strefa VIP czynny wypoczynek Nie tylko Mazury Podobno nie zna życia, kto nie służył w marynarce; a nie zna wakacji ten, kto nie spędził ich na jachcie. To już ostatni moment, aby zaplanować urlop na wodzie. Kto się spóźni, ten popływa dopiero po sezonie. Co wcale jednak nie znaczy, że będzie to czas zmarnowany. Artur Rolak Nie ma to jak własny jacht. Dla jednych to sprawa prestiżu, drudzy widzą w tym zwykły snobizm, a jeszcze inni próbują spojrzeć na to czysto pragmatycznie. Mając łajbę, nie muszą przecież planować urlopu z odpowiednim wyprzedzeniem, aby zdążyć na czas zrobić wszystkie rezerwacje. Mogą też wyposażyć ją według własnych potrzeb albo pomysłów żony. Mój jest ten kawałek pokładu Nie ma się jednak co oszukiwać to nie jest tania zabawka. Dziesięciometrowy jacht to wprawdzie już nie maluch, ale też jeszcze nie górna półka. Ceny takich jednostek oczywiście prosto ze stoczni, jeszcze pachnących nowością zaczynają się w okolicach 100 tys. euro. To w wersji standardowej, która już zwykle obejmuje np. elektryczną windę kotwiczną (oczywiście z łańcuchem i samą kotwicą), relingi, podstawową echosondę, przyłącze lądowe, mikrofalówkę, kuchenkę ceramiczną, lodówkę itd. Elektryczne windy rufowe to też standard, ale raczej na większych jednostkach. Każda stocznia a jest ich w Polsce naprawdę niemało jest w stanie spełnić niemal każdy kaprys klienta. Przyszły właściciel może wybrać sobie praktycznie dowolny element wyposażenia technicznego. Ale nie tylko. Nawet egzotyczne elementy wykończenia kabin to też tylko kwestia ceny i czasu, bo im więcej egzotyki właśnie, tym dłuższy czas oczekiwania na realizację zamówienia. Dla tych, co chcieliby spędzić na nowym jachcie już najbliższe wakacje, nie mam dobrych nowin. Choćby nie wiem jak się spieszyli, w tym roku nie zdążą. Termin oczekiwania na dostawę łodzi z wyposażeniem w miarę standardowym, czyli niewymagającym sprowadzania rzadziej wybieranych elementów wprost od producenta, to minimum dwa trzy miesiące. Warto przy tym podkreślić, że mniejsze jednostki klienci najczęściej zamawiają zimą i na początku wiosny. Na większe, ponad 10- czy nawet 25-metrowe, trzeba zapisać się znacznie wcześniej, bo już jesienią poprzedniego roku. Zamówienie złożone, wszystkie opcje wyposażenia standardowego i dodatkowego starannie wybrane, ostatnia rata wpłacona czas odebrać wymarzoną łódkę. Można oczywiście osobiście, ale im większa jednostka, tym trudniejsze to logistycznie. Lepiej więc zdać się na producenta. Jacht może zostać zwodowany w marinie firmy albo dostarczony do portu wskazanego przez klienta, nawet za granicą. W każdym przypadku można liczyć także na rejs instruktażowy i porady ekipy serwisowej. Między Seszelami a Mazurami Każde wakacje szybko się kończą. Wracamy do pracy, a dla jachtu trzeba znaleźć bezpieczną przystań. To też koszty, o ubezpieczeniu nie wspominając. Więc może lepiej wybrać święty spokój i po prostu wynająć łódź? Wtedy wystarczy kilka telefonów i e-maili, jeden przelew i już można płynąć. Nie ma takiego akwenu, na którym nie można spędzić wyśnionego urlopu. Podczas marcowych targów WIATR I WODA chyba najbardziej egzotyczna była oferta firmy Bat-o-Bleu. Siedzibę ma w Belgii, ale zaprasza na Seszele. Wszystkie opcje dozwolone. Można po prostu wybrać dowolny termin, dolecieć do portu w Mahe i już 88 miesięcznik finansowy bank czerwiec 2011
czynny wypoczynek o nic się nie martwić, bo trasa rejsu ze wszystkimi jego atrakcjami jest zapisana w kontrakcie. Cena ośmiodniowej imprezy 4500 euro za dwuosobową kabinę poza sezonem nie obejmuje niestety wyżywienia i napojów, opłat portowych i lokalnych podatków, transferu z lotniska do mariny, paliwa, telefonu satelitarnego, a nawet kosztów utrzymania i wynagrodzenia kapitana (120 euro dziennie plus posiłki). Można trochę oszczędzić, wynajmując taki jacht bez załogi, ale do tego trzeba mieć odpowiednie uprawnienia i dobrze zebrać co najmniej sześcio-, ośmioosobową grupę przyjaciół. Na pewno najtaniej będzie zostać na Mazurach, ale też znacznie ciaśniej. Polskie firmy czarterowe oferują jachty zazwyczaj w trzech klasach do 7 m długości, od 7 do 8,20 m oraz powyżej 8,20. Przyjrzyjmy się tym największym, bo na falach na pewno przyda się trochę wygody. W lipcu i sierpniu, zależnie od klasy i wyposażenia jachtu, trzeba zapłacić od 300 do 1600 zł za dobę. W tę cenę standardowo wliczone jest ubezpieczenie OC/AC i NW oraz minimalny zapas paliwa. Przy czarterach krótszych niż cztery dni pobierane są dopłaty aż do 40 proc. ceny katalogowej, za to przy dłuższych niż tydzień można liczyć na rabat. Zniżkę dostaną też stali klienci. Należy też liczyć się z koniecznością wpłacenia nawet 50-procentowej zaliczki w chwili składania rezerwacji. Każdy sobie panem, sterem i okrętem Seszele za daleko i za drogo? Mazury za blisko i znajomych zbyt wielu? No to może czarter w Chorwacji albo Grecji? Przy odrobinie szczęścia można znaleźć ofertę promocyjną, czyli za ok. 2500 złotych od osoby za siedmio- lub ośmiodniowy rejs z miejscowym skiperem. Jeśli jednak ktoś woli sam trzymać ster i z pomocą przyjaciół wybierać żagle, to bez trudu wynajmie jacht, za którego tygodniowe użytkowanie w pełni sezonu zapłaci w Chorwacji od 1400 do prawie 7000 euro. Oferta jest tak bogata i zróżnicowana, i do tego pełna rabatów, że trudno przedstawić ją w szczegółach. Grecja i Włochy są trochę droższe, a Czarnogóra, Malta i Hiszpania nieznacznie tańsze. W basenie Morza Śródziemnego najbardziej atrakcyjne cenowo wydają się czartery jachtów w portach tureckich do 5000 euro za tydzień. Wszystkie podane ceny rozkładają się na 6 do 10 osób, które bez problemu zmieszczą się na pokładzie. To są propozycje firm, które żyją m.in. z pośrednictwa. Można więc oszczędzić sporo pieniędzy, trzeba jednak mieć czas, aby pogrzebać w postach na internetowych forach żeglarskich, na których swoje oferty zostawiają właściciele jachtów nie tylko z Polski. Zdjęcia: Stocznia Jachtowa Sułkowski www.miesiecznikbank.pl 89