Młodzi o Szkole Pod Żaglami 2013

Podobne dokumenty
SzPŻ 2014 eliminacje zakończone

Moje pierwsze wrażenia z Wielkiej Brytanii

Igor Siódmiak. Moim wychowawcą był Pan Łukasz Kwiatkowski. Lekcji w-f uczył mnie Pan Jacek Lesiuk, więc chętnie uczęszczałem na te lekcje.

Spotkanie z Jaśkiem Melą

W ramach projektu Kulinarna Francja - początkiem drogi zawodowej

Czy na pewno jesteś szczęśliwy?

Paulina Szawioło. Moim nauczycielem był Jarek Adamowicz, był i jest bardzo dobrym nauczycielem, z którym dobrze się dogadywałam.

30-dniowe #FajneWyzwanie Naucz się prowadzić Dziennik!

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze.

Z wizytą u Lary koleżanki z wymiany międzyszkolnej r r. Dzień I r.

Marcin Budnicki. Do jakiej szkoły uczęszczasz? Na jakim profilu jesteś?

WARSZTATY pociag j do jezyka j. dzień 1

ERASMUS COVILHA, PORTUGALIA

10 najlepszych zawodów właściciel szkoły tańca

Joanna Charms. Domek Niespodzianka

ASERTYWNOŚĆ W RODZINIE JAK ODMAWIAĆ RODZICOM?

Kielce, Drogi Mikołaju!

Podsumowanie projektu

Rok Nowa grupa śledcza wznawia przesłuchania profesorów Unii.

Kolejny udany, rodzinny przeszczep w Klinice przy ulicy Grunwaldzkiej w Poznaniu. Mama męża oddała nerkę swojej synowej.

Praca z rodzicami dziecka i nastolatka z ADHD

Hektor i tajemnice zycia

Program Coachingu dla młodych osób

BAJKA O PRÓCHNOLUDKACH I RADOSNYCH ZĘBACH

Pielgrzymka, Kochana Mamo!

BĄDŹ SOBĄ, SZUKAJ WŁASNEJ DROGI - JANUSZ KORCZAK

AUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr )

Irena Sidor-Rangełow. Mnożenie i dzielenie do 100: Tabliczka mnożenia w jednym palcu

ZARZĄDZANIE CZASEM JAK DZIAŁAĆ EFEKTYWNIEJ I CZUĆ SIĘ BARDZIEJ SPEŁNIONYM

NASTOLETNIA DEPRESJA PORADNIK

Podziękowania dla Rodziców

5. To, jak Ci idzie w szkole jest dla Twoich rodziców (opiekunów): A niezbyt ważne B ważne C bardzo ważne 1 ANKIETA DLA UCZNIÓW GIMNAZJUM

Rozumiem, że prezentem dla pani miał być wspólny wyjazd, tak? Na to wychodzi. A zdarzały się takie wyjazdy?

Jesper Juul. Zamiast wychowania O sile relacji z dzieckiem

Sytuacja zawodowa pracujących osób niepełnosprawnych

Podsumowanie projektu

Mimo, że wszyscy oczekują, że przestanę pić i źle się czuję z tą presją to całkowicie akceptuje siebie i swoje decyzje

Podsumowanie projektu. Dobry zawód otwiera drzwi do Europy PL01-KA

Przez Bałtyk po życie finisz OnkoRejsu #wgdyni

projektu na wiedzę, umiejętności i postawy uczniów. Ankietę wypełniły 52 osoby: 27 dziewcząt i 25 chłopców.

KATARZYNA POPICIU WYDAWNICTWO WAM

Piaski, r. Witajcie!

to jest właśnie to, co nazywamy procesem życia, doświadczenie, mądrość, wyciąganie konsekwencji, wyciąganie wniosków.

PODRÓŻE - SŁUCHANIE A2

FILM - W INFORMACJI TURYSTYCZNEJ (A2 / B1)

Test mocny stron. 1. Lubię myśleć o tym, jak można coś zmienić, ulepszyć. Ani pasuje, ani nie pasuje

Obóz odbywał się od 6 do 28 lipca i z naszej szkoły pojechały na niego dwie uczennice r. (wtorek)

Ankieta dla ucznia kandydata na beneficjentów projektu. Europraktyki autostradą do zawodowego sukcesu młodzieży POWERVET PL01-KA

TRAVEL COACHING. WYSPY KANARYJSKIE

Punkt 2: Stwórz listę Twoich celów finansowych na kolejne 12 miesięcy

Człowiek biznesu, nie sługa. (fragmenty rozmów na FB) Cz. I. że wszyscy, którzy pracowali dla kasy prędzej czy później odpadli.

Pokochaj i przytul dziecko z ADHD. ADHD to zespół zaburzeń polegający na występowaniu wzmożonej pobudliwości i problemów z koncentracją uwagi.

Nasze wrażenia z Finlandii

w akcji Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia - po raz siódmy!

Olinek - ośrodek naszych marzeń

Skala Postaw Twórczych i Odtwórczych dla gimnazjum

(UDOWNf MY~ll. MiłO~Cl ~ życlllwo~ci. o ODWADl[, rrzyjaźni, U1L KAŻDY Dll[N w- ROKU

NAUKA JAK UCZYĆ SIĘ SKUTECZNIE (A2 / B1)

Rozdział II. Wraz z jego pojawieniem się w moim życiu coś umarło, radość i poczucie, że idę naprzód.

Przed podróŝą na Litwę

WYZWANIE POZNAJ SIEBIE NA NOWO KROK 2

Chwila medytacji na szlaku do Santiago.

Copyright 2015 Monika Górska

W krainie włoskich smaków praktyki w Restauracji La Taverna Digli Artisti

W MOJEJ RODZINIE WYWIAD Z OPĄ!!!

Czyli jak budować poczucie własnej wartości u dziecka?

Wypowiedzi chórzystów Gaudeamus, z anonimowej Ankiety przeprowadzonej w lutym 2017 roku ZACHĘCAM CIĘ

mnw.org.pl/orientujsie

zdecydowanie tak do większości zajęć do wszystkich zajęć zdecydowanie tak do większości do wszystkich do wszystkich do większości zdecydowanie tak

Karta pracy 6. Jak było w szkole?

Jak pomóc w rozwoju swojemu dziecku? I NIE POPEŁNIAĆ BŁĘDÓW WIĘKSZOŚCI RODZICÓW

Słuchacze poznają: definicję oceniania kształtującego wybrane elementy OK opinie nauczycieli stosujących OK

8 sposobów na więcej czasu w ciągu dnia

Nikt nigdy nie był ze mnie dumny... Klaudia Zielińska z Iławy szczerze o swoim udziale w programie TVN Projekt Lady [ZDJĘCIA]

Kwestionariusz stylu komunikacji

Interesant. Doradca. Przykład krótkiego dialogu poradnictwa z pięcioma etapami 1

O międzyszkolnym projekcie artystycznym współfinansowanym ze środków Ministerstwa Edukacji Narodowej w ramach zadania ŻyjMy z Pasją.

5. W jaki sposób dostałaś/eś się na studia? (Sposób rekrutacji) 6. Czy studia odpowiadają twoim wyobrażeniom o nich? (zadowolenie czy rozczarowanie?

Spis treści. Od Petki Serca

Wielkopolska Konferencja dla Nauczycieli pt.: Akcja KŁADKA

REFERENCJE. Instruktor Soul Fitness DAWID CICHOSZ

Przyjaciele Zippiego Ćwiczenia Domowe

PL01-KA

"Dwójeczka 14" Numer 15 04/17 PROJEKTU

SOCIAL STORIES HISTORYJKI Z ŻYCIA WZIĘTE

Einstein na półmetku. Projekt współfinansowany jest ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

W ten dzień prowadziłem lekcję w dwóch klasach pierwszych.

Podsumowanie ankiet rekolekcyjnych. (w sumie ankietę wypełniło 110 oso b)

Izabella Mastalerz siostra, III kl. S.P. Nr. 156 BAJKA O WARTOŚCIACH. Dawno, dawno temu, w dalekim kraju istniały następujące osady,

METODA KARTECZEK ROWIŃSKIEJ

1 Ojcostwo na co dzień. Czyli czego dziecko potrzebuje od ojca Krzysztof Pilch

INFORMACJE PODSTAWOWE

Raciborzanka w Finale Konkursu Miss Polonia

Kto chce niech wierzy

Kurs online JAK ZOSTAĆ MAMĄ MOCY

Wioletta Paciorek Mariusz Paciorek Konferencja sprawozdawcza 19 kwietnia 2013 r.

JAK POMÓC DZIECKU KORZYSTAĆ Z KSIĄŻKI

BIEDRONKI MAJ. Bloki tematyczne: Polska Moja ojczyzna Jestem Europejczykiem Mieszkańcy łąki Święto mamy i taty

Transkrypt:

www.zeglujmyrazem.com Młodzi o Szkole Pod Żaglami 2013 Edycja 2013 Szkoły Pod Żaglami Krzysztofa Baranowskiego skończyła się już dawno ale tylko formalnie. W pamięci jej uczennic i uczniów wspomnienia są wciąż żywe, a ślady... sami zobaczcie. Pod koniec rejsu odszedłem od rutyny, w myśl której młodzież przed zejściem z pokładu pisała wypracowanie na temat SzPŻ w moim życiu, Co mi dała SzPŻ itd. Była to decyzja tak nieortodoksyjna, że kapitan Grubecki, który prowadził Pogorię do Civitavecchia, słysząc o niej osłupiał (choć nie skomentował, za co mu chwała), ale sądzę, że zrobiłem słusznie. Ostatnie dni Szkoły były bowiem tak naładowane emocjami końca podróży i pożegnań, że wątpię, czy z młodych dałoby się wycisnąć więcej niż kilka sensownych zdań, a co dopiero mówić o całym wypracowaniu. Prośbę o komentarz rozesłałem do absolwentek i absolwentów SzPŻ 2013 kilka miesięcy później, kiedy w ich życiu rzeczywistość lądowa wzięła górę, emocje opadły, wrażenia jako tako się poukładały, a wypowiedź mogła być szczera i nie na stopień, co w mentalności uczniowskiej jest nie bez znaczenia. Ryzykowałem, że nie od wszystkich dostanę odpowiedź i rzeczywiście: kilku osobom wciąż trudno się zabrać do pisania ale jakość tego materiału, który dostałem, jest przednia, a maruderzy zawsze mogą dołączyć. Nazwiska autorek i autorów umieszczam za ich zgodą, szanując wolę tych, którzy woleli zostać anonimowi. Kandydatom i zwycięzcom eliminacji do SzPŻ 2014 wspominki o rok starszych koleżanek i kolegów mogą dać sporo do myślenia. A ich Rodzicom jeszcze więcej. Zapraszam do lektury! Kazimierz Robak nauczyciel j. polskiego i historii dyrektor SzPŻ 2013 7 czerwca 2014 www.zeglujmyrazem.com

www.zeglujmyrazem.com Młodzi o Szkole Pod Żaglami 2013 2 Co dała mi Szkoła pod Żaglami? Dopóki Pan nie zadał nam tego pytania, nie zastanawiałam się nad tym tak dokładnie, by zdać sobie sprawę, jak wiele od NIEJ otrzymałam. Rejs trwał tylko 2 miesiące, ale nawet tak mało czasu potrafiło zupełnie odmienić człowieka. Wszyscy moi znajomi, rodzina, przyjaciele mówią, że się zmieniłam (na lepsze oczywiście) i ja sama widzę różnice w swoim zachowaniu. Największym skarbem, jaki otrzymałam w tym czasie, są przyjaciele i to bardzo bliscy. To właśnie ONI zmienili mój punkt widzenia na świat i dzięki nim zobaczyłam, że każda nowo poznana osoba może wnieść coś do mojego życia. Nauczyli mnie odróżniać rzeczy ważne od mniej ważnych. Każda wachta, czy w nocy, czy w dzień, pokazywała, jak wielkim zaufaniem człowiek darzy drugiego człowieka i dzięki temu stałam się bardziej odpowiedzialna, rozsądna, a przede wszystkim dorosła. Czułam się zawsze potrzebna. Napięty grafik dnia pomógł mi lepiej rozplanowywać dzień, nauczył zorganizowania, zdyscyplinowania i punktualności. Każde wejście na reje dodawało odwagi, doświadczenia, a nawet tak bardzo znienawidzone przeze mnie i większość mycie waterwajsów rzeźbiło mój charakter i uczyło wypełniania obowiązków. Z kolei warty bosmańskie uczyły mnie sprytu i survivalu, bo wybierałam sobie zawsze najlżejszą robotę. Zdobyłam nowe umiejętności: nie tylko kulinarne, lecz także poruszania się w nowym, obcym miejscu, w którym czasami trudno było się dogadać po angielsku. Samowolka, jaką dostawaliśmy w portach, sprawiła, że stałam się samowystarczalna i bardziej uważam, gdzie zostawiam swój portfel. Zobaczyłam mnóstwo nowych miejsc. Mam nadzieję, że będę do nich wracać, bo każde na swój sposób wywarło na mnie niesamowite wrażenie. Forma szkoły, jaka była przyjęta na Pogorii, powinna być według mnie taka sama w normalnej szkole. Otwarci nauczyciele, którym zależało na tym, aby uczeń wiedział jak najwięcej. Dodało mi to ochoty do nauki i czuję się mądrzejsza. Uczę się pilniej i chętniej. Strasznie mi brakuje wymówki przed testami, że wszystkich mdli i że nie jesteśmy w stanie się skupić i pisać. Nie tylko psychicznie mnie odmienił ten rejs, ale także fizycznie. Masowe pożeranie owoców, słodyczy i syte obiady sprawiły, że dodało się trochę kilogramów na wadze. Na szczęście tylko na pewien czas, bo już po dwóch tygodniach ubyło mi kilogramów, a teraz wróciłam już do dawnej formy. Organizacja Szkoła pod Żaglami Kapitana Baranowskiego udowodniła, że MARZENIA SIĘ SPEŁNIAJĄ! Byłam na liście rezerwowej i to w dodatku czwarta. Już straciłam nadzieję, że popłynę. Nagle telefon i znalazłam się na pokładzie. Nie każdy mógł dostać taką szansę i właśnie jestem wdzięczna wszystkim, którzy się do tego przyczynili. Organizacji i kpt. Baranowskiemu za możliwość popłynięcia, Panu i innym nauczycielom za ciągłą opiekę nade mną, wszystkim przyjaciołom za wspaniałe chwile spędzone razem i rodzicom że pomogli mi się przygotować do rejsu, że mnie puścili samą samolotem, i pomogli w odnalezieniu się w szkole po powrocie.

www.zeglujmyrazem.com Młodzi o Szkole Pod Żaglami 2013 3 Bardzo mile wspominam każdą chwilę, nawet zostanie za karę na pokładzie, kiedy reszta poszła zwiedzać wulkan, za spóźnienie się na odpłynięcie w Vibo Valentia. Bardzo tęsknię za tym ciągłym bujaniem, wachtami, kambuzem, dzwonkiem na pobudkę, alarmami (gdy było gorąco, a my mieliśmy się grubo ubrać 1 ), pływaniem w morzu i skakaniem z bukszprytu, wchodzeniem na reje, myciem pokładu, chorobą morską, wachtami trapowymi i za uczeniem się na wachtach nocnych. To tak w skrócie. Pozdrawiam. Fot. Kryspin Pluta 1 To był próbny alarm Opuszczenie statku (tzw. łodziowy). Regulamin stanowi, że natychmiast po ogłoszeniu alarmu cała załoga, możliwie jak najcieplej ubrana (bez względu na porę roku, dnia oraz pogodę i strefę klimatyczną), w pasach ratunkowych, zbiera się przy wyznaczonych tratwach ratunkowych. (kr)

www.zeglujmyrazem.com Młodzi o Szkole Pod Żaglami 2013 4 Po zarejestrowaniu się na stronie internetowej Szkoły Pod Żaglami powiedziałem sobie, że spróbuję i postaram się tam dostać. Z początku nie myślałem o tym dużo. Dopiero później, kiedy już pracowałem charytatywnie, zacząłem przywiązywać do tego większą wagę. Jakoś to szło, aż nagle dostałem informację o konieczności wysłania raportów z owej pracy. Po wysłaniu dostałem zaproszenie na eliminacje do Giżycka. Po ciężkim dniu, na liście zakwalifikowanych uczestników znalazłem się i ja. Zacząłem przygotowywać się do rejsu. Trzeba było również zrobić badania u różnych lekarzy. No i wtedy zaczęła się jazda. Terminy goniły, a wciąż było dużo do zrobienia. W końcu, 26 sierpnia wyjechałem do Gdańska, bo 27. mieliśmy znajdować się już na pokładzie. Podróż była długa i męcząca. Strasznie się stresowałem, bałem się, że coś pójdzie nie tak, jak chcę. Na szczęście wszystko było dobrze. Poznałem wkrótce całą młodzież, która się tam zebrała i wypłynęliśmy. Na Bałtyku od razu złapał nas sztorm. Był to dla nas szok, ponieważ niewiele z nas przeżyło kiedyś coś takiego. Choroba morska nie ustępowała. Musieliśmy wytrzymać, nie było innego wyjścia. To nauczyło mnie, że musimy się nawzajem wspierać i że nikt nie jest lepszy od drugiego. Wszyscy czuliśmy się jednakowo źle. Coraz bardziej tęskniłem za portem, ale po dłuższym postoju zdałem sobie sprawę, że to żadna frajda stać na lądzie. Ciągnęło mnie do morza. Kolejną rzeczą jest to, że dowiedziałem się, jak ciężką jest praca. Wszystkie zadania starałem się wykonywać jak najlepiej, mimo mojej niechęci i lenistwa. Czasem, gdy pracowaliśmy w grupie, ciężko było nam się dogadać. Kłóciliśmy się o to, co kto ma robić, ale zawsze po jakimś czasie dochodziliśmy do porozumienia. Wiedzieliśmy, że sami nie jesteśmy w stanie nic zrobić, bo najważniejsza jest praca w grupie. Po powrocie do domu dużo myślałem o tym, co przeżyłem. Byłem zniechęcony moją szkołą i ludźmi, którzy mnie otaczali. Chciałem wracać na Pogorię. Po długim czasie przyzwyczaiłem się do otoczenia. Teraz bardzo miło wspominam porty, które odwiedziliśmy, zajęcia, które wykonywaliśmy na statku, ale przede wszystkim ludzi, których poznałem. Staram się utrzymywać z nimi kontakt. Podsumowując: rejs Szkoły Pod Żaglami nauczył mnie tego, że ciężką pracą można wiele osiągnąć. Należy także zwracać uwagę na to co dzieję się wokół nas i nieść pomoc potrzebującym, bo pracując w grupie możemy naprawdę dużo zdziałać. Jakub Krakowski Fot. Kryspin Pluta

www.zeglujmyrazem.com Młodzi o Szkole Pod Żaglami 2013 5 Co mi zostało ze Szkoły Pod Żaglami? Słony wiatr w myślach, nocne światełka w oczach, ciepłe odbite od fal słońce głębokie i błękitne, spokojne, pewne bujanie na samym dnie. Czy się zmieniłam? Nie za bardzo jestem romantykiem. Jedynie jest tego romantyka trochę więcej, jest silniejszy, pewniejszy siebie, wierzy w marzenia i to, że zmieniają one świat. Conrad kiedyś napisał: Człowiek, który się rodzi, wpada w marzenie, jak się wpada w morze. Ja wpadłam po uszy w jedno i drugie. I jeszcze: Iść za marzeniem i znowu iść za marzeniem, i tak zawsze, aż do końca. W tym zdaniu chyba można streścić wszystko, co chciałabym powiedzieć Dziękuję. Maria Kulak Fot. z arch. Maria Kulak

www.zeglujmyrazem.com Młodzi o Szkole Pod Żaglami 2013 6 Piszę do Pana, bo ciekawi mnie, co u Pana nowego słychać. Mam nadzieję, że jest trochę ciekawiej niż u mnie, bo ja popadłam normalnie w jakąś monotonię. Nawet pogoda mi nie sprzyja, od jakiegoś czasu ciągle pada, poza tym ostatnio coraz więcej się uczę, bo egzaminy się zbliżają, a wiedza nie do końca taka, jaka powinna być. Ale mam świadomość, że i mniej inteligentni sobie radzili, więc myślę, że i ja dam radę. Nie wiem dlaczego, ale po rejsie nauka idzie mi dużo, dużo lepiej Może dlatego, że zmienił mi się do niej stosunek i inaczej na nią patrzę. Wiem, że uczę się dla siebie a nie dla jakiegoś świstka z liczbą punktów, bo przecież przykładowo: usiądę do egzaminu, nie daj Boże będę miała zły dzień, albo po prostu coś mi nie pójdzie, a ktoś, kto cały rok olewał naukę, rozwiąże test na chybił trafił i napisze go podobnie albo nawet lepiej, to czy nagle stanie się tym mądrym? Obawiam się trochę tego i denerwuje mnie to. Zresztą tak samo jak to, ile bezużytecznych i niepotrzebnych przedmiotów mam wprowadzonych w tym roku szkolnym. Np. wychowanie zdrowotne, wychowanie do życia w rodzinie, dodatkowa trzecia godzina religii Jeżeli już mam siedzieć w szkole, to naprawdę wolałabym się uczyć czegoś sensownego. Zamiast trzeciej religii w tygodniu mogliby nam zrobić drugą chemię, którą mam tylko raz we czwartek. Nie wiem, czy ja do tego wszystkiego jakoś źle podchodzę, czy nikomu innemu to nie przeszkadza? Prócz nauki ostatnio coraz więcej trenuję, korzystając z tego, że czuję jakąś taką dziwną motywację, nie wiem nawet, skąd się ona wzięła. Może to Pana rozbawi, ale przeczytałam ostatnio książkę Stary człowiek i morze i to chyba przez nią: pokażę, co potrafi człowiek i co człowiek może wytrzymać, Ale ja wolę być dokładny. Bo wtedy, jak szczęście przychodzi, jesteś gotów. Tak mi to jakoś utknęło w pamięci i chodzi po głowie. Na ostatnim pucharze Polski powtarzałam sobie to w kółko przed startem, do którego się przygotowywałam, i wie Pan co? Po raz pierwszy udało mi się wskoczyć na podium Wiem, że brzmi to wszystko trochę jak z jakiegoś banalnego filmu, ale uświadomiłam sobie, jak wiele zależy od nastawienia i podejścia do danej rzeczy. Niby taka mała rzecz, a ile może zmienić! Teraz przygotowuję się do Pucharu świata w Pradze (żeby było zabawniej, zaczyna się on 25 kwietnia wieczorem, więc od rana będę pisać ostatni egzamin i od razu po nim w samochód i na Czechy), a jeśli dobrze wszytko pójdzie to w październiku polecimy na finał do Dubaju. Muszę więc znaleźć jakąś pracę na lato, żeby nazbierać sobie na bilet lotniczy. Chciałam pracować jako ratownik, jak co roku, tylko że do tej pory pracowałam charytatywnie i nie wiem, czy ktoś zgodzi się zatrudnić mnie na umowę, zwłaszcza że nie jestem pełnoletnia. Pewniejsze jest raczej to, że dostanę pracę u znajomej mojej cioci, która ma małą restaurację, zawsze coś. Pozdrawiam.

www.zeglujmyrazem.com Młodzi o Szkole Pod Żaglami 2013 7 Przepraszam, że przez długi okres nie odpisywałem Wiele się ostatnio działo w moim mieście i szkole Chciałbym jednak w końcu odpowiedzieć na Pańskie pytanie Co dała mi Szkoła pod Żaglami? Napisał Pan, że nie będziemy pamiętać wiele po 12 tygodniach 2, ale moim zdaniem takiej przygody wraz z jej szczegółami nie zapomina się przez długi czas, o ile w ogóle Nie zmienia to faktu, że żałuję, że nie napisałem tego od razu.. O Szkole dowiedziałem się od mojej koleżanki z klasy, która niestety nie popłynęła z nami. Nie popłynąłbym na ten rejs, gdyby nie osoba, która cały czas czuwała nade mną i nie pozwalała mi się lenić. Była nią moja mama. Chcę jej jeszcze raz podziękować. Od samego początku wiedziałem, że nie będzie lekko na Pogorii, jednak coś podpowiadało mi, że to nie będzie nic w stylu długiego obozu harcerskiego. Kolejną rzeczą było przeczytanie książki Szkoła pod Żaglami 3 przed i po rejsie. Było to niesamowite uczucie, kiedy czytało się ją po przeżytych na morzu przygodach. Z wad jakie zapamiętałem ( może dlatego, że było ich niewiele) to kiepskie śpiewogrania. Faktem jest, że nie są one tak ważne, jednak ja uwielbiam śpiewać piosenki harcerskie i szanty przy ognisku. Ale było to niewielkim dyskomfortem. Oczywiście mógłbym jeszcze napisać, że nie podobało mi się wstawanie na nocne wachty albo sprzątanie w kambuzie, ale wiem, że ten rejs był po to, żeby dać odpowiednie wychowanie. Moim zdaniem bardzo się zmieniłem przez tę dyscyplinę. To na razie wszystko, jednak gdyby naszła mnie jeszcze jakaś wena, to napiszę jeszcze coś. Pozdrawiam! Alex Suchanek Fot. Kryspin Pluta 2 Mówiłem to zachęcając młodych do prowadzenia codziennych zapisków, niezależnie od liczby pstrykniętych zdjęć. Dodam, że nie musiałem ich specjalnie do tego przekonywać: takie notatki robili wszyscy. (kr) 3 Autor: Krzysztof Baranowski (kr)

www.zeglujmyrazem.com Młodzi o Szkole Pod Żaglami 2013 8 Pomimo tego, że mieszkam na Pomorzu, jeszcze bardziej pokochałam morze i wszystko, co z nim się łączy. Poznałam je od drugiej strony. Tej bardziej falującej i wiejącej. I kocham to. Najbardziej lubiłam, jak były duże fale, jak mocno wiało nawet jeśli byłam przez to mokra. Uśmiech nie schodził mi wtedy z twarzy. Mogłam po prostu siedzieć i podziwiać piękne morze przez całe życie. U mnie wszystko dobrze. Nic się złego nie stało, nie choruję, jestem zadowolona, dobrze w szkole itd., itd. Ale wszystko jest takie zwyczajne i nudne. Mam dość już gadania wciąż o tym samym: weekend, szkoła, szkoła, weekend. OKROPNIE chciałabym wrócić na statek i pływać Nie wyobrażam sobie przyszłości bez morza. Połknęłam bakcyla całkowicie. Myślę, że to było też celem SzPŻ. Uwielbiam życie na statku. Wachty, stawianie żagli, noc oj, wymieniać mogłabym bez końca. Na pewno w przyszłości będę pływać. Poznałam niesamowitych ludzi. I żeglarzy, i nauczycieli oraz oczywiście załogę złożoną z ludzi w moim wieku. Nigdy nikogo tak nie polubiłam jak ich. Ani w szkole, ani na obozach czy innych wyjazdach. Jak bym miała do wyboru pójść na najlepsze studia z moją klasą lub do paki z ludźmi ze statku, bez wątpienia poszłabym z nimi do więzienia. Oczywiście nauczyłam się trochę o żeglarstwie. Do czego służą te wszystkie linki, jak się stawia i zrzuca żagle, jakie są wachty i co na nich robisz itd. Znowu tego jest masa, ale wiem, że jeszcze wiele nauki przede mną. Odwiedzając różne kraje nauczyłam się trochę geografii, języka i kultury innych mieszkańców Europy. Bardzo lubię Hiszpanów i Włochów i będę wracać w tamte rejony plus oczywiście Majorka i Korsyka. Oczywiście to też spowodowało, że chcę zwiedzić resztę świata. A teraz wiem, że najłatwiejszym i najprzyjemniejszym na to sposobem jest żeglowanie. Pomagam bosmanowi na Gedanii więc trochę styczności z jachtami mam. Na morzu czułam się wolna. Bez żadnego nacisku szkołą czy pieniędzmi. Tak jakbym oderwała się od świata i pływała na zupełnie innej planecie. Do tego dochodzą wspaniałe wspomnienia. Patrząc na zdjęcia i filmy chciałabym tam wrócić i zostać na zawsze. Pływając, na,,życie na ziemi patrzyłam z innej perspektywy. W szkole mówią,,ucz się, bo nic nie osiągniesz i twoje życie będzie do dupy, ale to tylko jeden sposób z wielu, aby być zadowolonym w przyszłości. Te wszystkie zasady, których nas uczą w szkole i gdzieś tam indziej, na morzu mają zupełnie inny wymiar. Tam nie da się udawać kogoś innego jesteś po prostu sobą. Albo to polubisz, albo po prostu wracasz na stały ląd. Nasz bosman mówił, że,,morze gówna nie przyjmuje, czy coś takiego. Nie znam wielu żeglarzy, ale ci, których poznałam, są super.

www.zeglujmyrazem.com Młodzi o Szkole Pod Żaglami 2013 9 Będąc prawie 24 godz. na dobę przez dwa miesiące na małym statku z tymi samymi ludźmi, zaczęłam dokładnie widzieć moje wady, które wcześniej nie przeszkadzały mi tak bardzo. Musiałam się trochę zmienić, aby mnie tam nie znienawidzili. Musiałam się nauczyć pracy zespołowej. Myślę, że wszystkim Polakom się to udało i byliśmy zgraną załogą. Ostatnio spotkałam się z kilkoma osobami z grupy rosyjskiej bardzo się ucieszyłam na ich widok. SzPŻ dała mi jeszcze trochę więcej, ale są to rzeczy, o których nie warto i nie wypada pisać lub po prostu nie potrafię tego ubrać w słowa. Ola Dudij Fot. Zbigniew Bosek

www.zeglujmyrazem.com Młodzi o Szkole Pod Żaglami 2013 10 W zeszłym roku moja kuzynka powiedziała mi, że płynie na rejs Szkoły pod Żaglami kpt. Krzysztofa Baranowskiego. Poinformowała mnie również, że można już zapisywać się na edycję w 2013 r. Zainteresowałem się tym. Przeczytałem w internecie, na czym polega cały rejs i jak tam się dostać. Głównym wymaganiem był półroczny wolontariat. Postanowiłem opiekować się dziećmi z przedszkola. Po wysłaniu zaświadczenia z wykonanych prac dostałem zaproszenie na zawody sportowe w Giżycku, które miały wyłonić załogę na 2-miesięczny rejs. Byłem bardzo podekscytowany, gdy myślałem o ogromnym trójmasztowcu, którym mógłbym opłynąć Europę. Podczas czytania wyników, kto będzie załogą Pogorii, puls mi skoczył i serce waliło jak szalone. Okazało się, że dostałem się z pierwszą lokatą. Moja radość w tym momencie nie znała granic. Miałem wypłynąć 1 września i wrócić 26 października. Przez całe wakacje nie mogłem uwierzyć w to, co się stało. Sen stał się prawdą dopiero, gdy stanąłem oko w oko z wielką i piękną trójmasztową barkentyną. Uświadomiłem sobie, jakim jestem szczęściarzem. Po poznaniu nowej załogi i wypłynięciu z rozmachem zaczęła się ciężka praca: wachty nawigacyjne, kambuzowe i bosmańskie, które wiązały się m.in. z czyszczeniem waterweisów, pokładu, przygotowywaniu posiłków, stanie za sterem za dnia i w nocy. Dodatkowo częste alarmy do żagli i alarmy ćwiczebne. Po połączeniu tego wszystkiego z nauką nie mieliśmy za wiele czasu dla siebie. Połowę załogi stanowili Rosjanie, którzy niestety nie mówili najlepiej po angielsku, jednak znajdowaliśmy sposoby, by się komunikować. Na statku była obowiązkowa nauka języka polskiego, niemieckiego jak i rosyjskiego (dla Rosjan polskiego). Podczas pierwszych dni umierałem, jak reszta załogi, podczas sztormu na Morzu Bałtyckim. Jednak po pewnym czasie mój żołądek przyzwyczaił się do kołysania w dzień i w nocy. Oficer wachtowy wymagał od nas wiele, jednak można było z nim pożartować. Z ludźmi z wachty miałem dobre relacje, jednak nie raz były spory między nami o takie rzeczy jak np. mycie naczyń. Jednak nie zamieniłbym tej wachty na żadną inną. Najbardziej w pamięć wrył mi się nauczyciel języka polskiego i dyrektor Kazimierz Robak. Miał bardzo dużą wiedzę, praktycznie o wszystkim, jednak potrafił dogryźć człowiekowi. Między innymi wynikało to z mojego zachowania. Jednak dzięki niemu zdałem sobie sprawę, jakim jestem człowiekiem i w jaki sposób mogę to zmienić. Powiedział mi to brutalnie w twarz. Nie jestem zły. Wyszło mi to tylko na dobre. Patrząc z perspektywy czasu mogę mu tylko podziękować. Jednak liczenie do dziesięciu 4 powoli zaczynało mnie denerwować. 4 Wszystko się zgadza. Zdarzają się uczniowie, którzy są ZA szybcy: zadają sto pytań na minutę zamiast po prostu rozejrzeć się wokół. Moje zalecenie w takich przypadkach brzmiało: Zanim cokolwiek powiesz, lub o cokolwiek zapytasz najpierw policz do dziesięciu, a w tym czasie zastanów się, czy to, co chcesz powiedzieć, jest potrzebne, istotne i dobre. (kr)

www.zeglujmyrazem.com Młodzi o Szkole Pod Żaglami 2013 11 Dzięki Szkole Pod Żaglami zwiedziłem wiele ciekawych miejsc w różnych zakątkach Europy i przeżyłem pierwsze w moim życiu regaty. Myślę, że morska żegluga nauczyła mnie samodzielności, gospodarowania czasem i ciężkiej pracy. Z perspektywy czasu zrobiłbym wszystko, by przeżyć jeszcze raz tak wspaniałą przygodę. Filip Chojnacki Fot.: Ewa Bajerska

www.zeglujmyrazem.com Młodzi o Szkole Pod Żaglami 2013 12 Nie bardzo wiem, jak zacząć, bo udział w Szkole Pod Żaglami dał mi naprawdę duuuużo. Po pierwsze, wiadomo: była to niesamowita przygoda. Dociera to do mnie najmocniej szczególnie w te wszystkie ponure, jesienne dni, gdy wspominam sobie czas spędzony na morzu i w pięknych zakątkach Europy. Wtedy dopiero uświadamiam sobie, jak wielkie szczęście miałam! I jak świetny jest ten projekt! Jak to dobrze, że kapitanowi Baranowskiemu coś takiego przyszło kiedyś do głowy! Postanowiłam zrobić prezentację na ten temat i przedstawić ją w szkole, wśród pierwszych klas, żeby młodzież się zaangażowała, bo przecież warto, i to jak! No właśnie, szkoła: powrót nie był zły, ale czegoś mi strasznie brakuje. I tak szczerze mówiąc, to nie bardzo umiem sobie znaleźć miejsce wśród rówieśników. Nie żebym się wywyższała, ale ich poziom zachowania itd. mnie odstrasza. To całkiem inni ludzie niż ci z rejsu, nic im się nie chce, a przecież żeby coś osiągnąć trzeba się postarać i na to zapracować. Czekam już z niecierpliwością na liceum, mam nadzieję, że tam będzie lepiej! Co do lekcji i nauczycieli, to jest jak było, czasami na lekcjach tematy są tak ciekawe, że aż się zasypia (i to nie ze zmęczenia po nocnej wachcie!). Ale po Szkole Pod Żaglami została mi jakaś wielka potrzeba uczenia się i dowiadywania nowych rzeczy tak, że czego nie usłyszę na lekcji, tego sama się w domu douczę. Na Pogorii było tyle mądrych osób, że dały mi do tego motywację. Myślę, że to dobrze, choć czasami jestem troszkę przerażona swoim kujonostwem. A lekcji historii i polskiego, takich jak u Pana Kazimierza, to nie ma i nigdy niestety nie będzie. A szkoda, bo były bardzo interesujące: w szczególności podobały mi się piosenki i filmy, to sprawiało, że nie było nudno, no i nauka w taki sposób jest o wiele przyjemniejsza i ciekawsza. Na Pogorii spotkałam ludzi, z których każdy ma swoją pasję. Wiele osób czymś mnie zaraziło, aż musiałam sobie wypisać listę rzeczy do przeczytania, obejrzenia, zrobienia, bo tyle tego było, że z pewnością bym pozapominała. Brakuje mi takiego uczucia, jakie miałam na Pogorii że mogę wszystko, że nie ma rzeczy niemożliwych. Już zaraz po powrocie do domu to poczucie zaczęło słabnąć, trochę przez (niestety) rodziców, którzy wielu rzeczy zabraniają. Nie to, żeby mi podcinali skrzydła, ale jak to rodzice: chcą zadbać o moje bezpieczeństwo. Gdybym miała opisać Pogorię, ten rejs, żeglowanie, jednym słowem, to użyłabym dwóch: wolność i szczęście. Przypominam sobie te chwile, gdy stałam na pokładzie w promieniach słońca, z wiatrem we włosach. Tak, to bez wątpienia było szczęście! Gdy wróciłam i rozmawiałam z bliskimi, wielu z nich mówiło: Popływałaś, popływałaś, ale dobrze, że nareszcie jesteś z powrotem. Patrzyli na to inaczej, jak na mój kaprys, coś nie do końca dobrego. Denerwowało mnie to trochę, bo dla mnie było to coś cudownego i jak napisałam powyżej czułam się wspaniale. I mam nadzieję, że uda mi się jeszcze nie raz wrócić na morze.

www.zeglujmyrazem.com Młodzi o Szkole Pod Żaglami 2013 13 Po jednym rejsie nie jestem, wiadomo, wilkiem morskim, ale myślę, że coś jest w stwierdzeniu: Kto raz spróbuje żeglowania, ten zawsze to tego wraca. Dlatego moja rodzina mogła tego do końca nie rozumieć. Tak na marginesie, to dom przez parę pierwszych dni wydawał się być duszną klatką, zamknięciem. Brakowało powietrza i tego, że w każdej chwili mogę wejść po paru schodkach na górę i być wśród szumu fal. Lubię bardzo przyrodę, dlatego przebywanie na morzu, wśród bezkresu wód i nieba było czymś bardzo przyjemnym. Tęsknię też bardzo za nowymi znajomymi. To straszne, jak bardzo ich brakuje. Śmieszne, ale zauważam to w takich drobiazgach, np. gdy ktoś powie coś identycznie jak osoba z rejsu, to odruchowo chcę odpowiedzieć coś, co tylko dla nas byłoby zrozumiałe. Albo: gdy wracam czasem sama do domu ze szkoły, tak chciałabym mieć u boku kogoś z nich, by pogadać o wszystkim i o niczym. Szkoła Pod Żaglami jest wyjątkowa, bo tak bardzo spaja ludzi przez wspólną pracę i przebywanie ze sobą 24 godziny na dobę. Ze znajomymi z klasy nie jestem nawet w 30 procentach tak zżyta, choć niby znam ich już prawie 3 lata. I tak bardzo chciałabym być znów nazwana Alą. Czasami myślę sobie, że na Pogorii nie tylko zmieniło mi się imię, ale że byłam całkiem inną osobą. Szkoda tylko, że teraz znów jestem tą zwykłą Zuzią, która nie steruje żaglowcem, a tylko drepta co dzień do szkoły To trochę smutne, ale co poradzić? Cieszę się jednak, że mam tyle zdjęć i zapisków, i różnych pamiątek. Gdy je przeglądam, poprawia mi się zawsze humor i dostaję mega potężną siłę do dalszego działania! Bo przecież gdyby nikomu się nic nie chciało robić, to nie byłoby ani Szkoły Pod Żaglami, ani rejsu Pani Magda kiedyś powiedziała, że ona sprawia, by się ludziom chciało chcieć. Zapamiętałam to sobie, bo coś w tym jest: przecież tak często nie mamy siły i nam się nie chce, a przecież warto. Dobrze, że są jeszcze tacy ludzie, jak wszyscy fascynaci na Pogorii, ci starsi i młodsi, bo dzięki nim wszystko po trochu zmienia się na lepsze! Szkoła Pod Żaglami dała mi, jak widać, bardzo wiele. Nowi znajomi, wrażenia, jakich nigdzie indziej nie zdobędę, doświadczenie w wielu sprawach, nowe hobby i zainteresowania, możliwość sterowania żaglowcem, żeglowania i wykonywania wszystkich innych prac z tym związanych, zwiedzenia kawałka Europy, chęć pomocy i angażowania się w różnego typu projekty. Rejs był wielką przygodą, która pozostawiła po sobie wiele, wiele wspaniałych wspomnień, mnóstwo dobrej energii i siłę do dalszego działania. Zuzanna Jeglorz Fot. Kryspin Pluta

www.zeglujmyrazem.com Młodzi o Szkole Pod Żaglami 2013 14 Po powrocie czas zleciał na opowieściach, aklimatyzacji i innych zaległych sprawach. Muszę wspomnieć, że nie miałem tak ciężko ze sprawdzianami i ocenami, jak to mieli inni, gdy rozmawialiśmy o tym później. Jedną z rzeczy, którą odczułem, gdy wróciłem, było pewne zmęczenie. Muszę się przyznać, że przez miesiąc po powrocie prawie codziennie po południu spałem przez jakąś godzinę. Zastanawiam się, jak to się działo, że podczas rejsu zrobiłem tyle rzeczy, zobaczyłem tyle miejsc i zdobyłem tyle nowych doświadczeń i to tak w krótkim czasie. Teraz dochodzę do wniosku, że wynikało to z presji innych, nauczycieli i oficerów, ale przede wszystkim naszych kolegów, koleżanek i warunków w jakich się znajdowaliśmy. Dopiero teraz zrozumiałem, na jaki wysiłek mnie stać i w jakich sprawach radzę sobie doskonale, a nad czym muszę jeszcze popracować. Projekt Szkoły Pod Żaglami jest właśnie dlatego wyjątkowy, ponieważ w najlepszy jaki może być sposób pokazuje nasze mocne i słabe strony. Pisał Pan, abyśmy powiedzieli o naszej drodze do Szkoły Pod Żaglami. W moim przypadku, jak pewnie większości, pomogli rodzice. Pewnego dnia mój tata znalazł informację na temat rejsu, zapisów i eliminacji. Zainteresowało mnie to, ponieważ od trzech lat chodzę na zajęcia żeglarstwa na Miedwiu i tutaj będzie Pan pamiętał miejscowość Wierzchląd 5, o której też na rejsie wspominałem. Przeczytałem o projekcie i wydał mi się bardzo interesujący, więc się zarejestrowałem. Jeszcze zanim się dowiedziałem o projekcie, chodziłem w szkole na treningi sportowe, więc przed wyjazdem do Giżycka czułem, że jestem przygotowany. Jadąc na eliminacje wiedziałem jednak, że konkurencja jest duża, więc podszedłem do nich z pewnym dystansem. Na eliminacjach poznałem Kubę. Razem dostaliśmy się do tej szczęśliwej ósemki i od tamtego czasu mocno się zaprzyjaźniliśmy. W czasie przygotowań do rejsu bardzo dużo ze sobą pisaliśmy. Mówiliśmy sobie o tym, co bierzemy na rejs, o nauce lin i komend i ogólnym nastawieniu i oczekiwaniach. Po przyjeździe na Pogorię cieszyłem się, że przynajmniej kogoś znam, więc pomagaliśmy sobie z Kubą nawzajem w tych pierwszych, ciężkich dniach. Pamiętam pierwszy dzień i on kojarzy mi się z Bałtykiem najbardziej, bo przez następne dni nie byłem zbytnio zainteresowany podziwianiem widoków dalszych niż burty Pogorii. Wtedy też po raz pierwszy, aby zapomnieć o chorobie morskiej, zapytałem Pana o sterowanie i po raz pierwszy wybijałem szklanki. Perspektywa dotarcia do pierwszego portu za tydzień niezbyt mi się wtedy podobała, ale pamiętam, jak się wszyscy cieszyli, gdy później wpływaliśmy do Cherbourga. Wtedy jeszcze nie wiedziałem do końca, na co tak naprawdę się dostałem i że tak mi się na tym rejsie spodoba. Po zakończeniu rejsu dużo inaczej patrzę na niektóre rzeczy. Na pewno moje podejście do normalnej szkoły się trochę zmieniło. Wiem już, jak bardzo ważna jest nauka języków obcych. Szkoła Pod Żaglami dużo bardziej rozbudziła moją chęć podróżowania i zwiedzania świata. Moim zdaniem jednak chyba 5 Oczywiście! W Wierzchlądzie nad jeziorem Miedwie zorganizowany był w lipcu 1983 r. obóz kondycyjno-kwalifikacyjny pierwszej Szkoły Pod Żaglami kpt. Krzysztofa Baranowskiego <http://www.zeglujmyrazem.com/?page_id=8253>. (kr)

www.zeglujmyrazem.com Młodzi o Szkole Pod Żaglami 2013 15 najlepszą rzeczą jaką dał mi ten projekt jest zdeterminowanie i wiara w siebie. Uświadomiłem sobie, że dzięki ciężkiej pracy i własnej determinacji można osiągać bardzo odległe cele. Odczułem też, ile może znaczyć pomoc innych. Udział w Szkole Pod Żaglami jest najlepszą rzeczą, jaka mnie spotkała, dlatego mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będę mógł uczestniczyć w czymś takim. PS. Bartosz Andrałojć Tydzień temu wróciłem z dziesięciodniowego rejsu Generałem Zaruskim. Jako reprezentant mojego miasta popłynąłem na 34. międzynarodowy zlot młodej Hanzy. Cała impreza odbyła się w Lubece i to był cel naszej wyprawy, ale zahaczyliśmy również o Travemünde i Bornholm. Załoga była bardzo fajna, od razu się zgraliśmy. Tutaj muszę się pochwalić, że z moim doświadczeniami z Pogorii zostałem starszym wachty. Naszym kapitanem był pan Jerzy Jaszczuk. Opowiadałem mu o Szkole Pod Żaglami i mówił, że Pana zna. Pogoda bardzo nam dopisała, było ciepło. Dopiero pod koniec rejsu pojawił się silniejszy wiatr, 7-8 w skali Beauforta. Bardzo mi się ten rejs podobał. Bartosz Fot. Kryspin Pluta

www.zeglujmyrazem.com Młodzi o Szkole Pod Żaglami 2013 16 Przepraszam, że tak długo nie odpisywałem, ale szkoła nie daje mi żyć. Wnerwia mnie brak wolności i pracy na rejach. Dzięki Szkole Pod Żaglami miałem motywację do ciężkiej pracy, aby się zmienić. Cały rok ciężko pracowałem nad siłą ciała i siłą ducha zmuszając się do biegania i pracy na siłowni. Rejs na Pogorii był przygodą życia, która dała mi nowe doświadczenia i nowych znajomych. Wpłynął on także na moje otoczenie pokazując im, że nawet człowiek kompletnie nienadający się do sportu potrafi dokonać wiele ciężką pracą. Rejs zakorzenił we mnie miłość do morza i otworzył mi drzwi do dalszej żeglugi. Panu dziękuję szczególnie, bo pokazał mi pan, że nauka polskiego i historii wcale nie musi się ograniczać do nudnej gramatyki i zakuwania dat. Moja polonistka gdy zobaczyła tematy, które pan z nami przerobił, wzięła z pana przykład i zaczęła uczyć nas jak myśleć, co niestety niekonieczne działa z moją klasą, aczkolwiek zmienił pan sposób myślenia wszystkich, którzy się ze mną stykają. Dziękuję panu jeszcze raz za wszystko. Fot. Ewa Bajerska

www.zeglujmyrazem.com Młodzi o Szkole Pod Żaglami 2013 17 Udział w rejsie Szkoły Pod Żaglami był dla mnie wspaniałym przeżyciem. Pierwszą, najbardziej oczywistą, korzyścią było wypłynięcie w świat, zwiedzenie nowych, ciekawych miejsc, i to od strony wody. To nie to samo, co zorganizowana wycieczka do miejsc najbardziej znanych i obleganych przez turystów. Podczas rejsu mogliśmy dotrzeć do mało dostępnych i często mniej znanych zakątków. Na rejsie nie zawsze było łatwo. Życie na małej przestrzeni z dużą liczbą osób, brak prywatności, sztormy, choroba morska, dyscyplina, a do tego lekcje i oceny ciężko było to wszystko połączyć. A po powrocie trudno było mi wrócić do życia w szkole i w domu. Na Pogorii pełniłam funkcję starszej wachty. Byłam odpowiedzialna za rozdzielenie pracy między osiem osób, dopilnowanie, żeby wszystko było zrobione dokładnie i na czas. To nauczyło mnie poczucia odpowiedzialności, umiejętności planowania i dobrej organizacji, stawiania wymagań sobie i innym. Po Szkole Pod Żaglami na pewno stałam się bardziej samodzielna i odpowiedzialna. Łatwiej dogaduję się z nowo poznanymi osobami, jestem bardziej otwarta. Nauczyłam się także wyrażać i bronić swojego zdania. Szkoła Pod Żaglami miała w tym roku charakter polsko-rosyjski, czyli połowa młodzieży była z Polski, a druga połowa z Rosji. Było to ciekawe doświadczenie, ponieważ polska młodzież nie znała języka rosyjskiego, a Rosjanie nie znali języka polskiego. Mimo to musieliśmy się jakoś dogadywać. Początki były trudne, lecz po pewnym czasie nauczyliśmy się porozumiewać. Oprócz umiejętności językowych rozwinęło to w nas ciekawość innych kultur, nauczyło znajdywania kompromisów, akceptacji innych obyczajów i sposobu zachowania. Morze jest świetnym trenerem charakterów. Bez współpracy i stosowania się do panujących na pokładzie zasad, żeglowanie nie byłoby możliwe. Bezpieczeństwo całej załogi i funkcjonowanie na statku zbudowane jest na odpowiedzialności każdego uczestnika rejsu. Powodzenie całego przedsięwzięcia może być wystawione na poważne ryzyko na skutek niefrasobliwości nawet jednej osoby. Choć ma się często dosyć i jest się zmęczonym, pojawiają się myśli o powrocie do domu, trzeba przekroczyć samego siebie i sprostać zadaniom. To na pewno wiele uczy i rozwija. Oprócz tych zmian podczas rejsu poznałam wielu świetnych ludzi, z którymi do tej pory utrzymuję kontakt. Szkoła Pod Żaglami jest więc szkołą życia i charakteru. Maria Sachaj Fot. Kryspin Pluta

www.zeglujmyrazem.com Młodzi o Szkole Pod Żaglami 2013 18 Nie mam zielonego pojęcia, od czego zacząć. Tak strasznie tego dużo i mam tyle wątków w głowie, których nie potrafię uporządkować. Ale może zacznę od tego, jak to się właściwie stało, że znalazłam się na liście pod szczęśliwym numerkiem 1144. Otóż gdyby nie pewien pasjonat żeglarstwa, mój znajomy ratownik i właściciel szkółki pływackiej pan Tomasz Orzechowski, zapewne ani do mnie, ani do mojego poprzednika (załoganta z poprzedniego roku) nie doszłyby słuchy o czymś takim jak Szkoła Pod Żaglami kapitana Baranowskiego. Kiedy już pierwszy łańcucianin przetarł na Pogorii morskie szlaki, pan Tomek stwierdził, że byłabym idealną kandydatką, aby powtórzyć jego wyczyn. Zabrałam się więc do pracy. Zaczęłam swoje przygotowania od wolontariatu w świetlicy Wzrastanie, a skończyłam w Giżycku, dokąd bez wsparcia moich rodziców, a szczególnie mamy, pewnie bym nie dotarła. Jechałam do Giżycka z przekonaniem, że są lepsi ode mnie, którzy na pewno mnie wyeliminują, więc kiedy Kapitan wyczytał moje nazwisko, rozpłakałam się ze szczęścia! Ale nie na tym się skończyło. Pełnię szczęścia osiągnęłam, kiedy po raz pierwszy postawiłam nogę na pokładzie i dotarło do mnie, że to właśnie tu spędzę kolejne dwa miesiące. Najbardziej chyba żałuję pierwszych dwóch dni na morzu, dlatego że prawie w ogóle ich nie pamiętam, a jeżeli nawet cokolwiek to tylko zmiany miejsc, w których przez te dwa dni non stop spałam, bo choroba morska dawała mi się wtedy mocno we znaki. Nie pamiętam już wszystkiego tak dokładnie i wyraźnie jak kilka miesięcy temu, ale na pewno nigdy nie zapomnę, jak wspaniała była to przygoda. Oglądając filmy i zdjęcia z rejsu po upływie pewnego czasu stopniowo coraz bardziej zdaję sobie sprawę, jak wiele to wszystko dla mnie znaczyło i jak bardzo chciałabym choć na jeden dzień znaleźć się znowu w tamtym cudownym świecie, gdzie wszechobecną ciszę mącił jedynie szum fal, łopotanie żagli noo i od czasu do czasu wykrzykujący komendy oficer. Sięgając pamięcią wstecz mam mieszane uczucia, bo czuję zarówno radość jak i smutek. Myśląc o tym, co mnie spotkało, cieszę się z każdego dnia, który spędziłam na pokładzie, z każdej minuty na wachcie, mimo że czasem wydawały ciągnąć się bez końca choć teraz, wracając do tamtych chwil, chciałabym, żeby naprawdę tak było, żeby wachta nigdy się nie skończyła i żebym nie musiała schodzić na suchy ląd. Nieraz zbiera mi się na łzy, tym razem smutku, gdy przypominam sobie te wszystkie wspaniałe chwile i z przygnębieniem uświadamiam, że pewnie już nigdy coś takiego mnie nie spotka. 6 6 Na to odpisałem Natalii tak: Nigdy, przenigdy nie myśl, że pewnie już nigdy coś takiego mnie nie spotka. Spotka jeśli tylko będziesz chciała. Owszem, nie będzie to dokładnie to samo, ale będzie równie wspaniałe, choć inaczej. Życie przed Tobą! (kr)

www.zeglujmyrazem.com Młodzi o Szkole Pod Żaglami 2013 19 Mogę szczerze powiedzieć, że było warto się trochę wysilić i postarać, aby na te dwa niezapomniane miesiące wyrwać się od codzienności i skosztować czegoś zupełnie nowego. Rodzice twierdzą, że Szkoła Pod Żaglami naprawdę mnie zmieniła. Stałam się bardziej zaradna i samodzielna, dojrzałam i wiele rzeczy potrafię zrobić bez ich pomocy (choć wciąż o wszystkim zapominam i wszędzie się spóźniam ale cóż taka już moja natura, chyba Pan coś o tym wie. Nie potrafię wymienić minusów tego rejsu nie teraz, gdy wszystko nabiera w moich oczach całkiem innego znaczenia. Plusy jednak łatwo przychodzą mi do głowy. Nie będę się rozpisywać o oczywistościach, ale o rzeczach, które szczególnie chwytają mnie za serce. Najbardziej tęsknię za tym, gdy stojąc na oku na dziobie w ciepłe, pogodne noce nie słyszałam nic poza cichym szumem wody, kiedy dziób Pogorii przecinał jej pomarszczoną taflę i nagłym szarpnięciem foka, gdy wypełniał go wiatr. Brakuje mi również bezchmurnych nocy, podczas których w wolnej chwili kładłam się na pokładzie, by pooglądać rozgwieżdżone niebo i wpatrywać się w czubek masztu, który kołysał się w rytm fal i zataczał łuki na niebie. Tęsknię też za wachtą kambuzową, podczas której można było do woli podjadać, kiedy Sylwek nie patrzył, a już szczególnie brak mi mojego karnego kambuza o szóstej rano. Nie zdawałam sobie nawet z tego sprawy, zanim nie zaczęłam pisać, ale bardzo się za Panem stęskniłam, chociaż pewnie miał mnie Pan czasami dość, bo potrafię być nieznośna. Przepraszam również i za to i że spałam na lekcjach polskiego i historii, za przysypianie na oku choć tak starannie próbowałam się maskować, i za niepoprawioną jedynkę z polskiego i za wszystko, wszystko inne, co wpływało niekorzystnie na Pana stan emocjonalny. Z dziękowaniem będzie łatwiej, bo dziękuję za wszystko. Ja również pozdrawiam najserdeczniej jak potrafię i mocno ściskam. Natalia Strzępka Fot. Kryspin Pluta

www.zeglujmyrazem.com Młodzi o Szkole Pod Żaglami 2013 20 Gdy dowiedziałem się o projekcie kapitana Krzysztofa Baranowskiego i jego Szkole Pod Żaglami, nie miałem wielkich oczekiwań, ponieważ uważałem, że jest to poza moim zasięgiem. Rok wolontariatu, eliminacje sportowe, emocje podczas ogłaszania wyników i udało się. Nie mogłem w to uwierzyć, ale jednak mimo, że byłem ósmy zakwalifikowałem się na rejs. Nie ukrywam, że marzyłem o takiej przygodzie, tak jak wielu moich rówieśników, a nawet dorosłych Znalazłem się w gronie szczęśliwców. Dwumiesięczny rejs Pogorią połączony z nauką w nietypowych, ale niepowtarzalnych warunkach był niemałym wyzwaniem. Pomimo trudów związanych z wachtami, niewyspaniem oraz chorobą morską do nauki wszyscy podchodzili poważnie i z pełnym zaangażowaniem. Największą zasługę mieli w tym nauczyciele, którzy mobilizowali nas w różnoraki sposób. Na rejsie spotkałem wspaniałych ludzi, którzy z perspektywy tego roku, który upłynął od wyruszenia w rejs, okazali się prawdziwymi przyjaciółmi. Zżyliśmy się do tego stopnia, że każdą nadarzającą się możliwość wykorzystujemy żeby się spotkać. Mam nadzieję, że ta przyjaźń pozostanie do końca życia. Podczas rejsu miałem niepowtarzalną możliwość wzięcia udziału w regatach żaglowców oraz spotkać się z ludźmi ogarniętymi pasją żeglarstwa. Zapragnąłem tę pasję rozwijać w sobie. Rejs utwierdził mnie w przekonaniu, że jedna z najważniejszych rzeczy, jakie będą mi w życiu przydatne, to znajomość języków obcych. Było to szczególnie widoczne w problemach z porozumiewanie się z naszymi rosyjskimi rówieśnikami, którzy niestety słabiej posługiwali się językiem angielskim. Myślę, że oni też tego doświadczyli. Rejs dał mi możliwość poznania i zwiedzenia wielu krajów oraz miejsc, których może nie miałbym okazji sam odwiedzić. Uważam, że idea Szkoły Pod Żaglami jest wspaniałym pomysłem, a obsada polsko-rosyjska dała nam możliwość poznania innych osób, ich kultury i obyczajów. Najmilej wspominam chwile spędzone na rejach, skąd mogłem wpatrywać się w bezkres morza oraz podziwiać zachody słońca, jakich nigdzie nie widziałem. Brakuje mi dzisiaj tego. Zawsze będę mile wspominał czas spędzony podczas rejsu oraz wszystkich, których tam mogłem spotkać. Michał Łakomski 1 września 2014 Fot. Zbigniew Bosek

www.zeglujmyrazem.com Młodzi o Szkole Pod Żaglami 2013 21 Fot: Zbigniew Bosek www.zeglujmyrazem.com