Czë Kaszëbi czëtają? s. 3



Podobne dokumenty
Oświata na Kaszubach. Osiągnięcia na przestrzeni ponad 20 lat

Komponent kulturowy w nauczaniu języka kaszubskiego - opinie młodzieży. Wanda Lew-Kiedrowska Danuta Stanulewicz

REGULAMIN. PATRONAT NAUKOWY: Rada Języka Kaszubskiego. Zespół ds. Języka Kaszubskiego przy Zarządzie Głównym Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego.

Tu sã gôdô pò kaszëbskù! s. 3

Co wiemy po Zdrzadni Tespisa? s. 3 Gdańskie medale s. 36 W NUMERZE PŁYTA ZE SŁUCHOWISKIEM SPIĄCÉ WÒJSKÒ ROK KS. JANUSZA ST.

Drodzy Czytelnicy! Szansa dla powiatu

Protokół z posiedzenia Kaszubskiego Zespołu Parlamentarnego

Uwagi na temat poradnika dla nauczycieli pt. Kaszuby przez wieki (cz. 13)

GOSPODARKA MORSKA POLSKI 2013

pod patronatem Burmistrza Gminy Iwonicz Zdrój Szkoła Podstawowa im. ks. Antoniego Podgórskiego w Iwoniczu zaprasza

KASZUBI WCZORAJ I DZIŚ

KASZUBI WCZORAJ I DZIŚ

Gospodarka morska w Polsce 2009 roku

8 Kaszubiaczek òd Kaszëbczi z wëbiéru Z Editą Jankòwską-Germek gôdô Matéùsz Bùllmann

Obchody setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości w SOSW dla Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej

KASZUBI WCZORAJ I DZIŚ

Żeglarskie laury przyznane!

Rozmowa ze sklepem przez telefon

Zawisza Czarny już w Gdyni. Szykuje się do nowego sezonu

Gdyńscy uczniowie walczyli na słowa i argumenty

Podsumowanie ankiet rekolekcyjnych. (w sumie ankietę wypełniło 110 oso b)

Regulamin konkursu pn. Pomysł kluczem do sukcesu

Nôprzód dlô Kaszëb. Zrzeszińcy grupa poetycko-ideowa w ruchu kaszubskim

KASZUBI WCZORAJ I DZIŚ

KASZUBI WCZORAJ I DZIŚ

Współczesna muzyka kaszubska w służbie edukacji regionalnej. Przegląd dokonań XXI wieku*

REGULAMIN KONKURSU MOJA POMORSKA RODZINA

REGULAMIN MIEJSKIEGO KONKURSU MOJA POMORSKA RODZINA

Spis prezentacji wystawy od 14 maja 2011 r. do 14 lutego 2014 r.

Związki społeczności uczniowskiej Szkoły Podstawowej nr 40 w Gdyni im. kpt. ż.w. K.O. Borchardta ze statkiem-muzeum Dar Pomorza

AKCJE, KAMPANIE, KONKURSY WSPIERAJĄCE CZYTELNICTWO O ZASIĘGU OGÓLNOPOLSKIM

Sprawozdanie merytoryczne za 2016 r. z działalności Stowarzyszenia Lokalna Grupa Działania Krajna Złotowska

KUSZNIEREWICZ. NIEMIECCZI KASZËBA s. 12. O ŻEGLARSTWIE I KASZUBACH s. 4 ROK KS. JANUSZA ST. PASIERBA

GALA Z OKAZJI 35-LECIA TYGODNIKA SOLIDARNOŚĆ Z UDZIAŁEM PREZYDENTA

NISZCZYCIEL MIN ORP KORMORAN ZWODOWANY

konkursowe Do II etapu konkursu - eliminacji na szczeblu gminnym Komisje konkursowe zakwalifikują po 2 osoby z każdej kategorii wiekowej

Pomorskie Forum na rzecz Wychodzenia z Bezdomności ogłasza konkurs plastyczny na plakat. Tytuł konkursu:

TWÒRZIMË W RODNY MÒWIE

REGULAMIN udzielania bezpłatnych porad w ramach Regionalnego Centrum Wsparcia Uniwersytetów Trzeciego Wieku (tekst jednolity)

R E G U L A M I N KONKURSU Zbiór Kaszubskich Życzeń

Rocznik Lubelskiego Towarzystwa Genealogicznego 4,

Urzędu Miejskiego w Chojnie z dnia 6 listopada 2012r.

Zaczynamy rok ks. Pasierba s. 18

s/y DAR SZCZECINA ma juŝ 40 lat.

MODERNIZACJA KSZTAŁCENIA ZAWODOWEGO W MAŁOPOLSCE PROJEKT SYSTEMOWY WOJEWÓDZTWA MAŁOPOLSKIEGO

Cena 24,90 zł. K U R S DZIENNIKARSTWA DLA SAMOUKÓW Małgorzata Karolina Piekarska

Zaczynała w tajnym Biurze "B", potem ścigała gangsterów, dziś mówi o sobie "represjonowana"

Od ponad roku trwa intensywny nabór wniosków do szeregu działań w ramach jednego z największych programów unijnych Regionalnego Programu Operacyjnego

Owocny początek kampanii PSLu

REGULAMIN REKRUTACJI I UDZIAŁU W PROJEKCIE MŁODZI AKTYWNI - SKUTECZNI" Informacje ogólne

Klub Studencki POMORANIA ul. Straganiarska 20-23, Gdańsk

POLITYKA SŁUCHANIE I PISANIE (A2) Oto opinie kilku osób na temat polityki i obecnej sytuacji politycznej:

Damian Gastół. MAGIA 5zł. Tytuł: Magia 5zł. Autor: Damian Gastół. Wydawnictwo: Gastół Consulting. Miejsce wydania: Darłowo

W MOJEJ RODZINIE WYWIAD Z OPĄ!!!

REGULAMIN MIĘDZYPOWIATOWEGO KONKURSU HISTORYCZNEGO DROGI DO WOLNOŚCI W ROCZNICĘ 100- LECIA ODZYSKANIA PRZEZ POLSKĘ NIEPODLEGŁOŚCI

Projekt Wzmacnianie umiejętności pozwalających młodzieży powiatu chojnickiego na aktywne uczestnictwo w życiu publicznym"

Ryby mają głos! Klub Gaja działa na rzecz ochrony mórz i oceanów oraz zagrożonych wyginięciem gatunków ryb.

Interdyscyplinarny projekt edukacyjny w PSM I st. w Prudniku - Rok Chopinowski

Moje miejsce zamieszkania w procesie zmian

Piotr Elsner odebrał nagrody w Pałacu Prezydenckim

INFORMACJE O PROJEKTACH, O KTÓRYCH MOWA W ART. 2 UST

MAGNIFICAT. W ZIEMI ŚWIĘTEJ s. 3. Rozmowa z Sylwią Bykowską s lat miasta Kartuzy s. 21. Rok Ks. Janusza St. Pasierba

UCHWAŁA NR 406/2012 RADY MIEJSKIEJ W RADOMIU. z dnia 24 września 2012 r.

KURS NA PRZYSZŁOŚĆ. Strategia i kierunki rozwoju Pomorskiego Związku Żeglarskiego (PoZŻ) na lata Gdynia, 12 października 2014 r.

Regulamin I Gminnego Konkursu o Życiu i Twórczości Henryka Sienkiewicza

Podniesienie bandery na ORP Kormoran przy nabrzeżu Pomorskim

W kalejdoskopie pamięci Polska i Polacy w latach W kraju czy poza krajem? Dylematy Polaków

Dalsze informacje na temat konferencji na stronie

Regulamin konkursu pn. BOHATEROWIE NIEPODLEGŁEJ

S P R A W O Z D A N I E ZARZĄDU POWIATU ZGIERSKIEGO

Rok Nowa grupa śledcza wznawia przesłuchania profesorów Unii.

REGULAMIN udzielania bezpłatnych porad prawnych i obywatelskich Przepisy ogólne

Zespół Szkół im. Ignacego Łukasiewicza w Policach ul. Siedlecka Police tel. (0-91)

Regulamin Powiatowego Konkursu "100 lat Niepodległości"

Seminarium nt. Cruise Industry

Czym są Kongresy Obywatelskie?

Nowa świątynia. człowiekowi święta? Obchody jubileuszu Znicza KLĄTWA. Osady zaginione i o zmienionych nazwach w okolicach Biłgoraja.

40 LAT POLSKIEGO TOWARZYSTWA KRYMINALISTYCZNEGO

Czym są Kongresy Obywatelskie?

MOJA POMORSKA RODZINA

Recenzja opracowania M. Bryxa. pt: Rynek nieruchomości. System i funkcjonowanie.

REGULAMIN KONKURSU PLASTYCZNEGO. Polska, moja ukochana ojczyzna

Impreza na 102 czyli VI Powiatowe Targi Edukacyjne

Gdynia uczciła 130. urodziny Eugeniusza Kwiatkowskiego

KONKURS PLASTYCZNY NA PLAKAT ZWIĄZKI GDAŃSKA Z MORZEM

REGULAMIN KONKURSU PLASTYCZNEGO. na wykonanie koncepcji Pomnika Pamięci Zesłańców Sybiru i Niepodległości w Słubicach

Kandydaci Do Młodzieżowej Rady Gminy!

W numerze: - 80 lat biłgorajskiego szpitala - 50-lecie SM Łada - Wreszcie nowa hala sportowa

REGULAMIN KONKURSU NA OPOWIADANIE:

Współpraca pełnomocnika z organizacjami pozarządowymi w Starostwie Powiatowym w Kartuzach. Gdańsk, r.

Gdynia upamiętniła ofiary katastrofy smoleńskiej

INFORMACJA PRZEWODNICZĄCEGO SEJMIKU O PODEJMOWANYCH DZIAŁANIACH MIĘDZY SESJAMI ORAZ O KORESPONDENCJI WPŁYWAJĄCEJ DO KANCELARII SEJMIKU

Co warto mierzyć? (I w co warto wierzyć? z tego co zmierzone)

XII KONGRES PSL: nowy stary prezes

KOBIECOŚĆ A NIEPEŁNOSPRAWNOŚĆ

16. Gdańskie Targi Turystyczne. Nagroda Medal Mercurius Gedanensis w kategorii wystawcy krajowi. Najlepsza kampania promocyjna na rynki zagraniczne.

Przepisy o sprzedaży nieruchomości Skarbu Państwa: znów łatwiej o kredyt!

1) W jaki sposób rady samorządów uczniowskich szkół w mojej gminie dokumentują swoją działalność?

ORGANIZACJA NAUKI JĘZYKA KASZUBSKIEGO W SZKOLE OD ROKU SZKOLNEGO 2017/2018

KLUB STUDENCKI POMORANIA I ZARZĄD GŁÓWNY ZRZESZENIA KASZUBSKO- POMORSKIEGO SERDECZNIE ZAPRASZAJĄ UCZNIÓW SZKÓŁ ŚREDNICH I STUDENTÓW

Transkrypt:

CENA 5,00 ZŁ (w tym 5% VAT) NR 10 (469) PAŹDZIERNIK 2013 ROK KS. JANUSZA ST. PASIERBA MIESIĘCZNIK SPOŁECZNO-KULTURALNY ROK ZAŁOŻENIA 1963 www.miesiecznikpomerania.pl Czë Kaszëbi czëtają? s. 3 Pszczołë wrôcają do lasu s. 8 Chojnicki Kuba Rozpruwacz s. 60

Numer wydano dzięki dotacji Ministra Administracji i Cyfryzacji oraz Samorządu Województwa Pomorskiego. Dofinansowano ze środków Miasta Gdańska W NUMERZE: 2 Od redaktora 3 Chto chce czëtac pò kaszëbskù? Dariusz Majkòwsczi 4 Òdkriwóné na nowò. Wiérztë Idë Czajiny 6 Pływający ambasadorzy regionu (wald) 8 Nazôd do lasu Pioter Dzekanowsczi 10 Wiele mòżna, jak sã chce Katarzëna Główczewskô 12 Ludzki wymiar paragrafów Marek Adamkowicz 14 ZRK nadal skrywa tajemnice (część 1) Bogusław Breza 16 Smoki, gryfy i Graal Jacek Borkowicz 18 Rok 1945: szło nowe? Stanisław Salmonowicz 19 Działo się w październiku 20 Òd Kaszëbsczi Królewi do amerikańsczégò Jackson Eùgeniusz Prëczkòwsczi 22 Antoni Chołoniewski w Kościerzynie Tadeusz Linkner 23 Paczki z Kartuz w oflagu Murnau Jerzy Nacel 24 Bądkowski na dziś MSK 25 Gdańskim tropem dzieła z Sierakowic Jerzy Samp 27 Kaszëbskòsc mają we krwi Karolëna Serkòwskô 30 Gôdka ò kaszëbsczich kòwbòjach (dzél 2) Maya Gielniak 32 Ùczba 26. Najô historiô Róman Drzéżdżón, Danuta Pioch 34 Działo się w Gdańsku Teresa Juńska-Subocz I VIII NAJÔ ÙCZBA 35 Śladami Obrońców Poczty Polskiej Marta Szagżdowicz 36 Pod opiekę Matki Boskiej Leśnej (część 2) Jowita Kęcińska-Kaczmarek, Konrad Kaczmarek 37 Marsz Śledzia Ryszard Struck 38 Piesnie wanodżi Tómk Fópka 40 Sąsiedzi Kazimierz Ostrowski 40 Sąsedzë Tłóm. Bògùsława Gòłąbk 42 Z Remusem na kółku Edmund Szczesiak 46 Goręczyno. Od najdawniejszego osadnictwa do 1650 r. (część 3) Krzysztof Kowalkowski 48 Tyle się dzieje Maria Pająkowska-Kensik 49 Wspòminczi, wzrëszenia i łizë ks. Sławòmir Czalej, tłóm. dm 50 Wigor nasion Kazimierz Jaruszewski 51 Soyka i dobra poezja Maciej Stanke 52 Lektury 59 Wiedno Kaszëbë w kanadijsczim radio ezb 59 Barń na czerwònégò kùra rb 60 Szlachã krëjamnégò mòrdarztwa Róman Drzéżdżón 63 Klëka 67 Klnienié przesnité Tómk Fópka 68 Jesénné gôdczi ò pëlckòwsczi pismieniznie Rómk Drzéżdżónk POMERANIA RUJAN 2013

Od redaktora Za sprawą kaszubsko-gdańskiego Salonu Małe Ojczyzny podczas tegorocznych, XVII Targów Książki w Krakowie literatura pomorska zyska okazję do szczególnej promocji. Podczas największej w Polsce imprezy związanej z czytelnictwem wielu ludzi być może po raz pierwszy przekona się naocznie, że istnieją książki napisane po kaszubsku. Podczas licznych debat i dyskusji krakowianie i goście z całego kraju dowiedzą się, że Gdańsk jest kaszubskim miastem, że Kaszubą jest prymas Henryk Muszyński, zapoznają się z historią naszego piśmiennictwa od Floriana Ceynowy do czasów najnowszych, wezmą do ręki komiksy w naszej rodny mòwie, tłumaczenia z greckiego, japońskiego, polskiego na język kaszubski Do Krakowa pojadą też pomorscy naukowcy ze swoimi pracami oraz artyści, a wśród nich Olo Walicki, który wystąpi w trakcie gali wręczenia prestiżowej nagrody im. Jana Długosza. Mamy nadzieję, że to wydarzenie zainteresuje naszą literaturą polskich w tym pomorskich czytelników. Na zachętę publikujemy w październikowej Pomeranii recenzje kilku ciekawych książek, m.in. wracamy do Tajnej Organizacji Wojskowej Gryf Pomorski Andrzeja Gąsiorowskiego i Krzysztofa Steyera, która stała się w skali Pomorza prawdziwym bestsellerem. Miłośnikom kaszubskiej poezji przypominamy utwory Idy Czaji i proponujemy przygotowany przez Tomasza Fopke przegląd tekstów piosenek poświęconych wędrowaniu, a do wszystkich Czytelników Pomeranii apelujemy: czytajmy pomorską literaturę. Dariusz Majkowski PRENUMERATA Pomerania z dostawą do domu! PRENUMERATA Koszt prenumeraty rocznej krajowej z bezpłatną dostawą do domu: 55 zł. W przypadku prenumeraty zagranicznej: 150 zł. Podane ceny sa cenami brutto i uwzględniają 5% VAT. Aby zamówić prenumeratę, należy dokonać wpłaty na konto: PKO BP S.A. 28 1020 1811 0000 0302 0129 35 13, ZG ZKP, ul. Straganiarska 20 23, 80-837 Gdańsk, podając imię i nazwisko (lub nazwę jednostki zamawiającej) oraz dokładny adres zamówić w Biurze ZG ZKP, tel. 58 301 27 31, e-mail: wydawnictwo@kaszubi.pl Prenumerata realizowana przez RUCH S.A: zamówienia na prenumeratę (...) można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl. Ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl lub kontaktując się z Infolinią Prenumeraty pod numerem: 22 693 70 00 czynna w dni robocze w godzinach 7 17. Koszt połączenia wg taryfy operatora. OGŁOSZENIE Kaszëbë spiéwają Rôczimë Czëtińców Pomeranii do zgłosziwaniô sã do kònkùrsowégò przezérkù festiwalu Cassubia Cantat. Je òn namieniony dlô karnów, co grają kaszëbską mùzykã. Warënkã ùdzélu je przërëchtowanié nômni 3 dokazów, jaczé nalazłë sã na platce Cassubia Incognita, chtërny zamkłosc to sztëczczi zaregistrowóné òb czas pòwòjnowi Akcji Zbieraniô Fòlkloru. Kònkùrsowé dokazë mògą dostac rozmajitëch sztôłtów baladowëch, jazzowëch, rockòwëch i jinëch. Chãtny mògą sã zgłosziwac do 14 rujana 2013 r. Kònkùrsowé przesłëchania òdbãdą sã 19 rujana w zalë Bëtowsczégò Centrum Kùlturë. Òrganizatorama Cassubia Cantat są: Zôpadnokaszëbsczé Mùzeùm w Bëtowie, bëtowsczi part Kaszëbskò- Pòmòrsczégò Zrzeszeniô i Bëtowsczé Centrum Kùlturë. Lësta dokazów i nagrania z platczi Cassubia Incognita nalôżają sã na starnie www.skarbnicakaszubska.pl. red. ADRES REDAKCJI 80-837 Gdańsk ul. Straganiarska 20 23 tel. 58 301 90 16, 58 301 27 31 e-mail: red.pomerania@wp.pl REDAKTOR NACZELNY Dariusz Majkowski ZASTĘPCZYNI RED. NACZ. Bogumiła Cirocka ZESPÓŁ REDAKCYJNY (WSPÓŁPRACOWNICY) Danuta Pioch (Najô Ùczba) Karolina Serkowska Maciej Stanke (redaktor techniczny) KOLEGIUM REDAKCYJNE Edmund Szczesiak (przewodniczący kolegium) Andrzej Busler Roman Drzeżdżon Piotr Dziekanowski Aleksander Gosk Wiktor Pepliński Tomasz Żuroch-Piechowski TŁUMACZENIA NA JĘZYK KASZUBSKI Bogusława Gołąbek Dariusz Majkowski Iwona i Wojciech Makuratowie FOT. NA OKŁADCE pressmaster www.fotolia.pl WYDAWCA Zarząd Główny Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego 80-837 Gdańsk ul. Straganiarska 20 23 DRUK DRUKARNIA Waldemar Grzebyta Redakcja zastrzega sobie prawo skracania i redagowania artykułów oraz zmiany tytułów. Za pisownię w tekstach w języku kaszubskim, zgodną z obowiązującymi zasadami, odpowiadają autorzy i tłumacze. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń i reklam. Wszystkie materiały objęte są prawem autorskim. 2 POMERANIA PAŹDZIERNIK 2013

NAJÔ LËTERATURA Chto chce czëtac pò kaszëbskù? Tôrdżi ksążczi w Krakòwie, òb czas jaczich òsoblëwie mòcno bãdzemë mielë starã promòwac kaszëbską lëteraturã, są leżnoscą do szëkaniô òdpòwiescë na pitania, czë mómë dlô kògò pisac w rodny mòwie i czë mómë aùtorów, chtërny są w sztãdze twòrzëc dobré dokazë dlô kaszëbskòjãzëkòwégò czëtińca. DARIUSZ MAJKÒWSCZI Czej latos w strëmiannikù w Òstrzódkù Kaszëbskò-Pòmòrsczi Kùlturë w Gdini òdbëwała sã debata pòswiãconô prawie naji lëteraturze, przedstôwcowie wëdôwców, aùtorów i ùczałëch pòdczorchiwelë, że jednym z nôwiãkszich najich jiwrów je felënk czëtińców. Wiele piszącëch gôdô, że nie twòrzą pò kaszëbskù, bò ni ma dlô kògò. Ti, co nie òprzestelë pisac, mają swiądã, że karno czëtińców je môłé. To prôwda, że lëdzy, co sygają pò kaszëbsczé tekstë, nie je wiele, ale skòrno procent tëch, co nie czëtają ksążków pò pòlskù, je tak wësoczi, to ni mòżemë miec nôdzeji, że ù nas bãdze lepi. Tec jesmë w jesz gòrszi stojiznie. Wikszosc ùczącëch sã kaszëbsczégò w szkòle, czëtô le to, co jima zabédëją szkólny òb czas ùczbë. Wëjątczi na szczescé są, ale jaczi òni mają wëbiér? Młodzëznowi lëteraturë do czësta ni mómë. Nôczãscy dzysô młodi lëdze wëbiérają kòmiksë, bò jak pòwiôdają je w nich mało tekstu, a wiele òbrôzków gôdô Ana Glëszczińskô, szkólnô i aùtorka kaszëbsczich dokazów. Chcemë zarô równak dodac, że tëch kòmiksów pò kaszëbskù mómë leno pôrã. Mòże tej mô prôwdã prof. Daniél Kalinowsczi, chtëren je dbë, że Kaszëbóm przédno felëje dokazu przez wiôldżé d. Mòże dobrô lëteratura zwikszëłabë nama wielënã czëtińców Jaczé równak warënczi mùszimë miec na Kaszëbach, żebë pòkazywałë sã bëlné ksążczi? Jeżlë jidze ò stwòrzenié Dokazu, to nôwiãcy do zrobieniô mają tu sami ùtwórcë. To jima przënôlégô napisac Dokôz, a tej dopiérkù bãdze mòżna szëkac wspòmóżczi w jaczis spòłeczny kaszëbsczi òrganizacji, jakô dopòmògłabë w wëdanim pùblikacji. Gwës dzysdniowémù aùtorowi nie je letkò prezentowac swòje ùsôdzczi abò diskùtowac ò nëch, co wëszłë spòd jinégò pióra. Ni ma téż lëteracczich warkòwëch zéńdzeniów systemòwò prowadzonëch, felô lëteracczich kònkùrsów zagwësniwającëch nôdgrodë jak sã słëchô (czë chãc do pisaniô mògą kòmùs dac jaczés smiészné wëapartnienia pò 500 PLN?), do te lëteraturoznôwczé seminaria, jaczé sã òdbiwają, są czerowóné do spòlëznë akademicczi, a nié artisticzny. Ni ma téż jedny prowadny wëdôwiznowi wëcmaniznë klarëje prof. Kalinowsczi. Pioter Dzekanowsczi, aùtór midzë jinyma kaszëbsczich kòmiksów czë kriminału Kòmùda, je dbë, że nie felëje nama blós Dokazu, ale wszelejaczégò ùtwórstwa, jaczé lëdze chcelëbë czëtac. Rozmieje òn, że piszącym w rodny mòwie nie je letkò twòrzëc wiôlgą lëteraturã. Przecã ti, co klepią na przëtłoczniczi z kaszëbsczima lëtrama, to amatorzë, lëdze, jaczi normalno robią za szkólnëch, gazétników, mùzealników i co tam jesz. Dzysô ni mómë niżódnégò warkòwégò ùtwórcë. A jesz naszi lëteracë czãsto jimają sã rozmajitégò kaszëbsczégò pisaniô niesparłãczonégò z lëteraturą, bò tak cos je pòtrzébné do szkòłë, dlô turistów. Temù piszemë krótszé dokazë i nié tak wiele. To je pôrã dniów, jak jem gôdôł z jedną warkòwą pisôrką, chtërna ùsadzywô pò pòlskù. Rozprôwielë jesmë, jak wiele lëdzy w naszim kraju pisze warkòwò abò tej-sej, ale na dosc taczi wiżawie. Bëlno nicht tegò ni mô pòrechòwóné, kò tak z wiksza dô 200, a blëżi prôwdë pewno le 100 taczich ùtwórców. Pò tim jem so tã wielënã przërównôł do kòl 38 mln, jaczi żëją w Pòlsce. To dôwô jednégò lëterata na 190 tës. abò nawetka na 380 tës. nëch, co pòlaszą. Kaszëbów, chtërny kaszëbią, wedle Òdj. Maciej Stanke slédnégò spisënkù je kòle 100 tës. Wedle taczi statisticzi më mómë szansã na jednégò pò prôwdze bëlnégò lëterata leno co 2 3 pòkòlenia! Jo, pewno chtos rzecze: To le taczé statisticzné wëstwôrzanié. Jô mù òdrzekã: jo, to wëstwôrzanié, bò są taczé kraje, gdze ta statistika wëzdrzi jinaczi, a warkòwëch lëteratów mają wiele wiãcy, równak tam czësto jinaczi wëzdrzi stojizna lëteraturë, achtnienié, promòcjô do czëtaniô i do pisaniégò. Kò w Pòlsce òglowò z tą promòcją je baro lëchò, a żlë jidze ò kaszëbską lëteraturã, to jesz gòrzi. Brëkùjemë nowëch ùdbów na pòdskacenié pismieniznë. Tuwò wôrt pòdsztrichnąc, że wrócenié kònkùrsu miona J. Drzéżdżona jawi sã dobrą stegną, tec to wcyg wiele, wiele za mało. Gwës jeden kònkùrs z dosc bëlnyma nôdgrodama dlô piszącëch, to mało. Jedne Tôrdżi Ksążczi w Krakòwie téż nie zmienią wërazno wielënë czëtińców i piszącëch. Òd czegòs równak mùszi zacząc POMERANIA RUJAN 2013 3

Òdkriwóné òd nowa Za miesąc 45. roczëznã mdze òbchòdza IDA CZAJINÔ, szkólnô (i córka szkólnëch), recytatorka, tłomaczka (m.jin. Lesmiana, Szekspira) i pòétka, aùtorka szterzëch zbiérków pòézje: Mòjim mùlkã je kam (Kartuzë 1994), Przechlastłô idila (Gduńsk 1999), Kropla krëwi. Dërgnienié (Kartuzë Banino Pelplin 2007) i Czôrny kléd (Gdiniô 2012). W tim numrze bédëjemë Czëtińcóm dwa pòématë z przedòstatnégò tomikù piesniodzejczi, ò chtërnym tak gôdô we wstãpie Mirella Kòmkòwskô: Nibë nick nowégò, kò jinak. Nibë wszëtkò znóné, równak niejedno òdkriwóné dërch òd nowa. Rôczimë Czëtińców do lekturë i sprôwdzeniô tegò òbsądu. Dërgnienié Snôżé są twòje òczë w parmieniach widã są w mòjëch stegnach ùsmiéchã w dniach blôskã są twòje lëpë w ùsmiéchach spiéwą wëtesknioną czej wszepcą kòchôj w mòje lëpë lëtëpelką mòją są twòje pôlce czej malëją w mòje cało szczescé *** Rôj nalôzł swój plac wejle w sztërzëch scanach naji chëczë w mòdrëch wezdrzeniach najëch òczów niebò mô swòjã chëcz doch nama zapisóny sztëk nieba rôj co sã zmiescył w naji chëczë a nalôzł swój plac w najëch wezdrzeniach doch w nym raju szpacérëje Bóg co dzéń òd nowa gôdô niechle je wid niechle je cemżô w najim raju rosce drzewò jaczé mô pòmieszóny bëlny a lëchi brzôd òpasujta tu sã krący padalc...! *** Wejle nié dëtk dôł nama niebò nie wëdzerlë më gò zemi nie gôdelë hewò tuwò hewò tam nie scyskelë gò ti cëzy w chcëwëch rãkach Wejle rozswiécëło sã w ùsmiéchach dzecy najim wezdrzenióm darowało farwë mòdri sztëk mòże nalezlë më gò w kwiatach co roscą przed chëczą 4 POMERANIA PAŹDZIERNIK 2013

mòże przëniosłë gò dzecë òtmikającë wszëtczé dwiérzë mòże niebò przëchôdô na swiat czej rodzą sã dzecë mòże cëcô nënczëną piers nawetk sã nie òbezdrzôł a z dzecama wejle wërosło niebò *** Co zrobimë z najim niebã żlë mdze spiewac ò miłoce òtemknijmë òkna na całowny swiat żlë rozswiécy naje òczë mdzemë zdrzelë skróm na wstid żlë niebã je dzeckò mdzemë gò hockac jaż zamknie òczka *** pãcają òksepë czegò nie rozmiejã pòwiedzec czedë jes krótkò mie zdrzisz w òczë tëli mëslów czejbë grzëmòtë w trzôskawicach łisk za łiskã wseczëc cmùlã sã do drzéwiãtów zdrzącë w brzôd czëjã szeptë widzący z kùlë samégò dna Nie chróń sã do drzewa czedë w blónach cemnëch tacy sã grzëmòt cebie fùl w mòjëch mëslach jaż pò gruńt co zrobic z nym żëcym jaczé zbôłdowało sã mie cmùlã sã do drzéwiãtów w lese rãce wëteskniałé wësëszoné lëpë czej szukóm brzadu ni ma dlô mie mòdlëtwë nie chcã przeklãcô kò mòże serce pãkłé zamieniwô sã w kam abò tak cwiardé jaż pãcô Diôbelsczi Kam nad jezorã pãkłi na pół w òksep pãkłi zdrzã *** miłota mô zamkłé òczë zëmnô ë cëchô zark ji zrobiã z brzadnégò drzewa zdrzã jak leżi pòcuszkù bez lateczné lata òczë wëpłakóné na pùstą noc nie rôczã ni rodzëznë ni drëcha samòtnosc w testameńce mie òstawia miłota mòja sama chcã bëc jednégò nie jem gwës że tam za progã smiercë na mie bãdze żdac abò téż przińdze za mną z ùsmiéchã na pëskù żelë je z ùmarłëch wstónié... brzôd ùrodzy zark z jabłónczi strzód kwiatów biôłëch miodnëch jabków strzód wietew sadnie so mùlk POMERANIA RUJAN 2013 5

KASZUBY NA MORZACH Pływający ambasadorzy regionu Dzięki temu masowcowi nazwa Kaszuby wciąż jest obecna na morzach i oceanach. Fot. archiwum PŻM Masowiec Kaszuby, który od 22 grudnia 2008 r. pływa dla Polskiej Żeglugi Morskiej, to ostatni na razie statek rozsławiający na morzach i oceanach świata region pieczętujący się gryfem. Nie jest jednak pod tym względem debiutantem: w historii polskiej floty miał dwóch poprzedników, a że nie tak dawno minęła 30. rocznica opuszczenia biało-czerwonej bandery na jednostce, która jako pierwsza stała się Kaszubami warto chyba przypomnieć tę dynastię Cztery nazwy, trzy bandery Palma pierwszeństwa bezsprzecznie należy się statkowi, który w swej 43-letniej historii nosił cztery nazwy i bandery trzech państw. Oryginalne były zresztą już same okoliczności jego powstania: zbudowano go w niemieckiej stoczni Bremer Vulcan w ramach reperacji wojennych, jakie pokonane Niemcy zobowiązane były świadczyć zwycięskiej Francji. Zwodowany 27 listopada 1929 r. w Bremie drobnicowiec o nazwie Wisconsin przejęła Compagnie Generale Transatlantique z Havru i w barwach tego armatora obsługiwał linię łączącą Francję z portami Stanów Zjednoczonych. Służba ta trwała do 1941 r., kiedy Petainowska Francja podporządkowała się Niemcom. Statek został aresztowany przez rząd Stanów Zjednoczonych i wcielony do US Navy jako transportowiec. Wisconsin miał 150,5 m długości, 18,65 szerokości, 8,05 zanurzenia. W 5 ładowniach, rozlokowanych pod trzema pokładami, mieścił 10460 ton towarów, w kabinach mógł przewozić 38 pasażerów po przebudowie na transportowiec wojskowy liczba miejsc wzrosła do 456. Czy jednak w 1945 r., kiedy Stany Zjednoczone zwróciły go Francji, zachował takie przeznaczenie źródła milczą; wiadomo tylko, że 20 września 1951 r. został zakupiony od francuskiego właściciela przez Centralę Handlu Zagranicznego Centromor z przeznaczeniem dla Polskich Linii Oceanicznych. Przejęty w listopadzie tegoż roku pod polską banderę otrzymał nazwę Fryderyk Chopin i skierowano go na linię dalekowschodnią. Długie rejsy odbywał jednak niezbyt długo: pod koniec 1953 zapadła decyzja o kolejnym przekształceniu miał się stać bazą rybacką dla polskiego rybołówstwa dalekomorskiego. Po przebudowie zleconej stoczni Deutsche Werft w Hamburgu uległy zmianie parametry drobnicowca jego ładowność zmniejszyła się do 10021 ton, wzrosła za to liczba miejsc dla członków załogi, których przewidziano aż 210! Taki sam został natomiast silnik parowy o mocy 6200 KM, dzięki któremu statek mógł rozwijać prędkość 14 węzłów (aczkolwiek po przebudowie maksymalną szybkość ograniczono oficjalnie o 2 węzły). Jego armatorem zostało Przedsiębiorstwo Połowów Dalekomorskich Dalmor z Gdyni. W dziewiczy rejs w nowej roli wyruszył w kwietniu 1954 r. na Morze Północne. Po trzech latach m.in. na skutek głośnej dyskusji prasowej, w której podnoszono, że nie wypada, aby statek rybacki był Fryderykiem Chopinem! otrzymał nazwę Kaszuby. W tym samym 1957 r. Dalmor oddał bazę bliźniaczemu przedsiębiorstwu Gryf ze Szczecina, 3 lata później stała się własnością firmy Dalekomorskie Bazy Rybackie. Zmodernizowany po raz kolejny w 1965 r., wyruszył dwa lata później na północno-wschodnie krańce Oceanu Atlantyckiego, gdzie obsługiwał polską flotyllę łowczą, operującą na łowisku Georges Bank. Służbę morską kontynuowaną od 1 stycznia 1970 r. znów 6 POMERANIA PAŹDZIERNIK 2013

KASZUBY NA MORZACH w barwach Gryfa, z którym połączono DBR statek pełnił do czerwca 1973. Kiedy wycofano go z eksploatacji, trafił pod banderę Polskiej Żeglugi Morskiej, na której rachunek przeszedł (w Szczecińskiej Stoczni Remontowej) remont połączony z adaptacją na stacjonarny statek szkolny siedzibę Liceum Morskiego. Służący za dom dla 300 uczniów leciwy już frachtowiec otrzymał wtedy ostatnią w swej historii nazwę imię jednego z twórców polskiej floty handlowej, kpt. ż.w. Konstantego Maciejewicza i jako Kapitan K. Maciejewicz został przycumowany do Wałów Chrobrego w Szczecinie. Niestety, ten etap służby parowca nie trwał zbyt długo. W 1981 r. zapadła decyzja o likwidacji coraz mniej szczelnego kadłuba. Jak podaje znawca historii PŻM Krzysztof Gogol, niezbyt logiczna koincydencja brak zainteresowania krajowych stoczni złomowaniem wysłużonej jednostki oraz zakaz wywozu złomu za granicę! doprowadziła do niebezpieczeństwa, że szczycący się bogatą historią drobnicowiec zostanie odholowany na jakiś głębszy zakątek Zalewu Szczecińskiego i spalony. Na szczęście do tak barbarzyńskiego rozwiązania problemu nie doszło: 18 kwietnia 1982 r. Kapitana K. Maciejewicza odprowadzono z honorami do Landskrony w Szwecji, gdzie jak relacjonuje Gogol w sposób godny został pocięty na żyletki. Na pamiątkę zachowano dwa elementy: nadbudówkę, przekazaną do użytku Sekcji Żeglarskiej MKS Pogoń (służyła do jesieni 2011, kiedy zniszczono ją jako złom), oraz maszt, eksponowany do dziś w centrum Szczecina Pierwsze Kaszuby eks-wisconsin, eks-fryderyk Chopin w ostatnim wcieleniu jako Kapitan K. Maciejewicz, siedziba Liceum Morskiego w Szczecinie. Fot. archiwum PŻM Rybak Kopciuszkiem Trzy lata po wycofaniu z listy baz rybackich Kaszuby zyskały następcę: w Stoczni Gdańskiej im. Lenina rozpoczęto budowę serii czterech jednostek, których zadaniem miała być kompleksowa obsługa statków łowczych operujących na odległych od Polski łowiskach. Jednostki nazwane Żuławy, Wineta, Kaszuby II i Mazury miały dostarczać im paliwa, wody i żywności, pełnić funkcję śródmorskiego ośrodka rekreacyjno-usługowego, a także odbierać ryby i produkty powstałe z ich przetwarzania, które następnie transportowały do portów. Dodatkową usługą świadczoną przez bazy było umożliwianie dokonania wymiany załóg łowiących statków. Kaszuby II zostały zwodowane w Gdańsku 29 listopada 1975, do eksploatacji pod banderą szczecińskiego Przedsiębiorstwa Przemysłowo-Usługowego Rybołówstwa Morskiego Transocean weszły 30 kwietnia 1976. Statek miał 146,9 m długości, 20,6 szerokości, 7,4 zanurzenia. Napędzany dieslowskim silnikiem Zgoda- Sulzer (9600 KM) kadłub rozwijał prędkość 19 węzłów obsługiwała go 179-osobowa załoga. Jego ładowność wynosiła 8344 t (z uwagi na rolę statku ładownie wyposażono w system chłodniczy o dużej wydajności), na pokładzie mieścił się m.in. szpital z izolatką, kino, biblioteka, sala sportowo-rekreacyjna, a nawet basen pływacki. Baza mogła obyć się bez zawijania do portu przez aż 120 dni! Zastosowanie dziobowego steru strumieniowego oraz zaawansowanej automatyki (siłownia zdalnie kontrolowana z mostku) powodowało, że marynarze chwalili sobie pracę na Kaszubach II. Służba tej jednostki pod polską banderą (znaczona podróżami m.in. na wody Antarktydy i Morze Beringa, a także przejściami Kanałem Panamskim z Atlantyku na Pacyfik i odwrotnie) trwała do 21 maja 2001 r. Bankrutujący Transocean sprzedał wtedy bazę armatorowi rejestrującemu swoje statki w barwach Kambodży, który nadał jej nazwę Cinderella (czyli Kopciuszek; port macierzysty Phnom Penh), zamienioną 28 sierpnia 2003 r. na Cinderella I (kraj rejestracji: Wyspy St. Vincent i Grenadyny, port macierzysty Kingstown). Co działo się z transportowcem później, wiadomo o tyle, że w rejestrach przy nazwie Cinderella I znaleźć można złowrogo brzmiące słowo Dead, gdyż do złomowania doszło najprawdopodobniej w 2004 r. na indyjskiej plaży Alang, czyli na jednym z największych morskich złomowisk świata. Masowiec o chińskim rodowodzie Trzecie Kaszuby to pierwsza oceaniczna jednostka o tej nazwie, która nie ma i ponad wszelką wątpliwość mieć nie będzie nic wspólnego z rybołówstwem. Masowiec ten został zbudowany dla PŻM w chińskiej stoczni Xingang Shipbuilding Heavy Industries w Tianjinie. Ze względów finansowych zarejestrowano go na Wyspach Bahama jego portem macierzystym jest więc Nassau. W ostatnich miesiącach na liście portów, które odwiedził, widniały: Gibraltar, Yarimca, Rotterdam, Sankt Petersburg i brazylijskie Vitoria oraz Sergipe; w nieodległej przeszłości woził m.in. kukurydzę z Urugwaju do Algierii czy fosforyty z Tunezji do Polic. Statek ma 190 m długości, 28 szerokości i 9,4 zanurzenia jednorazowo może przewieźć 38056 ton. Bezpieczeństwo żeglugi podnoszą podwójne burty i poszycia kadłuba, załadunek i wyładunek przyspiesza zainstalowanie na pokładzie 4 własnych dźwigów o nośności 30 t. Załogę tworzy 21 osób. Silnik YMT Sulzer zapewnia mu prędkość 15,2 węzła. Statek ma liczne rodzeństwo: wcześniej do eksploatacji weszły Podlasie, Pomorze i Roztocze, później zaś jeszcze 6 Mazowsze, Orawa, Kurpie, Kociewie, Polesie i Wadowice. Ale czy noszący zwyczajowe barwy PŻM (czarny kadłub i komin, biała nadbudówka) statek będzie ostatnim ambasadorem Kaszub w polskiej flocie? To już pokaże czas (wald) POMERANIA RUJAN 2013 7

PIOTER DZEKANOWSCZI Nazôd do lasu Pòd grëbą chòjną stoji drôbka. Na ji stãpniach òpiérô sã Profesór. Dlô bezpiekù mòcnym pòwrozã je zrzeszony z drzewã. Trzëmac sã ni mòże. Tec jak sã robi kòl pnia, mùsz miec wòlné rãce. To pierszi òd dłudżich lat pszczelk w naszich stronach. 8 POMERANIA PAŹDZIERNIK 2013

TRADICYJNÔ GÒSPÒDARKA Bez całé stalata miód z pòmòrsczich lasów redowôł pësznym szmakã i bògacył bartné rodë. Na zaczątkù XIX w. prësczi król zakôzôł równak pszczelarzeniô w bòrach. Prôwdac tej-sej na Pòmòrzim jesz chto krëjamno trzimôł miodné òwadë w stôrëch chòjnach, ale to béł kùńc prôwdzëwëch bartników. W zabëté szłë zwëczi, bartné prawa i ùwôżanié, jaczé westrzód Kaszëbów òni mielë. Do dzys w kaszëbiznie z jich stôri bòkadny spôdkòwiznë wëbëło le pôrã słów, wëstrzód jaczich òstôł sóm bartnik, chòc ju nié jakno pszczelk, to je lesny pszczelôrz, ale jakno chtos bògati. Pò richtoscë mô to cwëk, kò ta słodkô profesjô dôwała dobri wzątk. W pòłowie XVIII w. na Gôchach za bór, to je 60 pniów (lesnëch ùlów ), pszczelk płacył jaż 18 florenów pòdatkù na rok! Żebë przërównac, za taczi dëtk w tim czasu mógł kùpic 4 òwce. Tec to nié wedle dëtka Romùald Wiczk ùdbôł wrócëc bëtowsczim lasóm jich dôwnëch mieszkańców. Nemù bëtowsczémù pszczelôrzowi nigdë nie je za wiele doznawaniô sã co nowégò ò robòtnëch òwadach, próbòwaniô, pòdezdrzëwaniô, żebë le zlepszëc swòjã wiédzã. Temù nie je dzywné to, że wëstrzód pszczelôrzów nazywają gò Profesorã, ani to, że z wiôlgą cekawòscą dwa lata dowsladë òbzérôł program ò Kazachach, co w daleczich bòrach mają starã ò lesné pszczołë. Przëjachalë do naszégò kraju ùczëc swòjégò fachù lëdzy òd Spałë (wòj. łódzczé). Dlôcze i ù nas tak cos nie zrëchtowac, jem tedë pòmëslôł wspòminô bëtowión. Tak jął czëtac a sznëkrowac pò internece. Trafił téż na młodégò lesnégò Michała Sudoła, chtërnémù ùdba wróceniô bartników w zôpadnokaszëbsczé bòrë sã ùwidzała. Łońsczégò maja chłopi zaczãlë zazerac do rëmnégò lasu, co kòscérzi sã nad Słëpią wkół Gòłãbi Górë, szëkającë za pasownyma chòjnama. Drzewa, jak chcôł pszczelk, miałë stojec dobrze do słuńca, a w naddôwkù mùszałë bëc jak nôgrëbszé. Sóm jem pòmëslôł, żebë rosłë w bòrze, jaczi je chroniony, bò tedë tak chùtkò nicht jich nie spùscy dolmaczi M. Sudoł. Kùreszce nalezlë trzë chòjnë. Wësok na 30 métrów, grëbé, stojałë niedalek se na pôłniowim ùchile rzeczny dolëznë. Lesny wëkrojił w nich niewiôldżé jamë, do jaczich R. Wiczk sprowadzył pszczołë. Wëbrôł jem specjalné ôrtë. Jednã familiã Aùgùstówczi i dwie Nordowé. Prawie te są nôłożné [12:52:29] Dariusz Majkowski: Romùald Wiczk kòle pnia w lese niedalek Słëpie. Òdj. K. Rolbiecczi naszégò zëmnégò kaszëbsczégò klimatu klarëje pszczelk. I pò prôwdze, chòc jich pierszô zëma w kaszëbsczim lese bëła srogô, òwadë strzimałë. W czerwińcu R. Wiczk zgòdzył są wząc nas do pniów. Aùtołë òstawilë më na Gduńsczi Szasëji, stôri lesny drodze, co w dôwnëch czasach prowadzëła z Pòmòrsczi na wschód. Stamtądka jesz dobré dwasta métrów piechti i jesmë stojelë pòd grëbą szlagùtą òd chòjnë, co rosce na ùchile. Pszczelk ùstawił drôbkã, òbrzesził sã mòcnym pòwrozã, jaczi dôł wkół drzewa, i jął sã trekac. Trzë métrë òd zemi wzął cenczi drót, jaczi trzimôł małi déleczk, tak że wëzdrzôł, jakbë béł dzélã kórë. Dopiérze jak jesmë sã lepi przëzdrzelë, widzelë më, że wkół ti zakriwczi sedzałë wcësnioné mechë. Délk na westrzódkù miôł jesz wëkùmóną malinką szparã. Dôwni bartnicë zwelë jã òcznikã. To przez to plaskaté òczkò pszczołë wchôdałë do pnia. Za sztót pszczelk òdjął déleczk òd drzewa. Tedë dało widzec, że bënë stoją pszczelëznowé (wòskòwé) plôstrë, a na nich robòcé òwadë. Ùczëlë jesmë téż cëché bãczenié, równo jak kòl normalnégò ùla. Chòc chłop do robòtë specjalno sã nie òblekł wszëtkò robił gòłima rãkama pszczołë gò nijak nie grëzłë. Më równak mielë kąsk strachù. Równak chùtkò jesmë zmerkelë, że to jałowi ùrzas. Tak jakbë pszczołë wiedzałë, że bëlë jesmë jima drëszny i nijak na nas sã nie gòrzëłë. Jesmë pitelë, wiele miodu mòżna dostac z jednégò lesnégò pnia. Te domôcé wòzymë tam, gdze mògą zebrac wiele nektaru. Lesné tak ni mają, sedzą doch w jednym môlu. Temù miodu dôwają mni. Wedle mie nié wiãcy jak pôrã kilo klarëje R. Wiczk. To czile do dzesãc razów mni jak jich domôcé półsosterczi. Równak pszczelk sã za tim nie czerëje. Przez bartnictwò chce jesz lepi zmądrzëc òsoblëwòscë pszczołów, przërównac ne lesné z tima, jaczé trzimô w ùlach w Gòstkòwie. A te drëdżé, chòc lepi ùkarmioné, przecã trôfiają tej-sej na kwiatë òpriskóné chemicznyma strzodkama. To jima baro nie zlubi. Chòc rok w rok prosymë gbùrów i sadowników, żebë òpasowelë z priskanim, nié wszëtcë mają starã robic to bez szkòdzeniô pszczołóm gôdô pszczelk. Z pszczołów w lese rôd je téż lesny. Prôwdac w bòrach żëją téż te dzëwé, to je pùszczéle, kò tëch nie je wiele, bò ni mògą pòradzëc waroze nôwiãkszémù wrogòwi miodnëch òwadów. Jak pszczołów bãdze wiãcy w lese, to lepi dlô niegò. Stónie sã òn barżi òbrodny dolmaczi M. Sudoł. Prôwdac to dopiérze rok i leno trzë rodzëznë òwadów. Temù R. Wiczk òstróżno gôdô ò richtich wrócenim bartnictwa na zôpadné Kaszëbë... równak pszczelôrz nie przékùje, czej pitómë, czë mô òskòmã na pòstawienié pòstãpnëch lesnëch pniów. POMERANIA RUJAN 2013 9

NAJÔ GÒSPÒDARKA Wiele mòżna, jak sã chce Jakno dzeckò chcała bëc przedôwôczką w krómie, pózni mëslała ò robòce szkólny. Równak òstała przë warkù sparłãczonym ze spòlëznową pòmòcą i lëdzama niefùlsprawnyma, to rozmieje robic i w tim sã nôlepi czëje. Drëdżim swiatã, òkróm warkòwégò, je ten priwatny, pòswiãcony kaszëbiznie. KATARZËNA GŁÓWCZEWSKÔ Z Kaszëbską òd dzecka Bòżena Ùgòwskô laùreatka Òrmùzdowi Skrë za 2012 rok, dzejôrka, pòétka, tłomaczka i lektorka kaszëbsczégò jãzëka ùrodzëła sã w latach 70., czej kaszëbizna òglowò bëła ùznôwónô za jãzëk lëdzy primitiwnëch i mało wësztôłconëch. Wstidzelë sã tedë kaszëbsczégò jãzëka, a w wiele szkòłach na Kaszëbach bëło robioné wnet wszëtkò, żebë dzecë nie gôdałë w rodny mòwie. Bòżena miała to szczescé, że chòdzëła do szkòłë w Łebińsczi Hëce, w jaczi pòłowa pedagògiczny kadrë rozmiała gadac pò kaszëbskù. Direktór nié leno sóm kôrbił z dzecama w tim jãzëkù, le jesz, co wôżniészé, ùcził je kaszëbsczich piesniów. A ùczniowie codzénno widzelë na kòritarzu nôdpis w rodny mòwie: Ni ma Kaszëb bez Pòlonii a bez Kaszëb Pòlsczi (z kaszëbsczim wësziwkã) i jezdzëlë na kònkùrsë Rodny Mòwë do Chmielna. W taczim klimace rosła Bòżena, dlô chtërny kaszëbizna bëła czims normalnym. Pewno dlôte nigdë sã ji nie wstidzëła, czë to w liceùm, czë na studiach. Wiele téż ji dało, jak gôdô, bëcé w Karnie Sztudérów Pòmòraniô. Chòc studia Bòżenë nie bëłë sparłãczoné z kaszëbizną, to z Kaszëbama rzeszëło ją to karno. Ùgòwskô czãsto pòdczorchiwô, że kaszëbiznie zawdzãcziwô to wszëtkò, co dzysô mô: Òna wiedno bëła we mie i jô nigdë ni mùszała sã ji wëzbëc, ni mùszała jem téż ò niã sã biôtkòwac. Tak pò prôwdze kaszëbizna mie wiele dała, bò dzãka ni pòznała jem wspaniałëch lëdzy. Swiat sã stôł szerszi, a nasze wanodżi z pòmòrańcama dałë mie mòżnosc pòznaniô Kaszëb z różnëch strón. Tak sã téż stało, że napisała magisterską robòtã ò starszich lëdzach w dodomach spòlëznowi pòmòcë ù znónégò kaszëbsczégò dzejôrza, prof. Brunona Synaka. Pòdzywiała jegò pòstawã, dzejanié i to, co òpòwiôdôł na seminariach ò sobie (gdze wëjéżdżô, co robi, czim sã zajimô). Widzec bëło, że żił kaszëbizną w robòce i pòza nią. Jegò dzejanié bëło dlô Bòżenë znakã, że kaszëbizna je wôrtną tegò, żebë sã dlô ni pòswiãcëc. Niewarkòwô szkólnô Bòżena nie òstała szkólną, ale czasã wchòdzy w tã rolã. Zaczãło sã w 1996 r. òd bédënkù ùczeniô kaszëbsczégò w Dëchòwnym Seminarium w Klubie Jutrzniô. Bëłë to ji pierszi kroczi dôwającé 10 POMERANIA PAŹDZIERNIK 2013

redosc i satisfakcjã z brzadu wiédzë swòjich ùczniów. Pózni òd Akademii Warkòwégò Sztôłceniô we Gduńskù dostała propòzycjã prowadzeniô 120 gòdzënów kùrsów rodny mòwë dlô dozdrzeniałëch; bëło to tedë, czej kaszëbizna wchòdzëła dosc mòcno do szkòłów i bëlë pòtrzébny szkólny, co rozmieją dobrze pisac i czëtac, cobë mòglë ùczëc dzôtczi. Do dzysô z niechtërnyma z tëch szkólnëch lektorka mô kòntakt i pòmôgô jima dali, żebë mòglë bëc jesz sprawniészi w swòji robòce. Z taczim doswiôdczenim przez trzë lata prowadzëła lektorat kaszëbsczégò òrganizowóny przez karno Pòmòraniô na Gduńsczim Ùniwersytece i jesz pózni na pòdiplomòwëch studiach. Do wszëtczich tëch ùczbów Bòżena mùszi sã bëlno przërëchtowac. Jeżlë chtos mie zawierził i dôł jaczés zadanié do wëkònaniô, to trzeba sã starac. To nie je taczé prosté, bò to są lëdze, chtërny przëchôdają z rozmajitima doswiôdczeniama i rozmajitą wiédzą, tej ni mògã jich wszëtczich ùczëc wszëtczégò òd pòdstaw ani wëzwëskiwac wcyg tëch samëch materiałów gôdô Bòżena Ùgòwskô. Stegna pòézji Czëtanié przigòdowëch ksążków Wiesława Wernica miało cësk na ji pierszą wiérztã, chtërnã pòswiãcëła Indianóm. Bëłë to 24 sztrofczi napisóné pò pòlskù ze swiądą, że chòc pisze pò pòlskù, mësli pò kaszëbskù, leno ni mòże tegò wërazëc. Dopiérze w Pòmòranii, czej naùczëła sã pisac w rodny mòwie, bëła szczeslëwò, że mòże w ni zapisëwac swòje mëslë. Nigdë nie mëslała ò tim, że to je pòézjô, leno jaczés mëslë czë sentencje do zapamiãtaniégò. Ò tim, że pisze pò kaszëbskù, jiny sã dowiedzelë z cządnika Pomerania w 1994 r. Òdbiér ji wiérztów, tikającëch sã refleksji nad swiatã, człowiekã i żëcym, béł baro pòzytiwny. A ji jesz barżi niżlë pisanié widzało sã przekłôdanié dokazów z pòlsczégò na kaszëbsczi, żebë w tim drëdżim jãzëkù to téż brzëmiało bò to jinszi jãzëk, jinô dësza, ale wôrtnoscë są te same. Tłomacz to (téż) pierszi interpretatór Robòta przë tłomaczenim nie je letkò, bò jak mie rzekła Bòżena, nie dô sã przekładac słowò w słowò, bò tedë wińdą nama jaczis hibridë, fùturizmë i tekst niezrozmiałi dlô òdbiércë. Czãsto je drãgò zapisac idiomatikã jinszégò jãzëka w swòji mòwie, chtërna ni mô taczich samëch zwrotów, kònwencji czë bùdowë zdaniô. Bòżena szukô rozmajitëch teòrii przekłôdaniô, z chtërnëch nôbarżi ji sã widzą ùdbë Karla Dedeciusa. Wedle tegò niemiecczégò tłomacza na tëlé, jak to je mòżlëwé, trzeba sã pòsłużëc interpretacją tekstu, ale na tëlé, jak to je mòżlëwé, zadbac ò wiérnotã tekstu. I jô téż wëchôdóm z tegò założeniô, żebë tekst kaszëbsczi béł jak nôbarżi wiérny pòlsczémù tekstowi, ale béł òddóny w stilistice kaszëbsczi. Czasã nie dô sã zastąpic słowa wprost i lepi ùżëc òpisënkù, bò tedë bãdze to barżi zrozmiałé. Żóden jãzëk nie je wiérną kalką jinégò, trzeba jakbë na nowò stwòrzëc klimat, tã òsoblëwą atmòsferã, wseczëca, kreacje bòhaterów, pòeticką stilistikã narracji gôdô Bòżena Ùgòwskô. Pierszim i wiãkszim ji dokazã, żlë jidze ò tłomaczenia, béł przekłôd na kaszëbsczi Winnie The Pooh A. A. Milne a, jaczi nazwała Miedzwiôdk Pùfôtk. To je dlô ni wcyg pòczëcé niespełnieniégò, bò jesz sã nigdze nie ùkôzôł jakò ksążkã (leno dzélëczi bëłë pùblikòwóné w cządnikù Kurier Bytowski i czëtóny w Radio Gdańsk), dlôte że prawa aùtorsczé do te ùsôdzka za wiele kòsztëją. Bòżena chcałabë jesz skaszëbic dokôz St. Exupéry ego Mały Książę, przetłómaczony na pòlsczi przez Jana Szweykòwsczégò. Z tim téż je jiwer, jeżlë jidze ò prawa aùtorsczé, ale ju niedługò, bò w 2017 rokù, sã skùńczi, tedë minie 70 lat òd smiercë St. Exupéry ego. Òglowò i jegò proza, i proza Alberta Camus, i téż Prorok Kahilia Gibrana baro sã Bòżenie widzą i gwësno sã za nie niedługò weznie. Robòta z jãzëkã Jinszim dzélã ji prôcë dlô kaszëbiznë je bëcé nôlëżnikã Radzëznë Kaszëbsczégò Jãzëka. Òd zôczątkù Bòżena zdrzała na wszëtczé bédënczi Radzëznë, bò jak gôdô: mùszałam sã z tim wszëtczim zapòznac, bò to bëła wiédza, chtërna mògła sã mie przëdac. Jak sã skùńczëła drëgô kadencjô, zabédowelë ji ùczãstniczenié w robòtach Radzëznë. Zgòdzëła sã i òd 2010 r. do dzysô tam robi, np. piszącë artikle i redagùjącë biuletin. Tak jak jinszi nôleżnicë RKJ mô starã ò to, co sã ùkazëje w szkòłowëch ùczbòwnikach. Z jedny stronë wôżnô je jednorodnô kaszëbizna, ale z drëdżi chce chronic kaszëbiznã dialektalną, chtërną gôdô sã doma. Jeżlë nie mdzemë sã pòsługòwelë tą dialektowòscą, to ta mòwa zdżinie, a tec ne òdmianë kaszëbiznë nas ùbògacywają. Żódnô òdmiana ÒRMÙZDOWÔ SKRA 2012 kaszëbiznë nie je lëchò; felëje taczi swiądë, że mòja kaszëbizna òd twòji (chòc sã różni) nie je wcale gòrszô tłomaczi. Jak miałabë wëzdrzec kaszëbizna dzysô? Wedle Bòżenë nié leno w szkòłach, ale sparłãczonô z naszim żëcym: tim, jak më żëjemë, co robimë. Tak żebë kaszëbizna bëła wiedno z nama, takô zwëczajnô tej nie mdze to wcale ani smiészné, ani dzywné dlô wszëtczich, że są tôblëce z pòzwama môlëznów czë tôfle z nôdpisama np. na krómie. Przédnictwò w parce Nowô Karczma Czej przecygła do Nowi Karczmë, razã ze swòjim chłopã Mirekã, wrócëła do żëcégò part Kaszëbskò-Pòmòrsczégò Zrzeszeniô w ti wsë. Na zôczątkù bëło wiele lëdzy, ale jak òbôczëlë, że je to czësto spòlëznowô robòta że trzeba wiele òd sebie dac: i czas, i pieniãdze to ju przestało sã widzec. Òstelë ti, chtërny pò prôwdze chcą dzejac. Nie bëło letkò w tim placu robic, bò part dzejô na grańcë Kaszub a Kòcewiô. Wiele lëdzy ni mô swòji tożsamòscë. Nôwiãkszim problemã dlô przédniczczi Bòżenë bëło nalézenié lëdzy do robòtë. Wedle Bòżenë chòcbë dlô tegò karna, jaczémù sã chce dzejac, je wôrt robic, bò je widzec, że kògòs to interesëje. Part w Nowi Karczmie wespółrobi z jinszima òrganizacjama, tj. z Caritasã, kòłã wiejsczich gòspòdëniów i z Mùzeùm Nôrodnégò Himnu w Bãdominie. Razã z jinszima zòrganizowôł wiele rézów na Kaszëbë i Kòcewié, a latos do Józwë Chełmòwsczégò jegò nôleżnicë są z tegò baro rôd, jesz zdążëlë sã z nim pòtkac. Réze i robòta ùbògacywają człowieka Bòżena razã ze swòjim chłopã czãsto wëjéżdżô za grańce Kaszëbsczi. Nigdze nie wstidzą sã tegò, co jima w dëszë grô. Lëgòtka na rézowanié nie przeszkôdzô tej sławic Kaszëbë, chòcbë przez to, że gôdają pò kaszëbskù i są òblokłi w kòszulczi z grifã. Tam, gdze miała bëté we Wiedniu, w Sinaja (w Rumùnii) czë w jinszich môlach wiedno z kaszëbizną w se i na se. Rézë dają jinszi pòzdrzatk na swiat, ale téż jinszé wëzdrzenié na swòjã domôcëznã. A co je dlô ni nôwôżniészé? Dokładnosc w swòji robòce, trzëmanié sã wëznaczonëch terminów i robienié tegò, co sã ùwôżô za pòtrzébné dlô drëdżich. POMERANIA RUJAN 2013 11

PORADNICTWO PRAWNO-OBYWATELSKIE Ludzki wymiar paragrafów Kiedy zastanawiamy się nad tym, w jaki sposób podnieść poziom życia mieszkańców regionu, w pierwszej kolejności przychodzi nam na myśl gospodarka. Im więcej miejsc pracy, tym większy dobrobyt. Zapewne jest w tym sporo racji, tyle że na jakość życia składają się również inne czynniki, jak choćby dostępność i poziom oświaty czy opieki medycznej. Podobnie jest zresztą z dostępem do porad prawnych, o czym chyba mało kto pamięta. MAREK ADAMKOWICZ Warto przypomnieć głosy z II Kongresu Prawników Wielkopolski, który w listopadzie ubiegłego roku odbył się w Poznaniu. Minister sprawiedliwości Jarosław Gowin zwrócił wtedy uwagę, że edukacja prawna to wyzwanie cywilizacyjne, a tematyka kongresu to jeden z najważniejszych punktów wskazujących kierunek reform wymiaru sprawiedliwości i zmian podejścia Polaków do prawa. Podobnego zdania byli pozostali uczestnicy spotkania, którzy w specjalnej uchwale stwierdzili, że młodzi ludzie, wchodząc w dorosłe życie, mają niedostateczną wiedzę prawniczą nie tylko w zakresie kwestii ustrojowych, ale także podstawowych unormowań regulujących rynek pracy, zachowania w urzędach czy zawierania umów. Za niewystarczającą uczestnicy kongresu uważają także podstawową wiedzę młodzieży w zakresie prawa karnego i rodzinnego. Słowa te można adresować i do osób doświadczonych życiowo, dlatego w tej samej uchwale stwierdzono, że dostrzegając wysiłki ze strony organów Państwa w zakresie realizacji powyższych celów, uważa się za konieczne podejmowanie inicjatyw obywatelskich, które będą je wspomagać i dopełniać. Porada dla każdego Mieszkańcy powiatu kartuskiego mają to szczęście, że na ich terenie Kaszubski Uniwersytet Ludowy z Wieżycy wespół ze Starostwem Powiatowym w Kartuzach realizują trzyletni program poradnictwa prawno-obywatelskiego. Dzięki temu we wszystkich miejscowościach gminnych powiatu (Chmielno, Kartuzy, Przodkowo, Sierakowice, Somonino, Stężyca, Sulęczyno, Żukowo) istnieją punkty doradztwa, w których jeden lub dwa razy w tygodniu dyżurują eksperci. Ich porady są bezpłatne. Informacji udziela dwóch prawników oraz sześciu doradców obywatelskich, posiadających przygotowanie merytoryczne do tego rodzaju pracy mówi Sulisława Borowska, koordynatorka projektu. W większości przypadków poradę można otrzymać od razu, ale czasami trafiają się sprawy skomplikowane, i wtedy prosimy o odrobinę czasu na konsultacje. Problemy, z którymi zwracają się mieszkańcy, dotyczą przeważnie spraw majątkowych i rodzinnych, chociaż pojawiają się też pytania odnośnie praw społeczności kaszubskiej. Wprawdzie Doradcy obywatelscy i zespół projektowy: (od lewej) Maciej Kempa, Jacek Fopke, Monika Rolbiecka, Julia Majkowska. Fot. z archiwum KUL Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie od lat prowadzi kampanię informacyjną, niemniej wciąż jeszcze konieczne jest poszerzanie wiedzy w tym zakresie. Dotyczy to chociażby nauczania języka kaszubskiego w szkołach czy wprowadzania dwujęzycznych tablic z nazwami miejscowości. Ważne jest to, że z doradcami można o problemach rozmawiać po kaszubsku podkreśla Jacek Fopke, doradca obywatelski. Jeśli jest taka potrzeba, to po kaszubsku jest też udzielana odpowiedź. Takie podejście pozwala wielu petentom zrozumieć istotę problemu, ale też skraca dystans między ludźmi. Zaufanie jest najważniejsze Uczestniczący w projekcie doradcy akcentują, że w swojej pracy przestrzegają stan- 12 POMERANIA PAŹDZIERNIK 2013

PORADNICTWO PRAWNO-OBYWATELSKIE Doradca obywatelski Sylwia Kryszewska (pierwsza od prawej) podczas promocji poradnictwa. Fot. z archiwum KUL dardów, jakie wiążą się z profesją prawniczą, poczynając od zasady poufności. Ochronie podlegają nie tylko przekazane przez klienta informacje, ale sam fakt jego zwrócenia się po pomoc (wyjątkiem jest oczywiście sytuacja, w której ujawnienie informacji nakazuje bezwzględnie obowiązujący przepis prawa). Jednocześnie ważne jest to, że doradcy kierują się zasadą bezstronności. Nie oceniają klienta ani jego działań, jak również sami nie kierują się własnymi opiniami, przekonaniami czy wartościami. Podają ścieżkę wiodącą do rozwiązania sprawy, ale kolejne ruchy zależą już od klienta i jego aktywności. O potrzebie realizacji programu poradnictwa najlepiej mówią liczby. W 2011 r., kiedy przedsięwzięcie rozpoczynano, udzielonych zostało 841 porad. W roku następnym było ich 2311, a w roku 2013 już blisko 2100! Mamy oczywiście świadomość, że za każdą sprawą kryje się jakaś historia, niekiedy dramat, taki chociażby jak rozpad rodziny zgodnie przyznają doradcy. W niczym nie zmienia to faktu, że sprawę rozwodową trzeba przeprowadzić sądownie, a dziecku zapewnić alimenty. Jesteśmy po to, żeby pomóc ludziom pokonać trudności. Kaszubom, którzy zgłaszają się do punktów konsultacyjnych, doradcy tłumaczą krótko: Wiedno naléze sã radã, leno mùszi so dac pòmòc. Òd te prawie jesmë më!. Osoby zaangażowane w projekt mają poczucie, że ich praca wybiega poza cytowanie numerów artykułów i paragrafów. Niekiedy wręcz można odnieść wrażenie, że to forma psychoterapii. Klienci opowiadają o tym, co ich boli, bo czasem jakoś łatwiej pożalić się obcemu człowiekowi. Rodzina i tak nie zrozumie... Dla tych, którzy z różnych powodów nie chcą czy nie mogą spotkać się z doradcami osobiście, przewidziano możliwość uzyskania porady prawnej drogą internetową. Wystarczy wejść na stronę projektu ppo.kul.org.pl/porady i wypełnić stosowny formularz. Każda okazja jest dobra Po dwóch latach realizacji projektu dyżury doradców stały się już częścią powiatowego krajobrazu. Nie znaczy to, że spowszedniały i że nie ma spraw do załatwienia. Przeciwnie, do poszczególnych punktów wciąż zgłaszają się nowe osoby. Inne przychodzą po raz kolejny, bo znów coś poszło nie tak albo przypomniały sobie, że jeszcze wszystkiego nie załatwiły. Fakt ponownych odwiedzin sprawia doradcom dużo radości, zwłaszcza że klienci opowiadają wówczas, jak ich sprawa się potoczyła, nierzadko też wyrażają zadowolenie z uzyskanej pomocy. Starych znajomych doradcy spotykali również na organizowanych w powiecie dożynkach, gdzie okazjonalnie przygotowano punkty informacyjne. Budujący dla mnie jest pozytywny odbiór projektu poradnictwa prawno-obywatelskiego przyznaje Maciej Kempa, doradca obywatelski, którego można było spotkać na święcie plonów w Przodkowie. Zaczynałem rozmowy od wręczenia ulotki albo od zwykłego uśmiechu. Często byłem już kojarzony z prowadzonym doradztwem, a rozdając materiały promocyjne, słyszałem zza pleców niewymuszone oceny naszej pracy. Nie skłamię, jeśli powiem, że serce rosło! Program poradnictwa prawno-obywatelskiego w powiecie kartuskim będzie realizowany do końca czerwca 2014 r. Będziemy się starali o przedłużenie realizacji projektu zapowiada Sulisława Borowska. Zamierzamy rozmawiać z władzami gminnymi o wsparciu finansowym na funkcjonowanie punktów doradztwa, jak również będziemy szukać funduszy w kolejnym okresie unijnego programowania na lata 2014 2020. Projekt pn. Poradnictwo prawno-obywatelskie dla mieszkańców powiatu kartuskiego realizowany w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki Priorytetu V Dobre rządzenie, Działania 5.4. Rozwój potencjału trzeciego sektora, Poddziałania 5.4.2 Rozwój dialogu obywatelskiego, Tworzenie i wdrażanie programów z zakresu poradnictwa prawnego i obywatelskiego. Punkty poradnictwa czynne są w następujących terminach: MIEJSCOWOŚĆ Kartuzy Chmielno Przodkowo Stężyca Sulęczyno Somonino Sierakowice Żukowo MIEJSCE GODZINY OTWARCIA Urząd Gminy, wejście od ul. 3 Maja pon. 8.00 12.00 wt. 14.00 18.00 GOK Biblioteka Publiczna Biblioteka Publiczna GOK GOK GOK GOPS/UG czw. 14.00 18.00 pon. 14.00 18.00 czw. 13.00 17.00 śr. 14.00 18.00 wt. 14.00 18.00 śr. 14.00 18.00 śr. 14.00 18.00 czw. 8.00 12.00 POMERANIA RUJAN 2013 13

Z HISTORII RUCHU REGIONALNEGO ZRK nadal skrywa tajemnice (część 1) O Zrzeszeniu Regionalnym Kaszubów (ZRK) można przeczytać w wielu opracowaniach. Uderza w nich, że znaczna część zawartych tam informacji stanowi powielenie wcześniejszych publikacji, inne natomiast są pomijane przez kolejnych autorów. Powoduje to, że historia tej organizacji ciągle osnuta jest mgłą tajemnicy. To jeden z powodów, z których chciałbym się podzielić z Czytelnikami kilkoma refleksjami nasuwającymi się po przejrzeniu archiwalnych przekazów w części dotąd niewykorzystywanych. BOGUSŁAW BREZA Wszystko zaczęło się na początku 1929 r., kiedy na łamach Gazety Kaszubskiej (i na pewno innych regionalnych czasopism) ukazało się następujące, górnolotnie sformułowane, ogłoszenie: Duchu Kaszubski! Obudź się z letargu! Rzuć okiem na tą piękną naszą ziemię, zroszoną krwią i potem ojców naszych na nasze morze! Spójrz dalej! Tam wróg czyha, aby nas zagarnąć w swe szpony! Wróg to nieugięty i wyrafinowany. Wie o tem, jakie znaczenie ma ta połać ta ziemia nasza! Siedm wieków przetrwaliśmy! Przez siedm od śmierci ostatniego naszego księcia Mszczuja II przechodziliśmy wszystkie burze dziejowe kiedy na gwałt nam chciano wydrzeć naszą wiarę i nasz język. [ ] Śpieszmy pod jeden sztandar stańmy pod jednym hasłem zwiążmy się jedną ideą jednem zrozumieniem sprawy jednem silnem postanowieniem i jednem poczuciem wzajemnej solidarności! Wiąże nas krew, serce i wiara do walki z wrogiem stańmy zbrojni sercami! Czuj w sobie Ducha Przodków! Więc drodzy koledzy i koleżanki, kto jeszcze nie stracił wiary i szanuje to, co nasi Ojcowie szanowali i nam przekazali, to niech to czynem potwierdzi i stawi się na zjeździe organizacyjnym»zrzeszenia Regjonalnego Nauczycieli Kaszubów«, który się odbędzie w dniu 18 sierpnia r. b. w Kartuzach. Bliższe dane o zjeździe będą ogłoszone. Komitet Główny Z. R. N. K.* Rzeczywiście w kolejnych numerach pisma ukazały się dalsze informacje o zjeździe, w tym o jego programie, możliwości nabywania na niego biletów, wezwanie do osób, które nie będą mogły przybyć na zjazd, by składały datki na rozwój języka kaszubskiego. Do języka kaszubskiego (oczywiście nie gwary!) co znamienne nawiązywano w tych ogłoszeniach w mocnych słowach i to kilkakrotnie, a dla każdego prawego Kaszuby udział w zjeździe miał być świętym obowiązkiem. Nie najgorszy początek Pierwsi czytelnicy tych słów, którzy przewidzieli, że stanowią one przełom w dotychczasowym kaszubskim (pomorskim) ruchu regionalnym, mogli poczuć satysfakcję. Były to przecież narodziny kaszubskiej organizacji w niepodległej Polsce, początek samodzielnej drogi grupy zrzeszyńców, do dzisiaj wzbudzających kontrowersje i mających zarówno swoich zagorzałych zwolenników, jak i przeciwników. Nie będę tutaj opisywał przebiegu zjazdu i pełnej historii założonej na nim organizacji, Zrzeszenia Regionalnego Kaszubów (ZRK). Pisało o tym już chociaż niewyczerpująco kilkunastu autorów, i każdy zainteresowany łatwo znajdzie publikacje na te tematy. We wszystkich zaznacza się, że na skutek przeciwdziałania polskiego państwa, w tym różnorodnych kartuskich władz oraz Chrześcijańsko- -Narodowego Stowarzyszenia Nauczycieli Szkół Powszechnych i stojących za nim niektórych nie najniższego szczebla polityków zjazd ten zakończył się co najwyżej połowicznym sukcesem, bo nie udało się zrealizować wszystkich zamierzeń jego organizatorów, w tym szczególnie powołano organizację o innej nazwie i innym profilu, niż planowano. Jednak zwróćmy też uwagę na to, że zarówno podkreślanie w ogłoszeniach przedzjazdowych znaczenia (oddzielnego) języka kaszubskiego, jak i pewna dwuznaczność w określeniu sprawców wielowiekowych krzywd, jakich doznali Kaszubi (nie mówi się w nich, że byli to Niemcy, ale raczej wszystkie nacje, które po Mściwoju II władały Pomorzem, a więc także Polacy), nie przeszkodziły, żeby zamieścić je w polskiej można nawet powiedzieć nacjonalistycznej prasie. Nie wywołało to też ostracyzmu wobec zrzeszyńców. Przeciwnie, w zjeździe wzięło udział sporo osób, a co najmniej niektóre uroczystości zorganizowane później przez ZRK odbywały się przy licznym udziale publiczności. Na przykład przygotowane przez nie w Kartuzach obchody 50-lecia śmierci F. Ceynowy były jak to ujęto w sprawozdaniu kartuskiego starosty w zapełnionej po brzegi sali. Znamienne też, że w zjeździe wziął udział i został członkiem ZRK Stefan Dąbrowski z Donimierza w powiecie wejherowskim, należący wówczas do najwyżej postawionych Kaszubów w polskiej polityce. Nie przeszkodziło mu to w dalszej karierze (może wręcz pomogło!?), bo w 1930 r. został ponownie posłem do Sejmu. Co to oznacza? Sądzę, że można z tego przede wszystkim wyciągnąć dwa wnioski. Po pierwsze organy polskiego państwa i przedstawiciele jego władz najprawdopodobniej nie mieli jednolitej, krytycznej opinii o inicjatywie zrzeszyńców i o ZRK. Nie wykluczałbym, że bardziej pogłębione badania historyków ujawnią wręcz, że zarówno zjazd, jak i powstanie organizacji były wynikiem nie tylko regionalnej pasji i społecznikowskiego zaangażowania twórców tego stowarzyszenia, lecz także rozdźwięków, rywalizacji 14 POMERANIA PAŹDZIERNIK 2013

Z HISTORII RUCHU REGIONALNEGO pomiędzy ugrupowaniami politycznymi i ich poszczególnymi członkami. Po drugie zrzeszyńcy trafili w autentyczne odczucia i zapotrzebowanie części kaszubskiej społeczności. Na pewno szczególnie dotyczyło to przekonania o krzywdzeniu miejscowej ludności i o jej wyjątkowości, ale też odczuwanej przez nią potrzeby docenienia rodzimej, specyficznej kultury. Łączyło wszystkie kaszubskie warstwy W tym kontekście warto powiedzieć trochę więcej o rozwoju organizacyjnym ZRK, w tym głównie o powstałych w jego ramach kołach. Moim zdaniem niesłusznie przytacza się je jako potwierdzenie słabości tego stowarzyszenia. Miały one bowiem powstać według założeń twórców ZRK na całych Kaszubach, a w rzeczywistości utworzono je tylko na terenie powiatu kartuskiego, co najmniej w Hopowie, Goręczynie, Kartuzach, Niepoczołowicach, Sianowie, Sierakowicach (znaczna część autorów nie ma wiedzy nawet o tych kołach). W nich jednak najbardziej uwidocznił się przełom w dotychczasowym kaszubskim ruchu regionalnym. Do tej pory bowiem jego aktywnymi działaczami byli niemalże wyłącznie przedstawiciele szeroko pojętej inteligencji. Teraz zaczęli do nich dołączać przedstawiciele innych grup i warstw społecznych, w tym co szczególnie ważne rolnicy, którzy w międzywojennej strukturze zawodowej na Kaszubach dominowali. Dobrze oddaje to skład zarządu koła w Hopowie, prezesem był badacz mięsa Franciszek Wroński, a sekretarzem i skarbnikiem rolnicy: Bernard Węsiora i Bronisław Węsiora (w sumie do tego koła na zebraniu organizacyjnym w 1932 r. zapisało się 15 członków). Z kolei prezesem koła w Goręczynie był rolnik Jan Widrowski. Aktywne Goręczyno Do najaktywniejszych w całej organizacji na pewno należało koło w Goręczynie. Znany jest przebieg trzech zebrań, spotkań tego koła z tegoż 1932 r. W styczniu było na nim obecnych 60 osób. Przemawiał wówczas Jan Trepczyk, nauczyciel w pobliskim Miszewie, oraz kartuski kolejarz Leon Richert, obaj bardzo aktywni w ZRK. Pierwszy mówił o historii Pomorza, drugi o traktowaniu Kaszubów jako ludzi drugiej klasy. Jednogłośnie wszyscy zebrani przyjęli treść protestu przeciwko prezesowi Związku Obrony Kresów Zachodnich, Janowi Olechowi, ten bowiem postulował zlikwidowanie pisma Gryf Kaszubski (prowadzonego przez Aleksandra Labudę), które jako redagowane w języku kaszubskim jego zdaniem może się przyczynić do szerzenia się wśród Kaszubów nastrojów separatystycznych. W zakończeniu tego protestu napisano: Jesteśmy przekonani, że osoby, występujące przeciw nam Kaszubom, są szkodnikami Polski, wobec czego żądamy stanowczo usunięcia p. Olecha w Toruniu ze stanowiska dyrektora ZOKZ na Pomorzu. W marcu odbyło się oprócz posiedzenia zarządu jedno zwyczajne zebranie ogólne, na którym było sto osób. Wystąpił na nim ten sam L. Richert, co na poprzednim zebraniu. Tym razem jednak wygłosił referat o historii klasztoru w Żukowie. Wybrano też dwóch delegatów na jubileuszowy zjazd Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego do Warszawy (według J. Borzyszkowskiego udział ZRK w tym zjeździe należał do największych jego osiągnięć). Podjęto również decyzję, by w maju 1932 r. urządzić obchód oraz akademię ku uczczeniu 650-rocznicy zgonu Mestwina II. W tym ostatnim policyjny sprawozdawca się pomylił. Według wszelkiego prawdopodobieństwa nie chodziło w tym przypadku o rocznicę śmierci pomorskiego księcia, lecz podpisania układu w Kępnie łączącego Pomorze z Wielkopolską, które to obchody również zaliczane są do sukcesów ZRK. Na trzecim, lipcowym zebraniu w obecności czterdziestu pięciu osób postanowiono wziąć udział w Święcie Morza, jednej ze sztandarowych uroczystości II Rzeczypospolitej, promującej zagadnienia morskie i osiągnięcia Polski na morzu. Nie było społecznej pustki... Nieprzypadkowo trochę szczegółowiej przedstawiłem informacje o zabraniach goręczyńskiego koła ZKR, ich analiza doprowadza bowiem do ciekawych wniosków. Liczba osób biorących w nich udział przeczy tezie, że początek działalności zrzeszyńców odbywał się w społecznej pustce. Nawet dzisiaj, kiedy kaszubska organizacja (organizacje) liczy kilka tysięcy osób, na przygotowywane przez nią (nie) spotkania poświęcone historii regionu czy jego aktualnym problemom często przychodzi mniej osób, niż było to w Goręczynie (współcześnie z tego, co wiem nie ma w w tej wsi żadnego oddziału czy koła kaszubskiego stowarzyszenia!). Zwraca też uwagę, że w styczniu 1932 r., kiedy na zebraniu ZRK było sześćdziesiąt osób, na spotkaniach innych organizacji w całym powiecie kartuskim często frekwencja była mniejsza od dwudziestu! Większość dotychczas opublikowanych danych i opinii o ZRK, także w niniejszym artykule, pochodzi ze sprawozdań organów władzy II Rzeczpospolitej (sprawozdań policyjnych oraz sporządzanych przez starostów, przechowywanych w archiwach w Bydgoszczy i Gdańsku), siłą rzeczy więc jest jednostronna. Natomiast działalność tej organizacji w Goręczynie ujawnia, że możliwe jest też spojrzenie na nią bardziej od środka, poprzez informacje zachowane u jej byłych szeregowych członków i ewentualnych sympatyków. Jestem pewien, że w rodzinnych zbiorach, na przysłowiowych strychach, zachowały się zaproszenia na organizowane przez nią zebrania (może też protokoły z ich przebiegu?), zdjęcia z wyjazdu na Święto Morza itp. Aż dziw, że dotychczas nie trafili na nie współcześni zwolennicy i obrońcy działalności zrzeszyńców (i inni znawcy oraz pasjonaci regionalnej historii), także w sporej części wywodzący się z powiatu kartuskiego i w nim działający. Jest ponadto możliwe, że żyją jeszcze ludzie, którzy pamiętają te wydarzenia. Dokończenie w następnym numerze * Zachowano oryginalną pisownię, także w zakresie ortografii. POMERANIA RUJAN 2013 15

FENOMEN POMORSKOŚCI Smoki, gryfy i Graal (część 14) Pierwsze pojawiają się niespodziewanie. Na leśnej polanie, po prawej stronie wąskiej szosy, którą nadjeżdżamy z kierunku Vannes, stoją w niemym szeregu szarawe głazy. Jakiś kilometr dalej druga polana i znowu rzędy białoszarych kamieni. Potem trzecia i czwarta, już na rogatkach miasteczka. Im dalej na zachód, tym więcej tych dziwnych pomników, tym okazalsze mają rozmiary. Największe wrażenie robią ostatnie stanowiska. Tutaj też najchętniej zatrzymują się turyści. JACEK BORKOWICZ Menhiry w Carnacu to wizytówka Bretanii. Nazwa menhir oznacza po bretońsku długi kamień. Stawiało się je na sztorc na grobie zmarłego, kapłana lub wojownika. Kto je tutaj postawił? Na pewno nie Bretończycy, ani nawet ich celtyccy poprzednicy na tej ziemi, Galowie. Menhiry, dolmeny i kromlechy kamienne kręgi, podobne do tych w Odrach są znacznie starsze. Mają kilka tysięcy lat. Święty kraj Carnac leży w samym środku historycznej krainy zwanej przez Bretończyków Gwened, której terytorium odpowiada rozmiarom dzisiejszego francuskiego departamentu Morbihan. Rdzeń gwen, gwyn w kilku językach celtyckich znaczy biały, ale też czysty lub święty. Mamy więc wyjaśnienie nazwy: to święty kraj, ziemia nieskalana doczesnymi pragnieniami zwykłych ludzi. Zapewne też tutaj, wokół Carnacu, mieściło się kultowe centrum pradawnych mieszkańców Bretanii. Cały półwysep usiany jest megalitami, ale nigdzie nie ma ich tak wiele, nigdzie nie występują tak gęsto, prawie nigdzie indziej nie są też tak imponujące jak właśnie w Carnacu. Po drugiej stronie morza, na północy brytyjskiej Walii, leży kraina o bardzo podobnej nazwie: Gwynedd. Nazwa znaczy to samo, co miano jej bretońskiej odpowiedniczki. Walijski Biały czy Święty Kraj był także religijnym centrum dla miejscowych Celtów zaświadczają to zapiski z czasów rzymskiego podboju. Tutaj też znajdziemy dolmeny, menhiry i kromlechy. We wczesnym średniowieczu brytyjscy Celtowie, mieszkańcy Kornwalii i Walii, przepłynęli kanał La Manche i zasiedlili Bretanię. Wydawałoby się więc, że to oni przenieśli na kontynent imię kraju, wraz z całym jego sakralnym znaczeniem. Ale tak nie było. Nazwę Gwened zastali na miejscu. Pochodzi ona od... plemienia Wenedów. Słyszał o nich już Juliusz Cezar, gdy wojował z Galami. Bretońscy Wenedowie uchodzą za plemię galijskie, ale wiele wskazuje na to, że jego celtycko- -galijska szata skrywała relikty jeszcze starszego etnosu. Podczas gdy inne plemiona podbitego przez Rzym półwyspu uległy romanizacji, a ich resztki rozpuściły się w masie brytyjskich przybyszów, Wenedowie z Gwened zachowali przynajmniej w jakimś stopniu swoją plemienną odrębność. To właśnie dzięki tej odrębności ich nazwa przetrwała do dziś. Przy okazji: bretońskie Gwened i francuskie Vannes to jedno i to samo. Można więc przyjąć, że Wenedowie z Bretanii byli krewniakami Wenedów walijskich. Dwie nadmorskie krainy znaczą ślad pradawnej wędrówki ludu żeglarzy. Wyobraźnia podpowiada, że przewodzili im w tej wędrówce wodzowie-kapłani. Białowłosi patriarchowie a może biali ze względu na respekt, jakim otaczali ich współplemieńcy? Zwrócona ku morzu Bretanię i okoliczne ziemie zwano w starożytności Armoryką. Ta nazwa znaczy z kolei zwrócona ku morzu lub też nad morzem leżąca. Tak przynajmniej rozumieli ją Galowie. Armoryka to zatem nic innego, jak Pomorze. W rzeczy samej, na Półwyspie Bretońskim nie ma miejsca, z którego po godzinie jazdy samochodem nie dojechałoby się do morskiego brzegu. Obecność morza czuje się tutaj wszędzie. Także za horyzontem. Przybysze zza Kanału La Manche dali nowe imię tej krainie: Bretania to inaczej Mała Brytania, odróżniana od tej dużej, leżącej na północy. Legenda mówi, że zdobywcy, biorąc sobie za żony miejscowe kobiety, ucinali im języki aby nie uczyły potomstwa niepożądanej już mowy. Czy tak było naprawdę, trudno powiedzieć; tak czy inaczej język bretoński, którym do dzisiaj posługuje się kilkanaście procent mieszkańców Bretanii, wykazuje wyraźne pokrewieństwo z kornwalijskim i walijskim. Razem z wojownikami przybyli na tę ziemię księża. Prastara bretońska opo- 16 POMERANIA PAŹDZIERNIK 2013

wieść głosi, że pierwszych Siedmiu Ojców rozeszło się po półwyspie, walcząc w jego różnych stronach z demonicznymi stworami: a to z wężami, a to z wilkiem, a to znów ze smokiem. Ostatnia z bestii jest tu ważnym elementem lokalnej heraldyki. Skądinąd równie często spotykanym herbowym symbolem jest tutaj... gryf. Bretończycy długo zachowali niezależność. Kontynentalna Europa od czasu Karola Wielkiego próbowała ujarzmić nadmorską krainę. Odrywała ją po kawałku, tworząc marchie i pograniczne kasztelanie, uzależniała przez dynastyczne związki oraz polityczne sojusze. W końcu, w połowie XVI wieku, cała Bretania na dobre stała się częścią Francji. Polityczna odrębność szła w parze z odrębnością kulturową. Mieszkańcy półwyspu obyczajem byli znacznie bliżsi swoim krewniakom z Wysp Brytyjskich niż sąsiadom zza francuskiej miedzy. Nawet po wchłonięciu Bretanii, Francja przez kilka stuleci nie była w stanie wygładzić jej celtyckich konturów. Tutejszy lud zachował swoją mowę i bogaty folklor. W bretońskich pieśniach, w stopniu nieznanym w innych regionach Francji, stopiły się w jedno elementy chrześcijaństwa i starych pogańskich wierzeń. Niektóre z tych pieśni sto lat temu przetłumaczył na polski Edward Porębowicz. Oto próbka jednej z nich: Gdyby byli mieszkańcy Treguieru zamykali drzwi swego kościoła, nie ochrzczono-by w nim dziecka z wosku, nie ochrzczono przy świetle księżyca. Carnac Zatoka Baskijska Bretania FENOMEN POMORSKOŚCI Menhiry w Carnacu. Fot. Snjeschok / www.commons.wikimedia.org Belgia Niemcy Szwajcaria Francja Włochy Hiszpania Morze Śródziemne Bretończycy zachowali również specyficzną, patriarchalno-konserwatywną mentalność. Jej wyrazem było przywiązanie do Kościoła, do króla i do miejscowych panów feudalnych. Dziś słowo szuan powszechnie kojarzone jest z antyrewolucyjnymi rojalistami, walczącymi w innej francuskiej prowincji, Wandei a przecież w szeregi szuanów najliczniej wstępowali właśnie Bretończycy. Oni też najdłużej trwali w oporze przeciw nowej, burżuazyjnej władzy: ostatni powstańcy złożyli broń dopiero w 1832 r. po czterdziestu latach od chwili rozpoczęcia walki. Jej świadkiem były również menhiry Carnacu. W czerwcu 1795 r. na plaży tego miasteczka wylądowały oddziały rojalistów, przybyłe z Anglii. W kościele Świętego Michała wywieszono biały sztandar Burbonów. Kościół istnieje do dziś, dobrze widoczny z oddali: zbudowano go na wzgórzu, które w istocie jest prehistorycznym kurhanem. Inna, leżąca na północ od Carnacu świątynia, wzniesiona podobnym sposobem na pogańskim grobowcu, stała się ostatnią redutą bretońskich szuanów, broniących się przed wojskami rewolucyjnej Francji. Był jednak czas, w którym to Bretania podbiła Europę. Podbiła nie w sensie politycznym, lecz kulturowym. To właśnie za jej pośrednictwem przeniknęły z Wysp Brytyjskich w głąb kontynentu opowieści, które nadały ton estetyce feudalnego Zachodu: historie o królu Arturze, o Lancelocie i Świętym Graalu, wreszcie romans o Tristanie i Izoldzie. Do dziś stanowią one część kanonu europejskiej kultury. Jako Europejczycy, wszyscy jesteśmy więc dziś po trosze Bretończykami. Niejednokrotnie wspominałem w tym cyklu o fenomenie pomorskości, przedziwnie łączącym w sobie zachowawczość i zamiłowanie do tego, co swojskie z otwartością na wpływy z zewnątrz oraz gotowością do przekazywania dalej tego, co samemu otrzymało się w kulturowym darze. Bretania jest owego fenomenu najlepszym przykładem. POMERANIA RUJAN 2013 17

GAWĘDY O LUDZIACH I KSIĄŻKACH Rok 1945: szło nowe? STANISŁAW SALMONOWICZ Pierwszą wojnę światową nazwano kiedyś wielką wojną białych ludzi. Druga wojna światowa była wojną niemal wszystkich ras, narodów, krajów. Dla Europy formalnie się zakończyła 8 lub 9 maja. W Polsce, a więc i na Pomorzu, nadal trwał chaos i nie brakowało tragicznych wydarzeń. Sprawy i wydarzenia, które opisuje w swej książce Wielka Trwoga. Polska lat 1944 1947 Marcin Zaremba (Wyd. Znak, Kraków 2012, ss. 694), odczytuje się dziś jak sensacyjną powieść, np. z amerykańskiego Dzikiego Zachodu, gdzie nieliczni uczciwi szeryfowie borykają się z bandytami, szulerami, złodziejami. Poszczególne wielkie trwogi, piórem Zaremby połączone w opis ludzkich trudnych egzystencji pierwszych lat po wyzwoleniu od jednych, by doświadczyć uciemiężenia przez drugich, nie są to, oczywiście, kwestie zapomniane przez żyjących jeszcze świadków tych lat. Pamiętają o nich także historycy, którzy w różnych kontekstach i w ramach różnych tematów, w każdym razie po upadku cenzury komunistycznej, opisywali wiele faktów określających klimat pierwszych lat pod rządami władzy ludowej. Także i autor tego felietonu nieraz już wskazywał na przedziwne nieraz sploty sytuacji, na trudne wybory polityczne, jakie niosły lata po zagładzie Warszawy, po klęsce Polskiego Państwa Podziemnego i legalnego polskiego rządu w Londynie. Mniej lub bardziej nad gruzami Warszawy, Gdańska czy Elbląga oraz wielu innych miast i miasteczek rzeczywistą władzą była wówczas Armia Czerwona i jej sołdaci, którzy nie oszczędzali nikogo ani swoich, ani wrogów, ani kogokolwiek, jeżeli była to kobieta, właściciel zegarka, roweru lub innego dobra, którego owi reprezentanci najlepszego na świecie ustroju nigdy dotąd w rękach nie mieli Były oczywiście w latach 1945 1947 regiony szczęśliwsze, oazy nieraz przypadkowe, w których życie toczyło się spokojniej, bezpieczniej, w miarę się normalizowało (Kraków, Łódzkie, Zielonogórskie, może i Lublin?). Jedyny mój żal do autora omawianej książki, że zabrakło indeksu geograficznego, co by ujawniało w jakiejś mierze miasta i regiony szczęśliwsze, o których autor wiele nie pisze. M. Zaremba opisuje formalnie sytuacje ogarniające całą Polskę w ówczesnych nowych granicach, ale oczywiście nie w każdej kwestii plagi epoki nie dotykały jednakowo różnych regionów kraju. Losy Warmii i Mazur, kaszubskich czy kociewskich wsi były nieraz szczególnie tragiczne i kłopoty z nową rzeczywistością trwały długie lata. Autor też podkreśla, że dla wielu najważniejszą rzeczą był fakt, iż groza okupacji niemieckiej minęła, wracali ludzie z obozów i prac przymusowych, z oflagów do kraju, do rodzin, cieszono się więc uratowanym życiem, ulegano także, zwłaszcza początkowo, licznym złudzeniom co do nowej, komunistycznej władzy. Stąd zwłaszcza lata 1945 1946 były pełne sprzeczności: cieszono się, dość naiwnie, z przybycia do Polski Stanisława Mikołajczyka, odreagowywano ponurą przeszłość, chowano zmarłych i zamordowanych, najczęściej nie wiedziano, jaka czekała nas przyszłość. Marcin Zaremba skoncentrował się jednak na ukazaniu nowych obaw, nowych trudności, braku stabilizacji, bezpieczeństwa, wielu nowych tragedii politycznych czy tragedii zwykłych ludzi. Tu nie sposób streszczać książki obszernej, pełnej faktów i sytuacji różnorodnych. Konsekwencje II wojny i okupacji długo trwały nie tylko w realiach, ale i w zbiorowej pamięci: Odbudowa więzi społecznych, normalizacja i stabilizacja, procesy zapominania musiały potrwać. Wojenny styl życia, polegający na zawieszeniu na czas okupacji norm obyczajowych, moralnych i prawnych, tak się zakorzenił w ciągu tych blisko sześciu lat, że przetrwał długo po zakończeniu wojny. Niektóre lęki, urazy i nawyki, zachowania weszły na długo w krwiobieg kulturowy narodu (s. 140). Jakie to były trwogi? Przede wszystkim panował chaos: przez Polskę w nowych granicach w różnych kierunkach i z różnymi konsekwencjami przemieszczać się będą miliony ludzi: Armia Czerwona, wyzwoliciele, których należało się bać, najpierw maszerowali na Zachód, ku mitycznemu celowi na Berlin. Później stawali się stałym a niebezpiecznym elementem polskiego pejzażu: grabili planowo polskie już ziemie zachodnie, a byli równie niebezpieczni jako chwilowe garnizony czy jako upo- 18 POMERANIA PAŹDZIERNIK 2013

GAWĘDY O LUDZIACH I KSIĄŻKACH / WAŻNE DATY jone zwycięstwem wojska wracające do swego kraju, nie bez grabieży wszelakich. W sumie był to swego rodzaju bezpośredni czy pośredni, niebezpieczny nowy okupant. Wędrówka ludów po Polsce to były także ucieczki czy wywózki ludności niemieckiej czy niekoniecznie niemieckiej, ale zmuszanej do wyjazdu bądź uciekającej i porzucającej swój dobytek byle dalej od nowych porządków. Ze wschodu płynęła, zwłaszcza przez pierwsze dwa lata, fala Polaków wygnanych zza Bugu, także setki tysięcy ludzi ze skromnym dobytkiem, ale z przeżyciami, o których niebezpiecznie było nawet mówić w drodze do nowych, nieznanych siedzib. Wędrować będzie czas dłuższy niemal cały naród: wracający z wojennych spraw na Zachodzie, z niemieckiej niewoli i prac przymusowych, inwalidzi i żołnierze z demobilu LWP, już niepotrzebni, a także szukający rodzin, domu, pracy. Polskę południową opuszczali liczni żołnierze wyklęci, uciekający przed represjami na Dolny Śląsk czy do Trójmiasta. Wspomnijmy jeszcze warszawiaków bez domu, żebraków i wreszcie ludzi z marginesu społecznego, rabusiów czy złodziei, dla których nastąpił czas łatwych zdobyczy. W wielu regionach, zwłaszcza na wsi, nie istniała żadna godna uwagi administracja. Policja ludowa Milicja Obywatelska składała się z ludzi przypadkowych, nieraz groźniejszych od zawodowych bandytów, a wykonujących przede wszystkim zlecenia polityczne nowej władzy: nie była to fachowa policja zapewniająca obywatelowi bezpieczeństwo życia i mienia. Przytoczę tu anegdotę z kwietnia czy maja 1945 r.: do pociągu do Miechowa wsiada wracający do rodziny prawnik i pyta się podróżnych, czy w Miechowie spokojnie, czy nie ma bandytów. Odpowiedź naiwnie prawdziwa chłopa z okolicy: Nie, panoczku, bandyci wszyscy w milicji!. Powiedzmy za Zarembą, że cudze, a zwłaszcza porzucone bezpańskie mienie kusiło wszystkich. W obszernym rozdziale pt. Gorączka szabru autor to opisał. Młodym pokoleniom należy tu wyjaśnić, że słowo szaber, które weszło w użycie gdzieś w lecie 1945 r., wywodziło się z przedwojennego słownika złodziejskiego, a oznaczało wówczas masowe podróże Polaków na Ziemie Zachodnie dla dokonywania zaboru mienia poniemieckiego, co formalnie było zakazane, ale nikt nie był w stanie tego upilnować. W szerszym rozumieniu tego słowa szaber oznaczał przywłaszczenie sobie mienia w gruzach warszawskich czy bezpańskiego mienia pożydowskiego. Najpewniej i najsprytniej szabrowali ci, którzy byli już w Generalnym Gubernatorstwie specjalistami od czarnego rynku i grabienia mienia pożydowskiego, najczęściej na spółkę z przekupionymi Niemcami. Teraz znów w chaosie nowego wszystko było możliwe. Równocześnie, mimo prób opanowania sytuacji aprowizacyjnej (w tym i pomocy z zewnątrz: UNRRA), część Polaków, zwłaszcza w miastach, była na krawędzi głodu, a choroby i epidemie ogarniały różne rejony kraju. Nie wyliczam wszystkich obaw epoki, ale dodajmy rzecz podstawową: w kraju toczyła się sui generis wojna domowa z nową władzą komunistyczną, wspieraną przez Armię Czerwoną. Chłopcy z lasu od jesieni 1946 r. będą już u kresu sił i możliwości: coraz częściej rozbijane oddziały leśne pozbawione bezpiecznego zaplecza będą bliskie cienkiej granicy, w której zaciera się rozróżnienie między walką z instytucjami nowego ustroju a aktami bandytyzmu czy brutalności, dokonywanymi, by przetrwać. Nie jesteśmy w kraju sami: problem stosunku do Niemców po 6 latach okupacji, gwałty Armii Czerwonej, krwawa rozprawa UPA z Polakami i odwet w postaci wysiedleń Ukraińców z Rzeszowskiego. Trudno pominąć liczne, czasem może prowokowane przez władze, przejawy zbrodniczego antysemityzmu. W sumie chaos i zagrożenia: jedni boją się leśnych lub Armii Czerwonej, inni katów z MO i UB. Próby stabilizacji, odbudowa oświaty, instytucji kulturalnych, teatrów czy wydawnictw to także inna strona medalu. Ciągle jednak nie wiadomo, kto wygra, czy będzie III wojna, czy trzeba raczej na dziesiątki lat szukać dla siebie miejsca w nowym ustroju. Każdy niemal musiał podejmować trudne decyzje egzystencjalne, choć rzadko mógł przewidzieć ich konsekwencje Polecam książkę Marcina Zaremby, lektura trudna, bolesna, ale i ciekawa, istotna dla zrozumienia, jak skomplikowane były nasze ówczesne losy i wybory, także na Pomorzu gdańskim, na Kaszubach, gdzie Rosji i komunizmu nie znano, a szukano różnych dróg ocalenia przed nowymi dyskryminacjami. DZIAŁO SIĘ w październiku 2 X 1503 w Lipsku zmarł (i tam został pochowany) pochodzący z Chojnic Marcin Fuhrman vel Marcin Chojnicki, humanista, profesor i rektor Uniwersytetu w Lipsku. 6 X 1893 w Pręgowie k. Gdańska urodził się Bronisław Bukowski, profesor Politechniki Gdańskiej, twórca polskiej szkoły technologii betonu, działacz kaszubski, społeczny oraz polonijny w Wolnym Mieście Gdańsku, gdzie prowadził chór Lutnia. Zmarł 11 maja 1965 w Gdańsku, pochowany został w rodzinnym Pręgowie. 7 X 1683 w bitwie pod Wiedniem poległ hrabia Władysław Denhof, wojewoda pomorski, podskarbi Prus Królewskich, starosta kościerski. Na wojnę z Turkami wystawił chorągiew husarii i regiment piechoty. 11 X 1943 w Halle zginął ppor. WP Klemens Wicki, oficer sieci wywiadu KG ZWZ-AK w Gdyni, skazany przez hitlerowców na śmierć przez ścięcie. Urodził się 8 października 1911 w Kielnie. 13 X 1903 w Wejherowie otwarto Seminarium Nauczycielskie. 16 X 1873 w Piasecznie k. Gniewa urodził się ks. Paweł Wojciech Nagórski, muzyk, kompozytor pieśni kaszubskich, działacz społeczny. Został zamordowany 19 kwietnia 1940 w Sachsenhausen. 16 X 1903 w Sławoszynie urodził się dr med. Alojzy Stanisław Jagalski, filomata pomorski, działacz społeczny i kaszubski, wybitny chirurg, ordynator i dyrektor wejherowskiego szpitala. Zmarł 20 listopada 1983. Został pochowany na Cmentarzu Śmiechowskim w Wejherowie. 20 X 1893 w Wejherowie zmarł dr Jan Seemann, organizator i pierwszy dyrektor gimnazjum wejherowskiego (1857 1886). Źródło: Feliks Sikora, Kalendarium kaszubsko-pomorskie POMERANIA RUJAN 2013 19