Wiersze do konkursu plastycznego Kolorowy świat wierszy Doroty Gellner 1. Ogrodowy duszek A tam gdzie się kończy ścieżka, ogrodowy duszek mieszka! Gdzie jest łóżko tego duszka? Tam gdzie koper i pietruszka, gdzie tymianek i gdzie mięta, pognieciona i pomięta. Tam mi piłka kiedyś wpadła i widziałam prześcieradła, kołdrę, koc rzucony w piach, wszystko małe, że aż strach! I poduszka także była! W macierzance się suszyła! Tam ją mokrą znalazł pies pełną deszczu rosy... łez? Nikt z nas więcej tam nie chodził. Łóżko duszka brat ogrodził. Niech ma duszek spokój święty wśród tymianku i wśród mięty! 2. Łopiany Wejdę z lalką pod łopiany. Prosto w świat zaczarowany. Tutaj wszystko nas zachwyca. Wielka dzika gąsienica Spójrz! Gdzie łodyg czarne sploty, śpi zaklęta w pierścień złoty! Mamy tu zielone ściany. W jedną powój jest wplątany. Mamy tu kamienny próg, błyszczy na nim srebrny żuk. 1
Więc siedzimy zachwycone. Lalka oczy ma zielone, a we włosach krople słońca, które wiatr z łopianów strąca. 3. Kryjówka Wśród rumianków i ostróżek jest kryjówka małych wróżek. Jedną z nich widziałam prawie w prześwietlonej słońcem trawie. Pełne światła skrzydła miała. Wirowała! Migotała! I na wyciągnięcie ręki miałam rąbek jej sukienki! Gdy spojrzałam jeszcze raz, został po niej tylko blask. 4. Za murem Co jest za tym murem wysokim? Inne drzewa, inne obłoki, inna siostra i inny brat Za tym murem jest inny świat. Gdy zaglądam przez dziurę w murze, widzę tamte, inne, obce róże i zielone oko pełne chłodu. Dziwne oko innego ogrodu 2
5. Wpadłam w jesień Wpadłam w jesień! Wpadłam po uszy! Zaplątałam się w cień starej gruszy. Chcę się ruszyć, ale nie mogę. Gruszy cień mnie trzyma za nogę! Sad mnie woła szumem, szelestem W samym środku jesieni jestem! Aż do kolan sięga mi trawa, śliwki, jabłka mam na rękawach. Przyszły ciotki. Stały, dumały, w końcu też się w jesień wplątały. Zostawiły pranie, sprzątanie, z powojami się pną po altanie! 6. Ogród burzy Kiedy niebo się zachmurzy, widać w górze ogród burzy otoczony czarnym murem, do chmur przywiązany sznurem. Słychać w tym ogrodzie trzaski, w bramie tańczą złote blaski i na kształt dzikiego wina piorun się po murze wspina. Nagle huk pośród chmur! Pęka mur! Rwie się sznur! A przez dziury w czarnym murze przelewają się kałuże! Złote kwiaty z góry lecą! Wszystkie żarzą się i świecą! Tną ciemności złotym łukiem, pąki im pękają z hukiem! Ale co to? Już po burzy? Zaraz niebo się rozchmurzy, zniknie ogród, a z nim mur 3
i porwany czarny sznur. 7. O rudym loczku i pieczonym boczku Szła kucharka korytarzem i zderzyła się z kucharzem! Ona miała rudy loczek, on pieczony taszczył boczek. Ona słodki uśmiech Miała, bo dżem właśnie zajadała. On oderwał wzrok od boczku i zakochał się w jej loczku i w jej oczach jak dwa spodki, no i w jej uśmiechu słodkim. Wkrótce potem się pobrali. Wszystko wspólnie gotowali, słodko było jej i jemu jak w słoiku pełnym dżemu. 8. Sprzedawca baloników Sprzedawca baloników, pękaty jak balonik, zobaczył piękną pannę i pięknie się ukłonił. Ta panna była chuda, wręcz cienka tak jak sznurek. A on miał wyszywany w balony garniturek. Spojrzeli sobie w oczy, rumieńcem się oblali. Doprawdy idealnie do siebie pasowali. On wtedy postanowił balonów pęk jej wręczyć. I w górę pofrunęli na tęczy się zaręczyć. 4
9. O miłości wśród słodkości Raz zakochał się cukiernik w pannie słodkiej niczym piernik. Srebrne blachy pełne ciast wręczał jej przy blasku gwiazd. Dawał ptysie i eklerki, bezy, rurki bajaderki. I przemawiał do niej słodko: - Cześć, pączusiu! Pa, szarlotko! Nawet kiedy się pobrali, jeść słodyczy nie przestali i słodyczom nadal wierni zamieszkali gdzie? W cukierni! I tak lata im mijały. Włosy pokrył lukier biały. I pobiegli w stronę gwiazd srebrną drogą pełną ciast. 10. O talii i balii Raz była sobie praczka, co prała, prała, prała. Pokochał ja młodzieniec, choć prać nie przestawała. Gdy ujrzał ją w koronkach z mydlanej białej piany, na mydle się poślizgnął i już był zakochany! A ona była ruda, jak osa cienka w talii, a on przynosił róże i wrzucał je do balii. I w balii jak w zwierciadle podziwiał jej odbicie. I chociaż ona prała, on kochał ją nad życie! 5
Więc też przy balii stanął. Rękawy dwa Podwinął. - Pomogę ci! zawołał z okropnie dzielną miną. Do prania się przyłączył i razem teraz Piorą. A jak upiorą wszystko, to pewnie się Pobiorą. 11. Czekoladki dla sąsiadki Przyszedł dziadek do sąsiadki. Przyniósł pyszne czekoladki. Pudel w dziki zachwyt wpadł: - Czekoladkę to bym zjadł! Miauknął kot: - Ja ci pomogę! Strącę pudło na podłogę! Już tarmoszą pudło w kwiatki, w pudle pachną czekoladki. - No, nareszcie! szczeka pies. - Zobacz, ile ich tu jest! Jaka pyszna czekoladka! Pierwszą zjem za zdrowie dziadka! Nagle słychać krzyk sąsiadki: - Gdzie są moje czekoladki?! - Kto je zabrał? Kto je zjadł? 6
Kto na taki pomysł wpadł? Wokół pudła pudel chodzi, warczy: - Co ją to obchodzi? Pytaniami nas zanudza. Przecież ona się odchudza! 7