Rodzina Bohdana Kostiuk Idea polityki kadrowej na Ukrainie jest następująca: dochody mają iść do kieszeni Rodziny. Jeśli do realizacji tego celu trzeba będzie mianować przewodniczącym Banku Narodowego Ukrainy człowieka, którego ojciec pracuje w Gazpromie, to tak się stanie. Pierwsze dni stycznia 2013 roku. Prezydent Rosji Władimir Putin prowadzi zebranie Rady Bezpieczeństwa Narodowego Rosji. Władimir Władimirowicz przegląda raporty i zwraca się do kolegów: Panowie! W ukraińskim rządzie mamy wakaty na stanowiskach: szefów Służby Bezpieczeństwa i Banku Narodowego. Co wy na to?. To żart, ale jak wiadomo, w każdym żarcie jest ziarnko prawdy. A biorąc pod uwagę fakt, że prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz obsadził kilka kluczowych posad w ukraińskim rządzie ludźmi blisko związanymi z Moskwą czy to przez kontakty rodzinne, czy też zawodowe to sprawia, że powyższe kpiny są mało śmieszne. Wpływowy tata Kiedy w 2010 roku Wiktor Janukowycz został prezydentem Ukrainy, a przedstawicielami Partii Regionów obsadził kluczowe stanowiska w państwie, wielu analityków było zdania, że kadrowa polityka w naszym kraju nie służy ochronie interesów państwa i narodu, ma natomiast na celu zabezpieczenie interesów Rodziny. Bo właśnie tak, używając wielkiej litery, pisze się obecnie o Wiktorze Janukowyczu i jego synu Ołeksandrze w ukraińskiej prasie. Andriej Skumin, publicysta tygodnika Ukrajinśkyj Tyżdeń, jest zdania, że rotacje, których dokonuje Janukowycz w kręgach elit rządzących, mają na celu umocnienie pozycji Rodziny. Koncentracja wpływów Rodziny we władzy wykonawczej kontrastuje z jej słabszą pozycją w parlamencie tu elity związane z prezydentem zmuszone są szukać kompromisu z przedstawicielami innych sił politycznych i grup lobbujących określone racje gospodarcze. W tej sytuacji prezydent podsuwa rządowi projekty ustaw, których celem jest podporządkowanie rządu głowie państwa i zmarginalizowanie roli premiera. Tymczasem Igor Łosiew, kijowski politolog, wykładowca Akademii Kijowsko- -Mohylańskiej stwierdza:
38 Bohdana Kostiuk, Rodzina Dziś za politykę kadrową odpowiada na Ukrainie prezydent Wiktor Janukowycz, na najbardziej lukratywnych stanowiskach znajdują zatrudnienie nie profesjonaliści, a ludzie bliscy prezydentowi. Ich zadaniem jest przeprowadzanie w kraju reform według dyrektyw głowy państwa. Idea jest taka: dochody mają iść do kieszeni Rodziny, to jej interesy mają być w pierwszej kolejności zabezpieczone. Jeśli do realizacji tego celu trzeba będzie mianować przewodniczącym Banku Narodowego Ukrainy człowieka, którego ojciec pracuje w Gazpromie, to tak się stanie. Nieistotne, że nasza gospodarka dusi się wysokimi cenami rosyjskiego gazu, najważniejsze, żeby zabezpieczyć interesy Rodziny. Po tym, jak były przewodniczący Banku Narodowego Ukrainy Serhij Arbuzow znalazł się w rządzie, pracownicy sfery bankowej nie mieli wątpliwości: na czele banku stanie człowiek cieszący się zaufaniem Rodziny. Najpierw o Arbuzowie. Jest on człowiekiem bliskim prezydentowi Ukrainy, w czasach kiedy robił karierę w Doniecku, zarządzał bankiem należącym do Janukowycza. Bankowcy mieli rację: na stanowisko przewodniczącego Banku Narodowego Ukrainy wyznaczono Igora Sorkina (od 2010 roku był zastępcą przewodniczącego tej instytucji). Awans Sorkina nikogo by nie zdziwił, gdyby nie jeden, dość istotny fakt: ojciec bankiera Wiaczesław Sorkin pracuje w departamencie inwestycji i budownictwa rosyjskiego Gazpromu. Z tym właśnie monopolistą ukraiński rząd już trzeci rok toczy rozmowy na temat obniżenia cen błękitnego paliwa. Do tej pory negocjacje nie przyniosły rezultatów. Kolega Rinat Zdziwienie może przynieść także inna nominacja: były oficer rosyjskiej armii, pilot bojowy Ołeksandr Jakimienko otrzymał posadę naczelnika Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Czterdziestoośmioletni generał-major w czasach radzieckich kształcił się w ZSRR: jest absolwentem Wyższej Szkoły Wojskowej, uczył się także w Wojskowej Akademii Lotniczej imienia Jurija Gagarina, a następnie służył w armii na Krymie. Nie tak dawno, bo w 1998 roku, zwolnił się z rosyjskiej armii. I zapuścił korzenie na Ukrainie: przed tym, jak został szefem Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, pracował w biznesie ochroniarskim. Na stronie internetowej SBU widnieje informacja, że w latach 2007-2008 Jakimienko był specjalistą zarządzającym bezpieczeństwem wewnętrznym w donieckiej korporacji. Jest niemal pewne, że właścicielem tej firmy było przedsiębiorstwo Lemtrans, którym w latach 2007-2012 zarządzali Rinat Achmetow i rodzina Janukowycza. Kariera kadrowa Jakimienki wyglądała następująco: po tym jak Janukowycz został prezydentem, w marcu 2010 roku Jakimienko stanął na czele SBU w Sewastopolu.
Bohdana Kostiuk, Rodzina 39 Natomiast od sierpnia 2011 roku do czerwca 2012 roku pracował w zarządzie SBU okręgu donieckiego. Po czym do 9 stycznia 2013 roku piastował urząd zastępcy naczelnika SBU (wcześniej stanowisko to obejmował Igor Kalinin, obecnie doradca prezydenta do spraw bezpieczeństwa; Kalinin także ma służbowe związki z Rosją). Prezydent Janukowycz, przedstawiając pracownikom SBU Jakimienkę, obiecał, że nowy szef doprowadzi do finału rozpoczęte wcześniej reformy, tak aby resort siłowy służył interesom państwa i ukraińskiego narodu. Kolejny raz pojawia się pytanie o niezależność i sfery wpływów: czy były rosyjski oficer może bowiem Czy były rosyjski oficer może bronić interesów Ukrainy? Tym bardziej, że Ukraina bronić interesów Ukrainy? ma już w tej kwestii negatywne doświadczenie: były szef SBU Igor Kalinin (pracujący wcześniej w Moskwie) zasłynął tym, że zezwolił na akcję rosyjskich służb specjalnych w Kijowie. W październiku 2012 roku Rosjanie uprowadzili i wywieźli do Moskwy Leonida Rozwozżajewa, rosyjskiego opozycjonistę. Rozwozżajew miał otrzymać w ukraińskim biurze Organizacji Narodów Zjednoczonych status prawny uchodźcy. Zamiast tego znalazł się w Moskwie na przesłuchaniu. Rosyjska przeszłość Jakimienki zaniepokoiła ukraińską opozycję, jej liderzy widzą tu rękę Kremla. Pojawia się przypuszczenie, że na zarządzających strukturami siłowymi państwa wyznacza się ludzi, których celem jest działanie na szkodę narodowego bezpieczeństwa mówi Jurij Syrotjuk, deputowany Rady Najwyższej Ukrainy z ramienia partii Swoboda. Pojawiają się także głosy tłumaczące tę nominację. W komentarzu dla internetowego wydania Gazeta.ua były zastępca szefa SBU Ołeksandr Skipalski pisze: Nie bacząc na medialny szum dotyczący faktu, że Jakimienko jest byłym rosyjskim wojskowym, nie oznacza to jednak, że jest nasłanym kozakiem. Pracę zaczynał w czasach prezydentury Leonida Kuczmy. Nie miał żadnych związków z radzieckim KGB. Jego poprzednika Kalinina prezydentowi rzeczywiście zarekomendowali Rosjanie, tymczasem Jakimienko jest współpracownikiem Janukowycza, pochodzi z Rodziny. Skipalski uważa, że prezydent dobrze zna Jakimienkę, i to jeszcze z okresu, kiedy sprawował on urząd gubernatora Doniecka. Może szef służb to największy patriota, ale nie jest to także postać na modłę ministra edukacji Dmytra Tabacznyka. Zdaniem Skipalskiego, takie osoby muszą znajdować się na odpowiedzialnych stanowiskach: kilka pokoleń Ukraińców wychowywało się bowiem w czasach, które nie pozwalały na robienie kariery we własnym państwie. Wybór mieli niewielki: Rosja albo Polska. Tak więc patrioci na posadach państwowych to raczej wyjątek niż reguła. Podobnego zdania są także inni eksperci. Wołodymyr Fesenko, dyrektor ośrodka analitycznego Penta, twierdzi, że rosyjska przeszłość Jakimienki nie oznacza, że
40 Bohdana Kostiuk, Rodzina nowy szef SBU jest związany z rosyjskimi służbami specjalnymi. Analityk jest przekonany, że Jakimienko został wybrany na to stanowisko, ponieważ jego poprzednik nie wywiązywał się z obowiązków. Polityka kadrowa Janukowycza wygląda następująco: jeśli tylko nie ma jawnych problemów bądź intryg, to prezydent pozwala popracować na danym stanowisku nie mniej niż rok. Następnie wyciąga wnioski. Kalinin nie nadawał się do tej funkcji, dlatego też prezydent postanowił przeprowadzić roszadę kadrową uważa Fesenko. Inni eksperci są zdania, że ruchy kadrowe służą wzmocnieniu osobistego bezpieczeństwa głowy państwa, a Jakimienko został wybrany na to stanowisko, ponieważ jest człowiekiem z bliskiego otoczenia Janukowycza. Jednak jest grono ekspertów, którzy mają podejrzenia związane z byłym oficerem służb rosyjskich. Do struktur siłowych państwa wyznacza się ludzi, których celem jest działanie na szkodę narodowego bezpieczeństwa. Prawdziwy oficer nigdy nie jest oficerem byłym, tak jak nie ma byłych pracowników służb specjalnych uważa Serhij Zgurec, specjalista do spraw bezpieczeństwa, pracujący w agencji Defense Express. Jasne jest, że Jakimienko znalazł się na tym stanowisku, ponieważ chciała tego Rodzina. Oczywiste, że wśród jego obowiązków jest także obowiązek ochrony biznesu Rodziny, szukanie kompromitujących materiałów na konkurentów politycznych. To samo można zresztą powiedzieć o nowym ministrze obrony Pawle Lebiediewie, który miał zawodowe interesy w Rosji, a także o ministrze spraw wewnętrznych Witaliju Zacharczence, który w młodości kształcił się w Rydze, a w Rosji ma dużo znajomych. Interesy Ukraińskie władze przeszły od wspierania rosyjskich projektów kulturowych i zawodowych interesów w Rosji do stworzenia rosyjskiej grupy wpływów w rządzie. Dodajmy, że Ukrainę wciąż obowiązują korzystne dla Moskwy, ale niekorzystne dla Kijowa umowy zawarte w Charkowie (miały gwarantować tańszy gaz za przedłużenie terminu stacjonowania Floty Czarnomorskiej na Krymie, flota pozostała, gaz jest drogi), dodatkową kwestią jest język rosyjski w świetle nowych przepisów z lata 2012 roku uzyskał on preferencyjne prawo. W gimnazjach realizowany jest program nauczania mówiący o ruskim mirze. Czyniąc gest w stronę Moskwy, ukraińskie władze zmniejszają liczbę programów nadawanych po ukraińsku w radiu i telewizji. Natomiast urząd ministra edukacji ponownie objął rusofil Dmytro Tabacznyk. Zdaniem Łosiewa, armia, milicja, służby specjalne to instytucje, które w szczególności powinny chronić interesy państwa, są bowiem odpowiedzialne za zdolność
Bohdana Kostiuk, Rodzina 41 do obrony, integralność terytorialną państwa, a także stabilność Ukrainy. Na narodowym banku spoczywa tymczasem odpowiedzialność za system finansowy, ale także funkcjonowanie innych sfer państwa, włączając w to obronę. Czy wyżej wymienione kwestie są w stanie zagwarantować ludzie, którzy czują duchową więź z Rosją bądź zbliżyli się do tego kraju w wyniku życiowych wyborów? Czy będą w stanie sprostać zadaniom stojącym przed Ukrainą? Czy uda im się przeprowadzić reformę armii, utrzymać kurs hrywny, a także przezwyciężyć negatywne tendencje, które zachodzą w sferze prawnej? Wątpię mówi Hryhoryj Perepelycja, ekspert zajmujący się problematyką bezpieczeństwa. Nie sądzę, by prezydent Janukowycz był rusofilem. On stara się po prostu zachować władzę i wpływy. Dlatego w awangardzie mającej reprezentować jego interesy na Kremlu znajdują się osoby znające psychologię i prawa, według których grają urzędnicy i politycy w Moskwie. Zdaniem eksperta, ukraińscy patrioci powinni zająć się stworzeniem wspólnego frontu walki za ocalenie ukraińskich interesów na Ukrainie. Przełożyła Małgorzata Nocuń Bohdana Kostiuk jest dziennikarką Radia Swoboda (sekcja ukraińska), działaczką ukraińskich NGOs. Stale współpracuje z Nową Europą Wschodnią.