EKSPERCI 64 1964-2014 50 LAT SZKOŁY PODSTAWOWEJ NR 64 IM. WŁADYSŁAWA BRONIEWSKIEGO. Ważne tematy: W tym numerze:



Podobne dokumenty
Z wizytą u Lary koleżanki z wymiany międzyszkolnej r r. Dzień I r.

WYMIANA POLSKO NIEMIECKA 2018r

GAZETKA W ZESPOLE SZKÓŁ NR 91 W WARSZAWIE Rok szkolny 2014/15 Luty www: zssnr91.waw.pl

USZATKOWE WIEŚCI. PRZEDSZKOLE NR 272 im. MISIA Uszatka. w Warszawie

JESIENNA ÓSEMKA. Gazetka klas I-III Nr 1 w roku szkolnym 2014/2015

Piaski, r. Witajcie!

Moje pierwsze wrażenia z Wielkiej Brytanii

GAZETKA SZKOLNA XX/// LO im. Nauczycieli Tajnego Nauczania

W mojej szkole i wokół niej. Szkoła Podstawowa nr 47

PODRÓŻE - SŁUCHANIE A2

Wymiana uczniów w ramach projektu unijnego COMENIUS Część 2 wyjazd do Finlandii

Sprawozdania z wycieczki po Szlaku Piastowskim

Obóz odbywał się od 6 do 28 lipca i z naszej szkoły pojechały na niego dwie uczennice r. (wtorek)

WITAMY W PIERWSZYM NUMERZE SZKOLNEJ GAZETKI PAŹDZIERNIK 2010 OBCHODZIMY XX LAT ISTNIENIA NASZEJ SZKOŁY

można było mówić o spokoju. W tym numerze: Relacja z andrzejek w szkole, które odbyły się w formie dyskoteki,

SZEŚCIOLETNIA ANIA W PRZYJAZNEJ SZKOLE. Publiczna Szkoła Podstawowa im. ks. Jana Twardowskiego w Cichawce

Igor Siódmiak. Moim wychowawcą był Pan Łukasz Kwiatkowski. Lekcji w-f uczył mnie Pan Jacek Lesiuk, więc chętnie uczęszczałem na te lekcje.

Letnie warsztaty językowe

Sprawdzian kompetencji trzecioklasisty 2014

WYJAZD DO TURCJI W RAMACH PROJEKTU COMENIUS EURO VILLAGES

Nasza wielka katalońska przygoda, czyli wizyta w szkole Joan Sanpera i Torras w Les Franquesses.

MAŁGORZATA PAMUŁA-BEHRENS, MARTA SZYMAŃSKA

4. Rozmawiasz z pracodawcą odnośnie Twojej pracy wakacyjnej. Omów: - wynagrodzenie - obowiązki - godziny pracy - umiejętności

PONIEDZIAŁEK, 11 marca 2013

NUMER WIOSENNO - WAKACYJNY MAJ CZERWIEC 2016 GAZETKA SZKOLNA -- SZKOŁA PODSTAWOWA NR 1 IM. KSIĄŻĄT PSZCZYŃSKICH W PSZCZYNIE W TYM NUMERZE:

Internetowy Projekt Zbieramy Wspomnienia

Sześciolatki w Szkole Podstawowej nr 11 im. Żołnierzy Armii Krajowej w Nowym Targu

Niektórym z nas konieczna okazała się pomoc. Dzieci z naszej grupy dorównują sprawnością starszakom. Brawo!

DZIEŃ CZWARTY. We wnętrzach muzealnych oglądaliśmy bogaty księgozbiór i archiwum pisarza, fotografie, dokumenty i pamiątki osobiste.

Moja przygoda w CzechachKarolina. Zaleńska

Nadszedł wreszcie upragniony czas wycieczki. Wszyscy nie mogliśmy się doczekać. Agnieszka Kaj i Arek Grześkowiak ciągle odliczali dni do wyjazdu.

Działanie nr 7 - druga wymiana.

FILM - W INFORMACJI TURYSTYCZNEJ (A2 / B1)

Czwórka z plusem PROJEKTU

USZATKOWE WIEŚCI MARZEC 2018 Gazetka Przedszkola nr 272 im. Misia Uszatka WARSZAWA

Numer 1 oje nformacje wietlicowe

Pierwszym elementem wprowadzonym w naszej grupie była obecność. Wszystkie dzieci bardzo chętnie zaznaczały swoje przybycie do przedszkola, ale

Szkolny Patrol. Dowcipy . Już za kilka dni, 22 czerwca żegnamy szkołę i witamy wakacje. Numer 38 06/18

Zakopane r. FUN FOTO

Zapoznaj się z opisem trzech sytuacji. Twoim zadaniem będzie odegranie wskazanych ról.

WIZYTA W NIEMCZECH 4 maja 2013r 5 maja 2013r. 6 maja 2013r.

Po co istnieją muzea?

Comenius wyjazd do Włoch. Jagoda Kazana 6a Alicja Rotter 6a

Halloween zwyczaj związany z maskaradą i odnoszący się do święta zmarłych, obchodzony w wielu krajach nocą 31 października, czyli przed dniem

Tak prezentują się laurki i duży obrazek z życzeniami. Juz jesteśmy bardzo blisko.

PROGRAM DNIA OTWARTEGO DLA KANDYDATEK I KANDYDATÓW DO KLASY I GIMNAZJUM NR 2 W WOŁOMINIE GODZ.17.30

News 9 (numer 1/IX/2017) Numer 1/IX/2017. W numerze:

Mikser GAZETKA SZKOLNA UCZNIÓW GIMNAZJUM NR 5 W RACIBORZU

Poniżej załączam teksty wierszy i piosenek, które poznaliśmy. Zachęcam do wspólnej zabawy w czasie wakacji:

Scenariusz zajęć z edukacji polonistycznej dla kl. II. Temat: Wkrótce wakacje. Czy bezpiecznie spędzamy czas nad wodą? Cele:

Młode Opalenie PROJEKTU. Kraków opanowany... Wilhelm Weldman

ŚWIETLICA I MY ŚWIETLICOWY KIERMASZ PRAC

Sprawozdanie z praktyk

Ćwiczenia do pobrania z Internetu

"Dwójeczka 14" Numer 15 04/17 PROJEKTU

EDUKACJA WCZESNOSZKOLNA ROK SZKOLNY 2011/2012

Mikser GAZETKA SZKOLNA UCZNIÓW GIMNAZJUM NR 5 W RACIBORZU

Wypowiedzi chórzystów Gaudeamus, z anonimowej Ankiety przeprowadzonej w lutym 2017 roku ZACHĘCAM CIĘ

Kamila Kobylarz. A oto wyróżnione prace i kilka ciekawych opracowań: Wesołych Świąt

Scenariusz zajęć nr 8

Szkoła Podstawowa Nr 15 im. Armii Krajowej. ul. Modlińska 39 Elbląg RODZINNA SZKOŁA MISTRZÓW EDUKACJI

ZADANIA REALIZOWANE W MIESIĄCU MAJ W GRUPIE IX TYGRYSKI

Marcin Budnicki. Do jakiej szkoły uczęszczasz? Na jakim profilu jesteś?

Jestem pewny, że Szymon i Jola. premię. (dostać) (ja) parasol, chyba będzie padać. (wziąć) Czy (ty).. mi pomalować mieszkanie?

PRZEŹMIEROWO Szkoła Podstawowa im. Arkadego Fiedlera w Przeźmierowie

Joanna Charms. Domek Niespodzianka

10 najlepszych zawodów właściciel szkoły tańca

Gazetka Szkoły Podstawowej im. Bohaterów Westerplatte w Gardnie. Rok szkolny 2013/2014 WAŻNE WYDARZENIA Z ŻYCIA SZKOŁY

W ZSOiZ w Lwówku Śląskim pożegnali maturzystów

Znów jesteśmy w szkole!!!

Hektor i tajemnice zycia

Kielce, Drogi Mikołaju!

* * * WITAJCIE! Dziś jest niedziela, posłuchajcie. opowieści. do jutra! Anioł Maurycy * * *

Gościmy gimnazjalistów ze Społecznego Gimnazjum STO nr 8 w Krakowie. Augustów, września 2014

Każdy patron. to wzór do naśladowania. Takim wzorem była dla mnie. Pani Ania. Mądra, dobra. i zawsze wyrozumiała. W ciszy serca

Czy na pewno jesteś szczęśliwy?

Wycieczka do Torunia. Wpisany przez Administrator środa, 12 czerwca :29

W Beskidzie Sądeckim

Wymiana uczniów w ramach programu unijnego COMENIUS Część 4 wyjazd do Niemiec

W bieżącym roku szkolnym 2018 / 2019 naszym działaniom będzie przyświecać hasło CHCĘ BYĆ ZDROWY, CHCĘ ŻYĆ W ZDROWYM ŚRODOWISKU. Mając na uwadze ten

OKOLICZNOŚCIOWE WYDANIE GAZETKI SZKOLNEJ KLASY III PUBLICZNEJ SZKOŁY PODSTAWOWEJ IM. ARMII KRAJOWEJ

MIESIĄC WRZESIEŃ W GRUPIE ŻABEK

5. To, jak Ci idzie w szkole jest dla Twoich rodziców (opiekunów): A niezbyt ważne B ważne C bardzo ważne 1 ANKIETA DLA UCZNIÓW GIMNAZJUM

Rozumiem, że prezentem dla pani miał być wspólny wyjazd, tak? Na to wychodzi. A zdarzały się takie wyjazdy?

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze.

Metody i techniki: pokaz, ćwiczenia praktyczne, ćwiczenia ruchowe, praca plastyczna.

Uzupełnij: Vorname:..

Paulina Szawioło. Moim nauczycielem był Jarek Adamowicz, był i jest bardzo dobrym nauczycielem, z którym dobrze się dogadywałam.

Einstein na półmetku. Projekt współfinansowany jest ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

ZIMOWE WARSZTATY ARTYSTYCZNE. CHOCHOŁÓW stycznia 2016

BEZPIECZNY PIERWSZAK

WIEŚCI SZKOLNE Z ŻYCIA SZKOŁY. Cyprian Kamil Norwid

Napisała: Dorota Pąchalska Rok szkolny 2012/2013

Wywiad przeprowadzały; Roksana Kowalska, Zuzanna Owczarek, Julia Lutyńska, Agata Śleszyńska.

Sprawozdanie z polsko niemieckiego spotkania młodzieży w Havelbergu w dn r.

WIZYTA PAR RTNERSKA PROGRAMU SOUNDS AROUND US

Kolejny udany, rodzinny przeszczep w Klinice przy ulicy Grunwaldzkiej w Poznaniu. Mama męża oddała nerkę swojej synowej.

Bezpieczna i przyjazna szkoła

Okolicznościowe przemówienie wygłosiła Pani Dyrektor Barbara Bogacz.

Jaki jest Twój ulubiony dzień tygodnia? Czy wiesz jaki dzień tygodnia najbardziej lubią Twoi bliscy?

Transkrypt:

WRZESIEŃ/PAŹDZIERNIK C Z A S O P I S M O D L A U C Z N I Ó W, N A U C Z Y C I E L I I R O D Z I C Ó W EKSPERCI 64 Platynowy Laureat 2014 19. MAM Forum Pismaków 1964-2014 NR 1 9-10/2014 Ważne tematy: 50 LAT SZKOŁY PODSTAWOWEJ NR 64 IM. WŁADYSŁAWA BRONIEWSKIEGO 50 lat naszej szkoły! Czytaj o tym ważnym wydarzeniu na str. 3-9 W naszej szkole po raz kolejny odbyły się wybory do Samorządu Uczniowskiego. Jak wyglądała kampania wyborcza? Czytaj na str. 24-25 W tym numerze: Nasze wakacje 12 foto. K. Bujko Zielona Szkoła 16 Warsztat dziennikarza 19 Wrocławskie symbole 20 Idealny nauczyciel 26 Zimno, coraz zimniej... 29 foto. arch. prywat. Magiczny Wrocław 30 foto. K. Bujko

EKSPERCI 64 Str. 2 WITAMY! Od redakcji Rozpoczął się kolejny rok szkolny. Poprzedni - 2013/2014 liściak. Mamy nadzieję, że pod jej kierunkiem gazetka nadal był wyjątkowy, bo obchodziliśmy jubileusz 50-lecia naszej będzie osiągać sukcesy. Ten numer zaczynamy inaczej niż szkoły, a także pożegnaliśmy Panią Dyrektor Krystynę Gęsiak-Piątkowską, która odeszła na emeryturę. Było wiele szkoły. Z tej okazji został wydany specjalny numer naszej zwykle. Tuż przed wakacjami obchodziliśmy 50 lecie naszej emocji, łez i wzruszeń, ale w życiu przychodzi czas na zmiany. Kierownictwo szkoły objęła Pani Dyrektor Karolina Mi- postanowiliśmy specjalnie dla Was przypomnieć najciekaw- gazetki, który był dostępny tylko dla naszych gości. Dlatego telska, przed którą stoją nowe zadania. Dlaczego postanowiła sze materiały. Przeczytacie wywiad z pierwszą kierowniczką kierować naszą szkołą? Co lubi robić w wolnych chwilach? naszej szkoły, Panią Cecylią Losiak, a także z Panią Krystyną O tym wszystkim dowiecie się w kolejnym numerze, w którym przeczytacie wywiad z Panią Karoliną Mitelską. czątki naszej szkoły, jak się zmieniała w ciągu 50 lat i jak Gęsiak-Piątkowską, która opowiedziała nam, jakie były po- zmieniał się uczeń. Jak wyglądały obchody 50-lecia? O tym Zmiany nastąpiły też w naszej redakcji. Po trzech latach przeczytacie w artykule Zosi i Martyny. trudnej pracy opuściły nas redaktorki naczelne, Martyna Leśniak i Zosia Resler, które poświęciły dużo czasu na pisanie Drugą część tego numeru opracował już nowy zespół. artykułów. Na pewno mają wielką satysfakcję, że przez kolejne lata, dzięki ich zaangażowaniu, gazetka Eksperci 64 jęły prowadzenie gazetki. Jak sobie z tym poradziły? Oceńcie W redakcji pojawiło się wiele nowych osób i teraz one prze- uzyskiwała kolejne, coraz wyższe laury. Stanowisko redaktor sami! A wkrótce kolejny numer, w którym znajdziecie mnóstwo wspaniałych naczelnej objęła Weronika Chwałek, a jej zastępcą Maja Ka- artykułów! Eksperci 64 - platynowym laureatem W ostatnich dniach czerwca (23.06-25.06) redaktorki zdobycia ostatni laur tytuł Platynowego Laureata. Po nerwowym wyczekiwaniu nadszedł czas na ogłoszenie wyników naczelne gazetki szkolnej Eksperci 64 Martyna Leśniak i Zosia Resler (obecnie już nasze absolwentki) wraz z opiekunką, panią Moniką Czarniewską wyjechały na 19 finał wa w historii tego konkursu, zdobyliśmy wymarzony tytuł w kategorii specjalnej. I tak, jako pierwsza szkoła podstawo- Ogólnopolskiego Konkursu Mediów Szkolnych MAM Forum Pismaków. W pięknym ośrodku w Szymocicach odbyły przyniosła wspaniałe efekty. Mamy być z czego dumni! PLATYNOWEGO LAUREATA! Tak więc praca zespołu się warsztaty dziennikarskie dla finalistów i ich opiekunów. Wszystkich chętnych do współpracy z gazetką szkolną Młodzi dziennikarze mogli zapoznać się z tajnikami tego Eksperci 64 zachęcamy do twórczego pisania. Nasza zawodu, o których opowiedzieli zaproszeni goście. redakcja mieści się w bibliotece szkolnej, tam możesz zapisać się do zespołu. Zapraszamy! Dla redakcji najważniejszy i najbardziej wyczekiwany dzień nastąpił w środę 25 czerwca. Wtedy odbyła się uroczysta gala, na której zostały wręczone nagrody. Dzięki Polskie- Nasze największe sukcesy: Ogólnopolski Konkurs Mediów Szkolnych mu Towarzystwu Kulturalnemu, które zostało nowym sponsorem konkursu, odbyła się ona w auli Wydziału Nauk Spo- MAM Forum Pismaków 2012 tytuł Srebrnego Laureata łecznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Nasza gazetka już od trzech lat wiedzie prym w kategorii szkół pod- 2013 tytuł Złotego Laureata 2014 tytuł Platynowego Laureata stawowych i zdobywa kolejne tytuły. Przed nami został do

WRZESIEŃ/PAŹDZIERNIK 50 LAT SZKOŁY PODSTAWOWEJ NR 64 Str. 3 50 lat naszej szkoły Martyna Leśniak, Zofia Resler Uwaga! Oficjalnie oświadczamy, że wszyscy uczniowie, nauczyciele, przyjaciele i absolwenci naszej szkoły zachorowali na bardzo groźny jubileuszowy zawrót głowy. Choroba objawiać się może poprzez pracowite i nieustające próby do szkolnego przedstawienia, przygotowania do uroczystego apelu lub tworzenia urodzinowej gazetki. Redakcyjni eksperci dowiedzieli się, że powodem nagłej epidemii są 50 urodziny naszej szkoły. Spokojnie, jeżeli u Ciebie występują wymienione powyżej schorzenia nie konsultuj tego z lekarzem ani z farmaceutą, ponieważ nie zagraża to Twojemu życiu lub zdrowiu, a wręcz przeciwnie, jest to zupełnie normalne. W końcu niecodziennie obchodzi się taki jubileusz, jaki 15, 16 i 17 maja świętowała nasza szkoła. 50 rocznica powstania szkoły to niesamowite wydarzenie, a po tygodniach prób i przygotowań miło było zacząć świętować. Pierwszego dnia odbyła się najbardziej oficjalna część uroczystości, szkoła wówczas gościła wiele osobistości z całego Wrocławia. Na sali gimnastycznej odbył się wyjątkowy apel, na którym zostali wyróżnieni najzdolniejsi uczniowie i otrzymali statuetki Złotej Sowy. Następnie podziękowano rodzicom angażującym się w życie szkoły. Gościom umiliły czas występy utalentowanych artystycznie klas I-III. Jednym z najważniejszych punktów programu było uroczyste podziękowanie Pani Dyrektor Krystynie Gęsiak - Piątkowskiej za trzydzieści pięć lat (niełatwego) prowadzenia naszej placówki. Uroczystość zakończyła premiera przedstawienia przygotowanego pod czujnym okiem aktorki Iwony Domaszewicz pt. Pinokio, w którym wystąpili uczniowie naszej szkoły. Widownia nagrodziła aktorów gorącymi (i bardzo zasłużonymi) oklaskami na stojąco. Drugi dzień był szczególnie oczekiwany przez uczniów, ponieważ był wolny od zajęć dydaktycznych. Zamiast uczyć się i siedzieć w cieplutkiej szkole, najodważniejsi z odważnych, żwawym krokiem wdrapywali się czarnym szlakiem na górę Ślężę. Mimo niesprzyjających warunków atmosferycznych, bardzo wietrznej pogody i ulewnego deszczu wszyscy zdobyliśmy szczyt góry. Chociaż każdy był zmęczony i przemoczony do suchej nitki, to na widok bufetu z gorącą herbatą i pysznymi zapiekankami wszyscy okazali radość. Ostatniego dnia odbył się festyn, podczas którego można było na apelu zobaczyć powtórkę spektakularnego przedstawienia pt. Pinokio. Tego dnia każda klasa miała swoje stanowisko ze smakołykami oraz ręcznie robionymi ozdóbkami i innymi dziełami artystycznymi. Oprócz tego była naprawdę wieeelka loteria, zorganizowana przez Radę Rodziców, na której można było wygrać wiele ciekawych nagród, np. pluszowego misia, puzzle, gry, filmy, książki, obrazy i sprzęt biurowy. Również my, Eksperci 64, mieliśmy swoje miejsce na kiermaszu, na którym sprzedawaliśmy nasze zwycięskie egzemplarze gazetki. Dla naszej szkoły te dni były wyjątkowo ważne, dlatego obchodziliśmy je wszyscy razem, ciesząc się z tego jak świetnie rozwija się nasza placówka (w końcu pierwsze miejsce, które zajęliśmy wśród szkół podstawowych we Wrocławiu, to nie lada osiągnięcie). Życzymy Ci Szkoło wszystkiego najlepszego i chociaż następne takie huczne urodziny będziemy obchodzić dopiero za 10 lat, to my już nie możemy się doczekać! Z okazji 50-lecia do grona społeczności szkolnej dołączył nowy uczeń: krasnal Myślichwilek! Jesteśmy jedną z nielicznych szkół wrocławskich, które goszczą w swoich progach krasnoludka. Jego imię pochodzi z wiersza naszego patrona Władysława Broniewskiego Chwile. foto. R. Chytrowski

EKSPERCI 64 Str. 4 50 LAT SZKOŁY PODSTAWOWEJ NR 64 Pani Cecylia Losiak była pierwszą kierowniczką naszej szkoły. To były trudne czasy, pojawiło się wiele problemów związanych z organizacją szkoły. Pani Cecylia Losiak doskonale sobie z nimi poradziła i od pierwszych dni nasza szkoła wyróżniała się wysokim poziomem nauczania i estetyką. Obecnie jest już na emeryturze, jednak nadal pozostała osobą bardzo aktywną i pełną pasji. W wolnych chwilach uprawia ogródek, gra w brydża, haftuje i piecze przepyszne ciasta, które mogłyśmy my, redaktorki, spróbować. Zostałyśmy przez nią bardzo ciepło przyjęte w jej mieszkaniu, gdzie opowiedziała nam o początkach naszej szkoły. Z Panią Cecylią Losiak, pierwszą kierowniczką Szkoły Podstawowej nr 64, rozmawiają Martyna Leśniak i Zofia Resler W jakich latach pełniła Pani funkcję kierownika naszej szkoły? W Szkole Podstawowej nr 64 uczniowie rozpoczęli naukę 28 stycznia 1964 roku. Przyszły do nas dzieci z trzech rejonów: szkoły nr 47, nr 81 oraz nr 30. W tym czasie we Wrocławiu było niewiele szkół, więc to, że w tym rejonie powstała nowa szkoła, to była wielka sprawa. Funkcję kierownika szkoły powierzyła mi pani kurator. Wcześniej, od 1960 roku, pracowałam w szkole nr 85 przy ul. Traugutta jako zastępca kierownika. Obejmując tę odpowiedzialną funkcję, byłam bardzo młodą nauczycielką, z krótkim stażem pracy. Muszę jednak przyznać, że na początku było trudno. Pojawiały się przeróżne problemy, obejmujące pracę z dzieckiem, organizację pracy w szkole, a także sprawy gospodarcze, które bardzo utrudniały pracę na co dzień. Jedną z nich było to, że szkoła była ogrzewana przez lokalną kotłownię, więc trzeba było zatrudnić palaczy, a były z nimi ogromne problemy. Była to ważna sprawa, ponieważ dzieciom nie może być zimno. Wiele razy siedziały na lekcjach w kurtkach i płaszczach. Na szczęście, przy pomocy rodziców, jakoś udało nam się z tym uporać i rozwiązać wszystkie problemy. W szkole pracowałam do 1973 roku, czyli prawie 10 lat, po czym przeszłam do pracy w innej dzielnicy. Ilu uczniów uczyło się w poszczególnych oddziałach i jak liczne one były? W latach, kiedy pracowałam w szkole, uczyło się 1300 dzieci w około 25 oddziałach. Klasy były bardzo liczne, po 40 uczniów, więc były przepełnione. W szkole pracowało Szkoła w zielonej dzielnicy bardzo dużo nauczycieli, były to najczęściej osoby po średniej szkole pedagogicznej. Nauczyciele z wyższym wykształceniem, czy ukończonym trzyletnim studium nauczycielskim, stanowili nieliczną grupę. Byli to: nauczyciel matematyki, nauczycielki polonistki oraz pani Lewicka, ucząca biologii. To bardzo niewiele. Tak więc praca przebiegała dwukierunkowo była to praca z nauczycielem oraz z uczniem. W doskonaleniu nauczycieli pomagał Związek Nauczycielstwa Polskiego, który organizował konferencje związkowo pedagogiczne i w ten sposób poziom nauczania stawał się coraz lepszy. Bardzo wielu nauczycieli podejmowało studia zaoczne, w tym również ja. Wiązało się z tym wiele problemów organizacyjnych, min. załatwianie zastępstw. Mimo to, pracowaliśmy bardzo rzetelnie i przygotowywaliśmy się do każdej lekcji. Nauczyciele rozpoczynający pracę w szkole przez pierwsze trzy lata musieli pisać konspekt do każdej lekcji. W tym konspekcie trzeba było wyznaczyć na dany temat cel poznawczy, cel kształcący oraz cel wychowawczy. Jak widać, pracy było dużo. Jak kiedyś wyglądało nauczanie? Czy różniło się od dzisiejszego? Na początku wszystkie lekcje danej klasy odbywały się w tym samym gabinecie. Potem przeszliśmy na tzw. system gabinetowy, powstały gabinety języka polskiego, gabinet fizyczno-chemiczny, gabinet geograficzny, gabinet języka rosyjskiego, pracownia zajęć praktycznych, w której odbywały się zajęcia plastyczne oraz sala muzyczna z pianinem. Wtedy muzyka i plastyka należały do tzw. michałków, czyli przedmiotów mniej ważnych. Uważam, że te przedmioty bardzo wzmacniały proces wychowawczy w szkole. Staraliśmy się, aby na każdej lekcji była możliwość korzystania z pomocy naukowych. W swojej pracy, omawiając na lekcji jakiś rejon, państwo czy miasto, wykorzystywałam film. W gabinecie miałam aparat filmowy, wypożyczaliśmy kasety i korzystaliśmy z nich podczas zajęć. Tych filmów oglądaliśmy bardzo dużo. Nauczyciele chemii i fizyki prowadzili doświadczenia. Niestety ten system gabinetowy był trudny i kłopotliwy.

WRZESIEŃ/PAŹDZIERNIK 50 LAT SZKOŁY PODSTAWOWEJ NR 64 Str. 5 Czy system lekcyjny i wakacyjny różnił się od dzisiejszego? były z podszewki w kolorze granatowym, wyglądały jak marynarki. Tarcze były obowiązkowo sprawdzane. Klasy były drużynami harcerskimi, młodsze klasy to były drużyny zuchowe. Oprócz klas harcerskich wprowadziliśmy w szkole system wychowawczy, był on bardzo mocno zaakcentowany. Prowadziliśmy wtedy system wychowawczy prof. Heliodora Muszyńskiego z Poznania. Dbał o zintegrowanie dzieci, o to żeby tworzyły związki koleżeńskie. Każda klasa miała jakąś nazwę, np. Piastowskie Orły, ale żeby ją przyjąć trzeba było poszukać informacji na ten temat. Potem klasa przedstawiała je na apelu. Taki apel, 20 minutowy, starsze klasy miały raz w tygodniu przed ósmą. Organizowaliśmy różne herbatki, mikołajki, dzieci robiły na zajęciach różne wypieki czy sałatki, w salach były kuchenki. Uczniowie uczyli się również nakrywania do stołu, szyli fartuszki, w których później gotowali. Pani na biologii uczyła, jak sadzić kwiatki i jak się nimi opiekować. Jacy byli kiedyś uczniowie? Czy chętnie się uczyli? Pamiętam, że bardzo chętnie. Nie mogę powiedzieć nic złego o uczniach, może dlatego, że bardzo lubiłam pracę z dziećmi. Jeżeli miałabym ponownie wybierać zawód, to zostałabym nauczycielem. Pełniłam różne funkcje, byłam nauczycielem metodykiem, potem przeszłam na stanowiska administracyjne, pełniłam funkcję inspektora szkolnego, pracowałam też w kuratorium, ale uważam, że najpiękniejsza praca to praca z dzieckiem. Uczyliśmy się wzajemnie od siebie, również nauczyciele od uczniów. Na pewno jest to trudna praca, pracuje się z różnymi osobowościami, ale jest to piękna praca. Uczniowie byli bardzo aktywni. Różne formy pracy wychowawczej jeszcze bardziej zwiększały ich aktywność. Bardzo dobrze pracował Samorząd Szkolny. Uczniowie podejmowali różne inicjatywy, mieliśmy zespół muzyczny, kupiliśmy gitary elektryczne, dziewczynki pięknie grały i śpiewały. Organizowaliśmy spotkania z rodzicami, na których uczniowie prezentowali swoje umiejętności kulinarne, prace plastyczne. To bardzo integrowało i nauczycieli i rodziców. Było wiele konkursów o charakterze wychowawczym, w których uczniowie zajmowali czołowe miejsca. Dwa albo trzy lata po otwarciu szkoły zdobyliśmy pierwsze miejsce w konkursie Szkoła piękna i zadbana. Nasza szkoła była oranżerią, powstała wtedy znana wam beczka, którą zrobił rodzic w Browarze Piastowskim. Nazywała się wtedy Pszczółka. Sprzedawali tam uczniowie, przez co uczyli się podstaw handlu. Miało to również cel kształcący. Które lata w historii szkoły były dla niej najlepsze, a które najtrudniejsze podczas pani kariery? Jak już wcześniej wspominałam, najtrudniejsze były początki. Związane to było z problemami ekonomicznymi i gospodarczymi. Brakowało pieniędzy na różne potrzeby, min. na pomoce naukowe. Do tego jeszcze dochodził brak kwalifikacji nauczycieli, którzy musieli się dokształcać. Kiedy nasza szkoła otrzymała imię Władysława Broniewskiego? Jak wyglądała ta uroczystość? Szkoła otrzymała imię Władysława Broniewskiego w 1964 roku. Była to bardzo miła uroczystość. Przyjechała pani Wanda Broniewska, która była żoną Władysława Broniewskiego. Podczas uroczystości zrobiono wiele zdjęć, które znajdują się w kronice szkoły. Bardzo dziękujemy za rozmowę! Z okazji jubileuszu szkoły składam najserdeczniejsze życzenia. Uczniom wielu sukcesów w nauce, rodzicom radości i dumy z osiągnięć swoich dzieci. Nauczycielom życzę wspaniałej relacji z uczniami, a dyrekcji satysfakcji z podejmowanych działań. Czy na początku istnienia naszej szkoły uczniowie posiadali mundurki? Tak, to były fartuszki. Nie były obowiązkowe. Zrobione 25.05.1967. Uroczystość wręczenia sztandaru. Honorowym gościem była Pani Wanda Broniewska.

EKSPERCI 64 Str. 6 50 LAT SZKOŁY PODSTAWOWEJ NR 64 Nasza Pani Dyrektor, Krystyna Gęsiak-Piątkowska, już 30 lat pełni swoją funkcję. Dlatego, z okazji tego jubileuszu, poprosiłyśmy, aby opowiedziała nam, jakie były początki naszej szkoły, jak się zmieniała w ciągu 50 lat i jak zmieniał się sam uczeń. Z Panią Dyrektor, Krystyną Gęsiak-Piątkowską, rozmawiają Martyna Leśniak i Zofia Resler Pani Dyrektor, od wielu lat pełni Pani funkcję dyrektora naszej szkoły. Dziś chciałybyśmy z Panią porozmawiać na temat tego jak nasza szkoła zmieniała się i rozwijała przez 50 lat. Z tych 50 lat aż 30 lat to Pani opiekuje się naszą placówką. W tym czasie wiele się zmieniło, a SP 64 od lat uchodzi za jedną z najlepszych szkół w mieście. Jak udało się to Pani osiągnąć? Nasza Szkoła i jej historia Szkoła ma już 50 lat, czyli kiedy powstała, to sama jeszcze byłam uczennicą. Z dokumentacji, która jest w placówce wynika, że szkoła miała bardzo dużo osiągnięć. Pierwszym dyrektorem szkoły była pani Cecylia Losiak, która dała się poznać jako wyjątkowo nowatorski dyrektor i wprowadziła wiele nowych rzeczy. Na terenie szkoły działały również bardzo aktywnie szczepy harcerskie. W pierwszych latach nastąpił wybór patrona i nadanie jego imienia szkole. Nasza placówka zawsze miała szczęście do nauczycieli i zawsze była w gronie najlepszych szkół. Wróćmy jednak do historii naszej szkoły. Pani Dyrektor, jakie były jej początki? Kiedy powstała? Szkoła powstała w 1964 roku. Była to szkoła, która zabrała dzieci z ulicy Wietrznej i Ślężnej. Poprzednia placówka była przy ul. Wietrznej, i stamtąd część dzieci przeszła do nas, a tamta szkoła powoli wygasała. Jakie istotne zmiany zaszły w naszej szkole na przestrzeni lat? Zmiany, jakie zachodziły w naszej szkole, były zmianami zachodzącymi w całej oświacie. Najpierw była to szkoła siedmioletnia, później ośmioletnia, następnie sześcioletnia i tak jest do dzisiaj. Przez cztery lata w szkole były dzieci gimnazjalne. Placówka podążała za tym, co się działo w oświacie. Które lata w historii szkoły były dla niej najlepsze? Jest to bardzo trudne pytanie, dlatego że każdy rok niesie coś nowego, i w każdym roku coś się dzieje. Myślę, że i te na początku, kiedy szkoła już należała do wyróżniających się i teraz, kiedy jest w gronie najlepszych. Trudno powiedzieć, które lata były dla szkoły najlepsze. Który okres był dla szkoły najtrudniejszy? Trudny okres był wtedy, kiedy mieliśmy około 1800 uczniów. Wtedy też, z mojej inicjatywy, powstała filia naszej szkoły przy ul. Skarbowców, gdzie były klasy 1-3. Dopiero w czwartej klasie uczniowie przychodzili do nas, tu, na Wojszycką. Ta nasza filia jest w tej chwili samodzielną Szkołą Podstawową nr 61. Było nas wtedy naprawdę bardzo dużo. Pracowaliśmy w szkole od 7.15. do 19.00. Klasy były bardzo liczne, nawet 30 -osobowe. Ponadto, jak przychodziły dzieci do 4 klasy z naszej filii, to z trzech klas robiło się sześć klas czwartych. Tak więc, zintegrować to wszystko było bardzo trudno. Kadra nauczycielska jest bardzo ważna. Czy są nauczyciele, którzy szczególnie zapisali się w historii naszej szkoły? Myślę, że jest bardzo wielu nauczycieli, którzy wnieśli wkład do historii naszej szkoły. Długo można by wymieniać: pierwsza pani dyrektor Cecylia Losiak, wspaniała nauczycielka chemii - pani Kopijkowska, nauczycielka fizyki - pani Cecylia Wieczorek, ale też nauczyciele, którzy niedawno odeszli

na emeryturę, np. pan Bronisław Ladaczek, który pracował w szkole przez wiele lat, czy nauczyciel wychowania fizycznego Jerzy Gromadecki, pan Adam Sobolewski, który przez wiele lat pracował z Samorządem Uczniowskim. Myślę, że tych nauczycieli można wymienić naprawdę bardzo wielu. Tych, których wspomniałam, to tylko taka namiastka, a jeśli miałabym wymienić wszystkich, to musielibyśmy cały wywiad poświęcić wyróżniającym się nauczycielom. Jak sami uczniowie zmieniali się przez te lata? Czym różni się uczeń dzisiejszy od tego, kiedy Pani obejmowała to stanowisko? Uczniowie zawsze są bardzo fajni i mają swoje plusy i minusy. W tej chwili dzieci są zupełnie inne niż kiedyś, ponieważ to już takie komputerowe pokolenie, czyli telefony, piloty to dla nich codzienność, inaczej się komunikują. Kiedyś nie było takiej możliwości, że dziecko wyjmowało telefon i dzwoniło po mamę. Teraz, nawet kiedy to jest zakazane, to mają kontakt z rodzicami. Kiedyś takiej możliwości nie było. U nas w szkole nigdy nie było jakiś nieprzyjemnych incydentów, ale też może jest to związane z tym, że mamy uczniów tylko do klas szóstych. Nie ma uczniów w klasach szóstych, którzy palą papierosy, piją alkohol. Kiedyś w ósmej klasie zdarzali się tacy uczniowie, więc jest to już zupełnie inne pokolenie. Inaczej się pracuje. WRZESIEŃ/PAŹDZIERNIK 50 LAT SZKOŁY PODSTAWOWEJ NR 64 Str. 7 w szkole. Miały też różne kolory. Jedne klasy miały bordowe, inne granatowe. I taki mundurek obowiązywał na co dzień, trzeba go było założyć i pozapinać. Dzisiaj uczniowie noszą kamizelki lub T- shirty, spod których widoczne jest ubranie. Dużo wcześniej były też takie granatowe mundury z białym kołnierzykiem, uszyte z podszewki, i dzieci w tym chodziły. A takie zwykłe sprawy, jak wyglądały klasy kiedyś, a jak teraz? Dla uczniów równie ważna jest nauka jak styl ubioru? Jak zmieniała się moda uczniowska w ciągu tych lat? Mundurki, których wy, uczniowie, zazwyczaj nie lubicie, były w tej szkole prawie zawsze. Jak przyszłam w 1983 roku, to były tzw. fartuszki dederony zrobione z nieprzepuszczającego powietrza materiału, który bardzo szybko i dobrze się prał. Obowiązywała zasada, że każda klasa miała do fartuszków inny kolor kołnierzyków. W klasach młodszych były to kołnierzyki w kropki, kwiatki, pszczółki, mrówki, słoneczka itp. W tych fartuchach chodziło się Klasy się nie zmieniły. W tych samych klasach uczyły się wasze starsze koleżanki i koledzy z tym, że było zupełnie inne wyposażenie. Teraz wszystkie klasy mają już jednoosobowe stoliki. Przedtem były ławki z pochyłym blatem, na środku była dziurka na kałamarz, obok dwa wgłębienia, gdzie się kładło stalówki, czyli obsadki z piórem. Dzieci maczały wtedy pióro w atramencie i w ten sposób pisały. Były zeszyty do kaligrafii, nie było ćwiczeń, tylko podręczniki i zeszyty. Ponadto kiedyś we wszystkich szkołach uczniowie mieli ten sam podręcznik, np. do klasy pierwszej w całej Polsce obowiązywał Elementarz Falskiego. Nie było tak, że w równoległej klasie, w dwóch różnych szkołach, były różne podręczniki. Teraz książkę wybiera nauczyciel, i przez to są one zupełnie inne w klasie pierwszej, czy też piątej, w szkole nr 64 niż w sąsiedniej szkole nr 47. Oprócz tego nie było zeszytów ćwiczeń, natomiast w klasach młodszych były tzw. zeszyty do kaligrafii, gdzie dzieci uczyły się ładnie pisać, łączyć literki i myślę, że powoli będziemy do tego wracać. Czy uczniowie kiedyś mogli uczestniczyć w zajęciach pozalekcyjnych? Jakie wybierali kiedyś, a jakie teraz? Zajęcia pozalekcyjne były od zawsze. Z tym, że były bardzo zróżnicowane, ale w naszej szkole zawsze było dużo zajęć sportowych, ponieważ działały tzw. Szkolne Kluby Sportowe, później były to Uczniowskie Kluby Sportowe.

EKSPERCI 64 Str. 8 50 LAT SZKOŁY PODSTAWOWEJ NR 64 U nas nawet przy wejściu na salę gimnastyczną na bramie jest napisane SZS Grom, czyli Szkolny Związek Sportowy Grom. Grom, dlatego, że wychowania fizycznego uczył pan Jerzy Gromadecki i uczniowie od jego nazwiska tak nazwali klub. Było 30 godzin zajęć sportowych, ale uczniowie mieli tylko 2 godziny wf-u tygodniowo. Teraz macie 4 godziny zajęć wf-u tygodniowo. Kiedyś uczniowie mieli tylko 2 godziny, natomiast zdecydowanie więcej było zajęć sportowych w godzinach popołudniowych. Lekcja zawsze trwała 45 minut, a uczniowie zarówno kiedyś, jak i dziś, twierdzili, że powinno być 45 minut przerwy, a 15 minut lekcji. Natomiast był różny wymiar godzin w poszczególnych klasach, bardzo długo klasy 1-3 miały 18 godzin tygodniowo, w tej chwili mają 24 lub 25. W klasach starszych też wyglądało to bardzo różnie, np. jak była klasa 8, to miała nawet 35 godzin. Nie było wówczas przyrody, tylko biologia, fizyka, chemia, geografia i każdy przedmiot realizowano oddzielnie. Także to się bardzo zmieniało. 30 lat temu w szkole nie było języków obcych, dopiero w klasach czwartych wchodził obowiązkowo język rosyjski. Języka angielskiego, niemieckiego i innych nie było w szkole. Lekcje, jak już mówiłam, trwały zawsze 45, natomiast były różne eksperymenty z wakacjami. Było kiedyś tak, że rok szkolny kończył się 15 czerwca, a zaczynał 15 sierpnia. Inaczej wyglądały ferie, nie było dwutygodniowych ferii zimowych tak jak teraz, tylko ferie zaczynały się tuż przed Wigilią, a do szkoły wracało się po święcie Trzech Króli, czyli 7 stycznia. Czyli wy macie teraz trochę te ferie dłuższe. Był też taki okres, kiedy przez trzy jesienne dni trwały tzw. wykopki. Polegało to na tym, że uczniowie ze starszych klas szkoły podstawowej oraz licealiści, ponieważ kiedyś gimnazjów nie było, jeździli na wieś pomagać rolnikom przy wykopkach. Jak uczniowie nie jechali na wykopki, czyli wykopywać ziemniaki, to udawali się do lasu i sadzili drzewka. Natomiast klasy młodsze w tym czasie nie miały lekcji, tylko poznawały życie na wsi. A więc tak to wyglądało kiedyś. W czym uczniowie nosili swoje przybory i zeszyty szkolne? Czym kiedyś pisali? Uczniowie zawsze pisali piórem. Na początku było to pióro ze stalówką, które maczało się w atramencie, później pojawiły się wieczne pióra, a jeszcze później tzw. pióra kulkowe. Długopisy były używane cały czas. Także nie zaszły tutaj jakieś bardzo duże zmiany. Uczniowie nosili przybory w tornistrach, ale te tornistry miały inny charakter. Teraz już mamy tornistry a la torby podróżne na kółkach, świecące itd. Tego kiedyś nie było. Wtedy były tornistry tekturowe, lekkie, ale mieściły się w nich wszystkie rzeczy i ta tektura była utwardzana, żeby nie przemokła na deszczu, ale też żeby pod wpływem ciężaru nic się nie stało. W klasach starszych moda była na noszenie toreb na jednym pasku, myśmy się wtedy śmiali, że jest to taka torba, jak noszą listonosze. Dzieci chciały nosić takie torby. Później weszły plecaki i są używane do tej pory. To, że kiedyś dzieci nosiły podręczniki w tych torbach na pasku, spowodowało że teraz wiele dorosłych osób ma problemy z kręgosłupem, bo po prostu miały złe torby. Czy system lekcyjny i wakacyjny uległ zmianie? Co było ważne dla ucznia 30 lat temu, a co teraz? Myślę, że dla ucznia zawsze ważne było zdobywanie wiedzy, ale też i przebywanie w grupie rówieśników. Dzieci w klasach młodszych chętnie chodzą do szkoły, natomiast im starszy uczeń, tym bardziej chciałby żeby były dłuższe ferie, przerwy, weekendy itd. Ale myślę, że po latach wszyscy mile wspominamy ten okres spędzony w szkole. Dziękujemy za rozmowę! Zdjęcia (skany) na s. 4-7 pochodzą ze starych kronik szkolnych. Pani Wanda Broniewska podczas uroczystości nadania szkole imienia Władysława Broniewskiego.

WRZESIEŃ/PAŹDZIERNIK 50 LAT SZKOŁY PODSTAWOWEJ NR 64 Str. 9 Oda o 50-leciu szkoły Dominika Czyszkowska Jest na Krzykach pewna szkoła, o jej święcie miasto woła. Choć budynek jej nie nowy, to panuje w niej duch zdrowy. Wykształciła nas tysiące, wśród nas talenty grające. W różnych sprawach wygrywamy, pule nagród zdobywamy. I Ślązaczek i Opera, Rigoletto brawa zbiera. Bienchen przypadł nam w udziale, więc dziewczyny stoją w chwale. Patron cały czas pilnuje, grozi nam za każdą dwóję. Broniewskiego mina sroga, w sercu lenia siedzi trwoga. A wtóruje mu dyrekcja, ważna dla nas każda lekcja. Pedagogów tu sztab cały, a intelekt ich niemały. Tak pracują już pół wieku, byś mógł tutaj być człowieku. Każdy dobrze ją wspomina, świadczy o tym jego mina. Ubranka nasze kratkowane, też są w sobie roześmiane. Co możemy dać jej za to? (Prócz oddechu w każde lato?) Damy jej krasnala pięknego, i z pewnością ucznia mądrego. Niech doczeka 100 lat chwały, aby prezent ten był trwały. Moja Szkoła Magdalena Pasławska Kiedy powstawała szkoła, Przemieniały się przez lata Już niedługo skończę szkołę - było to pół wieku temu. ściany, stoły, korytarze. w czerwcu pożegnalne bale. Moja babcia z warkoczykiem była miłośniczką dżemu. Tylko patron z postumentu wciąż łobuzów wzrokiem karze. Po wakacjach do gimnazjum, lecz nie cieszy mnie to wcale. Kto nauczał, kto się uczył Pisał wiersze pan Władysław, Znam tu wszystkie tajne przejścia, Tego nie wiem osobiście, ten z Broniewskich, spod Warszawy. mam kochane koleżanki. choć imiona i nazwiska Opisywał wojnę, miłość Czy przyjadę na stulecie? są na rocznicowej liście. oraz inne trudne sprawy. Jasne! Choćby ze Sri Lanki!

EKSPERCI 64 Str. 10 KARTKA Z KALENDARZA 1 września 1964 - otwarcie sp 64 Skan z kroniki szkolnej

WRZESIEŃ/PAŹDZIERNIK Kalina Bujko 6b KARTKA Z KALENDARZA Str. 11 31 październik - Halloween Halloween to święto, które odnosi się do święta zmarłych. Jest związane z maskaradą. Obchodzone jest w wielu krajach w wieczór 31 października, dzień przed uroczystością Wszystkich Świętych. Halloween nie wywodzi się z Polski, pojawiło się u nas dopiero w latach 90. Chrześcijanie uważają Halloween za święto pogańskie i czczące szatana. Po 835 roku pod wpływem chrześcijaństwa zwyczaj zaczął zanikać, gdy uroczystość Wszystkich Świętych została przeniesiona z maja na 1 listopada. Obecnie najhuczniej obchodzone jest w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Irlandii i Wielkiej Brytanii. Ciekawostki Symbole Halloween to wszelkiego rodzaju potwory, pająki, dynie, czarne koty oraz kolor pomarańczowy i czarny. Halloween jest zaraz po Bożym Narodzeniu najpopularniejszym świętem w Europie. Jack-o -lantern to halloweenowa lampa zrobiona z wydrążonej dyni. Do środka daje się świecę. Z okazji Halloween w Polsce w teatrach są organizowane sztuki na ten temat i różne przedstawienia. W szkołach są foto. Jack o'lantern (CC BY-SA 3.0) Inne zabawy w Halloween Halloweenowe zabawy to przeskakiwanie przez świeczki, które są rozstawione w kole narysowanym na ziemi. Świeczki, które nie zgasną to szczęśliwe miesiące w przyszłym roku. Kolejna gra to wrzucanie orzecha do płonącego ogniska lub kominka. Jeżeli orzech pęknie z trzaskiem, oznacza to odwzajemnioną miłość. Jeszcze inna gra to jedzenie bez użycia rąk ciastek lub owoców powieszonych na sznurku. W ten dzień popularne jest również wróżbiarstwo, np. wróżenie z fusów od kawy lub herbaty. Natalia Onufszak 6c foto. Jack o'lantern (CC BY-SA 3.0) dodatkowe atrakcje dla uczniów i w tym dniu można się przebrać. Chodzenie od domu do domu zdarza się sporadycznie. Pierwszy kostium halloweenowy pojawił się w 1930 roku. Halloween obchodzimy 31 października. W tym dniu zbieramy cukierki i przebieramy się w stroje potworów lub duchów. Ta tradycja szczególnie uroczyście obchodzona jest w Ameryce. Dla Amerykanów to bardzo wesoły dzień, wówczas ich domy i ogrody są mrocznie udekorowane. W Polsce ta tradycja jest mniej popularna, chociaż czasami na ulicach można zobaczyć przebierańców. Najczęściej młodzież w naszym kraju ozdabia dynie, a także robi dekoracje do swoich pokoi.

EKSPERCI 64 Str. 12 NASZE WAKACJE Hania Budka: Tegoroczne wakacje bardzo mi się podobały. Byłam w wielu ciekawych miejscach i przeżyłam miłe chwile. W pierwszy tydzień wakacji poleciałam do Grecji na Kretę. Było tam pyszne jedzenie i dużo basenów. Morze było bardzo ciepłe i piękne. Codziennie spędzałam czas nad basenem, ale też na plaży. W Grecji spędziłam tydzień. Na plaży, która leżała obok hotelu, było dużo gniazd żółwi i w ośrodku była możliwość zaadoptowania jednego z nich. Polegało to na tym, że trzeba zapłacić 30 euro, a ośrodek za te pieniądze dba o żółwia. Kiedy żółw się wykluje, przysyłają darczyńcy certyfikat z informacjami i zdjęciem. Ostatniego dnia na Krecie były bardzo duże fale, miały ponad dwa metry. Było też bardzo zimno, siedziałyśmy z mamą na plaży w bluzach i zakryte ręcznikami. Kilka dni po powrocie z Grecji pojechałam na kolonie. Była to 10-dniowa kolonia nad jeziorem w miejscowości Kołatka. Pierwszego dnia, kiedy przyjechaliśmy bardzo padało. Wszyscy byliśmy mokrzy i brudni od ziemi. Następnego dnia było już ciepło, więc poszliśmy nad jezioro. Było bardzo brudne, ale nikomu to nie przeszkadzało. Ośrodek był bardzo ładny, mieszkaliśmy w 4 domach. W dwóch dziewczyny i w dwóch chłopcy. Po powrocie z kolonii, pojechałam na tydzień do Chorwacji. Byłam tam z rodzicami, ciocią, wujkiem, 6-letnim kuzynem i dwoma 4- letnimi kuzynkami. Przez większość czasu tam padało, ale trafił się nam tydzień, w którym padało tylko raz i była bardzo ładna pogoda. W ostatnich tygodniach wakacji byłam u moich babć, które mieszkają w jednej wsi, pod Czechami. Najpierw byłam u babci od strony taty. Spędziłam tam 6 dni razem z moją kuzynką. Chodziłyśmy na spacery, robiłyśmy lody i oglądałyśmy telewizor. U drugiej babci spędziłam 10 dni. Było tam również bardzo fajnie, bo mieszkają z nią moje dwie kuzynki, ciocia i wujek. Graliśmy często w gry planszowe i babcia, jak zawsze, dawała nam dużo słodyczy. Ostatniego dnia przyjechała po mnie mama i razem z ciocią, kuzynkami i bratem pojechaliśmy do Juraparku w Krasiejowie. Było bardzo gorąco i po obejrzeniu dinozaurów oraz skorzystaniu z kilku innych atrakcji, wróciliśmy do domu. W domu byłam ostatnie 6 dni wakacji, które bardzo szybko MIGAWKI Z WAKACJI zleciały. Chociaż bardzo nie chciało mi się iść do szkoły, to wspaniale było znów spotkać się z klasą. Moje wakacje uważam za udane! Zdjęcia do wspomnień z wakacji (s.12-15) pochodzą z archiwów prywatnych autorów.

WRZESIEŃ/PAŹDZIERNIK NASZE WAKACJE Str. 13 Jagoda Szczepaniak: Na początku wakacji wyjechałam na działkę, która znajduje się pod Warszawą. Miałam tam być dwa tygodnie, ale była bardzo brzydka pogoda, więc mama wykupiła wycieczkę last minute i dwa dni później siedziałyśmy już w samolocie do Egiptu. W podróży zapoznałam się z dziewczynką, która miała na imię Julka, ale leciała do innego hotelu. Podróż minęła mi bardzo szybko, do hotelu dotarłyśmy dopiero o 2.30 w nocy. Byłam bardzo zmęczona, a na dodatek okropnie bolało mnie jedno ucho. Następnego dnia wstałam o 8.30, a mama poinformowała mnie, że o 9.00 zaczyna się śniadanie. Ubrałam się szybko i wyszłam na balkon. Termometr wskazywał 36 stopni i nie zanosiło się na deszcz. Zamknęłyśmy pokój i zeszłyśmy do restauracji, która znajdowała się w innym budynku. Przed budynkiem restauracyjnym zobaczyłam wypożyczalnię quadów. Chciałam zapytać się mamy, czy wykupi mi 10 minut jeżdżenia, ale mama bardzo się spieszyła. Po dwóch godzinach jedzenia wróciłyśmy znów do pokoju, aby jeszcze pospać. Nie chciałam już spać, bo bardzo marzyłam o zwiedzeniu piramid. Po dwóch godzinach mama obudziła się i powiedziała, żebyśmy się przeszły. Ten pomysł był naprawdę dobry. Pogoda dopisywała, więc poszłyśmy na plażę. Postanowiłam powiedzieć mamie o moim marzeniu. Bardzo się zdziwiła, ale potem zaczęła mi tłumaczyć, że to długa podróż, jedzie się tam aż 8 godzin. Powiedziała, że się zastanowi i jutro mi powie. Niestety, nie zgodziła się. Może za rok się uda. Zaproponowała mi jednak wyjście na miasto. Dobre i to. Miasto było bardzo ładne, palmy wysokie jak góry, śpiewały cykady i szumiało morze. Nagle usłyszałam ciche zawodzenie. Z początku myślałam, że to duchy, ale mama powiedziała mi, że Arabowie mają teraz post i nic nie jedzą w dzień, a w nocy mają uczty. Przez resztę dnia przysłuchiwałam się ich pieśniom. To było miłe przeżycie. Debora Demska: Tegoroczne wakacje spędziłam w różnych częściach Polski. Najpierw pojechałam na obóz skautowy do miejscowości Kokotek. Nauczyłam się tam rozpalać ognisko za pomocą jednej zapałki, chodziliśmy do lasu na jagody, maliny itp. Pewnej nocy wybraliśmy się na nocne podchody. Następnie udałam się do Przełaz nad jezioro Niesłysz. Uczono nas tam żeglugi i budowy statku. Polecam ten obóz, ponieważ uważam, że były to bardzo udane dwa tygodnie. Pod koniec wakacji w sierpniu wybrałam się nad nasze Morze Bałtyckie. Nasz ośrodek był przepiękny. Było tam wiele niesamowitych atrakcji, np. basen nad którym przesiadywałam godzinami, quady, tenis i wiele innych rozrywek. Często chodziliśmy na długie spacery po plaży. Zachody słońca zaobserwowane z plaży są niesamowite! Po powrocie do domu przyjechała do mnie moja kuzynka, Nel. Mieszka ona w Szczecinie, dlatego była u mnie niecały tydzień. Jednak nie mogę narzekać, gdyż moje wakacje były naprawdę udane. Po skończonym wypoczynku z uśmiechem na twarzy wróciłam do szkoły. Moje wakacje były niezapomniane.

EKSPERCI 64 Str. 14 NASZE WAKACJE Ola Czyszczoń: Tegoroczne wakacje spędziłam w wielu regionach Polski. Byłam nad jeziorem w Pszczewie, nad morzem w Dąbkach, w górach w Rabce Zdroju oraz na spływie kajakowym rzeką Brdą. Najbardziej podobało mi się nad morzem. Codziennie rano i wieczorem jeździłam na koniach, karmiłam je i wyprowadzałam na pastwisko. Mój dzień zaczynał się od wyczyszczenia koni i sprzątnięcia im boksów. Czasami pomagałam przy prowadzeniu kucyków, na których jeździły małe dzieci. Po trzech dniach dostałam pod opiekę swoją klacz, która miała na imię Arabia. Była biała, z grzywą splecioną w warkocz i ogromnymi czarnymi oczami. Dbałam o nią jak o skarb. Po jakimś czasie tak się do siebie przywiązałyśmy, że gdy podchodziłam, to schylała łeb i trącała mnie nosem. Codziennie dostawała ode mnie jabłko lub marchewkę. Kilka razy zajmowałam się niewidomym koniem o imieniu Kasia. Podczas dwutygodniowego pobytu w stadninie uczyłam się galopować i skakać przez niskie przeszkody. W nagrodę za pomoc przy zwierzętach jeździłam z koleżankami na oklep po plaży. Mój pobyt nad morzem, to nie tylko konie. Chodziliśmy na plażę, budowałam z kuzynkami zamki z piasku i moczyłam się w zimnej, morskiej wodzie. Często odwiedzaliśmy nadmorskie stragany z pamiątkami, a wieczorami robiliśmy grilla i puszczaliśmy kolorowe lampiony. Dąbki to miejscowość, która ma dostęp do morza i jeziora. Tam też pierwszy raz próbowałam pływania na desce. Był niezły ubaw, bo cały czas wywracaliśmy się i tylko wujek ustał na desce dłużej niż minutę. Po ciężkim treningu wypożyczaliśmy rowery wodne i na środku jeziora skakaliśmy z nich do wody. Potem podpływaliśmy do pobliskich zarośli, gdzie mieszkała rodzina łabędzi. Zawsze zabierałam dla nich bułki ze śniadania, które chętnie zjadały. Najczęściej przypływała do nas mama łabędzica, bo małe łabędzie się bały. Oglądaliśmy je tylko z daleka. Po powrocie znad morza byłam jeszcze w Rabce i na Słowacji, ale nigdzie nie było tak fajnie, jak w Dąbkach. Tęsknię za moją klaczą i ciekawi mnie to, czy za rok, gdy tam pojadę będzie mnie pamiętała. Choć byłam w wielu miejscach i przeżyłam wiele przygód, to i tak myślę, że wakacje, jak co roku, były za krótkie. Hania Bieńko: Tegoroczne wakacje spędziłam bardzo przyjemnie. Byłam w różnych miejscach. Jeszcze tydzień przed wakacjami wyjechałam do Grecji na wyspę Rodos do miasta Faliraki. Morze było tam bardzo ciepłe i panowała piękna pogoda. Zwiedzałam różne miasta na wyspie: Rodos, Lindos i Kolymbia. W Grecji byłam tydzień. Później pojechałam na kilka dni do mojej babci, następnie z tatą i bratem nad morze do Jastarni, gdzie mój wujek sprzedaje burgery. W Jastarni chodziłam codziennie na plażę. Po trzech dniach wybrałam się do Bornego Sulinowa nad jezioro. Była piękna pogoda i woda była bardzo ciepła. Pływałam na rowerach wodnych i kajakach. Później zostałam w domu tydzień, a po tym pojechałam do mojej kuzynki do Zielonej Góry. Przebywałam u niej 2 tygodnie. Jeździliśmy na basen, nad jeziora i do lasu. W ostatni dzień pobytu przyjechała moja mama, ciocia, brat i pies. Zostaliśmy u kuzynki na noc, a potem pojechaliśmy na dwa dni nad jezioro. Moje wakacje były wspaniałe!

WRZESIEŃ/PAŹDZIERNIK NASZE WAKACJE Str. 15 Julia Tyburczy: Bułgaria - Słoneczny Brzeg. Miejsce to warto odwiedzić, ponieważ nie można się tam nudzić. Dla tych, co lubią pływać jest morze z czystą, ale trochę słoną wodą. Jest również dużo hoteli, niektóre z małymi, a inne z ogromnymi basenami. Dla lubiących zwiedzanie są zabytki w mieście Nessebar. Można również przejechać się pociągiem z meleksów lub dorożką po mieście. Są tam również atrakcje dla tych, których słońce rozleniwia i najchętniej leżeliby cały czas na leżaku. Można pojeździć trójkołowym segwayem po ulicach Słonecznego Brzegu, wybrać się do któregoś z barów przy plaży lub popłynąć w rejs statkiem. Jest tam wszystko, czego potrzeba, by wakacje były udane. Rodos Faliraki. Rodos jest wyspą surfingowców. W mieście o nazwie Faliraki jednak się ich nie spotka, ponieważ miasto to leży na północnym wschodzie wyspy, a tam wiatr nie wieje zbyt mocno. Są tam jednak inne atrakcje, np. rejs statkiem po zatokach wyspy. Taki rejs trwa trzy godziny. Najpierw statek podpływa do pierwszej zatoki, o nazwie Afandou. Zatrzymuje się tam na 20 minut. Podczas postoju można zejść do wody i popływać z maską i rurką. Jest tam 6 metrów głębokości, lecz na statku można pożyczyć dmuchany makaron. Później statek płynie do następnej zatoki. Tam również staje na 20 minut. Można popłynąć do groty znajdującej się niedaleko. Bliżej groty jest bardzo płytko, tylko metr głębokości. Jest jednak zimno, a ze sklepienia spadają kropelki lodowatej wody. Następnie statek płynie do ostatniej zatoki - Anthony Quinn. Tam zatrzymuje się na 2 godziny, pozwalając pasażerom na wyjście na brzeg i plażowanie. W tej zatoce jest tak dużo skał, że nie widać dna, stąd nie wiadomo, jak tam jest głęboko. Po środku zatoki znajduje się całkowicie zanurzony w wodzie wrak statku (może prawdziwy). Później łódź przyśpiesza, a w oddali widać tureckie góry Taurus. Na koniec, koło portu, zatrzymuje się, a kapitan odkrywa szklane dno łodzi, żeby pasażerowie zobaczyli zwierzęta i rośliny morskie. Można zobaczyć i małe i naprawdę duże ryby. Według mnie naprawdę warto pojechać i do Bułgarii i na Rodos, ponieważ obydwa miejsca są bardzo ciekawe. Maja Kaliściak: W tym roku przeżyłam niezapomniane wakacje. Zwiedziłam wiele wspaniałych miejsc. Na początku pojechałam nad polskie morze. Rodzice wynajęli dwupokojowy domek, który leżał 20 m od plaży. Niespodziewanie na dachu domku zalęgły się małe brązowe ptaki z cętkami na brzuszku i skrzydłach. Codziennie budziły nas miłym świergotem. Po śniadaniu chodziliśmy na plażę, była ona szeroka i kamienista. Po wejściu do morza woda sięgała kostek, była dosyć ciepła. Codziennie jeździłam na rowerze do Kołobrzegu i z powrotem. Płynęłam również statkiem pirackim, o nazwie Bursztyn. Ze łzami w oczach opuściłam to wspaniałe miejsce. Następnie pojechałam do babci. Z babcią zwiedzałam galerie sztuki i inne ciekawe zakątki Wrocławia. Spędziłam u niej 8 dni, czas, jak to w wakacje, szybko mi minął. Po 2 tygodniach, wraz z rodzicami, pojechałam do malutkiej miejscowości pod Miliczem, niestety nie pamiętam nazwy. Wynajęliśmy pokój u bardzo miłej pani, która po naszym przyjeździe poczęstowała nas ciastem. W swoim pensjonacie miała króliki, kury i koty. Codziennie chodziłyśmy do lasu, pojechaliśmy też do Milicza po karpia. Czas spędzony z rodzicami minął mi bardzo szybko. W ostatni tydzień wakacji pojechaliśmy do Zakopanego. Zobaczyłam rynek i spacerowałam po Krupówkach. Nad Morskie Oko pojechaliśmy konnym zaprzęgiem, ze względu na mojego małego brata. Wszystko co dobre, szybko się kończy, tak jest również z wakacjami. Do szkoły wróciłam pełna zapału do nauki.

EKSPERCI 64 Str. 16 Tekst i foto.: Halina Cetera 6a PRZED WAKACJAMI... W dniach 9 13 czerwca uczniowie klas V a, VI a i VI b wybrali się na Zieloną Szkołę w Tatry. Pierwszego dnia zwiedziliśmy Kopalnię Soli w Wieliczce. Zobaczyliśmy bardzo dużo solnych rzeźb, między innymi: rzeźbę Mikołaja Kopernika, Józefa Piłsudskiego oraz Świętej Kingi. Byliśmy w Kaplicy Świętej, dzięki której powstała ta kopalnia. Całą kaplicę oświetlały kryształowe żyrandole. Posadzka była złożona z brył soli. Poznaliśmy legendę o powstaniu kopalni. Opowiada ona o tym, jak Kinga poprosiła swego ojca, aby w posagu dał jej sól. Król wskazał jej miejsce, w którym sól znajdowała się pod ziemią, a Kinga wrzuciła tam swój pierścień zaręczynowy. Po swoim ślubie Kinga wyznała mężowi, że zgubiła swój pierścień, ale wie gdzie on jest. Potem poszła z małżonkiem do Wieliczki i poprosiła górników, żeby wykopali głęboką studnię. Górnicy kopali, aż natrafili na twardą skałę. Kinga kazała odłupać kawał tego kamienia i przynieść go do siebie. Skała okazała się solą. Kiedy ją rozkruszono, ze środka wydobyto pierścień zaręczynowy Kingi. Powiedziała, że ten pierścień przyniósł jej szczęście, a Polsce kopalnię soli. Tak skończyła się nasza wizyta w Wieliczce. Po przyjeździe zakwaterowaliśmy się w ośrodku Oliwka w Małym Cichym. GÓRSKIE KRAJOBRAZY Następnego dnia po śniadaniu poszliśmy na pieszą wycieczkę do Murzasichla. Zwiedziliśmy góralski kościół kryty gontem. Wycieczka była długa i przyjemna. Po obiedzie pojechaliśmy do Murzasichla na bajanie góralskie. Góral opowiadał nam o pierwszych osadnikach tej wioski. Na początku w Murzasichlu mieszkało wielu Gąsieniców. Zobaczyliśmy tradycyjne góralskie stroje i dzwonki pasterskie. Później góral opowiadał nam o ciekawych postaciach związanych z Tatrami, np. o klanie Gąsieniców, Mariuszu Zaruskim czy Mieczysławie Karłowiczu. Wszystkie opowieści były przeplatane grą na góralskich instrumentach. Po zjedzeniu kolacji poszliśmy na dyskotekę. Trzeciego dnia pojechaliśmy do Zakopanego. Zwiedziliśmy Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej, cmentarz zasłużonych Polaków na Pęksowym Brzysku, na którym zostali pochowani min. Kornel Makuszyński i Stanisław Marusarz. Zobaczyliśmy też kaplicę Gąsieniców oraz stary kościół na Pęksowym Brzysku. W drodze powrotnej widzieliśmy Wielką Krokiew, nazwaną imieniem Stanisława Marusarza. Po powrocie do ośrodka poszliśmy na ognisko, na którym dużo śpiewaliśmy. Kolejnego dnia byliśmy w Tatrzańskim Parku Narodowym w Dolinie Kościeliskiej. Przeszliśmy przez Jaskinię Mroźną. Było w niej trochę zimno, a w niektórych miejscach bardzo nisko. Jaskinia była śliczna. Po kolacji przeszliśmy się do kościółka w Małym Cichym. Ostatniego dnia wykwaterowaliśmy się z Oliwki i pojechaliśmy do Krakowa. Zobaczyliśmy groby polskich władców i pary prezydenckiej. Byliśmy na Rynku Głównym, w Sukiennicach i w Kościele Mariackim. Do Wrocławia wróciliśmy zmęczeni, ale szczęśliwi. Nasza Zielona Szkoła była wspaniała i mam nadzieję, że w przyszłym roku pojedziemy na tak samo fajną wycieczkę.

WRZESIEŃ/PAŹDZIERNIK PRZED WAKACJAMI... Str. 17 MOJE PODRÓŻE Julia Tyburczy 6b śniadaniu pojechaliśmy zwiedzić Muzeum Tortur. Były tam zbroje, hełmy i narzędzia tortur (krzesło z kolcami, klatka, Tegoroczną majówkę spędziłam w Sandomierzu. Gdy wyjechaliśmy, była godzina 8.30. Po drodze widziałam dużo miast i wsi: Katowice, Kraków, Połaniec, Gliwice i wiele innych. Zatrzymaliśmy się w krakowskiej restauracji, aby coś zjeść. Po posiłku pojechaliśmy dalej. Jechaliśmy autostradą, więc wyjęłam sobie książkę. Byłam pewna, że ponieważ nie jedziemy drogą przez miejscowości, nie będzie co robić. Myliłam się. Nasz samochód się zatrzymał. Staliśmy w wielkim korku spowodowanym kolejką do bramek na drodze. Po prawej stronie auta widziałam ogromne hałdy, dyby i inne). Najfajniejsze było to, że można było przebrać się w zbroję lub wejść do klatki, a także dotknąć różnych broni. Później pojechaliśmy nad Wisłę. Na straganie kupiłam sobie sandomierski kamień optymizmu. Następnego dnia wróciliśmy do Wrocławia. To była udana majówka. Pewnego dnia pojechałam do Sielskiej Zagrody. Jest to miejsce pod Wrocławiem, gdzie można zobaczyć wiejskie zwierzęta i miło spędzić czas. Są tam 2 jeziorka, w których łowi się ryby, restauracja, łąki, zagrody ze zwierzętami i duży plac zabaw oraz miejsca do grillowania. Gdy a po lewej daleko od foto. Szater (CC BY-SA 3.0) nas ujrzałam jakieś miasteczko. Kiedy po pół godzinie udało nam się ruszyć, byłam bardzo szczęśliwa, że wreszcie jedziemy. Podczas czekania zdążyłam przeczytać resztę książki. W końcu na horyzoncie zobaczyłam Sandomierz. dojechaliśmy, akurat była pora obiadowa. Poszliśmy do restauracji, gdzie zjedliśmy wiejskiego pstrąga. Chociaż nie lubię ryb, ta mi smakowała. Potem poszliśmy na spacer nad jeziorka i na łąki. Widziałam ryby pływające w wodzie, dzikie kaczki, a na łące różne rośliny. Po spacerze udaliśmy się do zagród ze zwierzętami. Najpierw obejrzeliśmy króliki i świnki morskie, biegające po wybiegu jak szalone. Później zobaczyliśmy owce, krowę z cielakiem, konia, a następnie kury, koguty, pawie i indyki. Jeden indor wyleciał ze swojej klatki i biegał wokoło zdezorientowany. W końcu jakiś pan zagonił go do rogu, po czym zaczął się do niego zbliżać, aż ten wystraszony poleciał do góry i wylądował z powrotem Była wtedy 14.00. Niedługo później dojechaliśmy. Resztę tego dnia przeznaczyliśmy na odpoczynek i rozpakowanie naszych rzeczy. w zagrodzie. Kury goniły się po całym wybiegu, aż prawie wbiegły na pawia. Po obejrzeniu tych zwierząt poszliśmy do wyjścia, ale okazało się, że to nie koniec atrakcji. Nad nami przeleciały białe gołębie. Było ich bardzo dużo. Leciały tak Następnego dnia pojechaliśmy na Starówkę. Na początek jeszcze chwilę, a potem usiadły koło wybiegu zwierząt. Wystraszyła się ich młoda owca i zaraz uciekła. Następnie po- poszliśmy zwiedzić podziemne komnaty. Każda z nich miała swoją nazwę. W jednej piwnicy leżały wielkie beczki, kiedyś szliśmy obejrzeć miejsca do grillowania. Mama obiecała mi, napełniane miodem pitnym. Na ścianie innej był wiersz napisany kilkaset lat temu. Potem poszliśmy zobaczyć Ucho że latem przyjedziemy tu na grilla. Igielne, nazywane także Furtą Dominikańską. Byliśmy też pod domem pisarza Jana Długosza oraz przed pomnikiem Jana Pawła II. Na koniec dnia została nam wieża. Widać z niej było panoramę Sandomierza, Wisłę i znajdujące się niedaleko wioski. Potem wróciliśmy do domu. Nazajutrz po Po tych wydarzeniach nasz pobyt w Sielskiej Zagrodzie skończył się. Był już wieczór, więc szybko wsiedliśmy do samochodu i wróciliśmy do domu. Uważam, że ciekawie spędziłam popołudnie w Sielskiej Zagrodzie i chciałabym niedługo jeszcze raz tam pojechać.

EKSPERCI 64 Str. 18 POZA SZKOŁĄ TAJEMNICE CZEKOLADY Tekst i foto.: Weronika Chwałek 6b na kakaowca były wtedy nazywane Czekolada? Kakao? Za tymi produktami przepadają zarówno dzieci, jak i dorośli. Jednak niewielu z nas wie, jak brązowym złotem. Największa fabryka powstaje czekolada, a jest to bardzo ciekawe. czekolady znajduje Miałam okazję przekonać się o tym podczas wycieczki, na się w Szwajcarii. której poznałam tajniki wyrobu tego produktu. Ziarna kakao Montewka to narzędzie służące do mie- rosną na kakaowcu. Jest to wysokie, zielone drzewo Ameryki Południowej i Środkowej, uprawiane również w Afryce. Jest szania czekolady. Moździerz służy do tarcia przypraw. ono przez cały rok zielone, a jego liście nigdy nie spadają. Na Podczas tych ciekawych zajęć mieliśmy okazję samodzielnie zrobić czekoladę. Siedzieliśmy przy dwóch stołach, pniu drzewa wyrastają kwiaty, takie zjawisko nazywa się kaulifloria. Z tych przy jednym chłopcy, a przy drugim dziewczyny. Pani prowadząca położyła na każdy stół po dwa talerzyki z przyprawami: anyżem, goździkami, cynamonem i chili. Każdy z nas kwiatów powstają owoce. W środku owoców takiego dostał moździerz i mogliśmy zrobić swoją własną mieszankę, drzewa znajdują się ziarna którą zabraliśmy w woreczkach do domu. Po ciężkiej pracy kakaowca, jest ich od 30 do nadszedł czas na poczęstunek. W wielkiej fontannie z czekolady maczaliśmy owoce, ciasteczka, cukierki! To była nieza- 60. Ponad 3000 lat temu ludzie uważali, że drzewo pomniana wycieczka! kakaowca jest święte. Ziar- Weronika Chwałek 6b PODRÓŻE W CZASIE Waszym zdaniem podróże w czasie są niemożliwe? Nie macie racji! Podczas fascynującej lekcji w Muzeum Historycznym zapomniałam, że za oknem jeżdżą nowoczesne samochody, ludzie mają dotykowe telefony i posługują się komputerami. Nagle znalazłam się w 1014 roku, za oknem jeździły pojazdy zaprzężone w konie, a ludzie mówili staropolskim językiem. W 1335 roku Polska przeszła pod panowanie czeskie i to był ostatni moment w średniowieczu, w którym Wrocław należał do Polski. Wrocław wrócił do Polski w 1945, minęło aż 610 lat! We wczesnym średniowieczu w mieście panował styl romański. Natomiast w późnym - styl gotycki; budowano duże, smukłe budynki. Kiedyś Ostrów Tumski był wyspą, foto. R.A. Mason (CC BY-SA 2.5) w XIX wieku północną odnogę Odry zasypano, a dzisiaj znajduje się tam ul. Sienkiewicza. Na Ostrowie Tumskim stał kiedyś gród. Taki gród na wyspie bardzo trudno zdobyć. Trzy pierwsze budowle wybudowane na Ostrowie Tumskim to Katedra, Zamek Książęcy i Pałac Biskupi. Podczas tej lekcji poznałam wiele ciekawych historii o Wrocławiu. Mam nadzieję, że wszystkie informacje zachowają się w naszej pamięci, bo warto wiedzieć skąd się pochodzi i jak wyglądało kiedyś nasze miasto.

WRZESIEŃ/PAŹDZIERNIK być sobą, POZA SZKOŁĄ Str. 19 WARSZTAT DZIENNIKARZA pisać o tym, co się kocha, upraszczać i skracać, być kreatywnym i wytrwałym, zamieszczać zdjęcia. Redakcja na tarasie Sky Tower Julia Tyburczy 6b foto. M. Czarniewska Była również mowa o składaniu gazetki. Wszyscy stwierdzili, że aby zachęcała do czytania, musi mieć ciekawe logo. Z kolei zdjęcia zamieszczane w gazetce muszą być podpisane i nie powinny być ściągane z internetu (w naszej gazetce bardzo tego pilnujemy, a zdjęcia z sieci wykorzystujemy tylko na licencjach Creative Commons). Przed wakacjami redakcja naszej gazetki szkolnej wybrała się na warsztaty dziennikarskie do Gimnazjum nr 16 im. Andrzeja Waligórskiego we Wrocławiu, przy ulicy Jemiołowej. Opiekunka gazetki gimnazjalnej Strzał w 16, pani Joanna Kearney, opowiedziała nam o historii szkoły, ich gazetce i blogu. Dowiedziałam się, że w budynku, którym obecnie mieści się gimnazjum, był kiedyś szpital. Od dnia, gdy w murach szkoły pojawił się aktor Artur Andrus, uczniowie pod okiem nauczycieli zaczęli prowadzić szkolnego bloga. Pani Joanna pokazała nam też blog o modzie prowadzony przez Paulinę Sulanowską. Bardzo mi się spodobał, bo było w nim dużo przydatnych porad, co jest teraz modne. Dla zainteresowanych podaję adres bloga: sulanovska.com Podczas tych warsztatów dowiedziałam się, że blog jest prywatną stroną www. Prowadzenie go jest darmowe, może to robić każdy. Jest internetowym dziennikiem, pamiętnikiem z wpisami uporządkowanymi od najmłodszych do najstarszych. Zarabia się na nim min. reklamą. Tematy blogów są różne, dotyczą mody, porad, przepisów kulinarnych, zainteresowań itp. Żeby odnieść sukces w blogowaniu trzeba: pisać regularnie, foto. M. Czarniewska Widok z najwyższego budynku we Wrocławiu Po warsztatach, w nagrodę za pracę w gazetce i odniesione sukcesy, wszystkie dziennikarki poszły na lody do galerii Sky Tower. Po zjedzeniu deserów czekała na nas jeszcze jedna atrakcja- wjazd na punkt widokowy. Z najwyższego piętra budynku było widać cały Wrocław, w tym Gimnazjum nr 16. Po 20 minutach zjechałyśmy windą na parter. Zadowolone wróciłyśmy do naszej szkoły i tak zakończyła się nasza wycieczka. foto. M. Czarniewska

EKSPERCI 64 Str. 20 POZA SZKOŁĄ WROCŁAWSKIE SYMBOLE Tekst i foto.: Halina Cetera 6a swego drugiego męża do tego, żeby kazał zabić Jana Chrzciciela, ale on się nie zgodził. W dniu urodzin Heroda Salome Dnia 23 września klasy 6 wybrały się na wycieczkę w ramach Szkoły w Mieście do Towarzystwa Miłośników zatańczyła dla niego piękny taniec. Oczarowany Herod powiedział, że spełni każde jej życzenie. Salome pragnęła głowy Jana Chrzciciela przyniesionej na misie. Herod kazał dać Wrocławia. Siedziba Towarzystwa znajduje się w kamieniczce Małgosia. Pani przewodnik wytłumaczyła nam, co oznaczają jej drugi mąż zostali wygnani, prawdopodobnie wtedy zginę- Salome to, o co poprosiła. Jakiś czas później Herodiada oraz symbole przedstawione na wrocławskim herbie. Są na nim li. ukazane: w prawym górnym rogu znajduje się ukoronowany Zwiedziliśmy Sukiennice wrocławskie. Mieści się tam gabinet prezydenta Wrocławia, Rafała Dudkiewicza. Byliśmy w sali sesyjnej, jest to bardzo piękne miejsce. Na suficie znajdują się znaki zodiaku, a na głównej ścianie widnieje myśl Stanisława Staszica Być narodowi użytecznym. W całej sali jest wiele ław, w których zasiadają radni. Tego dnia miało się tam odbyć wręczenie nagród za konkurs plastyczny, na którym niestety nie mogliśmy zostać. Sala sesyjna rady Miejskiej Wrocławia Lew Czeski, symbol przynależności do dawnej Korony Królestwa Czeskiego, w lewym górnym rogu czarny Orzeł Śląski. W prawym dolnym, złotym polu znajduje się duża litera W od łacińskiej nazwy miasta Wratislavia, w lewym dolnym, czerwonym polu osadzona na odwróconej koronie głowa świętego Jana Ewangelisty. W centrum tarczy mieści się srebrna misa z odciętą głową świętego Jana Chrzciciela, patrona katedry wrocławskiej. Później przyszliśmy na rynek i zobaczyliśmy pręgierz, stoi on naprzeciwko Ratusza. Pani przewodnik powiedziała nam, że do pręgierza przywiązywano skazanych i wymierzano im odpowiednie kary. Na takie widowiska przychodziło zazwyczaj wielu gapiów. Wycieczka, chociaż było bardzo zimno, okazała się bardzo przyjemna i ciekawa. Moglibyśmy częściej chodzić na takie wyjścia. Poznaliśmy legendę związaną ze śmiercią św. Jana Chrzciciela. Jest w niej mowa o tym, jak święty krytykował małżeństwo Heroda Antypasa z Herodiadą, która była żoną jego brata. Z pierwszego małżeństwa miała ona córkę Salome. Pod wpływem Herodiady Herod Antypas kazał uwięzić Jana Chrzciciela w więzieniu. Zła żona próbowała przekonać foto. Julo (DP) Nowy Ratusz - siedziba prezydenta i rady miejskiej Wrocławia