1 ROCZNIK GDAÑSKI TOM LXXV LXXVI
2
3 GDAÑSKIE TOWARZYSTWO NAUKOWE ROCZNIK GDAÑSKI TOM LXXV LXXVI 2015 2016 WOKÓ GDAÑSKICH POSTACI, WSPÓLNOT I MIEJSC pod redakcj¹ Marii Mendel Gdañsk 2017
4 RADA NAUKOWA ROCZNIKA GDAÑSKIEGO PRZEWODNICZ CY: Józef Borzyszkowski Dieter Bingen, Marcin Hintz, Henryka Ilgiewicz, Gra yna Kozaczka, Beata Mo ejko, Cezary Obracht-Prondzyñski, Miloš Øeznik, Grzegorz Szamocki, Leonid O. Zashkilniak REDAKTOR NACZELNA Maria Mendel SEKRETARZE REDAKCJI Maciej Bakun, Marcin Boryczko, Pawe³ Bykowski RECENZENCI Mariusz Cichosz, Jacek Dominiczak, Krzysztof Jakubiak, Dariusz Kubinowski, Miros³awa Nowak-Dziemianowicz, Pawe³ Rudnicki, Ma³gorzata Muszyñska, Jerzy Szmagalski, Wies³aw Theiss, Janusz Trupinda REDAKTOR WYDAWNICTWA Ewa Krawczuk Uczelnie wspieraj¹ce finansowo wydawanie Rocznika Gdañskiego Akademia Marynarki Wojennej w Gdyni Akademia Sztuk Piêknych w Gdañsku Gdañski Uniwersytet Medyczny Politechnika Gdañska Uniwersytet Gdañski ADRES REDAKCJI Gdañskie Towarzystwo Naukowe, ul. Grodzka 12, 80-841 Gdañsk Adres do korespondencji: ul. Bielañska 5 p. 41, 80-851 Gdañsk e-mail: RedakcjaRG@gtn.cba.pl, biuro@gtn.gda.pl http://rocznikgdanski.gtn.cba.pl/ Copyright by Gdañskie Towarzystwo Naukowe PL ISSN 0080-3456 ISBN 978-83-60693-25-4
5 SPIS TREŒCI TABLE OF CONTENTS... 7 S OWO OD REDAKTORA... 9 Maciej Bakun, Jubileusz 90. rocznicy wydania pierwszego tomu Rocznika Gdañskiego... 13 WOKÓ GDAÑSKICH POSTACI, WSPÓLNOT I MIEJSC POSTACI Bartosz Gondek, Artur Jendrzejewski, Pruszcz Gdañski: Mieszkania polskiego oficera wywiadu mjr. Jana Henryka ychonia na terenie Wolnego Miasta Gdañska (1928 1939) zarys problematyki... 19 Waldemar Borzestowski, Johannes Trojan i jego pobyt w Gdañsku w 1898 roku... 33 Friedhelm B o l l, Brandt i Grass historia pewnej przyjaÿni (t³um. Doris Wilma)... 53 Friedhelm B o l l: Brandt und Grass eine Freundschaft?... 75 WSPÓLNOTY Sylwia Bykowska, Gdañsk 1945 koniec i pocz¹tek miejskiej wspólnoty... 97 Agnieszka Bzymek, Gdañskie modi co-vivendi z perspektywy psychoanalitycznej... 111 Pawe³ Bykowski, Gdañsk i Stary Sambor. To samoœci z pogranicza... 127 MIEJSCA Wojciech Grott, Siedlce jako dzielnica Gdañska w okresie miêdzywojennym. Wybrane aspekty ycia codziennego... 139 Maciej Bakun, Ochrona zabytków Gdañska przed skutkami nalotów w czasie II wojny œwiatowej w œwietle materia³ów archiwalnych zgromadzonych w Geheimes Staatsarchiv Preußischer Kulturbesitz w Berlin Dahlem... 155 Sylwia Bykowska, Dzia³alnoœæ Komisji Weryfikacyjnej w Gdañsku w latach 1945 1947 na tle sytuacji spo³ecznej... 167 Maria Mendel, Gdañskie miejsca (nie)pamiêci: wiedzieæ, eby nie wiedzieæ... 181 Konrad Dydziñski, Trójmiejskie przykoœcielne ycie artystyczne w latach 80. XX wieku... 193 NEKROLOGI I WSPOMNIENIA Profesor Edward Breza, wspomina Ró a Wosiak-Œliwa... 209 Profesor Andrzej Jan Chodubski, wspomina Joanna Leska-Œlêzak... 213 Profesor Jan Ciechowicz, wspomina Joanna Puzyna-Chojka... 215 Profesor Czes³aw Ciesielski, wspomina Andrzej G ¹ s i o r o w s k i... 217 Profesor Bogus³aw Drewniak, wspomina Mieczys³aw Nurek... 221
6 Profesor Jerzy M³ynarczyk, wspomina Magdalena Adamowicz... 223 Profesor Marian Mroczko, wspomina Eugeniusz K o k o... 227 Profesor Janina Sa³ajczykowa, wspomina Liliana K alita... 229 Profesor Andrzej Zgorzelski, wspomina Olga Kubiñska... 231 ROZMOWA O KSI CE Odczytuj¹c XVII-wieczny poemat na nowo. Marcina Borzymowskiego Nawigacyi pierwsze t³umaczenie na jêzyk niemiecki Von Danzig nach Lübeck - Eine Meeresfahrt Im Jahre 1651, Frankfurt am Main 2013 (red. Jürgen Vietig, t³um. Bernhard Hartmann, Colloquia Baltica Bd. 23, Hrsg. v. Christian Pletzing) Z Mi³os³aw¹ Borzyszkowsk¹-Szewczyk o ksi¹ ce rozmawiaj¹ Jürgen V ietig i Christian Pletzing... 233 NOTY O AUTORACH... 247
7 CONTENTS EDITORIAL... 9 Maciej Bakun, In the 90th anniversary year of the first edition of "The Gdañsk Yearbook"... 13 AROUND AND ABOUT GDAÑSK, ITS PEOPLE, COMMUNITIES AND PLACES PEOPLE Bartosz Gondek, Artur Jendrzejewski, The property of the Polish intelligence officer Major Jan Henryk ychoñ in the Free City of Gdansk (1928 1939) an outline of the issues... 19 Waldemar Borzestowski, Johannes Trojan and his sojourn in Gdañsk in 1898... 33 Friedhelm B o l l, Brandt and Grass: the history of a friendship (translated by Doris Wilma)... 53 Friedhelm B o l l, Brandt und Grass eine Freundschaft?... 75 COMMUNITIES Sylwia Bykowska, Gdañsk 1945: the end and the beginning of urban community... 97 Agnieszka Bzymek, The modus vivendi of Gdañsk from a psychoanalytic perspective... 111 Pawe³ Bykowski, Gdañsk and Stary Sambor: border identities... 127 PLACES Wojciech Grott, Siedlce as a Gdañsk district in the interwar period. Selected aspects of everyday life... 139 Maciej Bakun, The protection of the historical buildings of Gdansk and their contents from the effects of air raids during World War II in the light of archive material in the Geheimes Staatsarchiv Preußischer Kulturbesitz, Berlin Dahlem... 155 Sylwia Bykowska, The problem of establishing nationality in Gdañsk in the context of the settlement operation after 1945... 167 Maria Mendel, Gdañsk places of memorial or else of forgetfulness: knowing for not knowing... 181 Konrad Dydziñski, The artistic life that revolved around the church in the Tri-city of the 1980s... 193 IN MEMORIAM Profesor Edward Breza (Wosiak-Œliwa)... 209 Profesor Andrzej Jan Chodubski (Joanna Leska-Œlêzak)... 213 Profesor Jan Ciechowicz (Joanna Puzyna-Chojka)... 215 Profesor Czes³aw Ciesielski (Andrzej G¹siorowski)... 217 Profesor Bogus³aw Drewniak (Mieczys³aw Nurek)... 221
8 Profesor Jerzy M³ynarczyk (Magdalena Adamowicz)... 223 Profesor Marian Mroczko (Eugeniusz K o k o)... 227 Profesor Janina Sa³ajczykowa (Liliana Kalita)... 229 Profesor Andrzej Zgorzelski (Olga Kubiñska)... 231 BOOK REVIEW Von Danzig nach Lübeck - eine Meeresfahrt im Jahre 1651, Marcin Borzymowski's 1651 poem Nawigacya translated for the first time into German by Bernhard Hartmann and edited by Jürgen Vietig ( Colloquia Baltica Bd. 23, 2013). Reading the Seventeenth-Century Poem Anew: Mi³os³awa Borzyszkowska-Szewczyk talks to Christian Pletzing and Jürgen Vietig about the book... 233 ABOUT THE AUTHORS... 247
9 S OWO OD REDAKTORA Tom LXXV LXXVI Rocznika Gdañskiego ukazuje siê w jubileuszowym dla tego czasopisma roku 2017. Mija w nim 90 lat od wydania tomu numer 1., znaczeniem swojej treœci jasno wyra aj¹cego ideê, przyœwiecaj¹c¹ powo³aniu pisma z inicjatywy ówczesnego Prezesa Towarzystwa Przyjació³ Nauki i Sztuki, Marcina Dragana. Szczegó³y w tym zakresie zawiera, przedstawiany dalej, okolicznoœciowy tekst Macieja Bakuna. W tym wstêpnym s³owie zwrócê jedynie uwagê, e Rocznik Gdañski mia³ byæ czasopismem naukowym, które jak pisa³ Marek Andrzejewski w Gedanopedii, Encyklopedii Gdañskiej, prezentowa³o polski punkt widzenia na przesz³oœæ Gdañska oraz Pomorza i jak mo na przeczytaæ na stronach Ksi¹ nicy Kopernikañskiej poœwiadcza³o zwi¹zki Gdañska i Pomorza z Polsk¹. Dla mnie, jako nowo powo³anego (w lipcu 2017 roku) i nie bêd¹cego historykiem redaktora tego czasopisma przewodnicz¹cego Wydzia³owi I. Nauk Spo³ecznych i Humanistycznych GTN istotne jest tak e, e Rocznik Gdañski niezmiennie dokumentuje niezbywaln¹ obecnoœæ polskiej nauki i kultury w gdañsko-pomorskiej wspólnocie intelektualno-kulturowej. W latach miêdzywojennych, doktor Marcin Dragan, a póÿniej inni moi poprzednicy redaguj¹cy czasopismo, zabiegali s³usznie, by wspólnota ta nie popad³a w homogeniczn¹ formu³ê i nie sta³a siê jednoznaczna, co praktycznie oznacza³oby jej niemieckoœæ. Stanowi³o to realne zagro enie w warunkach rozwijaj¹cego siê nazizmu i wkraczaj¹cej we wszystkie sfery ycia, narastaj¹cej w miêdzywojniu, niemieckiej dominacji. Dzisiaj mamy sytuacjê, w której Rocznik Gdañski przez lata publikowa³ teksty nie tylko typowo historyczne, ale i z zakresu historii sztuki, urbanistyki i kultury, literatury, jêzyka i muzyki, prawa, archeologii, etnografii oraz muzeologii, zabytkoznawstwa, innych dyscyplin i dziedzin. Ka dym z nich pokazywa³ z moc¹ znakomit¹ jakoœæ gdañskiej i pomorskiej myœli, i czyni³ wk³ad w dorobek intelektualny i kulturowy zarówno Pomorza, jak Polski, Europy i œwiata. Lokalne, w œwietle zawartoœci poszczególnych tomów pisma oraz postêpuj¹cych procesów globalizacyjnych, okaza³o siê z czasem globalne, nie trac¹c jednak nic ze swojej mocy integracyjnej, owocuj¹cej œwietnie na poziomie regionalnym, krajowym i miêdzynarodowym. Doskonale ilustruje to sk³ad nowo utworzonej Rady Naukowej Rocznika Gdañskiego, której cz³onkowie zarówno swoimi wybitnymi osi¹gniêciami naukowymi, jak aktywn¹, prospo³eczn¹ i prowspólnotow¹ postaw¹ potwierdzaj¹ dzia³anie owej mocy i swoim wielkim autorytetem pracuj¹ na rzecz dobrej przysz³oœci tego czasopisma. Pragnê w tym miejscu zadeklarowaæ swoj¹, zgodn¹ z intencjami Prezesa i Zarz¹du Gdañskiego Towarzystwa Naukowego, otwartoœæ na kontynuacjê interdyscyplinarnej linii rozwoju Rocznika Gdañskiego, tym samym zapraszaj¹c do publikowania na jego stronach zarówno historyków i historyków sztuki, jak innych przedstawicieli nauk spo³ecznych i humanistycznych, oraz wszystkich tych, którzy niezale nie od uprawianej dyscypliny
10 Maria Mendel naukowej widz¹ sens swoich dokonañ, jako kontrybucji do zbiorowego wysi³ku, generuj¹cego wyj¹tkow¹ i wspania³¹ intelektualn¹ wspólnotê, powstaj¹c¹ wokó³ spraw pomorskich i gdañskich! Bêdziemy w naszym Towarzystwie kontynuowali pracê wczeœniejszych jego wspó³twórców. Jednym z wa niejszych zadañ, jakie sobie w tej pracy stawiamy, jest digitalizacja i udostêpnienie w Internecie treœci wszystkich dotychczas wydanych tomów Rocznika Gdañskiego. Taka mo liwoœæ istnieje w zwi¹zku ze znakomitym programem Muzeum Historii Polski, którego owocem jest internetowa baza humanistyki polskiej. Jak dot¹d, dostêpne s¹ w elektronicznej wersji jedynie wybrane tomy przedwojennych wydañ pisma (na przyk³ad w Ba³tyckiej Bibliotece Cyfrowej, czy Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej). Tom aktualny oraz kolejne edycje bêd¹ ju systematycznie udostêpniane on-line na stronie internetowej Gdañskiego Towarzystwa Naukowego. Wracaj¹c do jubileuszu, pierwszy tom Rocznika Gdañskiego zosta³ rozdzielony pomiêdzy cz³onków Towarzystwa (jak donosi Kronika Towarzystwa w tomie drugim) na zebraniu w dniu 27 stycznia 1928 roku. Tego w³aœnie dnia, ale w 90 lat póÿniej, czyli w sobotê, 27 stycznia 2018 roku, Gdañskie Towarzystwo Naukowe, Wydzia³ I Nauk Humanistycznych i Spo³ecznych, zaprasza do wspólnego konferowania wokó³ treœci pierwszego tomu Rocznika Gdañskiego, by wyraziæ szacunek dla Jubilata i zarazem kultywowaæ pamiêæ o wspania³ych Ludziach i ich Dziele, tak owocnie spotkanych w tym czasopiœmie (wœród prelegentów, miêdzy innymi doktor Mi³os³awa Borzyszkowska-Szewczyk, profesor Józef Borzyszkowski, profesor Bohdan Chrzanowski, profesor Anna Grzeœkowiak-Krwawicz, profesor Irena Kadulska, profesor Cezary Obracht-Prondzyñski). Kolejny tom Rocznika Gdañskiego datowany na rok 2018 stanowi¹c kolekcjê tych wyst¹pieñ oraz innych tekstów poœwiêconych 90-leciu czasopisma oraz 100-leciu Niepodleg³oœci Polski stanie siê (zgodnie z planem) bardziej adekwatnym do Jubileuszu wyrazem dorobku naszego periodyku, ni numer bie ¹cy. Ten zaœ, tom 75 76, stanowi kompozycjê interdyscyplinarnych wypowiedzi ogniskuj¹cych siê tematycznie wokó³ gdañskich postaci, wspólnot i miejsc. Pola te zachodz¹ na siebie, jak na przyk³ad w artykule Bartosza Gondka i Artura Jendrzejewskiego o mieszkaniach polskiego oficera wywiadu, majora Jana Henryka ychonia na terenie Wolnego Miasta Gdañska, w latach 1928 1939. Jednak koncepcja redakcyjna tomu oraz podejœcia, przyjête przez Autorów, pozwalaj¹ na wyodrêbnienie trzech formatów, w których przejawia siê skupiona w tej edycji Rocznika Gdañskiego koinópolis, czyli, za Arystotelesem wyraz i konsekwencja intelektualnego wspó³bycia w przestrzeni miasta oraz przestrzeni buduj¹cej siê wokó³ niego; wspólnota myœli, jak¹ jest Gdañsk, a te intelektualna gdañskoœæ i okolice zarazem 1. 1 Kiedy Arystoteles wprowadza swój neologizm: koinópolis, zlepiaj¹cy przymiotnik koinos (wspólny) i polis (miasto-wspólnotê), ma na uwadze specyficzn¹ stycznoœæ komunikacyjn¹ i intelektualn¹, w³aœciw¹ miejscu fizycznemu, przestrzeni zagospodarowanej przep³ywami ludzkiego myœlenia. Miasto jest tu miejscem wspólnym; topos lokalnym i wyrazem kulturowej tutejszoœci. Koinópolis odczytujê na tej podstawie, jako rodzaj lokalnego, zachodz¹cego w mieœcie po-rozumienia, czyli rozumienia, które jest podzielane w nim wspólnotowo i które tworzy miejsk¹ wspólnotê. To wspólnota komunikacyjno-intelektualna, na podstawie wypracowanych sieci znaczeniowych zdolna do dalszych autokreacji. To miasto, bêd¹ce aktywn¹ i nieograniczenie twórcz¹, samo-wytwarzaj¹c¹ siê myœl¹ st¹d, wspóln¹ i lokaln¹ (w aktualnych warunkach silnych wp³ywów globalnych tak e glokaln¹, jak w znanym ujêciu Rolanda Robertsona). Zob.: M. M endel, Miasto pedagogiczne, [w:] Studia Pedagogiczne, t. LXIX, Miasto pedagogiczne, red. M. Mendel, 2016.
S³owo od redaktora 11 Wœród postaci, wyra aj¹cych i podtrzymuj¹cych przedstawione znaczenie gdañskiej koinópolis, tekst Friedhelma Bolla: Brandt i Grass historia pewnej przyjaÿni, przedstawia ekstrapolacyjny sens myœli tutejszej. W analizowanej w tekœcie wymianie Brandt Grass, gdañski klimat kulturowy jak mo na by powiedzieæ rozsiewa siê i cementuje wiêÿ pomiêdzy interlokutorami. Podobnie, bohater Waldemara Borzestowskiego, satyryk i uwa ny przeœmiewca, Johannes Trojan, zdaje siê swoim spo- ³ecznym aktywizmem (de facto karanym wiêzieniem) umacniaæ grunt pod gdañski mit miasta opozycyjnego, nie poddaj¹cego siê zniewalaj¹cej w³adzy. Natomiast Gdañsk, jako rozmaite konfiguracje spo³ecznych wiêzi, mo liwe do identyfikacji w perspektywie zbiorowej to samoœci, przedstawiaj¹ trzy teksty w czêœci pod tytu³em Wspólnoty. Pawe³ Bykowski gdañsk¹ to samoœæ pokazuje w zachodz¹cej w dzisiejszych realiach konfrontacji z ukraiñskim Starym Samborem. Agnieszka Bzymek pisze o wspólnotach, analizuj¹c uk³adanie siê gdañszczan w przestrzeniach galerii sztuki, widz¹c w tym drogê konstruowania ich w³asnych modi co-vivendi. Sylwii Bykowskiej zaœ obraz gdañskiej wspólnoty, uchwycony jakby w rw¹cym nurcie codziennego ycia w niezwykle trudnym spo³ecznie roku 1945, to studium ex post i ex ante zarazem, odnosz¹ce siê do z³o onej, liminalnej to samoœci powojennego Gdañska. Czêœæ tomu, akcentuj¹ca Miejsca, zawiera szeœæ artyku³ów, dla których chronotyp stanowi¹ trzy czasowe wymiary rzeczywistoœci. Pierwszy, to rzeczywistoœæ miêdzywojenna, któr¹ opisuje tekst Gondka i Jendrzejewskiego o mieszkaniach polskiego oficera wywiadu na terenie Wolnego Miasta Gdañska. Drugi stanowi¹ realia II wojny œwiatowej i te z kolei maluje wypowiedÿ Macieja Bakuna o szukaniu miejsc bezpiecznego schronienia dla zabytków, zagro onych nalotami. Trzeci wymiar to powojnie, z analizowan¹ w tekœcie Mendel prac¹ zbiorowej pamiêci, wypieraj¹cej egzekucjê oprawców hitlerowskich z obozu Stutthof. To równie powojnie, siêgaj¹ce schy³ku PRL w latach 80. XX wieku, kiedy w Trójmieœcie kwit³o jak pisze Konrad Dydziñski przykoœcielne ycie artystyczne. Postaci, wspólnoty i miejsca, w zebranych w tomie tekstach uk³adaj¹ siê w gdañsko-pomorski hologram. Jeden z wielu, jakie powstaj¹ na co dzieñ w tym intelektualnym i kulturowym klimacie. Ludzie zarówno ci, o których opowiadaj¹ przedstawione artyku³y, jak inni dawniej i dzisiaj tworz¹ w nim swoje wspólnoty i miejsca. Miejsca zaœ, te koperty czasoprzestrzeni (jak nazywa je Doreen Massey, zwracaj¹ca uwagê na ich zdolnoœæ do zamykania siê i otwierania kiedy trzeba ), zdaj¹ siê ludziom i spo³ecznoœciom odwzajemniaæ, dziel¹c poœród nich bogactwo, którym dysponuj¹. St¹d pewnie nie raz jeszcze na ³amach Rocznika Gdañskiego doœwiadczaæ bêdziemy jego przejawów, a kolejne hologramy, integruj¹ce postaci, wspólnoty i miejsca, anga owaæ bêd¹ uwagê Czytelników naszego Jubilata! Gdañsk, grudzieñ 2017 Maria Mendel
12
13 Rocznik Gdañski, t. LXXV LXXVI, 2015 2016 PL ISSN 0080-3456 MACIEJ BAKUN 1 JUBILEUSZ 90. ROCZNICY WYDANIA PIERWSZEGO TOMU ROCZNIKA GDAÑSKIEGO Oddajemy do Pañstwa r¹k kolejny numer Rocznika Gdañskiego. Tym razem jest to wydanie jubileuszowe, które przypada na 90. rocznicê wydania pierwszego numeru. Rocznik Gdañski by³ pierwszym polskim czasopismem naukowym wydawanym w Gdañsku, który przed wojn¹ by³ czêœci¹ II Wolnego Miasta, a mieszkaj¹cy tu Polacy stanowili mniejszoœæ. W 1922 r. utworzono Gimnazjum Polskie Macierzy Szkolnej, które by³o kadrowym zapleczem dla utworzonego w tym samym roku Towarzystwa Przyjació³ Nauki i Sztuki. To profesorowie tej szko³y oraz cz³onkowie Towarzystwa z prezesem dr. Marcinem Draganem na czele wydali w 1927 r. nak³adem 1000 egzemplarzy pierwszy tom Rocznika Gdañskiego. Siedziba redakcji znajdowa³a siê w gmachu Gimnazjum Polskiego w Gdañsku. Czasopismo drukowano w Drukarni Gdañskiej. W sk³ad pierwszego komitetu redakcyjnego wchodzili Marcin Dragan, W³adys³aw Pniewski oraz Adam Czartkowski. W tekstach przedwojennego Rocznika przewa a³a tematyka historyczna. Ponadto prezentowane by³y literatura, sztuka, jêzykoznawstwo, etnografia, socjologia i geografia. Szczególne miejsce na ³amach Rocznika Gdañskiego zajmowa³a równie tematyka kaszubska 2. PRZYCZYNY WYDAWANIA ROCZNIKA Pocz¹tkowo Towarzystwo Przyjació³ Nauki i Sztuki skupia³o siê na pracy naukowej g³ównie wœród Polonii Gdañskiej. Mniej wiêcej od 1925 r. pojawi³a siê koncepcja, aby tej pracy naukowej na terenie Wolnego Miasta nadaæ bardziej konkretny charakter. Jak zaznaczy³ dr Marcin Dragan w przedmowie do tomu I: BodŸcem dla idei wydania czasopisma naukowego w Gdañsku by³y sygna³y z polskich sfer naukowych o potrzebie utworzenia w nadmot³awskim mieœcie placówki o charakterze stacji nauko- 1 Gdañskie Towarzystwo Naukowe, e-mail: mbako@wp.pl. 2 http://informatorium.ksiaznica.torun.pl/rocznik-gdanski-1927-1939/, wejœcie dnia 12.11.2017.
14 Maciej Bakun wej. Zadaniem tej stacji naukowej mia³o byæ uzyskiwanie dla nauki polskiej wszelkiego rodzaju materia³ów Ÿród³owych, znajduj¹cych siê na miejscu, czy to w formie zasobów archiwalnych, czy zabytków sztuki, rejestracja tych materia³ów, poœrednictwo i informacje w stosunku do pracowników zamiejscowych odnoœnie zbiorów archiwalnych, muzealnych i bibliotecznych miasta Gdañska 3. Twórcy mieli nadziejê, e ukazanie siê Rocznika przyczyni siê do zainteresowania ludzi nauki prac¹ tu, na miejscu, w Gdañsku. Mia³o to równie sk³oniæ polskie w³adze rz¹dowe i instytucje naukowe do wysy³ania na teren Gdañska osób pracuj¹cych na polu naukowym, a szczególnie badaj¹cych kwestie Gdañska i jego kultury, Pomorza i morza. Nie bez znaczenia by³ równie fakt, e w Gdañsku mieœci³ siê szereg bardzo powa nych instytucji naukowych niemieckich, które dysponowa³y znacznymi œrodkami materialnymi. Skupia³y one naukowców z ca³ego regionu, wydawa³y liczne publikacje i mog³y liczyæ zawsze na pomoc licznych wydawców pruskich i niemieckich, zw³aszcza jeœli chodzi³o o kwestie treœci polityczno-propagandowej. Dlatego, jak zaznacza³ dr Marcin Dragan: mia³ spe³niaæ rolê czasopisma polemicznego w stosunku do ustawicznie pojawiaj¹cych siê publikacji niemieckich 4. W okresie miêdzywojennym wydano w sumie 12 tomów Rocznika Gdañskiego z tekstami z ró nych dziedzin, ale dominowa³y teksty o tematyce historycznej. W sumie w tym okresie opublikowano 187 tekstów 57 autorów. Wœród nich 72 rozprawy i szkice, 24 materia³y Ÿród³owe, 83 recenzje i polemiki. Sta³e miejsce na ³amach rocznika zajmowa³a Kronika Towarzystwa Przyjació³ Nauki i Sztuki w Gdañsku pisana przez sekretarza tego Towarzystwa, inspektora celnego, Kazimierza Szymañskiego 5. OKRES POWOJENNY Po wojnie wydawanie Rocznika wznowiono w 1954 roku, a od roku 1956 pod auspicjami Gdañskiego Towarzystwa Naukowego. Pierwsze numery redagowali: Marian Pelczar, Irena Fabiani-Madeyska, Marian Des Loges i Alina Szafranowa. W 1958 roku redaktorem naczelnym zosta³ prof. Andrzej Bukowski, za którego kadencji Rocznik znajdowa³ siê w czo³ówce naukowych czasopism regionalnych. W 1992 roku redaktorem naczelnym zosta³ prof. Edward Breza 6, za którego kadencji pojawi³o siê wiêcej artyku³ów o tematyce kaszubskiej oraz zagadnieñ z jêzykoznawstwa. Mniej natomiast by³o tekstów historycznych zwi¹zanych z Gdañskiem. W 2008 roku redaktorem naczelnym zosta³ prof. Edmund Kizik, a w styczniu 2016 roku prof. Józef Arno W³odarski. Do roku 2016 ukaza³y siê 72 tomy, których nak³ad wynosi³ od 500 do 1000 egzemplarzy 7. Obecnie redakcj¹ Rocznika Gdañskiego kieruje prof. Maria Mendel. Dziêki znamienitej kadrze autorów i redaktorów naukowych, Rocznik Gdañski zalicza siê do najcenniejszych czasopism naukowych regionu; jest wa nym Ÿród³em 3 4 Rocznik Gdañski, 1927, Tom I, s. 1 4. Gazeta Gdañska, dodatek Echo Gdañskie, 1928, nr 32 (02.09). 5 http://informatorium.ksiaznica.torun.pl/rocznik-gdanski-1927-1939/, wejœcie dnia 12.11.2017. 6 Prof. Edward Breza zmar³ 12 paÿdziernika 2017 roku kilka miesiêcy przed wydaniem jubileuszowego tomu Rocznika Gdañskiego. 7 Encyklopedia Gdañska, has³o: Rocznik Gdañski, autor Marek Andrzejewski.
Jubileusz 90. rocznicy wydania pierwszego tomu Rocznika Gdañskiego 15 dla badaczy historii Gdañska i Pomorza oraz przestrzeni¹ naukowej wymiany dotycz¹cej tego regionu, w zakresie innych dziedzin, g³ównie nauk spo³ecznych i humanistycznych. Wydaje siê, e cel za³o ycieli Rocznika Gdañskiego, jakim by³o zainteresowanie badaczy histori¹ Gdañska, dzisiaj, po up³ywie 90 lat, jest nadal aktualne.
16
17 WOKÓ GDAÑSKICH POSTACI, WSPÓLNOT I MIEJSC
18
19 P O S T A C I Rocznik Gdañski, t. LXXV LXXVI, 2015 2016 PL ISSN 0080-3456 BARTOSZ GONDEK 1 ARTUR JENDRZEJEWSKI 2 POBYT I G ÓWNE NURTY DZIA AÑ OFICERA POLSKIEGO WYWIADU MJR. JANA HENRYKA YCHONIA NA TERENIE WOLNEGO MIASTA GDAÑSKA (1928 1939) W historiê Wolnego Miasta Gdañska w XX wieku, oprócz stosunków politycznych, tematów gospodarczych, wpisa³y siê te kwestie rywalizacji wywiadowczej, g³ównie polsko-niemieckiej 3. O ile ikon¹ szpiegostwa niemieckiego nad Mot³aw¹ by³ komisarz Oskar Reile, to po stronie polskiej asem wywiadu sta³ siê mjr Jan Henryk ychoñ 4. 1 AWFiS Gdañsk, e-mail: bartgond@wp.pl. 2 AWFiS Gdañsk, e-mail: arturjendrzejewski@op.pl. 3 Szerzej na temat dzia³alnoœci polskiego wywiadu w Wolnym Mieœcie Gdañsku zob. m.in.: W. Kozaczuk, Bitwa o tajemnice. S³u by wywiadowcze Polski i Rzeszy Niemieckiej 1922 1939, Warszawa 1977; L. Gondek, Wywiad polski w Trzeciej Rzeszy 1933 1939. Sukcesy i pora ki, Warszawa 2011; W. S k ó r a, Dzia³alnoœæ gdañskiej ekspozytury polskiego wywiadu wojskowego w latach 1920 1930 (Pomorze Zachodnie, Prusy Wschodnie i Wolne Miasto Gdañsk), Poznañ 2011; A. Jendrzejewski, Polski wywiad wojskowy w Wolnym Mieœcie Gdañsku w latach 1930 1939, Gdañsk 2013. 4 Do tej pory powsta³y dwie monografie opisuj¹ce ycie mjr. Jana Henryka ychonia: W. Jastrzêbs k i, Major ychoñ i bydgoska ekspozytura wywiadu, Bydgoszcz 1994; J. Bohaczek-Tr¹bska, W tajnej s³u bie. Z dzia³alnoœci majora Jana Henryka ychonia, Czêstochowa 2011, s. 50 oraz liczne artyku³y naukowe i publicystyczne, m.in.: W. Jastrzêbski, Mjr Jan Henryk ychoñ szef Ekspozytury nr 3 Oddzia³u II Sztabu G³ównego w Bydgoszczy (1902 1944), Kronika Bydgoska, 1991, s. 301 313; K. B³a ejewski, Smutny koniec asa wywiadu, Express Bydgoski, 16 paÿdziernika 2009 r.; A. Pep³oñski, W tajnej s³u - bie, Tygodnik Demokratyczny, 1986, nr 14 (16 kwietnia); A. N o g a j, Nowiñski kontra ychoñ, Tygodnik Demokratyczny, 13 lipca 1986; A. Suchcitz, Major Jan ychoñ oficer wywiadu, Teki Historyczne, t. 19, Londyn 1988 1989; M. S i k o r a, Zmagania wywiadów w przedwojennej Gdyni, Tylko Polska, 2003, nr 38 (158), s. 6 7; H. Sowiñska, Tajemnice wywiadu, Gazeta Pomorska, 9 wrzeœnia 2005; J. M³ynarski, Superszpieg, czyli pijak, gadu³a i kobieciarz, Polish Express, 20 26 listopada 2009, s. 24; K. Ró ycki, Czy powiedz¹ przepraszam?, Angora, 2009, nr 34 (23 sierpnia), s. 14 15; H. Æwiêk, Rola majora Jana Henryka ychonia w rozpoznaniu zagro enia II Rzeczypospolitej ze strony Niemiec, Acta Universitatis Wratislaviensis, 2008, nr 3079.
20 Bartosz Gondek, Artur Jendrzejewski Ten oficer pochodz¹cy z okolic Krakowa szybko da³ siê poznaæ jako doskona³y wywiadowca i wybitny organizator polskich s³u b informacyjnych pracuj¹cych na kierunku niemieckim. Na szefa polskich s³u b informacyjnych w Gdañsku powo³ano go, jeszcze w stopniu kapitana, w marcu 1928 r. Wczeœniej pracowa³ w Katowicach kieruj¹c tamtejszym posterunkiem oficerskim organizacyjnie podporz¹dkowanym krakowskiej Ekspozyturze nr 4 Oddzia³u II Sztabu Generalnego (od 1928 r. G³ównego) Wojska Polskiego. Uwa ano go wówczas za wyrachowanego i skutecznego oficera wywiadu. Skierowanie go do Gdañska nie by³o przypadkiem, bowiem tutejsza Ekspozytura nr 7 przechodzi³a wówczas powa ne trudnoœci, spowodowane s³abym zarz¹dzaniem, ale te coraz bardziej aktywniejsz¹ penetracj¹ jego struktur przez niemiecki wywiad 5. Jan Henryk ychoñ, po objêciu stanowiska szefa gdañskiej placówki nosz¹cej równie kryptonim BIG, na nowo zorganizowa³ jej pracê oraz podleg³ych jej posterunków oficerskich 6. Pod koniec lat dwudziestych zdobywane przez ni¹ materia³y oceniane by³y jako wartoœciowe i dobre. W 1930 r. gdañska Ekspozytura zosta³a zlikwidowana, a precyzyjniej pisz¹c przeniesiona, bo g³ównie na bazie jej kadr oraz struktur, ale z po³¹czenia ze swoj¹ poznañsk¹ odpowiedniczk¹, powsta³a Ekspozytura nr 3 w Bydgoszczy. Nowa placówka zasiêgiem pracy wywiadowczej obejmowa³a w zasadzie ca³e Pomorze oraz obszar Prus Wschodnich. Struktura terenowa oparta na posterunkach oficerskich nie by³a sta³a, zmienia³a siê wraz z warunkami rywalizacji, jakie czêsto narzuca³ obcy wywiad, ale te z konkretnymi zadaniami zlecanymi przez Centralê. Mimo przeniesienia Ekspozytury do Bydgoszczy w Gdañsku ustanowiono Posterunek Oficerski nr 4, który funkcjonowa³ a do wybuchu II wojny œwiatowej. Czasowo istnia³ te Posterunek Oficerski nr 5 7. Zarówno, jeszcze w latach dwudziestych, siedziba Ekspozytury, jak równie póÿniejsze wspomniane posterunki mieœci³y siê w budynku Komisariatu Generalnego Rzeczpospolitej Polskiej przy Neugarten 27 (dzisiejsza ul. Nowe Ogrody). Obecnie mieœci siê tam Komenda Miejska Policji. ychoñ, od marca 1928 r., czyli po przeprowadzce na Pomorze zajmowa³, wspólnie z on¹ Helen¹ 8, prywatne mieszkanie najpierw w Sopocie, a potem we Wrzeszczu. Warto w tym miejscu poœwiêciæ kilka zdañ na temat pochodzenia jego ony, poniewa jej osoba, oraz rodzinny status materialny w istotny sposób wp³yn¹³ na przysz³oœæ mê a 5 W. Skóra, Placówka w Chojnicach. Z dzia³alnoœci wywiadu polskiego na Pomorzu Zachodnim w dwudziestoleciu miêdzywojennym, S³upsk-Chojnice 2006, s. 57 58. 6 Archiwum Pañstwowe w Gdañsku [dalej: APG], Komisariat Generalny Rzeczypospolitej Polskiej w Gdañsku (dalej: KGRP), sygn. 259/1644, Pismo kpt. Alfreda Birkenmayera do Wydzia³u II Oddzia³u II SG WP z 12 listopada 1926 r.; A. Jendrzejewski, Polski wywiad w Wolnym Mieœcie Gdañsku, s. 36. 7 Centralne Archiwum Wojskowe [dalej: CAW], Oddzia³ II Sztabu Generalnego (G³ównego) Wojska Polskiego [dalej: SGWP], sygn. I.303.4.6312, Organizacja i instrukcja pracy Posterunków Oficerskich Ekspozytury nr 3 Oddzia³u II Sztabu G³ównego z 4 czerwca 1930 r. 8 Helena ychoñ urodzi³a siê w 1908 r., jako pierwsza córka ma³ eñstwa Paw³a i Jadwigi Kie³basa z.d. Pyrcha³a. M³odsz¹, o piêæ lat siostr¹ by³a Janina Maria, która poœlubi³a agenta nieruchomoœci Witolda Czarneckiego. Danych trzeciego dziecka nie uda³o siê ustaliæ. W czasie wojny Helena, razem z mê em wyjecha³a z kraju i czasowo przebywa³a we Francji. Po jej pokonaniu przez Niemcy, zamieszka³a w czêœci nieokupowanej kraju. Od pierwszych dni wojny otrzymywa³a zasi³ek wyp³acany wdowom po polskich o³nierzach, mimo e ychoñ jeszcze wtedy y³ i s³u y³ w polskim wojsku. Pieni¹dze te pozwoli³y jej na godne utrzymanie siê. Jeszcze w czasie trwania wojny wyjecha³a do Anglii, zamieszka³a na sta³e w Londynie. Tam te zmar³a w 1995 r.
Pobyt i g³ówne nurty dzia³añ oficera polskiego wywiadu mjr. Jana Henryka ychonia... 21 kpt. ychonia. Rodzice Heleny, Pawe³ i Jadwiga Kie³basa, pocz¹tkowo mieszkali w Chorzowie, a potem w Katowicach. Niewykluczone, e posiadali mieszkania w obu miastach. Pawe³ Kie³basa zajmowa³ siê handlem, zwi¹zany by³ z przemys³em browarniczym. W latach dwudziestych wszed³, jako zastêpca przewodnicz¹cego, do zarz¹du ju wówczas dochodowej Kompanii Piwowarskiej w Tychach. Obecnie firma ta znana jest pod nazw¹ Tyskie Browary Ksi¹ êce, które s¹ czêœci¹ Kompanii Piwowarskiej S.A. Pawe³ Kie³basa czerpa³ z browarnictwa powa ne korzyœci finansowe. Ponadto ojciec, o szeœæ lat m³odszej od ychonia Heleny, dzia³a³ w zarz¹dzie œl¹skiego klubu sportowego Ruch Chorzów, popularnego wówczas pod nazw¹ Niebiescy. Tê funkcjê pe³ni³ spo³ecznie, bynajmniej by³o tak w pierwszym okresie od jego za³o enia, od 20 kwietnia 1920 r. O Helenie Kie³basównie, w krêgach oficerskich i gdañskich mawiano, e jest zamo n¹ œl¹zaczk¹. Niew¹tpliwie powodem takich opinii by³ pokaÿny maj¹tek Paw³a Kie³basy, z którego korzyœci czerpa³a tak e jego córka. Ta z kolei finansowa³a czêsto niecodzienne i luksusowe potrzeby swego mê a majora ychonia. Status materialny ony sprawia³, e ychoñ permanentnie wydawa³ wiêcej ni zarabia³. Pe³ni¹c obowi¹zki szefa gdañskiej Ekspozytury otrzymywa³ wówczas miesiêcznie tysi¹c sto guldenów gdañskich, co po ówczesnym kursie wynosi³o oko³o szeœæset czterdzieœci z³otych. By³a to wysoka kwota, bo dla porównania, w latach trzydziestych w Rzeczpospolitej, œrednia p³aca osoby z wy szym wykszta³ceniem pracuj¹cej na uniwersytecie, wynosi³a oko³o dwieœcie osiemdziesi¹t z³otych 9. Ju na samo przygotowanie, po przejêciu BIG-u przez ychonia, odpowiednich ubrañ dla niego wydano jednorazowo osiem tysiêcy z³otych. Dla funkcjonariuszy niemieckiego wywiadu by³y to kwoty doœæ wysokie 10, a dla kolegów dwójkarzy mocno dyskusyjne. Z kolei dla ychonia luksus wpisany by³ w jego codzienne ycie. Warto tylko wspomnieæ o jego zami³owaniu do szybkich i wygodnych aut. Jeden z u ytkowanych przez niego samochodów, przy którym pozwoli³ siê sfotografowaæ, to Riley Gamceock 2 Seater. Nowy model kosztowa³, w latach trzydziestych dwudziestego wieku, oko³o piêæset funtów. W przeliczeniu na polsk¹ walutê wynosi³o to oko³o od dwudziestu do piêtnastu tysiêcy z³otych. By³a to wówczas zawrotna kwota 11. ychoñ nie tylko wybiera³ luksusowe auta czy modne ubrania, lubi³ te mieszkaæ w bogatych dzielnicach. Niew¹tpliwie takimi w miêdzywojennym Wolnym Mieœcie Gdañsku by³ urokliwy Sopot oraz Wrzeszcz. Pierwsze z mieszkañ, które zaj¹³ ychoñ wraz z on¹ w marcu 1928 r. mieœci³o siê w sopockiej kamienicy przy Pommerstrasse 42 12 (dzisiejsza Al. Niepodleg³oœci 833 a). Wybudowano j¹ na prze³omie XIX i XX wieku wed³ug planów architekta Richtera Schultza, które by³y kopi¹ posiadanej wówczas przez niego bliÿniaczej willi usytuowanej w niedalekiej odleg³oœci. Wczeœniej pod omawianym adresem znajdowa³ siê budynek kolei, st¹d te po jego przebudowie pierwszym w³aœcicielem kamienicy zosta³ jej pracownik C. Wetzling. Kamienicê nazywano wówczas Will¹ Zimmermanna, zapewne od nazwiska zameldowanego tam cieœli. 9 http://biznes.newsweek.pl/panie-marszalku jak-zyc ceny-i-zarobki-w-ii-rp,104856,1,1.html, dostêp 25 maja 2015 r. 10 M. Zacharski, Operacja Reichswehra. Kulisy wywiadu II RP, Poznañ 2013, s. 529. 11 B. Gondek, A. Jendrzejewski, Samochody a polski wywiad wojskowy w Wolnym Mieœcie Gdañsku (1920 1939), Komunikaty Mazursko-Warmiñskie, 2015, nr 1, s. 79 90. 12 W wyniku zmiany adresacji od 1934 r. by³a to Adolf Hitler Strasse 833 a.
22 Bartosz Gondek, Artur Jendrzejewski Po zakupie w 1906 r. jej przez dr. Otto Schultza zaczêto j¹ nazywaæ z kolei nazwiskiem nowego gospodarza. W 1922 r. budynek odkupi³ Max Krauledat, który pozosta³ jego w³asnoœci¹ a do 1936 r. Wtedy to kamienica ponownie zmieni³a w³aœciciela, zosta³ nim Friedrich Busselmann, który jednoczeœnie zarz¹dza³ s¹siednim domem pod numerem 833. Warto wspomnieæ, e w latach 1936 1942 w willi mieszka³ tak e Herman Busselmann, znany w okolicy ceglarz oraz w 1936 r. zamieszka³a przedszkolanka Olga Busselmann. Niestety budynek, o którym mowa, nie zachowa³ siê do dnia dzisiejszego 13. ychoñ zajmowa³ lokal w willi przy Pommerstrasse 42 doœæ krótko, bo kilka miesiêcy. Jeszcze w tym samym roku, w którym go naj¹³, wprowadzi³ siê do mieszkania we Wrzeszczu. Jednak mieszkanie nadal by³o wynajmowanie i zapisane pod jego nazwiskiem. Mia³o to miejsce do 1929 r., zapewne chodzi³o o stworzenie pozorów dalszego zamieszkiwania tam, podczas gdy przebywa³ ju gdzie indziej. Nale y przypomnieæ, e pobyt ychonia by³ œciœle obserwowany przez niemiecki wywiad i gdañsk¹ policjê, które ustali³y ostatecznie sopocki adres polskiego oficera. Wspomniane mieszkanie we Wrzeszczu mieœci³o siê przy Hauptstrasse 49, a od 1934 r., w wyniku zmiany nazwy ulic i numeracji, by³a to Adolf Hitler Strasse 117 14. Obejmowa³o ono piêæ pokoi, co w sumie dawa³o ponad sto piêædziesi¹t metrów kwadratowych powierzchni. By³o jednym z trzech lokali, które siê mieœci³y w tej kamienicy. Na ka dym piêtrze znajdowa³o siê mieszkanie o podobnym metra u, tylko na poddaszu by³o ono mniejsze. Dodatkowo, w korytarzu ka dego piêtra znajdowa³a siê toaleta dla lokatorów danej kondygnacji. Zamieszkiwany przez ychonia lokal po³o ony by³ na pierwszym piêtrze, a rozmieszczenie jego pomieszczeñ pozwala³o obserwowaæ okolicê w zasadzie z ka dej strony budynku. Szczególnie istotny by³ widok od strony dzisiejszej Al. Grunwaldzkiej. Stamt¹d, z po³o nych po drugiej stronie ulicy mieszkañ, niemieccy agenci œledzili ychonia wychodz¹cego z kamienicy oraz fotografowali wnêtrze pokojów. Polski oficer, wiedz¹c o niemieckiej operacji, wychodz¹c do pracy czasami pozostawia³ otwarte okno zachêcaj¹c gestami do fotografowania wnêtrza pokoi. Takie zachowanie, z jednej strony ma³o ostro ne, ale z drugiej przeœmiewczo demaskowa³o zachowania niemieckich szpiegów. W mieszkaniu ychonia doœæ czêsto odbywa³y siê przyjêcia zakrapiane du ¹ iloœci¹ alkoholu. Miêdzy innymi mia³a miejsce tam impreza sylwestrowa w 1928 r., podczas której bawiono siê przy muzyce z gramofonu do bia³ego rana 15. Zaprasza³ te na bogato przygotowane kolacje, w których udzia³ brali przewa nie urzêdnicy pracuj¹cy w Komisariacie. Wœród sta³ych goœci ychoniów byli: radca Lalicki, dr Drobniak, dr Bierowski, redaktor Baltische Presse Emil Rücker, a tak e urzêdnik Roman Wodzicki. Przychodzili te oficerowie, miêdzy innymi kpt. Adam Œwitkowski, jak równie goœcie z Warszawy, na przyk³ad por. Zaæwilichowski zatrudniony w Prezydium Rady Ministrów 16. 13 http://www.dawnysopot.pl/?content=przewodnikopis&obiekt=willazimmermann, dostêp 16 grudnia 2015 r. 14 Autorzy dziêkuj¹ w tym miejscu Janowi Danilukowi, specjaliœcie od historii Wrzeszcza, za pomoc w doprecyzowaniu aktualnego adresu kamienicy. 15 http://www.dws.org.pl/viewtopic.php?f=29&t=131591, dostêp 21 maja 2015 r. 16 R. Wodzicki, Wspomnienia. Gdañsk Warszawa Berlin. 1928 1939, Warszawa 1972, s. 221 222.
Pobyt i g³ówne nurty dzia³añ oficera polskiego wywiadu mjr. Jana Henryka ychonia... 23 Wspomniany wy ej Wodzicki w swoich wspomnieniach opisa³ jedno z przyjêæ zorganizowanych w domu ychonia, ukazuj¹ce polskiego oficera w roli gospodarza. Wed³ug niego ychoñ organizowa³ imprezy z polotem, a czasami nawet lubi³ zaskakiwaæ swoich goœci. [ ] Jedno z takich przyjêæ, w którym wziêli równoczeœnie udzia³ jednakowo tym zszokowani minister Strasburger i pose³ Moczyñski, darz¹cy siê wzajemnie serdeczn¹ antypati¹ i nie bez g³êbszej politycznie ugruntowanej przyczyny, o czym wszyscy obecni doskonale naturalnie wiedzieli. ychoñ zaciera³ rêce i z min¹ z³oœliwego ³obuza, na którego siê wiecznie zgrywa³, poszeptywa³ nam na ucho: Diabli wiedz¹! Mo e dojdzie do krótkiego spiêcia. Bêdzie zabawa. Do krótkiego spiêcia nie dosz³o i skoñczy³o siê na kwaœnych uœmiechach i na wspólnej fotografii, do której goœcie sterroryzowani, zgodzili siê pozowaæ. [ ] Figurowali na niej Strasburger w otoczeniu m³odych niewiast, a za nim Moczyñski z kielichem w rêku. W rezultacie wiêc farsa siê uda³a 17. Autor tych s³ów równie zaznaczy³, e podobne farsy czêsto mia³y miejsce podczas spotkañ w domu ychoniów. W tej kamienicy, na ówczesnej Haupstrasse 49, dosz³o te do tragicznego wydarzenia, jakim by³o samobójstwo por. Edmunda Grunwalda. Oficer ten, rankiem 2 czerwca 1929 r., postrzeli³ siê z rewolweru w nasadê nosa. Nale y w tym miejscu wyjaœniæ, e por. Grunwald mieszka³ z ychoniem od maja 1929 r., a w Ekspozyturze s³u y³ od jesieni poprzedniego roku. Uwa ano go za mê czyznê wybitnie przystojnego o sk³onnoœciach do melancholii i samotnoœci. Ponadto by³ nieszczêœliwie zakochany w artystce Hance Ordonównie. Z tego te powodu miewa³ myœli samobójcze. Lekarstwem mia³o byæ przeniesienie go z Warszawy do Gdañska. Zbagatelizowano jednak jego problemy osobiste, jak równie to, e kilka lat wczeœniej zastrzeli³ siê jego brat. Mimo tego wszystkiego pozwolono mu ca³y czas nosiæ przy sobie broñ 18. Po tragedii, wezwana na miejsce policja gdañska, operuj¹c zeznaniami œwiadków, stwierdzi³a samobójstwo t³umacz¹c, e to nieszczêœliwy wypadek. Podobny wniosek wyci¹gnê³a andarmeria polska, œci¹gniêta w tym celu z Gdyni. Powsta³y jednak w¹tpliwoœci, a mianowicie to, e rana postrza³owa znajdowa³a siê u nasady nosa, a nie by³o to miejsce, które zazwyczaj wybierali samobójcy. Nie by³o te œladów prochu, który pozosta³by po bliskich postrza³ach. Jednak e najbardziej tajemniczy jest fakt, e nieszczêœliwy strza³ pad³ z pistoletu ychonia. Mimo tego przyjêto tezê, e Grunwald zasn¹³ na kanapie, a gdy rano podnosi³ siê z sofy, rewolwer wylecia³ z kabury, uderzy³ o pod³ogê i wystrzeli³, a kula roztrzaska³a mózg wspó³lokatora ychonia 19. Do dnia dzisiejszego nie znalaz³y siê adne informacje podwa aj¹ce tê teoriê. Wa nym miejscem dla towarzyskiego ycia oficerów polskich w Wolnym Mieœcie Gdañsku by³ budynek Klubu Polskiego, mieszcz¹cy siê wówczas przy Neugarten 7 (wspó³czeœnie ul. Nowe Ogrody). Odbywa³y siê tam równie spotkania ychonia z najbli szymi oficerami gdañskiej Ekspozytury. Zdarza³o siê, e spotkaniom towarzyszy³a luÿna atmosfera, a po ich zakoñczeniu oficerowie udawali siê do gdañskich restauracji, a tak e zapraszali do w³asnych domów. Prym wiód³ tu szef BIG-u. 17 18 Tam e, s. 221 222. http://www.dws.org.pl/viewtopic.php?f=29&t=131591, dostêp 21 maja 2015 r. 19 W. Skóra, Dzia³alnoœæ gdañskiej ekspozytury, s. 260 261.
24 Bartosz Gondek, Artur Jendrzejewski Jedno z takich wypadków, kiedy to kontynuowano spotkanie na mieœcie, odby³o siê noc¹ z 1 na 2 maja 1933 r. Po jego zakoñczeniu wraz z trzema kolegami ychoñ uda³ siê samochodem, nale ¹cym do Komisariatu Generalnego, do Gdyni. Po drodze, na Rynku Kaszubskim w Gdañsku zatrzymano siê, bowiem mieszka³ tam jeden z wspó³towarzyszy. Po wyjœciu z samochodu zauwa ono grupê hitlerowców, z którymi dosz³o najpierw do sprzeczki s³ownej, a potem do przepychanek. Ci wykrzykiwali: Polaczki winni milczeæ, wszyscy wkrótce zdechn¹. Odpowiedzi udziela³ ychoñ nazywaj¹c ich hitlerowskimi bachorami. Sytuacja sta³a siê doœæ nieprzyjemna, bo agresja wrogo nastawionych wobec Polaków przybiera³a na sile. Niebawem na miejsce przyjecha³a policja, wezwana przez jednego z kelnerów pracuj¹cego w pobliskiej restauracji, co zapobieg³o powa nej awanturze. Policjanci wylegitymowali Polaków, ale na proœbê ychonia, aby zrobili to samo wobec drugiej strony zajœcia, ci odmówili. W raporcie z zajœcia gdañska policja zanotowa³a doœæ negatywne zdania na temat polskiego oficera, nazywaj¹c go, e jest znowu pijany oraz, e polski kapitan ychoñ by³ mocno pijany 20. ychoñ w 1930 r. wyprowadzi³ siê z Gdañska do Bydgoszczy, bowiem tam przeniesiono Centralê polskiego wywiadu na odcinku pomorskim. Mimo to regularnie przyje d a³ do Gdañska, gdzie dogl¹da³ powo³anego przy Komisariacie Generalnym Rzeczypospolitej Polskiej posterunku oficerskiego. Podczas tych pobytów pocz¹tkowo nocowa³ w swoim mieszkaniu we Wrzeszczu. Warto wspomnieæ, e te pobyty w Gdañsku by³y doœæ czêste, bowiem w celu zakonspirowania faktycznej dzia³alnoœci ychonia na obszarze Wolnego Miasta Gdañska pe³ni³ obowi¹zki kierownika Referatu L¹dowego Wydzia³u Wojskowego Komisariatu Generalnego Rzeczpospolitej Polskiej 21. Kamienicê we Wrzeszczu ychoñ zajmowa³ do 1931 r. Jesieni¹ tego roku niemiecki wywiad zorientowa³ siê, e zlikwidowana zosta³a gdañska Ekspozytura oraz pod kierownictwem ychonia powo³ano nowe struktury wywiadowcze w Bydgoszczy. Spowodowa³o to wysuniêcie pisma przez Senat do Komisariatu Generalnego z ¹daniem wykreœlenia nazwiska ychonia z listy urzêdników polskich przebywaj¹cych na sta³e w Wolnym Mieœcie Gdañsku. Argumentowano to tym, e polski oficer faktycznie nie mieszka³ ju w Gdañsku. Sprawa zakoñczona zosta³a wiosn¹ kolejnego roku, kiedy to Komisariat odpisa³, e ychoñ dalej mieszka w Gdañsku i nie zostanie wykreœlony z rejestru urzêdników polskich 22. ychoñ od tego czasu, podczas pobytów w Gdañsku, zajmowa³ mieszkanie w Klubie Polskim przy Neugarten 7 23. Doœæ szybko, bo w przeci¹gu roku zlokalizowa³ je wywiad niemiecki, który pods³uchiwa³ prowadzone przez polskiego asa wywiadu rozmowy. Numer telefonu, którym pos³ugiwa³ siê ychoñ to 28286 24. Niestety, nie uda³o siê go odnaleÿæ w gdañskich ksiêgach teleadresowych za lata trzydzieste XX wieku. 20 M. Zacharski, Operacja Reichswehra, s. 555 556. 21 CAW, Oddzia³ II SGWP, sygn. I.303.4.7832, Krótka informacja o Ekspozyturze nr 3 Oddzia³u II Sztabu G³ównego, b.d. 22 APG, Senat Wolnego Miasta Gdañska, sygn. 260/1194, Pismo Senatu gdañskiego do Komisarza Generalnego Rzeczypospolitej Polskiej z 6 kwietnia 1932 r. 23 CAW, Oddzia³ II SGWP, sygn. I.303.4.6335, Pismo kpt. Jana Henryka ychonia z 5 kwietnia 1934 r. do kierownika PO nr 4 w sprawie regulacji op³at za mieszkanie. 24 L. Gondek, Dzia³alnoœæ Abwehry na terenie Polski 1933 1939, Warszawa 1974, s. 131.
Pobyt i g³ówne nurty dzia³añ oficera polskiego wywiadu mjr. Jana Henryka ychonia... 25 Na marginesie mo na jeszcze dodaæ, e opisywana kamienica usytuowana we Wrzeszczu, oprócz wybitnego lokatora w osobie oficera wywiadu, posiada w³asn¹, doœæ ciekaw¹ i niepowtarzaln¹ historiê 25. Pobudowana zosta³a w XIX wieku, a od po³owy dwudziestego stulecia nale a³a do bankiera Leopolda Brandstättera, yda z pochodzenia. W 1939 r. budynek zosta³ przejêty przez towarzystwo inwestycyjne Danziger Siedlungs AG. By³o to zapewne wynikiem hitlerowskich przeœladowañ ludzi pochodzenia ydowskiego, których maj¹tki przejmowa³y pañstwowe przedsiêbiorstwa. Mimo e kamienic¹ zarz¹dza³ nowy w³aœciciel, to dalej mieszkali w niej lokatorzy. Miêdzy innymi zamieszkiwa³ tam od 1919 r. Hermann Fach z³otnik i jubiler. Jego produkty znane by³y, miêdzy innymi, w Prusach Wschodnich. W 1942 r. wszyscy lokatorzy opuœcili kamienicê, bowiem zamieniono j¹ na siedzibê komisariatu policji ochronnej Schutzpolizei 10 Rewiru. Jej komendantem zosta³ por. Felix Pohnke 26. Uda³o siê tak e ustaliæ, e w okresie przedwojennym oraz w czasie II wojny œwiatowej kamienica, oprócz bliskiej odleg³oœci do g³ównej arterii miasta, posiada³a równie ogród. Otacza³ on j¹ z ka dej strony, a budynek znajdowa³ siê w jego centrum, odsuniêty od gwaru ulicznego roœlinnoœci¹ 27. Prawdopodobnie równie w czasie wojny zamieniono istniej¹ce komórki piwnicze na Luftschutz, czyli schrony obrony powietrznej. Ka de mieszkanie posiada³o w³asne pomieszczenie, zamykane ciê kimi metalowymi drzwiami z obustronnymi zasuwami oraz wizjerami. Zachowa³y siê one do dnia dzisiejszego, mimo kilkukrotnych przebudowañ czêœci piwnicznych. Wydaje siê równie prawdopodobne, e piwnice przeznaczone by³y tak e na cele wiêzienne w okresie urzêdowania tam policji oraz póÿniej bezpieki. Wed³ug relacji mieszkañców kamienicy wynika, e z pomieszczeñ piwnicznych wychodzi³y przejœcia podziemne, zapewne przygotowane dla ewakuacji w razie zbombardowania domu. Mia³y prowadziæ one w kierunku dworca kolejowego we Wrzeszczu 28. Wydaje siê jednak bardziej prawdopodobna teoria, e koñczy³y siê one tu za ogrodem, bowiem przeznaczone by³o tylko do wydostania siê ze schronu piwnicznego zburzonej kamienicy. Je eli faktycznie istniej¹, to ich odkopanie wyjaœni³oby doœæ intryguj¹c¹ zagadkê. Mo na tylko wspomnieæ, e podobne teorie snuj¹ tak e inni mieszkañcy wobec w³asnych gdañskich kamienic, jednak e nie znalaz³o to jeszcze rzeczowego potwierdzenia. Ciekawostk¹ jest to, e mimo destrukcyjnej dzia³alnoœci Armii Czerwonej w Gdañsku omawiana kamienica przetrwa³a w niezmienionym stanie 29. Wydaje siê zatem s³uszny pogl¹d, e budynek ten do ostatniego dnia zajmowany by³ przez wspomnian¹ policjê, a zaraz potem, wczesn¹ wiosn¹ 1945 r., jej pomieszczenia zaadoptowa³a komórka Ludowego Komisariatu Spraw Wewnêtrznych ZSRR (NKWD). Nastêpnie po zakoñczeniu wojny w kamienicy rozlokowali siê funkcjonariusze Urzêdu Bezpieczeñstwa. Ich 25 https://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/odnalezione-mieszkanie-polskiego-asa-wywiadu-n97546.html, dostêp 2 stycznia 2016 r. 26 Danziger Einwohnerbuch: mit allen eingemeindeten Vororten und Zoppot 1942. 27 J. Daniluk, J. Wasielewski, Wrzeszcz na dawnej pocztówce. Spacer pierwszy, Gdañsk 2014. 28 Relacja ustna Krystyny Rogoziñskiej spisana 24 listopada 2015 r. (w zbiorach autorów). 29 Na temat powojennej historii Gdañska m.in. zob.: M. Stryczyñski, Gdañsk w latach 1945 1948. Odbudowa organizmu miejskiego, Warszawa 1981; J. Thorwald, Wielka ucieczka, Kraków 2013; W starej i nowej ojczyÿnie. Mniejszoœci narodowe w Gdañsku po II wojnie œwiatowej, red. I. Ha³agida, Gdañsk 1997; M. akiewicz, Gdañsk 1945. Kronika wojennej burzy, Gdañsk 2008.
26 Bartosz Gondek, Artur Jendrzejewski obecnoœæ w tym miejscu by³a krótka, bo jeszcze w latach czterdziestych ubieg³ego wieku w kamienicy rozlokowano biura Izby Skarbowej 30. Ostatecznie, na prze³omie lat czterdziestych i piêædziesi¹tych, budynek zosta³ przekazany pod zarz¹d miasta 31 i systematycznie zasiedlano go mieszkañcami powojennego Gdañska. W tym czasie jego du e mieszkania zosta³y podzielone na kila mniejszych, co pozwoli³o zasiedliæ go wiêksza liczb¹ rodzin 32. Wróæmy jednak do osoby polskiego oficera, który na sta³e zapisa³ siê w karty historii polskiego wywiadu. By³ on wybitnym, ale jednoczeœnie kontrowersyjnym, szefem polskiego wywiadu w Wolnym Mieœcie Gdañsku. Przede wszystkim do historii przeszed³ jako dobry organizator i co najwa niejsze skuteczny wywiadowca. Trzeba te wspomnieæ, e jego g³ówni rywale obawiali siê go, nazywaj¹c asa polskiego wywiadu niebezpiecznym graczem 33. Warto w tym miejscu przytoczyæ kilka kluczowych spraw prowadzonych przez ychonia z terenu Wolnego Miasta Gdañska, a dziêki ci¹g³ym badaniom historyków odkrywane s¹ kolejne ich szczegó³y, które prezentujemy poni ej. Jedna z nich wi¹za³a siê z prób¹ wykorzystania przez niemiecki wywiad jego s³aboœci, co œwiadczy³o o dok³adnym rozpoznaniu przeciwnika. G³ównie chodzi³o o zami³owanie do alkoholu oraz do kobiet. O tym dok³adnie poinformowany by³ szef wywiadu niemieckiego w Wolnym Mieœcie Gdañsku Oskar Reile. W tym celu w 1931 r. wpl¹ta³ w swoje intrygi Czes³awê Bociañsk¹ 34, która mia³a ychonia upiæ, a potem w stanie upojenia doprowadziæ do Prezydium Policji w Gdañsku i wydaæ go w ten sposób w jego [Oskara Reilego B.G, A.J.] rêce 35. W celu rozpoznania oficera polskiego wywiadu otrzyma³a za poœrednictwem pracownika gdañskiej policji Maxa Jankego zdjêcie, na którym ychoñ widnia³ wraz z rodzin¹. Ponadto Reile oferowa³ Bociañskiej œrodki odurzaj¹ce i truciznê. Zadanie mia³o zostaæ wykonane za wszelk¹ cenê, a ta zosta³a ustalona na piêtnaœcie tysiêcy guldenów. Pocz¹tkowo kobieta mia³a poszukaæ kontaktów wœród innych oficerów polskiego Sztabu G³ównego, którzy mogliby doprowadziæ j¹ do ychonia. Sprawa 30 Relacja ustna Krystyny Rogoziñskiej spisana 24 listopada 2015 r. (w zbiorach autorów). 31 Dzisiejszy widok niszczej¹cej kamienicy, stoj¹cej w zadbanej i odrestaurowanej okolicy, jest zatrwa- aj¹cy. Autorzy zwrócili siê do Prezydenta Miasta Gdañska Paw³a Adamowicza z proœb¹ o zawieszenie tablicy pami¹tkowej przed wejœciem do budynku. Z dostêpnych informacji wynika, e W³adze podejm¹ takie dzia- ³ania. 32 W latach piêædziesi¹tych ubieg³ego wieku w jednym z trzech wyodrêbnionych mieszkañ na pierwszym piêtrze zamieszka³a, wraz z rodzicami, Jolanta Rembowska-Tamaro. Jej ojciec by³ redaktorem G³osu Wybrze- a i specjalist¹ w dziedzinie psychologii. Ponadto z tytu³em naukowym profesora wyk³ada³ na Uniwersytecie Gdañskim. Matka zosta³a doktorem historii sztuki. Pani Jolancie we wspomnieniach z lat dzieciêcych pozosta³a scena wysiedlenia z kamienicy Niemców. Mieszkali tam nielegalnie i musieli opuœciæ lokal, bo w³adze miejskie skierowa³y do jednego z mieszkañ kolejn¹ rodzinê. Niemka z dzieckiem na rêku trzymaj¹c siê szafy nie chcia³a opuœciæ lokalu. Funkcjonariusze milicji si³¹ j¹ wyci¹gaj¹c spowodowali przewrócenie siê szafy na kobietê, cudem nikomu nic siê nie sta³o. Pani Jolanta nie wspomina pobytu w kamienicy najlepiej. Warunki sanitarne by³y tam kiepskie, a do tego o budynek nikt nie dba³. Wyprowadzka stamt¹d, wed³ug pani Jolanty, okaza³a siê najlepszym wyborem rodziny Rembowskich. Relacja ustna Jolanty Rembowskiej-Tamaro spisana 4 stycznia 2016 r. (w zbiorach autorów). 33 M. Zacharski, Operacja Reichswehra..., s. 525 556. 34 Jednym z pseudonimów Czes³awy Bociañskiej by³o imiê Litta. Niewykluczone, e opisywana osoba jest to sama z Lott¹, która zosta³a przedstawiona we wczeœniejszym fragmencie niniejszego artyku³u. 35 Cyt. za.: A. Szymanowicz, Na tajnym froncie polsko-niemieckim. Polski wywiad w Prusach Wschodnich 1918 1939, Gdynia 2013, s. 178.
Pobyt i g³ówne nurty dzia³añ oficera polskiego wywiadu mjr. Jana Henryka ychonia... 27 nabra³a tempa, gdy sam zainteresowany dowiedzia³ siê o poszukiwaniu go przez Bociañsk¹. Zorientowany o zamiarach kobiety, postanowi³ wykorzystaæ j¹ do w³asnych celów, g³ównie propagandowych i oœmieszaj¹cych niemieckie s³u by. Informacje o planach porwania i zamordowania polskiego oficera przekaza³ prasie, która rozpisa³a siê na temat brutalnych i przestêpczych metod pracy niemieckiego wywiadu. ychoñ ponadto sprawê skierowa³ do prokuratury przy S¹dzie Okrêgowym w Toruniu, jednak e oskar- eni przebywali poza granicami Polski i nie mo na by³o ich przes³uchaæ. Bociañska, która wówczas przebywa³a ju w Polsce, nie mog³a wróciæ do Gdañska. W tym samym czasie zosta³a zatrudniona w Ekspozyturze nr 3 w Bydgoszczy. Wyniki jej pracy nie by³y imponuj¹ce, ale otrzymywa³a doœæ wysokie wynagrodzenie, bo w sumie za kilkuletni¹ pracê z kasy Oddzia³u II wyp³acono jej dwanaœcie tysiêcy z³otych. Dla porównania nale y wspomnieæ, e jeden z najlepszych i najwartoœciowszych informatorów polskiego wywiadu Wiktor Katlewski 36 otrzyma³ podobn¹ kwotê, a dok³adnie 12 395 z³ 37. Po zaprzestaniu pracy z bydgosk¹ Ekspozytur¹, z której za brak sukcesów zosta³a zwolniona, zatrudniono j¹ w Samodzielnym Referacie Informacyjnym, gdzie równie dobrze zarabia³a 38. O ile Bociañska pos³u y³a ychoniowi g³ównie w celach wizerunkowych oraz oœmieszaj¹cych przeciwnika, to o wiele powa niejsz¹ rolê pe³ni³a Eryka Bielang. Pracowa³a na stanowisku urzêdniczki w Dowództwie Okrêgu Lotniczego w Królewcu, przez co mia³a dostêp do tajnych informacji. Zwerbowana do pracy informacyjnej przez ychonia pocz¹tkowo osobiœcie przywozi³a do Sopotu meldunki przekazuj¹c je Polakom. Jednak e sta³o siê to po pewnym czasie doœæ ryzykowne i mêcz¹ce. Kurierem, który odbiera³ od niej w Królewcu materia³ wywiadowczy zosta³ W³adys³aw Mamel. Pracowa³ jako urzêdnik gdañskiej dyrekcji kolei i cieszy³ siê nieograniczonym zaufaniem polskiego wywiadu. Wykonuj¹c swoje obowi¹zki s³u bowe mia³ prawo do swobodnego przejazdu kolej¹, tak e móg³ bez skrêpowania podró owaæ na trasie Gdañsk Królewiec. Mamel odby³ dwie podró e, po czym Eryka Bielang przes³a³a na pocz¹tku 1937 r. do Komisariatu Generalnego list, prosz¹c w nim o przyjazd do Królewca kogoœ z polskich oficerów w celu uzgodnienia wa nych spraw. Miêdzy innymi chodzi³o o rzekome jej niezadowolenie ze wspó³pracy z kurierem. Wœród treœci korespondencji polska agentka ukry³a znak œwiadcz¹cy o tym, e pisze go pod przymusem. Szybko sta³o siê jasne, e 36 Wiktor Katlewski zatrudniony by³ w Urzêdzie Uzbrojenia Marynarki Wojennej w Berlinie. Pracowa³ tam jako ksiêgowy, przez co mia³ dostêp do licznych wa nych dokumentów. Po odpowiednej selekcji przekazywa³ je polskiemu wywiadowi. W wyniku zdobycia przez Niemców w 1939 r. archiwów polskich s³u b informacyjnych, zosta³ aresztowany, oskar ony o zdradê pañstwa i skazany na œmieræ. Zob. szerzej: L. Gond e k, Wywiad polski w III Rzeszy, s. 260 267. 37 Tam e, s. 210; A. Szymanowicz podaje kwotê o oko³o tysi¹c z³otych ni sz¹. Por.: A. Szymanowicz, Na tajnym froncie polsko-niemieckim. Polski wywiad w Prusach Wschodnich 1918 1939, Gdynia 2013, s. 178. 38 Wed³ug relacji, Bociañska by³a atrakcyjn¹ kobiet¹, st¹d ³atwo dobiera³a sobie odpowiednich partnerów. Utrzymywa³a liczne kontakty seksualne zarówno z polskimi, jak i niemieckimi oficerami. Wszystko to u³atwia³o jej znalezienie intratnej posady. Zosta³a aresztowana przez Niemców w 1940 r. Wtedy to postawiono jej zarzuty wspó³pracy z polskim wywiadem. By³o to wynikiem przejêcia polskiego archiwum Oddzia³u II, z którego Niemcy dowiedzieli siê o roli Bociañskiej. Trybuna³ Ludowy oceni³ jednak, e wyniki jej pracy nie by³y zbyt wysokie. W argumentacji pojawi³o siê zdanie, e jej przynale noœæ do polskiego wywiadu podyktowana by³a raczej tym, e ychoñ bardzo j¹ lubi³. Skazano j¹ na 10 lat ciê kiego wiêzienia. Zob. szerzej: Tam e, s. 178 179.
28 Bartosz Gondek, Artur Jendrzejewski zosta³a aresztowana i Niemcy chc¹ zwabiæ ychonia na teren Niemiec. W tym samym czasie posterunek oficerski w Gdañsku otrzyma³ informacjê, e zdrady Bielang dokona³ kurier Mamel. ród³em informacji by³a, pracuj¹ca dla Ekspozytury nr 3, Paulina Tyszewska. Przebywaj¹cy w tym czasie w Królewcu Mamel zosta³ sprowadzony do Polski i aresztowany, a potem stracony 39. Eryka Bielang s¹dzona by³a za wrog¹ dzia³alnoœæ wobec III Rzeszy. Ratuj¹c siê posz³a na pe³n¹ wspó³pracê z niemieckim wymiarem sprawiedliwoœci, wyjawiaj¹c znane jej metody oraz zasady pracy polskiego wywiadu. Mimo tego zosta³a skazana na œmieræ. Jednak e odst¹piono od wyroku, bowiem wczeœniej uda³o jej siê napisaæ list do Adolfa Hitlera prosz¹c o u³askawienie. Jego treœæ przepe³niona by³a gorycz¹ oraz wielk¹ a³oœci¹ za poczyniony b³¹d. Jestem gotowa zrobiæ wszystko, co zmyje ze mnie i mojej rodziny tê straszliw¹ hañbê, jak¹ jest wyrok skazuj¹cy za najciê sz¹ zbrodniê ojczyzny. Hitler podj¹³ decyzjê 21 lipca 1938 r. w Berchtensgaden w domu Eberbichl zamieniaj¹c karê œmierci na piêtnaœcie lat wiêzienia. Na specjalne yczenie Hitlera, informacji tej nie podano do publicznej wiadomoœci 40. Wa nym momentem dla pracy informacyjnej w Gdañsku by³o pozyskanie do wspó³pracy kochanki zastêpcy szefa Abwehry w Gdañsku Reinholda Kohtza wspomnianej wy ej Pauliny Tyszewskiej. Urodzi³a siê w Nowem nad Wis³¹, w rodzinie ogrodnika. Po ukoñczeniu szko³y œredniej i handlowej w 1919 r. wyjecha³a do Kilonii i tam wysz³a za m¹ za kupca Müchlena. Na Pomorze powróci³a wraz z mê em w 1926 r.; zamieszkali w Nowym Porcie. Prowadzi³a tam niewielki sklep. Po dwóch latach pobytu w Wolnym Mieœcie Gdañsku pozna³a w sopockim kasynie niemieckiego komandora Reinholda Kohtza, z którym utrzymywa³a bliskie kontakty. Niemiec ten od 1933 r. pe³ni³ obowi¹zki zastêpcy kierownika gdañskiej Abwehry 41. Romans rozwin¹³ siê na tyle, e odesz³a od mê a, porzucaj¹c tak e pracê w firmie prowadzonej przez niego i zamieszka³a wspólnie ze swym kochankiem na zapleczu sklepu warzywnego, który otworzy³a we Wrzeszczu. W 1935 r. urodzi³a dziecko, a w 1938 r. przeprowadzili siê do mieszkania w Sopocie. Zawieraj¹c tê znajomoœæ Tyszewska sta³a siê celem polskiego wywiadu. S³u by informacyjne dotar³y do niej dziêki jej polskim krewnym, ma³ eñstwu Bruckich. Sposobem na jej werbunek by³o nêkanie ma³ eñstwa, które zamieszkiwa³o wówczas tymczasowo w Gdyni. Pomoc¹ s³u y³a polska policja, która na zlecenie ychonia zaczê³a ingerowaæ w nieza³atwione sprawy administracyjne i finansowe Bruckich. Ponadto proponowano Tyszewskiej pomoc w rozwik³aniu k³opotów finansowych, które wynika³y z prowadzenia sklepu. Przy takich naciskach poddali siê najpierw w 1936 r. Bruccy, których wci¹gniêto do pracy informacyjnej, a poprzez nich zg³osi³a siê Tyszewska, która potrzebowa³a pieniêdzy na sp³atê swojego zad³u- enia wobec w³adz Gdañska, bowiem w razie braku uregulowania d³ugu grozi³a jej konfiskata maj¹tku oraz kara wiêzienia. Pocz¹tkowo nieliczne materia³y do gdañskiego posterunku oficerskiego przekazywa³a Franciszka Brucka, które pozyskiwa³a z rozmów z Tyszewsk¹ oraz sprz¹taj¹c mieszkanie jej i Kohtza. Wykonuj¹c swoj¹ pracê zwraca³a uwagê na znajduj¹ce siê w koszu na œmieci papiery i listy, które zamiast wyrzucaæ wynosi³a. Od 1937 r. ju formalnie jako agent nr 1216 Paulina Tyszewska regularnie 39 W. Kozaczuk, Bitwa o tajemnice. S³u by wywiadowcze Polski i rzeszy Niemieckiej 1922 1939, Warszawa 1977, s. 283 284. 40 M. Zacharski, Dama z pieskiem. Kulisy wywiadu II RP, Poznañ 2013, s. 199 277. 41 W. Jastrzêbski, Major ychoñ, s. 37.
Pobyt i g³ówne nurty dzia³añ oficera polskiego wywiadu mjr. Jana Henryka ychonia... 29 dostarcza³a najistotniejsze tajemnice Abwehrstelle. Z ³atwoœci¹ pozyskiwa³a potrzebne polskiemu wywiadowi informacje, bowiem jej partner przebywa³ du o czasu w domu. Dzieli³ siê z ni¹ wiadomoœciami, w³asnymi dokonaniami oraz opowiada³ o swoich kontaktach. Ponadto przynosi³ do mieszkania dokumenty oraz pocztê kuriersk¹. W ten sposób do bydgoskiej Ekspozytury nr 3 trafia³y najwartoœciowsze materia³y informacyjne. Miêdzy innymi dotyczy³y one placówek Abwehry: gdañskiej, elbl¹skiej, królewieckiej i berliñskiej oraz wiadomoœci o dzia³aniach niemieckich s³u b wywiadowczych na pograniczu polsko-gdañskim w latach 1936 1939. Dziêki jej doniesieniom zlikwidowano wiele niemieckich siatek szpiegowskich. Niemcy byli zaskoczeni ci¹g³ymi wpadkami swoich agentów w Polsce, ale nie mia³o to prze³o enia na poprawê ich pracy, bowiem nie byli w stanie znaleÿæ Ÿróde³ przecieku. Ostatnie meldunki ma³ eñstwo Bruckich przes³a³o w czerwcu 1939 r. W tym czasie Kohtz zosta³ odwo³any z placówki Abwehry w Gdañsku. Aresztowania polskich agentów nast¹pi³y dopiero po odnalezieniu przez Niemców archiwum dwójki w Forcie Legionów. Tyszewska oraz ma³ eñstwo Bruckich zostali skazani przez niemiecki wymiar sprawiedliwoœci na karê œmierci, a Kohtz otrzyma³ wyrok piêciu lat pozbawienia wolnoœci 42. Opisuj¹c dokonania ychonia nie sposób pomin¹æ szczególnie wa nej kwestii, jak¹ by³o inwigilowanie poczty niemieckiej 43. Jak wiadomo, przez korytarz pomorski przebiega³y poci¹gi tranzytowe do Prus Wschodnich. W poci¹gach tych by³y wagony pocztowe. Mjr ychoñ wpad³ na pomys³ przenikania do tych wagonów pocztowych przy pomocy kolejarzy polskich [ ] i w czasie tranzytu wyrzucania w pewnych umówionych miejscach worków z poczt¹ niemieck¹. Te worki by³y przewo one na kwaterê konspiracyjn¹, by³y otwierane, po czym segregowano sprawy wojskowe lub inne dotycz¹ce Rzeszy i fotografowano je. Wszystko to potem pieczêtowano, doprowadzano do stanu pierwotnego i worki wrzucano do wagonu pocztowego id¹cego w kilka godzin póÿniej 44. Akcja ta pocz¹tkowo nosi³a kryptonim Ciotka, a póÿniej okreœlano j¹ nazw¹ Wózek. Faktycznym jej pomys³odawc¹ by³ kpt. Janusz Rowiñski i zapocz¹tkowana zosta³a w 1930 r. odpowiednim rozkazem kpt. ychonia. Poleci³ on posterunkom oficerskim w Chojnicach i Poznaniu, aby przy pomocy Ekspozytury zorganizowa³y zespo³y agentów przeznaczonych do przechwytywania niemieckiej poczty, przewo onej na liniach kolejowych biegn¹cych przez polskie miasta: Chojnice oraz Wejherowo. Podstawy tych e zespo³ów utworzy³ kpt. Marian W³odarkiewicz. Akcja rozwija³a siê w kolejnych latach przynosz¹c sukcesy polskiej stronie. W obawie przed dekonspiracj¹ Ciotka po szeœciu latach zosta³a zast¹piona nazw¹ Wózek i rozszerzona o regularne badanie przesy³ek, g³ównie wojskowych, wysy³anych tranzytem z Niemiec do Prus Wschodnich i Wolnego Miasta Gdañska. ychoñ w korespondencji do Oddzia³u II pisa³ jednak, e dalej bêdzie u ywa³ obu nazw. Okreœlenie Wózek mia³o dotyczyæ poczty zagranicznej, a Ciotka krajowej. Koszty przeprowadzanych akcji by³y znikome, bo ogranicza³y siê do przygotowania odpowiednich narzêdzi, a korzyœci by³y ogromne. W dotychczasowej literaturze znaleÿæ mo na informacje, e Niemcy do wybuchu wojny 42 W. Kozaczuk, Bitwa o tajemnice, s. 281 282; L. Gondek, Wywiad polski w III Rzeszy, s. 241 253; W. Jastrzêbski, Major ychoñ, s. 37. 43 A. Pep³oñski, Wojna o tajemnice. W tajnej s³u bie Drugiej Rzeczypospolitej 1918 1944, Kraków 2011, s. 194 195. 44 Proces Adama Doboszyñskiego. Stenogram z rozprawy s¹dowej, Warszawa 1949, s. 291.
30 Bartosz Gondek, Artur Jendrzejewski nie mieli œwiadomoœci o kontrolowaniu ich korespondencji przez Polaków. Dopiero pozyskanie dokumentacji Oddzia³u II w Forcie Legionów w Warszawie mia³o uœwiadomiæ ich o d³ugo trwaj¹cej akcji Ekspozytury nr 3 45. Jednak e warto zwróciæ uwagê na w¹tpliwoœci Mariana Zacharskiego, który penetruj¹c, miêdzy innymi, niemieckie archiwa zauwa a, e od 1935 r. akcja Wózek mog³a znajdowaæ siê pod kontrol¹ niemieckich s³u b informacyjnych. Sygna³em o tym œwiadcz¹cym mo e byæ korespondencja ministra Poczty Rzeszy niemieckiej z AA. Z treœci listów z 13 maja 1935 r. oraz 11 grudnia 1935 r. jasno wynika, e Niemcy odkryli wyraÿne œlady otwierania przez Polaków plombowanych worków z korespondencj¹ znajduj¹cych siê w poci¹gach tranzytowych na trasie Rawicz Poznañ Tczew 46. Kontrowersyjne w zachowaniu ychonia by³o to, e jako osoba zajmuj¹ca siê prowadzeniem dzia³añ informacyjno-wywiadowczych nigdy nie ukrywa³ tej roli ani powodów obecnoœci w Gdañsku. Nosi³ polski mundur, kaza³ graæ Mazurka D¹browskiego pod budynkiem Prezydium Policji i zdarza³o siê celowe inspirowanie otoczenia komisarza Oskara Reilego. By³o tak miêdzy innymi podczas zainicjowanej przez ychonia rozmowy telefonicznej, któr¹ odbyli obaj mê czyÿni. Polak prosi³ wówczas eby Reile przesta³ go pods³uchiwaæ, gdy i tak nie da to oczekiwanych przez niego efektów. Ten w odpowiedzi stwierdzi³, e rozmowy daj¹ sporo materia³u informacyjnego i podzieli³ siê z ychoniem swoj¹ wiedz¹ na temat planowanego w budynku Komisariatu Generalnego RP spotkania obu szefów wrogich sobie wywiadów. ychoñ by³ zdziwiony i zaskoczony dobrym rozpoznaniem niemieckim, ale b³yskawicznie odpowiedzia³, e mo e odby³oby siê ono w lokalu kontaktowym Reilego, którego adres by³ mu znany. Proponowa³ dalej, aby spotkaæ siê o ustalonej porze zgodnie z kluczem kodowym Niemców. Te informacje wprowadzi³y w os³upienie tym razem komisarza gdañskiej policji 47. Przyk³adów podobnych mo na jeszcze wymieniæ kilka, które z ca³¹ pewnoœci¹ œwiadczyæ mog¹ o nieszablonowym podejœciu do obowi¹zków s³u - bowych, jednak e czêsto przynosz¹cym korzyœci 48. Nie przez przypadek te niemieckie s³u by stwierdza³y, e To, co o nim wiedzieliœmy, wskazywa³o wyraÿnie na to, e jest szczególnie niebezpiecznym przeciwnikiem, którego nale y zawsze traktowaæ powa nie 49. Major ychoñ do historii przeszed³ jako jeden z najwybitniejszych oficerów polskiego wywiadu, ale jednoczeœnie te jako kontrowersyjny i nieobliczalny. Oceny jego 45 J. Bohaczek-Tr¹bska, W tajnej s³u bie, s. 102 107; W. Kozaczuk, Bitwa o tajemnice, s. 270 273; H. Æwiêk, Przeciw Abwehrze, s. 87. 46 M. Zacharski, Operacja Reichswehra, s. 1030; Kopie wspomnianych niemieckich dokumentów dostêpne s¹ na s. 1197 1201cytowanego opracowania. 47 W. Jastrzêbski, Major ychoñ, s. 35 36; O. Reile, Der deutsche Geheimdienst im II. Weltkrieg. Ostfront: die Abwehr im Kampf mit den Geheimdiensten im Osten, Augsburg 1990, s. 9 10; http://www. dobroni.pl/rekonstrukcje,major-jan-zychon-8211-glosny-bohater-cichej-wojny,9092, dostêp 12 lipca 2015 r. 48 Szerzej zob.: B. Gondek, A. Jendrzejewski, Jan Henryk ychoñ burzliwa kariera b³yskotliwego i nieobliczalnego oficera polskiego wywiadu na Pomorzu w latach 1928 1939, referat wyg³oszony na II Miêdzynarodowej Konferencji Naukowej organizowanej przez Uniwersytet Papieski Jana Paw³a II w Krakowie pt. Jak osi¹gn¹æ sukces? Kariery w Europie na przestrzeni stuleci, która odby³a siê w dniach 8 10 paÿdziernika 2015 r. 49 Cyt. za: M. Zacharski, Operacja Reichswehra, s. 525.
Pobyt i g³ówne nurty dzia³añ oficera polskiego wywiadu mjr. Jana Henryka ychonia... 31 osoby dokonali prze³o eni, stwierdzaj¹c e by³ wybitn¹ jednostk¹, a oprócz wad charakteru prym wiod³y dokonania w pracy informacyjnej. Podsumowuj¹c tylko nieliczne, ale spektakularne akcje z dzia³alnoœci informacyjno-wywiadowczej nale y stwierdziæ, e oprócz odpowiedniego kunsztu charakteryzowa³y siê one odwag¹ i zarazem arogancj¹ wobec przeciwnika. Dobieraj¹c sobie odpowiednio wykwalifikowan¹ kadrê ychoñ sta³ siê numerem jeden polskiego wywiadu na kierunku niemieckim. Dlatego tak wa ne, z dzisiejszego punktu widzenia, jest te pokazywanie tego, co pozosta³o po wybitnym oficerze mieszkaj¹cym czasowo w miêdzywojennym Wolnym Mieœcie Gdañsku. Miêdzy innymi s¹ to mieszkania, które zajmowa³ wraz z on¹, gdzie organizowa³ spotkania towarzyskie i zabawy, ale równie by³y one celem niemieckiej obserwacji. O ile w sopockiej kamienicy jego obecnoœæ by³a doœæ krótka, bo kilkumiesiêczna, to mieszkanie we Wrzeszczu na d³u ej wpisa³o siê w jego pobyt nad Mot³aw¹. Bogate i przestronne lokum z ogrodem nie pasowa³o do wizerunku szefa wywiadu, który nie powinien rzucaæ siê w oczy i yæ w tajemnicy przed innymi. Ponadto przepych, bogate i wygodne ycie powodowa³y oskar enia wobec jego osoby podejrzewaj¹ce, e Ÿród³em finansowania tego by³a Abwehra. Prawda okaza³a siê jednak mniej spektakularna. To ona bêd¹ca córk¹ bogatego œl¹skiego handlowca i dzia³acza spo³ecznego spe³nia³a zachcianki oficera, czêsto luksusowe i na pokaz. Najdok³adniej burzliw¹ karierê majora Jana Henryka ychonia scharakteryzowa³ w jednym zdaniu profesor W³odzimierz Jastrzêbski, pisz¹c o nim, e czêsto oskar any o ró ne najgorsze rzeczy i traktowany jako pozbawiony jakichkolwiek ludzkich uczuæ cz³owiek okaza³ siê byæ przede wszystkim patriot¹ 50. 50 W. Jastrzêbski, Mjr Jan Henryk ychoñ, s. 312.
32 Bartosz Gondek, Artur Jendrzejewski Streszczenie Skierowanie kpt. Jana Henryka ychonia do Gdañska w celu objêcia kierownictwa nad funkcjonuj¹c¹ tam Ekspozytur¹ nr 7 BIG podyktowane by³o rozszerzeniem jej pracy i stawienia czo³a agresywnym poczynaniom niemieckich s³u b. ychoñ szybko da³ siê poznaæ jako doskona³y wywiadowca i wybitny organizator pracy wywiadowczej. W ci¹gu kilku lat przeobrazi³ prowadzon¹ przez siebie placówkê w prê nie dzia³aj¹cy mechanizm rozpoznania zachodniego s¹siada Drugiej Rzeczpospolitej. Do dnia dzisiejszego pozosta³o namacalne dziedzictwo jego obecnoœci w Gdañsku. S¹ to przede wszystkim miejsca, w których pracowa³ i mieszka³. Szczególne znaczenie mia³a kamienica przy ul. Grunwaldzkiej 117, w której ychoñ przebywa³ najd³u ej, organizowa³ tam s³ynne spotkania oraz dosz³o do œmiertelnego wypadku. Dopiero jednak przybli enie opisów z dzia- ³alnoœci wywiadowczej ychonia oddaje ca³y obraz g³ównych nurtów prowadzonej przez niego pracy informacyjnej. Wszystko to wpisa³o siê w ogóln¹ charakterystykê jego osobowoœci, jako cz³owieka pracowitego, skutecznego wywiadowcê, ale jednoczeœnie kontrowersyjnego polskiego oficera. S³owa kluczowe: ychoñ, Wolne Miasto Gdañsk, Grunwaldzka 117, Wrzeszcz, wywiad, szpiegostwo Abstract Captain Jan Henryk ychoñ was designated for Gdañsk to take over the No.7 Agency called BIG. The intention was to expand its activity and face the aggressive actions of German intelligence. ychoñ soon proved himself to be an excellent agent and outstanding organizer of the intelligence work. Within a few years he managed to transform his Gdañsk post into a flourishing mechanism of gathering information about Poland s western neighbor. Until today still some tangible legacy of his Gdañsk presence can be observed. It is mainly the places he was working and staying in. The most significant was the tenement house at 117 Grunwaldzka Street, the address inhabited by him for the longest time. It is also there that Captain ychoñ organized his famous gatherings and that a certain fatal accident took place. It is impossible to get a full picture of different aspects of his intelligence work without describing his particular actions. All the above mentioned elements constitute his full personality, a man of utmost diligence, an efficient and effective agent being, at the same time, a controversial Polish officer. Key-words: Zychoñ, the Free City of Gdañsk, Grunwaldzka 117, Wrzeszcz, intelligence, espionage
33 Rocznik Gdañski, t. LXXV LXXVI, 2015 2016 PL ISSN 0080-3456 WALDEMAR BORZESTOWSKI 1 JOHANNES TROJAN I JEGO POBYT W GDAÑSKU W 1898 ROKU Pochodzi³ z gdañskiej rodziny kupieckiej. Od 1862 do 1909 roku pracowa³ w berliñskim, niezwykle popularnym, wysoko nak³adowym czasopiœmie satyrycznym Kladderadatsch, na którego ³amach niemal co tydzieñ ukazywa³y siê jego utwory literackie, zw³aszcza wiersze. Nale a³ do grona osób sympatyzuj¹cych z kanclerzem Ottonem von Bismarckiem 2, i kiedy zgodnie z wyrokiem s¹du trafi³ do twierdzy w Wis³oujœciu, rozprawiano szeroko, e sta³o siê to z rozkazu nowego cesarza, Wilhelma II. W czasie swojego pobytu za kratkami Trojan napisa³ ksi¹ kê Zwei Monat Festung (Dwa miesi¹ce twierdzy) 3. Zawiera ona wiele interesuj¹cych refleksji dotycz¹cych dziewiêtnastowiecznego Gdañska, uroczych obrazów ycia, piêknych wspomnieñ, wzruszaj¹cych wierszy, a tak e opisów okolicznej przyrody. W swojej pracy, poœwiêconej Johannesowi Trojanowi, a œciœlej jego pobytowi w Gdañsku w 1898 roku, korzysta³em g³ównie z tej w³aœnie ksi¹ ki, wydanej w Berlinie w 1899 roku. Jest to relacja barwna, pe³na dowcipu, z licznymi dygresjami. Jedynymi dostêpnymi biografiami Johannesa Trojana s¹ dwie publikacje: W. Passinga, Johannes Trojan - Von Danzig über Berlin nach Rostock: Ein biographisches Kaleidoskop (Johannes Trojan z Gdañska przez Berlin do Rostocka: Biograficzny kalejdoskop) 4 oraz bogatsza faktograficznie praca Friedricha Müldera, Johannes Trojan, 1837 1915. Ein Spötter und Poet zwischen Kanzler und Kaiser (Johannes Trojan, 1837 1915. Kpiarz i poeta miêdzy kanclerzem a cesarzem) 5. W artykule wykorzysta³em równie dostêpne t³umaczenia jego prozy lub rzadziej poezji na jêzyk polski 6. 1 Gdañsk, e-mail: w.borzestowski@wp.pl. 2 Otto von Bismarck (1815 1898), polityk i m¹ stanu, premier pruski w latach 1862 1890, pierwszy kanclerz Rzeszy w latach 1871 1890. R-D. Kluge, M. Œwiderska, Zarys historii literatury i kultury niemieckiej, ódÿ 2010, s. 163 164. 3 J. Trojan, Zwei Monat Festung, Berlin 1899. 4 W. Passig, Johannes Trojan - Von Danzig über Berlin nach Rostock. Ein biographisches Kaleidoskop, Edition Pommern 2015. 5 F. Mülder, Johannes Trojan, 1837 1915. Ein Spötter und Poet zwischen Kanzler und Kaiser, Frankfurt am Main 2003. 6 Fragmenty twórczoœci J. Trojana odnaleÿæ mo na w kilku publikacjach: J. S a m p, Wrzeszcz koœció³ Na Czarnej, Gdañsk 1992; N. Müller, W. Borzestowski, Osadzony Johannes Trojan, 30 dni,
34 Waldemar Borzestowski GDAÑSKA M ODOŒÆ Johannes by³ synem gdañskiego kupca, Carla Gottfrieda Trojana. Urodzony 8 lutego 1795 roku na Oruni ojciec by³ autorytetem i wyraÿn¹ inspiracj¹ dla syna, który uczyni³ go bohaterem opowiadania Ein Kaufmann von alter Art. Jego ojciec, a dziadek pisarza, Johann Gottfried niegdyœ wziêty malarz i lakiernik powozów konnych z Oruni 7 pisa³ jeszcze swoje nazwisko z liter¹ h i by³ onaty z urodzon¹ równie w tej dzielnicy Ann¹ Katharin¹, o panieñskim nazwisku Trauschke 8. Wczesna œmieræ dziadka pozostawi³a babciê i jej jedynego syna w trudnych warunkach, jej skromny zarobek móg³ zapewniæ wykszta³cenie dla syna jedynie na poziomie wiejskiej szko³y. Na szczêœcie Carl Gottfried okaza³ siê byæ utalentowanym dzieckiem i m³odzieñcem, który walczy³ o swoj¹ przysz³oœæ wytrwale. Po zakoñczeniu terminowania otrzyma³ pracê w punkcie sprzeda y ziarna 9 Augusta Lemke, gdzie po dwóch latach awansowa³, zyskuj¹c uposa enie w wysokoœci 600 talarów 10. W 1824 roku Carl Gottfried poœlubi³ Elise Friederike Mathilde Kloß 11, która zmar³a w wieku 28 lat na cholerê 12. Wdowiec pozosta³ z dwiema córkami. Latem 1832 roku o eni³ siê ponownie, z córk¹ radcy Wichmana, Sophie Wilhelmine 13 (1810 1841). Szczêœcie uœmiechnê³o siê do niego równie w yciu zawodowym wraz z polskim grafem ubieñskim 14 za³o y³ firmê, zajmuj¹c¹ siê handlem zbo em i sta³ siê zamo - nym cz³owiekiem. Sprzeda³ skromny dom przy ulicy œw. Jana i zakupi³ reprezentacyjny budynek przy ulicy Ogarnej 101, a tak e letni¹ posiad³oœæ we Wrzeszczu. W 1833 roku ona powi³a synka, który wkrótce zmar³. 21 wrzeœnia 1834 roku pojawi³a siê na œwiecie Mathilde 15. Johannes przyszed³ na œwiat godzinê za swoj¹ siostr¹ Nr 4 (96), Gdañsk 2011; J. T rojan, Góra Czterolistnej Koniczyny przy oliwskim Prochowym M³ynie (Vierkleewerberg an der Pulvermühle Oliva), przek³ad S. W awrzyniak, tam e; P. O. L o e w, Gdañsk i jego przesz³oœæ, Kultura historyczna miasta od koñca XVIII wieku do dzisiaj, Gdañsk 2003; P. O. L o e w, Gdañsk. Przewodnik literacki. Osiem spacerów po Gdañsku, Gdañsk 2013; P. O. L o e w, Gdañsk literacki (1793 1945), Ksiêga Pisarzy Gdañskich, czêœæ II, Gdañsk 2005. W ostatnim czasie na rynku ksiegarskim pojawi³a siê pozycja: J. T rojan, Mój ojciec, kupiec, Opowieœci i wspomnienia z dziewiêtnastowiecznego Gdañska, Gdañsk 2017, stanowi¹ca wybór z trzech tekstów J. Trojana: Ein Kaufmann von alter Art, [w:] Von Einem zum Andern. Gesammelte Erzählungen, Berlin 1893; Zwei Monate Festung, Berlin 1899 oraz Erinnerungen, Berlin 1912. W swoim omówieniu uzwglêdni³em ustalenia dotycz¹ce biografii Trojana, zaprezentowane we wstêpie do wy ej wymienionej publikacji autorstwa P. O. Loewa. 7 J. S a m p, Miasto czterdziestu bram. Glosariusza gdañskiego czêœæ pierwsza, Gdañsk 2003, s. 164. 8 F. Mülder, Johannes Trojan..., s. 23. 9 Getreidefaktorei. 10 F. Mülder, Johannes Trojan..., s. 30. 11 Urodzona w 1803 roku. F. Mülder, Johannes Trojan..., s. 31. W. Passig, Johannes Trojan..., s. 129. 12 Za F. Mülder, Johannes Trojan..., s. 31. O epidemii wspomina K.R. Behrend, Z dziennika mego ojca kupca gdañskiego Theodora Behrenda 1789 1851 (Aus dem Tagebuch meines Vaters Theodor Behrend in Danzig), Gdañsk 2016, s. 184. W samym Gdañsku zmar³o wówczas 1056 osób. 13 Urodzona 7 maja 1810 roku. F. M ü l d e r, Johannes Trojan..., s. 32. W. Passig, Johannes Trojan..., s. 129. 14 Chodzi o Henryka ubieñskiego, do 1842 roku dyrektora Banku Polskiego. Aresztowany w 1842 roku za defraudacje, zbankrutowa³. Henryk prowadzi³, wraz z bratem Tomaszem, dom handlowy Lubienski u. Co. (zapewne Compagnon wspólnicy). P. O. L o e w, Johannes Trojan i Gdañsk, [w:] J. T rojan, Mój ojciec, kupiec..., s. 17 18. 15 F. Mülder, Johannes Trojan..., s. 32.
Johannes Trojan i jego pobyt w Gdañsku w 1898 roku 35 bliÿniaczk¹ Johann¹ 16 14 sierpnia 1837 roku 17. Akuszerka nie dawa³a mu wiêkszych szans na prze ycie, pomyli³a siê jednak. Johannes prze y³ bowiem prawie ca³¹ swoj¹ rodzinê. 29 wrzeœnia 1837 roku ch³opiec wraz siostr¹ zostali ochrzczeni przez swojego wujka, a zarazem archidiakona koœcio³a œw. Jana, Benjamina Friedricha Dragheima 18. Niestety, ich matka zaczê³a chorowaæ wkrótce po porodzie. Daremnie szukano dla niej uzdrowienia we W³oszech oraz w Bad Ems, jednym z najs³awniejszych kurortów tamtych czasów. W³aœnie tam rozsta³a siê z yciem 10 czerwca 1841 roku w wieku zaledwie 31 lat 19. Sophie Wilhemine, umieraj¹c zostawi³a piêcioro dzieci, trójkê w³asnych oraz dwójkê z poprzedniego ma³ eñstwa Carla Gottfrieda 20. Jakby nie doœæ by³o nieszczêœcia w yciu prywatnym, nag³emu za³amaniu uleg³ handel zbo em. Carl Gottfried musia³ sprzedaæ ukochan¹ przez dzieci posiad³oœæ we Wrzeszczu i opuœciæ dom przy Ogarnej 21. Trojanowie wprowadzili siê do wynajêtej ó³tej kamienicy, wprawdzie na tej samej ulicy, ale o zupe³nie innych standardach, ze szczurami w piwnicach i przeciekaj¹cym dachem nad g³ow¹ 22. Prowadzeniem gospodarstwa domowego po œmierci matki zajê³a siê tzw. ciocia Haneczka 23. Johanne Louise Naet(h)ler by³a osierocon¹ córk¹ gdañskiego handlarza winem i jego pochodz¹cej z Belgii ma³ onki, któr¹ przygarn¹³ i wychowa³ wspomniany ju wuj Dragheim. W 1845 roku sta³a siê trzeci¹ on¹ Carla Gottfrieda Trojana 24. Rok póÿniej urodzi³a dziewczynkê, Marie. Trojan dobrze wspomina³ swoj¹ macochê: dla nas dzieci sta³a siê czu³¹ i opiekuñcz¹ matk¹ 25. Kolejny zwrot w dziejach rodziny nast¹pi³, gdy Carl Gottfried otrzyma³ intratn¹ posadê rachmistrza portowego Schiffsabrechnera 26. W 1852 roku Trojanowie mogli siê przeprowadziæ do lepszego lokum, na ulicê Chlebnick¹ 667 27. Rodzina odzyska³a równie swoj¹ posiad³oœæ we Wrzeszczu. Kamienica Trojanów posiada³a szar¹ fasadê 28 i wznosi³a siê niedaleko od D³ugiego Pobrze a. Dom mia³ przedpro e, a nad drzwiami widnia³ napis In vita hac non fixa domus stabilisque futura, czyli: W yciu tym aden dom nie bêdzie trwa³y ani pewny. W 1853 roku bliÿniêta, Johanna i Johannes, podesz³y do sakramentu konfirmacji 29 w koœciele Mariackim 30. Uroczyste nabo eñstwo prowadzi³ pastor Adolph 16 Zmar³a w 1874 roku. W. Passig, Johannes Trojan..., s. 129. 17 M. Gliñski, Ludzie dziewiêtnastowiecznego Gdañska, Informator biograficzny, Gdañsk 1994, s. 98. 18 F. Mülder, Johannes Trojan..., s. 19. 19 Zmar³a na tuberkulozê. W. Passig, Johannes Trojan..., s. 129 oraz N. Müller, W. Borzestows k i, Osadzony Johannes Trojan..., s. 43. 20 W. Passig, Johannes Trojan..., s. 23, 129. 21 Zwany niekiedy polnische Bank, ze wzglêdu na powi¹zania z Bankiem ubieñskich. 22 J. Trojan, Von Einem zum Anderen, Berlin 1893, s. 47. Za W. Passig, Johannes Trojan..., s. 24. 23 Tante Hannchen 24 F. Mülder, Johannes Trojan..., s. 36. 25 J. Trojan. Von Einem zum..., s. 54. Za W. Passig, Johannes Trojan..., s. 24. 26 F. Mülder, Johannes Trojan..., s. 8. 27 Tam e, s. 38. 28 Tam e, s. 38. 29 W koœcio³ach ewangelickich pierwsza komunia po³¹czona z bierzmowaniem, nie ma jednak charakteru sakramentu. 30 W. Passig, Johannes Trojan..., s. 24.
36 Waldemar Borzestowski Höpfner 31. Rodzina Trojanów nale a³a do parafii tego koœcio³a, w kaplicy œw. Marii Magdaleny posiada³a swoj¹ ³awkê. W tym czasie ojciec zajmowa³ siê polityk¹ i na tym polu osi¹gn¹³ sukces. Od 1845 roku 32 by³ przewodnicz¹cym Rady Miejskiej 33, a po paru latach zosta³ deputowanym w drugiej izbie pruskiego sejmu krajowego Landtagu 34. Johannes zanotowa³, e kiedy w po³owie XIX wieku ojciec wyrusza³ w podró do stolicy Prus, zajmowa³a ona ca³e dwa dni i jedn¹ noc. Edukacja dzieci Trojanów przez pierwsze lata odbywa³a siê w domu i by³a wielostronna. W 1847 roku Johannes zacz¹³ uczêszczaæ do Gimnazjum Miejskiego, wczeœniej zwanego Gimnazjum Akademickim 35, przy Targu Maœlanym. Jednak za szko³¹ nigdy nie przepada³. Nie osi¹ga³ równie najlepszych wyników w nauce, choæ uwielbia³ pisaæ wypracowania w formie bajek i rysowaæ. Wakacje Trojanowie spêdzali we Wrzeszcu lub u rodziny, w miejscowoœci Wolzlaff 36 oraz Gottswalde 37 na Gdañskich u³awach. Pewnego zaœ lata Johannes wraz z dwiema siostrami bliÿniaczk¹ i starsz¹ Mathilde wyruszyli w Œl¹skie Góry 38, odwiedzaj¹c po drodze sto³eczny Berlin. Do matury podszed³ Johannes w 1856 roku 39 na Wielkanoc. Dobrze zapamiêta³, e z dwudziestu dwóch uczniów przystêpuj¹cych do egzaminu, pozytywny wynik uzyska³o zaledwie czternastu. Johannes znalaz³ siê w tym gronie. Wybra³ s³awny i uznawany za niezwykle nowoczesny uniwersytet Georga Augusta w Getyndze, aby tam kontynuowaæ naukê. STUDIA I KLADDERADATSCH Tylko przez piêæ semestrów uczêszcza³ na wyk³ady z medycyny, aby w koñcu j¹ porzuciæ. Udziela³ siê za to jako cz³onek stowarzyszenia studenckiego Brunsviga 40, 31 Adolph Höpfner, (ur. w 1802 roku, zmar³ w Gdañsku) nauczyciel w szko³ach w Gdañsku (1818 1820) i Elbl¹gu (1820 1822). Studiowa³ teologiê w Królewcu (1822 1825) i zosta³ w 1833 roku diakonem, potem archidiakonem i pastorem Koœcio³a Mariackiego w Gdañsku. M. Gliñski, Ludzie dziewiêtnastowiecznego Gdañska..., s. 46. 32 P. O. L o e w, Gdañsk literacki..., s. 160. W spisie Przewodnicz¹cych Rady Miejskiej (Stadtverordneten-Versammlung) kadencja Carla Gottfrieda Trojana na tym stanowisku jest zawarta pomiêdzy datami 1847 1851. M. Gliñski, Ludzie dziewiêtnastowiecznego Gdañska..., s. 110. 33 Miejskie Zgromadzenie Deputowanych. 34 P. O. L o e w okreœla go mianem wp³ywowego kupca, P. O. Loew, Gdañsk literacki..., s. 33 i 160. By³ pos³em od 1849 do 1852 i jeszcze w 1858 roku wchodzi³ w sk³ad miejskiej delegacji, która wybra³a siê do Berlina. Jego aktywnoœæ polityczna przygas³a jednak w 1852 roku, kiedy uzyska³ pracê liczmana portowego. P. O. L o e w, Johannes Trojan i Gdañsk, [w:] J. T rojan, Mój ojciec, kupiec..., s. 19. 35 Poprzednik Gimnazjum Miejskiego, szko³a o wielkich tradycjach siêgaj¹cych 1558 roku. F.C.G von Duisburg, Wolne Miasto Gdañsk 1809 Próba historyczno-topograficznego opisu Wolnego Miasta Gdañska, prze³o yli i wyjaœnieniami opatrzyli: A. Mas³owski i R. Kowald, Malbork 2016, s. 161 165. W 1807 roku, po³¹czono je ze Szko³¹ Mariack¹, zajmuj¹c siedzibê przy plebanii tego koœcio³a. W 1827 roku budynek uznano za gro ¹cy katastrof¹, naukê przeniesiono do tymczasowych siedzib, m.in. na ulicy D³ugiej. Ten stan trwa³ do momentu otwarcia szko³y na Targu Maœlanym. W. F. Z ernecke, Ca³y Gdañsk za dwadzieœcia srebrnych groszy, Gdañsk 2010, s. 65 66. 36 Woc³awy, wieœ wzmiankowana ju na pocz¹tku XIV wieku, po³o ona na obszarze u³aw, w gminie Cedry Wielkie, obecnie w województwie pomorskim. 37 Koszwa³y, wieœ po³o ona na obszarze u³aw, w gminie Cedry Wielkie, obecnie w województwie pomorskim. 38 Beskid Œl¹ski. 39 M. Gliñski, Ludzie dziewiêtnastowiecznego Gdañska..., s. 98. 40 Studencka korporacja, na jej sztandarach: b³êkit biel z³oto.
Johannes Trojan i jego pobyt w Gdañsku w 1898 roku 37 redaguj¹c Piwn¹ gazetkê 41, któr¹ odczytywano podczas knajpianych posiedzeñ w ka d¹ sobotê 42. W 1859 roku przeniós³ siê najpierw do Bonn, potem do Berlina, gdzie zacz¹³ studiowaæ filologiê germañsk¹ 43. Ten kierunek studiów bardzo mu siê podoba³, a jeszcze bardziej sto³eczne ycie towarzyskie. Spotyka³ siê z przyjació³mi, literatami: Heinrichem Seidelem 44 i Juliusem Stinde 45. Postêp techniczny ostatnich lat by³ na tyle dynamiczny, e po otwarciu nowej trasy wschodniej kolei elaznej dystans miêdzy stolic¹ Prus a rodzinnym miastem Trojana zmniejszy³ siê do dziewiêtnastu godzin podró y. W³aœnie takim poci¹giem osobowym pojecha³ Johannes do Gdañska na pogrzeb ojca, który zmar³ 31 grudnia 1861 roku 46. By³o to wydarzenie, które ca³kowicie zmieni³o bieg ycia m³odego cz³owieka. Pozbawiony materialnego wsparcia, musia³ nagle porzuciæ studia i zaj¹æ siê prac¹. W 1862 roku zosta³ zatrudniony najpierw jako asystent, potem redaktor jednej z rubryk w satyrycznym piœmie Kladderadatsch 47, którego nazwa stanowi³a dÿwiêkonaœladowczy wyraz, w zamyœle maj¹cy imitowaæ ha³as, jaki powstaje, gdy coœ, uderzaj¹c o ziemiê, rozpada siê na kawa³ki. Za³o y³ je liberalny humorysta David Kalisch 48. Trojan w pe³ni zaanga owa³ siê w rozwój tytu³u, który najlepiej rokowa³ jego dziennikarskiej karierze, awansuj¹c do stanowiska redaktora naczelnego pisma. Czas, gdy sprawowa³ tê funkcjê, czyli lata 1886 1909 49, uwa a siê za z³oty okres tygodnika. Kladderadatsch posiada³ wówczas grono oddanych czytelników, by³ chêtnie czytany i komentowany przez rozpolitykowanych Berliñczyków. Po pocz¹tkowo krytycznym nastawieniu do Ottona von Bismarcka 50, pismo wyraÿnie zaczê³o mu sprzyjaæ, jego naczelny posy³a³ kanclerzowi na urodziny nie tylko okazjonalne laurki z wierszami w³asnego autorstwa, ale równie wybrane przez siebie trunki. Bismarck natomiast, zaprasza³ redaktora do swojej posiad³oœci. Obu mê czyzn polityka i dziennikarza ³¹czy³a równie pasja do przyrody. 41 42 Bierzeitung. N. Müller, W. Borzestowski, Osadzony Johannes Trojan..., s. 44. 43 M. Gliñski, Ludzie dziewiêtnastowiecznego Gdañska..., s. 98. 44 Heinrich Seidel (1842 1906), niemiecki in ynier i pisarz. 45 Juliusz Stinde (1841 1905), niemiecki dziennikarz i pisarz. 46 W. Passig, Johannes Trojan..., s. 129. 47 M. Gliñski, Ludzie dziewiêtnastowiecznego Gdañska..., s. 98. Pismo zadebiutowa³o w 1848 roku i ukazywa³o siê nieprzerwanie do roku 1944. W 1860 roku osi¹gnê³o nak³ad 30 tysiêcy egzemplarzy. A. R i - chie, Berlin. Metropolia Fausta, tom I, Warszawa 2016, s. 191. 48 David Kalisch (1820 1872), urodzony we Wroc³awiu niemiecki dramaturg i satyryk pochodzenia ydowskiego. Publikowa³ artyku³y równie pod pseudonimem D. J. Schalk. Za m³odu sympatyzowa³ z socjalistami, spotyka³ siê m.in. z Karolem Marksem. PrzyjaŸni³ siê z Heinrichem Heine. W 1848 roku, razem z Albertem Hofmanem, zacz¹³ wydawaæ Kladderadatsch. R. Heuer, Kalisch David, [w:] Neue Deutsche Biographie (11), Berlin 1977, s. 58 58. 49 M. Gliñski, Ludzie dziewiêtnastowiecznego Gdañska..., s. 98. 50 Karykatury dotycz¹ce Bismarcka ukazywa³y siê na ³amach Kladderadatscha stale. Obœmiewano m.in. fakt, e kanclerz nadzwyczaj chêtnie przebywa³ poza Berlinem, w 1873 roku na ³amach pisma ukaza³ siê rysunek przedstawiaj¹cy kanclerza pakuj¹cego rzeczy do torby z napisem: Nach Varzin. Podpis pod rysunkiem g³osi³: Szczêœliwa chwila w yciu wielkiego mê a stanu. Do Warcina!. L. T rzeciakowski, Otto von Bismarck, Wroc³aw 2009, s. 205 206.
38 Waldemar Borzestowski Pisarz ceni³ ycie rodzinne z dum¹ podkreœla³, e jest ojcem a dziewiêciorga dzieci 51, a tak e szczêœliwym dziadkiem. 12 maja 1866 roku, po dwóch latach zarêczyn, poj¹³ urodzon¹ w 1836 roku Marie Konewka 52. Ma³ eñstwo Johannesa, choæ szczêœliwe, przetrwa³o niestety tylko siedem lat, po urodzinach trzeciego dziecka Marie zachorowa³a i zmar³a. Johannes wkrótce o eni³ siê ponownie. Jego druga ona, Clara z domu Bartsch (1845 1912) 53, pochodzi³a z Meklemburgii. Urodzi³a szeœcioro dzieci, z których piêcioro prze y³o ojca 54. Trojan zawsze sporo i chêtnie podró owa³, uwielbia³ piesze wycieczki przyrodoznawcze i by³ w stanie przemierzyæ w ci¹gu jednego dnia 30 40 kilometrów polnych lub leœnych dróg. Podczas wycieczki do Szwajcarii i W³och w 1874 roku zdarzy³o mu siê równie pokonaæ Alpy. Latem 1900 roku przez kilka miesiêcy by³ nawet w dalekiej Kanadzie, gdzie w Toronto mieszka³a jego córka Clara (1876 1961), która wysz³a za m¹ za Jamesa Arthura Steela 55. Johannes podziwia³ wówczas wodospad Niagara i poruszaj¹c siê w dó³ rzeki Œwiêtego Wawrzyñca zbiera³ roœliny w puszczach na pó³nocy prowincji Ontario 56. Podczas tej wizyty pozna³ równie swojego wnuka. Pisarz odwiedzi³ parokrotnie wyspy duñskie, w 1901 roku Norwegiê i Szkocjê. Jako mi³oœnik wina przemierza³ chêtnie rejony nad Renem i Mozel¹. Oczywiœcie, pisa³ z tych podró y felietony, które cieszy³y siê du ¹ popularnoœci¹. Wiele w nich miejsca zajmowa³y opisy przyrody, zachwyt nad bogactwem natury. Trojana charakteryzowa³a niezwyk³a znajomoœæ roœlin, rozpoznaæ potrafi³ niemal wszystkie napotkane przez siebie okazy, odpowiednio potrafi¹c je skatalogowaæ. W swoim berliñskim mieszkaniu zgromadzi³ znaczn¹ bibliotekê, jej najcenniejszym dzia³em by³y ukochane przez niego publikacje, dotycz¹ce flory oraz staroniemiecka poezja. OBRAZA MAJESTATU Kiedy 15 czerwca 1888 roku na tron wst¹pi³ Wilhelm II, skoñczy³y siê dobre dla Bismarcka czasy. 29-letni cesarz widzia³ w kanclerzu relikt poprzedniej epoki i wyraÿnie 51 Sophie Marie urodzi³a siê w 1868 roku, Carl Gottfried w 1870 (zmar³ w 1871 roku), ostatnia Marie w 1872 roku. ona Trojana, tak e Marie, zmar³a 25 IX 1873 roku. Z drugiej ony Clary, to dzieci w kolejnoœci: Clara (1876 1961), Johannes (1878 1928), Gertrud (1881 1887), Margarete (1879 1939), Martin (1883 1953), Hedwig (1885 1956). W. Passig, Johannes Trojan..., s. 129. 52 Marie by³a siostr¹ Paula Konewki, malarza, który w 1857 roku wyjecha³ z rodzinnego Greifswaldu do Berlina. Marie mieszka³a z rodzicami, a po œmierci matki zosta³a sama z ojcem. Gdy i ten w 1860 roku zmar³, zamieszka³a z bratem. Mieszkali w skromnym mieszkaniu w Berlinie. Johannes i Paul przyjaÿnili siê. Trojan zakocha³ siê w dziewczynie z wzajemnoœci¹, poniewa jednak status materialny obojga by³ niski, mogli jedynie snuæ plany o za³o eniu rodziny. Ich zarêczyny pozostawa³y tajemnic¹ do momentu, kiedy zarobki pisarza, choæ skromne, pozwala³y mu na utrzymanie domu. F. Mülder, Johannes Trojan..., s. 91 92. 53 Urodzona 14 kwietnia 1845 roku, zmar³a 12 paÿdziernika 1912 roku. W. Passig, Johannes Trojan..., s. 129. Pozostawiony po œmierci pierwszej ony z dzieæmi Johannes postanowi³ pójœæ œladem ojca i znaleÿæ dla siebie wsparcie. Zatrudni³ gospodyniê, która z czasem przejê³a rolê ony i matki ju rok po œmierci Marie poinformowa³ o zarêczynach z Clar¹. W tym samym 1874 roku, w listopadzie, odby³ siê œlub. Clara pracowa³a wczeœniej jako nauczycielka i opiekunka, posiada³a te dobre ogólne wykszta³cenie. By³a córk¹ zmar³ego radcy medycznego z Warina, z Meklemburgii. Macocha zaprzyjaÿni³a siê z dzieæmi, jej zwi¹zek z Johannesem okaza³ siê harmonijny i szczêœliwy. F. M ülder, Johannes Trojan..., s. 94. 54 W kolejnoœci: Clara (1876 1961), Johannes (1878 1928), Gertrud (1881 1887), Margarete (1879 1939), Martin (1883 1953), Hedwig (1885 1956). W. Passig, Johannes Trojan..., s. 129. 55 F. Mülder, Johannes Trojan..., s. 135. 56 N. Müller, W. Borzestowski, Osadzony Johannes Trojan..., s. 45.
Johannes Trojan i jego pobyt w Gdañsku w 1898 roku 39 Il. 1. Strona z Kladderadatsch przedstawiaj¹ca rysunek satyryczny, który doprowadzi³ do uwiêzienia Trojana. Źród³o: http://digi.ub.uni-heidelberg.de/diglit/kla1897/0578, Universitätsbibliothek Heidelberg
40 Waldemar Borzestowski Il. 2. Strona z dzia³u informacyjnego Kladderadatsch, gdzie mo emy zobaczyæ Trojana uwiêzionego w Wis³oujœciu. Źród³o: http://digi.ub.uni-heidelberg.de/diglit/kla1898/0350, Universitätsbibliothek Heidelberg
Johannes Trojan i jego pobyt w Gdañsku w 1898 roku 41 zapowiada³ pe³ne przejêcie rz¹dów 57. Doœwiadczony polityk równie nie przepada³ za nowym w³adc¹, mia³ o nim powiedzieæ: PrzeraŸliwie niebezpiecznym rysem charakteru cesarza jest okolicznoœæ, e na trwa³e nie ulega adnym, a chwilowo poddaje siê wszelkim wp³ywom i natychmiast przemienia je w czyn, przez co ustaje wszelka ci¹g³oœæ 58. Gdy 18 marca 1890 roku kanclerz z³o y³ wniosek o dymisjê, a cesarz dwa dni póÿniej j¹ przyj¹³, zakoñczy³a siê epoka elaznego kanclerza. Po odsuniêciu Bismarcka od w³adzy, staraj¹cy siê zachowywaæ wiernoœæ dawnym sympatiom Kladderadatsch nagle zacz¹³ mieæ problemy z cenzur¹. Trojan jeszcze w 1893 roku pojawi³ siê na œniadaniu u kanclerza, pozostaj¹cego na politycznym wygnaniu w Friedrichsruh. Pozostaj¹c poza g³ównym nurtem wydarzeñ, kanclerz w dalszym ci¹gu interesowa³ siê polityk¹, lecz wiek i liczne choroby sprawia³y, e stawa³ siê coraz s³abszy. Kiedy 30 lipca 1898 roku tu przed pó³noc¹ Bismarck rozstawa³ siê z yciem, Trojan, skazany za obrazê majestatu cesarza, przebywa³ ju w Wis³oujœciu. Ukarano go za zamieszczony w numerze 48. Kladderadatscha, z dnia 23 listopada 1897 roku, ca³ostronnicowy rysunek satyryczny 59. Karykatura stanowi³a komentarz do ostatniej mowy cesarza, który podczas zaprzysiê enia nowych grenadierów przekonywa³ zebranych, e obowi¹zkiem pruskiego o³nierza jest rezygnacja z samego siebie, pe³ne oddanie, pos³uszeñstwo i podporz¹dkowanie siê prze³o onym, co wedle cesarza stanowi³o istotê prawdziwego chrzeœcijañstwa. Niesmak wywo³any przemow¹ nabiera³ dodatkowej pikanterii, poniewa cesarz w swej wypowiedzi przeoczy³ fakt, e wœród rekrutów a dziewiêædziesiêciu by³o ydami 60. Choæ wœród postaci na feralnym rysunku brak Wilhelma II, nie by³o w¹tpliwoœci, e stanowi ona bezlitosny komentarz do jego s³ów. Na ilustracji zatytu³owanej Z obozu niebiañskiego, przedstawiono s³ynnych wodzów ubieg³ych epok, m.in. Napoleona, Leonidasa i Aleksandra Wielkiego, z rozbawieniem czytaj¹cych aktualn¹, niemieck¹ gazetê. Ponad nimi, wspieraj¹c siê na lasce, z t¹ sam¹ gazet¹ w rêku, przemierza niebosk³on Fryderyk Wielki. Król Prus nie wygl¹da jednak na zadowolonego, t³um czarnych anio³ków pod¹ a jego œladem, wyraÿnie wytykaj¹c go palcami, czemu patronuje tak e uskrzydlony przeœmiewca Wolter. Postaci¹ pierwszoplanow¹ przedstawienia jest jednak szatan, cytuj¹cy kilka zdañ z cesarkiej mowy. Rogaty stwór spogl¹da na swój d³ugi ogon, w jednym miejscu skrêcony w supe³ i mówi: Nareszcie wiem, co znaczy ten supe³, który zawi¹za³em sobie na ogonie: przecie mia³em wpaœæ po starego Fryca, bo w koñcu ten, kto nie jest dobrym chrzeœcijaninem, ten nie jest ani dobrym mê czyzn¹, ani dobrym pruskim o³nierzem i adnym sposobem nie mo e spe³niæ oczekiwañ, jakie ma wobec niego pruska armia (to cytat z cesarza) No, mo e uda mi siê przy najbli szej rewizji naprawiæ moj¹ wpadkê i uwolniæ zastêpy niebieskie od z³ych chrzeœcijan i z³ych o³nierzy 61. Poniewa wszystkie tego rodzaju materia³y by³y wydawane w Kladderadatschu zazwyczaj anonimowo, pe³na odpowiedzialnoœæ za zamieszczenie ilustracji spada³a na 57 L. Trzeciakowski, Otto von Bismarck..., s. 297. 58 Tam e. 59 N. Müller, W. Borzestowski, Osadzony Johannes Trojan..., s. 46 oraz Kladderadatsch - digitale Sammlung http://digi.ub.uni-heidelberg.de/digit/kla. 60 F. Mülder, Johannes Trojan..., s. 120. 61 Tam e, s. 120.
42 Waldemar Borzestowski redaktora naczelnego pisma 62. W tym jednak wypadku bezpoœrednio pod karykatur¹ dostrzec mo na niepozorny napis: redaktor odpowiedzialny za umieszczenie rysunku: J. Trojan w Berlinie 63. Rysunek satyryczny na tyle rozsierdzi³ Wilhelma, e poleci³ skonfiskowaæ ca³e wydanie pisma i doprowadzi³ do pokazowego procesu. Pó³ roku póÿniej Trojan trafi³ na dwa miesi¹ce do twierdzy w Wis³oujœciu w Gdañsku, z wyrokiem za obrazê majestatu 64. Twierdza w Wis³oujœciu 65, w której mia³ odbyæ karê szeœædziesiêciojednoletni Trojan, zosta³a przekszta³cona w wiêzienie na obrze ach miasta. Od 1853 roku czêœciow¹ kontrolê nad nim objê³a gdañska policja 66. Osadzano tu osoby podejrzane ze wzglêdu na swoj¹ dzia³alnoœæ polityczn¹, ale równie wielu zwyk³ych rzezimieszków, zgarniêtych z ulic Gdañska. OSADZONY Dnia 18 czerwca 1898 roku publicysta opuœci³ Berlin. Kiedy ujrza³ ponownie swoje rodzinne miasto, nie móg³ go rozpoznaæ, tak bardzo siê zmieni³o. W miejscu rozplantowanych wa³ów powsta³y szerokie drogi i wa ne obiekty u ytecznoœci publicznej. Nazajutrz po przyjeÿdzie do miasta odwiedzi³ grób ojca na cmentarzu Mariackim na Siedlcach. W dniu 20 czerwca 1898 roku skazany zg³osi³ siê na odwachu twierdzy w Wis³oujœciu. Dotar³ tu na pok³adzie statku, który o ka dej pe³nej godzinie odp³ywa³ spod bramy œw. Jana 67 w Gdañsku do Nowego Portu i zatrzymywa³ siê w Wis³oujœciu 68. Trojan wybra³ po³udnie, poniewa wydawa³o mu siê, e o tej godzinie statek nie bêdzie przepe³niony. Unika³ towarzystwa, gdy nie móg³ pozbyæ siê niedorzecznego wra enia, e ka dy, kto na niego spojrzy wie, dok¹d i dlaczego zmierza. Po up³ywie pó³ godziny parowiec dotar³ na miejsce, gdzie oficer dy urny drobiazgowo poinformowa³ go o regulaminie, obowi¹zkach i prawach. Przydzielono mu niedu ¹ celê nr 5 69. Powietrze w œrodku by³o zatêch³e, miejsca ma³o. Prócz ptaków, które uwielbia³ obserwowaæ, fort zamieszkiwa³y inne stworzenia: O zamieszkuj¹cych fort insektach 62 Poniewa w omawianym czasie swoist¹ praktyk¹ na rynku prasowym, pozwalaj¹c¹ obejœæ cenzurê represyjn¹, by³o umieszczanie na stanowisku redaktora odpowiedzialnego figuranta, który w razie oskar enia i wyroku by³ gotów powêdrowaæ do wiêzienia, kryj¹c w³aœciwych autorów tekstu b¹dÿ ilustracji, otwart¹ kwesti¹ pozostaje rola i wp³yw J. Trojana na kszta³t wydawanego pisma. Jego biografowie nie w¹tpi¹, e by³a znacz¹ca, ja jednak kwestii tej w swoich badaniach nie podejmowa³em. Sam Trojan o swoich kontaktach z wymiarem sprawiedliwoœci wyra a³ siê z humorem, twierdz¹c, e stawa³ przed s¹dem karnym piêciokrotnie. Uniewinniono go tylko raz, przy czym karê grzywny wysokoœci 30 marek uzna³ za najsurowsz¹ z otrzymanych. 63 Sytuacja ta opisana zosta³a dok³adnie w tekœcie: N. Müller, W. Borzestowski, Osadzony Johannes Trojan..., s. 42 49. 64 P. O. L o e w, Gdañsk literacki..., s. 33. 65 Festung Weichselmünde. 66 Z. Balewski, Zarys dziejów Twierdzy Wis³oujœcie do 1945 roku, [w:] Twierdza Wis³oujœcie, Historia, TeraŸniejszoœæ, przysz³oœæ, Materia³y z konferencji naukowej, zorganizowanej przez Muzeum Historii Miasta Gdañska przy wspó³pracy Lucii Thijssen Fundacja Orze³ Bia³y Sichting de Witte Adelaar, Gdañsk 2000, s. 28. W innym miejscu znaleÿæ mo na zdanie: Od 1857 roku twierdza znajduje siê pod cywilnym zarz¹dem gdañskiego urzêdu policji. I. Fabiani Madeyska, Odwiedziny Gdañska, s. 103. 67 Brama Œwiêtojañska, brama wodna z koñca XIV wieku. 68 69 J. Trojan, Zwei Monat Festung..., s. 21. Tam e, s. 25 26.
Johannes Trojan i jego pobyt w Gdañsku w 1898 roku 43 wolê milczeæ, poniewa nie jestem entomologiem oraz bo nie mia³bym o nich nic dobrego do powiedzenia 70. Twierdza Wis³oujœcie nie mia³a wówczas w³asnego garnizonu, jedynie wartê, która by³a zmieniana co 24 godziny, w po³udnie, przy czym stra nicy miêdzy sob¹ zamieniali posterunki co dwie godziny 71. Ich s³u ba nie nale a³a do najtrudniejszych i tak e w ci¹gu dnia zapewnia³a trochê czasu na sen ( ) Niewdziêczne zadanie pilnowania wiêÿniów spoczywa³o na podporuczniku 72, który wprawdzie posiada³ w twierdzy pokaÿne s³u bowe lokum, ale nigdy nie przebywa³ w nim na sta³e. Mieszkaj¹c w Nowym Porcie, co jakiœ czas przyp³ywa³, eby sprawdziæ, czy wszystko jest w porz¹dku, a tak e by powitaæ nowych wiêÿniów 73. Nadzór nad wiêÿniami by³ mniej lub bardziej umowny 74. W zawilgoconych podziemiach twierdzy magazynowano amunicjê. Prócz pilnuj¹cych stra ników obs³ug¹ goœci zajmowa³y siê kobiety, nazywane przez Trojana trzema gracjami oraz gospodarz Zylian z on¹. Na podwórzach bawi³o siê dziewiêcioro dzieci. W pomieszczeniach sto³ówki by³a izba, której œciany ozdobiono zdjêciami wiêÿniów z przesz³oœci, wœród nich jednej damy. WiêŸniowie, a by³o ich oko³o tuzina, dzielili siê na dwie, dosyæ wyrównane wielkoœci¹ grupy uprzywilejowanych i zwyk³ych, niskiego stanu, wœród których znaleÿæ mo na by³o osoby skazane za nieumyœlne spowodowanie œmierci. Generalnie, zamykanie w celi skazanych na twierdzê by³o sprzeczne z prawem krajowym, jednak ci z surowszymi wyrokami byli pozbawieni mo liwoœci swobodnego poruszania siê po ca³ym forcie. Prócz jednego Polaka, szlachcica skazanego za udzia³ w pojedynku, wszyscy byli Niemcami. WiêŸniowie uprzywilejowani jedli wspólnie o trzynastej, rachunki za posi³ki sumowano co osiem dni, wtedy te nale a³o zap³aciæ nale noœæ. Urzêdnik pocztowy pojawia³ siê w twierdzy dwa razy dziennie, miêdzy godzin¹ 10 a 11 i wieczorem pomiêdzy 19 i 20, przynosi³ listy oraz paczki. Dwa razy w tygodniu wiêÿniom przys³ugiwa³ dwugodzinny urlop na k¹piel w morzu, z tym, e tylko dwóch wiêÿniów jednoczeœnie mog³o opuœciæ twierdzê. Mo na by³o tak e wyst¹piæ o d³u szy urlop, do piêciu godzin. W tym celu nale a³o z³o yæ z trzydniowym wyprzedzeniem pisemne podanie, podaj¹c przyczynê maj¹cej nast¹piæ nieobecnoœci. Trojan poda³ kilka przyk³adów wiarygodnego uzasadnienia absencji: np. wyrwanie zêba, kupno konia czy zarêczyny. Podobno nie sprawdzano tego zbyt rzetelnie 75. Tego typu urlop Trojan otrzyma³ 7 8 razy i zazwyczaj wykorzystywa³ go na podró do Gdañska. Istnia³ równie tzw. urlop koœcielny, który otrzymywano w niedzielê. 70 Tam e, s. 99. 71 W XIX wieku stacjonowa³ tu oddzia³ wojskowy w sile 1 2 kompanii oraz artylerzyœci, obs³uguj¹cy dzia³a na bastionach nadrzecznych. Z. B alewski, Wis³oujœcie, [w:] Encyklopedia Gdañska, Gdañsk 2012, s. 1099 1100. 72 Komendant twierdzy w XIX wieku by³ z regu³y w randze majora lub pu³kownika, wyznacza³ go sztab generalny. Podlega³ on wojskowemu gubernatorowi miasta, a zarazem komendantowi twierdzy Gdañsk. Tam- e. U Trojana bêdzie to oficer w randze leutnanta. J. Trojan, Zwei Monat Festung..., s. 46. 73 Tam e. 74 W 1897 roku zdarzy³a siê spektakularna ucieczka z twierdzy. Dokona³ jej w sylwestrow¹ noc berliñski literat, dr Richard Wrede (do twierdzy trafi³ 3 XI 1897). Wieœæ dotar³a do sto³ecznej prasy, wzbudzaj¹c ogromne zainteresowanie i rozbawienie. Z. Balewski, Wis³oujœcie..., s. 1099. 75 J. Trojan, Zwei Monat Festung..., s. 65 66.
44 Waldemar Borzestowski Ewangelicy na nabo eñstwo we wsi Wis³oujœcie 76, katolicy na udzia³ we mszy w Nowym Porcie 77. We wszystkich tych sytuacjach wa nym by³o jedynie to, aby o okreœlonej godzinie osadzony stawia³ siê na miejscu i nocowa³ w swojej celi. Redakcja Kladderadatscha nie zapomnia³a o swoim naczelnym i wyraÿnie siê z nim solidaryzowa³a. W wydaniu z 26 czerwca 1898 roku umieszczono rysunek, przedstawiaj¹cy Trojana, gdy ten zamyœlony siedzi w swojej wiêziennej celi, otoczony przez wê e, paj¹ki i szczury. Tekst pod rysunkiem brzmi: Redaktor naczelny «Kladderadatscha» oddaje siê w Wis³oujœciu studiowaniu wartoœci Fryderyka Wielkiego 78. Koledzy przes³ali osadzonemu fragment jakiejœ amerykañskiej gazety, w której napisano, e Trojan zosta³ przetransportowany do Wis³oujœcia, twierdzy znajduj¹cej siê poœrodku wielkich bagien, gdzie wiêÿniowie w przeci¹gu krótkiego czasu umierali na klimatyczn¹ gor¹czkê 79. Wiêkszoœæ wiêÿniów wybiera³a siê na popularne wówczas pla e Westerplatte, aby za yæ morskich k¹pieli. K¹pielisko, z wielk¹ restauracj¹, willami i molo, by³o jednak dla Trojana zbyt gwarne, wola³ ciszê i spokój okolic wsi Wis³oujœcie, tam te chodzi³ najczêœciej. K¹piel kosztowa³a dziesiêæ pfennigów, w cenê wliczony by³ rêcznik. Dnia 1 lipca przyby³a do Gdañska ona Trojana, towarzyszy³a jej najm³odsza córka 80. Uda³o siê im wynaj¹æ mieszkanie w domku, który zbudowano na terenie zaliczanym do ostatniego krêgu fortyfikacji twierdzy. By³o po³o one tak blisko, e poprzez fosê mo na by³o porozumieæ siê bez problemu. W ten sposób witano i egnano dzieñ. NA PRZEPUSTCE Dla czystej przyjemnoœci pisarz sporz¹dzi³ katalog flory, któr¹ odnalaz³ w pobli u Wis³oujœcia. Spotka³ siê równie z Hugo Conwentzem, wybitnym botanikiem i dyrektorem gdañskiego Zachodniopruskiego Muzeum Prowincjonalnego. Panowie wybrali siê razem na Górki Wschodnie i dalej, w kierunku Torunia. Druga wyprawa trwa³a a 4 dni by udaæ siê na tak d³ugi urlop, pisarz musia³ uzyskaæ zgodê z samego Berlina 81. Jeden z rozdzia³ów ksi¹ ki poœwiêci³ Trojan swojej wizycie, a w³aœciwie wizytom, na Targu Rybnym 82. Pisarz uwa a³, e w ka dym mieœcie, w którym znajduje siê Targ Rybny, warto siê na takowy wybraæ, bo zawsze zobaczy siê tam albo us³yszy coœ interesuj¹cego. Rozci¹gaj¹cy siê na drewnianych pomostach nad Mot³aw¹, od wie y abêdÿ 83 do bramy Œwiêtojañskiej, prezentowa³ siê niezwykle malowniczo 84. Han- 76 Chodzi zapewne o nieistniej¹cy koœció³ garnizonowy œw. Olafa. Od 1840 do 1893 roku stanowi³ on filiê parafii ewangelickiej z Nowego Portu. S. Koœcielak, Koœció³ garnizonowy œw. Olafa, [w:] Encyklopedia Gdañska, Gdañsk 2012, s. 492. 77 Chodzi zapewne o wybudowany w tej dzielnicy w latach 1857 1858 pierwszy po rozbiorach koœció³ katolicki na terenie Gdañska, pod wezwaniem œw. Jadwigi Œl¹skiej. Te n e, Koœció³ œw. Jadwigi Œl¹skiej, [w:] Encyklopedia Gdañska, Gdañsk 2012, s. 509. 78 N. Müller, W. Borzestowski, Osadzony Johannes Trojan..., s. 49. 79 J. Trojan, Zwei Monat Festung..., s. 180. 80 Chodzi o Hedwig, urodzon¹ w 1885 roku. Mia³a wiêc w tym czasie 13 lat. 81 J. Trojan, Zwei Monat Festung..., s. 102 104. 82 Fischmarkt, zwany te Bulwen-Fischmarkt (kartoflano-rybny). 83 Schwan Baszta abêdÿ. Do 1945 roku, o czym wspomina autor, by³a ciasno obudowana kamieniczkami, które przesta³y istnieæ. J. S a m p, Bedeker, Gdañsk 1994, s. 16. 84 J. Trojan, Zwei Monat Festung..., s. 127.
Johannes Trojan i jego pobyt w Gdañsku w 1898 roku 45 Il. 3, Pocztówka z wierszem Trojana Der alte Musikant Il. 4. Wycinek z gazety. Ostatnie dni w Berlinie
46 Waldemar Borzestowski Il. 5. List z 23.06.1898 r. z twierdzy Wis³oujœcie Il. 6. Ok³adka ksi¹ ki dla dzieci z wierszami Trojana Il. 7. Fragment pocztówki z 1910 roku, pisarz z on¹ podczas osiemnastej z kolei podró y nad Mozelê Źród³o ilustracji: W. Passig, Johannes Trojan. Von Danzig über Berlin nach Rostock. Ein biographisches Kaleidoskop, Edition Pommern 2015.
Johannes Trojan i jego pobyt w Gdañsku w 1898 roku 47 del odbywa³ siê bezpoœrednio z pok³adów ³odzi, które cumowa³y przy pomoœcie i nad którymi, dla uzyskania cienia, rozpinano agiel. Johannes wspi¹³ siê na ratuszow¹ wie ê, aby spojrzeæ na D³ugi Targ, który jego zdaniem straci³ nieco uroku, od kiedy handel kwiatami i owocami przeniesiono do niedawno wzniesionej Hali Targowej 85, zbudowanej na wzór berliñski. W kolejnym rozdziale Zwei Monat Festung opisa³ Trojan gdañskie browary, a szczególnie Stary Gdañski Browar Zamkowy 86. Autor zachwyca³ siê nim, twierdz¹c, e adna nowoczesna piwiarnia nie równa³a siê wnêtrzom, których œciany pokrywa³y holenderskie kafelki i gdzie na drugie piêtro prowadzi³y okaza³e dêbowe schody z rzeÿbionymi porêczami. To tutaj Johannes wraz z kolegami ze szko³y korzysta³ ze specjalnej promocji, jedna butelka za 13 pfenigów, dwie butelki za 25 fenigów. Zamawiaj¹c dwie butelki, oszczêdza³o siê jednego pfenniga 87. Wspomina te pisarz stary browar piwiarniê Rodenackera 88 na ulicy Ogarnej, gdzie sprzedawano Jopenbier ciê kie, gêste, s³odkie piwo, warzone przede wszystkim na eksport do Anglii 89. W innym miejscu poœwiêci³ sporo uwagi zaletom innego gdañskiego trunku, popularnej ja³owcówki Machandela. Dnia 14 sierpnia redaktor i pisarz œwiêtowa³ w twierdzy swoje 61 urodziny. ¹cz¹c sprytnie urlop koœcielny z urlopem na k¹piel, wybra³ siê wraz z rodzin¹ statkiem do Sopotu, a wieczorem, jak nakazywa³ niepisany zwyczaj, urz¹dzi³ bankiet dla swoich towarzyszy niedoli. Towarzystwo zasiedzia³o siê w ogrodzie godzinê d³u ej ni przewidywa³ regulamin, czyli do 21, kiedy zaœ zbli a³a siê warta, gasili lampê i cichli, niczym rozbawieni studenci. W koñcu dowódca warty straci³ jednak cierpliwoœæ i nakaza³ po spe³nieniu ostatniego toastu rozejœæ siê do cel. KU WOLNOŒCI Koniec pobytu w wiêzieniu nast¹pi³ nieco póÿniej, ni przewidywa³ Trojan, bo dopiero 24 sierpnia 1898 roku. Skrupulatna niemiecka administracja wiêzienna doliczy³a skazañcowi do odsiadki cztery dni urlopowe. O ósmej rano pisarz w towarzystwie rodziny wsiad³ na parowiec zmierzaj¹cy do Gdañska. Ostatnie tygodnie pobytu w wiêzieniu nie by³y jednak dla niego ³atwe, doskwiera³o mu uczucie znu enia. Z pewnoœci¹ wi¹za³o siê to równie z fal¹ sierpniowych upa³ów. Johannes straci³ apetyt i zacz¹³ coraz mniej jeœæ 90, przesta³y mu smakowaæ nawet cygara i fajka. Niespodziewanie dosz³o tak e do obostrzeñ, co wi¹za³o siê z przybyciem nowego komendanta. Dobieg³y koñca radosne, podtrzymuj¹ce pisarza na duchu, poranne i przednocne rozmowy przez fosê z rodzin¹. Zabroniono mu jedzenia œniadania w ogro- 85 Zbudowana w latach 1894 1896 wed³ug projektu Kurta Fehlhabera. B. Œliwiñski, Hala Targowa, [w:] Encyklopedia Gdañska, Gdañsk 2012, s. 376. 86 Alte Danziger Schloßbrauerei. Firma stanowi³a kontynuacjê dzia³aj¹cego od 1834 roku browaru J. Witta i funkcjonowa³a w tym samym miejscu od 1910 do 1915 jako oddzia³ Danziger Aktien Bierbrauerei. M. Gliñski, Browary, [w:] Encyklopedia Gdañska, Gdañsk 2012, s. 130 131. 87 J. Trojan, Zwei Monat Festung..., s. 158. 88 Hundegasse 11/12. Browar nale a³ do rodziny Rodenackerów od 1815 do 1915 roku. M. Gliñski, Browary..., s. 130 131. 89 J. Trojan, Zwei Monat Festung..., s. 158. 90 Tam e, s. 170.
48 Waldemar Borzestowski dzie. Tego samego dnia Johannes nagle zachorowa³, wieczorem pojawi³a siê wysoka gor¹czka. Choroba trwa³a cztery dni i mocno go os³abi³a. Aby ca³kowicie dojœæ do siebie postanowi³ pozostaæ w mieœcie i okolicy jeszcze trzy tygodnie. Gdañsk nie zapomnia³ o s³awnym pisarzu, w 1909 roku, staraniem Zachodniopruskiego Towarzystwa Artystów i Pisarzy 91, ods³oniêto pami¹tkow¹ tablicê na domu przy ulicy Ogarnej 92. Z okazji siedemdziesi¹tych pi¹tych urodzin magistrat przes³a³ mu serdeczne yczenia, a jeszcze póÿniej jedn¹ z ulic Œródmieœcia, a œciœlej Dolnego Miasta, boczn¹ od D³ugich Ogrodów, nazwano imieniem Trojangasse 93. ZAKOÑCZENIE W 1907 roku siedemdziesiêcioletni Johannes Trojan otrzyma³ honorowy tytu³ profesora, dwa lata póÿniej zdecydowa³ siê porzuciæ funkcjê redaktora naczelnego 94, wyjecha³ ze stolicy i zamieszka³ na przedmieœciach Rostocku, w portowym Warnemünde, dzielnicy przypominaj¹cej ma³e miasteczko, ze stoczni¹ i przystani¹. Nied³ugo potem, w 1912 roku, obdarowano go równie honorowym doktoratem Uniwersytetu w Rostocku 95. Tutaj powsta³y jego ostatnie, pe³ne ³agodnego humoru i poezji ksi¹ ki. Pisarz nigdy nie traktowa³ siebie zbyt powa nie i zawsze by³ sk³onny do artów: Kiedy dziœ spogl¹dam za siebie, muszê powiedzieæ, e otrzyma³em wszystko, czego sobie yczy³em. Tylko jedno, co chêtnie bym posiada³, nie sta³o siê moim udzia³em: kawa³eczek ziemi ogrodowej. Gdybym mia³ jeszcze takowy otrzymaæ, to musia³by on koniecznie, taki jest mój warunek, byæ d³u szy ni dwa metry i szerszy ni metr 96. Pisarz zmar³ w Rostocku 21 listopada 1915 roku 97 i zosta³ tam pochowany na tak zwanym Nowym Cmentarzu 98. Nazwisko Trojana odrodzi³o siê na pewien czas w œwiadomoœci gdañszczan za spraw¹ dziwnego zbiegu okolicznoœci w latach powojennych. Zwi¹zano je z jedn¹ z dzielnic Gdañska, Przeróbk¹, która przed wojn¹ nazywa³a siê Troyl. Nazwê tê po 1945 roku zniekszta³cono na Trojan. Obco brzmi¹ca nazwa funkcjonowa³a z powodzeniem, dopóki któryœ z urzêdników nie uzna³ jej za jednoznacznie niemieck¹, a mo e nawet pochodz¹c¹ jak spekulowali dowcipni mieszkañcy Przeróbki od jakiegoœ hitlerowskiego genera³a. Jeszcze jednak w 1958 roku Zygmunt Brocki skar y³ siê na ³amach Dziennika Ba³tyckiego, e gdañszczanie nazywaj¹ Przeróbkê Trojan 99. 91 Jung Westpreußen. 92 Tablicê usuniêto po 1945 roku wraz z innymi, m.in. Arthura Schopenhauera. P. O. L o e w, Gdañsk i jego przesz³oœæ. Kultura historyczna miasta od koñca XVIII wieku do dzisiaj, Gdañsk 2003, s. 387. W 1921 roku, na fali powo³ywania do ycia restauracji z historycznym rodowodem otwarto lokal Zum Johannes Trojan ( Pod Johannesem Trojanem ), tam e, s. 385. Restauracja znajdowa³a siê obok rodzinnego domu pisarza przy ulicy Ogarnej, tam e, s. 592. 93 Obecnie Mariana Wiktora Seredyñskiego. 94 M. Gliñski, Ludzie dziewiêtnastowiecznego Gdañska..., s. 98. 95 Rostock, miasto portowe nad Ba³tykiem, w pó³nocno wschodnich Niemczech. 96 Za N. Müller, W. Borzestowski, Osadzony Johannes Trojan..., s. 49. 97 M. Gliñski, Ludzie dziewiêtnastowiecznego Gdañska..., s. 98. 98 W gdañskich dziennikach wydrukowano nekrologi. 99 skandalem kulturalnym jest czczenie w Gdañsku szowinisty pruskiego jeszcze w trzynastym roku po ostatecznym wypêdzeniu z morskiej stolicy Polski spadkobierców tego polako ercy Z. B rocki, Jak to nazwaæ? Pytamy autora artyku³u: Miasto, w którym yjemy, Dziennik Ba³tycki 1958, nr 34, s. 5 w do-
Johannes Trojan i jego pobyt w Gdañsku w 1898 roku 49 Wymuszony wyrokiem cesarskim pobyt pisarza w Gdañsku sprawi³, e zaj¹³ siê on tym, co byæ mo e odk³ada³ na póÿniej, uczyni³ to w charakterystyczny dla siebie sposób, dygresyjnie wobec g³ównej narracji, poœwiêconej pobytowi w twierdzy. Powsta³a szczególna, sentymentalna opowieœæ. Na jej bazie, a tak e w oparciu o dostêpne mi opracowania, postanowi³em stworzyæ obraz ycia pisarza, którego twórczoœæ równie w Niemczech powoli odchodzi w zapomnienie. Zale a³o mi, aby jak najlepiej ukazaæ jego osobowoœæ, sposób myœlenia, specyficzn¹ wra liwoœæ i tym sposobem zrozumieæ jego szczególny zwi¹zek z miastem, w którym siê urodzi³, dzieciñstwem czasem zawsze nieco bajkowym, nostalgiczn¹ krain¹, odnajdywan¹ wœród rozrzuconych w pamiêci wspomnieñ. datku Rejsy nr 6 z 03.02.1958. Artyku³ stanowi³ ostr¹ reakcjê na tekst Stefana Marcinkowskiego Miasto, w którym yjemy, który ukaza³ siê w G³osie Wybrze a ( G³os Wybrze a 1958, nr 27 z 1/2.02.1958). Brocki ostro napiêtnowa³ zwyczaj u ywania przez dziennikarzy wybrze owych, tak e radiowych, starej, niemieckiej nazwy, zaznaczaj¹c uczciwie, e funkcjonuje ona powszechnie w jêzyku obiegowym mieszkañców miasta. Zaznaczy³, e w fakcie tym tkwi swoista przewrotnoœæ, poniewa przedwojenni gdañszczanie uhonorowali pisarza, nadaj¹c jego imiê bocznej ulicy, wspó³czeœni zaœ nazywaj¹ jego nazwiskiem ca³¹ dzielnicê. Brocki przy okazji nie tylko wyjaœni³, sk¹d wziê³a siê niemiecka, oryginalna nazwa Troyl, lecz równie odniós³ siê, oczywiœcie bardzo krytycznie, do dzia³alnoœci polityczno-artystycznej junkra J. Trojana, nawi¹zuj¹c do jego wiersza Weichselfahrt. Trojan nale a³ do zwolenników kanclerza Bismarcka, wspiera³ Kulturkampf i z ca³¹ pewnoœci¹ nale a³ do entuzjastów misji dziejowej Prus równie na Wschodzie, Gdañsk by³ dla niego miastem niemieckim, on sam zaœ wiernym poddanym cesarza Wilhelma II. Aby jednak w pe³ni oceniæ jego zapatrywania w tej kwestii, nale a³oby obj¹æ badaniami nadzwyczaj obszerny materia³, przede wszystkim artyku³y do Kladderadatsch, komentuj¹ce bie ¹ce wydarzenia. Przekracza³o to zakres podjêtej przeze mnie pracy.
50 Waldemar Borzestowski Streszczenie Johannes Trojan by³ popularnym niemieckim literatem XIX wieku. Pochodzi³ z gdañskiej rodziny kupieckiej. Wyjecha³ z miasta nad Mot³aw¹, aby poza nim zrobiæ karierê. Od 1862 roku pracowa³ w berliñskim czasopiœmie satyrycznym Kladderadatsch. Jako jego redaktor naczelny w latach 1886 1909 trzyma³ rêkê na pulsie rzeczywistoœci politycznej Niemiec. Nale a³ te do œrodowiska osób ywo zajmuj¹cych siê kultur¹, uczestnicz¹cych w yciu intelektualnym, by³ sympatykiem osoby i polityki Ottona von Bismarcka. Po odsuniêciu kanclerza w 1890 roku, poeta popad³ w nie³askê dworu. Osiem lat póÿniej trafi³ na miesi¹c do twierdzy w Wis³oujœciu za obrazê majestatu cesarkiego. Ukarano go za umieszczenie na ³amach pisma satyrycznego rysunku stanowi¹cego komentarz do jednej z mów Wilhelma II. Wymuszony powrót do Gdañska sprawi³, e Trojan postanowi³ przyjrzeæ siê w³asnemu dzieciñstwu i m³odoœci oraz miastu, z którym emocjonalnie czu³ siê zwi¹zany. Powsta³a sentymentalna ksi¹ ka Zwei Monat Festung, wydana w Berlinie w 1899 roku. Stanowi³a ona rozwiniêcie nurtu wspomnieniowego w twórczoœci pisarza, zapocz¹tkowanego poœwiêconym ojcu opowiadaniem Ein Kaufmann von alter Art, które ukaza³o siê w ksi¹ ce pod tytu³em Von Einem zum Andern. Gesammelte Bilder und Skizzen w 1893 roku. W pracy wykorzystano dostêpne jedynie w jêzyku niemieckim dwie biografie Johannesa Trojana: W. Passinga, Johannes Trojan - Von Danzig über Berlin nach Rostock: Ein biographisches Kaleidoskop z 2015 roku oraz bogatsz¹ faktograficznie pracê Friedricha Müldera: Johannes Trojan, 1837 1915. Ein Spötter und Poet zwischen Kanzler und Kaiser z 2003 roku. W opracowaniu uwzglêdniono równie wszystkie dostêpne, choæby w szkicowej formie, wzmianki dotycz¹ce osoby Johannesa Trojana oraz zazwyczaj fragmentaryczne t³umaczenia jego prozy i poezji. Rozrzucone po wielu publikacjach, stanowiæ mog³y jedynie punkt wyjœcia do dalszych poszukiwañ, odnosi³y siê czêœciej do opisywanej przez Trojana rzeczywistoœci XIX-wiecznego Gdañska, ni jego biografii. Chocia tytu³ pracy sugeruje zajêcie siê jedynie stosunkowo krótkim okresem jego ycia, a œciœlej 1898 rokiem i pobytem w gdañskiej twierdzy, to stanowi ona równie omówienie aktywnoœci intelektualnej i wydawniczej tego znanego w swoich czasach niemieckiego literata, którego postaæ powoli pogr¹ a siê w zbiorowej niepamiêci. Dzia³alnoœæ Trojana w obszarze dziennikarstwa politycznego, obszerna ze wzglêdu na rozpiêtoœæ czasow¹ i liczbê komentarzy, zosta³a przedstawiona z koniecznoœci wyrywkowo, skupiaj¹c siê na w¹tku dotycz¹cym afery, która doprowadzi³a do wyroku i uwiêzienia w twierdzy. W oparciu o fakty oraz t³umaczenia oryginalnych tekstów Trojana starano siê oddaæ charakter osoby, jak najlepiej ukazaæ osobowoœæ pisarza, sposób myœlenia, specyficzn¹ wra liwoœæ i tym sposobem zrozumieæ jego szczególny zwi¹zek z miastem, w którym siê urodzi³. S³owa kluczowe: XIX wiek, dziennikarz, Wis³oujœcie, Kladderadatsch, Zwei Monat Festung.
Johannes Trojan i jego pobyt w Gdañsku w 1898 roku 51 Abstract Johannes Trojan was famous 19 th century German writer. He came from merchant family from Gdañsk. He left the city by the Mot³awa River to make a career out of it. From 1862 he worked in the Berlin satirical magazine Kladderadatsch. As his editor-in-chief in the years 1886-1909, he kept an eye on German political events. He also belonged to circle of people interested in culture and participating in intellectual life. He also supported Otto von Bismarck and his policy. The poet fell into disrepute at court after the chancellor s removal in 1890. He was imprisoned per one month in Wis³oujœcie Fortress for the offense of the emperor. Johannes was punished for placing caricature commenting one of Wilhelm II s speeches in the satirical magazine. Forced return to Gdañsk made that Trojan decided to take a look at his own childhood and youth and the city, with which he felt emotionally connected. An emotional book Zwei Monat Festung, which was published in Berlin in 1899, was created. It was a development of the memorial trend in the writer s work, which launched story about Trojan s father Ein Kaufmann von alter Art. It was published in book Von Einem zum Andern. Gesammelte Bilder und Skizzen in 1893. In this article were used two German biographies of Johannes Trojan: Johannes Trojan - Von Danzig über Berlin nach Rostock: Ein biographisches Kaleidoskop written by W. Passing in 2015 and Johannes Trojan, 1837-1915. Ein Spötter und Poet zwischen Kanzler und Kaiser written by Friedrich Mülder in containing more facts. I also included all available mentions about Johannes Trojan and usually fragmentary translations of his prose and poetry. However, scattered across many publications, could only be the starting point for further exploration. Moreover they referred usually more to the reality of the 19 th century Gdañsk described by Trojan, than his biography. Although the title suggests it is only a relatively short period of Trojan s life (only the year 1898 and stay in Gdañsk Fortress), it is also characteristic of intellectual and publishing activity of this writer wellknown in his time. Trojan s political journalistic activity was presented randomly mainly thread about scandal which led to the sentence and imprisonment in the fortress. I tried to show Trojan s character and personality based on the facts and translations of his original texts. I focused on the way of thinking, the specific sensitivity and his particular relationship with the city were he was born. Key-words: 19th century, journalist, Wis³oujœcie, Kladderadatsch, Zwei Monat Festung
52
53 Rocznik Gdañski, t. LXXV LXXVI, 2015 2016 PL ISSN 0080-3456 FRIEDHELM BOLL T³umaczenie: DORIS WILMA 1 BRANDT I GRASS HISTORIA PEWNEJ PRZYJA NI Willy Brandt i Günter Grass stworzyli coœ na kszta³t partnerstwa, relacjê, która dotychczas miêdzy przewodz¹cym politykiem, a intelektualist¹ w Niemczech nie istnia- ³a. (Mo na by by³o to porównaæ ewentualnie z partnerstwem miêdzy André Malraux i Charlesem de Gaulle we Francji). Nie mniej znacz¹ca jest baza Ÿród³owa. Oprócz ksi¹ ek Z dziennika œlimaka, w której Grass opisuje kampaniê wyborcz¹ z roku 1969 i autobiografii Przy obieraniu cebuli, Grass sam kilkakrotnie opowiada³ o swojej dzia³alnoœci politycznej i jego bliskoœci z Willy Brandtem. Poza tym posiadamy pe³n¹ korespondencjê pochodz¹c¹ ze spuœcizny Willego Brandta oraz z archiwum Güntera Grassa, stanowi¹c¹ doskona³¹ podstawê do opisania stosunków miêdzy tymi dwoma noblistami 2. Zawiera ona 288 listów, kart z yczeniami i telegramami oraz dodatki do listów i pisma towarzysz¹ce, które w roku 2013 Martin Kölbel w doskona³y sposób opracowa³ i wyda³. Zdaniem redaktora tomu listy te s¹ œwiadectwem udanego po³¹czenia ducha i w³adzy, które pozwala spojrzeæ za kulisy w³adzy 3. Na podstawie tego obszernego Ÿród³a, zawieraj¹cego równie dokumenty objaœniaj¹ce kontekst korespondencji, mo na precyzyjnie zrekonstruowaæ partnerstwo Brandt Grass. Bez w¹tpienia ow¹ wymianê listów, trwaj¹c¹ od roku 1964 do roku 1992, czyli do œmierci Willego Brandta, nale y uznaæ za wa ny, byæ mo e nawet centralny dokument dla drugiego, intelektualnego fundamentu Republiki Federalnej 4. Problematyka zarysowana w niniejszym artykule obejmuje wiêc centralny aspekt przemiany 1 2 Wspó³praca: dr Mi³os³awa Borzyszkowska-Szewczyk. Willy Brandt und Günter Grass. Der Briefwechsel, M. Kölbel (red.), Göttingen 2013, s. 1059. 3 M. Kölbel, Nachwort, [w:] Willy Brandt und Günter Grass..., s. 1061. 4 Tam e, s. 1061. Wokó³ debaty o intelektualnym fundamencie Republiki Federalnej Niemiec zob. K. Schönhoven, Aufbruch in die sozialliberale Ära. Zur Bedeutung der 60er Jahre in der Geschichte der Bundesrepublik, Geschichte und Gesellschaft, 25. Jg.,1999, s. 123 145; C. Albrecht m.in. (red.), Die intellektuelle Gründung der Bundesrepublik. Eine Wirkungsgeschichte der Frankfurter Schule. Frankfurt/New York 1999; C. Münkel, Intellektuelle für die SPD. Die Sozialdemokratische Wählerinitiative, [w:] G. Hübinger, T. Hertfelder (red.), Kritik und Mandat. Intellektuelle in der deutschen Politik, Stuttgart 2000, s. 222 239.
54 Friedhelm Boll kultury politycznej w Republice Federalnej w kierunku demokracji partycypacyjnej, nierozerwalnie zwi¹zanej z er¹ Brandta 5. Kölbel opisuje wyj¹tkowoœæ partnerstwa Brandt Grass w nastêpuj¹cy sposób: Polityk, który potrafi w³¹czyæ do swojej pracy w partii i rz¹du intelektualne wtrêty, i pisarz, który nie chcia³ tworzyæ jedynie artystycznego obrazu spo³eczeñstwa, lecz równie odcisn¹æ swoj¹ pieczêæ na bie ¹cej polityce: jeden i drugi to rzadkoœæ 6. Analizuj¹c specyfikê tego partnerstwa wydaje siê zasadne, aby rozró niæ przynajmniej cztery role, w których Grass wystêpowa³ wobec Willy ego Brandta: jako nagrodzony w roku 1999 literack¹ nagrod¹ Nobla pisarz, który swoj¹ powieœci¹ Blaszany bêbenek wszed³ do dziejów literatury œwiatowej; jako intelektualista, który publicznie wyra a swoje pogl¹dy i œwiadomie siê wtr¹ca; jako doradca kanclerza federalnego (samozwañczy wzglêdnie zapytany o zdanie) oraz jako pomocnik wzglêdnie wojownik wyborczy, tzn. twórca i organizator autorskiej, historycznie nowej formy prowadzenia kampanii wyborczej (zwanej Socjaldemokratyczn¹ Inicjatyw¹ Wyborcz¹), w ramach której popiera³ SPD zw³aszcza za czasów rz¹dów W. Brandta i równoczeœnie stworzy³ formê aktywnego udzia³u wyborcy. To, e Grass niejednokrotnie wchodzi³ w konflikt z tymi ró nymi rolami, zostanie pokazane w dalszej czêœci niniejszego wywodu. Podsumowuj¹c rozwa ania spróbujê odpowiedzieæ na pytanie, czy w wypadku tego partnerstwa rzeczywiœcie chodzi³o o przyjaÿñ, jak twierdzili Grass i wydawca Kölbel 7. KILKA FAKTÓW Pomimo, e Günter Grass ju w roku 1961 anga uje siê osobiœcie po stronie Willego Brandta, ich korespondencja zaczyna siê dopiero w roku 1964. Od roku 1967 ta pisemna wymiana nabiera powoli mocy, aby miêdzy 1969 a 1973 osi¹gn¹æ swoje apogeum. Po ust¹pieniu Brandta z urzêdu kanclerza federalnego w roku 1974 wymiana listów zostaje zredukowana do kilku kontaktów i paru wspólnych projektów (wspó³praca przy czasopiœmie L76), które trwaj¹ a do œmierci Brandta (1992). Jak chodzi o zjednoczenie Niemiec, to ich pogl¹dy by³y wrêcz przeciwstawne. W odró nieniu od innych krytycznych intelektualistów, Grass nie ogranicza siê tylko do zajmowania stanowiska na papierze. On chce wiêcej. Ju w latach 1961 i 1965, kiedy to anga owa³ siê w walkê wyborcz¹ po stronie SPD, ca³y czas odczuwa³ parcie ku polityce. Po zwyciêstwie wyborczym w roku 1969 pragn¹³ w otoczeniu kanclerza odpowiedniego dla siebie politycznego zajêcia, którego jednak nigdy nie znaleziono. Nie ukrywa³, e jest on bojownikiem nastawionym krytycznie wobec SPD. Jego aktywnoœæ jako wyborczego wojownika staje siê tym samym drug¹ rol¹, któr¹ gra niejednokrotnie z nadzwyczaj du ym zaanga owaniem. Przy pomocy Socjaldemokratycznej Inicjatywy Wyborczej tworzy on nowy instrument partycypacyjnej demokracji, z którym od roku 1969 przyczyni siê w znacznej mierze do otwarcia siê SPD na tzw. mieszczañskie œrodowiska wyborcze i na osoby, które nie s¹ cz³onkami partii. W ramach Socjalde- 5 K. Schönhoven, Aufbruch..., s. 144. 6 M. Kölbel, Nachwort..., s. 1061. 7 Tam e, s. 1060. O przyjaÿni obydwu postaci, nie problematyzuj¹c jednak e jej charakteru, wypowiada siê D. Münkel w artykule pt. Mehr Demokratie wagen, mitarbeiten! Günter Grass und die Sozialdemokratische Wählerinitiative, [w:] K. B e c k (red.), Schlagt der Äbtissin ein Schnippchen, wählt SPD! Günter Grass und die Sozialdemokratie, Berlin 2007, s. 41.
Brandt i Grass historia pewnej przyjaÿni 55 mokratycznej Inicjatywy Wyborczej szczególne znaczenie mia³a katolicka wspólnota pracy skupiaj¹ca te krêgi (profesorowie teologii, klerycy, przedstawiciele katolickiego laikatu), które optowa³y za pojednaniem z Polsk¹ 8. Starania Grassa o uzyskanie politycznego wp³ywu doprowadzi³y na prze³omie lat 1967/1968 do zintensyfikowania jego kontaktów z Brandtem. Brandt proponuje m³odszemu o 14 lat Grassowi przejœcie na ty i akceptuje przekazywane raz po raz w coraz czêstszej korespondencji konkretne rady. Wœród nich znajduj¹ siê propozycje, które w d³u szej perspektywie okazaæ siê mia³y jako bardzo sensowne. W szczególnoœci podkreœliæ nale y ostrze enie Grassa przed niszczeniem œrodowiska Morza Ba³tyckiego, jego analiza zwi¹zana z buntem m³odzie y pod koniec lat 60. oraz propozycja utworzenia narodowej fundacji na rzecz opieki nad niemieckimi dobrami kultury na Wschodzie. W tym kontekœcie nie waha siê on na przyk³adzie w³asnej literackiej produkcji i twórczoœci swego przyjaciela Siegfrieda Lenza podkreœliæ wymiar pamiêci (o utraconej ma³ej ojczyÿnie), aby wykazaæ znaczenie zachowania dóbr kultury niemieckiego Wschodu, które pomo e wypêdzonym pogodziæ siê, z utrat¹ heimatu. Inicjowane przez niego konkretne projekty w du ej mierze skazane by³y jednak na niepowodzenie. Projekt fundacji narodowej zrealizowa³ Grass póÿniej wraz z kanclerzem Schröderem 9. Nierzadko jednak rady Grassa by³y niepo ¹dane. Poniewa znana by³a Grassowi wra liwoœæ Brandta i uwa a³ j¹ za jego mocn¹ stronê, dlatego jego roszczeniowe wyst¹pienia musia³y wywo³ywaæ, nawet w wypadku tak wysoko cenionego partnera wymiany listownej, poczucie niepo ¹danej ingerencji. Szczególnie w kontaktach osobistych Grass nie szczêdzi krytyki. Sensowne uwagi, niepo ¹dane rady, ostra krytyka i silna ingerencja wystêpuj¹ nieraz obok siebie, wzajemnie niepowi¹zane. Przypadki, w których Brandt zwraca siê do Grassa jako do doradcy, stanowi¹ raczej rzadkoœæ. Najwa niejsze z nich dotyczy³y pomocy przy przygotowaniu przemówienia dla warszawskiej stacji radiowej, przy opracowaniu mowy z okazji wrêczenia nagrody Nobla w Oslo i przy sformu³owaniu licznych innych wielkich przemówieniach z okazji zjazdów partyjnych. W sytuacjach, gdy rady Grassa mia³y konkretny charakter, np. w ramach przygotowañ do kampanii wyborczej lub przy samych wyborach, Brandt prosi³ swoich wspó³pracowników (Ehmke, Wischnewskiego, Börnera, nieraz równie i Alfreda Nau z Fundacji Friedricha-Eberta) o prowadzenie bezpoœrednich kontaktów z Grassem. Od pocz¹tku lat 60. relacji obu mê czyzn towarzysz¹ powtarzaj¹ce siê spory, które z regu³y wynikaj¹ z publicznej krytyki rz¹dowej dzia³alnoœci Brandta przez Grassa. Mimo to podczas sprawowania przez Brandta urzêdu kanclerskiego obaj pozostawali w za y³ych stosunkach. Brandt wykorzysta³ analityczne zdolnoœci Grassa, jak i jego propozycje zawierania idei w s³owach w formu³owaniu swoich wielkich przemówieñ. Po- 8 Por. F. B o l l, Der Bensberger Kreis und sein Polenmemorandum. Vom Zweitem Vatikanischen Konzil zur Unterstützung sozial-liberaler Entspannungspolitik, [w:] Versöhnung und Entspannung. Polnisch-deutsche Versöhnungsinitiativen der 1960er-Jahre und die Entspannungspolitik, red.: t en e, W. Wysocki, K. Z i e m e r, Bonn 2009, s. 143 164. Przyk³adem katolickiego profesora teologii w tej e inicjatywie jest H. Misalla. Zob. ten e, Nichts muss so bleiben, wie es ist. Mein katholisches Lebens im 30. Jahrhundert, Oberursel 2009, s. 162 i n. 9 M. Kölbel w pos³owiu do wydania korespondencji Grassa i Brandta œledzi przebieg trzech konkretnych projektów, tj. pomocy rozwojowej w Tanzanii, weryfikacji bibliotek Bundeswehry, za³o enia niemieckiej Fundacji Narodowej.
56 Friedhelm Boll parcie znanego na ca³ym œwiecie pisarza oraz jego spo³eczna aktywnoœæ i kontakty wp³ynê³y równie korzystnie na wizerunek tego polityka. Co rusz Grass wystêpowa³ z w³asnymi propozycjami odnoœnie do przemówieñ i zajmowania stanowiska, które to Brandt nierzadko przekazywa³ dalej swoim wspó³pracownikom Egonowi Bahrowi, Horstowi Ehmke, czy te Hansowi-Jürgenowi Wischnewskiemu. Na niektóre listy kanclerz federalny, przyzwyczajony do delegowania prac, zleca³ odpowiadaæ swojemu biuru. Listy Grassa, które z regu³y cechowa³y siê zdumiewaj¹c¹ elokwencj¹, by³y od trzech do piêciu razy d³u sze ni odpowiedzi Brandta. Do pierwszego, ostro nego kontaktu miêdzy tymi dwoma osobowoœciami dosz³o w roku 1961 z inspiracji W. Brandta, który ju wczeœniej, przez Hansa-Wernera Richtera, spiritus rector grupy 47, szuka³ kontaktu z reprezentantami lewicowego spectrum intelektualistów, jak równie z mieszczañsk¹ inteligencj¹. Na pierwsz¹ rozmowê miêdzy m³odym kandydatem SPD na kanclerza Brandtem i oko³o 30 pisarzami Richter nie zaprosi³ Grassa, poniewa uchodzi³ on za anarchistê 10. Brandt interweniowa³ u Richtera, poniewa zale a³o mu na obecnoœci tego znanego pisarza. Na drug¹ rozmowê z pisarzami 5 wrzeœnia 1961, wiêc krótko przed wyborami do Bundestagu, zaproszono ju i Grassa. W tym czasie Grass bra³ ju udzia³ w dwóch wyst¹pieniach wyborczych Brandta w zachodnich Niemczech 11. Ta bezpoœrednia konfrontacja z Brandtem i jego polityk¹, jak wydaje siê, mia³y tak du y wp³yw na Grassa, e ten odszed³ od swego permanentnie negatywnego nastawienia do polityki w latach piêædziesi¹tych i zaprz¹g³ siê do s³u by na rzecz Willy ego Brandta. Gdy Brandt podczas drugiego spotkania z pisarzami zapyta³, kto by³by gotów wzbogaciæ jego przemówienia w³asnymi wyst¹pieniami, Grass by³ jedynym, który siê zg³osi³ 12. I s³owa dotrzyma³. W roku 1961 Grass przemierza³ kraj kolej¹, organizowa³ wiece wyborcze dla SPD i jej kandydata W. Brandta. Poza tym wypowiedzia³ siê w ksi¹ ce wydanej w kieszonkowym formacie przez jego przyjaciela Martina Walsera. Nie kryj¹c krytyki zachêcano w niej do wyboru mniejszego z³a SPD 13. Po wyborczej klêsce Brandta kontakt co prawda siê urwa³ na jakiœ czas, ale od roku 1965 Grass zwiêkszy³ swoje zaanga owanie promuj¹c kandydaturê Brandta wœród artystów, pisarzy i twórców telewizji i filmu oraz motywuj¹c wiele osobistoœci do tego, aby publicznie opowiada³y siê za Brandtem 14. Seria znanych zdjêæ z przyjêcia z okazji otwarcia festiwalu letniego w Bayreuth w roku 1965 œwiadczy o tym popraciu 15. 10 W swoich wspomnieniach ( Przy obieraniu cebuli ), na które powo³uje siê M. Kölbel w pos³owiu, pisze Grass o postawie cechuj¹cej go w tamtym okresie, i wszystko, co pachnia³o narodowo, uwa a³ za œmierdz¹c¹ sprawê i w zwi¹zku z tym z góry odrzuca³. Por. M. Kölbel, Nachwort..., s. 1065. 11 Tam e, s. 1065. 12 Tam e, s. 1067. 13 Zob. G. G r a s s, Wer wird dieses Bändchen kaufen?, [w:] M. W alser (red.), Die Alternative oder Brauchen wie eine neue Regierung?, Hamburg 1961; tekst opublikowano tak e w W. B e c k (red.), Grass und die Sozialdemokratie..., s. 22 24 14 I znów w wydawnictwie rororo ukaza³a siê publikacja dotycz¹ca wyborów do Bundestagu, w której wypowiedzia³ siê tak e Grass. Por. H.-W. Richter, Plädoyer für eine neue Regierung oder Keine Alternative, Hamburg 1965. Zob streszczenie: D. Münkel, Wählerinitiative..., s. 34. 15 Opublikowane w W. B e c k (red.), Grass und die Sozialdemokratie..., s. 25 29. Zdjêcia pokazuj¹ Willego i Ruth Brandtów oraz gwiazdê sceny polityczno-ekonomicznej SPD Karla Schillera w otoczeniu m.in. Güntera Grassa, Fritza Kortnera, Hansa Wernera Henze, Bernharda Wickiego, Ingeborg Bachmann i Johanny Hofer ( ony Fritza Kortnera).
Brandt i Grass historia pewnej przyjaÿni 57 Cech¹ charakterystyczn¹ pierwszej fazy relacji miêdzy Brandtem a Grassem jest wspieraj¹ca dzia³alnoœæ polityka praca pisarza. Pomaga³ on Brandtowi redagowaæ przemówienia z okazji wa nych zjazdów partyjnych, jak i w kampanii wyborczej, promowa³ jego kandydaturê w krêgach artystycznych, sam te wyg³asza³ przemówienia wyborcze, które samodzielnie finansowa³ i za których treœæ sam odpowiada³, by³ wspó³autorem kieszonkowych publikacji, poprzez wydawanie których popierano SPD, tworzy³ has³a dla kampanii wyborczej w roku 1961 roku i przygotowywa³ szkice przemówieñ na inne wa ne tematy, w szczególnoœci zwi¹zane z problemami buntowniczej m³odzie y 16. Szczególnie interesuj¹cy by³ sposób, w jaki Brandt zachowa³ siê wobec zaproszonych przez Hansa-Wernera Richtera i Güntera Grassa pisarzy. W inny sposób, ni to zwykle bywa³o u polityków, Brandt bra³ udzia³ w spotkaniach z pisarzami nie po to, aby wyg³aszaæ wielkie przemówienia i tym samym zyskiwaæ przychylnoœæ s³uchaczy, lecz s³ucha³, przyjmowa³ cierpliwie ostr¹ krytykê odnoœnie do rzekomo dostosowawczego kursu SPD i pokazywa³ typowy dla niego styl dialogu z bardziej na lewo id¹c¹ czêœci¹ niemieckiej inteligencji 17. W swojej ksi¹ ce Grimms Wörter. Eine Liebeserklärung Grass pisa³ o drugim spotkaniu z roku 1961: Brandt wykaza³ zrozumienie prawie dla ka dej przedstawionej skargi 18. Ale gdy zapyta³, kto by³by gotów wzbogaciæ jego przemówienia, Grass rzekomo by³ jedynym, który siê zg³osi³ 19. Tym samym Brandt daje ciekawy przyk³ad wejœcia na nowy pogodesberski kurs SPD, która pragnie przezwyciê yæ postrzeganie jej jako partii robotników i dzia³aczy, szukaj¹c powa nych kontaktów w œrodowisku naukowców, ekspertów oraz reprezentantów krytycznie nastawionej inteligencji. Równoczeœnie prezentuje Brandt tê now¹ SPD jako partiê, która odesz³a ju od fundamentalnej opozycji wczesnych lat powojennych i zwraca siê ku gruntownej reformie polityki oœwiatowej oraz partnerstwu atlantyckiemu (z amerykañskim prezydentem J.F. Kennedym na czele), przy tym maj¹c zawsze na uwadze wspólny niemiecko-europejski interes. Ów krytyczny, obci¹ ony nieraz konfliktami dialog z Günterem Grassem pozostaje wa n¹ cech¹ jego kanclerstwa. O kolejnej, tym razem publicznej rozmowie miêdzy pisarzami a Brandtem, maj¹cej miejsce w trakcie kampanii wyborczej w roku 1965 napisa³ Kölbel: Czo³owy polityk debatowa³ przez dwie godziny lekcyjne z pisarzami o szczególnych kwestiach polityki niemieckiej bior¹c powa nie pogl¹dy pisarzy to dotychczas zdarza³o siê bardzo rzadko 20. Ta emitowana przez regionaln¹ berliñsk¹ rozg³oœniê SFB rozmowa pokaza³a wyraÿne zbli enie ducha i w³adzy, dla którego jednak nale a³o znaleÿæ nowe zrozumienie ról. Francuska debata o litérature engagée i litérature pure nie mog³a tu byæ pomocna 21. Brandt sam mówi³ patrz¹c na intelektualistów o obowi¹zku zaanga owania siê niekoniecznie w partii, lecz w duchu wspólnej odpowiedzialnoœci 16 Por. Dokumenty / Dokumente nr 1 7, [w]: M. Kölbel, Nachwort... 17 Por. zró nicowane przedstawienie tej kwestii przez wydawcê korespondencji: M. Kölbel, Nachwort..., s. 1067. 18 Cyt. za M. Kölbel, Nachwort..., s. 1067. 19 Tam e. 20 Tam e, s. 1068. 21 Por katalog wystawy zorganizowanej w Akademie der Künste Dichter und Richter. Die Gruppe 47 und die deutsche Nachkriegsliteratur, Berlin 1988, cyt. za M. K ölbel, Nachwort..., s. 1069, przypis nr 33.
58 Friedhelm Boll za sprawy publiczne 22. Odpowiada³o to Grassowi, dla którego idealne zrozumienie ról oznacza³o, e on jako obywatel ma mieæ œwiadomoœæ polityczn¹, zaœ jako pisarz bêdzie siê kierowa³ zasadami sztuki wzglêdnie estetyki 23. Stosunków miêdzy duchem a w³adz¹ nie da³o siê jednak rozpatrywaæ na podstawie bipolarnego zrozumienia ról. Nale a³o okreœliæ, jak mog³o by wygl¹daæ owe polityczne zaanga owanie artystów, w szczególnoœci pisarzy. Grass nie zatraca³ siê w adnych teoretycznych wynurzeniach, lecz dzia³a³ pragmatycznie i w sposób bezpoœredni. W d³ugim liœcie z 8.11.1967 roku do Horsta Ehmke, bêd¹cego wówczas sekretarzem stanu w Ministerstwie Sprawiedliwoœci kierowanym przez Gustava Heinemanna (z kopiami dla Willego Brandta i Gustava Heinemanna) streszcza Grass dyskusjê, jaka toczy³a siê miêdzy Hansem-Wernerem Richterem, nim a Ehmke. Chodzi³o w niej o kwestiê, czy pisarze s¹ od tego, by tworzyæ wielkie utopijne projekty, podczas gdy politycy odpowiedzialni byliby za codzienne ycie i szczegó³y. Podczas gdy Ehmke wykaza³ zdziwienie, e pisarze mieszaj¹ siê do bie ¹cej polityki, gdy wed³ug niego s¹ oni od tego, aby tworzyæ wizje przysz³oœci, a mo e i utopiê, Grass wyrazi³ poparcie dla ich zdecydowanego zajmowania stanowiska w kwestiach politycznych, nawet gdyby owo wtr¹cenie siê by³o œrodkiem doraÿnym. Zmusza³oby to pisarzy do chrupania chleba powszedniego polityków, ale i wypróbowania swojego zgryzu na czerstwym pieczywie. Mimo to, owo szukanie dziury w ca³ym by³oby, patrz¹c na utopijne próby ucieczki w przesz³oœci, niczym wiêcej jak drugim extremum 24. Dlatego zasugerowa³ on swoim partnerom w SPD, aby zaprosiæ na kolejny zjazd partyjny filozofa Ernsta Blocha, który niedawno temu wzbudzi³ uwagê swoim dziêkczynnym przemówieniem z okazji nadania mu nagrody pokojowej przyznanej przez niemieckich wydawców (1967), aby w ten sposób o ywiæ si³y SPD do formowania spo³eczeñstwa 25. Dlatego by³oby sensownym, aby Program Godesberski, o którym ju prawie nikt nie mówi³, przemyœleæ od nowa 26. Podczas gdy jeszcze tutaj Grass identyfikuje siê z bipolarnym modelem artysty z jednej strony, a aktywnym politycznie obywatelem z drugiej, to wraz z powstaniem Wielkiej Koalicji pod koniec 1966 roku powsta³ nowy wymiar. W s³ynnym otwartym liœcie do Willego Brandta da³ wyraz krytyce swojej i innych pisarzy zwi¹zanej z powstaniem Wielkiej Koalicji. Tym samym z pomocnika i poplecznika Brandta sta³ siê on mocnym werbalnie krytykiem SPD. W dniu 26.11.1966, a wiêc kilka dni przed zapocz¹tkowaniem Wielkiej Koalicji, napisa³: Drogi Willy Brandt, zanim dojdzie do Wielkiej Koalicji, zanim wiêc Pan bêdzie musia³ byæ œwiadkiem koronnym fa³szywej harmonii miêdzy panami Kiesingerem i Straußem, proszê Pana jako przewodnicz¹cego SPD, partii z któr¹ wi¹za³em i w dalszym ci¹gu 22 M. Kölbel, Nachwort..., s. 1070. 23 Tam e. 24 Dokument nr 14: Grass do Ehmke, 8.11.1967, s. 837 i n. 25 Tam e, s. 838. Nadesz³o tak e zaproszenie na zjazd partii. Bloch równie publicznie wspiera³ aktywnie Brandta w ramach Socjaldemokratycznej Inicjatywy Wyborczej. 26 Tam e.
Brandt i Grass historia pewnej przyjaÿni 59 wi¹ ê ca³¹ swoj¹ nadziejê, o ponowne przemyœlenie tej decyzji i jej nieprzewidywalnych skutków. Decyzja ta wypycha mnie i wielu moich przyjació³, wbrew ich i mojej woli, w lewy k¹t i degraduje nas do roli politycznie bezsilnego oponenta NPD. Jak mamy w dalszym ci¹gu broniæ SPD jako alternatywy, gdy profil Willego Brandta zamazuje siê w masie Wielkiej Koalicji? Poprzez Pana przyst¹pienie do takiego rz¹du 20 lat b³êdnej polityki zagranicznej otrzyma legitymizacjê. Nieuleczalny konflikt miêdzy CDU i CSU rozleje siê na SPD. Pañskie wyobra enie o innych Niemczech bêdzie musia³o zrobiæ miejsce parali uj¹cej rezygnacji. Ta wielka i tragiczna historia SPD przez dziesiêciolecie znajduje siê w stanie zawieszenia i niepewnoœci. Ogólna poprawnoœæ stanie siê ostatecznym wyznacznikiem zachowañ w stosunku do pañstwa i spo³eczeñstwa. M³odzie naszego kraju zaœ odwróci siê od pañstwa i jego konstytucji; rozbiegnie siê ona na lewo i prawo w momencie zawarcia tego kiepskiego ma³ eñstwa. Ten opublikowany w kilku ponadregionalnych gazetach list œwiadczy równoczeœnie o pewnym och³odzeniu wobec SPD, i nie dotyczy³o to tylko Grassa. Dwa dni po liœcie Grassa Brandt odpowiedzia³ listem, który ukaza³ siê równoczeœnie z listem Grassa w dniu 02.12.1966 w dzienniku Die Zeit 27. Z regu³y listy Brandta by³y nadzwyczaj krótkie, lecz ten by³ d³u szy ni list Grassa. Brandt pokazuje wyraÿnie, jak powa nie traktuje troskê swojego rozmówcy, z drugiej jednak strony pokazuje swoje przekonanie co do s³usznoœci obranej przez jego partiê drogi: Drogi Günter Grass, wyra a Pan troskê i obawy, które wielu ludzi, i nie tylko ci najgorsi, w naszym kraju podzielaj¹. Wielka Koalicja niesie ze sob¹ ryzyko. Przeczucie i wola wskazywa³y du ej czêœci z nas inn¹ drogê. Po powa nej weryfikacji na tle marnych liczb w Bundestagu i w obliczu zadañ tak wewnêtrznych jak i zewnêtrznych musia³em dojœæ do wniosku, e innej drogi nie ma. Kiedy ju SPD z ciê kim sercem dosz³a do wniosku, e nie ma alternatywy dla Wielkiej Koalicji, to nie mo na tu mówiæ o zadowoleniu i o tym e siê uda³o. Zdajemy sobie sprawê, e potrzeba nam wytrwa³oœci, si³y i zdrowego rozs¹dku, eby ten krok, który zrobi³a SPD, okaza³ siê dla naszego narodu korzystny i eby obawy Pañskie nie sta³y siê realne. Poza tym podkreœla on, e Wielka Koalicja bêdzie musia³a odejœæ od dotychczasowego dreptania w miejscu, e SPD bêdzie dzia³a³a jako równouprawniony partner, e mo na j¹ bêdzie oceniaæ po ¹daniach oraz e nie pozwoli na uszczerbek na wizerunku Willego Brandta. Nastêpnie zwraca siê z apelem do krytycznej lewicy: Pan, pañscy przyjaciele i wielu krytycznie nastawionych m³odych ludzi nie powinniœcie akurat w tej sytuacji uciekaæ w rezygnacjê lub protest. Demokratyczna 27 Wymianê listów opublikowano tak e w Pressemitteilungen und Informationen, SPD, Bonn z dn. 28.11.1966.
60 Friedhelm Boll lewica i nasz kraj sta³y by siê przez to nie tylko biedniejsze lecz i s³absze. Sumienie partii socjaldemokratycznej nie bije poza t¹ parti¹. Potem wzywa Grassa, aby dostrzeg³ on szansê w tym nowym pocz¹tku. Nikt nie powinien os¹dzaæ nas dopóki nie mieliœmy mo liwoœci udowodnienia tego, co teraz jest mo liwe. Dla nas jest to nowy pocz¹tek. Wprowadzimy w nowy rozdzia³ niemieckiej powojennej historii nowe elementy. Poniesiemy za to odpowiedzialnoœæ i nie rozczarujemy w szczególnoœci niemieckiej inteligencji. Dziêkujê Panu za otwartoœæ i za nasz¹ za y³oœæ, któr¹ powinniœmy zachowaæ. W tej korespondencji Grass wystêpuje jako ten, który upomina i ostrzega w roli, któr¹ i póÿniej czêsto odgrywa³. W swoich listach do Brandta, ale równie i do Horsta Ehmke, bêd¹cego wówczas sekretarzem stanu, póÿniej ministrem sprawiedliwoœci, a za rz¹dów Brandta szefem kancelarii kanclerza, powraca³ on czêsto do tych ostrze eñ. Zaœ Brandt podkreœla to, co dla lat 1966 1969 mia³o okazaæ siê decyduj¹ce: to, e SPD otrzymuje szansê pokazania, co potrafi nie trac¹c przy tym wiarygodnoœci. Wyj¹tkowoœæ relacji miêdzy oboma postaciami odzwierciedla odpowiedÿ Brandta: Brandtowi uda siê zarówno osobiœcie, jak i w wymiarze publicznym braæ na powa nie upomnienia i ostrze enia Grassa, równoczeœnie jednak wyznaczaæ w³asn¹ liniê i jej broniæ. Jak pokaza³a historia, to Brandt mia³ racjê. Podczas gdy Grass uwielbia³ wielkie gesty, a nawet czasem tak e teatralny sposób wypowiadania siê, Brandtowi udawa³o siê integrowaæ i pielêgnowaæ tak wewnêtrzny, jak i publiczny dialog. Grass zaœ doprowadza³ ich relacje czêsto do pewnej granicy, a nieraz j¹ nawet przekracza³. Bardzo wa nym elementem argumentacji Grassa jest kontekst narodowo-socjalistycznej przesz³oœci. Brandt jest dla niego postaci¹ œwietlan¹, reprezentuj¹c¹ te inne Niemcy, Niemcy oporu i emigracji. Chcia³ on, aby ten obraz wyniesiony zosta³ na piedesta³ i nie zosta³ splamiony przez kolesiostwo z by³ym cz³onkiem NSDAP i obecnym kanclerzem. Nie tylko w twórczoœci literackiej, ale tak e w polityce rozprawienie siê z narodowym socjalizmem jest dla niego najwy szym priorytetem. Krótko po utworzeniu Wielkiej Koalicji za ¹da³ od kanclerza federalnego Kiesingera ust¹pienia ze stanowiska motywuj¹c to jego cz³onkowstwem w NSDAP i jego prac¹ dla narodowo-socjalistycznego pañstwa jako urzêdnika w dziale propagandy MSZ. W podobny sposób atakuje Karla Schillera, najwa niejszego po Brandtcie ministra z ramienia SPD z powodu jego cz³onkowstwa w NSDAP i sugeruje mu publiczne przyznanie siê do swojej pomy³ki 28. Takie przyznanie siê by³oby dla Pana ulg¹, a dla spo³eczeñstwa czymœ w rodzaju oczyszczaj¹cej burzy 29. W ramach zajmowania siê tematyk¹ narodowo-socjalistyczn¹ wysuwa Grass, jak sam mówi, nieraz niepo ¹dane, a czêœciowo i bezsensowne propozycje 30. W zwi¹zku ze œmierci¹ Fritza Erlera wiosn¹ 1967 roku ali siê Grass, ile utraci³ nasz kraj politycznej substancji, poniewa takim osobowoœciom jak Erler nie dane by³o dzia³aæ. W tym kontekœcie zwraca uwagê na zarówno prost¹ jak i burzliw¹ drogê od 1932 roku do dziœ Erlera 31. Wraz z Brandtem i Wehnerem nale a³ Erler od 28 Dokument nr 38, Grass do Karla Schillera, 15.7.1969, s. 892 i n. 29 M. Kölbel, Nachwort..., s. 1081 i n. 30 List / Brief nr 28: Grass do Brandta, 23.2.1967, s. 135 i n. 31 Tam e.
Brandt i Grass historia pewnej przyjaÿni 61 roku 1961 do trzech najwa niejszych, wiod¹cych przywódców SPD. On tak jak i Brandt walczy³ w jednym z lewicowych od³amów socjaldemokracji i ponad 11 lat wiêziony by³ w narodowo-socjalistycznych wiêzieniach i obozach. Teraz Grass ¹da³, aby ta luka, któr¹ pozostawi³ Erler, wype³niona zosta³a przez kogoœ o podobnym politycznym pochodzeniu 32. Chodzi³o mu o Heinza Kühna równie cz³owieka oporu przeciwko narodowemu socjalizmowi i w latach 1953 1963, szanowanego cz³onka frakcji w Bundestagu. Lecz Kühn nie stan¹³ w ogóle do wyborów, poniewa krótko przed tym zosta³ wybrany premierem landu Nadrenia Pó³nocna-Westfalia. Poza tym, podczas choroby Fritza Erlera wybi³ siê ju Helmut Schmidt i da³ siê poznaæ jako uznany przywódca frakcji. SOCJALDEMOKRATYCZNA INICJATYWA WYBORCZA Pomimo tego, e Grass zabiera g³os i w innych sprawach, np. w kwestii burzliwej politycznej sytuacji w Berlinie Zachodnim po œmierci Benno Ohnesorga (02.06.1967), rozprawy z buntownicz¹ m³odzie ¹, re imu obrystów w Grecji i wojny w Wietnamie, to jego prawdziwe polityczne zaanga owanie ukierunkowane jest na przysz³oœæ Brandta i SPD. Projekty przysz³oœciowe lub nawet wizje nie s¹ jego spraw¹. Jego polityczne przes³anie ma aspekt moralny. W Brandtcie i SPD widzi on te inne antynarodowo- -socjalistyczne Niemcy, które gotowe s¹ do pokoju z Europ¹ Wschodni¹ i równoczeœnie podejmuj¹ walkê zarówno przeciwko nowym dyktaturom (Grecja), jak i b³êdniej polityce wojennej (Wietnam) oraz wyra aj¹ poparcie dla dysydentów z bloku wschodniego. Raz po raz przypomina on o skutkach Wielkiej Koalicji: radykalizacja czêœci m³odzie y w kierunku ultralewicowym, odejœcie krêgów konserwatywnych do NPD i rozmycie socjaldemokratycznej to samoœci. Ju jesieni¹ 1967 roku decyduje siê na przygotowanie planu dla kampanii wyborczej w roku 1969. Inaczej ni w latach poprzednich jego aktywnoœæ ulega poszerzeniu. Zgodnie z umow¹ z Brandtem skupia on wokó³ siebie ma³y kr¹g zaanga owanych pisarzy, naukowców oraz przedstawicieli m³odzie y, którzy rozwa aj¹ mo liwoœci poparcia dla SPD. Jego analizê skutków Wielkiej Koalicji mo na wyraziæ w jednym zdaniu: Jest jeden cel: SPD musi wygraæ wybory w roku 1969. Dlatego te nale y w ramach Wielkiej Koalicji o wiele bardziej podkreœlaæ osi¹gniêcia SPD 33. W tym duchu wspó³pracowali z nim: pisarz Siegfried Lenz (tak samo jak Grass wypêdzony), nauczyciele szkó³ wy szych Eberhardt Jäckel (historyk), Kurt Sontheimer, Arnulf Baring i Heinz Josef Varain (politolodzy), przedstawiciele Socjaldemokratycznego Zrzeszenia Szkó³ Wy szych Erdmann Linde i Knut Nevermann oraz reprezentant partyjnej lewicy Jochen Steffen 34. Willy Brandt poprosi³ Horsta Ehmke oraz zaprzyjaÿnionego z nim Leo Bauera, redaktora naczelnego czasopisma SPD Die Neue Gesellschaft o bycie w ci¹g³ym kontakcie z wy ej wymienion¹ grup¹. W póÿniejszej fazie uda siê równie pozyskaæ Herberta Wehnera. Wehner anga uje siê przede wszystkim ze wzglêdu na niezrealizowan¹ póÿniej propozycjê Grassa, aby kandydaci do Bundestagu byli publicznie przedstawiani i tak e przez 32 List / Brief nr 28: Grass do Brandta, 23.2.1967, s. 135 i n. 33 Dokument nr 14: List / Brief do Ehmke, 8.11.1967, s. 838 i n. 34 H. Ehmke, Mittendrin. Von der Großen Koalition zur Deutschen Einheit, Berlin 1994, s. 84.
62 Friedhelm Boll zwolenników SPD wybierani w wewnêtrznych wyborach. Do zaproponowanych zadañ tego krêgu nale a³o: a) pomoc przy opracowaniu d³ugoterminowych politycznych przedsiêwziêæ (np. prawo wspó³decydowania, reforma studiów itd.); b) polepszenie wspó³pracy ze spo³eczeñstwem; c) obejmuj¹cy ca³y kraj objazd artystów i profesorów, zwrócony w szczególnoœci do grupy docelowej osób wybieraj¹cych po raz pierwszy i obywateli o lewicowych pogl¹dach 35. Tu po jednym z pierwszych wystêpów w kampanii wyborczej do landtagu w Schleswig-Holstein wiosn¹ 1967 roku zrodzi³ siê pomys³, aby nie tylko przeprowadzaæ objazdy prominentów, lecz w³¹czyæ w to równie i lokalne inicjatywy obywatelskie 36. Na razie chodzi³o tylko o to, aby wraz z Socjaldemokratycznym Zrzeszeniem Szkó³ Wy szych utworzyæ aktywnie dzia³aj¹c¹ organizacjê wyborcz¹ dla wszystkich miast uniwersyteckich 37. Okreœlenie inicjatywa obywatelska nabra³o zgodnie z jego znaczeniem rozszerzonego charakteru. Ów prywatny kr¹g roboczy zastanawia³ siê nie tylko nad zmian¹ w³adzy i polityki, lecz równie nad utrzymaniem i wzmocnieniem demokracji w ogóle z SPD jako ostatnim ratownikiem 38. Podejmowane przez Grassa inicjatywy mia³y na celu otworzyæ SPD na nowe œrodowiska wyborcze, co wi¹za³o siê z pozyskiwaniem sympatyków w tych œrodowiskach, do których SPD dotychczas nie dociera³o. Wiod¹cym mottem Grassa by³o, e polityki nie mo na pozostawiæ tylko i wy³¹cznie partiom ( polityka jest spraw¹ obywateli ) 39. W ten sposób powsta³e w ramach kampanii wyborczej roku 1969 lokalne inicjatywy wyborcze by³y swego rodzaju odnow¹ spo³eczn¹, dla której gwarantem by³ Willy Brandt. Z perspektywy czasu mo na by je z czystym sumieniem okreœliæ jako wa ny motor drugiego, spo³ecznego powstania Republiki Federalnej 40. Po raz pierwszy inicjatywy te otrzyma³y finansowe wsparcie ze strony SPD, przy czym, mimo tego pozostawa³y one samodzielne. W s³ynnej Kampanii Wyborczej Willego (Willy-Wahlkampf) z roku 1972 Grass zwiêkszy³ swoj¹ aktywnoœæ z 90 inicjatyw wyborczych (1969) do 350 i wraz z Heinrichem Böllem przy³¹czy³ siê do nich Katolicki Kr¹g Roboczy 41. W s³ynnej, czêsto opisywanej nocy wyborczej z roku 1969 Grass opowiada³ siê za zawarciem ma³ej koalicji z FDP. Oczywiœcie równie i podczas rz¹dów Brandta Grass by³ aktywny jako pisarz. Dawa³ odczyty i czêsto podró owa³ za granicê, gdzie np. w Stanach Zjednoczonych, Jugos³awii, NRD, Izraelu i w Afryce przyjmowano go z regu³y entuzjastycznie jako przedstawiciela m³odej, zachodnioniemieckiej powojennej literatury. Czêsto zdawa³ Brandtowi relacje z tych podró y, które wykorzystywa³ równie do politycznych obserwacji, a z nich wyci¹ga³ bezpoœrednie sugestie dla Brandta. Z tego nieraz powstawa³y pomys³y wykorzystania potencja³u Grassa jako pisarza-dyplomaty, aby ten 35 Dokument nr 17: Notatka Ehmke dla Willego Brandta o prywatnej grupie roboczej G. Grass, 19.2.1968, s. 846. 36 M. Kölbel, Nachwort..., s. 1095. Kölbel szkicuje rozwój Socjaldemokratycznej Inicjatywy Wyborczej obszerniej ni mo na oddaæ w niniejszym artykule. Por. tak e list / Brief 31: Grass do Brandta, 27.4.1967, s. 149 i n. 37 M. Kölbel, Nachwort..., s. 1095, przypis nr 2. 38 Tak podaje M. K ölbel, Nachwort..., s. 1099. W wê szym krêgu powsta³o równie wiele, po czêœci wobec SPD krytycznych, wypowiedzi. 39 Tam e, s. 1101. 40 Jak podaje M. Kölbel, Nachwort..., s. 1105. 41 W wypadku liczb zob. D. Münkel, Wählerinitiative..., s. 48
Brandt i Grass historia pewnej przyjaÿni 63 w imieniu rz¹du federalnego dzia³a³ np. w Instytutach Goethego, co Grass zdecydowanie odrzuci³. Projekt w Tanzanii, który mia³ byæ realizowany we wspó³pracy Niemiec z Jugos³awi¹ i Szwecj¹, jednak siê nie powiód³. Wa ne znaczenie mia³ jego utwór Z dziennika œlimaka, w którym opisuje on swój udzia³ w oko³o stu wiecach wyborczych, ³¹cz¹c to z narracj¹ literack¹ na temat przeœladowañ i wywózki gdañskich ydów. Owa relacja o codziennym yciu politycznym tego czasu osi¹gnê³a du y sukces. Brandt jednak nie jest zbyt zadowolony z tej relacji z kampanii wyborczej roku 1969, poniewa jego zdaniem zmiana polityczna dokona³a siê o wiele szybciej ni w tempie œlimaczym. Ksi¹ ka ta pozostaje jednak wa nym œwiadectwem czasu, poniewa pokazano tam ycie codzienne kampanii wyborczej i pracê polityczn¹ po³¹czone z refleksjami o zastoju w postêpie. Ciekawa jest równie refleksja o melancholii (na przyk³adzie obrazu Melancholia Dürera), któr¹ Grass uwa a za siostrê Utopii 42. Brandt, który sam miewa³ sk³onnoœci depresyjne, bardzo ceni³ tê pracê 43. GRASS JAKO JÊZYKOTWÓRCA, INSPIRATOR I MENTOR Od 1968 roku, w którym Brandt proponuje Grassowi przejœcie na przyjazne ty, wymiana listów miêdzy nimi intensyfikuje siê. (Jeszcze) nie dochodzi do konfliktów, jak bêdzie to mia³o miejsce od 1971 roku, lecz trwa produktywna kooperacja. Zasadniczo licz¹ce nieraz od czterech do szeœciu stron listy Grassa zawieraj¹ ca³e spektrum krytyki, propozycji i wspania³ych jêzykowych sformu³owañ. Rzadko spotkaæ mo na list, który nie bazuje na krytyce, przy czym owa krytyka zawsze mia³a byæ dla Brandta bodÿcem do poprawy pracy w rz¹dzie i partii. Wydawca korespondencji w³aœciw¹ moc Grassa widzi w politycznym jêzyku. On znajduje odzwierciedlenie nie tylko w elokwentnych listach, których moc jêzykowa i ostroœæ z jednej strony robi³y wra- enie, z drugiej zaœ mog³y irytowaæ [ ]. W tym darze do trafnych sformu³owañ by³ Grass co prawda niewidoczny w polityce Brandta, ale jednoczeœnie najbardziej obecny 44. W tej edycji listów znajduj¹ siê przypuszczalnie wszystkie dostêpne projekty i teksty (przewa nie bezpoœrednio przeciwstawne), które Grass z ró nych okazji wys³a³ do Brandta. Ze wzglêdu na ograniczonoœæ miejsca mo na tu zaprezentowaæ tylko ma³y ich wybór. Wybrane teksty odnosz¹ siê do kampanii wyborczych, wielkich przemówieñ z okazji zjazdów partyjnych oraz innych wa nych publicznych wyst¹pieñ, jak np. telewizyjnego przemówienia z grudnia 1970 roku, kiedy to bêd¹cy w Warszawie Brandt usprawiedliwia zawarcie umowy o uznaniu granicy na Odrze i Nysie lub przemówienia z okazji wrêczenia nagrody Nobla w 1971. Czy najbardziej znane zdanie Brandta: Chcemy siê odwa yæ na wiêcej demokracji z jego expose z roku 1969 pochodzi od Grassa, nie sposób ustaliæ. Co prawda Harpprecht wymienia Grassa jako autora 45, lecz sam Grass, co jest ciekawe, nigdy nie roœci³ sobie prawa do jego autorstwa. Jednak e znaleÿæ mo na w jednym z projektów Grassa propozycjê formu³owania o brzmieniu: odwa yæ siê na reformy 46. Du ¹ wagê przypisuje siê sformu³owaniom, 42 Por. M. Kölbel, Nachwort..., s. 1127 i n., a tak e listy / Briefe nr 131 i 219, od Brandta do Grassa. 43 M. Kölbel, Nachwort..., s. 1128. 44 Tam e, s. 1119. 45 Tam e. 46 Tam e, s. 1122.
64 Friedhelm Boll które Grass wynajduje, aby opisaæ przyklêkniêcie Brandta przed pomnikiem Warszawskiego Getta. Brandt podkreœla³, e owo przyklêkniêcie nie by³o zaplanowane i tym samym mog³o mu zabrakn¹æ i s³ów, aby to wyt³umaczyæ. Dla póÿniejszego przemówienia Grass proponuje nastêpuj¹ce sformu³owanie; Gdy na pocz¹tku wrzeœnia sta³em w Warszawie, czu³em na barkach ogromny ciê ar. Uczyni³em to, co ludzie robi¹, kiedy zabraknie im s³ów: zgi¹³em kolana i w ten sposób uczci³em pamiêæ milionów pomordowanych 47. Fakt, e Brandt przyj¹³ to sformu³owanie tylko w nieco innej formie œwiadczy o tym, jak pokrewne by³y ich dusze. W swoich wspomnieniach zaznacza Brandt, e odczuwa³ potrzebê podkreœlenia wyj¹tkowoœci chwili i miejsca. Dalej mówi: Stoj¹c nad przepaœci¹ niemieckiej historii i pod ciê arem milionów pomordowanych uczyni³em to, co robi¹ ludzie, kiedy zawodzi mowa 48. Fakt, e Brandt przyj¹³ sformu³owanie Grassa mo e œwiadczyæ o tym, e Brandt sam wiedzia³, jak nale y opisaæ ten niemy gest. Równie przy tworzeniu przemówienia warszawskiego z grudnia 1970 roku du y udzia³ mieli Grass i Lenz. Chocia listy Grassa nie s¹ nastawione wy³¹cznie na krytykê 49, to oprócz konkretnych sugestii zawieraj¹ one jednak w czêœci wyj¹tkowo krytyczne i bolesne uwagi. Pisarz ten rozumie siebie zarówno jako pomocnika (w wypadku wielkich przemówieñ) jak i mentora i krytyka, który nieproszony sk³ada propozycje, narzuca siê, czyni niepopularne uwagi, ocenia i zwraca siê, je eli nie widzi innej drogi, za pomoc¹ wywiadu, artyku³u lub oœwiadczenia prasowego do opinii publicznej. Mo na sobie wyobraziæ, e otoczenie Brandta widzia³o w nim cz³owieka, który dzia³a wszystkim na nerwy. Ten sposób dzia³ania i wynios³y ton rozwin¹³ siê od czasu jego otwartej krytyki Wielkiej Koalicji. Jak jeden z wielu przyk³adów mo na by tu wymieniæ list do Ehmkego z dnia 08.11.1967, w którym podkreœla on, e SPD w roku 1969 wygra wybory tylko wtedy, gdy osi¹gniêcia SPD w ramach koalicji bêd¹ odpowiednio podkreœlane 50. W wypadku Georga Lebera nale y zaznaczyæ, e szerokie krêgi spo³eczeñstwa nie wiedz¹ w ogóle, e jest on ministrem z ramienia SPD. Karl Schiller z kolei robi wra enie zawi³ego i sprzecznego. Intelektualiœci krytykowali jego pró - noœæ, gdy szerokie warstwy spo³eczne podziwia³y jego odwagê i wytrzyma³oœæ. Z kolei purytañska skromnoœæ Gustava Heinemanna by³a dobrze postrzegana w krêgach intelektualistów. Zdziwienie odnoœnie do osi¹gniêæ Willego Brandta jako ministra spraw zagranicznych (on jednak to umie) œwiadczy o tym, jak skuteczne by³o d³ugoletnie znies³awianie. Praca Käte Strobel w ogóle nie znajduje, jego zdaniem, adnego odzwierciedlenia w opinii publicznej. Dwukrotnie podkreœla on, e mia³ racjê, gdy ostrzega³ przed utworzeniem Wielkiej Koalicji. Wed³ug niego dominuje pó³-polityka, coœ rozmytego. Poza tym przenoszona jest zapowiedziana przez niego k³ótliwoœæ miêdzy CDU i CSU na SPD: wredna walka przeciwko sobie miêdzy Helmutem Schmidtem i Karlem Schillerem, erupcyjne wybuchy Wehnera, które utrudniaj¹ ycie Klausa Schütza w Berlinie, dworskie zwady pomiêdzy parti¹ i zwi¹zkami 47 Tam e, s. 1122 [wyró nienie F.B.]. 48 W. Brandt, Erinnerungen, Berlin/Frankfurt am Main 1989, s. 214. 49 M. Kölbel, Nachwort..., s. 1125. 50 Dokument nr 14, s. 839. Z tego listu pochodz¹ te nastêpne cytaty.
Brandt i Grass historia pewnej przyjaÿni 65 oraz odgórne zabiegi Willy Brandta przy nominacji Helmuta Schmidta na jego zastêpcê to wszystko wymienia on jako punkty na minus 51. Jego zarozumia³oœæ objawia siê równie w liœcie z 09.12.1969 roku. Krótko po objêciu urzêdu kanclerskiego, Brandt wystartowa³ z wa nymi inicjatywami na pierwsze 100 dni rz¹dzenia (zapocz¹tkowanie nowej polityki wschodniej, reformy wewnêtrzne, wyst¹pienie przed Rad¹ Europy, spotkanie z prezydentami pañstw cz³onkowskich EWG celem rozszerzenia wspólnoty o Wielk¹ Brytaniê i pañstwa skandynawskie). Kilka dni po s³ynnym spotkaniu z prezydentem Pompidou w dniach 1 2.12.1969 roku, gdzie podjêto decyzjê o rozszerzeniu EWG, skar y³ siê Grass na trzykrotne przesuniêcia jego spotkania z Brandtem z powodu pilnych spraw rz¹dowych: taki sposób pracy jest tak on twierdzi na d³u sz¹ metê doœæ nieproduktywny 52. Z tego powodu Grass upiera³ siê przy regularnych spotkaniach, które nieraz siê i odby³y. Równie i w kolejnych latach Grass pozostaje wierny swojej linii: pomaga Brandtowi przy formu³owaniu wa nych, równie wewn¹trzpartyjnych przemówieñ, czasem s³u y jako ³¹cznik, np. w wypadku premier Izraela Goldy Meir, organizuje z jeszcze wiêkszym zaanga owaniem inicjatywy wyborcze, nieustannie formu³uje swoj¹ wewnêtrzn¹ krytykê, któr¹ nieraz wynosi na zewn¹trz. Doprowadzi to ju w pierwszym roku rz¹dów Brandta do ostrego konfliktu z Horstem Ehmke, najwa niejszym wspó³pracownikiem Brandta w urzêdzie kanclerskim. Ten ju od 1968 roku tl¹cy siê konflikt eskaluje w paÿdzierniku 1971 roku, kiedy Grass z okazji promocji ksi¹ ki w Pary u udziela wywiadu dla czasopisma L Express. Na pytanie, czy móg³by równie powiedzieæ coœ krytycznego, mówi on o rzekomej s³aboœci Brandta polegaj¹cej na tym, e zbyt ³agodnie prowadzi swoj¹ dru ynê ministrów oraz, e nie zapobiega konfliktom miêdzy nimi. Niemiecka prasa oczywiœcie podkreœli³a te krytyczne fragmenty pisz¹c, e Brandt rzekomo jest ofiar¹ w³asnych cech, poniewa jest wielkoduszny i tolerancyjny, a to doprowadzi³o do ci¹g³ych k³ótni i scen zawiœci miêdzy najbardziej nawet kompetentnymi ministrami. Socjaldemokratyczny rz¹d nie mo e sobie pozwoliæ na luksus wewnêtrznych k³ótni, jak na dworze Habsburgów 53. Przed tym Ehmke kilkakrotnie prosi³ Grassa, aby ten powstrzyma³ siê ze swoj¹ krytyk¹. W tym czasie (w trakcie przygotowañ do kampanii wyborczej roku 1973) Grass dzia³a³ razem z dwoma prominentnymi cz³onkami Socjaldemokratycznej Inicjatywy Wyborczej (Dieter Lattmann i Rüdiger Proske) i prowadzi³ najpierw ostr¹ wewnêtrzn¹, a potem równie publiczn¹ krytykê Brandta 54. Proske, tak jak i Grass krytykowali politykê informacyjn¹ rz¹du, w szczególnoœci rzecznika rz¹du Conrada Ahlersa. Ahlers zareagowa³ natychmiast mówi¹c: Grass uwa a najwyraÿniej wszystkich poza sob¹ za nieudaczników. Grass 51 Tam e. W liœcie do Horsta Ehmke z dnia 28.9.1969 wtr¹ca siê aktywnie w tworzenie rz¹du krytykuj¹c œmieszne walki o w³adzê u ró nych cz³onków rz¹du, ostrzega przed oportunizmem Conrada Ahlersa i mówi bez ogródek o piêcie achillesowej Willego, maj¹c na myœli jego politykê personaln¹. 52 List / Brief nr 85, Grass do Brandta, 9.12.1969, s. 325: 53 List / Brief nr 147, s. 504 i n., przyp. nr 7. Fragment wywiadu dla L Express, Dokument nr 63, s. 944. 54 List / Brief nr 141: Grass, Lattmann Proske do Brandta, 19.09.1970, s. 479 i n. Równie list Grassa do Brandta: List / Brief nr 142, Grass do Brandta, 21.09.1970. Grass zapowiada tu, e ich krytyka uka e siê w najbli szym czasie w VORWÄRTS. To nast¹pi³o pt.: Bez fantazji, bez planu, prowincjonalnie, nr 41, 07.10.1971. Krytyka ta odnosi³a siê do public relations rz¹du, które szczególnie w wypadku nieoficjalnej wizyty Brandta u Bre niewa na Krymie by³y ca³kowicie niewystarczaj¹ce. Proske proponowa³, aby powo³aæ trzeciego rzecznika rz¹du (specjalnie ds. polityki wewnêtrznej). Brandt odrzuci³ to z ró nych powodów.
66 Friedhelm Boll tym samym osi¹gn¹³ to, co przez ca³y czas poddawa³ krytyce: k³ótnie na forum publicznym. Szczególnie ostro Ehmke rozprawi³ siê z Grassem w osobistych rozmowach. Grass pisze o tym w liœcie do Brandta: On [Ehmke] jest zdania, e pisanie do Ciebie tego typu listu jest bezsensowne i oczywiœcie szkodliwe 55. Grass wyt³umaczy³ siê obszernie z wywiadu udzielonego gazecie L Express mówi¹c, e krytykowa³ tam jedynie nadu ywanie tolerancyjnoœci Brandta przez kilku ministrów 56. W tym wywiadzie mówi³ jednak dos³ownie: Willy Brandt jest ca³kowicie odpowiedzialny za ten stan, poniewa nie kieruje nimi tward¹ rêk¹ i nie koñczy tych walk swoich ministrów o presti 57. Poza tym t³umaczy³ siê Grass tym, e by³by z³ym przyjacielem gdybym tak w moich listach jak i na forum publicznym nie wyra a³ mojej, jak uwa am, uzasadnionej krytyki. Potem nastêpuje fragment, który objawia jego du ¹ pewnoœæ siebie i jest znamienny dla ca³okszta³tu jego dzia³ania w otoczeniu Brandta. Grass pisze: Powiem krótko, (w oparciu o Twoje reakcje i pytania) zawsze uwa a³em, e pomocne jest powiedzieæ Ci otwarcie i bez ogródek, tzn. zdaæ Ci relacje o tym, jakie skutki przynosi socjaldemokratyczna polityka pod Twoim przywództwem w kraju 58. Ta jego ocena œwiadcz¹ca o przekonaniu, e on wie lepiej ni inni, jak wyborcy odbieraj¹ politykê Brandta, by³a powodem oburzenia wspó³pracowników Brandta. Grass poprosi³ Ehmkego, aby ten te pozorne konflikty od³o y³ ad acta i przyzwyczai³ siê do tego, e bêdzie on wysuwa³ mêcz¹c¹ lecz konieczn¹ (jak ty uwa asz przewa nie bezsensown¹) krytykê rz¹du federalnego 59. Czy ocena Ehmkego odpowiada³a równie odczuciom Brandta, tego nie da siê ustaliæ. Faktem jest, e Brandt nigdy Grassa nie krytykowa³, nie odrzuca³ i nie zrywa³ z nim kontaktu. Jego ocena konfliktu Grass Ehmke ogranicza³a siê do ostro - nej uwagi, której Grass mo e nawet nie zauwa y³. Dwa dni póÿniej Brandt odpowiedzia³, e nie ma podstaw do nieporozumieñ. Oczywiœcie musisz mieæ prawo mówiæ i pisaæ co uwa asz za s³uszne. Podkreœla on, e przyjazna i otwarta krytyka go nie deprymuje, tylko nieraz zadaje sobie pytanie jak osi¹gn¹æ lepszy stan informacyjny wœród uczestników sporu i jak te istniej¹ce si³y w mo liwie najbardziej skuteczny sposób wykorzystaæ. Owa dobrze zapakowana przez Brandta krytyka zredukowana zosta³a wiêc do problemu na poziomie komunikacyjnym. Potem Brandt zwraca siê jeszcze z proœb¹ do Grassa, aby przywróciæ niczym nieobci¹ ony kontakt do rozmów i pracy z Ehmkem 60. Z perspektywy czasu okaza³o siê jednak, e mimo pochwalnych s³ów dla Grassa, Brandt musia³ czuæ siê mocno dotkniêty, kiedy to publiczna krytyka Grassa osi¹gnê³a swoje apogeum. Po wielkim zwyciêstwie wyborczym jesieni¹ 1972 roku, kiedy to Brandt osi¹ga 45,8%, co by³o najlepszym wynikiem, jaki SPD w swojej ca³ej historii osi¹gnê³a, wspó³praca z Brandtem zmniejsza siê, a krytyka Grassa przybiera na sile 61. 55 56 List / Brief nr 147, Grass do Brandta, 13.10.1971, s. 500 i n. Tam e, s. 504. 57 Dokument nr 63, s. 944. 58 Tam e, s. 505. 59 Dokument nr 64, list Grassa do Ehmke, 13.10.1971, s. 945. 60 List / Brief nr 49: Brandt do Grassa, 15.10.1971, s. 508. 61 M. Kölbel, Nachwort..., s. 1133, pisze o zmianie politycznych preferencji Grassa, od strony partii po krytykê rz¹du, która coraz bardziej staje siê krytyk¹ Brandta.
Brandt i Grass historia pewnej przyjaÿni 67 Za przyk³ad mo e s³u yæ krytyczny komentarz, który Grass wyg³osi³ w odpowiedzi na pytanie Petera Merseburgera w audycji PANORAMA w dniu 26.11.1973, wiêc rok po utworzeniu drugiego rz¹du Brandt Scheel. Oœwiadczenie to przeczyta³ Grass osobiœcie bezpoœrednio ze swojej pracowni, przez co nadano mu aurê wielkiego moralnego przes³ania 62. Ukaza³o siê ono wkrótce równie w gazecie Vorwärts pod tytu³em Koalicja truchtaj¹cych œpiochów, co wywo³a³o u Brandta ogromne oburzenie, o czym wzmiankuje Klaus Harpprecht 63. Zarówno tu, jak i w innych miejscach, to e Brandt musia³ czuæ siê dotkniêty, objawia³o siê na razie tylko w reakcjach jego wspó³pracowników. Grass wyci¹gn¹³ te wszystkie krytyczne elementy, o których przez lata pisa³ 64. Rz¹d rzekomo popad³ w trucht œpiochów, zwyciêstwo wyborcze skusi³o SPD i FDP do wszechobecnego i parali uj¹cego samozadowolenia, a bardziej widoczne staj¹ siê budz¹ce obrzydzenie wyborców k³ótnie ni powa na wola kontynuacji rozpoczêtych reform. Willy Brandt po raz kolejny zniechêcony uciek³ w politykê zagraniczn¹, w polityce wewnêtrznej zaœ milczy, zamiast wyjaœniæ spór o wspó³decydowaniu, reformie oœwiatowej, ochronie œrodowiska i kwestii w³asnoœci ziemi. Sukcesy i zbyt du o zaszczytów zrobi³y z Willego Brandta cz³owieka którego karykaturzyœci chêtnie umieszczaj¹ w ob³okach. Grass niczego nie zapomina. Uwagi otrzymane od Ehmkego i innych powracaj¹: Brandt pozwala na izolowanie siê przez nadgorliwych doradców 65. Nie emanuje z niego si³a do dzia³ania, lecz brak chêci. Europejska polityka odprê enia bêd¹c¹ domen¹ kanclerza, interpretowana jest wed³ug prawie metternichowskich wytycznych 66. Ogólnoeuropejskie odprê enie nie mo e koñczyæ siê kiepskim pseudo pokojem. Na koniec Grass atakuje Brandta personalnie w dziedzinie, która by³a jego mark¹, mianowicie kwestii równowagi miêdzy moralnoœci¹ a w³adz¹. Gdy w Grecji czo³gi NATO stoj¹ naprzeciw studentów, to obowi¹zkiem kanclerza federalnego i jego ministra spraw zagranicznych jest donoœne zajêcie stanowiska 67. Obaj zaœ cechuj¹ siê przygnêbiaj¹cym milczeniem i strachliwym odwracaniem wzroku. W stylu rozczarowanego zwolennika formu³uje Grass na koniec: Ten, kto jest przyjaÿnie nastawiony wobec Willego Brandta przypominaæ mu bêdzie cele, które ten sam sobie wyznaczy³. Brandt jest tym bardzo dotkniêty, lecz nie wypowiada siê na ten temat. Na pisanej odrêcznie liœcie Brandta, w której ten wymienia wszystkie wydarzenia, które przyczyni³y siê do jego ust¹pienia, pojawia siê równie Grass. Oprócz wpadek i niezrêcznoœci Urzêdu Ochrony Pañstwa, za które ostatecznie odpowiada³ Hans-Dietrich Genscher oraz wiaro³omstwa ze strony Herberta 62 M. Kölbel, Nachwort..., s. 1134. 63 K. Harpprecht, Im Kanzleramt. Tagebuch der Jahre mit Willy Brandt, [NN] 2000, s. 452. 64 Dokument ca³oœciowo opublikowano w publikacji: A. Baring, Machtwechsel. Die Ära Brandt- Scheel, Stuttgart 1982, s. 631 633. Z tego Ÿród³a pochodz¹ kolejne cytaty. 65 Wymieniono tu nawet terminy spotkañ, które nie dosz³y do skutku, jak odnotowuje M. Kölbel, Nachwort..., s. 1134. Tego aspektu jednak brakuje w przedrukowanym u A. Baringa artykule z Vorwärts. 66 Por. M. Kölbel, Nachwort..., s. 1129 i n. W lipcu 1973 roku niemiecki ambasador w Moskwie zaprosi³ Grassa do z³o enia wizyty, któr¹ miano przygotowaæ wed³ug yczeñ Grassa. Przewidywana by³a m.in. rozmowa z dysydentem Aleksandrem So³ enicynem. Ze wzglêdu na sowieckie represje wobec dysydentów Sahm prosi³ Grassa o przesuniêcie podró y. Po konsultacji z Brandtem Grass wycofa³ siê z tej podró y nie informuj¹c jednak o tym ambasadora w Moskwie. Zamiast tego wyda³ oœwiadczenie prasowe, w którym skrytykowa³ politykê odprê enia, poniewa nie by³a w stanie znieœæ krytycznego przeciwnika. 67 A. Baring, Machtwechsel..., s. 633.
68 Friedhelm Boll Wehnera wylicza tych, którzy poszli za Wehnerem nie zawsze wiedz¹c co czyni¹. Oprócz takich organów prasowych jak Der Spiegel i Stren wymienia m.in. Güntera Grassa: pomnik + inne pseudo-m¹droœci 68. Z perspektywy czasu Brandt równie i w Grassie widzi jednego z tych, którzy nêkaj¹c go przyczynili siê do jego ust¹pienia 69. Czy wobec Grassa Brandt da³ temu kiedykolwiek wyraz? Chyba nie, poniewa kilka dni po wyst¹pieniu Grassa w PANORAMIE przy okazji wspólnej kolacji Brandt skierowa³ do Grassa zdanie, które uwa aæ mo na tylko za ironiczne: Günterze, dobrze jest wiedzieæ, e w trudnych sytuacjach zawsze mo na liczyæ na swoich przyjació³ 70. Pytany przez gazetê, co s¹dzi o krytyce Grassa, Brandt powiedzia³: Je eli wolno mi porównaæ: jestem lepszy w uprawianiu polityki ni w pisaniu powieœci 71. Natomiast nic nie wiadomo o odbytym rzekomo wówczas osobistym spotkaniu. Grass wyjaœni³ póÿniej, e jeden ze wspó³pracowników Brandta wzi¹³ go na stronê i wyrazi³ swoje oburzenie faktem, e ten oœmieli³ siê zaatakowaæ SPD na forum publicznym, czym wbi³ kanclerzowi nó w plecy. Grass chyba wzi¹³ tê burê wspó³pracownika Brandta zbyt powa nie, poniewa doda³ jedynie: Ten mê czyzna nazywa³ siê Guillaume 72. Poprzez to chcia³ prawdopodobnie powiedzieæ: Ten cz³owiek i tak jest zdrajc¹. Równie inny wspó³pracownik Brandta, szef biura dr Wilke opowiada³, e i on w osobistej rozmowie ostro zaatakowa³ Grassa mówi¹c mu, e Grass, przyjmuj¹c stereotypy, sam pozbawia siê skutecznoœci swojej krytyki 73. Okreœlenie Brandta odnoœnie do m¹drzenia siê Grassa, które dopiero po jego œmierci ujrza³o œwiat³o dzienne, opisuje dok³adnie to, o czym wiele osób z otoczenia Brandta by³o od dawna przekonanych, mianowicie, e Grass jako krytyk Brandta skoncentrowa³ siê w wielu swoich ocenach nie na wielkich, dotycz¹cych ca³ej republiki tematach, jak np. w wypadku powstania Wielkiej Koalicji, lecz w du ej mierze skupia³ siê na wyolbrzymionych przez prasê stereotypach 74 lub tematach, o których nie mia³ pojêcia, wzglêdnie zna³ je tylko z przekazów prasowych. Zw³aszcza je eli chodzi o krytykê ostro nej polityki Brandta wobec Grecji, wydaje siê, e Grass nie mia³ pe³nego rozeznania w tej kwestii. Gdy Grass, inspirowany przez pewne krêgi w Anglii, tu przed wa nym dla rz¹du federalnego posiedzeniem rady NATO w roku 1971 w Bonn chcia³ demonstrowaæ 68 W okreœleniu pomnik chodzi³o o wypowiedzi Grassa o tym, e kanclerz siê oddali³. Ca³¹ dokumentacjê, sk³adaj¹ca siê z rêkopiœmiennych notatek Brandta, opublikowano w ksi¹ ce: Willy Brandt, Berliner Ausgabe, t. 7, Odwa yæ siê na wiêcej demokracji. Polityka wewnêtrzna i spo³eczna 1966 1974, oprac. W. von Kieseritzki, Bonn 2001, s. 508 537, tu s. 530. 69 Od tego czasu rozpowszechni³o siê w krêgach znawców dzia³alnoœci Brandta okreœlenie m¹drala. Por. Klaus Harpprecht w swoim omówieniu publikacji Kieseritzkiego, wydania berliñskiego, gdzie pisze krêc¹c g³ow¹ patrzymy na to smutne m¹drzenie siê wiecznie obra onego Grassa, które wyrz¹dzi³o du o szkody ( )., w: Die Zeit, 27.12.2001, s. 46. M. J ü r g s, Bürger Grass. Biographie eines deutschen Dichters, München 2002, s. 226. Jeszcze przed swoim ust¹pieniem Brandt mia³ rzekomo powiedzieæ, eby trzymaæ tego m¹dralê daleko od niego. 70 Cyt. za M. Kölbel, Nachwort..., s. 1135. 71 Cyt. za M. Kölbel, Nachwort..., s. 1135, 72 Cyt. za M. Kölbel, Nachwort..., s. 1136 z odniesieniem do wypowiedzi Grassa, zamieszczonej w czasopiœmie Der Spiegel. 73 Cyt. za M. Kölbel, Nachwort..., s. 1136, przyp. nr 29. 74 Por. artyku³y zamieszczone w Der Spiegel, przywo³ane w pos³owiu: M. Kölbel, Nachwort..., s. 1134 i n.
Brandt i Grass historia pewnej przyjaÿni 69 przeciwko polityce NATO, dosz³o do ostrego starcia z Ehmkem. W marcu 1972 roku wyg³osi³ Grass w Atenach przemówienie przed jednym z krytycznie nastawionych wobec re imu towarzystw. Po atakach Grassa na rz¹d czarnych pu³kowników i na USA zakazano dzia³alnoœci tego towarzystwa oraz aresztowano siedmiu jego cz³onków, wœród nich znanych socjaldemokratów. W nastêpstwie tego Brandt wyjaœni³ Grassowi w osobistej rozmowie, e jest on sceptycznie nastawiony wobec takiej formy demokratycznego interwencjonizmu 75. By³oby wysoce niekorzystne dla rz¹du federalnego, aby obok i tak trudnej i przez administracj¹ amerykañsk¹ krytycznie postrzeganej polityki wschodniej otwieraæ nowe pole do konfliktu z USA. Opory Brandta, aby na krytykê Grassa odpowiedzieæ jasno i klarownie, trudno zrozumieæ. Arnulf Baring odpowiada na to pytanie w ten sposób, e wed³ug niego Brandt w swojej tolerancji zagra a³ sam sobie 76. Rzekomo bez sprzeciwu przyjmowa³ wszelk¹ kierowan¹ ku niemu krytykê. Baring odnosi siê w tej uwadze do Helmuta Schmidta, który ostro krytykowa³ Brandta z powodu jego rzekomo niewystarczaj¹cej si³y przebicia. Schmidt powiedzia³ rzekomo, e Brandt jedzie nieprawid³owo. Ka - demu, który go krytykowa³, œciska³ przy nastêpnym spotkaniu d³oñ. To podwa a³o jego autorytet 77. Mo e Brandt rozumia³ ten podzia³ pracy, który wynika³ z dialogu otwartych listów z roku 1967 jako model korelacji ducha i w³adzy. Usprawiedliwia³ czêsto Grassa i jego krytyczne uwagi tym, e jest on jako pisarz niezale ny. Ale w roku 1973 sytuacja rz¹du Brandta zmieni³a siê ca³kowicie. Grass by³ tak nasi¹kniêty rol¹ zawodowego krytyka, e nie dostrzeg³, i Brandt nie potrzebuje krytyki, lecz pomocy 78. Wrêcz przeciwnie, brnie on dalej w swojej roli, dzia³a na nerwy wspó³pracownikom Brandta i g³êboko go rani. W ten sposób przyczynia siê on do tego, e zgaszony Brandt ju siê nie broni i pó³ roku póÿniej ustêpuje 79. Nale y tu wymieniæ jeszcze jeden wa ny dla Polski aspekt owej przyjaÿni miêdzy Grassem a Brandtem: od pocz¹tku jego politycznych dzia³añ w otoczeniu Brandta Grass nale a³ do zagorza³ych zwolenników pojednania z Polsk¹ i uznania granicy na Odrze i Nysie. Ju podczas organizowanych i finansowanych przez niego podró y w ramach kampanii wyborczych lat 1961 i 1965 wypowiada³ siê otwarcie za uznaniem granicy na Odrze i Nysie, chocia nie by³o to wówczas jeszcze punktem programu SPD. Forsowa³ równie ten temat wœród swoich kolegów pisarzy. Mo na powiedzieæ, e Grass by³ tym niemieckim pisarzem, który najbardziej zaanga owa³ siê w proces pojednania z Polsk¹. Niew¹tpliwie swoim dzia³aniem wywiera³ wp³yw i motywowa³ innych intelektualistów. Poniewa ten temat nigdy nie by³ punktem sporu miêdzy nim a Brandtem, nie ma o tym prawie œladu w korespondencji. Poparcie Grassa przy opracowaniu przemówienia warszawskiego z grudnia 1970 roku, jego 75 Dokument nr 71: Brandt uwaga dotycz¹ca rozmowy z Grassem, 26.3.1972, s. 956 i n. Por. relacjê M. Kölbel: Nachwort..., s. 1132 i n. z ocen¹ krytyki Ministerstwa Spraw Zagranicznych dotycz¹c¹ zachowania Grassa. 76 A. Baring, Machtwechsel..., s. 633. 77 Tam e. 78 Ogólnie wokó³ zagadnienia intelektualiœci jako krytycy: M. R. Lepsius, Kritik als Beruf. Zur Soziologie der Intellektuellen, [w:] Kölner Zeitschrift für Soziologie und Sozialpsychologie, 1964, s. 75 91. 79 Na temat kulisów ust¹pienia Brandta por. P. Merseburger, Willy Brandt 1913-1992. Visionär und Realist, Stuttgart/München 2002, s. 633 i 712. Tam równie mowa jest o ataku Grassa.
70 Friedhelm Boll udzia³ (i udzia³ jego przyjaciela Siegfrieda Lenza) w podró y do Warszawy celem podpisania uk³adu miêdzy Niemcami a Polsk¹ w grudniu 1970 roku oraz jego ogólne zaanga owanie w tej sprawie pokazuj¹, jak on i Brandt byli zgodni w tej kwestii. Tak dla Brandta, jak i dla Grassa pojednanie z Polsk¹ by³o nie tylko kwesti¹ politycznej m¹droœci, lecz tak e politycznej moralnoœci. Co prawda, klucz do nowej polityki wschodniej Brandta le a³ w Moskwie, jak to raz po raz podkreœlaj¹ obserwatorzy i historycy, to serce, tzn. moralny œrodek tej polityki, le a³o w Polsce 80. Brandt by³ œwiadomy tego, e nienawiœæ jego wrogów kierowana jest w szczególnoœci na jego otwarte przyznanie, e by³e tereny wschodnie s¹ utracone. Grass i Brandt byli zgodni co do jednego: Nigdy wiêcej polityki ponad g³ow¹ Polski! Tê maksymê przyj¹³ równie nastêpca Brandta Helmut Schmidt i równie Helmut Kohl postêpowa³ przewa nie zgodnie z ni¹. Do niezrealizowanych niestety przez Brandta propozycji Grassa nale y jego sugestia utworzenia niemieckiej fundacji narodowej dla zachowania duchowej spuœcizny niemieckich wypêdzonych. Grass wyobrazi³ to sobie tak, e jak na przyk³adzie jego gdañskiej trylogii tak i inni wypêdzeni wnios¹ do tej fundacji swoje wspomnienia o utraconej ojczyÿnie, jêzyk i dialekty, a tak e inne pami¹tki oraz ca³¹ duchow¹ spuœciznê by³ych wschodnich prowincji. W swoim liœcie do Brandta opisa³ w wzruszaj¹cy sposób los starszych niemieckich wypêdzonych, którzy nie mogli przeboleæ utraty ojczyzny. Pisa³ o poczuciu rozczarowania, pustki i bezsensownoœci, z czego móg³ by powstaæ na³adowany demagogi¹ nacjonalizm. Jego nadmiernie rozbudzona wyobraÿnia i tu skierowa³a go w stronê przesady, gdy zaproponowa³, eby wypêdzeni stworzyli nowe miasta (Neu-Breslau), które pozwoli³yby pielêgnowaæ skazane na wymarcie dialekty 81. Propozycjê utworzenia fundacji narodowej uj¹³ Brandt w swoim expose z roku 1963 82. Brandt i Grass w adnym wypadku nie lekcewa yli kwestii pamiêci wypêdzonych, jednak rozbi³a siê ona o spory kompetencyjne miêdzy rz¹dem federalnym a landami, pomimo e by³a ju ujêta w bud ecie federalnym i w kanclerzu Helmucie Schmidtcie znalaz³a kontynuatora 83. W miêdzyczasie powsta³ w tej dziedzinie kwitn¹cy, regionalny krajobraz muzealny, jak np. Muzeum Œl¹skie w Görlitz i Muzeum Pomorskie w Greifswaldzie, które wolne od wszelkich rewizjonistycznych konotacji prowadz¹ aktywn¹, ponadgraniczn¹ wspó³pracê z polskimi regionami. To wszystko wskazuje na to, e Grass ju bezpoœrednio po napisaniu Blaszanego bêbenka nie tylko w swojej literaturze zajmowa³ siê, ale i w typowym dla niego uporze wstawia³ siê za Polsk¹, 80 F. Boll, Nie mehr eine Politik über Polen hinweg. O znaczeniu Willego Brandta w stosunkach polsko-niemieckich por. wstêp do: F. B oll/k. Ruchniewicz, wspó³pr. P. Beule (red.): Nie mehr eine Politik über Polen hinweg. Willy Brandt und Polen, Bonn 2010, s. 7 28, tu s. 9 i n. ze wskazaniem na wielu œwiadków czasu i historyków. 81 List / Brief nr 90: Grass do Brandta, 12.2.1970, s. 339 334, tu s. 341 344. Ideê fundacji jako ogólnoniemieckiego projektu Grass przedstawia szerzej w eseju P³ody umys³u, czyli Niemcy wymieraj¹ (1980). Por. Dokument nr 94, s. 1002 1004. 82 Tam e, przypis nr 13 i list / Brief nr 199: Brandt do Grassa, 7.10.1974. 83 Tam e, przypis nr 3. Inicjowane przez Grassa zadania ujête zosta³y w Koncepcji badañ i prezentacji niemieckiej kultury i historii w Europie Wschodniej obejmuj¹cej kilka regionalnych muzeów i instytucji. Patrz: http://dip21.bundestag.de/dip21/btd/14/045/1404586.pdf (02.07.2015). Zainicjowana przez Helmuta Schmidta w roku 1992 w Weimarze Niemiecka Fundacja Narodowa z fili¹ w Hamburgu ma inne cele, ni utworzona w roku 2002 przez kanclerza Schrödera Fundacja Kultury.
Brandt i Grass historia pewnej przyjaÿni 71 jak to w doskona³y sposób ujmuje Marion Brandt 84, co objawia³o siê równie w bezpoœrednich inicjatywach politycznych. Tym samym polityczna relacja Grass Brandt mo e byæ uznana za przypadek szczêœcia w historii równie dla Polski. PODSUMOWANIE NajwyraŸniej Grass nie przemyœla³ do koñca, na czym polega jego rola jako krytyka. Co prawda Brandtowi uda³o siê zmniejszyæ dysproporcjê miedzy duchem a w³adz¹, lecz ca³kowicie zlikwidowaæ jej nie móg³. Europejskie pañstwo, takie jak Niemcy, które musia³o walczyæ o to, eby móc artyku³owaæ w³asne interesy w konflikcie Wschód Zachód, zrzekaj¹c siê zreszt¹ k³amstw, jak np. doktryny Hallsteina oraz nieuznawania granicy na Odrze i Nysie, nie by³o w stanie staæ siê wiod¹cym krytykiem Stanów Zjednoczonych (Wietnam, Grecja). W tym kontekœcie krytykowanie Brandta przez Grassa mo na odczytaæ jako rozliczenie ze swoim idea³em polityka, przy tworzeniu którego sam bra³ udzia³ i który go teraz rozczarowa³. Dlaczego Grass tak mocno anga owa³ siê dla Brandta, tego nie da siê ³atwo ustaliæ. Pocz¹tkowo du ¹ rolê z pewnoœci¹ odegra³a decyzja Grassa uznania SPD za swoj¹ polityczn¹ ojczyznê. Po doœwiadczeniach obu niemieckich dyktatur mimo e by³y one ró ne SPD wyda³o siê Grassowi jedyn¹ parti¹, która mog³aby w wiarygodny sposób reprezentowaæ zarówno idea³y wolnoœci, jak i sprawiedliwoœci spo³ecznej. W sporze z ultralewic¹ w Berlinie broni on w obszernej formie swojego poparcia dla SPD. Po drugie dostrzega³ on chyba w Brandtcie jego moraln¹ i intelektualn¹ wielkoœæ, która go ostatecznie przekona³a. Brandt posiada³, jak Grass raz powiedzia³, rzadki dar przybli ania przysz³oœci i umia³ daæ konkretny zarys tak mglistym nadziejom jak i zagro eniom 85. W tym sensie uda³o siê Brandtowi zmniejszyæ tê przepaœæ dziel¹c¹ ducha i w³adzê. W niezwyk³y sposób potrafi³ on skupiæ wokó³ siebie intelektualistów, poetów i artystów 86. To uda³o mu siê szczególnie w wypadku maj¹cego polityczne aspiracje Grassa, który z kolei mia³ siê okazaæ dla niego wielkim poparciem. Owa bliskoœæ z w³adz¹ polityczn¹ niew¹tpliwie bardzo siê Grassowi podoba³a. Pochlebia³o mu bycie blisko Brandta, tak samo jak Brandtowi pochlebia³o utrzymywanie dobrych relacji z przedstawicielami krytycznie nastawionej inteligencji. Wymiana pogl¹dów z jej przedstawicielami szczególnie w kontekœcie przygotowañ do wielkich przemówieñ mia³a dla niego du e znaczenie. Tak np. przy przygotowaniu przemówienia z okazji wrêczenia nagrody Nobla, zakwaterowa³ Grassa, Golo Manna i Eberharda Jäckela na trzy dni w kanclerskim bungalowie, gdzie pracowali oni nad tym przemówieniem 87. Na tym polu by³ Grass dla Brandta niew¹tpliwie jednym z najwa niejszych ³¹czników, chocia do kontaktów z Golo Mannem i Luise Rinser dochodzi³o i bez udzia³u Grassa 88. 84 M. Brandt, Eine schwierige Freundschaft. Günter Grass und die Opposition in Polen der 70er und 80er Jahre, [w:] M. Brandt, M. Jaroszewski, M. Ossowski (red.): Günter Grass. Literatur - Kunst - Politik. Dokumentation der internationalen Konferenz (4.-6.10.2007), Gdañsk 2008, s. 277 287. 85 Jak podaje P. Merseburger, Brandt..., s. 8. 86 Tam e. 87 List / Brief nr 153: Brandt do Grassa. 18.11.1971, s. 518 i n. 88 List / Brief nr 103: Brandt do Grassa, 17.7.1970, s. 385; Brief nr 143, Brandt do Grassa, 28.9.1971, s. 489. Golo Mann od 1969 r. okazyjnie wspó³pracowa³ z Socjaldemokratyczn¹ Inicjatyw¹ Wyborcz¹.
72 Friedhelm Boll By³o jeszcze coœ innego, co Grassa najwyraÿniej zafascynowa³o: Brandt by³ wypróbowanym przeciwnikiem Hitlera i uosobieniem tego, czym Grass nie by³ przekonanym antyfaszyst¹. Potwierdza to fakt, e Grass ostro krytykowa³ Kiesingera i Schillera i szuka³ bliskich kontaktów z przekonanymi antyfaszystami, takimi jak Brandt, Erler i Kühn. Ciê ar narodowo-socjalistycznej spuœcizny wp³ywa³ tak mocno na Grassa, e ten po roku 1989 mia³ ca³kowicie odmienne zdanie ni Brandt. Gdy Brandt wypowiada³ siê za szybkim zjednoczeniem ( Teraz zroœnie siê to, co powinno byæ razem ), Grass g³oœno opowiada³ siê za dalszym istnieniem dwóch niemieckich pañstw 89. Ale jak to by³o z t¹ przyjaÿni¹ tak diametralnie ró nych mê czyzn? Z perspektywy trwania tego partnerstwa trudno tu mówiæ o przyjaÿni. Grass u ywa tego terminu doœæ czêsto 90, zaœ Brandt tylko w kilku wypadkach, np. w telegramie urodzinowym z roku 1971: DROGI GÜNTERZE, Z OKAZJI TWOICH 44 URODZIN MOJE SERDECZNE GRATULACJE I SZCZERE PODZIÊKOWANIA ZA WSPÓ PRACÊ I PRZYJA Ñ. TY WIESZ, JAK WA NY JEST DLA MNIE FAKT, E MY NIE ZAWSZE WYBIERAMY NAJPROSTSZ DROGÊ 91. Tak widzia³ on ich pe³ne napiêæ partnerstwo. Tak tu, jak i w innych sytuacjach sztuka polityczna Brandta objawi³a siê tym, e potrafi³ on Grassa równie jako krytyka w³¹czyæ do wspó³pracy i umiejêtnie kierowaæ go ku wspólnym celom politycznym. NajwyraŸniej akceptowa³ Brandt rolê Grassa jako krytyka i przypuszczalnie do roku 1972 z tak¹ siê zgadza³. Grass potwierdza to w póÿniejszym artykule z roku 1992 pisz¹c: Krytykê przyjmowa³ on [Brandt, F.B.] jako dowód rzeczowo wyra anej przyjaÿni 92. Zgodziæ siê trzeba z wydawc¹ korespondencji co do tego, e trudno dostrzec to, czym dla nich by³a przyjaÿñ 93. Brandt trzyma³ Grassa na dystans. Gdy on w grudniu 1972 roku nalega³, aby wspó³praca sta³a siê bardziej intensywna i wczesnym latem 1973 roku zaprosi³ Brandta, aby z nim i kilkoma przedstawicielami Inicjatywy Wyborczej spêdzi³ ca³y weekend lub nawet dwa do trzech dni celem kooperacji, Brandt wed³ug Wilkego mia³ powiedzieæ: nie mam ochoty spêdzaæ z nim weekendu, poniewa on Grass dzia³a mi na nerwy 94. Zaostrzenie kryzysu w ich partnerstwie w roku 1973 œwiadczy o tym, e Grass sam wszed³ w konflikt z granymi przez siebie rolami. Brandt móg³ oczekiwaæ od przyjaciela, eby ten milcza³, gdy jego pozycja jest powa nie zagro ona. Ale takiego rozmiaru przyjaÿni nie przewidywa³a koncepcja ról Grassa. Ze wzglêdu na jego talent, jego ci¹g do polityki i jego bliskoœæ z Brandtem, Grass odegra³ centraln¹ rolê w procesie odnalezienia to samoœci i tworzenia nowych intelektualnych podwalin Republiki Federalnej lat 60. i 70. Z krêgu Grupy 47 by³ on tym, 89 Obszernie na ten temat zob. M. Kölbel, Nachwort..., s. 1139 1144. NajwyraŸniej pali³o siê w duszy Grassa coœ w rodzaju ognia, który powsta³ z poczucia winy i wstydu, poniewa jako 17-latek zadawa³ siê z nazistami i zosta³ cz³onkiem Waffen-SS. Por. autobiografia G. Grass, Przy obieraniu cebuli, Gdañsk 2007. 90 M. Kölbel, Nachwort..., s. 1124. 91 List / Brief nr 182: Brandt do Grassa, 16.10.1971, s. 509. 92 Cyt. za M. Kölbel, Nachwort..., s. 1125. 93 Tam e, s. 1127. Biograf Grassa M. Jürgs odnosz¹c siê do pytania o przyjaÿñ obydwu dochodzi do wniosku: Jeœli Brandt by³ w ogóle zdolny do przyjaÿni, w co wszyscy, którzy go dobrze znali, jak na przyk³ad jego przyjaciel Egon Bahr, w¹tpi¹, wówczas odpowiedÿ brzmi: Tak, byæ mo e, ale ostatecznie to i tak nie jest istotne. M. J ü r g s, Grass..., s. 224. 94 Cyt. za M. Kölbel: Nachwort..., s. 1127.
Brandt i Grass historia pewnej przyjaÿni 73 który nie jako pierwszy, ale za to z najwiêkszym zaanga owaniem stawa³ za polityczn¹ alternatyw¹ w postaci SPD i jej przewodnicz¹cym. Tym samym w du ej mierze wp³yn¹³ na intelektualne samo-uznanie Republiki Federalnej jako zachodniej demokracji. (Klaus Schönhoven). Jego dzia³ania u boku Brandta, jak i jego zaanga owanie w ramach Socjaldemokratycznej Inicjatywy Wyborczej przyczyni³y siê równie do tego, e du a czêœæ m³odzie y studenckiej doros³a politycznie do partycypacyjnej demokracji. Nowe kierunki w drugiej, formatywnej fazie Republiki Federalnej zawsze zwi¹zane bêd¹ z nazwiskami Brandta i Grassa. Na bazie tego, co zosta³o powiedziane wy ej, narzuca siê pytanie, czy Brandt w ogóle by³ zdolny do przyjaÿni z Grassem? W mniejszych lub wiêkszych grupach Brandt bywa³ weso³y i otwarty 95. Wobec pojedynczych osób zaœ by³ zawsze powœci¹gliwy, jak mówi m.in. Egon Bahr 96. Czy czo³owy polityk, taki jak Brandt, w ogóle mo e mieæ przyjació³? Prawdopodobnie u polityków na pierwszym planie stoi bilans kosztów i korzyœci, co wyklucza osobiste przyjaÿnie. Niew¹tpliwie poparcie Grassa pomog³o Brandtowi. By³y czasy, gdy Grass w ogromnej mierze wp³yn¹³ na stworzenie pozytywnego image Brandta jako polityka, który stara siê pojednaæ ducha z w³adz¹, który reprezentuje moralny wymiar polityki. Równie Grass zyska³ na kontaktach z Brandtem, poniewa lubi³, gdy podkreœlano i doceniano go jako wp³ywowego pisarza. Œwiadcz¹ o tym ró norodne zdjêcia, które pokazuj¹ go wraz z Brandtem, czy to wspólnie z dzia- ³aczami kultury z roku 1965, czy z nocy wyborczych lat 1969 i 1972, z okazji utworzenia Niemieckiego Zwi¹zku Pisarzy w roku 1970, z okazji wizyty Brandta w ONZ w roku 1973, z okazji wizyty Brandta w Izraelu w roku 1973, czy te z partyjnych zjazdów socjaldemokracji. Tajemnica relacji miêdzy Brandtem a Grassem objawia³a siê prawdopodobnie w tych momentach, w których obaj ze sob¹ kooperowali i starali siê formu³owaæ swoje myœli, które z kolei poza politycznymi rytua³ami i zawi³ymi sposobami wypowiedzi dociera³y bezpoœrednio do obywatela. Brandt wypowiedzia³ siê kiedyœ w nastêpuj¹cy sposób o zdolnoœciach jêzykowych Grassa: Odkry³ i nada³ kszta³t takiemu talentowi, co dla niego samego by³o swojego rodzaju szczêœciem, mianowicie dar bezpoœredniej zamiany s³owa w czyn 97. 95 Celnie opisane u H. Ehmke, Mittendrin..., s. 196 i n. 96 Por. M. J ü r g s: Grass..., s. 224; P. Merseburger, Willy Brandt..., s. 8. 97 Cyt. za M. Kölbel, Nachwort..., s. 1123.
74 Friedhelm Boll Streszczenie Obu noblistów Willego Brandta i Güntera Grassa po³¹czy³a w latach 1965 1974 relacja na kszta³t partnerstwa. Wielu obserwatorów nazywa tê nieznan¹ dotychczas w Niemczech relacjê miêdzy czo³owym politykiem a intelektualist¹ przyjaÿni¹. Autor niniejszej rozprawy dochodzi do wniosku, e tylko w ograniczonym stopniu mo e tu byæ mowa o przyjaÿni. Przedstawia cztery role, w których Grass wystêpuje wobec Brandta: jako uznany na ca³ym œwiecie pisarz, jako krytyczny intelektualista, który publicznie zajmowa³ stanowisko i œwiadomie siê wtr¹ca³, a jednoczeœnie samozwañczy lub zapraszany doradca, czy te bojownik wyborczy, który w latach 1961 1972 osobiœcie popiera³ Brandta. Obie osobowoœci w du ej mierze zyskiwa³y na tej wspó³pracy. Grass podsuwa³ Brandtowi trafne sformu³owania do wyst¹pieñ, tê rolê jêzykotwórcy uznaæ nale y za najbardziej produktywn¹. Sam pisarz zyskiwa³ dziêki bliskoœci z Brandtem renomê i wp³ywy. Poniewa jednak od roku 1973 górê wziê³a jego postawa krytyka, która przyczyni³a siê do ust¹pienia Brandta w 1974 roku, relacje miêdzy obydwoma by³y w stanie tl¹cego siê kryzysu. Tym niemniej ich partnerstwo w du ej mierze przyczyni³o siê w latach 60. XX w. do znalezienia intelektualnej to samoœci Republiki Federalnej jako zachodniej demokracji (Klaus Schönhoven). S³owa kluczowe: Willy Brandt, Günter Grass, partnerstwo, przyjaÿñ, wspó³praca Abstract Both Nobel Prize winners Willy Brandt and Günter Grass combined in 1965 1974 a relationship with the shape of partnership. Many observers call this the hitherto unfamiliar relationship between a leading politician and an intellectual friend in Germany. The author of this dissertation comes to the conclusion that only to a limited extent can friendship be mentioned here. He presents four roles in which Grass takes on Brandt: as a world-recognized writer, as a critical intellectual who publicly held the position and consciously intervened, and at the same time self-proclaimed or invited adviser or electoral fighter who in 1961 1972 he personally supported Brandt. Both personalities, to a large extent, gained from this cooperation. Grass suggested that Brandt was aptly worded for his performances, this role language-maker should be regarded as the most productive. The writer himself gained thanks to his closeness with Brandt and his influence. However, since 1973 his attitude of criticism has topped him, which contributed to Brandt's retreat in 1974, relations between the two were in a state of deepening crisis. Nevertheless, their partnership largely contributed in the 1960s to the intellectual identity of the Federal Republic as a Western democracy (Klaus Schönhoven). Key-words: Willy Brandt, Günter Grass, partnership, friendship, cooperation Redakcja Rocznika Gdañskiego dziêkuje Pani Dr Mi³os³awie Borzyszkowskiej-Szewczyk za pomoc w przygotowaniu tekstu artyku³u Friedhelma Bolla do publikacji!
75 Rocznik Gdañski, t. LXXV LXXVI, 2015 2016 PL ISSN 0080-3456 FRIEDHELM BOLL BRANDT UND GRASS EINE FREUNDSCHAFT? Willy Brandt und Günter Grass bildeten eine Art Partnerschaft, wie es sie zwischen einem führenden Politiker und einem Intellektuellen in Deutschland zuvor nicht gegeben hat. (Als Vergleichsfall für Frankreich wäre möglicherweise die Partnerschaft zwischen André Malraux und Charles de Gaulle anzusehen.) Nicht weniger bedeutend ist die Quellenbasis. Neben seinen Büchern Aus dem Tagebuch einer Schnecke, in dem er den Wahlkampf von 1969 beschreibt, und seiner autobiographischen Arbeit Beim Häuten der Zwiebel hat Grass mehrfach selbst über seine politische Arbeit und seine Nähe zu Willy Brandt berichtet. Nun liegt zudem der gesamte Briefwechsel aus dem Nachlass Willy Brandts sowie aus dem Günther-Grass- Archiv vor, der eine hervorragende Basis für die Beziehungen der beiden Nobelpreisträger abgibt 1. Vereint sind 288 Briefe, Grußkarten und Telegramme sowie Briefbeigaben und begleitende Schreiben, die Martin Kölbel 2013 vorzüglich ediert hat. Diese Briefe sind nach Meinung des Herausgebers ein Zeugnis einer auch gelingenden Liaison von Geist und Macht, das einen Einblick hinter die Kulissen der Macht gibt 2. Auf dieser herausragenden Basis, der auch die wichtigsten Dokumente, die den Briefwechsel erläutern, beigegeben sind, lässt sich die Partnerschaft Brandt- Grass gut rekonstruieren. Zweifellos ist dieser von 1964 bis 1992, dem Todesjahr Willy Brandts, reichende Briefwechsel als ein wichtiges, vielleicht sogar zentrales Dokument für die zweite, die intellektuelle Gründung der Bundesrepublik anzusehen 3. Das hier angeschnittene Thema umfasst daher einen zentralen Aspekt des Wandels der politischen Kultur der Bundesrepublik zu einer partizipatorischen Demo- 1 2 Martin Kölbel, Hg., Willy Brandt und Günter Grass, Der Briefwechsel, Göttingen 2013, S. 1059. Kölbel, Nachwort, S. 1061. 3 Kölbel, Nachwort, S. 1061; zur Debatte um die intellektuelle Gründung der Bundesrepublik siehe: Klaus Schönhoven, Aufbruch in die sozialliberale Ära. Zur Bedeutung der 60er Jahre in der Geschichte der Bundesrepublik, in: Geschichte und Gesellschaft, 25. Jg. S. 123-145. Clemens Albrecht u.a., Hg., Die Intellektuelle Gründung der Bundesrepublik. Eine Wirkungsgeschichte der Frankfurter Schule, Frankfurt/New York 1999; Claudia Münkel, Intellektuelle für die SPD. Die Sozialdemokratische Wählerinitiative, in: Gangolf Hübinger/Thomas Hertfelder, Hg., Kritik und Mandat. Intellektuelle in der deutschen Politik, Stuttgart 2000, S. 222-239.
76 Friedhelm Boll kratie, die mit der Ära Brandt untrennbar verbunden ist 4. Die Besonderheit der Partnerschaft Brandt-Grass lässt sich mit den Worten Kölbels wie folgt beschreiben: Ein Politiker, der die intellektuelle Dreinrede in seine Partei- und Regierungsarbeit einzubinden weiß, und ein Schriftsteller, der Gesellschaft nicht einfach künstlerisch entwerfen, sondern tagespolitisch mitgestalten will: Beides hat Seltenheitswert 5. Für die Analyse dieser Partnerschaft ist es sinnvoll, bei Grass mindestens vier Rollen zu unterscheiden, in denen er gegenüber Willy Brandt auftrat: Der 1999 mit dem Literaturnobelpreis ausgezeichnete Schriftsteller, der mit seinem Roman Die Blechtrommel Weltliteratur schrieb; der Intellektuelle, der öffentlich Stellung bezieht und sich einmischt; der (selbsternannte oder auch gebetene) Ratgeber des Bundeskanzlers und der Helfer bzw. Wahlkämpfer, d.h. der Erfinder und Organisator einer eigenen, historisch neuen Wahlkampfform (der sozialdemokratischen Wählerinitiative), mit der er die SPD insbesondere zur Zeit Willy Brandts unterstützte und gleichzeitig eine Form der aktiven Mitwirkung des Wählers schafft. Dass Grass mit diesen verschiedenen Rollen gelegentlich in Konflikt geriet, wird die Darstellung zeigen. Am Schluss wird die Frage aufgeworfen, ob es sich bei dieser Partnerschaft um Freundschaft handelte, wie Grass und der Herausgeber Kölbel behaupten 6. EINIGE FAKTEN Obwohl sich Grass bereits im Bundestagswahlkampf von 1961 individuell für Willy Brandt engagiert, beginnt der Briefwechsel erst 1964. Ab 1967 nimmt der schriftliche Austausch langsam zu, bevor zwischen 1969 und 1973 der Höhepunkt erreicht wird. Nach dem Rücktritt Brandts vom Amt des Bundeskanzlers 1974 reduziert sich der Briefwechsel auf wenige Kontakte und einige gemeinsame Projekte (Zusammenarbeit bei der Zeitschrift L 76), die bis ins Todesjahr Brandts (1992) reichen. Über die deutsche Einheit haben sie geradezu entgegengesetzte Ansichten. Im Unterschied zu anderen kritischen Intellektuellen belässt es Grass nicht bei papiernen Stellungnahmen. Er will mehr. Es drängt ihn wie schon bei seinen Pro- SPD-Wahlkämpfen von 1961 und 1965 zur Politik. Nach dem Wahlsieg von 1969 möchte er unmittelbar in der Nähe des Kanzlers eine ihm angemessene politische Verwendung, die aber nie gefunden wird. Zwar bleibt immer erkennbar, dass er der SPD-kritische Kämpfer ist. Seine Aktivität als Wahlkämpfer bildet somit die zweite Rolle, die er zeitweise mit überausgroßem Engagement ausfüllt. Mit Hilfe der Sozialdemokratischen Wählerinitiative schafft er ein neues Instrument partizipativer Demokratie, mit dem er ab 1969 zu einem beträchtlichen Maß dazu beiträgt, die SPD auch für sogenannte bürgerliche Wählerschichten und für Nichtparteimitglieder zu öffnen. Von besonderer Bedeutung ist der katholische Arbeitskreis in der Sozialdemo- 4 Schönhoven, Aufbruch, S. 144. 5 Kölbel, Nachwort, S. 1061. 6 Briefwechsel, Nachwort, S. 1060. Von Freundschaft zwischen beiden Männern, ohne dies zu problematisieren, spricht Daniela Münkel, Mehr Demokratie wagen, mitarbeiten! Günter Grass und die Sozialdemokratische Wählerinitiative, in: Kurt Beck, Hg., Schlagt der Äbtissin ein Schnippchen, wählt SPD! Günter Grass und die Sozialdemokratie, vorwärts buch Verlag Berlin, 1007, S. 41.
Brandt und Grass eine Freundschaft? 77 kratischen Wählerinitiative, weil sich dort in herausgehobenem Maße die Kreise fanden (Theologieprofessoren, Studentenpfarrer, Vertreter katholischer Laienverbände), die sich für Aussöhnung mit Polen einsetzten 7. Grass Drängen, politisch Einfluss zu gewinnen, führte 1967/68 dazu, sein Verhältnis zu Brandt zu intensivieren. Brandt bietet dem 14 Jahre Jüngeren das Du an und akzeptiert, dass er in einem sich ständig intensivierenden Briefwechsel immer wieder konkrete Ratschläge erhält. Darunter finden sich Vorschläge, die sich langfristig als äußerst sinnvoll erweisen. Grass Warnungen vor der Umweltzerstörung der Ostsee, seine Analyse zum Aufbegehren der Jugend gegen Ende der 1960er Jahre sowie sein Vorschlag zur Gründung einer deutschen Nationalstiftung für das deutsche Kulturgut im Osten sind besonders hervorzuheben. Hier zögert er nicht, am Beispiel seiner eigenen literarischen Produktion oder der seines Freundes Siegfried Lenz die Dimension der Erinnerung (an die verlorene Heimat) herauszustreichen, um die Bedeutung des deutschen Ostens als ein zu bewahrendes Kulturgut zu betrachten, das den ehemaligen Vertriebenen helfen kann, mit dem Verlust der Heimat besser zurecht zu kommen. Die von ihm initiierten konkreten Projekte scheitern meist. Das Projekt einer Nationalstiftung kann Grass später mit Bundeskanzler Schröder verwirklichen 8. Nicht selten kommen Grass Ratschläge jedoch ungelegen. Da er die Sensibilität Brandts nicht nur kennt, sondern als dessen Stärke schätzt, muss sein forderndes Auftreten gegenüber Brandt auch bei seinem so hoch geschätzten Briefpartner nicht selten als störende Einmischung angekommen sein. Gerade im internen Verhältnis spart Grass nicht an Kritik. So stehen sinnvolle Hinweise, ungebetene Ratschläge, harte Kritik und massive Einmischung oft unverbunden nebeneinander. Die Fälle, in denen Brandt Grass direkt als Berater anspricht, sind eher selten. Die bedeutendsten dürften die Mithilfe an der Formulierung der Warschauer Radioansprache, die Unterstützung bei der Formulierung der Osloer Nobelpreisrede und vielfältige andere große Reden zu Parteitagen gewesen sein. Dort wo Grass Ratschläge im Rahmen der Wahlkampfvorbereitung und durchführung konkret wurden, bat Brandt seine Mitarbeiter Ehmke, Wischnewski, Börner oder gelegentlich auch Alfred Nau (für die Friedrich-Ebert-Stiftung), der direkte Ansprechpartner für Grass zu sein. Die Beziehung der beiden Männer ist seit dem Beginn in den 1960er Jahren immer wieder von Auseinandersetzungen begleitet, die in der Regel aus Grass öffentlicher Kritik an Brandts Regierungstätigkeit entsteht. Dennoch bleiben beide während der Zeit von Brandts Kanzlerschaft eng verbunden. Brandt nutzt sowohl die intelligente Analysefähigkeit, als auch die bestechenden Formulierungsvorschläge von Grass für seine großen Reden. Auch kommen dem Politiker die Unterstützung des weltbekannten Schriftstellers sowie seine Netzwerktätigkeit zu Gute. Grass macht 7 Vgl. Friedhelm Boll, Der Bensberger Kreis und sein Polenmemorandum. Vom Zweitem Vatikanischen Konzil zur Unterstützung sozial-liberaler Entspannungspolitik, in: Versöhnung und Entspannung. Polnischdeutsche Versöhnungsinitiativen der 1960er-Jahre und die Entspannungspolitik, in: ders./wies³aw Wysocki/ Klaus Ziemer (Hrsg.), J. H. W. Dietz Verlag Bonn 2009, S. 143 164; Als Beispiel eines katholischen Theologieprofessors in der Wählerinitiative: Heinrich Missalla, Nichts muss so bleiben, wie es ist. Mein katholisches Lebens im 30. Jahrhundert, Oberursel 2009, S. 162f. 8 Kölbel, Nachwort, diskutiert drei der konkreten Projekte (ein Entwicklungshilfeprojekt in Tansania, die Revision der Bundeswehrbibliotheken, Gründung einer deutschen Nationalstiftung) und ihr Scheitern.
78 Friedhelm Boll immer wieder auch eigene Vorschläge für Reden und Stellungnahmen, die Brandt nicht selten an seine Mitarbeiter Egon Bahr, Horst Ehmke oder Hans-Jürgen Wischnewski weitergibt. Manche Briefe lässt der Bundeskanzler, der gewohnt ist zu delegieren, auch durch sein Büro beantworten. In der Regel sind Grass von erstaunlicher Eloquenz gekennzeichneten Briefe drei- bis fünfmal so lang wie die Antworten Brandts. Die erste, zögerliche Kontaktaufnahme zwischen beiden Persönlichkeiten ging 1961 von Willy Brandt aus, der bereits zuvor über Hans-Werner Richter, den spiritus rector der Gruppe 47, Gesprächskontakte zu Repräsentanten des linken Intellektuellen-Spektrums wie auch des Bildungsbürgertums suchte. Anlässlich eines ersten Gesprächs zwischen dem jungen Kanzlerkandidaten der SPD Brandt und ca. 30 Schriftstellern war Grass von Richter nicht eingeladen worden, weil er als Anarchist galt 9. Brandt intervenierte bei Richter, weil er den allseits bekannten Autor gerne dabei gehabt hätte, so dass Grass zum zweiten Gespräch Brandts mit Schriftstellern am 5.9.1961, also kurz vor der Bundestagswahl, eingeladen wurde. Grass nahm zu dieser Zeit auch bereits an zwei Wahlkampfauftritten von Brandt in Westdeutschland teil 10. Die direkte Konfrontation mit Brandt und dessen Politik scheinen Grass so beeindruckt zu haben, dass er seine hochfahrende Ablehnung der Politik der 1950er Jahre verlor und sich in den Dienst Willy Brandts stellte. Als Brandt beim erwähnten zweiten Schriftstellergespräch fragte, wer bereit sei, seine Reden durch Beiträge zu bereichern, war Grass der einzige, der sich meldete 11. Und er hielt Wort. 1961 Grass fuhr mit der Eisenbahn durchs Land, hielt Wahlveranstaltungen für die SPD und ihren Kandidaten Willy Brandt und beteiligte sich an einem von seinem Freund Martin Walser herausgegebenen Taschenbuch, in dem trotz aller Kritik für das kleinere Übel SPD geworben wurde 12. War der Kontakt nach der Wahlniederlage Brandts zunächst abgebrochen, so weitete Grass 1965 sein Engagement aus, indem er im Kreis von Künstlern, Schriftstellern, Film- und Fernsehschaffenden für Brandt warb und eine illustre Schar von Persönlichkeiten motivierte, sich öffentlich für Brandt einzusetzen 13. Eine Serie berühmter Bilder eines Empfangs anlässlich der Eröffnung der Sommerfestspiele in Bayreuth 1965 zeugt von dieser Unterstützung 14. Kennzeichnend für die erste Phase der Beziehungen zwischen Brandt und Grass ist die unterstützende Arbeit des Schriftstellers. Er hilft Brandt bei der Redaktion 9 In seinen Memoiren (Beim Häuten der Zwiebel) schreibt Grass: Alles was nach Nation roch, stank mir. Demokratischer Kleinkram wurde hochfahrend abgelehnt. Gleich welches politische Angebot gemacht wurde, ich war dagegen. Zitiert nach: Kölbel, Nachwort, S. 1065. 10 Kölbel, Nachwort, S. 1065. 11 Kölbel, Nachwort, S. 1067. 12 Siehe Grass, Wer wird dieses Bändchen kaufen? In: Martin Walser, Hg., Die Alternative oder Brauchen wie eine neue Regierung?, Reinbek bei Hamburg 1961. Erneut abgedruckt in: Beck, Hg., Grass und die Sozialdemokratie, S. 22-24. 13 Wieder erschein ein rororo-bändchen zur Bundestagswahl, an dem Grass beteiligt war. Vgl. Hans- Werner Richter, Plädoyer für eine neue Regierung oder Keine Alternative, Reinbek bei Hamburg 1965. Für den Zusammenhang: Münkel, Wählerinitiative, S. 34. 14 Abgedruckt in: Beck, Hg., S. 25-29. Die Fotos zeigen u.a. Willy und Rut Brandt sowie den wirtschaftspolitischen Star der SPD Karl Schiller im Kreis u.a. von Günter Grass, Fritz Kortner, Hans Werner Henze, Bernhard Wicki, Ingeborg Bachmann und Johanna Hofer (Ehefrau von Fritz Kortner).
Brandt und Grass eine Freundschaft? 79 seiner Reden zu wichtigen Bundesparteitagen wie im Wahlkampf, wirbt für ihn in Künstlerkreisen, hält selbst-finanzierte und -verantwortete Wahlkampfreden, beteiligt sich an Taschenbüchern zur Unterstützung der SPD, konzipiert Werbeslogans für den Wahlkampf 1961, schreibt Redeentwürfe zu anderen wichtigen Themen, insbesondre zum Problem der rebellischen Jugend 15. Von besonderem Interesse ist die Art und Weise, wie sich Brandt den von Hans- Werner Richter und Günter Grass eingeladenen Schriftstellern gegenüber verhält. Anders als bei Politikern üblich, kommt Brandt zu den beiden erwähnten Schriftstellertreffen, nicht um eine große Rede zu halten und die Zuhörer auf diese Weise für sich einzunehmen. Brandt hört zu, lässt sich geduldig harte Kritik am angeblich anpasserischen Kurs der SPD vortragen und entwickelt einen für ihn prägenden Stil des Dialogs mit dem nach links tendierenden Teil des geistigen Deutschlands 16.In seinem Buch Grimms Wörter. Eine Liebeserklärung schreibt Grass über das zweite Treffen von 1961: Brandt zeigte Verständnis für fast jede vorgebrachte Beschwerde 17. Als er dann jedoch fragte, wer bereit sei, seine Reden zu bereichern, sei er Grass, der einzige gewesen, der sich gemeldet habe 18. Brandt liefert damit ein interessantes Beispiel für den Kurs der Nach-Godesberg-SPD, die sich aus dem Dunstkreis der Arbeiter- und Funktionärspartei zu lösen suchte und ernsthafte Kontakte zu Wissenschaftlern, Experten sowie zu Repräsentanten der kritischen Intelligenz aufnahm. Gleichzeitig präsentiert er diese neue SPD als eine Partei, die sich von der Fundamentalopposition der frühen Nachkriegszeit gelöst und mit der Betonung von deutschen und europäischen Gemeinschaftsaufgaben, einer grundlegenden Reform der Bildungspolitik und atlantischer Partnerschaft (mit dem amerikanischen Präsidenten J.F. Kennedy) zugewendet hat. Der kritische, manches Mal auch konfliktbehaftete Dialog gerade mit Günter Grass wird ein wichtiges Merkmal seiner Kanzlerschaft bleiben. Über ein weiteres, diesmal öffentliches Gespräch zwischen Schriftstellern und Brandt im Wahlkampf 1965 schreibt Kölbel: Ein Spitzenpolitiker debattiert zwei Schulstunden lang mit Schriftstellern über Spezialfragen der Deutschlandpolitik und nahm deren Ansichten als diskussionswürdig ernst das war bis dahin so gut wie gar nicht vorgekommen 19. Dieses vom Berliner Regionalsender SFB ausgestrahlte Gespräch zeigt ein deutliches Aufeinanderzubewegen von Geist und Macht, für das jedoch noch ein neues Rollenverständnis zu suchen war. Dabei konnte die aus Frankreich herüberreichende Debatte um litérature engagée und litérature pure nicht weiterhelfen 20. Brandt selbst sprach mit Blick auf die Intellektuellen von einer Pflicht zum Engagement nicht unbedingt in einer Partei, aber in der Mitverantwortung für die öffentlichen Angelegenheiten 21. Dies kam Grass entgegen, der ein 15 Vgl. Dokumente 1-7 in Kölbel. 16 Vgl. die differenzierte Darstellung bei Kölbel, Nachwort, S. 1067 f. 17 Zitiert nach Kölbel, Nachwort, S. 1067. 18 Ebd. 19 Kölbel, Nachwort, S. 1068. 20 Vgl. die Ausstellung: Dichter und Richter. Die Gruppe 47 und die deutsche Nachkriegsliteratur. Ausstellung der Akademie der Künste, Berlin 1988, zitiert nach Kölbel, Nachwort, S. 1069 Anmerkung 33. 21 Kölbel, Nachwort., S. 1070.
80 Friedhelm Boll idealtypisches Rollenverständnis entwickelte, demzufolge er als Bürger politisch zu sein habe, sich als Schriftsteller jedoch an den Regeln der Kunst bzw. der Ästhetik orientieren werde 22. Das Verhältnis von Geist und Macht ließ sich jedoch nicht mit einem bipolaren Rollenverständnis klären. Es war zu ergründen, wie das politische Engagement von Künstlern, insbesondere von Schriftstellern aussehen könnte. Grass hat dazu keine theoretischen Ergüsse verfasst, sondern jeweils pragmatisch und direkt gehandelt. In einem langen Brief an Horst Ehmke vom 8.11.1967, damals Staatssekretär in Gustav Heinemanns Justizministerium (und mit Durchschlägen an Willy Brandt und Gustav Heinemann), fasst Grass die Diskussion zusammen, die sich zwischen Hans-Werner Richter, ihm und Ehmke entwickelt hatte. Dabei ging es um die Frage, ob Schriftsteller die großen utopischen Entwürfe zu machen haben, während Politiker für den Alltag und die Details zuständig seien. Während sich Ehmke verwundert zeigte über die Einmischung von Schriftstellern in die Tagespolitik und sie stärker auf größere zukunftsweisende Aufrisse, womöglich Utopien verweisen wollte, begrüßte Grass deren konkrete politische Stellungnahmen, auch wenn diese Einmischung nur Notlösungen seien. Dies zwinge Schriftsteller jedoch, am täglichen Brot der Politiker mitzuknabbern und sein Gebiß am Altbackenen zu erproben. Dennoch sei die Detailfusselei, gemessen an zurückliegenden utopischen Fluchtversuchen, nur als das andere Extrem zu betrachten 23. Daher empfahl er seinen Gesprächspartnern in der SPD, den Philosophen Ernst Bloch, der soeben mit seiner Dankrede zur Verleihung des Friedenspreises des Deutschen Buchhandels (1967) Aufsehen erregt hatte, zum nächsten Parteitag einzuladen, und mit ihm die gesellschaftsformende Kraft der SPD wieder einmal neu zu beleben 24. Dazu sei es auch sinnvoll, das Godesberger Programm, von dem kaum noch jemand spreche, neu zu bedenken 25. Orientierte sich Grass hier noch an einem bipolaren Modell von Künstler einerseits und politisch aktivem Bürger, so trat mit der Bildung der Großen Koalition Ende 1966 eine neue Dimension hervor. In einem berühmten offenen Brief an Willy Brandt brachte er seine sowie die Kritik anderer Schriftsteller an der erwarteten Großen Koalition wirkungsvoll zum Ausdruck. Damit trat er aus der Rolle des Helfers und Unterstützers Willy Brandts heraus und profilierte sich als wortgewaltiger Kritiker der SPD. Er schrieb unter dem 26.11.1966, wenige Tage vor Beginn der Großen Koalition: Lieber Willy Brandt, bevor es zur Großen Koalition kommt, bevor also Sie zwischen den Herren Kiesinger und Strauß den Kronzeugen einer falschen Harmonie werden abgeben müssen, bitte ich Sie, den Vorsitzender der SPD, einer Partei also, in die ich meine Hoffnungen setzte und setze, noch einmal die unabsehbaren Folgen einer solchen Entscheidung zu bedenken. 22 Ebd. 23 Dokument 14: Grass an Ehmke, 8.11.1967, S. 837ff. 24 Ebd., S. 838. Die Einladung zum Parteitag erfolgte auch. Bloch unterstützte Brandt im Rahmen der Wählerinitiative öffentlich. 25 Ebd.
Brandt und Grass eine Freundschaft? 81 Diese Entscheidung wird mich und viele meiner Freunde, gegen ihren und meinen Willen, in eine linke Ecke drängen und zum bloßen, obendrein politisch machtlosen Widerpart der NPD degradieren. Wie sollen wir weiterhin die SPD als Alternative verteidigen, wenn das Profil eines Willy Brandt im Proporz-Einerlei der Großen Koalition nicht mehr zu erkennen sein wird? Zwanzig Jahre verfehlte Außenpolitik werden durch Ihr Eintreten in eine solche Regierung bemäntelt sein. Der unheilbare Streit der CDU/CSU wird auf die SPD übergreifen. Ihre Vorstellung vom Anderen Deutschland wird einer lähmenden Resignation Platz machen. Die große und tragische Geschichte der SPD wird für Jahrzehnte ins Ungefähr münden. Die allgemeine Anpassung wird endgültig das Verhalten zu Staat und Gesellschaft bestimmen. Die Jugend unseres Landes jedoch wird sich vom Staat und seiner Verfassung abkehren; sie wird sich nach links und rechts verrennen, sobald diese miese Ehe schlossen sein wird. Dieser in mehreren überregionalen Zeitungen abgedruckte Brief markiert gleichzeitig eine gewisse Abkühlung gegenüber der SPD, nicht nur von Grass. Zwei Tage nach Grass antwortete Brandt mit einem Brief, der gleichzeitig mit Grass Schreiben am 2.12.1966 in der Wochenzeitung DIE ZEIT erschien 26. Normalerweise waren Brandts Briefe äußerst kurz gehalten, hier jedoch war Brandts Brief länger als der von Grass. Inhaltlich zeigt Brandt, wie ernst er die Sorgen seines Gegenübers nahm und ebenso, wie überzeugt er vom eingeschlagenen Weg seiner Partei war: Lieber Günter Grass, Sie haben die Sorgen und Befürchtungen formuliert, die viele Menschen und nicht nur den schlechtesten in unserem Land teilen. Die Große Koalition enthält Risiken. Gefühl und Wille zur Führung wiesen vielen von uns einen anderen Weg. Nach sehr ernster Prüfung auf dem Hintergrund der dürren Ziffern im Bundestag und angesichts der Aufgaben im Innern und nach außen habe ich zu dem Ergebnis kommen müssen, dass der andere Weg nicht gangbar war. Wenn sich die SPD, schwer genug, zur Großen Koalition durchringt, gibt es alles andere als die Selbstgefälligkeit, es geschafft zu haben. Wir wissen, daß wir Zähigkeit und Kraft und Nüchternheit brauchen, damit der Schritt der SPD unserem Volk nützt und Ihre Sorgen nicht Wirklichkeit werden. Des Weiteren betonte er, dass sich die Große Koalition deutlich vom bisherigen Trott abheben, dass die SPD als gleichgewichtiger Partner agieren, sich an ihren Forderungen messen lassen und das Profil Willy Brandts nicht beschädigen lassen werde. Danach folgte seinerseits ein Appell an die kritische Linke: Sie, Ihre Freunde und viele der kritischen jungen Menschen dürfen sich gerade jetzt nicht ins Abseits der Resignation oder des bloßen Protestes stellen. Die demokratische Linke und unser Land würden nicht nur ärmer, sondern auch schwächer 26 Der Briefwechsel ist auch abgedruckt in: Pressemitteilungen und Informationen, SPD, Bonn 28.11.1966.
82 Friedhelm Boll werden. Das Gewissen der Sozialdemokratischen Partei schlägt nicht außerhalb dieser Partei. Danach forderte er Grass auf, auch die Chancen des Neuanfangs zu sehen: Niemand sollte den Stab brechen, solange wir nicht die Chance gehabt haben, zu beweisen, was jetzt möglich ist. Für uns ist dies ein neuer Beginn. Wir werden in das neue Kapitel der deutschen Nachkriegsgeschichte wesentlich neue Elemente einführen. Dafür werden wir Verantwortung tragen und gerade das geistige Deutschland nicht enttäuschen. Ich danke Ihnen für die Offenheit und Verbundenheit, die wir uns erhalten sollten. In diesem Briefwechsel zeigt sich Grass als der große Mahner und Warner, eine Rolle, die er auch später immer wieder einnahm. Im internen Briefverkehr kommt er mehrfach auf diese Warnungen zurück, die er Brandt und auch Horst Ehmke, damals Staatssekretär, später Justizminister und unter Brandt Chef des Kanzleramts, z.t. mit gespreiztem Worten vorhält. Demgegenüber betont Brandt das, was für die Jahre von 1966 1969 wirklich entscheidend sein wird: Dass die SPD hier eine für sie entscheidende Chance erhält zu zeigen, was sie kann, ohne ihre Glaubwürdigkeit zu verlieren. Das Besondere an der Beziehungen beider Männer wird in Brandts Antwort klar: Es gelingt Brandt intern ebenso wie öffentlich, Grass mit seinen Mahnungen und Warnungen ernst zu nehmen aber gleichzeitig seine eigene Linie zu begründen und zu verteidigen. Wie die Geschichte zeigt, wird Brandt Recht behalten. Während Grass die große, teils auch theatralische Geste liebt, erreicht es Brandt zu integrieren, den internen ebenso wie den öffentlichen Dialog zu pflegen. Grass jedoch geht des Öfteren an die Grenzen ihrer Beziehung und manchmal auch darüber hinaus. Ein für Grass äußerst wichtiges Element seiner Argumentation ist der Hintergrund der NS-Geschichte. Brandt ist für ihn die Lichtgestalt, die das andere Deutschland, das Deutschland des Widerstands und des Exils repräsentiert. Er möchte dieses Bild herausgehoben und nicht durch die Kumpanei mit einem ehemaligen NSDAP- Mitglied und jetzigen Kanzler beschädigt sehen. Nicht nur im literarischen Werk, auch in der Politik besitzt die Auseinandersetzung mit dem NS für ihn höchste Priorität. Kurz nach Bildung der Großen Koalition fordert er Bundeskanzler Kiesinger wegen dessen NSDAP-Mitgliedschaft und seiner Arbeit für den NS-Staat als Beamter in der Propagandaabteilung des Auswärtigen Amts zum Rücktritt auf. In ähnlicher Weise reibt er sich an der NSDAP-Mitgliedschaft des nach Brandt wichtigsten SPD-Ministers Karl Schiller, dem er nahe legt, sich öffentlich zu seinem Irrtum zu bekennen 27. Ein solches Eingeständnis wäre für Sie eine Erleichterung und gleichfalls für die Öffentlichkeit so etwas wie die Wohltat eines reinigenden Gewitters 28. Grass macht in Verfolgung des NS-Themas nicht selten, wie er selbst sagt ungebetene, z.t. auch völlig unsinnige Vorschläge 29. Zum Tode von Fritz Erler 27 Dokument 38, Grass an Karl Schiller, 15. 7.1969, S. 892f. 28 Kölbel, Nachwort, S. 1081f. 29 Brief 28: Grass an Brandt, 23.2.1967, S. 135ff.
Brandt und Grass eine Freundschaft? 83 im Frühjahr 1967 beklagt Grass, wieviel politische Substanz unserem Land vorenthalten wurde, weil Persönlichkeiten wie Erler nicht zum Zuge kamen. Er betont dies nicht zuletzt mit dem Hinweis auf Erlers so gradlinigen wie aufreibendem Weg von 1932 bis heute 30. Erler gehörte mit Brandt und Wehner ab etwa 1961 zu den drei wichtigsten Führungspersönlichkeiten der SPD. Er hatte wie Brandt in einer der linken sozialdemokratischen Splittergruppen gekämpft und war mehr als elf Jahre in nationalsozialistischen Gefängnissen und Lagern eingekerkert. Nun fordert Grass, dass die Lücke, die Erler hinterlassen habe, von einem Mann ähnlicher politischer Herkunft ausgefüllt wird 31. Er meinte damit Heinz Kühn, ebenfalls ein Mann des Widerstandsgegen den NS, der zwar von 1953 bis 1963 angesehenes Mitglied der Bundestagsfraktion gewesen war. Doch Kühn stand überhaupt nicht zur Wahl, da er kurz vorher zum Ministerpräsidenten von NRW gewählt worden war. Außerdem hatte sich Helmut Schmidt während der Krankheit von Fritz Erler längst als anerkannter Leiter der Fraktion durchgesetzt. DIE SOZIALDEMOKRATISCHE WÄHLERINITIATIVE Obwohl sich Grass auch in anderen Fragen wie der turbulenten innenpolitischen Lage in West-Berlin nach dem Tod von Benno Ohnesorg (2.6.1967), der Auseinandersetzung mit den rebellierenden Jugend, dem Regime der Obristen in Griechenland und dem Vietnamkrieg (intern wie öffentlich) zu Wort meldet, gilt seine eigentliche politische Hoffnung sowie sein Engagement der Zukunft Willy Brandts sowie der SPD. Zukunftsentwürfe oder gar Visionen sind seine Sache nicht. Sein politischer Ansatz ist ein moralischer. In Brandt und der SPD sieht er das andere, antinationalsozialistische Deutschland, das bereit zum Frieden mit Osteuropa ist und gleichzeitig den Kampf sowohl gegen neue Diktaturen (Griechenland), verfehlter Kriegspolitik (Vietnam) und zur Unterstützung der Bürgerrechtler des Ostblocks aufnehmen sollte. Immer wieder bringt er die Gefahren der Großen Koalition zur Sprache: Radikalisierung eines Teils der Jugend nach Linksaußen, Abwanderung konservativer Kreise zur NPD, Verwässerung der sozialdemokratischen Identität. So entschließt er sich bereits im Herbst 1967 Wahlkampfplanungen für 1969 aufzunehmen. Anders als in den beiden vorangegangenen Jahren stellt er seine Aktivitäten nun auf eine breitere Basis. In Absprache mit Brandt schart er einen kleinen Kreis engagierter Schriftsteller, Wissenschaftler und Jugendvertreter um sich, die Überlegungen zur Unterstützung der SPD anstellen. Seine Analyse der Gefahren der Großen Koalition mündet in dem Satz: Das Ziel kann nur heißen: Die SPD muss die Wahlen 1969 gewinnen. Im Rahmen der Großen Koalition müssten daher die Leistungen der SPD weit stärker hervorgehoben werden 32. In diesem Sinn arbeiten mit: als Schriftsteller außer ihm noch Siegfried Lenz (ebenso wie Grass ein Heimatvertriebener), an Hochschullehren Eberhardt Jäckel (Historiker), Kurt Sontheimer, Arnulf Baring und Heinz Josef Varain (jeweils Politikwissenschaftler), an Vertretern des Sozialdemokratischen 30 31 Ebd. Brief 28: Grass an Brandt, 23.2.1967, S. 135ff. 32 Dokument 14: Brief an Ehmke 8.11.1967, S. 838f.
84 Friedhelm Boll Hochschulbundes (SHB) Erdmann Linde und Knut Nevermann sowie der Repräsentant der Parteilinken Jochen Steffen 33. Willy Brandt bittet Horst Ehmke sowie seinen Vertrauten Leo Bauer, Chefredakteur der SPD-Zeitschrift Die Neue Gesellschaft, den Kontakt zu halten. In einer späteren Phase gelingt es, auch Herbert Wehner für die Arbeit zu gewinnen. Wehner engagiert sich vor allem mit Blick auf den später nicht realisierten Grass-Vorschlag, Bundestagskandidaten öffentlich vorzustellen und auch von SPD-Sympathisanten auswählen zu lassen. Als Aufgaben des Kreises wurden zunächst vorgeschlagen: a) Hilfe bei der Ausarbeitung langfristiger politischer Vorhaben (z.b. Mitbestimmung, Studienreform usw.) ; b) verbesserte Öffentlichkeitsarbeit und c) eine bundesweite Wahltournee von Künstlern und Professoren, die sich insbesondere an die Zielgruppe der Neuwähler und ein linksorientiertes Bürgertum richten sollte 34. Bereits vor diesen Tätigkeiten entstand nach einem ersten Auftritt im Landtagswahlkampf Schleswig-Holstein im Frühjahr 1967 die Idee, nicht nur eine Wahltournee mit Prominenten durchzuführen, sondern diese durch lokale Bürgerinitiativen organisieren zu lassen 35. Zunächst war damit nur gemeint, gemeinsam mit dem SHB eine funktionierende Wahlkampforganisation für alle Universitätsstädte zu gründen 36. Das Wort Bürgerinitiative nahm jedoch seiner Bedeutung entsprechend einen erweiterten Charakter an. Der private Arbeitskreis machte sich nicht nur Gedanken über einen Macht- und Politikwechsel, sondern auch über den Erhalt und die Festigung der Demokratie überhaupt mit der SPD als letzter verbliebener Retterin 37. Die von Grass initiierten Initiativen sollten die SPD für neue Wählerschichten öffnen und damit Sympathisanten und Multiplikatoren in bisher unerreichten Wählerschichten gewinnen und diese sowohl zur SPD führen wie ihr Wirken in diese Gesellschaftsschichten hinein tragen. Grass Leitbegriff war der des Bürgers, der die Politik nicht allein den Parteien überlassen dürfe ( Politik ist Bürgersache ) 38. So gestalteten sich die im Wahlkampf 1969 gegründeten lokalen Wählerinitiativen als eine Art gesellschaftliche Erneuerung, für die Willy Brandt als Garant wirkte. Man kann sie im Nachhinein durchaus als wichtigen Motor der zweiten, gesellschaftlichen Gründung der Bundesrepublik bezeichnen 39. Erstmalig wurden diese Initiativen auch von der SPD finanziell unterstützt, bleiben aber dennoch eigenständig. Im berühmten Willy-Wahlkampf von 1972 steigerte Grass diese Aktivität von 90 Wählerinitiativen (1969) auf 350 und schloss ihnen zusammen mit Heinrich Böll einen katholischen Arbeitskreis an 40. In der berühmten, vielfach beschriebenen Wahlnacht von 1969 plädierte auch Grass für den Abschluss einer kleinen Koalition mit der FDP. 33 34 Horst Ehmke, Mittendrin. Von der Großen Koalition zur Deutschen Einheit, Berlin, 1994, S. 84. Dokument 17: Ehmke Notiz für Willy Brandt über den privaten Arbeitskreis von G. Grass, 19.2.1968, S. 846. 35 Kölbel, Nachwort, S. 1095. Kölbel zeichnet ausführlicher als es hier möglich ist, die Entwicklung der Sozialdemokratischen Wählerinitiative nach. Vgl. auch Brief 31: Grass an Brandt 27.4.1967, S. 149ff. 36 Kölbel, Nachwort, S1095, Fußnote 2. 37 So Kölbel, ebd., S. 1099. Der engere Kreis schrieb auch eine ganze Reihe von z.t. sehr SPD-kritischen Positionspapieren. 38 Kölbel, Nachwort, S. 1101. 39 So Kölbel, Nachwort, S. 1105. 40 Für die Zahlen siehe: Münkel, Wählerinitiative, S. 48.
Brandt und Grass eine Freundschaft? 85 Selbstverständlich blieb Grass auch während der Zeit von Brandts Regierungstätigkeit als Schriftsteller tätig. Er hielt Lesungen ab und reiste viel ins Ausland, wo er z.b. in den USA, in Jugoslawien, der DDR, Israel und Afrika (mit in der Regel großem Erfolg) empfangen wurde und die junge west-deutsche Nachkriegsliteratur vertrat. Des Öfteren berichtete er Brandt von diesen Reisen, die er auch für politische Beobachtungen und direkte Anregungen an Brandt nutzte. Daraus entstanden gelegentlich Ideen, wie Grass als Schriftsteller-Diplomat auch im Auftrag der Bundesregierung oder bei Goethe-Instituten aktiv werden könne, was Grass strikt ablehnte. Ein Projekt in Tansania, das gemeinsam mit bundesdeutscher, schwedischer und jugoslawischer Unterstützung realisiert werden sollte, scheiterte jedoch. Von Bedeutung blieb sein Werkstattbericht, Aus dem Tagebuch einer Schnecke. Darin beschrieb er seinen Einsatz bei rund hundert Wahlkampfauftritten und verschränkte dies mit der literarischen Arbeit über die Verfolgung und den Abtransport der Danziger Juden. Der Bericht über den politischen Alltag der Zeit hatte großen Erfolg. Brandt ist nicht erbaut von dieser Arbeit über den Wahlkampf von 1969, weil er meint, die politische Wende von 1969 sei doch mehr als nur im Schneckentempo verlaufen. Dennoch bleibt das Buch ein zeitgenössisch wichtiges Werk, weil in ihm der Alltag des Wahlkampfs und der politischen Arbeit vor Ort erfasst und mit Reflexionen über Stillstand im Fortschritt kombiniert werden. Nicht uninteressant ist zusätzlich die Reflexion über Melancholie (am Beispiel der Dürerschen Darstellung der Melancholia), die Grass als eine Schwester der Utopie begreift 41. Brandt, der selbst zu Depressionen neigte, schätzte diese Arbeit 42. GRASS ALS SPRACHFINDER, ANREGER UND MAHNER Ab 1968, das Jahr in dem Brandt Grass das freundschaftliche Du anbietet, intensiviert sich der Briefwechsel. Es kommt (noch) nicht zu Konflikten wie ab 1971, wohl aber zu produktiver Kooperation. Grundsätzlich enthalten die oft vier bis sechs Seiten langen Grass-Briefe ein Spektrum an Kritik, Vorschlägen und sprachlich glänzenden Formulierungen. Selten findet sich ein Brief, der nicht auf einen Grundton von Kritik gestimmt ist Kritik, die immer als Anregung zur Verbesserung der Partei- bzw. Regierungsarbeit von Brandt gedacht ist. Der Herausgeber des Briefwechsels sieht die eigentliche Stärke von Grass in der Sprache des Politischen. Sie schlug sich nicht nur in eloquenten Briefen nieder, deren sprachliche Kraft und Schärfe ebenso beeindruckend wie irritierend wirken mochten [ ]. In dieser Formulierungsgabe sei Grass zwar in Brandts Politik unscheinbar aber am präsentesten gewesen 43. Die Briefedition enthält vermutlich alle auffindbaren Entwürfe und Texte (meist in direkter Gegenüberstellung), die Grass Brandt zu bestimmten Anlässen hat zukommen lassen. Aus Platzgründen kann hier nur eine kleine Auswahl geboten werden. Diese Vorlagen beziehen sind auf Wahlkämpfe, große Parteitagsreden und wichtige öffentlichen Reden, wie z.b. die Warschauer Fernsehrede vom Dezember 41 Vgl. Kölbel, Nachwort, S. 1127ff. sowie die Briefe 131 und 219, jeweils Brandt an Grass. 42 43 Kölbel, Nachwort, S. 1128. Kölbel, Nachwort, S 1119.
86 Friedhelm Boll 1970, mit der Brandt von Warschau aus den Abschluss des Vertrags und die Anerkennung der Oder-Neiße-Grenze rechtfertigt, oder auch die Nobelpreisrede 1971. Ob der berühmteste Satz Brandts: Wir wollen mehr Demokratie wagen aus seiner Regierungserklärung von 1969 von Grass stammt, ist nicht festzustellen. Zwar nennt Harpprecht Grass als Urheber 44, aber interessanterweise hat Grass den Satz nie für sich reklamiert. Allerdings findet sich ein Wortvorschlag ( Reform wagen ) in einem der Grass-Entwürfe 45. Von Gewicht sind die Formulierungen, die Grass findet, um den Kniefall Brandts vor dem Denkmal der Ghettokämpfer in Warschau zu beschreiben. Brandt betont, der Kniefall sei nicht geplant gewesen. Somit mögen ihm auch die Worte gefehlt haben, ihn zu erklären. Für eine später zu haltende Rede schlägt Grass folgende Formulierung vor: Als ich Anfang Dezember in Warschau stand, lag diese Last auch auf mir. Ich habe getan, was Menschen tun, wenn die Worte versagen: ich habe das Knie gebeugt und der Millionen Ermordeter gedacht 46. Dass Brandt diese Formulierung in veränderter Form übernimmt, zeigt, wie sehr ihm Grass aus der Seele gesprochen hatte. In seinen Erinnerungen betont Brandt, er habe die Besonderheit des Gedenkens am Ghetto-Denkmal zum Ausdruck bringen müssen. Dann fährt er fort: Am Abgrund der deutschen Geschichte und unter der Last der Millionen Ermordeter tat ich, was Menschen tun, wenn die Sprache versagt 47. Die Übernahme der Grass schen Formulierung mag darauf hindeuten, dass Brandt selbst wusste, wie er seine sprachlosen Geste beschreiben sollte. Auch an der Warschauer Rede vom Dezember 1970 haben Grass und Lenz intensiv mitgearbeitet. Grass Briefe sind nicht nur auf Kritik gestimmt 48, sie enthalten neben konkreten Anregungen auch z.t. äußerst kritische Mahnungen und verletzende Bemerkungen. Der Schriftsteller begreift sich sowohl als Helfer (bei großen Reden) und Unterstützer, als auch als Mahner und Kritiker, der unaufgefordert Vorschläge macht, sich aufdrängt, sich schon mal im Ton vergreift, Belehrungen abgibt, Noten verteilt und wenn es nicht anders geht, auch mit einem Interview, einem Artikel oder einer Presseerklärung an die Öffentlichkeit tritt. Man kann sich gut vorstellen, dass er in der Umgebung Brandts als Nervensäge wahrgenommen wird. Diese Art des Vorgehens und der anmaßende Ton entwickelten sich seit seiner offenen Kritik an der Großen Koalition. Als ein Beispiel von vielen sei ein Brief an Ehmke vom 8.11.1967 erwähnt. Er betont er die Selbstverständlichkeit, dass die SPD die Wahlen von 1969 nur gewinnen könne, wenn die Leistungen der SPD in der Koalition herausgehoben werden 49. Dies gelinge aber nur Georg Leber, da breite Bevölkerungskreise wüssten nicht, dass er SPD- Minister sei. Karl Schiller wirke komplex und widersprüchlich. Intellektuelle kritisierten seine Eitelkeit, breite Bevölkerungsschichten bewunderten Mut und Zähigkeit. Gustav Heinemanns puritanische Schlichtheit komme bei Intellektuellen an. Das Erstaunen über Willy Brandts Leistungen als Außenminister (der kann das ja), beweist, wie wirksam die jahrelange Diffamierung gewesen ist. Leider spiegele sich 44 Ebd. 45 Kölbel, Nachwort, S. 1122. 46 Kölbel, Nachwort, S. 1122. Hervorhebung F.B. 47 Willy Brandt, Erinnerungen, Berlin/Frankfurt am Main 1989, S. 214. 48 Kölbel, Nachwort, S. 1125. 49 Dokument 14, S. 839. Hier auch alle folgenden Zitate aus diesem Brief.
Brandt und Grass eine Freundschaft? 87 die Arbeit Käte Strobels überhaupt nicht in der Öffentlichkeit. Zweimal betont er, mit seinen Warnungen vor der Großen Koalition Recht behalten zu haben. Es dominiere das Semi-Politische, das Verwaschene, und außerdem greife die von ihm prognostizierte Zerstrittenheit der CDU/CSU auf die SPD über: gehässiges Gegeneinanderarbeiten bei H. Schmidt und K. Schiller, eruptive Ausbrüche H. Wehners, die Klaus Schütz in Berlin das Leben schwer machten, höfisches Gezänk zwischen Partei und Gewerkschaften und Eingriffe von oben nach unten durch Willy Brandt bei der Nominierung von Helmut Schmidt zu seinem Stellvertreter zählt er als Minuspunkte auf 50. Das Anmaßende seines Auftretens zeigt sich auch in einem Brief vom 9.12.1969. Kurz nach Übernahme der Kanzlerschaft startete Brandt mit wichtigen Initiativen in die ersten hundert Tage seiner Arbeit (Beginn der Neuen Ostpolitik, Innere Reformen, Rede vor dem Europarat, Treffen mit den Präsidenten der EWG-Staaten zur Erweiterung der europäischen Gemeinschaft um Großbritannien und um skandinavische Länder). Wenige Tage nach dem berühmten Treffen mit Präsident Pompidou am 1.-2.12.1969, bei dem die Erweiterung der EWG beschlossen wurde, beschwerte sich Grass über ein dreimaliges Verschieben der Begegnung mit Brandt wegen dringender Regierungsgeschäfte. Diese Arbeitsweise sei auf Dauer gesehen, ziemlich unproduktiv 51. Daher drängte Grass auf regelmäßige Treffen, die dann auch gelegentlich stattfanden. Grass behält auch in den folgenden Jahren seine Linie bei: Er hilft Brandt bei der Formulierung wichtiger, auch parteiinterner Reden, dient gelegentlich als Vermittler z.b. gegenüber der israelischen Ministerpräsidentin Golda Meir, organisiert mit noch größerem Engagement die Wählerinitiativen, formuliert kontinuierlich seine interne Kritik, die er auch gelegentlich nach außen trägt. Dies führt schon im ersten Jahr der Brandt-Regierung zu einem heftigen Konflikt mit Horst Ehmke, dem wichtigsten Mitarbeiter Brandts im Kanzleramt. Der bereits seit 1968 schwelende Konflikt eskaliert im Oktober 1971 als Grass anlässlich einer Buchvorstellung in Paris der Zeitschrift L EXPRESS ein Interview gibt. Auf die Frage, ob er auch etwas Kritisches sagen könne, spricht er die angebliche Schwäche Brandts an, seine Ministermannschaft zu wenig zu führen und Konflikte zwischen den Ministern nicht zu unterbinden. Die deutsche Presse hob selbstverständlich die kritischen Passagen hervor, in denen es hieß, Brandts sei Opfer seiner Qualitäten, weil er großzügig und tolerant sei. Dies führe zu ständigen Streitigkeiten und Eifersüchteleien gerade zwischen den kompetentesten Ministern. Eine sozialdemokratische Regierung dürfe sich den Luxus innerer Streitigkeiten wie am Habsburger Hof nicht leisten 52. Ehmke hatte wie zuvor des Öfteren Grass gebeten, sich mit Kritik zurück zu halten. Zu dieser Zeit hatte sich Grass (in der Vorbereitung des für 1973 erwarteten Wahlkampfs) mit zwei prominenten Mitgliedern der Sozialdemokratischen Wählerinitiative zusammen getan (Dieter Lattmann und Rüdiger Proske) und heftige zunächst interne, dann 50 Ebd. In einem Brief an Ehmke vom 28.9.1969 mischt er sich aktiv in die Regierungsbildung ein, geißelt lächerliche Machtkämpfe bei den verschiedenen Regierungsmitgliedern, warnt vor Conrad Ahlers Opportunismus und spricht unumwunden von Willy Achillesferse, der Personalpolitik. 51 Brief Nr. 85, Grass an Brandt 9.12.1969, S. 325: 52 Kölbel, Brief 147, S. 504f. Anmerkung 7. Auszug aus dem Interview für L Express, Dokument 63, S. 944.
88 Friedhelm Boll auch öffentliche Kritik an Brand geübt 53. Proske wie Grass kritisierten die Informationspolitik der Regierung, namentlich den Regierungssprecher Conrad Ahlers. Daraufhin wehrte sich Ahlers, in dem er sagte: Grass hält offenbar alle außer sich für ziemliche Flaschen. Grass hatte damit genau das erreicht, was er an der sozialdemokratischen Ministerriege kritisierte: Rangeleien in der Öffentlichkeit. Besonders hart ging Ehmke in persönlichen Gesprächen mit Grass ins Gericht. In einem Brief an Brandt berichtet Grass darüber. Er [Ehmke] ist der Meinung, es sei sinnlos und natürlich schädlich, Dir solche Briefe zu schreiben 54. In einer langen Rechtfertigung spielt Grass das Express-Interview herunter, er habe dort lediglich den Missbrauch von Brandt Toleranz durch andere Minister kritisiert 55. Im Interview hatte er jedoch wörtlich gesagt: Willy Brandt ist ganz und gar verantwortlich für diesen Zustand, weil er nicht hart durchgreife und den Prestigestreitigkeiten seiner Minister kein Ende setze 56. Außerdem rechtfertigt sich Grass mit dem Hinweise, er sehe sich als schlechter Freund, wenn ich Dir gegenüber in meinen Briefen, aber auch in der Öffentlichkeit meine, wie ich meine, begründete Kritik unterlassen wollte. Danach folgt eine Passage, die das starke Selbstbewusstsein offenbart und das grundlegend für sein gesamtes Wirken im Umfeld von Brandt anzusehen ist. Grass schreibt: Kurzum: Ich habe es immer (und gestützt auf Deine Reaktionen und Gegenfragen) für nützlich gehalten, Dir offen und ungeschminkt zu schreiben, das heißt, Dir Bericht zu geben, wie sich sozialdemokratische Politik unter Deiner Führung im Land auswirkt 57. Genau diese Selbsteinschätzung, besser als andere zu wissen, wie Brandts Politik beim Wähler ankomme, war es, die Brandts Mitarbeiter erregte. Gegenüber Ehmke verteidigt sich Grass gleichermaßen, in dem er Ehmke bat, Scheinkonflikte zu den Akten zu legen und sich daran zu gewöhnen, dass er lästige, weil notwendigerweise wiederholt vorgetragene (wie Du meinst, sinnlose) Kritik an der Bundesregierung vorbringe 58. Ob die Einschätzung Ehmkes den Brandt schen Empfindungen entsprach, lässt sich nicht klären. Tatsache ist, dass Brandt Grass in keiner Weise kritisierte, noch ihn gar zurückwies oder den Kontakt abbrach. Seine Einschätzung des Konflikts zwischen Ehmke und Grass ist in eine vorsichtige Bemerkung verpackt, so dass Grass sie möglicherweise überhört hat. Zwei Tage später antwortet Brandt, es gebe keinen Grund für Missverständnisse. Selbstverständlich musst Du sagen und schreiben können, was Du für richtig hältst. Freimütige und freundschaftliche Kritik deprimiere ihn nicht, er frage sich nur manchmal, wie wir zu einem besseren Informationsstand unter den Beteiligten kommen 53 Brief 141: Grass, Lattmann Proske an Brandt, 19.9.1970, S. 479ff. Begleitend auch Grass an Brandt: Brief 142, Grass an Brandt, 21.9.1970. Darin kündigt Grass an, dass ihre Kritik demnächst von Rüdiger Proske im Vorwärts erscheine. Dies geschah unter dem Titel: Phantasielos, planlos, provinziell Nr. 41, 7.10.1971. Die Kritik bezog sich auf die Öffentlichkeitsarbeit der Regierung, die insbesondere bei dem inoffiziellen Besuch Brandts bei Breschnew auf der Krim völlig unzureichend gewesen sei. Proske hatte vorgeschlagen, einen dritten Regierungssprecher (speziell für die Innenpolitik) zu ernennen. Brandt lehnte dies aus verschiedenen Gründen ab. 54 Brief 147, Grass an Brandt, 13.10.1971, S. 500ff. Gemeint war dieser 55 Ebd. S. 504. 56 Dokument 63, S. 944. 57 Ebd. S. 505. 58 Dokument 64, Brief Grass an Ehmke, 13.10.1971, S. 945.
Brandt und Grass eine Freundschaft? 89 und wie wir die vorhandenen Kräfte möglichst wirksam werden lassen können. Brandts gut verpackte Kritik wurde auf ein Kommunikationsproblem reduziert, dem noch die Bitte an Grass folgte, wieder einen unbeschwerten Gesprächs- und Arbeitskontakt zu Ehmke herzustellen 59. Der Höhepunkt der öffentlichen Kritik an Brandt beweist im Nachhinein, dass Brandt sich trotz seiner lobenden Worte für Grass doch wohl sehr getroffen gefühlt haben muss. Nach dem fulminanten Wahlsieg von Herbst 1972, wo Brandt mit 45,8% das höchste Wahlergebnis einfährt, das die SPD je in ihrer Geschichte erhielt, nimmt die Zusammenarbeit mit Brandt ab und die Grass sche Kritik zu 60. Als Beispiel sei ein kritischer Kommentar erwähnt, den Grass auf Anfrage von Peter Merseburger in der Sendung PANORAMA am 26.11.1973, ein Jahr nach der Bildung der zweiten Regierung Brandt/Scheel, von sich gab. Die Erklärung wurde von Grass persönlich in seinem Atelier verlesen und dadurch mit der Aura einer großen moralischen Sendung 61 versehen. Unter dem Titel Koalition im Schlafmützentrott, erschien sie kurz darauf im VORWÄRTS; was Brandt enorm erbost hat, wie Klaus Harpprecht notiert 62. Hier wie an anderen Stellen zeigte sich Brandts Betroffenheit zunächst stärker an den Reaktionen seiner Mitarbeiter. Grass tischte alle die Kritikpunkte auf, die er jahrelang Brandt mitgeteilt und z.t. auch öffentlich gemacht hatte 63. Die Regierung sei in schlafmützigen Trott verfallen, der Wahlsieg habe SPD und FDP zu allseits lähmender Selbstgefälligkeit verführt, man sehe mehr den Wähler anödenden Streit als ernsthaften Willen, die begonnene Reformarbeit fortzusetzen. Verdrossen hat sich Willy Brandt, wieder einmal, in die Außenpolitik geflüchtet, innenpolitisch schweigt er sich aus, statt die Sprach- und Begriffsverwirrung um die Reformbereiche Mitbestimmung, Bildungsreform, Umweltschutz, Grund und Boden klärend zu beenden. Erfolge und allzu viele Ehrungen hätten Willy Brandt in einen Bereich entrückt, den Karikaturisten gerne über den Wolken ansiedeln. Grass vergisst nichts. Die Zurechtweisungen, die er von Ehmke und anderen erfahren hatte, scheinen wieder auf: Brandt lasse sich Abschirmung durch übereifrige Berater gefallen 64. Er strahle nicht Tatkraft sondern Lustlosigkeit aus. Die eigentliche Domäne des Kanzlers, die Entspannungs- und Europapolitik werde nach geradezu Metternichschen Richtlinien ausgelegt 65. Entspannung darf gesamteuropäisch keinen 59 60 Brief 149: Brandt an Grass, 15.10.1971, S. 508. Kölbel, Nachwort, S. 1133, spricht von einer Veränderung der politischen Präferenz bei Grass weg von der Parteinahme hin zur Regierungskritik, die zunehmend auch eine Brandt-Kritik war. 61 So Kölbel, Nachwort, 1134. 62 Klaus Harpprecht, Im Kanzleramt. Tagebuch der Jahre mit Willy Brandt, o.o. 2000, S. 452. 63 Das Dokument ist komplett abgedruckt bei Arnulf Baring, Machtwechsel. Die Ära Brandt-Scheel, Stuttgart 1982, S. 631-633. Dort auch alle folgenden Zitate. 64 Selbst die ausgefallenen Gesprächstermine seien erwähnt worden, notiert Kölbel, Nachwort, S. 1134. Dieser Aspekt fehlt jedoch in dem bei Baring abgedruckten VORWÄRTS-Artikel. 65 Zum Vorgang vgl. Kölbel, Nachwort, S. 1129ff.: Grass war im Juli 1973 von deutschen Botschafter in Moskau zu einem Besuch eingeladen worden, der nach Grass Wünschen gestaltet werden sollte. Dabei war auch ein Gespräch mit dem Dissidenten Alexander Solschenizyn vorgesehen. Angesichts der sowjetischen Repressionen gegen Dissidenten bat Sahm jedoch wenig später Grass um eine Reiseverschiebung. Nach Rücksprache mit Brandt sagte Grass die Reise ab, verschwieg dies jedoch dem Moskauer Botschafter. Statt dessen gab er eine Presseerklärung heraus, mit der er die Entspannungspolitik kritisierte, weil sie nicht einmal einen kritischen Zwischenruf ertrage.
90 Friedhelm Boll faulen Burgfrieden zur Folge haben. Zum Schluss greift Grass nochmals Brandt persönlich in dem Bereich an, der sein Markenzeichen war, dem Ausgleich zwischen Moral und Macht. Wenn in Griechenland NATO-Panzer gegen Studenten eingesetzt werden, so sei es Pflicht des Bundeskanzlers und seines Außenministers, vernehmbar Einspruch zu erheben 66. Beide Ämter zeichneten sich jedoch durch beklommene Sprachlosigkeit und ängstliches Wegducken aus. Ganz im Stil des enttäuschten Anhängers formuliert dann Grass abschließend: Wer Willy Brandt freundlich gesonnen ist, wird ihn an Ansprüche erinnern, die er selbst gesetzt hat. Brandt ist sehr betroffen, äußerte dies jedoch nicht. In der handschriftlichen Liste Brandts zu den Ereignissen, die zu seinem Rücktritt geführt haben, taucht auch Grass auf. Neben den Pannen und Ungeschicklichkeiten des Verfassungsschutzes, für die letztlich Hans-Dietrich Genscher verantwortlich war, und dem Treubruch eines Herbert Wehner reiht er diejenigen ein, die sich an Herbert Wehner anhängten, ohne immer zu wissen, was sie taten. Neben Presseorganen wie DER SPIEGEL, STERN erwähnt u.a. Günter Grass: Denkmal + andere Klugscheißereien 67. Im Rückblick sieht Brandt somit auch Grass als einer derjenigen, die ihn zermürbt und zu seinem Rücktritt beigetragen haben 68. Hat Brandt Grass gegenüber diese Einschätzung je zum Ausdruck gebracht? Offensichtlich nicht, denn Brandt hat wenige Tage nach dem Auftritt bei PANORA- MA bei einem Abendessen zu Grass einen Satz gesagt, den man nur als ironisch bezeichnen kann: Günter es ist immer wieder gut zu wissen, daß man sich in schwierigen Lagen auf seine Freunde verlassen kann 69. Von einer Tageszeitung auf die Grass-Kritik angesprochen, meinte Brandt: Wenn ich den Vergleich einmal so ziehen darf: Ich bin besser in der Politik als im Romaneschreiben 70. Über ein zu dieser Zeit stattgefundenes persönliches Treffen ist nichts veröffentlicht worden. Grass hat später erklärt, ein Mitarbeiter Brandts habe ihn zur Rede gestellt und gemeint, wie er die SPD in der Öffentlichkeit so angreifen könne, er sei dem Kanzler in den Rücken gefallen. Grass dürfte die Schelte des Mitarbeiters nicht ernst genommen haben, denn er fügt hinzu. Der Mann hieß Guillaume 71. Damit wollte er wohl sagen: Den Mann ist ohnehin ein Verräter. Auch ein anderer Mitarbeiter Brandts, der Büroleiter Dr. Wilke berichtet, er habe Grass im persönlichen Gespräch heftig ange- 66 Baring, Machtwechsel, S. 633. 67 Mit Denkmal war Grass Äußerungen gemeint, der Kanzler sei entrückt. Das gesamte Dokument aus handschriftlichen Notizen Brandts ist abgedruckt bei: Willy Brandt, Berliner Ausgabe. Bd. 7, Mehr Demokratie wagen. Innen und Gesellschaftspolitik 1966-1974, bearbeitet von Wolther von Kieseritzky, Bonn 2001, S. 508 537, hier S. 530. 68 Seitdem hat sich bei Brandt-Kennern der Begriff Klugscheißer für Grass breit gemacht. Vgl. Klaus Harpprecht in seiner Besprechung des Kieseritzky-Bandes der Berliner Ausgabe, in: DIE ZEIT, 27.12.2001, S. 46, der schreibt: Kopfschüttelnd begegnen wir der grämlichen Klugscheißerei des ewig beleidigten Günter Grass, die ungeahnten Schaden anrichtete [ ]. Michael Jürgs, Bürger Grass. Biographie eines deutschen Dichters, München 2002, S. 226, datiert das Wort noch früher. Schon vor seinem Rücktritt soll Brandt gesagt haben, man möge ihm jetzt endlich diesen Klugscheißer vom Leib halten. 69 Zitiert nach Kölbel, Nachwort, S. 1135. 70 Zitiert nach Kölbel, Nachwort, S. 1135. 71 Zitiert nach Kölbel, Nachwort, S. 1136 mit Bezug auf eine Äußerung von Grass in der Zeitschrift DER SPIEGEL.
Brandt und Grass eine Freundschaft? 91 gangen und gesagt, durch die Übernahme von Klischees beraube er, Grass, sich der Wirkung seiner Kritik 72. Das Brandt sche Wort von den Klugscheißereien, das erst nach seinem Tod veröffentlicht wurde, umschreibt wohl genau das, was viele Personen im Umfeld von Brandt schon seit längerem glaubten: Dass Grass als Kritiker Brandts sich in vielen seiner Urteile nicht auf große, die Republik beschäftigende Themen konzentrierte, wie bei seinen Warnungen vor der Großen Koalition, sondern zunehmend auf die in der Meinungspresse hochgespielten Klischees verfällt 73 oder Themen aufgreift, deren Zusammenhänge ihm nicht oder nur aus der Presse bekannt sind. Gerade die Kritik an der vorsichtigen Griechenlandpolitik von Brandts Regierung scheint Grass nicht klar gewesen zu sein. Als Grass im Rahmen einer aus England kommenden Aktivität kurz vor der für die Bundesregierung äußerst wichtigen NATO-Rats-Tagung 1971 in Bonn gegen die NATO-Politik demonstrieren möchte, war er ebenfalls in heftige Auseinandersetzung mit Ehmke geraten. Im März 1972 hielt Grass in Athen eine Rede vor einer regimekritischen Gesellschaft. Nach Angriffen von Grass auf die Militärregierung und an die Adresse der USA wurde diese Gesellschaft verboten und sieben Mitglieder, darunter bekannte Sozialdemokraten, verhaftet. Brandt hatte daraufhin Grass in einem persönlichen Gespräch erläutert, dass er skeptisch sei gegenüber dieser Art von demokratischem Interventionalismus 74. Es wäre für die Bundesregierung damals durchaus kontraproduktiv gewesen, neben schwierigen und von der amerikanischen Administration kritisch betrachteten Ostpolitik eine weitere Konfliktfront mit den USA aufzumachen. Brandts Hemmungen, dem Kritiker Grass mit klaren und offenen Worten zu begegnen, sind schwer zu verstehen. Arnulf Baring beantwortet diese Frage mit der Bemerkung, dass Brandt in einer ihm persönlich gefährdenden Maße tolerant war 75. Er habe alle Kritik, die man ihm entgegenbrachte, widerspruchslos hingenommen. Baring bezieht sich mit seiner Bemerkung auf Helmut Schmidt, der Brandt wegen dessen mangelnder Durchsetzungskraft kritisierte. Brandt führe falsch, habe Schmidt bemerkt. Jeder der ihn kritisiere, habe bei der nächsten Begegnung einen Händedruck bekommen. Dies habe seine Autorität untergraben 76. Vielleicht hat Brandt die Arbeitsteilung, wie sie sich im Dialog der offenen Briefe von 1967 eingestellt hatte, als Modell des Zusammenwirkens von Geist und Macht verstanden. So hat er des Öfteren Grass wegen seiner kritischen Äußerungen mit dem Hinweis auf dessen schriftstellerische Unabhängigkeit verteidigte. Aber 1973 hatte sich die Gesamtlage der Brandt schen Regierung völlig verändert. Grass bleibt seiner Rolle als Berufskritiker so sehr verhaftet, dass er nicht erkennt, wie sehr Brandt nicht der Kritik, sondern der Hilfe bedarf 77. Im Gegenteil, er spielt seine Rolle unbeirrt 72 Zitiert nach Kölbel, Nachwort, S. 1136, Anmerkung 29. 73 Vgl. die entsprechenden Artikel DER SPIEGEL, zitiert bei Kölbel, Nachwort, S. 1134ff. 74 Dokument 71: Brandt Vermerk über ein Gespräch mit Günter Grass, 26.3.1972, S. 956f. Vgl. die Darstellung von Kölbel, Nachwort, S. 1132f. mit Auswertung der Kritik des Auswärtigen Amts am Verhalten von Grass. 75 Baring Machtwechsel, S. 633. 76 Ebd. 77 Allgemein zu Intellektuellen als Kritiker: M. Rainer Lepsius, Kritik als Beruf. Zur Soziologie der Intellektuellen, in: Kölner Zeitschrift für Soziologie und Sozialpsychologie 1964, S. 75-91.
92 Friedhelm Boll weiter, fällt Brandts Mitarbeitern auf die Nerven und verletzt Brandt aufs Tiefste. So trägt dazu bei, dass der resignierende Brandt sich nicht mehr wehrt und ein halbes Jahr später seinen Abschied nimmt 78. Ein für Polen nicht unwichtiger Aspekt der Freundschaft Brandt-Grass ist hier noch zu erwähnen: Grass gehörte seit Beginn seines politischen Wirkens im Umfeld von Brandt zu den uneingeschränkten Befürwortern einer Aussöhnung mit Polen und einer unmittelbaren Anerkennung der Oder-Neiße-Grenze. Bereits in den von ihm alleine organisierten und finanzierten Wahlkampfreisen von 1961 und 1965 trat er offenen für die Anerkennung der Oder-Neiße-Grenze ein, obwohl dies noch keineswegs zum Programm der SPD gehörte. Er forcierte dieses Thema auch bei seinen Schriftstellerkollegen, ja man kann sagen, dass Grass derjenige der deutschen Schriftsteller war, der sich am engagiertesten für diese Aussöhnung mit Polen einsetzten. Zweifellos hat er damit viele andere Intellektuelle beeinflusst und motiviert. Da dieses Thema zwischen ihm und Brandt nie umstritten war, finden sich dazu nur wenige Hinweise im Briefwechsel. Grass Unterstützung der Warschauer Rede im Dezember 1970, seine Teilnahme (und die seines Freundes Sigfried Lenz) an der Warschau Reise zur Unterzeichnung des Warschauer Vertrags im Dezember 1970 sowie sein generelles Engagement in dieser Sache zeigen, wie sehr er und Brandt hier übereinstimmten. Für Brand wie auch für Grass bildete die Aussöhnung mit Polen nicht nur eine Frage der politischen Klugheit sondern auch eine der politischen Moral. Zwar lag der Schlüssel zu Brandts Neuer Ostpolitik in Moskau, wie Beobachter und Historiker immer wieder betonten, so bildete Polen das Herz, d.h. der moralische Mitte dieser Politik 79. Brandt wusste, dass sich der Hass seiner Gegner insbesondere gegen sein offenes Eingeständnis richtete, demzufolge die ehemaligen Ostgebiete verloren seien. Grass und Brandt stimmten überein in dem mehrfach belegten Wort von Brandt: Nie mehr eine Politik über Polen hinweg! Diese Maxime wurde dann auch zum Leitspruch für Brandts Nachfolger im Kanzleramt Helmut Schmidt, ja auch Helmut Kohl ist dieser Maxime meistens gefolgt. Zu den von Brandt leider nicht verwirklichten Vorschlägen gehörte die Anregung von Grass, eine deutsche Nationalstiftung zu gründen, die das geistige Erbe der deutschen Vertriebenen bewahren sollte. Grass stellte sich vor, dass, so wie er in seiner Danzig- Trilogie, alle Vertriebenen eingeladen werden sollten, ihre Erinnerungen an die ehemalige Heimat, ihre Sprache und Dialekte aber auch andere transportable Erinnerungsstücke sowie das allgemeine geistige Erbe der ehemaligen Ostprovinzen in dieser Nationalstiftung unterzubringen. In seinem Brief an Brandt fand er bewegende Worte für die älteren deutschen Vertriebenen, die den Verlust der Heimat nicht verschmerzen konnten. Er sprach von dem Gefühl der Enttäuschung, der Leere und Sinnlosigkeit aus dem heraus ein demagogisch aufgeladener Nationalismus entstehen könne. Seine manchmal überschießende Phantasie verleitete ihn auch in dieser 78 Zu den Faktoren des Rücktritts vgl. Peter Merseburger, Willy Brandt 1913-1992. Visionär und Realist, Stuttgart/München, S. 2002, S. 633, 712. Dort wird auch der Angriff von Grass erwähnt. 79 Friedhelm Boll, Nie mehr eine Politik über Polen hinweg. Zur Bedeutung Willy Brandts für die deutsch-polnischen Beziehungen. Einleitung zu: Friedhelm Boll/Krzystof Ruchniewicz unter Mitarbeit von Peter Beule, Hg., Nie mehr eine Politik über Polen hinweg. Willy Brandt und Polen, Bonn 2010, S. 7-28, hier S. 9f mit Hinweisen auf viele Zeitzeugen und Historiker.
Brandt und Grass eine Freundschaft? 93 Sache übers Ziel hinauszuschießen, in dem er vorschlug, Vertriebene sollten neue Stadtgründungen vornehmen (Neu-Breslau, Neu-Danzig, Neu-Königsberg), die es erlaubten, die sonst wohl aussterbenden Dialekte weiter zu pflegen 80. Den Vorschlag einer Nationalstiftung nahm Brandt in seiner Regierungserklärung von 1973 auf 81. Grass und Brandt haben den für die Vertriebenen Bereich der Erinnerung keineswegs unterschätzt, jedoch zerschlug sich diese im Bundeshaushalt bereits verankerte und von Bundeskanzler Helmut Schmid weiterverfolgte Idee an Kompetenzstreitigkeiten zwischen der Bundesregierung und den für Kultur zuständigen Ländern 82. Inzwischen ist in diesem Bereich eine blühende regionale Museumslandschaft entstanden wie z.b. das Schlesische Museum in Görlitz oder das Pommersche Landesmuseum in Greifwald, die frei von revisionistischen Ansätzen eine rege, grenzüberschreitende Arbeit mit polnischen Regionen betreiben. Diese Hinweise zeigen, dass Grass sich schon unmittelbar nach dem Abfassen der Blechtrommel nicht nur in seiner Literatur für Polen interessierte und in seiner typischen Eigenwilligkeit einsetzte, wie Marion Brandt so vorzüglich herausgearbeitet hat 83, sondern gerade auch in direkten politischen Initiativen. So lässt sich die politische Verbindung von Brandt und Grass auch für Polen als Glücksfall der Geschichte bezeichnen. SCHLUSSBETRACHTUNG Offenbar hat Grass seine Kritiker-Rolle nicht hinreichend reflektiert. Zwar konnte Brandt die Diskrepanz zwischen Geist und Macht verringern, aufheben konnte er sie nicht. Einer europäischen Mittelmacht, die darum kämpfen musste, ihre eigenen Interesse im Ost-West-Konflikt zu artikulieren und nicht zuletzt unter Aufgabe ihrer Lebenslügen wie der Hallstein-Doktrin und der Nichtanerkennung der Oder-Neiße- Grenze offensiv zu vertreten, konnte sich nicht zusätzliche zur führenden Kritikerin der USA (Vietnam, Griechenland) aufschwingen. So lässt sich seine Brandt-Kritik auch lesen als Abrechnung mit einem Politiker-Ideal, an dem er selbst mitgearbeitet hatte und das er nun aus Enttäuschung fallen ließ bzw. auf die von ihm erwartete Ideal-Linie zurück beordern wollte. Warum sich Grass so engagiert für Brandt eingesetzt hat, ist nicht leicht zu ergründen. Zunächst dürfte Grass frühe Grundentscheidung, die SPD als seine politische Heimat zu betrachten, eine zentrale Rolle gespielt zu haben. Nach den Erfahrungen 80 Brief 90: Grass an Brandt, 12.2.1970, S. 339-334, hier, S. 341-344. Über die Deutschen Nationalstiftung als Gesamtdeutsches Projekt ging Grass auch in seinem Essay Kopfgeburten oder Die Deutschen Sterben aus im Jahre 1980 ein. Vgl. Dokument 94, S. 1002-1004. 81 Ebd., Fußnote 13 sowie Brief 199: Brandt an Grass, 7.10.1974. 82 Ebd., Fußnote 3. Die von Grass initiierten Aufgaben sind inzwischen in der Konzeption zur Erforschung und Präsentation deutscher Kultur und Geschichte im östlichen Europa zusammengefasst, die mehrere regionalbezogene Museen und Einrichtungen umfasst. Siehe: http://dip21.bundestag.de/dip21/btd/14/045/ 1404586.pdf, Abruf 2.7.2015. Die von Helmut Schmidt 1992 initiierte Deutsche Nationalstiftung in Weimar mit Sitz der Geschäftsstelle in Hamburg hat ebenso eine andere Zielsetzung wie die von Bundeskanzler Schröder 2002 gegründete Kulturstiftung des Bundes. 83 Marion Brandt, Eine schwierige Freundschaft. Günter Grass und die Opposition in Polen der 70er und 80er Jahre, in: Marion Brandt/Marek Jaroszewski/Miroslaw Ossowski, Hg., Günter Grass. Literatur Kunst Politik. Dokumentation der internationalen Konferenz (4.-6.10.2007), Danzig 2008, S. 277-287.
94 Friedhelm Boll der beiden deutschen Diktaturen, so unterschiedlich sie auch waren, schien Grass die SPD die einzige Partei gewesen zu sein, die gleichzeitig Freiheit und soziale Gerechtigkeit glaubwürdig vertreten konnte. In der Auseinandersetzung mit den extremen Linken in Berlin, verteidigt er sein Festhalten an der SPD äußerst wortreich. Als zweites scheint er in Brandt eine moralische und intellektuelle Größe gesehen zu haben, die ihn überzeugte. Brandt hatte, wie Grass es einmal formulierte, die seltene Gabe, Zukunft näher heranzurücken, schemenhafte Hoffnungen und Gefährdungen zu konturieren 84. In diesem Sinne gelang es Brandt, die Kluft zwischen Geist und Macht zu verringern. Er band Intellektuelle, Dichter und Künstler auf eigenartige Weise an sich 85. Dies gelang ihm besonders bei dem zur politischen Macht drängenden Grass, der ihm in dieser Hinsicht wiederum eine außerordentliche Stütze war. Zweifellos war Grass äußerst angetan von der Tatsache, der politischen Macht so nah wie möglich zu sein. Es schmeichelte ihm, Brandt nahezustehen, genauso wie es Brandt schmeichelte, gute Kontakte zu den Vertretern der kritischen Intelligenz zu haben. Der Austausch mit ihnen insbesondere im Kontext seiner großen Reden haben ihm viel bedeutet. Allein aus Anlass der Nobelpreis Rede hat er Grass, Golo Mann und Eberhardt Jäckel drei Tage im Kanzlerbungalow untergebracht, wo sie für diese Rede arbeiteten 86. In diesem Feld war Grass eindeutig der für Brandt wichtigste Mittler, viele Kontakte z.b. zu Golo Mann und Luise Rinser kamen jedoch auch ohne Grass zustande 87. Es gab aber noch ein Viertes, was Grass offenbar faszinierte: Brandt hatte sich als Gegner Hitlers bewährt, ja er repräsentierte auf besonders überzeugende Weise das, was Grass nicht war, er war überzeugter Antifaschist. Grass scharfe Kritik an Kiesinger und Schiller sowie seine Bevorzugung überzeugter Antifaschisten wie Brandt, Erler und Kühn unterstreichen die Bedeutung dieses Faktors. Die Erblast der NS- Vergangenheit wirkt bei Grass so stark nach, dass er 1989 eine völlig andere Auffassung zur deutschen Einheit entwickelt als Brandt: Während Brandt für die rasche Einheit plädiert ( Jetzt wächst zusammen, was zusammen gehört ), erhob Grass wegen der Last der deutschen Vergangenheit lautstark seine Stimme für den Fortbestand zweier deutscher Staaten 88. Aber wie sah es nun aus mit der Freundschaft dieser beiden in ihrer Art so verschiedenen Männern? Vom Ende der Partnerschaft her betrachtet fällt es schwer, von Freundschaft zu sprechen. Grass benutzte den Terminus nicht selten 89, Brandt nur in wenigen Ausnahmefällen z.b. in einem Geburtstagstelegramm von 1971: LIEBER GUENTHER ZU DEINEM 44. GEBURTSTAG MEINE HERZLICHE GRATULATI- ON UND MEINEN AUFRICHTIGEN DANK FUER ZUSAMMENARBEIT UND FREUNDSCHAFT DU SOLLST GERADE WISSEN WIE WICHTIG ES MIR IST 84 So Merseburger, Brandt, S. 8. 85 Ebd. 86 Brief 153: Brandt an Grass 18.11.1971, S. 518f. 87 Brief 103: Brandt an Grass, 17.7.1970, S. 385; Brief 143, Brandt an Grass, 28.9.1971, S. 489. Golo Mann hatte bereits seit 1969 gelegentlich bei der Sozialdemokratischen Wählerinitiative mitgearbeitet. 88 Dazu ausführlich Kölbel, Nachwort, S. 1139-1144. Offenbar brannte in Grass Seele eine Art Feuer aus Scham und Schuld, weil er sich als Siebenzehnjähriger auf die Nazis eingelassen und Mitglied der Waffen 89 Kölbel, Nachwort, S. 1124.
Brandt und Grass eine Freundschaft? 95 DASZ WIR ES UNS NICHT ZU LEICHT MACHEN 90. So faste er die spannungsreiche Partnerschaft ihrer beider Beziehungen. Hier wie in anderen Situationen lag die Kunst des Politikers Brandt darin, Grass persönlich und auch als Kritiker einzubinden und auf politische Zielsetzung zu hin zu orientieren. Ganz offenbar hat Brandt die Rolle des Kritikers, die Grass neben seinen anderen Rollen spielte, grundsätzlich akzeptiert, und vermutlich bis 1972 auch gut geheißen. Grass bestätigt diese Sicht in einem späteren Artikel von 1992, als er schrieb: Kritik nahm er [Brandt, F.B.] auf als Beweis sachlich angetragener Freundschaft 91. Insgesamt wird man dem Herausgeber des Briefwechsels zustimmen müssen, dass das, was beide unter ihrer Freundschaft verstanden, schwerlich auszumachen ist 92. Aber Brandt hielt Grass auch auf Distanz. Als dieser im Dezember 1972 auf intensivere Zusammenarbeit drängte und im Frühsommer 1973 ein ganzes Wochenende oder gar 2-3 Tage zur Kooperation mit ihm und einigen Vertretern der Wählerinitiative einlud, hat Brandt laut Wilke gesagt: ich habe keine Lust ein Wochenende mit ihm zu verbringen, dann gehe er Grass ihm auf die Nerven 93. Die krisenhafte Zuspitzung der Partnerschaft im Jahre 1973 zeigt, dass Grass mit den verschiedenen, von ihm eingenommenen Rollen in Konflikt geriet. Hätte Brandt von einem Freund nicht erwarten können, dass er schweigt, wo seine Regierungstätigkeit ernsthaft bedroht war? Aber diese Dimension von Freundschaft war in Grass Rollenkonzept nicht vorgesehen. Im Prozess der Selbstfindung und der intellektuellen Neugründung der Bundesrepublik der 1960er und 1970er Jahre spielte Grass wegen seines Talents, seines Drängens in die politische Aktivität und seiner Nähe zu Brandt eine zentrale Rolle. Aus dem Kreis der Gruppe 47 war er es, der nicht als erster aber dafür mit größtem Engagement für die politische Alternative der SPD und ihres Vorsitzenden eintrat. Damit hat er die intellektuelle Selbstanerkennung der Bundesrepublik als westliche Demokratie (Klaus Schönhoven) in starkem Maße beeinflusst. Auch für die politische Entwicklung eines beträchtlichen Teils der studentischen Jugend zur partizipatorischen Demokratie hat sein Wirken an der Seite Brandts ebenso wie sein Engagement in der Sozialdemokratischen Wählerinitiative äußerst wichtige Impulse gegeben. Die Neuorientierungen in der zweiten formativen Phase der Bundesrepublik werden sowohl mit dem Namen Brandt wie mit dem von Grass verbunden bleiben. Natürlich lässt sich auf Grund des Gesagten die Frage aufwerfen, ob Brandt überhaupt zur Freundschaft mit Grass fähig war. In kleineren oder größeren Gruppen konnte Brandt lustig und aufgeschlossen sein 94. Jedoch blieb er gegenüber Einzelpersonen immer sehr zurückhaltend, wie u.a. Egon Bahr berichtet 95. Kann ein Spitzenpolitiker wie Brandt überhaupt Freundschaften pflegen? Möglicherweise steht bei 90 Brief 182: Brandt an Grass, 16.10.1971, S. 509. 91 Zitiert nach Kölbel, Nachwort, S. 1125. 92 Ebd. 1127. Der Grass-Biograph Jürgs, Grass, S. 224, kommt auf die Frage nach der Freundschaft beider zu folgendem Urteil: Falls Brandt überhaupt zu einer Freundschaft fähig war, was alle bezweifeln, die ihn gut kannten wie sein Freund Egon Bahr, dann lautet die Antwort Ja, kann sein, ist auch egal. 93 Zitiert nach Kölbel, Nachwort, S. 1127. 94 Treffend beschrieben bei Ehmke, Mittendrin; S. 196f. 95 Vgl. Jürgs, Grass, S. 224; Merseburger, Willy Brandt, S. 8.
96 Friedhelm Boll Politikern notgedrungener Weise das Kosten-Nutzenverhältnis so sehr im Vordergrund, dass dies persönliche Freundschaften ausschließt. Ganz ohne Zweifel hat Brandt die Unterstützung durch Grass geholfen. In manchen Zeiten mag Grass sehr stark zum positiven Image Brandts als dem Politiker, der Geist und Macht zu versöhnen scheint und die moralische Dimension in der Politik repräsentiert, enorm beigetragen haben. Grass hat vom Kontakt zu Brandt keineswegs weniger profitiert, hat er doch sein Image als einflussreichem Schriftsteller gerne gesehen und hervorgehoben. Dies zeigen vielfältige Fotos, die ihn gemeinsam mit Willy Brandt zeigen, sei es mit Kulturschaffenden 1965, in den Wahlnächten von 1969 und 1972, bei der Gründung des deutschen Schriftstellerverbandes 1970, beim Besuch Brandt bei der UNO 1973, beim Israelbesuch Brandts 1973 oder bei sozialdemokratischen Parteitagen. Das Geheimnis der Beziehung zwischen Brandt und Grass scheint wohl in den Momenten gelegen zu haben, in denen beide miteinander kooperierten und Gedanken zu formulieren suchten, die jenseits politischer Rituale und Sprechweisen den Bürger unmittelbar erreichten. Brandt hat das Grass sche Sprachvermögen einmal so formuliert: Aber er entdeckte und formte ein Talent, dessen Erfüllung Grass wohl selbst als eine Art Glück erkannt haben muss: Die Gabe, das Wort unmittelbar in Wirkung umzusetzen 97. Zusammenfassung Die beiden Nobelpreisträger Willy Brandt (Kanzler der Bundesrepublik von 1979 bis 1974, Friedensnobelpreis 1971) und Günter Grass (Literaturnobelpreis 1999) bildeten zwischen 1965 und 1974 eine Art Partnerschaft, wie es sie zwischen einem führenden Politiker und einem Intellektuellen in Deutschland zuvor und auch danach nicht gegeben hat. Viele Beobachter sprechen im Anschluss an Grass von Freundschaft. Der Autor untersucht die Partnerschaft genauer und stellt fest, dass man nur eingeschränkt von Freundschaft sprechen kann. Dabei werden vier Rollen herausgearbeitet, in denen Grass Brandt gegenübertrat: Grass war der der weltbekannt Schriftsteller, der Kritische Intellektuelle, der öffentlich Stellung bezieht und sich einmischt, der selbsternannte oder gebetene Ratgeber und der Unterstützer und Wahlkämpfer, der sich von 1961 bis 1972 persönlich für Brandt einsetzte. Beide Persönlichkeiten haben von dieser Partnerschaft enorm profitiert, Brandt durch den Wahlkämpfer und den z.t. grandiosen Schriftsteller, der bei vielen seiner großen Reden wichtige Formulierungen geliefert hat. Die Rolle des Sprachfinders dürfte die ertragreichste Funktion von Grass gewesen sein. Aber auch der Schriftsteller hat von der Nähe zu Brandt an Renommee und Einfluss gewonnen. Da er ab 1973 jedoch immer stärker seine Funktion als Kritiker herauskehrte, kam die Beziehung in eine schwelende Krise. Er ging Brandt zunehmend auf die Nerven und er trug durch seine harsche Kritik auch zu seinem Amtsverzicht Brandts 1974 bei. In diesem Zusammenhang nannte Brandt seine Kritik Klugscheißereien. - Die Partnerschaft zwischen beiden hat stark zur intellektuellen Selbstfindung der Bundesrepublik als westliche Demokratie in den 1960er Jahren (Klaus Schönhoven) beigetragen. 96 Zitiert nach Kölbel, Nachwort, S. 1123.
97 W S P Ó L N O T Y Rocznik Gdañski, t. LXXV LXXVI, 2015 2016 PL ISSN 0080-3456 SYLWIA BYKOWSKA 1 GDAÑSK 1945 KONIEC I POCZ TEK MIEJSKIEJ WSPÓLNOTY WPROWADZENIE Rok 1945 stanowi³ dla Gdañska moment wielkiego dziejowego zwrotu. Podobnie jak w 1793 i 1871 roku miasto zmieni³o swoj¹ przynale noœæ pañstwow¹, a wraz z ni¹ ca³kowitej przebudowie uleg³a struktura narodowoœciowa lokalnej spo³ecznoœci. W XIX w. transformacji politycznej towarzyszy³y procesy modernizacji oraz industrializacji i to w ich wyniku postêpowa³y zmiany w sk³adzie ludnoœciowym Gdañska oraz dynamiczny wzrost liczby mieszkañców 2. By³y to wiêc naturalne zjawiska wynikaj¹ce z rozwoju spo³eczno-gospodarczego. Prze³om roku 1945 charakteryzowa³ natomiast rewolucyjny przebieg oraz totalny zasiêg. Mo na wskazaæ cztery zasadnicze jego obszary: polityczny, ludnoœciowy, gospodarczy oraz ideologiczny. Gdañsk zosta³ w³¹czony w granice pañstwa polskiego, które bêd¹c w obszarze wp³ywów ZSRR stanê³o przed zadaniem instalowania totalitarnego systemu rz¹dów. Do zasadniczych podstaw ustrojowych tzw. demoludów zaliczamy rz¹dy monopartii, nacjonalizacjê przemys³u, tajn¹ i wszechobecn¹ policjê polityczn¹. Klamr¹, która spina³a i t³umaczy³a dokonuj¹ce siê w Polsce i innych pañstwach Europy Œrodkowo- -Wschodniej (w ró nym tempie i zakresie) zmiany by³a ideologia marksistowska. W jej imiê rz¹dy komunistyczne wprowadzaj¹c spo³eczeñstwa na wy szy etap rozwoju otacza³y œcis³¹ kontrol¹ wszystkie dziedziny ycia. Jednak aby kontrola polityczna by³a skuteczna, musi byæ totalna, a ta mo liwa jest wówczas, gdy jej obiektem jest spo³eczeñstwo ujednolicone i umasowione. W kilku krajach na pocz¹tku drogi do osi¹gniêcia swoich celów ustrojowych komuniœci stanêli przed zadaniem ujednolicenia ludnoœci najpierw pod wzglêdem narodowoœciowym. 1 Instytut Historii Polskiej Akademii Nauk, e-mail: sbykowska@ihpan.edu.pl. 2 P. O. L o e w, Gdañsk. Biografia miasta, Gdañsk 2013, s. 168.
98 Sylwia Bykowska Projekt homogenizacji spo³eczeñstw socjalistycznych po 1945 r. poprzedza³ wspólny cel zwyciêskich mocarstw, jakim by³o ca³kowite usuniêcie ze stosunków miêdzynarodowych konfliktów etnicznych. Skrystalizowa³ siê on w 1945 r. na konferencji w Ja³cie, a nastêpnie zosta³ potwierdzony na konferencji w Poczdamie. W tym wypadku budowania w Europie pañstw narodowych przywódcy, którzy wkrótce podzielili œwiat na dwie wrogie strefy wp³ywów, prezentowali to same stanowisko. Najliczniejsz¹ mniejszoœci¹ narodow¹ powsta³¹ wskutek zmian terytorialnych dokonanych na mapie powojennej Europy stali siê Niemcy. Wszyscy pozostaj¹cy poza granicami pokonanej Rzeszy mieli zostaæ doñ przesiedleni. Problem ten dotyczy³ równie Polski, w której granicach znalaz³y siê wschodnie obszary niemieckie. W niniejszym artykule zostanie przedstawiona analiza zjawiska, jakim by³a bezprecedensowa wymiana ca³ej niemal gdañskiej populacji w 1945 roku jako konsekwencja II wojny œwiatowej. Przebieg wymiany ludnoœci w Gdañsku i innych poniemieckich miastach w Polsce w latach 1945 1946 nie posiada³ jeszcze umocowania w ideologicznym dyskursie w³adzy. Prezentowany by³ w propagandzie jako akt sprawiedliwoœci dziejowej. Niew¹tpliwie jednak ujednolicenie narodowe sprzyja³o realizacji celów komunistycznych w³adz, w tym g³ównie odwo³ywania siê do tradycji narodowych oraz kreowania figury Niemca jako odwiecznego wroga polskoœci. Poniewa by³y to wartoœci podzielane przez zdecydowan¹ wiêkszoœæ Polaków, równie i usuniêcie Niemców z granic Polski wywo³ywa³o powszechn¹ akceptacjê, a nawet entuzjazm. Po latach wojennej tragedii i cierpieñ doznanych ze strony Niemców nawet nie brano pod uwagê mo liwoœci koegzystencji w jednym pañstwie Polaków i Niemców 3. Po zajêciu Gdañska przez armiê sowieck¹ nastêpowa³o sukcesywne przejmowanie w³adzy przez administracjê polsk¹. Szybkie zasiedlenie i zagospodarowanie terenów nale ¹cych dot¹d do Trzeciej Rzeszy postrzegano w kategoriach racji stanu. Problem ten oprócz Gdañska dotyczy³ tak e Szczecina, Zielonej Góry, Wroc³awia czy Olsztyna. Miasta te sta³y siê obszarem wêdrówek ludów, niespotykanych dot¹d w dziejach Polski 4. I tak podczas gdy jedni opuszczali swoje rodzinne strony, inni przybywali na tzw. ziemie odzyskane, aby tu zacz¹æ nowe ycie. Jak wspomniano, linia podzia³u pomiêdzy obiema grupami mia³a przebiegaæ œciœle w oparciu o kryterium narodowoœciowe. AUTOCHTONI NIEMIECCY CZY POLSCY? Zmiana przynale noœci pañstwowej Gdañska w 1945 roku poci¹gnê³a za sob¹ ca³kowit¹ niemal wymianê ludnoœci. Prawo pozostania w rodzinnym mieœcie mieli rodzimi mieszkañcy polskiego pochodzenia zwani autochtonami, których liczbê szacowano od pó³tora do dwóch milionów 5. Zostali oni zobligowani do przejœcia weryfikacji narodowoœciowej. Od symbolicznego 30 marca (choæ niektórzy podaj¹ 28 marca) 1945 r., kiedy to nast¹pi³o zawieszenie polskiej flagi na Dworze Artusa na znak zajêcia 3 E. Dmitrów, Niemcy i okupacja hitlerowska w oczach Polaków. Pogl¹dy i opinie z lat 1945 1948, Warszawa 1987, s. 219. 4 Por. na przyk³ad K. K ersten, Repatriacja ludnoœci polskiej po II wojnie œwiatowej (Studium historyczne), Wroc³aw 1974, s. 3 i in. 5 G. Strauchold, Myœl zachodnia i jej realizacja w Polsce Ludowej w latach 1945 1947, Toruñ 2003, s. 90.
Gdañsk 1945 koniec i pocz¹tek miejskiej wspólnoty 99 Gdañska zarówno Sowieci, jak i Polacy mieli problem z jednoznacznym ustosunkowaniem siê wobec rodzimych mieszkañców by³ego Wolnego Miasta Gdañska. Na wszelki wypadek, nie wchodz¹c w szczegó³y skomplikowanej sytuacji narodowoœciowej, jaka panowa³a na obszarach pogranicza polsko-niemieckiego, ca³¹ zastan¹ w Gdañsku ludnoœæ traktowano jako niemieck¹. ycie dotychczasowych mieszkañców Gdañska tocz¹ce siê w granicach Frei Stadt Danzig, a od paÿdziernika 1939 r. w ramach Trzeciej Rzeszy runê³o dos³ownie wraz z niemal ca³¹ zabudow¹ Starego Miasta. Wraz z wtargniêciem do miasta Armii Czerwonej w marcu 1945 roku i oswobodzeniem terenu od wojsk niemieckich Sowieci z ca³¹ brutalnoœci¹ pozbawiali przebywaj¹c¹ tu ludnoœæ (g³ównie Niemców, lecz tak e grupê rodzimych Polaków) nie tylko prawa do bycia gospodarzem w swoim mieœcie, ale i atrybutów obywatela, takich jak prawa publiczne, jak równie wszelkiej podmiotowoœci i cz³owieczeñstwa. Przejêcie administracji w Gdañsku przez w³adze polskie w dniu 4 kwietnia 1945 r. proces ten pog³êbi³o. Niemiecka ludnoœæ cywilna tu po wojnie sta³a siê synonimem wszelkiego z³a doznanego w latach okupacji i to wobec niej kumulowa³a siê nienawiœæ za doznane od niemieckich zbrodniarzy krzywdy. W okresie trójw³adzy, jaka zapanowa³a w Gdañsku w latach 1945 1946 komendantury sowieckiej z gen. lejtnantem Siemionem Mikulskim na czele, Urzêdu Bezpieczeñstwa Publicznego, kierowanego przez p³k. Grzegorza Korczyñskiego oraz Zarz¹du Miejskiego i prezydenta Gdañska Franciszka Kotus-Jankowskiego trwa³ proceder wysiedlania ludnoœci miasta w g³¹b Rosji, zarówno Niemców, jak i Polonii gdañskiej 6. Jak s³usznie zauwa a Piotr Madajczyk, politykê narodowoœciow¹ realizowa³y wówczas niekiedy bardziej w³adze sowieckie ni polskie (decydowanie, kogo nale y osadziæ w obozie, wywieÿæ na roboty przymusowe do ZSRR lub wysiedliæ do Niemiec) 7. Oblicza siê, e z terenu ca³ego województwa gdañskiego deportowano w ten sposób 25 tys. osób. Posiadanie Ausweisu lub paszportu gdañskiego wystarczy³o, aby trafiæ na roboty przymusowe do jednego z kilkudziesiêciu obiektów G³ównego Zarz¹du do Spraw Jeñców Wojennych i Internowanych NKWD. Natomiast z samego Gdañska Sowieci deportowali w g³¹b ZSSR do 10 tys. gdañskich Niemców, z których 5 tys. nigdy nie wróci³o 8. Skala zjawiska by³a na tyle du a, e w³adze gdañskie postanowi³y podj¹æ kroki w celu ochrony przed wysiedleniem Polaków z Gdañska traktowanych jako Niemców. I tak podjêto decyzjê o wszczêciu weryfikacji narodowoœciowej, która mia³a za zadanie oddzielenie ludnoœci niemieckiej pozbawionej prawa pozostania w rodzinnym 6 Kierowano ich do kilkudziesiêciu obiektów G³ównego Zarz¹du do Spraw Jeñców Wojennych i Internowanych NKWD w obwodach: donieckim, charkowskim, czelabiñskim, czka³owskim, kemerowskim, kurgañskim, moskiewskim, swierd³owskim, tulskim oraz zaporoskim, Baszkirii, Litwie i otwie. Podstawowym celem deportacji Pomorzan i innych mieszkañców Europy Wschodniej do ZSRR by³o wykorzystywanie ich jako si³y roboczej. M. Golon, Od Pomorza Gdañskiego do Górnego Œl¹ska deportacje ludnoœci cywilnej z ziem polskich do obozów pracy w ZSRR w 1945 r., [w:] Deportacje Górnoœl¹zaków do ZSRR w 1945 r., red. A. D ziurok, M. Niedurny, Katowice 2004, s. 11 34; M. Orski, Ostatnie dni obozu koncentracyjnego Stutthof. Styczeñ maj 1945, Gdañsk 1998, s. 36 41. 7 P. Madajczyk, Niemcy polscy 1944 1989, Warszawa 2001, s. 19. 8 G. Reichling, Die Deutschen Vertriebenen in Zahlen. Teil I: Umsiedler, Verschleppte, Vertriebene, Aussiedler 1940 1985, Bonn 1986, s. 33 (tab. 5) i s. 34 (tab. 6).
100 Sylwia Bykowska mieœcie od ludnoœci polskiej 9. Proces ten w swojej zasadniczej fazie trwa³ od lipca 1945 do paÿdziernika 1947 roku. Przed Komisj¹ Weryfikacyjno-Rehabilitacyjn¹ dla Polaków gdañszczan, na czele której stan¹³ dzia³acz polonijny Kazimierz Banaœ- Purwin przewinê³o siê ponad 15 tys. gdañszczan. Nale a³o udowodniæ polskie pochodzenie, brak wspó³pracy z nazistami oraz podpisaæ deklaracjê wiernoœci pañstwu i narodowi polskiemu. Gwarantem rzetelnoœci pracy przy weryfikacji oraz sprawiedliwych werdyktów w sprawie faktycznej to samoœci narodowej gdañszczan mia³o byæ powo- ³anie do Komisji zas³u onych dzia³aczy polonijnych. Nie wszyscy jednak chêtni otrzymali zaœwiadczenia weryfikacyjne. Problem polega³ na forsowaniu przez ówczesn¹ w³adzê deklaracji narodowo-pañstwowej. Tymczasem dla mieszkañców by³ego Wolnego Miasta Gdañska (z jeszcze wiêksz¹ si³¹ wyst¹pi³o to wœród etnicznych grup regionalnych: Kaszubów, Œl¹zaków i Mazurów) podstawow¹ p³aszczyzn¹ odniesienia zbiorowej œwiadomoœci by³a to samoœæ gdañska (regionalna). Wielu mówi³o o sobie po prostu: jestem st¹d, jestem gdañszczank¹/gdañszczaninem. Osoby, które mia³y problem z bezpoœrednim udokumentowaniem polskiej przynale noœci gor¹czkowo poszukiwa³y poœrednich œladów zwi¹zków z polskoœci¹, jak np. wspó³pracy z polskimi organizacjami w okresie miêdzywojennym, zaœwiadczeñ od polskich s¹siadów o dobrym wspó³ yciu w latach wojny i przed 1939 r. czy œwiadectw chrztu i œlubu w polskim lub przynajmniej katolickim koœciele. Dzia³o siê tak przede wszystkim na samym pocz¹tku trwania weryfikacji do momentu og³oszenia ustaleñ poczdamskich. Wówczas sta³o siê jasne, e zmiany terytorialne w Europie nabra³y mocy prawno-politycznej i w zwi¹zku z tym moment wyjazdu z Gdañska ca³ej lokalnej niemieckiej wspólnoty nieuchronnie siê zbli a. Wojewoda gdañski Mieczys³aw Okêcki og³osi³ w specjalnym obwieszczeniu, i weryfikacjê powinni przeprowadziæ: zasiedziali na tamtejszym terenie i znaj¹cy stosunki lokalne niew¹tpliwi Polacy, którzy swoimi podpisami osobiœcie odpowiadaæ bêd¹ za polski charakter petenta 10. W regulaminie Komisji znalaz³ siê zapis mówi¹cy o tym, e w podejmowaniu decyzji nale y kierowaæ siê wy³¹cznie w³asnym sumieniem, najlepsz¹ swoj¹ wiedz¹ i rozs¹dkiem bez jakichkolwiek ubocznych przes³anek, jak sugestia, znajomoœæ, pokrewieñstwo lub powinowactwo 11. Nie jest ³atwo oceniæ poziom œwiadomoœci narodowej mieszkañców by³ego Wolnego Miasta Gdañska tu po wojnie. Problematyczna jest te kwestia ustalenia liczebnoœci zarówno tych polskiego, jak i niemieckiego pochodzenia. W okresie powojennym trwa³y intensywne ruchy migracyjne, jedni byli wysiedlani lub te dobrowolnie wyje d ali do Niemiec, a wœród nich tak e Polacy, inni masowo nap³ywali do Gdañska w ramach polskiej akcji osadniczej. Niewielka grupa osób, w tym tak e niemieckiego 9 Zob. S. Bykowska, Rehabilitacja i weryfikacja narodowoœciowa ludnoœci polskiej w województwie gdañskim po II wojnie œwiatowej, Gdañsk 2012. 10 Archiwum Pañstwowe w Gdañsku [dalej: AP Gd], 1165/1095, Zarz¹dzenia w sprawie weryfikacji 1945 1951, 25 VI 1945 r., k. 78. 11 Biblioteka Polskiej Akademii Nauk w Gdañsku [dalej: BPAN Gd], Ms 5524, Sprawy wewnêtrzne Komisji Weryfikacyjnej w Gdañsku, 30 IX 1945 r., k. 1. Por.: AP Gd, 1165/1101, Zarz¹dzenia Ministra Ziem Odzyskanych w sprawach repolonizacji i weryfikacji, (brak daty), k. 22.
Gdañsk 1945 koniec i pocz¹tek miejskiej wspólnoty 101 pochodzenia przybywa³a tu, np. chc¹c zawrzeæ zawi¹zek ma³ eñski z Polakiem/Polk¹. Im równie przyznawano prawa obywatelskie w drodze weryfikacji 12. Wreszcie na fali migracji mia³y miejsce przypadki weryfikowania siê w Gdañsku osób, które nie by³y mieszkañcami miasta przed 1939 r. Wszystko to sprawia³o, i przeprowadzenie weryfikacji narodowoœciowej by³o zadaniem niezwykle wa nym, ale i trudnym, z czego zdawa³y sobie sprawê zarówno w³adze administracyjne, jak i partyjne. Weryfikacja posiada olbrzymie znaczenie i nale y w sposób umiejêtny ni¹ pokierowaæ. Jest to kwestia trudna do rozwi¹zania 13. W zwi¹zku z mocno skomplikowanymi stosunkami ludnoœciowymi tu po wojnie zalecano liberalne traktowanie petentów: nale y stosowaæ procedurê liberaln¹ i pob³a liw¹, o ile chodzi o niew¹tpliwe pochodzenie polskie i prawdopodobieñstwo, e wnioskodawca stanie siê z biegiem czasu porz¹dnym obywatelem Pañstwa Polskiego 14. Chodzi³o g³ównie o osoby s³abo lub w ogóle nie pos³uguj¹ce siê jêzykiem polskim, a deklaruj¹ce polsk¹ przynale noœæ narodow¹. Postawa taka by³a w³aœciwa dla terenów pogranicza, w tym tak e dla by³ego Wolnego Miasta Gdañska. Natomiast trudna do akceptacji dla przybywaj¹cych nad Mot³awê osadników. W sumie do koñca dzia³alnoœci Komisji Weryfikacyjno-Rehabilitacyjnej, a wiêc do jesieni 1947 roku zweryfikowano pozytywnie niespe³na 14 tysiêcy osób. Ci, którym odmówiono polskich praw obywatelskich byli zobligowani do opuszczenia Polski. Chodzi³o tu o ok. 3 tysi¹ce gdañszczan, których uznano za niezaprzeczalnych Niemców. Jeszcze przez pewien czas niektórzy s¹dzili, e niebawem dojdzie do wybuchu trzeciej wojny i to przekonanie kaza³o im trwaæ za wszelk¹ cenê na rodzinnej ziemi. Tak by³o z mieszkañcami podgdañskiej gminy ostowice, którzy wspierani przez Sowietów przez d³ugie miesi¹ce pozostawali w swoich domach i jako jedni z ostatnich wyjechali za Odrê 15. W pewnym spokoju i byæ mo e z nadziej¹ na dalsze ycie w Gdañsku mogli natomiast pozostawaæ fachowcy niemieccy niezbêdni do uruchomienia urz¹dzeñ komunalnych i przedsiêbiorstw miejskich. Nale a³o im siê wynagrodzenie na tym samym poziomie, co polskim pracownikom, z pensji niemieckiego pracownika potr¹cano 50% na odbudowê zniszczeñ wojennych. Jednak e w praktyce zap³atê otrzymywali jedynie prawdziwi fachowcy, pozosta³ych czêsto wykorzystywano jako tani¹ si³ê robocz¹. Nie by³o bowiem adnej kontroli nad tym procederem, a dodatkowo pracodawcy przed³u ali ten stan korzystaj¹c na minimalizacji kosztów produkcji i o wiele tañszym utrzymaniu za³ogi. Kobiety za wikt i opierunek by³y najmowane jako pomoc domowa zarówno przez polskich urzêdników, jak i osoby prywatne. 12 Trudno okreœliæ skalê tego zjawiska, które mia³o miejsce za spraw¹ licznych podañ o wyjazd do Niemiec zweryfikowanych ju Polaków w celu po³¹czenia siê z rodzin¹, który to problem postanowiono rozwi¹zaæ repatriacj¹ cz³onków tych rodzin do Polski. 13 Archiwum Instytutu Pamiêci Narodowej w Gdañsku [dalej: AIPN Gd], 0054/8, Sprawozdanie ze zjazdu starostów powiatowych, komendantów powiatowych MO i kierowników UBP, 19 V 1946 r., k. 11. 14 AP Gd, 1164/361, Pismo do Zarz¹du Miejskiego w Elbl¹gu, 3 VIII 1945 r. k. 36. 15 AP Gd, 1167/238, Sprawozdanie starosty powiatowego gdañskiego, 16 VIII 1945, 374 377.
102 Sylwia Bykowska WYSIEDLENIE NIEMCÓW Decyzje w sprawie przesiedleñ ludnoœci niemieckiej z Europy Œrodkowo-Wschodniej podjê³y tzw. wielkie mocarstwa w Poczdamie, gdzie na konferencji trwaj¹cej od 17 lipca do 2 sierpnia 1945 r. opracowano m.in. zasady trybu likwidacji skutków II wojny œwiatowej i organizacji powojennego œwiata. Wysiedlenie 3,5 miliona Niemców z przyznanych Polsce wschodnich terenów Niemiec i by³ego Wolnego Miasta Gdañska w szerszej skali by³o przejawem chêci utworzenia etnicznie jednorodnych pañstw w Europie Œrodkowej. Jak ju wspomniano, zamkniêcie spo³eczeñstw w nowo zakreœlonych granicach czyni³o z nich narody pañstwowe. W Polsce i innych krajach realnego socjalizmu odpowiada³o to koncepcji komunistów utworzenia spo³eczeñstwa homogenicznego, a wiêc jednonarodowego. Jednoczeœnie w pierwszych latach powojennych to w³aœnie w oparciu o czynnik narodowy kreowano w Polsce to samoœæ pañstwow¹, polityczn¹ i spo³eczn¹. Wizji wszechobecnej repolonizacji podporz¹dkowano wszystkie najwa niejsze dzia³ania rz¹du i wokó³ niej mobilizowano masy. Dzie³o repolonizacji zakreœla³y dwa zasadnicze obszary dzia- ³añ: wysiedlenie ludnoœci niemieckiej oraz osadnictwo polskie z g³êbi kraju i z kresów wschodnich. Do najwiêkszych skupisk ludnoœci niemieckiej pod koniec 1945 r. nale a³y na terenach nowych województwa gdañskiego: miasto i powiat Gdañsk, powiat Elbl¹g i Lêbork. Ludnoœæ niemiecka stanowi³a tu prawie dwie trzecie mieszkañców. Uruchomienie procesu wysiedlenia gdañskich Niemców nale a³o do priorytetów wspomnianego wojewody Mieczys³awa Okêckiego, który wkrótce po przybyciu do Gdañska zarz¹dzi³ wydawanie Niemcom przepustek umo liwiaj¹cych darmowy przejazd do granicy niemieckiej 16. W dniu 10 sierpnia 1945 r., a wiêc tydzieñ po konferencji w Poczdamie, na której podjêto decyzjê o nowym przebiegu polskich granic, ukaza³a siê instrukcja o trybie i warunkach przeprowadzenia wysiedlenia ludnoœci niemieckiej, a tak e zarz¹dzenie w sprawie reklamowania fachowców niemieckich. Akcjê koordynowa³ Inspektorat Osiedleñczy przy wspó³pracy milicji, która sporz¹dza³a listy wysiedlanych Niemców oraz wydawa³a im wspomniane przepustki 17. Niemcom przyznano prawo zabrania ze sob¹ niezbêdnych przedmiotów osobistego u ytku. Pocz¹tkowo wyje d aj¹cym wydawano 2 kg chleba na czas podró y, z czasem jednak odst¹piono od tej formy wsparcia. W opinii wojewody akcja nie powinna by³a odbywaæ siê w drodze przymusowego wysiedlenia 18. Po³o ono w niej nacisk na dobrowolny charakter wyjazdów oraz humanitarny przebieg transportów, jednak w praktyce postulaty te nie by³y wcielane w ycie. Wydawanie przepustek na dobrowolny wyjazd z Gdañska by³o tylko jedn¹ z metod sk³onienia niepo ¹danych s¹siadów do opuszczenia miasta, stosowan¹ na zdecydowanie mniejsz¹ skalê. Inna metoda, o wiele bardziej drastyczna, wynika³a z zaintereso- 16 Por. AP Gd, 1164/59, Sprawozdanie Wydzia³u Osiedleñczego Urzêdu Wojewódzkiego w Gdañsku, 5 X 1945, k. 205. 17 AP Gd, 1165/1109, Opracowanie Inspektoratu Osiedleñczego przy Zarz¹dzie Miejskim w Gdañsku o przeprowadzeniu akcji repatriacji ludnoœci niemieckiej z terenu miasta Gdañska do Rzeszy, 27 VIII 1946 r., k. 235. 18 AP Gd, 1164/59, Instrukcje obowi¹zuj¹ce przy akcjach wysiedleñczych, 10 VIII 1945, k. 111.
Gdañsk 1945 koniec i pocz¹tek miejskiej wspólnoty 103 wania Wojska Polskiego przeprowadzeniem kolonizacji w³¹czonych do Polski terenów 19. Proceder ten polega³ na usuwaniu ca³ych rodzin z ulic i osiedli, które zamierzano przej¹æ i zasiedliæ. W wysiedleniach tych brali równie udzia³ funkcjonariusze Urzêdu Bezpieczeñstwa Publicznego i Milicji Obywatelskiej. Tylko w lipcu 1945 r. usuniêto z ró nych dzielnic Gdañska oraz Sopotu ok. 10 tysiêcy osób. Za ka dym razem dokonywano grabie y baga y oraz opuszczonych mieszkañ. Z akcji wysiedleñczej wy³¹czeni byli tzw. Niemcy reklamowani, tj. pracuj¹cy na potrzeby Armii Czerwonej oraz w³adz gdañskich. W trakcie wysiedleñ wojskowych ucierpia³o te wiele polskich rodzin, które wysiedlono wraz z ludnoœci¹ niemieck¹ za Odrê 20. Kieruj¹c siê chêci¹ zysku i zapewne te w pewnej mierze g³osem ludu czêsto na w³asn¹ rêkê organizowano, jak to wówczas okreœlano, oczyszczanie terenu z niemczyzny. O kolejnoœci opuszczania Gdañska decydowa³a milicja, która sporz¹dza³a stosowne listy z wydzielonymi obszarami przeznaczonymi do oczyszczenia. W pierwszej kolejnoœci przewidywano pozbycie siê osób starych, chorych, dzieci i kobiet w ci¹ y, a tak e ebraków i w³óczêgów. Wed³ug wiceprezydenta Gdañska Franciszka Chudoby by³ to element uci¹ liwy i paso ytniczy dla miasta. Do koñca 1945 r. wyjecha³o z Gdañska 63 786 Niemców w 20 grupowych transportach kolejowych 21, tj. ok. po³owa populacji niemieckiej zastanej tu przez polsk¹ administracjê w pocz¹tkach kwietnia tego roku. Ponadto oblicza siê, i 16 tysiêcy Niemców opuœci³o miasto w ramach wyjazdów indywidualnych. Tygodniowo odje d a- ³y dwa sk³ady poci¹gów licz¹ce ka dy przeciêtnie ok. 4 tysi¹ce osób. I choæ tym samym w listopadzie liczba Polaków przewy szy³a ju liczbê Niemców, nadal pozostawa³o ich w Gdañsku ponad 52 tysi¹ce 22. Jak pisa³ Maciej Hejger: Odp³yw ludnoœci niemieckiej z województwa gdañskiego w 1945 r. w g³ównej mierze by³ ywio³owy i niekontrolowany. Pierwsze próby zorganizowanego wysiedlania ukaza³y skalê tego przedsiêwziêcia oraz trudnoœci w jego zrealizowaniu. Zebrane w tym czasie doœwiadczenia zarówno negatywne, jak i pozytywne wp³ynê³y na przeprowadzenie zmian w organizacji wysiedleñ w latach nastêpnych 23. Na pocz¹tku 1946 r. przyst¹piono do poprawy organizacji zbiorowych transportów. Kierownictwo i odpowiedzialnoœæ za przeprowadzenie akcji w terenie le a³o po stronie pe³nomocników okrêgowych, a wiêc wojewodów. Za stronê logistyczn¹ odpowiada³ Pañstwowy Urz¹d Repatriacyjny, do którego nale a³a: organizacja punktów zborczych, zaopatrzenie ich w ywnoœæ, opa³, œwiat³o i œrodki sanitarno-dezynfekcyjne, zapewnienie opieki medycznej i wreszcie za³adowanie oraz odprawienie transportów. Jak wiadomo, do wspó³dzia³ania zobowi¹zano organa bezpieczeñstwa oraz jednostki wojskowe. 19 B. Nitschke, Wysiedlenie czy wypêdzenie? Ludnoœæ niemiecka w Polsce w latach 1945 1949, Toruñ 2000, s. 137. 20 W przysz³oœci wysiedlaniu polskich gdañszczan zapobiec mieli oficerowie 26 dywizji WP. AP Gd, 1164/354, Charakterystyka akcji wysiedleñczej na terenie woj. gdañskiego za lipiec, k. 15. 21 AP Gd, 1164/74, Sprawozdanie Zarz¹du Miejskiego w Gdañsku, XII 1945, k. 90. 22 Archiwum Akt Nowych w Warszawie [dalej: AAN], 199/52, Sprawozdania sytuacyjne wojewody gdañskiego, t. I, 1 XI 1945 r., k. 8. 23 M. Hejger, Polityka narodowoœciowa w³adz polskich w województwie gdañskim w latach 1945 1947, S³upsk 1998, s. 70.
104 Sylwia Bykowska Miejscem grupowania wysiedlanej ludnoœci by³y tzw. punkty zborcze organizowane w pobli u stacji kolejowych. Na potrzeby akcji wysiedleñczej w Gdañsku z baraków, którymi dysponowa³ Pañstwowy Urz¹d Repatriacyjny zosta³ wydzielony Punkt Etapowy w miejscu obozu przejœciowego dla ludnoœci niemieckiej. S¹siadowa³ z nim Punkt Przyjêcia Gdañsk Port, obs³uguj¹cy powracaj¹cych do kraju Polaków z Zachodu. Jako obóz z przeznaczeniem dla Niemców, którzy nie zd¹ yli ewakuowaæ siê drog¹ morsk¹ z Gdañska przed zakoñczeniem dzia³añ wojennych funkcjonowa³ od wiosny 1945 r. Przebywaj¹c¹ tu ludnoœæ zatrudniano przy pracach porz¹dkowych w mieœcie lub te w okolicznych gospodarstwach. W tym znaczeniu od 1946 r. Narwik pe³ni³ wiêc funkcjê obozu pracy, ale tak e punktu zborczego dla Niemców. Pobyt wysiedlanych rodzin niemieckich w punktach zborczych nie powinien by³ trwaæ wiêcej ni kilka godzin. Rzeczywistoœæ by³a jednak inna, niekiedy wyd³u a³ siê on od kilku dni do tygodnia. Wyczerpani wydarzeniami ostatnich miesiêcy, niedo ywieni, przera eni lub mocno chorzy gdañscy Niemcy niekiedy w Narwiku koñczyli swój ywot. Tylko 19 listopada 1946 r. zmar³o dwoje dzieci i 75-letni mê czyzna 24. Nie by³o tu miejsca ani czasu na pochówek, w sytuacji œmierci cia³a trafia³y do Zak³adu Anatomii Akademii Medycznej. Po dotarciu grup ewakuowanej pod nadzorem milicji lub wojska ludnoœci do Narwiku nastêpowa³a tu rejestracja, badanie lekarskie, odprawa celna oraz zaopatrzenie transportu w prowiant. W ka dym wagonie nie powinno by³o przebywaæ wiêcej ni 36 osób, a w œrodku sk³adu mia³y znajdowaæ siê wagony sanitarne oznaczone numerami 25 i 26. Ka dy przepisowo odprawiony transport posiada³ dokumentacjê: rozkaz wyjazdu dla konwoju, dokument poœwiadczaj¹cy odprawê celn¹, specyfikacjê artyku³ów ywnoœciowych zdeponowanych w wagonie, zaœwiadczenie lekarskie, e transport jest wolny od chorób zakaÿnych, sprawozdanie ogólne o przebiegu transportu oraz listy repatriantów oddzielne dla ka dego wagonu. Transporty odje d a³y z Gdañska na podstawie specjalnej delegacji s³u bowej wystawianej na nazwisko polskiego dowódcy poci¹gu 25. Przed za³adowaniem poci¹gu komendant podpisywa³ specjalne oœwiadczenie, w którym stwierdza³: Jako komendant wagonu adnych pretensji do w³adz polskich w zwi¹zku z przeprowadzon¹ repatriacj¹ nie zg³aszam 26. W przeci¹gu 1946 r. wysiedlono z Gdañska blisko 25 tysiêcy osób 27. Niestety ewidencja ludnoœci niemieckiej przebywaj¹cej jeszcze na terenie Gdañska oraz pozosta³ych ziemiach nowych sprawia³a du e trudnoœci. Wp³ywa³o na to kilka czynników: przetrzymywanie Niemców przez instytucje i przedsiêbiorstwa jako taniej si³y roboczej, akcja weryfikacji, ruch naturalny: zgony i urodzenia, jak równie ucieczki do Niemiec podejmowane w zniecierpliwieniu przez osoby nie objête dot¹d akcj¹ wysiedleñcz¹. Wysiedlenia lat 1946 1947 w porównaniu do pierwszych powojennych miesiêcy mia³y zorganizowany charakter i przebiega³y z uprawnienia Sojuszniczej Rady Kontroli. Sytuacja wysiedleñców by³a bardzo ciê ka, albowiem wysiedlenia by³y kontynuowane tak e w miesi¹cach zimowych. Jednak w du ym stopniu stan transportów wynika³ 24 AP Gd, 1167/216, Sprawozdanie z dzia³alnoœci Punktu Etapowego Narwik, 22 XI 1946, k. 54. 25 AP Gd, 1165/1353, Pismo okólne kierownika kancelarii w Ministerstwie Administracji Publicznej Stanis³awa Grabowskiego, 16 IV 1946, k. 94. 26 S. Banasiak, Przesiedlenie Niemców z Polski w latach 1945 1950, ódÿ 1969, s. 23. 27 AP Gd, 1167/240,Wykaz iloœci repatriowanych Niemców wed³ug powiatu za 1946, k. 44.
Gdañsk 1945 koniec i pocz¹tek miejskiej wspólnoty 105 z braku przygotowania oraz œrodków. Oddzia³ywa³ tu tak e czynnik mentalny, albowiem ywa pamiêæ dramatów wojny rodzi³a przekonanie, e Niemcy powinni ponieœæ karê za dokonane zbrodnie. Liczne wypadki grabie y, chorób, gwa³tów i œmierci nie wzbudza³y dostatecznej empatii po stronie czynników polskich. Zdecydowana poprawa nast¹pi³a w 1947 r., gdy na ¹danie radzieckich w³adz wojskowych w Niemczech do³o ono starañ, aby transporty by³y odpowiednio zabezpieczone od strony technicznej. Jak s³usznie zauwa a Bernadetta Nitschke: w 1947 roku uda³o siê czêœciowo wype³niæ postulat konferencji poczdamskiej, który podkreœla³ koniecznoœæ traktowania Niemców w sposób humanitarny 28. Niestety w wypadku Niemców gdañskich dotyczy³o to zaledwie ok. 2 tysiêcy deportowanych. G³ówny Delegat Ministerstwa Ziem Odzyskanych ds. Repatriacji Niemców Józef Jaroszek wspó³pracowa³ œciœle z Departamentem Osiedleñczym Ministerstwa Ziem Odzyskanych, albowiem priorytetem w³adz by³a koordynacja akcji wysiedleñczej z osadnicz¹ 29. Konsekwentnie nakazywano wprowadzanie osadników polskich do obiektów niemieckich jeszcze przed wysiedleniem Niemców 30. Chodzi³o o zabezpieczenie przed celowym niszczeniem mienia pozostawianego przez Niemców, którego nie mogli oni ze sob¹ zabraæ. Innym niebezpieczeñstwem by³y masowe grabie e, do których dochodzi³o na terenie wszystkich poniemieckich miejscowoœci 31. AKCJA OSIEDLEÑCZA Wraz z akcj¹ wysiedlania dotychczasowej niemieckiej populacji miasta równolegle trwa³ proces kszta³towania siê polskiej ludnoœci Gdañska. Nowa struktura narodowoœciowa uformowa³a siê w pierwszym powojennym piêcioleciu pod wp³ywem masowych ruchów migracyjnych, z których z kolei wy³oni³a siê nowa struktura spo³eczna miasta. Zasiedlenie ziem odzyskanych sta³o siê oprócz odbudowy Warszawy spraw¹ zasadnicz¹ w hierarchii priorytetów powojennego rz¹du. Niemal ka de publiczne wyst¹pienie pierwszego sekretarza Polskiej Partii Robotniczej W³adys³awa Gomu³ki w pierwszych dwóch latach po zakoñczeniu wojny zawiera³o wypowiedÿ na ten temat. To by³a nie tylko polska racja stanu, ale wrêcz byæ albo nie byæ nowych w³adz. Ówczesny krajobraz spo³eczny Gdañska oprócz opuszczaj¹cych rodzinne strony Niemców to tak e ludzie powracaj¹cy z przymusowych robót, obozów koncentracyjnych i jenieckich, szukaj¹cy tu schronienia w obawie przed represjami dzia³acze podziemia niepodleg³oœciowego 32. Przede wszystkim ycie spo³eczne miasta nad Mot³aw¹ tworzyli przesiedleñcy przybywaj¹cy do Gdañska z ró nych stron Polski zarówno tej sprzed 1939 r., jak i tej w powojennych granicach. To oni wprawili w ruch nowy bieg dziejów nadba³tyckiego miasta. 28 B. Nitschke, Wysiedlenie czy wypêdzenie..., s. 215. 29 Jedyne po wojnie ministerstwo zorganizowane na zasadzie terytorialnej, swoimi kompetencjami obejmowa³o wschodnie obszary niemieckie w³¹czone do Polski. 30 AP Gd, 1167/201, Wyci¹g z pisma Ministerstwa Ziem Odzyskanych, 15 I 1946, k. 3. 31 B. Nitschke, Wysiedlenie czy wypêdzenie..., s. 173. 32 Zjawisko ucieczki na ziemie odzyskane przed represjami i odwetem w rodzimym œrodowisku by³o typowe w odniesieniu do ca³ego obszaru ziem zachodnich i pó³nocnych. Por. np. E. Kaszuba, Miêdzy propagand¹ a rzeczywistoœci¹. Polska ludnoœæ Wroc³awia w latach 1945 1947, Warszawa Wroc³aw 1997, s. 55.
106 Sylwia Bykowska Pierwsze grupy operacyjne polskiej administracji pojawi³y siê w Gdañsku ju na pocz¹tku kwietnia. Ich zadaniem by³a odbudowa organizmu miejskiego, odegra³y one du ¹ rolê w pocz¹tkowej organizacji osadnictwa w Gdañsku. W jednej z nich w dniu 14 kwietnia 1945 r. przyjechali pracownicy wspomnianego ju Pañstwowego Urzêdu Repatriacyjnego, który by³ wiod¹c¹ instytucj¹ zajmuj¹c¹ siê organizacj¹ osadnictwa 33. W celu intensyfikacji i usprawnienia akcji osiedleñczej w czerwcu 1945 r. utworzono w Gdañsku Komitet Osadniczy. Pocz¹tkowo by³ to ruch bardzo spontaniczny, niekiedy wrêcz przypadkowy. Na przyk³ad czêœæ przesiedleñców zza Buga (czyli z przedwojennych kresów wschodnich Polski w³¹czonych do ZSRR) zmierzaj¹cych na zachód we wrzeœniu 1945 r. zdecydowa³a siê zakoñczyæ podró w Gdañsku i tu znaleÿæ miejsce do dalszego ycia. Niew¹tpliwie dominuj¹cy by³ czynnik ekonomiczny, choæ w ró ny sposób rozumiany. Wiêkszoœæ pragnê³a osiedliæ siê nad Ba³tykiem z nadziej¹ na awans zawodowy i spo³eczny niemo liwy do osi¹gniêcia w dotychczasowym miejscu zamieszkania. Innych z kolei na Wybrze e gna³a chêæ szabru i przemieszczanie siê ze zdobytym ³upem do kolejnych poniemieckich miast i miejscowoœci. Szabrownicy pojawiali siê pod pozorem akcji osiedleñczej pojedynczo lub w zorganizowanych grupach. Wœród gdañskich osadników byli pionierzy, kieruj¹cy siê potrzeb¹ przywrócenia Gdañska Polsce. Oprócz cz³onków grup operacyjnych do pionierów nale y zaliczyæ m.in. studentów Politechniki Gdañskiej, wkrótce in ynierów i budowniczych polskiej gospodarki morskiej, architektów i urbanistów kszta³tuj¹cych nowe oblicze miejskiej zabudowy, pracowników przedsiêbiorstw komunalnych wskrzeszaj¹cych nowe ycie polskiego miasta czy wreszcie nauczycieli, pracowników nauki, s³u by zdrowia i wielu innych. Najwiêkszy zasiêg masowej akcji osadniczej przypad³ na pierwsze dwa powojenne lata. Przewaga ludnoœci polskiej nad niemieck¹ wyst¹pi³a w Gdañsku po raz pierwszy w paÿdzierniku 1945 r. W koñcu 1945 r. miasto osi¹gnê³o liczbê 76 545 polskich mieszkañców, a w przeci¹gu kolejnego roku nap³ynê³o nad Mot³awê dalsze 70 130 Polaków. W okresie 1947 1950 wzrost liczby ludnoœci Gdañska by³ znacznie powolniejszy w porównaniu do pierwszych dwóch powojennych lat. Swój udzia³ w rozwoju ludnoœci zacz¹³ ju wyraÿnie wykazywaæ przyrost naturalny. W 1947 r. liczba gdañszczan powiêkszy³a siê o niespe³na 15 tysiêcy, a w 1948 o nieco ponad 9 tysiêcy. W roku 1949 nast¹pi³ minimalny wzrost nap³ywu osadników w stosunku do roku minionego, wynosz¹c prawie 10 tysiêcy osób. I w 1950 r. mamy do czynienia z niespe³na 11 tysi¹cami przybyszy, którzy zamykaj¹ pierwsze powojenne piêciolecie pod wzglêdem kszta³towania siê podstaw nowego miejskiego spo³eczeñstwa w liczbie 192 tysiêcy ludnoœci 34. Trzeba pamiêtaæ, i na przestrzeni tych piêciu lat mamy do czynienia z nieustaj¹co ruchliwym spo³eczeñstwem. Mia³o to zwi¹zek z tym, e ludzie poszukiwali swojego miejsca na ziemi osiedlaj¹c siê, a nastêpnie po nieudanej próbie zdobycia odpowiedniej pracy i mieszkania opuszczali Gdañsk i jechali w dalsz¹ podró. To samo zjawisko odbywa³o siê w odwrotn¹ stronê, a wiêc nie zagrzawszy miejsca gdzieœ w g³êbi ziem 33 Na temat dzia³alnoœci PUR zob. np. D. S u l a, Dzia³alnoœæ przesiedleñczo-repatriacyjna Pañstwowego Urzêdu Repatriacyjnego w latach 1944 1951, Lublin 2002. 34 G³ówny Urz¹d Statystyczny w Gdañsku, Przegl¹d statystyczny miasta Gdañska za czas 1945 1950. s. 10.
Gdañsk 1945 koniec i pocz¹tek miejskiej wspólnoty 107 odzyskanych ludzie po kilku latach decydowali siê ostatecznie na Gdañsk. Tutaj z uwagi na przemys³ stoczniowy perspektywy pracy by³y zdecydowanie wiêksze. G³ównymi przeszkodami w sprawnym przebiegu osadnictwa by³o niedomaganie tworz¹cej siê dopiero polskiej administracji, która nie dysponowa³a dok³adnymi danymi na temat ch³onnoœci Gdañska. Jak wiadomo, znaczn¹ czêœæ uwagi i œrodków poch³ania³a akcja wysiedleñcza ludnoœci niemieckiej. Ponadto spokojne wype³nienie miasta polskim ywio³em skutecznie zak³ócali o³nierze radzieccy zorientowani na jak najwiêksze korzyœci materialne z tytu³u zdobycia Gdañska i wyzwolenia go od nazizmu. Usuwanie z mieszkañ polskich osadników, zaw³aszczanie ich dobytku, praktykowane nie tylko przez Armiê Czerwon¹, ale te przez polskich funkcjonariuszy i urzêdników, zmusza³o przybyszy do dalszego poszukiwania nowego miejsca osiedlenia. Osi¹gniête w 1950 r. podwaliny spo³eczeñstwa Gdañska nie uleg³y znacz¹cym przesuniêciom w kolejnych dekadach. W wyniku masowych migracji w mieœcie powsta³ tzw. postmigracyjny model spo³eczny, charakterystyczny szerzej dla ca³ych ziem odzyskanych. Wyró nia³ go miêdzyregionalny sk³ad ludnoœci ze zdecydowan¹ przewag¹ osadników w stosunku do autochtonów. W wypadku Gdañska proporcje te wystêpowa³y w stosunku 89 do 11 procent. Zdecydowanie najwiêcej osadników pochodzi³o z g³êbi Polski, grup¹ trzykrotnie mniejsz¹ byli Kresowiacy, a jak wskazano najs³abiej reprezentowani byli miejscowi gdañszczanie. Wœród zjawisk demograficznych okresu po 1945 r. nale y wskazaæ biologiczne wyniszczenie ludnoœci, a w œlad za nim wzrost umieralnoœci (szczególnie wœród niemowl¹t), ale równie wy sz¹ ni na innych poniemieckich terenach liczbê zawartych ma³ eñstw i urodzeñ. Kojarzenie siê ma³ eñstw oraz wzrost liczby rodz¹cych siê dzieci stanowi¹ tzw. fazê kompensacyjn¹ okresu powojennego, która trwa³a a po rok 1950. Stopa rodnoœci kobiet na ziemiach odzyskanych w stosunku do pozosta³ych obszarów Polski znacznie odbiega³a od przeciêtnej. Edward Rosset pisa³ wrêcz o epopei demograficznej na ziemiach zachodnich i pó³nocnych 35. Jedn¹ z przyczyn tego interesuj¹cego zjawiska by³a struktura wiekowa fali emigrantów zaludniaj¹cych te tereny. Zdecydowana wiêkszoœæ nowych mieszkañców Gdañska, Wroc³awia czy Szczecina by³a w wieku rozrodczym. A jak pisa³a Krystyna Kersten: Liczba dzieci przychodz¹cych na œwiat to bardzo czu³y wskaÿnik, skupiaj¹cy jak w soczewce wiele zjawisk spo³ecznych, demograficznych, ekonomicznych, kulturowych 36. Oprócz zwi¹zków zawieranych przez dorastaj¹ce pokolenie, do skutku dochodzi³y te ma³ eñstwa, których plany matrymonialne udaremni³y realia wojny: trudne warunki materialne, wysiedlenia i inne. Ponadto nowe rodziny zak³ada³y osoby, które w rezultacie dzia³añ wojennych straci³y wspó³ma³ onków. Nie bez znaczenia by³a potrzeba zakorzenienia siê w nowym miejscu zamieszkania. 35 E. Rosset, Reprodukcja ludnoœci na ziemiach zachodnich i pó³nocnych, [w:] Problemy demograficzne ziem zachodnich i pó³nocnych PRL, Warszawa 1969, s. 60. 36 K. Kersten, Kszta³towanie stosunków ludnoœciowych, [w:] Polska Ludowa 1944 1950, red. F. Ryszka, Wroc³aw 1974, s. 171.
108 Sylwia Bykowska Gdañsk po 1945 r. sta³ siê miejscem spotkania grup ludnoœci nie tylko pochodz¹cych z odmiennych krêgów cywilizacyjnych, ale równie o zró nicowanych losach wojennych. Ka da z nich przywioz³a nad Ba³tyk ró norodne nawyki i wartoœci spo- ³eczne, a tak e wyobra enia o terenach poniemieckich i miejscach pochodzenia wielotysiêcznych rzeszy osadników 37. Jak pisa³ Andrzej Sakson ów melting pot bior¹c dodatkowo pod uwagê ogromne trudy lat powojennych zwi¹zanych z bezpieczeñstwem i aprowizacj¹ rodzi³o ró nice nowe i dodatkowo konfliktowa³o nowych gdañszczan 38. Zamieszkiwali obok siebie z jednej strony byli mieszkañcy Warszawy, Lwowa, Wilna, odzi, z drugiej zaœ byli rolnicy z bydgoskiego, lubelskiego, warszawskiego, z Polesia i Wo³ynia. Du e problemy adaptacyjne dostrzegali gdañscy urzêdnicy, podkreœlaj¹c ró nice kulturowe pomiêdzy osadnikami oraz miêdzy nimi a autochtonami. Do tego dochodzi³ jeszcze dialekt, czasem nieznajomoœæ jêzyka polskiego, a tak e obyczaje i ubiór 39. ZAKOÑCZENIE Pomimo, i pod koniec II wojny œwiatowej zdecydowana wiêkszoœæ gdañszczan poczuwa³a siê do niemieckoœci, Gdañsk w zbiorowej œwiadomoœci Polaków jawi³ siê jako polskie miasto 40. Nawet je eli wielu z nich niewiele wiedzia³o o nadmot³awskim mieœcie, to i tak choæby z uwagi na fakt, i od zawsze pozostawa³ on w orbicie polskich roszczeñ terytorialnych, osadnicy o wiele chêtniej wybierali Gdañsk jako cel swojej yciowej podró y ani eli Szczecin czy Wroc³aw. Albowiem dla osób podejmuj¹cych decyzje o wyjeÿdzie na ziemie odzyskane by³ on miastem najbardziej polskim od pozosta³ych miast nowych 41. * Niemieccy gdañszczanie po wyjeÿdzie z Polski rozpoczynali nowe ycie w ró - nych czêœciach pañstw niemieckich. Utrata ma³ej ojczyzny, a niekiedy i rodziny oraz trauma z tym zwi¹zana odgrywa³y wa n¹ rolê w powojennej adaptacji wypêdzonych, czy te uciekinierów w nowym œrodowisku. Podejmowali oni próby pielêgnowania swojej gdañskiej to samoœci w ró nych formach. Wkrótce po wojnie w Lubece powsta³ Zwi¹zek Gdañszczan, który wydawa³ miesiêcznik Unser Danzig 42. Do dziœ ywe s¹ tradycje niemieckiego Gdañska sprzed 1945 r. kultywowane m.in. przez takie organizacje jak Danziger Naturforschende, Kulturwerk Danzig, a tak e Zwi¹zek Mniej- 37 Por.: J. Za³êcki, Przestrzeñ spo³eczna Gdañska w œwiadomoœci jego mieszkañców. Studium socjologiczne, Gdañsk 2003, s. 59. 38 Zob. B. Maroszek, Kszta³towanie siê nowego spo³eczeñstwa w województwie gdañskim w latach 1945 1964, Gdañsk 1965, s. 11. A. Sakson, Stosunki narodowoœciowe na Warmii i Mazurach 1945 1997, Poznañ 1998, s. 155. 39 AAN, 199/54, Sprawozdania sytuacyjne wojewody gdañskiego, za III 1946 r., k. 2. 40 W okresie Wolnego Miasta Gdañska Polska utrzymywa³a gospodarcze kontakty z Gdañskiem, mniejszoœæ polska posiada³a swoje instytucje, w tym Pocztê Polsk¹. M. Saryusz-Wolska, Spotkania czasu z miejscem. Studia o pamiêci i miastach, Warszawa 2011, s. 228 i in. 41 G. T h u m, Obce miasto, Wroc³aw 1945 i potem, t³um. M. S³abicka, Wroc³aw 2005, s. 44. 42 Badania nad niemieckimi gdañszczanami i ich losami po II wojnie œwiatowej prowadzi historyk z Deutsches Polen-Institut w Darmstadt Peter Oliver Loew.
Gdañsk 1945 koniec i pocz¹tek miejskiej wspólnoty 109 szoœci Niemieckiej w Gdañsku. Niestety s¹ to œrodowiska coraz mniej liczne, a wraz z odchodzeniem cz³onków stowarzyszeñ ich oddzia³ywanie na m³odsze pokolenia s³abnie. Dlatego niezaprzeczaln¹ wartoœci¹ dla pamiêci o niemieckim Gdañsku oraz dla rozwoju kontaktów dawnych i wspó³czesnych gdañszczan s¹ naukowo-kulturalne wydarzenia, jak to z maja 2016 r. Wówczas w Travemunde odby³a siê wspólna konferencja wymienionych gdañskich towarzystw we wspó³pracy z Gdañskim Towarzystwem Naukowym, której pok³osie stanowi niniejsza publikacja. Streszczenie Artyku³ opowiada o prze³omie 1945 r. w dziejach Gdañska, a przede wszystkim przeobra- eniach ludnoœciowych: wysiedleniu dotychczasowych i osadnictwie nowych mieszkañców miasta. Poruszono tak e zagadnienie ludnoœci autochtonicznej polskiego pochodzenia, której przyznano prawo do pozostania w rodzinnym mieœcie. Aby tak siê sta³o, rodzimi gdañszczanie musieli poddaæ siê procesowi weryfikacji narodowoœciowej. Niemcy wyje d ali z Gdañska w poczuciu alu, niezawinionej krzywdy i utraty swojej lokalnej ojczyzny. Nowe ycie spo³eczne miasta nad Mot³aw¹ narodzi³o siê pod wp³ywem akcji osiedleñczej. Najwiêcej przybyszy pochodzi³o z g³êbi kraju, inni podobnie jak Niemcy utraciwszy swoj¹ ojcowiznê przyjechali zza wschodniej granicy Bugu. Pozostali to zweryfikowani obywatele by³ego Wolnego Miasta, którzy dziêki pamiêci o tym specyficznym bycie pañstwowym podtrzymywali swoje gdañskie identyfikacje. S³owa kluczowe: powojenny Gdañsk, wysiedlenie Niemców, ludnoœæ rodzima, osadnictwo polskie, migracje Abstract This article focuses on the problem of the turn of 1945 in the history of Gdansk, and above all the transformations of the population: the relocations of the Germans and the settlement of the new inhabitants of the city. It also touches on the issue of indigenous inhabitants of Polish descent, who were granted the right to stay in their hometown. In order to do so and to state who is a real German or Polish an official verification procedure was launched. The Germans left Gdansk in the sense of regret, injustice and loss of their local homeland. The new social life of the town on Motlawa was born under the influence of the settlement action. Most of the visitors came from the depths of the country, others just like Germans after the loss their fatherland from the eastern border of the Bug River. The rest were verified citizens of the former Free City, who, thanks to the remembering this pre war specific state, maintained their Gdansk identity. Key-words: post-war Gdansk, displacement of the Germans, indigenous inhabitations, Polish settlement, migrations
110
111 Rocznik Gdañski, t. LXXV LXXVI, 2015 2016 PL ISSN 0080-3456 AGNIESZKA BZYMEK 1 GDAÑSKIE MODI CO-VIVENDI Z PERSPEKTYWY PSYCHOANALITYCZNEJ Gdañskie bycie ze sob¹, wspó³istnienie w przestrzeni miasta, gdzie miasto jako przestrzeñ jest materi¹, która mo e symbolicznie karmiæ, uzupe³niaæ, jest zagadnieniem, które sta³o siê przyczynkiem tego tekstu, oraz przeprowadzonych badañ w ramach projektu WSPÓLNY POKÓJ GDAÑSK. Ku miejskim modi co-vivendi, zrealizowanym przez Gdañskie Towarzystwo Naukowe, Wydzia³ Nauk Spo³ecznych i Humanistycznych Uniwersytetu Gdañskiego, Akademiê Sztuk Piêknych i Muzeum Historyczne Miasta Gdañska, pod kierunkiem prof. Marii Mendel. Fragmenty poni szego artyku- ³u znajduj¹ siê w opublikowanej monografii Miasto jak wspólny pokój. Gdañskie modi co-vivendi, wieñcz¹cej projekt 2. Do poni szego tekstu przyczyni³ siê wreszcie udzia³ w Miêdzynarodowej Konferencji Naukowej Danziger Naturforschende Gesellschaft, Kulturwerk Danzig, organizowanej przez wspomniane towarzystwo oraz Gdañskie Towarzystwo Naukowe, w Travemünde, w dniach 26 29.05.2016, co okaza³o siê cennym uzupe³nieniem w postrzeganiu przestrzeni miasta przez by³ych jego mieszkañców, których losy mocno wpisa³y siê w mury gdañskie. Tak oto poruszana przeze mnie problematyka od y³a na nowo i zyska³a dodatkowy element w postaci obrazu Gdañska zachowanego w pamiêci tych, których wojna zmusi³a do ucieczki. I nie sposób nie nawi¹zaæ tu do cytowanych w artykule s³ów Adama Bag³ajewskiego: Duch miejsca ujawnia siê w rozchwianiu ontologicznym, to jednoczeœnie odkrywanie przestrzeni niemieckiego Danzig w Gdañsku i obcowanie z w³asnym ja poznaj¹cym swoim lêkiem, ciekawoœci¹ 3. W zwi¹zku z powy szym, gor¹ca potrzeba poruszenia kwestii miasta pokoju wspólnego, sk³oni³a mnie do ponownego odwo³ania siê do licznych fragmentów mojej publikacji. 1 ATENEUM Szko³a Wy sza w Gdañsku, e-mail: a.bzymek@ateneum.edu.pl. 2 A. Bzymek, Psychoanaliza miasta. Ku modi co-vivendi, [w:] Miasto jak wspólny pokój. Gdañskie modi co-vivendi, monografia naukowa, red. M. Mendel, Gdañsk, 2015, s. 328 346. 3 M. Bag³ajewski, Miasto palimpsest, [w:] Miejsce rzeczywiste. Miejsce wyobra one. Studia nad kategori¹ miejsca w przestrzeni kultury, red. M. K itowska ysiak, E. Wolicka, Lublin 1999, s. 330.
112 Agnieszka Bzymek Podjêcie siê problematyki z pogranicza psychoanalizy, przestrzeni miasta i obecnego w niej cz³owieka, kieruje mnie ku teorii Zygmunta Freuda. Zgodnie z jego wywodem, pe³n¹ osobowoœæ cz³owieka wyra a harmonia miêdzy id, ego i superego 4. Psychoanalityk podkreœla, e poprawnoœæ dzia³ania ego istnieje, gdy jednoczeœnie zadawala ono wymogi id, superego i rzeczywistoœci 5. Id¹c dalej, mo na uznaæ, e w jego koncepcji dojrza³oœæ przejawia siê w zdolnoœci do mi³oœci i efektywnej pracy, co pozostaje w œcis³ym zwi¹zku miêdzy spójnoœci¹ trzech komponentów ludzkiego umys³u. Godne zwrócenia uwagi staje siê ponadto w tym miejscu twierdzenie badacza, mówi¹ce, e cz³owiek wspó³czesny jest znacznie mniej szczêœliwy i bardziej podatny na nerwice ni cz³owiek pierwotny, prze ywa bowiem frustracje popêdowe ograniczone kultur¹, których cz³owiek pierwotny nie odczuwa³ 6. Cz³owiek dojrza³y, jak uznaje ten filozof i psychoanalityk, potrafi osi¹gn¹æ poziom genitalny, a zatem realizowaæ siebie zarówno w sferze kontaktów spo³ecznych, wykonywania pracy i równoczeœnie osi¹gaæ seksualne zaspokojenie 7. Teoria Freuda dowodzi, e cz³owiek rozwija siê przez wspomniany rozwój libido oraz rozwój cz³owieczych zwi¹zków z innymi ludÿmi. Te ostatnie zaœ opieraj¹ siê na w³aœciwie prze ytej w dzieciñstwie relacji z obiektem pierwotnym 8, jak¹ stanowi kontakt z matk¹ zaspokajaj¹c¹ potrzeby karmienia, pielêgnacji i ochrony 9. Tym samym, zdrowy, bezpieczny kontakt z matk¹ i ojcem pozwala jednostce w doros³ym yciu uzyskaæ niezale noœæ i samostanowienie. Jakie znaczenie ma przestrzeñ miejska dla cz³owieka ponowoczesnego, którego kultura, id¹c tropem Freuda, okraja i frustruje swymi ograniczeniami? A mo e jednak daje ona szansê na swoiste zaspokojenie potrzeb? A jeœli tak, czy mo liwe staje siê nasycenie braków zaistnia³ych w czasie relacji z obiektem pierwotnym w mieœcie? I gdzie odbywa siê ta kompensacja g³odu ludzkiego? Gdzie dokonuje siê Freudowski rozwój cz³owieczych zwi¹zków z innymi? Gdzie cz³owiek poszukuje autoterapii? Czy miasto mo e siê staæ obszarem, w którym g³ód mo e zostaæ nasycony czy chocia zaspokojony do pewnego stopnia? Pytania te od y³y ponownie, podczas konferencji, gdy byli mieszkañcy Gdañska wracali wspomnieniami do miasta dzieciñstwa i m³odoœci. ywo komentuj¹c architekturê G³ównego i Starego Miasta, komentowali elementy jego przestrzeni umo liwiaj¹ce autoterapiê. Problematyka cia³a i miasta sk³oni³a mnie do próby stworzenia wspólnej dla obu przestrzeni cielesnej i miejskiej drogi. Motywem przewodnim czyniê tu pojêcie miasta jako podmiotu, które dziêki zabiegowi archetypizacji Carla Gustava Junga staje siê personifikacj¹ matki 10, oraz cia³a cz³owieka, który dziêki pierwotnym relacjom z matk¹ doœwiadcza rozwoju osobowoœci b¹dÿ jego regresu. Elementem wi¹ ¹cym obydwa zagadnienia czyniê tu hermeneutykê, któr¹ rozumiem jako interpretacjê (od gr. hermêneuein t³umaczenie, rozumienie); hermêneia zaœ to wypowiadanie 4 Z. Freud, Poza zasad¹ przyjemnoœci, Warszawa 2000, s. 101. 5 Tam e. 6 Z. Freud, Kultura jako Ÿród³o cierpieñ, Warszawa 1992, s. 117. 7 Z. Freud, Psychologia nieœwiadomoœci, Warszawa 2007, s. 193 195. 8 Tam e. 9 Tam e. 10 Homer, Hymn do Hermesa, [w:] Ymnoi omhpikoi czyli hymny homeryckie, t³um. W. Appel, Toruñ 2011, s. 123.
Gdañskie modi co-vivendi z perspektywy psychoanalitycznej 113 myœli, bywa wi¹zana z mitologiczn¹ postaci¹ Hermesa, pos³añca Bogów, dorêczyciela wskazuj¹cego sens, czyni¹cego wiadomoœæ zrozumia³¹. W Hymnie do Hermesa postaæ ta przedstawiana jest jako: [...] bogów zrêczny pos³aniec, dawca radoœci i szczêœcia oraz w³adca Kylleny i Arkadii w trzody bogatej 11. Zatem cia³o i miasto ³¹czy wspomniana hermeneutyka. A jeœli hermeneutyka, to i Hermes, który w³aœnie w Gdañsku znajduje miejsce znacz¹ce, bo przecie figura Hermesa wpisa³a siê w tradycjê architektoniczn¹ i ywo wspominana by³a podczas obrad w Travemünde przez jej niemieckich uczestników. Oto wspomniana postaæ na dachu, nad wejœciem do otwartej w 1651 r., piwnicy ratuszowej. Kolejny jego wizerunek: malowid³o na suficie Czerwonej Sali Ratusza G³ównego Miasta Apoteoza gdañskiego handlu, gdzie poœród handlarzy z Polski, Anglii, Holandii i Rosji, miejsce znajduje równie Hermes ze swymi insygniami. Hermes jest wreszcie przedstawiany jako poœrednik ma³ eñski, ³¹cz¹cy boginiê p³odnoœci pól, Ceres, z bogiem morza symbolem Gdañska Neptunem. Hermes to tak e przemyœlny i pe³en wykrêtów, / Snów przewodnik i krów z³odziejaszek, a tak e rozbójnik, / Nocy stra nik wszystko wiedz¹cy i czujny odÿwierny 12. Z kolei zgodnie z filozofi¹ greck¹, hermeneutyka to sztuka interpretacji. Tekst, tradycyjnie zwi¹zany z jêzykiem werbalnym, dziêki interakcjonizmowi symbolicznemu i Jacques owi Derridzie zyska³ znaczenie szersze, jako wytwór kultury przekazuj¹cy komunikat. Tekst u ywany zaczyna yæ, a zatem czytanie staje siê pisaniem: Dopiero przeczytane [znaki jêzyka] nabieraj¹ znaczenia, staj¹ siê tekstem 13. Mo na by spojrzeæ na to jeszcze szerzej: To, co potocznie okreœlamy mianem tekstu, okazuje siê przede wszystkim pretekstem do poznania samego siebie; zaœ czytanie, które jest Ÿród³em samowiedzy, staje siê aktem terapeutycznym, oczyszczaj¹cym 14. HERMENEUTYKA MIASTA Pod¹ aj¹c za myœl¹ Carla Gustava Junga, spogl¹dam na Gdañsk jako miasto archetypiczne, gdzie ukrywa siê archetyp Matki w mieœcie (die Stadt rodzaj eñski). To miasto niczym matka obejmuje nas, nosi i chroni 15. Jest opiekunk¹ piastunk¹ gwarantuj¹c¹ poczucie sytoœci i bezpieczeñstwa w jego granicach tworz¹cych ramy codziennego funkcjonowania. Adam Bag³ajewski w tekœcie Miasto palimpsest stwierdza, e Gdañsk jako miasto o palimpsestowej strukturze odkrywa siê poprzez inicjacjê w kulturê obc¹ 16. W jego opinii Gdañsk to miasto yciowej klêski i g³êbokiego [ ] ontologicznego nieprzystosowania; to przestrzenna metafora obcoœci uniemo liwiaj¹cej odczucie egzystencjalnej pe³ni 17. Natomiast Andrzej C. Leszczyñski pisze: Miasto to civitas, ywa i odczuwaj¹ca tkanka duchowa, spo³ecznoœæ i formy antropologiczne. To agora, przestrzeñ spotkania, 11 Tam e. 12 Tam e. 13 A. C. Leszczyñski, Owoc tamtego grzechu, Gdañsk 2013, s. 104. 14 Tam e, s. 112. 15 C. G. J u n g, Symbole przemiany, Warszawa 1998, s. 265 268. 16 M. Bag³ajewski, Miasto palimpsest..., s. 329 330. 17 Tam e, s. 327.
114 Agnieszka Bzymek którego nie sposób zadekretowaæ w urzêdniczy czy [ ] urbanistyczno-architektoniczny sposób 18. Dodaje równie : Kultura miasta to kultura ludzi, mieszkañców obywateli. [ ] Miasto budowane jest przez wyrazy twarzy, spojrzenia, sposoby chodzenia, okreœlone ksi¹ ki i gazety w rêkach, sposoby mówienia (stonowane i yczliwe albo wyrastaj¹ce z lêku, podniesione i krzykliwe), ubiory, reakcje na to, co piêkne, szpetne, odnoszenie siê do innych ludzi (odpowiadanie na uœmiech uœmiechem, albo agresj¹ jak na zaczepkê). To klimat duchowy i zwi¹zany z nim klimat akustyczny, chroni¹cy przed ha³asem i pornofoni¹ 19. W ujêciu Adama Bag³ajewskiego miasto stanowi pewnego rodzaju zagadkê epistemologiczn¹, gdzie [ ] poznawanie miejsca formu³uje ja poznaj¹ce 20. Poznawanie wymaga wchodzenia w œwiat nieznany, obcy, nierzadko okrutny, b¹dÿ co najmniej niejednoznaczny, niedookreœlony podobnie jak wchodzenie dziecka w kolejny etap rozwojowy, wi¹ ¹cy siê z nabywaniem nowych kompetencji rozwojowych. Rezygnacja z wchodzenia we wnêtrze miasta oznacza nie tylko brak poczucia miejsca, ale i brak samopoznania: Duch miejsca ujawnia siê w rozchwianiu ontologicznym, to jednoczeœnie odkrywanie przestrzeni niemieckiego Danzig w Gdañsku i obcowanie z w³asnym ja poznaj¹cym swoim lêkiem, ciekawoœci¹ 21. A zatem wchodzenie w g³¹b mo e byæ okazj¹ do postrzegania miasta jako tekstu 22, które wed³ug Vladimira Toporowa ma swój jêzyk: Przemawia swoimi ulicami, placami, wodami, wyspami, parkami, gmachami, pomnikami, ludÿmi, histori¹, ideami i mo e byæ rozumiane jako swego rodzaju heterogeniczny tekst [ ] 23. Wobec tego warto byæ mo e spojrzeæ na ja poznaj¹ce jako na ja cz³owieka ja miasta, a nawet dalej jeszcze id¹c, uznaæ, e psychoanaliza cz³owieka staje siê psychoanaliz¹ miejsca, gdzie wchodzenie w miasto jest wchodzeniem w siebie samego, gdzie kluczenie po mrocznych i krêtych ulicach jest kluczeniem po w³asnym wnêtrzu tam gdzie ukrywa siê to, co niejasne, brudne, ciemne, wyparte i niechciane. Przypomina to zmaganie siê z Jungowskim archetypem cienia oswajaniem z³ego negatywnego aspektu osobowoœci 24. Dojrza³e ycie z cieniem w rozumieniu Junga 25 oznacza zaakceptowanie go, przeciwdzia³anie t³umieniu w ka dym bowiem cz³owieku tkwi¹ mroczne instynkty i jest on skazany na wspó³istnienie z nimi, podobnie jak z w³asnym cieniem. HERMENEUTYKA CIA A Andrzej C. Leszczyñski w zbiorze esejów Owoc tamtego grzechu pisze o ciele, które czyta œwiat 26. Dowodz¹c, e prze ycia zapisuj¹ siê w ciele, a ich doznanie pojawia siê du o szybciej ni ich zwerbalizowanie, w³¹cza siê w psychologiczny 18 A. C. Leszczyñski, Owoc tamtego, s. 282. 19 Tam e, s. 283. 20 A. Bag³ajewski, Miasto palimpsest..., s. 329. 21 Tam e, s. 330. 22 V. Toporow, Miasto i mit, Gdañsk 2000, s. 36. 23 Tam e. 24 C. G. J u n g, Archetypy i symbole, Warszawa 1993, s. 68 69. 25 Tam e. 26 A. C. Leszczyñski, Owoc tamtego, s. 202.
Gdañskie modi co-vivendi z perspektywy psychoanalitycznej 115 dyskurs o ciele bêd¹cym podmiotem czytania 27, odbiorc¹ wszelkich bodÿców p³yn¹cych ze œwiata zewnêtrznego, zw³aszcza w okresie niemowlêcym. Cia³o staje siê map¹ do odczytania. Niemowlê, które siê rozwija, komunikuje siê z otoczeniem poprzez równoczesne reakcje cia³a i psychiki, p³acz¹c i sygnalizuj¹c potrzeby cia³em. Wed³ug Katarzyny Schier, rozwój regulacji emocji, polegaj¹cy na radzeniu sobie ze stanami trudnymi, oznacza przejœcie od reakcji cia³a do reakcji psychiki. Zjawisko to, okreœlane jako desomatyzacja, wyznacza przejœcie od somy do psyche 28, co wymaga dojrza³ej roli rodzica wyprowadzaj¹cego trudne emocje z poziomu cia³a do umys³u. Brak procesu desomatyzacji skutkuje zaburzon¹ regulacj¹ uczuæ i w konsekwencji zak³óca werbalne wyra anie emocji uwiêzionych w ciele. Noworodek w ogóle nie odró nia siebie od swoich uczuæ. Kiedy poczuje g³ód, niejako ca³y staje siê g³odem i dlatego p³acze. To, co czuje, jest wszechogarniaj¹ce. W miarê rozwoju [ ], podejmuj¹cy decyzjê oœrodek wolitywny, zaczyna siê oddalaæ od oœrodka uczuciowego: gdy dwulatek jest g³odny, nie bêdzie ju p³aka³, choæ trzeba szybko mu daæ jeœæ. Dziecko starsze mo e [ ]) nauczyæ siê d³u ej odczuwaæ g³ód, i wbrew reklamom telewizyjnym, nie zaspakajaæ go natychmiast. [ ] w ten w³aœnie sposób JA oddala siê od CZUJÊ, a do tego stopnia, e cz³owiek czuj¹c œmiertelny g³ód, mo e oddaæ ostatni kawa³ek chleba komuœ potrzebuj¹cemu, jeœli mi³oœæ go do tego popycha. Heroizm mi³oœci nie by³by bez tego oddzielenia uczuæ od JA [ ] 29. Ponaddziesiêcioletnie badania eksperymentalne prowadzone przez oœrodki naukowe z Izraela i Stanów Zjednoczonych, pod kierownictwem profesor Ruth Feldman z Bar-Ilan University, dowodz¹, e opiekuñcze reakcje matki w czasie pierwszego pó³rocza ycia dziecka determinuj¹ jego zachowania uczuciowe jeszcze w dziesi¹tym roku ycia, ponadto wp³ywaj¹ na zdolnoœci poznawcze oraz wykonawcze. Brak z kolei bliskiego kontaktu z matk¹ skutkuje problemami z wyra aniem emocji i podatnoœci¹ na nerwice oraz stany lêkowe 30. Deprywacja dotyku i ciep³a fizycznego dla niemowlêcia jest traumatycznym doœwiadczeniem. Zgodnie z rozwojem faz cielesnych 31, kszta³towanie ja dokonuje siê najpierw poprzez doœwiadczenia propriceptywne, odczuwane za pomoc¹ receptorów umiejscowionych w skórze, miêœniach i stawach. To d³onie matki okreœlaj¹ granice powierzchni cia³a niemowlêcia odbieraj¹cego najmniejszy dotyk. Wzajemne dostrojenie dziecka z matk¹ empatycznie doñ nastawion¹ pozwala na odbiór sygna³ów p³yn¹cych z cia³a dziecka. Dziecku towarzyszy nierzadko fantazja posiadania jednego cia³a z matk¹ one-body fantasy 32, wywodz¹cego siê z okresu wewn¹trzp³odowego. Jego wspomnienia dotykowe s¹ trwale zapisane w ciele. I tak, doœwiadczanie braku reakcji opiekuna na potrzeby niemowlêcia skutkuje jego ukierunkowaniem na szukanie zaspokojenia w œwiecie zewnêtrznym, nie daj¹cym 27 Tam e. 28 K. Schier, Piêkne brzydactwo. Psychologiczna problematyka obrazu cia³a i jego zaburzeñ, Warszawa 2009, s. 12 16. 29 M. M. Gajda, Rozwój. Jak wspó³pracowaæ z ³ask¹?, Goleniów 2012, s. 85 86. 30 M. Mejsner, Wa ny kontakt z matk¹, [w:] Charaktery, 3/2014, s. 10. 31 32 K. Schier, Piêkne brzydactwo, s. 12 16. Tam e.
116 Agnieszka Bzymek jednak mo liwoœci kompensacji. Bywa, e pomostem miêdzy cia³em a umys³em staj¹ siê choroby psychosomatyczne czy intensywna stymulacja cia³a oraz samouszkodzenia. W kolejnej fazie zaœ, trwaj¹cej do oko³o drugiego roku ycia, dziecko odkrywa w³asne granice cia³a i dokonuje rozró nienia miêdzy doznaniami wewnêtrznymi i zewnêtrznymi. Wówczas jego doœwiadczenia staj¹ siê bardziej spójne, a poczucie rzeczywistoœci staje siê wiêksze, obejmuje zewnêtrzne granice cia³a oraz stany wewnêtrzne 33. Ponadto cz³owiek zaczyna prowadziæ bezs³owny dialog w postaci intencjonalnoœci w³asnych ruchów. Istotne staje siê wówczas ukszta³towanie zrêbów indywiduacji rozumianej jako ró nicowanie siê, dystansowanie, tworzenie w³asnych granic i zmniejszanie zaanga owania w relacji z matk¹ oraz stan separacji przejawiaj¹cy siê wewnêtrzn¹ autonomi¹, rozwojem spostrzegania, pamiêci i myœlenia 34. W ten oto sposób uwewnêtrznia siê relacja z obiektem (matk¹) a nie sama osoba matki w yciu jednostki 35. Co wiêcej, preferowane przez matkê sposoby uspokajania i stymulowania dziecka s¹ przez nie przejmowane na zasadzie asymilacji. Zatem dziecko doœwiadcza g³askania i przytulania b¹dÿ ich braku lub reakcji negatywnych, skutkuj¹cych wytworzeniem mechanizmów obronnych, i dalej, zak³óceniem rozwoju ja cielesnego, identyfikowania i ró nicowania stanów wewnêtrznych 36. Katarzyna Schier wspomina, e obraz cia³a wymaga oddzielenia reprezentacji psychicznej ja i wewnêtrznego obrazu opiekuna 37. Wymaga to stworzenia w umyœle sta- ³oœci obiektu, a zatem, utrzymania wewnêtrznego obrazu opiekuna pod jego nieobecnoœæ oraz po³¹czenia dobrego i z³ego obiektu w jedn¹, pe³n¹ reprezentacjê 38. Nawet jeœli obiekt matka nie gratyfikuje potrzeb, wywo³uj¹c tym samym poczucie dyskomfortu i napiêcie, nie musi byæ on zamieniony na inny dziêki temu mo liwe staje siê budowanie spójnego obrazu cia³a niezale nie od opinii innych czy zewnêtrznych okolicznoœci. Innymi s³owy, psychiczna reprezentacja cia³a prowadzi do rozwoju ja psychicznego, jednocz¹cego cia³o i umys³. Jeszcze silniej wyra a to nastêpuj¹ca opinia: Tylko wtedy, gdy dana osoba podejmie próbê odseparowania siê, oddzielenia od wewnêtrznego obiektu, którego dobry wizerunek czêsto przez wiêkszoœæ swego ycia chroni³a, mo e odzyskaæ swoje cia³o, a co za tym idzie jego piêkno 39. Doznanie bólu utraty czy sytuacji braku bezpieczeñstwa psychicznego, a nawet lêku przed samotnoœci¹ i œmierci¹ powoduje, i jednostki rzadko decyduj¹ siê na ów krok 40. Gordon Allport twierdzi³, e poczucie w³asnego cia³a stanowi kotwicê naszej samoœwiadomoœci 41, jest aspektem dojrza³ej osobowoœci cz³owieka. Opiniê Allporta mo na odnaleÿæ u wielu teoretyków i praktyków zajmuj¹cych siê psychoterapi¹. Wed³ug Aleksandra Lowena wsparciem w powrocie do siebie samego, staje siê poczucie 33 Tam e. 34 Tam e. 35 Tam e. 36 Tam e. 37 Tam e. 38 Tam e. 39 Tam e, s. 224. 40 Tam e. 41 G. Allport, Osobowoœæ i religia, Warszawa 1988, s. 39.
Gdañskie modi co-vivendi z perspektywy psychoanalitycznej 117 w³asnego cia³a dokonuj¹ce siê dziêki nawi¹zaniu kontaktu ze sob¹, doznania nierzadko zamro onych od dziesi¹tek lat emocji 42. Chroniczne napiêcia cia³a, zachowywanie sta³ej sztywnoœci bêd¹ce efektem braku mi³oœci rodzicielskiej wymaga wype³nienia lecz¹cym dotykiem, którego zaznanie staje siê mo liwe dziêki body psychoterapy 43, wywodz¹cej siê od pierwszego psychoterapeuty cia³a, Pierre a Janeta. Terapia ta opiera siê miêdzy innymi na za³o eniu, e cia³o kumuluje emocje zapamiêtane w somatyczny sposób oraz stanowi ono Ÿród³o informacji o stanie cz³owieka 44. Wreszcie, istotne znaczenie ma praca z cia³em, na przyk³ad gimnastyka, masa, taniec, p³ywanie, techniki relaksacyjne i rozluÿniaj¹ce, joga czy tai-chi, praca z g³osem maj¹ca na celu obudzenie skrytych emocji, choreoterapia i muzykoterapia, dogoterapia, p³ywanie bêd¹ce doœwiadczeniem wewnêtrznego dotyku, bycia trzymanym, utrzymywanym zawierzenia wodzie, obcowania z nag¹ skór¹, doznawania ciep³a i zimna 45. Wsparciem jest równie budowanie intymnej relacji z partnerem: [ ] relacja mi³osna jest jednym z gwarantów zdrowia fizycznego i psychicznego 46. Bycie w relacji stanowi szansê na wzajemny rozwój, wzrastanie przez uczenie siê drugiego, otwieranie siê na ca³e spektrum uczuæ dotychczas zamkniêtych w ciele. W STRONÊ BADANIA Poszerzaj¹c moje rozwa ania, zadajê pytanie, gdzie znajduje siê terapeutyczny pokój, miejsce daj¹ce szansê na integracjê cia³a i psyche cz³owieka cia³a i psyche miasta? Gdzie znajduje siê punkt pozwalaj¹cy ocaliæ ja cz³owieka i ja miasta od dezintegracji, rozszczepienia? Gdzie ten punkt zaspokojenia deprywacji pierwotnych wci¹ poszukuj¹cych nasycenia i niemo liwych do ukrycia pod pozorami? Szukam zatem odpowiedzi, gdzie jest s¹ pokoje kompensacji braków Gdañszczan? Gdzie znajduj¹ swoje miejsce? Gdzie odbywa siê ich terapeutyczna integracja cia³a i psyche? Wysi³ek znalezienia odpowiedzi na to pytanie sk³oni³ mnie do dzia³añ badawczych, które przedstawiam w dalszej czêœci artyku³u. KOMENTARZ METODOLOGICZNY Przedmiotem mojego badania sta³y siê przestrzenie miejskie, w których istnieniu dostrzegam leczenie cia³a za pomoc¹ terapii miastem. Innym s³owy, próbujê jako badacz szukaæ przestrzeni miasta, w których cz³owiek ma mo liwoœæ terapeutyzowania siebie przez miasto. Odwo³ujê siê tu przede wszystkim do opisanej w czêœci teoretycznej desomatyzacji Katarzyny Schier, koncepcji miasta tekstu Vladimira Toporowa oraz pojêæ archetypu Matki i cienia Carla Gustava Junga. Edmund Husserl, którego fenomenologia sta³a siê przyczynkiem do podejœcia fenomenograficznego, pisa³, e: Prawda jest nazw¹ wieloznaczn¹. Jej wieloznacznoœæ 42 A. Lowen, Duchowoœæ cia³a. Jak uleczyæ cia³o i duszê, Warszawa 2006. 43 K. Schier, Piêkne brzydactwo 44 A. Lowen, Duchowoœæ cia³a... 45 Tam e. 46 Tam e, s. 225.
118 Agnieszka Bzymek polega na transmisji znaczeñ i dlatego zak³ada pierwotne pojêcie prawdy, z którego wszystkie inne daj¹ siê wyprowadziæ 47. Zainteresowany fenomenem intencjonalnoœci zjawisk psychicznych filozof dowodzi³, e ka dy akt intencjonalny jest zawsze na coœ skierowany; ka da myœl jest myœl¹ o czymœ, ka de pragnienie jest pragnieniem czegoœ 48. Tote jego badania fenomenologiczne kieruj¹ uwagê na znaczenia aktów intencjonalnych 49. Husserl twierdzi³, e [ ] ka demu przedstawieniu przys³uguje pewna zawartoœæ znaczeniowa 50. Fenomenografia jest podejœciem metodologicznym stosowanym od lat siedemdziesi¹tych zesz³ego stulecia w Szwecji. To postêpowanie badawcze rozumiane jest jako opis rzeczy, zjawisk ujawniaj¹cych siê w bezpoœrednim doœwiadczeniu. Ference Marton, rozwijaj¹cy tê metodê, rozumie j¹ jako empiryczne studium niewielkiej liczby jakoœciowo ró nych mo liwoœci rozumienia, postrzegania, konceptualizowania, doœwiadczania zjawisk otaczaj¹cego œwiata 51. Alicja Jurgiel pisze z kolei, e: rezultatem poznawczym fenomenografii jest rysowanie przez badaczy mapy ujawniaj¹cej ró ne sposoby doœwiadczania zjawisk przez badanych 52. U yczenie sformu³owañ rysowania i mapy pozwala mi na okreœlenie mojej procedury badawczej, w której poszukujê dzia³ania terapii jednostki (rysowanie) dokonuj¹cej siê w przestrzeni galerii sztuki (mapa). Wreszcie jeszcze inaczej patrz¹c, to mapa galerii gdañskich i mapa-tekst, który rysuj¹ i odczytuj¹ badani, szukaj¹cy terapii. Fenomenografia zatem to odczytywanie znaczeñ nadawanych zjawisku, gdzie cz³owiek doœwiadczaj¹cy stanowi czêœæ poznawczej rzeczywistoœci. Istotne staje siê w tym rozumieniu poznanie sposobów doœwiadczania samego zjawiska, tu: fenomenu wernisa u w galerii sztuki. St¹d moje spojrzenie w kierunku fenomenografii, której zastosowanie stwarza szansê odczytania sposobów doœwiadczania wernisa u w przestrzeni miasta. W zwi¹zku z tym fenomenografia jest sposobnoœci¹ dostrze enia wagi terapii cia³a za pomoc¹ terapii miastem, które mówi galeri¹ sztuki, ta z kolei wernisa em. Wywiad fenomenograficzny stanowi sposób zbierania danych empirycznych, jego kwestionariusz zaœ obejmuje kilka pytañ s³u ¹cych do prowadzenia rozmowy. Jako badacz skupiam siê przede wszystkim na uwa nym s³uchaniu i rozumieniu punktu widzenia ka dego z uczestników bior¹cych udzia³ w badaniu. Jak zaœ wskazuje praktyka badawcza, badanie tworz¹ce mapê znaczeñ danego zjawiska nie wymaga realizowania na du ych próbach, poniewa jakoœciowo odmienne znaczenia przestaj¹ siê wy³aniaæ 53. 47 E. Husserl, Przedmioty intencjonalne, [w:] D. ukasiewicz, S¹d i poznanie w fenomenologii E. Husserla, Bydgoszcz 2008, s. 209. 48 Tam e. 49 Tam e. 50 Tam e, s. 169. 51 F. Marton, S. Booth, Learning and awareness, Mahwah, New Jersey 1997. 52 A. J u r g i e l, O mo liwoœciach poznawczych feneomenografii, Pedagogika Kultury, nr V, Lublin 2009, s. 98. 53 L. Kopciewicz, Feneomenografia jako metoda badañ kultury w jej wymiarze codziennym, Pedagogika Kultury, nr V, Lublin 1998, s. 110 112.
Gdañskie modi co-vivendi z perspektywy psychoanalitycznej 119 BADANIE FENOMENOGRAFICZNE Przedmiotem analiz fenomenograficznych jest tekst bêd¹cy rekonstrukcj¹ wypowiedzi badanych 54. Maj¹c na uwadze problematykê badañ fenomenograficznych, na podstawie studiów literaturowych okreœlam przestrzeñ gdañskich galerii sztuki, ulokowanych w centrum miasta jako miejsce badania. Pozostaj¹c badaczem uczestnikiem wernisa y wesz³am w kontakt z badanymi regularnie spotykanymi w galeriach. Na podstawie omówionej problematyki postawi³am pytania: 1. Czym dla ciebie jest galeria sztuki? 2. Co dla ciebie znaczy uczestniczenie w wernisa ach? 3. Jakie galerie/wernisa e wybierasz? Czym podyktowany jest twój wybór? Inaczej ujmuj¹c: jako badacz próbujê znaleÿæ odpowiedÿ na pytanie o to, jak miasto terapeutyzuje? Oznacza to, e istniej¹ miejsca, w których mieszkañcy Gdañska mog¹ dokonywaæ próby terapii siebie w przestrzeni stwarzaj¹cej ku temu mo liwoœæ. Tym samym uznajê, e przestrzeñ galerii sztuki staje siê nie tylko obszarem doznañ stricte artystycznych, ale polem prze yæ zwi¹zanych z potrzeb¹ zaspokojenia ró nych potrzeb, które opisa³am w dalszej czêœci rozdzia³u. Moim poszukiwaniom przyœwieca wreszcie chêæ okreœlenia z³aknieñ czy kategorii g³odu, które ka ¹ kierowaæ kroki mieszkañców w stronê galerii sztuki. Spotkania i wywiady z badanymi zosta³y zrealizowane w gdañskich galeriach sztuki usytuowanych w centrum miasta w sercu Starówki i okolicach. Rozmowy z uczestnikami odby³y siê jesieni¹ (paÿdziernik listopad) 2014 r. Na potrzeby badania uczestniczy³am w wernisa ach, obserwuj¹c uczestników i proponuj¹c im anonimowy wywiad otwarty, w którym zadawa³am wymienione ju pytania. Przeprowadzone dziesiêæ wywiadów zosta³o poddane analizie. Uczestnicy wywiadów nie okazywali niechêci zwi¹zanej z zaproponowan¹ rozmow¹, nie spotka³am siê równie z odmow¹ wziêcia udzia³u w badaniu. Chêtnie udzielali odpowiedzi, najczêœciej w trakcie wernisa u lub po jego zakoñczeniu, pozostaj¹c ze mn¹ w kuluarach. W dwóch wypadkach zosta³am poproszona o udzielenie informacji dotycz¹cych kwestii przeze mnie poruszanych. Wiek rozmawiaj¹cych wynosi³ 28 81 lat. Z kolei pod wzglêdem p³ci badanych podzia³ by³ równy na piêæ kobiet i piêciu mê czyzn. Na potrzeby analizy kodujê wypowiedzi respondentów, u ywaj¹c wielkich liter: K i M na okreœlenie p³ci oraz podajê wiek. Badanie zosta³o wzbogacone rozmow¹ przeprowadzon¹ 1 grudnia 2014 r. z profesorem ASP w Gdañsku Markiem Modelem, dydaktykiem akademickim, wieloletnim cz³onkiem Gdañskiego Towarzystwa Przyjació³ Sztuki. ANALIZA WYWIADÓW Dokonuj¹c prezentacji wyników badañ fenomenograficznych, przyjmujê porz¹dek metody, której koncepcja jest kluczowym sposobem rozumienia fenomenu. Opis ten nazywany jest analiz¹ drugiego rzêdu 55, poniewa szuka siê dziêki niemu odpowiedzi 54 A. J u r g i e l, O mo liwoœciach poznawczych, s. 98. 55 Tam e.
120 Agnieszka Bzymek na pytanie o œwiat doœwiadczany badanego. Tu przede wszystkim istotne s¹ nie tylko konkretne wypowiedzi uczestników, ale i sam sposób ich uzasadnienia. Fenomenografia, doszukuj¹c siê wiedzy niewidocznej, pozwala na konceptualizacjê w postaci opisu, tworz¹cego przestrzeñ wynikow¹ o sposobach doœwiadczania zjawiska 56. W tym celu dokonujê kolejnych kroków, zgodnie ze studiami literaturowymi 57 : zapoznanie siê z teksem wywiadów, kilkukrotne odczytanie; kondensacja rozumiana jako wyselekcjonowanie fragmentów rozmowy z tekstów wypowiedzi dotycz¹cych opisywanego zjawiska uczestniczenia w wernisa ach, z zachowaniem ostro noœci w³asnych przedza³o eñ; porównywanie wy³onionych na etapie kondensacji fragmentów wypowiedzi tak, by mo liwe by³o sprecyzowanie fenomenu, wniesionego przez uczestników do rozmowy oraz okreœlenie tego, w jaki sposób jego aspekty s¹ przez badanych doœwiadczane; grupowanie odpowiedzi na podstawie pojawiaj¹cych siê podobieñstw i ró nic przy uznaniu, e œwiadomoœæ jest pochodn¹ zarówno jednostkowego doœwiadczenia, jak i wspólnotowego bycia w spo³eczeñstwie 58 ; ustalanie kryterium (istoty) pojawiaj¹cych siê w poprzednim etapie podobieñstw i ró nic; nazywanie kategorii w taki sposób, by nazwa odpowiada³a domenie opisywanego zjawiska oraz ró norodnym sposobom jego doœwiadczania (rozumienia) przez uczestników; odniesienie wy³onionych kategorii opisu do teorii i metaperspektyw dotycz¹cych analizowanego zjawiska; istotne jest tu postrzeganie jednostkowego i jednoczeœnie kolektywnego charakteru kategorii w celu poszukiwania ró nic i podobieñstw w stanowiskach udzielaj¹cych wywiadów. Mo na zatem przyj¹æ, e to sam badacz ustala ideê organizuj¹c¹ koncepcjê, a nastêpnie dokonuje uprawomocnienia tego wyboru. Tym samym nale a³oby ustosunkowaæ siê do problematyki rzetelnoœci badania fenomenograficznego. Otó w opinii cytowanego Ference Martona zadawanie pytañ o trafnoœæ w wypadku takiej metody oznacza brak rozumienia œwiata, z którego owe badania pochodz¹, a tak e samego celu badania, którym jest identyfikacja ró nych sposobów doœwiadczania zjawisk i sytuacji przez podmioty 59. Bior¹c pod uwagê wspomniane treœci z obszaru badañ fenomenograficznych stwierdzam, e nie ma innego œwiata jak ten, którego doœwiadczamy. Przekonana o s³usznoœci tego stwierdzenia wesz³am w kontakt z uczestnikami galerii sztuki podczas odbywaj¹cych siê w nich wernisa y. Dziêki mojemu badaniu umieszczonemu w nurcie fenomenograficznym uda³o mi siê zrekonstruowaæ kolektywny sposób rozumienia zjawiska terapii cia³a za pomoc¹ terapii miastem. Tutaj cia³o rozumiane jako podmiot doœwiadczaj¹cy dokonuje swoistej terapii poprzez terapeutyczne dzia³anie galerii zakotwiczonych w centrum Gdañska. 56 Tam e. 57 Tam e. 58 L. Kopciewicz, Fenomenografia jako metoda, s. 110. 59 A. J u r g i e l, O mo liwoœciach poznawczych..., s. 102.
Gdañskie modi co-vivendi z perspektywy psychoanalitycznej 121 PRÓBA PSYCHOANALIZY MIASTA Dokonana przeze mnie struktura analizy wynika przede wszystkim z potrzeby dostosowania siê do kategorii opisu o sposobach doœwiadczania zjawiska, obecnych w badaniu fenomenograficznym. W rozdziale zaprezentowa³am poszczególne kategorie analityczne, które wyró ni³am w trakcie dokonywania analiz wywiadów. Ponadto analizê w³asn¹ uzupe³ni³am opini¹ profesora Marka Modela. W wyniku analiz wyró ni³am nastêpuj¹ce kategorie na potrzeby badania: g³ód samooceny zaproszenie do godnoœci; g³ód sacrum nakarmiæ duszê; g³ód mi³oœci nakarmiæ cia³o; g³ód rozwoju nakarmiæ wiedz¹; g³ód spo³eczny nakarmiæ relacjami. G³ód samooceny zaproszenie do godnoœci W moim odbiorze wernisa stanowi perspektywê przestrzeni otwartej oraz powszechnie dostêpnej. Jest zatem obszarem, gdzie ka dy mo e przyjœæ, niezale nie od statusu, wykszta³cenia, pochodzenia, zasobów ekonomicznych. Id¹c dalej, mo e stawaæ siê on ogromn¹ szans¹ dla cz³owieka szukaj¹cego wzmocnienia poczucia wartoœci, nierzadko osamotnionego, szukaj¹cego lustrzanego odbicia dowodz¹cego, e uczestnictwo w wernisa u potwierdza szerokie horyzonty, dobry gust i znajomoœæ sztuki przez cz³owieka. Ponadto wystawa mo e stawaæ siê znakomit¹ okazj¹ do zaistnienia, poczucia jestem wa ny, znacz¹cy, tote doœwiadczenie sytuacji, o której wspomina cytowany uczestnik, powoduje utratê owej okazji czy szansy: Nie lubiê na przyk³ad X (galeria), bo tam s¹ stra nicy, którzy traktuj¹ cz³owieka jak esesmani. Lubiê galerie, przyprowadzi³ mnie znajomy i pokaza³, e tak mo na przychodziæ i tak zacz¹³em [AB, M 30]. Inny z kolei okreœla wprost wiele pobudek kieruj¹cych do galeryjnych drzwi: Mam ochotê poszerzaæ swoje horyzonty [ ] eby sobie presti podwy szyæ. Mieæ jak¹œ pozycjê. Nie jestem onkoœ ani dzieciaty, wiêc jestem dyspozycyjny. Planujê szkolenia z rachunkowoœci. Tymczasowo mieszkam u rodziców, ale wstydzê siê tego [AB, M 28]. G³ód sacrum nakarmiæ duszê Jeœli wzi¹æ pod uwagê funkcjonowanie w rzeczywistoœci ponowoczesnej typu supermarket kultury, o której pisa³ Gordon Mathews 60, to ycie wydaje siê stanowiæ ci¹g zasadniczo rozwi¹zywalnych problemów, mo liwych do rozwi¹zywania wy³¹cznie za pomoc¹ œrodków dostêpnych na pó³kach sklepowych, jak pisa³ Zygmunt Bauman 61. Anthony Giddens zauwa a z kolei, e konsumpcja zaczyna zastêpowaæ w³aœciwy rozwój to samoœci, œrodki masowego przekazu zaœ rutynowo prezentuj¹ po ¹dane modele ycia, do których nale y pretendowaæ 62. W konsekwencji doprowadza to do 60 G. Mathews, Supermarket kultury, Warszawa 2005, s. 18. 61 Z. Bauman, P³ynne ycie, Kraków 2007, s. 138. 62 A. Giddens, Nowoczesnoœæ i to samoœæ, Warszawa 2002.
122 Agnieszka Bzymek kreowania siebie na podstawie wzorca ja powszechnego w kulturze terapeutycznej 63. Kultura ta, zwi¹zana z tradycj¹ indywidualizmu ekspresyjnego relatywizuj¹cego pora kê i cierpienie, wprowadza model terapii na wzór konsumenckiej wolnoœci 64, pozwala zatem podtrzymywaæ iluzjê, e cz³owiek mo e dokonywaæ przemian w³asnego ja na zasadzie doboru wybranych sk³adników, niczym produktów z pó³ek sklepowych. To samoœæ jednostki ma byæ wynikiem selekcji, a nie przyjêcia trudnych fragmentów utkanych z przesz³oœci, historii w³asnej, pochodzenia czy wiêzi rodzinnych. W zwi¹zku z tym wernisa ukazuje siln¹ potrzebê jednostki doœwiadczania transcendencji w codziennoœci, w prozie zmaterializowanego ycia, jakim zalewany jest œwiat kultury komercyjnej. Wernisa staje siê poniek¹d wysp¹ oporu wobec œwiata przesyconego masow¹ konsumpcj¹. Odzwierciedlenie myœli powy szej odnajdujê w wypowiedziach badanych: Us³ysza³am kiedyœ takie okreœlenie przytuliæ siê do sztuki ja siê tak przytuli- ³am [AB, K 63]. Niezwyk³ym zabiegiem jest tu na pewno u ywanie przez uczestników w odniesieniu do sztuki pojêæ odnosz¹cych siê do œwiata ywych oto mo na siê do niej przytuliæ, ale równie przychodzi siê do niej, jak do realnej osoby: eby nakarmiæ duszê [AB, M 67]. Twórczoœæ artystyczna umo liwia ponadto, niczym cz³owiek, stan wewnêtrznego pokoju: Poznajê sztukê jako obrazy, nie mam komputera, tak ch³onê sztukê. Ogromnie interesujê siê starym malarstwem, ono daje mi du o wewnêtrznego ukojenia. D³ugo myœlê o tym, co widzia³am, na przyk³ad rosyjskich malarzy, potem nie mogê spaæ [AB, K 75]. Sztuka bywa wreszcie stosowana prozaicznie, niczym remedium na ludzkie dolegliwoœci: Chodzê, aby przetrwaæ, bo nie mam lepszego pomys³u na ycie. Sam nie umiem nic stworzyæ, bo w yciu trzeba byæ konstruktorem, coœ tworzyæ, ja nie potrafiê, wiêc ogl¹dam sztukê. eby uœmierzyæ ból, nie cierpieæ [AB, M 55] oraz: ( ) eby odci¹æ siê od codziennoœci [AB, M 28]. G³ód mi³oœci nakarmiæ cia³o Pojawiaj¹cy siê g³ód mi³oœci, je eli odnieœæ siê do teorii Katarzyny Schier, omawianej przeze mnie, poprzedniej czêœci artyku³u, wydaje siê wyrastaæ z wnêtrza cz³owieka. Najedzenie siê wydaje siê przypominaæ zaspokojenie potrzeby relacji z obiektem pierwotnym, zjeœæ wydaje siê byæ tutaj kategori¹ g³odu wewnêtrznego, pojêciem to samym z nasyceniem, wype³nieniem, po³kniêciem czy nawet poch³oniêciem. W odniesieniu zaœ do wspominanej desomatyzacji zaspokojenia pierwotnej relacji z matk¹ nasycenie g³odu staje siê podstawow¹ kategori¹ warunkuj¹c¹ prawid³owy rozwój psychiczny dziecka i mo liwoœæ dokonania póÿniejszej separacji, odejœcia od obiektu pierwotnego w stanie sytoœci emocjonalnej i psychicznej. Zatem odczuwanie g³odu fizycznego, niemo liwego do samodzielnego nasycenia, sk³ania do poszukiwañ terenu nakarmienia siê miejsc przybieraj¹cych formê autoterapii, chwilowej ulgi, wytchnienia, czy po prostu stanu sytoœci: 63 M. Jacyno, Kultura indywidualizmu, Warszawa 2007, s. 243 245. 64 Tam e.
Gdañskie modi co-vivendi z perspektywy psychoanalitycznej 123 Ja lubiê wypiæ, mój m¹ nie pije. Nie ma w domu ani grama alkoholu. Mój m¹ kupuje tylko na œwiêta lub urodziny, sama nie próbowa³am kupiæ, bo sama nie pi³abym [AB, K 58]. W podobnym tonie jest kolejna wypowiedÿ, ukazuj¹ca równoczeœnie, jak silna determinacja stoi za jednostk¹: Chodzê tam, gdzie jest dobra konsumpcja. Niewa ne, w jakim miejscu, bo mam bilet metropolitalny. A w ogóle to masz tupet, bo zadajesz mi pytania, a nawet lampk¹ wina mnie nie poczêstujesz. To jest bezczelnoœæ [AB, M 55]. Czasem potrzeby pierwszego rzêdu okreœlane s¹ przez uczestników w sposób dobitny: S¹ tacy, co przychodz¹, eby siê napiæ i najeœæ. Znam jednego takiego, pó³bezdomny, przychodzi zjeœæ i wypiæ [AB, M 67], czy wrêcz staj¹ siê roszczeniem, co do liczby zastawy sto³owej podczas wernisa u: Wino czasem sk¹pi¹, w X na przyk³ad, ale w ogóle tam jest nepotyzm. Kryzys kryzysem, ale czasem nawet zak¹ski nie ma [AB, M 28]. G³ód rozwoju nakarmiæ wiedz¹ Erich Fromm dowodzi³, e tylko nieustanne zadawanie sobie pytañ, dziwienie siê, jak równie uœwiadamianie dychotomii istniej¹cych w yciu ludzkim i w³asnych zdolnoœci do rozwoju pozwalaj¹ na sukces bycia sob¹ i dla siebie oraz osi¹ganie szczêœcia przez rozum, mi³oœæ i pracê produktywn¹ 65. Tym samym jednostka dokonuje swoistego nadawania sensu swojemu znaczeniu. Sama zaœ produktywnoœæ w ujêciu badacza jest postaw¹ oraz zdolnoœci¹ cz³owieka do u ywania swoich si³ i mo liwoœci 66. Natomiast u Abrahama Maslowa jednostka dojrza³a to przede wszystkim jednostka samorealizuj¹ca siê, gdzie samorealizacja wyra a siê miêdzy innymi w kreatywnoœci, ekspresyjnoœci, pomys³owoœci, ale i w patrzeniu w twórczy sposób na otaczaj¹c¹ rzeczywistoœæ 67. Maslow zwraca ponadto uwagê na dystans wobec kultury wi¹ ¹cy siê z oporem wobec wch³oniêcia przez ni¹ 68. Jest to zatem œwiadomoœæ wobec pewnych mechanizmów kulturowych, samosterownoœæ czy autonomicznoœæ w³asnych wyborów. W takim rozumieniu obcowanie z kultur¹ wysok¹, dostarczan¹ w przestrzeniach miejskich podczas wernisa y jest zapewne egzemplifikacj¹ tego stanu. I tak, u badanych uczestników ³atwo dostrzegalne staje siê pragnienie samorozwoju, doskonalenia, jak równie spe³nienia niezrealizowanych dotychczas potrzeb w obszarze kszta³cenia, które maj¹ szansê zaistnienia w wieku oko³oemerytalnym: Teraz mam czas na sztukê, ca³e ycie pracowa³am zawodowo i prowadzi³am dom, a przeczyta³am, e zainteresowanie sztuk¹ osób starszych pozwala zachowaæ aktywnoœæ umys³ow¹ [AB, K 81]. Chêæ rozwoju towarzyszy te i m³odym uczestnikom wernisa y: Mam ochotê poszerzaæ swoje horyzonty [AB, M 28]. Galeryjne spotkania bywaj¹ tak e odszukiwaniem po latach, zapomnianych czy niezrealizowanych pasji, marzeñ: Minê³am siê z powo³aniem, studiowa³am chemiê, ale odkry³am, e uwielbiam prace plastyczne. Szyde³kowanie, rysunek, ozdabianie, 65 E. Fromm, Niech siê stanie cz³owiek, Warszawa Wroc³aw 1999, s. 44. 66 Tam e. 67 A. H. Maslow, Motywacja i osobowoœæ, Warszawa 1990. 68 Tam e.
124 Agnieszka Bzymek prace rêczne. Chodzê na warsztaty plastyczne, interesuje mnie sztuka. Na wernisa e przychodzê, bo chcê wiedzieæ, co dzieje siê w sztuce, co teraz tworz¹ m³odzi artyœci. To moje niezrealizowane powo³anie [AB, K 63]. Byæ mo e powo³anie bywa równie zastêpowane kontynuacj¹ dotychczasowej pracy zawodowej: Interesuje mnie to, lubiê ogl¹daæ dzie³a sztuki, zreszt¹ od 55 lat nale ê do GTPS-u, wiêc mam wieloletni kontakt ze sztuk¹. Pracowa³am w farbach drukarskich, w Zak³adzie Farb Graficznych, przychodzili artyœci po farby, wiêc tak naprawdê mia- ³am kontakt ze sztuk¹ (uœmiech) [AB, M 72]. G³ód spo³eczny nakarmiæ relacjami Zgodnie z myœl¹ Alfreda Adlera, dziêki ogromnej roli matki, która stoi na progu rozwoju poczucia wspólnoty 69, jednostka rozwija siê, otrzymuje biologiczn¹ spuœciznê ludzkiego poczucia wspólnoty. W jego opinii cz³owiek powinien d¹ yæ do osi¹gniêcia stanu Gemeinschaftsgefuhl 70 poczucia wiêzi spo³ecznej, czy inaczej mówi¹c, zainteresowania spo³ecznego. Osi¹gniêcie tego stanu w rozumieniu psychologa oznacza stan poczucia jednoœci z ludÿmi przy jednoczesnym szacunku dla nich, braku potrzeby rywalizacji. Zatem inny cz³owiek nie stanowi zagro enia dla jednostki ani te nie s³u y do realizowania w³asnych celów. Stan ów bierze swój pocz¹tek w procesie wychowawczym, mi³oœci matczynej, tworzonej z ni¹ relacji. Adler zauwa a, e to macierzyñskie uczucie kontaktu buduje poczucie wspólnoty. Zbyt s³aby b¹dÿ zbyt intensywny pierwotny kontakt z matk¹ zaburza rozwój dziecka i kszta³towanie postawy poczucia wspólnoty. Adlerowskie poczucie wspólnoty staje siê prawd¹ absolutn¹ 71, sensem, do którego jednostka powinna d¹ yæ w procesie w³asnego rozwoju. U badanych uczestników obecnoœæ na wernisa ach stanowi szansê kontaktów, pozwala wreszcie zaspokajaæ potrzebê bycia wœród ludzi, zw³aszcza w wypadku samotnych osób (tu nie tylko osób mieszkaj¹cych samotnie, ale i badanych nie maj¹cych relacji z domownikami w obszarze dzielenia sposobów spêdzania czasu wolnego). Dobitnie wyra a to Erich Fromm uznaj¹c, e poczucie osamotnienia wymusza na cz³owieku siln¹ potrzebê bycia w zwi¹zkach 72. Z kolei sami uczestnicy wywiadu wspominaj¹, jak poni sza uczestniczka, z nostalgi¹ nawi¹zuj¹c do minionych czasów: To ( ) potrzeba bycia na goœcinie, kiedyœ ludzie goœcili siê, pamiêtam z dzieciñstwa, odwiedziny goœci i zapraszanie do siebie, bycie z ludÿmi. Dziœ ju tego nie ma [AB, K 63]. Kolejna osoba odnosi siê do potrzeby bycia w relacji: Lubiê wernisa e, tam gdzie jest dobra atmosfera, przyjaÿni ludzie ( ). Nie lubiê na przyk³ad X (galeria), bo tam s¹ stra nicy, którzy traktuj¹ cz³owieka jak esesmani [AB, M 30]. Dla niektórych uczestnictwo wi¹ e siê wrêcz z poczuciem obowi¹zku, który jednoczeœnie staje siê przyjemnoœci¹ bycia w relacji: Chyba ze wzglêdów kole eñskich, znam niektórych ludzi, wypada u nich byæ, spotkaæ siê towarzysko. Trochê bym powiedzia³, e to obowi¹zek towarzyski, eby komuœ nie sprawiæ zawodu. (...) Ma znaczenie, 69 A. Adler, Sens ycia, Warszawa 1986, s. 201. 70 Tam e, s. 232. 71 Tam e. 72 E. Fromm, Zerwaæ okowy iluzji, Poznañ 2000, s. 169.
Gdañskie modi co-vivendi z perspektywy psychoanalitycznej 125 jaka galeria, znaczenie emocjonalne ( ). Znam to miejsce, wielu ludzi. To trochê historia mojego ycia, obecnoœæ kolegów, wielu ju z nich nie yje [AB, M 71]. Inny bywalec wyra a sw¹ determinacjê i wrêcz przymus czy poczucie obowi¹zku: Chodzê prawie na wszystko, co jest w Gdañsku. Czasem jestem zmuszony jechaæ do Sopotu, bo coœ jest tam ciekawego. ( ). To by³o moje marzenie, eby zwiedzaæ, spotykaæ siê z ludÿmi, rozmawiaæ z nimi [AB, M 28]. Pewn¹ konkluzj¹ powy szej kategorii zdaje siê byæ wypowiedÿ kobiety: To te oczywiœcie kontakt ze znajomymi, z którymi spotykam siê regularnie, mo na sobie po artowaæ. To te gie³da, Ÿród³o informacji o imprezach w Gdañsku. To jest sposób ycia na emeryturze, bodziec, eby ruszyæ siê z domu, tak, to bym siedzia³a, czyta³a ksi¹ ki albo ogl¹da³a TV. Mój m¹ nie yje, moje dzieci nie interesuj¹ siê specjalnie sztuk¹ [AB, K 72]. AD VOCEM Koñcz¹c, stawiam samej sobie pytanie, w jakim stopniu miasto dokonuje terapii cz³owieka za pomoc¹ miejsca takiego jak galeria? Wernisa jako wydarzenie dokonuje swoistego karmienia g³odów cz³owieka. Wystawa bêd¹ca wytworem ludzkiej aktywnoœci nie ma jednak mocy wype³nienia pustej przestrzeni w cz³owieku, wejœcia w deprywacjê, która dokona³a siê w minionym okresie. W Ewangelii œw. Jana zauwa- a to Nikodem, pytaj¹c: Jak e mo e siê cz³owiek narodziæ bêd¹c starcem? Czy mo e powtórnie wejœæ do ³ona swej matki i narodziæ siê? 73. Okres krytyczny min¹³, kiedy dziecko ca³kowicie zdane na matkê oczekiwa³o zaspokojenia potrzeb pierwotnych. Deprywacja wpisa³a siê w pamiêæ cia³a i skaza³a jednostkê na nieustanne poszukiwanie nasycenia. Tym jednak, co mo liwe staje siê dziêki miastu (tu: galerii sztuki), jest sycenie, karmienie nie zaœ nasycenie, nakarmienie. Miasto wobec tego mówi jak chcia³, wspominany przeze mnie Toporow do z³aknieñ cz³owieka, przemawia do nich, oferuj¹c wernisa, zapraszaj¹c do galerii z intencj¹ wspó³biesiadowania uczestników, karmienia i wype³niania w nich deficytów mi³oœci, poczucia wartoœci i godnoœci, wiedzy, sztuki, a nade wszystko tworzenia relacji spo³ecznych i bycia z drugim cz³owiekiem. Miasto mówi wreszcie swoj¹ przesz³oœci¹, wo³a tych, którzy choæ nieobecni cieleœnie swoj¹ pamiêci¹ miejsca nadal pozostaj¹ w jego przestrzeni. St¹d niezwykle wa nym okaza³a siê moja prezentacja podczas konferencji w Travemünde, gdzie ywe wspomnienia Gdañska pozostawa³y dos³ownie pod powiekami tych, którzy wyjechali. I ich nieobecnoœæ fizyczna nie wydawa³a siê byæ przeszkod¹, by wracaæ pamiêci¹ do ulic i domów Danzig terapeutycznego pokoju w którym zamkn¹³ siê ich fragment historii. 73 Ewangelia œw. Jana, 3,4 [w:] Pismo Œwiête Starego i Nowego Testamentu, Poznañ Warszawa 1990.
126 Agnieszka Bzymek Streszczenie Artyku³ jest nawi¹zaniem do projektu WSPÓLNY POKÓJ GDAÑSK. Ku miejskim modi co-vivendi, zrealizowanym przez Gdañskie Towarzystwo Naukowe, Wydzia³ Nauk Spo³ecznych i Humanistycznych UG oraz Akademiê Sztuk Piêknych, Muzeum Historyczne Miasta Gdañska pod kierownictwem prof. dr hab. Marii Mendel. Inspiracj¹ niniejszego artyku³u by³a próba poszukiwania pokoju kompensacji w Gdañsku wspólnym pokoju. Innymi s³owy, poszukiwa³am terapeutycznego pokoju w przestrzeni Gdañska. Poznawa³am i wyjaœnia³am Ÿród³a motywacji uczestnictwa w wernisa ach sztuki. Galeria sztuki okaza³a siê miejscem psychoanalizy cz³owieka. Zastosowane badanie fenomenograficzne, na podstawie teorii desomatyzacji Katarzyny Schier, ukaza³o wieloœæ potrzeb badanych, szukaj¹cych kompensacji w przestrzeni sztuki. W artykule nawi¹zujê równie do archetypu Wielkiej Matki Carla Gustawa Junga i koncepcji miasta tekstu Vladimira Toporowa. S³owa kluczowe: wspólny pokój, wernisa, kompensacja, miasto tekst, desomatyzacja, Gdansk modi co-vivendi in psychoanalytic perspective Abstract This article is to hark back to the project COMMON ROOM GDANSK. Towards city modi co-vivendi realized by Gdansk Scientific Society, The Faculty of Social Sciences and the Faculty of Humanities of Gdansk University, and the Academy of Fine Arts in Gdansk, Gdansk History Museum. The project is coordinated by Professor Maria Mendel. The inspiration was to find the rooms of compensations of people needs in Gdansk as a common room. In other words, I was looking for a therapeutic room in Gdansk space. I find out and explain a motivational drive behind the need to attend opening art exhibitions. The art gallery was a space for psychoanalysis of human being. The research method applied was phenomenographic analysis based on Katarzyna Schier s desomatization theory, and it showed a variety of needs among the subjects of the study, who were looking for a compensation in the realm of art. In this article I refer also to the archetype of the Great Mother by Carl Gustav Jung and the conception of the city as a text by Vladimir Toporow. Key-words: common room, opening art exhibition, compensation, city as a text, desomatization
127 Rocznik Gdañski, t. LXXV LXXVI, 2015 2016 PL ISSN 0080-3456 PAWE BYKOWSKI 1 GDAÑSK I STARY SAMBOR. TO SAMOŒCI Z POGRANICZA Bana³em jest stwierdzenie, i fundamentem ludzkiego bycia w œwiecie jest to - samoœæ, która wyrasta na wartoœciach i znaczeniach obecnych w najbli szej, lokalnej grupie. Z drugiej strony nasze identyfikacje zakorzenione s¹ w miejscach ulokowanych w przestrzeni zarówno fizycznej, jak równie tej, na któr¹ sk³adaj¹ siê spo- ³eczne relacje. W niniejszym artykule chcia³bym podj¹æ problem to samoœci oraz jej Ÿróde³ wœród m³odego pokolenia dwóch miast/miejscowoœci pogranicza: Gdañska i Starego Sambora (Ukraina, obw. lwowski). Interesuj¹ mnie sposoby zakorzenienia w lokalnoœci m³odzie y z obu badanych obszarów z perspektywy tak to samoœci indywidualnej, jak i zbiorowej. Bêdê poszukiwa³ odpowiedzi na pytania dotycz¹ce kszta³towania to samoœci z punktu widzenia jednostki (w wybranej populacji), a tak e szerzej (jej) ycia zbiorowego: 1. Na podstawie jakich wartoœci i postaw kszta³tuje siê to samoœæ (indywidualna i zbiorowa) m³odych gdañszczan oraz m³odych mieszkañców Starego Sambora? 2. Jakie wystêpuj¹ u nich zwyczaje, charakterystyczne zachowania i rytua³y? Co oznacza dla badanych grup wspólnotowoœæ, jakie miejsce w palecie spo³ecznych odniesieñ zajmuje rodzina, lokalnoœæ, œrodowisko lokalne, ojczyzna prywatna, ojczyzna ideologiczna, œrodowisko miêdzynarodowe (np. Europa/Unia Europejska)? 3. Jak¹ rolê w konstruowaniu zbiorowej to samoœci badanych grup odgrywa historia i pamiêæ o przesz³oœci? Gdañsk miasto niejednoznaczne, z wielokulturowoœci¹ obecn¹ w jego przesz³oœci wydaje siê byæ znakomitym miejscem do podjêcia badañ nad poczuciem to samoœci, nad ujêciem losów badanej grupy w relacji przestrzeñ to samoœæ. Gdañsk jest tak e miastem pogranicza, od wieków pozostaj¹cym na styku kultury polskiej, niemieckiej, kaszubskiej z wieloma wp³ywami tak e innych narodów, których przedstawiciele tu przybywali, by tworzyæ swoje miejsce, swoj¹ przestrzeñ. Miastem pogranicza pozostaje 1 Politechnika Gdañska, e-mail: pbykow@zie.pg.gda.pl.
128 Pawe³ Bykowski do dziœ; nawet jednorodnoœæ etniczna datuj¹ca siê od 1945 r. nie ma charakteru pe³nej jednorodnoœci spo³ecznej. W konsekwencji przeobra eñ czasu powojnia lokalne spo- ³ecznoœci rozpad³y siê; niemiecka ludnoœæ rodzima musia³a opuœciæ obszary dawniej niemieckie, w tym i Gdañsk, natomiast niejako na nowo zosta³y one zasiedlone polskimi osadnikami z centralnej Polski oraz przesiedleñcami z inkorporowanych do ZSRR kresów wschodnich. Do Gdañska przybywali mieszkañcy nie tylko z ró nych czêœci Polski przed- i powojennej, lecz równie z terenu Kaszub i Pomorza. Stary Sambor miasto do 1939 r. w granicach Polski, obecnie zachodnia Ukraina, zamieszka³e jest przede wszystkim przez Ukraiñców; tylko niewielki procent obecnych jego mieszkañców stanowi¹ Polacy lub Rosjanie. Miasto zmaga siê z wieloma problemami charakterystycznymi dla pañstwa ukraiñskiego przechodz¹cego wielop³aszczyznow¹ transformacjê spo³eczno-ustrojowo-ekonomiczn¹ po rewolucji godnoœci 2014 roku. Fakt ten ma niew¹tpliwy wp³yw na rozwój ycia spo³ecznego we wszystkich jego aspektach. Wci¹ jednak pozostaje miastem pogranicza, chocia by ze wzglêdu na bliskoœæ granicy polsko-ukraiñskiej, miastem Ukrainy zachodniej, co rzutuje na m.in. zjawisko tworzenia siê to samoœci. TO SAMOŒÆ Z POGRANICZA KILKA REFLEKSJI TEORETYCZNYCH Najogólniej rzecz ujmuj¹c to samoœæ to œwiadomoœæ siebie w rozmaitych aktach autoidentyfikacji, zawsze w odniesieniu do okreœlonej zbiorowoœci i przestrzeni. Bior¹c pod uwagê dynamikê zmian wspó³czesnego œwiata, uchwycenie i opisanie stanu owej œwiadomoœci mo e byæ niekiedy adekwatne dos³ownie przez chwilê. A jednak, a mo e w³aœnie dlatego, literatura przedmiotu jest a nadto bogata w ró norodne ujêcia problematyki to samoœci, co oczywiœcie œwiadczy o wadze tego zagadnienia tak dla nauki, jak i ycia codziennego. Wiêkszoœæ, jak s¹dzê, wspó³czesnych badaczy spo³ecznych zgodzi siê z twierdzeniem, lub te nie mo e zignorowaæ teoretycznego podejœcia, zgodnie z którym istot¹ to samoœci jest jej procesualnoœæ. Podobnie jak rozwój cz³owieka jest procesem, w najprostszy sposób mo na wskazaæ na procesy socjalizacji, aby przyj¹æ za pewnik, i zmiany w³asnej œwiadomoœci oraz s¹dów na swój temat musz¹ podlegaæ okreœlonym zmianom pod wp³ywem wrastania w ycie spo³eczne. Pytanie, jakie tu powstaje, dotyczy tego, czy stanem idealnym i niejako wieñcz¹cym proces kszta³towania siê to samoœci jest uzyskanie przez jednostkê potwierdzenia obrazu siebie przez otoczenie? Czy te mo e jest to samoœæ nieustaj¹cym wysi³kiem samookreœlania siê w codziennych praktykach spo³ecznych i interakcjach w otaczaj¹cym kulturowym porz¹dku? Czy dyfuzja to - samoœci 2, o której przed laty pisa³ Erik Erikson ma w istocie oznaczaæ stan patologiczny, czy jednak okreœlenie to mo e s³u yæ do opisu stanu, w którym w stale odtwarzaj¹cym siê zbiorze znaczeñ i wartoœci mamy zdolnoœæ do œwiadomych aktów autoidentyfikacji poprzez myœli i dzia³ania. Dziêki takim zabiegom to samoœciowym mo emy pozostaæ wierni sobie samym z przesz³oœci i równolegle zachowaæ odrêbnoœæ od innych. Rozró - nia siê dwa aspekty to samoœci zbiorowej. Pierwszy to aspekt kontynuacji, w którym nacisk pada na takie wartoœci, jak: kontynuacja, przesz³oœæ, trwa³oœæ, odtwarzanie, 2 Zob. Z. Bokszañski, To samoœci zbiorowe, Warszawa 2008, s. 33.
Gdañsk i Stary Sambor. To samoœci z pogranicza 129 pozostawanie w ramach okreœlonej zbiorowoœci. Drugi aspekt to odrêbnoœæ, a wiêc koncentracja uwagi na tym, czy/kim siê nie jest. To samoœæ jest tutaj widziana jako kontrast miêdzy nami a innymi 3. W rezultacie warto zauwa yæ, e zjawisko to samoœci zachodzi wtedy, czy te ma sens wówczas, gdy wystêpuj¹ oba wymienione korelaty. Innymi s³owy posiadamy to samoœæ, tj. jesteœmy œwiadomi siebie w momencie, w którym dostrzegamy w³asn¹ odrêbnoœæ. Id¹c dalej mo na skonstatowaæ, e to samoœæ ma charakter graniczny. Podobnie, gdy rozwa amy problem to samoœci, to jawi siê on w bardzo wyrazisty sposób na obszarach pogranicza. Choæ czêsto spotkaæ mo na opiniê, e w³aœnie to samoœci z pogranicza s¹ zjawiskiem wysoce z³o onym, wrêcz problematycznym. Badanie to samoœci z pogranicza rozumianego w znaczeniu krzy owania siê kultur przedzielonych pasem granicznym lub te kultur rozwijaj¹cych siê z dala od centrum politycznego, wymaga refleksji nie tylko teoretycznej, lecz tak e historycznej. Z du ym prawdopodobieñstwem mo emy postawiæ hipotezê o zmiennoœci kszta³tów to samoœci w procesie dziejowym na terenach granicznych, a jako zmienne postawiæ dwa czynniki: makro- i mikrospo³eczny. Pierwszy bêdzie wynikiem wielkich dziejowych wydarzeñ i zmian politycznych, w tym przynale noœci pañstwowej badanego obszaru. Drugi natomiast czynnik stanowi wynik kontaktów miêdzykulturowych, zawsze bardziej intensywnych na tego rodzaju terytoriach. Jak ju zaznaczy³em, jedn¹ z bardziej wa niejszych badawczo jest perspektywa historyczna, dziêki której na przyk³adzie Polski socjologowie koncentrowali siê na analizie relacji spo³eczno-kulturowych na pograniczu polsko-niemieckim oraz polsko-bia- ³oruskim i polsko-ukraiñskim. Kontekst historyczny umo liwia interpretacje wielu zjawisk i czyni je bardziej zrozumia³ymi. Szczególnie interesuj¹ce wnioski dostarczaj¹ studia nad nowymi wymiarami to samoœci zbiorowych i ca³oœci kulturowych 4. Jak s³usznie zauwa y³ Grzegorz Babiñski: To samoœci na pograniczach historycznych kszta³towa³y siê na ogó³ jako to samoœci narodowe niepe³ne, niedookreœlone, mniejszoœciowe 5. Specyfika historyczna stanowi bardzo wa ny komponent lokalnej to samoœci. Mo na j¹ rozpatrywaæ w dwóch ujêciach: zbiorowych identyfikacji mieszkañców oraz wizerunku miasta tworzonego przez czynniki oficjalne 6. Badania poœwiêcone pamiêci o przesz³oœci wystêpuj¹ w œcis³ym kontekœcie studiów nad kszta³towaniem siê to samoœci. Jak pisa³a Barbara Szacka: Œwiadomoœæ wspólnej przesz³oœci to œwiadomoœæ wspólnego istnienia w czasie, wspólnego losu i posiadania wspólnych przodków. To tak e wspólny repertuar znaków symbolicznych, w które pamiêæ spo³eczna przemienia wydarzenia i postacie z przesz³oœci 7. 3 Z. Bokszañski, To samoœci..., s. 110. 4 Zob. np. L. Go³dyka, Pogranicze polsko-niemieckie jako przestrzeñ socjalizacji, Warszawa 2013, s. 12 13. 5 G. Babiñski, Pogranicza i transgranicznoœci. Wokó³ zagmatwania pojêæ i zjawisk spo³ecznych, [w:] Transgranicznoœæ w perspektywie socjologicznej. Pogranicza i centra wspó³czesnej Europy, red. M. Z i e l i ñ s k a, B. T r z o p, Zielona Góra 2014, s. 82. 6 Por. A. Wylega³a, Przesiedlenia a pamiêæ. Studium (nie)pamiêci spo³ecznej na przyk³adzie ukraiñskiej Galicji i polskich ziem odzyskanych, Toruñ 2014, s. 441. 7 B. Szacka, Pamiêæ spo³eczna, [w:] Encyklopedia socjologii, t. 3, Warszawa 2000, s. 54.
130 Pawe³ Bykowski Inna kwestia, na któr¹ zwraca uwagê badaczka, to fakt, e pamiêæ o przesz³ych wydarzeniach z jednej strony ma istotny wp³yw na generowanie wspólnoty wartoœci, zwyczajów i postaw, a z drugiej strony oddzia³uje na powstawanie i utrwalanie wiêzi spo³ecznych 8. Tyle, jeœli chodzi o rangê przesz³oœci w kszta³towaniu dzisiejszych postaw m³odych ludzi. Oczywiœcie aspekt ten bêdzie przedmiotem rozwa añ w dalszej czêœci artyku³u. Natomiast chcia³bym jeszcze zwróciæ uwagê na inny element, który w moim przekonaniu owocuje konkretnymi orientacjami wobec rzeczywistoœci tak w wypadku m³odych gdañszczan, jak i samborzan. Chodzi o wielokulturowoœæ, która jest œciœle zwi¹zana z obszarami pogranicza i mo e byæ oczywiœcie zjawiskiem realnym, ale mo e byæ te stanem œwiadomoœci, konstruktem przesz³oœci, mitem, na bazie którego tworzymy obraz w³asnej grupy. Zwracam na to uwagê w tym miejscu, gdy zanim podj¹³em badania nad obiema populacjami, mia³em œwiadomoœæ wystêpowania zjawiska wielokulturowoœci w obu miastach. Wiêcej, by³o to pole instynktownie ³¹cz¹ce moje rozwa ania nad obiema pupulacjami, a jednak le ¹cymi w tak odleg³ych od siebie kierunkach. Zacz¹³em siê mianowicie zastanawiaæ po pierwsze nad tym, w jaki sposób ró norodnoœæ kulturowa miast z pogranicza kszta³tuje to samoœci kolektywne wœród m³odych ludzi. Ale zanim przyst¹pi³em do wyci¹gania wniosków na ten temat, uzna³em, e warto przyjrzeæ siê samemu stosunkowi do wielokulturowoœci w Gdañsku oraz Starym Samborze. Uzna³em, e zniuansowanie tego zagadnienia ju na samym wstêpie orientuje badacza odnoœnie do postrzegania siebie jako jednostki oraz na tle przynale noœci zbiorowej przez badane osoby. Otó gdañska narracja o wielokulturowoœci, jakkolwiek odwo³uj¹ca siê do œwietnoœci czasów wczesnonowo ytnych, umocowana jest mocno we wspó³czesnoœci. Zwi¹zana jest z otwartoœci¹ na Europê oraz z wielkomiejskim charakterem miasta. Natomiast wielokulturowoœæ odleg³ego Starego Sambora nawi¹zuje w bardzo bezpoœredni sposób do historii. Tutejsi mieszkañcy z dum¹ mówi¹ o tolerancji swojego miasta, w którym zgodnie przez ca³e stulecia wspó³ yli przedstawiciele ró nych grup etnicznych i religijnych. Zanim przejdê do opisu badañ szczegó³owych pragnê ju teraz podkreœliæ fakt, i w oficjalnym konstruowaniu to samoœci w Gdañsku dominuj¹ elementy wspó³czesne w przeciwieñstwie do Starego Sambora, gdzie elementy historyczne dominuj¹ nad wspó³czesnymi. S¹dzê bowiem, e ma to ogromne znaczenie dla budowy postaw, orientacji i w rezultacie to samoœci obu m³odych populacji. METODOLOGIA. PRZEGL D UZYSKANYCH WYNIKÓW Badanie zosta³o przeprowadzone metod¹ iloœciow¹ oraz jakoœciow¹. Metoda iloœciowa pomiar przy wykorzystaniu ankietowania jako techniki badawczej, gdzie narzêdziem by³ kwestionariusz ankietowy o wysokim stopniu standaryzacji z pytaniami otwartymi, zamkniêtymi rozstrzygaj¹cymi oraz zamkniêtymi z przygotowan¹ kafeteri¹ odpowiedzi. Ogó³em przebadano 225 osób (Gdañsk) studentów studiów I i II 8 B. Szacka, Pamiêæ spo³eczna a identyfikacja narodowa, [w:] Trudne s¹siedztwa z socjologii konfliktów narodowoœciowych, red. A. Jasiñska-Kania, Warszawa 2001, s. 37 45.
Gdañsk i Stary Sambor. To samoœci z pogranicza 131 stopnia ró nych uczelni wy szych Trójmiasta, osób z tej kategorii wiekowej ju pracuj¹cych oraz uczniów wybranych szkó³ œrednich. Przeprowadzono tak e dwadzieœcia trzy wywiady otwarte; jako narzêdzie zastosowano dyspozycje do pytañ zadawanych w jego trakcie (metoda jakoœciowa). Badania iloœciowe prowadzono w okresie marzec maj 2016 r., wywiady otwarte w czerwcu tego roku. Przyjêto nastêpuj¹ce (dla potrzeb niniejszego artyku³u zgrupowane) pytania badawcze (w obu grupach badawczych): 1. Jaki typ identyfikacji dominuje, na podstawie jakich wartoœci i postaw kszta³tuje siê to samoœæ (indywidualna i zbiorowa) m³odych gdañszczan oraz m³odych mieszkañców Starego Sambora? 2. Jakie wystêpuj¹ u nich zwyczaje, charakterystyczne zachowania i rytua³y? Co oznacza dla badanych grup wspólnotowoœæ, jakie miejsce w palecie spo³ecznych odniesieñ zajmuje rodzina, lokalnoœæ, œrodowisko lokalne, ojczyzna prywatna, ojczyzna ideologiczna, œrodowisko miêdzynarodowe (np. Europa/Unia Europejska)? 3. Jak¹ rolê w konstruowaniu zbiorowej to samoœci badanych grup odgrywa historia i pamiêæ o przesz³oœci? Badania na Ukrainie tak e mia³y charakter iloœciowy i jakoœciowy. Ogó³em przebadano 315 uczniów z terenu obwodu lwowskiego w niniejszym artykule skupiê siê na odpowiedziach m³odzie y z terenu Starego Sambora. Przeprowadzono tak e 24 wywiady otwarte na podstawie dyspozycji do listy pytañ (metoda jakoœciowa); rozmówcami byli uczniowie oraz studenci wybranych szkó³ z terenu Starego Sambora. Badania by³y prowadzone w latach 2015 2016. Analizuj¹c i opisuj¹c wyniki na potrzeby niniejszego artyku³u opieram siê na obu podejœciach (iloœciowym i jakoœciowym), które daj¹ uzupe³niaj¹cy siê obraz badanej populacji. Przegl¹d uzyskanych wyników chcia³bym rozpocz¹æ od stwierdzenia, e badana m³odzie wykaza³a siln¹ orientacjê kszta³towan¹ przez pryzmat zagro eñ wobec otaczaj¹cej rzeczywistoœci. Zró nicowane jest ich uwarunkowanie; m³odzie w Polsce zagro enia ³¹czy z przede wszystkim ze zjawiskami spo³ecznie szkodliwymi (alkohol, narkotyki, cyberprzemoc, agresja) 62% ogó³u badanych, szybkimi przemianami cywilizacyjnymi (powoduj¹cymi przyk³adowo poczucie osamotnienia, ale te koniecznoœæ dopasowania siê do zmieniaj¹cych siê trendów) 50% badanych czy generalnie poczuciem osamotnienia 39%. W badaniu na Ukrainie poczucie zagro enia ³¹czy siê bardzo mocno z wydarzeniami lat 2014 2016 (rewolucja godnoœci, zajêcie Krymu, wojna w Donbasie) 78% ogó³u badanych oraz z warunkami ekonomicznymi kraju (z³a sytuacja ekonomiczna) 69%. To poczucie zagro enia, niepewnoœci, choæ ró nie opisywane w obu grupach, ma wp³yw na kszta³towanie siê to samoœci. Generuje pewne zachowania skutkuj¹ce np. wœród m³odych gdañszczan niechêci¹ do tworzenia to samoœci zbiorowej, wœród samborzan poczuciem frustracji oraz mocno zakorzenionego lêku. Wystêpuje tu pewien wspólny mianownik poszukiwanie przez m³odzie wiêzi ³¹cz¹cych badanych z otoczeniem najbli szym œrodowiskiem, a zarazem poszukiwanie tak e poczucia to samoœci, nowej jej formu³y. Pojawia siê tu procesualnoœæ tworzenia siê to samoœci, o czym wczeœniej wspomniano. Odnotowaæ mo na szczególnie wœród
132 Pawe³ Bykowski badanej polskiej m³odzie y rozpad tradycyjnych wiêzi spo³ecznych oraz towarzysz¹ce temu obawy oraz lêki jako przejaw osobistych stanów, postaw, prze yæ, szczególnie nasilaj¹cych siê w okresie dorastania. Inne (obawy i lêki) wi¹ ¹ siê z mo liwoœci¹ uzale nienia, zagro enia agresj¹ i przemoc¹ w najbli szym otoczeniu, a tak e poczucie stagnacji, apatii, biernoœci czy poczucia wyalienowania. Na Ukrainie zaœ silny jest lêk odnoœnie do przysz³oœci: ekonomicznej, spo³ecznej czy indywidualnej (szko³a, praca, sytuacja w kraju). Lêki generuj¹ koniecznoœæ emigracji, zapewne nie sprzyjaj¹c tworzeniu siê to samoœci lokalnej. Zjawiskiem, nad którym warto siê zatrzymaæ bardzo wyraÿnie widocznym w badaniach jest wspomniane zanikanie wiêzi jako elementu ³¹cz¹cego mikrostruktury spo³eczne, takie jak rodzina, grupa rówieœnicza, lokalne œrodowisko oraz szko³a. Wiêzi, które ³¹cz¹ jednostki s¹ bowiem fundamentem tworzenia poczucia to samoœci (indywidualnej i zbiorowej). Zaznaczyæ nale y, i zjawisko czêœciowego zanikania wiêzi w ramach najbli szego otoczenia zdecydowanie bardziej wyraÿne jest wœród m³odych gdañszczan. Wiêzi spo³eczne, a wiêc pewnego rodzaju zwi¹zki i zale noœci pomiêdzy uczestnikami/aktorami ycia spo³ecznego s¹ czynnikiem szczególnie istotnym w rzeczywistoœci spo³ecznej obu badanych zjawisk. Wielu obserwatorów ycia spo³ecznego sugeruje, i wzrost zachowañ i zjawisk spo³ecznie niebezpiecznych, wyraÿna demoralizacja ujawniaj¹ca siê w niektórych œrodowiskach, uwarunkowana jest w³aœnie rozpadem tradycyjnych wiêzi ³¹cz¹cych ludzi. Zaznaczyæ trzeba, i wp³yw na to maj¹ nie tylko zjawiska spo³ecznie szkodliwe. róde³ nale y szukaæ tak e w zmianie postaw, zachowañ, dzia³añ czy przeobra eniu hierarchii wartoœci i systemu normatywnego. Dotyczy to szczególnie œrodowiska nastolatków oraz m³odzie y studiuj¹cej. Wiêzi spo³eczne do niedawna jeden z fundamentalnych czynników w kontekœcie funkcjonowania zbiorowoœci ludzkich ulegaj¹ szybkim przemianom. Tradycyjnie pojmowane wiêzi zastêpowane s¹ poprzez nowe, zw³aszcza w odniesieniu do spo³eczeñstwa ponowoczesnego 9. WiêŸ bêd¹ca podstaw¹ relacji w najbli szym œrodowisku wychowawczym 10, jest czynnikiem, który powinien gwarantowaæ, szczególnie m³odym ludziom, poczucie istotnoœci, wa noœci, bycia potrzebnym, a tak e traktowanie w kategoriach podmiotu spo³ecznego. Wobec zanikania wiêzi w rodzinie, d¹ enie do realizacji tego postulatu powinny podejmowaæ inne instytucje w lokalnym œrodowisku wychowawczym. Z ca³¹ pewnoœci¹ olbrzymi¹ rolê do odegrania ma wprowadzona i opisana przez Helenê Radliñsk¹ kategoria si³ spo³ecznych, jako (...) zespó³ okreœlonych czynników i wartoœci funkcjonuj¹cych w œrodowisku, w postaci jednostkowych lub zbiorowych, jawnych lub ukrytych uzdolnieñ wyra aj¹cych siê w pozytywnym dzia³aniu 11. Tak¹ rolê stara siê urzeczywistniaæ przede wszystkim szko³a, tak w wypadku Ukrainy, jak i naszego kraju. 9 Pisz¹ o tym m.in. A. G i z a Poleszczuk, M. Marody, Przemiany wiêzi spo³ecznych, Warszawa 2004. 10 Pojêcie niezwykle istotne dla pedagogiki spo³ecznej, którym zajmowa³o siê lub zajmuje wielu przedstawicieli tej subdyscypliny, m.in. Helena Radliska, definiuj¹c pojêcie œrodowiska jako zespó³ zjawisk spo³ecznych, kulturowych oraz naturalnych, wœród których funkcjonuje dana jednostka przez d³u szy czas, a poprzez które kszta³towana jest jej osobowoœæ, charakter, nawyki, patrz: W. Theiss, Radliñska, Warszawa 1984, s. 67; S. Kowalski, Szko³a w œrodowisku, Warszawa 1969, tak e pisz¹ o tym: S. Kawula, T. Pilch, czy Z. Tyszka. 11 Tam e.
Gdañsk i Stary Sambor. To samoœci z pogranicza 133 Postawione pytanie badawcze dotyczy³o poczucia wiêzi z najbli szym œrodowiskiem szko³¹, domem rodzinnym, kolegami i znajomymi, miejscem zamieszkania. Widaæ zró nicowanie ze wzglêdu na miejsce badania; wiêkszoœæ badanych m³odych gdañszczan wykaza³o brak poczucia wiêzi ze szko³¹ oraz miejscem zamieszkania (wiêÿ ze szko³¹ 21%, wiêÿ z miejscem zamieszkania 37%), jednoczeœnie sygnalizuj¹c doœæ wysoki poziom poczucia wiêzi z domem rodzinnym (56%). Najwiêkszy odsetek wskazuje wiêÿ z kolegami i znajomymi ponad 63% ogó³u badanych (m³odych gdañszczan). Ukraiñscy badani wskazuj¹ na czêœciej wystêpuj¹ce wœród nich wiêzi mikrostrukturalne; prawie 70% wskazywa³o poczucie silnego przywi¹zania do najbli szego otoczenia: dom rodzinny, miejscowoœæ, szko³a, najbli sze otoczenie. Jednoczeœnie prawie ponad 50% badanych m³odych gdañszczan nie wykazuje potrzeby posiadania wiêzi uwa a e relacje z bliskimi s¹ wa ne, ale liczy siê przede wszystkim interes jednostki i ycie wed³ug indywidualnych planów i aspiracji. W przypadku m³odych Ukraiñców odsetek jest zdecydowanie ni szy 22%. Teza, jak¹ mo na postawiæ brzmi: wiêzi nie zanikaj¹, ulegaj¹ mo e pewnym przeobra eniom, co jest zwi¹zane z okresem ponowoczesnoœci, a wiêc czasem zró nicowania, gdzie niewiele zjawisk, procesów czy sytuacji spo³ecznych jest jasnych i jednoznacznych. Do takiego wniosku mo na dojœæ tak e dziêki prowadzonym badaniom jakoœciowym m.in. wywiadom otwartym z nauczycielami i pedagogami szkolnymi, którzy zauwa aj¹, i tradycyjne wiêzi przeobra aj¹ siê w coœ na kszta³t wiêzi interesu i osi¹gania danego celu przez jednostki b¹dÿ grupy uczniów. Tak e rozmawiaj¹c z m³odymi gdañszczanami oraz m³odymi Ukraiñcami takie wra enie siê pojawia: nie ma potrzeby, nie ma czasu, nie chcê ³¹czyæ siê z kimœ/ czymœ na trwa³e. Liczy siê chwila/ tu i teraz/ szkoda wysi³ku na trwa³e zwi¹zki tak nierzadko mo na us³yszeæ od badanych. Tymczasem wiêÿ jest tym czynnikiem, który reguluje funkcjonowanie zbiorowoœci i organizacji, w tym tak wa nej dla rozwoju m³odego cz³owieka instytucji, jak rodzina. Gdy czynnik ten ulega rozpadowi, b¹dÿ zanika, rodzina nara ona jest na proces dezorganizacji. Skutkiem tego mo e byæ jej rozpad, coraz czêœciej obserwowany zarówno w Polsce, jak i na Ukrainie (powodowany czêsto, o czym czêsto wspominaj¹ m³odzi Ukraiñcy wyjazdami jednego z rodziców do pracy za granic¹ g³ównie do Polski). Nauki spo³eczne bacznie zwracaj¹ce uwagê na procesy socjalizacyjne, kreuj¹ce wszechstronny rozwój wychowawczy dzieci i m³odzie y, akcentuj¹ koniecznoœæ budowy odpowiednich warunków rozwojowych na podstawie szeroko pojmowanego œrodowiska wychowawczego (bardzo wyraÿnie tak siê ju dzieje w Polsce, na Ukrainie dopiero zaczyna siê pojawiaæ). Podstawow¹ kategori¹ jest tu szko³a. Tu olbrzymie zadanie i praca do wykonania, szczególnie szko³y ukraiñskiej. Takie dzia³anie prowadziæ mo e do powstania szeroko rozumianego partnerstwa jako formy wspó³pracy pomiêdzy uczestnikami danego œrodowiska (doœæ wyraÿnie dzieje siê tak w Polsce, rzadko jeszcze na Ukrainie) 12. Dalej zaœ mo e staæ siê podstaw¹ 12 Szeroko o partnerstwie szko³a gmina rodzina pisze M. Mendel; patrz m.in. Partnerstwo szko³y, rodziny i gminy, Toruñ 2000, tak e o partnerstwie z perspektywy amerykañskiej, patrz, Edukacja spo³eczna. Partnerstwo rodziny, szko³y i gminy w perspektywie amerykañskiej, Toruñ 2001. O istotnoœci budowania partnerstwa wspominali pytani przeze mnie nauczyciele i pedagodzy (podczas badañ jakoœciowych wywiadów).
134 Pawe³ Bykowski narodzin relacji i interakcji, z czasem tak e wiêzi. Partnerstwo powoli staje siê zjawiskiem i relacj¹ coraz bardziej akceptowan¹. Zmusza do tego m.in. zmieniaj¹ce siê otoczenie spo³eczne, kulturowe czy cywilizacyjne doby ponowoczesnej. W kontekœcie badania poczucia to samoœci obu grup interesuj¹ce jest postrzeganie swojego miasta/miejsca zamieszkania. W wypadku m³odych gdañszczan miasto jest zakorzenione w pamiêci badanych przede wszystkim jako miejsce historyczne, miejsce wa nych zdarzeñ z przesz³oœci, miasto symbol. To w jakiœ sposób generuje nastawienie (orientacjê) badanej m³odzie y wobec Gdañska, zapewne wytwarza sposób myœlenia o nim, kategoryzuje i tworzy obrazy. Wydaje siê, e podejœcie symboliczne, przez czêœæ antropologów czy socjologów odrzucane, nie traci na wa noœci. Jak uwa a Chris Hann wrêcz zyskuje na znaczeniu w dzisiejszym spo³eczeñstwie masowym. Jak ujmuje m.in.: [ ] musi istnieæ jakaœ inna podstawa poza integracj¹ ekonomiczn¹ i si³¹ polityczn¹, jeœli maj¹ one przetrwaæ w czasie mo na zak³adaæ, e tworz¹ j¹ symbole kulturowe i mity 13. Symbole i mity, mocno zakorzenione w naszym spo³eczeñstwie, wystêpuj¹ce w nie mniejszym stopniu tak e w percepcji m³odego pokolenia, wywieraj¹ znaczny wp³yw na powstaj¹ce orientacje: wiedzê, wartoœci, ocenê czy dyspozycjê do zachowañ. Tworz¹ tak e nasz¹ pamiêæ o osobach, wydarzeniach, miejscach wa nych z punktu widzenia samej jednostki, ale te tej samej jednostki ujêtej w ró ne struktury (spo³eczne). Jako wniosek (badawczy) 14 pojawia siê zagadnienie pamiêci; wed³ug badanych (szczególnie m³odzie y ze Starego Sambora) element pamiêci tej osobistej (prywatnej), jak i tej dotycz¹cej najbli szej przestrzeni (w której na co dzieñ funkcjonuj¹ badani respondenci) odgrywa w procesie budowania to samoœci niebagatelne znaczenie. U m³odzie y gdañskiej zdaje siê byæ ona doœæ wa na. W wypadku m³odzie y ukraiñskiej pamiêæ wydaje siê byæ jednym z podstawowych zagadnieñ, stanowi bowiem punkt odniesienia, co za tym idzie asumpt do tworzenia w³aœnie poczucia to - samoœci. W rozmowach czêsto pojawia siê stwierdzenie, które oni (badani) czêsto s³yszeli od swoich rodziców/dziadków, wiedz¹ te, e ich rodzice czêsto to samo s³yszeli: pamiêtaj e jesteœ Ukraiñcem. To zawo³anie musia³o tak rodzicom, jak im samym mocno utkwiæ w pamiêci. Ramy pamiêci badanych m³odych gdañszczan oraz m³odzie y ze Starego Sambora okreœlane s¹ zarówno poprzez pamiêæ osobist¹ (wewnêtrzn¹, biograficzn¹, bezpoœredni¹), a wiêc to, co jednostki pamiêtaj¹ z w³asnych prze yæ, jak i pamiêæ zewnêtrzn¹ (poœredni¹), obejmuj¹c¹ wyobra enia przesz³oœci wspólne cz³onkom grupy i dotycz¹ce równie wydarzeñ, w których nie uczestniczyli oni osobiœcie. Szczególnie mocno zakorzenione jest to wœród m³odzie y ukraiñskiej. Chcia³bym tu jedynie zasygnalizowaæ te aspekty pamiêci wœród badanej m³odzie y, które mog¹ mieæ wp³yw na tworzenie to samoœci. Pytana m³odzie gdañska o pamiêæ osobist¹ odpowiada, e interesuje siê losami swojej rodziny, zna doœæ dobrze i bardzo dobrze jej dzieje i losy w powojennym Gdañsku, choæ nie rozmawia na ten temat systematycznie. Na pamiêæ, ich zdaniem, sk³ada siê przede wszystkim wiedza 13 Ch. H a n n, Antropologia spo³eczna, Kraków 2008, s. 150. 14 Wniosek ten powsta³ jako wynik badañ jakoœciowych wywiady otwarte, analizy wypowiedzi, obserwacje w³asne.
Gdañsk i Stary Sambor. To samoœci z pogranicza 135 o losach rodziny, znajomoœæ zdarzeñ, okolicznoœci i ludzi oraz pielêgnowanie tej wiedzy i przekazywanie nastêpnym pokoleniom. Pamiêæ m³odzie y z terenu obwodu lwowskiego (Stary Sambor) to przede wszystkim pamiêæ o losach rodziny (respondenci czêsto nawi¹zuj¹ do rodziny w ujêciu wielopokoleniowym) 90% badanych, losach miejscowoœci przed i po wojnie czy najnowszych dziejów po uzyskaniu niepodleg³oœci. Sygnalizuj¹ silne przywi¹zanie do tradycyjnych wartoœci rodzinnych, wiary, wydarzeñ z historii wplecionych w ich rodziny. Wydaje siê e to samoœæ m³odych Ukraiñców kszta³tuje pamiêæ o najnowszych wydarzeniach w ich kraju; pamiêæ o rewolucji godnoœci (2014 r.), tam zabitych, a tak e poleg³ych w czasie trwaj¹cej wojny na wschodzie Ukrainy 15. Wydarzenia te przek³adaj¹ siê na stwierdzenie wiêkszoœci z nich: jestem st¹d, ale jestem przede wszystkim Ukraiñcem (podobne stwierdzenie, ale wœród badanej polskiej m³odzie y, i jestem przede wszystkim Polakiem pojawia siê rzadko). Ta to samoœæ zwi¹zana z ukraiñskoœci¹ definiowana jest bowiem nie tylko przez silne przywi¹zanie do tradycyjnych wartoœci rodzinnych, wiary, wydarzeñ z najnowszej historii wplecionych w ich rodziny. Pojawia siê bowiem silna retrospekcja zwi¹zana z tragicznymi dziejami: wydarzenia zwi¹zane z wielkim g³odem, jaki mia³ miejsce na Ukrainie w latach 30., przesiedleniami i wywózkami, stosunkiem w³adz sowieckich do Ukraiñców, latami wojny, latami sowieckiej Ukrainy, zjawiskiem sowietyzacji. Pojawiaj¹ siê tak e w¹tki stosunku w³adz przedwojennej Polski do Ukraiñców oraz generalnie stosunków polsko-ukraiñskich w latach II Rzeczpospolitej. Wszystkie te wydarzenia wplecione w ka d¹ rodzinê powoduj¹ silne postawy retrospektywne, maj¹ce mocne odzwierciedlenie we wszystkich aspektach funkcjonowania wspó³czeœnie, we wszystkich dziedzinach ycia dzisiejszych mieszkañców tych terenów. Jest jednak to czêsto przyczynek do czegoœ pozytywnego tworzy bowiem dodatek do szerszej aktywizacji, do podejmowania dzia³añ na rzecz szeroko pojêtej zmiany w funkcjonowaniu jednostki, ale te i struktur tamtego spo³eczeñstwa. Wydaje siê, e silnie zakorzenione wydarzenia, nierzadko tragiczne, inaczej ni w Polsce, mocno pobudzaj¹ du ¹ czêœæ badanych do dzia³ania; nie tylko o charakterze emigracyjnym (du y odsetek m³odych sygnalizuj¹cych wyjazd g³ównie do Polski), ale te lokalnym tyle ju nas spotka³o z³ego, e teraz musi byæ lepiej; ale te musimy bardziej siê staraæ, wiêcej dzia³aæ takie czêsto padaj¹ s³owa. To samoœæ pogranicza definiowana jest przez stosunek do miejsca/przestrzeni, jej losów i wydarzeñ. Nie inaczej jest w wypadku obu badanych grup, choæ wyniki doœæ znacznie siê ró ni¹. I tak przyk³adowo losami Gdañska, jego histori¹ interesuje siê 47% badanych dla wiêkszoœci z nich wa na jest przede wszystkim najnowsza historia Gdañska (po 1945 r.). Prawie 80% badanych potrafi wymieniæ przynajmniej jedno zdarzenie z najnowszej historii miasta. Z kolei zaledwie 5% badanych uda³o siê podaæ jakiekolwiek zdarzenie z historii Gdañska sprzed 1939 r. Natomiast wœród m³odzie y ukraiñskiej histori¹ terenu im bliskiego (Stary Sambor, Sambor) interesuje siê prawie 70% badanych. O polskich korzeniach i losach miasta wie prawie 90% badanych. Dla wiêkszoœci badanych gdañszczan (68%) poznanie losów ich miasta nie jest szczególnie wa ne. Wœród m³odych Ukraiñców odsetek ten wynosi tylko 30%. Pie- 15 Poni ej prezentowane wnioski powsta³y m.in. na podstawie wywiadów otwartych z osobami doros³ymi, tak e m³odzie ¹ z terenu obwodu lwowskiego.
136 Pawe³ Bykowski lêgnowanie pamiêci o ró nych zdarzeniach z historii Gdañska stanowi rzadkoœæ i ogranicza siê de facto do zbierania wiedzy o mieœcie i wykorzystywania tej wiedzy przy ró nych okazjach, najczêœciej zwi¹zanych ze szko³¹ lub uczelni¹ b¹dÿ w rozmowach oraz podczas okolicznoœci towarzyskich/rodzinnych. Dla zaledwie 9% ogó³u badanych pamiêæ o losach Gdañska oznacza systematyczne poznawanie historii, eksploracjê miejsc i zdarzeñ zwi¹zanych z przesz³oœci¹ miasta, wykorzystywanie tej wiedzy do budowania w³asnej to samoœci czy zbieranie jej dla potrzeb naukowych i popularnonaukowych. Badani m³odzi Ukraiñcy z terenu obwodu lwowskiego wydaj¹ siê byæ ywo zainteresowani obszarem/miejscem, gdzie yj¹. Wyra aj¹ to czêsto w emocjonalny sposób (jestem dumny, e pochodzê st¹d) 16 ; zdecydowanie bardziej ani eli ich polscy rówieœnicy wykazuj¹ istotnoœæ poczucia lokalnoœci i ponadlokalnoœci. Choæ wykazuj¹ przede wszystkim silne zintegrowanie ponadlokalne z pañstwem ukraiñskim, to wiêkszoœæ uwa a, i wa ne jest tak e pielêgnowanie wiedzy o miejscu zamieszkania, tworzy to bowiem zakorzenienie oraz stanowi krok ku budowie w³asnej to samoœci. W zakoñczeniu niniejszego artyku³u mo na postawiæ nastêpuj¹ce wnioski: wyniki badañ pokazuj¹ zró nicowany obraz badanych wobec miejsca swego zamieszkania. Ró na jest te (tworz¹ca siê) to samoœæ, bo ró ne s¹ to miejsca i mimo pewnych podobieñstw, ró na to m³odzie. Pokazuj¹ (badania) szczególnie wœród m³odych gdañszczan ci¹g³e poszukiwanie formu³y w³asnej to samoœci (procesualnoœæ). To samoœæ m³odych Ukraiñców wydaje siê byæ prostsza jestem st¹d, jestem Ukraiñcem. Wydaje siê byæ te ukszta³towana doœæ jednoznacznie przez pryzmat konkretnych zdarzeñ z historii tego kraju, jak te losów i historii rodziny (danego respondenta). na postawione na pocz¹tku artyku³u pytanie badawcze, na podstawie jakich wartoœci i postaw kszta³tuje siê to samoœæ (indywidualna i zbiorowa) m³odych gdañszczan oraz m³odych mieszkañców Starego Sambora nale y odpowiedzieæ, i dominuj¹ wartoœci materialne jako element tworzenia to samoœci indywidualnej, z drugiej poszukiwanie formu³y to samoœci zbiorowej opieraj¹cej siê na lokalnoœci i miejscu zamieszkania. Bardziej zarysowana jest to samoœæ m³odych Ukraiñców kszta³towana przez pryzmat wspólnotowoœci narodowej. na pytanie o znaczenie dla badanych grup poczucia wspólnotowoœci jakie miejsce w palecie spo³ecznych odniesieñ zajmuje rodzina, lokalnoœæ, œrodowisko lokalne, ojczyzna prywatna, ojczyzna ideologiczna, œrodowisko miêdzynarodowe nale y zauwa yæ, i mocniej akcentuje to m³odzie ukraiñska szczególnie w odniesieniu do ojczyzny w ujêciu ideologicznym, tak e przywi¹zania do rodziny. Poczucie to samoœci lokalnej (identyfikacja z miejscem zamieszkania Gdañskiem) szczególnie u m³odych Polaków jest na etapie tworzenia (poszukiwania). Widaæ tak e silne postawy proeuropejskie szczególnie wœród m³odzie y ukraiñskiej. odpowiadaj¹c, jak¹ rolê w konstruowaniu zbiorowej to samoœci badanych grup odgrywa historia i pamiêæ o przesz³oœci nale y zauwa yæ, i szczególn¹ wagê przywi¹zuje do tego m³odzie ukraiñska przesz³oœæ jest mocno obecna w ich œwiado- 16 Tam e.
Gdañsk i Stary Sambor. To samoœci z pogranicza 137 moœci. M³odzie polska interesuje siê przesz³oœci¹ przede wszystkim przez pryzmat retrospekcji rodzinnych, ma to jednak wymiar sporadyczny. Nale y tak e zaznaczyæ, e respondenci przedstawiaj¹ mnogoœæ postaw wzglêdem obu miejsc: Gdañska oraz Starego Sambora (i okolic). Zauwa yæ mo na postrzeganie obu miasta przez pryzmat historii; miasto symbol, miasto doœwiadczone, miasto œwiadek zdarzeñ czy œwiadek dziejów (Gdañsk); ma³e miasteczko, miasteczko pogranicza (Stary Sambor), tak e negatywnych brzydkie/prowincjonalne miasto. Wydaje siê i s¹ w tym obie grupy zgodne kochaj¹, a zarazem czêsto nie lubi¹ swojego miejsca ró ni¹ca jest tu tylko motywacja, ewentualnie jej konkretne przejawy (wyjadê st¹d twierdzi tak spora grupa m³odych Ukraiñców; mog³oby siê tu wiêcej dziaæ to m³odzi gdañszczanie). Badanych m³odych Ukraiñców kszta³tuje najnowsza historia, bardzo emocjonalnie tworzy ich sposób myœlenia, ich to samoœæ przez pryzmat pañstwa narodowego, lecz tak e bliskiej okolicy, na rzecz której, przynajmniej deklaratywnie, chcieliby coœ zrobiæ 17. M³odych gdañszczan kszta³tuje przede wszystkim w³asny cel/w³asny interes. Raczej nie s¹ sk³onni dzia³aæ na rzecz miasta. Respondenci wykazuj¹ siê pamiêci¹ indywidualn¹ (przyczynia siê do tworzenia to samoœci) pamiêci¹ o losach rodziny; z drugiej strony nieszczególnie celebrowanej, traktowanej nieco od œwiêta tak jest w wypadku m³odych gdañszczan. M³odzi Ukraiñcy to pamiêæ o rodzinie (bli szej i dalszej), a tak e pamiêæ o wydarzeniach dotycz¹cych ich pañstwa i tego, w jakim kierunku ono zmierza. M³odzi Ukraiñcy to emocjonalna celebracja osób, miejsc, wydarzeñ buduj¹ca przede wszystkim to - samoœæ o wymiarze narodowym. Wy ej opisane fakty to zaledwie fragment materia³u badawczego. Jednak ju pobie ne przeanalizowanie pokazuje ró norodnoœæ postaw, inne spojrzenie obu grup, po prostu poznawczo intryguj¹ce (szczególnie badania wœród m³odych Ukraiñców). Dalej warto przygl¹daæ siê badawczo, wyci¹gaæ wnioski, budowaæ stwierdzenia. Ciekawa wydaje siê tu kategoria pamiêci, która mo e tworzyæ poczucie to samoœci (indywidualnej i zbiorowej). W wypadku m³odych gdañszczan widaæ poszukiwanie w³asnej (nowej?) formu³y poczucia to samoœci; m³odzi Ukraiñcy swoj¹ formu³ê maj¹, ale wyraÿnie chc¹ coœ do niej dodaæ (europejskoœæ?), czyli choæ coœ ju maj¹, dalej czegoœ szukaj¹. Wa ne jest, by w tych poszukiwaniach nie byli sami. 17 Tam e.
138 Pawe³ Bykowski Streszczenie Artyku³ jest (czêœciowym) wynikiem badañ prowadzonych w latach 2015 2017 wœród m³odzie y z terenu Gdañska oraz m³odzie y z terenu wybranych miejscowoœci obwodu lwowskiego (Ukraina). Skupiam siê tu na wynikach i opisie badañ nad to samoœci¹ wœród m³odych gdañszczan oraz m³odzie y ze Starego Sambora. Opisujê, jak zmienia siê to samoœæ, czy i jak aktualnie siê ona kszta³tuje, co j¹ wyznacza, jaki jest jej charakter. Artyku³ jest krótk¹ analiz¹ poczucia to samoœci na terenach pogranicza, jakim jest Stary Sambor, ale tak e Gdañsk. S³owa kluczowe: Gdañsk, Stary Sambor, Ukraina, to samoœæ, m³odzie, fenomeny spo³eczne, badanie spo³eczne Abstract Article describes a piece of research conducted by the author among junior high school students and students of University/ Technical University of Gdansk and junior high school and students from Stary Sambor (Ukraine). The article describes the phenomenon of changing attitudes and behaviors, as well as a sense of danger among students. This article describes the phenomenon of youth identity. It shows differentiation many aspects of identity formation. The article shows the local identity of Gdansk and Stary Sambor and the conditions of its creation. Key-words: Gdansk, Stary Sambor, Ukraine, identity, youth, social phenomenas, social research
139 M I E J S C A Rocznik Gdañski, t. LXXV LXXVI, 2015 2016 PL ISSN 0080-3456 WOJCIECH GROTT 1 SIEDLCE JAKO DZIELNICA GDAÑSKA W OKRESIE MIÊDZYWOJENNYM. WYBRANE ASPEKTY YCIA CODZIENNEGO ZARYS DZIEJÓW SIEDLEC DO 1920 ROKU Przez d³ugie wieki g³ówne wydarzenia zwi¹zane z histori¹ Gdañska koncentrowa³y siê wewn¹trz miejskich obwarowañ. Gród nad Mot³aw¹, podobnie jak inne, du e i licz¹ce siê oœrodki miejskie, nie móg³by jednak e powstaæ i funkcjonowaæ bez odpowiedniego zaplecza wiejskiego. Rozleg³e wsie i przedmieœcia rozwija³y siê na uboczu aglomeracji miejskiej, bêd¹c cichym towarzyszem jego dziejów. Ich rola by³a czêstokroæ nie do przecenienia, mimo ich ubogiego i wiejskiego charakteru. Siedlce, dawniej niewielka wieœ po³o ona wzd³u malowniczego potoku siedleckiego, dziœ ju zabetonowanego i schowanego pod ziemi¹, przez kilka wieków stanowi³y obiekt sporu pomiêdzy Gdañskiem a w³adzami koœcielnymi. Konflikt ten toczy³ siê g³ównie z powodu owego cieku wodnego, którym to z terenów dzisiejszych Krzy- ownik (Tempelburg) sprowadzano do miasta wodê pitn¹. Na Siedlcach, schowanych pomiêdzy ³agodnymi pagórkami okolicznych wzgórz morenowych, kwit³a uprawa winoroœli. Z racji swego po³o enia, tereny te by³y wielokrotnie niszczone podczas ró - norakich konfliktów i oblê eñ Gdañska. Po raz ostatni takie zniszczenie odby³o siê w epoce wojen napoleoñskich. W 1814 roku Siedlce, choæ nie w ca³oœci, zosta³y w³¹czone w obrêb Gdañska 2. Pocz¹tków Siedlec nale y szukaæ w XIII wieku. Z tego okresu pochodzi bowiem nazwa wspomnianego wczeœniej potoku, okreœlanego jako Schedelicz. Pod tym pojêciem sama wieœ i okolice po raz pierwszy wymienione zostaj¹ w dokumencie z 1344 roku. Przez wieki u ywano g³ównie niemieckiej nazwy Schidlitz, od której powsta³a 1 2 Muzeum II Wojny Œwiatowej w Gdañsku, e-mail: wojciechgrott@gmail.com. J. M u h l, Geschichte der Dörfer auf der Danziger Höhe, Danzig 1938, s. 150 154.
140 Wojciech Grott i upowszechni³a siê spolszczona nazwa Sidlice, b¹dÿ te Szydlice, a póÿniej Siedlice. Wspó³czesny termin Siedlce, do codziennego u ytku wszed³ kilkanaœcie lat po II wojnie œwiatowej 3. Nowy rozdzia³ w historii Siedlec otwarty zosta³ wraz z powstaniem Wolnego Miasta Gdañska (Freie Stadt Danzig) w 1920 roku. By³o ono pod kontrol¹ Ligi Narodów, w³¹czono je jednak e w obszar celny odrodzonego pañstwa polskiego. Polska otrzyma³a równie liczne przywileje gospodarcze i polityczne oraz reprezentowa³a interesy zagraniczne Wolnego Miasta. Terytorialnie obszar tego miasta pañstwa obejmowa³ Gdañsk i okolice; Siedlce znalaz³y siê zatem w jego obrêbie. Zachodnia granica z Rzeczpospolit¹ bieg³a bowiem mniej wiêcej w rejonie jeziora Jasieñ (Nenkauer See). Lata 1920 1939 stanowi¹ czas stopniowego przeistoczenia siê dzielnicy o stosunkowo wiejskim charakterze, w o wiele bardziej zurbanizowan¹ czêœæ miasta. Ju kilka lat po utworzeniu Wolnego Miasta rozpoczê³a siê na Siedlcach du a akcja budowlana, skutkiem czego powsta³y na tym terenie stosunkowo nowoczesne, robotnicze osiedla mieszkaniowe. S¹siaduj¹cy z Siedlcami Emaus 4, pozostaj¹cy do pocz¹tku lat trzydziestych XX wieku poza granicami gminy miejskiej, w procesie tym uczestniczy³ w zdecydowanie mniejszej skali. W latach siedemdziesi¹tych XIX wieku w rejon dzisiejszych Siedlec zaczê³a nap³ywaæ coraz to liczniejsza rzesza ludnoœci. Tego typu tendencja dotyczy³a ca³ego Gdañska wraz z przedmieœciami. Powszechna industrializacja przyci¹ga³a do miasta nowych mieszkañców, a przepe³nione Œródmieœcie nie by³o ju w stanie przyjmowaæ kolejnych przybyszów. Z tego powodu, pomiêdzy 1871 a 1910 rokiem, liczba mieszkañców Siedlec znacz¹co siê zwiêkszy³a 5. Dominowa³a ludnoœæ niemieckojêzyczna, choæ Polacy reprezentowani byli przez wyj¹tkowo aktywn¹ grupê, w du ej mierze pochodzenia kaszubskiego. Tabela 1 LICZBA MIESZKAÑCÓW SIEDLEC POMIÊDZY 1871 A 1910 ROKIEM 6 Rok Liczba mieszkañców 1871 3324 1880 7135 1905 9907 1910 10 337 Siedlce zamieszkiwane by³y raczej przez mniej zamo n¹ ludnoœæ. Im dalej w g³¹b dzielnicy, tym ciaœniejsza zabudowa oraz mniejsze mieszkania. W owych niewielkich kamienicach czynszowych yli g³ównie biedni robotnicy. Przy g³ównym trakcie, ulicy 3 E. Go³¹bek, Dzieje okolic Gdañska i Gdyni, Gdañsk 2010, s. 382; H. G ó r nowicz, Nazwy Gdañska i jego dzielnic, [w:] Historia Gdañska, t. I, red. H. Cieœlak, Gdañsk 1978, s. 20; J. Kilarski, Gdañsk miasto nasze. Przewodnik po Gdañsku starym i nowym, Kraków 1947, s. 201. 4 Emaus wspó³czeœnie kojarzony z Siedlcami, dawniej jednak stanowi³ oddzielny organizm. Nie do koñca znana jest geneza nazwy tego miejsca. Kojarzy siê ona bowiem z Ziemi¹ Œwiêt¹. Pewnym jest, i w czasie panowania krzy ackiego tereny te zosta³y nadane gdañskim patrycjuszom z rodziny Bocków. Zob.: R. Ruhnau, Emaus Versuch einer Chronik, Stuttgart 1981, s. 10 11. 5 Wzrost liczby ludnoœci zanotowa³ równie Emaus. W 1871 roku liczy³ 816 mieszkañców, a ju w 1910 roku 2217. Zob.: Die Großstadtsiedlung Danzig, Danzig 1918, s. 87. 6 Tam e, s. 86; A. Romanow, Rozwój przestrzenny Gdañska, [w:] Historia Gdañska, t. IV/1, Sopot 1999, s. 270.
Siedlce jako dzielnica Gdañska w okresie miêdzywojennym. Wybrane aspekty... 141 Kartuskiej (Karthäuser Straße), w nieco lepszych warunkach mieszkali z kolei lepiej zarabiaj¹cy rzemieœlnicy, przedsiêbiorcy czy te urzêdnicy 7. Bior¹c pod uwagê wykonywany zawód dominowali robotnicy, m.in. pracownicy stoczniowi, kolejarze oraz przedstawiciele innych fachów, np. kupcy. Nie brakowa³o te pocztowców czy urzêdników 8. Wraz ze wzrostem zaludnienia Siedlec, powstawa³o coraz wiêcej nowych budynków u ytecznoœci publicznej. Na prze³omie XIX i XX wieku wybudowano dwie œwi¹tynie ewangelick¹ (Koœció³ Zbawiciela Heilandkirche) na Siedlcach (1901) i katolick¹ pw. œw. Franciszka z Asy u w Emaus (1906) 9. Wybudowano tak e okaza³y gmach szko³y powszechnej (1902), a w zwi¹zku z rosn¹cymi potrzebami komunikacyjnymi uruchomiono liniê tramwaju konnego, ³¹cz¹cego Siedlce ze Œródmieœciem (1886). Przy ulicy Kartuskiej funkcjonowa³ ponadto urz¹d pocztowy, a do 1938 roku dzia³a³a na Siedlcach tak e filia urzêdu pracy 10. BUDOWNICTWO MIESZKANIOWE NA SIEDLCACH W OKRESIE MIÊDZYWOJENNYM Od lat dwudziestych postêpowa³a w Gdañsku intensyfikacja budownictwa mieszkaniowego. Nap³yw ludnoœci skutkowa³ powstawaniem nowych osiedli. Cechowa³y siê one raczej œrednim standardem, przeznaczone by³y bowiem przede wszystkim dla ludnoœci robotniczej. Nie dominowa³ jeden typ budownictwa. Wznoszono zarówno d³ugie kamienice, budynki wolno stoj¹ce, jak i domy jednorodzinne. Najintensywniej zabudowywano rejon Dolnego Wrzeszcza (Langfuhr). Pomiêdzy 1920 a 1930 rokiem powsta³o tam blisko 4000 nowych mieszkañ 11. Za przyk³ad nowoczesnego, jak na tamte czasy, budownictwa mo na uznaæ zespó³ budynków powsta³ych w rejonie ówczesnego Pola Mniszek (Nonnenacker), a wiêc dzisiejszych ulic Zakopiañskiej (Weinbergstraße) i Wieniawskiego (tak e Nonnenacker). Pod koniec lat dwudziestych spó³dzielnia Danziger Bau- Und Siedlungsgenossenschaft wybudowa³a w tym rejonie nowy zespó³ mieszkaniowy. Budynki zaprojektowa³ znany gdañski architekt, Bruno Bahr 12. Wyró nia³y siê one swym po³o eniem wzglêdem ulicy. Nie le a³y do niej przylegaj¹co, ale tworzy³y coœ w rodzaju zamkniêtych 7 H. Wilczewski, Socjologiczne aspekty dzia³alnoœci organizacji polonijnych w robotniczej dzielnicy Gdañsk-Siedlce w latach 1918 1939, Prace Wydzia³u Nauk Humanistycznych, Seria F, nr 2, Bydgoszcz 1972, s. 117. 8 Ustalenia powsta³y na podstawie danych zawartych w ksiêgach adresowych, wydawanych w mieœcie od koñca XIX wieku a do lat czterdziestych XX wieku. 9 Deutsche Bauzeitung, 21 IV 1906; Z. Paw³owicz, Koœcio³y Gdañska i Sopotu, Gdañsk 1991, s. 52. 10 Neues Adreßbuch für Danzig und seine Vororte [dalej: ADB] 1903, Teil IV, s. 69; Przewodnik po W.M. Gdañsku i okolicy, red. K. Galewski, Gdañsk 1921, s. 71; Gazeta Gdañska, 29 VIII 1938; W. Grott, Rozwój gdañskiej sieci tramwajowej w latach 1873 1920, [w:] Ekonomia i historia. Wybrane aspekty rozwoju cywilizacyjnego, red. I. Janicka, T. Gutowski, Gdañsk 2016, s. 262 263. 11 H. Althoff, Siedlungsarbeit in der Freien Stadt Danzig 1920 1930, Danzig 1930, s. 12. 12 Bruno Bahr (ur. 1874 po 1945). Od 1902 roku w³aœciciel biura architektonicznego. Zwi¹zany ponadto ze Stowarzyszeniem Niemieckich Architektów (Bundes Deutscher Architekten) oraz Stowarzyszeniem Gdañskich Architektów (Verbandes Danziger Architekten). Zob.: R. Franke, Danziger Bürgerbuch: Bilder aus Leben und Wirken Danziger Männer und Frauen in Politik, Wirtschaft, Presse, Kunst, Wissenschaft, Volksbildung, Danzig 1927, s. 14.
142 Wojciech Grott parceli, z podwórzami wewn¹trz poszczególnych budowli. Spó³dzielnia oferowa³a 156 nowych mieszkañ, z czego 120 by³o dwupokojowych, a 36 trzypokojowych 13. Niedaleko, bo przy ulicy Kartuskiej, powsta³y w tym samym czasie mieszkania wybudowane za spraw¹ gdañskiego przedsiêbiorcy budowlanego, Alberta Falka 14. Jego struktura obejmowa³a powsta³¹ specjalnie w tym celu, wewnêtrzn¹ ulicê Tarasy (Falkhof ). Wzniesiono tu kilkupiêtrowe kamieniczki, przyozdobione figurkami przedstawiaj¹cymi postacie reprezentuj¹ce ró ne grupy zawodowe. Ich powstanie wi¹za³o siê zarówno z robotniczym charakterem osiedla, jak równie z wszechobecnym modernizmem, mi³uj¹cym wszelk¹ symbolikê. W jednej z czêœci nowych zabudowañ otwarto wówczas nowoczeœnie urz¹dzon¹ restauracjê Am Falkhof. W najbli szej okolicy, wzd³u ulicy Kartuskiej, wzniesiono kilka kolejnych budynków, tworz¹cych zwarty teren osiedla mieszkaniowego. Sk³ada³y siê na niego równie zabudowania okalaj¹ce nowo wytyczone ulice Zagrodow¹ (Sperberhof ) czy Sowiñskiego (Walter-Flex-Straße), gdzie inwestorem by³a spó³dzielnia Danziger Siedlungs-Genossenschaft Arbeiterheim oraz miêdzy innymi zabudowania ulicy Paska (Gorch-Fock-Straße), powsta³e za spraw¹ Gemeinnützige Angestellten-Heimstätten 15. Bli ej wschodniej granicy Siedlec, na terenie tak zwanych Nowych Ogrodów II (Neugarten II), powsta³y w tym czasie kolejne zabudowania. Spó³dzielnia Danziger Heimat-Siedlungsgesellschaft wybudowa³a pomiêdzy ulicami Weso³¹ (Schottenweg) i Jasn¹ (Schladahler Weg) zespó³ mieszkaniowy, na który sk³ada³o siê 118 mieszkañ 16. Zarówno te, jak i wymienione wczeœniej przyk³ady nowo powsta³ych budynków, w sporej czêœci przetrwa³y wojenn¹ zawieruchê i po uporz¹dkowaniu b¹dÿ odbudowie s³u ¹ po dziœ dzieñ. Zupe³nie inny rodzaj zabudowy powsta³ w rejonie dzisiejszego Suchanina (Zigankenberg). Okoliczne doliny, otulone ³agodnymi wzgórzami, stanowi³y niezagospodarowan¹ przestrzeñ, znajduj¹c¹ siê w bezpoœredniej bliskoœci centrum miasta. W dolinach tych, wzd³u istniej¹cych od czasów nowo ytnych ulicach Skarpowej (Große Molde) i Wyczó³kowskiego (Kleine Molde), wybudowano ci¹g domów zarówno jedno- jak i kilkurodzinnych. Zaczê³y one powstawaæ ju w pierwszej po³owie lat dwudziestych. Spó³dzielnia Arbeiter-Siedlungsgenossenschaft wybudowa³a przy ulicy Skarpowej nowoczesne domy robotnicze, w sk³ad których wchodzi³o ³¹cznie 100 dwu- i trzypokojowych mieszkañ. Ze spó³dzielni¹ t¹ zwi¹zany by³ gdañski architekt, Geo Jercke. Oprócz niego dzia³a³ tu tak e wspomniany wczeœniej Bruno Bahr, którego spó³dzielnia równie przyczyni³a siê do powstania tutaj nowych miejsc mieszkaniowych. Przy ulicy Wyczó³kowskiego powsta³o w tym samym czasie wiele budynków. W wiêkszoœci mia³y one charakter domów jednorodzinnych 17. 13 Danziger Volksstimme, 28 IX 1929. 14 Albert Falk (ur. 1882?). W 1912 roku ukoñczy³ kszta³cenie w bran y budowlanej zdaj¹c egzamin mistrzowski. Cz³onek zarz¹du Stowarzyszenia Pracodawców Bran y Budowlanej (Arbeitgeberverbandes für das Baugewerbe). W latach 1924 1927 pose³ do Volkstagu. Zob.: R. Franke, Danziger Bürgerbuch..., s. 39. 15 Danziger Volksstimme, wydania z dni 27 IV 1929, 02 VIII 1929 i 03 VII 1930; Danziger Einwohnerbuch: mit allen eingemeindeten Vororten und Zoppot [dalej: EWB] 1931, Teil II, s. 90, 287. 16 Danziger Volksstimme, 11 VIII 1930. 17 Echo Gdañskie, 19 I 1926; Danziger Volksstimme, 04 XI 1930.
Siedlce jako dzielnica Gdañska w okresie miêdzywojennym. Wybrane aspekty... 143 Il. 1. Reklama osiedla przy Zakopiañskiej/Wieniawskiego. Źród³o: Danziger Volksstimme, 28 IX 1929 Il. 2. Projekt nowej zabudowy mieszkaniowej wzd³u ulicy Skarpowej (Große Molde). Źród³o: Ostdeutsche Monatshefte, Heft 6, Jahrg. 5, Danzig 1924
144 Wojciech Grott Il. 3. Domy jednorodzinne, wybudowane przy ulicy Wyczó³kowskiego (Kleine Molde). Źród³o: H. Althoff, Siedlungsarbeit in der Freien Stadt Danzig 1920 1930, Danzig 1930 Il. 4. Siedlce w 1933 roku. Źród³o: Plan von Danzig, 1933. Dostêp online: Mapy archiwalne Polski i Europy Œrodkowej (igrek.amzp.pl), [dostêp: 12.11.2017]
Siedlce jako dzielnica Gdañska w okresie miêdzywojennym. Wybrane aspekty... 145 Jedno z okolicznych wzniesieñ postanowiono zaadaptowaæ pod stosunkowo oryginaln¹ i nowatorsk¹ zabudowê. Po obu stronach wytyczonej od podstaw ulicy Ojcowskiej (Damaschkeweg) wybudowano ci¹g kilkukondygnacyjnych budynków. Nowe mieszkania powsta³y za spraw¹ Städtischen Siedlungs-Aktien-Gesselschaft. Budowniczowie zdecydowali siê nie ingerowaæ przesadnie w ukszta³towanie terenu, wzniesiono zatem dwa d³ugie ci¹gi budynków, które u³o y³y siê w podwójn¹ literê s. Po wojnie budzi³o to z³e skojarzenia. O jakichkolwiek zwi¹zkach z ideologi¹ narodowosocjalistyczn¹ nie mo e byæ jednak e mowy, gdy inwestycja ta zosta³a zrealizowana na prze³omie lat dwudziestych i trzydziestych, a zatem kilka lat przed faktyczn¹ nazyfikacj¹ Gdañska. W nowych zabudowaniach znalaz³o siê 110 mieszkañ, reklamowanych jako idealne dla rodzin ( Einfamilienhäuser für kinderreiche Familien ). Fasady budynków zosta³y dodatkowo przyozdobione niewielkimi zdobieniami, przedstawiaj¹cymi motywy roœlinne i zwierzêce 18. Poza tego typu budownictwem mieszkaniowym ju w pierwszych latach XX wieku powszechnie zaczê³y powstawaæ w Gdañsku kolonie letnie. Sk³ada³y siê na nie zarówno domki letniskowe, o niskim standardzie, jak równie ogródki dzia³kowe. Inwestycje te aran owano z regu³y na mniej atrakcyjnych, b¹dÿ trudniejszych do zagospodarowania parcelach. Pierwsze ogródki dzia³kowe powsta³y w Gdañsku ju w 1908 roku. Szeœæ lat póÿniej na 324 ogródki a 112 znajdowa³o siê na Siedlcach, które dominowa³y pod tym wzglêdem na tle innych czêœci miasta. Niektóre z tych powsta- ³ych w latach dwudziestych mia³y docelowo zast¹piæ zlikwidowane dzia³ki w rejonie ulic Zakopiañskiej (Weinbergstraße), Paska (Gorch-Fock-Straße) i Bema (Staubenstraße). Kolonie letnie powsta³y wówczas w okolicy koœcio³a w Emaus, jak równie przy ulicy Malczewskiego (Oberstraße). Ogródki s³u y³y g³ównie warstwie œredniozamo nego mieszczañstwa, dla którego stanowi³y nierzadko jedne z nielicznych miejsc wypoczynku w upalne dni. WyraŸna intensywnoœæ rozbudowy Siedlec skutkowa³a przekszta³ceniem tej czêœci Gdañska w zurbanizowane przedmieœcie. W s¹siednim Emaus prace te toczy³y siê na mniejsz¹ skalê, budowano raczej pojedyncze kamienice, licz¹ce niespe³na kilkanaœcie mieszkañ 19. Podsumowuj¹c, w latach 1920 1930 powsta³y na Siedlcach 1303 nowe mieszkania 20. Liczba ludnoœci wzros³a zaœ z przesz³o 10 tysiêcy w 1910 roku, do 13 858 osób w 1929 roku. W 1924 roku Emaus liczy³o z kolei 2338 mieszkañców 21. Zdecydowan¹ wiêkszoœæ stanowili Niemcy. Polacy tworzyli jednak e doœæ dobrze zorganizowan¹, aktywn¹ grupê. Siedlecka Polonia liczy³a prawdopodobnie od kilku do kilkunastu procent ogólnej liczby mieszkañców, w zale noœci od stopnia uœwiadomienia narodowego. Dok³adna liczba jest bardzo trudna do oszacowania, wynika to 18 Danziger Volksstimme, 09 XI 1929; J. Kilarski, Gdañsk miasto nasze..., s. 203. 19 Gazeta Gdañska, wydania z dni 20 III i 20 V 1927; A. Romanow, Warunki ycia ludnoœci Gdañska, [w:] Historia Gdañska, t. IV/1, s. 452. 20 H. Althoff, Siedlungsarbeit..., s. 12; W tej liczbie zawarte s¹ tak e nieliczne zabudowania, które powsta³y wówczas na terenie Suchanina, Che³mu (Stolzenberg) oraz Starych Szkotów (Altschottland). 21 Staatshandbuch der Freien Stadt Danzig, Danzig 1926, s. 161; A. Romanow, Obraz demograficzny Gdañska w latach 1920 1939, [w:] Historia Gdañska, t. IV/2, Sopot 1999, s. 21; Liczbê mieszkañców ówczesnego Gdañska okreœlano na przesz³o 235 tysiêcy osób.
146 Wojciech Grott z braku odpowiednich statystyk narodowoœciowych, których brakuje dla okresu Wolnego Miasta 22. PROBLEMY YCIA CODZIENNEGO. PRZYK ADY INSTYTUCJI PUBLICZNYCH Wraz z rozbudow¹ Siedlec, miejscy planiœci podejmowali inicjatywy zmierzaj¹ce do uatrakcyjnienia dzielnicy. W okolicy skrzy owania ulic Powstañców Warszawskich (Heinrich-Scholtz-Weg) i Legnickiej (Ludolf-König-Weg) planowano postawiæ nowy gmach szko³y powszechnej. Zamierzeñ tych nie uda³o siê jednak e zrealizowaæ 23. Równie w innych dziedzinach ycia codziennego starano siê poprawiæ sytuacjê mieszkañców. Istotny problem stanowi³a kwestia wyposa enia techniczno-higienicznego istniej¹cych wczeœniej budynków. W 1927 roku jedynie 12% wszystkich mieszkañ posiada³o ³azienki, a tylko 40% dysponowa³o oœwietleniem elektrycznym. W pozosta- ³ych korzystano z oœwietlenia gazowego, b¹dÿ te zwyczajnej lampy naftowej. Istnia³a ponadto pilna potrzeba za³o enia b¹dÿ modernizacji sieci wodno-kanalizacyjnej. Gdy w 1933 roku przy³¹czono do Gdañska Emaus 24, na 534 mieszkania znajduj¹ce siê w jego granicach, tylko 36 posiada³o bie ¹c¹ wodê, a jedynie 7 pod³¹czonych by³o do sieci kanalizacyjnej 25. Podejmowano ró ne próby poprawienia trudnej sytuacji sanitarnej w dzielnicy. Na pocz¹tku lat dwudziestych domagano siê rozbudowy kanalizacji w rejonie ulicy Kartuskiej. alono siê wówczas równie na niedostatecznie adekwatne w stosunku do potrzeb czyszczenie ulic. W³aœciciele tutejszych nieruchomoœci postulowali u³o enie nowego bruku wzd³u Kartuskiej. Niejednokrotnie zalewana podczas obfitszych opadów ulica Zakopiañska doczeka³a siê kanalizacji dopiero w 1930 roku. Postulowano zaprowadzenie wiêkszej liczby policjantów patroluj¹cych okolicê. Miêdzywojenna prasa wielokrotnie informowa³a bowiem o aktach przestêpczych w rejonie Siedlec. Szczególnie w latach dwudziestych stosunkowo czêsto zdarza³y siê przypadki wypadków b¹dÿ zabójstw 26. We wrzeœniu 1928 roku w krótkiej notce prasowej zawartej w Gazecie Gdañskiej informowano, i : Przedmieœcie Sidlice jest zawsze jeszcze jednem z najmniej spokojnych przedmieœæ, niema bodaj dnia w którym nie wydarzy³yby siê tutaj jakiekolwiek awantury 27. W 1934 roku dosz³o do przenumerowania ulicy Kartuskiej. Do tej pory numeracja bieg³a okrê nie, zaczynaj¹c i koñcz¹c siê w rejonie zlikwidowanej na pocz¹tku lat dwu- 22 WyraŸnie widoczne s¹ ró nice w statystykach dotycz¹cych polskiej ludnoœci Siedlec. Zak³adaj¹c kryterium wyznaniowe, wraz z nastaniem Wolnego Miasta, dzielnicê zamieszkiwaæ mia³o nawet 3000 Polaków. K³óci siê to z g³osami, jakie uzyskali polonijni kandydaci w wyborach do Volkstagu (parlamentu) w 1920 roku. Na terenie Siedlec oddano bowiem na nich raptem 320 na 4128 g³osów. Zob.: Gazeta Gdañska, 22 III 1919; Danziger Volksstimme, 17 V 1920. 23 Danziger Volksstimme, 17 IV 1930; Sama ulica Powstañców Warszawskich powsta³a w pierwszej po³owie lat dwudziestych. Docelowo biec ni¹ mia³a trasa tramwajowa. Zob.: Gazeta Gdañska, 18 XI 1926. 24 Przy³¹czenie Emaus do Gdañska nast¹pi³o 15 sierpnia 1933 roku. Gmina boryka³a siê wczeœniej z problemami finansowymi, o których szeroko rozpisywa³a siê gdañska prasa. Zob.: Gazeta Gdañska, 08 II 1926; R. Ruhnau, Emaus..., s. 38. 25 A. Romanow, Warunki bytu ludnoœci w latach 1920-1939, [w:] Historia Gdañska..., t. IV/2, s. 248 249. 26 Gazeta Gdañska, wydania z dni 02 IX 1926 i 26 VII 1930. 27 Pisownia oryginalna, por.: Gazeta Gdañska, 11 IX 1928.
Siedlce jako dzielnica Gdañska w okresie miêdzywojennym. Wybrane aspekty... 147 dziestych Bramy Nowych Ogrodów (Neugarten Tor) 28. Bior¹c pod uwagê d³ugoœæ ulicy, rozwi¹zanie to okaza³o siê byæ nietrafione. Z tego powodu wprowadzono istniej¹cy do dziœ podzia³: numery nieparzyste po prawej stronie (patrz¹c w stronê Emaus) i parzyste po lewej. Na Siedlcach, przy ulicy Kartuskiej 106 29 dzia³a³a apteka Pod Koron¹ (Kronen Apotheke), przez ca³y okres dwudziestolecia miêdzywojennego prowadzona przez Georga Goguela. Okolica, w której siê znajdowa³a znana by³a za spraw¹ dwóch ostrych zakrêtów, które ulica Kartuska pokonywa³a wraz z pojedynczym torem tramwajowym. Pierwszy zakrêt okreœlano mianem Krzywego okcia (Krummer Ellenbogen), od nazwy restauracji, znajduj¹cej siê w pobli u. Ulica zosta³a poprowadzona w ten sposób nieprzypadkowo, gdy najprawdopodobniej omija³a dawniej stosunkowo bagniste tereny, wytworzone niegdyœ przez potok siedlecki. PóŸniej w rejonie tym wybudowano koœció³ ewangelicki oraz okaza³y gmach szko³y powszechnej, a ca³a okolica przeistoczy³a siê w swego rodzaju centrum Siedlec. Wówczas dominowa³y tu kilkupiêtrowe kamieniczki, po których nie zosta³o dziœ adnego œladu 30. Atrakcyjna lokalizacja Siedlec, le ¹cych w bezpoœredniej bliskoœci centrum miasta, jak równie sieci tramwajowej, sprzyja³a powstawaniu ró norakich placówek medycznych. W 1926 roku rozpoczêto przy ulicy Zakopiañskiej 51 budowê oœrodka dla kalekich dzieci. W dzielnicy dy ury pe³nili lekarze, jak chocia by dr Wiebe czy dr Wolff. Pod koniec lat trzydziestych przy ulicy Kartuskiej 2/4 wybudowano z kolei prywatn¹ klinikê chirurgiczn¹, prowadzon¹ przez Friedricha Winne 31. Po drugiej stronie, na dzia³ce le ¹cej przy ulicy Powstañców Warszawskich 1/2, na pocz¹tku lat czterdziestych powsta³a z kolei prywatna klinika po³o nicza Kurta Schulemanna 32. Bior¹c pod uwagê szpital ewangelickich sióstr Diakonis (Diakonissen-Mutter-und Krankenhaus), istniej¹cy przy Nowych Ogrodach, okolicê uznaæ mo na za swego rodzaju centrum zdrowotne 33. YCIE RELIGIJNE MIESZKAÑCÓW SIEDLEC Za dba³oœæ o zdrowie duchowe odpowiada³y instytucje koœcielne. Protestancka spo- ³ecznoœæ Siedlec i Emaus skupia³a siê wokó³ ró norakich stowarzyszeñ, dzia³aj¹cych 28 Brama Nowych Ogrodów powsta³a w 1656 roku, za spraw¹ rozbudowy miejskich fortyfikacji. Nazywana by³a tak e Bram¹ Majorów (Majoren Tor). By³a stosunkowo prostej konstrukcji, a w 1877 roku zosta³a poszerzona. Zlikwidowano j¹ na pocz¹tku lat dwudziestych XX wieku. Zob.: W. F. Z ernecke, Neuester Wegweiser durch Danzig und dessen Umgegend: eine alphabetisch geordnete Schilderung alles Orsjenigen, was in und um Danzig merkwürdig oder in irgend einer Beziehung interessant ist: nebts einem Anhange: Drei Tage in und bei Danzig, Danzig 1843, s. 199; J. Stankiewicz, B. Szermer, Gdañsk Sopot Gdynia, Warszawa 1959, s. 130, 198, 226. 29 Adresy nieruchomoœci po³o onych przy ulicy Kartuskiej s¹ podane wed³ug numeracji po 1934 roku. 30 ADB 1902, Teil IV, s. 74; Gazeta Gdañska, 08 IX 1934. 31 Gazeta Gdañska, wydania z dni 28 VIII 1926 i 01-02 II 1938; EWB 1935, Teil II, s. 216; EWB 1939, Teil II, s. 206 i 751. 32 Wczeœniej mieœci³a siê przy ul. Ks. Rogaczewskiego 23 (Sandgrube). Sam Schulemann mieszka³ na Siedlcach, w okaza³ym domu przy ulicy Jasnej 4. Zob.: EWB 1940 1941, Teil I, s. 338, EWB 1942, Teil I, s. 347. 33 Szpital ten, ufundowany w 1857 roku, pierwotnie znajdowa³ siê przy nieistniej¹cej wspó³czeœnie ulicy Stawki (Schwarzes Meer 10). W latach szeœædziesi¹tych XIX wieku przeniesiono go na Nowe Ogrody (Neugarten), a w 1875 roku uroczyœcie otwarto nowo wybudowany, okaza³y gmach szpitala. Zob.: Handbuch für die Evangelischen in Danzig, Danzig 1919, s. 129 131.
148 Wojciech Grott przy koœciele Zbawiciela. By³y to chocia by: Ewangelicki Zwi¹zek M³odzie y Mêskiej, Ewangelicki Zwi¹zek M³odzie y eñskiej czy Zwi¹zek Parafialny przy koœciele Zbawiciela. Prowadzi³ je pastor Otto Hoffmann wraz z ma³ onk¹. Od 1933 roku pastorem zosta³ z kolei Max Stelter 34. Wraz ze wzrostem liczby ludnoœci, jak równie powstawaniem nowych osiedli w rejonie Siedlec, wybudowano w 1934 roku niewielk¹ kaplicê dla wiernych protestanckich. Powsta³a ona przy ulicy D¹browskiego 11 (Am Hegelsberg). Nazwano j¹ imieniem Jakuba Hegge, jednego z pierwszych g³osicieli idei Lutra w XVI-wiecznym Gdañsku. Now¹ parafiê okreœlano mianem Siedlce II b¹dÿ Nowe Siedlce. Jej pastorem zosta³ mianowany Werner Lippky 35. Na Siedlcach, przy ulicy Kartuskiej 85, od koñca XIX wieku dzia³a³ tak e zak³ad wychowawczy z funkcj¹ domu dziecka. Nosi³ on nazwê Domu Luizy (Luisenheim). Oferowa³ miejsce dla 36 dzieci. By³ prowadzony w ramach tak zwanej Misji Wewnêtrznej, za³o onej przez wiernych ewangelickich. Pocz¹tki jej dzia³alnoœci siêgaj¹ po³owy XIX wieku 36. Aktywnie dzia³a³ równie koœció³ katolicki. W 1918 roku na teren parafii pw. œw. Franciszka sprowadzono siostry karmelitanki. Otrzyma³y one nieruchomoœci po dawnej restauracji Zum Rosengarten, mieszcz¹cej siê przy nieistniej¹cej wspó³czeœnie, bocznej uliczce odchodz¹cej od Kartuskiej, o nazwie Sterngang. Ju rok po swoim przybyciu w przebudowanym budynku uruchomi³y dom zakonny wraz z kaplic¹ (St. Josepheim), a tak e ³obek oraz œwietlicê. Pomiêdzy 1920 a 1921 rokiem dzia³a³a tam tak e polska ochronka (przedszkole), co nie podoba³o siê niemieckim katolikom. Z tego powodu uleg³a ona doœæ szybko zamkniêciu 37. Pod koniec 1925 roku otwarto z kolei kuchniê ludow¹, wydaj¹c¹ posi³ki dla ubogich i potrzebuj¹cych. Prawdopodobnie w po³owie lat dwudziestych powsta³ tu tak e dom dziecka 38. Na rozleg³ej dzia³ce, nale ¹cej do karmelitanek, za spraw¹ proboszcza Stanis³awa Bia³ka uruchomiono Dom Kolpinga (Kolpingsheim). By³o to miejsce spotkañ katolickiej ludnoœci Siedlec. Szczególny nacisk k³adziono na integracjê ludzi m³odych, których uczono solidarnoœci oraz kszta³cono zawodowo. Budynek sk³ada³ siê z dwóch czêœci: domu mieszkalnego oraz sali zebrañ, w której mieœci³a siê tak e krêgielnia i trzy warsztaty. Budynek dotrwa³ do naszych czasów, wspó³czeœnie funkcjonuje w nim przedszkole 39. W aktach Komisarza Generalnego Rzeczpospolitej Polskiej Bia³k okreœlany by³ jako Kaszuba Niemiec. Na jego dzia³alnoœci cieñ k³adzie postawa, wzglêdem polskich wiernych. Wielokrotnie czyni³ trudnoœci w sprawowaniu kultu religijnego dla Polonii, 34 L. ukowska, Miêdzy œmierci¹ a diab³em. Koœció³ ewangelicki w Gdañsku w okresie rz¹dów NSDAP (1933 1945), Bydgoszcz Gdañsk 2014, s. 54, 146. 35 Tam e, s. 53, 149. 36 Tam e, s. 154 155; Handbuch für die Evangelischen, s. 134. 37 Gazeta Gdañska, wydania z dni 21 V 1920, 13 III 1921. 38 Echo Gdañskie, 19 XII 1925; Adreßbuch für Danzig und Vororte 1928, Teil II, s. 143; J. Manuszewska, owca motyli od œwiêtego Franciszka, Nasza Historia, nr 2, 2016, s. 13 14. 39 Stanis³aw Bia³k (01 VII 1875 30 III 1939). Urodzony w arnowcu duchowny katolicki. Interesowa³ siê entomologi¹, jak równie bra³ udzia³ w yciu spo³ecznym Siedlec. Pe³ni³ funkcjê dziekana dekanatu Gdañsk I. Zob.: Tam e, s. 13 15; S. Bogdanowicz, Bo przemoc widzê w mieœcie i niezgodê: (trudny pocz¹tek Koœcio³a Gdañskiego, 1922 1945), Gdañsk 2001, s. 161.
Siedlce jako dzielnica Gdañska w okresie miêdzywojennym. Wybrane aspekty... 149 Il. 5. Nieistniej¹cy wspó³czeœnie ewangelicki koœció³ Zbawiciela. Źród³o: Deutsche Bauzeitung, 21 IV 1906
150 Wojciech Grott Il. 6. Koœció³ w Emaus wspó³czeœnie. Źród³o: zdjêcie w³asne autora
Siedlce jako dzielnica Gdañska w okresie miêdzywojennym. Wybrane aspekty... 151 oczekuj¹cej w koœciele œpiewu i kazañ w jêzyku ojczystym. Dziêki staraniom tutejszych dzia³aczy, na pocz¹tku lat dwudziestych uda³o siê uzyskaæ dla Polaków nabo- eñstwa oraz procesje z okazji Bo ego Cia³a, odprawiane w koœciele w Emaus. Udzia³ w nich bra³a zawsze liczna grupa wiernych, nie tylko z okolic Siedlec czy Emaus 40. Nabo eñstwa te zosta³y zlikwidowane w zwi¹zku z rozwojem polskich placówek koœcielnych, powstaj¹cych w innych czêœciach ówczesnego Gdañska 41. Po œmierci Bia³ka pod koniec marca 1939 roku, administracjê parafii przej¹³ dotychczasowy wikariusz Kaplicy Królewskiej w Gdañsku, Johannes Mierau. Z dniem 9 listopada 1939 roku proboszczem zosta³ z kolei Jan Cymanowski, dotychczasowy kurator koœcio³a w Pszczó³kach 42. Na Siedlcach prê nie funkcjonowa³a polska ochronka, reaktywowana w 1925 roku przez siostry dominikanki. Uruchomiono j¹ w niewielkim baraku po³o onym przy ulicy Kartuskiej 58, nabytym i zaadaptowanym specjalnie do tych potrzeb przez gdañsk¹ Poloniê 43. Mieœci³a siê stosunkowo niedaleko St. Josepheim, w rejonie niewielkiej ulicy Ciasnej (Breitgang) 44. A do 1939 roku uczêszcza³o do niej rocznie œrednio od 30 do 62 dzieci 45. Ochronka po wybuchu II wojny œwiatowej zosta³a przejêta przez Zarz¹d Nieruchomoœciami (Städtische Grundbesitzverwaltung) 46. PRZEDSIÊBIORSTWA DZIA AJ CE NA MIÊDZYWOJENNYCH SIEDLCACH Charakter miêdzywojennych Siedlec wskazywa³ raczej, i dzielnica pe³niæ mia³a rolê typowo sypialn¹, b¹dÿ rekreacyjn¹. Brakowa³o tu jakiegokolwiek przemys³u, choæ prê nie funkcjonowa³o kilka przedsiêbiorstw. W rejonie ulicy Kartuskiej dzia³a³y restauracje ogrodowe, œci¹gaj¹ce klientów z ca³ego Gdañska. Du ¹ popularnoœci¹ cieszy³ siê lokal Josefa Derry Cafe Derra (Kartuska 22/24), w którym odbywa³y siê liczne spotkania i zabawy, organizowane zarówno przez Polaków, jak i Niemców. To w jego murach wybrano Alberta Forstera na szefa gdañskich narodowych socjalistów. Czêœæ zabudowañ po owym obiekcie przetrwa³a po dziœ dzieñ 47. Ochoczo nawiedzano 40 Archiwum Pañstwowe w Gdañsku, Komisarz Generalny Rzeczpospolitej Polskiej w Gdañsku, 259/738, s. 137; O trudnoœciach w sprawowaniu kultu religijnego Polaków na Siedlcach szeroko rozpisywa³a siê przedwojenna prasa polonijna. Por.: Gazeta Gdañska, wydania z dni 04, 27 II i 05 III 1919, 13 II i 02, 08 VI 1920, 06 VI 1931. 41 Wybudowano wówczas miêdzy innymi kaplicê, mieszcz¹c¹ siê na styku Œródmieœcia i Siedlec. Powsta³a na terenie pofortecznym, nabytym przez Poloniê nied³ugo po powstaniu Wolnego Miasta Gdañska, pomiêdzy ulicami Nowe Ogrody i ks. Rogaczewskiego. Budowê zakoñczono pod koniec paÿdziernika 1932 roku. Wówczas to, w œwiêto patrona nowej kaplicy, Chrystusa Króla, poœwiêcono œwi¹tyniê. Jej budowniczym i administratorem by³ ksi¹dz Franciszek Rogaczewski. Kaplica, istniej¹ca po dziœ dzieñ, mia³a pe³niæ sw¹ funkcjê tymczasowo. Planowano bowiem postawiæ gmach koœcio³a z prawdziwego zdarzenia, czemu jednak przeszkodzi³ wybuch II wojny œwiatowej. Zob.: Gazeta Gdañska, 23 IX 1931; Z. Paw³owicz, Koœcio³y Gdañska..., s. 55. 42 S. Bogdanowicz, S. Skoblik, Ks. infu³at Jan Cymanowski wikariusz kapitulny diecezji gdañskiej, Gdañsk Pelplin 2017, s. 12. 43 Informacje o pocz¹tkach dzia³alnoœci ochronki zaczynaj¹ pojawiaæ siê w prasie pod koniec 1925 roku. Zob.: Echo Gdañskie, wydania z dni 08 i 22 X 1925. 44 Co ciekawe, wspó³czesna nazwa ulicy stanowi zupe³ne zaprzeczenie tej pochodz¹cej z okresu przedwojennego. Breitgang t³umaczyæ mo na bowiem jako szerokie przejœcie. 45 W XV-lecie Macierzy Szkolnej w Gdañsku 1931 1936, Gdañsk 1937, s. 54. 46 EWB 1940 1941, Teil II, s. 206. 47 D. Schenk, Gdañsk 1930 1945. Koniec pewnego Wolnego Miasta, Gdañsk 2014, s. 36.
152 Wojciech Grott równie, szczególnie upodobane przez gdañsk¹ Poloniê, restauracje Cafe Bürgergarten Kurta Steppuhna (Kartuska 27) 48 i Cafe Friedrichshain Marii Dr¹ kowskiej (Kartuska 66). Przy ulicy Malczewskiego 95 funkcjonowa³ z kolei lokal znanego polonijnego dzia³acza Jana Majewskiego, Zur Oberstraße 49. O popularnoœci ró norakich lokali rozrywkowych œwiadczy fakt ich istnienia równie na uboczu Siedlec. W mniej uczêszczanych uliczkach dzia³a³y pomniejsze lokale gastronomiczne. Przy ulicy Skarpowej 16 funkcjonowa³a restauracja Fliederlaube, Friedricha Kanzlera. Pomimo i sam budynek nie przetrwa³ do czasów dzisiejszych, jego duch niejako wci¹ unosi siê nad okolic¹. Nazwa lokalu w prze³o eniu na jêzyk polski oznacza bowiem altanê bzu, a krzewy te po dziœ dzieñ rozlegle porastaj¹ okoliczne pagórki. Podobny obiekt zlokalizowany by³ przy ulicy Wyczó³kowskiego 57, gdzie Fritz Bredow prowadzi³ restauracjê Die Bürgerstübchen. W³aœciciel reklamowa³ swój lokal jako przyjemny do odpoczynku dla spacerowiczów ( Angenahme Raststätte für Spaziergänger ) 50. Na Siedlcach swoje miejsce znalaz³ tak e dom towarowy niejakiego Sielmanna (Kartuska 90), oferuj¹cy swoim klientom produkty tekstylne. Przy Nowych Ogrodach mieœci³ siê z kolei zak³ad ogrodniczy Emila Kellera (Kartuska 7 11), za³o ony ju w 1902 roku. Przedsiêbiorstwo to znane by³o ze swych dekoracji kwiatowych, zdobnictwa oraz hodowli nasion i kwiatów 51. Z innych instytucji warto wymieniæ znajduj¹ce siê przy Nowych Ogrodach zak³ady kamieniarskie (Kartuska 1). W rejonie koœcio³a œw. Franciszka funkcjonowa³ z kolei instytut pogrzebowy i zak³ad trumien (Kartuska 167). Ich istnienie zwi¹zane by³o zapewne z faktem zlokalizowania w okolicy kilku cmentarzy ewangelickich: Zbawiciela i œw. Barbary oraz katolickiego œw. Franciszka, po³o onego w Emaus 52. Tutejsza ludnoœæ niemiecka posiada³a tak e doœæ s³abo zorganizowan¹, ale dzia³aj¹c¹ strukturê ycia sportowego. Funkcjonowa³ tu bowiem klub Wacker, ograniczaj¹cy siê w swoim dzia³aniu do prowadzenia sekcji pi³karskiej 53. Ludnoœæ polonijna mog³a korzystaæ z zajêæ aran owanych przez tutejsz¹ filiê Soko³a, bior¹c aktywny udzia³ w æwiczeniach i zawodach odbywaj¹cych siê w Gdañsku, przy okazji odnosz¹c spore sukcesy 54. Wspó³czesne Siedlce w ma³ym stopniu przypominaj¹ te miêdzywojenne. Zniknê³y spore po³acie zabudowy, pamiêtaj¹cej prze³om XIX i XX wieku. Po restauracjach ogrodowych czy dawnych kamienicach czynszowych pozosta³o niewiele œladów. Pomimo uszkodzeñ i sporych zniszczeñ, jakie spowodowa³a II wojna œwiatowa, do czasów 48 Wed³ug numeracji do 1934 roku. Lokal uleg³ bowiem likwidacji na prze³omie lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku. 49 W. Grott, Restauracje polskie w miêdzywojennym Gdañsku, [w:] Swój do Swego. Z dziejów przedsiêbiorczoœci polskiej w Gdañsku okresu Wolnego Miasta (1920 1939). Szkice, red. J. D aniluk, Gdynia 2016, s. 45 48. 50 Danziger Volksstimme, wydania z dni 07 V 1927 i 31 XII 1928; EWB 1931, Teil II, s. 97. 51 Stra Gdañska, wydania z dni 15 VI 1935 i 01 VIII 1937; Gazeta Gdañska, 16 III 1927. 52 Die evangelische Kirche zu St. Barbara in Danzig, Danzig 1916, s. 5; Handbuch für die Evangelischen, s. 93 94. 53 H. Wilczewski, Socjologiczne aspekty dzia³alnoœci..., s. 117. 54 Z. Pawluczuk, 100 lat Towarzystwa Gimnastycznego Sokó³ w Gdañsku (1894 1994), Gdañsk 1998, s. 34.
Siedlce jako dzielnica Gdañska w okresie miêdzywojennym. Wybrane aspekty... 153 dzisiejszych przetrwa³a czêœæ dawnej zabudowy, np. œwi¹tynia katolicka, okaza³y budynek szko³y powszechnej, czy te budynki mieszkalne, powsta³e w okresie miêdzywojennym. Streszczenie Wspó³czesna zabudowa dzielnicy Siedlce w niewielkim stopniu nawi¹zuje do czasów przedwojennych. Zmiany, jakie tu zasz³y podczas pierwszej po³owy XX wieku, stanowi¹ interesuj¹cy punkt wyjœcia do badañ nad dziejami terenów s¹siaduj¹cych z Gdañskiem. W ci¹gu kilkudziesiêciu lat miejsce to uleg³o przekszta³ceniu z przedmieœcia o wiejskim charakterze w zurbanizowan¹ czêœæ Gdañska, by nastêpnie ulec kolejnej przebudowie w zwi¹zku ze zniszczeniami w trakcie II wojny œwiatowej. Okres Wolnego Miasta Gdañska stanowi³ punkt transformacji terenów ma³omiasteczkowych, wrêcz stosunkowo wiejskich, w zupe³nie zurbanizowan¹ cz¹stkê miasta. Powstanie szeregu nowych osiedli robotniczych, wraz ze wzrostem liczby mieszkañców, na sta³e zmieni³o charakter Siedlec. O ile w 1871 roku mieszka³o tu 3324 osób, tak w 1929 roku ju 13 858. Z tego powodu uruchomiono wiele instytucji publicznych, takich jak szko³y, urzêdy, szpitale czy koœcio³y. Brakowa³o za to przemys³u, a Siedlce pe³ni³y funkcjê dzielnicy sypialnej. To w³aœnie w czasach miêdzywojennych wytyczono ca³y ci¹g nowych ulic, które nastêpnie zabudowano. Powsta³y w ten sposób nowe miejsca mieszkaniowe wzd³u g³ównej ulicy Kartuskiej oraz w wielu innych miejscach. Wzniesiono wówczas zarówno kamienice, domy wolno stoj¹ce jak i jednorodzinne. Obiekty te w du ym stopniu przetrwa³y II wojnê œwiatow¹ i po koniecznej renowacji s³u ¹ po dziœ dzieñ. Starsze kamienice czynszowe, wraz z pomniejszymi budynkami, ze wzglêdu na swój niski standard uleg³y dewastacji pod koniec wojny. Po dawnych Siedlcach nie zosta³o zbyt wiele œladu. Czêœæ przedwojennej zabudowy zast¹pi³y wielkie bloki z p³yty. Spokojny nastrój zak³ócany jest przez liczne samochody. Mimo tego przedmiejski charakter dzielnicy zosta³ w wielu miejscach zachowany. S³owa kluczowe: Gdañsk, Siedlce, Wolne Miasto Gdañsk, 1920 1939, budownictwo
154 Wojciech Grott Abstract Contemporary architecture in the Siedlce district does not have much to do with prewar times. Changes that took place during the first half of the 20th century make an interesting starting point for research on the history of areas adjacent to Gdansk. In several decades the place has been transformed from suburbs of rural character into urbanized part of Gdansk. Being destroyed in the World War II, it had to be rebuilt again. During the period of the Free City of Danzig, the relatively rural district transformed into a completely urbanized part of town. The character of Siedlce has permanently changed with the emergence of new workers settlements and an increase in the number of inhabitants. In 1871 there were 3324 inhabitants. The number has increased to 13 858 in 1929. For this reason, a number of public institutions were established, such as schools, offices, hospitals and churches. However, there was no industry, and Siedlce served as a bedroom district. It was in the interwar period that a number of new streets were created with buildings along their sides. New housing estates were built along the main street of Kartuska and many other places. Tenement houses, detached houses as well as single-family houses were constructed. These buildings were one of the few that did not suffer much damage during World War II. Older tenement houses with minor buildings, due to their low standard, were devastated at the end of the war. There are not many traces of the former inhabitants left behind. Some of the pre-war buildings were replaced by the huge blocks of flats. Peaceful atmosphere is disturbed by numerous cars. Despite this, the suburban character of the district has been preserved in many places. Key-words: Gdansk, Siedlce, Free City of Gdansk, 1920-1939, housing
155 Rocznik Gdañski, t. LXXV LXXVI, 2015 2016 PL ISSN 0080-3456 MACIEJ BAKUN 1 KWESTIA EWAKUACJI GDAÑSKICH ZABYTKÓW W CZASIE II WOJNY ŒWIATOWEJ W ŒWIETLE MATERIA ÓW ARCHIWALNYCH ZGROMADZONYCH W GEHEIMES STAATSARCHIV PREUßISCHER KULTURBESITZ W BERLIN DAHLEM 2 Mimo up³ywu ponad 70 lat od zakoñczenia II wojny œwiatowej wci¹ nie wiadomo, co siê sta³o w wieloma zabytkami wywiezionym z gdañskich koœcio³ów i innych obiektów historycznych w rodzaju Dworu Artusa czy Domu Uphagena. Literatura dotycz¹ca architektury i samej kwestii odbudowy po II wojnie œwiatowej w Gdañsku jest doœæ spora. Warto wymieniæ kilka najnowszych, jak opracowanie Jacka Friedricha, Odbudowa G³ównego Miasta w Gdañsku w latach 1945 1960 3, oraz Wolfganga Güntera Deurera, Danzig. Die Dokumentation 52 historischer Kirchen 4. Wspomnieæ nale y równie o pracy Jerzego Sampa, Gdañskie dwory i pa³ace 5 i Wies³awa Gruszkowskiego, Zniszczenia Œródmieœcia Gdañska i pocz¹tki odbudowy 6. Warte podkreœlenia s¹ równie monografie dotycz¹ce poszczególnych obiektów, jak choæby studium Ewy Barylewskiej-Szymañskiej i Wojciecha Szymañskiego, Das Uphagenhaus in Danzig 7, czy tekst El biety i Macieja Kilarskich, Czego ju nie ma we wnêtrzach zabytkowych budowli Gdañska 8. Wartoœciowe jest równie opracowanie Edwarda Œledzia, Dwór Artusa w Gdañsku, Etapy odbudowy i konserwacji po II wojnie œwiatowej 9. Cenne s¹ równie zbiory Biblioteki Gdañskiej Polskiej Akademii Nauk 10. 1 2 Gdañskie Towarzystwo Naukowe, e-mail: mbako@wp.pl. Czêœæ tekstu zosta³a opublikowana w formie popularnej w miesiêczniku Nasza Historia nr 6, 2016. 3 J. Friedrich, Odbudowa G³ównego Miasta w Gdañsku w latach 1945 1960, Gdañsk 2013. 4 W. G. Deurer, Danzig. Die Dokumentation 52 historischer Kirchen, Hamm 1996, (wyd. polskie: Gdañsk i jego koœcio³y. Dokumentacja 56 zabytkowych istniej¹cych i nieistniej¹cych koœcio³ów Gdañska, t³um. J. Jarosz, Gdañsk 2003). 5 J. S a m p, Gdañskie dwory i pa³ace, Gdañsk 1998. 6 W. Gruszkowski, Zniszczenia Œródmieœcia Gdañska i pocz¹tki odbudowy, [w:] Gdañsk 1945. Zbiór studiów, red. M. M r o c z k o, Gdañsk 1996. 7 E. Barylewska Szymañska, W. Szymañski, Das Uphagenhaus in Danzig, Gdañsk 2003. 8 E. i M. Kilarscy, Czego ju nie ma we wnêtrzach zabytkowych budowli Gdañska?, [w:] Gdañsk 1945... 9 E. ŒledŸ, Dwór Artusa w Gdañsku, Etapy odbudowy i konserwacji po II wojnie œwiatowej, [w:] Dwór Artusa w Gdañskus: sztuka i sztuka Konserwacji, red. T. G r zybkowska, J. Talbierska, Gdañsk 2004. 10 Biblioteka PAN, syg. Ms 5869, kopia maszynopisowa Keibel, Oberreg. und baurat, Berlin 1942. Niederschrift über die Besichtigung der Denkmalsbauten der Hansestadt Danzig in der Zeit vom 11. Bis 18. Oktober 1942.
156 Maciej Bakun Niniejszy tekst jest pierwszym, który porusza problematykê ewakuacji gdañskich zabytków w okresie II wojny œwiatowej, i który bazuje na Ÿród³ach zachowanych w zbiorach Geheimes Staatsarchiv Preußischer Kulturbesitz w Berlin Dahlem. Materiale odnalezionym, doœæ przypadkowo, bo w zespole akt dotycz¹cych obrony przeciwlotniczej Gdañska podczas II wojny œwiatowej 11. PRZYCZYNY EWAKUCJI GDAÑSKICH ZABYTKÓW W maju 1942 r. alianci dokonali zmasowanego nalotu na Koloniê. Atak poch³on¹³ wiele istnieñ ludzkich i spowodowa³ nieodwracalne straty w infrastrukturze, siej¹c równie spustoszenie w dziedzictwie kulturowym miasta. Jednoczeœnie unaoczni³ w³adzom w Berlinie, e obrona przeciwlotnicza zawiera wiele luk i nie jest w stanie ochroniæ kraju przed dzia³aniami bombowców 12. W konsekwencji powo³ano specjalne grupy architektów i budowniczych, którzy mieli siê zaj¹æ dokumentacj¹ i zabezpieczeniem dóbr kultury. Na Gdañsk wyznaczona zosta³a grupa budowlana tzw. Keibel (Baugruppe Keibel zur Abwendung von Kriegsschäden an Baudenkmälern), której nazwa pochodzi od nazwiska nadradcy budowlanego Keibla (jak dot¹d nie uda³o siê ustaliæ imienia). Podlega³ on pruskiemu Ministerstwu Finansów, (Preußisches Finanzministerium), natomiast w Gdañsku by³ zwierzchnikiem Hansa Riecherta, rezyduj¹cego w Ratuszu Starego Miasta przy ul. Korzennej, architekta i specjalnego przedstawiciela do spraw obrony powietrznej przy biurze gauleitera (Der Sonderbeauftragte für Luftschutz beim Gauleiter und Reichsstatthalter). W dokumentacji Ÿród³owej pojawia siê informacja, e Keibel przyjecha³ do Gdañska na osobiste zaproszenie gauleitera Alberta Forstera. By³ to swoisty dowód uznania dla doœwiadczeñ nadradcy, jakie wyniós³ on z dzia³alnoœci na zachodzie Niemiec. Nic wiêc dziwnego, e z przybyciem grupy budowlanej wi¹zano du e nadzieje, zw³aszcza e miejscowe si³y konserwatorskie by³y zbyt szczup³e, brakowa³o wykwalifikowanego personelu i œrodków finansowych 13. A czasu by³o coraz mniej. Sytuacja Niemców na froncie wschodnim pogarsza³a siê z ka dym miesi¹cem, zaœ pogodne lato 1943 r. sprzyja³o prowadzeniu lotów zwiadowczych nad miastem. Odnotowywano coraz wiêcej alarmów lotniczych i obawiano siê, e jesieñ mo e przynieœæ potê ny atak powietrzny 14. Delegatem grupy Keibel w Gdañsku zosta³ architekt Jacob Deurer, równie powo- ³any osobiœcie przez gauleitera Forstera na stanowisko urzêdnicze. Sta³o siê to 13 paÿ- 11 Ca³a dokumentacja z dzia³alnoœci Baugruppe Keibel znajduje siê w zbiorach Tajnego Archiwum Fundacji Pruskiego Dziedzictwa Kulturalnego w Berlinie Dahlem (Geheimes Staatsarchiv Preußischer Kulturbesitz) [dalej: GStA PK] w zespole ministerstwa finansów (Finanzministerium IV Hochbauabteilung Rep. 151 IV, 3.7.10 Baugruppe Keibel zur Abwendung von Kriegsschäden an Baudenkmälern). W zespole oprócz Gdañska znajduje siê wiele innych miast niemieckich, w których dzia³a Baugruppe Keibel, jak np. Bremen, Berlin, Potsdam, Kolonia i Stralsund. 12 W. Mikulicz, Operacja Milenium. Historia nalotu 1000 bombowców RAF Bomber Command na Koloniê 30 31 V 1942 r., Dzieje Najnowsze, R. XXXV z. 4, 2003, s. 22 i in. 13 GStA PK, I. Ha Rep. 151 IV Finanzministerium Nr 2407/3, Preußisches Finanzministerium, Baugruppe Keibel zur Abwendung von Kriegsschäden an Baudenkmälern an Herrn Architekt Hans Riechert Danzig Hansaplatz 7. Berlin 24 Juni 1943, bez numeru strony. 14 J. Pieka³kiewicz, Wojna w powietrzu 1939 1945, Warszawa 2001, s. 275 276; O. Groehler, Bombenkrieg gegen Deutschland, Berlin 1990, s. 166.
Kwestia ewakuacji gdañskich zabytków w czasie II wojny œwiatowej w œwietle materia³ów... 157 dziernika 1942 r., ale nad Mot³aw¹ Deurer pojawi³ siê po raz pierwszy dopiero w czerwcu roku nastêpnego. Przyjecha³, aby z nadradc¹ Keibelem osobiœcie zorientowaæ siê w sytuacji. Od razu rozpocz¹³ wspó³pracê z g³ównym konserwatorem prowincji Erichem Volmarem 15. Ustalono, e w pierwszej kolejnoœci zabezpieczone zostan¹ organy w gdañskich œwi¹tyniach, a w szczególnoœci barokowy instrument z koœcio³a œw. Barbary. W efekcie do czerwca 1944 r. wykonano zdjêcia i dokumentacjê fotograficzn¹ 18 organów w Gdañsku i okolicy, m.in. w Pruszczu Gdañskim. G³ówne prace fotograficzne zosta³y zlecone specjalnej wys³anniczce z Berlina Dore Berleben. Zastanawiaj¹ca jest kwestia, jaka pojawia siê w paÿdzierniku 1943 r. i dotyczy wykorzystania parowca Paul Benecke do sk³adowania gdañskich dóbr kultury. Niestety, w materia³ach Ÿród³owych oprócz potrzeby zamontowania ogrzewania i odpowiedniej wentylacji nie ma nic wiêcej. Nie wiadomo, gdzie siê porusza³ i czy w ogóle siê przemieszcza³. Przez ca³y okres urzêdowania w Gdañsku Jacob Deurer mia³ swoje biuro i siedzibê w hotelu Deutsches Haus. Przewa nie przebywa³ w mieœcie cztery tygodnie, po czym na tydzieñ wraca³ do Berlina. Zawsze podró owa³ ze specjalnymi uprawnieniami 16. WIELKA EWAKUACJA Podstawowe prace konserwatorsko-zabezpieczaj¹ce polega³y na wykonaniu rysunków, szkiców oraz odlewów rzeÿb, ornamentów itp. Zasadnicz¹ kwesti¹ okaza³a siê jednak ewakuacja do miejsc, które uznano za bezpieczniejsze, ni zagro ony nalotami Gdañsk. Prace zabezpieczaj¹ce rozpoczê³y siê po oko³o trzech miesi¹cach od przybycia Deurera do Gdañska, a wiêc w paÿdzierniku 1943 r. i oficjalnie trwa³y do stycznia 1945 r. Wszystkie czynnoœci dokumentowano w postaci przekazywanych do Berlina meldunków. W sumie by³o ich 37, a ostatni jest datowany na 10 stycznia 1945 r. Z dokumentacji tej wiadomo m.in., e do Domu Dziecka w Kolbudach przewieziono odlew z fontanny Neptuna. W gospodzie Pennera (Guthaus Penner) w Kowalach (Kowall) ulokowano odlewy zdobieñ z Ratusza G³ównego Miasta, Domu Uphagena, Zbrojowni, Z³otej Kamienicy (Steffenhaus) oraz odlewy ró nych elementów zdobieñ i ornamentów z koœcio³ów: œw. Bart³omieja, œw. Miko³aja i œw. Jana 17. Z kolei poklasztorny refektarz w Kartuzach sta³ siê miejscem, do którego ewakuowano meble, obrazy i inne cenne elementy wyposa enia z willi Patschkego we Wrzeszczu. Do zabudowañ dawnego klasztoru, wedle meldunku nr 27 z dnia 9 czerwca 1944 r. przewieziono wyposa enie z Dworu Artusa, a mianowicie kafle piecowe. Ponadto z³o ono tu tabernakulum 15 GStA PK, I. Ha Rep. 151 IV Finanzministerium Nr 2407/3, Preußisches Finanzministerium, Baugruppe Keibel zur Abwendung von Kriegsschäden an Baudenkmälern an Herrn Architekt Hans Riechert Danzig Hansaplatz 7. Berlin 24 Juni 1943, bez numeru strony. 16 Tam e, Der Sonderbeauftragte für Luftschutz beim Gauleiter und Reichsstatthalter Architekt Hans Riechert An Herrn Oberregierungs-und baurat KeibelPreußisches Finazministerium, Danzig, 9 X1943, bez numeru strony. 17 Wszystkie meldunki wraz z opisem miejsca ewakuacji zachowa³y siê w zasobach Tajnego Archiwum Fundacji Pruskiego Dziedzictwa Kulturalnego w Berlinie Dahlem (Geheimes Staatsarchiv Preußischer Kulturbesitz) w zespole ministerstwa finansów pod sygnatur¹ Nr 2407/5.
158 Maciej Bakun z pó³nocnej nawy koœcio³a Mariackiego oraz wyposa enie Domu Uphagena, czyli kafli pieców z trzech pomieszczeñ, nadto skrzynie z panelami, kolejne drzwi i inne elementy drewnianego wyposa enia 18. Ewakuacja Domu Uphagena jest tym szczególnym przyk³adem, e ze wzglêdu na muzealny charakter zosta³ on rozebrany niemal do go³ych murów. Potwierdzaj¹ to dokumenty, z których wynika m.in., e 26 maja 1944 r. wys³ano do koœcio³a w ukowie (Zuckau-Oberkirche) skrzynie z kafelkami z rozebranych 4 pieców, skrzynie z czêœci¹ (wzorem) pod³ogi, podwójne drzwi z pomieszczeñ oraz kilka sztuk okien. Natomiast meldunek nr 16 z dnia 11 kwietnia 1944 r., zawiera³ przeniesienie wyposa enia Domu Uphagena do gospody Gaebela w miejscowoœci Gorzêdziej (Klein Gerdin, Guthaus Gaebel). Cech¹ charakterystyczn¹ tego meldunku jest to, e na kilkunastu stronach omówiono szczegó³owo sposób spakowania i zinwentaryzowania obiektów wyposa enia. Wymieniono po kolei numer pokoju, co siê w nim znajdowa³o i do jakiej skrzyni dany element z³o ono. Za ciekawostkê mo na uznaæ fakt, e szk³o i porcelana zosta³y Ÿle spakowane i musia³y byæ przepakowane przez specjalistów grupy Keibel 19. ZAMEK W BYTOWIE Specyficzn¹ lokalizacj¹, jaka pojawia siê w raportach, jest zamek w Bytowie. Jej wyj¹tkowoœæ wynika z tego, e chodzi o miejscowoœæ po³o on¹ poza granicami prowincji Gdañsk Prusy Zachodnie, z tego te wzglêdu przewóz i sk³adowanie zabytków wymaga³y specjalnej zgody gauleitera prowincji Pomorze, tj. Franza Schwede. Takow¹ uzyskano, st¹d te przygotowano dla gdañskich zabytków dwa pomieszczenia na pierwszym piêtrze w pó³nocnym skrzydle zamku. Transport, podobnie jak w innych wypadkach rozœrodkowania, zapewnia³a firma spedycyjna Hagemann z Gdañska Wrzeszcza. W pierwszej kolejnoœci przewieziono do Bytowa zdemontowane organy z koœcio³a Bo ego Cia³a. Poza tym sto³y, renesansowe krzes³a i inne elementy wyposa enia koœcio³ów gdañskich 20. Ponownie zamek pojawi³ siê w meldunku nr 11 z 14 lutego 1944 r. Tym razem z koœcio³a Bo ego Cia³a przewieziono m.in. kilka renesansowych krzese³ i sto³ów w stylu rokoko. KIERUNEK PO UDNIOWY U AWY Gdañskie zabytki wywo ono nie tylko w g³¹b Kaszub czy na Kociewie, ale i na Powiœle oraz u³awy. Przyk³adowo, w meldunku nr 4 z 22 grudnia 1943 r. pojawia siê miejscowoœæ Pieckel, czyli polskie Piek³o, gdzie do œwi¹tyni ewangelickiej zwieziono 18 GStA PK, I. Ha Rep. 151 IV Finanzministerium, Nr 2407/5, Meldung Nr 27. Der Sonderbeauftragte für Luftschutz beim Gauleiter und Reichsstatthalter Architekt Hans Riechert an das Landesamt für Denkmalpfläge z.hd. Herrn Oberbauart Volmar, Danzig 9 VI 1944, bez numeru strony. 19 Tam e, Meldung Nr 16 Uphagenhaus Langgasse. Aufstellung der verpackten und sicher gestellten. Möbel und Einrichtungsgegenstände des Hauses. Untergebracht in Kl. Gerdin, Gutshaus Gaebel, IV 1944, bez numeru strony. 20 GStA PK, I. Ha Rep. 151 IV Finanzministerium Nr 2409/2 Baugruppe Keibel zur Abwendung von Kriegsschäden an Baudenkmälern. Danzig. Heilig-Leichnam-Kirche. Orgel. Verzeichnis der hergestellten Filme und Platten 1944.
Kwestia ewakuacji gdañskich zabytków w czasie II wojny œwiatowej w œwietle materia³ów... 159 Il. 1. i 2. Przygotowania do transportu gdañskich dóbr koœcielnych. Źród³o: GStA PK, I. Ha Rep. 151 IV Finanzministerium Nr 2409/1
160 Maciej Bakun Il. 3. i 4. Zamek w Bytowie. Miejsce ewakuacji i sk³adowania m.in. elementów wyposa enia z koœcio³a Bo ego Cia³a. Źród³o: GStA PK, I. Ha Rep. 151 IV Finanzministerium Nr 2409/1
Kwestia ewakuacji gdañskich zabytków w czasie II wojny œwiatowej w œwietle materia³ów... 161 Il. 5. Koœció³ ewangelicki w miejscowoœci Piek³o (Pieckel), gdzie zwieziono m.in. wyposa enie z koœcio³a œw. Jana. Źród³o: GStA PK, I. Ha Rep. 151 IV Finanzministerium Nr 2409 Il. 6. Koœció³ ewangelicki w miejscowoœci Lichnowy Wielke (Groß Lichtenau), gdzie przywieziono wyposa enie m.in. koœcio³a œw. Katarzyny Źród³o: GStA PK, I. Ha Rep. 151 IV Finanzministerium Nr 2409
162 Maciej Bakun Il. 7. Malutki parterowy koœció³ek z muru pruskiego w miejscowoœci Koñczewice (Kunzendorf). Na pierwszym planie pó³ciê arówka z przyczp¹. Źród³o: GStA PK, I. Ha Rep. 151 IV Finanzministerium Nr 2409 Il. 8. Wspólne zdjêcie przy roz³adunku. Prawdopodobnie cz³onkowie grupy Keibel. Źród³o: GStA PK, I. Ha Rep. 151 IV Finanzministerium Nr 2409
Kwestia ewakuacji gdañskich zabytków w czasie II wojny œwiatowej w œwietle materia³ów... 163 wyposa enie z koœcio³a œw. Jana. W tym samym dokumencie pojawia siê informacja o transporcie do Koñczewic (Kunzendorf) obiektów z koœcio³ów œw. Jana i œw. Miko³aja 21. Trzy tygodnie póÿniej dostarczono tam wyposa enie z koœcio³a œw. Katarzyny, zaœ 14 lutego 1944 r. w meldunkach pojawia siê po raz pierwszy miejscowoœæ Groß Lichtenau, a wiêc Lichnowy Wielkie, gdzie umieszczono wyposa enie z koœcio³ów œw. Jana, œw. Katarzyny, œw. Bart³omieja oraz œw. Brigidy. W tym ostatnim wypadku zaznaczono, e zabytki z³o ono w szopie katolickiego pastora (Schuppen des kath. Pfarrers). Wed³ug meldunku nr 29 z 16 czerwca 1944 r. do Lichnów Wielkich trafi³o wyposa enie z b¹dÿ co b¹dÿ peryferyjnego koœcio³a Zbawiciela (Salvatorkirche), jaki do koñca wojny istnia³ na Zaroœlaku. Z budynku przetrwa³ do naszych czasów tylko fragment wie y, wiemy natomiast, e przed zag³ad¹ zdo³ano z niego wywieÿæ ró nego rodzaju szkice i drewniane rzeÿbienia m.in. elementów organów, nadto krzes³a i ³awy. W tym samym raporcie pojawia siê informacja, e z koœcio³a Mariackiego przetransportowano w skrzyni drobne czêœci zegara astronomicznego 22. GDAÑSKIE SCHRONY Jakkolwiek wiêkszoœæ sk³adnic zabytków ulokowano na terenach wiejskich, to pod uwagê brano te schowki na terenie miasta. Mia³y siê one znajdowaæ w centrum, ale z dala od zabytkowej starówki. Jednym z takich miejsc by³ teren pomiêdzy Ma³¹ Zbrojowni¹ (alte Zeughaus) a Bram¹ Nizinn¹ (Leege Tor). Prawdopodobnie chodzi³o tu o Bastion œw. Gertrudy, posiadaj¹cy kazamaty okreœlane jako doœæ suche z wielkimi bramami otwierane na plac. Zauwa ono, e po niewielkiej przebudowie mog¹ pomieœciæ wiêksz¹ liczbê dzie³ sztuki 23. Informacja o bastionie pochodzi z paÿdziernika 1942 r., ale brak jest danych na temat sk³adowanych obiektów. Innym miejscem by³a Biskupia Górka. W tutejszej pulverkammer, czyli prochowni umieszczono ozdobne okratowania z koœcio³a œw. Jana oraz z koœcio³a Mariackiego. Z kolei w Bastionie Ostroróg (Scharfenort Nord), po raz pierwszy pojawiaj¹cym siê w meldunku z 22 grudnia 1943 r., umieszczono g³ównie wyposa enie z koœcio³a œw. Trójcy (kraty z chrzcielnicy) oraz Muzeum Miejskiego (równie kraty ozdobne), do tego elementy z wyposa enia koœcio³a Mariackiego, domu parafialnego przy koœciele œw. Katarzyny (tzw. Dom Kaznodziejów), kamienicy przy ul. Mariackiej 13 (g³ównie schody) oraz zdobienia ze Zbrojowni 24. W kontekœcie pojawiaj¹cych siê w raportach informacji o zabytkach sztuki kowalskiej, które zdeponowano na Biskupiej Górce, doœæ zagadkowa wydaje siê informacja, jak¹ zamieszczono w prasie gdañskiej 25. Jest tam bowiem mowa o pomniku s³ynnego uczonego, Nataniela Mateusza Wolffa, zarzuconym przeró nym elaziwem. Nie wia- 21 GStA PK, I. Ha Rep. 151 IV Finanzministerium. Nr 2407/5, Meldung Nr 4, 22 XII 1943, bez numeru strony. 22 Tam e, Meldung Nr 8, 14 I 1944, bez numeru strony; Tam e, Meldung Nr 29, 16 VI 1944, bez numeru strony. 23 GStA PK, I. Ha Rep. 151 IV Finanzministerium Nr 2407/2, Preußisches Finanzministerium Baustab Keibel Zur Abwendung von Kriegsschäden an Baudenkmälern, Niederschrift über die Besichtigung der Denkmalsbauten der Hansestadt Danzig in der Zeit 11-18.10.1942, s. 10. 24 GStA PK, I. Ha Rep. 151 IV Finanzministerium. Nr 2407/5, Meldung Nr 3, 22 XII 1943, bez numeru strony. 25 Dziennik Ba³tycki, 10 VIII 1947, nr 218.
164 Maciej Bakun domo niestety, czy za tym okreœleniem kryj¹ siê obiekty ewakuowane, czy te sprzêt wojskowy, jaki pozosta³ po walkach o Gdañsk w marcu 1945 r. OSTATNIE MIESI CE I ZMIANA KIERUNKU EWAKUACJI W raportach z prze³omu 1944 i 1945 r. daje siê zauwa yæ poœpiech w wywo eniu zabytków. Pomija siê ju robienie odlewów, kopii, rysunków. Po prostu wymontowywano ca³e elementy i przewo ono je do innych miejsc z zaznaczeniem, co wykonano wczeœniej i gdzie siê znajduj¹. Tak by³o w³aœnie w wypadku koœcio³a œw. Bart³omieja, gdzie w ci¹gu zaledwie dwóch tygodni, od 28 listopada do 12 grudnia 1944 r., wywieziono prawie kompletne wyposa enie ruchome. By³y to obrazy, figurki, ozdobne rzeÿbienia, wzory gzymsów i ornamentów, jak równie elementy organów koœcielnych i odlewy wyposa enia sta³ego. Zmienia siê równie kierunek ewakuacji. Z zagro onych terenów po³udniowych przenosi siê zabytki bardziej na pó³noc miasta m.in. do Bolszewa (Bohlschau) ko³o Wejherowa 26. Kolejny meldunek, nr 36, wskazuje, e w styczniu 1945 r. przywieziono do Bolszewa tak e rzeÿbione schody z domu przy ul. Szerokiej 89 oraz elementy schodów z kutego elaza z ul. Korzennej 44. Do tego gipsowe odlewy figurek z portalu i ze szczytu kamienicy domu przy ul. Chlebnickiej 15 oraz odlewy figurek z portalu (w sumie 10 sztuk) z domu przy ul. Rycerskiej 10 27. HISTORIA ZATRZYMANA NA FOTOGRAFII Du ym wk³adem grupy Keibel w ratowanie zabytków by³o oprócz akcji rozœrodkowania sporz¹dzenie dokumentacji zdjêciowej. Dla grupy fotografów, która wziê³a w tym udzia³, stanowi³o to nie lada wyzwanie. Zrobiono kilkaset fotografii wyposa- enia koœcio³ów, elewacji budynków, widoku miasta i ulic. Sfotografowano 18 organów koœcielnych w Gdañsku i organy koœcio³a w Pruszczu. Do listopada 1944 r. zdjêcia robione by³y przez trzy osoby: in. Vogel wykona³ zdjêcia Zbrojowni, Wie y Wiêziennej, koœcio³ów œw. El biety i œw. Barbary; Dore Barleben wykonywa³a zdjêcia detali wyposa enia koœcio³ów, a niejaka pani Haupt sfotografowa³a m.in. wnêtrza koœcio³a œw. Bart³omieja. W grudniu 1944 r. wykonano zdjêcia wnêtrza domów przy ul. Szerokiej 89 (schody), ul. Piwnej 9 (równie schody spiralne) i domu przy ul. Scharmachergasse 5 6, gdzie równie wykonano zdjêcia schodów. (rejon ul. Ko³odziejskiej i Teatralnej) 28. Grupa Keibel liczy³a zaledwie 20 pracowników etatowych, a do pomocy przy za³adunkach i innych pracach mia³a czterech jeñców wojennych. Ostatnia przepustka na przejazd poci¹giem z Gdañska do Berlina zosta³a wydana pracownikom grupy 30 grudnia 1944 r. 29 26 GStA PK, I. Ha Rep. 151 IV Finanzministerium. Nr 2407/5, Meldung Nr 35, 2 I 1945, bez numeru strony. 27 Tam e, Meldung Nr 36, 5 I 1945, bez numeru strony. 28 GStA PK, I. Ha Rep. 151 IV Finanzministerium Nr 2407/3, Fotografische Aufnahmen, 1 XI 1944, bez numeru strony. 29 Tam e, Bescheinigung zur Benutzung der Eisenbahn von Berlin nach Danzig und zurück zu reisen. Die Reise soll im Auftrage bis Finanzministers durchgeführt werden und dient kriegswichtigen Zwecke. Berlin 30 XII 1944, bez numeru strony.
Kwestia ewakuacji gdañskich zabytków w czasie II wojny œwiatowej w œwietle materia³ów... 165 Podsumowuj¹c warto zaznaczyæ, e kwestia ewakuacji gdañskich zabytków œciœle zwi¹zana by³a z obron¹ przeciwlotnicz¹. By³o to tzw rozœrodkowanie gdañskich dóbr kultury, które mia³o na celu ich ochronê przed skutkami nalotów. Prawdopodobieñstwo bombardowania i doœæ znacznych zniszczeñ by³o ogromne. Miasto bowiem ze wzglêdu na przemys³ stoczniowy znajdowa³o siê w czo³ówce obiektów przeznaczonych do zbombardowania i tylko swemu po³o eniu geograficznemu zawdziêcza³o, e nast¹pi³o to doœæ póÿno 30. Streszczenie Artyku³ przedstawia przyczyny ewakuacji gdañskich zabytków. Przybli a szczegó³owe prace przygotowuj¹ce i zabezpieczaj¹ce prowadzone przez tzw. grupê Keibel. Opisuje miejsca rozlokowania, daty i rodzaj ewakuowanych dóbr kultury z gdañskich koœcio³ów, Domu Uphagena i Dworu Artusa. Ukazuje, e ewakuacja gdañskich zabytków by³a œciœle zwi¹zana z obron¹ przeciwlotnicz¹ miasta. Tekst bazuje na Ÿród³ach Geheimes Staatsarchiv Preußischer Kulturbesitz w Berlin Dahlem. S³owa kluczowe: Gdañsk, ewakuacja, zabytki, obrona przecilotnicza, II Wojna Œwiatowa Abstract The article presents the reasons for the evacuation of Gdañsk monuments. Approximately detailed preparation and security work carried out by the so-called Keibel group. Describes locations, dates and types of evacuated cultural goods from Gdansk churches, Uphagen House and King Artus Court. It shows that the evacuation of the Gdañsk monuments was closely linked to the city s air defense. The text is based on the sources from the Secret State Archives Prussian Cultural Heritage Foundation in Berlin Dahlem. Key-words: Gdañsk, evacuation, monuments, anti-aircraft defense, Second World War 30 Por. M. Konarski, M. Bakun, Brytyjczycy nad Gdañskiem, [w:] 30 dni, nr 1 (98), 2012; M. Bakun, M. Konarski, Czerwone gwiazdy nad Gdañskiem, [w:] 30 dni, nr 1 2 (111 112), 2014.
166
167 Rocznik Gdañski, t. LXXV LXXVI, 2015 2016 PL ISSN 0080-3456 SYLWIA BYKOWSKA 1 DZIA ALNOŒÆ KOMISJI WERYFIKACYJNEJ W GDAÑSKU W LATACH 1945 1947 NA TLE SYTUACJI SPO ECZNEJ Lata po 1945 r. to czas wyj¹tkowy pod wieloma wzglêdami. Czas tryumfu i trwogi, odbudowy i utraty, czy wreszcie oczekiwania i rozczarowania. To czas, w którym stare odchodzi³o, a nowe objawia³o siê w zupe³nie nieoczekiwanej formie. Niekiedy jednak stare próbowa³o ocaliæ przed zapomnieniem w³asn¹ to samoœæ. Tak by³o w odniesieniu do Polonii gdañskiej z terenów Wolnego Miasta, która po zakoñczeniu wojny, gdy Gdañsk by³ ju polskim miastem, okreœla³a siebie mianem Polaków gdañszczan. W niniejszym artykule zostanie ukazana dzia³alnoœæ Komisji Weryfikacyjnej w Gdañsku, powo³anej w zwi¹zku z koniecznoœci¹ rozdzielenia gdañskiej populacji na tych, którzy po 1945 r. mogli pozostaæ w swoim rodzinnym mieœcie oraz wysiedleniem z jego granic tych, których decyzje z Ja³ty i Poczdamu tego prawa pozbawi³y 2. Zabieg ten wynika³ z przesuniêcia na zachód granic pañstwowych, w œlad za którym ludnoœæ rodzima z terenów tzw. ziem odzyskanych stanê³a przed dramatycznym wyborem swoich dalszych yciowych losów. Jak wiadomo, moc¹ decyzji podjêtych przez wielkie mocarstwa Gdañsk do³¹czy³ do grona tych miast Polski i Europy Wschodniej, których oblicze ludnoœciowe uleg³o ca³kowitemu przeobra eniu. Zasiedlenie i zagospodarowanie terenów nale ¹cych dot¹d do Trzeciej Rzeszy i zamieszka³ych przez ludnoœæ niemieck¹ zobligowan¹ po wojnie do ich opuszczenia, to problem nie tylko powojennego Gdañska, ale tak e Szczecina, Zielonej Góry czy Wroc³awia 3. 1 Instytut Historii Polskiej Akademii Nauk, e-mail: sbykowska@ihpan.edu.pl. 2 Na temat ewolucji stosunku do rodzinnego miasta jego niemieckich mieszkañców, którzy po 1945 r. opuœcili Gdañsk, skupionych w zwi¹zku wypêdzonych dawnych gdañszczan (Bund der Danziger) zob.: E. Kizik, Obraz powojennego Gdañska w relacjach obcokrajowców. Rekonesans badawczy, [w:] Szkice z ycia codziennego w Gdañsku w latach 1945 1989, red. G. Berendt, E. Kizik, Gdañsk 2012, s. 35. 3 Oprócz Polski z podobnym problemem mamy do czynienia równie w Czechos³owacji, Rumunii, ZSRR oraz na Wêgrzech.
168 Sylwia Bykowska Weryfikacji ludnoœci rodzimej w województwie gdañskim zosta³a ju poœwiêcona ksi¹ ka wydana w 2012 roku 4. Gdañsk przebadano w niej g³ównie pod wzglêdem formalnej organizacji weryfikacji na obszarze ca³ego województwa. Celowe wydaje siê ponowne przyjrzenie tej problematyce, jednak z punktu widzenia wspomnianej grupy rodzimych Polaków zamieszkuj¹cych w Gdañsku. Aktywnoœæ tego œrodowiska po 1945 r. jest bardzo interesuj¹ca, jednak poza publikacjami wspomnieniowymi, powojenne losy Polonii gdañskiej nie doczeka³y siê dot¹d naukowego opracowania. UWAGI OGÓLNE Punkt wyjœcia w rozwoju stosunków ludnoœciowych Gdañska stanowi zajêcie miasta przez Armiê Radzieck¹ i utworzenie w dniu 30 marca 1945 r. województwa gdañskiego. Zaraz po ustaniu dzia³añ wojennych rozpoczê³y siê masowe przemieszczenia, które w literaturze przedmiotu okreœla siê niekiedy mianem wêdrówek ludów, niespotykanych dot¹d zarówno w dziejach Polski, jak i Gdañska. W ich wyniku ukszta³towa³a siê nowa gdañska spo³ecznoœæ. Masowa akcja osiedleñcza zakoñczy³a siê w koñcu 1946 roku. Tylko w pierwszym pó³roczu jej trwania przyby³o do Gdañska blisko 77 tys. Polaków z ró nych regionów Polski przed- i powrzeœniowej. Kolejne 70 tys. nap³ynê³o w przeci¹gu 1946 roku. Przybysze pochodzili m.in. z województw: bydgoskiego, warszawskiego, lubelskiego, kieleckiego i poznañskiego, a tak e z by³ych kresów Drugiej Rzeczpospolitej. Jedni powodowani pragnieniem rozpoczêcia nowego ycia, inni chêci¹ zysku, niemal wszyscy przekonani, e czekaj¹ na nich opuszczone przez Niemców mieszkania, które bez przeszkód bêdzie mo na zasiedliæ. Portowe miasto wieœci³o te dobr¹ pracê i sukces. Tymczasem sytuacjê komplikowali nie tylko o³nierze sowieccy, którzy zajmowali niektóre kwarta³y ulic, udaremniaj¹c dostêp do opuszczonych przez Niemców mieszkañ, lecz tak e polscy autochtoni, którzy niejako zamazywali po ¹dany podzia³ na Polaków i Niemców. W tym kontekœcie o ile po 1945 roku naród by³ kategori¹ silnie uwspólnatawiaj¹c¹, o tyle to samoœæ gdañska rodzi³a podejrzenia. Osobom z centralnej Polski trudno by³o zaakceptowaæ obco brzmi¹cy akcent oraz nieuniknione w przesz³oœci zwi¹zki polskich gdañskich autochtonów z niemieckimi s¹siadami. Oznaki te umniejsza³y, a niekiedy wrêcz dyskwalifikowa³y gdañszczan jako Polaków. Mia³o to swoje znaczenie dla powojennych losów rodzimych gdañszczan. Autochtoni, dla których pozostanie w rodzinnym Gdañsku by³o czymœ oczywistym, w opinii przybyszy powinni byli opuœciæ te ziemie. Gdy w 1948 r. mieszkañców Gdañska obliczano na 165 494 osób, blisko 14 tys. z tej liczby stanowi³a ludnoœæ rodzima 5. Tragiczne doœwiadczenie wojny mocno zachwia³o systemem wartoœci grup i jednostek, jednak wkrótce po zakoñczeniu wojny pragnieniem ocala³ych Polaków gdañszczan by³o wyst¹pienie wobec nap³ywaj¹cych 4 S. Bykowska, Rehabilitacja i weryfikacja narodowoœciowa ludnoœci polskiej w województwie gdañskim po II wojnie œwiatowej, Gdañsk 2012. Tutaj zob. przegl¹d Ÿróde³ i literatury. Województwo gdañskie objê³o swym zasiêgiem trzy przedwojenne organizmy pañstwowe i zarazem ró norodne grupy ludnoœci rodzimej, w tym kaszubskiej. I tak w jego sk³ad wesz³y powiaty przed wojn¹ polskie (gdyñski, kartuski, morski, starogardzki, koœcierski, tczewski), powiaty dawniej niemieckie (elbl¹ski, malborski, sztumski, kwidzyñski i lêborski) oraz obszar by³ego Wolnego Miasta Gdañska. Tej specyfice podporz¹dkowano strukturê ksi¹ ki. 5 G³ówny Urz¹d Statystyczny w Gdañsku, Przegl¹d statystyczny miasta Gdañska za czas 1945 1950, s. 13.
Dzia³alnoœæ Komisji Weryfikacyjnej w Gdañsku w latach 1945 1947 na tle sytuacji spo³ecznej 169 osadników z g³êbi kraju w roli gospodarza na ich rodzimej ziemi. Rych³o zrozumieli, e nie jest to mo liwe 6. Natomiast swoje si³y i aktywnoœæ musieli skoncentrowaæ na problemie uzyskania praw do bycia Polakiem. Uzyskane w wyniku weryfikacji zaœwiadczenia dawa³y im prawo dalszego mieszkania w swoich domach oraz gwarantowa³y pe³noprawne uczestnictwo w yciu spo³ecznym. Gdañsk by³ najchêtniej wybieranym poniemieckim miastem jako cel migracji osadników. W pierwszych kilku powojennych latach ukszta³towa³a siê podstawowa tkanka ludnoœci powojennego Gdañska. By³ to tzw. postmigracyjny model spo³eczny, charakterystyczny dla ziem odzyskanych. Podstawow¹ cech¹ tego modelu by³ miêdzyregionalny sk³ad ludnoœci ze zdecydowan¹ przewag¹ osadników w stosunku do ludnoœci rodzimej. Istotne pytanie badawcze, choæ nie³atwe do rozwi¹zania, zawiera siê w pytaniu o kszta³t relacji pomiêdzy zró nicowanymi kategoriami ludnoœci. Niew¹tpliwie na relacjach tych w znacz¹cym stopniu zawa y³ z jednej strony specyficzny status mieszkañców ziem poniemieckich, w tym i Gdañska. Z uwagi na przynale noœæ pañstwow¹ do Trzeciej Rzeszy nie posiadali oni polskiego obywatelstwa. Z drugiej strony postêpuj¹cy od wiosny 1945 r. odp³yw Niemców za Odrê i nap³yw polskich osadników gwa³townie zmienia³ strukturê miejskiej spo³ecznoœci. Ci ostatni wkrótce zaczêli stanowiæ jej zasadniczy trzon, natomiast kondycja gdañskich autochtonów sprowadza³a siê do obrony pozycji spo³ecznej w nowej sytuacji. Na wzajemny obraz poszczególnych grup ludnoœci sk³ada³y siê ró ne elementy, z których do najwa niejszych nale a³y: stereotypy, w których dominowa³y cechy negatywne, brak wiedzy na temat skomplikowanych stosunków narodowoœciowych panuj¹cych na przejmowanych przez Polskê terenach. Wychowani na styku dwóch kultur autochtoni niekiedy zdradzali oznaki zniemczenia w postaci kaleczenia mowy polskiej, brzmienia nazwiska czy osobistych przyzwyczajeñ. Dla ogó³u polskich przybyszy zastana w Gdañsku ludnoœæ to byli wy³¹cznie Niemcy. Fakt, i czêœæ ówczesnych gdañszczan stanowi³y osoby pochodzenia polskiego raczej umyka³ ich uwadze. A ponadto odmienne doœwiadczenia wojenne przywiezione przez jednych z centralnej Polski, a przez drugich z obszarów w³¹czonych do ZSRR utrudnia³y zrozumienie kwestii niemieckiego i gdañskiego obywatelstwa czy te Volkslisty. Nieznajomoœæ lub s³aba znajomoœæ jêzyka polskiego czy te charakterystyczny, budz¹cy niepokój akcent by³ istotnym czynnikiem stygmatyzuj¹cym rodzimych gdañszczan po 1945 r. Jednak równie znacz¹ce by³y kwestie materialne, przejêcie mieszkania lub mienia ruchomego po wysiedlonych Niemcach, co w sytuacji powojennej zawieruchy, a nade wszystko braku uregulowañ prawnych jasno okreœlaj¹cych status ludnoœci autochtonicznej, stanowi³o ³atwy motyw wzbogacenia siê. Korzystali z niego nie tylko tzw. pionierzy, ale tak e bardziej przedsiêbiorczy znajomi z s¹siedztwa. Nietrudno 6 Zob. artyku³ Miros³awa Dybowskiego, dzia³acza polonijnego, delegata Ministerstwa Spraw Zagranicznych do ludnoœci rodzimej, sekretarza Wojewódzkiej Komisji Weryfikacyjnej w Gdañsku, w którym stwierdza, e po 1945 r. ludnoœæ rodzima nie ma mo liwoœci pe³nienia roli gospodarza na swojej ziemi: Autochtoni. Na marginesie akcji weryfikacyjnej, Dziennik Ba³tycki, 1947 r., nr 78, s. 2. Propagandowo ludnoœæ rodzima by³a jednym z najwa niejszych argumentów za prawami Polski do poniemieckich terytoriów. G. Strauchold, Myœl zachodnia i jej realizacja w Polsce Ludowej w latach 1945 1947, Toruñ 2003, s. 90; H. R ybicki, Polska ludnoœæ rodzima w kszta³towaniu nowej spo³ecznoœci Pomorza Zachodniego po 1945 r., [w:] Pomorze trudna ojczyzna?, red. A. Sakson, Poznañ 1996, s. 195.
170 Sylwia Bykowska by³o o intrygê, na której mogli siê wzbogaciæ prawdziwi Polacy. W cytowanym wy ej artykule czytamy: Niestety wiêkszoœæ zarzutów, wp³ywaj¹cych do Komisji Weryfikacyjnej, to zarzuty nieistotne, oparte na osobistych pretensjach. Najczêœciej chodzi tu o usuniêcie z zajmowanego mieszkania czy sklepu 7. POLONIA GDAÑSKA W OBLICZU WERYFIKACJI Dzia³aczem, który integrowa³ po wojnie œrodowisko polskich gdañszczan i podejmowa³ pewne inicjatywy na rzecz zachowania ich to samoœci, by³ Kazimierz Banaœ- -Purwin 8. Przyby³ do Gdañska w dniu 8 kwietnia 1945 r. na czele grupy operacyjnej Ministerstwa Administracji Publicznej, której zadaniem by³o zorganizowanie struktur administracji wojewódzkiej. W³adze gdañskie wyznaczy³y mu zadanie uregulowania statusu przedwojennych gdañskich obywateli, a wiêc przeprowadzenia weryfikacji narodowoœciowej, a tym samym rozstrzygniêcia o ich dalszych yciowych losach: pozostania w rodzimym mieœcie lub wyjeÿdzie do Niemiec. Z jego inicjatywy 3 czerwca 1945 r. w gmachu Teatru Wielkiego przy ulicy Rokossowskiego 9 odby³o siê zgromadzenie oko³o tysi¹ca by³ych gdañskich dzia³aczy, które przybra³o formê protestu. Zosta³a tu podjêta rezolucja w sprawie uporz¹dkowania spraw narodowoœciowych, obywatelskich i w³asnoœciowych. Zgromadzeni zdefiniowali siebie jako ostatki polskiego ywio³u autochtonicznego pozosta³ego na tutejszych rodzimych ziemiach po krwawym pogromie teutoñskim 10. Publiczna manifestacja Polaków gdañszczan w obronie swoich praw stanowi³a pewien impuls do rozpoczêcia akcji weryfikacji w Gdañsku. W dniu 20 czerwca 1945 r. og³oszono ministerialne, bardzo ogólnie zakreœlone kryteria weryfikacyjne 11. Piêæ dni póÿniej Wojewódzki Wydzia³ Spo³eczno-Polityczny w Gdañsku, kierowany przez Leonarda Wierzbickiego 12, og³osi³ w tej sprawie okólnik. W³adze gdañskie ze zrozumieniem przyst¹pi³y do kwestii ludnoœci rodzimej. Pierwszy gdañski wojewoda po 7 Tam e. 8 Po wojnie K. Banaœ-Purwin pe³ni³ równie funkcjê prezesa Zwi¹zku Œpiewaczego Okrêgu Gdañskiego. Zob.: Gdañska Biblioteka Polskiej Akademii Nauk [dalej: BPAN], Ms 5521 i in.: Spuœcizna Banasia- Purwina. Z dniem 18 stycznia 1945 r. otrzyma³ powo³anie do Ministerstwa Administracji Publicznej (Departament Ogólno-Organizacyjny) i zadanie zorganizowania grupy administracyjno-samorz¹dowej dla Pomorza i Gdañska. 9 Dzisiejszy gmach Opery Ba³tyckiej, przed wojn¹ pe³ni³ funkcjê hali sportowej, który w latach 1948 1949 odbudowano jako budynek Teatru Wielkiego. 10 Manifestacje w polskim Gdañsku, Dziennik Ba³tycki, 1945, nr 16, s. 3. 11 Szczegó³owe omówienie ustawodawstwa weryfikacyjnego zob. S. Bykowska, Rehabilitacja i weryfikacja, s. 203 214. Obywatelstwo polskie mog³y uzyskaæ osoby narodowoœci polskiej, które w dniu 31 VIII 1939 r. zamieszkiwa³y nowo odzyskane ziemie, nie nale a³y do NSDAP i nie podlega³y sankcjom przewidzianym w dekrecie z 31 VIII 1944 r. (tzw. sierpniówka). 12 Leonard Wierzbicki dzia³acz spo³eczny i komunistyczny, cz³onek SDKPiL, w okresie miêdzywojennym pracownik spó³dzielczoœci, w latach 1945 1948 sprawowa³ nastêpuj¹ce funkcje: prezydenta Grudzi¹dza, kierownika Wydzia³u Spo³eczno-Politycznego w Urzêdzie Wojewódzkim w Gdañsku, przewodnicz¹cego Wojewódzkiej Rady Narodowej w Gdañsku, prezydenta Sopotu. Do obowi¹zków WSP nale a³ m.in. nadzór nad realizacj¹ weryfikacji narodowoœciowej.
Dzia³alnoœæ Komisji Weryfikacyjnej w Gdañsku w latach 1945 1947 na tle sytuacji spo³ecznej 171 1945 r., Mieczys³aw Okêcki 13, wyda³ obwieszczenie, w którym zaznaczy³, i weryfikacjê powinni przeprowadziæ: zasiedziali na tamtejszym terenie i znaj¹cy stosunki lokalne niew¹tpliwi Polacy, którzy swoimi podpisami osobiœcie odpowiadaæ bêd¹ za polski charakter petenta 14. Niespe³na dwa tygodnie póÿniej, w dniu 6 lipca 1945 r., wspomniany Banaœ-Purwin przyst¹pi³ do tworzenia Komisji Weryfikacyjno-Rehabilitacyjnej dla Polaków gdañszczan 15. Jego intencj¹ by³o objêcie zasiêgiem kompetencji i dzia³añ ca³¹ przedwojenn¹ spo³ecznoœæ Polonii gdañskiej, która zamieszkiwa³a nie tylko Gdañsk, ale tak e Sopot oraz powiat gdañski. Ostatecznie powo³ana do ycia 12 lipca 1945 r. Komisja Weryfikacyjno-Rehabilitacyjna podzielona zosta³a na cztery oddzia³y w nastêpuj¹cym sk³adzie: Gdañsk Franciszek B³eñski, Antonina Czy ewska, Maria Flisykowska, Pelagia Korbasiewicz, Wincenty Pacholski, Stefania S³upiñska, Smulikowski (brak imienia); Wrzeszcz Micha³ Bellwon, Józef Miotk, Pawe³ Œliwiñski; Oliwa Jan W³adys³aw Ebert, Bogus³aw Gañcz, Helena Hassowa; Sopot Bronis³aw Bukowski, Klemens Badzi¹g, Teofil Kulikowski, Micha³ Mieliñski, Klemens Nitka, Józef Uller, Medard Wieloch, Julian Zamkowski. W Komisji licznie zasiadali gdañscy autochtoni, co œwiadczy³o nie tylko o ich aktywnym udziale w yciu publicznym, lecz tak e o zwartoœci gdañskiej spo³ecznoœci i gotowoœci do prawnego uregulowania statusu gdañszczan. Na czele Komisji stan¹³ Kazimierz Banaœ-Purwin, który pocz¹tkowo przyjmowa³ interesantów w swoim mieszkaniu przy ul. Jaœkowa Dolina 3/3. Funkcjê zastêpcy pe³ni³ inny dzia³acz polonijny, Tadeusz Tylewski 16, natomiast sekretarza Alojzy Pilarczyk. Prawdopodobnie na spotkaniu z Franciszkiem Kotus-Jankowskim, prezydentem Gdañska, w dniu 14 lipca 1945 r. zosta³ zatwierdzony regulamin Komisji Weryfikacyjnej 17. Zdaj¹c sobie sprawê, e urzêdowe selekcjonowanie mieszkañców pod wzglêdem przynale noœci narodowej niesie ze sob¹ niebezpieczeñstwo nadu yæ z³o ono 13 Mieczys³aw Okêcki dzia³acz spo³eczny, in ynier i wyk³adowca m.in. na Politechnice Gdañskiej. Przed wojn¹ pracownik administracji pañstwowej i miejskiej, w 1944 r. obj¹³ funkcjê wiceministra komunikacji w PKWN, nastêpnie 30 marca 1945 r. zosta³ mianowany wojewod¹ gdañskim, jednak jako cz³onek Stronnictwa Demokratycznego ju w styczniu 1946 r. zosta³ odsuniêty ze stanowiska. Jako wojewoda by³ wykonawc¹ polityki narodowoœciowej w województwie. Nieformalnie podlega³ pierwszemu sekretarzowi Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Partii Robotniczej. Podobnie, jak w ca³ej powojennej Polsce, du ¹ rolê w przebiegu procesów zwi¹zanych z kwestiami narodowoœciowymi pe³ni³ Wojewódzki Urz¹d Bezpieczeñstwa Publicznego. 14 Archiwum Pañstwowe w Gdañsku [dalej: AP Gd], 1165/1095, Zarz¹dzenia w sprawie weryfikacji 1945 1951, 25 VI 1945 r., k. 78. 15 Komisja pojawia siê w dokumentach tak e jako Komisja Weryfikacyjna dla Spraw Rehabilitacji, Komisja Weryfikacyjno-Rehabilitacyjna dla Polaków Gdañszczan lub Komisja Weryfikacyjna dla Polaków Gdañszczan. 16 Zarówno przed, jak i po wojnie, by³ dyrygentem chórów polskich na terenie Gdañska. BPAN, Ms 5521, Spuœcizna Banasia-Purwina, k. 13 i in. Tadeusz Tylewski by³ s¹siadem Banasia-Purwina. Dolne partie ul. Jaœkowa Dolina (czêœæ w kierunku wzgórz morenowych przez pierwsze miesi¹ce po wojnie by³a niedostêpna i strze ona przez Sowietów) oraz ul. Batorego przeznaczone by³y do zasiedlenia przez polskich urzêdników. 17 BPAN, Ms 5525, Pismo Fr. Kotus-Jankowskiego do K. Banasia-Purwina, VII 1945 r., k. 57. Franciszek Kotus-Jankowski, dzia³acz spo³eczny i komunistyczny, cz³onek SDKPiL, w 1911 r. zes³any do guberni Wiatskiej, do miasteczka Ur um na Syberii, zwolniony po dwóch latach w wyniku amnestii cara Miko³aja II. W dniu 31 III 1945 r. zosta³ mianowany na stanowisko prezydenta Gdañska, do którego przyby³ 4 kwietnia tego roku na czele szesnastoosobowej grupy operacyjnej. Z powodu s³abego stanu zdrowia z³o y³ rezygnacjê z funkcji prezydenta Gdañska, który to urz¹d w dniu 28 maja 1946 r. przekaza³ swojemu nastêpcy Boles³awowi Nowickiemu.
172 Sylwia Bykowska zobowi¹zanie do kierowania siê w podejmowaniu decyzji wy³¹cznie w³asnym sumieniem, najlepsz¹ swoj¹ wiedz¹ i rozs¹dkiem bez jakichkolwiek ubocznych przes³anek, jak sugestia, znajomoœæ, pokrewieñstwo lub powinowactwo 18. Latem 1945 r. ponad 10 tysiêcy osób zg³osi³o siê do jej siedziby w gmachu Zarz¹du Miejskiego w Gdañsku, chc¹c otrzymaæ pe³niê praw obywatelskich. Warunkiem uzyskania zaœwiadczenia weryfikacyjnego by³o z³o enie deklaracji wiernoœci wobec pañstwa i narodu polskiego, zamieszkiwanie przed wybuchem wojny w Gdañsku oraz przynale noœæ do narodowoœci polskiej. W wypadku osób, które otrzyma³y prawa obywatelskie w polskim Gdañsku do koñca 1945 r., a wiêc podesz³y do weryfikacji natychmiast po jej og³oszeniu, mo na przypuszczaæ, i byli to w wiêkszoœci gdañszczanie polskiego pochodzenia. Wówczas Komisja bardzo skrupulatnie rozpatrywa³a wnioski. Wojewoda Okêcki uwa a³ nawet, e zbyt kategorycznie traktowano autochtonów. W pierwszym swoim raporcie opisuj¹cym sytuacjê ludnoœciow¹ stwierdzi³ wrêcz, e: ( ) dotychczasowa akcja weryfikacyjna jako taka jest zbyt w¹sko zakreœlona i obejmuje swoim zasiêgiem li tylko niew¹tpliwych Polaków, a nawet i z tej liczby ju czêœæ niestety zosta³a wysiedlona przedwczeœnie do Niemiec, dziêki zbyt rygorystycznemu pojmowaniu swych zadañ przez w³adze wykonawcze 19. Jednoczeœnie do 25 stycznia 1946 r. ponad 2 tys. osób odmówiono polskiego obywatelstwa na terenie Gdañska. Komisja, jak podawa³ w piœmie do Biura Kontroli Pañstwa Banaœ-Purwin kilkuset ciemnych typów odda³a w rêce w³adz bezpieczeñstwa i s¹dów 20. W tym samym dokumencie czytamy o nadu yciach, jakich doœwiadczali polscy gdañszczanie, zarówno ci ju zweryfikowani, jak i oczekuj¹cy na rozpatrzenie wniosku: Codziennie mamy do czynienia z obywatelami, zg³aszaj¹cymi siê w sprawach nadu yæ, jakich wobec nich dopuœcili siê ró ni przestêpcy, na razie nieuchwytni. Autor pisma podkreœla³, e w³adze lokalne s¹ bezsilne, poniewa sprawy nadu yæ posiadaj¹ rozleg³e stosunki 21. Nieufnoœæ, niechêæ i spory miêdzy tworz¹cymi now¹ gdañsk¹ spo³ecznoœæ grupami ludnoœci pochodz¹cymi z ró nych stron Polski przedwojennej sz³y w parze z rywalizacj¹, niekiedy brutaln¹, o dostêp do dóbr: mieszkañ, warsztatów pracy i dobytku ruchomego. Pod wp³ywem szeroko lansowanej przez pañstwo ideologii pionierskiej stron¹ s³absz¹ w tym konflikcie byli coraz mniej widoczni w przestrzeni miejskiej wraz z trwaj¹c¹ akcj¹ osiedleñcz¹ autochtoni. Zrazu stali oni na przegranej pozycji, gdy nie posiadaj¹c praw obywatelskich do momentu weryfikacji, nie posiadali te praw do swoich mieszkañ, gospodarstw, itd. Dekret z 30 marca 1945 r. powo³uj¹cy do ycia województwo gdañskie uniewa nia³ bowiem dotychczasowe prawodawstwo obowi¹zuj¹ce na terenie Wolnego Miasta, w tym i prawo w³asnoœci 22. Ekonomiczna przes³anka skarg oraz anonimowych donosów do Komisji Weryfikacyjnej czêsto pojawia³a siê w dokumentach jako powód piêtnowania rodzimych 18 BPAN, Ms 5524, Sprawy wewnêtrzne Komisji Weryfikacyjnej w Gdañsku, 30 IX 1945 r., k. 1. Por.: AP Gd, 1165/1101, Zarz¹dzenia Ministra Ziem Odzyskanych w sprawach repolonizacji i weryfikacji, (brak daty), k. 22. 19 AP Gd, 1164/358, Raport sytuacyjny nr 1, brak daty, k. 226 227. 20 BPAN, Ms 5532, Pismo K. Banasia-Purwina do Biura Kontroli Pañstwa, 25 I 1946 r., k. 2. 21 Tam e. 22 Dz.U. RP, nr 11, 1945, poz. 57. Dekret Rz¹du Tymczasowego o utworzeniu województwa gdañskiego.
Dzia³alnoœæ Komisji Weryfikacyjnej w Gdañsku w latach 1945 1947 na tle sytuacji spo³ecznej 173 gdañszczan polskiego pochodzenia jako Niemców i zdrajców. Zasiedlenie Gdañska po 1945 r., a wiêc kwestie dotycz¹ce jego ch³onnoœci, przydzia³u i zajmowania mieszkañ w sposób naturalny wysuwa³y siê na czo³ówkê za³atwianych spraw. Szczególnie w drugim pó³roczu 1945 r., gdy panowa³ ogólny chaos, trwa³y niekontrolowane wysiedlenia, napady i rabunki poniemieckiego mienia, czêsto dochodzi³o do grabie y mieszkañ gdañskich Polaków. Spotykamy to zjawisko nie tylko w samym Gdañsku, ale i w pozosta³ych odzyskanych miejscowoœciach ca³ego województwa gdañskiego. W Kwidzynie, Malborku czy Elbl¹gu, a tak e w powiecie gdañskim wyst¹pi³ problem tzw. gospodarstw spornych. Wielu rodzimych gospodarzy utraci³o swoje maj¹tki, które jako poniemieckie by³y przekazywane osadnikom z Polski centralnej lub zza Buga. Zdarza³o siê, e po uzyskaniu weryfikacji ci pierwsi odzyskiwali swoj¹ w³asnoœæ, lub te uzyskiwali ekwiwalent w postaci innej nieruchomoœci, niekiedy jednak o wiele ni szym standardzie: zniszczonej i ograbionej, bez inwentarza. Przejêcie mieszkania lub mienia ruchomego w sytuacji powojennej, a nade wszystko jasno okreœlaj¹cych status ludnoœci autochtonicznej przepisów prawnych, stanowi³y ³atwy motyw wzbogacenia siê. Korzystali z niego nie tylko tzw. pionierzy, ale tak e bardziej przedsiêbiorczy znajomi z s¹siedztwa, a nierzadko i lokalne w³adze. Prowadzone równolegle wysiedlenia ludnoœci niemieckiej zwiêksza³y pulê pozostawianych dóbr materialnych do podzia³u. To przecie poniemiecki maj¹tek rozbudza³ gor¹czkê szabru na przejêtych terenach, a wœród osadników radoœæ i nadziejê na nowe ycie 23. Nie dziwi zatem nacisk wywierany na autochtonów, aby opuszczali oni przy³¹czone do Polski tereny wraz z Niemcami. W tej sytuacji dzia³acze gdañscy z Komisji Weryfikacyjnej d¹ yli do poszerzenia swoich kompetencji o prawo do interwencji przy nadu yciach wobec gdañszczan. Ustalenie takie zapad³o w dniu 26 listopada 1945 r. na zebraniu w³adz wojewódzkich 24. Jednak szybko sta³o siê ono powodem zatargów z w³adzami terenowymi, a w szczególnoœci ze starost¹ powiatowym gdañskim Marianem Klenowiczem. Z kolei og³oszenie przez wojewodê zakoñczenia weryfikacji w Gdañsku 31 grudnia 1945 r. spotka³o siê z ostrym protestem znanego ju Banasia-Purwina, jak równie osób zagro onych przymusowym wysiedleniem za Odrê 25. Sk³ad Komisji Weryfikacyjno-Rehabilitacyjnej dla Polaków gdañszczan z pocz¹tkiem 1946 r. uleg³ redukcji pocz¹tkowo do dziesiêciu, a potem do czterech cz³onków, co szybko prze³o y³o siê na poziom skutecznoœci jej pracy 26. Pomimo p³yn¹cych od pocz¹tku tego roku centralnych nacisków na jak najszybsze zakoñczenie weryfikacji 27, w Gdañsku stwierdzono wyj¹tkow¹ opiesza³oœæ nie odpowiedni¹ nawet w przybli eniu wymogom chwili obecnej. Dopiero powo³anie do ycia Wojewódzkiej Komisji Weryfikacyjnej w Gdañsku 18 marca 1946 r. spowodowa³o przyspieszenie prac, a dziêki zarz¹dzeniu uproszczenia 23 M. Zaremba, Wielka Trwoga: Polska 1944 1947. Ludowa reakcja na kryzys, Kraków 2012, s. 273 313. 24 Zob. S. Bykowska, Rehabilitacja i weryfikacja..., s. 342. 25 M. H e j g e r, Przekszta³cenia narodowoœciowe na ziemiach zachodnich i pó³nocnych Polski w latach 1945 1959, S³upsk 2008, s. 139. 26 BPAN, Ms 5525, Pismo K. Banasia-Purwina do F. Chudoby, 18 I 1946 r., k. 4. 27 Generalnie w okresie tym w³adze rz¹dowe nalega³y na jak najszybsze rozwi¹zanie problemu obywatelstwa rodzimych mieszkañców Ziem Odzyskanych. Wi¹za³o siê to z kampani¹ prowadzon¹ przed zbli aj¹cym siê referendum ludowym 30 VI 1946 r.
174 Sylwia Bykowska trybu rozpatrywania spraw uda³o siê ukróciæ wielogodzinne oczekiwania interesantów 28. Dodatkowo problem obywatelstwa polskich gdañszczan sta³ siê przedmiotem troski szerszego grona Polaków miejscowego pochodzenia. Przyk³adowo do prac wspomnianej Wojewódzkiej Komisji w³¹czy³ siê równie dzia³acz Polonii gdañskiej, Bronis³aw Bukowski, prof. Politechniki Gdañskiej. Po³o enie ludnoœci rodzimej w pierwszych latach po wojnie by³o trudne równie z uwagi na stosunki na p³aszczyÿnie zawodowej. Pracodawcy oraz wspó³pracownicy nieufnie odnosili siê do tutejszych. Odbierano im przywileje, dodatki do pensji, czy te inne œwiadczenia socjalne. W niektórych zak³adach pracy podejmowano uchwa³y o niedopuszczaniu na kierownicze stanowiska osób posiadaj¹cych przed wojn¹ paszport gdañski lub Volkslistê. Znane s¹ przypadki zwolnieñ z powodu gdañskiego pochodzenia. W³adze lokalnej administracji wielokrotnie zajmowa³y stanowisko w sprawie dyskryminowania gdañszczan. Wydzia³ S³u by Zewnêtrznej Wojewódzkiej Komendy Milicji Obywatelskiej w Gdañsku przewidywa³ wewnêtrzne sankcje za kradzie mienia poniemieckiego, niehonorowanie zaœwiadczeñ weryfikacyjnych czy te niew³aœciwe zachowanie funkcjonariuszy wobec autochtonów 29. Wydaje siê jednak, i si³a niechêci wobec wszelkich oznak niemieckoœci by³a silniejsza od nakazów, zakazów i urzêdowych przepisów. Z prawa do weryfikacji próbowali korzystaæ gdañszczanie nie tylko polskiego pochodzenia, co wywo³ywa³o spo³eczny opór, niekiedy tak e dezorientacjê, kogo nale y zaliczyæ do grona ludnoœci rodzimej. Wœród gdañskich radnych pojawia³y siê radykalne pomys³y na rozwi¹zanie tej kwestii, jak przesiedlenie autochtonów w g³¹b kraju, dziêki czemu zwolnione mieszkania i gospodarstwa zajêliby Polacy zza Buga. Natomiast Komisje Weryfikacyjne, w opinii niektórych polityków, w wiêkszoœci powinny sk³adaæ siê z ludzi z centralnej Polski, o których wiadomo, e s¹ bez zarzutu Polakami i z ludzi, którzy byli pod prêgierzem i przebywali w obozach 30. Dla autochtonów argumentem w walce o miejsce dla siebie i swojej rodziny by³a decyzja Komisji Weryfikacyjnej. Choæ nie brakowa³o prób przekonywania jej cz³onków o przywi¹zaniu do polskoœci pomimo zwi¹zków z narodem niemieckim, jak równie odwrotnie oskar ania zas³u onych Polaków o zdradê. Przeprowadzaj¹cy weryfikacjê byli œwiadomi owej z³o onoœci stosunków spo³ecznych, jak równie odpowiedzialnoœci, jaka wi¹za³a siê z tym zadaniem: Cz³onkowie Komisji bior¹ na siebie wielk¹ odpowiedzialnoœæ wobec w³adz pañstwowych, jak te spo³eczeñstwa za skrupulatne, sumienne i prawid³owe wyselekcjonowanie Polaków od Niemców. Praca jest o znaczeniu pañstwowo-historycznym, trudna i mozolna i jak praktyka dotychczas wykaza³a bardzo niewdziêczna 31. Jednak e przeprowadzaniu weryfikacji nie sprzyja³a atmosfera panuj¹ca w Zarz¹dzie Miejskim. W¹tpliwa dla urzêdników miejskich, w zdecydowanej wiêkszoœci przybyszy z zewn¹trz, polskoœæ zastanej tu ludnoœci oczekuj¹cej na weryfikacjê, stanowi³a 28 AP Gd, 1164/361, Pismo do Zarz¹du Miejskiego w Gdañsku, 25 V 1946 r., k. 128. 29 Archiwum Instytutu Pamiêci Narodowej w Gdañsku, 05/54, t. 4, Sprawozdanie z pracy Wydzia³u S³u by Zewnêtrznej Wojewódzkiej Komendy MO w Gdañsku, 7 IV 31 XII 1945 r., k. 1 16. 30 AP Gd, 1164/45, Protokó³ z posiedzenia Wojewódzkiej Rady Narodowej, 24 IV 1946 r., k. 42 43. 31 BPAN, Ms 5525, Pismo do Zarz¹du Miasta w Gdañsku, 3 VI 1946 r., k. 73.
Dzia³alnoœæ Komisji Weryfikacyjnej w Gdañsku w latach 1945 1947 na tle sytuacji spo³ecznej 175 ³atwy motyw szykan w celu zdobycia dodatkowych pieniêdzy. Wykorzystuj¹c tê sytuacjê pracownik Wydzia³u Spo³eczno-Politycznego handlowa³ drukami deklaracji wiernoœci, a stra nicy miejscy wzbogacali siê, pobieraj¹c op³aty wstêpu do pokoju numer 10, w którym obradowa³a Komisja Weryfikacyjna. Od oczekuj¹cych ¹dano 10, 25, a nawet 100 z³, równie przy przed³u eniu terminu wa noœci zaœwiadczeñ weryfikacyjnych bezprawnie pobierano op³aty w wysokoœci 50 z³. Dopiero po interwencji Banasia-Purwina w Wydziale Kontroli proceder ten zosta³ wstrzymany 32. Trudniejsza do poskromienia by³a Milicja Obywatelska, która w okresie powojennym zamiast zaprowadzaæ ³ad i porz¹dek, zwiêksza³a spo³eczn¹ niepewnoœæ i chaos, niejednokrotnie dopuszczaj¹c siê ciê kich przestêpstw, w tym morderstw 33. W Gdañsku jedn¹ z kategorii osób, bêd¹cych na celowniku milicjantów by³a miejscowa ludnoœæ: Klara Szarmachowa, wdowa po zamordowanym przez hitlerowców w Stutthofie patriocie Pawle wraz dzieæmi Regin¹ i Kazimierzem daremnie staraj¹ siê dostaæ do Komisji Weryfikacyjnej, gdy milicjanci przy wejœciu ¹daj¹ ³apówki 34. Mieszkaj¹c¹ od wielu lat na Oruni gdañszczankê MO usi³owa³a usun¹æ z mieszkania, natomiast syna Szarmachowej nie przyjêto do szko³y, poniewa kierownik placówki uzna³, e rodzina jest pochodzenia niemieckiego 35. Podczas pierwszej wojewódzkiej konferencji partyjnej w 1946 r. I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Partii Robotniczej w Gdañsku, W³adys³aw Dworakowski, przestrzega³ przed traktowaniem miejscowych gdañszczan w taki sam sposób, jak Niemców: Nierzadkie by³y wypadki wysiedlania pod szumnymi frazesami patriotycznymi miejscowych od wieków tu osiad³ych mieszkañców polskiego pochodzenia, tylko w ostatnim czasie pod terrorem zgermanizowanych. Usuniêciu tych krzywd, naprawie tych b³êdów, musi byæ poœwiêcona w du ym stopniu uwaga naszej organizacji partyjnej. Nale y wreszcie wyjaœniæ wszystkim naszym towarzyszom [ ], e polityka partii zmierza do zweryfikowania, czyli do uznania za Polaków wszystkich tu urodzonych mieszkañców 36. Po wielkich bataliach politycznych referendum ludowym i pierwszych po wojnie wyborach do sejmu mo na obserwowaæ chêæ definitywnego wyeliminowania zagadnienia ludnoœci rodzimej z polityki gdañskich w³adz. Od lata 1947 r. weryfikacja dostêpna by³a ju tylko dla osób repatriowanych do Polski 37. Charakterystyczna by³a te próba usuniêcia z jêzyka publicznego nazewnictwa sugeruj¹cego odrêbnoœæ gdañszczan od reszty spo³eczeñstwa. Chodzi³o o takie okreœlenia jak: autochton, zweryfiko- 32 BPAN, Ms 5525, Pismo do Wydzia³u Kontroli przy Wydziale Prezydialnym Zarz¹du Miejskiego w Gdañsku, brak daty, k. 75. 33 Zob. np.: Danzig 1945. Errinerungen nach 50 Jahren. Gdañsk 1945, wspomnienia 50 lat póÿniej, red. P.O. L o e w, R. Zekert, Gdañsk 1997, s. 267. Zob. te interesuj¹c¹ analizê funkcjonowania Milicji Obywatelskiej w okresie powojennym. M. Z aremba, Wielka Trwoga..., s. 267 272. 34 BPAN, Ms 5525, Pismo do Komisji Weryfikacyjno-Rehabilitacyjnej dla Polaków gdañszczan, 30 IX 1945 r., k. 59. 35 Zob. interesuj¹c¹ analizê funkcjonowania Milicji Obywatelskiej w okresie powojennym: M. Zaremba, Wielka Trwoga..., s. 267 272. 36 AP Gd, Komitet Wojewódzki Polskiej Partii Robotniczej w Gdañsku, 2598/1, Protokó³ I Konferencji Wojewódzkiej, 12 13 V 1946 r., k. 37 38. 37 AP Gd, 1165/1095, Zarz¹dzenia w sprawie weryfikacji, 6 VI 1947 r., k. 37.
176 Sylwia Bykowska wany, by³y obywatel Rzeszy Niemieckiej lub Wolnego Miasta Gdañska. Niestety, problem nie znika³, objawiaj¹c siê co pewien czas w formie konfliktów s¹siedzkich, które w latach 50. okreœlano jako sprawy szczególnie dra liwe. Pod koniec 1950 r. radni gdañscy ponownie podkreœlali koniecznoœæ zatarcia wszelkich ró nic miêdzy ludnoœci¹ rodzim¹ i nap³ywow¹, tym razem w imiê zasady, e miar¹ cz³owieka w Polsce jest rzetelny stosunek do pracy 38. Stopniowo odchodzono od retoryki narodowoœciowej, zastêpuj¹c j¹ has³ami walki klasowej. Komisja Weryfikacyjno-Rehabilitacyjna dla Polaków gdañszczan dzia³a³a nieprzerwanie od 12 lipca 1945 r. do 31 paÿdziernika 1947 r. Od tej pory oprócz Miejskiej Rady Narodowej funkcjê opiniodawczo-doradcz¹ w sprawach obywatelstwa gdañszczan miejscowego pochodzenia pe³ni³ Komitet Opieki nad Zweryfikowanymi w sk³adzie: Kazimierz Banaœ-Purwin, Franciszek B³oñski, Helena Hasse oraz Jan Tejkowski 39. Trudno jednoznacznie oceniæ efektywnoœæ akcji weryfikacyjnej podjêtej przez pañstwo, jej realizacja musia³a byæ dostosowana do lokalnych uwarunkowañ, wiele problemów rozwi¹zywano niezale nie od obowi¹zuj¹cych przepisów. Jak to wówczas okreœlano w urzêdniczym argonie niektóre decyzje naginano do yciowych potrzeb. W obliczu wysiedlenia ca³ej niemieckiej populacji wydaje siê, e tego typu administracyjna segregacja by³a konieczna. Zastanawiaæ siê jednak mo na nad kwesti¹ skutecznego zabezpieczenia po³o enia materialnego rodzimych gdañszczan. Wydaje siê, e w³aœnie motywy ekonomiczne sk³oni³y wielu zweryfikowanych do póÿniejszego wyjazdu za Odrê. Wiele zweryfikowanych pozytywnie rodzin w latach 50. podjê³o decyzjê o wyjeÿdzie do Niemiec, najczêœciej t³umacz¹c swoj¹ decyzjê pragnieniem po³¹czenia z rodzin¹. Zachowana dokumentacja ukazuje jednak wyraÿne problemy z adaptacj¹ miejscowej ludnoœci do nowych warunków spo³eczno-politycznych. Aby uzyskaæ zgodê na opuszczenie Gdañska, czêsto starano siê przedstawiaæ w³asn¹ osobê jako zbêdn¹ i uci¹ - liw¹ dla Polski. W tym celu podkreœlano nieu ytecznoœæ wynikaj¹c¹ z kalectwa, choroby, braku pracy czy obci¹ ania bud etu pañstwa pobieranym zasi³kiem. Podania o wyjazd do Niemiec mocowano równie w kwestiach odczuæ patriotycznych, motywuj¹c je przywi¹zaniem do narodu niemieckiego 40. Masowe oddawanie zaœwiadczeñ weryfikacyjnych œwiadczy³o o pora ce powojennej polityki w³adz wobec ludnoœci rodzimej. POLSCY GDAÑSZCZANIE versus POLSKIE W ADZE Cz³onkowie Komisji Weryfikacyjnej nie byli etatowymi pracownikami Zarz¹du Miejskiego, wskutek czego nie przys³ugiwa³y im karty ywnoœciowe, ani te ubezpieczenie spo³eczne 41. Tylko przez kilka pierwszych tygodni pracy otrzymywali przydzia³ 38 AP Gd, 1164/74, Sprawozdania sytuacyjne Zarz¹du Miejskiego w Gdañsku za lata 1945 1951, k. 252. 39 BPAN, Ms 5525, Pismo K. Banasia-Purwina do MAP, 19 I 1948 r., k. 32. Komitet Opieki w Gdañsku rozpocz¹³ swoj¹ dzia³alnoœæ z dniem 1 paÿdziernika 1946 r., tworz¹c szeœæ podkomitetów dzielnicowych: w Gdañsku Œródmieœciu, Oruni, Siedlcach, Wrzeszczu Letniewie, BrzeŸnie Nowym Porcie oraz Oliwie Jelitkowie. 40 Zob. np. AP Gd, 1280/3852, Proœba o pomoc w uzyskaniu zezwolenia na wyjazd do Niemiec, 18 X 1953 r., k. 4. i in. 41 BPAN, Ms 5525, Pismo do Zarz¹du Miasta w Gdañsku, 3 VI 1946 r., k. 73.
Dzia³alnoœæ Komisji Weryfikacyjnej w Gdañsku w latach 1945 1947 na tle sytuacji spo³ecznej 177 kawy i dwóch kawa³ków suchego chleba. Ich dieta wynosi³a 100 z³, co Banaœ-Purwin uznawa³ za ur¹gaj¹ce godnoœci. Szczególnie, e jak podkreœla³, zasiadali w niej: ludzie ubodzy, starcy, byli wiêÿniowie hitlerowskich obozów koncentracyjnych lub tu³acze ; ludzie, którzy na gruncie gdañskim pod okupacj¹ niemieck¹ po³o yli wielkie zas³ugi dla sprawy polskiej 42. Gdy Wydzia³ Aprowizacji Urzêdu Wojewódzkiego w Gdañsku za ¹da³ od nich op³at za paczki ywnoœciowe z UNRRY (United Nations Relief and Rehabilitation Administration) rozdzielane z okazji Œwi¹t Wielkanocnych w 1947 r., z³o yli skargê w Ministerstwie Aprowizacji 43. Urzêdowe przyznanie polskiego obywatelstwa nie rozwi¹za³o w pe³ni omawianego zagadnienia. Tworzono wiêc nowe organizacje, które mia³y szybko i sprawnie uregulowaæ trudne po³o enie ludnoœci rodzimej. Wbrew przeciwnoœciom niepokorne grono Polaków gdañszczan kontynuowa³o starania o swoje prawa, od listopada 1947 r. opiniuj¹c sprawy weryfikacji w ramach nowej instytucji, jak¹ by³ Miejski Komitet Opieki nad Zweryfikowanymi afiliowany przy Zarz¹dzie Miejskim w Gdañsku. Jednak ponownie zasiadaj¹cych w nim gdañszczan traktowano w sposób pob³a liwy, zaledwie toleruj¹c przedwojenne grono Polaków gdañszczan. Nie znajduj¹c zrozumienia u w³adz miejskich, szukano pomocy u najwy szych w³adz pañstwowych. Z uwagi na utrzymuj¹c¹ siê nieuregulowan¹ sytuacjê prawn¹ cz³onków Komitetu oraz nieadekwatn¹ do wykonywanych zadañ, wyp³acan¹ z du ymi opóÿnieniami, dietê w kwocie 4,5 tys. miesiêcznie, Banaœ-Purwin i Franciszek B³oñski w lutym 1948 r. wystosowali pismo do prezydenta RP, Boles³awa Bieruta. Zabiegali w nim o pomoc w przyznaniu etatowego zatrudnienia w Zarz¹dzie Miejskim, jak równie spowodowanie sk³onienia do wspó³pracy z Komitetami Opieki s¹dów, co da³oby realn¹ szansê po³o enia kresu nadu yciom pope³nianym wobec polskiej ludnoœci rodzimej. W tym celu apelowali równie o utworzenie Komitetu Opieki nad Zweryfikowanymi w Sopocie oraz Pruszczu oraz o wsparcie finansowe dla Komitetu w Gdañsku. Autorzy listu pisali: Komisja Weryfikacyjna podczas swej z gór¹ dwuletniej dzia- ³alnoœci uratowa³a dla Polski pozosta³ych przy yciu wartoœciowych Polaków Gdañszczan jako spadkobierców odwiecznych bojowników zmagañ o polskoœæ na gruncie gdañskim, natomiast wyeliminowa³a ze spo³ecznoœci polskiej elementy wrogie, oddaj¹c je w rêce s¹dów. O to samo dba Miejski Komitet Opieki nad Zweryfikowanymi w Gdañsku. Nie by³ to odosobniony wypadek, gdy ten charyzmatyczny obroñca interesów Polaków gdañszczan interweniowa³ u najwy szych w³adz. Gdañszczan z Komisji Weryfikacyjnej oskar ano m.in. o przekraczanie kompetencji, gdy ci podejmowali próby niesienia pomocy rodzinom z powiatu gdañskiego, wyw³aszczanym z mieszkañ i domów, które przekazywano nastêpnie na cele osiedleñcze. W tym wypadku Banaœ-Purwin zwróci³ siê o pomoc do Eugeniusza Kwiatkowskiego, który w latach 1945 1948 pe³ni³ funkcjê pe³nomocnika rz¹du do spraw odbudowy Wybrze a: Podkreœlamy, e Polacy autochtoni s¹ odwiecznymi dziedzicami ziemi na obszarze gdañskim!!! Wielu z nich zosta³o brutalnie wyzutych z mienia, pobitych i wys³anych do Niemiec, a na ich miejsce osiedlili siê przewa nie z³odzieje i awanturnicy, 42 43 BPAN, Ms 5525, Komisja Weryfikacyjno-Rehabilitacyjna dla Polaków gdañszczan, 4 I 1946 r., k. 4. BPAN, Ms 5525, Pismo K. Banasia-Purwina do Ministerstwa Aprowizacji, 12 I 1948 r., k. 31 i in.
178 Sylwia Bykowska którzy pobrane od Skarbu Pañstwa po yczki rolne przepili, ziemi nie obrabiaj¹ i uprawiaj¹ sabota, gdy w wielu gminach zbo e dot¹d stoi niez ête, a ziemia nieobrobiona 44. Nale y zaznaczyæ, e ciê kie po³o enie ludnoœci rodzimej by³o udzia³em tak e by³ych dzia³aczy polonijnych: Wiêkszoœæ Polaków gdañszczan, posiadaj¹cych kiedyœ w³asne domy, nie posiada obecnie nawet w³asnych mieszkañ, ani pracy zarobkowej i skromnie zarabia przy weryfikowaniu Polaków, wk³adaj¹c w tê pracê ca³y swój wysi³ek i wielkie poœwiêcenie oraz odpowiedzialnoœæ wobec narodu polskiego 45. Zra ona now¹ powojenn¹ sytuacj¹ miejscowa ludnoœæ wykazywa³a wyczekuj¹c¹ postawê wzglêdem otaczaj¹cej rzeczywistoœci. W urzêdowych i milicyjnych sprawozdaniach dostrzegano zjawisko postêpuj¹cego wycofywania siê rodzimych gdañszczan z ycia publicznego. Pisano o kategorii ludnoœci, która powraca na ³ono polskoœci, ale jednoczeœnie odgradza siê od polityki 46. W 1952 r. w Miejskiej Radzie Narodowej w Gdañsku zasiada³o szeœciu rodzimych gdañszczan, natomiast w Prezydium Rady tylko jedna osoba z tego krêgu 47. Mo na przyj¹æ, i w obszarze zagadnienia polskiej ludnoœci rodzimej w Gdañsku, zreszt¹ podobnie jak na pozosta³ych terenach dawniej niemieckich, wyst¹pi³o zjawisko krzy uj¹cych siê interesów: z jednej strony w³adz politycznych, z drugiej oddolnych, spo³ecznych. W interesie w³adzy ludowej le a³o wyeliminowanie tej dra liwej kwestii, która zak³óca³a propagandê o szybko postêpuj¹cej integracji narodu polskiego: oczyszczonego z elementów zbêdnych i wrogich. W³¹czenie do struktur miejskiej administracji odrêbnej komórki do spraw ludnoœci rodzimej zaburzy³oby ten idealny obraz. Wspomniany Komitet Opieki wkrótce zakoñczy³ swoj¹ dzia³alnoœæ. Natomiast polscy gdañszczanie, nieuchronnie w³¹czaj¹c siê w g¹szcz nowych stosunków s¹siedzkich i zawodowych, które bywa³y dla nich bolesne, próbowali dochodziæ swoich praw. PODSUMOWANIE W œwiadomoœci przyby³ych urzêdników i osadników Gdañsk dopiero stawa³ siê polski i to w³aœnie nowi gdañszczanie zgodnie z g³oszon¹ ideologi¹ pioniersk¹ mieli mieæ pierwszeñstwo do poniemieckich mieszkañ, warsztatów czy miejsc pracy. Z kolei tutejsi gdañszczanie protestowali, gdy prezydent Gdañska Franciszek Kotus-Jankowski w 1945 r. mówi³: Niedawno do Gdañska przybyli pierwsi Polacy 48. G³oœno mówiono w mieœcie o tym, e starzy gdañszczanie podlegali repolonizacji! 49 Dlaczego 44 BPAN, Ms 5525, Komisja Weryfikacyjno-Rehabilitacyjna dla Polaków gdañszczan, korespondencja z jesieni 1945 r., k. 11 i in. 45 AP Gd, UW, 1164/365, Poufne pismo do wojewody gdañskiego, 28 XI 1945 r., k. 1. Por.: AP Gd, UW, 1164/362, Pismo Marty Szymañskiej do Wojewódzkiej Komisji Weryfikacyjnej, 4 VI 1946 r., k. 199. 46 Archiwum Instytutu Pamiêci Narodowej w Gdañsku, 05/54, t. 5, Sprawozdanie z pracy polityczno- -wychowawczej i sytuacji politycznej, 4 XI 1946 r., k. 346. 47 AP Gd, 1280/1315, Udzia³ Kaszubów i autochtonów w organach w³adzy województwa gdañskiego, 1952 r., k. 4. 48 Stwierdzenie to zawarto w Przewodniku po Gdañsku wydanym nak³adem Stronnictwa Demokratycznego. BPAN, Ms 5524, Sprawy wewnêtrzne Komisji Weryfikacyjnej w Gdañsku, s. 15. 49 M. Dybowski, Istotny sens repolonizacji, Dziennik Ba³tycki, 1946, nr 173, s. 3.
Dzia³alnoœæ Komisji Weryfikacyjnej w Gdañsku w latach 1945 1947 na tle sytuacji spo³ecznej 179 wiêc nie pozwalali zapomnieæ o jego niemieckich niuansach i pokornie przyj¹æ prawdê o nowym polskim Gdañsku? Oficjalna propaganda skupia³a wysi³ki na zatarciu wszelkich niemieckich œladów, a Polacy z terenu by³ego Wolnego Miasta mieli s³u yæ do obrony mitu o powrocie do macierzy. W powojennym Gdañsku, na marginesie spraw wa nych, toczy³ siê spór polsko- -polski, który objawia³ siê na styku równolegle trwaj¹cych procesów weryfikacji narodowoœciowej oraz polskiego osadnictwa. Spór ten wyra a³ siê w roszczeniu pretensji i praw do miasta dla jednych rodzimego, choæ zniszczonego, a dla drugich obcego, ale odzyskanego. Podsumowaniem niniejszych rozwa añ mo e byæ konflikt powsta³y w Zwi¹zku Zawodowym Muzyków w Gdañsku, który zakoñczy³ siê s¹dem kole eñskim w zwi¹zku z opini¹ wyg³oszon¹ przez jednego z cz³onków wobec Gertrudy Wiewiórkowskiej, rdzennej gdañszczanki: Je eli Pani tu y³a, nie mog³a byæ Polk¹ oraz Zaœwiadczenia weryfikacyjnego nie dosta³ aden Polak tylko Niemiec 50. W odpowiedzi poszkodowana stwierdzi³a, i nale a³oby tych nowo przyby³ych obywateli z g³êbi kraju ponownie uœwiadomiæ, e w Gdañsku przed wojn¹ byli Polacy i ywotnie pracowali dla sprawy narodowej polskiej 51. 50 BPAN, Ms 5525, Pismo Zwi¹zku Zawodowego Muzyków. Okrêg Gdañski do Gertrudy Wiewiórkowskiej, 12 IV 1949 r., k. 34. 51 BPAN, Ms 5525, Pismo G. Wiewiórkowskiej do K. Banasia-Purwina, 18 IV 1949 r., k. 33.
180 Sylwia Bykowska Streszczenie Artyku³ porusza zagadnienie losów przedwojennej Polonii gdañskiej z terenu by³ego Wolnego Miasta po zakoñczeniu II wojny œwiatowej. Zosta³a wówczas wszczêta procedura weryfikacji narodowoœciowej, któr¹ musieli przejœæ rodzimi mieszkañcy Gdañska. S³u y³a ona rozdzieleniu Polaków od Niemców, którzy moc¹ decyzji wielkich mocarstw musieli wyjechaæ z miasta. Komisja Weryfikacyjna w Gdañsku dzia³a³a w latach 1945 1947, jej praca przebiega³a w trudnych powojennych warunkach, a decyzje odnoœnie do ustalenia pochodzenia narodowego podejmowano w obliczu wymiany niemal ca³ej miejskiej populacji. Przebieg weryfikacji by³ zdeterminowany zarówno akcj¹ wysiedleñcz¹ ludnoœci niemieckiej, jak i procesem zasiedlania Gdañska polskimi osadnikami. Ci ostatni nierzadko traktowali ogó³ mieszkañców Gdañska jak Niemców i podchodzili do zastanej tu ludnoœci z nieufnoœci¹. Wzajemne animozje i konflikty miêdzygrupowe nie ust¹pi³y wraz z koñcem weryfikacji, wystêpowa³y jeszcze w latach 50. ubieg³ego wieku. S³owa kluczowe: weryfikacja narodowoœciowa, Gdañsk powojenny, ludnoœæ rodzima, pionierzy, osadnictwo Abstract The article addresses the issue of the pre-war citizens of Gdañsk from the area of the former Free Town of Gdañsk after the end of the Second World War. At that time, the procedure of Ethnic Vetting was initiated. The native inhabitants of Gdañsk had to prove Polish descent and national usefulness. It served to separate the Poles from the Germans, who had to leave the city by the decisions of power of the powerful kingdoms. The Vetting Commission in Gdañsk was active in the years 1945-1947, it work was carried out in difficult post-war conditions, and decisions regarding the determination of national origin were made in the face of the exchange of almost the entire local population. The course of vetting was determined by both the displacement of the German population and the settlement of Gdañsk by Polish settlers. The latter often treated the inhabitants of Gdañsk as Germans and approached the people there with distrust. Mutual animosities and in-group conflicts have not subsided with the end of vetting, they were still present in the 50s of last century. Key-words: Ethnic Vetting, postwar Gdañsk, indigenous inhabitations, pioneers, settlement
181 Rocznik Gdañski, t. LXXV LXXVI, 2015 2016 PL ISSN 0080-3456 MARIA MENDEL 1 GDAÑSKIE MIEJSCA (NIE)PAMIÊCI: WIEDZIEÆ, EBY NIE WIEDZIEÆ WPROWADZENIE Przedstawiana wypowiedÿ ujêta jest w strukturze pozwalaj¹cej Czytelnikowi najpierw zorientowaæ siê w kluczowych pojêciach, które organizuj¹ jej treœæ, a nastêpnie poznaæ projekt, którego materia³ badawczy i wyniki sta³y siê podstaw¹ formu³owanych dalej wniosków. Owe pojêcia to to samoœæ, pamiêæ i miejsce, powi¹zane w tezie o konstruowaniu to samoœci w relacjach pamiêci i miejsca. Projekt natomiast jest zrealizowanym w Gdañsku przedsiêwziêciem badawczym, dla którego punktem wyjœcia okaza³o siê wydarzenie, jakim w pierwszym roku po zakoñczeniu II wojny œwiatowej sta³a siê egzekucja hitlerowskich s³u b z obozu koncentracyjnego w Stutthofie. Poddana badaniu obecnoœæ tego wydarzenia w pamiêci mieszkañców Gdañska to grunt dla rozwijanej dalej refleksji, skoncentrowanej najogólniej na takim rekonstruowaniu przesz³oœci w teraÿniejszoœci, które umo liwia³oby wspólne ycie w mieœcie (co-vivendi), niezale nie od wêdruj¹cych w postpamiêci œladów dawnych doœwiadczeñ. Wspomniany projekt zosta³ szczegó³owo przedstawiony w ksi¹ ce To samoœæ gdañszczan. Budowanie na (nie)pamiêci. St¹d w tym tekœcie zawarte s¹ liczne do niej odniesienia. W szczególnoœci chodzi o moje w niej wypowiedzi, z których jedna jest ujêciem wyników indywidualnego badania, które zrealizowa³am w ramach badañ zespo³owych 2 ; druga zaœ stanowi teoretyzacjê w ich zakresie 3. W zwi¹zku z tym, e s¹ to moje autorskie ujêcia, które rekonstruujê tu w nowych kontekstach, nie wyodrêbniam ich dalej, rezygnuj¹c te z identyfikacji ich miejsca we wspomnianej ksi¹ ce za pomoc¹ przypisów. TO SAMOŒÆ To samoœæ, jako naukowo rozpatrywane pojêcie, jest wieloznaczna. Okreœlone jej znaczenie stanowi zwykle reprezentacjê aparatu teoretycznego, w którym w sposób 1 2 Uniwersytet Gdañski, e-mail: m.mendel@ug.edu.pl. M. Mendel, Miejsce, pamiêæ, rytua³. Mikrohistorycznie wokó³ Pohulanki, [w:] To samoœæ gdañszczan. Budowanie na (nie)pamiêci, red. M. Mendel, A. Zbierzchowska, Gdañsk 2010. 3 M. Mendel, To samoœæ zbiorowa jako lokalnoœæ, [w:] To samoœæ gdañszczan...
182 Maria Mendel spójny wspó³dzia³a z innymi w ustabilizowanej sieci pojêæ. Jest zatem to samoœæ pojmowana fenomenologicznie, jako sfera doœwiadczeñ podmiotu (indywidualnego i zbiorowego); w nurcie konstruktywistycznym jest produktem spo³ecznego konstruowania rzeczywistoœci, a dla teoretyków narracji jest znajduj¹ca w niej wyraz jednostkow¹ oraz spo³eczn¹ ontologi¹; itd. Badacze to samoœci staj¹ zatem przed problemem wyboru lub potrzeb¹ stworzenia perspektywy poznawczej, w której mo liwe sta³oby siê opanowanie jej wieloznacznoœci i wielowymiarowoœci. Badacze to samoœci zbiorowej maj¹ przy tym problem bardziej jeszcze z³o ony, poniewa generalnie to samoœæ rozpatruje siê zwykle jako atrybut jednostkowy. Mamy wiêc do czynienia, niejako przede wszystkim, z generalizacj¹ pojêcia to - samoœci i obejmowaniem zakresem jego stosowania tak e zbiorowoœci. Zwraca na to uwagê Zbigniew Bokszañski, poœwiêcaj¹c swoj¹ ksi¹ kê o to samoœciach zbiorowych rozwi¹zywaniu trudnoœci w tym obszarze 4. W obawie przed niebezpieczeñstwem w³aœciwego XIX-wiecznym naukom spo³ecznym antropomorfizowania kategorii to samoœci kolektywnej i b³êdem hipostazy, niektórzy badacze, miêdzy innymi zwolennicy tezy o spo³ecznym konstruowaniu rzeczywistoœci, zdecydowanie nie s¹ za mówieniem o to samoœciach kolektywnych 5. Jednak wspó³czeœnie coraz wiêkszego znaczenia nabiera pogl¹d Richarda Jenkinsa, g³osz¹cy, e kwestionowanie istnienia to samoœci zbiorowej nie ma sensu, skoro powszechnie przyjmuje siê, e zbiorowoœæ jest wieloœci¹ jednostek, które postrzegaj¹ siebie wzajem jako wystarczaj¹co podobne, aby mo na by³o mówiæ my. Dlaczego postrze eñ, przekonañ i uœwiadamianego podobieñstwa w jego wymiarze treœciowym nie uznawaæ za to samoœæ zbiorowoœci, która w dodatku pe³ni funkcjê integruj¹c¹ jednostki w grupê 6. Bokszañski jednak, œwiadom istniej¹cych kontrowersji, ostatecznie, z dyskusji wokó³ aplikacji idei podmiotowoœci do zbiorowoœci, wyprowadza koncepcjê to samoœci kolektywnej, jako ogólnej kategorii teoretycznej i z myœl¹ o empirycznych zastosowaniach przedstawia czteropolow¹ klasyfikacjê koncepcji to samoœci zbiorowych. Prezentuje przy tym typy, zarysowuj¹ce siê we wspó³czesnym u ytkowaniu tego pojêcia 7. Z zaprezentowanych przez Z. Bokszañskiego czterech typów koncepcji to samoœci zbiorowych, w kontekœcie podejmowanych tu analiz najbli szy wydaje siê typ pierwszy, to znaczy to samoœci zbiorowe utworzone z wiedzy i postaw wobec macierzystej zbiorowoœci formu³owanych przez jej cz³onków 8. Opis tego typu autor opiera na Antoniny K³oskowskiej podejœciu do zbiorowej to samoœci narodowej, wedle którego mo na za ni¹ uznaæ pojawiaj¹ce siê zbie noœci postaw. Kszta³towanie siê i trwanie zbiorowoœci jest bowiem w znacznej mierze funkcj¹ obiektywnych uwarunkowañ (otoczenia naturalnego, gospodarczego, zagro eñ, itp.), a doœwiadczenia z tym zwi¹zane przestaj¹ byæ subiektywne i przekszta³caj¹ siê w obiektywne fakty, gdy s¹ podzielane przez wielu ludzi przez d³ugi czas 9. 4 Z. Bokszañski, To samoœci zbiorowe, Warszawa 2008. 5 Tam e, s. 58 59. 6 Tam e, s. 59. 7 Tam e, s. 66 72. 8 Tam e, s. 67 68. 9 Tam e, s. 68.
Gdañskie miejsca (nie)pamiêci: wiedzieæ, eby nie wiedzieæ 183 Ludzie, których w ró ny sposób objê³y badania zrealizowane w ramach wspomnianego projektu, nie stanowi¹ wielkiej zbiorowoœci, nie s¹ te narodem w rozumieniu A. K³oskowskiej. Jednak, jak pisze Bokszañski, zaprezentowane przez niego typy koncepcji to samoœci zbiorowej maj¹ walor analityczny. Konkretne podejœcia badawcze stosowane wobec okreœlonych zbiorowoœci mog¹ na wiele sposobów przecinaæ schemat, który stworzy³ 10. W tej wypowiedzi rozumiem to samoœæ odnosz¹c¹ siê w niej do gdañszczan przyjmuj¹c stanowisko Z. Bokszañskiego. Jest to zatem to samoœæ zbiorowa, opisywana w celach analitycznych, otwarta na ró ne, przenikaj¹ce siê jej pojmowania. Jednak dominuj¹cym wœród nich z racji zrealizowanego badania indywidualnego metod¹ mikrohistoryczn¹ okaza³o siê podejœcie narracyjne powi¹zane z konstruktywistycznym i interpretatywnym. Zgodnie z nim to samoœæ zbiorow¹ mo na rozumieæ jako opowieœæ, w której opisy doœwiadczeñ obecnych w pamiêci poszczególnych mieszkañców miasta konstruuj¹ dokonywane interpretacje (nadaj¹ znaczenia i tworz¹ treœæ opowiadanych mikrohistorii). PAMIÊÆ Najogolniej, na potrzeby rozwijanej tu refleksji mo na pamiêæ zdefiniowaæ przez pryzmat czasowoœci, do której siê odnosi. W zwi¹zku z tym, e niezale nie od kumulacyjnej funkcji, jak¹ pe³ni, przejawia siê zawsze w warunkach tu i teraz, pamiêæ w tej perspektywie jest ci¹g³ym rekonstruowaniem przesz³oœci w teraÿniejszoœci. Takie, mniej wiêcej, podejœcie reprezentuj¹ badacze pamiêci, analizuj¹cy j¹ w kontekœcie to samoœci, na przyk³ad Duccio Demetrio 11. Dla tego autora owo rekonstruowanie dokonuje siê w ramach kilku procesów pamiêciowych, takich jak przywo³ywanie obrazów, wspominanie (przychodzenie wspomnieñ) oraz scalanie. Pamiêæ pracuje w triadzie z miejscami i przestrzeni¹ naszego ycia oraz nasz¹ to samoœci¹. Bior¹c pod uwagê pamiêæ spo³eczn¹ gdañszczan w uwzglêdnieniu przywo³ywanych dalej badañ jawi siê ona przede wszystkim w ich narracjach. Jest wiêc w du ej mierze pamiêci¹ z³o on¹ z pamiêci prywatnych, tak jak miêdzy innymi opisywa³ je Les³aw Micha³owski, odwo³uj¹cy siê do intymnoœci gdañskich miejsc, opiewanych w literaturze i analizowanych przez jej czytelników, a zarazem mieszkañców, którzy dziêki lekturze explicite nazywaj¹ charakter swojej relacji z miastem 12. Pamiêci prywatne w tym znaczeniu sk³adaj¹ siê na pamiêæ spo³eczn¹. Nastêpuje bowiem pomiêdzy nimi wymiana na rozmaite sposoby wi¹ ¹ siê ze sob¹ i podlegaj¹ wzajemnym wp³ywom. Jak pisze S. Kapralski: pamiêæ spo³eczna nie musi oznaczaæ dzielenia pamiêci (pamiêci wspólnej), oznacza natomiast, e jednostki tworz¹ w³asne pogl¹dy na przesz³oœæ poprzez interakcje z innymi 13. To interakcyjna teoria pamiêci 10 Tam e, s. 72. 11 D. Demetrio, Autobiografia. Terapeutyczny wymiar pisania o sobie, Kraków 2000. Zob. tak e: Ten e, Pedagogika pamiêci, ódÿ 2009. 12 L. Micha³owski, Trójmiasto. Jedna przestrzeñ, trzy mity, [w:] Pamiêæ, przestrzeñ, to samoœæ, red. S. Kapralski, Warszawa 2010, s. 260. 13 S. Kapralski, Pamiêæ, przestrzeñ, to samoœæ. Próba refleksji teoretycznej, [w:] Pamiêæ, przestrzeñ..., s. 19.
184 Maria Mendel spo³ecznej, w któr¹ wpisuj¹ siê te analizy, nie tylko w zwi¹zku z tym, e na zasadzie stop-klatki rejestruj¹ zastane w badaniu konfiguracje. Szczególnie chodzi o to, e w ramach tej teorii bada siê zwi¹zek pomiêdzy pamiêci¹ i to samoœci¹,w uwzglêdnieniu, i to co spo³ecznie zapamiêtane zawsze pojawia siê na granicy milczenia o tym, co znów spo³ecznie zosta³o zapomniane, wymazane i wykluczone przy niema³ym udziale struktur w³adzy 14. Pamiêæ jest wiêc jednoczeœnie niepamiêci¹, zapominaniem. St¹d wywodzi siê wystêpuj¹ce równie w tytule projektu pojêcie (nie)pamiêæ. Ogarnia ono nie jeden modus, a wielorakie modi pamiêci, do których zalicza siê zapominanie 15. Tocz¹c¹ siê pomiêdzy nimi gr¹ mo na opisywaæ spo³eczn¹ kondycjê i zbiorow¹ to samoœæ, tak, jak robi³ to Marc Augé. Autor ten pisa³: nasze ycie praktyczne, nasze ycie codzienne, jednostkowe i we wspólnocie, prywatne i publiczne, organizuje siê dziêki formom zapominania: najpierw je sobie uprzytamniamy, potem pytamy o sensy i nadajemy znaczenia 16. Trzy figury zapomnienia, utrzymuj¹ce narracyjny, to wed³ug Augé powrót, zawieszenie i ponowne rozpoczêcie. Mog¹ byæ u ytkowane, jak s¹dzê, w rozumieniu pewnych dominuj¹cych tendencji, utrzymuj¹cych siê w spo³ecznoœci; mog¹ byæ te pewn¹ reprezentacj¹, a zarazem form¹ panowania. Pierwsza z figur, powrót 17, jest odzyskiwaniem straconej przesz³oœci, przy jednoczesnym zapominaniu o teraÿniejszoœci. Druga jest zawieszeniem dotycz¹cym teraÿniejszoœci (radykalizuje siê tu pogl¹d, e istnieje tylko teraÿniejszoœæ). Trzecia stanowi otwarcie na przysz³oœæ i jest figur¹ ponownego rozpoczêcia, w warunkach zapomnienia zarówno przesz³oœci, jak teraÿniejszoœci. W tym kontekœcie interesuj¹ce, co zauwa aj¹ Zbyszko Melosik i Tomasz Szkudlarek: rzadko siê zdarza pisz¹ by spo³ecznoœci dziel¹ce te same terytoria, b¹dÿ ze sob¹ s¹siaduj¹ce, mia³y czyste sumienia. Ich to samoœæ obci¹ ona jest zwykle pamiêci¹ przemocy doznanej b¹dÿ dokonanej. W tym drugim przypadku [ ] doœæ czêsto wystêpuje tendencja do niepamiêci; z kolei interesem kultur pierwszego rodzaju jest trwanie w przesz³oœci, przypominanie i dopominanie siê o pamiêæ innych 18. Przemoc doznana wi¹ e siê wiêc z tendencj¹ do pamiêtania, dopominania siê o pamiêæ. Mo na powiedzieæ, e to postawa poszkodowanej spo³ecznoœci i warunki, w których przestrzeñ z pamiêci¹ wspó³graj¹c kreuj¹ spo³eczne ja w miejscu dokonania przemocy. I w drug¹ stronê, przemoc dokonana owocuje tendencj¹ do niepamiêci, zamazywania, wstawiania implantów pamiêci, jak o uzupe³nianiu luk wynikaj¹cych z takiej niepamiêci pisa³ Marian Golka 19. W tym wypadku wydaje siê, e mamy do czynienia z postaw¹ przestêpcy, zacieraj¹cego œlady przestêpczego czynu. Postawa ta równie tworzy warunki autokreacji i w podejœciu do przesz³oœci predyspozycje do implantowania. 14 Tam e. 15 Zob.: M. A u g é, Formy zapomnienia, Kraków 2009. 16 Tam e, s. 33. 17 Opis trzech figur zapomnienia: tam e, s. 59 88. 18 Z. Melosik, T. Szkudlarek, Kultura, to samoœæ, edukacja. Migotanie znaczeñ, Kraków 2009, s. 56. 19 M. Golka, Spo³eczna niepamiêæ: pomiêdzy zapominaniem a zamazywaniem, [w:] Pamiêæ, przestrzeñ..., s. 68; szerzej o implantach pamiêci w: ten e, Pamiêæ spo³eczna i jej implanty, Warszawa 2009.
Gdañskie miejsca (nie)pamiêci: wiedzieæ, eby nie wiedzieæ 185 Uwarunkowania te wydaj¹ siê bliskie opisowi postpamiêci, któr¹ jako kategoriê teoretyczn¹ zaproponowa³a Marianne Hirsch 20. Z pomoc¹ tej kategorii mo na produktywnie rozwijaæ podjête w tym tekœcie rozwa ania o (nie)pamiêci. Przedrostek post w koncepcie Hirsch œwiadczyæ ma jednoczeœnie o dystansie i zarazem g³êbokim, afektywnym zwi¹zku z pamiêci¹ poprzedniego pokolenia, doœwiadczaj¹cego przemocy. Zwi¹zku, który sprawia, e ludzie nie pamiêtaj¹cy i nie mog¹cy pamiêtaæ danych prze yæ, swoj¹ o nich wiedzê uto samiaj¹ z w³asn¹ pamiêci¹. Pamiêci¹, która jest aktywna, kreuj¹c okreœlone wartoœci, zachowania i dyspozycje do nich, orientacje i postawy. Postpamiêæ wed³ug Hirsch wyra a transmisjê miêdzypokoleniow¹ dokonuj¹c¹ siê w pracy pamiêci. Kategoria ta pozwala te analizowaæ przep³ywy wspomnieñ od indywidualnych ku zbiorowym i odwrotnie na przyk³ad w kontekœcie wydarzeñ historycznych i ustalania mo liwie obiektywnych wersji historii. Wydaje siê ogromnie przydatna w opisie doœwiadczeñ gdañskich. MIEJSCE 21 W perspektywie celów tej wypowiedzi, za Doreen Massey mo na miejsce okreœliæ jako kopertê czasoprzestrzeni 22. Zarówno bowiem te zinstytucjonalizowane postaci miejskich opowieœci, jak i prywatne narracje mieszkañców stanowi¹ wyraz ró nych w formie i skali oddzia³ywania prób zamykania miejsca w granicach okreœlonych d¹- eñ do czynienia go swojskim i bezpiecznym, w obrêbie znaczeñ, zwi¹zanych z danym czasem 23. Zamkniêcie miejsca (jak zaklejenie koperty) na przyk³ad przez totalizuj¹c¹ jego znaczenie, to samoœciow¹ narracjê wpisan¹ w jedn¹, raz na zawsze okreœlon¹ pamiêæ mo e uczyniæ z niego wiêzienie. Massey opowiada siê za otwartym, wielowymiarowym rozumieniem i funkcjonowaniem miejsca, pisz¹c: wszelkie próby ustanawiania horyzontu, wyznaczania granic po to, by strzec to samoœci miejsc, mog¹ byæ postrzegane jako próby stabilizacji znaczenia partykularnych kopert czasoprzestrzeni 24. Jeden z pierwszych badaczy, erudycyjnie opisuj¹cych zwi¹zki pomiêdzy przestrzeni¹ i miejscem Yi-Fu Tuan twierdzi³, e przestrzeñ i miejsce s¹ to s³owa zwyk³e, okreœlaj¹ce powszechne doœwiadczenie [ ]. Miejsce to bezpieczeñstwo, przestrzeñ to wolnoœæ: przywi¹zani jesteœmy do pierwszego i têsknimy za drug¹ 25. Podejœcie to (rozró niaj¹ce miejsce i przestrzeñ w ten wa ny dla podmiotowej to samoœci sposób) jest noœne dla pedagogiki, w szczególnoœci pedagogiki miejsca 26. Jednak bli sza rozwijanej tu refleksji jest myœl wychodz¹ca poza binarn¹ konstrukcjê Yi-Fu Tuana i promuj¹ca miejsce jako twór zawsze wielowymiarowy, przekraczaj¹cy granice par- 20 M. Hirsch, Pokolenie postpamiêci, t³um.: M. Borowski i M. Sugiera, Didaskalia, t. 18 (2011), nr 105, s. 28 36. 21 Ujête w tym fragmencie treœci pochodz¹ czêœciowo z analiz, jakie przeprowadzi³am w tekœcie: Wspólny pokój Gdañsk. Miejskie modi co-vivendi w badaniu metod¹ Krytycznej Historii Miasta, [w:] Miasto jak wspólny pokój. Gdañskie modi co-vivendi, red. M. Mendel, Gdañsk 2015. 22 D. Massey, Space, place and gender, Cambridge 1994, s. 5. 23 Tam e. 24 Tam e. 25 Y.-F. Tu a n, Przestrzeñ i miejsce, Warszawa 1987, s. 13. 26 M. Mendel, Pedagogika miejsca, Wroc³aw 2006.
186 Maria Mendel tykularnych zabiegów o bezpieczn¹ swojskoœæ i naszoœæ; miejsca wychodz¹cego ze stanu zamkniêcia z powodu ksenofobizuj¹cych i prowincjonalizuj¹cych d¹ eñ do osi¹gania, z³udnego w istocie, poczucia wolnoœci w bezpieczeñstwie miejsca oswojonego, które nierzadko okazuje siê fantazmatem, produktem pracy pamiêci wypieraj¹cej niechciane zdarzenia. Dok³adnie tak, jak wskazuj¹ na to wyniki przywo³ywanych dalej badañ. St¹d miejsce pojmowane jest tu zawsze wielowymiarowo i jak koperta czasoprzestrzeni daj¹ce siê otworzyæ, niezamkniête z powodu d¹ eñ zauwa onych miêdzy innymi przez Yi-Fu Tuana do posiadania go jako miejsca w³asnego. Jest to praktyk¹ integruj¹c¹ i w³¹czaj¹c¹, ale jednoczeœnie wykluczaj¹c¹ je eli do kogoœ dane miejsce nale y, oznacza to, e do kogoœ ono nie nale y. Przyjmujê zatem pojêcie miejsca wed³ug D. Massey, rozumiej¹c je jako prze ywany œwiat symultanicznej wielorakoœci znaczeñ mu nadawanych 27. Tego typu miejsce, je eli jest miastem, staje siê gruntem dla praktykowanych form wspó³ ycia spo³ecznego, o których mo na powiedzieæ, e sk³adaj¹ siê na miejskie modi co-vivendi. Kategoriê tê opisa³am w ksi¹ ce, poœwiêconej wynikom innego, tak e gdañskiego badania, w którym centrum zainteresowania stanowi³a w³aœnie formu³a wspólnej, otwartej i w zwi¹zku z tym stale negocjowanej, aczkolwiek zadowalaj¹cej wszystkie zaanga owane strony, postaci przestrzeni, wspó³dzielonej zarówno w sferze spo³ecznej, jak fizycznej 28. Modi co-vivendi dotycz¹ce miasta, to pokrótce w ró nym czasie i miejscu, wzajemnie satysfakcjonuj¹ce, ró norakie sposoby, z których mieszkañcy czyni¹ atut z kulturowego zró nicowania zurbanizowanych przestrzeni, w których yj¹. W tym kulturowym zró nicowaniu istotn¹ rolê odgrywaj¹ zró nicowane postaci i nigdy nie ta sama treœæ (nie)pamiêci. Co-vivendi, jako idea, jest zatem noœn¹ w tych analizach perspektyw¹ myœlenia, a tak e celem proponowanych tym samym praktyk spo³eczno-edukacyjnych. GDAÑSKIE MIEJSCA (NIE)PAMIÊCI PROJEKT: POHULANKA 1946 To projekt zrealizowany przez dziesiêcioosobowy zespó³ badawczy, pracuj¹cy pod moim kierunkiem w Uniwersytecie Gdañskim, w latach 2009 2010. Opiera³ siê na badaniach jakoœciowych (g³ównie biograficznych), przeprowadzonych wœród gdañszczan, m.in. studentów Uniwersytetu Trzeciego Wieku Uniwersytetu Gdañskiego 29. Punkt wyjœcia dla badania stanowi³o miejsce i wydarzenie, sygnalizowane w tytule projektu: Pohulanka 1946. Miejsce i wydarzenie istotne w procesie formowania powojennej gdañskiej to samoœci. Chodzi o egzekucjê jedenastu hitlerowskich oprawców z obozu koncentracyjnego Stutthof, dokonan¹ w dniu 4 lipca 1946 roku na gdañskiej Pohulance. Zosta³a ona przeprowadzona jak spektakularna impreza adresowana do ca³ej ówczesnej spo³ecznoœci mieszkañców Gdañska. Z dokumentacji wiadomo, e egzekucjê zorganizowa³y ówczesne w³adze miasta, ale spektakl wyre yserowali najprawdopodob- 27 D. Massey, Space, place, s. 3. 28 M. Mendel, Wspólny pokój Gdañsk. Miejskie modi co-vivendi w badaniu metod¹ Krytycznej Historii Miasta, [w:] Miasto jak wspólny pokój. Gdañskie modi co-vivendi, red. M. Mendel, Gdañsk 2015. 29 Badanie raportowane jest w ksi¹ ce: To samoœæ gdañszczan. Budowanie na (nie)pamiêci, red. M. Mendel i A. Zbierzchowska, Gdañsk 2010.
Gdañskie miejsca (nie)pamiêci: wiedzieæ, eby nie wiedzieæ 187 niej ówczeœni spece od politycznego marketingu. Datê egzekucji zaplanowano na dzieñ powszedni, ale uczyniono go dniem wolnym i zaproszono do jej ogl¹dania ca³e rodziny, organizuj¹c j¹ na ogólnodostêpnym placu, o godzinie 17.00. Faktycznie, na Pohulance znalaz³ siê ponad 200-tysiêczny t³um, z³o ony z doros³ych i dzieci 30. T³um, który zgodnie z niepisanym, rytualnym porz¹dkiem mœci³ siê na pokonanym wrogu, miêdzy innymi bezczeszcz¹c po egzekucji zw³oki, rozdzieraj¹c ich ubrania, bior¹c strzêpy oraz kawa³ki wisielczych sznurów nomen omen w tym tekœcie na pami¹tkê zdarzenia. Mo na powiedzieæ, e polityczni, czyli ludzie to organizuj¹cy, implantowali w ten sposób nowy ³ad, a tak e modelowali przystaj¹c¹ do niego to samoœæ gdañszczan. Gdañszczan, którzy wobec dokonuj¹cych siê zmian odbudowy miasta z ruin, trwaj¹cych przemieszczeñ i realizacji innych stalinowskich strategii ludnoœciowych, nie mieli i nie mogli przecie przyj¹æ statusu Danzigerów, albo te z nim pozostaæ. Z myœl¹ o potrzebie u³o enia na nowych torach procesów autokreacyjnych zachodz¹cych w tym miejscu, a maj¹cych kszta³towaæ now¹ gdañskoœæ przesiedleñców z Wileñszczyzny, nieprzypadkowo te wybrano miejsce, o nazwie Pohulanka. W skojarzeniach wprost odsy³a ona do przedwojennego Wilna i jego uliczki o tej samej nazwie. Egzekucja w tym miejscu, tutaj, w Gdañsku, musia³a na³o yæ siê nowym znaczeniem na sentyment odsy³aj¹cy do wileñskiej przestrzeni i w wyniku pora aj¹cej si³y tego znaczenia, zniszczyæ go, dos³ownie i w przenoœni wycinaj¹c tym samym czêœæ w³asnego ja przybyszy z Wileñszczyzny. Budowanie na (nie)pamiêci Z perspektywy jednej z autobiograficznie opowiedzianych w ramach badania mikrohistorii, Gdañsk sk³ada siê z miejsc, przy których rodzice nakazywali dzieciom pomodliæ siê za zmar³ych. To ogrodzone mogi³y wœród drzew, ale i eleganckie parki, albo niedostêpne chaszcze. Dzieciêca logika prowadzi³a do wniosku, e wszystkie one s¹ cmentarzami; innymi ni gdzie indziej, poza Gdañskiem, ale dlatego w³aœnie dobrze to miasto opisuj¹cymi. Gdañsk sk³ada siê z cmentarzy, jak mówi³a inna z narratorek, a mieszkañcy konstruowali w nim swoje cmentarne topografie. Pohulanka mikrohistoria 1. W czasie budowy koœcio³a okaza³o siê, e przytaszczone z ydowskiego cmentarza p³yty doskonale nadawa³y siê na przykoœcielny chodnik. Po zakoñczeniu budowy cmentarz ten pozosta³ niemal pusty i szybko zacz¹³ przypominaæ dziki trawnik miejsk¹ ³¹kê. Pomimo to, moja mama, tak e budownicza koœcio³a, kiedyœmy mija³y ten pusty, zielony plac, zawsze kaza³a mi zmówiæ Wieczny odpoczynek, tak jak na normalnym cmentarzu. Pamiêta³a W Gdañsku, który poszerza³ mi siê wraz z dorastaniem i który poznawa³am w innych jego dzielnicach, czêsto je d ¹c z mam¹ do jej pracy we Wrzeszczu, by³o wiêcej takich 30 Zob.: relacja uczestniczki tego wydarzenia, wówczas 10-letniej dziewczynki, w: M. Gotard, 200 tysiêcy gapiów ogl¹da³o egzekucjê zbrodniarzy ze Stutthofu, [w:] serwis informacyjny portalu www.trojmiasto.pl z dnia 15 lipca 2009, http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/200-tys-gapiow-ogladalo-egzekucje-zbrodniarzy-ze-stutthofu-n33749.html (uzyskane 16.07.2009).
188 Maria Mendel dziwnych cmentarzy. W koñcu przyzwyczai³am siê do nich i przesta³o mnie dziwiæ, dlaczego szepczê modlitwê w tramwaju, kiedy mijamy na Alei Zwyciêstwa piêknie zadbany park ko³o Akademii Medycznej, albo w autobusie, kiedy zje d a serpentyn¹ w dó³ i zbli a siê do œciany gêstych krzaków. Jak wiem o tym teraz, w pierwszym wypadku chodzi o dos³ownie zaorany i obsiany traw¹ cmentarz niemiecki, w drugim o miejsce egzekucji oprawców z obozu koncentracyjnego Stutthof, którzy zostali powieszeni na oczach niemal wiwatuj¹cego w zwi¹zku z tym t³umu, zgromadzonego na placu u stóp doœæ wysokiej góry, koñcz¹cym uliczkê Pohulanka. Plac szybko zarós³ i zieleñ zakry³a to miejsce, które przez ca³e dzieciñstwo, spêdzane w okolicy, straszy³o i wywo³ywa³o okropne wyobra enia. Nie mog³am zrozumieæ, dlaczego ch³opaki, udaj¹c wisielca, namawiaj¹ nas, eby tam iœæ siê bawiæ, co by³o oczywiœcie na niby, bo widaæ by³o, e sami nawet o tym nie pomyœleli i te bardzo siê bali. Kto od nas, z góry, chodzi³ do szko³y na dole (jak ja), nie raz s³ysza³ wypowiadane z kpi¹c¹ ciekawoœci¹ pytanie mieszkasz na Pohulance? Za co by³by gotów biæ siê do upad³ego. Nie mieszka siê na cmentarzu, a ju w szczególnoœci tak dziwnym, który nie straszy normalnie, wstaj¹cymi z grobu nieboszczykami, a wisielcami, którym zaciska siê na szyi pêtla, a potem ko³ysz¹ siê i mog¹ rozko³ysaæ siê tak, e ciê dotkn¹ Pohulanki wiêc, z jednej strony, jakby coraz bardziej nie by³o (zaroœniêta bujn¹ zieleni¹ i nieobecna jako adres, którego nikt nie chcia³), ale z drugiej jednoczeœnie BY A coraz bardziej. Dla mnie, g³ównie przez te wszystkie strachy, ca³e to dzieciêce przywo³ywanie, a jednoczeœnie omijanie przedziwnego miejsca. Pohulanka mikrohistoria 2. Z egzekucji na Pohulance, latem czterdziestego szóstego, powracali do domów w przera eniu. Raczej nie mo na by³o w niej nie uczestniczyæ, bo by³o to wydarzenie jak dzisiaj mecz kadry narodowej, rozgrywaj¹cy siê na stadionie za rogiem, albo koncert mega gwiazdy, o którym mówi¹ wszyscy, a my dostaliœmy w prezencie bilety (w zwi¹zku z egzekucj¹ zatrzymano pracê, wszyscy w Gdañsku mieli dzieñ wolny). Spektakl, który odby³ siê w pobli u ich domów, wry³ siê w ich pamiêæ i nie znajduj¹c sobie miejsca w œwiadomoœci, bo tak by³ potworny utkwi³ w niej, jak boleœnie rozrywaj¹ca cia³o drzazga, która z czasem obros³a tkank¹ i przypomina³a o sobie tylko przy poruszeniu, naciœniêciu miejsca, w którym ci¹gle by³a. Ka de spojrzenie by³o takim naciœniêciem, niem¹ artykulacj¹ bólu tamtego, bez s³ów pamiêtanego, zdarzenia. Uczestnicy wydarzenia, mniej lub bardziej aktywni jego obserwatorzy tworz¹cy t³um gapiów, bez s³ów przekazywali swoje doœwiadczenie. Tak pamiêæ przeniknê³a siê z wiedz¹; tak wokó³ Pohulanki uformowa³ siê jeden z wymiarów gdañskiej postpamiêci. Wiedzenie i niewiedzenie, jakim cmentarzem by³a Pohulanka towarzyszy³o mi mieszkance Gdañska, urodzonej w nim d³ugo po wojnie niemal od zawsze. W mojej pamiêci do dziœ tkwi¹ dzieciêce pytania, na przyk³ad: dlaczego mam zmówiæ Wieczny odpoczynek w pobli u dziwnego miejsca zaroœniêtego krzakami, a nie idziemy zapaliæ
Gdañskie miejsca (nie)pamiêci: wiedzieæ, eby nie wiedzieæ 189 tam œwieczek, oraz dlaczego dzieci wzajemnie tym miejscem siê strasz¹, naœladuj¹c wisielców, co nie jest straszeniem wstaj¹cymi z grobów trupami, znane nam ze zwyk³ych cmentarzy? To wiedzenie i niewiedzenie jednoczeœnie da³o chyba podstawê, charakterystycznemu dla nas, powojennego pokolenia mieszkañców s¹siednich osiedli, wyczuleniu na Pohulankê. To ono te pewnie sprawi³o, e nigdy nie przysz³oby nam do g³owy tam zamieszkaæ i ten przekaz, choæ w ramach prywatnych pamiêci uformowany, zuniwersalizowa³ siê i wydaje siê nadal w nas dzia³aæ. Wystarczy poczytaæ posty pod zamieszczonymi w Internecie tekstami dotycz¹cymi egzekucji na Pohulance 31. Wiedza sprzê ona z pamiêci¹ staje siê umo liwiaj¹c¹ normalne funkcjonowanie w tym mieœcie ignorancj¹ 32. Ignorancj¹, która bardziej jest odmow¹ wiedzenia o postpamiêciowym doœwiadczeniu Pohulanki, ni brakiem wiedzy wynikaj¹cym z innych powodów. Gdañszczan mo na w tym kontekœcie nazwaæ ignorantami, którzy odmawiaj¹, by wiedzieæ, aby byæ. Co zrobiæ z postpamiêci¹? W postpamiêci tkwi problem; postpamiêci, która uformowa³a aktualne postawy i dyspozycje do nich u ludzi, którzy pozornie nic albo niewiele wspólnego mieli z egzekucj¹ na Pohulance. Maj¹c na uwadze wspomniany projekt, nale y zwróciæ uwagê, e ów problem uformowa³ siê wskutek pracy (nie)pamiêci, pamiêtania i zapominania, wiedzenia i niewiedzenia jednoczeœnie. Trudno w sposób jednoznaczny odpowiedzieæ na pytanie, na czym ów problem polega. atwiej natomiast opisaæ to, w jaki sposób siê przejawia. Jednym z wyrazów obecnoœci (wrêcz pal¹cej aktualnoœci) tego problemu mo e byæ myœlenie Micha³a agowskiego, absolwenta gdañskiej Akademii Sztuk Piêknych, który zim¹ roku 2013 zrealizowa³ na Pohulance jeden ze swoich projektów. Oparty on by³ na pytaniu o obecnoœæ pamiêci w miejscu ni¹ naznaczonym. Artysta, z szubienic¹ przewieszon¹ przez ramiê lub ustawian¹ w widocznych miejscach nowego osiedla, pojawia³ siê wœród bloków, które dopiero co wyros³y w miejscu gêstych krzaków zarastaj¹cych Pohulankê przez ponad 50 lat. Nota biograficzna artysty, który podj¹³ to trudne pytanie i w opisanym dzia³aniu poszukiwa³ na nie odpowiedzi, brzmi tak: Ukoñczy³ Wydzia³ Malarstwa w Akademii Sztuk Piêknych w Gdañsku dyplomem z Intermediów w pracowni profesora Grzegorza Klamana (2013) [ ] Skupia siê na zagadnieniu politycznoœci i warunkach organizacji grup i jednostek nie posiadaj¹cych wystarczaj¹cej reprezentacji w spo³eczeñstwie. Sytuacj¹ szczególnie interesuj¹c¹ artystê jest bycie razem, w trakcie którego dochodzi do negocjacji warunków wspólnego dzielenia przestrzeni oraz zasad funkcjonowania w niej. agowski aran- uje wiêc zdarzenia, których podstaw¹ jest wspólna praca fizyczna lub zespo³owe 31 Zob. m.in.: http://blogbiszopa.pl/2011/02/egzekucja/ (dostêp: 30.08.2016) 32 Pisa³am o tym, rozwijaj¹c temat szerzej. Zob.: M. Mendel, Toward the Ignorant Gdañsk Citizen: Place-based Collective Identity, Knowledge to Refuse, and the Refusal to Know, [w:] Education and the Political. New Theoretical Articulations, red. T. S zkudlarek, Rotterdam 2013, s. 121 131.
190 Maria Mendel formy spêdzania czasu wolnego, podczas których obie strony ustalaj¹ zasady w³asnego uczestnictwa, wspó³dzia³ania, a tak e spo³ecznej widzialnoœci 33. Czy by Micha³ agowski, reprezentant pokolenia bardzo ju odleg³ego od czasu egzekucji na Pohulance, upomina³ siê o widzialnoœæ postpamiêci, która stale aktualizuje j¹ w Gdañsku? EDUKACYJNE ROZWI ZANIA, ZAMIAST ZAKOÑCZENIA Zarówno w wymiarze indywidualnym, jak spo³ecznym potrzebne nam s¹ dzisiaj indywidualnie i zbiorowo wielorakie pedagogiki miejsca i ró norodne pedagogiki pamiêci, pedagogiki (miejsc) pamiêci 34. Pedagogiki wolne od totalnoœci; bez jednego (jedynego) wzoru myœlenia i dzia³ania w obszarze pamiêci, nieodmiennie pe³nym jednostkowych, ró nicuj¹cych go narracji. Potrzebna jest edukacja wra liwa na pamiêæ i miejsce, oparta na ich znaczeniu dla indywidualnego oraz spo³ecznego podmiotu. Gruntem dla tych pedagogik i pedagogii (wzorów myœlenia o wychowaniu i towarzysz¹cych im praktyk edukacyjnych) mo e byæ dokonana w tym tekœcie analiza. Skoncentrowa³a siê ona na uwarunkowaniach ycia w mieœcie, które kumuluj¹c ludzkie, dobre i z³e doœwiadczenia staje siê Wielk¹ Nauczycielk¹ co-vivendi. Nawi¹zujê tym do Arystotelesa, który pisa³: ka da wspólnota powstaje dla osi¹gniêcia jakiegoœ dobra (wszyscy bowiem w ka dym dzia³aniu powoduj¹ siê tym, co im siê dobrem wydaje), to jasn¹ jest rzecz¹, e wprawdzie wszystkie [wspólnoty] d¹ ¹ do pewnego dobra, lecz przede wszystkim czyni to najprzedniejsza ze wszystkich, która ma najwa niejsze ze wszystkich zadanie i wszystkie inne obejmuje 35. Jest ni¹ polis, samorz¹dna miejska wspólnota. W aktualnym kontekœcie parafrazuj¹c wypowiedÿ Arystotelesa, miasto (jako byt, nie zaœ w³adze samorz¹dowe, czy inne) odpowiada wiêc na wszystkie ró ne, nierzadko zupe³nie rozbie ne d¹ enia swoich obywateli, na gruncie etycznym dokonuj¹c ich hegemonizacji. To ono intencjonalnie, jak wychowawca uczy roztropnych rozstrzygniêæ, które z równowa nych roszczeñ sformu³owanych przez równych obywateli, jest cnot¹ dobra, do którego trzeba d¹ yæ, a co powinno pozostaæ poza ich zainteresowaniem. Miasto jest zatem rzeczywiœcie pedagogiczne 36. Zauwa a to, miedzy innymi, Krzysztof Nawratek, dla którego miasto nauczaj¹ce, to nie byt pasywny, lecz aktywny, dzia³aj¹cy i wytwarzaj¹cy okreœlone wartoœci [ ]; maszyna zmieniaj¹ca ludzi, przekszta³caj¹ca ich w nowych ludzi 37. Zmiana, któr¹ w sposób pedagogiczny postulujê w tej wypowiedzi, to zmiana mentalna, pozwalaj¹ca w mieœcie samym dostrzegaæ mo liwoœci rozwi¹zywania problemów, które generuje ycie w jego przestrzeni. Kszta³towanie podstaw do co-vivendi, wypracowywanego przez wspó³mieszkañców miasta, powinno moim zdaniem zaczynaæ siê od porzucenia binarnej perspektywy rozgrywanego z wsparciem pamiêci konflik- 33 http://kuratorlibera.bwa.wroc.pl/?p=148 (dostêp: 31.08.2016) 34 Zob.: D. Demetrio, Pedagogika pamiêci... 35 Arystoteles, Polityka, t³um., s³owo wstêpne i komentarz: L. P i o t r o w i c z, Warszawa 2004. 36 Zob.: M. Mendel: Miasto pedagogiczne, [w:] Studia Pedagogiczne, t. LXIX, Miasto pedagogiczne, red. M. Mendel, 2016. 37 K. Nawratek, Dziury w ca³ym. Wstêp do miejskich rewolucji, Warszawa 2012, s. 70, 84.
Gdañskie miejsca (nie)pamiêci: wiedzieæ, eby nie wiedzieæ 191 tu: jeden na jeden (wróg przyjaciel). Porzucenia jej na korzyœæ opcji trialektycznej, w której przenikaj¹ siê zawsze nie dwie, a trzy mo liwe opcje, i gdzie rozgrywaj¹cym trzecim staje siê miejsce; miasto Wielka Nauczycielka. Chodzi konkretnie o budowanie uwarunkowañ szacunku dla miasta jako wartoœci, wykazuj¹cej zdolnoœci operacyjne i mog¹cej byæ w stanie we wszelkich konfliktach pamiêci i postpamiêci otwieraæ nowe rozwi¹zania. Miasto postpamiêci, jakim jest Gdañsk, niew¹tpliwie uczy, o czym wydaje siê mówiæ ca³a treœæ tego tekstu. W jej œwietle Gdañsk Wielka Nauczycielka mo e byæ znakomitym przyk³adem dobrze wykorzystywanych szans na co-vivendi. Streszczenie Tekst jest wyrazem ugruntowanej w empirycznych badaniach refleksji wokó³ pamiêci, która zaanga owana jest w proces zbiorowej autokreacji (w tym przypadku budowania to samoœci miasta). W zwi¹zku z tym, e zarówno praca pamiêci, jak inne postaci bycia w œwiecie, prowadz¹ce do podmiotowych identyfikacji, stanowi¹ centrum zainteresowania pedagogiki, refleksja ta wpisuje siê w jej obszar. Innym, wa nym powodem postrzegania jej w perspektywie pedagogicznej jest edukacyjny charakter konkluzji, wieñcz¹cych rozwijane w tekœcie analizy. Ich formu³owaniu towarzyszy myœl wyraÿnie umocowana w nadziei; w postulowanej i prospektywnie ujmowanej zmianie. Dotyczy ona kondycji ycia w miejscach (miastach) kumuluj¹cych ludzkie doœwiadczenia, które s¹ ró nie wartoœciowane i które stymuluj¹ tworzenie rozmaitych indywidualnych i zbiorowych strategii operuj¹cych wiedz¹ i swoje pod³o e znajduj¹cych w (nie)pamiêci. W tym znaczeniu przedstawiana wypowiedÿ stanowi kolejn¹ próbê kszta³towania podstaw dla co-vivendi w miastach postpamiêci, do których nale y Gdañsk. S³owa kluczowe: pamiêæ, ignorancja, miejsce, to samoœæ, Gdañsk Abstract The article is an expression of reflection grounded in the empirical studies around memory, which is involved in the process of collective self-creation (in this case building the identity of the city). Due to the fact that both the work of memory and other forms of being in the world, leading to subjective identification, are the focus of pedagogy, this reflection is part of its area. Another, important reason for perceiving it in a pedagogical perspective is the educational nature of the conclusions, crowning the analysis developed in the text. Their formulation is accompanied by a thought clearly anchored in hope; in the postulated and prospectively recognized change. It concerns the condition of life in places (cities) accumulating human experiences, which are differently valued and which stimulate the creation of various individual and collective strategies that operate knowledge and their foundations in (not)memory. In this sense, the statement presented is another attempt to form the basis for co-vivendi in post-memory cities, to which Gdañsk belongs. Key-words: memory, ignorance, place, identity, Gdañsk
192
193 Rocznik Gdañski, t. LXXV LXXVI, 2015 2016 PL ISSN 0080-3456 KONRAD DYDZIÑSKI 1 TRÓJMIEJSKIE PRZYKOŒCIELNE YCIE ARTYSTYCZNE W LATACH 80. XX WIEKU WSTÊP Sztuka niezale na lat 80. XX wieku skupia siê umownie na okresie wyznaczonym przez dwie daty. Jest to wprowadzenie stanu wojennego 13 grudnia 1981 roku oraz pierwsze demokratyczne wybory 4 czerwca 1989 bêd¹ce pocz¹tkiem wolnej Polski. Okres ten wraz z bojkotem oficjalnych instytucji kultury staje siê istotnym czasem zjednoczenia artystów (okreœlanego czêsto jako przymierze) z polskim Koœcio³em. Z pocz¹tkiem lat 70. XX wieku odnotowaæ mo emy zwiêkszon¹ aktywnoœæ jednoczenia siê inteligencji wokó³ Koœcio³a. Zaistnia³a sytuacja przyczyni³a siê do poszerzania wiedzy i uwra liwiania zwyk³ych ludzi w dziedzinie kultury. Wiele z ówczesnych dzia³añ kulturalnych nie zosta³o w pe³ni udokumentowanych, pozostaj¹c wy³¹cznie w pamiêci i wspomnieniach ich uczestników. Dowód tamtego czasu stanowi¹ jedynie obrazy, grafiki i rzeÿby, daj¹c fragmentaryczny pogl¹d na fenomen tego zjawiska. Temat kultury niezale nej nadal nie doczeka³ siê wystarczaj¹cej liczby publikacji. Najlepiej rozpoznane i opisane w zakresie kultury niezale nej s¹ oœrodki warszawskie i krakowskie. S³absz¹ dokumentacjê pomimo prê nej dzia³alnoœci w tym czasie, posiadaj¹ Katowice, Wroc³aw, ódÿ, Poznañ i Gdañsk 2. Poni szy artyku³ napisany zosta³ na podstawie pracy magisterskiej, powsta³ej pod kierunkiem doktora Huberta Bilewicza. Celem pracy by³o przybli enie funkcjonowania œrodowiska artystycznego i galerii przykoœcielnych w latach 80. XX wieku ze szczególnym uwzglêdnieniem parafii Gdañska, Gdyni i Sopotu. Tekst powsta³ na podstawie literatury dotycz¹cej tematu, materia³ów dostêpnych w postaci katalogów i publikacji naukowych oraz artyku³ów internetowych. Szerszy pogl¹d na temat niezale nego œrodowiska artystycznego Trójmiasta zawdziêczam równie Janowi Górze, Jerzemu Brukwickiemu, ksiêdzu Krzysztofowi Nieda³towskiemu, Hannie Solway, Leszkowi Sobockiemu oraz Annie Marii i Jackowi Mydlarskim, osobom 1 Gdañsk, e-mail: konrad.dydzinski@gmail.com. 1 B. T r a c z, Wstêp, [w:] Koœció³ i kultura niezale na, red. B. T r a c z, Katowice 2011, s. 10.
194 Konrad Dydziñski zaanga owanym w ruch kultury niezale nej, którzy udzielili mi odpowiedzi na wiele pytañ podczas wspólnych rozmów, którym za poœwiêcony mi czas serdecznie dziêkujê. Do uzupe³nienia niedopowiedzianych w¹tków pos³u y³y mi tak e udostêpnione materia³y z prywatnych archiwów. Do najistotniejszych materia³ów tego typu nale ¹ liczne oryginalne katalogi wydarzeñ przykoœcielnych oraz tekst Edmunda Puzdrowskiego w postaci maszynopisu na temat artystycznego ycia na terenie Trójmiasta w latach 1981 1989, udostêpnione mi dziêki uprzejmoœci artysty Jana Góry. KONTEKST HISTORYCZNO-SPO ECZNY LAT 80. XX WIEKU W POLSCE Odpowiedzi¹ na spo³eczne zaniepokojenie sytuacj¹ Polski, a tak e na coraz bardziej widoczne, powszechne niezadowolenie ze sposobu sprawowania w³adzy przez rz¹d komunistyczny PRL by³o powstanie Niezale nego Samorz¹dnego Zwi¹zku Zawodowego Solidarnoœæ. Zwi¹zek sta³ siê aktywn¹ opozycj¹, która swoimi dzia³aniami nie tylko przyczyni³a siê do obalenia komunizmu w Polsce, ale zapocz¹tkowa³a zmiany polityczno-ustrojowe w ca³ej Europie Œrodkowej. Strajki w 1980 roku zrzeszaj¹ce pracowników licznych zak³adów pracy na terenie ca³ego kraju przyczyni³y siê do podpisania porozumieñ pomiêdzy rz¹dem a strajkuj¹cymi stoczniowcami, które zapowiada³y zmiany maj¹ce w konsekwencji przyczyniæ siê do obalenia w³adzy komunistycznej. Wskutek porozumieñ komuniœci zgodzili siê m.in. na utworzenie niezale nych zwi¹zków zawodowych. 10 listopada 1980 roku S¹d Najwy szy zarejestrowa³ NSZZ Solidarnoœæ, który w nied³ugim czasie od rozpoczêcia dzia³alnoœci zrzesza³ dziesiêæ milionów cz³onków. Powiew wolnoœci nie trwa³ jednak zbyt d³ugo. W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku decyzj¹ w³adz z genera³em Wojciechem Jaruzelskim na czele wprowadzony zosta³ stan wojenny, zawieszaj¹c tym samym dzia³alnoœæ Solidarnoœci i rozwi¹zuj¹c j¹ ostatecznie 8 paÿdziernika 1982 roku poprzez uchwalon¹ ustawê o zwi¹zkach zawodowych 3. Konsekwencje stanu wojennego odczu³o niemal e ca³e polskie spo³eczeñstwo. Wszelkie strajki w tym czasie by³y bezwzglêdnie powstrzymywane przez Zmotoryzowane Odwody Milicji Obywatelskiej, a przed terenem Stoczni Gdañskiej rozstawiono ciê ki sprzêt wojskowy. Spo³eczeñstwo wobec stanu wojennego nie pozostawa³o jednak obojêtne stale podejmuj¹c próby manifestacji. Do krwawych staræ z obywatelami dosz³o m.in. 16 grudnia w Gdañsku pod Pomnikiem Poleg³ych Stoczniowców oraz podczas strajku w Katowicach w kopalni Wujek 4. Podczas panowania komunistów w Polsce w³adza toczy³a równie brutaln¹ walkê z katolicyzmem, która wi¹za³a siê z eliminowaniem duchownych z ycia spo³ecznego. W pierwszych latach pod rz¹dami komunistów w³adza rozpoczê³a proces ateizacji spo- ³eczeñstwa poprzez stopniowe deprecjonowanie znaczenia Koœcio³a g³êboko zakorzenionego w polskiej kulturze, buduj¹c pañstwo œwieckie nieska one religijnymi podtekstami. Oprócz opozycji Koœció³ zawsze traktowany by³ jako wróg w³adz komunistycznych 5. 3 Z. Paw³owicz, Koœció³ i pañstwo w PRL 1944 1989, Gdañsk 2004, s. 422. 4 R. Terlecki, Miecz i tarcza komunizmu. Historia aparatu bezpieczeñstwa w Polsce 1944 1990, Kraków 2007, s. 289 290. 5 A. Krajewski, Miêdzy wspó³prac¹ a oporem. Twórcy kultury wobec systemu politycznego PRL (1975 1980), Warszawa 2004, s. 216 219.
Trójmiejskie przykoœcielne ycie artystyczne w latach 80. XX wieku 195 Komunizm budowany na œwiatopogl¹dzie marksistowskim, uwarunkowania historyczne i spo³eczne ideologie uwa a³ za szkodliwe, zak³ócaj¹ce ludziom postrzeganie warunków materialnych oraz czasu, w którym yj¹. Ca³e duchowe ycie cz³owieka by³o wiêc marginalizowane i uznane zosta³o jako zbiór z³udzeñ, a wiêc ca³y œwiat duchowy w odniesieniu do tej teorii pozostawa³ wytworem umys³u. Postawa ta z za³o enia przyczynia³a siê do oderwania cz³owieka od realnego ycia i codziennych obowi¹zków. Wierzenia religijne sta³y wiêc na przeszkodzie poprawnemu rozwojowi socjalistycznego spo³eczeñstwa 6. Koœció³ katolicki, jako najwiêkszy przeciwnik ówczesnej w³adzy, budowa³ swoj¹ siln¹ pozycjê poprzez zaufanie i jednoczenie Polaków w najtrudniejszych chwilach. Duchowni czêsto podczas swoich kazañ zdecydowanie okreœlali stanowisko Koœcio³a wobec wydarzeñ maj¹cych miejsce w kraju. Papie Jan Pawe³ II w swoich przemówieniach wielokrotnie u ywa³ znamiennego s³owa solidarnoœæ, a Prymas Polski kardyna³ Stefan Wyszyñski 25 maja 1972 roku w ten oto sposób zwróci³ siê do wiernych zebranych w warszawskiej bazylice œw. Jana: Za wszelk¹ cenê trzeba broniæ Narodu, jego dziejów, tradycji i kultury! Polska ma wspania³¹ przesz³oœæ, ma swoje dzieje, swoj¹ kulturê, literaturê, sztukê, rzeÿbê Naród bez przesz³oœci jest godny wspó³czucia. Naród, który nie mo e nawi¹zywaæ do dziejów, który nie mo e wypowiedzieæ siê zgodnie ze swoj¹ w³asn¹ duchowoœci¹ jest narodem niewolniczym 7. Pod koniec lat 70. negatywny stosunek obywateli do w³adzy znacznie siê nasili³. Niew¹tpliwie przyczyni³o siê do tego stanowisko Koœcio³a oraz wybór Polaka na papie- a wraz z jego pierwsz¹ pielgrzymk¹ do kraju. Nie by³a to powierzchowna zmiana postaw nielicznych obywateli, ale wiêkszoœci spo³eczeñstwa. Pod wp³ywem autorytetu papie a ludzie z wiêksz¹ stanowczoœci¹ wyra ali postawy obywatelskie i religijne. Koœció³ zwraca³ szczególn¹ uwagê na to, e podstaw¹ do uzyskania zgody spo³ecznej s¹ wartoœci jakie niesie ze sob¹ religia i kultura. Z tego te powodu wa n¹ strategi¹ dla Koœcio³a katolickiego by³o udostêpnianie przestrzeni koœcielnej twórcom i anga- owanie siê w promowanie publikacji drugiego obiegu. Punkty sakralne sta³y siê w ten sposób miejscem poszerzaj¹cym œwiadomoœæ spo³eczn¹. Koœció³ stawa³ w obronie tych samych wartoœci, co sprzeciwiaj¹cy siê rz¹dom komunistycznym ludzie. Episkopat wielokrotnie publicznie zabiera³ g³os w sprawie ³amania praw cz³owieka i braku wolnoœci w Polsce. Obecny by³ niemal e we wszystkich kluczowych momentach dla opozycyjnej Solidarnoœci, a tak e pozostawa³ obecny poœród zwyk³ych obywateli, ludzi na skraju wyczerpania, potrzebuj¹cych duchowego wsparcia. ALTERNATYWNE INICJATYWY ARTYSTYCZNE NIEZALE NE WOBEC OFICJALNYCH STRUKTUR W³adza PRL dostrzega³a ogromn¹ rolê œrodowiska artystycznego w yciu spo³ecznym, posiada³a niemal e na w³asnoœæ wszystkie dziedziny kultury tworz¹ce projekty wedle jej oczekiwañ. Rz¹d komunistyczny postrzega³ kulturê jako narzêdzie w ideolo- 6 7 Z. Paw³owicz, Koœció³ i pañstwo..., s. 12. B. Tracz, Wstêp..., s. 14.
196 Konrad Dydziñski gicznej pracy. Z dniem 18 grudnia 1981 roku pocz¹tkowo zawieszono, a ostatecznie rozwi¹zano wiele stowarzyszeñ m.in. rodz¹c¹ siê rok wczeœniej Solidarnoœæ, ale tak e licz¹cy ponad 12 tysiêcy cz³onków Zwi¹zek Polskich Artystów Plastyków, uznaj¹c dzia- ³alnoœæ tych organizacji za zagra aj¹c¹ porz¹dkowi publicznemu 9. Nieprzychylne nastawienie w³adzy wobec niezale nych zwi¹zków przeobrazi³y siê w si³ê napêdow¹ dla rodz¹cego siê ruchu kultury niezale nej. Bunt, z pocz¹tku indywidualnych postaw ró nych twórców, przerodzi³ siê w jednobrzmi¹cy g³os sprzeciwu wiêkszoœci œrodowiska artystycznego. W kwietniu 1982 roku warszawscy plastycy podpisali wspóln¹ odezwê G³os który jest milczeniem wzywaj¹c¹ do tworzenia niezale nych struktur. Popar³o go blisko 1500 artystów tworz¹c w ten sposób nowy niezale ny obieg sztuki 10. Wzmo one dzia³ania œrodowiska artystycznego w krótkim okresie dekady lat 80. zaowocowa³y licznymi spotkaniami ludzi kultury niezale nej, stanowi¹c jeden z filarów rodz¹cej siê wolnoœci. Now¹ przestrzeni¹ dla artystów sta³y siê prywatne mieszkania i pracownie. Do spotkañ tego typu dochodzi³o równie na terenie Trójmiasta. W wiêkszoœci by³y to spotkania czysto towarzyskie, w gronie przyjació³ i pasjonatów sztuki. Bywa³o jednak, e przybiera³y one formê wydarzeñ oficjalnych, otwieranych wernisa em z wyst¹pieniami poszczególnych twórców, na których prace ogl¹dane przez publicznoœæ prezentowane by³y w uk³adzie ekspozycyjnym 11. W kwietniu 1984 roku krytycy z ca³ej Polski odwiedzili pracownie artystów Wybrze a w ramach akcji rekonesansu, bêd¹cej form¹ kontaktu miêdzy artystami a krytykami sztuki. Wœród osób odwiedzaj¹cych œrodowisko artystyczne Gdañska obecni byli m.in. Aleksander Wojciechowski, El bieta Zawistowska, Magdalena Hniedziewicz oraz Anda Rottenberg 12. Przyje d aj¹cym z odleg³ych miast Polski artystom i krytykom najczêœciej zapewniæ trzeba by³o bezpieczny nocleg, odpowiedzialnoœæ wówczas spada³a na lokalnych twórców. W ten sposób kontynuowane by³y spotkania w prywatnych mieszkaniach, gdzie prowadzono rozmowy na temat ycia artystycznego i bie ¹cych wydarzeñ. Na terenie Trójmiasta miejscami takich spotkañ by³o m.in. mieszkanie Idy otockiej na Monte Cassino w Sopocie, pracowania Marka Wróbla oraz mieszkanie Kazimierza Nowosielskiego we Wrzeszczu, mieszkanie Aliny i Jerzego Afanasjewów z prowadzonym salonem opozycyjno-artystycznym silnie zwi¹zanym ze œrodowiskiem literackim i teatralnym oraz mieszkanie Anny Marii i Jacka Mydlarskich przy ul. Lipowej w Sopocie, gdzie pojawiali siê nie tylko artyœci, ale równie zagraniczni dziennikarze. Rozwi¹zanie ZPAP, nie zerwa³o silnej wiêzi wspieraj¹cego siê œrodowiska, wspólny bojkot oficjalnych placówek po organizowaniu spotkañ w prywatnych przestrzeniach 8 A. Krajewski, Miêdzy wspó³prac¹..., s. 251. 9 A. Wojciechowski, Czas smutku, czas nadziei. Sztuka niezale na lat osiemdziesi¹tych, Warszawa 1992, s. 103. 10 M. Ga³ecka, Pamiêæ i Uczestnictwo, [w:] Pamiêæ i Uczestnictwo: wystawa na jubileusz Sierpnia 80 i Solidarnoœci, kat. wyst., Muzeum Narodowe w Gdañsku, red. D. Godycka, G. Szczeœniak, Gdañsk 2005, s. 13. 11 A. Rottenberg, Przeci¹g. Teksty o sztuce polskiej lat 80, Warszawa 2009, s. 106. 12 H. Solway, Przestrzeñ Wolnoœci, [w:] Niepokora. Artyœci i naukowcy dla Solidarnoœci 1980 1990, red. S. Figlarowicz, K. Goc, G. Goszczyñska, A. Makowska, A. Szynwelska, Gdañsk 2006, s. 115.
Trójmiejskie przykoœcielne ycie artystyczne w latach 80. XX wieku 197 przerodzi³ siê w odbudowê struktur zwi¹zku przy pomocy koœcielnych instytucji. Z czasem zaczê³y powstawaæ miejsca spotkañ o sta³ym adresie w przestrzeniach sakralnych. Koœció³ dysponowa³ wieloma pomieszczeniami stwarzaj¹cymi mo liwoœci wystawiennicze, dziêki którym artyœci byli w stanie dotrzeæ do szerszej publicznoœci, zapewniaj¹c zainteresowanym pe³en kalendarz spotkañ artystycznych. By³y to domy parafialne, plebanie, kaplice czy te podziemne krypty. Udostêpnienie ich zale a³o tylko i wy³¹cznie od woli proboszcza, nie wymaga³o specjalnych zezwoleñ w³adz pañstwowych. Miejsca te stanowi³y przestrzeñ wolnoœci i bezpieczeñstwa. Lata osiemdziesi¹te XX wieku to okres w historii polskiego Koœcio³a, którego mury da³y schronienie nie tylko pojedynczym osobom, ale sta³y siê azylem dla wiêkszoœci. Szczególn¹ rolê w ruchu kultury niezale nej odgrywa³y koœcio³y, przy których funkcjonowa³y Duszpasterstwa Akademickie, to tam w³aœnie realizowa³y siê najwa niejsze wydarzenia kulturalne. Równie wa nym zjawiskiem by³y organizowane przez parafiê w ró nych czêœciach Polski Tygodnie Kultury Chrzeœcijañskiej. Pierwszy Tydzieñ Kultury Chrzeœcijañskiej odby³ siê jeszcze w latach siedemdziesi¹tych w Warszawie. By³ to pierwszy powa ny krok do zachwiania monopolu w³adzy w yciu kulturalnym. Organizatorami i koordynatorami pierwszego spotkania byli ks. Tadeusz Uszyñski i ks. Wies³aw Aleksander Niewêg³owski 13. Ich za³o eniem by³o udostêpnienie miejsca twórcom, sprzeciwiaj¹c siê narzuconej cenzurze we wszystkich dziedzinach ycia kulturalnego oraz pog³êbienie postawy chrzeœcijañskiej 14. Kolejnym krokiem by³o powo³anie muzeów diecezjalnych oraz urozmaicenie dzia³añ placówek ju istniej¹cych poprzez wystawy ³¹cz¹ce sztukê dawn¹ i wspó³czesn¹. Tego typu inicjatyw¹ by³a decyzja wydana przez Kardyna³a Stefana Wyszyñskiego w 1980 roku o utworzeniu dodatkowego miejsca dla plastyków, aktorów i muzyków w Muzeum Archidiecezjalnym w Warszawie, mianuj¹c w tym samym roku ks. Niewêg³owskiego duszpasterzem œrodowisk twórczych 15. W ci¹gu dekady lat 80. swoje wystawy w koœcio³ach i domach parafialnych na terenie ca³ego kraju, zorganizowa³o ponad 1700 artystów 16. Fenomen nie dotyczy³ wy³¹cznie wielkich miast, by³ powszechny tak e w mniejszych parafiach. Wszelkie przedsiêwziêcia mog³y siê wydarzyæ dziêki spo³ecznemu zaanga owaniu osób prywatnych, zarówno pod wzglêdem finansowym, jak i poprzez w³o ony wysi³ek fizyczny. Podczas wydarzeñ artystycznych w ca³ym kraju starano siê w jakiœ sposób wesprzeæ dalsz¹ dzia³alnoœæ artystyczn¹ twórców. Przyznawano nagrody pieniê ne nagradzaj¹c uczestników za wk³ad w ruch kultury niezale nej oraz oceniaj¹c jakoœæ prezentowanych prac. Niekiedy œrodki finansowe przekazywane by³y prze Episkopat, gospodarze koœcio³ów op³acali œwiat³o, czasem dzielili siê jedzeniem. Organem umo liwiaj¹cym z czasem poprawne funkcjonowanie kultury niezale nej i wspieraj¹cym dalszy rozwój artystów by³ Komitet Kultury Niezale nej 17. 13 W. A. Niewêg³owski, Nowe przymierze Koœcio³a i œrodowisk twórczych w Polsce w latach 1964 1996, Warszawa 1997, s. 82. 14 Tam e. 15 Tam e, s. 79. 16 J. aryn, Kultura niezale na w Koœciele katolickim w Polsce 1981 1989, [w:] Koœció³ i kultura, s. 20. 17 J. Bogucki, Od rozmów ekumenicznych do Labiryntu, Warszawa 1991, s. 145.
198 Konrad Dydziñski Zwi¹zek Koœcio³a i artystów nie ogranicza siê przy tym jedynie do prezentowania swojej twórczoœci na Tygodniach Kultury Chrzeœcijañskiej. Janusz Bogucki ju pod koniec lat 70. wraca³ do zwi¹zku sztuki z Koœcio³em organizuj¹c w Domu Rekolekcyjnym w Laskach spotkania œrodowiska artystycznego z duchownym, podejmuj¹c na nich temat sacrum w sztuce 18. Ten sam krytyk sztuki jako jeden z najbardziej zaanga- owanych organizatorów artystycznego ycia przykoœcielnego, wraz z Nin¹ Smolarz zorganizowa³ w 1983 roku jedn¹ z pierwszych powa nych ekspozycji, która pos³u y³a w póÿniejszym czasie jako wzór dla zbiorowych wystaw organizowanych na terenie ca³ego kraju. Wystawa Znak Krzy a w koœciele Mi³osierdzia Bo ego przy ulicy ytniej w Warszawie zgromadzi³a 60 malarzy i rzeÿbiarzy prezentuj¹cych swoj¹ twórczoœæ w przestrzeni pustego, nieodbudowanego po zniszczeniach wojennych koœcio³a 19. GALERIE I WYSTAWY PRZYKOŒCIELNE TRÓJMIASTA Artyœci Wybrze a oprócz indywidualnych spotkañ organizowanych w nielicznym gronie w prywatnych mieszkaniach i pracowniach, upodobali sobie trzy miejsca na mapie Trójmiasta daj¹ce im mo liwoœæ kontaktu z szersz¹ publicznoœci¹. Tymi miejscami okaza³y siê byæ parafie zlokalizowane w Gdyni, Sopocie i Gdañsku. Udostêpnia³y one nie tylko pomieszczenia wystawiennicze, by³y równie wa nymi oœrodkami kultury oferuj¹cymi wystawy sztuki niezale nej oraz spotkania z cenionymi twórcami. Patronem czuwaj¹cym nad œrodowiskiem artystycznym w Gdañsku by³ biskup Tadeusz Goc³owski. Pierwszym miejscem daj¹cym mo liwoœæ ukazania swojej sztuki szerszej publicznoœci by³y podziemia koœcio³a Najœwiêtszego Serca Pana Jezusa w Gdyni. Miejsca u yczy³ proboszcz parafii, ks. Hilary Jastak, który zaprosi³ twórców ju w pierwszych miesi¹cach stanu wojennego w 1982 roku. W³aœnie w gdyñskim koœciele odby³a siê pierwsza zbiorowa wystawa artystów Wybrze a w ramach Tygodnia Kultury Niezale nej. Wœród eksponowanych prac zobaczyæ mo na by³o grafiki Wojciecha Jakubowskiego, Henryka Fajhauera, Jerzego Puciaty czy Maksymiliana Kasprowicza. Wraz z pierwsz¹ wystaw¹, miejsce to mia³o byæ stabilnym punktem na artystycznej mapie Trójmiasta. Koœció³ jako galeria i miejsce spotkañ twórczego œrodowiska funkcjonowa³ z wiêkszymi przerwami do roku 1986. Do tego czasu zorganizowano w jego murach kilka wystaw, m.in. Jerzego Puciaty i Maksymiliana Kasprowicza, wystawê W 15. rocznicê Grudnia 70 oraz indywidualn¹ wystawê grafik Jacka Fedorowicza. Ta ostatnia w szczególny sposób nie spodoba³a siê w³adzy komunistycznej, bêd¹c pocz¹tkiem koñca funkcjonowania galerii. S³u ba Bezpieczeñstwa nie ingeruj¹c bezpoœrednio w dzia³alnoœæ koœcio³a wyda³a ostrze enie informuj¹c, i dalsza aktywnoœæ œrodowiska artystycznego bêdzie skutkowaæ anulowaniem wydania ziemi pod planowan¹ budowê koœcio³a na Kaszubach, co spowodowa³o dyskretne wycofanie siê artystów. Krótki okres czasu, w którym gdyñski koœció³ sprawowa³ rolê centrum kultury niezale nej przyczyni³ siê do wielu spotkañ œrodowisk twórczych i niew¹tpliwie stanowi³ podwalinê przysz³ych dzia³añ. Zmobilizowa³ zarówno artystów jak i odbiorców, co w przysz³oœci zaowocowa³o kolejnymi miejscami prezentacji wolnej sztuki. 18 Tam e, s. 13 47. 19 H. Bukowski, ytnia. Kto o tym pamiêta?, Biuletyn IPN 2011, nr 1 2, s. 74.
Trójmiejskie przykoœcielne ycie artystyczne w latach 80. XX wieku 199 Il. 1. Konwersatorium Duszpasterstwa Œrodowisk Twórczych, D¹bki 1983. Źród³o: archiwum Europejskiego Centrum Solidarnoœci autor nieznany Il. 2. Indywidualna wystawa malarstwa Jacka Mydlarskiego w Galerii œw. Jacka, Gdañsk 1988. Źród³o: archiwum Europejskiego Centrum Solidarnoœci autor nieznany
200 Konrad Dydziñski Il. 3. Galeria œw. Jacka. Za sto³em od lewej stoi Barbara Madajczyk i Edmund Krasowski, z prawej strony Jerzy Puciata i Jan Góra, Gdañsk 1988. Źród³o: archiwum Europejskiego Centrum Solidarnoœci autor nieznany Il. 4. Galeria œw. Jacka, Janusz Karbowniczek przygotowuje plakat na nastêpn¹ wystawê swoich prac. Obok stoi Jacek Mydlarski, w tle przy stole Barbara Madajczyk, Gdañsk 1988. Źród³o: archiwum Europejskiego Centrum Solidarnoœci autor nieznany Europejskie Centrum Solidarnoœci do³o y³o wszelkich starañ, aby ustaliæ autorów prezentowanych fotografii ze swoich zbiorów. W razie odnalezienia siê autora którejœ z fotografii prosimy o kontakt z Europejskim Centrum Solidarnoœci