ZARABIAJ NA KURSACH czyli inspirujące rozmowy o tworzeniu i sprzedaży kursów online POSŁUCHAJ WYWIADU Z AGNIESZKĄ SKUPIEŃSKĄ NA STRONIE: grazynapawtellorente.com Myślę, że już jesteśmy na żywo. Mam taki sygnał. Mam nadzieję, że nas znajdziecie dziewczyny, że nas znalazłyście. Jesteśmy wyjątkowo dzisiaj na Google hangouts dlatego, że był jakiś problem z naszym narzędziem. Narzędziem, któremu zaufałam i sprawdziło się do tej pory siedem razy. Dzisiaj nie chciał nas wpuścić na żywo na Facebooka. Mam nadzieję, że po tych pierwszych przeszkodach, które miałyśmy teraz wszystko pójdzie gładko. Grażyna: Witam Ciebie Agnieszko, cieszę się, że dołączyłaś. Dzisiaj właśnie Agnieszka Skupieńska jest moim gościem. Będziemy rozmawiać jak zwykle o kursach, o jej doświadczeniu z kursami i sprzedażą kursów online. Agnieszka jest przede wszystkim freelancerką. Od siedmiu lat zajmuje się pisaniem tekstów na zlecenie, choć ostatnio jej główną działalnością stał się blog i podcast, skierowany do osób, które chciałyby zarabiać bez wychodzenia z domu. Agnieszka jest autorką książki Zostań freelancerem oraz dwóch kursów online, w których uczy podstaw zarabiania na pisaniu oraz tworzenia własnych produktów. Rozmawiałyśmy trochę z Agnieszką przed wejściem na antenę. Agnieszka jest taką osobą, która właściwie prosto po ukończeniu studiów skoczyła do świata online. Opowiedz nam kilka słów o początkach Agnieszko. Agnieszka: Tak, to właściwie prawda, dlatego, że skończyłam polonistykę i po studiach przez jakiś czas pracowałam na etacie, ale to był etat właściwie związany z Internetem, bo był to sklep internetowy. Taki sklep, dość nietypowy. Sklep związany z prezentami w formie przeżyć. Ten sklep się zamknął no i zostałam bez pracy. Natomiast już wcześniej pisałam na zlecenie, też przez Internet. Miałam jakieś tam zlecenia. Jednocześnie łączyłam etat z taką dodatkową pracą. No i kiedy ta moja praca się skończyła to oczywiście szukałam pracy tak jak każdy. Siedem lat temu, kiedy zaczynałam nie mówiło się, że jest jakaś taka możliwość, że można pracować w domu i że może to być pełnoetatowym zajęciem. Więc ja o tym nie wiedziałam i szukałam pracy etatowej. Nie było łatwo tą pracę znaleźć, przez dwa, trzy miesiące szukałam i nic nie znalazłam. Ale jednocześnie robiłam zlecenia, pisałam te teksty. No i okazało się, że tych tekstów jest tak dużo, tych klientów jest tak dużo i z tego można zarobić tyle, że praca etatowa nie jest mi potrzebna. No i
tak to się zaczęło i faktycznie można powiedzieć, że prawie od początku mojej kariery zawodowej pracuję w Internecie i pracuję zdalnie, właściwie pracuję online. Grażyna: A powiedz mi, zaczynałaś właśnie jako copywriterka. Pisałaś teksty na swoich blogach i dla innych. Jak z tego przeszłaś do tworzenia kursów? Skąd wziął się pomysł, kto Cię zainspirował, dlaczego? Agnieszka: Zaczęło się tak, że pisałam ten blog o tematyce pracy w domu. Dzieliłam się tam swoimi doświadczeniami jak ja zaczynałam pracować w domu. Jak zaczynałam jako copywriterka, jak to się robi, jak te teksty się pisze i tak dalej. No i dostawałam o to coraz więcej pytań. Po pierwsze dostawałam pytania jak zacząć, jak wyceniać teksty, jakie to są teksty, jak to wygląda od osób, które znam ze studiów na przykład, które też chciałyby w ten sposób pracować. A po drugie od czytelników bloga. Czytelnicy wiedząc, że ja na tym zarabiam i zarabiam tyle, że mogę się z tego utrzymać, pytali mnie o to coraz częściej. Jak sobie pomyślałam, że właściwie jeżeli o to osoby pytają, jest na to zapotrzebowanie, no to może warto by zrobić taki kurs online, w którym ja tego uczę. Już nie odpowiadając setki razy na te same pytania, tylko krok po kroku tłumaczę jak taką pracę można dostać, od czego zacząć, jak wycenić zlecenie, jak tych klientów pozyskać i tak dalej. Grażyna: I tak powstał Twój pierwszy kurs Zarabiaj na tekstach, czy chyba przekręciłam nazwę. Agnieszka: Zacznij zarabiać na pisaniu. Jeszcze zanim go stworzyłam trafiłam na Ariadnę Wiczling, która uczy o tym jak tworzyć kursy. Oczywiście już wcześniej wiedziałam, że pojawiają się jakieś kursy w Internecie na przykład widziałam kurs Michała Szafrańskiego. Widziałam, że on na tych kursach jakieś tam pieniądze zarabia, więc pomyślałam, że też to sprawdzę. Trafiłam na kurs Ariadny, zapisałam się na ten kurs, na pierwszą edycję jej kursu. Nauczyłam się jak to powinno być zrobione, jakie narzędzia, jak tych ludzi zbierać, jak sprawdzić zainteresowanie. Skorzystałam z tej wiedzy, którą nabyłam i w ten sposób zaczęłam to wdrażać i tak powstał mój pierwszy kurs Zacznij zarabiać na pisaniu. Grażyna: I powiedz mi, tą pierwszą edycję kursu zrobiłaś w jaki sposób? Jakich użyłaś narzędzi, w jaki sposób wysyłałaś treści, czy to były pdf, czy już robiłaś nagrania wideo? Jak zorganizowałaś ten pierwszy kurs? Agnieszka: Pierwszy kurs, właściwie on do tej pory tak wygląda, to są lekcje tekstowe do przeczytania. Teraz dodałam też do nich materiały audio, czyli można ich też posłuchać. Natomiast wideo tam nie ma i nie było od początku. Ten tekst jest umieszczony na WordPressie, tam trzeba się zalogować specjalnym hasłem po wykupieniu dostępu. No i mamy te lekcje tekstowe, kolejno ułożone. Potem mamy też do tego lekcje audio. Jest też kilka filmików wideo, ale to są takie filmiki podsumowujące i jeden wprowadzający. Czyli jest ich tam powiedzmy pięć, więc to niej jest cały kurs w tych filmikach. Stwierdziłam, że jak mam się uczyć zrobić kurs, bo wtedy nie umiałam, do
tego jak nagrywać materiały audio, jak nagrywać wideo, do tego jak to wszystko potem złożyć, to stwierdziłam, że nigdy tego kursu nie zrobię. Więc muszę zacząć z czymś prostym. A co jest proste dla mnie? Proste są lekcje tekstowe, więc zrobiłam te lekcje tekstowe na specjalnej platformie i zaczęłam z tym, co mam. Grażyna: Jesteś teraz po czterech edycjach tego pierwszego kursu i po pierwszej edycji nowego kursu. Powiedz mi, czy to się opłaca. Czy tworzenie kursów w Polsce, na tym rynku przynosi dochody, czy można z tego żyć? Agnieszka: Tak, ja myślę, że można. Jeżeli mamy wcześniej społeczność, która już nas zna, już wie, że my sobą coś ciekawego reprezentujemy i mamy coś ciekawego do przekazania, że można nam zaufać i wydać te pieniądze na to, co mamy do przekazania. Jeżeli ten kurs będzie czymś, co ta społeczność też potrzebuje. Nawet tak, jak mówiłam wcześniej, że są te pytania. Wiedziałam, że ludzie chcą się tego dowiedzieć. No więc mogłam przypuszczać, że jak zrobię produkt, to ludzie ten produkt kupią. Myślę, że z tego można żyć. Konkretnie opublikowałam dane na moim blogu też dotyczące sprzedaży. Ile tych kursów się sprzedało przez cały ten czas. Podsumowałam dziesięć miesięcy sprzedaży tych kursów, bo sprzedawałam pierwszy w maju a post pisałam w marcu, więc było to dziesięć miesięcy. I tak, z pierwszej edycji mam tutaj kartkę i sobie zajrzę, bo już nie pamiętam. W pierwszej edycji kupiło ten kurs 75 osób, ten pierwszy kurs. Natomiast 310, czy 315 osób było zapisanych przez te edycje, które były. Drugi kurs, ten o tworzeniu produktów to jest bardziej niszowe, więc on się cieszy mniejszym zainteresowaniem. Ale też tam ponad 50 osób się na niego zapisało, więc suma tych osób, które kupiły to jest ponad 360 osób, więc wcale nie tak mało. Policzyłam zysk po tych dziesięciu miesiącach z kursów. Po dziesięciu miesiącach wyszło mi około 32 000 zł, już po zapłaceniu Vatu i wszystkich tych kosztów. No także 32 000 zł w dziesięć miesięcy, to myślę, że to jest taka kwota, no prawie, że średnia krajowa. Także z samych tych kursów już można żyć a jeżeli się dołoży do tego inne rzeczy które można robić. Wiadomo, że kurs raz robimy, a potem jest edycja co trzy miesiące i między tymi trzema miesiącami mamy czas na inne rzeczy. Także spokojnie można sobie jako dodatkowe źródło dochodów, czy nawet podstawowe, te kursy przyjąć. Grażyna: Wspomniałaś jedną, bardzo ważną rzecz dotyczącą społeczności. Ja przyznam się do tego, że przy moim kursie Profesjonalna strona WordPress, przy pierwszej edycji popełniłam błąd, który popełnia wiele początkujących osób. Myślą zrobię kurs, ktoś go kupi. Dochodzę do wniosku, że właśnie te osoby, które zbudowały najpierw społeczność, a potem zaczęły tworzyć treści po pierwsze takie, które widzą, że rzeczywiście są potrzebne ich czytelnikom, czy osobom, które ich śledzą w grupie, czy na fanpagu, mają te sprzedaże dużo wyższe. Zdradź mi proszę Twój sekret. W jaki sposób Ty tą społeczność budowałaś? Jakie narzędzia, jakie platformy? W jaki sposób zebrałaś wokół siebie tą grupę ludzi, która teraz jest z Tobą?
Agnieszka: Podstawowym u mnie sposobem gromadzenia społeczności jest blog i był blog od początku. Ja po prostu nawet nie miałam od początku takiej intencji, że będę coś sprzedawać kiedyś na tym blogu. Założyłam ten blog, dlatego, że wiedziałam, że wielu osobom może to pomóc. Ja będę się dzieliła doświadczeniami, że można pracować w domu, że można w domu zarabiać. Nie było takiego bloga wtedy, kiedy go cztery lata temu zakładałam. Nikt o tym nie pisał, więc pomyślałam, że ja sobie taki blog założę. Umieszczałam treści, które się dobrze jakoś w Google wyniosły na górę, więc tych ludzi coraz więcej przychodziło. Komentowałam też u innych blogerów, trochę podobnych tematycznie, czyli trochę o pracy, trochę o firmie, trochę o własnym biznesie. No więc ci ludzie się dowiadywali. Jak sprawdzali, że u mnie jest coś fajnego to coś skomentowali, coś udostępniali. Tak się to trochę lawinowo gdzieś tam budowało. Ale żeby była jasność, ja nie mam bardzo dużej społeczności. Jak patrzę na blogerów, którzy sprzedają bardzo dużo kursów, to oni mają społeczność gdzieś tam setek tysięcy, czy dziesiątków tysięcy. No ja na Facebooku mam około pięciu tysięcy fanów, więc też nie mogę powiedzieć, że to jest jakaś wielka społeczność. Ale mimo wszystko jest w tej społeczności tyle osób, które będą zainteresowane kursami i te kursy się sprzedają, chociaż nie jest ich w sumie wszystkich tak wielu. Grażyna: A powiedz mi, zbierasz oczywiście maile osób. W jaki sposób zachęcasz ludzi, którzy przychodzą na Twojego bloga do tego, aby zostawiły Ci swój adres mailowy? Agnieszka: To tak dwutorowo jest. Po pierwsze mam taki newsletter, który dotyczy całego bloga i tam zbieram osoby po prostu zainteresowane blogiem, nowościami, jakimiś tam dodatkowymi rzeczami. Kiedy stworzyłam kurs, to też stworzyłam taki specjalny landing page, w którym opowiadałam o tym co to będzie za kurs, co będzie na nim. Kursu jeszcze nie było ale można się było zapisać na listę osób oczekujących na taki kurs. Zbierałam do osobnej listy tych zainteresowanych. Przedtem jak ten kurs stworzyłam, jak ten landing page był gotowy, to pisałam artykuły, które były tematycznie związane z tym kursem. W każdym takim artykule informowałam, że będę miała taki kurs i jeżeli jesteś zainteresowany, możesz się zapisać. Dodatkowo, dodałam też baner pod każdym postem na moim blogu. Przez ten czas był baner, w którym było napisane, że będę miała taki kurs. Tutaj możesz się zapisać, możesz więcej informacji się dowiedzieć. Na Facebooku oczywiście też. Na Instagramie, chociaż rzadko takie tematy na Instagramie poruszam. Generalnie wszędzie gdzie mogłam, raz na jakiś czas przypominałam, że będzie taki kurs, można się zapisać na listę oczekujących. Zbierałam tą listę przez jakieś półtora, dwa miesiące i na tą listę zapisało się pamiętam 369 osób. Więc to też nie jest jakaś bardzo, bardzo duża grupa ale 369 osób wystarczyło na to, aby sprzedać właśnie tam 75 kursów. Już się kurs zwrócił i trochę na siebie zarobił. Grażyna: Wiesz co, mówiłaś właśnie tutaj o tych krokach zbierania listy ale przypuszczam, że nie ograniczyłaś w momencie sprzedaży, tej sprzedaży osobom, które były na Twojej liście. Czy
stosowałaś jakieś inne sposoby promocji, reklamy, czy jakieś inne sposoby dotarcia także do innych osób, które może jeszcze Cię nie znają? Agnieszka: To znaczy przy pierwszym kursie docierałam tylko do osób, które mnie znają, bo chciałam ten produkt przetestować i sprawdzić, czy jest coś wart. Mówiąc wprost. Tak naprawdę nie wiedziałam, czy to się ludziom przyda, czy to się im spodoba. Kiedy sprzedajemy coś osobom, które już nas znają, to one mają trochę dla nas taki kredyt zaufania. Jak kupię coś od osoby, którą znam, którą lubię, którą śledzę od dawna, to nawet jeżeli to będzie takie trochę średnie, to o tym nie napiszę wszędzie, że to jest takie średnie i mi się nie podobało, bo jesteś osobą którą lubię. Poszłam tym tropem, sprzedawałam to tym osobom, które już znam. Promowałam głównie na swoim blogu, na newsletterze, na Facebooku i właściwie nigdzie więcej. Kiedy się przekonałam, że to jest dobry produkt, bo zebrałam też opinie po kursie od osób, które go ukończyły. Było tam mnóstwo przydatnych rzeczy, informacji takich, że ten kurs poleciłbym znajomym, że bardzo mi się przydał, że otworzył mi oczy i tak dalej. Kiedy było mnóstwo rzeczy, mnóstwo przydatnych opinii, to wtedy wiedziałam, że mogę z tym kursem ruszać dalej, promować go dalej. Spróbowałam takiego sposobu nawiązania współpracy z portalem mamopracuj.pl, na którym wiedziałam, że są osoby z mojej grupy docelowej. Ja w tym kursie Zacznij zarabiać na pisaniu uczę zarabiać na pisaniu ale osoby, które nigdy nie zarabiały w Internecie i nigdy nie zarabiały też na pisaniu. Dlatego, że ja wierzę w to, że zarabiać na pisaniu bardzo, bardzo prostych tekstów na potrzeby pozycjonowania, a ja uczę pisania takich tekstów, może każdy. Wystarczy, że umiesz napisać maila, bo komunikacja mailowa jest tu podstawą. Jeżeli umiesz napisać maila, to znaczy, że umiesz napisać tekst złożony powiedzmy z siedmiu, ośmiu zdań i możesz to zrobić za pieniądze. Takie proste teksty można pisać. Ja uczę tego w kursie, więc wiedziałam, że to jest tekst absolutnie dla każdego, kto chce pracować w domu i kto nie ma jeszcze o tym pojęcia. Także portal mamopracuj.pl, gdzie są czytelniczki, które właśnie są mamami, zostały mamami niedawno i chciałyby wrócić do aktywności zawodowej, dorobić albo mają zwolnienie lekarskie, zwolnienie to może nie, bo nie można pracować ale mają ten urlop wychowawczy, który już jest niepłatny, więc coś tam będą musiały dorobić. No to ten kurs jest też dla nich stworzony i faktycznie ta współpraca z mamopracuj.pl była dla obu stron dosyć satysfakcjonująca. Była w ten sposób rozwiązana, że dziewczyny z mamopracuj.pl dostały jakiś procent od każdego sprzedanego kursu. Pod koniec sprzedaży podliczyłam ile tych kursów było. Chyba z kilkadziesiąt kursów sprzedało się właśnie dzięki mamopracuj.pl. Podliczyłyśmy ile tego było i rozliczyłyśmy się właśnie na zasadzie procentów od sprzedaży. Także ten sposób, jeśli chodzi o promocję kursów, całkiem fajnie mi się sprawdził w tej właśnie edycji. Grażyna: W jaki sposób sprawdzałaś, że klientki przyszły z mamopracuj.pl, czy miałaś jakieś narzędzie afiliacyjne?
Agnieszka: Nie miałam wtedy żadnego narzędzia, więc zrobiłyśmy to tak trochę partyzancko. To znaczy pomyślałam, że jedynym sposobem, który mogę zweryfikować czy ktoś przyszedł z mamopracuj.pl czy nie, jest danie kodu rabatowego, dodatkowego dla czytelniczek z mamopracuj.pl. Za każdym razem, kiedy ktoś wpisał kod rabatowy z mamopracuj.pl, to przypuszczałam, że znalazł kod na tej stronie. Więc należy się prowizja za tą sprzedaż dla mamopracuj.pl. W ten sposób najprostszy, możliwy to rozwiązałam, bo nie miałam żadnych z narzędzi, które by pozwalały na śledzenie skąd ktoś przyszedł, czy tego typu rozwiązania. Grażyna: Czyli taka współpraca z partnerami, których znasz i z którymi współpracujesz właśnie tak już jeden do jeden sprawdziła się. Zdradziłaś mi też, że korzystałaś z platformy na której stworzyłaś swój program afiliacyjny i nie do końca jesteś zadowolona. Czy może zdałaś sobie sprawę, że być może trzeba zrobić coś więcej? Opowiedz kilka słów o tym. Agnieszka: Kiedy ta współpraca z tym portalem tak mi świetnie poszła, pomyślałam, że może uruchomienie afiliacji to jest świetny pomysł. Ja sama z afiliacji korzystam z tej drugiej strony, więc myślę sobie fajna rzecz, zrobię program afiliacyjny dla mojego kursu i książki. Książkę też sprzedaję w tym samym sklepie. Zrobiłam ten program afiliacyjny w WebePartners i nie do końca to działa tak, jakbym chciała. To nie działa dlatego, że zdałam sobie sprawę, że to że zrobię ten program afiliacyjny to jest jedno. A to, że ktoś by chciał to promować, to jeszcze wymagało ode mnie dodatkowej pracy. Powinnam się kontaktować z ludźmi, którzy mogliby to promować, mówić im, że mam taki program afiliacyjny i to może być dla nich opłacalne. Jak opublikujesz jakiś wywiad, tam umieścisz linki i ktoś to kupi, to na tym zarobisz. To wymagałoby mnóstwo dodatkowej pracy. Ja tej pracy niestety nie wykonałam. Ten program afiliacyjny się tak sprawdza, że czasami ktoś, coś kupi ale jakoś nie ma z tego lawiny zamówień. Dla tych osób, które to promują raczej to jest jakiś mały dodatek, a nie jakiś duży przychód. No i dla mnie w związku z tym, tak samo. Program afiliacyjny jest fajny, kiedy się poświęci na to dużo czasu. A kiedy się go zrobi i myśli, że będzie sam działał, no to tak jak wszystko w Internecie, samo się niestety nic nie dzieje. Grażyna: Wymaga to zaangażowania i naszej pracy. Wiem też, ze eksperymentowałaś przy sprzedaży swoich kursów z reklamami. Opowiedz kilka słów na ten temat. Które reklamy wydają Ci się bardziej skuteczne, które mniej, jak to wyglądało u Ciebie? Agnieszka: Muszę powiedzieć, że jeżeli chodzi o reklamy na Facebooku to nie jestem jakimś wielkim asem i nie idzie mi to jakoś nadzwyczajnie dobrze. Te reklamy, które kieruje do osób, które mnie nie znają. Jakąś grupę docelową sobie ustalam, kto powinien być zainteresowany kursem, one właściwie mi w ogóle nie działają. Bo jeżeli ktoś mnie nie zna to nie kupi mojego kursu raczej. Natomiast reklamy, które są do osób, które już mnie znają, to właściwie dosyć dobrze działają. Dlatego, że te osoby, które mnie znają, być może trafiły na informację o moim kursie już wcześniej
ale o tym zapomniały. Albo trafiły na informację, kiedy kurs nie był jeszcze aktywny, nie można było go kupić. Przypominanie im o tym, w ramach reklamy na Facebooku jest dosyć takie sprytne. Ta reklama im się wyświetli kilka razy a nie prawdopodobnie raz, gdybym to wrzuciła na fanpage. Ta reklama działa i przypomina tym osobom, które ten kurs chciały kupić, że acha to teraz jest ten moment, ja teraz ten kurs muszę kupić. Wiadomo, że te osoby mnie i tak śledzą i tak na tą informację trafią, bo ja kurs promuje powiedzmy przez dziesięć dni. Ale śledzimy już tyle osób w sieci, już każdy z nas ma tyle blogów, które gdzieś tam czyta, tyle newsletterów, na które jest zapisany i tyle fanpage, że ta informacja może gdzieś umknąć. Wspomożenie tej promocji reklamą do tych osób, które nas znają akurat u mnie dosyć dobrze działa. Grażyna: Tak, być może, może się wydawać, że po co wydawać pieniądze na coś, co już jest gdzieś w naszych zasobach, czyli osoby, które już są u nas. Ale tak jak mówisz, mamy tyle informacji, tyle rzeczy na nas spada i czasami wpisy na Facebooku nie pojawią się. Czy ktoś nie będzie ich miał na swoim newsfeed, czy nie otworzy tego maila akurat tego, w którym ten jeden, jedyny raz mówiłaś do tej Twojej ogólnej listy na newsletterze, że organizujesz taki kurs. Warto wykorzystać tą trzecią nogę jak gdyby promocji i wykorzystać te reklamy. Agnieszka: Zresztą wystarczy popatrzeć na zasięgi, że wysyłam newsletter i ten newsletter odczytuje jakiś 20, 30% osób. Piszę post na blogu no i on ma ileś tam odsłon z jakiejś ogólnej grupy, która mnie czyta w miesiącu. Tak samo na Facebooku jest ileś tam procent. Wiadomo może się tak zdarzyć, że ktoś chciałby ten kurs znaleźć ale nie trafi po prostu na to, bo nie trafi. Grażyna: Dlatego warto te reklamy, do osób, które nas znają, które odwiedzają naszą stronę, czy odwiedzają naszego fanpage też skierować. Mam do Ciebie jeszcze pytanie dotyczące sprzedaży, już samego procesu sprzedaży. Miałaś do tej pory taką sprzedaż okienkową. Zrobiłaś cztery edycje pierwszego kursu, pierwszą edycję drugiego kursu. W jednym z artykułów na Twoim blogu pisałaś, że masz takie poczucie, że być może w Twojej działalności nie do końca ta sprzedaż okienkowa jest dostosowana. Dlaczego? Dlaczego tak myślisz, że zaczynasz się zastanawiać nad innymi formami sprzedaży? Agnieszka: Dlatego, że mój kurs Zacznij zarabiać na pisaniu to jest taki specyficzny kurs, kiedy ktoś chciałby zarabiać już teraz. Wiadomo, że jak nie mamy pracy, to chcemy tą pracę mieć teraz. Jak mówię komuś, że ten kurs będę miała za trzy miesiące a on już teraz nie ma pracy i teraz chciałby się dowiedzieć jak te zlecenia można pozyskać, no to wiadomo, że on może sobie to znaleźć gdzieś indziej. Albo znaleźć jakiś inny sposób, albo po prostu za trzy miesiące to mu nie będzie potrzebne. Dlatego stwierdziłam, że ten kurs Zacznij zarabiać na pisaniu to nie jest taki kurs, na który ktoś mógłby poczekać i nic się nie stanie. Ten kurs jak jest mu potrzebny teraz, to jest mu potrzebny teraz. Ja musze mu pozwolić ten kurs teraz kupić, żeby on z tego skorzystał kiedy to jest mu potrzebne.
Grażyna: Zaczęłaś eksperymentować ze sprzedażą ciągłą. Agnieszka: Tak, pomyślałam sobie, że tak dziesięć miesięcy sprzedawałam kurs w tej sprzedaży takiej okienkowej, no to teraz muszę sprawdzić jak to wygląda w sprzedaży ciągłej. Oczywiście wszyscy mówią, że sprzedaż okienkowa jest lepsza a sprzedaż ciągła spowoduje, że będziemy mieć mniej tej sprzedaży. Ale ja tak nie do końca wierzę w to, co mówią wszyscy i zawsze lubię sobie to sprawdzić jak to działa w moim biznesie. Teraz uruchomiłam sprzedaż ciągłą, jeszcze za wcześnie na to, żeby jakieś wnioski wyciągać. Mam sprzedaż ciągłą jakiś miesiąc, czy pięć tygodni, może coś takiego. Na razie zobaczymy. Sprzedaje się regularnie ten kurs o pisaniu, więc być może faktycznie jest tak jak myślałam, że on jest komuś potrzebny teraz i ktoś go chce teraz kupić. Grażyna: A powiedz mi jaka jest różnica, oczywiście poza tym co się wiąże z czasem. Czyli, że otwieramy tylko na przykład na dziesięć dni sklep i wtedy tylko można kupić. A w przypadku sprzedaży ciągłej po prostu można cały czas. Jakie są różnice, czy trzeba jakoś inaczej ten kurs przygotowywać? Czy jakieś inne narzędzia są Ci wtedy potrzebne? Jak tutaj rozwiązałaś to? Agnieszka: Troszeczkę faktycznie jest różnica dlatego, że jeżeli ja sobie postanowiłam, że jak ktoś go kupi teraz, to on musi dostać teraz dostęp do tego kursu a nie wtedy, kiedy będę go udostępniać. Kiedy sprzedawałam w sprzedaży okienkowej, to sprzedawałam to przez dziesięć dni, zamykałam sprzedaż i wszystkim hurtem wysyłałam potem dostępy do tego kursu jednego dnia. Teraz musiałam to zrobić tak, żeby to działało automatycznie. Tutaj mam zainstalowane na WordPressie wtyczki, które mi pomagają. Można znaleźć te wtyczki oczywiście za darmo, bo ja lubię korzystać z darmowych narzędzi. Jak jest coś za darmo, to po co za to płacić. Z pomocą męża, właściwie mój mąż zajmuje się taką techniczną stroną u mnie w firmie, to mi te wtyczki gdzieś tam wynalazł, zainstalował. Teraz to działa tak, że ktoś kupuje u mnie kurs, dostaje na maila informację gdzie się zalogować, jak założyć konto. Dostaje taki specjalny kod invitation code, czyli taki kod zaproszenie bez którego nie założy konta na moim WordPressie. No i kiedy wpisuje ten kod, założy sobie to konto, może zmienić sobie hasło. Oczywiście ustala login jaki chce, hasło jakie chce, tak jak w każdym innym serwisie. Tylko po prostu kluczem jest to, że nie może założyć konta w tym kursie, bez mojego kodu zaproszenia a ten właśnie kod musi kupić. Tak to wygląda i taka jest różnica pomiędzy sprzedażą ciągłą a okienkową. Grażyna: Wiesz co, w tej chwili jestem pewna, że dziewczyny, które nas oglądają pytają a co to za wtyczki. Czy jesteś w stanie z pamięci powiedzieć, czy dopiszemy je może w komentarzach później? Agnieszka: Tak, z pamięci nie powiem ale właśnie w komentarzach gdzieś tam mogę dopisać. Zdaje się, że ta wtyczka do kodów nazywa się po prostu Invitation Code ale głowy nie dam, więc sprawdzę i napiszę.
Grażyna: Czyli w przypadku sprzedaży takiej ciągłej ktoś wchodzi na Twoją stronę, klika na guzik kup, przechodzi do płatności i ewentualnie tam musi jeszcze wypełnić formularz ze swoimi danymi i w momencie kiedy wraca a płatność jest określona jako zakończona sukcesem, system czy WordPress wysyła mu ten kod, tak? Takie kroki przechodzi uczestnik? Agnieszka: Tak. Ja w ogóle sprzedaję nie przez WordPressa a sprzedaję przez Shoplo, więc u mnie się kupuje po prostu w Shoplo. Płaci się, można zapłacić taką szybką płatnością internetową, więc jeżeli ta płatność jest już zakończona, co się dzieje zwykle po kilku chwilach, to Shoplo wysyła automatycznie maila ze wszystkimi instrukcjami, z pdf gdzie jest dokładnie napisane co zrobić krok po kroku, z linkiem do tego kursu. No i dalej sobie człowiek sam radzi, Jeżeli sobie nie radzi, to też zawsze do mnie pisze i wtedy ja szybko reaguję i pomagam jak to dalej zrobić. Raczej sobie wszyscy radzą. Grażyna: Jeszcze mam do Ciebie takie pytanie, w związku z kodami. Wiem, że często w momencie kiedy zaczynamy kurs, nawet ja kiedy startowałam i miałam mniejszą grupę osób przy tej wersji Vip kursu, bardzo często osoby, które dostają hasło mają problemy. Czy w przypadku sprzedaży ciągłej widzisz, że w związku z tym, że te hasła są generowane tak jakby na żądanie i te osoby logują się w różnym momencie, czy jest to bardziej uciążliwe? Czy jest większa trudność w zalogowaniu się, czy jest to porównywalne? Agnieszka: Chyba nie ma większych trudności. Jakoś tam jakąś instrukcję dołączam. Hasło sobie można zmienić. To hasło generowane, to długie, które ma pełno znaczków a potem z moją instrukcją może sobie to hasło zmienić. Zdarza się, że komuś to się nie udaje i ma z tym problem, więc jak do mnie napisze, ja sobie wchodzę ręcznie i zmieniam mu na jakieś hasło proste do zapamiętania i to jakoś działa. Grażyna: Agnieszko myślę, że zbliżamy się powoli do końca. Czy jest jeszcze coś, o czym chciałabyś powiedzieć, zwrócić uwagę, czy dać dobrą radę dziewczyną, które zaczynają dopiero swoją przygodę z tworzeniem kursów online? Agnieszka: Na pewno taka rada, którą ja sobie na początku przyjęłam. To znaczy zacząć z tym, co mamy. Nie kombinować, że jakbym miała zrobić kurs to muszę się nauczyć wideo, muszę się nauczyć audio, musze wiedzieć jak ładnie ma być kadr, żeby było światło i tak dalej. Tylko zacząć z tym co mamy. Kiedy chcemy zrobić pierwszy kurs, zróbmy kurs z lekcjami tekstowymi. Naprawdę ludzie się nie obrażą, że nie ma do tego materiałów wideo, jak im napiszemy od razu, że to nie jest kurs wideo tylko to jest kurs tekstowy. Zacznijmy z tym co mamy. Zanim zaczniemy przygotowywać kurs i zanim zaczniemy sprzedawać, to jednak zrobić jakieś badanie rynku i sprawdzić, czy publiczność, do której trafiamy ten kurs będzie chciała kupić. Po prostu zapytać kilku osób, zrobić ankietę. Prosta ankieta to naprawdę nie jest wiele roboty a może nam odpowiedzieć na wiele pytań. Też w tej ankiecie zadać pytanie ile ten kurs miałby kosztować. Ja
wprawdzie, jeśli chodzi o kurs nie zrobiłam takiej ankiety i w sumie teraz żałuję, bo pewnie bym go wyceniła wyżej. A wyceniłam za nisko. Natomiast kiedy pisałam książkę, to zrobiłam ankietę, dotyczącą tego czy chcesz kupować książkę w formie papierowej czy w ebooku i ile ta książka miałaby kosztować. Faktycznie, nie dość że ta ankieta pomogła mi uzupełnić książkę o treści o których ja nie pomyślałam a czytelnicy zwrócili mi uwagę, to jeszcze pomogła mi ją wycenić. Okazało się, że cena pomiędzy 30 a 40 zł dla moich czytelników, to jest cena ok. Tak wyceniłam książkę i myślę, że tak to warto zrobić. Grażyna: Tak fajnie, że o tym wspomniałaś, bo ja rzeczywiście przed moją pierwszą edycją kursu WordPress zrobiłam taką ankietę i okazuje się, że osoby które wypełniły ankietę wskazały mi cenę wyższą niż ta, o której ja początkowo myślałam. Oczywiście, pojawiały się ceny nawet takie 0 zł. Niektóre osoby chciały profesjonalny kurs zupełnie za darmo. Były też takie osoby, które też były w stanie zapłacić więcej. Ale kiedy zrobiłam taką medialną średnią to było widać, że ta cena jest wyższa niż to, co ja ustaliłam. Też podpowiadam Wam dziewczyny, warto zadać pytanie, zrobić ankietę, bo czasami możemy mieć miłą niespodziankę. A poza tym, przy takiej ankiecie możemy też zapytać, tak jak mówiłaś, jakie treści i problemy te osoby mają. Jakie treści będą dla nich przydatne, więc to jest super wskazówka. Agnieszka: Ja zawsze jeszcze jak są osoby na mojej liście osób zainteresowanych, to w pierwszym dniu sprzedaży wysyłam im kod rabatowy. Więc jeżeli ta cena jest wysoka dla nich, to mogą to sobie kupić pierwszego dnia kiedy ta cena jest trochę niższa. To też trochę rozwiązuje sprawę a nie warto tej ceny bardzo jakoś zaniżać, bo naprawdę publiczność, którą mamy być może będzie mogła zapłacić za nasz kurs więcej. Dla nich jest to po prostu więcej warte to, co my już wiemy, co dla nas jest bardziej oczywiste dla nich może być warte bardzo dużo. Grażyna: Świetnie. Agnieszka bardzo Ci dziękuję. Będziemy już kończyć, dzisiaj wyjątkowo prosto na Hangouts nie na BeLive. Nie mamy więc komentarzy ani pytań. Zakończymy więc na tym, że dziewczyny jeśli macie do nas jakieś pytania, pytania do Agnieszki to napiszcie w komentarzach. Myślę, że Agnieszka wpadnie do naszej grupy i gdyby były jakieś rzeczywiście problemy, pytania to odpowie. Możemy na Ciebie liczyć Agnieszka? Agnieszka: Tak, oczywiście. Grażyna: Stawiam Cię trochę przy ścianie. Nie masz innej odpowiedzi i możliwości. Agnieszka: Jestem w grupie cały czas, więc jak ktoś ma jakieś pytania, to zawsze warto mnie jakoś oznaczyć, bo nie wszystko mi się wyświetla ale jak ktoś mnie oznaczy to zawsze chętnie odpowiem na pytania. Dzielę się tym co wiem i jak mogę pomóc, to chętnie zawsze pomogę. Grażyna: Dziękuję Ci bardzo. Powiedz jeszcze gdzie można Cię znaleźć. W jakiej grupie, na jakich blogach, bo wiem, że masz ich kilka. Gdzie Cię szukać?
Agnieszka: Najprościej na tosieoplaca.pl, to jest mój główny blog i jest też podcast, więc tosieoplaca.pl ukośnik podcast albo zakładka podcast, tam są wszystkie odcinki mojego podcastu. Są też takie, mogące zainteresować osoby tworzące kursy. Na przykład jest odcinek o 30 pomysłach na produkt cyfrowy, więc ktoś kto być może kursy albo być może inny produkt cyfrowy się zdecyduje stworzyć, więc tosieoplaca.pl. Na Facebooku też jestem tosieoplaca, więc tam też można mnie znaleźć ewentualnie. Mailowo, jeśli ktoś ma się ochotę skontaktować: aga@tosieoplaca.pl. Grażyna: Super. Bardzo Ci dziękuję za tą pigułkę wiedzy dzisiejszą. Was dziewczyny pozdrawiam, zapraszam na kolejny wywiad już za tydzień. Do zobaczenia, cześć. Agnieszka: Dziękuję, cześć.