Dyskusja o obronie przeciwrakietowej różne języki, różne rzeczywistości? Plany Stanów Zjednoczonych umieszczenia w Europie Środkowej nowych elementów systemu obrony przeciwrakietowej wzbudzają duże zainteresowanie (a nierzadko również zaniepokojenie) nie tylko w państwach bezpośrednio zaan - ga żowanych w negocjacje, ale również wśród ich bliższych i dalszych partnerów. Stany Zjednoczone oprócz tego, że zawarły porozumienia o modernizacji rada - rów wczesnego ostrze gania w Wielkiej Brytanii (Fylingdales) oraz Danii (baza Thule na Grenlandii), rozpoczęły dwa odrębne procesy negocjacyjne: z Polską, w sprawie budowy bazy 10 rakiet przechwytujących pociski balistyczne w środ - kowej fazie lotu, oraz z Republiką Czeską w sprawie umieszczenia na jej terytorium tak zwanego radaru śledzącego pracującego w paśmie X. Kwestia budowy przez państwa baz wojskowych na obcym terytorium zawsze wykracza poza wymiar militarny i poza kontekst bilateralny. Wystarczy przy - pomnieć interpretacje wieszczące rozpoczęcie nowej wielkiej gry mocarstw w Azji Środkowej, które towarzyszyły negocjowaniu przez Stany Zjednoczone użytkowania baz w Kirgizji i Uzbekistanie na potrzeby operacji afgańskiej. Z po - dobnymi próbami określenia politycznego i strategicznego znaczenia ewen tual - nej dyslokacji elementów systemu Missile Defense (MD) w Europie Środkowej mamy do czynienia obecnie. Redakcja Polskiego Przeglądu Dyplomatycznego zwróciła się do specja - listów z wybranych państw europejskich z prośbą o przedstawienie ich punktu widzenia na problematykę tarczy przeciwrakietowej i budowy jej europejskiego komponentu. P. Kenneth Hillas, zastępca szefa misji Stanów Zjednoczonych w Polsce, zaprezentował stanowisko administracji amerykańskiej. Senator Ra - dosław Sikorski, były minister obrony narodowej, wyraził zgodę na przedruk artykułu, który ukazał się w marcu 2007 r. w amerykańskim opiniotwórczym dzienniku The Washington Post. Przedstawia on, podzielany przez wielu obserwatorów, krytyczny pogląd na temat amerykańskiej strategii prezentacji systemu MD i przekonywania Polski do wyrażenia zgody na propozycje USA. 5
Łukasz Kulesa Mamy nadzieję, iż zamieszczony w tym numerze Polskiego Przeglądu Dyplo - matycznego zbiór stanowisk pozwoli polskim czytelnikom porównać i ocenić odmienny dla każdego autora (a pośrednio zapewne też dla państwa, z którego pochodzi) punkt widzenia i dobór czynników istotnych dla analizy tematu. Bazy obrony przeciwrakietowej w Europie Środkowej obszary dyskusji Dla usystematyzowania debaty warto wyróżnić kilka płaszczyzn analizy problemu rozbudowy systemu MD i umieszczenia baz w Europie Środkowej. Pierwszy zespół zagadnień dotyczy przydatności i skuteczności tego rodzaju ochrony w obliczu współczesnych zagrożeń. Czy rozwijanie przez Koreę Północną i Iran programów budowy pocisków balistycznych stanowi dostateczną przesłankę do konstruowania kosztownego systemu, mającego umożliwić śledzenie i przechwytywanie wystrzelonych przez te państwa rakiet? Wpływ na analizę zagrożenia ma oczywiście to, że istnieją podejrzenia (Iran) lub pewność (Korea Północna), że państwa te posiadają broń masowego rażenia. Zwolennicy rozbudowy systemu MD wskazują, że dla państwa mającego odpowiednią bazą przemysłową i mogącego przeznaczyć poważne środki na program rozwoju technologii rakietowych opracowanie pocisków balistycznych dalekiego zasięgu jest jedynie kwestią czasu. Takie państwo może także pozyskać gotowe pociski lub technologie potrzebne do ich produkcji od swoich partnerów lub innych podmiotów. Jednakże po osiągnięciu gotowości przez cały system MD, nawet dysponując takimi zdolnościami wojskowymi, przywódcy Iranu czy KRLD będą musieli brać pod uwagę to, że w razie konfliktu zbrojnego ich uderzenie odwe - towe na USA nie osiągnie zakładanych celów. Stratedzy amerykańscy mają nadzieję, że skłoni to te państwa do zmiany awanturniczej polityki zagranicznej, a w sytuacji kryzysu do rezygnacji z użycia siły lub rakietowego szantażu. Warto przypomnieć, że Korea Północna posiada technologię produkcji rakiet wieloczłonowych, co udowodniła w 1998 r., testując pocisk Taepodong 1. Ra - kieta, która miała prawdopodobnie wynieść na orbitę północnokoreańskiego satelitę, przeleciała nad Japonią, pokonując odległość około 1400 km. Prze - prowadzona w lipcu 2006 r. próba rakiety dalekiego zasięgu Taepodong 2 (zasięg oceniany na 3500 5500 km) zakończyła się co prawda niepowodzeniem, ale pokazała, że KRLD kontynuuje prace nad rozwojem swojego potencjału. Iran korzystał dotychczas właśnie z północnokoreańskich technologii w swoich 6
Dyskusja o obronie przeciwrakietowej różne języki, różne rzeczywistości? własnych zbrojeniach rakietowych. Najpotężniejszy znany irański pocisk Shahab 3, o zasięgu do 2000 km, stanowi zmodyfikowaną kopię północnokoreańskiej ra - kiety Nodong. Wiadomo jednak, że Iran prowadzi także własne prace nad rakietami balistycznymi. Potwierdzeniem ich zaawansowania byłoby, wielo krot - nie zapowiadane w ostatnich miesiącach, wyniesienie na orbitę satelity za pomocą samodzielnie opracowanej przez Iran wielostopniowej rakiety nośnej. Doświadczenie zdobyte przy jej projektowaniu może być użyteczne do budowy pocisków o przeznaczeniu wojskowym. Krytycy amerykańskiego systemu nie kwestionują w zasadzie postępów obu programów, chociaż wskazują na ich liczne niepowodzenia i wolne tempo prac. Zastrzeżenia dotyczą raczej przyjętego przez USA założenia, że w stosunku do Korei Północnej i Iranu nie będzie skuteczna tradycyjna metoda radzenia sobie z zagrożeniem rakietami balistycznymi dalekiego zasięgu wyposażonymi w broń masowego rażenia, czyli odstraszanie. Podobnie jak ZSRR czy komunistyczne Chiny w prze szłości, także współczesne państwa-oponenci Stanów Zjednoczonych muszą zdawać sobie sprawę z konsekwencji zaatakowania USA za pomocą tego rodzaju broni. Niezależnie od tego, jak często powtarza się tezę o nieprzewi dywalnych lub łajdackich reżimach, przywódcy Korei Północnej czy Iranu nie wydają się gotowi do popełnienia samobójstwa i doprowadzenia do upadku swoich rządów a taki zgodnie z logiką odstraszania musiałby być skutek rakietowego uderzenia na Stany Zjednoczone. Tym samym, zdaniem sceptyków, obrona przeciwrakietowa jest po prostu niepotrzebna. Idąc dalej, krytycy zauważają, iż system MD może dać Stanom Zjednoczonym i ich sojusznikom fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Po pierwsze, nawet zakładając, że system będzie skuteczny w warunkach bojowych, tarcza ma chronić wyłącznie przed jednym rodzajem uzbrojenia. Istnieje jednak wiele innych sposobów zaatakowania celów na bronionym przez nią obszarze, także za pomocą broni masowego rażenia (np. przetransportowanie jej drogą morską lub lądową). Przeciwnik może też uderzyć na obiekty pozbawione tego rodzaju osłony. Po drugie, Stany Zjednoczone mogą uznać, że posiadanie tarczy przeciw - rakietowej pozwala na prowadzenie bardziej ofensywnej polityki w stosunku do KRLD i Iranu. Zwiększyłyby się tym samym, zdaniem wielu komentatorów, możliwości wybuchu konfliktu zbrojnego. 7
Łukasz Kulesa Tarcza a bezpieczeństwo Europy Dla dużej części analityków najważniejszą płaszczyzną dyskusji o systemie obrony przeciwrakietowej jest nie strategia wojskowa, ale raczej szerzej ujmo wa - na polityka bezpieczeństwa Europy. Spór dotyczy tutaj znaczenia amerykańskiej inicjatywy dla procesów dokonujących się na naszym kontynencie ewolucji Unii Europejskiej i NATO, redefinicji roli Stanów Zjednoczonych w Europie oraz starań o ułożenie stosunków z Rosją. Wszyscy są zgodni co do tego, że roz - mieszczenie systemu MD w Europie Środkowej nie pozostanie bez wpływu na żaden z tych procesów. Pytanie brzmi, czy jest to wpływ na tyle istotny i potencjalnie negatywny, by spowodował zmianę polityki USA i państw euro - pejskich zaangażowanych w negocjacje o bazach Polski i Republiki Czeskiej? Krytykom najczęściej chodzi nie o zarzucenie całego projektu, lecz o prowadzenie prac nad obroną przeciwrakietową (i podejmowanie najważniejszych decyzji) w formacie wielostronnym: z zaangażowaniem NATO i/lub Unii Europejskiej oraz, na jakiejś zasadzie, Rosji. Kwestia umieszczenia amerykańskich baz przeciwrakietowych w Europie Środkowej stworzyła wielu komentatorom możliwość zademonstrowania kry - tycznej oceny polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych, a w szczególności administracji George a W. Busha. Prowadzenie bilateralnych negocjacji z wybra - nymi państwami europejskimi jawi się często jako proste przedłużenie amery - kańskiej strategii divide et impera z okresu interwencji irackiej. Stany Zjednoczone ignorują Europę jako samodzielny podmiot polityczny, nie pozwalając jej na wypracowanie wspólnego stanowiska i negocjowanie z USA na zasadzie równości. Zgodnie z tym rozumowaniem, Polska i Republika Czeska poświęcają sprawę europejskiej jedności i solidarności na ołtarzu uprzywilejowanych sto - sunków z Waszyngtonem. Oczywiście stosunkowo łatwo odeprzeć tego rodzaju zarzuty, wskazując, że w Unii Europejskiej nie funkcjonuje i długo jeszcze nie będzie funkcjonować wspólna polityka obrony, której istnienie wymagałoby uzyska nia zgody wszystkich członków przed podejmowaniem tego rodzaju negocjacji. Oprócz populistycznej argumentacji w europejskiej debacie pojawiają się zastrzeżenia zasługujące na większą uwagę. Rozważenia wymaga w szczególności kwestia, na ile inicjatywę amerykańską da się pogodzić ze stanowiącą fundament NATO zasadą niepodzielności bezpieczeństwa. Zgodnie ze słowami sekretarza generalnego Sojuszu Jaapa de Hoop Scheffera, w NATO nie powinno być 8
Dyskusja o obronie przeciwrakietowej różne języki, różne rzeczywistości? podziału na państwa w różnym stopniu chronione przed zagrożeniem rakietami balistycznymi. Stany Zjednoczone deklarują w odpowiedzi, że europejski kom - ponent MD będzie w razie konieczności zapewniał bezpieczeństwo znacznej części państw-członków Sojuszu. Pozostałe obszary mogą być bronione za pomo - cą wspólnego natowskiego systemu obrony przeciwrakietowej teatru działań (ALTBMD), który ma osiągnąć wstępną gotowość bojową w 2010 r. Na pozór trudno coś zarzucić temu rozumowaniu. Dla wielu komentatorów europejskich przyszła integracja dwóch systemów, amerykańskiego i natowskiego, oznaczałaby jednak tylko pozorne wzmocnienie obrony Europy. Ostateczna decyzja o użyciu amerykańskiej części systemu leżałaby w rękach Stanów Zjednoczonych, które dysponując ograniczoną liczbą pocisków przechwytujących, w obliczu ataku na większą skalę mogłyby dać priorytet zestrzeleniu rakiet balistycznych wymie - rzonych w terytorium USA. Oddzielną kwestią jest to, czy wszyscy członkowie Sojuszu zgodziliby się na poniesienie kosztów udziału NATO w systemie Missile Defense. Stosunek Rosji Stanowisko Rosji wobec planów umieszczenia w Polsce i Republice Czeskiej elementów systemu MD nie wynika z oceny, że zmniejszy się w ten sposób rosyjski potencjał odstraszania nuklearnego. W planowanej konfiguracji docelo - wej (54 pociski przechwytujące, w tym 10 w bazie europejskiej) amerykański system nie może stanowić zapory dla ponad 700 międzykontynentalnych rakiet balistycznych, które są na wyposażeniu rosyjskich strategicznych sił nuklearnych. Rosyjscy eksperci przyznają zresztą, że Polska nie jest optymalnym obszarem rozmieszczenia pocisków przechwytujących rakiety międzykontynentalne wy - strze liwane z Rosji. Przedstawiciele władz rosyjskich, w tym prezydent Władimir Putin, zapewniali ponadto wielokrotnie, że nowe rosyjskie rakiety balistyczne oraz ich głowice są tak skonstruowane, że unikną przechwycenia przez amerykańską obronę przeciwrakietową. W debacie rosyjskiej inicjatywa Stanów Zjednoczonych jest jednomyślnie traktowana jako element umacniania przez USA dominacji nad Europą oraz hegemonistycznej pozycji w systemie międzynarodowym, kosztem Rosji. Nawet w środowisku wojskowym częste są pytania o prawdziwe powody budowy części systemu w Europie Środkowej. Wskazuje się na możliwość wykorzystania radaru 9
Łukasz Kulesa w Republice Czeskiej do śledzenia terytorium Rosji oraz bazy w Polsce do dyslokacji w przyszłości rakiet balistycznych z głowicami bojowymi. Negatywne stanowisko Fedracji Rosyjskiej w sprawie budowy systemu MD nie ulegnie zapewne zmianie. Ewolucję przechodzi natomiast przyjęta przez Rosję taktyka oponowania wobec budowy jej europejskiego segmentu. Począt - kowo w wy powiedziach rosyjskich przeważały ostrzeżenia i groźby określające kroki, które Rosja może poczynić w odpowiedzi na przyjęcie inicjatywy USA wycofanie się z podpisanego w 1987 r. układu o likwidacji rakiet średniego i krótszego zasięgu (INF), czy też umieszcze nie baz w Polsce i Czechach na liście celów sił stra tegicznych. Rosja zaczęła także przedstawiać amerykańską inicjatywę jako zagrożenie dla bezpieczeństwa i jedności Europy, przeciwstawiając swoje stanowisko unila - teralnej polityce Stanów Zjednoczonych. Podczas konferencji w Monachium w lutym 2007 r. prezydent Putin pytał, czy Europejczycy rzeczywiście godzą się na nieunikniony, w razie realizacji planów USA, nowy etap wyścigu zbrojeń. Od tego czasu Rosja konsekwentnie powtarza, że konieczna jest poważna debata (a nie wyłącznie niewiążące konsultacje) na temat budowy systemu, z pełno - prawnym uczestnictwem państw europejskich, w tym oczywiście Moskwy. Dla wielu komentatorów włączenie się Rosji do projektu MD może stanowić pożądany cel, szczególnie że dzięki swojemu potencjałowi technologicznemu prawdopodobnie może ona pomóc w rozwoju strategicznej obrony przeciw - rakietowej. Byłby to też sposób na praktyczne włączenie Rosji do europejskiego systemu bezpieczeństwa i dodatkowe związanie jej z innymi państwami konty - nentu wspólnymi mechanizmami odpowiedzi na wspólne zagrożenia. Na le ży jednak rozważyć, czy udział Rosji przyczyniłby się do zwiększenia możliwości działania i skuteczności systemu obrony przeciwrakietowej, czy skutkowałby wyłącznie zablokowaniem inicjatywy amerykańskiej i stworzeniem niebez piecz - nego precedensu dopuszczenia podmiotów trzecich do decydowania o kwestiach, które należą do zakresu suwerennej władzy każdego państwa. 10 kwietnia 2007 Łukasz Kulesa 10