Artur Piskorz Aryjskie papiery, czyli Kubrick o Zagładzie Holokaust to sześć milionów ludzi, którzy zginęli. Lista Schindlera jest o sześciuset, którzy ocaleli. Stanley Kubrick Pod koniec lat 80. minionego stulecia Stanley Kubrick był już legendą. Początek dekady przyniósł obraz szczerzącego zęby Jacka Nicholsona, który triumfalnie oznajmił swe nadejście dziś już ikonicznym Here s Johnny! (Lśnienie, 1980). Końcówkę dziesięciolecia zamykała kanonada obelg sierżanta Hartmana, szatkująca psychikę przerażonych rekrutów w Full Metal Jacket (1987). Z jednej strony duchy we współczesnym horrorze, z drugiej upiory wojny wietnamskiej. W trakcie poszukiwań demonów całkiem innego okresu historycznego wybór Kubricka padł na Holokaust. Przez chwilę wydawało się nawet, że przynajmniej niektóre sekwencje mającego powstać filmu będą kręcone w Polsce. Niestety, do Krakowa zawitała wówczas inna ekipa produkcyjna. I kiedy na planie Listy Schindlera (1993) Steven Spielberg wołał Akcja!, Stanley Kubrick z rezygnacją odkładał na półkę scenariusz swojego filmu o Zagładzie. Wojna to urodzajna gleba dla wymuszonych reakcji, błyskawicznego kształtowania się postaw i emocji, ( ) [gdzie] konflikt staje się czymś naturalnym miał stwierdzić Kubrick. Jeśli tak, wówczas nie dziwi fakt, że problematyka wojenna od początku zajmowała istotne miejsce w jego twórczości. Już utwór debiutancki (Strach i pożądanie, 1953) opowiadał o bliżej nieokreślonym konflikcie zbrojnym. Wkrótce potem przyszła kolej na okopy I wojny światowej (Ścieżki chwały, 1957), zimną wojnę (Dr Strangelove, czyli jak przestałem się bać i pokochałem bombę,1964) oraz działania amerykańskich chłopców w Wietnamie (Full Metal Jacket). Listę warto uzupełnić o zbrojne powstanie niewolników (Spartakus, 1960), wojenne epizody z życia tytułowego Barry ego Lyndona (1975) oraz dwa niezrealizowane projekty reżysera: epicki fresk o życiu Napoleona i rozgrywającą się pod koniec II wojny światowej historię zawartą w scenariuszu zatytułowanym The German Lieutenant.
Temat Przeglądając filmografię Kubricka, z łatwością można zauważyć, że od lat 60. przerwa między każdym jego kolejnym filmem ulegała wydłużeniu. Twórca niejednokrotnie wyrażał niezadowolenie ze swej ułomności w odnajdywaniu inspirującego tematu. Obsesyjność poszukiwań równoważyła pasja do tematów, których na ekran przenieść mu się nie udało. Tym drugim, zaraz po niezrealizowanym filmie o Napoleonie, była opowieść o wojennym losie Żydów. Podejście do tematu było podobne jak w wypadku historii o cesarzu Francuzów: należało znaleźć taki materiał literacki, który ukazywałby losy jednostki uchwyconej w tryby historii i analizował ogólne mechanizmy procesów dziejowych przez pryzmat indywidualnego losu. Nakręcenie filmu bezpośrednio odnoszącego się do zagłady Żydów stanowiło jednak dla Kubricka trudne wyzwanie z emocjonalnego punktu widzenia. Przez jakiś czas reżyser rozważał opowieść o Holokauście w wersji soft, w której akcja toczyłaby się w strukturach niemieckiego przemysłu filmowego wykorzystanego przez Goebbelsa do szerzenia nazistowskiej propagandy. Pomysł inspirowały osobiste pobudki: wujem Christiane, trzeciej żony reżysera, był Veit Harlan znany twórca filmowy pracujący na usługach hitlerowskiej machiny propagandowej. Najsłynniejszym z jego osiągnięć pozostanie zapewne wyreżyserowanie niesławnego Żyda Süssa (1940). Inspiracja Około roku 1991 w ręce Kubricka wpadła powieść zatytułowana Wojenne kłamstwa. Jej autor, Louis Begley, przyszedł na świat jako Ludwik Begleiter w 1933 roku w miejscowości Stryj, leżącej nieopodal Lwowa. W trakcie wojny Ludwik wraz z matką, usiłując zakamuflować żydowskie pochodzenie, posługiwali się fałszywymi dokumentami, wedle których mogli uchodzić za katolickich Polaków. Begley przeżył niemiecką okupację w Warszawie i w 1947 roku wraz z całą rodziną wyemigrował do Nowego Jorku. Powieść zaintrygowała Kubricka nie tylko autentyzmem wydarzeń. Ich wiarygodność nie zamykała bowiem możliwości odwołania się do subtelniejszych podtekstów i snucia historiozoficznych dywagacji. Ponadto losy jednostki ukazane na tle dramatycznych wydarzeń historycznych stanowiły doskonały materiał wyjściowy na scenariusz. Wisienką na torcie były tropy freudowskie, które odnaleźć można choćby w relacji głównego bohatera, Maćka z jego ciotką Tanią (matka zastępcza) bądź w niejednoznacznym stosunku chłopca do nazistowskich oprawców.
Gdzieś między wierszami można również domniemywać, że książka wydała się Kubrickowi atrakcyjna ze względu na pewne zbieżności z losami jego własnej rodziny. Zarówno ojciec powieściowego Maćka, jak i ojciec Kubricka byli lekarzami. Powieściowe miasteczko T. to zapewne Tarnopol jedyne miasto w Galicji, którego nazwa rozpoczyna się na tę literę. Rodzina Kubricka wywodzi się z terenów dzisiejszej Rumunii, nie tak bardzo odległych od Tarnopola właśnie. Wreszcie i rodzina Begleya, i rodzina Kubricka ostatecznie wyemigrowały do Stanów Zjednoczonych. Książka i scenariusz Akcja Wojennych kłamstw toczy się w okupowanej Polsce. Głównymi bohaterami powieści są kilkuletni Maciek i jego ciotka Tania. Aby uniknąć aresztowania związanego z ich żydowskim pochodzeniem posługują się aryjskimi papierami sfałszowanymi dokumentami, dzięki którym mogą uchodzić za Polaków. Prawda i fałsz rozmywają się, a ich życie po części zamienia się w fikcję. Po latach, jako 50-letni mężczyzna, Maciek uświadamia sobie nie tylko dwuznaczną rolę Tani, ale również to, że swoje ocalenie zawdzięcza oszustwu, zaś całe jego życie zostało ufundowane na permanentnym kłamstwie i jego niszczącym wpływie na psychikę. W 1992 roku powieść otrzymała nagrodę Hemingway Foundation / PEN Award. Kubrick, pomimo entuzjastycznego stosunku do Wojennych kłamstw, nie zwrócił się bezpośrednio do Begleya z prośbą o współpracę przy pisaniu scenariusza. Skontaktował się natomiast z Isaakiem Bashevisem Singerem, którego powieści i opowiadania wysoko cenił. Reżyser był przekonany, że skoro mieszkającego w Nowym Jorku Singera otaczają ocaleni z Holokaustu, to zadanie pisarza będzie niezwykle proste. Powieść posłuży jako narracyjny szkielet, który zostanie wypełniony wspomnieniami ocalałych z Zagłady. Singer, ku zaskoczeniu i ogromnemu rozczarowaniu Kubricka, odmówił podjęcia się tego zadania, twierdząc, że nie dysponuje osobistym doświadczeniem pozwalającym mu rzetelne zmierzyć się z tematem. Albo reżyser przecenił kreatywność Singera, albo nie docenił wagi zadania, jakie przed nim postawił, i ostatecznie postanowił napisać scenariusz samodzielnie. Przedsięwzięcie okazało się jednak trudniejsze, niż przypuszczał. Kubrick opierał się nie tylko na samej powieści Begleya, lecz sięgnął również do monumentalnego dzieła Raula Hilberga zatytułowanego Zagłada Żydów europejskich. Ta trzytomowa, licząca ponad 1500 stron rozprawa doktorska ukazała się w 1961 roku, budząc niemałe kontrowersje. Z biegiem czasu znalazła się wśród klasyków piśmiennictwa o Holokauście i na stałe weszła do kanonu akademickich opracowań tematu. Kubrick skontaktował się z Hilbergiem, prosząc o
zarekomendowanie dalszych lektur, a pośrednio badając możliwość potencjalnej współpracy. Ostatecznie do ich spotkania jednak nie doszło. Kubrick pozostał na placu boju sam ze scenariuszem. Im bardziej pisanie się przeciągało, tym trudniej było reżyserowi uporać się z jego negatywnym wpływem na psychikę. I choć twórcy udało się doprowadzić pracę do końca, to coraz głębsze wchodzenie w tematykę zagłady Żydów wpędzało go w prawdziwą depresję. Przedłożenie producentom hollywoodzkim scenariusza do akceptacji oznaczało dla Kubricka jedno: publiczne ogłoszenie jego treści. Reżyser z zasady sprzeciwiał się zdradzaniu fabuły filmu przed jego premierą, twierdząc, że zabija to przyjemność oglądania oraz eliminuje efekt zaskoczenia. Dlatego Terry Semel, jeden z szefów Warner Bros., musiał osobiście pofatygować się z Los Angeles do domu reżysera tylko po to, aby na miejscu przeczytać gotowy skrypt. Obsada Pierwsze informacje na temat obsady wymieniały nazwisko Josepha Mazzello odtwórcę jednej z głównych ról w Parku jurajskim (1993, S. Spielberg). Młody aktor potwierdził przyjęcie propozycji od Kubricka, by zagrać Maćka. Więcej trudności związanych było z wyborem aktorki mającej wcielić się w postać Tani. Wiadomo, że początkowo pod uwagę brane były i Uma Thurman, i Julia Roberts. Ostatecznie okazało się, że pierwsza nie otrzymała oficjalnej propozycji, druga natomiast zadeklarowała podjęcie decyzji dopiero po przeczytaniu scenariusza. Dość nieoczekiwanie wybór Kubricka padł jednak na Johannę ter Steege holenderską aktorkę, której rozpoznawalność wśród widzów trudno było porównać do tej, jaką cieszyły się Thurman i Roberts. Otrzymując propozycję od Kubricka, ter Steege miała za sobą udział w Zniknięciu (1988, G. Sluizer) i Kochana Emmo, droga Böbe (1992, I. Szabó). Po latach aktorka tak wspomina pierwszy kontakt z reżyserem: Zadzwonił do mnie i rozmawialiśmy około 30 minut. Zadał mi kilka pytań o wcześniejsze filmy, w których brałam udział. To były bardzo konkretne pytania. Niedługo potem ter Steege przybyła do Wielkiej Brytanii, aby osobiście porozmawiać z Kubrickiem. Spotkali się w domu producenta Jana Harlana. Ter Steege z rozmysłem zajęła miejsce plecami do okna. Pomyślałam, że kiedy przyjdzie, wówczas moja twarz będzie w cieniu, a ja będę miała okazję zobaczyć go jako pierwsza. Wszedł do kuchni, przywitał się i pierwszą rzeczą była jego prośba, abym się przesiadła. Posadził mnie twarzą do światła. Ku zdumieniu aktorki większość rozmowy dotyczyła głównie sportu. Jednocześnie, jak podkreślała, Kubrick był niezwykle zainteresowany tym, kim jestem. Interesował się mną
jako człowiekiem, nie jako aktorką. Pytał o sprawy polityczne. Rozmawialiśmy też o aktorstwie. Pytał o Niemców i o mój stosunek do nich. Słuchając ter Steege, reżyser poprosił ją także o niekorygowanie obcego akcentu w jej angielszczyźnie, by na koniec stwierdzić: Możemy otworzyć butelkę szampana. Masz tę rolę. Podekscytowana ter Steege wróciła do rodzinnej Holandii i oczekiwała na dalszy rozwój wypadków. Produkcja filmu wkrótce miała ruszyć. Co kilka tygodni aktorka odbierała uspokajające telefony od Jana Harlana informujące, że co prawda rozpoczęcie zdjęć ponownie zostało przełożone, ale nie ma powodów do niepokoju. Równocześnie artystka odrzucała kolejne propozycje, które zaczęły do niej napływać z Hollywood. Amerykańscy producenci, na wieść o obsadzeniu jej w najnowszym filmie Stanleya Kubricka, nagle dostrzegli jej aktorski talent. Przygotowania Do prasy zaczęły przenikać pierwsze mniej lub bardziej wiarygodne informacje na temat najnowszego projektu Kubricka. Variety w jednym ze swoich kwietniowych numerów z 1993 roku podał, że zdjęcia do Aryjskich papierów będą kręcone w Europie Wschodniej. Z kolei październikowy numer The Hollywood Reporter dla odmiany doniósł, że ekipa Kubricka będzie pracować w Danii w okolicy miasta Aarhus, gdzie poszukuje odpowiednich plenerów mających imitować polskie lasy oraz Warszawę z czasów wojny. Gazeta informowała również, że wykonano ponad dwa tysiące fotografii okolicy, a Kubrick osobiście napisał list z podziękowaniami do burmistrza Aarhus za pomoc w zorganizowaniu przyszłej produkcji filmu. Miasto zobowiązało się udostępnić ekipie opuszczone koszary wojskowe oraz nieczynne fabryki mające tworzyć scenerię okupowanej stolicy Polski. Podobnie jak w przeszłości rozpoczęło się gromadzenie dokumentacji związanej z powstającym filmem. Współpracownicy reżysera wykonali tysiące rozmaitych zdjęć ulic, budynków, wnętrz i przedmiotów, które pozwoliłyby na jak najbardziej autentyczne odtworzenie realiów epoki. Odwiedzili również szereg europejskich krajów by zebrać niezbędną dokumentację. Zastanawiające jest to, że chociaż pośród nich znalazła się także Polska, to jednak nie była brana pod uwagę jako główne miejsce realizacji filmu. Prócz wspomnianego Aarhus Warszawę czasów wojny planowano odtworzyć w Brnie lub Bratysławie. Całość komplikował fakt, że Kubrick znany był z braku entuzjazmu do opuszczania Anglii. Od czasów Lolity (1962) jego wszystkie dzieła, z wyjątkiem Barry ego Lyndona, powstały w Wielkiej Brytanii. Planując nakręcenie filmu w którymś z krajów
postkomunistycznych, obawiał się problemów i z językiem, i z infrastrukturą: Z wielką niechęcią przeniósłby się do Bratysławy lub Brna. Nie miał na to ochoty, ale bez bólu niczego się nie osiągnie. Nie było sposobu na odtworzenie tych plenerów w Anglii wspominał Jan Harlan. Dzisiaj można zaryzykować stwierdzenie, że obawy te były zapewne nieco na wyrost, zważywszy, że w tym samym czasie Spielbergowi udało się nakręcić w Polsce film, którego skala produkcyjna była z pewnością większa niż (zakładana) dość kameralna historia Maćka i jego ciotki. Równolegle z poszukiwaniem odpowiednich plenerów Kubrick rozpoczął kompletowanie ekipy realizacyjnej. Roy Walker miał odpowiadać za produkcję, Phil Hobbs, zięć Kubricka, został współproducentem, Barbara Baum rozpoczęła pracę nad kostiumami, operatorem został Węgier Elemér Ragályi. W poszukiwaniu wizualnych inspiracji Kubrick sięgnął także do wczesnych odcinków monumentalnej serii Edgara Reitza Heimat (1984). Fatum Nawet takiemu twórcy jak Stanley Kubrick niezbędny jest jednak uśmiech losu. Premiera Full Metal Jacket niemal zbiegła się z wejściem na ekrany innych filmów o tematyce wietnamskiej, czyli Plutonu (1986, O. Stone) i Kamiennych ogrodów (1987, F.F. Coppola), budząc obawy o wynik finansowy jego dzieła. Z kolei produkcja Aryjskich papierów niefortunnie nałożyła się w czasie z decyzją o rozpoczęciu zdjęć do Listy Schindlera. Narastające przygnębienie wynikające z tematyki Ostatecznego Rozwiązania i odległa, aczkolwiek istniejąca zbieżność tematu z planowanym filmem Spielberga spowodowały, że Kubrick zdecydował się wstrzymać prace nad Aryjskimi papierami. Reżyser obawiał się nie tyle porównań z dziełem młodszego kolegi, ile raczej znużenia tematem ze strony widowni, co mogłoby się odbić na finansowym sukcesie. Z jednej strony decyzja o wstrzymaniu produkcji przyniosła Kubrickowi emocjonalną ulgę, wynikającą z zaniechania prac nad niezwykle pesymistyczną historią, z drugiej natomiast była ciosem dla wszystkich tych, którzy poświęcili swój czas na bezowocne przygotowania. Szczególnie mocno dotknęło to Johannę ter Steege. Wiadomość obezwładniła aktorkę do tego stopnia, że przez dwa dni nie była w stanie podnieść się z łóżka. Jej trauma była tak duża, że dopiero wiele lat później powróciła w wywiadach do tego epizodu: Wszyscy wiemy, że był perfekcjonistą. Wszyscy wiemy, że niebezpieczeństwo czyhające na perfekcjonistów jest takie, iż w pewnym momencie nie mogą posunąć się o krok dalej. ( ) Cóż mogę powiedzieć? Nie żałuję tego, co się stało. W dalszym ciągu odbieram to jako
wielkie wyróżnienie i wspaniałe doświadczenie. Zakończenie było bardzo bolesne. Był taki potencjał na przyszłość. Pozostało wrażenie, jakby ogromny balon nagle pękł. Epilog Będziemy w kontakcie. Ta cała praca nie poszła na marne napisał Kubrick w liście do Barbary Baum. Po latach wiadomo już, że stało się inaczej. Tak jak Kubrickowi nie udało się nakręcić A.I. Sztucznej inteligencji i Napoleona, tak też nie udało się zrealizować Aryjskich papierów. Dziś wyraźnie widać, jak mówiąc oględnie kontrowersyjne wydają się próby wypełnienia testamentu twórcy. Dowodem jest Spielberg rozprawiający się na swoją modłę z A.I. Czy podobnie potraktuje film o Napoleonie, który zamierza przenieść na mały ekran jako serial telewizyjny? Na szczęście nie słychać nic na temat tego, aby i Aryjskie papiery miały się dostać w jego ręce. Spadkobiercy Kubricka sugerują od jakiegoś czasu, że być może znajdzie się ktoś, kto zechce zmierzyć się z tym artystycznym wyzwaniem. Jan Harlan podkreśla, że musiałby to być naprawdę wybitny reżyser. W nieodpowiednich rękach film stałby się tandetny. Gdyby jednak zadania zechciał podjąć się Ang Lee, wówczas z całych sił bym temu przyklasnął!. Jak potoczą się dalsze losy scenariusza i jaki ewentualnie powstanie film na jego podstawie trudno, rzecz jasna, przewidzieć. Spekulacje także na niewiele się zdadzą, zważywszy, że nawet nie wiadomo, kto miałby się podjąć reżyserii. Czy Ang Lee jest istotnie właściwym wyborem, również pozostaje kwestią dyskusyjną. W wypadku takich indywidualności jak Stanley Kubrick jakiekolwiek próby kontynuowania dzieła nieuchronnie prowokują porównania i mniej lub bardziej uzasadnioną krytykę. Czy lepiej dążyć do spełnienia po latach, czy też pozwolić trwać legendzie tego niespełnienia i oddawać się długim spekulacjom z cyklu co by było, gdyby? W zasadzie żadne rozwiązanie nie jest dobre. No chyba, że egzekutorem testamentu miałby zostać Steven Spielberg Propozycje lektur: Alison Castle (red.), The Stanley Kubrick Archives, Taschen, Köln 2005. Geoffrey Cocks, The Wolf at the Door. Stanley Kubrick, History, & the Holocaust, Peter Lang Publishing, New York 2004. Vincent LoBrutto, Stanley Kubrick: A Biography, Faber and Faber, London 1997. Gene D. Phillips (red.), Stanley Kubrick: Interviews, University Press of Mississippi, Jackson, MS 2001.
Frederic Raphael, Eyes Wide Open: A Memoir of Stanley Kubrick, Orion, London 1999. Film Stanley Kubrick s Boxes (2008, J. Ronson).