Relacje ISSN 1895 8834. nterpretacje. Kwartalnik Regionalnego Ośrodka Kultury w Bielsku-Białej Nr 2 (6) maj 2007



Podobne dokumenty
Urząd Miasta Bielsko-Biała - um.bielsko.pl Wygenerowano: /16:51:26. Zabytki

PRZYZNANE NAGRODY, OPINIE O PRACACH KONKURSOWYCH

ARCHITEKTURA II Rzeczypospolitej inspiracje do przygotowania konkursowego LAPBOOKA

Kraina sztuki. Scenariusz 8. Dynamiczna i dekoracyjna sztuka secesji. Elżbieta Jezierska

STARA FABRYKA. ul. Plac Żwirki i Wigury Bielsko-Biała. www: muzeum.bielsko.pl tel:

SZCZEGÓŁOWE WYMAGANIA EDUKACYJNE W KLASIE SZÓSTEJ I PÓŁROCZE PRZEDMIOT: PLASTYKA

PROJEKT refresz ODŚWIEŻ SWÓJ BLOK!

Bank pytań na egzamin ustny

/5 Showroom 87

Rozstrzygnięcie konkursu na przebudowę scen Teatru Wybrzeże. Rozstrzygnięcie konkursu na przebudowę scen Teatru Wybrzeże

PLASTYKA. Plan dydaktyczny

STARA FABRYKA Bielsko-Biała. www: muzeum.bielsko.pl tel:

Ośrodek Nowy Świat. w Legnicy

EDUKACJA FOLKLORYSTYCZNA

Izba Pamięci wsi Ręków

Rewitalizacja Bielskiej Starówki. Sosnowiec czerwiec 2007r.

Planujesz budowę? Najpierw działka, potem projekt domu!

Szczecin. 10. Spotkanie z grupą niepełnosprawnych (osoby poruszające się na wózkach inwalidzkich).

Lublin 450 lat temu, czyli kapsuła czasu ZOBACZ

WYMAGANIA EDUKACYJNE NIEZBĘDNE DO UZYSKANIA POSZCZEGÓLNYCH ŚRÓDROCZNYCH I ROCZNYCH OCEN Z PLASTYKI W KLASIE IV

Centrum Nauki Kopernik. Jazda na rowerze praca mięśni i szkieletu


free mini przewodnik ciekawe miejsca w okolicy Gminny Ośrodek Szkoleniowo-Wypoczynkowy

Podczas pobytu w Żywcu artysta malarz portretował wielu mieszczan żywieckich.

Leszek Kotlewski Relikty studzienki rewizyjnej zdroju przy pomniku Mikołaja Kopernika w Toruniu odkryte podczas badań archeologicznych w 2002 roku

Gdańsk. konkurs. koncepcje

Edukacja Muzealna w roku 2019

ZAGADKI WARSZAWSKIE. IKz6g123. mgr inż. Stanisław Żurawski ZDS WIL PW

1-3 sierpień. Park Żywiecki. Żywiecki festiwal Roślin. przy starym Zamku. Organizator: honorowy patronat: burmistrz miasta żywca-

Zespół Państwowych Szkół Plastycznych im. W. Gersona w Warszawie we współpracy ze Stowarzyszeniem Smocza IV - X 2013r.

Tak będzie wyglądał Teatr Miejski

XX Plener Malarski SZYDŁÓW 2009

JAKIE SĄ NAJSTARSZE KOŚCIOŁY W BIELSKU BIAŁEJ?

celującą bardzo dobrą dobrą dostateczną dopuszczającą 1.Wymagania edukacyjne. PZO. 2.Sztuka co wiem, co pamiętam?

MODERNIZACJA ROKU 2017

instytut sztuk wizualnych

Plan wynikowy z wymaganiami edukacyjnymi przedmiotu plastyka w zakresie klas 6 szkoły podstawowej

Trasa wycieczki: Biała Piska - małe mazurskie miasteczko. czas trwania: 3 godziny, typ: piesza, liczba miejsc: 7, stopień trudności: bardzo łatwa

MEMORANDUM INFORMACYJNE. Lokale usługowe w zabytkowej przestrzeni

Regulamin konkursu Kołbacz rekonstrukcja

ALMANACH LITERACKI NR 31

DOKUMENTACJA TECHNICZNA. Propox sp. z o.o. / Fundacja Pomorskie Muzeum Motoryzacji. Pomorskie Muzeum Motoryzacji z funkcją dodatkową.

Wincenty Kućma. światło w cieniu WYSTAWA RZEŹBY, RYSUNKU I FOTOGRAFII

STARA FABRYKA. ul. Plac Żwirki i Wigury Bielsko-Biała. www: muzeum.bielsko.pl tel:

Wymagania edukacyjne z plastyki klasa 6

Kraków. konkurs. koncepcje

12 września 2015 (sobota) godz. 11:00-13:00 Galeria Arsenał, ul. A. Mickiewicza 2, Białystok udział w warsztatach jest bezpłatny

Wymagania edukacyjne z plastyki w klasie 1 gimnazjum

STYLOWE MEBLE Z DUSZĄ

REGIONALNE OBCHODY ŚWIATOWEGO DNIA TURYSTYKI W ZGIERZU

Władysław Pluta odpowiada na pytania Agnieszki Ziemiszewskiej. największe emocje wywołują we mnie dzieła racjonalne

HANS CHRISTIAN ANDERSEN. Przygotawała Katarzyna Semla SP-5 Żywiec

Wstęp. Wejście główne do kościoła Najświętszego Zbawiciela

Autor programu: mgr Krystyna Podlacha PROGRAM NAUCZANIA ZAJĘCIA ARTYSTYCZNE RÓŻNORODNE TECHNIKI PLASTYCZNE Liczba godzin 60 (4 warianty cztery okresy

Trasa wycieczki: Siemiatycze na Podlasiu. czas trwania: 3 godziny, typ: piesza, liczba miejsc: 8, stopień trudności: bardzo łatwa

1. Grzegorz Bolek Lato w Podkowie Leśnej Absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie dyplom z wyróżnieniem. Uprawia malarstwo olejne, jest

30 marca 2015 roku oddano do użytku ścieżkę edukacyjną poświęconą światowej sławy Wielopolaninowi Tadeuszowi Kantorowi.

OSKAR I ZOFIA HANSENOWIE. FORMA OTWARTA

Wymagania edukacyjne PLASTYKA kl. 4. Wymagania. Uczeń:

TROPEM LUBELSKICH LEGEND I OPOWIEŚCI - klasa 4a

MOJA KSIĄŻKA REGULAMIN. Wojewódzkiego Konkursu Plastycznego, Miejska Biblioteka Publiczna al. Piłsudskiego Tychy

WYDZIAŁ ARCHITEKTURY WNĘTRZ I SCENOGRAFII KIERUNEK ARCHITEKTURA WNĘTRZ STUDIA II STOPNIA STACJONARNE ROK AKADEMICKI 2018/2019 PROGRAM PRACOWNI

Przewodnik. po planowaniu przestrzennym

Klasa IV Wymagania edukacyjne

Piękny gest 98-letniej łodzianki. Ufundowała Muzeum Miasta Łodzi obraz

Za niedostarczenie pracy w wyznaczonym przez nauczyciela terminie (2 tygodnie) uczeń otrzymuje ocenę niedostateczną.

Plan pracy z plastyki do programu nauczania Do dzieła!. Klasa VI

Nowy mural w Śródmieściu!

Opublikowane scenariusze zajęć:

AKADEMIA DLA MŁODYCH PRZEWODNIK TRENERA. PRACA ŻYCIE UMIEJĘTNOŚCI

Wymagania edukacyjne plastyka. Klasa IV Nr i temat lekcji Wymagania Odniesienia Podstawowe. do uczeń:

Interaktywna moc fotografii

Jestem tworzę, odkrywam, doświadczam wernisaż wystawy prac Grupy wsparcia w BCO

Patyk się żeni reż. Martin Lund

O F E R T A S P R Z E D A Ż Y Pałac do remontu

MEMORANDUM INFORMACYJNE. Lokale usługowe w zabytkowej przestrzeni

Program zajęć artystycznych w gimnazjum

Modernistyczne Śródmieście decyzją Prezydenta RP Pomnikiem Historii

Elżbieta Jezierska. Kraina sztuki. Scenariusz 7. Pełna nastroju architektura średniowiecznych kościołów

Anna Małecka. Zamek Królewski w Warszawie wielokrotnie

Na prezentacje zaprasza Zosia Majkowska i Katarzyna Kostrzewa

EDUKACJA FOLKLORYSTYCZNA

OBŁAWA. krzysztof trzaska Centrum Promocji Kultur y w Dzielnicy Praga Południe m. st. Warszaw y

Ł AZIENKI K RÓLEWSKIE

AKADEMIA SZTUK PIĘKNYCH IM. JANA MATEJKI W KRAKOWIE WYDZIAŁ ARCHITEKTURY WNĘTRZ

Odznaka Krajoznawcza im. Edyty Stein - - św. Teresy Benedykty od Krzyża

Niezwykłe budynki bibliotek w Polsce - konkurs Proszę dopasować bibliotekę do miasta, w którym się znajduje.

Malowanka Historia Zawiercia dla najmłodszych

Czytam i piszę. klasa II. część. Seria. dla klasy drugiej szkoły podstawowej. Ćwiczenia dla klasy drugiej szkoły podstawowej.

ZAGADKI WARSZAWSKIE. IK-finał. mgr inż. Stanisław Żurawski ZDS WIL PW

Raport z wycieczki do Muzem Powstań Śląskich

ŁÓDŹ OSTATNIE NIEODKRYTE MIASTO

WYMAGANIA EUKACYJNE NA POSCZEGÓLNE STOPNIE Z PLASTYKI W KLASIE VI

MUZEUM USTROŃSKIE. ul. Hutnicza Ustroń. www: muzeum.ustron.pl tel:

Muzeum Romantyzmu w Opinogórze SKOROWIDZ EDUKACYJNY

O kompetencjach społecznych raz jeszcze W jaki sposób nauczyciel przedszkola może celowo i świadomie rozwijać kompetencje społeczne?

II Najciekawsze zabytki i miejsca Bielskiej Starówki

Pierwszy tydzień ferii za nami! Zapraszamy do krótkiego sprawozdania z pierwszego tygodnia ferii w fotograficznym skrócie.

Sz.P. Maciej Król Dyrektor Departamentu Inwestycji Polskie Koleje Państwowe S.A. Centrala ul. Szczęśliwicka Warszawa

Z JASKINI DO GWIAZD! WSPOMNIENIA Z WYJAZDÓW NA WYSTAWY

Transkrypt:

Relacje ISSN 1895 8834 nterpretacje Kwartalnik Regionalnego Ośrodka Kultury w Bielsku-Białej Nr 2 (6) maj 2007 Bielska architektura i wiedeńskie inspiracje Ludowe zabawki Juliusz Wątroba o młodych Artur Pałyga i Jan Picheta dialogi Sen nocy letniej w Teatrze Polskim Nowe Ateny

Beskidzkie Centrum Zabawkarstwa Ludowego Pod tym hasłem Regionalny Ośrodek Kultury w Bielsku-Białej prowadzi wiele różnorodnych działań. Bogata jest oferta na tegoroczne lato. Przypomnijmy, że w siedzibie ROK mieści się stała ekspozycja zabawek typowych dla ośrodków: myślenickiego, kieleckiego, rzeszowskiego i przede wszystkim żywieckiego. Obecnie trwają tu prace modernizacyjne, a ponownie Centrum zostanie oddane do dyspozycji zwiedzających 27 lipca. Tego samego dnia oficjalnie otwarta zostanie w Galerii Sztuki ROK międzynarodowa pokonkursowa wystawa zabawek tradycyjnych (potrwa do pierwszych dni września). Pokazane na niej będą prace twórców z krajów Grupy Wyszehradzkiej, a więc z Polski, Słowacji, Czech i Węgier. Przez trzy ostatnie dni tegorocznego Tygodnia Kultury Beskidzkiej 3, 4 i 5 sierpnia ROK zaprasza na warsztaty zabawkarskie. Poprowadzi je Tadeusz Leśniak ze Stryszawy i jak na stryszawską tradycję przystało, ich tematem będą ptaki dziwaki. W warsztatach udział może wziąć każdy. Wystarczy przyjść na Targi Sztuki Ludowej w Żywcu na dziedziniec Starego Zamku. Dwa ostatnie dni 4 i 5 sierpnia Targów w Żywcu upłyną pod znakiem prezentacji w ramach II Wyszehradzkich Dni Zabawki. Na zdjęciach zabawki ze stałej ekspozycji BCZL. Aleksander Dyl, Zbigniew Hojny, Marian Koim, Zbigniew Micherdziński (archiwum ROK)

Folklor Okładka/wkładka Beskidzkie Centrum Zabawkarstwa Ludowego 1 Góralskie dzieciństwo Barbara Rosiek Felieton 3 W poszukiwaniu ducha miasta Katarzyna Sadowska Architek tura 4 Rynek niewykorzystanych szans Bożena Chorąży Bogusław Chorąży 8 Śladami Wiednia Małgorzata Bujak Lwów, pomnik Nikifora Literatura 14 Wiersze. Proza Aleksandra Kil Marta Maj Krzysztof Kurus M. Bernacki 18 Młodzi! Utalentowani!? Juliusz Wątroba Rozmow y 24 Artur Pałyga czyta testament Z Arturem Pałygą rozmawiał Jan Picheta 26 Wychodzę z bagna Z Janem Pichetą rozmawiał Artur Pałyga Recenzje 19 Życie i ja Joanna Foryś 20 Owoc widzenia Małgorzata Słonka Wiedeń, Hofburg 22 W ramionach osła Magdalena Legendź Nowe Ateny 29 Kuku pamięci Janusz Legoń Kar tka z podróży 31 Jechać do Lwowa Marek Bernacki 33 Rozmaitości 36 Rekomendacje Galeria Wkładka Moje krajobrazy Maria Procyk Relacje M. Bujak nterpretacje Kwartalnik Regionalnego Ośrodka Kultury w Bielsku-Białej Rok II nr 2 (6) maj 2007 Adres redakcji ul. 1 Maja 8 43-300 Bielsko-Biała telefony 0-33-822-05-93 (centrala) 0-33-822-16-96 (redakcja) redakcja@rok.bielsko.pl www.rok.bielsko.pl Redaktor naczelna Małgorzata Słonka Rada redakcyjna Ewa Bątkiewicz Lucyna Kozień Magdalena Legendź Janusz Legoń Leszek Miłoszewski Artur Pałyga Jan Picheta Maria Schejbal Agata Smalcerz Maria Trzeciak Juliusz Wątroba Urszula Witkowska Opracowanie graficzne, DTP Mirosław Baca Projekt logo Agata Tomiczek Wołonciej Wydawca Regionalny Ośrodek Kultury w Bielsku-Białej dyrektor Leszek Miłoszewski Nakład 900 egz. (dofinansowany przez Urząd Miejski w Bielsku-Białej) Naświetlanie Art-Line Plus Druk OW Augustana Czasopismo bezpłatne ISSN 1895 8834 Zrealizowano w ramach Programu Operacyjnego Promocja Czytelnictwa ogłoszonego przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Góralskie dzieciństwo B a r b a r a R o s i e k W lipcu i sierpniu Regionalny Ośrodek Kultury w Bielsku-Białej zaprasza do swojej galerii na międzynarodową pokonkursową wystawę zabawek. Dla jednych może ona być pretekstem do przywołania wspomnień z dzieciństwa, dla innych do głębszej refleksji nad współczesną kondycją tej dziedziny twórczości ludowej. Oba wątki łączą się w tekście Barbary Rosiek. Barbara Rosiek etnograf Muzeum Miejskiego w Żywcu. Znawczyni zagadnień związanych z kulturą i sztuką ludową Beskidów, przede wszystkim Żywiecczyzny. Autorka licznych publikacji, kuratorka wystaw, jurorka przeglądów, konkursów i festiwali folklorystycznych. Karetki z ryzowaniem charakterystycznym dla żywieckiego ośrodka zabawkarskiego (Teofil Szczygieł, Lachowice) R e l a c j e Moje dzieci są już dorosłe. Wychowały się na plastikowych konstruktorach i klockach lego. Ale pamiętam ich miny, gdy któregoś dnia przywiozłam do domu klepoka, bryczkę i koniki. I furorę, jaką te zabawki zrobiły w przedszkolu syna, gdzie zresztą pozostały. Wszystkie inne w tym momencie powędrowały do kąta. Dzieci bawiły się ludowymi konikami. Dzisiaj rozmawiam z dziećmi odwiedzającymi muzeum. Pokazuję im stare zabawki, pytam, czym się bawią. Wymieniają mi jakieś gry komputerowe, lalki Barbi, transformersy itp. Niektóre, te do oglądania i podziwiania, szybko je nudzą. Dziecko jest kreatywne, ma tyle pomysłów, chce tworzyć, niekoniecznie powielać. Potrzebuje ruchu, jest pełne życia. Dawniej dzieci wiejskie nie nudziły się. Jeżeli nie miały akurat żadnych obowiązków, zawsze coś wymyśliły. Jakąś zabawę czy zabawkę. A dzieci żywieckich zabawkarzy pomagały w produkcji. Malowały koniki, bryczki czy ptaszki. Życie dzieci wiejskich nie było łatwe. Nie znaczy to, że się nie bawiły czy nie miały zabawek. Owszem wykorzystywały każdą wolną chwilę, jaka się przydarzyła. A nie było ich zbyt wiele. Przecież od najmłodszych lat pomagały w gospodarstwie i opiekowały się młodszym rodzeństwem. Jednak nie było w okolicy drzewa, jaru, wąwozu czy stawu, które nie byłyby spenetrowane. Z tego powodu krowy nieraz poszły w szkodę. Ale przecież wokół pastwiska wszystko było takie ciekawe. Można było tyle podpatrzyć. Tyle się dowiedzieć. Gdy padał deszcz, trzeba było wymyślić jakiś prosty szałas. Gdy prażyło słońce, nieraz wypełzały gady. W potoku rechotały żaby. Z pastwiska wracało się tyle razy z po drapanymi rękami i pokaleczonymi stopami, z umorusaną borówkami buzią. Ale jaka to była frajda współegzystować z przyrodą, czuć jej tętno, być jednym. Wiejskie dzieci rzadko miewały kupione zabawki. Dziewczynki bawiły się lalkami szmaciankami uszytymi przez babcie. Gotowały posiekaną trawę, małe kamyczki czy patyczki, które soliły piaskiem. Za naczynia służyły szerokie liście, kora, jakieś nieużywane już przez mamę stare zdziorty czy wyplecione z trawy naczyńka. Chłopcy strugali kozikiem piszczałki i łódeczki z kory. Za konika służył im patyk. Głosy ptaków naśladowały wycięte z kawałka blachy wabiki czy drewniane gwizdki. Różne dźwięki wydawały też trąbki skręcone z kory, piszczki ze słomy czy ptasich piór, trzymane między palcami liście trawy poruszane dmuchaniem albo po prostu odpowiednio ułożone usta. Do polowania służyły proce, które każdy robił sam. Wszyscy biegali za szmacianą piłką. Moje dzieciństwo było trochę inne. Spędziłam je w Węgierskiej Górce, która wówczas, w latach 60., nie była typową wsią. Większość mieszkańców łączyła pracę w odlewni żeliwa z gospodarstwem. Dość licznie przyjeżdżali już wtedy letnicy. Urodziłam się na granicy dwóch światów. Tego dawnego i współczesnego. Mieliśmy z rodzeństwem już różne zabawki, lalki, klocki, jakieś gry, rower, ba, nawet wrotki i bilard. Moi rodzice nie mieli dużo pola ani krów. Ojciec był urzędnikiem. Niemniej pamiętam uciążliwą pracę przy żniwach, zalewane deszczem siano czy ruszanie ziemniaków. Ale przede wszystkim pamiętam naszą wspólnotę placową. Koleżanki, które pasły krowy w pasterniku czy na gęsiej szyi I n t e r p r e t a c j e

W konkursach na zabawkę organizowanych co dwa lata przez Regionalny Ośrodek Kultury w Bielsku- Białej pojawiają się formy nietradycyjne, objęte kategorią impresja na temat zabawek (Rozalia i Józef Szypułowie, Czechowice-Dziedzice) Archiwum ROK R e l a c j e i smażoną na ognisku jajecznicę okraszoną spadającymi z drzew szpilkami. Wspólne skakanie do siana, zrywane w cudzym sadzie wiśnie, domek zmontowany na rozwidlonym pniu jabłoni. Pamiętam podjadany chleb, który miałyśmy drobić kurom i szczypiące po nogach gęsi. Chłopców z drewnianymi sikawkami urządzających w śmigusa manewry na otoczonym potoczkami placu. Na zawsze zapamiętałam też z tamtego czasu tabor Cyganów koczujących po drugiej stronie Soły, wędrującą dziadówkę, handlarza sprzedającego oleodruki i kobietę z wielkim tobołem na plecach. Była z Koszarawy. Nie bardzo wiedziałam, gdzie ta Koszarawa leży, ale było mi tej kobiety bardzo żal. Dźwigała na plecach ciężar, który ją przyginał do ziemi. Były to zawiązane w wielkiej płachcie łyżki, rogalki, warzechy, grabie, małe taczki, stołeczki i Bóg wie co jeszcze. Z boków wystawały sztyle do kopaczek. Po wielu latach, a w zasadzie dopiero jako etnograf pracujący w żywieckim muzeum, uświadomiłam sobie, że ta kobieta była żywym przykładem lokalnego handlu domokrążnego. Tak właśnie sprzedawali swoje drewniane wyroby rzemieślnicy z Koszarawy i okolicznych wsi. Mieszkali na terenie o mało urodzajnej ziemi, a niewielkie gospodarstwa nie były w stanie ich wyżywić. Dlatego przetwarzali to, czego było pod dostatkiem. Wykonywali drewniane narzędzia, sprzęty, drobne przedmioty gospodarstwa domowego i zabawki. Wśród zabawek dominowały bryczki z konikami, wózki drabiniaste, koniki, kołyski. Ale były też kasetki będące miniaturą skrzyń na ubranie, łóżeczka dla lalek, taczki, karuzelki, wojsko, ułani na koniach, klepoki, dziobiące się kogutki czy dla najmłodszych drewniane grzechotki. W Stryszawie rozpowszechnił się masowy wyrób ptaszków. Zabawki malowano naturalnymi barwnikami i w prosty sposób zdobiono. Najstarsze były czerwone i fioletowe, z czasem pojawiły się elementy malowane na żółto czy zielono. Podstawową techniką zdobniczą było ryzowanie na pomalowanej powierzchni karetek, kołysek czy taczek prostych motywów geometrycznych przy pomocy dostępnych narzędzi. W późniejszym okresie zaczęto stosować wzory malowane farbą, nanosząc je przede wszystkim na te zabawki, których nie dało się zdobić techniką rytowniczą, jak wózki drabiniaste, klepoki czy ptaszki. Zabawkarze nie mieli oddzielnego warsztatu pracy. Wstępna obróbka drewna miała miejsce na podwórku, w pomieszczeniach gospodarczych czy w komorze. Składanie, malowanie, a nawet struganie odbywało się często w kuchni. W produkcji uczestniczyła cała rodzina. Dzieci pomagały głównie w pracach wykończeniowych. Nie bawiły się wykonanymi zabawkami, ponieważ te przeznaczone były na sprzedaż. Sprzedawano je również na targach i jarmarkach na dość dużym obszarze Małopolski i Śląska. Żywieccy zabawkarze wykonywali zabawki od dawna, co najmniej od połowy XIX wieku. Literatura etnograficzna wymienia na terenie Polski tylko kilka ośrodków zabawkarskich, wśród nich obok tak znanych, jak krakowski czy rzeszowski występuje żywiecki. Wyrobem zabawek zajmowali się mieszkańcy wsi leżących na wschód od Żywca, takich jak Koszarawa, Przyborów, Lachowice, Stryszawa, Kuków, Kurów, Hucisko czy Pewel Wielka. Żywiecki ośrodek uważa się za najstarszy w Polsce i działa do dzisiaj. Bo do dzisiaj, chociaż w mniejszym wymiarze, wykonuje się tutaj bryczki, koniki czy ptaszki. Czy są one takie jak kiedyś? I tak, i nie. Niektórzy, zwłaszcza starsi twórcy wykonują zabawki takie, jak były dawniej. Z czasem ulepszyli produkcję, poprawili estetykę i funkcjonalność. Ale chociaż stosują współczesne barwniki, zdobią zabawki w tradycyjny sposób. Niektórych nie zadowala jednak powielanie tego, co było. I chociaż nie wprowadzają nowych form (próby wyrobu drewnianych aut czy samolotów nie powiodły się), zmieniają zdobnictwo według własnych pomysłów, ale również własnych gustów. Każdy twórca ma prawo się rozwijać. Jeśli twórca ludowy czyni to w ramach przyjętego kanonu, daje tym samym gwarancję przetrwania prezentowanej przez siebie dziedziny twórczości. Niestety, niewielu jest dzisiaj wytwórców zabawek ludowych, ale ich wyroby cieszą się dużym zainteresowaniem. Można je zobaczyć na wystawach, w galeriach sztuki ludowej, na targach czy kiermaszach. Zmienili się jednak kupujący. Są wśród nich muzea, ośrodki kultury, handlarze oraz turyści szukający pamiątek. Nasuwa się wobec tego pytanie: czy zabawki ludowe są głównie wspomnieniem przeszłości? Niewątpliwie tak. Wielu z nas przypominają dzieciństwo, kolorowe stragany, bieganie z ptaszkiem klaszczącym skrzydełkami. Dla koneserów twórczości ludowej są przejawem ludowego rękodzieła. Ale mogą być równocześnie atrakcyjną pamiątką. Pamiątką specyficzną, bo nadal można się nimi bawić. Drewniane zabawki ludowe póki co są i będą nie tylko w zbiorach muzealnych i galeriach, ale także jako oferta handlowa. A czy mogą być atrakcyjną konkurencją na rynku zabawkarskim? Czas pokaże. I n t e r p r e t a c j e

K a t a r z y n a S a d o w s k a W poszukiwaniu ducha miasta Testament Teodora Sixta, wystawiony w Teatrze Polskim, okazał się wydarzeniem sezonu kulturalnego w Bielsku-Białej. Sporo na temat spektaklu mówiło się i pisało przy różnych okazjach, mieli też swoje chwile chwały twórcy widowiska. Autora sztuki, Artura Pałygę, nagrodził Ikarem prezydent miasta, a Krzysztofowi Maciejowskiemu za muzykę przypadła prestiżowa w województwie śląskim Złota Maska. I bardzo dobrze, choć aż się prosi, aby ten teatralny spektakl nie był finałem, a zaledwie początkiem serii zdarzeń o znaczeniu nie tylko artystycznym. Bo czymże tak naprawdę jest Testament Sixta-Pałygi? Dla mnie powrotem do przeszłości miasta, wykonanym głównie po to, by zrozumieć teraźniejszość tego miasta. To nie nostalgiczny wieczór wspominkowy, przerywany od czasu do czasu westchnieniami: Oj, oj, ale to były piękne czasy. To też nie demaskatorski rajd w zakamarki historii, by zburzyć jakiś pomnik lub na kogoś znaleźć kwity. Dla mnie niech wybaczą zdeklarowani materialiści to poszukiwanie ducha tego miasta, który na pewno kiedyś tu był. A teraz może gdzieś odleciał, albo chwilowo przysnął? A może dalej działa, tylko o tym nie wiemy? A zatem szukajmy ducha. Cierpliwie, uważnie, niekoniecznie metodami spirytystycznymi. Przyjrzyjmy się bielskim kamienicom, ich architekturze, tak szczegółowo opisanej w poprzednich latach przez profesor Ewę Chojecką. Zajrzyjmy do zamku Sułkowskich, do Domu Tkacza, do Muzeum Techniki i Włókiennictwa... Zagłębmy się w lekturze historycznych publikacji dra Jerzego Polaka, Piotra Keniga, Jacka Proszyka... Doprawdy, jest co oglądać i jest co czytać, ale im więcej wiemy, tym bardziej czujemy potrzebę zdobywania nowych wiadomości. Z pewnością dzieje się też tak dlatego, że przeszłość Bielska i Białej jest równie bogata, co fascynująca. Kiedy czytamy, jak przez wieki współistniały tutaj R e l a c j e żywioły polski, niemiecki, żydowski i czeski, jak mieszały się wpływy śląskie i małopolskie, to lepszej lekcji wielokulturowości Europy nie potrzebujemy. A kiedy znów dowiadujemy się, jak powstawały miejscowe fabryki, jak walczyli o swe prawa zatrudnieni w nich robotnicy, to i łódzka ziemia obiecana nie jest tak bardzo egzotyczna. Przyjrzyjmy się jeszcze tej kolosalnej zmianie, jaką przeszły Bielsko i Biała tuż po II wojnie światowej, kiedy to nie tylko praktycznie, ale i formalnie stały się jednym miastem, równocześnie tracąc większość starych mieszkańców na rzecz licznych przybyszów ze Wschodu. Popatrzmy na lata 60. i 70. XX wieku, kiedy z kolei Bielsko-Biała staje się centrum polskiej małolitrażowej motoryzacji, gwałtownie powiększając się o nowe osiedla, wypełniające się kolejną falą przybyszów z różnych części kraju. Im bardziej drobiazgowo sięgać będziemy do historii, tym dokładniej będzie się potwierdzać teza, że współczesność jest zbudowana na przeszłości. A to z kolei oznacza, że dobrze znając zaszłości, o wiele łatwiej kształtować można teraźniejszość. I tu wracamy do punktu wyjścia, ale nie sami. Idziemy bogatsi o wiedzę o przeszłości z duchem miasta pod rękę. Jakie zatem to Bielsko-Biała jest teraz? Najlepiej byłoby, gdyby każdy sam próbował odpowiedzieć na to pytanie. I pewnie odpowiedzi byłyby różne, choć jedno stwierdzenie wydaje się oczywiste: miasto ciągle się zmienia, co widać po licznych inwestycjach i remontach. Chciałoby się oczywiście napisać, że w tych zmianach mają niemały udział ludzie kultury. Że artyści aktorzy, muzycy, plastycy, literaci, filmowcy nie tylko umilają czas wolny ludziom pracy i biznesu, ale budzą wrażliwość i twórczy niepokój, skłaniają do refleksji. Chciałoby się na koniec zauważyć, że zarówno teraz, jak i w przeszłości duch miasta ma oblicze bardzo kulturalne, ale czy to prawda? A w ogóle kto dzisiaj wierzy w duchy? Agata Tomiczek-Wołonciej Katarzyna Sadowska to pseudonim. I n t e r p r e t a c j e

Bożena Chorąży archeolog, absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kustosz Działu Archeologii Muzeum w Bielsku-Białej. Członek Stowarzyszenia Naukowego Archeologów Polskich. Jej zainteresowania skupiają się na badaniu prehistorycznych stanowisk na terenie Śląska Cieszyńskiego oraz starego miasta w Bielsku-Białej. Bogusław Chorąży archeolog, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kustosz, kierownik Działu Archeologii Muzeum w Bielsku-Białej. Członek Stowarzyszenia Naukowego Archeologów Polskich. Prowadził badania m.in. na terenie Śląska Cieszyńskiego, północnych Moraw, starego miasta w Bielsku-Białej. R e l a c j e Od lat jesteśmy związani z bielskim Rynkiem emocjonalnie i zawodowo. Musimy przyznać, że pomimo kilku miesięcy, które minęły od chwili otwarcia przebudowanej płyty, poruszamy się po niej wciąż z zażenowaniem. Wiele osób, które oprowadzamy po Rynku (zarówno starszych, jak i młodych), pyta nas, jak to się stało, że wygląda tak właśnie. Nie musimy dodawać, że dominują opinie zdecydowanie negatywne. Nie chcemy się jednak wypowiadać na temat walorów estetycznych tego miejsca. Nam się ono po prostu nie podoba, ale nie jesteśmy autorytetami w tej dziedzinie i nasze opinie można łatwo podważyć. Jako archeolodzy, którzy prowadzili dotychczasowe badania wykopaliskowe na płycie bielskiego Rynku, nie możemy powstrzymać się jednak od kilku uwag dotyczących sposobu eksponowania reliktów archeologicznych uczytelnionych w trakcie realizacji ostatniej przebudowy. Nie ukrywamy, że do zabrania głosu w tej dyskusji skłoniły nas opinie projektanta i innych osób odpowiedzialnych za realizację przebudowy zawarte w artykule Marii Trzeciak pt. Przestrzeń publiczna zamieszczonym w lutowym numerze Relacji Interpretacji. Wiele z nich było dla nas prawdziwym zaskoczeniem i trudno pozostawić je bez komentarza. Badania archeologiczne na płycie Rynku rozpoczęto w 1995 roku. Prowadzono je następnie w latach 1996 1998. Nie miejsce tu na referowanie wyników kolejnych sezonów badawczych, najważniejszy dla naszych rozważań był fakt odkrycia dwóch obiektów architektury kamiennej z XVII wieku: studni rynkowej oraz obiektu wstępnie interpretowanego jako budynek wagi miejskiej. Obydwa zostały przebadane w latach 1996 1997 w stopniu pozwalającym na rekonstrukcję ich wielkości, charakteru oraz głębokości zalegania poszczególnych elementów. Nieznana była jedynie głębokość studni (wykonany odwiert geotechniczny wskazywał na głębokość przekraczającą 8 m, a analiza geologiczna ok. 12 m) oraz podział (szczegółowy) wnętrza niepodpiwniczonej partii budynku wagi miejskiej. Obydwa obiekty były zachowane w dobrym stanie i pomimo ich stosunkowo młodej metryki doskonale nadawały się na potrzeby ekspozycji. Walory te zostały w pełni docenione przez zespół przygotowujący wytyczne projektowe do konkursu na koncepcję architektoniczną. Wydawało się wtedy oczywiste, że nowa wizja bielskiego Rynku, którego początki sięgają czasów średniowiecza, powinna zawierać również elementy kulturowe świadczące o wielowiekowej Rynek Przebudowany bielski Rynek wzbudza dużo emocji, i raczej nie są to emocje pozytywne. Opublikowany przez nas w poprzednim numerze tekst Marii Trzeciak pt. Przestrzeń publiczna wywołał ogromne zainteresowanie Czytelników i sporo dyskusji. O możliwość przedstawienia swojego stanowiska, a jednocześnie zwrócenia uwagi na zagadnienia, o których warto pamiętać przy rewitalizacjach kolejnych obiektów przestrzeni publicznej, poprosili bielscy archeolodzy. Czynią to w niniejszym artykule. I n t e r p r e t a c j e

niewykorzystanych szans B o ż e n a C h o r ą ż y B o g u s ł a w C h o r ą ż y przeszłości tego miejsca. Odsłonięte relikty nadawały się cji przedstawiały obydwa obiekty archeologiczne w całości przykryte szklanymi taflami i, co najważniejsze, do tego znakomicie, stąd uczytelnienie obydwu obiektów stało się jedną z wytycznych w konkursie na nową koncepcję architektoniczną Rynku (zapisano w nich rów Rynku form architektonicznych. Konstrukcja fontanny nie posiadały one własnych, wychodzących ponad płytę nież m.in. małowymiarowość elementów nawierzchni rynkowej!). ści tak masywnej formy w centralnej partii Rynku. Jak również była o wiele mniejsza i nie zakładano obecno Archeolodzy nie uczestniczyli w przeprowadzonym różni się ta wizja od zrealizowanej, każdy może przekonać się na własne oczy. I tu rodzi się podstawowe pyta konkursie. Nikt też nie konsultował z nami przyjętych rozwiązań, w tym sposobu uczytelnienia reliktów odkrytych w trakcie badań archeologicznych. Wygrała konty publicznej, jeżeli końcowa koncepcja architektoniczna nie pytanie o sens przeprowadzania konkursu i debacepcja architektoniczna budząca wiele kontrowersji. Najistotniejszy jednak wydaje się fakt, że jest to w istocie kusja na etapie pokonkursowym jak przekonują nas zupełnie odbiega od zakładanej. A przecież właśnie dys zupełnie odmienna wizja od zrealizowanej w końcowym we wspomnianym artykule projektanci i organizatorzy efekcie. Prezentowane wizualizacje zwycięskiej koncep konkursu miała być momentem właściwym do wyrażania opinii na temat zwycięskiej koncepcji. Trudno się w tej sytuacji dziwić, że na tym etapie nie było uwag krytycznych ze strony archeologów wszakże postulat dotyczący wizualizacji obiektów architektonicznych został spełniony. Projektowane przeszklenie reliktów architektonicznych na poziomie nawierzchni wydawało się w sposób optymalny zapewniać ich wizualizację. Co prawda wątpliwości budził aspekt techniczny dotyczący zapewnienia warunków funkcjonowania tej ekspozycji, zwłaszcza w sytuacji silnego parowania wnętrza otworu studziennego, ale jak nas zapewniano, rozwiązanie tego problemu miał umożliwić sprawny system wentylacyjno-klimatyzacyjny (jak się okazało zupełnie niewydolny!). Już wtedy dziwiła koncepcja przeszklenia obiektu studziennego, który zwykle nadbudowany stanowi ozdobę rewaloryzowanych rynków. Można to było uznać jednak za śmiałe rozwiązanie, które zakładało prawie doskonałą wizualizację obiektu studziennego (do dna), a jednocześnie nie stwarzało konkurencyjnej formy architektonicznej w stosunku do fontanny z figurą Neptuna (także elementu historycznego dawnego Rynku). W 2005 roku przystąpiono do przebudowy płyty Rynku. Równocześnie rozpoczęto badania wykopaliskowe i nadzory archeologiczne stanowiące integralną wagi miejskiej Ekspozycja dawnej R e l a c j e I n t e r p r e t a c j e

część realizowanej inwestycji. Program badań zakładał m.in. przebadanie obiektu wagi miejskiej w celu ujawnienia jego podziałów wewnętrznych (a więc jedynie uszczegółowienia badań z 1996 roku) oraz wyeksplorowanie do dna kamiennej studni (zakładano głębokość 12 m). Przystępowaliśmy do tych prac z wizją architektoniczną znaną z komputerowych wizualizacji konkursowych, tzn. z koncepcji, która zakładała przeszklenie studni i obiektu wagi miejskiej na poziomie nawierzchni Rynku. Pierwszym zderzeniem z zupełnie nową rzeczywistością realizowanego projektu technicznego (powstałego w 2004 roku bez jakiejkolwiek konsultacji z archeologami prowadzącymi badania) było zredukowanie R e l a c j e przeszklenia obiektu wagi miejskiej do partii piwnicznej i przyległej części niepodpiwniczonej, a więc odcinka odsłoniętego już w 1996 roku. Ograniczenie ekspozycji tłumaczono koniecznością funkcjonowania w tej części Rynku sceny zaprojektowanej na potrzeby imprez rozrywkowych. Drugim, o wiele bardziej brzemiennym w skutki rozwiązaniem stało się wyciągnięcie do góry konstrukcji nośnej partii przeszklonej i powstanie zupełnie nowej, nieznanej z wcześniejszych wizualizacji, formy architektonicznej. We wspomnianym już artykule Marii Trzeciak projektant tłumaczy to w sposób następujący: (...) fundamenty były znacznie płycej pod powierzchnią, niż pierwotnie zakładano a trzeba było zachować konieczny, bezpieczny dystans między koroną murów a szkłem. Rzeczywistość wyglądała jednak zupełnie odmiennie obecna partia przeszklona obejmuje część wagi miejskiej odsłoniętą i zinwentaryzowaną już w 1996 roku. Dokumentacja sporządzona w trakcie tych badań, przekazana do wglądu wszystkim uczestnikom konkursu na koncepcję architektoniczną bielskiego Rynku w 1998 roku, zawierała pełną inwentaryzację geodezyjną odkrytych reliktów architektonicznych (dokumentacja do wglądu w Delegaturze Państwowej Służby Ochrony Zabytków w Bielsku-Białej). Nie było więc żadnego elementu zaskoczenia, projektant dysponował wszystkimi danymi dotyczącymi eksponowanej obecnie partii wagi miejskiej (dla pewności sprawdziliśmy pomiar wysokościowy różnice w stosunku do pomiaru z 1996 roku wynosiły 1-2 cm). Nawiasem mówiąc, nie było również zaskoczenia w przypadku wysokości zachowanych partii murów, już po badaniach w 1996 roku wiadomo było, że część piwniczna ma zachowany mur o wysokości 2 m, a partia niepodpiwniczona (zasadnicza część budowli) jedynie 60 cm. Podobna sytuacja dotyczyła ekspozycji studni, której przeszklenie pierwotnie zakładano w poziomie nawierzchni rynkowej. Faktu tego co prawda nie tłumaczono tym razem niespodziewanym wyrośnięciem reliktów studni, ale głównie względami bezpieczeństwa (możliwość niekontrolowanego wjazdu) oraz brakiem funkcjonalności tego rozwiązania (głównie rysowaniem szyb dziwne, że argument ten nie pojawia się przy ekspozycji wagi miejskiej). Pojawia się tu jednak inna zdumiewająca teza, jakoby przyczyną niewydolności zaprojektowanego systemu wentylacyjnego ekspozycji, powodującej roszenie szyb, jest zbyt duża głębokość studni... Tymczasem głębokość studni szacowano już w 1997 roku na 12 m (w rzeczywistości wynosi ona Trudno, zwłaszcza tym najmłodszym, zobaczyć główne atrakcje Rynku Wizja zagospodarowania z projektu koncepcji architektonicznej Rynku I n t e r p r e t a c j e

14 m), a wyeksplorowano ją ze względu na trudności techniczne tylko do głębokości 8 m (zgodnie z projektem planowano osiągnięcie dna studni). Tyle sprostowań. Nie one jednak wydają się najważniejsze, choć rzeczą zdumiewającą jest próba wytłumaczenia zastosowanych rozwiązań architektonicznych właśnie... archeologią. Istota rzeczy leży w czym innym. To właśnie archeologia a ściśle mówiąc relikty architektoniczne odkryte podczas badań archeologicznych są naszym zdaniem niewykorzystaną szansą bielskiego Rynku. Jesteśmy przekonani, że ich umiejętne wyeksponowanie mogło nadać niepowtarzalny charakter temu miejscu, w dużej mierze decydując o jego atrakcyjności. Mogły one stać się powodem zastosowania prawdziwie oryginalnych rozwiązań, a zarazem wydobycia tradycji kulturowej tej tak ważnej dla Bielska-Białej przestrzeni. Tymczasem uzyskaliśmy stan, który pomimo dużych nakładów inwestycyjnych przyniósł niezwykle ograniczony efekt, a stopień wizualizacji odsłoniętych reliktów jest znikomy. Niezwykle masywna konstrukcja nośna tafli pokrywającej partię piwniczną obiektu wagi miejskiej, usytuowana w układzie wznoszącym na wysokości wzroku, praktycznie uniemożliwia oglądanie jej wnętrza. Dodatkowo poprzez wzniesienie obudowy szczelnie pokrytej płytami granitowymi zerwano związek prezentowanej części z pozostałą partią wagi. Mało kto bowiem zwraca uwagę w tej sytuacji na zaakcentowane w nawierzchni fundamenty pozostałej, niepodpiwniczonej partii tego obiektu. Zawiodły również kosztowne rozwiązania techniczne, które, jak się okazało, nie są w stanie skutecznie odparować szyb, prawie całkowicie uniemożliwiając obserwację wnętrza ekspozycji. Cena tej koncepcji jest wysoka jej efektem jest pojawienie się zupełnie nowych form architektonicznych, obcych dla przestrzeni rynkowej. Zdumiewającym rozwiązaniem jest również ekspozycja studni rynkowej. Nawet jeśli pominiemy już kwestię jej wyrośnięcia powyżej nawierzchni Rynku, to R e l a c j e znaczna średnica obudowy tafli szklanej powoduje, że nie możemy zobaczyć jej wnętrza. A przecież istotą atrakcyjności wizualnej studni jest właśnie jej głębokość. Teraz pytanie najważniejsze: czy można było tego uniknąć? Odpowiedź wydaje się oczywista. Dość łatwo można sobie wyobrazić wiele innych sposobów uczytelnienia odkrytych reliktów architektonicznych, np. tradycyjne nadbudowanie cembrowiny studziennej bez zastosowania szklanego nakrycia i kosztownej infrastruktury technicznej czy też nakrycie reliktów wagi miejskiej formą dającą możliwość lepszej ich wizualizacji, a jednocześnie bardziej neutralną dla przestrzeni rynkowej. Jednak nie chodzi tu o gotowe recepty. Problemem, który wydaje się tu być najistotniejszy, a którego rozwiązanie naszym zdaniem zupełnie zawiodło w planowaniu bielskiego Rynku, jest brak rzeczywistej, szerokiej debaty publicznej i konsultacji rozwiązań realizowanych w tzw. przestrzeni publicznej, będącej własnością ogółu mieszkańców naszego miasta. W tej sytuacji uwagi formułowane na etapie realizacji projektu są już zupełnie spóźnione, nie dają możliwości zasadniczych zmian. Z punktu widzenia formalnego projekt nie wymagał konsultacji z naszej strony. Nie chcielibyśmy tu przesadnie podnosić roli archeologów w planowaniu architektonicznym. W końcu nasza praca sprowadza się głównie do odkrywania materialnych reliktów przeszłości. Jednak w świetle tego, co napisano powyżej, ciśnie się na usta pytanie o charakterze wręcz symbolicznym. Czy pominięcie autorów badań wykopaliskowych, którzy najlepiej znają specyfikę i charakter odkrytych obiektów archeologicznych, w projektowaniu bielskiego Rynku było właściwe? Wnętrza studni nadal nie widać (stan z maja 2007) Aleksander Dyl I n t e r p r e t a c j e

M a ł g o r z a t a B u j a k Śladami Wiednia Bielska architektura i wiedeńskie inspiracje (1) Mały Wiedeń. Ten często słyszany przydomek Bielska-Białej mimowolnie poprawia mieszkańcom samopoczucie, choć kiedy patrzymy dzisiaj na miasto, może niejeden z nas dziwi się, skąd się właściwie wziął? Nasze zamczysko Hofburgu raczej nie przypomina, katedra na gotycką też nie wygląda, a i deptakom daleko jeszcze do Kärtnerstraße, nie mówiąc już o Stadtparku, którego w ogóle nie ma tu co szukać. No, może trochę topografia jest podobna, wzgórza naokoło, lasek niby jak ten wiedeński i rzeka płynąca pośrodku, nasz mały Dunaj? R e l a c j e Czyżby obraz małego Wiednia zawierał się tylko we wspomnieniach? Nasze miasto zawsze mi się kojarzyło z Wiedniem ( ). Bielsko miało swoją promenadę w postaci ulicy 3 Maja ( ). Druga główna ulica dzisiejsza 11 Listopada posiadała przepiękne sklepy... wspomina Maria Koterbska w książce Jerzego Polaka Bielsko- Biała w zwierciadle czasu. Przecież i dziś one istnieją. A gdzie jeszcze szukać Wiednia na bielskich i bialskich ulicach? Może trzeba zacząć bardziej przyglądać się miastu, bruki coraz równiejsze, więc bez ryzyka potknięcia można podnieść wzrok i zobaczyć... po prostu bielską architekturę. Wiedeński styl Karla Korna Może zabrzmieć nieco podręcznikowo stwierdzenie, że wiele realizacji architektonicznych w naszym mieście wzorowanych było na architekturze wiedeńskiej, gdyż spory wpływ na jego obraz mieli architekci i artyści wiedeńscy w nim tworzący. Choć aby tworzyć po wiedeńsku, wystarczyło być wykształconym po wiedeńsku, czego najlepszym dowodem są dzieła bielskiego architekta Karla Korna 1. Nazwiska jego uniwersyteckich profesorów znaczą wiele dla sztuki budowlanej Małgorzata Bujak malarka, urodzona w Krakowie, absolwentka Instytutu Sztuki tamtejszej Akademii Pedagogicznej. Publikujemy fragment jej pracy magisterskiej napisanej pod kierunkiem prof. B. Krasnowolskiego (autora studium historyczno urbanistycznego Bielska i Białej). To spojrzenie na bielską architekturę oczami wieloletniej mieszkanki Wiednia. (2) I n t e r p r e t a c j e

R e l a c j e epoki historyzmu, szczególnie Heinricha von Ferstla 2, twórcy m.in. kościoła Wotywnego przy wiedeńskim Ringu oraz co warto przypomnieć autora neogotyckiej przebudowy kościoła ewangelickiego na pl. M. Lutra. Wracając więc do Korna popularna ostatnio, zaprojektowana przez niego willa Theodora Sixta (1883) przy ul. A. Mickiewicza 24 posiada analogie do siedziby arcyksięcia Karola Ludwiga w Reichenau (1870 1872) autorstwa Ferstla (Il. 1). Podobieństwo można już dostrzec w całościowej kompozycji, w której szczególnie motyw wieży i parterowa loggia przypominają willę bielskiego filantropa. Porównując gmach Poczty Głównej autorstwa Korna do wiedeńskiego domu mieszkalnego Millera von Aichholza, projektu Ferstla (przy ulicach Am Heumarkt 13 i Beatrixgasse 32), zauważyć można dalsze paralele. Ten neorenesansowy budynek (Il. 3) posiada trzy elewacje frontowe i dwa naroża, z których jedno formuje półokrągły ryzalit, nakryty kopułą z latarnią, analogicznie do bielskiego gmachu poczty. Zestawienia budowli obu architektów można by mnożyć. Choćby hotel Kaiserhof (obecnie Prezydent) i wiedeński Palais Wertheim (1864 1868) przy Schwarzenbergplatz 17, utrzymane w formach włoskiego renesansu z mocno boniowanym cokołem, arkadowymi oknami i wielkim porządkiem w wydatnym ryzalicie. Zaskakujące też może wydać się porównanie kamienicy Wiktora Burdy (z obecnym sklepem Rossmann), stojącej tuż przy moście na ul. 11 Listopada 10 (1893), do nieco późniejszej kamienicy przy Praterstrasse (1896) projektu Ludwiga Tischlera, prezentującej niemal identyczny układ przestrzenny (Il. 4). Natomiast w przypadku budynku Komunalnej Kasy Oszczędności przy ul. Wzgórze 19 (z restauracją Patria) inspiracje zaczerpnięte z wiedeńskiej architektury są czytelne m.in. w fasadzie utworzonej w ściętym narożniku, tak często stosowanej w stolicy monarchii (Il. 5). Architektura największych synagog w Bielsku i Białej była odbiciem wpływów, jakie wywarły zarówno dzieła wiedeńskie, jak i synagoga budapeszteńska, bowiem inspiracją dla bóżnicy w Bielsku były budowle Ludwiga von Förstera, zrealizowane w Wiedniu w dzielnicy Leopoldstadt przy Tempelgasse (1854 1858) i Budapeszcie przy Dohany-utca (1853 1859). Z tej ostatniej zaczerpnięto rzut prostokąta z dwiema ośmiobocznymi wieżami, pasiastą fakturę ścian z dwubarwnej cegły, arkadowe okna i jedno trójdzielne w elewacji wschodniej. Natomiast środkowa część elewacji frontowej synagogi w Białej, z neoromańskim szczytem, miała swoje inspiracje w wiedeńskim kościele ewangelickim przy Gumpendorferstrasse. Inspiracje Emanuela Rosta juniora Jednym z najbardziej reprezentacyjnych gmachów w Białej jest ratusz miejski, wzniesiony według konkursowego projektu bialskiego architekta Emanuela Rosta juniora. Budowlę wyróżnia bogactwo form plastycznych, wzorowanych na wiedeńskiej architekturze pałacowej 3. Jednakże uderzające jest jej podobieństwo do gmachu magistratu z dzielnicy Währing (Il. 2) wzniesionego według projektu spółki architektonicznej Moritz & Carl Hinträger (1890 1891). Co ciekawe, spółka ta również uczestniczyła w konkursie na budynek ratusza (3), (4), (5) 1. Reichenau siedziba arcyksięcia Karola Ludwiga wg projektu H. von Ferstla ( Allgemeine Bauzeitung 1877) 2. Magistrat wiedeńskiej dzielnicy Währing wg projektu spółki Moritz & Carl Hinträger ( Der Bautechniker 1891) 3. Dom mieszkalny wg projektu H. von Ferstla przy ulicach Am Heumarkt 13 i Beatrixgasse 32 4. Kamienica przy Praterstrasse wg projektu L. Tischlera ( Wiener Bauindustrie Zeitung 1897) 5. Kamienica przy Währingerstrasse 68 wg projektu spółki Fellner & Helmer ( Wiener Bauindustrie Zeitung 1895) I n t e r p r e t a c j e

(6) (7) bialskiego, a jej projekt został przez jury konkursowe dopuszczony później do sprzedaży. Warto też wspomnieć o Karlu Kornie, biorącym udział w tym konkursie, którego projekt został oceniony jako drugi. Pałacyk Emanuela Rosta juniora przy ul. Komorowickiej 48, wzniesiony według jego własnego projektu, przyozdabiają bujne ornamenty barokowe, a dwóch kopuł wznoszących się nad dachem nie powstydziłby się nawet wiedeński Hofburg przy Michaelertrakt (Il. 9). Artyści znad Dunaju Rok 1890, ostatni dzień września. Tłumy oblegają nowy, w stylu wiedeńskiego teatru wybudowany gmach. William Shakespeare brylantowym kluczem Snu nocy letniej otwiera i poświęca podwoje przybytku Apollina i Muz jego. Stały teatr rozpoczął swe życie 4. Budynek bielskiego teatru można potwierdzić w całości jest wiedeński. Wzniesiony według projektu Emila von Förstera 5, wsławionego budynkiem wiedeńskiej Opery Komicznej, przy udziale dwóch ówczesnych specjalistów w dziedzinie budowy teatrów Ferdinanda Fellnera i Hermanna Helmera, którzy kilka lat później przebudowali jego wnętrze. Scena teatralna ozdobiona została dekoracjami pochodzącymi z wiedeńskiego Burgtheater, a kurtynę wykonał Francesco Angelo Rottonara (1848 1938), współpracownik Johanna Kautskiego 6. Kilka znaczących budynków pozostawiła spółka architektów wiedeńskich Ernst Lindner i Theodor Schreier 7, działająca w Bielsku w latach 1904 1912. Pierwszym ich dziełem był gmach Izraelickiej Gminy Wyznaniowej przy ul. A. Mickiewicza 22 z lat 1904 1905 (Il. 7). Budynek ten, podobnie jak sąsiadująca z nim synagoga, otrzymał ceglane lico z kamiennymi detalami. Następnymi dziełami tego duetu były dwa domy mieszkalno-handlowe z lat 1904 1906 przy ul. 3 Maja 1a oraz przy pl. F. Smolki 7. Sam Ernst Lindner był też autorem projektu gmachu Państwowej Szkoły Przemysłowej przy ul. T. Sixta 8 oraz budynków przy pl. F. Smolki 4 (1911) i ul. 11 Listopada 4 (1912). Na terenie monarchii austro-węgierskiej powstawały liczne budowle jubileuszowe, wznoszone na cześć kolejnych dziesięcioleci panowania Franciszka Józefa I. Były to zarówno kościoły, jak i gmachy publiczne: szkoły, szpitale, koszary, domy mieszkalne. Do nich należy kościół w dzielnicy Kamienica, wzniesiony dla uczczenia jubileuszu 50-lecia panowania cesarza oraz 60-lecia święceń kapłańskich papieża Leona XIII. W 1897 r. rozpisano konkurs architektoniczny na projekt świątyni, w którym pierwszą nagrodę otrzymał wiedeńczyk Karl Steinhofer (Il. 10), drugą przyznano bielskim architektom braciom Schulz, natomiast prace budowlane zostały powierzone firmie Andreasa Walczoka. Kościół pw. św. Małgorzaty został wykonany w stylu neogotyckim. Witraże, na których pierwotnie przedstawione zostały postacie cesarza i papieża, wykonała firma Ludwiga Türckego z Grottau 9, malarstwo ścienne znana wiedeńska firma Winter & Richter, natomiast prace rzeźbiarskie powierzono firmie Juliusa Oherrta również ze stolicy monarchii. Tyrolski rodowód posiadał ołtarz główny z rzeźbą św. Małgorzaty i apostołami Piotrem i Pawłem oraz ołtarze boczne, pochodzące z warsztatu firmy Rifesser z St. Ullrich-Böden. Jak podaje czasopismo Wiener Bauindustrie-Zeitung : (...) kościół ten jest pierwszym Domem Bożym w Austrii, który nosi najjaśniejsze imię monarchy (...) 10. Karl Steinhofer jest zarazem twórcą ewangelickiej kaplicy cmentarnej (1899) położonej w sąsiedztwie kościoła. Poligon doświadczalny Bielsko i Biała w latach 1899 1910 stały się poligonem działań uczniów Ottona Wagnera, umożliwiającym realizacje nowych rozwiązań. Wiedeń okazał się zbyt konserwatywny dla modernistów, a trudności, jakie napotykali w stolicy, spowodowały, że niewiele ich projektów zostało tam zrealizowanych. Paradoksalnie, prowincja otwarta na nowe prądy bardziej entuzjastycznie przyjmowała nowe rozwiązania stylowe. Miastami takimi były m.in. prężnie rozwijające się Bielsko i Biała, które dały wiedeńczykom szansę tworzenia swoich awangardowych koncepcji. Za jedno z bardziej nowatorskich rozwiązań architektonicznych owego czasu uznano budynek Maxa Fabianiego przy ul. Wzgórze 21, wyróżniony wydatnym okapem, pod którym zarysowuje się płynny, roślinny ornament. Cechy te nawiązują do jego prac wiedeńskich, choćby tzw. Palais Artaria przy Kohlmarkt 9 (Il. 8), a kwiatowa dekoracja przypomina Wagnerowskie domy mieszkalne w Wiedniu przy Linke Wienzeile 38 i 40 (1898 1899). Z tymi ostatnimi dziełami Wagnera często porównuje się dom, który w 1903 r. stanął na rogu 10 R e l a c j e I n t e r p r e t a c j e

(8) ulic Głębokiej i S. Stojałowskiego, autorstwa Leopolda Bauera 11. Płaskie elewacje budynku ozdabia graficzny ornament płynnych linii, a małe czerwone płytki ceramiczne imitują kwiaty, nawiązując do układu dekoracji na słynnym wiedeńskim Majolikahaus. Pokłosie architektonicznych konkursów Leopold Bauer zapisał się w spektakularny sposób w bielskim pejzażu, gdyż widoczna z daleka wieża kościoła św. Mikołaja powstała w efekcie realizacji jego konkursowego projektu (Il. 6) 12. Świątynię przyozdabiają także dzieła dwóch innych wiedeńczyków: Othmar Schimkowitz 13 jest autorem rzeźb głównego portalu, a witrażowe okna przedstawiające sceny biblijne zostały wykonane przez malarza Richarda Harlfingera 14. Kolejny konkurs, na projekt kompleksu mieszkalno handlowego, w 1908 r. rozpisała dyrekcja bielskiej Komunalnej Kasy Oszczędności i przyznała pierwszą nagrodę projektowi wiedeńskiego architekta Hansa Mayra 15. Powstałe wówczas budynki pasażu usytuowane są między ulicami 3 Maja i N. Barlickiego, połączono je przewiązką nad Przechodem. Interesujące jest, że budowle te wykazują spore podobieństwo do wcześniejszego (1906), niezrealizowanego projektu Mayra Akademii Handlowej w Wiedniu. Elewacja od strony pasażu jest, można rzec, powieleniem fasady z wiedeńskiego projektu, między innymi poprzez lizenową artykulację, dekoracyjne płyciny czy półokrągłą, narożną wieżyczkę nakrytą hełmem. W 1909 r. prezbiterium parafii ewangelickiej w Bielsku ogłosiło otwarty konkurs na projekt cmentarza z kompleksem zabudowań, w którym ponownie tryumfował wspomniany już Hans Mayr. Założenie cmentarne powstało przy ul. Listopadowej. Oprócz samej kompozycji cmentarza i jego pomników, warto zwrócić uwagę na wnętrze kaplicy, zwłaszcza witraże i mozaikę, wykonane przez wiedeńskiego artystę Leopolda Forstnera 16 i ołtarz główny będący dziełem Wilhelma Bormanna 17, rzeźbiarza, związanego z tzw. Grupą Klimta. Zespół trzech jednakowych domów, usytuowany przy obecnej ulicy A. Osuchowskiego 2-4-6 również powstał w wyniku konkursu, jaki w 1911 r. rozpisała Ogólnoużyteczna Spółdzielnia Mieszkaniowa dla Urzędników Bielska i Okolicy. Budynki wzniesiono według nagrodzonych planów wiedeńskiego architekta Hermanna Eichingera. (9) R e l a c j e Co straciliśmy? Wiele nagrodzonych projektów, z konkursów architektonicznych organizowanych zarówno przez Bielsko, jak i Białą, niestety nie zostało zrealizowanych, z oczywistą szkodą dla estetyki miasta. W 1895 r. Bielsko-Bialskie Towarzystwo Czytelnicze zakupiło dość spory teren, aby na nim wybudować własny obiekt, który miał powstać przy obecnej ul. 1 Maja. Rok później ogłoszono konkurs architektoniczny na projekt tegoż gmachu. Na konkurs nadesłano 8 prac, a nadzór nad wykonawstwem artystycznym powierzono architektowi wiedeńskiemu Georgowi Demskiemu. Pierwszą nagrodę zdobyli Moritz & Carl Hinträger z Wiednia, którzy, jak już wspomniano wcześniej, brali udział w konkursie architektonicznym na ratusz bialski, natomiast drugą nagrodę otrzymał ich rodak Otto Thienemann. Do realizacji budowli jednak nie doszło, a o tym jak miała wyglądać, informowało pismo 6. Rysunek wieży kościoła pw. św. Mikołaja z projektu L. Bauera ( Der Architekt 1908) 7. Gmach bielskiej Izraelickiej Gminy Wyznaniowej wg projektu E. Lindnera i T. Schreiera ( Wiener Bauindustrie- Zeitung 1905) 8. Palais Artaria, przy Kohlmarkt 9 wg projektu M. Fabianiego 9. Wiedeński Hofburg przy Michaelertrakt I n t e r p r e t a c j e 11

(10) (11) Der Bautechniker, które opublikowało oba projekty. Izraelicka Gmina Wyznaniowa w Bielsku wspólnie z Towarzystwem Ferienheim postanowiła wybudować w Cygańskim Lesie sierociniec i dom kolonijny. Autorem projektu z 1909 r. był Ernst Lindner. Również i ten zamysł nie został urealniony, co jak podaje Wiener Bauindustrie-Zeitung z 23 kwietnia 1909 spowodowane było wysokimi kosztami budowlanymi. W 1910 r. rada miejska Białej ogłosiła konkurs architektoniczny na projekt Jubileuszowej Szkoły Żeńskiej Cesarza Franciszka Józefa (Kaiser Franz Josef Jubiläumsschule). Na konkurs nadesłano 38 prac, spośród których jury przyznało pierwszą nagrodę architektowi wiedeńskiemu Ferdinandowi Glaserowi, natomiast drugą i trzecią nagrodę oceniono jednakowo, a otrzymali ją także wiedeńczycy Hans Mayr oraz Hans Glaser i Alfred Kraupa (Il. 11). Budowli tego typu brak jednak w architektonicznym pejzażu Białej. Raczej niezbyt prawdopodobny byłby fakt korzystania z tych planów jeszcze w 1938 roku, kiedy zaczęto budować bialską szkołę podstawową. Inwestycja ta, przerwana przez wojnę, zlokalizowana była na terenie obecnego stadionu BKS. Kiedy wiosną 1914 roku ostatecznie wyburzono stary Dom Cechowy przy pl. F. Smolki 3, konkurs na projekt budynku, który miał stanąć na jego miejscu, był już rozstrzygnięty. Spośród 76 prac wybrano do pierwszej nagrody dwie wiedeńskich architektów Kiliana Köhlera oraz Oskara Czepy & Arnolda Wiesbauera. Jednakże trudno dziś określić, który z nich został zrealizowany, gdyż budynek ten (całkowicie przebudowany po 1945 r.) widnieje tylko z dala na starych fotografiach, wyróżniając się wysokim, falistym szczytem. Wiener Bauindustrie Zeitung z 1913 roku publikuje ilustrację i plan jednego z projektów konkursowych, ale nie jest to żaden z nagrodzonych, lecz opracowany przez Hansa Glasera 18 i Karla Scheffela (Il. 12). Podobnie było z pozostałymi konkursowymi propozycjami budowniczych ze stolicy, przedstawianymi w czasopiśmie Der Bautechniker, jak projekt Edmunda Schutta i Josefa Schidy. Innym interesującym założeniem, jakie miało powstać w Bielsku, był monumentalny budynek Towarzystwa Niemieckiego. Według planów miał mieścić także salę kinową na 700 osób. Zamierzano go usytuować przy pl. Bolesława Chrobrego. Jak informował Der Bautechniker z 14 sierpnia 1914 r., projekty zostały już przygotowane przez bielską firmę budowlaną Karla Korna, uwzględniały także zagospodarowanie placu, na którym miały być umieszczone ławki oraz fontanna. Koncepcja nie doczekała się realizacji. Prawdopodobnie gmach stanąć miał w miejscu dzisiejszego budynku Banku Śląskiego, wzniesionego według projektu Pawła Juraszki (1936). Z pewnością warto wytyczyć sobie trasę spaceru po Bielsku-Białej wiedeńskimi śladami i odszukać budowle o naddunajskim rodowodzie. Przedstawiono tu tylko te najbardziej reprezentacyjne, choć jeszcze kilka innych zasługuje na przypomnienie. Może uda się nam, kiedy będziemy przechodzić obok nich, odnaleźć atmosferę małego Wiednia? W tekście wykorzystano m.in. następujące publikacje: E. Chojecka, Architektura i urbanistyka Bielska-Białej do 1939 roku, Bielsko-Biała 1994 E. Chojecka, Artystyczna geneza synagog Bielska i Białej, w: Żydzi w Bielsku, Białej i okolicy (materiały z sesji naukowej), red. J. Polak, J. Spyra, Bielsko-Biała 1996 E. Chojecka, Ratusz w Bielsku-Białej. Dzieło sztuki i pomnik samorządności 1897 1997, Bielsko-Biała 1997 E. Dąbrowska, Dzieje cechów sukienników i postrzygaczy w Bielsku i Białej, Bielsko-Biała 2004 P. Genee, Wiener Synagogen 1825 1938, Wien 1987 E. Janoszek, Między secesją a modernizmem działalność architektów szkoły Otto Wagnera w Bielsku i Białej, w: Oblicza secesji w Katowicach i na obszarze województwa śląskiego, Katowice 2006 B. Krasnowolski (z zespołem), Bielsko-Biała. Studium historyczno-urbanistyczne (maszynopis), Pracownie Konserwacji Zabytków w Krakowie, Kraków 1993 1994 U. Prokop, O różnorodności i jednoczesności. Spojrzenie na architekturę Wiednia około roku 1900, w: Otto Wagner. Wiedeń architektura około 1900, Kraków 2000 Wiener Bauindustrie-Zeitung Der Bautechniker 12 R e l a c j e I n t e r p r e t a c j e

1 Po śmierci architekta w 1906 r. wiedeńskie pismo Der Bautechniker zamieściło krótki opis jego osiągnięć: Karl Korn (1852 1906) był budowniczym, uprawnionym architektem cywilnym i c.k. radcą budowlanym. Jego osiągnięcia jako budowniczego i architekta najbardziej znane są na Morawach i Śląsku. Po ukończeniu z najlepszym wynikiem szkoły realnej w Opawie, rozpoczął studia na Politechnice w Karlsruhe, następnie przeniósł się do Wiednia, gdzie ukończył studia pod kierunkiem znanych profesorów architektury Heinricha von Ferstla i Theophila von Hansena. Początkowo pracował jako asystent na Politechnice w Brnie, po czym osiedlił się w Bielsku, gdzie jako budowniczy i architekt przez 25 lat w znakomity i wzorowy sposób działał w swoim zawodzie. Wraz ze swoimi zdolnymi współpracownikami wzniósł niezliczoną ilość budowli: kościołów, synagog, fabryk, hoteli, willi, mostów itp. Jest w Bielsku cała ulica cesarza Franciszka Józefa, wiele pięknych willi i domów prywatnych, przede wszystkim willa Sixta, hotel Kaiserhof i Nordbahnhof, które zostały zbudowane przez niego we wzorowy sposób. Za wniesione w Bielsku budynki urzędowe został wyróżniony przez Cesarza tytułem radcy budowlanego. Der Bautechniker XXVI, 1906, nr 4, s. 79. 2 Heinrich von Ferstel (1828 1883), jeden z bardziej znanych architektów doby historyzmu. Profesor Politechniki Wiedeńskiej. Twórca wielu monumentalnych budowli przy Ringstrasse, m.in. kościoła Wotywnego, Austriackiego Muzeum Sztuki Stosowanej, Uniwersytetu, a także willi i pałaców na terenie monarchii austriackiej. 3 Elewacje ratusza inspirowane były układem kompozycyjnym fasad wiedeńskich pałaców arcyksięcia Ludwiga Viktora (przy Schwarzenbergplatz 1, proj. H. von Ferstla) oraz Pałacu Sprawiedliwości, (proj. A. von Wielemansa przy Schmerlingplatz 10/Museumstrasse 12/Volksgartenstrasse 2). 4 Z. M. Okuljar, Teatr Polski na ziemiach Śląska Cieszyńskiego, w: X lecie państwowego Teatru Polskiego. Bielsko Cieszyn 1945 1955, Bielsko 1955, s. 9. 5 Emil von Förster (1838 1909), ur. w Wiedniu. Syn Ludwiga von Förstera, założyciela Allgemeine Bauzeitung. Studiował w Berlinie. Był zafascynowany włoskim renesansem. Stworzył wiele dzieł w Wiedniu, m.in. kamienicę przy Kärtnerstrasse 51, banki, hotel Regina, także hotele w Bozen, Bukareszcie, Meranie. Za: U. Thieme, F. Becker, Allgemeines Lexikon der bildenden Künstler von der Antike bis zur Gegenwart, Leipzig 1916, t. 12, s. 135. 6 Johann Kautsky (1827 1896) ur. w Pradze. Malarz dekoracji teatralnych. Studiował w Pradze i Düsseldorfie. Odniósł sukces już w pierwszych pracach, które wykonywał w Niemczech, Anglii i Ameryce. W 1863 r. został c.k. malarzem Teatru Dworskiego. Wspólnie z synem Hansem założył spółkę Kautsky s Söhne & Rottonara. Wykonali wspaniałe dekoracje m.in. dla nadwornych teatrów w Kassel, Darmstadt, Dreźnie, Hanowerze, a także m.in. we Wrocławiu, Lipsku, Rotterdamie, Zurychu, dla Opery Niemieckiej w Nowym Jorku. Za: U. Thieme, F. Becker, Allgemeines Lexikon..., Leipzig 1927, t. 20, s. 35. 7 Theodor Schreier (1873 1943?) ur. w Wiedniu. Studiował w Wyższej Szkole Technicznej. Pracował z E. Lindnerem (1899 1906). Od 1907 do 1933 r. posiadał własne biuro architektoniczne. Spółka Lindner & Schreier wykonała m.in. tymczasowy szpital dla choleryków w Krakowie (1899), szkołę w Skoczowie. Za: P. Csendes, Österreichisches biographisches Lexikon 1815 1950, Wien 1999, t. XI, s. 203. 8 Otwarcie Państwowej Szkoły Przemysłowej odbyło się 20 września 1913 r. Była to największa szkoła w całej monarchii, usytuowana na powierzchni 16 000 m kw. i mająca ponad 140 pomieszczeń. 9 Witraż z postacią cesarza Franciszka Józefa I po zakończeniu I wojny światowej został zasłonięty, a w 1934 r. całkowicie usunięty i zastąpiony witrażem z postacią Chrystusa. R e l a c j e 10 Wiener Bauindustrie-Zeitung XVI, 1899, nr 4, s. 10. 11 Leopold Bauer (1872 1938), uczeń K. Hasenauera, później O. Wagnera w Akademii Sztuk Pięknych, po którym w 1912 r. objął katedrę architektury. Poza Wiedniem spora grupa jego dzieł znajduje się na terenie Śląska Austriackiego, m.in. w Opawie (Izba Przemysłowo-Handlowa, dom handlowy Breda & Weinstein, kościół św. Jadwigi) i w rodzinnym Karniowie (budynek strzelnicy miejskiej i gimnazjum). Za: U. Thieme, F. Becker, Allgemeines Lexikon..., Leipzig 1920, t. 3, s. 70-71. 12 W konkursie rozstrzygniętym 4 i 5 maja 1906 r. nie przyznano pierwszej nagrody. Drugie miejsce spośród 17 nadesłanych otrzymały dwa projekty: L. Bauera oraz spółki E. Lindnera i T. Schreiera. Jury zaproponowało Stowarzyszeniu Budowy Kościoła powierzenie wykonania projektu L. Bauerowi. Za: Der Bautechniker XXVI, 1906, nr 19, s. 402. 13 Othmar Schimkowitz (1864 1837) pracował w atelier K. Bittersa (1892 1895) w Nowym Jorku. Od 1895 r. posiadał atelier w Wiedniu. Od 1898 r. związany z grupą Gustava Klimta Wiener Sezession (1929 1930 jako prezydent). Współpracował z O. Wagnerem przy dekoracji kościoła Am Steinhof, budynku Potsparrkasse i kamienicy przy Linke Wienzeile 38; Za: U. Thieme, F. Becker, Allgemeines Lexikon..., Leipzig 1998, s. 72. 14 Richard Harlfinger (1873 1948), wiedeński malarz. Studiował w prywatnej Wiedeńskiej Szkole Malarstwa. Był członkiem Wiedeńskiej Secesji (1917 1919 jej prezydentem), a także profesorem w Wiedeńskiej Frauenakademii-Österreich (1917 1939). Za: F. Czeike, Historisches Lexikon Wien, Wien 1994, t. 3. 15 Hans Mayr (1877 1918), wiedeński architekt, absolwent Szkoły Przemysłu Artystycznego przy Muzeum Sztuki i Przemysłu, później Akademii Sztuk Pięknych, student O. Wagnera. Autor m.in. budynku Kasy Oszczędności w Karniowie, pawilonu wystaw artystycznych w Klagenfurcie, w Wiedniu Szkoły Handlowej Allina (przy Ballgasse) i siedziby Austriackiego Towarzystwa Scenicznego przy Dorotheergasse. Za: G. U. Piesch, Zum Jugendstil in Bielitz: zwei Bauten des Wiener Architekten Hans Mayr, w: Oberschlesisches Jahrbuch (Sonderdruck), Berlin 1996, t. 12. 16 Leopold Forstner (1878 1936), uczeń K. Mosera w Szkole Przemysłu Artystycznego, studiował w Bawarskiej Akademii Sztuk Pięknych w Monachium. Jego mozaiki i witraże zdobią wiele budynków w Wiedniu, w tym najbardziej reprezentatywne dzieła O. Wagnera, m.in. kościół Am Steinhof, budynek Pocztowej Kasy Oszczędności, a także m.in. budynek Szkoły Handlowej Allina autorstwa H. Mayra. Za: G. U. Piesch, Zum Jugendstil in Bielitz..., s. 86-87. 17 Wilhelm Bormann (1880 1938), rzeźbiarz pochodzący z Brunszwiku, osiadły w Wiedniu, był współpracownikiem L. Forstnera w dekoracji kilku innych obiektów, m.in. wnętrza kościoła w Ebelsberg k. Linzu, kawiarni hotelu Palace w Wiedniu czy Szkoły Handlowej Allina. Za: G. U. Piesch, Zum Jugendstil in Bielitz..., s. 88. 18 Hans Glaser (1873 1950) ur. w Wiedniu. Studiował w wiedeńskiej Akademii Sztuk Pięknych. W 1913 r. założył z K. Scheffelem i A. Kraupą Architektur und Konstruktion-Atelier für Ausstellungsindustrie, Möbel und Vergnügungsbauten. Za: www.azw.at. 10. Kościół pw. św. Małgorzaty w Kamienicy, wg projektu K. Steinhofera ( Wiener Bauindustrie- Zeitung 1898) 11. Niezrealizowany projekt Jubileuszowej Szkoły Żeńskiej Cesarza Franciszka Józefa, autorstwa H. Glasera i A. Kraupy ( Wiener Bauindustrie- Zeitung 1913) 12. Jeden z konkursowych projektów bielskiego Domu Cechowego, autorstwa H. Glasera i K. Scheffela ( Wiener Bauindustrie- Zeitung 1913) Ilustracje pochodzą ze zbiorów autorki tekstu (12) I n t e r p r e t a c j e 13

A l e k s a n d r a K i l Myśli Kryjemy się za fasadami wierszy pod sukienkami z atramentu drżymy w huraganach oddechu wywołane do odpowiedzi przez ciszę W białych bluzkach zapiętych pod szyję mamy zasznurowane usta jak grzeczne panienki Ale połaskotane pękamy ze śmiechu w szwach i bezczelnie kosmate nie czeszemy się rano Nie jesteśmy głębokie jak studnie greckich filozofów zwykłe trzciny na wietrze niepozorne chucherka Pomnik na placu Stoi Prawda w przykrótkiej sukience podwiewa falbany wiatr stoi w deszczu w strugach zimna jak obdartus żebrak jak bieda stara jak świat trzęsie z chłodu kolanami albo to nie chłód to strach że gdy wyjdzie z cienia zza rogu spadnie wielka pięść na plac zmiażdży zmiecie zgruchocze kości zamknie buzię na to Prawda w płacz slam język giętki i szybki w piruetach bełkotu rozczochrane wersy przekleństwa o wytartych nogawkach metafory w tanim makijażu igrają ze światłem sztuka w charybdach naszych ust chce zastąpić Homera trzęsieniem ziemi Horacego kamienną lawiną Herberta tańcem godowym przymiotników między palcami papieros i zwitek wyrazów ich symbioza artystyczna w objęciach dymu speed language active mouth zmęczony rankiem usypia spójrz utopiliśmy słowa w oceanie piwnym cierpi cicha Poezja w swym Ogrodzie Oliwnym dygocze przed ukrzyżowaniem Z ang.: speed, language, active, mouth amatorskie zawody poetyckie, rodzaj widowiska klubowego. Reguły gry męczy mnie liczba guzików przy płaszczu do zapięcia błotniste kałuże toną w nich nogawki wiatr niszczący misterną fryzurę karmiący oczy paprochami męczy mnie fura liści do grabienia ręce otarte pleców pochylenia dym znad wypalanych łąk gryzie w gardle rozwścieczony rachunki za prąd bo krótszy dzień męczą mnie smutne poranki w wełnianych swetrach czekanie na słońce to kapryśne dziecko lubi pospać dłużej tęsknota za latem wiadra nostalgii do dźwigania przymusowa robota męczy mnie drwiąca Pani Jesień w czerwonych rękawiczkach dyktująca mi oschle reguły gry co roku przecież tej samej 14 R e l a c j e I n t e r p r e t a c j e

M a r t a M a j 22 sekundy Czym jest ta chwila nie wobec wieczności ale dla życia mojego czym jesteś...? Co istotnego jest w głębokim oddechu lub co czyni go gorszym od słów? Credo (1) Wiem, że Ty jesteś wiem to teraz wiedzą głupiego wiedzą serca bo kiedy rano wstaję wściekła to Cię nie widzę ja morderca bo kiedy męczę się i płaczę kiedy nie czuję wątpię szukam wtedy najlepiej widzę jesteś właśnie dlatego żem jest głupia I bywa czasem że uwierzę sercem żołądkiem głową cała bo gdy Cię widzę w śmiesznych cudach kiedy mnie głaszczesz czyjąś ręką lub się w czymś niespodzianie udasz zachwycisz światem takim wielkim wtedy Cię widzę ostro jesteś właśnie dlatego żem przy Tobie mała R e l a c j e Może ktoś mi powie co powinnam teraz może coś pomijam? (słyszysz, drugie ja?!) Jeśli ręką machniesz carpe diem żyj chwilą właśnie ci ukradłam mały okruch dnia Wiersz bursztynowy Podstępny antystróż zrobił mi antyprzysługę: stoję tu dzisiaj wpół pusta pół duszy mam pod Krakowem druga połowa milczy (samotne pół zawsze ginie...) ciąży i ciągnie ku morzu sposążała bursztynem... (alchemik by nie pogardził niedoskonałą formą... czegóż wymagać od duszy złoto za twarde na wolność...) Pokazałam mu język z niego jest jednak idiota gdyż bardzo lubię bursztyny... przejrzysta lepka miłość złoty testament cierpienia zastygła mucha tęsknota Agata Tomiczek-Wołonciej I n t e r p r e t a c j e 15

K r z y s z t o f K u r u s * * * 0:34, taka godzina, a mógłbym być gdzieś daleko stąd i nie myśleć o jutrze. W odległym miejscu bądź jeszcze lepiej w podróży. Dlaczego akurat tak? Czuję się źle, chociaż jest dobrze. Nie tłumaczcie tego naukowo, bo czuję się wtedy jeszcze gorzej. Czuję się jak programator od pralki. Kiedy przyjdziesz? Jeszcze raz światło, proszę o spokój. 0:37. Disconnect. Słyszysz ten podmuch? Tak, taki ciepły, pachnie piaskiem, ale jest także suchy. Co czujesz? Lekki ogień, jego smak miesza się z wanilią. Mogę go dotknąć, nie parzy, to jak ekstaza. Nie czuję spalenizny, ja już nie mam ciała. Gdy jestem przy tobie, nie mam powłoki. Jestem duchem, całe zło mnie opuściło. Komu zapłacę za tę dobroć? Czym zapłacę, jak zapracuję? Zamknij mi oczy, to już sen. Teraz zobaczysz prawdę, która mnie dręczy. Jaką? Wstyd, którego nie widziałem i nie chciałbym zobaczyć. Co to? Mówię, zobaczysz. Rozejrzyj się dokładnie. To miasto, ale bez mieszkańców. Gdzie oni wszyscy poszli? Czy oni czują odrazę do tego miejsca? Nie, chociaż inni tego nie widzą. Teraz jest noc i dlatego ich nie ma. To nie jest noc, przecież słońca nie ma. Nie mam dowodów, ale ja to wiem. Masz rację, chociaż dowodów próżno szukać. Uważasz, że wiara lepsza jest od wiedzy? Tak, lepsza jest i choćby czasem była obłudą. Gdzie chciałbyś się obudzić? Gdzieś daleko, wiesz gdzie, po co mam ci to mówić. Tak, to już nie pierwszy raz. Popatrz, tamten zegar się nie rusza. Normalne, bo tu czas nie płynie dla nikogo. Jego wskazówki umarły, bo nie było nikogo, kto chciałby na nie patrzeć. Nielogiczne, dlaczego nikt nie chce tam patrzeć? Bo cierpią, bo rany nie są bandażowane, bo wciąż o tym piszą. Solą rany posypują. Chcesz coś zrobić? Nie wiem. To wbrew mojej naturze, ale jaką sprawi satysfakcję. Chcesz spalić miasto? Nie było odpowiedzi. Dlaczego chcesz poświęcić tyle istnień dla ratowania honoru? To wbrew mojej naturze, ja nie chcę. Przecież mówię. Ale chcesz to zrobić. Jestem ostatnią osobą, która może się ciebie wyrzec. Wcześniej już wszyscy. Pamiętasz tych panów w czarnych (cenzura), którzy strzelali do ciebie? Ano, pamiętam, no i? Oni są daleko i w innej przestrzeni. Zapomnij o nich! Wiem, że nie potrafisz. Dlaczego mam zapominać? Bo tak jest lepiej. Żyć jest łatwiej. Błyskawica rozdarła połacie mrocznego nieba gdzieś na horyzoncie. Usiadła na zimnym bruku, a swoją twarz zakryła dłońmi. Myślisz, że to cię ochroni! Myślisz, że ty naprawdę jesteś do czegoś zdolna? Posłuchaj... Jesteś, ale tylko w myślach. Jesteś zbyt niedoskonała, by móc coś zmienić. To taki boski einstellung, czy zdajesz sobie z tego sprawę? Daj mi spokój odezwała się cichym głosem, nie odsłaniając przy tym oczu. W palcach obracała agrafkę, która pojawiła się dosłownie znikąd. Myślisz, że chcę ciebie żałować? Masz rację, oczywiście, że nie. Dlaczego miałbym zachowywać się w ten sposób? Cierpisz jak wszyscy, moja droga. Oto cena istnienia, które nikomu nie jest potrzebne. Zaczął padać deszcz, kilka grzmotów rozniosło się po okolicy. Weź mnie stąd, nie chcę moknąć. Tak bardzo zależy ci na tym, aby nie zniszczyć tej ziemskiej powłoki? Spodziewałem się czegoś bardziej wzniosłego. No to się pomyliłeś. Punkt dla mnie. No, weź mnie. Wstała, ale nie patrzyła mu w oczy. Wodziła wzrokiem po budynkach rynku. Czego się wstydzisz? Całe twoje życie jest wstydem. Lepiej od razu to skończ. Nie będzie nawet bólu. Nie. Nie mam ochoty ciebie słuchać. Weź mnie na ręce. Pozorny wróg i oskarżyciel uniósł ją lekko. Gdzie mam cię zanieść zapytał od niechcenia. Pokaż mi to, czego nienawidzisz. Zachcianki... Bez konkretu. O mój Boże, jak pada! Nie wołaj go, bo ma swoje problemy. Jakie? Ci, którzy pytają, szybko znikają. Tak to jest. Aha. Wszystko jasne. Znałeś kogoś takiego? Wydaje mi się, że tak. Uważać trzeba na to, co się mówi. Jest pewne hasło, które go dręczy. Jakie? No powiedz, przecież to takie ważne. Dzieci odparł w zamyśleniu. Dzieci? Tak, właśnie one. A może po prostu ludzie? Nie wiem... Niczego nie rozumiem. Nie muszę, nic mnie nie ominie. 16 R e l a c j e I n t e r p r e t a c j e