Czerwony Kapturek inaczej Grzegorz Korbański
Na skraju lasu, koło wodospadów i kwiecistych ogrodów znajdował się mały, ale bardzo piękny domek. Domek był może i mały ale przyległo do niego wielkie gospodarstwo ze zwierzętami. W domku mieszkał Czerwony Kapturek wraz rodzicami, psem, kotem i krokodylem. Pewnego razu mama Czerwonego Kapturka powiedziała tak: - Czerwony Kapturku, skocz do babci z tym koszykiem. W tym koszyku jest masełko i serek oraz różnych leków szereg. Nie zbaczaj
ze ścieżki, bo może wyskoczyć z za krzaka wielki wilk i Ciebie zjeść. Kapturek wziął koszyk, pożegnał się z mamą i ruszył w drogę do babci. Dzień był piękny i słoneczny. Oczom Kapturka ukazały się piękne kwiaty po bokach dróżki. Piękne żółte tulipany i białe stokrotki, które wprawiły Kapturka w cudowny humor. Nagle zatrząsnął się krzak i wyskoczył zza niego Krzyś z Kubusiem Puchatkiem Na widok Czerwonego Kapturka, Krzyś krzyknął: - Hej, hej Kapturku jak się masz? - Bardzo dobrze - odpowiedziała dziewczynka. - A gdzie tak pędzisz? zapytał Kubuś Puchatek - Idę do babci, zanieść jej lekarstwa i smakołyki.
- A może byśmy się chwilę pobawili? zapytali jednym chórem Krzyś i Kubuś. - Jasne odpowiedział Czerwony Kapturek, zapominając o zasadach mamy. Zaczęli się bawić, jednak po kilku minutach Kapturkowi zaczęło się nudzić i powiedział: - Fajnie się z Wami bawiło, ale muszę lecieć. Jak powiedział, tak zrobił. Pożegnał się z Krzysiem i Kubusiem Puchatkiem i ruszył dalej w las. Szedł i szedł. Dookoła śpiewały ptaki. Nagle zrobiło się cicho i zza drzewa wyskoczył wilk. Chciał coś powiedzieć Kapturkowi, gdy nagle pojawił się niedźwiedź. wilk się przestraszył i zaczął uciekać. Słychać było tylko jak krzyczy Jeszcze się spotkamy Kapturku. Niedźwiedź nie zważając na krzyki wilka, próbował przestraszyć Kapturka. Ten jednak powiedział spokojnym głosem:
-Idź sobie misiaczku, bo jak nie, to zabiorę ciebie do zoo i skończy się zabawa. Niedźwiedź pomyślał chwilę i zapytał Czerwonego Kapturka: - A nie widziałaś gdzieś tu w lesie mojego kuzyna Kubusia Puchatka. - Widziałam Panie niedźwiedziu Kubuś z Krzysiem byli przed chwilą na skraju lasu ale niech Pan przestanie mnie już straszyć odpowiedziała dziewczynka. Uważaj jak tam będziesz chodził, bo zostawiłam na wolności mojego ukochanego krokodyla i może Ciebie zjeść.
Misiu przeprosił Kapturka za swoje złe zachowanie i ruszył w drogę. To samo zrobił Czerwony Kapturek. Biegł w kierunku domku Babci, podśpiewując swoją ulubioną piosenkę: Jestem Czerwony Kapturek, Ja zwę się tak. Jestem Czerwony Kapturek, Każdy mnie zna. Jestem Czerwony Kapturek, Każdy lubi mnie. Jestem Czerwony Kapturek, Bardzo lubię bawić się.
Po kilku minutach na drogę niespodziewanie wyskoczył wilk i odezwał się do Czerwonego Kapturka: - Hej Czerwony Kapturku, znowu się spotykamy. Gdzie idziesz, powiedz mi proszę? - Idę do babci Panie wilku odpowiedział Czerwony Kapturek. Czerwony Kapturek pożegnał się z wilkiem i ruszył w dalszą drogę. Nie minęło kilka minut, jak dotarł do babci. Nie wiedział, że wilk ją wyprzedził i dotarł przed nią do babci. W między czasie, wilk zjadł babcie, popił wielką szklanką lemoniady, podjadł żelki leżące na stoliku i zasnął. Gdy Kapturek zapukał do drzwi domku babci, ta wyjrzała przez lewe
ucho wilka i zaprosiła wnuczkę do środka. Gdy ją zobaczył Czerwony Kapturek, zapytała: - Babciu, dlaczego ty masz takie wielkie oczy? - Żeby Ciebie lepiej widzieć kochanie. - Ale babciu, dlaczego ty masz takie wielkie uszy? - To nie uszy, tylko nowy kapelusz. - Ale babciu, dlaczego ty masz takie wielkie zęby? - Żeby Ciebie lepiej schrupać odpowiedział wilk i wyskoczył spod kołdry. Zjadł powolutku Czerwonego Kapturka, oblizał się smacznie i zasnął. Nie miał niestety szczęścia, gdyż niedaleko domku przechodził gajowy. Usłyszał on lament zwierząt, które widziały całe zdarzenie i zaczął szybko biec w stronę domku. Niestety, kiedy Kapturek szedł do babci, z koszyczka wypadł mu banan, a teraz Gajowy się na nim poślizgną i upadł z hukiem na ziemię. Udało mu się
jednak szybko podnieść i dziarskim krokiem wszedł do domku. - Co tu się dzieje? wykrzyczał głośno gajowy. Wilk się obudził i spojrzał na gajowego. Ten w brudnych ciuchach, z bananem na głowie. dżdżownicą na ramieniu i kijem zamiast strzelby wyglądał bardzo śmiesznie. Tak to rozbawiło wilka, że ze śmiechu wypluł Kapturka i babcie. Gajowy uciekł z babcią na ramionach, a Czerwony Kapturek zawołał swojego krokodyla. Tan przybiegł szybko i pogonił wilka gdzie pieprz rośnie. KONIEC
Luty 2016