UNIWERSYTET WARSZAWSKI WYDZIAŁ ZARZĄDZANIA ETNOGRAFIA ORGANIZACJI I KOMUNIKACJA MIĘDZYKULTUROWA PROJEKT BADAWCZY NA TEMAT:



Podobne dokumenty
PODRÓŻE - SŁUCHANIE A2

30-dniowe #FajneWyzwanie Naucz się prowadzić Dziennik!

FILM - W INFORMACJI TURYSTYCZNEJ (A2 / B1)

KATARZYNA POPICIU WYDAWNICTWO WAM

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze.

mnw.org.pl/orientujsie

POLITYKA SŁUCHANIE I PISANIE (A2) Oto opinie kilku osób na temat polityki i obecnej sytuacji politycznej:

Moja Pasja: Anna Pecka

Joanna Charms. Domek Niespodzianka

FILM - BANK (A2 / B1)

W MOJEJ RODZINIE WYWIAD Z OPĄ!!!

BURSZTYNOWY SEN. ALEKSANDRA ADAMCZYK, 12 lat

Rozumiem, że prezentem dla pani miał być wspólny wyjazd, tak? Na to wychodzi. A zdarzały się takie wyjazdy?

Wywiady z pracownikami Poczty Polskiej w Kleczewie

FILM - SALON SPRZEDAŻY TELEFONÓW KOMÓRKOWYCH (A2 / B1 )

AUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr )

Hektor i tajemnice zycia

Kolejny udany, rodzinny przeszczep w Klinice przy ulicy Grunwaldzkiej w Poznaniu. Mama męża oddała nerkę swojej synowej.

Strona 1 z 7

Jak Zarobić Na Fakcie Własnego Rozwoju I Edukacji. Czyli propozycja, której NIKT jeszcze nie złożył w e-biznesie ani w Polsce ani na świecie.

Filip idzie do dentysty. 1 Proszę aapisać pytania do tekstu Samir jest przeziębiony.

to jest właśnie to, co nazywamy procesem życia, doświadczenie, mądrość, wyciąganie konsekwencji, wyciąganie wniosków.

Copyright 2015 Monika Górska

Liczą się proste rozwiązania wizyta w warsztacie

Czy na pewno jesteś szczęśliwy?

Z wizytą u Lary koleżanki z wymiany międzyszkolnej r r. Dzień I r.

Punkt 2: Stwórz listę Twoich celów finansowych na kolejne 12 miesięcy

4. Rozmawiasz z pracodawcą odnośnie Twojej pracy wakacyjnej. Omów: - wynagrodzenie - obowiązki - godziny pracy - umiejętności

ROZPACZLIWIE SZUKAJĄC COPYWRITERA. autor Maciej Wojtas

ERASMUS COVILHA, PORTUGALIA

Od Wciskania do Sprzedawania. Mistrzem Etycznej Sprzedaży

Sprawdzian kompetencji trzecioklasisty 2014

Nikt nigdy nie był ze mnie dumny... Klaudia Zielińska z Iławy szczerze o swoim udziale w programie TVN Projekt Lady [ZDJĘCIA]

uczą się / uczyli się / będą się uczyli + czasownik w 3 osobie liczby mnogiej ( ONI )

Sytuacja zawodowa pracujących osób niepełnosprawnych

15:09 [Leszek Kawski] proszę pana zweryfikowałem ile osób dziennie jeździło autobusem

Ile "zarobiłem" przez 3 miesiące prowadzenia bloga? (case study + 4 porady)

EKONOMIA SŁUCHANIE (A2)

Rozmowa ze sklepem przez telefon

Podsumowanie ankiet rekolekcyjnych. (w sumie ankietę wypełniło 110 oso b)

Olaf Tumski: Tomkowe historie 3. Copyright by Olaf Tumski & e-bookowo Grafika i projekt okładki: Zbigniew Borusiewicz ISBN

BĄDŹ SOBĄ, SZUKAJ WŁASNEJ DROGI - JANUSZ KORCZAK

W SALONIE OBUWNICZYM - CZYTANIE (A2 / B1) (wersja dla studenta) Kobieta i mężczyzna: Dzień dobry! Sprzedawczyni: Dzień dobry! (po chwili) Czy pomóc w

TRYB ROZKAZUJĄCY A2 / B1 (wersja dla studenta)

Tytuł ebooka Przyjmowanie nowego wpisujesz i zadajesz styl

Program lojalnościowy w Hufcu ZHP Katowice

Tak wygląda biuro Oriflame Polska od środka

MISTRZÓW. Niezwykłe spotkanie

CZYTANIE B1/B2 W małym europejskim domku (wersja dla studenta) Wywiad z Moniką Richardson ( Świat kobiety nr????, rozmawia Monika Gołąb)

zdecydowanie tak do większości zajęć do wszystkich zajęć zdecydowanie tak do większości do wszystkich do wszystkich do większości zdecydowanie tak

Copyright 2015 Monika Górska

VIS A VIS junior nr1. Poznajmy się. Rozpoczęcie roku szkolnego. Str.3. Dzieje się - Akcja Sprzątanie świata Akcja Bezpieczny uczeń

Okulary. Spotkanie 12. fundacja. Realizator projektu:

WZAJEMNY SZACUNEK DLA WSZYSTKICH CZŁONKÓW RODZINY JAKO FUNDAMENT TOLERANCJI WOBEC INNYCH

Jesper Juul. Zamiast wychowania O sile relacji z dzieckiem

GAZETKA W ZESPOLE SZKÓŁ NR 91 W WARSZAWIE Rok szkolny 2014/15 Luty www: zssnr91.waw.pl

Wyniki ankiety przeprowadzonej w klasie ID 6 października 2017 roku. Ankieta była anonimowa, zdiagnozowano 29 uczniów.

10 najlepszych zawodów właściciel szkoły tańca

Poznaj swojego klienta Stwórz AVATAR

Pewien młody człowiek popadł w wielki kłopot. Pożyczył 10 tyś. dolarów i przegrał je na wyścigach konnych.

Odkrywam Muzeum- Zamek w Łańcucie. Przewodnik dla osób ze spektrum autyzmu

WYBÓR SIEDMIU DIAKONÓW

BAJKA O PRÓCHNOLUDKACH I RADOSNYCH ZĘBACH

Temat nr 1: Kosztorysowanie i ofertowanie Wprowadzenie. Podstawy kosztorysowania

Uwaga, niebezpieczeństwo w sieci!

Moje pierwsze wrażenia z Wielkiej Brytanii

Nasz klient, nasz Pan?

uperjordanek Wydanie / 2018

ASERTYWNOŚĆ W RODZINIE JAK ODMAWIAĆ RODZICOM?

Kurs online JAK ZOSTAĆ MAMĄ MOCY

REFERENCJE. Instruktor Soul Fitness DAWID CICHOSZ

Temat nr 1: Kosztorysowanie i ofertowanie Wprowadzenie. Kosztorysowanie w budownictwie

Transkrypcja wideo: Czym są środki trwałe i jak je rozliczać? Q&A

Dowód osobisty. Dowód osobisty mówi, kim jesteś, jakie masz imię i nazwisko, gdzie mieszkasz. Dowód osobisty mówi, że jesteś obywatelem Polski.

J. J. : Spotykam rodziców czternasto- i siedemnastolatków,

Izabella Mastalerz siostra, III kl. S.P. Nr. 156 BAJKA O WARTOŚCIACH. Dawno, dawno temu, w dalekim kraju istniały następujące osady,

Marzena Targońska, Agnieszka Banasik

Jak skutecznie uczyć dziecko samodzielności? Aneta Mazurkiewicz

Igor Siódmiak. Moim wychowawcą był Pan Łukasz Kwiatkowski. Lekcji w-f uczył mnie Pan Jacek Lesiuk, więc chętnie uczęszczałem na te lekcje.

Szczęść Boże, wujku! odpowiedział weselszy już Marcin, a wujek serdecznie uściskał chłopca.

ZDANIA ZŁOŻONE PODRZĘDNIE PRZYDAWKOWE A2/B1. Odmiana zaimka który. męski żeński nijaki męskoosobowy

WYCIECZKA DO ZOO. 1. Tata 2. Mama 3. Witek 4. Jacek 5. Zosia 6. Azor 7. Słoń

Biznes Z Owocem Noni

BEZPIECZNY PIERWSZAK

Rok Nowa grupa śledcza wznawia przesłuchania profesorów Unii.

BEZPIECZNY MALUCH NA DRODZE Grażyna Małkowska

VIII TO JUŻ WIESZ! ĆWICZENIA GRAMATYCZNE I NIE TYLKO

Indywidualny Zawodowy Plan

Rodzicu! Czy wiesz jak chronić dziecko w Internecie?

Friedrichshafen Wjazd pełen miłych niespodzianek

AUDIO A2/B1 IDZIEMY NA ZAKUPY! (wersja dla studenta)

ĆWICZENIA DLA NAUCZYCIELA. 1. Oglądanie filmu.

LP JA - autoprezentacja JA - autoidentyfikacja MY ONI 1. SZKOŁA: nie było jakiejś fajnej paczki, było ze Ŝeśmy się spotykali w bramie rano i palili

JAK ŁATWO POLECAĆ FM INNYM? Prezentacja podstawowa

Twoje prawa obywatelskie

Polskie maszyny rolnicze: rolnicy stawiają na jakość

"Przygotowanie PES do skutecznej sprzedaży, barteru lub pozyskiwania partnerów w ramach CSR"

Część I Konwersacja Przeprowadź z egzaminatorem trzy rozmowy na zaproponowane przez niego tematy.

KONSPEKT ZAJĘĆ Z JĘZYKA POLSKIEGO ZŁOTA KACZKA

Transkrypt:

UNIWERSYTET WARSZAWSKI WYDZIAŁ ZARZĄDZANIA ETNOGRAFIA ORGANIZACJI I KOMUNIKACJA MIĘDZYKULTUROWA PROJEKT BADAWCZY NA TEMAT: NASZE STARE MIASTO Warszawa AUTORZY: GRUPA 3 + 1: ALBINA LICYGIEWICZ NUMER INDEKSU 303340 JOANNA KOZAKŚMIECIUCH NUMER INDEKSU 245090 JOANNA WAWER NUMER INDEKSU 301014 ALBERT ŚMIGIEL NUMER INDEKSU 301008

WSTĘP Przez jakiś czas zastanawialiśmy się, jaki temat naszej prezentacji byłby dla nas najlepszy ciekawy dla grupy badawczej, ale także dla odbiorcy tych badań. W Warszawie i okolicach jest wiele ciekawych miejsc, ale żadne nie wydawało nam się wystarczająco odpowiednie. Na początku miały to być Galerie Handlowe, ale tego jest dużo i wszędzie się o tym mówi, więc nic nowego pewnie nie wprowadzilibyśmy. Nasz wybór padł w końcu na Warszawskie Stare Miasto. Dlaczego wybraliśmy je jako obiekt obserwacji? Powodów jest kilka: to piękne miejsce, w którym spotykają się ludzie z całego świata, mieszkają tutaj ludzie z historią samo to miejsce to jedna wielka historia. Ulice jedne z najstarszych w Warszawie, pełno tu tzw "dziwaków", nikogo tu nie dziwi, jak ktoś idzie w starodawnym stroju. Przez cały rok pełno turystów, od piątku do niedzieli śluby, młode pary przyjeżdżają tutaj na zdjęcia plenerowe. Piękne panny Młode i Panowie w swoich garniturach. Cudowne happeningi, koncerty imprezy. Stare Miasto to miejsce gdzie się przyjeżdża z rodziną na niedzielny spacer, aby zjeść obiad, usiąść w kawiarence wypić kawę i zjeść ciastko. Restauracje na Starym i Nowym Mieście tez maja swoje historie, kuchnia z całego świata, dania pięknie przyrządzone do tego klimat samego miejsca plus jakaś muzyka. 2

Jest to wspaniałe miejsce na randki dla zakochanych (szczególnie ławeczki z widokiem na Wisłę cieszą się wybitną popularnością wśród par). Teraz po modernizacji Barbakanu, codziennie wieczorem jest iluminacja świateł. Pod barbakanem są postawione ławeczki i porobione chodniczki i posadzone nowe kwiatki i trawka. Koncerty Jazzowe latem, jarmarki zimą, iluminacja choinki i artyści. Spotkaliśmy (i spotykamy, gdyż jedna z osób z naszej grupy jest mieszkańcem Starego Miasta) artystów, muzyków, malarzy, pucybuta, mieszkańców, dorożkarzy. Z pozoru zwykli ludzie opowiedzieli nam o sobie w bardzo ciekawy sposób. Było to wspaniałe i bardzo ciekawe doświadczenie, które przekonało nas, iż Stare Miasto tak naprawdę tworzą nie tylko budynki, które są wpisane jako zabytek do dziedzictwa kulturowego UNESCO, ale również ludzie tam przebywający, dla niektórych z nich całe życie toczy się tam i deklarują, że jest to ich wymarzony kawałek świata. Kawałek świata, który w 1945 roku prawie został zrównany z ziemią a odbudowanie go było możliwe dzięki obrazom Giovanni Antonio Canal bardziej znany jako Canalleto. no i jest Syrenka Symbol Warszawy. O tym wszystkim chcemy opowiedzieć i pokazać zdjęcia. Zapraszamy do przeczytania niezwykłych historii niezwykłych ludzi, których spotkaliśmy całkiem przypadkiem a może i nie. 3

4

Ponieważ jedna z osób grupy jest uczestnikiem organizacji. Dlatego koleżanka Albina opowie nam o swoich wrażeniach związanych z mieszkańcami i ludźmi, których codziennie mija i oczywiście o tym jak się mieszka na Starym Mieście. Albert: Albina, jakie były Twoje pierwsze wrażenia po przeprowadzce na Starówce?? Albina: Wiesz to ciekawe. Na Starym Mieście mieszkam już od 4 lat, a przed tym całe moje życie na Pradze Południe. Mieszkałam w takim bloku z wielkie płyty. Okolica w sumie porządna, bo to okolice Al. Stanów Zjednoczonych i Ostrobramskiej. Mieliśmy bardzo porządnego gospodarza. Zawsze dbał o czystość, porządek na klatce, zawsze było naprawdę czysto i sąsiedzi w sumie ok. Wszystko się zmieniło jak wprowadził się pewien osobnik. W sumie w dzień jak nie popił to był spokojny, wstydliwy chłopak, co wszystkim mówił Dzień Dobry. Gorzej się działo jak sobie wypił. Popijawy były zawsze od piątku do niedzieli. Albert : Czyli weekend. Albina: No cóż piątek weekendu początek, więc się działo. Impreza za imprezą, hałas, alkohol, tłuczone butelki. Nasza ostatnia noc. Pamiętam, że była to sobota 8 października 2005 roku. Noc pełna wrażeń, jak zawsze tłuczone szkło, bijatyka, jakieś latające butelki, zapłakane panny itd. W niedzielę wstaliśmy, spakowaliśmy ostatnie rzeczy, wypiliśmy kawę i wyszliśmy. Ostatni widok, to stłuczona szyba na klatce, butelki, połamana ławka i krew na chodniku. Wsiedliśmy do samochodu spojrzeliśmy na siebie i tylko kiwnęliśmy głowami i pojechaliśmy. Przyjechaliśmy na Stare Miasto wzięliśmy psa na spacer i poszliśmy się przejść. Jakoś nie wywołało to u mnie euforii. Tylko nam się przypomniało, że kiedyś dawno 5

temu myśleliśmy o tym, że fajnie by było mieszkać na Starówce i proszę jakoś się udało. Pierwsza noc, w sumie cisza i spokój, tylko pies krążył po mieszkaniu, bo to nowe miejsce było. Ranek, wstałam, co ciekawe to był pierwszy poranek na Starym Mieście i pierwszy dzień pracy w nowej firmie. Wrażenie poranka było niesamowite. Pamiętasz jak wyglądał ostatni dzień na Pradze?? Wychodzę, ciepły październik, słonko właśnie wchodziło, a trzeba przyznać, że to poranne słońce tak otula Stare Miasto to wydaje się ono być ze złota. Podjeżdżały właśnie samochody dostawcze z pieczywem, otwierały się restauracje a w zasadzie były przygotowywane. Kucharze już zaczynali gotować, cukiernie wystawiały ciastka, kawiarnie parzyły kawę.. Rany mówię Wam jak pięknie pachniało kawą, ciastkami, daniami z restauracji, gdzieś w tle grała muzyka, ludzie szli do pracy.. No mówię Wam aż mną to tknęło i napisałam do mojego przyjaciela dokładnie to, co teraz opowiadam. Porównując pożegnanie na Pradze a poranek na Starym Mieście no robi wrażenie. Asia S: Jak z siadami na klatce?? Na Pradze taki Ewenem a tu. Albina: Wiesz i ty takich nie brakuje. Mamy takiego Pana Janka, my go z mężem nazywamy Pinokio. To jest były dziennikarz, który zachorował na schizofrenie. Wszędzie szuka Teorii spisku. Na szybach ma ponaklejane, dziwactwa. Asia S: Jakie? Albina: A wiesz teksty typu to Chińczycy rozpętali II wojnę światową, albo, że rosyjska mafia zaraża HIV. Żydzi wymyślili holokaust i Izrael nie jest w Europie a w Azji, czemu oni biorą udział w Eurowizji? Takie tam. Co dziennie, nie ważne o której 6

godzinie się przejedziesz, zawsze pod oknem słychać jak pisze cos na maszynie. Żyje w opłakanych warunkach, już jeden sąsiad mieszkający obok niego się wyprowadził, bo Pinokio wyhodował karaluchy i przeszły do sąsiadów, mieszkających na dole. Ktoś się poczuł urażony tym, co wypisuje na oknie i się wziął na sposób i pomalował mu okna, sprejem ale Pinokio zeskrobał kawałek szybki i dalej wypisuje swoje. Jak przejdzie po klatce to słowo daje, że jeszcze pół godziny po tym czuć baaardzo nieprzyjemny zapach. Najlepsza to i tak jest jego wielbicielka. Taka jedna Genia. Kurcze, ale hałaśliwa. Dramat. Niekiedy o 3 nad ranem potrafiła stać pod oknem Pinokio i się wydzierać okropnie. Typu Janek, zjedz kanapki i herbatę wypij. Pies sąsiada szczekał a ta cicho, cicho. Mówię Wam, ale gigantka. Potem jakoś zniknęła. Mam tu sąsiadkę obok ona tu mieszka od 56 roku, przedtem mieszkała na Koźlej i jak już wybudowali naszą kamienice to dostała z mężem przydział tu. Zna wszystkich dokładnie na wylot. Bardzo broni Pinokio, mówi, że jest to zwykły schorowany człowiek, którego życie bardzo doświadczyło. Natomiast nie znosi sąsiada z dołu. Mówi, że to zwykły drań. To tez ciekawy egzemplarz. Pani Stasia opowiada, że strasznie potraktował swoją żonę, że tak naprawdę o mieszkanie dostał po pewnym Panu, który był chory i nie był wstanie go utrzymać. W zamian za opiekę, sąsiad miał dostać mieszkanie, owszem dostał, ale z opieką było gorzej. Wystawia niby swoje obrazy na rynku, ale sąsiadka mówi, że żaden z niego artysta. Nikt nie wie skąd on je bierze i co robi. Popadł w jakieś niezłe problemy finansowe i postanowił sprzedać mieszkanie. Niby już sprzedał, ale my go ciągle go widzieliśmy. Co się okazało, to wcale nie znalazł kupca ale wpadł na genialny pomysł. Wynajmie mieszkanie na kawiarnie i na 7

galerie i dzięki temu spłaci długi a sąsiedzi będą mieli kawiarnie. Chodził po starszych sąsiadach i opowiadał bajki, że dzięki temu odnowią nam kamienicę, że czynsz będzie niższy a wszystko po to, aby podczas głosowania wspólnoty mieszkańców wyrazili zgodę na możliwość zrobienia tu kawiarni. Był to nieco kiepski pomysł, bo mimo wszystko byłby hałas i mieszkańcom kamienicy o nie bardzo odpowiadało, więc pomysł spalił na panewce, bo wszyscy byli przeciw. Tym właśnie ostatnio żyła moja sąsiadka. Mam też no już powiedzmy, że moja znajoma, mieszka w kamienicy na wprost. Młoda dziewczyna, fajna rodzinka 4 dzieci, zakręcona, zero patologii. Śmieje się, że ma całe zoo w domu, dzieci, psa, kota, rybki, kanarki tylko jeszcze na słonia czeka. Mieszka na Starym Mieście praktycznie od urodzenia. Mówi, ze nie wyobraża innego miejsca. W sumie jej się nie dziwie. Też mam dziecko a pobliżu mamy 4 parki, 3 place zabaw i domy kultury dla dzieci od 3 roku życia. Mamy miejsca na robienie urodzin dla dzieci z atrakcjami i nie mowie tu o knajpkach, ale Teatr Prochownia, Dom kultury na Rynku Starego Miasta itp. Mam pocztę i wiesz, że jeszcze nigdzie nie spotkałam tak miłych i chętnych do współpracy ludzi. Zawsze pomogą, jak czekam na przesyłkę to dzwonią, że jest, żebym przyszła dzisiaj po 19 np. O właśnie!! Coś mi się przypomniało. Słuchajcie. Kiedyś z mojej poprzedniej pracy wysłali mi pismo a dokładnie chodziło o zezwolenie na macierzyńskie, podali Albina Licygiewicz i Krzywe Koło i koleżanki zapomniały napisać nr domu i mieszkania. Wiecie, że listonosz mi przyniósł ten list. Widzicie jak tu jest, małe grono ludzi, mieszkańców nawet listonosz, wie, do kogo. Taka fajna społeczność. Asia W. : Albinka a co najbardziej ujmuje, podoba ci się na Starym Mieście? 8

Albina: Wiecie latem jest pełno turystów na 15 osób jakie mijasz tylko jedna mówi po polsku jakbyś był zupełnie gdzie indziej. Codziennie gdzie indziej. Hiszpania, Włochy, Rosja, USA, Chiny, Japonia zależy od wycieczki, które właśnie zwiedzają to nasze Stare Miasto. Ogródki wystawione przez restauracje na rynku i oczywiście Jazz na starówce. Oj dzieje się wówczas, wszystko w ogródkach pozajmowane, ludzie siedzą na krawężnikach, piją piwo, wino w kieliszkach, rozkoszują się muzyka na żywo i słoneczkiem zresztą nawet jak pada deszcz to i tak ludzie są. Stoją pod sceną w płaszczach przeciwdeszczowych przeciw deszczowych i parasolami i słuchają muzyków z całego świata fajnie co?? Ja lubię też sprzedawców ulicznych, których jest całe mnóstwo w okresie letnim. Szczególnie z mężem zakolegowaliśmy się z Kolumbijczykiem, Cesarem. Cesar robi biżuterie ręcznie. Piękną, naprawdę piękną, taka można tylko w galeriach spotkać. Ja nie muszę chyba mówić, ze mam kilka jego dzieł. Kiedyś się zatrzymałam i oglądałam, co on tam ma i tak jakoś się zaczęła rozmowa. Słabo mówi po polsku. Dużo po hiszpańsku i trochę po angielsku. Zapytałam skąd jest, on mówi, że z Kolumbii. Nie chciał mieszkać tam, bo tam ciągle są "wojny" narkotykowe. Zabijają się na ulicach, zero normalnego życia a tu ma żonę w Kielcach i córeczkę Kalinę. Poznałam ich kiedyś, bo przyjechali w sierpniu. Słodka mała. Przez czerwiec i lipiec go nie było, wiec jak się pojawił zapytałam gdzie się podziewał. Powiedział, ze był w Hiszpanii w Barcelonie, ale żałuje strasznie, bo stracił tam większość swojej kolekcji gdyż w Hiszpanii jest zakaz handlu na ulicy i zatrzymała go policja i zabrała mu wszystko. Śmiać się nam z mężem chciało, bo na okres letni jest zamontowany między Starym Miastem a Nowym Miastem, mobilny komisariat i jak 9

to opowiadał to siedział ze swoim towarem dokładnie na wprost Policji. Widzicie jak tu dobrze, nikt nikogo nie pogoni. Jest też para muzyków. Brat i siostra. Koleś ma wspaniały głos. kiedyś zapytaliśmy ich od jak dawna grają już oni mówią, ze od 27 lat. Za to mają co jeść, napić się ;), ubrać i płacą za wynajem mieszkania. Wyobrażacie sobie od 27 lat. Na okres letni, na dwa miesiące zawsze jadą, gdzieś nad morze i tam z grania też mają wakacje Na mojej ulicy zazwyczaj jest cicho. Najczęstsze wycieczki to z dzieciakami. Bo na tej ulicy mieszkał bazyliszek. Moja kamienica to pierwszy murowany dom w Warszawie, też się dowiedziałam słysząc Panią przewodnik jak mówiła o tym dzieciakom. No i wiecie gdzie Edward Wedel wpadł na pomysł stworzenia kultowych już Ptasie Mleczek?? Właśnie wtedy, kiedy mieszkał na Krzywym Kole. Mieszkanie nade mną zamieszkuje, pewna bardzo znana aktorka, ale nie mogę zdradzić kto. Pod moimi oknami, co chwila jakaś ekipa filmowa. Kręcą tam np. Szyfry Wojny, serial Synowie a Edyta Górniak teledysk. Niestety nie pamiętam tytułu utworu. Także się dzieje u mnie i codziennie coś nowego. Przez jakiś czas mijałam rano Tybetańczyka, co szedł i tak głośno i pięknie śpiewał coś w rodzaju pieśni pochwalnej, żeby dzień był udany, że kiedyś się musiałam zapytać skąd on jest i co to za piosenka. Cudo. Teraz jest Jarmark Litewski na rynku. Można kupić pyszne wędliny, kapcie, dzwoneczki, ciasta, lampki i inne ciekawostki. Całe Stare Miasto jest pięknie przyozdobione lampkami i jest duża piękna choinka. No jest jak w bajce. Cudo. Tam zima nie jest straszna, tam ciągle jest jasno tam jest ciągle życie. Jak to mój kolega mówi "Albina wchodzisz do Siebie i impreza" Bo tak jest. Ogrom Pub'ów, restauracji imprez. 10

Bardzo mi się podoba tu słowo Wam daje. WYWIAD 2 Stare Miasto. Niedziela 29 listopada 2009 roku. Ulica Nowomiejska. W rzędzie stoją zziębnięci artyści malarze i rzeźbiarze ze swoimi pracami. Jest zimno i pochmurno. Dlaczego zdecydowałam się podejść do Pana z mandarynką? Dzień dobry! Przepraszam, czy mogłabym Panu zająć chwilkę? Jestem studentką Uniwersytetu Warszawskiego, piszę pracę z etnografii na temat osób pracujących na Starym Mieście. Pan w jasnej kurtce i ciemnej czapce, kończąc jeść mandarynkę, spojrzał przenikliwie na mnie i towarzyszącą mi koleżankę i zgodził się z lekkim wahaniem. Zaczynamy rozmowę. Od jak dawna maluje i wystawia Pan obrazy? Jestem malarzem od 24 lat, maluję, wystawiam i sprzedaję obrazy. W młodości nic nie zapowiadało, iż zajmę się malarstwem, w szkole podstawowej siostra wykonywała za mnie prace. Proszę opowiedzieć o tematyce Pańskich obrazów. No cóż, maluję głównie pejzaże są najchętniej kupowane i pasują do większości wnętrz, nowoczesne wizje miasta do wnętrz nowoczesnych. Wie Pani, jestem członkiem i założycielem Stowarzyszenia Twórców Malarzy i Rzeźbiarzy od 1991 roku. Jest statut, stowarzyszenie ma osobowość prawną, wcześniej była to nieformalna organizacja, a właściwie galeria plenerowa. Do stowarzyszenia należy około 40 osób, wystawia kilkanaście. Oj, teraz sprzedaż obrazów spada, obraz to nie jest rzecz pierwszej potrzeby, to rzecz 11

trzeciej kategorii. Chcą nas stąd wyrzucić, przenieść twórców na Mariensztat, była Pani kiedyś na Mariensztacie? No nie Widzi Pani. Rozporządzenie ma wejść w życie od Nowego Roku i będzie dotyczyć wszystkich wystawców. A przecież Stare Miasto to nie tylko kamieniczki, to ludzie, ich sztuka, oni tworzą klimat Starego Miasta! Celem przeniesienia twórców ze Starego Miasta jest ożywienie innych rejonów. Walczymy o pozostanie na Starym Mieście. To smutne. Czy mógłby Pan opowiedzieć o używanej technice? Maluję obrazy olejne, przygotowuję zagruntowane płótno, nanoszę farby. Maluję z reguły w warsztacie, rzadziej w plenerze, na ogół robię zdjęcia a potem maluję duże formaty. Polacy kupują duże formaty, turyści małe, ze względów praktycznych. Czy malowanie obrazów jest Pana jedynym zajęciem? Nie, z wykształcenia jestem prawnikiem. Planuję otworzyć własne biuro z doradztwem prawnym. Współpracowałem kiedyś z galeriami, ale galeria ma swój narzut. Niektórzy artyści odeszli ze stowarzyszenia, niektórzy zmarli. Stoję z obrazami w weekendy, bo wtedy jest najwięcej potencjalnych klientów. Fascynuje mnie prawo, jego interpretacja, odwołanie się do sądu wyższej instancji skutkuje czasami uzyskaniem innego wyroku. Wykładałem prawo na studiach, ale stawiałem dużo dwój! Wie Pani, są zawody, takie jak lekarz, prawnik, gdzie wymagania muszą być większe, ponieważ zawody te mają bezpośredni wpływ na życie drugiego człowieka. W malarstwie jest łatwiej, tu nie decyduje się o losach innych. Czy ma Pan stałych klientów? 12

Tak, zdarzają się stali klienci, którzy kupili ode mnie nawet kilkadziesiąt obrazów! W Stanach Zjednoczonych wyposażałem hotele. Maluję czasami na zamówienie, ale nie lubię tego, bo to ogranicza. Jestem samoukiem, w trakcie życia twórczego nabywałem technikę. Jestem miłośnikiem galerii, murów, zabytków, oglądam albumy. Twórca a artysta. Chopin był twórcą niewątpliwie, artystą też. Wie Pani, artysta to ktoś, kto odtwarza coś co stworzył twórca. Aktor nie jest twórcą, ale reżyser jest twórcą, bo kręcąc film musi stworzyć nową jakość. Czasem zdarza się nawiązanie kontaktu z klientem. Kiedyś, pewna Pani stała z dzieckiem godzinę przed obrazem z wilkami, kupiła go, ale nie chciała powiedzieć co w tym obrazie ją tak poruszyło. Ludzie kojarzą obrazy przez pryzmat własnych doświadczeń życiowych, wyobrażeń, temperamentu. Każdy odbiera obraz inaczej. Jak rodzą się pomysły na tematykę obrazu? Skąd czerpie Pan inspirację? Pomysły na obrazy rodzą się samoistnie, kiedyś malowałem małe Staróweczki, ale wie Pani, trochę się znudziło. Teraz maluję raczej duże formaty. Czasami jest mi ciężko, czasem przychodzi wena i malowanie idzie łatwo. Wpływ ma wszystko, pogoda, atmosfera, samopoczucie. Zdarza się, że jestem niezadowolony ze swojej twórczości, dostrzegam błędy, niedociągnięcia, może teraz inaczej ujął bym temat, inaczej przestawił perspektywę. Czasem obrazy stoją w pracowni niedokończone, przez parę lat. Wie Pani, miałem wizję, że Pan Bóg żongluje Ziemią, ale za jakiś czas zobaczyłem taki motyw na zeszycie i już nie mogłem jej zrealizować. Pomysły pojawiają się na przykład w trakcie modlitwy, jestem wierzący, maluję portrety Ojca Świętego Jana Pawła II. 13

Bardzo dziękuję za interesującą rozmowę. Życzę, aby Was nie przeniesiono ze Starego Miasta. Wszystkiego dobrego! Dziękuję. Wszystkiego dobrego! Wywiad został przeprowadzony z Panem Krzysztofem Sobieskim Tel. 022 614 31 70 Email: krzysztof.sobieski@stmir.pl Poniższe zdjęcia przedstawiające obrazy Pana Krzysztofa Sobieskiego pochodzą ze strony internetowej Stowarzyszenia Twórców Malarzy i Rzeźbiarzy: http://www.obrazyrzezby.pl/index.php 14

Kategoria: gens : Kategoria: animus 15

Kategoria: pejzaże 16

WYWIAD 3 Rynek Główny Starego Miasta. Jest sobota 29 listopada 2009 roku. Około południa krążymy z koleżanką po Starówce, aby znaleźć kolejnego ciekawego rozmówcę chcącego podzielić się z nami swoją historią. W licznych stłoczonych kramikach na Rynku Głównym dochodzimy wreszcie do budki z dwoma młodymi ludźmi zajmującymi się tradycyjnym wyrobem świec. Uwagę przykuwa bardzo skromny, wręcz surowy wygląd kramiku, kontrastujący z innymi, które przystrojone świątecznie skutecznie przyciągają klientów. Nasz kramik nie cieszy się nadmiernym zainteresowaniem przechodniów. Zaczynamy wywiad. Dzień dobry, czy zgodzą się Panowie udzielić kilku odpowiedzi na pytania dotyczące nietypowego zajęcia, którym się Panowie zajmują? Jesteśmy studentkami Uniwersytetu Warszawskiego i piszemy pracę z etnografii na temat ludzi, którzy pracują na Starówce. Tak, chętnie (odpowiedział jeden z Panów, bardziej skłonny do rozmowy). 17

Czym się Panowie dokładnie zajmujecie? Zajmujemy się wyrobem świec lanych z wosku pszczelego. Na stale mieszkamy w Krakowie, w Warszawie jesteśmy okazjonalnie. Na sznurek od knotów, warstwa po warstwie nakłada się podgrzany wosk. Jest to tradycyjna metoda lania świec, coś takiego innego. Kiedyś najczęściej robili to pszczelarze, był to produkt luksusowy. Materiały kupujemy bezpośrednio od pszczelarzy lub w Izbie Pszczelarskiej. A jak to się zaczęło? Był taki Pan Mariusz Błasiak, który jest przyjacielem, ja to przejąłem. Działamy w stowarzyszeniu Jurajskie Gniazda. Biznes kręci się spokojnie, duże świece kosztują 15 złotych. Czy jest to jedyne źródło utrzymania? Nie, nie jest. Tęsknię za Krakowem, chciałbym już tam wrócić. Nie podoba się Panu Warszawa? Nie o to chodzi, podoba, tylko tu wszędzie daleko i straszne korki. W Krakowie wszędzie blisko, na przykład na Kazimierz. Pochodzę z Lubaczowa, w międzyczasie wyrabiam dudy. Instrumenty muzyczne to moja pasja. A czym różni się taka świeca wyrabiana tradycyjną metodą od takiej kupionej w hipermarkecie? Naturalny wosk spala się dłużej, ma dłuższą wytrzymałość, ładnie pachnie. Proszę, oto artykuł o tradycyjnym wyrobie świec. A kto najczęściej kupuje świece? Różnie. Polacy kupują raczej pojedyncze świece, turyści w kompletach. Klienci są zainteresowani wyrobem, czasem sami chcą ulewać świeczki. Leje 18

się od około 30 do 100 razy aby powstała świeca. Zależy od wielkości. Proszę spróbować. 19

Dziękujemy za rozmowę. Życzymy powodzenia! Dziękuję. Wywiad został przeprowadzony z Panem Piotrem Szutko Tel. 787 42 50 50 20

WYWIAD 4 Jest Niedziela 29 listpada 2009 roku, godzina 12:30. Spotkałyśmy się pod Kolumną Zygmunta i kierujemy się w stronę Barbakanu. Ledwo weszłyśmy w ul. Nowomiejską, tuż obok restauracji pani Magdy Gessler widzimy Pucybuta. W pierwszej chwili nie planowałyśmy przeprowadzać z nim wywiadu, ale nas zaczepił, co było inspiracją do rozmowy w celu uzyskania materiału do naszego projektu badawczego. Nasz rozmówca ubrany jest w zieloną odblaskową kamizelkę, kapelusik, pogniecione spodnie garniturowe i białoczarne buty. Ma także okulary, dwa sygnety na dłoniach (po jednym na każdej dłoni, na serdecznych palcach) oraz laskę w ręku, którą bez przerwy wymachuje. Uśmiechnięty, przez cały czas obserwuje tłum i zagaduje do kobiet o blond włosach. Przedstawiamy się, mówimy z jakiej jesteśmy uczelni i kierunku i pytamy czy możemy przeprowadzić z nim wywiad w celach naukowych. Chętnie się zgadza. P (Pucybut): Wie Pani, ja zawsze wiedziałem że będę sławny, że będę udzielał wywiadów. Ja zostanę milionerem: jak to mówią, od pucybuta do milionera! (śmiech) A1 (Asia KozakŚmieciuch): oby przepowiednia się spełniła! Jak to się stało, iż został Pan Pucybutem? P: Wszystko zaczęło się 7 lat temu, kiedy urodził mi się syn. Mieszkałem wtedy w Łodzi. Byliśmy w bardzo trudnej sytuacji finansowej, przymierałem głodem. Trwało to kilka miesięcy. W końcu wziąłem się w garść i stwierdziłem, że muszę zacząć coś robić. Zastanawiałem się tylko co Byłem za stary aby zostać żebrakiem, ale za młody by umierać. Musiałem znaleźć jakąś pracę. To nie mogła być byle jaka praca, ponieważ już wiedziałem, że na pewno zostanę milionerem. Albo zostanę milionerem, albo umrę. Poszedłem na tą ulicę w Łodzi, tam gdzie są te gwiazdy. 21

A1: na ulicę Piotrkowską? P: Tak! Na Piotrkowską! (wymach laską w stronę ankieterki A1) Stanąłem na gwieździe Wajdy tego reżysera, wiecie. No i jak stałem tak na tej gwieździe to zauważył mnie pewien człowiek. Podszedł do mnie i spytał, czy mógłbym mu wyczyścić buty. I tak się zaczęło to był mój pierwszy klient. A1: Ale jak Pan wyczyścił te buty, przecież nie miał Pan ze sobą pasty, szczotek. P: Aaaa coś tam się znalazło.. Nieważne. I ten człowiek był moim pierwszym klientem. A2 (Asia Wawer): Czyli były to pierwsze zarobione wtedy przez Pana pieniądze w tym trudnym czasie? P: Nie zarobiłem wtedy nic, ten człowiek powiedział, że mi nie zapłaci i spytał, czy mimo wszystko wyczyszczę mu buty. Ja się zgodziłem. Ponieważ bardzo mu się te czyste buty podobały, jako zapłatę zaprosił mnie na obiad do takiej restauracji Anawetka. Porozmawialiśmy sobie, ten człowiek był żydem. Powiedział mi, że stanąłem na odpowiedniej gwieździe, powiedział, że zostanę milionerem, bo mam coś w sobie. Inni ludzie też tak mówili. Trzeba być pucybutem z chęcią w obcowaniu z innymi. Ten zawód jest bardzo potrzebny i praktyczny. Bogacze, wyższa klasa, turyści korzystają z usług pucybuta. Oni są pozytywnie nastawieni do życia. Nawet w encyklopedii nie ma słowa pucybut. A1: Ależ jest! P: Niech Pani nie przerywa, tylko pisze! Jak Pani będzie przerywać, to będzie koniec wywiadu! (Obserwujemy groźną minę, wymachiwanie laską. Na szczęście w kilka chwil nasz rozmówca się uspokaja i wraca do rozmowy): Pucybut to taki mit. Ludzie, którzy korzystają to milionerzy byli, przyszli albo obecni lub ich potomkowie. Oni rządzą światem, to jest jedna trzecia społeczeństwa. 22

A2: Kto najczęściej korzysta z usług Pucybuta? P: Uczestnicy imprez VIP pierwsza i druga klasa. Zwykły śmiertelnik nie skorzysta. A2: Kto jest dla Pana pierwszą i drugą klasą? P: Proszę mi nie przerywać! W takim wypadku kończymy wywiad. A1: Przepraszamy, już nie będziemy. A2: Nie będziemy przeszkadzać niech Pan mówi dalej. P: Usługa pucybuta to wesołe miasteczko dla prawdziwego mężczyzny. A1: (nieśmiało wtrąca) A kobiety? P: Ja się z kobietami nie zadaję kobieta proponuje 1 grosz pucybutowi. Ona nie chce płacić mężczyźnie, woli mieć brudne buty. Jak ma te buty za długo to wymienia męża. Kobieta nie czyści butów kupuje nowe. (śmiech) A1: (korzystając z przerwy technicznej, jaką jest śmiech rozmówcy) Ile kosztuje usługa czyszczenia butów? P: To zależy od klienta, jak jest ubrany, jaką ma teczkę. Najczęściej podaję stawkę 20zł inwestorowi, 10zł turyście i 5zł mieszkańcowi. Każdy ma inną stawkę. A1: Jak Pan rozróżnia te grupy klientów? P: Nie przerywać! Ja teraz mówię! Pani ma pisać a nie przerywać! Otóż człowiek umiera od butów. Ja po butach robię selekcję. Dynamiczne buty odzwierciedlają dynamiczne serce. Warto podejść do człowieka, który ma sprawne buty, dostosowane do pory roku i nie starsze niż jeden rok. A2: Długo Pan wybiera swoich klientów? P: Całkiem spontanicznie, bez zastanowienia. Po prostu podchodzę. A2: Ile średnio klientów ma Pan dziennie? P: Około, dwudziestu jeśli pracuję osiem godzin. Jeśli dwanaście to około trzydziestu klientów. Tak dziennie wychodzi około 214 złotych. 23

A1: Czy ma Pan stałych klientów? P: Nie, nie mam stałych. Wybieram specjalnie z tłumu. Mam dwa i pół miliona klientów rocznie i tyle rocznie zarabiam. Tyle osób też liczy to miasto. Głównie obsługuję inwestorów. Od dziesiątej do czternastej głównie przychodzą turyści zagraniczni, inwestorzy trochę później od siedemnastej do dwudziestej pierwszej. Inwestorzy przychodzą na Stare Miasto na kolację. W sobotę przychodzi tutaj całe miasto i w niedzielę od dziesiątej do czternastej też. W niedzielę głównie przychodzą rodziny. Żony nie dbają o mężów, kobieta woli by jej mąż miał brudne buty. Kobiety wszystko osiągają w życiu do osiemnastego roku życia, mężczyźni do czterdziestu. A1, A2: ależ to nieprawda (próbują coś wtrącić do rozmowy w celu nawiązania dyskusji, by nie był to monolog) P: Ja się na tym znam! Jeśli mężczyzna do czterdziestki nie zostanie milionerem to wtedy kostnieje. Nie chce nadążać za światem. Czerpie energię z tego, co już osiągnął. Artyści nie korzystają z pucybuta, bo są biedni. Politycy zaś pucybuta się boją. Oni są zakłamani. Wiarygodny jest tylko przeciętny obywatel. Świat showbiznesu jest nieludzki, nie ma serca, jest zakłamany i boi się konfrontacji. A1: Czy czyścił Pan buty sławnym osobom? P: Ależ oczywiście! Był Kalisz, Rosatti, Tomaszewski, ksiądz Jankowski, Kamieński, Adamek. A1: Jakiego koloru buty Pan czyści? P: Tylko czarne. Brązowe buty czyści Pucybut na ul. Piwnej. Muszę jeszcze dodać, że Pucybut jest lekarzem ulicy, duszą miasta. Potrafi wychwycić osobę, która chce popełnić samobójstwo. Jest to smutna osoba, ze spuszczoną głową. Pucybut jest od tego, by miasto się rozwijało. Inwestora interesuje pucybut zanim zainwestuje swoje pieniądze sprawdza, czy w mieście jest dobry pucybut. Ja lubię ludzi. Osoby, 24

które pracują w usługach długo żyją, bo mają kontakt z ludźmi, nie zamykają się w sobie (np. fryzjerzy żyją długo). Ja czyszczę buty na ryzyko albo klient zapłaci, albo nie. A2: A, jeśli można spytać, ile najwięcej i ile najmniej otrzymał Pan za wyczyszczenie butów? P: Najwięcej 1000zł, najmniej 1 grosz. Pod koniec dnia liczę ile mam pieniędzy i ilu było klientów to jest mój barometr usługi. Mierzę, ile średnio warta była usługa tego dnia. Ten biznes nie jest opłacalny, ale ja nie mogę zrezygnować. Pucybut jest gwiazdą miasta i jeśli on ucieknie, inwestorzy też uciekną. Ja muszę tu trwać, a inwestorzy mnie utrzymują. Jak mnie zabraknie, będą musieli uciekać z miasta. Jak Pucybut umiera to gaśnie gwiazda miasta. Metropolia robi się ruiną. A2: Tylko w tym miejscu Warszawy czyści Pan buty, czy gdzieś jeszcze? P: Tylko tutaj. A w Galerii Mokotów mój brat bliźniak. A1: A jak to się stało, że przeprowadził się Pan z Łodzi do Warszawy? P: Przez jeden rok byłem pucybutem w Łodzi. Potem sprowadziłem się do Warszawy, bo dostałem od Kaczyńskiego mieszkanie na Pradze, na najbardziej niebezpiecznej ulicy w mieście na Brzeskiej. Codziennie przechodzę przez Wisłę w obie strony. Zatrzymuję się i patrzę, czy się rzucić do Wisły, czy iść do pracy. Na moście patrzę ile mam pieniędzy. Moją mobilizacją do czyszczenia butów jest to, że czerpię z tego energię. Warto tu żyć, tutaj mnie potrzebują. A1: Pracuje Pan tutaj przez cały rok, czy ma Pan przerwę w zimie? P: Mam miesiąc przerwy od 14 stycznia do 14 lutego. A2: Czym Pan wtedy się zajmuje, ma Pan jakieś hobby? P: Nie, nie mam. Śpię przez cały czas, albo chodzę na imprezy zamknięte. Wie Pani, człowiek powinien mieć 3 pary butów pierwsze na sobie, drugie z zeszłego roku i 25

trzecie nieużywane. Jak będzie kryzys, to wyjmuje te nieużywane z szafy i idzie do metropolii, gdzie nie ma kryzysu i jest sukces. A1: Dziękujemy Panu za rozmowę. P: Dziękuję. Do widzenia! 26

Wywiad przeprowadzono z Panem Tomaszem Ściślakiem zamieszkującym na ul. Brzeskiej 13 m 57 w Warszawie. WYWIAD 5 Obiekt nr 1 Jest chłodne niedzielne przedpołudnie 29 listopada 2009r, Warszawa, Rynek Starego Miasta, okolice jednego z najbardziej charakterystycznych miejsc, kolumna Zygmunta. Zaczynam swoją pracę zastanawiając się z kim porozmawiać, bo przecież każdy człowiek jest bardzo ciekawy i interesujący. Stoję w pobliżu Kolumny i namierzam 27

cel badawczy. Na rogu budynku, w oddali, dokładny adres: Krakowskie Przedmieście 6862 stoi lekko przygarbiony człowiek w wieku, z wyglądu, około 60 kilka lat rozmawia przez telefon. Człowiek sprzedający Pańską Skórkę. Podchodzę, przedstawiam się i pytam czy może mi pomóc i odpowiedzieć na kilka moich pytań. Od razu tłumaczę, o co chodzi, że jestem studentem i chciałbym żeby ten człowiek stał się moim obiektem badawczym, oczywiście nie dosłownie. Na początku waha się, cmoka, widać, że nie do końca ma na to ochotę, ale w końcu daje się przekonać...pytam na wstępie, czemu tu jest? Pytanie może być lekko bezczelne, ale przecież muszę się dowiedzieć...patrzy na mnie, zastanawiam się, co sobie myśli? Odpowie: a jak myślisz czy może jednak coś innego i na to, nie ukrywam, liczę...zaczyna swoją historię. Od czasu do czasu sprzedaję Pańską Skórkę, jestem rencistą z I grupą inwalidzką, kiedyś uległem wypadkowi samochodowemu a teraz muszę dorabiać jak tylko się da. Kiedyś sprzedawałem pocztówki jeżdżąc po całej Polsce, ale teraz...tu zaczyna się fala narzekania na polski rząd i rządzących, na fatalne warunki finansowe i ogólnie życie nie szczędząc przy tym epitetów i gestykulowania rękami, nie mniej jednak człowiek uśmiecha się często ukazując braki w uzębieniu. Pytam czy to jest jego jedyne miejsce, w jakim sprzedaje i jakich ma głównie kupujących, o ile to w ogóle można określić. Nie jest to moja miejscówka, często sprzedaję również rzeczy pod cmentarzami jak ostatnio w święto 1 listopada. Ciężko jest, ludzie nie chcę kupować. Widzę, że produkt tani, na tekturze, kilkukrotnie poprawiony długopisem, wielkimi widocznymi cyframi opis: 1 ZŁ. Nie jest to oczywiście jedyne moje źródło utrzymania, mam rentę, tu po raz kolejny pada uwaga o jej wysokości, więc dorabiam sobie. Sprzedaję też petardy i inne takie pod cmentarzami... 28