Bolesław Wolny 60 lat geodezji w polskim Szczecinie (1) ONI BYLI PIERWSI Komunikaty wojenne z 10 marca 1945 roku powiadamiały o zbliżaniu się frontu do Szczecina. Dziewięć dni później, w niezwykle krwawych walkach zdobyte zostało Dąbie i kolejno wszystkie osiedla miejskie na prawym brzegu Odry. Niemcy przygotowani byli do bronienia ufortyfikowanych dzielnic za Odrą. Ale błyskawiczna ofensywa Armii Czerwonej na Berlin spowodowała, że hitlerowskie władze i nieliczne resztki pozostałej jeszcze ludności w panice opuściły zagrożony okrążeniem Szczecin. 26 kwietnia, po krótkich walkach ulicznych miasto znalazło się rękach Rosjan. Komendant Wojenny, pułkownik Aleksander Fiedotow, zainstalował się w gmachu przy obecnej ulicy Małopolskiej 15. Droga na Dziki Zachód Na wiadomość o zdobyciu Szczecina, już następnego dnia ekipa polska na czele z przyszłym prezydentem miasta, Piotrem Zarembą, wyruszyła z Poznania na rekonesans. Przez Piłę (tymczasowa siedziba Wojewody), Wałcz i Stargard Szczeciński 28 kwietnia dotarła na miejsce:... zjechaliśmy przez plac Żołnierza w dół nad Odrę, aby stwierdzić w jakim stanie zachował się wielki kompleks budynków urzędowych, które na planie miasta określone były jako siedziba regencji. Ku naszemu zdumieniu stały one nietknięte na wysokim tarasie nadodrzańskim, na którego szczyt wiodły monumentalne kamienne schody. Kapitan Jaśkiewicz żywił słuszną obawę, że schody te mogą być zaminowane wobec czego pozostawiwszy auto na dole, na nabrzeżu, poczęliśmy się wspinać po stromej skarpie do gmachu, który później stał się siedzibą Urzędu Wojewódzkiego. Drzwi stały doń otworem. Z wybitych okien wiatr wysuwał na zewnątrz firanki, a nad wejściem powiewało na drągu białe prześcieradło. Miasto było niemal zupełnie wyludnione, w znacznej części zniszczone dywanowymi bombardowaniami aliantów i ostrzałem artyleryjskim. 30 kwietnia Piotr Zaremba ponownie przyjechał do Szczecina, już z oddziałem milicji i skromnym personelem pomocniczym. Sporządził meldunek: Dziś o godzinie 8.15 wciągnięto flagę polską na gmach Urzędu Pełnomocnika Rządu Rzeczypospolitej w Szczecinie.
2 Tymczasem w Poznaniu, po uniesieniach patriotycznej manifestacji 3 Maja, przygotowywano kilkusetosobową ekipę techniczną i administracyjną. Jej celem było uruchomienie Szczecina. Następny dzień tak wspomina Piotr Zaremba: Wreszcie o godzinie 15 pierwsza kolumna, złożona z ośmiu ciężarówek, zajechała przed nasz gmach od strony ulicy Jarowita. Z zachowanej kartki, którą mam przed sobą wynika, że w skład tej pierwszej zorganizowanej grupy osiedleńczej wchodziło dwunastu delegatów Komitetu Wojewódzkiego PPR z Poznania (między innymi Bekas i Guziałek) przedstawiciele Izby Rolniczej, Instytutu Zachodniego, Zarządu Miejskiego, Izby Przemysłowo-Handlowej, Polpressu i Polskiego Związku Zachodniego oraz pluton poznańskiej milicji. Wspomniany Ludwik Guziałek był pierwszym polskim technikiem geodetą w polskim Szczecinie. Ale był to najwidoczniej wstępny rekonesans. W jego własnych wspomnieniach pojawia się bowiem inna data: 12 maja 1945 roku. W tym dniu, posiadając zaświadczenie KW PPR w Poznaniu, delegujące go do Szczecina w sprawach społecznoorganizacyjnych (w równoległym tekście rosyjskim: po diełam Partii ), pojechał pociągiem PKP do Stargardu Szczecińskiego. Stamtąd pociągiem wojskowym, przy pomocy żołnierzy radzieckich dojechał do Dąbia. A z Dąbia na piechotę przez Zdroje i międzyodrze dotarł do gmachu Urzędu Miejskiego przy Jasnych Błoniach. Było to po południu, 14 maja. Został przyjęty do pracy. Ewakuacja i powrót z komplikacjami Zainstalowanie się w Szczecinie urzędu wojewody Leonarda Borkowicza wywołało zdecydowany protest aliantów zachodnich. Przypominano, że Polska, zgodnie z porozumieniami, winna była objąć tylko tereny na wschód od linii: Odra Nysa Łużycka! Wezwano więc Wojewodę do Warszawy i poinformowano go o konieczności czasowego wycofania całej polskiej administracji ze Szczecina do Koszalina. Tak więc 17 maja nasz geodeta wraz z pracownikami szczecińskiego magistratu znalazł się w Koszalinie. Trwały tam prace nad odszukiwaniem, gromadzeniem i porządkowaniem rozproszonej dokumentacji geodezyjnej i katastralnej województwa. Ale nie ustawały starania dyplomatyczne o zgodę na ponowne wejście władz polskich do Szczecina. Strona radziecka uznała za możliwy powrót polskiego Urzędu Miejskiego. Było to ważne, bowiem lawinowo narastał powrót do miasta ludności niemieckiej, w wielu przypadkach nastawionej wrogo i agresywnie. Powstał niemiecki Zarząd Miejski.
3 A więc: 9 czerwca jest zgoda na wejście Polaków! Piotr Zaremba stanął przed trudnym wyzwaniem: miał być polskim prezydentem miasta rządzonego już przez Niemców, na obszarze radzieckiej strefy okupacyjnej. Ludwik Guziałek w składzie ekipy geodezyjnej przyjechał do Szczecina 12 czerwca. Ulokowano się w gmachu przy Wałach Chrobrego, zastając tłumy koczujących osiedleńców niemieckich, brud i bałagan. Trzeba było przemieścić tych ludzi do wydzielonego skrzydła gmachu i przystąpić do podstawowych porządków. Wiadomość o akcji Polaków natychmiast dotarła do zachodnich aliantów. Stąd ich kolejny protest, że oto w Szczecinie urzędują polskie władze, podczas gdy przyszłość miasta nie została jeszcze rozstrzygnięta. 17 czerwca Piotr Zaremba otrzymał polecenie opuszczenia miasta, co też uczynił. Aby zapewnić polską obecność powołano twór, mający zastąpić zarząd miasta: Komitet Pomocy Polakom w Szczecinie, rezydujący nadal przy Wałach Chrobrego. Również ekipa geodezyjna oficjalnie zawiesiła swoje urzędowanie, pozostając na miejscu. Oczywiste było, że Niemcy dążyli do swego celu, również tworząc fakty dokonane. Liczba ludności niemieckiej systematycznie rosła. W pierwszych dniach lipca wynosiła już ponad 83 tysiące osób. Niemiecki Zarząd Miasta w pełni kontrolował sytuację. Snuto domysły o Szczecinie jako wolnym mieście, dążono do ograniczenia dopływu Polaków, którzy i tak opuszczali miasto nie widząc tu perspektyw życia. Nasze na wierzchu Szczecin jest polski! Rozstrzygnięcie Naczelnej Kwatery Radzieckiej Wojsk Okupacyjnych było kwestią najbliższych dni. Przybyłym do Berlina: Leonardowi Borkowiczowi i Piotrowi Zarembie, marszałek Gieorgij Żukow zakomunikował decyzję uzgodnioną z sojusznikami: Szczecin jest polski. 5 lipca o godz. 18 w gmachu Komendantury Wojennej w Szczecinie (obecnie Urząd Miejski) świeżo mianowany na stopień generała Aleksander Fiedotow przyjął urzędujący niemiecki Zarząd Miejski i mający przejąć władzę polski Zarząd Miejski na czele z Piotrem Zarembą. Dobrze wcześniej przygotowani polscy naczelnicy wydziałów mieli podjąć swe obowiązki nazajutrz rano. Zapowiedziano, że niemieckie siły fachowe mogą nadal pracować, jeżeli okażą dobre chęci. Ludwik Guziałek przejął więc kierownictwo Oddziału Pomiarów wraz z siedmiu pracownikami niemieckimi. Parę dni później otrzymał dla Oddziału odpowiedni lokal w budynku przy Placu Żołnierza Polskiego (obecnie siedziba PKO S.A.). Od swoich podwładnych dowiedział się, że
4 dokumentacje geodezyjne z pomiarów miejskich złożone zostały w budynku przy ul. Rybackiej (obecnie gmach Rektoratu Akademii Medycznej), natomiast dokumentację katastru ukryto w piwnicach Zamku Książąt Pomorskich. Zwożono więc ją wynajętymi furmankami do lokalu Oddziału w dniach od 22 do 25 sierpnia. Rozpoczęła się żmudna, ciężka praca przy segregowaniu i porządkowaniu zasobu. Wspominając ten czas należy pamiętać, że szczecińskie prowizorium faktycznie trwało do 3 sierpnia, kiedy to ogłoszony został komunikat końcowy z konferencji Wielkiej Trójki w Poczdamie. Ale i tak do pełnej normalizacji było daleko cały port oraz dzielnice północne pozostawały w wyłącznej gestii radzieckich władz wojskowych. Nasz geodeta, aby udać się na tereny stoczniowe i nabrzeża portowe nad Odrą musiał legitymować się odpowiednim dokumentem, wystawionym w językach polskim i rosyjskim. W październiku Oddział Pomiarów wykonał szczegółowy, polski plan miasta w skali 1:20000. Postępy prac redakcyjnych i kreślarskich z zainteresowaniem śledził osobiście prezydent Piotr Zaremba, przyznając się później niejako do współautorstwa tego dzieła. Plan ten, dla dzielnic centralnych, wydano drukiem kolorowym w lutym roku następnego. Pamięć o tych, którzy byli pierwsi Osobę Ludwika Guziałka zachowałem w swej pamięci, jako człowieka skromnego, wytrwałego i sumiennego w pracy. Nie wzbogacił się, jak niektórzy, na szabrze mienia opuszczonego. Wykonywał swe obowiązki z honorem, służąc miastu. Jak oka w głowie pilnował porządku w katastrze, aż do początku lat 60-tych minionego wieku. Młodszym koleżankom i kolegom geodetom winienem jeszcze dodatkowe informacje o tych, którzy byli tu pierwsi. Otóż Ludwik Guziałek znał Szczecin z lat młodzieńczych, gdyż tu w 1917 roku służył w cesarskiej armii niemieckiej. A że pochodził z rodziny patriotycznej, mając 20 lat brał czynny udział w Powstaniu Wielkopolskim. Zdobywał koszary niemieckiej armii we Wrześni i Gnieźnie, walczył w Szubinie. Za udział w Powstaniu, Rada Państwa uchwałą z 31 stycznia 1972 roku mianowała go na stopień podporucznika. Pierwszy prezydent polskiego Szczecina sprawował swoją funkcję pięć lat. Później związał się ze szkolnictwem wyższym. Był rektorem i profesorem Politechniki. Jako urbanistę z zawodu, fascynowało go planowanie przestrzenne miast portowych nie tylko w kraju. W Korei, Chinach, Wietnamie, w Afryce Zachodniej i Równikowej współpracował przy odbudowie i budowie tamtejszych ośrodków miejskich. Miał wielki sentyment dla geodezji i kartografii, co dane mi było odczuć osobiście. Ale
5 gdy na emeryturze podjął prace koncepcyjne nad szansami rozwojowymi portów ujścia Odry, jego prośby o mapy, wówczas poufne, słane do Prezesa GUGiK, spotkały się z grzeczną i stanowczą odmową. Zwrócił się też do Wojewody o zlecenie wykonania potrzebnych mu map tematycznych. Mapy zostały sporządzone, ale okazało się, że brak jest środków finansowych na uregulowanie rachunku! Ówczesny Wojewoda, zapytany o powód tego nieporozumienia, bezradnie rozłożył ręce: No cóż, Zaremba to żywy pomnik! nie mogłem odmówić... Profesor mapy otrzymał. Szczecińscy geodeci nie zawiedli go! Źródła: 1. Zaremba P. Pierwszy szczeciński rok 1945. Wydawnictwo Poznańskie 1966. 2. Zaremba P. Walka o polski Szczecin. Ossolineum 1986. Tamże obszerna informacja o dokumentacji źródłowej i literaturze przedmiotu. 3. Guziałek L. Wspomnienie pracownika geodezyjnego o pracach pionierskich w Szczecinie. Maszynopis w posiadaniu Oddziału SGP w Szczecinie (1973 r.).