Stenogram Nr 10 VN780040 6:22 6:38:30 MAMA SYLWIA KINGA TATA Sylwia: Mamo chodź (Sylwia pozostawiona sama w kuchni na wysokim foteliku na około 20 minut) Mama: Zjesz Sylwia, to przyjdę. Sylwia: Teraz przyjdź. Mama: Weź zupkę, to przyjdę. Sylwia: Zjem zupę to przyjdź, zjem zupę to ja przyjdę, mama przyjdź (rozpaczliwie). Mama: Weź zjedz zupę to przyjdę. Sylwia: Ciociu Aniu, ja już sama umiem jeść, motocykl x5, lala, mamo chodź (rozpaczliwie). Mama: Zjadłaś zupę jak cię prosiłam? Sylwia: Tak. Mama: Nie wzięłaś, weź to przyjdę. Sylwia: Jak ja zjem to przyjdę, ale mamo ja tylko wezmę, mamo chodź (rozpaczliwie) x2, ale mamo, motocykl, już wzięłam łyżkę zupy, nie. Mama: Bierz zupę, ja już muszę lecieć po Kingę, zobacz jaką masz bluzkę x3 (złośliwie), bierzesz zupę a jak nie to idziesz spać x2, mówię ci (agresywnie), a ja idę po Kingę, już wcinasz zupę, ja się muszę ubierać, nie ma czasu Kinga będzie płakać. Sylwia: (Płacze) Nie idź. Mama: To bierz zupę bo ja się ubieram i idę x2. Sylwia: Ja też się chcę ubierać. Mama: To bierz zupę x2, szybko, a jak nie to idę sama. Sylwia: (Znów doprowadzona do płaczu). Mama: Bierz zupę to idziesz ze mną a jak nie to idę sama. Sylwia: (Płacze). Mama: Nie wyj x2, bo to ci niczego nie zmieni, masz wziąć zupę a jak nie to idę sama. Sylwia: (Płacze). Mama: Nawet nie wyj. Sylwia: Chcę z tobą pójść (rozpaczliwie błagalnym tonem). str. 1
Mama: To weź zupę, bierz zupę a jak nie to idziesz spać a ja idę po Kingę, ostatni raz mówię bierz zupę bo ja wychodzę już, bo Kinia będzie płakać w przedszkolu, bierz zupę bo ja już wychodzę Kinga, Sylwia. Sylwia: Ale ja też chcę (rozpaczliwie). Mama: To bierz zupę. Sylwia: (Płacze) Ale ja też chcę pójść. Mama: Nie drzyj się x2, bo jak ci prasnę w ten pusty łeb to zobaczysz, masz zupkę proszę bardzo (złośliwie), dobrze o tu masz zupę, Sylwia bo ty spać pójdziesz, bo ja ciebie spać położę i ja polecę szybko po Kingę, wtedy Kinga czeka w przedszkolu, a ty kurwa robisz nie wiadomo co, z tą zupą dopóki nie zjesz nie pójdziesz (mamie łamie się głos). Sylwia: Mama a to jest? Mama: Tak możesz otworzyć, weź rękę i idziemy po Kinię. Sylwia: Moje? Mama: Tak twoje, dla mnie też otwórz, Sylwia bo spać pójdziesz ostatni raz mówię, otwórz dla mnie czekoladkę, dla siebie i dla Kini weźmiemy jedną. Sylwia: Mama weź. Mama: Kurwa zaraz spać pójdziesz (Sylwia uszczypnięta rozpłakała się), zjadasz czy zostajesz w domu (agresywnie i złośliwie Sylwia płacze), spać idziesz (maksymalnie złośliwie i z zaciśniętymi zębami). Mama: To otwieraj czekoladkę i zjadaj szybko i idziemy, a dla mnie tą czerwoną x2 proszę. Sylwia: Tą? Mama: Tak tą, obierz dla mnie bo nie mam ręki wolnej, pan na górze już tłucze, już idzie, obieraj to dla mnie, obierasz to? Czy ja mam to obierać? To ja ci obiorę Sylwia idziesz spać? Sylwia: Aaaaaa (Płacze). Mama: Idziesz spać? Mama: Dobra ja zadzwonię do taty i odbiorę Kinię z przedszkola, a my idziemy spanko. Mama: Proszę bierz zupę ostatni raz do ciebie mówię a jak nie to spać po prostu. (Sylwia uszczypnięta rozpłakała się). Aaaaa str. 2
Sylwia: Ja nie chcę iść spać, nie idziemy do fontanny. Mama: Już idziesz spać, kładziesz się i śpisz. Sylwia: Ja chcę do taty x2. Mama: Ja idę sama po Kinię (zamknęła samą Sylwię w pokoju). Sylwia: Płacze rozpaczliwie. Mama: Wracaj do łóżka x2. Sylwia: A ja chcę do taty (rozpaczliwie płacząc). Mama: Nie bo nie zjadłaś zupy, dzwonię do taty. Sylwia: Chcę do taty (rozpaczliwie płacząc). Mama: Kładź się już spać, do taty nie, jak zjesz zupę. Sylwia: Chcę do taty (rozpaczliwie płacząc). Mama: Idziesz zjesz zupę? x3 Sylwia: Chcę pójść. Mama: Zjesz zupę? Tak (złośliwie). Sylwia: (Rozpłakała się znów kolejny raz uszczypnięta) Aaaaaa Nie. Mama: Już kładź się, jak się wyśpisz to pójdziesz. Sylwia: Rozpaczliwie płacze, dziecko w spazmach. Mama: Jak zjesz zupę to idziesz do fontanny a jak nie to idę sama. Sylwia: Chcę do taty (rozpaczliwie). Mama: To zjadaj zupę, nie wyj bo ci zaraz w dupę dam, zobaczysz, kurwa bo ci w dupę dam, bo ci kurwa zaraz przywalę w ten głupi łeb (szarpie Sylwię) Kinga siedzi w przedszkolu chciałaby wyjść, a ty będziesz fochy robić x2 siadaj bo Kinga w przedszkolu czeka. Kurwa zamknij się (Sylwia znów szarpana), siadaj bo Kinga w przedszkolu czeka (Sylwia znów szarpana), zjadaj to pójdziesz x2. Sylwia: Sylwia zachodzi się od płaczu i bólu. Mama: Zjadłaś już, proszę o ciszę bo jak będziesz wyć nie pójdziesz i nie pojedziemy nigdzie a już byłybyśmy koło fontanny. Sylwia: Znów płacze z bólu. Mama: Sylwia proszę cię dziecko. Sylwia: Znów w spazmach z bólu (a matka wciąż nie wzruszona). str. 3
Mama: Do fontanny pójdziesz jak się wyśpisz, cicho bo do taty muszę zadzwonić. Mama do ojca: O której będziesz w Lublinie? No właśnie Jezu drogi Sylwia ciszej trochę, chciałyśmy iść po Kinię a ona jest tak rozdarta, że nie mogę z nią pójść i mam ją jeszcze raz uśpić a nie wiem (Sylwia wciąż w spazmach) Aaaaa Zobacz co tu się dzieje to jest nie możliwe (Sylwia wciąż w spazmach) (matka bez żadnej reakcji na płacz własnego dziecka). Do 15 pójdziesz ją odebrać? Dobra to ja pójdę uśpić Sylwię bo to nie ma mowy o tak ani jej coś dać ani (Sylwia wciąż w spazmach), tylko weź tak przed 3, ja Sylwię uśpię jeszcze raz (kolejne kłamstwo), już spać idziemy tata odbierze Kinię, rozbieramy się i idziemy spać. Sylwia: Do fontanny. Mama: Fontanny nie ma, idziemy spać, tu kładź się i dobranoc, nie ruszasz się w ogóle. Zamknij się (agresywnie) (Sylwia wciąż szarpana), zamknij się bo (Sylwia wciąż szarpana) Aaaaaaa Mama do kochanka: Co robisz? Dużo czasu wolnego (bardzo miłym i ciepłym głosem). Sylwia: Znów płacze. Mama: Sylwia kurwa mać bo znowu pójdziesz po prostu spać x3 (znów złośliwie). Sylwia: Buty? Mama: Buty nie spodnie, to teraz usiądź i czekaj grzecznie na tatę co się stało teraz nie zakładaj, nie zakładaj będzie ci gorąco. Sylwia: Tato Mama: Sylwia nie zakładaj bo jak Boga kocham Mówię ci nie zakładaj, poco zaraz tata przyjedzie i pojedziecie do babci, jak byś się słuchała Kinga: Nie śpi Sylwia Po powrocie Kingi z przedszkola mama zmieniła ton. Sylwia: mam skarpetki. Kinga: Ja bym chciała spodnie. Sylwia: Mam skarpetki. Kinga: mama jedziemy dziś do miasta? Mama: Nie Kiniusia, ona miała spać. Kinga: Ale obiecałaś (płacze). Mama: No to jutro pojedziemy. Tata: Kiniusia choć nie płacz, pojedziemy jutro. Mama: Kinia, obiecałam ci Ja ci rzeczywiście obiecałam i wyobraź sobie że Sylwusia zasnęła (kolejne kłamstwo), później się obudziła i myślałam, że po ciebie pójdziemy str. 4
a taka była rozpłakana, taka rozmazana, że po prostu nie mogłyśmy pójść tylko zasnęła i spała jeszcze godzinę (kolejne kłamstwo). Kinga: A tata gdzie był? Mama: W pracy był, ja nawet byłam spakowana soki przygotowałam tylko jak ona niestety obudziła się z takim płaczem że musiałam ją jeszcze raz uśpić. Kinga: Chciałam pojechać (płacze). Tata: Pojedziemy. Mama: Gdzie byś chciała pojechać? Nie płacz powiedz normalnie, podnieś kurtkę dam ci spodnie, Kinia bardzo bym chciała widzisz. Tata: Kiniusia, innym razem pojedziemy. Mama: No bo jej obiecałam. Robert: Rozumiem jaka jest sytuacja. Mama: Sylwusia taki numer zrobiła, że się obudziła z płaczem. Robert: Kinia nie płacz. Mama: Zupkę ci dam Sylwusia. Kinga: A mogę na hulajnogę? Tata: Tak oczywiście. Mama: Pójdę zagrzeję zupkę. Kinga: A ja nic u babci nie zjem. Mama: Zdejmij ciapki dam ci skarpetki, okulary przygotowałam, ale niestety Sylwusia wymagała jeszcze spanka, spała godzinkę (kolejne kłamstwo) jutro jest cały dzień wolny, 3 dni mam wolne sobota, niedziela, poniedziałek. Tata: Kinia chodź idziemy. Mama: Kinia posłuchaj mnie, umówimy się tak, bo ja idę do fryzjera (kolejne kłamstwo pojechała do kochanka) i będę tam siedzieć 2 godziny. Ale jest ładna pogoda i szkoda czasu. Kinga: Ale nie chcę żebyś Mama: Idź pokaż Kini jakie masz ładne skarpetki. Znów spotkanie z kochankiem (fryzjer) zostało przedłożone nad obiecanym dzieciom wyjściem do fontanny. str. 5