Barbara Park Wdzięczne zadanie Przełożyła Magdalena Koziej Ilustrowała Denise Brunkus Nasza Księgarnia
1 Konkurs poniedziałek Drogi dzienniczku pierwszaka! Dzisiaj mamy miesiąc Dźwięk czynienia Dziękczynienia. Z okazji Dziękczynienia rysujemy dużo indyków. Rysujemy także pielgrzymów oraz rdzawych rdzennych Amerykanów. Zwykle siedzą razem przy stole i jedzą. Chyba smakuje im dynia piżmowa.
Nie rozumiem tych pielgrzymów. Ich stroje wyglądają na gorące i spocone napotne. W tym tygodniu Sala numer 1 robi listę rzeczy, za które jesteśmy wdzięczni. Jak skończymy, damy tę listę na konkurs szkolny. Klasa, która przygotuje najlepszą, zwycięży. A w środę będzie uczta. Nasi bliscy przyjdą do szkoły. W Święto Dziękczynienia trzeba się nieźle nachorować naharować. Twoja przyjaciółka Zuźka D. Zołzik
Zamknęłam dzienniczek i zadumałam się nad dynią piżmową. Błe powiedziałam głośno. Nie znoszę dyni piżmowej. Maja się skrzywiła. Cicho, Zuźka! Nie widzisz, że jeszcze piszę? Maja to dziewczynka, która siedzi obok mnie. Nie jestem jej za nic wdzięczna. Nagle nasz nauczyciel, pan Straszny, wstał zza biurka. Dziewczynki i chłopcy, czas zacząć tworzyć Listę Dziękczynną na szkolny konkurs oznajmił. Czy mogę prosić, abyście odłożyli już swoje dzienniczki? Tak! odkrzyknęliśmy. Potem wszyscy z zadowoleniem zatrzasnęli zeszyty, w których je prowadzimy.
TRZASK! BAM! PUM! Pan Straszny zrobił groźną minę. Kazał nam otworzyć z powrotem dzienniczki. I musieliśmy zamknąć je cicho. To chyba miała być taka lekcja zatrzaskiwania. Wreszcie pan Straszny zajął się czym innym. Uwaga. Wasze zadanie domowe polegało na tym, by wypisać rzeczy, za które jesteście wdzięczni. Wziął do ręki kredę. Zaraz zacznę zapisywać te rzeczy na tablicy. Będziemy pracować nad listą dzisiaj i jutro. No a potem zgłosimy ją do szkolnego konkursu. Robert podniósł rękę. Czy dostaniemy jakąś nagrodę, jeśli wygramy? spytał. Jak jest nagroda, to zawsze bardziej się staram.
Pan Straszny spojrzał na niego z niezadowoleniem. Nie robimy tego dla nagrody, Robercie, lecz po to, by uczcić rzeczy, za które jesteśmy wdzięczni. Robert zastukał palcami w blat ławki. No ale to jest ta nagroda czy nie? Pan Straszny stał przez chwilę w milczeniu. Potem nagle jego twarz rozjaśnił uśmiech. Tego się nie spodziewaliśmy. No dobrze, Robercie powiedział wreszcie. Zamierzałem zachować to w tajemnicy, byście mieli niespodziankę, jeśli wygramy. Ale owszem. Za wygranie konkursu jest nagroda. Cała klasa nadstawiła uszu. No bo któż nie lubi nagród? A co to jest?! Jaka nagroda?! wykrzykiwaliśmy jedno przez drugie.
Pan Straszny chodził tam i z powrotem zadumany. Zaznaczył, że nie powinien zdradzać nam tego sekretu. Psuć niespodzianki. Ale potem: ha! Puścił do nas oko. I jednak nam powiedział! Klasa, która wygra, otrzyma CIASTO DY- NIOWE DOMOWEJ ROBOTY oświadczył uroczyście i uśmiechnął się od ucha do ucha. A wiecie, co jest w tym najlepsze? Ciasto upiecze nasza kucharka, pani Grucha! Po tych słowach wszystkie dzieci zastygły w bezruchu. Żadne z nas nie odezwało się nawet słowem. Zamiast tego na naszych twarzach pojawił się wyraz obrzydzenia. I osunęliśmy się ponuro na krzesłach. Wreszcie podniosłam rękę. Po cieście dyniowym chce mi się wymiotować poinformowałam.
Mój przyjaciel Hubert pokiwał głową. Mnie też dorzucił. Mnie też chce się wymiotować po cieście z dyni. Mnie tak samo wyznała moja przyjaciółka Kasia. I mnie zgłosił się jako czwarty Julek. Jak ugryzę kawałek ciasta dyniowego mojej babci, czuję się, jakby zakleiło mi usta jakieś paskudztwo. Robert spojrzał na pana Strasznego. Nie bardzo chce nam się walczyć o nagrodę, po której chce się wymiotować zauważył. Pan Straszny usiadł znów za biurkiem. I potarł sobie głowę. No dobrze. Zapomnijmy tymczasem o tym cieście zaproponował. W tym konkursie nie chodzi o to, by wygrać ciasto, lecz o to, by docenić 10
te wszystkie wspaniałe rzeczy, za które jesteśmy wdzięczni. Rozejrzał się po klasie. Jeśli nam się poszczęści na tyle, że wygramy, prawdziwą nagrodą będzie duma z tego, że tak wspaniale się postaraliśmy zapewnił. Pierwszoklasiści jeszcze nigdy nie wygrali tego konkursu. Sądzę jednak, że wasza klasa ma duże szanse to zrobić. Jesteście bez wątpienia najbardziej pomysłowymi pierwszakami, jakich uczyłem. Robert wstał z ławki. W to akurat wierzę oświadczył. W zeszłym roku w pana klasie był mój brat Alek. A Alek to matoł. Pan Straszny przymknął oczy. I znów potarł głowę. Ranek nie zapowiadał się zbyt dobrze.
Tytuł oryginału angielskiego Junie B., First Grader. Turkeys We Have Loved and Eaten (and Other Thankful Stuff) Text copyright 2012 by Barbara Park Illustration copyright 2012 by Denise Brunkus All rights reserved. Published in the United States by Random House Children s Books, a division of Random House, Inc., New York. Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa 2014 Copyright for the Polish translation by Magdalena Koziej 2014 Książkę wydrukowano na papierze Ecco-Book Cream 70 g/m 2 wol. 2,0. Redaktor prowadzący Anna Garbal Redakcja Magdalena Korobkiewicz Korekta Joanna Kończak, Ewa Mościka DTP, redakcja techniczna Joanna Piotrowska ISBN 978-83-10-12598-9 P R I N T E D I N P O L A N D Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa 2014 r. Wydanie pierwsze Druk: Opolgraf S.A