płynęliśmy ledwo ledwo. No i przy stawianiu żagli kolejna awaria dokładnie ta sama co w Thyborøn. Ale teraz już wiedzieliśmy wszystko, mieliśmy

Podobne dokumenty
Lady Dana 44 po rejsie dookoła świata zacumowała w Gdyni

Jakieś 12 godzin później dotarliśmy do miasta Darwin w Australii. Zostaliśmy tam 2 dni, dlatego że byliśmy zmęczeni i potrzebowaliśmy odpoczynku.

Model WRF o nadchodzących opadach, aktualizacja GFS

! Alesund 2

:: Montaż blokady ARB w WJ ::

Z wizytą u Lary koleżanki z wymiany międzyszkolnej r r. Dzień I r.

REJSY W CHORWACJI 2016

ORP Gen. K. Pułaski wrócił z arktycznych manewrów

Śródroczny kurs żeglarza jachtowego 2016/2017

Sprawozdanie z praktyk

REJSY W CHORWACJI 2016

Sprawozdanie z wyjazdu Sichuan, China 2014

Friedrichshafen Wjazd pełen miłych niespodzianek

Zawisza Czarny już w Gdyni. Szykuje się do nowego sezonu

Zad. 1 Samochód przejechał drogę s = 15 km w czasie t = 10 min ze stałą prędkością. Z jaką prędkością v jechał samochód?

SzPŻ 2014 eliminacje zakończone

śeglarstwo Akademia Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku Katedra Sportu Powszechnego Zakład Sportów Wodnych

Regaty o Puchar Konsula Generalnego RP w Vancouver Polski Klub Żeglarski w Vancouver

Gazetka Szkoły Podstawowej im. Władysława Łokietka w Wodyniach Numer 4/2015

Sprawozdanie z działalności wspinaczkowej Masyw Mont Blanc, Alpy Zima 2015

dalej cz.4: pytania Jest to test jednokrotnego wyboru - tylko jedna odpowiedź jest właściwa.

Uwaga, niebezpieczeństwo w sieci!

Wycieczka do Torunia. Wpisany przez Administrator środa, 12 czerwca :29

ISLANDIA. Kraina ognia i lodu - bezdrożami przez Islandię

Rejs s/y Solanus - wyspy Azory

S/Y Nowe Warpno Sharki w The Tall Ships Races 2013

OCEANY STELLA CHOCHOWSKA KL.1TH

Żeglarz Jachtowy. Polski Związek Żeglarski Podstawowe przepisy żeglugowe obowiązujące na wodach śródlądowych odnoszące się do żeglugi jachtowej:

nawigację zliczeniową, która polega na określaniu pozycji na podstawie pomiaru przebytej drogi i jej kierunku.

ZATONIĘCIE s/y NEMEA NA BAŁTYKU w dniu 28 maja 2009r. zalanie wodą wnętrza jachtu i utrata pływalności. II. STAN FAKTYCZNY:

zadania treningowe z matematyki Akcja edukacja ZESTAW 8. Zadanie 1. Zapisz temperaturę wskazywaną przez termometr

JAK NIE DAĆ SOBIE POPSUĆ WAKACJI, WSIADAJĄC NA NIEODPOWIEDNI JACHT?

Karkonosze maj 2014 Dzień 1 Dzień 2

WYJAZD DO TURCJI W RAMACH PROJEKTU COMENIUS EURO VILLAGES

DZIENNIK. Akcja AMAR Wędrówka. Akcja Małych Akwenów i Rzek. Załoga... Drużyna... Hufiec... Rok...

Wiadomości z zakresu meteorologii

Czyszczenie i regeneracja tłoczków hamulcowych i zacisków przód. Wymiana klocków hamulcowych.

Prognoza na najbliższy tydzień

Dziennik Ustaw 15 Poz. 460 ZAKRES WYMAGAŃ EGZAMINACYJNYCH

Naprawa mocowania panelu klapy tylnej modele 855 i V70

Pasja rywalizacja wyzwanie. Mistrzostwa Świata lipca

BalticSurvey questionnaire 12 April 2010

XLIV OLIMPIADA GEOGRAFICZNA Zawody II stopnia pisemne podejście 2 ROZWIĄZANIA

Wycieczka klas 1f, 1b, 2f Bieszczadzka Przygoda

Jak używać poziomów wsparcia i oporu w handlu

PLAN REALIZACJI PRZEDMIOTU: Żeglarstwo osób starszych, Kierunek Wychowanie Fizyczne, studia licencjackie stacjonarne, rok

LIGA klasa 1 - styczeń 2017

BURSZTYNOWY SEN. ALEKSANDRA ADAMCZYK, 12 lat

Prezentacja efektów zrealizowanego projektu. "Chcesz zostać żeglarzem? O czym powinieneś wiedzieć?"

Jestem pewny, że Szymon i Jola. premię. (dostać) (ja) parasol, chyba będzie padać. (wziąć) Czy (ty).. mi pomalować mieszkanie?

3 największe błędy inwestorów, które uniemożliwiają osiągnięcie sukcesu na giełdzie

Przez Bałtyk po życie finisz OnkoRejsu #wgdyni

Izabella Mastalerz siostra, III kl. S.P. Nr. 156 BAJKA O WARTOŚCIACH. Dawno, dawno temu, w dalekim kraju istniały następujące osady,

REGIONY NORWEGII - ZADANIA LANDSDELER I NORGE - OPPGAVER

ZAŁĄCZNIK 7 - Lotnicza Pogoda w pytaniach i odpowiedziach.

PROPOZYCJE TRAS NA PIELGRZYMKĘ HARCERSKĄ ZHP CHORĄGWI KRAKOWSKIEJ DO KALWARII ZEBRZYDOWSKIEJ

Biuro Prasowe IMGW-PIB :

Jak to się robi w Norwegii

MICHAŁ KORNESZCZUK BEZPIECZEŃSTWO ROZGRYWANIA REGAT NA ZATOCE GDAŃSKIEJ

Czartery jachtów żaglowych, motorowych, katamaranów, szkolenia żeglarskie i morskie przygody. YA HTICA HARTER YACHTICA CHARTER

Leśnicka Łucja Kołodziej Alicja Kościelniak Stefania Bryniarski Wojciech

PROPOZYCJE TRAS II PIELGRZYMKA - WIELE TRAS, JEDNA KALWARIA ZEB.

Bałtyk z CHRISem. czyli. trochę przydatnych informacji o jachcie, rejsie i czekających nas przygodach

Znajdziecie tutaj też dwie śrubki ale NIE musicie ich odkręcać (zaznaczone na zdjęciu śrubokrętem).

Jacht żaglowy Hobby Engine University Club RtR

Manual podłączenia świateł LED do jazdy dziennej DayLight MODEL 625 HBSW z homologacją RL 00 i. E4 z automatyczny włącznikiem/wyłącznikiem by mickey11

JEDZIEMY NAD... Morze Bałtyckie

OFERTA WYJAZDU - EGIPT KITE SAFARI

MATEMATYKA. Pierwszy próbny sprawdzian w szóstej klasie szkoły podstawowej. Karty pracy

Prosto znad morza... 3m

Karta pracy 8. Przed imprezą

Partnerski Projekt Szkół Comenius, Münster i Bremerhaven, 3-8 X Podsumowanie ewaluacji - wszystkie szkoły partnerskie

Na tropach astronomii

Sprawozdanie z realizacji badań w rejsie jachtu Magnus Zaremba.

Comenius wyjazd do Włoch. Jagoda Kazana 6a Alicja Rotter 6a

Weekend w Trójmieście.

STER PAGAJE. ZRZUCANIE ŻAGLI Jest przygotować żagle/ grota / foka do zrzucenia. DOŚĆ!- przerwanie komendy WRÓĆ!- odwołanie komendy

PrzepłynęlikajakiemzeSławkowadoGdańska

Na skraju nocy & Jarosław Bloch Rok udostępnienia: 1994

Sternik Jachtu Morskiego Minimum jeden morski rejs Brak 16 lat 40 godzin szkolenia (minimum 6 dni) Morze. Instruktor żeglarstwa morskiego ISSA Poland

i na matematycznej wyspie materiały dla ucznia, klasa II, pakiet 36, s. 1 KARTA:... Z KLASY:...

PROGRAM SZKOLENIA Jachtowy sternik morski teoria e-learning stan na dzień:

FOREX - DESK: Rynek krajowy ( r.)

PLAN WAKACJI Z BOGIEM 2019

Biuro Prasowe IMGW-PIB :

III. Temat: Pakujemy plecak na pielgrzymkę. ks. Marek Studenski

Kondycja upraw i przebieg prac polowych w Polsce

Wyprawa SELMA-ANTARKTYDA-WYTRWAŁOŚĆ - REKORD! KOMUNIKAT nr 12 s/y Selma Expeditions dotarła do "końca świata"

Zakład Inżynierii Transportu Lotniczego

W Beskidzie Sądeckim

Bałtyk morzem szelfowym i śródlądowym

Dar Młodzieży w Panamie kulminacyjny punkt rejsu

realizacja marzeń W SIERPNIU ROKU PANSKIEGO 2014 ODRĄ Z KOŻLA DO ŚWINOUJŚCIA.

JEZUS CHODZI PO WODZIE

Jachtem Varsovia - dookoła wyspy Vancouver

10 kluczowych zasad efektywnego uczenia się tradingu

BRC SQ 24 MY07 DOSTROJENIE MANUAL by LemonR ZADBAJ O BATERIĘ W LAPTOPIE!

Prognoza pogody dla Polski na okres

Biuro Prasowe IMGW-PIB :

GŁOWACKI W OKOLICACH PORTU CUXHAVEN

Transkrypt:

Drugi etap s/y Bies Bergen. Norwegia. Druga połowa września. Dzień, w którym przyleciała załoga jest pół-słoneczny. To jest dobra pogoda jak na ten okres. Więc załoga wzięła się za zwiedzanie, tzn. zaraz po zaształowaniu siebie, bagażów i zapasów jedzenia na jachcie, bo zapasy były przywiezione samolotem z Polski, włącznie z wekowanymi obiadami. A następnego dnia rano popłynęliśmy. W planie mieliśmy popływać kilka dni po fiordach w okolicy Bergen, a potem spłynąć na południe do Trzebieży. Wiatr był 7 B południowy i prognoza na najbliższe trzy dni była bez zmian. Wobec tego popłynęliśmy do Sognefiordu, 40 mil na północ. Po wypłynięciu wrzesień przypomniał o sobie i sprowadził gęsty deszcz i mgłę. Nasza nawigacja opierała się więc na obserwacji nielicznych widocznych znaków brzegowych i na kontrolowaniu ich poprawnośći z GPS-em. Pierwszym przystankiem było Fjærland. Celem przypłynięcia tutaj była piesza wycieczka do lodowca Jostendal. Jest to największy kontynentalny lodowiec w Europie. Do przejścia mieliśmy 10km. Nie zniechęcał nas deszcz, teraz trochę rzadszy niż wcześniej, ani bardzo niskie chmury zasłaniające całe góry. I zostało nam to wynagrodzone. Po dojściu do celu, dolnego jęzora lodowca Supphellbreen przestało padać i rozjaśniło się na tyle, że mieliśmy świetny widok na błękitną masę lodu spoczywającą ok. 600 metrów nad nami. Za to w czasie powrotu znów zaczęło padać. Na szczęście mgła powoli zaczynała się podnosić. Wiatr południowy hulający w dalszym ciągu nad morzem nie przeszkadzał nam tu, w głębi fiordu była cisza. Wypłynęliśmy przed wieczorem, poświęciliśmy godzinę na kręcenie się w okolicach izobaty 40 m, żeby złapać kolację (4 niewielkie dorsze) i spędziliśmy spokojną noc płynąc na silniku do Vadheim - naszego kolejnego portu. Tam, jak twierdzili miejscowi nie ma nic ciekawego, płyńcie do Fjærland. Po usłyszeniu tego i stwierdzeniu, że niedługo, po opadnięciu wody będziemy się opierali o keję jedynie relingami popłynęliśmy dalej. Po paru godzinach płynięcia pojawił się wiatr. Był to już ten korzystny wiatr północny. Jego siła rosła systematycznie w miarę zbliżania się do pełnego morza, a na wylocie Sognefiordu osiągała już 7 B. Między wyspami żwawo, wyciągając chwilami 10 węzłów, pognaliśmy na południe. Chociaż był też kawałek drogi przez wody tylko częściowo osłonięte i nie można o nim powiedzieć że był

komfortowy dwie fale z dwóch przeciwnych kierunków. Co prawda wiatr trochę niwelował to nieprzyjemne uczucie, mimo wszystko załoga była zadowolona jak wróciliśmy na spokojne, chociaż jeszcze wietrzne wody. Postanowiliśmy zatrzymać się jeszcze w Bergen na parę godzin (dopłynęliśmy tam w nocy), żeby każdy mógł wziąć prysznic (w ostatnich dwóch portach prysznice były tylko w hotelach po 50 koron od osoby, trochę drogo ) i dokupić niezbędne artykuły spożywcze, bo spodziewaliśmy się długiego przelotu, może nawet od razu do Danii. Jeszcze nie wiedzieliśmy wtedy czy trasa powrotna będzie przebiegała przez Kanał Kiloński, czy przez Cieśniny Duńskie. Prognoza pogody nie pozwoliła tego określić. Rano wypłynęliśmy. Znając warunki jakie były na pełnym morzu, znów wybraliśmy drogę między wyspami. Po jakimś czasie wiatr zelżał, a nawet zdechł zupełnie, więc wypłynęliśmy kawałek na otwartą wodę, w nadziei, że tam będzie wiało więcej. Niestety i na pełnym morzu wiało nieszczególnie, a wysoka martwa fala z trzech kierunków szybko zagoniła nas z powrotem.

Następnej nocy zaczęły się problemy. Płynęliśmy od dłuższego czasu na silniku i nasze uszczelnienie dławicy było już mocno nadwyrężone. Tam ciekło znacznie od początku rejsu, ale tej nocy przeciek wyraźnie się powiększył. Dodatkowo pompa zęzowa straciła swoją wydajność i ciągnęła 2-3 razy mniej wody niż zwykle. Zęza niestety była niedostępna. Wobec tego szybki rzut oka na mapę i decyzja wchodzimy do Bekkjarvik silnik natychmiast został odstawiony i przy lekkich podmuchach w dwie godziny dopłynęliśmy, włączając jednak na samo podejście silnik. Była 2 w nocy. Ale skoro już stoimy na cumach, sytuacja przestała być awaryjna. Rano, jeszcze przed śniadaniem zabieramy się do pracy. Trzeba przyznać że mieliśmy trochę szczęścia. Obok portu było składowisko różnych rzeczy ni to sprzęt, ni to śmieci ot takie składowisko. Dzięki temu udało nam się wprowadzić w życie jedyny możliwy sposób skutecznego wyjścia z sytacji. Ponieważ zęza pod silnikiem jest na Biesie w żaden sposób niedostępna, wiadro nie wchodziło w grę. Musieliśmy podłączyć małą pompkę zęzy kambuzowej na miejsce dużej pompy w kokpicie. Niestety mała ma inny rozstaw śrub i nie można było jej po prostu przykręcić na miejsce dużej, w której po prostu pękła jedna z membran. Tu składowisko okazało się pomocne trzeci i czwarty oficer po kilku spacerach skompletowali odpowiednie ilości rur, sztywnych i miękkich, żeby przeciągnąć węża z kokpitu do kabiny gdzie była zamontowana mała, działająca pompa. Do wieczora sprawa była załatwiona, przeciek po odpoczynku od kręcącego się wału wrócił do normy i mogliśmy bezpiecznie wypłynąć. Nie starczyło już czasu na odwiedzenie Stavanger portu, który mieliśmy odwiedzić w początkowym wariancie trasy. Za to dostaliśmy rekompensatę od pogody ostatnie dwa dni i i cały następny ani jedna chmurka nie przyćmiła błękitu nieba, cały czas grzało słońce. Tego się nie spodziewał nikt z nas. Po wypłynięciu z Bekkjarvik od razu popłynęliśmy na południe. Prognoza zapowiadała wiatry NE-E. Dopiero na wysokości Skagerrak, można było zdecydować, że do Cieśnin nie damy rady się dohalsować. Wobec tego krótszy wariant trasy odpada. Płyniemy do Kanału Kilońskiego. Bajdewindem z prędkością 5-6 węzłów. Według prognozy i możliwości żeglugowych Biesa powinniśmy zdążyć przed odkręceniem się wiatru na SE-S. Niestety nie było wcale tak dobrze. Krótko mówiąc prognoza nie sprawdziła się. Odkrętka wiatru przyszła aż o dobę

wcześniej. W odległości niecałych 100 mil przyszła siódemka z SE. Przekreśliło to możliwość dopłynięcia do Kanały, a tym samym zdążenia w terminie do Trzebieży. Jedynym rozsądnym rozwiązaniem był powrót do Thyborøn. Tak zrobiliśmy. Po pięciu dobach nieprzerwanej żeglugi, w tym trzy doby w trudnych warunkach, zacumowaliśmy nocą w Thyborøn. I tu nie obyło się bez problemów i szczęścia. Wiatr już zdążył rozdmuchać się do 8 B i w porcie całkiem mocno wiało. Samo zacumowanie udało się wobec tego nie za pierwszym razem, a gdy już byliśmy zaczepieni częściowo do nabrzeża padł nam silnik. Powód pęknięty przewód oleju przekładniowego, cały olej pływa w zęzie. Po tym stwierdzeniu poszliśmy spać. Każdy potrzebował wypoczynku. W nocy i zmęczeni nie mieliśmy po co grzebać w motorze, bo i tak nic byśmy nie zdziałali. Więc rano byliśmy w stanie dokładniej określić co się stało z naszym silnikiem. Jak już w nocy sprawdziliśmy pękł przewód oleju przekładniowego. Teraz już wiedzieliśmy dlaczego pękł. Nie wynikało to ze złego stanu jachtu, a jedynie ze złego użytkowania prze którąś z poprzednich złóg. Ktoś zdjął obejmy mocujące chłodniczkę do silnika i ta będąc luźno ułamała w końcu jeden z metalowych przewodów doprowadzających do niej olej. Niestety był już przeddzień naszego planowanego końca rejsu w Trzebieży. W związku z tym połowa załogi musiała wyjechać, ponieważ kończyły się urlopy. Zostało nas 4 osoby. Musieliśmy usunąć awarię silnika i płynąć dalej, ile się da, przez Limfiord. Z naprawą nie mieliśmy większych problemów. Znaleźliśmy spawacza (w sobotę!) i na następny dzień rano (na niedzielę!) mieliśmy dwa świeżo zespawane przewody (znaleźliśmy zapasowy, ale też pęknięty w skrzynce narzędziowej) i jeden z nich założyliśmy na jego miejsce. Jeszcze zajęliśmy się naszą pompą tzn. kupiliśmy nową membranę. Teraz problemem był wiatr. Bez zmiany siły i kierunku wiatru (a takiej nikt nie przewidywał) zostalibyśmy wydmuchani z Limfiordu natychmiast. Na pełne morze również nie mieliśmy po co się wychylać, bo płynąc wzdłuż północnych brzegów Danii wcale byśmy się nie przybliżali do celu. Znów pomogło nam szczęście. W pewnym momencie się rozpogodziło i wiatr osłabł na tyle, że zaryzykowaliśmy wyjście, jak się okazało, słusznie. Mieliśmy do przejścia 5 mil wąskiego kanału. Dalej była otwarta woda i mogliśmy się halsować. I rzeczywiście udało się dopłynąć do jego końca, chociaż pod koniec, kiedy wiatr zaczął się z powrotem wzmagać już

płynęliśmy ledwo ledwo. No i przy stawianiu żagli kolejna awaria dokładnie ta sama co w Thyborøn. Ale teraz już wiedzieliśmy wszystko, mieliśmy części zapasowe i od razu można było przystąpić do działania. Więc znów naprawiliśmy usterkę, wykonując wszystkie czynności dwa razy bardziej ostrożnie i dokładnie, żeby już po raz kolejny awaria się nie powtórzyła. Tym razem, mimo warunków bojowych naprawy podczas halsowania po Limfiordzie pod siódemkę naprawa była skuteczniejsza do końca rejsu nie mieliśmy więcej problemów z silnikiem. I tak około północy zacumowaliśmy w Lemvig. Tu niestety rano musiał nas pożegnać kolejny członek załogi. Zostało nas trzech. Po południu wypłynęliśmy jednak dalej. Znów płynęliśmy do północy i zatrzymaliśmy się w Glyngøre. Byliśmy już w połowie długości drogi na Bałtyk przez Limfiord. Już się umówiliśmy z załogą, która miała pływać po nas po okolicy Trzebieży, że przyjadą do Aalborga, a my tam dopłyniemy. Zostało nam ok. 40 mil. Tym razem nie mogliśmy pozwolić sobie na marudzenie do południa, bo ostatni odcinek drogi jest nieoświetlony i pełen płycizn, więc niemożliwy do przejścia w nocy. Wyszliśmy z Glyngøre rano i zgodnie z przewidywaniami, trochę płynąc na żaglach, trochę na silniku dopłynęliśmy wczesnym wieczorem do Aalborg. Następna załoga miała przyjechać następnego dnia wieczorem, więc mieliśmy cały dzień na sklarowanie jachtu do przejęcia, co na trzyosobową załogę wcale nie było bardzo dużo, ale zdążyliśmy. A potem przejęcie i jeszcze następnego dnia powrót do domu Drugi etap, chociaż liczył więcej dni pył krótszy pod względem przebytej drogi. W 220 h przebyliśmy 1001 mil (bez oszukiwania i kręcenia kółek przed portem:-).