Artykuł pobrano ze strony eioba.pl Zmienić osobowość Pewien młody człowiek popadł w wielki kłopot. Pożyczył 10 tyś. dolarów i przegrał je na wyścigach konnych. Afirmacja to w działaniu potęga ale... Pewien młody człowiek popadł w wielki kłopot. Pożyczył 10 tyś. dolarów i przegrał je na wyścigach konnych. Ludzie mafii (od których pożyczył pieniądze ) dali mu 24 godziny na ich oddanie. Rodzina, przyjaciele odmówili pomocy. Zrozpaczony, wstąpił do kościoła i błagał w modlitwie o pomoc. Powtarzał wielokrotnie: "Panie Boże, zrób coś bym spłacił te 10 tyś ". Gdy młody człowiek wyszedł z kościoła uderzył go przejeżdżający samochód. W szpitalu okazało się, że ma złamana rękę i nogę. Z ubezpieczenia otrzymał równo 10 tyś. dolarów. Nie wiedział, że warto dodawać w afirmacji (modlitwie) by rozwiązanie problemu było takie, które jest najlepszym dla wszystkich zainteresowanych ale co bardzo ważne - także dla SIEBIE.
Dwie fotki z zasobów internetu Co się dzieje na tej "kosmicznej" fotce? Nie mam pojęcia.. Kto odpowie? O potędze afirmacji: SONDRA RAY - "ZASŁUGUJĘ NA MIŁOŚĆ" WSTĘP do KSIĄŻKI (fragment) "...Znalazłam się w przedziwnej sytuacji. Co miesiąc miałam kraksę, i to taką, że powinnam była albo wynająć sobie kierowcę, albo w ogóle przestać jeździć samochodem. Pewnego dnia zwróciłam się do dwóch kolegów, którzy przeszli EST (szkolenie Wernera Erharda) i powiedziałam im, że już naprawdę nie wiem, co mam robić. Nie potrafiłam zrozumieć, co się ze mną dzieje, jakbym, znajdowała się na równi pochyłej prowadzącej do samozniszczenia i nie mogła się zatrzymać. Nie martw się, Sondra - powiedział jeden z nich. - Zabierzemy cię do Leonarda Orra". A kto to jest, ten Leonard Orr? " Po prostu jedź z nami w niedzielę" - odparł drugi.
Miałam do nich zaufanie. Zresztą w tym momencie byłam gotowa spróbować wszystkiego. W niedzielę pojechaliśmy kilka mil w głąb lasów Doliny Portola. Był tam piękny letni dom i ogród, gdzie na trawniku zebrało się około czterdziestu osób. Wyciągnęliśmy się na słońcu i Leonard Orr zaczął mówić. Wiedziałam od razu, że ten człowiek ma w sobie coś niezwykłego. Jego słowa zmieniły mój sposób myślenia! o 180 stopni i pamiętam, jak żałowałam, że nie dowiedziałam się* tego wszystkiego 25 lat wcześniej. Byłam tak poruszona, że poprosiłam go o osobne spotkanie. Kiedy się spotkaliśmy, wyglądał jakby był przekonany, że mogę pozbyć się swoich problemów właściwie od razu. I nie tylko zapoznał mnie z posługiwaniem się afirmacjami, ale też ze swoimi badaniami nad przeżywaniem ponownych narodzin (rebirthing) - dziś jestem w to głęboko zaangażowana. A potem Leonard dał mi do przepisania parę afirmacji. Miałam wątpliwości i postanowiłam sprawdzić tę teorię. Naprawdę uważasz, że za pomocą afirmacji mogłabym doprowadzić nawet do tego, żeby mężczyźni do mnie dzwonili? " Oczywiście - odparł. - Spróbuj". Powiedział mi, żeby napisać tak: Ja, Sondra, odbieram teraz mnóstwo telefonów od mężczyzn, gdy jestem w domu". Wybrałam trudną rzecz, żeby go sprawdzić. Zawsze byłam dosyć nerwowa na punkcie telefonów, co kojarzyło mi się z chorobą ojca, która zaczęła się, kiedy był inżynierem w spółce telefonicznej. Umarł, gdy byłam małą dziewczynką, więc doszłam do wniosku, że telefony mają coś wspólnego ze śmiercią. Zawsze udawało mi się tak urządzić, żeby dzwoniący do mnie mężczyźni słyszeli nie ma jej w domu" albo właśnie wyszła" - zwłaszcza mężczyźni, na których mi zależało. Przez jakieś cztery dni przepisywałam afirmację, podaną przez Leonarda, mniej więcej 10-15 razy dziennie. Nie mogłam uwierzyć w to, co się zaczęło dziać. Wszystkie moje dawne sympatie dzwoniły do mnie - mężczyźni, którzy nie odzywali się miesiącami, niektórzy latami. Postanowiłam zobaczyć, do czego może dojść, więc dalej przepisywałam tę afirmację jeszcze przez kilka dni. I chociaż brzmi to niewiarygodnie, zaczęły się pomyłki w nocy, telefony od mężczyzn gdzieś z dalekiego świata. Trochę zakłopotana wróciłam do Leonarda, powiedziałam mu, że najwyraźniej przedawkowałam, i poprosiłam, żeby pomógł mi to zmienić. Dostałam nową afirmację, która brzmiała: Do mnie, Sondry, dzwonią teraz tylko mężczyźni, od których chcę otrzymać jakiś znak życia". I to też zadziałało. Byłam pod wrażeniem. Miałam ochotę zacząć przerabiać afirmację, które zaproponował mi na początku. Zaczęłam pisać: Ja, Sondra, prowadząc samochód zachowuję przytomność umysłu i czuję się bezpiecznie." Mój impuls życia jest silniejszy niż impuls śmierci. W miarę jak osłabiam swój impuls śmierci i wzmacniam impuls życia, jestem i będę coraz zdrowsza, szczęśliwsza, bardziej przydatna i coraz młodsza." Od tego czasu nie miałam ani jednej stłuczki i nawet najmniejszego wypadku. Zaczęłam stosować afirmacje we wszystkich dziedzinach swego życia. Byłam zadowolona zwłaszcza z tego, jak dobrze działają w bliskich związkach. Najbardziej lubię opowiadać o pewnej prostej afirmacji, która pomogła mi stworzyć mój obecny związek. Po prostu napisałam tak: Ja, Sondra, chcę, żeby teraz w moim życiu zjawił się taki mężczyzna, jakiego zawsze pragnęłam". Spotkałam Marshalla, mego przyjaciela i ukochanego, cztery dni później. Odtąd wszystkie sprawy w moim życiu zaczęły układać się tak dobrze, że zobaczyłam jasno, iż coraz bardziej zbliżam się do swego celu. Cieszyłam się doskonałym zdrowiem. Prawie nigdy nie czułam się zmęczona i stale byłam pełna energii. A jeśli zdarzały mi się jakieś drobne dolegliwości, byłam w stanie wyleczyć się sama. Teraz chciałam znaleźć jakiś sposób pokazania innym, co mają robić, żeby poczuć się równie dobrze jak ja..."
Autor: Marcin Sznajder Artykuł pobrano ze strony eioba.pl