Jak dojechać i czym poruszać się po Pradze Dzisiaj opiszę Wam moje wrażenia z podróży Leo Expressem do czeskiej stolicy. Pojawi się też kilka słów o transporcie publicznym w samej Pradze. Czeski przewoźnik wszedł mocno na rynek, kombinowany przejazd między Krakowem a Pragą zajmuje 6,5 godziny, ceny za przejazd (podobno) zaczynają się od 60zł w jedną stronę, bardziej prawdopodobne jest jednak, że zapłacicie w okolicach złotych 90. Działa to podobnie jak w Polskim Busie, im wcześniej kupicie bilet tym mniej za niego zapłacicie. Jak to wygląda w praktyce?
Autobusy z Krakowa w stronę czeskiego Bohumina wyjeżdżają o 9:00 i 17:00, pociągi z Pragi w przeciwnym kierunku o 8:02 i 16:06. Pod marką Leo Express w Polsce, jeżdżą autobusy firmy Pastuszak Bus. Bardzo ładnie prezentujące się z zewnątrz czarne Scanie Irizar oferują przeciętny komfort podróży, nie jest to najwyższa półka, miejsca na nogi nie jest przesadnie dużo, spodobały mi się natomiast całkiem wygodne, na takim dystansie fotele i zamykane schowki nad głową.
Po przyjeździe na przystanek autobusowy przed dworcem w Bohuminie, mamy około 40 minut na przesiadkę do świetnie prezentującego się składu Stadler Flirt. Pociąg zatrzymuje się przy peronie 1a, który wygląda bardziej jak bocznica i mocno kojarzy się z lotniskami dla tanich linii lotniczych, gdzieś z dala od miasta. Po opuszczeniu przez pasażerów, skład jest zamykany i dokładnie czyszczony. To mi się bardzo podoba. Dzięki temu wchodząc do pociągu Leo Expressa mamy nie tylko wrażenie czystości, wszystko naprawdę jest pachnące i świeże.
Tutaj zaczyna się dużo przyjemniejsza część podróży. Fotele są bardzo wygodne, stoliki rozkładane z oparć foteli przed nami duże, stabilne i z wyżłobieniami zapobiegającymi zsunięciu się przedmiotów które na nich położymy. Mamy dużo miejsca na nogi i mnóstwo na bagaż na przeszklonych półkach ponad głowami. Monitory umieszczone pod dachem informują nas w którym miejscu jesteśmy, jak szybko się poruszamy, czasami również pojawiają się ciekawostki dotyczące regionu kraju przez który podróżujemy. Porządku pilnuje kilkuosobowa załoga w firmowych strojach, która jest na każde zawołanie podróżnych. Nie byłbym sobą gdybym nie spróbował czegoś z menu które oferowane jest na pokładzie pociągu. Wybieram zestaw składający się z piwa Radegast Original i kanapki, w gratisie z okazji trwających podczas naszej podróży mistrzostw świata pierwszej dywizji w hokeju otrzymuję silikonową opaskę w czeskich barwach. Zestaw pojawia się po krótkiej chwili przede mną.
Kanapka jest duża, wygląda całkiem apetycznie jak na coś, co ktoś wiele godzin temu wsadził w foliową torebkę. Piwo jest
zimne i bardzo smaczne, w sumie było to jedno ze smaczniejszych typowych jasnych piw jakie piliśmy podczas naszej wycieczki. Wgryzając się w kanapkę czujemy najpierw miękkie ale nie gumowate pieczywo, później przyjemnie ostry sos a na końcu całkiem niezłej jakości wędlinę. Naprawdę bardzo smaczne, sycące i świeże. Zdecydowanie warte swojej ceny. Kusiło mnie żeby spróbować czegoś jeszcze, ale wiedziałem że już niedługo znajdę się w królestwie czeskiej kuchni którą kocham za wszelkiego rodzaju gulasze i zawiesiste sosy i nie chciałem sobie zapychać żołądka. Z dziesięciominutowym opóźnieniem pociąg zjawia się na bocznym peronie Dworca Głównego w Pradze. Przedtem możemy obserwować spektakularny widok na miasto gdy pociąg wyjeżdża z tunelu na potężną estakadę kolejową. Z peronu tylko krótki spacer bez opuszczania zadaszonego terenu do stacji metra. Metro w Pradze mogę opisać tylko i wyłącznie w samych superlatywach, punktualne, szybkie, czyste, stosunkowo tanie. Dzięki trzem dużym punktom przesiadkowym możecie w bardzo krótkim czasie dojechać praktycznie z jednego końca Pragi na drugi. Jedyne do czego można się doczepić to oznaczenia wejść na perony konkretnych linii, szczególnie mam tu na myśli wejście do linii B na Stacji Florenc. Konia z rzędem temu kto trafi bezbłędnie za pierwszym razem.
Tym razem podczas naszej wizyty postanowiliśmy skorzystać również z linii tramwajowych. Tak z czystej ciekawości, żeby
zobaczyć jak jeździ się naziemnym transportem publicznym. Udało nam się przejechać najnowocześniejszym tramwajem przemierzającym praskie ulice Skodą 15T.
Trzeba przyznać że z zewnątrz skład robi bardzo pozytywne wrażenie, mały moment zawahania pojawia się gdy wsiądziemy do
środka. Okazuje się, że tramwaje Skody wyposażone są w fotele z polerowanego drewna. Pomysł praktyczny, bo taki fotel jest dużo łatwiejszy do wyczyszczenia. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda dobrze. No chyba że zamontuje się je tak wysoko, że osoba o średnim wzroście, nie mogąc zaprzeć się nogami przy ruszaniu zaczyna się z fotela zsuwać. Nie jestem gołosłowny, zdarzyło nam się to. A pamiętajmy, że czeska stolica jest dość mocno pofalowana a tramwaje pokonują dość duże przewyższenia. Oprócz niektórych dziwnie zamontowanych foteli do pojazdu przyczepić się nie można, jest jasny, przestronny i całkiem cichy. Przyjemnie jeździ się tramwajami po Pradze.
Podróż powrotna do Krakowa to znowu skład Leo Expressu do którego wsiadamy na tym samym bocznym peronie na którym wysiedliśmy przyjeżdżając. Przy okazji mamy okazję chwilę popodziwiać całkiem ładny budynek dworca.
Czy warto jechać z Leo Expressem z Krakowa do Pragi? Oczywiście, to konkurencja dla przejazdu autobusowego, póki Polski Bus nie uruchomi swojej trasy bezpośredniej z Krakowa, musimy zdawać się na przesiadkę we Wrocławiu, a to nie każdemu pasuje. Czas podróży jest również dużo dłuższy. Leo Expressem podróżuje się wygodnie. W pamięć zapada szczególnie kolejowa część podróży. Przejazd przez Czechy z plastikowym kubeczkiem Radegasta w dłoni to bardzo przyjemny sposób podróżowania. Pozdrawiam Michał Okazje Podróżnika
Przystanek Dakar Boneckiego konkurs! Jacka Kiedy fana sportów motorowych zapytamy o to jaką imprezę sportową uważa za najtrudniejszą, odpowiedzi mogą być dwie, słynny dwudziestoczterogodzinny wyścig Le Mans, lub Dakar. Rajd legenda, jedno z najtrudniejszych wyzwań dla kierowców, motocyklistów i quadowców na świecie. Jednocześnie potężne przedsięwzięcie organizacyjne i wydarzenie medialne. Rajdowi od lat towarzyszy telewizja, filmy dokumentalne, relacje z odcinków specjalnych, konferencje prasowe, wywiady z uczestnikami. Gdzieś obok relacji telewizyjnych pojawiają się zdjęcia. Te które widzimy w internecie, te które towarzyszą informacjom w gazetach, w końcu te które nie są do końca
informacyjne a dużo bardziej artystyczne. Zdjęcia które nadają się bardziej na wystawy niż jako ilustracja krótkiej informacji w gazecie. Albo do albumu. I taki właśnie album chcemy oddać w Wasze ręce Drodzy Czytelnicy. Przystanek Dakar Jacka Boneckiego to jednak nie tylko książka z pięknymi zdjęciami. Jest podzielona na 8 części prezentujących sportową rywalizację ale też to czego zwykle nie widzimy, piękno natury, kibiców, mechaników i całą otoczkę która jest gdzieś w tle, nigdy na pierwszym planie. Dzięki obszernym opisom dowiadujemy się o tym czym tak naprawdę jest Dakar. Legendarny rajd jest śmiertelnie niebezpiecznym wyzwaniem, doprowadzającą do kresu wytrzymałości ludzi i maszyny uzależniającą wędrówką.
Gdzie w tym wszystkim miejsce dla fotografa? Zdjęcia pokazują wszystko to czego nie widzimy w zwykłej relacji. Zatrzymanie świata na ułamek sekundy w bezruchu udaje się wszędzie tam gdzie relacja telewizyjna się nie sprawdza. Chcecie obejrzeć jak wygląda biwak po odcinku specjalnym? Jak zachowują się kibice? Zajrzyjcie do tej książki.
Przy okazji poznajcie bliżej jednego z najbardziej doświadczonych fotografów w Polsce. Uzależnionego od tego rajdu i jego atmosfery podobnie jak wszyscy inni jego uczestnicy. Przeczytajcie również co ma do powiedzenia na temat fotografowania za pomocą telefonów komórkowych, w tych skrajnie trudnych warunkach. To bardzo ciekawy fragment książki.
To jedna z najciekawszych i najpiękniejszych książek podróżniczych jakie dane mi było czytać w życiu. Z żalem się z nią rozstanę i polecam Wam udział w konkursie, nie będziecie zawiedzeni. Na koniec pytanie konkursowe: Tegoroczna edycja Rajdu Dakar odbywa się w Ameryce Południowej. Który raz kierowcy przemierzają bezdroża tego kontynentu podczas Rajdu Dakar? Na odpowiedzi czekamy pod wpisem na Facebooku do wtorku 27.01.2015 do godziny 24:00. Zwycięzca otrzyma książkę Jacka Boneckiego Przystanek Dakar z podpisem autora.
dedykacja dla zwycięzcy konkursu
O czeskiej Pradze słów kilka Mieszkam od urodzenia w Krakowie. W swoim życiu byłem już w kilku ciekawych miejscach, jednak jakoś nigdy do stolicy naszych południowych sąsiadów nie było mi po drodze. Dzięki okazyjnej ofercie jednego z portali z zakupami grupowymi udało się zdobyć nocleg w bardzo fajnej cenie i w połowie października postawiłem swoje stopy na czeskiej ziemi. Widok na Hradczany znad Wełtawy Człowiek którego zapytalibyśmy na ulicy z czym kojarzy mu się czeska Praga, powiedziałby pewnie, że z Mostem Karola i Hradczanami. Oczywiście skojarzenia jak najbardziej poprawne,
Most Karola jest bardzo ładny a Hradczany robią duże wrażenie. Ja jednak pojechałem tam również po to żeby spróbować prawdziwej czeskiej kuchni. Przez kilka tygodni przed wyjazdem sprawdzałem na różnych portalach lokale w centrum Pragi i w okolicach hotelu w którym mieliśmy spać. Ale o tym później. Jakie pierwsze wrażenie robi Praga? Polecam wsiąść do metra na obrzeżach miasta i wysiąść na stacji Muzeum. A następnie wyjść ze stacji w kierunku Vaclavskego Namesti. Jeśli gmach praskiego Muzeum Narodowego u szczytu tej najbardziej reprezentacyjnej ulicy czeskiej stolicy nie zrobi na Was wrażenia to będę mocno zdziwiony. Muzeum Narodowe w Pradze Jak każdy podobny deptak w wielkim turystycznym mieście, Vaclavske jest mocno zatłoczone. Pośród ekskluzywnych butików i znanych na całym świecie sieci fast foodowych możemy znaleźć
niepozorne budki z klasycznymi czeskimi przysmakami. Nie byłbym sobą gdybym wizyty w tym mieście nie zaczął od smażaka czyli klasycznej bułki z panierowanym i smażonym żółtym serem oraz sosem tatarskim w środku. Całość kosztuje 40 CzK czyli około 6zł. A jak smakuje? Trzeba uważać żeby się nie poparzyć pięknie ciągnącym się serem, ale oprócz tego nie mogę mieć żadnych zastrzeżeń. Smaczna świeża bułka, wyraźny w smaku ser i całkiem niezły mimo że przemysłowo wytwarzany sos tatarski. Świetna przekąska i naprawdę dobry start. Oprócz smażaka miałem okazję spróbować grillowanej kiełbaski w bułce i ona również bardzo mi smakowała. Bułka z panierowanym i smażonym żółtym serem Smażak
Grillowana Kiełbasa w bułce Po spacerze po praskim Starym Mieście, następnego dnia wybraliśmy się na Hradczany. Kompleks zamkowy który był kiedyś osobnym miastem robi duże wrażenie. Za 350 CzK kupujemy bilety które umożliwiają nam wejście do Katedry św. Wita, na Złotą Uliczkę i w jeszcze kilka nie mniej atrakcyjnych miejsc. Warto poświęcić na niespiesznie zwiedzanie kompleksu cały dzień. Jest tam co oglądać. Nie będę się powtarzał bo w każdym przewodniku znajdziecie na ten temat informacje, ze swojej strony powiem tylko że ekspozycja zbroi na piętrze w budynkach wzdłuż Złotej Uliczki oraz oczywiście Katedra św. Wita zrobiły na mnie największe wrażenie.
Wnętrze Katedry św. Wita
Katedra św. Wita
Katedra św. Wita Jeśli po zwiedzaniu Hradczan nie bolą Was jeszcze nogi, polecam zejście Zameckimi Schodami w kierunku dzielnicy Mala Strana. Jeśli chcielibyście się orzeźwić bądź posilić, po drodze w kierunku Mostu Karola znajduje się Hostinec u Kocoura. Jest to jedyne miejsce w szeroko rozumianym centrum w którym mieliśmy okazję zjeść i nie byliśmy zawiedzeni. Ceny nie są wygórowane, piwo smakuje doskonale zastrzeżenia można mieć do wyglądu toalet. i jedyne
Mocno paprykowa kiełbasa w Hostincu u Kocoura Po krótkim postoju warto udać się w kierunku Mostu Karola. Nie będziecie mieli problemu z odnalezieniem drogi nawet bez mapy. Tłumy ciągną tam o każdej porze dnia i nocy. Sam most pełen jest wszelakiej maści artystów, głównie portrecistówkarykaturzystów. Wielu jest też żebraków. Figury na moście robią wrażenie ale tłumy nie do końca pozwalają się tym widokiem cieszyć. Może trafiliśmy tam w złym momencie, może późnym wieczorem byłoby spokojniej. Most Karola zdecydowanie nie został moim ulubionym miejscem w Pradze. Został nim natomiast Wyszehrad. Położone po przeciwnej stronie Wełtawy wzgórze które przez pewien czas w historii było konkurencją dla Hradczan a obecnie jest cudownie zielonym, zacisznym kompleksem w niewielkiej odległości od centrum tego dużego i głośnego bądź co bądź miasta. Najbardziej charakterystycznymi punktami Wyszehradu są Rotunda św.
Marcina, Bazylika św. Piotra i Pawła oraz cmentarz przy owej bazylice na którym pochowane są ważne dla czeskiej historii osobistości.
Rotunda św. Marcina Wyszehrad
Bazylika św. Piotra i Pawła Wyszehrad
Wejście do Bazyliki św. Piotra i Pawła Wyszehrad W ciągu niecałych trzech dni intensywnego zwiedzania udało mi się poczuć klimat miasta, odwiedzić najbardziej charakterystyczne atrakcje turystyczne i zjeść cudowne czeskie potrawy. Ponieważ nasz hotel znajdował się w dzielnicy Prosek mogę polecić z całego serca Hostinec u Brabcu. Położony przy historycznym rynku niewielki budynek w którym spotkacie najsprawniejszą kelnerkę jaką widziałem w życiu, bardzo dobre czeskie piwo i świetną czeską kuchnię. Myślę jednak, że w każdej dzielnicy wokół centrum udałoby się znaleźć przynajmniej jedno miejsce nie nastawione na turystów, bez angielskiego menu, w którym siedzi kilku stałych klientów nad szklanką piwa. Takie miejsca Wam polecam. To tam spróbujecie czeskiej kuchni jaką jadają prażanie a nie takiej przygotowanej pod gusta i zasobność portfela zagranicznych turystów.
Nakladany Hermelin Hostinec u Brabcu
Pieczeń Wołowa szpikowana słoniną z knedlikami Hostinec u Brabcu Jak poruszać się po Pradze? Najłatwiej i najszybciej korzystać z metra szukajcie więc hoteli które znajdują się w bliskim sąsiedztwie stacji metra. Bilety są czasowe a na najtańszym kosztującym 24 CzK i dającym Wam możliwość podróżowania przez 30 minut, powinniście spokojnie dojechać do centrum miasta. Przy dłuższej podróży bilet 90 minutowy za 32CzK załatwia sprawę. Metro dociera w pobliże praktycznie każdej większej atrakcji turystycznej a oznaczenia stacji są dość czytelne. Do trzech linii metra dochodzi kilkanaście linii tramwajowych i kilkadziesiąt autobusowych. Dodatkową weekendową atrakcją jest zabytkowy tabor tramwajowy pojawiający się na torach. Uważam, że przy takiej różnorodności i dostępności transportu publicznego nie ma sensu korzystać z własnego samochodu.
Praski Tramwaj widziany z Wyszehradu
Zabytkowa Linia Tramwajowa Czy warto jechać do Pragi? Powiem tylko tyle, że ja już planuję kolejną podróż, tak mi się to miasto spodobało. Nie zaobserwowałem też tego o czym mówi się ostatnio coraz częściej czyli niechęci Czechów do Polaków. Nigdzie nikt nie próbował nas w żaden sposób oszukać a wręcz przeciwnie spotkaliśmy się z wyrazami sympatii ze strony miejscowych. Jak dostać się do Pragi? Można pojechać samochodem przy czym polecam trasę przez Bohumin, Ostrave, Brno do Pragi. Szczególnie mieszkańcom wschodniej i centralnej części naszego kraju. Poruszamy się w ten sposób cały czas autostradami, nie narażając się na czujność czeskiej drogówki. I mimo, że trasa jest dłuższa to niewiele więcej czasu nam ona zajmie a może oszczędzić wiele koron. Oprócz tego do Pragi można polecieć, pojechać pociągami EuroInterCity a także dojechać autobusami Polskiego Busa z Wrocławia a w najbliższym czasie również z
innych miast naszego kraju. Wczoraj pojawiła się również informacja o wejściu na tę trasę czeskiego przewoźnika Leo Express który będzie oferował kombinowany przejazd autobusowokolejowy. Z Krakowa wyruszać będziemy na pokładzie autokaru, aby w czeskim Bohuminie przesiąść się na pociąg tego samego przewoźnika. Ceny na tej trasie w promocji mają zaczynać się od około 60zł. Z całego serca polecam wizytę w czeskiej stolicy każdemu. Zadowoleni będą Ci zainteresowani historią jak i Ci którzy chcą poznać nowe, nieco inne niż nasze polskie smaki. Michał Turecki Okazje Podróżnika O krakowskich liniach muzealnych słów kilka Niedawno na naszej stronie pojawiły się informacje dotyczące nowych tras i autobusów w barwach Polskiego Busa. Dzisiaj o autobusach nieco starszych, doświadczonych ale niekoniecznie lubianych przez pasażerów w czasach kiedy jeździły na regularnych trasach. Nieco inaczej sprawa się ma dzisiaj. Krakowska Linia Muzealna to wspólna inicjatywa krakowskiego MPK, krakowskiego Klubu Modelarzy Kolejowych, ZiKiTu oraz Muzeum Inżynierii Miejskiej. W 2002 roku po raz pierwszy na tory zostały skierowane zabytkowe tramwaje na linii 2, w 2007 roku natomiast stworzona została linia specjalna o numerze 0 kursująca w czasie wakacyjnych weekendów i dni świątecznych. Obecnie linia 0 kursuje z Muzeum Inżynierii Miejskiej zamiennie na Kopiec Wandy bądź na Cichy Kącik. Obok linii tramwajowej dodatkową atrakcją są zabytkowe autobusy kursujące na historycznych trasach w niektóre wakacyjne dni. Pierwszy
taki kurs odbył się 15 sierpnia 2006 na linii 100. Obecnie w ramach linii muzealnej kursują następujące autobusy: Ikarus 280, Jelcze 021 i 272MEX czyli słynne Ogórki w wersji przegubowej i krótkiej a także San H01B. Dzisiaj przedstawię Wam bliżej Ikarusa 280 czyli jeden z najbardziej znanych produktów węgierskiej myśli technicznej.
Ikarusy 280 pojawiły się w Polsce w 1974 roku za sprawą Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Katowicach
były to autobusy w wersji 280.02, pierwotnie przeznaczonej na rynek NRD. Cztery lata później WPK Katowice i MZK Warszawa zamówiły łącznie 700 sztuk tych autobusów, 300 sztuk do Katowic i 400 do Warszawy. Nie będzie więc to przesadą jeśli stwierdzę, że autobus był podstawowym środkiem zbiorowej komunikacji w obu aglomeracjach. Do Krakowa pierwsze autobusy tego typu dotarły w październiku 1981 w liczbie 60 sztuk. W szczytowym momencie po Krakowie mogło ich jeździć ponad 300. Swoją służbę na regularnych liniach zakończyły 24 września 2007 roku. Pasażerowie bardzo często skarżyli się na przeciekające okna i drzwi, na nieprawdopodobny hałas wewnątrz podczas jazdy i niebezpieczne przechyły podczas pokonywania zakrętów. To jednak nie przeszkodziło ludziom w każdym wieku pojawić się 15 sierpnia na pętli autobusowej Nowy Bieżanów Południe tylko po to, aby przejechać się tym zabytkowym już pojazdem na trasie
do Rynku Głównego.
Pamiętam jak przez mgłę czasy kiedy jeździłem tym autobusem na regularnych liniach, jak dzisiaj wygląda podróż tym pięknie zachowanym cudem techniki? Hałas, brak synchronizacji skrzyni biegów czyli nieustanne szarpanie całym pojazdem przy każdej zmianie biegów i jeszcze raz hałas. Czy żałuję? Oczywiście, że nie. W takiej podróży jest jakaś magia, dla mnie to był powrót kilka lat wstecz, ciekawe jak czuli się rodzice którzy pamiętają te autobusy ze swojej młodości, biorąc na przejażdżkę swoje dzieci. Podróż do przeszłości za cenę zwykłego biletu, a wjazd na krakowski Rynek w zabytkowym autobusie to niesamowite przeżycie.
Polecam wszystkim wycieczkę zabytkowymi pojazdami krakowskiego MPK. Będzie ku temu jeszcze kilka okazji w tym roku. Wszelkie informacje i rozkłady jazdy pojawiają się na stronie internetowej Krakowskiej Linii Muzealnej: http://www.muzealna.org/ oraz na profilu na Facebooku: https://www.facebook.com/muzealna?fref=ts Bibliografia: http://infobus.pl/text.php?id=44 http://www.mpk.krakow.pl/pl/tabor/tabor-zabytkowy/
http://pl.wikipedia.org/wiki/autobusy_miejskie_w_krakowie http://pl.wikipedia.org/wiki/ikarus_280 http://pl.wikipedia.org/wiki/krakowska_linia_muzealna