Język polski październik Klasa VI Teraz polski! 6, rozdział II Wymogi podstawy programowej: ocena postępowania bohatera literackiego; szczegółowy plan zdarzeń; porównanie; nieodmienne części mowy (przysłówki, przyimki, spójniki); pisownia wyrazów wielką i małą literą. Zadania do zrobienia: Przeczytaj tekst, następnie wykonaj polecenia Sytuacja I Zenek? zakrzyknął z cicha Julek głosem zduszonym ze zdumienia. Zenek?! Nikt się nie odezwał, nie poruszył. Nikt nie znajdował słowa, którym można by wyrazić to, co się tłukło w piersiach. Nagle w twarzy Zenka zaszła gwałtowna zmiana. Roześmiał się głośno ostrym, nieprzyjemnym śmiechem. Co się tak gapicie? skrzywił się pogardliwie. A w ogóle... skądeście się tu wzięli? Szliśmy... Myśleliśmy, że ty... że chleb bąkał niedołężnie Julek, jakby zrobił coś bardzo złego i chciał się z tego wytłumaczyć. Chcieliśmy naprzeciwko ciebie... i dlatego... A potem zobaczyliśmy ptaka... Zenek znowu się roześmiał, wyciągnął ręce pokazując piękne, jasne jabłka. Widzicie? Papierówki. Pierwszy gatunek. Możecie sobie wziąć, ja się już najadłem. Ula cofnęła się za Mariana, Pestka patrzyła w ziemię, Marian zmarszczył się tak mocno, że brwi pojechały mu na czoło, Julek przenosił niespokojnie wzrok z Zenka na Mariana i z Mariana na Zenka. A może sami sobie narwiecie? spytał Zenek od niechcenia. Nikt teraz nie pilnuje, można iść! mówił zachęcająco. Naturalnie, jeśli się kto nie boi. Pójdę! odezwał się szybko Julek, wysuwając się naprzód. Ja pójdę! Julek! rzekł ostro Marian. Dziewczyny nie odezwały się. Julek znowu cofnął się ku Marianowi.
Macie rację powiedział drwiąco Zenek. To nie jest sport dla tchórzów. Sport? To kradzież, nie sport" pomyślał Marian wzburzony. Ale jak można takie słowo powiedzieć? To niemożliwe, Marian czuł, że nie jest do tego zdolny, i milczał. (...) Może wrócimy na szosę? spytał Marian. Wyglądał na spokojnego, był jednak głęboko dotknięty. Zenek nie ma prawa uważać go za tchórza! Poprzedniego dnia dał dowody odwagi i Zenek powinien był o tym pamiętać! Można rzekł lekko Zenek. (...) Kiedy znaleźli się na szosie, Marian zwrócił się do Zenka sucho: Idziesz do sklepu? A po co? Myśleliśmy, że po chleb. Niepotrzebny mi, najadłem się jabłek! rzekł ironicznie Zenek. No, to wracamy. Jak to? zaprotestował gorąco Julek. A oranżada? Mieliśmy pić oranżadę! Obiecaliście! Przecież obiecaliście! Ale im się odechciało, nie widzisz? zwrócił się do Julka Zenek. Przejmują się byle czym. Oczy Pestki znowu zamigotały gniewem. (...) Przekona się jeszcze, że jestem odważna zawzięła się Pestka. Musi się przekonać". I na dowód, że kpiny Zenka nic dla niej nie znaczą, mówi zdecydowanie: Mylisz się, nie odechciało nam się niczego. Idziemy! (...) Ula, Pestka, Marian i Zenek siadają na ławeczce przed sklepem, po oranżadę idzie oczywiście Julek. I. Sytuacja II (...) Tymczasem przed sklepem zatrzymuje się szeroki wózek, w jakim ogrodnicy wożą na targ warzywa i sadzonki. Z siedzenia unosi się młoda kobieta i uwiązuje lejce do kłonicy. Zostań, synku mówi do chłopaczka, który spał z głową opartą na kolanach matki, a teraz przebudził się i patrzy nieprzytomnie przed siebie. Zostań, śpij sobie. Mama zaraz wróci, zaraz. (...) Nagle zaczyna dziać się coś niezwykłego: twarze krzepną, w oczach zjawia się wyraz przerażenia, krzyczą na całe gardło jakieś słowa, których nikt nie słyszy, pokazują rękami coś, co się dzieje na szosie przed nimi, a za plecami patrzących na traktor chłopców. Zenek, Julek i Marian odwracają się gwałtownie, równocześnie rozlega się ostry krzyk dziewcząt. Koń! Koń! wybucha Pestka. Ula robi się biała jak papier. Ogrodniczy wózek nie stoi już przed sklepikiem. Toczy się w dół za oszalałym ze strachu koniem, który sadzi przed siebie w potężnych susach galopu. (...) Zenek, który stał za Marianem i Julkiem, roztrąca gwałtownie chłopców Julek przewraca się, Marian leci bezwładnie parę kroków w stronę rowu i przeciąwszy szosę na ukos puszcza się w pogoń za mijającym go wozem. Mechanik hamuje, zeskakuje z traktora, ze sklepiku wywołana krzykiem wybiega matka chłopca. O Jezu! krzyczy nieprzytomnie. O mój Jezu! Tuż za nią ukazuje się w progu sprzedawca. Dziecko! krzyczy kobieta biegnąc w dół. Ludzie, ratujcie! Ludzie, ratujcie! Koń pędzi przed siebie. Równocześnie na górze za barierami ukazują się dwie ciężarówki, za nimi auto osobowe. Ciężarówki zasłaniają autu widoczność, auto mija je i z ostrą szybkością zjeżdża w dół ku barierom, ku wąskiemu gardłu szosy na wprost oszalałego konia. (...) Tymczasem Zenek biegnie dalej potężnymi, długimi susami jak szybkobiegacz.
Jest teraz bliżej wozu niż na początku, jest coraz bliżej. (...) Rzuca się naprzód, chwyta ręką za kłonicę, biegnie chwilę przy kole, po czym gwałtownym ruchem odbija się od ziemi i wskakuje na wóz. Dalsze ruchy są błyskawiczne: chwyta dziecko, przerzuca je naprzód, przeskakuje siedzenie i schyla się po lejce. Już ma je w ręku, skraca je, ciągnie ku sobie, hamując konia. Równocześnie przytrzymuje dziecko nogami, więzi je między deskami i siedzeniem. Koń, poczuwszy ściąganie lejcami, szarpie głową, nie poddaje się, mija bariery, wbiega na najwęższą część szosy. Od drugiej strony, z góry, zjeżdża z wyciem klaksonu auto osobowe. Patrzący przestają oddychać, matka biegnąca brzegiem drogi wydaje straszny, przeciągły krzyk. Zenek przechyla się do tyłu tak mocno, że tylko naprężone lejce utrzymują go w równowadze, i równocześnie całym ciałem skręca się w prawo. Ten sam skręt wykonuje głowa konia i nagle wózek stacza się z wysokiego nasypu szosy w dół, na łąkę. Koń biegnie jeszcze kilkanaście kroków po zielonym, miękkim bezdrożu i wreszcie staje, zdyszany i zlany potem. Pierwsza dopadła wozu matka. Chwyta dziecko w ramiona, opiera się plecami o deski, wyzbyta nagle z sił. Potem nadciągają Julek, Marian, Pestka, pracownicy drogowi. Zenek! wykrzykuje cichym, zdławionym szeptem Julek. Zenek! Nie umie powiedzieć tego, co czuje. Przysuwa ramię do ramienia przyjaciela, chce być blisko. Pestce i Marianowi także brakuje słów. W oczach mają jeszcze przeżyty dopiero co strach i zdumienie. Ten Zenek!... I. Jurgielewiczowa, Ten obcy (fragment). 1. Napisz szczegółowy plan wydarzeń przedstawionych we fragmencie powieści. 8 p.
2. Opisz postawę Zenka w pierwszej sytuacji. Jaki był jego stosunek do obowiązujących zasad? Jak odnosił się do innych dzieci? 3 p. 3. Oceń postępowanie Zenka w drugiej sytuacji. 3 p.
Wykonaj polecenia (kształcenie językowe) W zdaniu: Tymczasem Zenek biegnie dalej potężnymi, długimi susami jak szybkobiegacz zastosowano: Porównanie. Ożywienie. Uosobienie. Przenośnię. Przeczytaj zdania. Wybierz poprawne uzupełnienie luk 10.1. i 10.2. 1 p. Wielką literą należy zapisać wyraz 1.1., ponieważ jest to 1.2.. 1.1. 1.2. A. WARSZAWIAK A. nazwa mieszkańca państwa B. POLAK B. przymiotnik od słowa Polska C. POLSKI C. nazwa mieszkańca miasta
Dokończ zdanie (jaka to część mowy?). 1 p. Wyrazy: na, w, pod, przed, na to. Z poniższego zdania wypisz spójniki. 1 p. Zenek przechyla się do tyłu tak mocno, że tylko naprężone lejce utrzymują go w równowadze, i równocześnie całym ciałem skręca się w prawo. ; 8. W poniższym zdaniu podkreśl przysłówki. 1 p. Zenek, Julek i Marian odwracają się gwałtownie, równocześnie rozlega się ostry krzyk dziewcząt. I. Jak nazywają się podkreślone części mowy? 1 p. Mechanik hamuje, zeskakuje z traktora, ze sklepiku wywołana krzykiem wybiega matka chłopca. Są to. 10. Uzupełnij tabelę odpowiednimi formami przysłówków. 3 p. Stopień równy Stopień wyższy Stopień najwyższy źle trudniej najbardziej elegancko 11. Zaznacz właściwe dokończenie zdania. 1 p. Szereg, który zawiera wyłącznie przysłówki, które nie podlegają stopniowaniu, to: A. biało, jutro, łatwo. B. czerwono, pojutrze, rano. C. wczoraj, jutro, czasem. D. długo, biało, jutro. Wiem, co trzeba