Konferencja: KRZYWDA, CIERPIENIE, TRUDNE RELACJE, PROCES UZDROWIENIA PRZEBACZENIE I POJEDNANIE Na podstawie: JÓZEF AUGUSTYN Ból krzywdy, radość przebaczenia Któż z nas nie czuł się kiedyś skrzywdzony? Któż z nas nie cierpiał z powodu niesprawiedliwego potraktowania przez innych: we własnym domu rodzinnym, w szkole, na studiach, w miejscu pracy, przy konfesjonale, we wspólnocie i w innych sytuacjach życiowych, które trudno tutaj wyliczyć? I. KRZYWDA JEST ZAWSZE BOLESNA 1. Do poczucia krzywdy nie można się nigdy przyzwyczaić Każde doświadczenie krzywdy jest bolesne. Cierpimy, kiedy bywamy upokarzani, poniżani, wykorzystywani, kiedy ktoś usiłuje nami manipulować, oskarżać nas, kiedy ogranicza naszą wolność. Do krzywdy nie można się nigdy przyzwyczaić. Krzywda boli od pierwszych dni ludzkiego istnienia aż do samej śmierci. Człowiek skrzywdzony zawsze cierpi i to niezależnie od wieku, religii, wykształcenia, pozycji społecznej czy też posiadanych dóbr materialnych. 2. Krzywdy nie da się zapomnieć Skrzywdzenia, szczególnie wówczas, gdy było ono długotrwałe i głębokie, nie da się zapomnieć. Rady udzielane nieraz osobom skrzywdzonym: "Staraj się o tym zapomnieć", "nie wracaj do tych spraw", są mylące. I choć bywają przejawem ludzkiej życzliwości, to jednak są krótkowzroczne. Takie rady są raczej przeszkodą niż pomocą w dochodzeniu osoby skrzywdzonej do większej dojrzałości. Utrudniają budowanie dojrzalszych więzi rodzinnych, przyjacielskich, wspólnotowych. Jeżeli bowiem doznana krzywda, nie zostanie uleczona, to łatwo staje się źródłem krzywdy innych. Chociaż doświadczenie krzywdy jest zawsze bardzo bolesne, nie musi być ono jednak przekleństwem człowieka. Krzywda - mówiąc nieco paradoksalnie - może być darem, łaską. Krzywda może być błogosławieństwem. Kiedy poczucie skrzywdzenia zostaje wewnętrznie przepracowane, staje się miejscem szczególnej wrażliwości na drugiego człowieka, zwłaszcza na ludzi cierpiących. Nie stanie się to jednak bez głębokiego wewnętrznego zaangażowania w proces osobistego uzdrowienia wewnętrznego. 3. Czym jest uzdrowienie z poczucia krzywdy? Można je określić jako swoiste "odtruwanie" człowieka z żalu, rozgoryczenia, gniewu, chęci zemsty i innych negatywnych postaw i emocji, które rodzą się w kontekście doznanej niesprawiedliwości. Odtruwanie to ma ściśle określone etapy. Tworzą one swoistą dynamikę uzdrowienia wewnętrznego. Sam proces uzdrowienia, jest zawsze doświadczeniem indywidualnym i osobistym. Każda sytuacja ludzkiego skrzywdzenia jest w jakimś sensie niepowtarzalna. 4. Źródła przebaczenia i pojednania Aby człowiek skrzywdzony zaangażował się z całym przekonaniem w proces wewnętrznego uzdrowienia, potrzebuje głębokiej motywacji wewnętrznej. W ludzkim wymiarze najskuteczniejszą motywacją do pokonania w sobie poczucia krzywdy jest miłość - miłość człowieka do człowieka. Ktoś, kto naprawdę kocha, potrafi wiele zrozumieć, przyjąć, wycierpieć i wybaczyć. Człowiek, który kocha, pragnie budować coraz głębszą więź. Nawet najgłębsza ludzka miłość ma jednak swoje wyraźne granice. Wielka krzywda może spowodować
zniszczenie w drugim człowieku postawy miłości i oddania. Pewnych krzywd nie da się o własnych siłach udźwignąć. Granice ludzkiego przebaczenia wynikają z granic psychicznych i duchowych człowieka. Dlatego też przebaczenie wymaga nie tylko ciężkiej ludzkiej pracy, ale także wielkiej łaski Boga. Zasadniczym motywem przebaczenia - oprócz ludzkiej miłości - może być doświadczenie miłości Boga jako Ojca, który kocha jednakowo wszystkie swoje dzieci: dzieci skrzywdzone i krzywdzące. Znakiem tej miłości jest Jezus Chrystus, który ukochał nas jako grzeszników i oddał za nas swoje życie. Jego miłość staje się ostateczną odpowiedzią na pytanie, dlaczego mamy przebaczyć tym, którzy nas skrzywdzili. II. DLACZEGO LUDZIE SIEBIE KRZYWDZĄ? 1. Krzywda Dlaczego ludzie siebie krzywdzą? Jest to bardzo ważne pytanie. Od zrozumienia bowiem źródeł krzywdy będzie w znacznym stopniu zależeć dążenie do przebaczenia i pojednania. Pytanie: "Dlaczego ludzie siebie krzywdzą?" trzeba umieścić w kontekście szerszego pytania o pochodzenie zła. Bez odpowiedzi na to pytanie trudno znaleźć odpowiedź na inne fundamentalne pytania: Dlaczego mamy przebaczać? Gdzie możemy znaleźć źródło siły i odwagi do przebaczenia i pojednania? Stosunkowo łatwo jest opisać psychologiczne procesy zachodzące w związku z doświadczeniem krzywdy. Sama jednak psychologia nie wyjaśnia istoty krzywdy i przebaczenia. Doświadczenie krzywdy, przebaczenia i pojednania jest bowiem doświadczeniem nie tylko emocjonalnym, ale także głęboko duchowym. 2. Pierwotne pęknięcie ludzkiego serca Ostatecznego powodu wzajemnego krzywdzenia siebie należałoby szukać w pierwotnym, tajemniczym pęknięciu ludzkiego serca, o którym opowiada nam Biblia (por. Rdz 3,1-24). Owo pęknięcie ludzkiego serca nazywamy grzechem pierworodnym. Pierwotne odwrócenie się człowieka od Boga zburzyło jedność i harmonię między ludźmi. Historia ludzkiej krzywdy jest nierozłącznie związana z historią grzechu. Krzywda stanowi konsekwencję grzechu. Bezpośrednią konsekwencją zerwania zakazanego owocu w ogrodzie Eden było wzajemne krzywdzące oskarżanie się przed Bogiem. Od czasu pierwotnego zranienia żaden człowiek na ziemi nie może uniknąć doświadczenia krzywdy - zarówno podlegania krzywdzie, jak i krzywdzenia innych. Każdy człowiek, wcześniej czy później, staje przed doświadczeniem krzywdy i potrzebą jej przebaczenia: tak krzywdy doznanej od innych, jak i krzywdy wyrządzonej bliźnim. Człowiek w grzechu - po grzechu nie jest w stanie udźwignąć swojego życia, dlatego też usiłuje w sposób niesprawiedliwy przerzucić jego ciężar na innych. I to właśnie stanowi istotę krzywdy. Szatan krzywdzi Ewę, wciągając ją w nieprawe myślenie i bezbożne przeżywanie rzeczywistości; Ewa krzywdzi Adama, dzieląc się z nim zakazanym owocem; Adam z kolei krzywdzi Ewę, zrzucając na nią cały ciężar odpowiedzialności za rajską katastrofę; Ewa zaś usiłuje uwolnić się od odpowiedzialności za grzech, przerzucając problem na złego ducha. Jest to zamknięty krąg przerzucania na siebie krzywdy i zła. Jeżeli człowiek nie uzna własnego grzechu, jeżeli nie wyzna go przed Bogiem, to odruchowo szuka innej istoty, na którą mógłby przerzucić zrodzone przez siebie zło. 3. Krzywda jako przerzucanie własnego cierpienia na innych Krzywdy, jakie sobie wyrządzamy we wzajemnych relacjach, nie wypływają bezpośrednio z naszej złej woli. Więzi przyjacielskie, małżeńskie, rodzinne, sąsiedzkie, zawodowe i wiele innych tworzymy w tym celu, byśmy mogli się kochać i pomagać sobie wzajemnie. Ludzie nie krzywdzą siebie z powodu jakiegoś szczególnego okrucieństwa. Bezpośrednią przyczyną zadawania bliźnim ran jest nieraz nieporadność we wzajemnej komunikacji, nieumiejętność wyjścia ku bliźnim. Przerzucanie cierpienia na bliźnich jest
jedynie pomnażaniem krzywdy, jakiej samemu się doświadcza. Cierpienia tak naprawdę nie da się przerzucić na innych. Można je jedynie samemu mądrze wycierpieć, odwołując się do pomocy ludzi i Boga. Cierpienie, siłą przerzucane na bliźniego, i tak wraca do krzywdziciela - nieraz ze zdwojoną siłą. I chociaż człowiek naprawdę nie wie, co robi, krzywdząc tych, których najbardziej kocha, to jednak nie znaczy, iż może czuć się zwolniony z odpowiedzialności za swoje słowa i czyny, poprzez które wyrządza nieraz tyle cierpienia najbliższym. Odpowiedzialność za każdą krzywdę powinna być rozważana w kontekście odpowiedzialności za całe swoje życie. 4. Doświadczenie krzywdy powszechnym ludzkim problemem Problemu krzywdy, przebaczenia i pojednania nie należy traktować jedynie jako "mojego", "osobistego". Jest to powszechny ludzki problem. Życie człowieka na ziemi jest trudne, nieraz wręcz dramatycznie trudne. Nie należy jednak tego faktu traktować jako osobistej krzywdy. Taka jest rzeczywistość ludzkiego życia. Trzeba ją akceptować, jeżeli chcemy, aby nasze życie miało swój sens i cel. 5. Pojednanie z sobą koniecznym warunkiem pojednania z innymi Jedyną drogą do przekroczenia krzywdy jest przyjęcie postawy przebaczenia i pojednania. Wezwanie Jezusa, aby przebaczyć bratu siedemdziesiąt siedem razy, czyli zawsze, jest zaproszeniem do budowania w nas stałej, wiernej postawy przebaczania i pojednania wobec wszystkich naszych bliźnich. Krzywda przestaje być niszcząca, jeżeli zostaje złączona z przebaczeniem i pojednaniem. Aby móc przebaczać innym i żyć z nimi w zgodzie, trzeba najpierw dostrzec potrzebę przebaczenia sobie samemu wielu niedoskonałości, błędów i grzechów. Pojednanie z sobą jest koniecznym krokiem do pojednania z ludźmi. Człowiek pojednany z sobą samym staje się wręcz niezdolny do wyrządzania większych krzywd innym. III. KRZYWDY W RELACJACH MIĘDZYLUDZKICH 1. Historia rodzinna Historia rodzinna ma ważny wpływ na kształt całego naszego życia oraz na kształt więzi, które budujemy. To właśnie związki rodzinne, zarówno z przeszłości, jak i obecne, decydują w znacznym stopniu o naszym ludzkim szczęściu. Zranienia w relacjach rodzinnych są zawsze źródłem wielkiego rozczarowania, cierpienia i bólu, także wówczas, gdy chodzi o "stare historie", które przeżyło się już wiele lat temu. Właśnie te stare historie, jeżeli nie zostały uzdrowione, oczyszczone, mogą być źródłem bólu i mogą też w jakiejś mierze wpływać na nasze dzisiejsze postawy i zachowania oraz na nasze więzi we własnej rodzinie. Właśnie dlatego tak ważny jest powrót do wszystkich skrzywdzeń doznanych w środowisku rodzinnym, aby nie były one przenoszone na nasze obecne relacje. 2. Trudne układy rodzinne Także w małżeństwach i rodzinach tworzą się często trudne układy, które czynią codzienne życie rodzinne bardzo trudnym. Nieumiejętność wzajemnego wyrażania swoich uczuć, odmienność upodobań i pragnień, ogromny pośpiech, zmęczenie i humory sprawiają nieraz, iż "drobne sprawy i konflikty" nakładają się na siebie tygodniami, miesiącami czy nawet latami. I choć życie rodzinne toczy się "zwyczajnie", to jednak nagromadzona wzajemna niechęć do siebie i żal czynią je nieraz dość bolesnym.
Takie sytuacje rodzinne nie są przypadkowe. Najczęściej kryje się za nimi brak dobrego przygotowania do życia małżeńskiego, chaotycznie prowadzone życie rodzinne, jak również nieumiejętność prowadzenia wzajemnego dialogu. Takie właśnie sytuacje rodzinne domagają się uzdrowienia wewnętrznego, by nie były powielane w sposób automatyczny w następnym pokoleniu. Kiedy małżonkowie podejmują jednak świadomy wysiłek i troskę o budowanie coraz większej jedności i harmonii rodzinnej, wówczas doraźne nieporozumienia łatwo są przezwyciężane. Drobne krzywdy, wzajemnie wyznawane i przebaczane, nie tylko nie stają się przeszkodą na drodze rozwoju życia małżeńskiego i rodzinnego, ale - wręcz odwrotnie - stanowią szczególną okazję do budowania coraz głębszej zgody i harmonii rodzinnej. Sytuacje konfliktowe nie nakładają się wówczas na siebie i żadna ze stron nie gromadzi poczucia krzywdy czy żalu. 3. Patologie rodzinne Obserwacja życia pokazuje, iż często zdarzają się o wiele trudniejsze sytuacje rodzinne, sytuacje wręcz dramatyczne. Nie są to już tylko drobne, nakładające się na siebie konflikty i nieporozumienia, ale głębokie krzywdy. Nałogi w rodzinie, separacja, rozwód - to tylko niektóre sytuacje spotykane w wielu rodzinach. Przyczyny takich zachowań są zwykle bardzo złożone: niedojrzałość czy też niezrównoważenie psychiczne, zamykanie się w sobie, niechęć do podjęcia problemów, zbyt "lekkie" traktowanie życia, nie rozwiązane problemy emocjonalne i moralne. Narosłe problemy osobiste i rodzinne wywołują nieraz bezradność psychiczną, która pogłębia jedynie istniejącą sytuację. 4. Relacje przedmałżeńskie i małżeńskie Ludzka miłość, będąc jedną z najważniejszych tęsknot człowieka, staje się często miejscem krzywdy i cierpienia. Im bardziej młody człowiek spragniony jest miłości i uczucia, tym więcej oczekuje od osoby, która go fascynuje. Wielkie zakochanie i wielkie emocjonalne oczekiwania z nim związane nierzadko pociągają za sobą wielkie rozczarowania i zawód uczuciowy. Rozczarowanie człowiekiem, w którym pokładało się wielkie nadzieje, bywa często odbierane jako skrzywdzenie. W okresie młodości istnieje potrzeba szczególnej wzajemnej uważności w relacjach emocjonalnych. Młodzi powinni być świadomi, jak bardzo można skrzywdzić człowieka, traktując w sposób niedelikatny, lekkomyślny czy wręcz brutalny jego uczucia. Ludzie, którzy pragną trwałej wzajemnej miłości małżeńskiej, powinni w okresie narzeczeńskim poznać nawzajem swoją wrażliwość i podatność na skrzywdzenie. Głębsza znajomość swojej emocjonalności może pomóc im w zdobyciu sztuki wzajemnego przebaczania i pojednania. Najlepiej przeżyty okres narzeczeństwa nie gwarantuje jednak "małżeństwa doskonałego". Małżeństwo, jako stały związek, przynosi nowe sytuacje, których nie da się w żaden sposób przewidzieć w okresie narzeczeńskim. Stabilność, równowagę i dojrzałość małżeństwa trzeba wypracować już w trakcie jego trwania. Po okresie pierwszej fascynacji w małżeństwie przychodzi okres "przyzwyczajania" się do siebie. W takim klimacie ujawniają się często te strony charakteru, które były, nieraz podświadomie, ukrywane w okresie narzeczeństwa. Nowe trudności związane z życiem codziennym: troski materialne, dążenie do sukcesu zawodowego, relacje z teściami obojga małżonków, przyjście na świat dzieci i ich wychowywanie - wszystko to łatwiej odsłania granice emocjonalne, moralne i duchowe obu stron. Jeżeli małżonkowie nie podejmują na bieżąco tych trudności, to łatwo stają się one miejscem wzajemnej krzywdy i rozczarowania. Małżeństwo jest takim związkiem, który domaga się troski, wysiłku i codziennej pielęgnacji. 5. Relacje dzieci z rodzicami Pierwszym istotnym elementem wychowania dziecka jest pełna rodzina, gdzie rodzice się kochają, gdzie istnieje wzajemne porozumienie, akceptacja i życzliwość. Każde dziecko w rodzinie winno być przyjęte przez rodziców jako dar. Miłość rodziców do dziecka powinna jednak podlegać ewolucji: od miłości całkowicie bezwarunkowej, która nie stawia żadnych wymagań, do miłości, która umie wymagać. Miarą wymagań stawianych dziecku nie mogą być jednak potrzeby rodziców, ale potrzeby rozwojowe samego
dziecka. Rodzice wychowują dziecko nie do tego, aby je związać ze sobą, ale by mogło kiedyś odejść z domu i żyć na własną odpowiedzialność. W pierwszym okresie życia oddziaływanie rodziny jest decydujące. Rodzice nie powinni obawiać się zbytnio złego wpływu środowiska, jeżeli w ich domu jest w miarę zdrowa i zrównoważona miłość. W wychowaniu dorastającego człowieka zawsze jednak pozostaje pewna niewiadoma. Pomiędzy oddziaływaniem rodziny a wpływem środowiska jest gdzieś osobisty wybór i osobista decyzja. Wolność człowieka w miarę jego wzrostu staje się decydującym czynnikiem w jego postawie wobec siebie, bliźnich i wobec Boga. Jest to element wychowania najmniej określony. Człowiek ze swoją wolnością pozostaje zawsze jakąś tajemnicą. Rodzice w okresie dojrzewania swoich dzieci zwykle zbierają żniwo wcześniejszych wysiłków wychowawczych. Pomoc im będzie zależeć od tego, co zrobili wcześniej. Jeżeli nie robili wiele, nie budowali więzi z dziećmi, sytuacja może być czasami dramatycznie trudna. Co rodzice mogą zrobić dla dziecka w okresie dojrzewania, zależy od tego, na ile dziecko czuje się z nimi związane i jest otwarte na ich pomoc i wsparcie. Kiedy dziecko czuje się kochane troskliwą miłością, łatwo jest mu pomagać. O wiele trudniejsza jest pomoc wówczas, kiedy brakuje silnej więzi z rodzicami. W każdym okresie życia można ją jednak budować. Dzieci także w okresie dojrzewania nie są z kamienia jak się czasami może wydawać. Wcześniej czy później dostrzegają rodzicielską troskę, czują się nią poruszeni, nawet jeżeli rodzice popełnili wiele błędów wychowawczych. Z dzieckiem w okresie dojrzewania trzeba prowadzić rozmowę w sposób umiejętny, z wyczuciem. Nie może ona koncentrować się na negatywnych stronach jego zachowania. Rodzice nie powinni także zbyt nachalnie wdzierać się w świat intymności nastolatka. Rodzice powinni sobie uświadomić, że ich dziecko dorasta i posiada już swój świat, do którego mogą wchodzić za wyraźną zgodą. Rodzice winni być świadomi, że ich dzieci w okresie dojrzewania potrzebują ich bardzo. Potrzebują ich oparcia, troski, poczucia bezpieczeństwa, nawet jeżeli młodzi często udają silnych i dorosłych. Rozdarcie nastolatków polega nieraz na tym, iż bardzo polegają na rodzicach, a jednocześnie widzą konieczność samodzielności życiowej. Biblia mówi, że człowiek musi opuścić ojca i matkę, aby móc zamieszkać u siebie, zbudować swój własny dom. Dojrzewanie jest burzliwym okresem życia. Wychowanie dzieci jest zawsze szczególną okazją do powierzenia swojego życia i życia własnych dzieci Panu Bogu. Rodzice winni nieustannie pamiętać, że ich dzieci nie należą do nich. Należą do Boga. Są im dane na jakiś czas, aby im towarzyszyli w drodze do dorosłości i dojrzałości. Sposób opuszczenia domu rodzinnego przez dziecko, po to by założyć własną rodzinę, to weryfikacja więzi dorastającego dziecka z jego rodzicami a jednocześnie to sprawdzian solidności wychowania otrzymanego przez dziecko w domu rodzinnym. Opuszczanie domu przez dziecko to okres trudny w każdym przypadku i dla obu stron, gdyż wymaga znalezienia nowej równowagi we wzajemnych relacjach między rodzicami a dorosłym dzieckiem. Rodzice muszą pozwolić dzieciom żyć własnym życiem. Wzajemne relacje powinny się opierać na wzajemnym szacunku i uszanowaniu odrębności zarówno dorosłego dziecka, jak również założonej przez niego rodziny. Małżonkowi, którzy pozostali sami muszą na nowo uczyć się życia tylko we dwoje. Dobrze jest, gdy małżonkowie od początku dbają o dobre wzajemne relacje, a nie tylko skupiają się na pracy, obowiązkach i wychowaniu dzieci. Wówczas zdecydowanie łatwiej przychodzi im zmierzyć się z dorosłością swoich pociech. W gorszej sytuacji są rodzice, których poza wychowywaniem dzieci niewiele łączy. Znacznie trudniej będzie im odnaleźć się w nowej sytuacji. Należy też zauważyć, że dobre wychowanie dzieci nie jest dla rodziców gwarancją, że na stare lata będą one dla nich pomocą i wsparciem. Zdarza się dzisiaj coraz częściej, iż dorosłe dzieci, zajęte sobą, dążeniem do sukcesu i dobrobytu, zapominają o swoich rodzicach. Nierzadko także egoistyczna miłość do swojego męża-żony i dzieci sprawia, iż "brakuje" im czasu, sił i środków materialnych, aby przyjść z pomocą matce i ojcu. Rodzice w podeszłym wieku muszą sobie nieraz radzić z głębokim poczuciem
krzywdy, jakie rodzi się w nich z powodu wielkiej nieraz obojętności i zapomnienia ze strony dorosłych dzieci. Jeśli więc nie chcą stać się psychicznym ciężarem dla swoich dzieci, powinni zwrócić się ku sobie i postarać się nadrobić stracony czas. Odejście dzieci z domu staje się też sposobnością do odkrycia na nowo znaczenia więzi, jaką zostali złączeni przed Bogiem. Zdarza się, że zaabsorbowani wychowaniem pociech zapomnieli, że to ślub - a nie rodzicielstwo - stał się początkiem ich wspólnej drogi do świętości... 6. Relacje z rodzeństwem Relacje z rodzeństwem w okresie dzieciństwa z reguły bywają konfliktowe. Najczęściej nie są to jednak jakieś głębokie konflikty i nieporozumienia. Kłótnie rodzeństwa stanowią często pewną formę "zabawy", w której ważną rolę odgrywa rywalizacja. Nieporozumienia i konflikty między rodzeństwem nasilają się szczególnie wówczas, kiedy rodzice traktują swoje dzieci w sposób nierówny. Wobec takiego traktowania konflikty pomiędzy dziećmi przybierają nieraz pewną formę walki o ich miłość. Konflikty pomiędzy rodzeństwem w okresie dzieciństwa nie pozostawiają na ogół jakiegoś głębokiego poczucia krzywdy. Wspominając dzieciństwo w wieku dorosłym, z reguły z przymrużeniem oka patrzy się na konflikty z braćmi i siostrami. Za nierówne zaś traktowanie obwiniani są raczej rodzice, a nie wyróżniane rodzeństwo. Niekiedy zdarza się, iż pomiędzy rodzeństwem, które przeżyło wspólnie okres dzieciństwa w dobrej atmosferze, w okresie młodości lub nawet w wieku dorosłym wytwarza się ostra rywalizacja. Bywa tak wówczas, kiedy dzieci miały nierówny start życiowy lub nierówne osiągnięcia. I choć rodzeństwo na ogół nie żyje pod jednym dachem w wieku dorosłym, to jednak konfliktowość tych relacji trwa nieraz przez całe lata pomimo oddalenia przestrzennego. Takie długoletnie konflikty z rodzeństwem bywają nieraz źródłem wielu cierpień. Łatwo też wytwarza się wzajemne poczucie krzywdy. 7. Inne relacje Nie tylko w relacjach rodzinnych, ale także w relacjach pozarodzinnych łatwo tworzą się układy, w których wielu ludzi doświadcza nieraz krzywdy. Dotyczy to szczególnie sytuacji, w których istnieją głębokie więzi emocjonalne lub też zależności społeczne: przyjaźnie, koleżeństwo, sąsiedztwo, więzi na płaszczyźnie religijnej, zależności zawodowe itp. Tam, gdzie ludzie żyją razem, zawsze istnieje możliwość wyrządzania sobie krzywdy. Takie sytuacje domagają się również wewnętrznego uzdrowienia. IV. ŻYCIE DUCHOWE DROGĄ WEWNĘTRZNEGO UZDROWIENIA Trwałe uzdrowienie wewnętrzne nie jest jedynie szlachetnym "mocnym postanowieniem poprawy". Uzdrowienie jest wewnętrznym procesem, który ma swoją dynamikę i trwa zwykle kilka lat. Obejmuje zarówno płaszczyznę uczuć, jak i wymiar duchowy. Dlatego wymaga wysiłku ludzkiego - psychicznego, jak też wiary i zaufania łasce Boga. 1. Łaska Boga i ludzka praca Podobnie jak doświadczenie skrzywdzenia obejmuje całego człowieka jego płaszczyznę emocjonalną, psychiczną i duchową, tak doświadczenie uzdrowienia wewnętrznego powinno objąć całą ludzką osobę. Uzdrowienie duchowe naprowadza nas na potrzebę uzdrowienia świata emocji, zaś uzdrowienie uczuć otwiera nas na wymiar duchowy. Tam, gdzie brakuje woli podjęcia trudnej pracy w sferze emocjonalnej, usiłuje się ją nieraz lekceważyć, przerzucając cały ciężar odpowiedzialności za uzdrowienie wewnętrzne na Pana Boga i Jego łaskę. W
takiej sytuacji osoba zraniona wyraża wielką gotowość całkowitego oddania się Mu, ale pod warunkiem, iż usunie On wszelkie cierpienie z jej drogi. Uwolnienie od cierpienia bywa wówczas mylnie kojarzone z rzeczywistym uzdrowieniem. Nieobecność cierpienia w naszym życiu nie zależy tylko od nas. Skuteczności łaski Bożej nie mierzy się też uwolnieniem nas od cierpień fizycznych i psychicznych. Jeżeli uzdrowienie wewnętrzne kojarzy nam się przede wszystkim z życiem bez bólu, to może się zdarzyć, iż szukanie przez nas uzdrowienia będzie jedynie formą ucieczki - nie tylko przed cierpieniem, ale także przed odpowiedzialnością za własne życie. 2. Powołanie do życia Celem dążenia człowieka do wewnętrznego uzdrowienia z poczucia krzywdy jest pełniejsze odkrycie ludzkiego życia. Poczucie krzywdy i żalu hamuje człowieka w radosnym i twórczym przeżywaniu własnej egzystencji. Uleczenie wewnętrzne jest konieczne do tego, aby móc się cieszyć pełnią życia. Jeżeli krzywdzenie jest niszczeniem życia, to uzdrowienie z poczucia krzywdy jest jego odzyskiwaniem. 3. Odkrycie miłości Boga Istotą skrzywdzenia jest zawsze niedobór miłości. Dlatego też zasadniczą drogą do uzdrowienia wewnętrznego będzie miłość drugiego: człowieka i Boga. Ludzka pomoc, troska i życzliwość powinny naprowadzić skrzywdzonego na odkrycie źródła miłości, którym jest Bóg. Ostatecznie bowiem Jego bezinteresowna i bezwarunkowa miłość przywraca człowiekowi pragnienie życia, przygaszone z powodu ran doznanych w miłości od ludzi. Wielkie zranienia w ludzkiej miłości mogą być leczone tylko w relacji do nieskończonej miłości Boga. Miłość Stwórcy odkrywamy powoli. Drogą do niej jest lektura Pisma świętego, refleksja osobista, modlitwa, uczestnictwo w sakramentach, kierownictwo duchowe, życie rodzinne, przyjaźń ludzka. Wszystko to dzieje się w ramach wspólnoty Kościoła. Wspólnota Kościoła pomaga nam stopniowo odkrywać różne "strony" tajemnicy Boga. Miłość Boga jest "zbyt wielka", byśmy mogli ogarnąć ją w jednej chwili, w jednym akcie poznania. Boga poznajemy w miarę naszego wzrastania w życiu duchowym. Możemy więc mówić o etapach, stopniach w odkrywaniu Boga i Jego miłości. Bóg ofiaruje nam całe życie, byśmy mogli przenikać Jego tajemnicę i Jego nieskończoną miłość. Pierwszą prawdą chrześcijaństwa jest zatem miłość, którą jesteśmy kochani za darmo. Życie człowieka jest owocem tej miłości. Istniejemy dzięki miłości. Bóg zaprasza nas do jej przyjęcia i wcielania w życie. Chrześcijańskie życie duchowe rodzi się w kontemplacji miłości Boga, objawionej w Jezusie Chrystusie. Kiedy myślimy o Bogu i Jego woli, wtedy naszym pierwszym odruchem powinna być nie obawa, czy jesteśmy wobec Niego "w porządku", ale świadomość, że jesteśmy przez Niego kochani odwieczną i nieskończoną miłością. To właśnie doświadczenie Jego miłości wprowadza w nas porządek, harmonię i ład. Jego miłość oczyszcza nas i leczy z poczucia krzywdy, która jest zawsze wyrazem nieładu w miłości. 4. Pokonanie podejrzliwości Aby móc zaufać miłości Boga, która rodzi nas do życia, konieczne jest pokonanie w sobie podejrzliwości. Zranienia w miłości rodzą w człowieku głęboką obawę przed dalszymi ranami. Podejrzliwość jest pewną formą lęku przed kolejnym odrzuceniem w miłości. Podejrzliwość blokuje spontaniczne ludzkie relacje wzajemnej życzliwości, sympatii, przyjaźni i miłości; izoluje człowieka; zamyka go w sobie. Podejrzliwość ludzka jak cień pada także na samego Boga. To właśnie z niej rodzą się w chwilach trudnych pytania pełne nieufności: Czy Bóg może mi przebaczyć tak ciężkie grzechy? Czy Bóg mnie kocha, skoro tak bardzo cierpię? Czy On naprawdę jest miłością, jeżeli na świecie jest tyle cierpienia? Są
to tylko niektóre pytania, jakie rodzą się w nas pod wpływem podejrzliwości wobec Boga i Jego miłości. Aby zaufanie stało się możliwe, nasza podejrzliwość musi zostać pokonana. Jeżeli istnieje choćby jej cień w naszym sercu, to wówczas wszystko, co przyjmujemy od Boga i ofiarujemy Mu, zostaje nią "zatrute". Także wtedy, kiedy dobrze się nam powodzi, rodzi się w nas podejrzliwość: Czego Pan Bóg zażąda od nas za chwile powodzenia i ludzkiego szczęścia? Jaki krzyż nam później ześle? Podejrzliwość wobec siebie i wobec Boga uniemożliwia nam prawdziwe doświadczenie wiary. W podejrzliwości bowiem człowiek nie umie przyjmować bezinteresownego daru. Usiłuje natychmiast za niego płacić, wynagradzać. W konsekwencji, relacje z Bogiem naznaczone zostają interesem, a życie duchowe staje się jednym wielkim handlowaniem z Bogiem. Człowiekowi wydaje się wówczas, iż za wszystko winien Panu Bogu zapłacić i wszystko sobie u Niego wykupić. Jeśli nie umiemy przyjmować darów, ale usiłujemy płacić Bogu za wszystko, to równocześnie sami nie jesteśmy w stanie bezinteresownie dawać. 5. Przyjmowanie odpowiedzialności za życie Wewnętrzne zmagania o uzdrowienie wewnętrzne domagają się nie tylko pokonania podejrzliwości, ale także głębokiego poczucia odpowiedzialności za swoje własne życie. Człowiek zraniony powinien czuć się odpowiedzialny za swoje wybory, decyzje i czyny. Odpowiedzialność za życie każe przyjąć skrzywdzenie jako szczególną, nieraz bardzo bolesną okazję do wewnętrznej walki o zwycięstwo ducha nad ciałem, dobra nad złem, moralności nad niemoralnością. Jeżeli skrzywdzenie nie zostanie przyjęte w ten sposób, staje się okazją do niewierności wobec Boga i do wyrządzania krzywdy innym. Krzywdzenie innych jest grzechem. Grzech krzywdy wyrządzonej bliźnim nie może być traktowany jako omyłka, przypadkowy błąd, chwila nieuwagi. Grzech jest brakiem odpowiedzialności za własne decyzje i wybory życiowe. Istotą grzechu jest zamykanie się na Boga i jego miłosierdzie. Istotą odpowiedzialności za swoje własne życie jest słuchanie Boga i odpowiadanie Mu na Jego wezwania. Dopiero zawierzenie swego życia Stwórcy daje człowiekowi możliwość przyjęcia pełnej odpowiedzialności za nie. Odpowiedzialność każe nam zrezygnować z usprawiedliwiania własnego grzechu. Doświadczenie własnego grzechu jest owocem kontemplacji Boga i Jego miłości. Świętość Boga, która odsłania grzech przed człowiekiem, objawia się jednocześnie jako źródło miłosierdzia, przebaczenia i pojednania. Dlatego też chrześcijańskie doświadczenie grzechu, jeżeli jest autentyczne, nie odbiera człowiekowi nadziei. Wręcz odwrotnie. Otwiera nam perspektywę na przyszłość. Słowo Boże, objawiające nam nasz grzech, ukazuje jednocześnie, w jaki sposób powinniśmy brać odpowiedzialność za nasze życie, aby czynić je dojrzalszym, lepszym, szczęśliwszym, także w ludzkim wymiarze. 6. Doświadczenie miłosierdzia Bożego Postawa odpowiedzialności za życie otwiera nas na głębsze doświadczenie miłości Boga. Bezinteresowna miłość Boga jest jednocześnie miłością wymagającą, trudną. Ona stawia przed nami ważne i odpowiedzialne zadania. Przyjmowanie przebaczenia Bożego nie może być konsumowaniem miłosierdzia Bożego. Bóg przebacza grzechy, ale jednocześnie zaprasza człowieka do ofiarnej miłości. Z przebaczeniem pełnym miłosierdzia (Ja ciebie nie potępiam) grzesznik otrzymuje polecenie: Idź, a od tej chwili już nie grzesz! (J 8,11). Wraz z łaską uzdrowienia Jezus nie obawia się udzielić choremu wyraźnej przestrogi: Oto wyzdrowiałeś. Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło (J 5,14). Gdybyśmy zatrzymali się na doświadczeniu Boga, który kocha za darmo i niczego nie wymaga, łatwo moglibyśmy uczynić z chrześcijaństwa tanią religię hippisów.
Czego Bóg od nas wymaga? Po pierwsze, wymaga słuchania: Pierwsze jest: Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest jeden (Mk 12,29). Słuchanie jest pierwszym nakazem Boga. Po drugie, wymaga odpowiedzi: Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą (Mk 12,30). Odpowiedź na miłość Stwórcy wyraża się nie tylko w relacji do Niego, ale także w relacjach międzyludzkich: Drugie jest to: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Nie ma innego przykazania większego od tych (Mk 12,31). Doświadczenie sakramentu pojednania powinno być nie tylko przyjmowaniem miłości, ale również ofiarowywaniem jej Jezusowi i naszym bliźnim, szczególnie zaś tym, którzy nas zranili brakiem miłości wobec nas. Ofiarowanie przebaczenia, które jest dawaniem miłości "naszym winowajcom", jest tak istotne, iż Jezus zastrzega się, że przebaczenie Boga będzie skuteczne tylko pod warunkiem udzielenia im wpierw naszego przebaczenia. 7. Dojrzałość sumienia Z doświadczeniem odpowiedzialności za siebie i swoje czyny wiąże się w sposób ścisły dorastanie do coraz pełniejszej dojrzałości sumienia. Do prawdziwego uzdrowienia wewnętrznego konieczne jest dojrzałe sumienie. Długie dotkliwe doświadczanie krzywdy często zniekształca ludzkie sumienie. Krzywda może czynić sumienie niepewnym, lękliwym, nadwrażliwym. Kiedy osoba skrzywdzona nie podejmuje problemu krzywdy, wtedy owo niepewne i lękliwe sumienie z czasem może stać się nieczułe, niewrażliwe, zatwardziałe. Pod wpływem przewlekłej krzywdy, która nie zostanie wewnętrznie przezwyciężona, człowiek staje się nieraz uczuciowo twardy. Wraz z twardnieniem ludzkiej emocjonalności, zwykle twardnieje również jego sumienie. Sumienie dojrzałe jest sumieniem prawym, czułym i wrażliwym. Prawość sumienia, uczciwość wewnętrzna jest pierwszym zasadniczym warunkiem prawdziwego uzdrowienia wewnętrznego. Prawość wewnętrzna wymaga "przede wszystkim tego, aby człowiek odrzucił pozory, wyzbył się zafałszowań, aby odnalazł się w całej swojej wewnętrznej prawdzie. Jest to prawda jego sumienia. Prawdy uczymy się powoli, stopniowo. Prawda wymaga cierpliwości. Życie prawdziwsze nie zawsze jest łatwiejsze z ludzkiego punktu widzenia. Zły duch, który ze swej istoty jest kłamcą i ojcem wszelkiego kłamstwa, odwołując się do trudu życia w prawdzie, podpowiada nam, iż stawianie czoła poczuciu skrzywdzenia będzie wiązać się w wieczną torturą, męką i wiecznym upokorzeniem. I chociaż rzeczywiście pierwszy etap wewnętrznego uzdrowienia z poczucia krzywdy jest nieraz bardzo bolesny, to jednak z czasem przychodzi doświadczenie wolności wewnętrznej, porządku, harmonii, które czynią życie ludzkie spokojniejszym i radośniejszym. Życie w prawdzie jest zawsze życiem szczęśliwym. V. SZTUKA STAWIANIA CZOŁA CIERPIENIU Bardzo ważnym rysem chrześcijańskiego życia duchowego na drodze uzdrowienia z poczucia krzywdy jest przyjmowanie i znoszenie cierpienia. Nasza miłość do ludzi, jak też do Boga sprawdza się w cierpieniu. To właśnie w cierpieniu najczęściej objawia się głębia naszego zakorzenienia w Chrystusie i głębia naszych więzi z bliźnimi. Dzisiejsza cywilizacja walczy z cierpieniem i ucieka od niego za wszelką cenę. Najbardziej chore przejawy naszej cywilizacji są wyrazem ucieczki od trudu życia i od cierpienia. Istnieją zasadniczo dwa skrajne i jednocześnie niedojrzałe podejścia do cierpienia. Pierwsze z nich to próba wyeliminowania każdego cierpienia za wszelką cenę. Drugim niedojrzałym podejściem do cierpienia jest nadawanie sensu samemu cierpieniu i koncentracja na własnym poczuciu skrzywdzenia. Odczucie skrzywdzenia połączone z pielęgnowaniem go zdaje się
nadawać sens ludzkiemu życiu. Cierpienie bywa "tragicznie trudne" nie tylko wówczas, kiedy człowiek usiłuje od niego uciec, ale także wtedy, gdy je ubóstwia i uznaje za środek prowadzący do zbawienia. Cierpienie samo w sobie jest zawsze złe; ono niszczy i zabija. Cierpienie ludzkie ma sens tylko wówczas, kiedy jest przeżywane w jedności z cierpiącym Chrystusem. Uzdrowienie wewnętrzne domaga się bardzo wyważonego, roztropnego i mądrego podejścia do cierpienia. Nie może to być jedynie ludzka mądrość, która kalkuluje, jak uniknąć cierpienia. Powinna to być także mądrość Boża, której podoba się nieraz posłużyć się "głupstwem cierpienia i krzyża" dla przyjścia z pomocą człowiekowi w jego drodze do domu Ojca. Dwa rodzaje cierpienia Rozeznając naszą sytuację skrzywdzenia, powinniśmy wyróżnić dwa rodzaje cierpienia, dwa rodzaje "krzyża". Jedno z nich jest "słuszne", ponieważ stanowi owoc naszych grzechów. W takim cierpieniu odbieramy jedynie uzasadnioną "karę" za nasze uczynki. Tego cierpienia nie możemy traktować jako "krzyża", który zsyła nam Jezus. Kiedy cierpimy z powodu naszych konkretnych grzechów, wówczas Bóg zaprasza nas do wyzwolenia się zarówno z grzechu, jak i cierpienia, które on rodzi. Są jednak w naszym życiu cierpienia, które nie są związane w żaden sposób z naszą winą i grzechem. Są to cierpienia, które - podobnie jak w życiu Jezusa - zostają dopuszczone przez Boga. Jezus cierpi wielką krzywdę od ludzi, choć sam nic złego nie uczynił. Krzywda, którą wyrządzają nam ludzie, jest naszym prawdziwym krzyżem, na podobieństwo krzyża Jezusa. Ten rodzaj cierpienia jest wezwaniem nie tyle do nawrócenia, ile raczej do zjednoczenia z Jezusem i naśladowania Go w cierpieniu i krzyżu. Cierpienie przyjęte w duchu upodabniania się do Jezusa traci swą niszczącą moc. Cierpienie przyjęte z Jezusem, przez Jezusa i dla Jezusa staje się dla nas miejscem zbawienia siebie i innych. Tak przeżywane cierpienie staje się źródłem radości, pokoju i pocieszenia. Cierpienie przyjęte z rąk Jezusa i dla Jezusa jest drogą do pełni życia - do zmartwychwstania. W ten sposób nasza więź z Chrystusem i nasza miłość do braci oczyszcza się i dojrzewa. VI. WERBALIZACJA STANÓW WEWNĘTRZNYCH 1. Pomoc kierownictwa duchowego oraz pomoc terapeutyczna W procesie przebaczenia i pojednania ludzi żyjących w głębokim poczuciu krzywdy konieczna jest zwykle pomoc osób, które mogłyby dzielić z nimi ciężar doznanej krzywdy. Pomoc ta powinna być dostosowana do sytuacji, wieku, głębi skrzywdzenia oraz innych ważnych okoliczności. Miejscem takiej pomocy może być dobrze prowadzone kierownictwo duchowe. W trudniejszych przypadkach konieczna bywa także psychoterapia. VII. DYNAMIKA PROCESU UZDROWIENIA 1. Medytacja słowa Bożego Gdyby osoba skrzywdzona szukała rozwiązywania problemu zranień wewnętrznych jedynie w rozmowie z kierownikiem czy terapeutą - mogłaby go to hamować w rozwoju. Tego typu praktykom powinno
towarzyszyć wypowiadanie wszystkich bolesnych doświadczeń życiowych przed Bogiem. W procesie uzdrowienia wewnętrznego to przede wszystkim Pan Bóg ma być Tym, na kogo osoba zraniona "przenosi" całe swoje cierpienie i od kogo oczekuje uzdrowienia i wyzwolenia. Wypowiadanie bolesnych uczuć w kierownictwie duchowym jest jedynie przygotowaniem, by móc je wypowiadać z większą jasnością i wolnością wewnętrzną przed Bogiem. Takie właśnie stawanie przed Stwórcą, ostatecznym źródłem życia, prowadzi zranionego do uzdrowienia wewnętrznego. Tylko sam Pan Bóg może "przekonać" osobę zranioną, iż jej życie ma sens także wówczas, gdy czuje się ona skrzywdzona, ograniczona i pełna słabości. Modlitwa jest istotnym miejscem, w którym dokonuje się prawdziwe uzdrowienie wewnętrzne. Słowo Boże, którego człowiek słucha z otwartością, odpowiada mu na wszystkie najtrudniejsze pytania życiowe. Ono doprowadza osobę zranioną do najgłębszego źródła uzdrowienia wewnętrznego - do ojcowskiej miłości Boga, która objawiła się w Jezusie Chrystusie. 2. Zasadniczy przełom Teraz dopiero osoba skrzywdzona gotowa jest naprawdę dotknąć centralnego nerwu całej choroby: swojej zranionej ambicji, zranionej pychy. Na tym etapie uzdrowienia z poczucia skrzywdzenia konieczna jest duchowa walka, zmaganie wewnętrzne, które ma doprowadzić do jednoznacznej decyzji ukorzenia się przed Bogiem i otwarcia się na Jego miłosierdzie. 3. Gorąca modlitwa i łaska pocieszenia Pierwszym owocem wewnętrznego ukorzenia się przed Bogiem jest pragnienie żarliwej i gorącej modlitwy. Cechuje ją nieraz determinacja ewangelicznego ślepca: Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną! (Łk 18,38). Modlitwa ta nie jest już tylko - jak miało to miejsce na początku - "opowiadaniem" Panu Bogu o swoich cierpieniach i udrękach, o doznanych krzywdach i zranieniach, ale jest wielkim błaganiem o nieskończone miłosierdzie Boga, jest dziecięcym otwarciem się na Jego łaskę. Człowiek upokorzony wewnętrznie łaknie przede wszystkim miłosierdzia. Zdaje sobie bowiem sprawę, iż wraz z nim doświadcza w pełni pocieszenia, nadziei i pokoju serca. I dochodzimy do sedna. Z doświadczenia pocieszenia i wolności wewnętrznej rodzi się potrzeba pojednania się z ludźmi i z Bogiem. Człowiek doświadcza nieraz także wielkiej wdzięczności wobec Boga. Samo zranienie bywa wówczas odbierane jako łaska, dar, który pomaga głębiej otworzyć się na Boga i Jego miłosierdzie. Całe to przeżycie jest odbierane nieraz jako jeden wielki cud wewnętrzny. Ta pierwsza wygrana walka wewnętrzna daje człowiekowi nie tylko wiarę w łaskę Boga, ale także wiarę w skuteczne jej wykorzystanie przez człowieka. 4. Przemiana pod wpływem upokorzenia wewnętrznego Doświadczenie upokorzenia wewnętrznego pozwala zranionemu popatrzeć w nowym świetle na własną sytuację i sytuację osób, które go zraniły. Zaczyna on rozumieć, że jego gniew, złość jest reakcją "starego człowieka", który odpłaca złem za zło. Teraz dopiero widzi, że poddając się takim uczuciom, pomnaża jedynie zło w sobie i wokół siebie. Dostrzega też, iż bezradność i niemoc, których doświadcza, były także udziałem jego krzywdzicieli. Odkrywa wówczas prawdziwość modlitwy Jezusa: Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią (Łk 23,34). Słowa te nie są wyrazem naiwnej litości, ale są owocem głębokiego wglądu w serce człowieka. Poprzez uzdrowienie wewnętrzne osoba zraniona może pełniej korzystać z nieskończonego miłosierdzia Bożego. Właśnie to wejście w doświadczenie miłosierdzia Boga czyni jej serce hojnym i szlachetnym. W kontakcie z miłosierdziem Ojca niebieskiego rodzi się potrzeba przebaczenia. Pod wpływem przyjętego miłosierdzia człowiek odkrywa, że przebaczenie jest jedyną
drogą do rozwiązania "całego problemu". IX. OD PRZEBACZENIA DO POJEDNANIA 1. Przebaczenie a pojednanie Często zdarza się, iż osoby dążące do pokonania w sobie poczucia krzywdy mylą przebaczenie z pojednaniem. Są to jednak dwa różne, chociaż ściśle ze sobą złączone, doświadczenia. Przebaczenie uprzedza pojednanie; stanowi także konieczny warunek prawdziwej jedności i zgody między ludźmi. Pojednanie może być budowane tylko na wzajemnej wymianie przebaczenia - ofiarowanie przebaczenia powinno być wówczas złączone z jego przyjęciem. Przebaczenie ma charakter doświadczenia wewnętrznego. Jest ono osobistą decyzją odpuszczenia "naszym winowajcom" wszystkich ich przewinień i grzechów popełnionych wobec nas. Dokonuje się ono w głębi serca i nie zależy od bliźniego. Osobiste przebaczenie "swojemu winowajcy" jest możliwe także wówczas, kiedy z różnych przyczyn nie można się jeszcze z nim w pełni pojednać. Można obdarzyć przebaczeniem "naszego winowajcę" także wtedy, gdy nie poczuwa się on jeszcze do odpowiedzialności za wyrządzone zło i sam trwa wobec nas w postawie nieżyczliwości, niechęci czy wrogości. Przebaczenie jest zawsze możliwe, ponieważ zależy ono wyłącznie od decyzji serca. W pojednaniu natomiast konieczne jest zaangażowanie stron uwikłanych w konflikt. 2. Wziąć odpowiedzialność za wyrządzoną krzywdę Aby pojednanie mogło być prawdziwe, obie strony konfliktu powinny uznać swoją odpowiedzialność. Pojednanie może być budowane tylko na prawdzie i sprawiedliwości. Pojednanie powinno też łączyć się z gotowością naprawienia wyrządzonych krzywd w takim jednak wymiarze, w jakim jest to możliwe.