W cieniu afgańskiego mitu Krzysztof Strachota W 2014 roku ma zakończyć się istotny etap prowadzonej przez USA i sojuszników od 11 września 2001 roku światowej wojny z terroryzmem, etap (od)budowy państwa afgańskiego jako stabilnego i demokratycznego podmiotu w regionie. Zostanie także zamknięty pewien rozdział w polityce Zachodu wobec Afganistanu i jego otoczenia. Z końcem roku 2014 ma się zakończyć kierowana przez NATO misja Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa w Afganistanie (ISAF), co równoznaczne jest z całkowitym wycofaniem z tego kraju jednostek bojowych. Równolegle w 2014 roku spodziewana jest redukcja kontyngentu wojsk amerykańskich i sojuszniczych działających w ramach misji Trwała Wolność Afganistan (Operation Enduring Freedom Afghanistan; OEF) przy czym w skrajnych scenariuszach nie jest wykluczone całkowite wycofanie się Amerykanów z tego kraju. Zakłada się, że po 2014 roku w Afganistanie pozostaną jednak kontyngenty szkoleniowe państw NATO pracujące na potrzeby państwa afgańskiego. Chwiejna równowaga W powszechnym mniemaniu stawiane przez Zachód założenia operacji w Afganistanie udało osiągnąć się co najwyżej połowicznie. Dominuje obawa, że pozytywne efekty nie będą trwałe, decyzja o zakończeniu misji w 2014 jest efektem raczej zmęczenia sojuszników niż poczucia spełnienia. W tym kontekście rok 2014 postrzegany jest jako odmrożenie afgańskich problemów (nowa wojna domowa, nowe rządy talibów, rozpad państwa ) i zapowiedź poważnego kryzysu wokół Afganistanu. Największe obawy dotyczące regionalnych konsekwencji roku 2014 formułowane są pod adresem posowieckiej Azji Centralnej: młode i relatywnie słabe państwa mają być szczególnie narażone na konsekwencje spodziewanej destabilizacji Afganistanu po wycofaniu zachodnich sił, najmocniej też odczują załamanie chwiejnej równowagi między mocarstwami aktywnymi w regionie: Rosją, Chinami i USA. Obawy o destabilizację Azji Centralnej w kontekście Afganistanu wryte są głęboko w regionalne myślenie o bezpieczeństwie. I powodów do tego jest wiele. Republiki centralnoazjatyckie uzyskały niepodległość wraz z upadkiem Związku Sowieckiego,
20 Krzysztof Strachota, W cieniu afgańskiego mitu ten zaś kojarzy się między innymi z klęską interwencji sowieckiej w Afganistanie (1979-1989) i traumą, którą ta przyniosła. Większość sytuacji, gdy w minionych dwóch dekadach poszczególne państwa regionu stawały na krawędzi chaosu, wywodziła się (w czym ogromna rola autosugestii i propagandy) z radykalnego islamu, dla którego inspirację i wsparcie miał stanowić Afganistan. Były to między innymi próby stworzenia islamskiej republiki w Uzbekistanie (początek lat dziewięćdziesiątych XX wieku); krwawa (około 100 tysięcy zabitych, ponad milion uchodźców) wojna domowa w Tadżykistanie (1992-1997); rajdy mudżahedinów z Islamskiego Ruchu Rok 2014 rysuje perspektywę próżni po Zachodzie w regionie Azji Centralnej. Uzbekistanu w celu powołania kalifatu w Ferganie (lata 1999 i 2000); rebelia w uzbeckiej Ferganie (rok 2005); wreszcie ograniczone w skutkach i w sumie rzadkie, ale regularne zamachy terrorystyczne przypisywane radykałom islamskim (w Uzbekistanie, Tadżykistanie, ostatnio w Kazachstanie) i starcia z mudżahedinami w Tadżykistanie (nasilone między innymi w latach 2009-2010). Poparciem dla tezy o kluczowym znaczeniu Afganistanu w tych wydarzeniach jest zarówno schronienie i wsparcie, które znajdowali tam tadżyccy mudżahedini w latach dziewięćdziesiątych XX wieku, jak też przede wszystkim zakorzenienie się w Afganistanie Islamskiego Ruchu Uzbekistanu (IRU) i powstałej w wyniku rozłamu Islamskiej Unii Dżihadu (IUDż). IRU/IUDż przebywają w Afganistanie od 2000 roku i mocno wpisały się w afgański i pakistański pejzaż radykalnych środowisk muzułmańskich (Al-Kaidy). Są nie tylko istotną siłą zbrojną biorącą dziś udział w walkach w Afganistanie, lecz także środowiskiem zdolnym prowadzić działalność werbunkową, propagandową i terrorystyczną nie tylko w Azji Centralnej, ale także w Europie (głównie w Niemczech) czy nawet USA. W tym kontekście wizja uwolnienia sił i środków radykałów z Afganistanu (jak też większe pola działania afgańskich mafii narkotykowych) po 2014 roku nabiera dla Azji Centralnej wymiaru na poły apokaliptycznego. Strategiczny dżihad Drugim wymiarem zmiany jest spodziewane odejście USA z regionu. Trudno przecenić znaczenie ponad dziesięciu lat obecności amerykańskiej w regionie to jeden z filarów jego odrębności i niepodległości poszczególnych państw po 11 września 2001 roku. W Azji Centralnej w charakterze zaplecza operacji w Afganistanie powstały wtedy wojskowe bazy amerykańskie: w Kirgistanie i Uzbekistanie, francuska w Tadżykistanie, niemiecka w Uzbekistanie; przez kirgiski Manas przeszła większość żołnierzy koalicji służących w Afganistanie. Amerykanie pozwolili poczuć się podmiotami gry politycznej republikom mentalnie pozostającym w ZSRS, pokazali, że nie tylko Rosjanie są w stanie zapewniać im bezpieczeństwo, a rosyjski monopol na
Krzysztof Strachota, W cieniu afgańskiego mitu 21 obecność wojskową w Azji Centralnej nie jest wieczny. Za bazami poszły pieniądze: salony światowej polityki; z czasem rozbudowa północnego szlaku zaopatrzenia misji w Afganistanie i potencjalna trasa wycofywania wojsk (NDN). Koniec końców, współpraca okazała się trudna i kosztowna zarówno dla Azji Centralnej, jak i dla USA i NATO, i choć skutków mentalnej rewolucji nie da się cofnąć, 2014 rok rysuje perspektywę próżni po Zachodzie. Efektem takiego postrzegania (dotyczy to polityków, ekspertów i mediów z regionu, z Rosji i Zachodu) konsekwencji 2014 roku jest oczekiwanie na destabilizację regionu, autopromocja Rosji (przy użyciu zdominowanej przez nią Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym OUBZ) jako jedynego gwaranta bezpieczeństwa regionu, wreszcie odbierane na tym obszarze jako mało obiecujące zabiegi Waszyngtonu o utrzymanie współpracy wojskowej z państwami regionu po 2014 roku. Szkopuł w tym, że ta zdroworozsądkowa perspektywa zagrożeń opisuje rzeczywistość w ograniczonym stopniu, doskonale za to pozwala zrozumieć siłę i użyteczność mitu o zagrożeniu afgańskim w Azji Centralnej. Ten zaś wymaga kilku sprostowań. Dzięki USA republiki mentalnie pozostające w ZSRS poczuły się podmiotami gry politycznej, przekonały się, że nie tylko Rosjanie są w stanie zapewniać im bezpieczeństwo. Po pierwsze, w minionych dwóch dekadach Afganistan (czy to w okresie bezpośrednio po ewakuacji Sowietów, czy to pod rządami talibów, czy to z perspektywy poszczególnych komendantów polowych) nigdy nie przejawiał agresywnych zamiarów wobec państw Azji Centralnej, a sporadyczne incydenty zbrojne nie mogą przesłaniać doskonałych biznesów prowadzonych także z talibami zwłaszcza przez Turkmenów, czy aktywnego zaangażowania w konflikt afgański Uzbekistanu (w mniejszym stopniu Tadżykistanu) i zwłaszcza Rosji. Także dziś przy najczarniejszych dla Afganistanu scenariuszach trudno sobie wyobrazić wolę polityczną i środki do jakiegokolwiek najazdu na północ historycznie kierunek presji i ekspansji jest przeciwny. Po drugie, Afganistan nie był i nie jest źródłem radykalizmu islamskiego w Azji Centralnej: ani wojna domowa w Tadżykistanie, ani rebelia w Ferganie (2005 rok) nie były inspirowane z Afganistanu wyrastały z miejscowych problemów. Podobnie zresztą liczba wszystkich ofiar zamachów terrorystycznych w Azji Centralnej z domniemanym afgańskim śladem nie zbliża się nawet do liczby zmasakrowanych podczas protestów w Andiżanie w 2005 roku (oficjalnie zginęło 187 osób, prawdopodobnie około 800). Za to Afgańczycy mogliby mieć pretensje o IRU/IUDż zaimportowane z Azji Centralnej. Nic nie wskazuje również na możliwość otwarcia nowego frontu przez Al-Kaidę w Azji Centralnej po 2014 roku: nie zrobili tego do tej pory (gdy obecność sił zachodnich dawała ku temu
22 Krzysztof Strachota, W cieniu afgańskiego mitu podstawę), tym bardziej nie powinni tego robić, gdy decydenci, sponsorzy i bojownicy mają i długo będą mieli swój strategiczny dżihad w Syrii i na całym buzującym Bliskim Wschodzie. Po trzecie wreszcie, mimo kasandrycznych pohukiwań płynących czy to z Azji Centralnej, czy z Rosji, nie widać oznak przygotowań do odparcia domniemanego zagrożenia z Afganistanu. Tadżykistan potencjalnie najbardziej narażony na ataki z Afganistanu, a przy tym najbardziej podatny na wstrząsy wewnętrzne konsekwentnie odmawia powrotu rosyjskich pograniczników na afgańską granicę oraz latami zwodził (sytuacja ta utrzymywała się do końca września bieżącego roku) Moskwę przy ratyfikacji umowy przedłużającej pobyt jej bazy wojskowej. Uzbekistan w przededniu 2014 roku wychodzi z jedynego sojuszu, w jakim jest, czyli z OUBZ. Sam OUBZ aspirujący do równorzędnego z NATO statusu jest silny wyłącznie siłą i ambicjami Rosji, ta zaś w Azji Centralnej zabiega o mechanizmy pozwalające interweniować w konflikty wewnętrzne i całkowite wypchnięcie z regionu Amerykanów, nie zaś podniesienie zdolności militarnych w przededniu prorokowanego załamania Afganistanu. Poręczny instrument Afganistan zwłaszcza w kontekście kończącej się operacji ISAF jest i pozostanie projekcją traum Azji Centralnej, w jeszcze większym jednak stopniu pozostaje instrumentem politycznym. Dla reżimów w regionie to łatwe wytłumaczenie problemów chociażby z radykalizmem islamskim i pośrednie usprawiedliwienie polityki represji wobec społeczeństwa; to podstawa do zabiegów o dalszą pomoc z Zachodu i najpoważniejsza płaszczyzna współpracy politycznej. Dla Rosji to dodatkowo argument przeciwko amerykańskiej polityce na świecie ( zamiast rozwiązać, tylko zwiększyli problem ) oraz jeden z ostatnich argumentów uzasadniających militarne ambicje Moskwy w Azji Centralnej. Dla Waszyngtonu natomiast okazja do zabiegania o utrzymanie przyczółków w Azji Centralnej po 2014 roku pod pretekstem odpowiedzialności za sojuszników. Założenie, że kwestia Afganistanu i 2014 roku jest zmitologizowana, a zagrożenie przesadzone, nie gwarantuje jednak Azji Centralnej ani spokoju, ani nawet impregnacji na impulsy przychodzące z tego kraju. Wyzwań jest sporo, a ich eskalacja może zbiegnąć się w czasie z procesem zakończenia misji ISAF lub też z okresem bezpośrednio po jej zakończeniu. Do wyzwań należą: problemy gospodarcze i socjalne (głównie w Kirgistanie, Tadżykistanie i Uzbekistanie), duża dynamika demograficzna, przewartościowania kulturowo-ideologiczne w społeczeństwach (w tym wzrost roli islamu), słabość i niewydolność poszczególnych instytucji państwowych, a wręcz całych systemów. W Kazachstanie i Uzbekistanie zbliża się moment sukcesji władzy
Krzysztof Strachota, W cieniu afgańskiego mitu 23 (obaj prezydenci przekroczyli siedemdziesiąty rok życia), co z natury systemów politycznych i roli prezydenta w państwie będzie poważnym przełomem dla tych krajów w Uzbekistanie mogłoby to uwolnić skumulowane frustracje i problemy zarówno w społeczeństwach, jak i wśród elity. Jest prawdopodobne, że w przypadku wybuchów społeczno-politycznych czy ewentualnego załamania się poszczególnych państw może dojść do wystąpień z rysem islamskim lub do konfliktów zbrojnych. W tym wariancie Afganistan mógłby jak niegdyś stać się oparciem dla poszczególnych grup, a Azja Centralna mogłaby przyciągnąć przykładowy IRU czy IUDż. Nagłośnienie i rozgrywanie takich sytuacji byłoby na rękę poszczególnym siłom w regionie i poza nim. Istotne wydaje się jednak podkreślenie, że to nie Afganistan byłby czynnikiem decydującym o problemach Azji Centralnej. Jeżeli 2014 rok cokolwiek zmienia, to tylko kontekst, w którym postrzegana byłaby ewentualna niestabilność w regionie. Sam na sam Bez wątpienia poważna redukcja interesów i instrumentów amerykańskich (czy szerzej: zachodnich) w Afganistanie i związane z tym znaczne ograniczenie lub utrata interesów i instrumentów w Azji Centralnej w związku z 2014 rokiem dość istotnie zmieniłyby układ sił między mocarstwami w regionie. Bez wymiaru bezpieczeństwa, przy śladowych interesach gospodarczych i politycznych USA de facto zostałyby wyparte z regionu, ten zaś pozostałby sam na sam z Rosją i Chinami. Tutaj otwiera się szereg pytań. Można przypuszczać, że ponaddziesięcioletnia obecność USA i NATO w regionie przyczyniła się do okrzepnięcia państwowości poszczególnych republik, wyhamowała też naturalną Jest niemal pewne, że po 2014 roku bez amerykańskiego bufora zaostrzy się rywalizacja o Azję Centralną między Rosją i Chinami. w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku skłonność do oparcia tych państw na Moskwie. Obserwowane w ostatnich latach zabiegi Rosji o reintegrację Azji Centralnej w oparciu o OUBZ (czy o unię celną w przypadku Kazachstanu) są próbą odzyskania a nie umocnienia wpływów w regionie. Również typowe dla Rosji w ostatniej dekadzie XX wieku rozgrywanie i inspirowanie konfliktów wewnętrznych i regionalnych jako baza do umacniania swojej pozycji dziś jest o wiele bardziej ryzykowne i kosztowne Moskwa sięga do tego (kazus wojny z Gruzją w 2008 roku czy zarządzanie przewrotem w Kirgistanie w 2010 roku), ale jest świadoma swoich ograniczeń (w 2010 roku ani Rosja, ani OUBZ nie zaangażowały się w krwawy konflikt etniczny między Kirgizami a kirgiskimi Uzbekami). Wreszcie w ciągu ostatniej dekady USA i NATO faktycznie zrobiły przestrzeń dla Chin (a teraz mają całkowicie im zwolnić miejsce) skala i dynamika chińskiego zaangażowania w Azji Centralnej
24 Krzysztof Strachota, W cieniu afgańskiego mitu czyni z Chin w coraz większym stopniu poważnego gracza politycznego. Tutaj też wyraźnie rysuje się problem bezpieczeństwa: pierwszym i niezbywalnym powodem chińskiego zaangażowania się w Azji Centralnej była obawa o stabilność chińskiego Turkiestanu. Zważywszy, że poziom stabilności Azji Centralnej podobnie jak skuteczność rosyjskich pomysłów na stabilizację w regionie nie jest dla Pekinu satysfakcjonujący, a rok 2014 wprowadzi nowe komplikacje, można spodziewać się większego zaangażowania Chin w sferze bezpieczeństwa. Jak dotąd Pekin zabezpieczał interesy za pomocą pieniędzy (kredyty, granty, inwestycje lub dzięki wpływom politycznym w Pakistanie (Pakistan jest strategicznie uzależniony od Chin, te zaś są w stanie wymóc na Islamabadzie bezpieczeństwo swoich interesów od strony uzależnionych od Pakistanu talibów). Niemal pewne jest, że po 2014 roku bez amerykańskiego bufora rywalizacja o Azję Centralną między Rosją i Chinami zaostrzy się i będzie to zderzenie dwóch skrajnie różnych strategii: rosyjskiej opartej na politycznej i militarnej sile oraz chińskiej preferującej bardziej miękkie (przede wszystkim gospodarcze i finansowe) instrumenty, choć Pekin szuka jednak bardziej bezpośredniego wpływu na bezpieczeństwo. Zarówno Moskwa, jak i Pekin nie szykują się do zastępowania sił ISAF i USA w Afganistanie ani do obrony Azji Centralnej przed najazdem talibów. Rzeczywista zmiana dokonuje się na innych frontach. Rok 2014 będzie istotną cezurą i wstrząsem, ale przede wszystkim dla USA, NATO oraz ich (czyli również naszej) przyszłości w Azji Centralnej. Krzysztof Strachota jest analitykiem Ośrodka Studiów Wschodnich.