05.05.2017 WEIMARSKI TRÓJKĄT PANCERNY? PROJEKT LEOPARD 3 SZANSĄ DLA POLSKIEGO PRZEMYSŁU ZBROJENIOWEGO [ANALIZA] Pod koniec 2015 r. Niemcy i Francja rozpoczęły współpracę przemysłową, której efektem ma być nowy czołg podstawowy. W założeniu za ponad dekadę zastąpi on w siłach zbrojnych tych państw wozy z rodziny Leopard 2 oraz czołgi AMX-56 Leclerc. Polska powinna rychło przystąpić do tego przedsięwzięcia i uczynić go sztandarową inicjatywą Trójkąta Weimarskiego pisze Wojciech Pawłuszko. Plany opracowania następcy czołgów z rodziny Leopard i czołgów AMX-56 Leclerc W maju 2015 r. Bundestag przyjął rekomendację dotyczącą rozpoczęcia prac na czołgiem Leopard 3 oraz uwzględnienia ich w średniookresowym budżecie ministerstwa obrony RFN. Wcześniejsza docelowa liczba Leopardów 2 na wyposażeniu Bundeswehry wynosząca 225 sztuk to według Bundesministerium der Verteidigung za mało w świetle dążenia przez NATO do wzmocnienia systemu obrony kolektywnej (planowane pozyskanie 100 dodatkowych czołgów tego typu ma wypełnić lukę ilościową, ale nie zmieni konieczności generacyjnego zastąpienia obecnie eksploatowanych czołgów). Prace koncepcyjne oraz identyfikacja potrzebnych technologii mają zostać zrealizowane do 2018 r. przy udziale niemieckiego i francuskiego przemysłu. Stanie się tak, bo po kilku latach negocjacji w ostatnim kwartale 2015 r. rządy Francji i Niemiec osiągnęły porozumienie w sprawie fuzji dwóch największych koncernów zbrojeniowych wyspecjalizowanych w produkcji lądowych systemów uzbrojenia. Nowy niemiecko-francuski koncern zbrojeniowy W październiku 2015 r. niemiecki koncern Krauss Maffei Wegmann GmbH & Co. (KMW) należący do Wegmann GmbH & Co. oraz francuski koncern Nexter Systems (Nexter) należący do GIAT Industries S.A. zarejestrowały w Amsterdamie spółkę joint venture Honosthor N.V. Firma spółki to połączenie imion rzymskiego boga kawalerii, honoru i sprawiedliwości wojskowej Honosa oraz skandynawskiego boga burzy i piorunów Thora. Zarówno Wegmann GmbH & Co., jak i GIAT Industries S.A. wniosły jako aport do Honosthor N.V. należące do nich akcje spółek córek oraz objęły po 50 proc. akcji nowej spółki joint venture, która w ten sposób przejęła kontrolę nad KMW i Nexter. Pierwsze spotkanie siedmioosobowej rady nadzorczej Honosthor N.V. odbyło się 15 grudnia 2015 r. w Amsterdamie. Honosthor N.V. objął kontrolę nad 12 spółkami zależnymi KMW oraz 10 spółkami zależnymi Nexter. Jego roczna sprzedaż oscyluje wokół 2 mld euro. Portfel zamówień sięga 9 mld euro, a zatrudnienie przekracza 6 tys. osób. Fot. Bundeswehr/Bähr/Mario Bähr
W czerwcu 2016 r. w trakcie targów zbrojeniowych Eurosatory w Paryżu nowy niemiecko-francuski koncern zaprezentował się pod nowym szyldem KNDS N.V. (KMW + Nexter Defence Systems N.V.). Po taką firmą jest bowiem obecnie zarejestrowany w holenderskim rejestrze spółek handlowych KvK. Niemiecko-francuski przemysłowy sojusz pancerny Głównym celem KNDS jest opracowanie następcy czołgów z rodziny Leopard 2 oraz czołgów AMX-56 Leclerc. Według sekretarza stanu w niemieckim MON Markusa Grübela nowy czołg powstanie do 2030 r. Z kolei prezes KMW Frank Haun stwierdził, że czołg o nazwie Leopard 3, Leleo lub Leoclerc może zostać dostarczony w latach 2025-2030 w celu zastąpienia obecnie wykorzystywanych pojazdów. Taki termin wynika z resursów obecnie użytkowanych przez Bundeswehrę Leopardów 2. Fot. A. Hładij/Defence24.pl. Połączenie sił przez niemiecki i francuski koncern jest spowodowane w szczególności rosnącymi kosztami prac badawczo-rozwojowych w obszarze systemów uzbrojenia, chęcią poczynienia oszczędności szacowanych na 60 mln euro w przeciągu pięciu lat od fuzji oraz dynamicznym rozwojem wozów pancernych w innych krajach. Dotyczy to zwłaszcza prowadzącej agresywną politykę zagraniczną Rosji, która planuje stopniowo wyposażać swoje jednostki pancerne w czołg nowej generacji T-14 Armata produkcji koncernu Uralwagonzawod. Ten wóz jest określany przez brytyjski wywiad jako rewolucyjny konstrukcyjnie i stanowi wyzwanie dla wojsk pancernych NATO ze względu na generacyjnie nowe uzbrojenie, wyposażenie i układ konstrukcyjny. Swoje czołgi opracowały też m.in. Turcja (Altay), Iran (Karrar), Korea Południowa (K2 Black Panther), Pakistan (Al-Khalid II), Japonia (Typ 10), czy Izrael (Merkava Mk 4). Czołgi Leopard i Leclerc są coraz starsze, co będzie sprzyjać spadkowi ich wartości operacyjnej oraz wzrostowi kosztów ich utrzymania. Będzie też spadać ich podatność modernizacyjna, nawet jeżeli dziś dysponują jeszcze pewnym potencjałem w tym zakresie. Dla przykładu w kwietniu 2017 r., powołując się na francuski resort obrony, paryska gazeta L Opinion poinformowała, że w 2016 r. utrzymanie jednego czołgu podstawowego Leclerc kosztowało średnio 246 249 euro (ok. 20 tys. euro miesięcznie). Armia francuska dysponuje obecnie 241 wozami tego typu i chce zatrzymać w służbie co najmniej 200 maszyn. Ich wiek wynosi średnio 15 lat. Oznacza to, że roczne koszty eksploatacji tych czołgów sięgają 60 mln euro (ok. 250 mln zł). Fot. Heer/Katharina Winkler. Jednocześnie spada liczba sprawnych czołgów tego typu. Na koniec 2016 r. wskaźnik dostępności wynosił 147 pojazdów, czyli 61%, co oznacza spadek o 4 pkt proc. wobec 2015 r. Warto przypomnieć, że zarówno w Niemczech, jak i we Francji są realizowane bądź planowane programy modernizacji czołgów Leopard 2 (zmodernizowanie 104 czołgów do wariantu Leopard 2A7V (Verbessert)) i Leclerc (program Scorpion zakładający modernizację za 330 mln euro 200 czołgów i rozpoczęcie ich dostaw w 2020 r.). Nie stanowią one jednak alternatywy dla wprowadzenia nowych pojazdów w perspektywie po 2030 r. Uwarunkowania prawno-polityczne współpracy zbrojeniowej Polski z Niemcami i Francją 9 lutego 2016 r. w trakcie seminarium Bezpieczeństwo w Europie polsko-niemieckie odpowiedzi zorganizowanym przez Instytut Spraw Publicznych oraz Fundację Konrada Adenauera wiceminister obrony narodowej Tomasz Szatkowski powiedział, że Polska jest zainteresowana udziałem w konsorcjum pracującym nad czołgiem Leopard 3. Ta deklaracja padła po styczniowej wizycie szefa
MON Antoniego Macierewicza w Niemczech, który spotkał się wówczas z szefową niemieckiego resortu obrony Ursulą von der Leyen i rozmawiał o współpracy dwustronnej. Ponadto w wywiadzie dla Defence24.pl, przeprowadzonym w lipcu 2016 r. przed szczytem NATO w Warszawie Minister Obrony Narodowej mówił o możliwości współpracy z Niemcami w zakresie czołgu podstawowego nowej generacji: Chcę powiedzieć, że podejmujemy współpracę i ona rysuje się bardzo interesująco we wspólnej konstrukcji czołgu następnej generacji. Trwają rozmowy w tej sprawie. Wydaje mi się, że istnieje wielka szansa, że taka kooperacja zostanie podjęta. Rozmawiamy również o współpracy przy kwestiach dowództwa morskiego, która jest na pewno możliwa do osiągnięcia. Niemcy popierają Polskę jeśli chodzi o sytuowanie na flance wschodniej dowództwa, wywiadu i rozpoznania. Akceptując tym samym polską propozycję w tym wymiarze. Tak więc tych pól współpracy jest bardzo dużo, od przemysłu poprzez struktury dowódcze i współdziałanie bojowe. Fot. R. Surdacki/Defence24.pl. Z formalnoprawnego punktu widzenia istnieją podstawy do podjęcia współpracy w zakresie programu czołgu nowej generacji. Polska jest bowiem stroną umów o współpracy obronnej zarówno z Niemcami, jak i z Francją. Chodzi mianowicie o Umowę ramową między Rządem RP a Rządem RFN o współpracy obronnej podpisaną 21 czerwca 2011 r. w Warszawie, która weszła w życie 9 października 2011 r. Zgodnie z art. 2 ust. 1 pkt 21 oraz ust. 2 tej Umowy współpraca obronna między Polską i RFN będzie obejmować przemysły obronne RP i RFN łącznie ze wspieraniem wspólnych projektów w dziedzinie rozwoju nowoczesnego uzbrojenia i sprzętu wojskowego. Współpraca ma przyjmować formę m.in. doradztwa fachowego i pomocy w badaniach, remontach, modernizacji uzbrojenia i sprzętu wojskowego. Ponadto obowiązuje Umowa między Rządem RP a Rządem Republiki Francuskiej o współpracy w dziedzinie obronności podpisana 4 kwietnia 2002 r. w Paryżu, która weszła w życie 1 grudnia 2002 r. Zgodnie z art. 2 pkt 5 lit. e tej Umowy współpraca w dziedzinie obronności pomiędzy Polską i Francją polega m.in. na wymianie wiedzy i doświadczeń w zakresie uzbrojenia i sprzętu wojskowego oraz badań i rozwoju związanych z technologią wojskową. Udział polskich przedsiębiorstw zbrojeniowych w pracach nad Leopardem 3 wpisywałby się w postanowienia powyższych umów. Dzięki niej w przemyśle zbrojeniowym powstałby pancerny Trójkąt Weimarski dynamizujący i umacniający kontakty przemysłowe i polityczne między wszystkimi trzema krajami sojuszniczymi w newralgicznej dziedzinie jaką jest obronność. Korzyści wynikające z udziału w projekcie Leopard 3 W dłuższej perspektywie stosunkowo nowoczesne czołgi Leopard 2 znajdujące się na stanie polskich dywizji pancernych będą coraz bardziej wyeksploatowane. Ewentualne modernizacje tych pojazdów nie stanowią alternatywy dla wprowadzenia na wyposażenie wojsk lądowych po 2030 r. generacyjnie nowego czołgu. Postępujące zmiany technologiczne mogą bowiem powodować spadek zdolności operacyjnych użytkowanych Leopardów 2. Co równie istotne, polska armia potrzebuje następcy czołgów typu T-72M1 i PT-91 Twardy. Udział Polski w projekcie KNDS dotyczącym opracowania nowego czołgu dla wojsk niemieckich i francuskich stwarza możliwość płynnej wymiany po roku 2030 obecnie użytkowanych przez Polskę wozów na najnowocześniejszą konstrukcję. Fot. szer. Martyna Jurgielewicz Daje również szansę na skok technologiczny państwowych i prywatnych polskich przedsiębiorstw
zbrojeniowych, które mogłyby współpracować z KNDS przy skomplikowanych i prestiżowych pracach badawczo-rozwojowych. Sukces projektu przełożyłby się na skokowy wzrost ich renomy na rynkach międzynarodowych. Rozłożenie kosztów na więcej podmiotów doprowadziłoby do ich obniżenia oraz spadek ceny jednostkowej czołgu dla poszczególnych armii. Powyższe korzyści przełożą się również na nowe miejsca pracy w przemyśle zbrojeniowym, który będzie potrzebował wysoko wykwalifikowanych specjalistów. Z pewnością kontrahenci mogliby starać się o dofinansowanie projektu w ramach projektowanego przez Komisję Europejską Europejskiego Funduszu Obronnego (European Defence Fund) stanowiącego element Europejskiego Planu Działania na rzecz Obronności (European Defence Action Plan). Polskie przedsiębiorstwa zostałyby włączone w przyszłe łańcuchy dostaw dla armii niemieckiej, francuskiej i polskiej oraz skomplikowane systemy logistyczne. W przypadku ewentualnego konfliktu zbrojnego toczącego się przeciwko Polsce dawałoby to polskiemu rządowi dodatkowe gwarancje sojusznicze. Armie Niemiec i Francji wyposażone w czołgi współtworzone przez polski przemysł byłby uzależnione od jego potencjału, zatem rządy tych krajów byłby bardziej skłonne wspierać polskie Siły Zbrojne. Mimo konieczności zaangażowania znacznych środków finansowych udział w projekcie stanowiłoby źródło stabilnych i długoterminowych zysków dla krajowych zakładów. Nowe czołgi będą dostarczane przez kilka lat. Następnie będą w służbie przez kilka dekad, dzięki czemu firmy zarobią na ich bieżącym serwisowaniu i remontach. Można przyjąć, że inne kraje użytkujące czołgi Leopard również będą zainteresowane pozyskaniem nowego czołgu, co dodatkowo zwiększyłoby zyski polskich firm wynikające z eksportu. Należy jednak pamiętać, że polskie zakłady zaangażowane w modernizację czołgów Leopard 2A4 współpracują obecnie z koncernem Rheinmetall Defence, który jest konkurentem KNDS. Z drugiej strony jest prawdopodobne, że Rheinmetall przynajmniej w określonym zakresie będzie uczestniczył w pracach nad nowym czołgiem. Taka sytuacja miała miejsce w wypadku Leopardów 2. Fot. J. Sabak/Defence24.pl. Słabnący potencjał polskich wojsk pancernych Polskie wojska lądowe dysponują 142 wysłużonymi czołgami Leopard 2A4 przechodzącymi modernizację do wariantu 2PL i 105 nowocześniejszymi Leopard 2A5. Pojazdy zostały pozyskane przez resort obrony z nadwyżek Bundeswehry w latach 2002-2003 i 2014-15 (umowę podpisano w 2013 r.). Nie były to czołgi fabrycznie nowe. Ponadto w armii służą 232 czołgi PT-91 Twardy. Stanowią one krajową modernizację przestarzałych radzieckich wozów T-72. Weszły do służby w latach 1994-2002 i tylko część z nich to wozy fabrycznie nowe. Ponadto od wczesnych lat 80. polscy czołgiści mają do dyspozycji ok. 300 dziś mocno wyeksploatowanych i przestarzałych wozów T-72M, T-72M1 i T-72M1D, z których znaczna część pozostaje w rezerwie. Nie spełniają one wymogów współczesnego pola walki. Łącznie daje to niespełna 800 czołgów. Wiceminister obrony narodowej Tomasz Szatkowski deklarował w kwietniu 2017 r., że Polska chce pozyskać kolejne używane czołgi Leopard 2. Realizacja takiego celu może jednak napotkać trudności z powodu niewielu wozów dostępnych na rynkach międzynarodowych. Nie powinna być też postrzegana jako alternatywa dla wprowadzenia nowego czołgu w perspektywie po 2030 r. Z kolei prace rozwojowe prowadzone przez gliwicki OBRUM nad wozem wsparcia bezpośredniego pk. Gepard, który ma zastąpić w jednostkach czołgi T-72M1, znajdują się dopiero na etapie określenia założeń do projektowania. Wskazało na to MON w odpowiedzi na interpelację nr 10797 w sprawie stanu realizacji prac rozwojowych na rzecz obronności państwa. Opóźnienie projektu spowodowane m.in. redefiniowaniem przez Sztab Generalny WP wymagań operacyjnych wobec Geparda jest szacowane
przez resort obrony na 24 miesiące. Teoretyczny aktualny termin zakończenia pracy rozwojowej to 22 grudnia 2020 r. Trudno określić, kiedy pojazd może osiągnąć gotowość operacyjną. Taka sytuacja ma miejsce, gdy polska armia pilnie potrzebuje następców wozów o radzieckiej proweniencji, które mogłyby wesprzeć operacyjnie Leopardy 2. Problemy związane z pracami B+R skutkujące wielomiesięcznymi opóźnieniami dają dodatkową podstawę do przyjęcia, że warto już teraz angażować się w projekt opracowania następców najnowszych polskich czołgów i dodatkowo rozwijać przy tym partnerstwo przemysłowe z sojusznikami. Wojciech Pawłuszko Fot. Nexter Group.