aut. Maksymilian Dura 13.12.2017 2500 ZABYTKÓW ODNALEZIONYCH NA WESTERPLATTE. SUKCESY ARCHEOLOGÓW Zakończono drugi etap prac wykopaliskowych na Westerplatte. Znaleziono ponad 2500 obiektów sklasyfikowanych jako zabytki wydzielone, które muszą być poddane konserwacji i mogą być później wystawione. Nieprawdziwe jest więc twierdzenie, że nie ma już żadnych pamiątek po obronie Wojskowej Składnicy Tranzytowej we wrześniu 1939 r. W czasie tegorocznych prac wykopaliskowych na Westerplatte przebadano łącznie ponad 4200 m2 terenu - głównie na działce archeologicznej znajdującej się z lewej strony alei asfaltowej biegnącej od Wartowni nr 1 parkingu do ruin budynku Nowych Koszar (z Wartownią nr 6). W 2017 r. sprawdzono archeologicznie miejsca, gdzie stały dwa budynki: budynek Starych Koszar - w całości oraz Budynek Administracyjny - północne skrzydło (południowe skrzydło zostało zniszczone przez port i dawną bazę Zarządu Dróg i Zieleni). Sprawdzono więc dwa relikty wzniesione pod koniec XIX wieku na potrzeby kurortu znajdującego się na Westerplatte, a od 1926 r. wykorzystywane przez polską załogę Wojskowej Składnicy Tranzytowej. Pozwoli to na opracowanie koncepcji rekonstrukcji tych obiektów lub ich trwałe zabezpieczenia i wyeksponowanie w ramach planowej rewaloryzacji Pomnika Historii Pole Bitwy na Westerplatte.
Wystawa czasowa Westerplatte w 7 odsłonach zorganizowana w Muzeum II Wojny Światowej jest pierwszym udostępnionym dla publiczności miejscem, gdzie można zobaczyć wykopaliska z terenu WST. Fot. M.Dura Prace przy miejscu, gdzie stała Wartownia nr 5 Poza wykopaliskami przy Starych Koszarach i Budynku Administracyjnym w 2017 r. dokończono dodatkowo prace archeologiczne leja po bombie 250 kg w północno-wschodnim narożniku Wartowni nr 5. Sama Wartownia nr 5 nie została jeszcze ruszona, ponieważ znajduje się ona pod brukowanym podejściem do Cmentarzyka Obrońców i najprawdopodobniej również pod samymi krzyżami poległych żołnierzy Westerplatte. Badanie Wartowni nr 5 będzie więc związane z czasowym rozebraniem tego terenu i jego wystroju, a więc z zerwaniem bruku, zdjęciem krzyży, a być może również ekshumacją jedynego ciała żołnierza Westerplatte, które się tam znajduje kaprala Andrzeja Kowalczyka. Sam lej koło Wartowni nr 5 został całkowicie wybrany. Odsłonięto jego zarys w całości i okazało się że ma średnicę około 9,40 m i prawie 4 m głębokości (a więc poniżej poziomu morza stąd na jego dnie stała już woda). Wyciągnięto całą ziemię negatywowo : a więc lej przecięto na ćwiartki (podobnie jak bada się kurhany) i ćwiartkowo go eksplorowano. Okazało się, że lej został zasypany przede wszystkim gruzem powstałym podczas wyburzania Willi Oficerskiej. Największe elementy z tego budynku były na samym dnie. Znaleziono tam m.in kamienie, do których była przyczepiona balustrada schodów.
Fragmenty świątecznego świecznika wiszącego we wnętrzu Willi Oficerskiej wyeksponowane w czasie wystawy czasowej Westerplatte w 7 odsłonach. Fot. M.Dura Z badań historycznych wynikało, że sam lej już po zakończeniu działań we wrześniu 1939 r. był długo otwarty. Teraz to potwierdzono. W jego wnętrzu znaleziono dużo rzeczy po sprzątaniu terenu Wartowni nr 5. Na samym dnie była np. polska amunicja potrzaskana po wybuchu bomby. Przypuszcza się więc, że 2 września 1939 r. najpierw spadła największa bomba (250 kg) w północnowschodnim narożniku, ale to nie ona przyczyniła się do destrukcji całego budynku. Prawdopodobnie dopiero chwilę później w Wartownię nr 5 trafiły dwie mniejsze bomby (50 kg), które przebiły dach. To właśnie wtedy strop się podniósł, mury się praktycznie rozłożyły, strop opadł a rzeczy ze środka rozsypały się na zewnątrz, wpadając m.in. na samo dno leja po dwustupięćdziesiątce. Przy okazji odszukano m.in. bardzo ważny fragment muru Wartowni nr 5 z zachowanym kolorem farby, jaką była pomalowana w czasie walk (podobna barwę ma tynk ocalałego fragmentu muru Willi Oficerskiej). Okazało się, że nie jest to jednak kolor, w jaki pomalowano Wartownię nr 4 odrestaurowaną na terenie wojskowym na Westerplatte (który jest bardziej jaskrawy). Prawdopodobnie więc obecnie: ani Wartownia nr 1, ani Wartownia nr 4 kolorystycznie nie wyglądają tak, jak we wrześniu 1939 r.
Fragment muru zniszczonej Wartowni nr 5 z widocznym kolorem malowania zewnętrznego. Fot. M.Dura Co robiono w rejonie Starych Koszar? Na głównym terenie prac archeologicznych realizowano przede wszystkim wykopy szerokoprzestrzenne czyli po obrysach budynków z lekkim zapasem na zewnątrz murów. W ten sposób można bowiem ocenić nie tylko to, co się działo w samym gmachu, jak np. wyglądało fundamentowanie, ale również jakie są nawarstwienia poza obrębem ścian.
Odkryte fragmenty piwnic i fundamentów Budynku Administracyjnego. Fot. M.Dura Okazało się, że fundamenty Starych Koszar zachowały się w tragicznym stanie. Części murów nie ma w ogóle, ponieważ budynek został praktycznie w całości rozebrany. Więźniowie polscy, jacy pracowali na tym terenie przy rozbiórce Starych Koszar po wrześniu 1939 r. zostali zmuszeni do odzyskania praktycznie każdej możliwej cegły, które potem były wykorzystane do budowy obozu koncentracyjnego w Stutthofie. Najczęściej pozostały więc po dwa-trzy rzędy dolnych cegieł fundamentów ( w najlepszym przypadku pięć). Zniszczenia dokończyła przyroda, ponieważ korzenie drzew rozkruszyły i porozpychały, to co jeszcze pozostało.
Fundamenty Starych Koszar zostały zniszczone podczas rozbiórki w latach 1939-1941 i przez przyrodę. Fot. M.Dura Oczywiście pozostałości Starych Koszar znajdują się na liście zabytków, ale badania wyraźnie pokazują, że nie będzie ich można wykorzystać przy ewentualnej odbudowie tego budynku w przyszłości. W dobrym stanie zachowały się jedynie fragmenty piwnic, z których jedna, najlepiej wyglądająca będzie prawdopodobnie zabezpieczona. Ważny jest również sam dokładny obrys budynku, który co ciekawe, pokrywa się z zachowanymi, przedwojennymi planami (w odróżnieniu od Willi Oficerskiej). Całość dokładnie jednak umiejscowiono w terenie, odszukując np. miejsce wejścia do Starych Koszar z trzema filarami.
Odkryte fragmenty wejścia do Starych Koszar z. Fot. M.Dura Pomagają w tym plany z 1925 i 1926 r. zrobione podczas inwentaryzacji wszystkich budynków na potrzeby polskiego 1. Oddziału Wartowniczego (przejmującego ten teren). Były w nich rysunki obu skrzydeł Starych Koszar pokazujące wygląd parteru, piętra i przekrój w jednym miejscu. W tym przecięciu jest pokazana piwnica, ale nie znano jej rozkładu i ilości znajdujących się tam pomieszczeń (jak się okazało było ich w sumie pięć). Teraz uczytelniono zarys budynku.
Teren wykopalisk w 2017 r. znajdował się z lewej strony drogi asfaltowej dochodzącej do ruin Nowych Koszar. Fot. M.Dura Może się to przydać podczas tworzenia szczegółowego projektu dla potrzeb Muzeum Westerplatte odbudowy i rekonstrukcji niektórych budynków (np. Willi Oficerskiej, Starych Koszar, Kasyna Podoficerskiego i Wartowni nr 3). Ale już wiadomo, że ta ewentualna odbudowa w przypadku Starych Koszar nie może się opierać na starych fundamentach, bo to jest to po prostu niemożliwe. Lepiej jest w przypadku Budynku Administracyjnego (jego północnego skrzydła). Został on bowiem rozebrany przez polskich żołnierzy w 1938 r., by poszerzyć pole ostrzału dla Wartowni nr 6 (znajdującej się pod budynkiem Nowych Koszar). Polacy nie wybierali wszystkich cegieł, stąd piwnice zachowały się w stosunkowo dobrym stanie (lepszym niż w przypadku Starych Koszar). Wszyscy pomagają w wykopaliskach Muzeum Westerplatte w wykopaliskach otrzymuje pomoc praktycznie z każdej strony. Otwarty na współpracę jest Morski Oddział Straży Granicznej, który przede wszystkim dba i chroni swój teren, jaki jeszcze nie został przebadany archeologicznie. Wszechstronnej pomocy udziela Urząd Miasta Gdańska. Należy bowiem pamiętać, że cały teren badań jest miejski. Miasto jednak bez problemu zgodziło się na wykopaliska, dając pozwolenie na sprawdzenie jednej, wskazanej przez Muzeum działki przez trzy lata. Jednocześnie urząd zwiększył siły, które chronią pole bitwy Westerplatte przed złodziejami z wykrywaczami metali.
Łyżka znaleziona w rejonie Starych Koszar. Fot. M.Dura Pomocy udzielają też osoby cywilne, np. z różnego rodzaju stowarzyszeń, które nie otrzymują za to zresztą żadnego wynagrodzenia. Archeolodzy wspominają np. o jednym panu z Oświęcimia, który co roku przyjeżdża do Trójmiasta, wynajmuje hotel i pomaga w kopaniu w ziemi, która dla niego jest po prostu święta.
Żelazne sprzączki do pasa spodni wojskowych. Fot. M.Dura Ołowiane plomby towarowe. Fot. M.Dura Ważną rolę w badaniach odgrywa polskie wojsko, które zapewnia pomoc saperską przez cały okres trwania prac archeologicznych. Na szczęście w odróżnieniu od wykopalisk z 2016 r., gdy w miejscu badań odnaleziono 132 przedmioty uznane za niebezpieczne (w tym dwa pancerfausty oraz ładunek niemieckiej bomby zapalającej), w tym roku nie było ich wcale. Znaleziono jedynie jeden angielski granat z czasów I wojny światowej, ale był on pozbawiono ładunku, z wkręconą zatyczką zamiast zapalnika (był on prawdopodobnie wykorzystywany do szkolenia żołnierzy). Odszukano również zapalniki polskich granatów z zachowanymi zawleczkami, ale wypaloną ścieżką prochową (prawdopodobnie zniszczonych podczas wybuchu bomb 2 września 1939 r.).
Pruskie monety znalezione w rejonie Starych Koszar. Fot. M.Dura Cały czas jednak zachowywane są warunki bezpieczeństwa. Teren prac archeologicznych jest najpierw przeszukiwany przez saperów. Później saper jest cały czas obecny i wkracza, gdy archeolodzy schodzą coraz niżej z wykopaliskami (co około 30 cm). To właśnie podczas takiego przeszukania odnaleziono daleko poza obrysem budynków skupisko guzików wojskowych. W takim przypadku robi się tzw. wykopy sondażowe, którymi sprawdza się obiekt (czy jest to np. śmietnisko).
Przedwojenne, metalowe guziki wojskowe. Fot. M.Dura Wtedy okazało się, że w okolicach Starych Koszar natrafiono na kolejny lej po bombie. Tylko z sondażu w tym miejscu (lej ma prawdopodobnie 9 metrów średnicy i 4 metry głębokości) pozyskano ponad 500 guzików mundurowych, wczesnych wzorów, haftek od zapinania kołnierzy, haków do podczepiania pasy do kurtek. Była to prawdopodobnie pozostałość po podręcznym magazynie części krawieckich (np. szefa kompanii).
Żelazne sprzączki do pasa spodni wojskowych. Fot. M.Dura Ale były tam też elementy wskazujące na jakiegoś przedwojennego zbieracza-hobbystę. Znaleziono tam bowiem również guziki cywilne, monety z czasów pruskich, kawałki blachy z wycinanymi wzorami, ołowiane żołnierzyki (pocięte i w całości) oraz dużo plomb ołowianych (i to nie tylko z Westerplatte) z których większość była plombami towarowymi z Polski. Było to później prawdopodobnie przez kogoś przetapiane.
Fragmenty ołowianych żołnierzyków z terenu przy Starych Koszarach. Fot. M.Dura Westerplatte nie odkryło jeszcze wszystkich tajemnic Archeolodzy są mile zaskoczeni ilością rzeczy, jakie są odnajdywane podczas wykopalisk. Przyznają się, że wątpili, by po takiej ilości prac prowadzonych na Westerplatte bez żadnego (i to dosłownie) nadzoru archeologicznego było można coś ciekawego znaleźć. Przypuszczano, że wszystko zostało zniszczone, a cały teren został przeszukany przez nielegalnych poszukiwaczy. Wyniki z dwóch lat pokazały jednak, że pamiątek sprzed II wojny światowej i września 1939 r. jest jeszcze mnóstwo. Duża część najciekawszych przedmiotów, jakie zostały odnalezione w 2017 r. zostało już wysłanych do konserwacji. Z całego zbioru odszukanych obiektów wydziela się bowiem przedmioty szczególne i robi się tzw. zbiór zabytków wydzielonych (które muszą być poddane konserwacji i mogą być później wystawione). W inwentarzu zabytków wydzielonych z 2017 r. jest w tej chwili już ponad 2500 przedmiotów. Do konserwacji wysłano m.in.: dwa, przedwojenne polskie orzełki (wzór 19). Jeden jest bez skrzydła, a drugi został ewidentnie przez kogoś złamany (być może przez jakiegoś Niemca), ale odszukano w terenie obie jego części; wybrane, w najlepszym stanie polskie guziki wojskowe; plomba oddziału II (wywiadu) Wojska Polskiego; zamek od polskiego karabinka sportowego (kbks wz. 1931); obszycia mundurowe - w tym szewrony za 6 lat służby podoficera Marynarki Wojennej (na Westerplatte było trzech podoficerów marynarzy, do których one mogły należeć np. mat Bernard Rygielski); patka z kołnierza munduru wojskowego;
Wykopane w ostatnich godzinach wykopalisk w czasie wywiadu dla Defence24.pl polskie, przedwojennej plomby ołowiane z WST i znaczek z herbem Gdańska. Fot. M.Dura zapalniki granatów; stateczniki od bomb lotniczych 50 kg, które najprawdopodobniej uderzyły w Wartownię nr 5 (zostały znalezione w leju po bombie); statecznik od bomby zapalającej Elektron ; książki i dokumenty (znalezione na samym dnie leja bomby koło piątki ) oderwany cały rękaw od munduru (być może jednego z obrońców Wartowni nr 5); punca drukarska z pieśnią Józefa Korzeniowskiego (1797-1863) Hej, bracia opryszki ; polskie monety sprzed 1939 r.; elementy polskich mundurów i czapek wojskowych;
Okucie daszka polskiej przedwojennej rogatywki. Fot. M.Dura fragmenty ramy kolejnego okna z Wartowni nr 5; drzwiczki zdemontowane z popielnika. Na swoją kolej czekają również obiekty bardziej trwałe, np. złomki porcelany z Kasyna Oficerskiego (kubków, talerzy itp.), fiolki czy całe butelki (m.in. od piwa z browarów gdańskich) oraz to co znaleziono w ostatnich dniach wykopalisk w tym m.in. dwa orzełki najprawdopodobniej z kołnierzy mundurów żołnierzy 63. pułku piechoty z Torunia, którzy służyli w przedostatniej zmianie załogi na Westerplatte;
Dwa orzełki najprawdopodobniej z mundurów żołnierzy 63. pułku piechoty, którzy służyli w przedostatniej zmianie załogi na Westerplatte. Fot. M.Dura cała, przedwojenna żarówka firmy OSRAM; fragmenty schodów do Willi Oficerskiej z metalowym elementem do oczyszczania butów, który znajdował się z prawej strony wejścia (być może będzie je można zrekonstruować);
Fragment wejścia do Starych Koszar z metalową kratką oraz fragment stopnia schodów z Willi Oficerskiej z metalowym oczyszczaczem do butów. Fot. M.Dura płyta wejściowa do budynku Starych Koszar z metalową kratką do otrzepywania butów (wyciągnięta przez więźniów w czasie rozbiórki budynku w całości, wrzucona do piwnicy i zasypana); okucie daszka polskiej przedwojennej rogatywki (znalezione w piwnicy Budynku Administracyjnego); pieczęć cynowa z napisem Brak ; plomby ze znakiem WST.
Pieczęć cynowa z napisem Brak. Fot. M.Dura Oczyszczono dodatkowo teren wokół niezidentyfikowanej wcześniej betonowej konstrukcji, która po oczyszczeniu okazała się najprawdopodobniej powojennym popielnikiem. To właśnie tam zsypywano pozostałości wybrane z pieców, którymi ogrzewano poszczególne budynki na Westerplatte. Namierzono kilka śmietników, które pozostały jeszcze z czasów istnienia w tym miejscu kurortu. W dwóch sondażach znaleziono np. stłuczkę kieliszków i kufli. Przypuszcza się, że tam, gdzie było później Kasyno Podoficerskie znajdowała się restauracja lub pijalnia piwa. Budynek Kasyna Podoficerskiego będzie dopiero przebadany w 2018-2019 r. Jest on bowiem największy na tym terenie, najstarszy i najbardziej skomplikowany (dlatego potrzeba na niego aż dwa sezony archeologiczne).
Oliwiarka wydobyta z leja po bombie przy Starych Koszarach. Fot. M.Dura Dużo obiektów jest jeszcze nierozpoznanych, co będzie możliwe po konserwacji i badaniach historycznych. Takim nierozpoznanym artefaktem jest metalowa oprawa mieszcząca na jednej stronie podziałkę, a na drugiej tabelę przelicznikową cyfr. Samo datowanie pochodzenia zbiorów jest najłatwiejsze w przypadku zawartości lejów, ponieważ tam wrzucane były rzeczy: z i sprzed 1939 r. Stały się one w ten sposób swoistymi kapsułami czasu ponieważ później nic już do nich nie wkładano.
Jedna z gablot wystawy czasowej Westerplatte w 7 odsłonach zorganizowanej w Muzeum II Wojny Światowej. Fot. M.Dura Co dalej z wykopaliskami na Westerplatte? Do czasu zakończenia prac trzeba wszystkich uczulić na ochronę Westerplatte. Na półwyspie pracuje bardzo dużo ludzi, którzy powinni zwracać uwagę i reagować na wszystkie prace ziemne i poszukiwania, jakie odbywają się poza wydzielonym terenem wykopalisk. Pomóc w tym może wojsko, MOSG, służby portowe, służby miejskiej, policja jak również sami turyści, których nadal mnóstwo pojawia się na Westerplatte. Być może przyda się również współdziałanie wolontariuszy, np. przy opisywaniu wielu tysięcy wydobytych eksponatów. Samo wklepanie danych do komputera, obfotografowanie i skatalogowanie (zrobienie tzw. kart naukowych zabytku) zajmie wiele czasu i można by było w tym pomóc oczywiście tam, gdzie nie jest wymagana wiedza specjalistyczna. Pozostaje również problem eksponowania odrestaurowanych przedmiotów. Muzeum II Wojny Światowej zgodnie z wolą jego twórców nie zajmuje się Westerplatte, eksponując tylko dwie gabloty związane z tym miejscem. Pierwsza to zdjęcie i opis kim był major Henryk Sucharski. W drugiej znajdują się natomiast: trzy pamiątki związane z Niemcami walczącymi na Westerplatte (wymienione na pierwszym miejscu: otok na czapkę marynarza okrętu pancernika Schleswig-Holstein, pocztówka z tym okrętem oraz album niemieckiego marynarza z pancernika) i jedna związana z polskimi żołnierzami.
Jedna z dwóch gablot poświęcona Westerplatte i jedyna z eksponatami w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Fot. M.Dura Jest nim wymieniony na końcu: destrukt polskiego karabinka Mauser wz. 29, który zgodnie z opisem został znaleziony na terenie Wojskowej Składnicy Tranzytowej, choć nie wyjaśniono, w jaki sposób, gdzie i kiedy pamiętając, że wcześniej nie było tam prac archeologicznych i uznawano, że nie warto ich prowadzić. Tymczasem już tylko z tego, co wydobyto w 2016 r. podczas I Etapu Misji Archeologicznej udało się stworzyć ciekawą wystawę czasową Westerplatte w 7 odsłonach, na której po 1 września 2017 r. wyeksponowano ponad dwieście zabytków wydobytych z terenu Willi Oficerskiej i fragmentu leja po bombie przy Wartowni nr 5.
Fragment niemieckiej bomby burzącej i statecznik bomby zapalającej Elektron wyeksponowane w czasie wystawy czasowej Westerplatte w 7 odsłonach. Fot. M.Dura Przewodnim motywem tej ekspozycji stał się polski orzeł czapkowy wz. 19 wydobyty z okolic Wartowni nr 5, który został pogięty prawdopodobnie w eksplozji jednej z bomb dnia 2 września 1939 r. Mottem całej wystawy podobnie jak i całych wykopalisk prowadzonych na Westerplatte jest cytat z Biblii, Zbierzcie pozostałe ułomki, aby nic nie zginęło (Św. Jan 6,12).