Agata Widzowska - Pasiak



Podobne dokumenty
PIOSENKA: PIOSENKA: Prawa ręka, lewa ręka To jest bardzo zgodna para. Prawa ręka ładnie stuka Lewa także się postara.

ZADANIA DYDAKTYCZNE NA STYCZEŃ

Miłosne Wierszyki. Noc nauczyła mnie marzyć. Gwiazdy miłością darzyć. Deszcz nauczył mnie szlochać A ty nauczyłeś mnie kochać!

Przykładowe wiersze na konkurs recytatorski Dorota Gellner dzieciom każdy kolor to inny wiersz

INSCENIZACJA OPARTA NA PODSTAWIE BAJKI CZERWONY KAPTUREK

Filip idzie do dentysty. 1 Proszę aapisać pytania do tekstu Samir jest przeziębiony.

Wielkanocna historia o wielkim jajku

WYCIECZKA DO ZOO. 1. Tata 2. Mama 3. Witek 4. Jacek 5. Zosia 6. Azor 7. Słoń

Czerwony Kapturek inaczej

Joanna Charms. Domek Niespodzianka

KONKURS POEZJI DZIECIĘCEJ SZKOŁA PODSTAWOWA NR 2 PRZYMIERZA RODZIN

Bangsi mieszkał na Grenlandii. Ogromnej, lodowatej

Scenariusz widowiska scenicznego Zdrowo żyj Dzieci 5 6 letnie

Scenariusz przedstawienia pt. Jesteśmy czyści i zdrowi.

Przewidywane osiągnięcia dzieci 3-4 letnich na maj

Łomżyńskie Centrum Rozwoju Edukacji Samorządowy Ośrodek Doradztwa Metodycznego i Doskonalenia Nauczycieli w Łomży

Anioł Nakręcany. - Dla Blanki - Tekst: Maciej Trawnicki Rysunki: Róża Trawnicka

Ulubione zabawki. "Pluszowy miś" Ola Szulejko. "Mój misiaczek" Karolina Parzybut. "Mój misiaczek" Karolina Parzybut

WARTOSCI PRZEDSZKOLAKA OD MALUCHA DO STARSZAKA

TREŚCI DO WYBORU W OBRĘBIE TEMATU

Tego się uczymy. JESIENIĄ Piosenki: Wierszyki: Jestem sobie przedszkolaczek

Magdalena Bladocha. Marzenie... Gimnazjum im. Jana Pawła II w Mochach


Ilustracje Elżbieta Wasiuczyńska

Chłopcy i dziewczynki

SCENARIUSZ UROCZYSTOŚCI Z OKAZJI DNIA MAMY I DNIA TATY PRZEPROWADZONEGO W GRUPIE 3-4 LATKÓW

ZAMIERZNIA WYCHOWAWCZO-DYDAKTYCZNE

Bezpieczeństwo moje i innych na drogach.

Witajcie dzieci! Powodzenia! Czekam na Was na końcu trasy!

Język polski marzec. Klasa V. Teraz polski! 5, rozdział VII. Wymogi podstawy programowej: Zadania do zrobienia:

Siedzę sobie w ciepły wieczór, patrząc w bezkres gwiazd. Wypatruję tej szczęśliwej, która wiedzie nas.

to myśli o tym co teraz robisz i co ja z Tobą

BEZPIECZNY MALUCH NA DRODZE Grażyna Małkowska

Październik. TYDZIEŃ 3.: oto bardzo ważna sprawa strona lewa, strona prawa

BAJKA O PRÓCHNOLUDKACH I RADOSNYCH ZĘBACH

Piosenki przedszkolne

30-dniowe #FajneWyzwanie Naucz się prowadzić Dziennik!

Wiersz Miś. Miś różowy, miś pluszowy, zbuntował się dziś, chce iść także do przedszkola, tak jak chodzi Krzyś. Wziął Krzyś misia w obie ręce

TO BYŁA BARDZO DŁUGA NOC

Nowe przygody Pana Toti

P o czytankay I Jesienna pog oda

Kocham Cię 70 sekund na minutę, 100 minut na godzinę, 40 godzin na dobę, 500 dni w roku...

Wreszcie nadszedł ten dzień, na który tak długo czekały. Rodzice przygotowali im tort.

TWÓRCZOŚĆ POETYCKA UCZNIÓW GIMNAZJUM NR 3

Piosenki z miesiąca Grudzień grupa maluchy

INSCENIZACJA NA DZIEŃ MATKI I OJCA!!

"Baśnie, bajki, bajeczki " " Muzyka wokół nas "Nie jesteśmy sami w kosmosie " Nasi domowi ulubieńcy

Kto jest wrogiem zająca? Zające padają ofiarą ptaków drapieżnych (orły, sokoły), lisów, dzikich psów ale przede wszystkich człowieka.

SCENARIUSZ Z UROCZYSTOŚCI Z OKAZJI DNIA MATKI I OJCA

Scenariusz uroczystości z okazji Dnia Mamy i Taty

POMOCE: nagrania muzyczne dla dzieci; bajka W. Badalskiej,,O wiewiórce łupiskórce, stroje i rekwizyty dla postaci z bajki

Jan Brzechwa BAŚNIE I POEMATY PRZYGODA LUTKA - HISTORIA KRÓTKA

Spis treści. Od Petki Serca

ZADANIA REALIZOWANE W MIESIĄCU Lutym W GRUPIE PIERWSZEJ: Tematy kompleksowe:

Pultusk24 Walentynkowe wiersze

Rozdział II. Wraz z jego pojawieniem się w moim życiu coś umarło, radość i poczucie, że idę naprzód.

WIERSZ "Na wakacje ruszać czas" Za dni kilka o tej porze będę witać polskie morze. Bo najbardziej mi się marzy żeby bawić się na plaży.

LATO I DZIECI Lato do nas idzie, Zatrzyma się w lesie. Jagody i poziomki W dużym koszu niesie. Słoneczka promienie Rozrzuca dokoła. - Chodźcie się pob

LATO I DZIECI Lato do nas idzie, Zatrzyma się w lesie. Jagody i poziomki W dużym koszu niesie. Słoneczka promienie Rozrzuca dokoła. - Chodźcie się pob

,,Bezpieczny świat dziecka

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze.

TRYB ROZKAZUJĄCY A2 / B1 (wersja dla studenta)

Niniejszy tekst jest własnością intelektualną autora. W celu jego wykorzystania należy się z nim skontaktować: emilia_moniuszko@poczta.onet.

PIOSENKI PRZEDSZKOLNE

I Komunia Święta. Parafia pw. Bł. Jana Pawła II w Gdańsku

MAŁGORZATA PAMUŁA-BEHRENS, MARTA SZYMAŃSKA. W szpitalu

Opowiedziałem wam już wiele o mnie i nie tylko. Zaczynam opowiadać. A było to tak...

Wakacje to czas zabawy i wypoczynku. Dzieci grają w. Jeżdżą na. Lubią kąpać się w. W sadzie dojrzewają i.

" To jestem ja" " Moja grupa" Moja droga do przedszkola " Idzie jesień przez las, park"

I Komunia Święta. Parafia pw. Św. Jana Pawła II Gdańsk Łostowice

Poniżej znajdziemy podsumowanie najważniejszych kwestii

Odkrywam Muzeum- Zamek w Łańcucie. Przewodnik dla osób ze spektrum autyzmu

Magiczne słowa. o! o! wszystko to co mam C a D F tylko tobie dam wszystko to co mam

Stenogram Nr 10 VN :22 6:38:30 MAMA SYLWIA KINGA TATA

W obecnej chwili w schronisku znajdują same psy, ale można oddać pod opiekę również inne zwierzęta, które czekają na nowy dom.

pacjenci 5-7 lat Jak Marcyś Mały Cukrzydło - Męczydło okiełznał Cukrzyca_5_7_broszurka_dodr.indd :23

w ciasnym cichym ciemnym kącie pełna strachu wstydu bólu bezszelestnie po policzku spływa łza

Agnieszka Frączek Siano w głowie, by Agnieszka Frączek by Wydawnictwo Literatura. Okładka i ilustracje: Iwona Cała. Korekta: Lidia Kowalczyk

BIEDRONKI MAJ. Bloki tematyczne: Polska Moja ojczyzna Jestem Europejczykiem Mieszkańcy łąki Święto mamy i taty

Najciekawsze gry i zabawy podczas przerw w szkole - opis zapomnianych gier

Świat naszym domem. Mała Jadwinia nr 29

Jak nauczyć szczeniaka załatwiania się na dworze?

Wolontariat. Igor Jaszczuk kl. IV

BALLADA O PASTERZACH. Kiedy nad Betlejem, Pośród ciemnej nocy, Zajaśniało niebo. Głosząc kres złej mocy, Pasterze przy ogniu. Rozmawiali sennie,

Na skraju nocy & Jarosław Bloch Rok udostępnienia: 1994

SZKOLNY ŚPIEWNIK EKOLOGICZNY

LUTY Zwierzęta domowo (mój przyjaciel pies; kot i ja; królik i inne gryzonie; powtórz za mną - papuga)

Gr. II - Muszelki. Miesiąc: listopad

Młodzi poeci czwórki w wierszach o mamie dla mamy

To już umiesz! Lekcja Proszę rozwiązać krzyżówkę. 2. Proszę odnaleźć 8 słów.

Zagraj dziecku kołysankę

Copyright SBM Sp. z o.o., Warszawa 2015 Copyright for the illustrations by SBM Sp. z o.o., Warszawa 2015

Marcin Pałasz. ilustracje Olga Reszelska

Łąka. Zwariowany poranek

Siekierczyn, r. Kochana Babciu!

Pomyślności i radości, Szczęścia w kartach i miłości, W dzień słoneczny i po zmroku Chcę Ci życzyć w Nowym Roku.

Piosenka Songo. Tak się zaczyna nasz nowy taniec, to właśnie jego rytm, może go tańczyć, kto tylko zechce, możesz go tańczyć ty.

Królowa zwierząt. Dawno, dawno temu, przed wiekami w leśnej krainie stał. Klara Mikicka 5a

Transkrypt:

Agata Widzowska - Pasiak jest absolwentką wydziału teatralnego Studium Kultury i Oświaty w Warszawie. Jest zodiakalnym bykiem, a urodziła się w tym samym roku, w którym Beatlesi wydali płytę Help. Natura wyposażyła ją w upór i ułańską fantazję. Zawsze chciała być pisarzem i obdarowywała otoczenie swoimi tekstami. Z wykształcenia jest instruktorem teatralnym i bibliotekarzem. Układa rymy w każdej wolnej chwili, nawet przez sen. Zdarzało jej się zapisywać je kredką do oczu na bilecie tramwajowym. Jest współautorką książki Trójkowa Bridget Jones. Pisze opowiadania, wiersze, słuchowiska, bajki terapeutyczne, teksty piosenek i scenariusze przedstawień dla dzieci. Zadebiutowała w roku 2004 książką o Beatlesach w wersji dziecięcej pt. Bitelsiaki. Rok później wydała książkę z psotnymi wierszykami dla dzieci pt. Co uciął Gucio? Od kilkunastu lat mieszka w Swarzędzu, jest mamą dwójki dzieci, Jadzi i Dobromira oraz adoptowanego psa Remika. Kocha wielogodzinne spacery i jazdę konną. Napisała około 20 książek dla dzieci, zarówno prozą jak i wierszem. Oto kilka z nich: - Bitelsiaki - Co uciął Gucio - Pokłóciły się poetki o pietruszkę i skarpetki - Zwierzęta i ich mamy - Bajeczki dla synka i córeczki - Dreptak i pępek świata - Myszka Precelka

WIERSZE CHRUM CHRUM Martwiła się Mama Świnka chrząkaniem swojego synka. Chrum chrum, chrum chrum aż do rana i cała noc nieprzespana! - Gardło masz takie różowe, ciekawe co doktor powie? Po chwili bada jej synka pan doktor Jan Wieprzowinka: - Gardło masz bardzo różowe... A teraz głośno Aaa powiedz. - Chrum chrum - powiada prosiaczek, a Mama już prawie płacze... - Proszę, niech pani nie kwiczy, to jest przypadek zwodniczy. Już wiem co jest z pani synkiem. To mi wygląda na świnkę! CIOCIA W PAPROCIACH Nadeszła jesień, odleciał bocian, a ciocia Klocia siedzi w paprociach. Kleszcz się zakleszczył w piszczeli cioci, bo kleszcze lubią w paprociach psocić! Słońce się złoci, ciocia się poci, pot spływa ciurkiem po szyi Kloci. Na cioci siedzi już kleszczy krocie, a ciocia wrzeszczy: - Gdzie wuj?! W namiocie. A namiot wuja stoi przy płocie, a płot się cały zanurza w błocie. Wuj jest w kłopocie i cały w dreszczach I wrzeszczy: - Klociu, gdzie jesteś?! W kleszczach. DUŻE JEST PIĘKNE Każdy pies ma cztery łapy, uszy, ogon (czasem łaty), lecz nie kupuj pieska mini! Psiak powinien być olbrzymi! Tyci mopsik? Toż to szkrabik. Z nim się nawet nie da bawić! Wciąż się trzęsie i choć szczeka, na patyczkach w kąt ucieka! Gdy wielkiego masz pupila, chętniej na dwór dajesz dyla, grywasz w piłkę, ganiasz kotki lub trenujesz skok przez płotki! Ciepły jest jak kaloryfer, szybko przegna katar, grypę, domu przypilnuje godnie, a złodzieja cap, za spodnie! Co? Jamniczek? Chodzić lubi, byle spacer nie był długi, a gdy schody gdzieś zobaczy, to sam po nich wejść nie raczy! Wielkie, miłe, grube psisko łatwiej trzymać jest w uścisku, Z malcem zaś, uważać musisz, bo przypadkiem go udusisz! Nie chcę piesków miniaturek, bo w kieszeniach robią dziurę. Chcę olbrzyma z wieeelkim sercem, w nim miłości jest najwięcej! Do cioci, wuja, mknie już siostrzeniec, zwycięży kleszcze i błota brzemię, wyczyści wuja, odkleszczy ciocię i wrzaśnie: - Ciociu, nie właź w paprocie!

ZAKUPY KANGURKA Skoczył kangur po bułeczki, mleko, kaszę, ogóreczki, jajka, ćwikłę do pieczeni. Schował wszystko do kieszeni i z powrotem, jak bumerang, pomknął szybciej niż pantera. A z kieszeni (tak to było) część zakupów mu ubyło: karton mleka, trzy bułeczki, kasza manna, ogóreczki, tuzin jajek, ostra ćwikła (do skakania nie przywykła!) Kangur skakał z głową w chmurach, a w kieszeni wieeelka dziura! - Gdzie podziały się pyszności? - kangur bardzo się zezłościł. Więc powrócił jak bumerang, i z radością wielką zbierał: karton mleka, trzy bułeczki, kaszę mannę, ogóreczki, tuzin jajek, ostrą ćwikłę. Kupił igłę oraz nitkę, a gdy dziurę zacerował, wszystkie swe zakupy schował. Wsadził głowę do kieszeni... i znów humor mu się zmienił... - A gdzie reszta? Kieszonkowe? Ach, kangurku, płać gapowe! KRÓLICZEK TRUŚ Rzekła mama : - Mój króliczku, usiądź grzecznie na nocniczku. Duży z ciebie kłapouszek czas wyrosnąć już z pieluszek! Rzekł króliczek: - Ach, mamusiu, mnie się wcale nie chce siusiu! Pyszną zajął się kapustą, a w nocniczku ciągle pusto... Rzekła mama: Popatrz, Trusiu, tu należy robić siusiu. I usiadła na nocniczku, a wraz z mamą ród króliczków: dziadek-królik, królik-babcia, tata-królik, ciocia Kłapcia, wujek Kicek, bracia Trusia, nawet sąsiad-królik usiadł. Rzekł króliczek Truś: - Cudownie! Siedźcie sobie tu wygodnie. Ja poszukam gdzieś pieluszek, bo już siusiu zrobić muszę KURA CZY JAJO? Dawno temu jajko kurze chciało stać się bardzo duże, zmieścić w sobie gęś lub strusia... Wreszcie ktoś na jajku usiadł. Siedział tak ze dwa tygodnie, choć mu było niewygodnie, wiercił się jak na torturach i wiesz... to nie była kura! Kura bowiem była w środku, w białku, w żółtku i w zarodku, rósł jej dziób i kurzy kuper. Tak! Widziałam to przez lupę! Pierwsza kura była jajem, więc niech ważnej nie udaje! Ktoś wysiedział ją i tyle, może UFO lub motylek? Sama jaj wysiedzę tuzin, wcale się nie będę nudzić. Krzyknę głośno ko, ko, dak, zrobię dziób... O, właśnie tak! Czekaj, zerknę pod spódnicę... No, to mamy jajecznicę!

MARZENIE PSA Pomyślał piesek: Chciałbym być kotem, na komin wchodzić lub stromy płotek, a spadać tylko na cztery łapy z dachu i z wieży albo z kanapy. Chciałbym, jak każdy porządny kotek, myć się jęzorem, gdy mam ochotę, zawsze własnymi chadzać drogami, a nocą miauczeć pod balkonami. I być postrachem mysiego króla, który ze świtą myszek tu hula! Ja, ta puchata, kocia pułapka, trzymałbym wróbla w swych zręcznych łapkach. Albo radośnie, z mlekiem na wąsach za motkiem wełny po kuchni pląsał... Po co psu takie kocie marzenia? Po co szczekanie w miauczenie zmieniać? Pomyślał piesek: Gdybym był kotem, to ułatwiłoby mi robotę, bo wszystko wiedziałbym o kociakach i to, co koty myślą o psiakach! PSIE BAJKI W psim świecie jest dużo miejsca na bajeczki o mięsach: o królewnie Karkówce, co usiadła na mrówce o bitkach i szaszłykach - walecznych żołnierzykach o rycerzu Serdelku, który zginął w rondelku o czterdziestu zrazikach - straszliwych rozbójnikach o królu Pasztecie, który latał w kotlecie o Baleronie Żeglarzu dzielnym marynarzu o Psim Sercu, jednym świecie, w którym w środku kość znajdziecie. SŁOŃ GRUBASEK Słoń Grubasek jest na diecie, już nie mieści się w gorsecie, wkłada jeansy...trach! I dziura. A w tej dziurze sadła fura! - Od dziś piję tylko soki, niech mi się zapadną boki. Precz frykasy, precz kokosy, słoń mieć musi talię osy! Jeśli schudnę cztery tony będę wielce zachwycony. Teraz, cóż, przez nieuwagę, rozdeptałem moją wagę... Zacznę skakać na skakance, łubu-dubu skoczne tańce. Będę skłonny robić skłony, na siłowni dźwigać tony! Każę swoim wielkim uszom dzielnie bronić się przed tuszą. Będę biegać w każdy wtorek, by być smukły jak szczypiorek. Dzisiaj zrobię sto przysiadów (może zdążę do obiadu), potem wpadnę w melancholię, będę liczył swe kalorie... Ale teraz mi wybaczcie, coś mi tutaj pachnie smacznie... Zdrowo dzisiaj podjem sobie, a ćwiczenia...jutro zrobię.

SZCZUREK ŁAKOMCZUSZEK Szukał szczurek Łakomczuszek w pysznym barszczu z farszem uszek. Uszka pyszne są dla szczurka, szczur do barszczu daje nurka... Pierwsze uszko, drugie uszko... Szur! Szczur szmyrgnął wprost pod łóżko! Czemu szary Łakomczuszek strasznie się wystraszył uszek? Czyż czerwony barszczyk straszny? Uszkiem strzyże? Czoło marszczy? Trzecie uszko, czwarte uszko... Szczur się trzęsie, trzeszczy łóżko, strach się szerzy, szczur się jeży... Czy nietoperz w barszczu leży? Albo wypłosz, czy ropuszka, szczwany jaszczur zamiast uszka? Szczurek mocno się naprężył, strach powstrzymał, wzrok wytężył... Na dnie barszczu zamiast uszek leżał... burak kłapouszek! Szary szczurek zawstydzony jak barszcz zrobił się czerwony. I rzekł burak kłapouszek: - To tchórzliwy Łakomczuszek! ŚLIMAK NA DESZCZU W dzień ponury podczas burzy trafił ślimak do kałuży, deszcz na jego głowę kapie. A psik! Ślimak katar łapie. A tam, w domku, ciepło, sucho, garnek kaszy pod poduchą, ciepły kapeć i piżamka... A psik! To ci niespodzianka! A psik! Drzwi się otwierają. A psik! Drzwi się zamykają. A psik! A psik! Co za katar! Ślimakowi figle płata! - Nos ułatwia mi robotę, i otwiera drzwi pilotem! Klucze? Ani mi się śni. Kicham na zamknięte drzwi! UBRANIE DLA RATLERKA Rozmarzył się pies ratlerek: - Chciałbym piękny mieć sweterek, z czystej wełny, cały w paski, z kieszeniami na kiełbaski, na kosteczki, na serdelki i z kapturem na karmelki. Przydałby się też kożuszek, (bo mi zimno w goły brzuszek), wór skarpetek, ciepłe getry, miękki szalik na dwa metry... Hau! To pudla nie dotyczy, bo on futrem jest na smyczy! Ja, ratlerek, drżę jak witka lub na wietrze cienka nitka, jak pióreczko, jak osika, marzę dziś o nausznikach! Słyszysz? Zęby dzwonią w pysku! Widzisz? Brzuch jak lodowisko! Czujesz? Sopel, nie ratlerek! Biegnij dziergać mi sweterek! - Kiedy szedłem po zakupy, klucz mi zginął od skorupy. Teraz stoję jak słup soli. A psik! Już mnie gardło boli. Kichnął ślimak z całej siły, patrzy...drzwi się otworzyły! A psik! Teraz zamek ślicznie zamknął się automatycznie.

UCHOLUDEK Spacerując w leśnej głuszy nadepnęłam czyjeś uszy. Pisk wydobył się spod ściółki, a wraz z piskiem wielkie czułki... - Skąd ty jesteś? - pytam stwora. - Ja? Z planety Wora Wora. I, tak mówiąc między nami, stwór uśmiechnął się... uszami! Nie miał trąby ani nóżek, tylko śmieszne uszy w górze, tak ogromne jak dwa worki! I gryzł nimi muchomorki! Ufoludki są zielone? Ten był srebrny! Bezogonek! A gdy się wcisnęło guzik, to uszami... dawał buzi! Nagle wydarł się: - Azooorek! Odskoczyłam w sama porę, bo spostrzegłam srebrną budę, z której wyszedł... ufopudel! Kiedy grzybów kilo zjedli, do kosmicznej budy wsiedli i, tak mówiąc miedzy nami, odlecieli wraz z uszami! CHORA ZIEMIA Przyszła Ziemia do doktora: - Ach, doktorze! Jestem chora. Znów zatrułam się śmieciami, kaszlę brzydko spalinami, w gardle sadzę mam z kominów, w oczach pył i łzy od dymu. Och, doktorze! Tracę kolor, brudne lasy bardzo bolą, nafta w morzach, chore ptaki i zatrute chemią ssaki. Rozwój świata tak mnie męczy, że straciłam wstęgę tęczy! Ciągle płaczę kwaśnym deszczem. Co mnie złego czeka jeszcze? Spójrz na roześmiane dzieci, na stokrotki, na motyle i odetchnij choć przez chwilę... ŚMIECIOWY WYŚCIG Wpadły śmieci na boisko. - Jak tu brzydko! Jak tu czysto! Trzeba więc nabałaganić, trawę obsiać ogryzkami, kosz przewrócić, wylać soczek Ach! Śmiecenie jest urocze! Wnet stanęły na wybiegu. Trzy, dwa, jeden start do biegu! I na cztery świata strony biec zaczęły maszkarony: stara puszka, z jaj wydmuszka, szkło z butelki, dwa serdelki, stare buty, ostre druty, jakieś szmaty, szczypta waty i czterdzieści cztery tony paczek z chipsów (tych solonych). Kto je sprzątnie? Ojej! Rety! Zaraz dotrą tu, do mety! Uff na przerwę wyszły dzieci i zgarnęły wszystkie śmieci. Jak tu pięknie! Jak tu czysto! To na medal jest boisko! Doktor zbadał ziemską kulę, zaszył ozonową dziurę i powiedział: - Słońce świeci!

WIELKI APETYT Kosz na śmieci ma apetyt, ale pusty jest, niestety. Trzeba mu napełnić brzuszek wielką górą srebrnych puszek, patyczkami od lizaków, torebkami po szpinaku, starym kapciem i plastikiem Kosz jest wiecznie głodnym smykiem! A gdy naje się do syta, to o deser was zapyta. Więc mu dajcie stos papierków od batonów i cukierków! To szczególnie mu smakuje, zatem powie wam : - Dziękuję! KUCYKI Mam na głowie dwa kucyki, bardzo mi jest w nich do twarzy, często kopią i wierzgają, kto wie, co się jeszcze zdarzy? Kiedy skaczę, one ze mną, latem bawią się na łąkach, a czasami dla zabawy noszą wstążki na ogonkach. W nocy, kiedy śnię o gwiazdach, te kucyki nie śpią wcale, wymykają się do lasu, by wygrywać wyścig w cwale! ZAKOCHANY KONIK Pewien konik się zakochał, przestał skakać, wzdycha, szlocha, gra na skrzypcach smętne nuty, piąty raz pastuje buty, nosi krawat, spodnie w kanty, przestał jadać konserwanty, robi dziennie cztery pompki (chociaż śmieją się biedronki!) W sercu czuje tylko wiosnę i liściki śle miłosne: Moja Piękna! Niech obłoki cudne twe ozdobią loki, a bławatki i rumianki szyję Ci oplotą w wianki. Choćbyś była zezowata, będziesz dla mnie pępkiem świata, moim światłem, barwą tęczy, pragnę z Tobą się zaręczyć! A co na to ukochana? Odpisuje: Proszę Pana! Jaki pępek? Jaka tęcza? Nie chcę z Panem się zaręczać! Konik polny mężem klaczy? Śmiechu warte! Pan wybaczy... Gdy uczesać chcę się w koczek i już szczotkę trzymam w dłoniach, kładą mi na głowę toczek, w jakim jeździ się na koniach! Wykrzykują Ihhaaa, ihhaaa!, tupiąc od samego rana i zmieniają moje włosy w wysuszoną kopę siana! Pytam grzecznie swą fryzurę: - Kto tak hasa mi nad głową? - My! - kucyki rżą radośnie. - Może wolisz koński ogon?

OSIOŁEK Siedzi osioł w oślej ławce, puszcza oko i latawce, w atramencie macza nogę i kopytkiem bęc! w podłogę. Ośle, przestań! To nie żarty! Ale osioł jest uparty... Strzyże uchem wycinanki i na oślep tnie firanki, papier zwykły i techniczny wnet zamienia w pył kosmiczny. Fe, uparciuch! Fe, łobuziak! Lista uwag się wydłuża: Osioł ryczy. Osioł kwiczy. Osioł chyba wyszedł z dziczy! grzbietu konia się nie boję! W mig ujarzmił koni stadko, wielki rów przeskoczył gładko, sprawił, że najdzikszy mustang słodko go całował w usta! Super kowboj! Na rumakach jak na pchełkach w górę skakał! Zdobył laury i medale, siodła nie używał wcale... Czy to czary? Czy to cuda? Jak to mogło mu się udać? Co wymyślił ów zwycięzca? Zamiast siodła miał... pampersa! Nie pomaga ławka ośla? Osioł w niej nie wydoroślał? Osioł nie chce już do szkoły? Więc niech dźwiga w świat toboły! I od wieków nasz osiołek myśli: Mogłem skończyć szkołę... SIODŁO Kowboj biega jak w ukropie, wrzeszczy, sapie, wierzga, kopie! Zgubił siodło i łzy leje. - Koń bez siodła? Oszaleję! Już zaczęły się zawody: skok przez płotki, skok do wody, ujeżdżanie dzikich klaczy... Ale kowboj jest w rozpaczy! Umie jeździć tylko w siodle, więc się teraz czuje podle. - Co tu robić? Wstyd i hańba! Nie oswoję dziś mustanga! Nagle wpadł na pewien pomysł, pobiegł do drzwi jak szalony, a gdy wrócił, to jak z procy na grzbiet konia dziarsko wskoczył! - Nie ma siodła? Nic nie szkodzi. Zaraz będę tu dowodził! Urodziłem się kowbojem,

ŹREBACZEK Czy to bajka, czy nie bajka? Źrebak wykluł mi się z jajka! Stanął na cieniutkich nóżkach, wyprostował małe uszka i zawołał: Kukuryyykuuu! - To pomyłka! Źle, koniku! Nie jest z ciebie żaden kogut. Jesteś koniem! Oto dowód: masz kopyta, długi ogon, zamiast frędzli, włos pod brodą, nie masz dzioba tylko chrapki, (jak u mamy twej i babki), nosisz piękną, końską grzywę, galopujesz w świat bez skrzydeł i z kurami nie chcesz gadać... Po co więc ta maskarada? Chciałbyś nudzić się w kurniku? Źrebak na to: Kukuryyykuuu! ZEBRA Kiedy światło jest zielone każdy mówi: oto zebra, po niej przejdź na drugą stronę. Lecz mnie łapie straszna febra. Jakże mogę deptać zwierzę i po pasach zebry człapać? Przecież zebra, ja w to wierzę, zaraz zacznie głośno płakać! I zawoła: Hej, dzieciaki, cóż wam winne me pasiaki? Kto nadepnął mój ogonek, by na drugą przebiec stronę? Kto się potknął o kopytko, gdy przebiegał po mnie brzydko? Ja chcę każdej zebry bronić, więc spróbuję ją zasłonić! Lecz czy zdołam bez krępacji przejść po słoniu w tej sytuacji... Więc kolejny raz tłumaczę: - Zamiast kurek ganiaj klacze! Nie jest z ciebie żaden kogut. Jesteś koniem! Oto dowód: kogut łyk! ziarenko z rana, a ty żujesz kopę siana, chętnie liżesz grudkę soli, kogut zaś dżdżownicę woli... Chcesz robaka przed zaśnięciem? Co za osioł! To nieszczęście! Koń nie chodzi chodzi spać z kurami, idź pobiegać z kolegami! Rusz z kopyta! Wio, koniku! Źrebak na to : Kukurrryyyku! Czy to bajka, czy nie bajka? Sprawdzaj, zanim kupisz jajka...

WSZĘDZIE Rety! Wszędzie widzę konie! W telewizji, na balkonie, w piaskownicy, na ulicy, w wannie z pianką, za firanką, w leśnej głuszy, w cieniu gruszy, wszędzie grzywa, ogon, uszy! Czy wam też się to przydarza? Lepiej pójdę do lekarza... Puk, puk... wchodzę: - Ach, doktorze! Może pan mi dziś pomoże... Ale cóż to? Nie, nie wierzę... To nie doktor tylko zwierzę! Śmieszne chrapy, końska głowa, coś ukradkiem pod stół chowa... To kopyta! I podkowy! Koń doktorem? Nie mam mowy! Nadal wszędzie widzę konie: w telewizji, na balkonie, w piaskownicy, na ulicy, w wannie z pianką, za firanką, w leśnej głuszy, w cieniu gruszy, wszędzie grzywa, ogon, uszy! Do lekarza już nie dzwonię. Może... sama jestem koniem?! Gdy się coś takiego zdarza, pędzę do weterynarza! KONIE W SALONIE Do salonu na pedikir przyszły kłusem dwa koniki. Pierwszy stuknął kopytkami, po czym zarżał: - Proszę pani! Chcę mieć nogi jak modelka, chodzić w letnich pantofelkach, na kopytkach nosić gwiazdki, kropki, kratkę albo paski. Lubię tipsy w końskich barwach: kasztan, biały lub musztarda. Pragnę wtopić w swe podkowy sto ozdóbek brokatowych. Chcę mieć lakier! Cóż, że drogi.- i na stół wystawił nogi Drugi konik rzekł nieśmiało: - Tobie coś się pomieszało Nie wiesz, gdzie się dba o konie? U kowala, nie w salonie! Więc się stąd zbierajmy migiem! Przepraszamy za fatygę... CYRKOWY KONIK Spójrzcie, tam jest koń w przebraniu! Ma krawacik fioletowy, żółte spodnie z falbankami i kwiat bzu na czubku głowy! Umie stać na tylnych nogach i ogonem kręcić młynka lecz gdy dzieci biją brawo, to u konia smutna minka... Chciałby hasać po równinach, gonić ważki i motyle, koński łeb wygrzewać w słońcu, paść się w trawie choć przez chwilę. W cyrku musi biegać w kółko, kopać piłkę, tańczyć tango, a on marzy o pastwiskach, tam, gdzie raj jest dla mustangów. Więc, gdy spotkasz w cyrku konia szepnij cicho mu do ucha: - Życzę ci, byś biegał wolno! Koń z uśmiechem cię wysłucha.

KRÓLIK DŻOKEJ Królik chwalił się od rana: - Dżokej ze mnie wyśmienity! Umiem jeździć na barana na koniku jabłkowitym! Wskoczył zręcznie na rumaka, ale koń go strącił zadkiem, i chciał ugryźć nieboraka łapiąc pyskiem za łopatkę! Królik znów chciał dosiąść konia, pazurkami chwycił wodze, nogi oparł na strzemionach i bęc! leży na podłodze! Po raz trzeci skoczył w górę, mocno się uczepił grzywy, lecz łup! jak pechowy nurek trafił wprost na krzak pokrzywy! Zdenerwował się króliczek! Cap! zębami końskie ucho. - Ja już z tobą się policzę! To nie ujdzie ci na sucho! Skoczył Spadł! I stłukł siekacze chlipie, wzdycha, jęczy, płacze Koń spode łba łypnął okiem. - Królik? To dopiero heca! Nie widziałem, stałem bokiem, myśląc, że mam gza na plecach KOŃ U FRYZJERA Przybiegł konik do fryzjera. - Proszę ostrzyc mnie do zera. Wciąż mam grzywę rozczochraną, chcę być łysy jak kolano! Grzywka wszystko mi zasłania, to jest nie do wytrzymania! Fryzjer zgrabnie usiadł w siodle i chciał konia ostrzyc modnie. Cap! nożyczki, cap! grzebyczek. - Zaraz zetnę ten trawniczek! Koń z radości wierzgnął nogą i suszarką dmuchnął w ogon, pogryzł szczotki i lokówki, lustro rozbił na połówki, wylał dziesięć farb do włosów, (pomalował kilka osób!), szybko chciał im umyć głowy, lecz za twarde miał podkowy, do łazienki kłusem pognał, płyn do włosów wypił do dna, potem zad lakierem spryskał, cukier w kostkach wziął do pyska, przeżuł grzebień, zjadł stoliczek, pewną panią cmok! w policzek, strącił szampon i odżywkę, wreszcie fryzjer ciachnął grzywkę! -Ihhha! Ihhha! krzyknął konik, bo świat nagle się odsłonił! Wreszcie przejrzał koń na oczy, lecz bałagan go zaskoczył. - Jaki brzydki świat bez grzywy!- wrzasnął koń i zwiał w pokrzywy. Tam się fryzjer pokłuł szpetnie... Więcej grzywy nie obetnie! KUCYK Kucnął kucyk na kocyku (taki zwyczaj u koników). Po galopie, cwale, kłusie kucyk kucnąć sobie musi. A jak kuca, to nie jedzie tylko myśli o obiedzie... Pachnie mu na kocu siankiem, owsem, trawą i tymiankiem. A gdy będzie kucał ładnie może kostka cukru wpadnie? Kiedy kucyk się wykuca, łapie świeży oddech w płuca i z kopyta rusza w chwale, zdobyć złoty medal w cwale! Potem znowu będzie kucał, więc mu ciszy nie zakłócaj! Ja poszukam gdzieś pieluszek, bo już siusiu zrobić muszę

KRÓLIK U DENTYSTY Chrupał królik marcheweczkę, tarł na wiórki, ciął w kosteczkę. Miał w gryzieniu tyle krzepy, że wyciskał soczek z rzepy! - Cóż tam orzech albo suchar! Ja bym zębem stal rozłupał! I choć zębów swych nie myję, bez dentysty jakoś żyję. Kicam, chrupię, chrupię, kicam i nie straszna mi próchnica! Umiem zrobić w drewnie dziury, strzęp z kanapy, z krzeseł wióry! Stół dębowy i panele siekaczami na pył zmielę! Tak! W gryzieniu jestem dobry jak wiewiórki albo bobry. Zęby nigdy mnie nie bolą! Niech się schowa stomatolog! Kicam, chrupię, chrupię, kicam i nie straszna mi próchnica! Królik pewnie pękłby z dumy, gdyby nie kawałek gumy Guma słodka jest i miękka, lecz klejąca i podstępna. Masz tu szczotkę, szoruj zęby! I po marchew goń, w te pędy! Królik zrobił, co należy, patrzy w lustro i nie wierzy. - Znów czyściutkie mam mleczaki!- krzyknął głośno skacząc w krzaki. Przyniósł marchwi, co nie miara i z dentystą zjadł je zaraz! Kicam, chrupię, chrupię, kicam i nie straszna mi próchnica! PIESEK Gonił piesek swój ogonek: pies w tę, ogon w drugą stronę. Pies za łóżkiem się przyczaił, a ogonek merda dalej... Złap mnie, złap mnie, goń mnie, goń! Piesek hyc, doskoczył doń. Lecz ogonek się podwinął i pieskowi się wywinął. Piesek bardzo groźnie warknął i ogonek pyskiem szarpnął! Jak myślicie, co się stało? Kogo bardziej zabolało? Przykleiła ząb do ząbka, zgryz do zgryzu, wąs do wąsa! Posklejały się siekacze. A co na to królik? Płacze! Już nie chrupie, już nie kica, teraz grozi mu próchnica! Przydałby się stomatolog, bo sklejone ząbki bolą! Guma trzyma, nie chce puścić! Wzięła pyszczek w słodki uścisk! Wnet przykicał pan dentysta: - No, tak. Sprawa oczywista.

POSTRZYŻYNY SZPICA Pies szarmancki, szorstki szpic chciał szykownie sierść psią strzyc, na wierzchołku modny jeżyk - wieczny przebój psiej młodzieży. Spec już strzyże, a tu hyc, pchła na szpicu, jak pchłę strzyc? Pchła szachrajka, szumowina w szpica miesza postrzyżynach! Wstrząsnął szpicem dreszcz rozpaczy, ostrzem kłów się wkłuł jak haczyk, wnet szachrajkę szpetną uszczknie, cap, za nóżki pod pchlim brzuszkiem! Zaiskrzyło w sierści szpica, przeszła szczekań nawałnica, i psiej żuchwy ściegiem ostrym szpic chciał pchłę szachrajkę ostrzyc. Wrr, aż przysiadł szpic z wrażenia: Pchła królową jest strzyżenia! Bo strzępiona psim kłem szelma już przepiękny kok na żel ma! Na zmierzwioną sierść u szpica psiego wstydu, brzdęk, przyłbica... JAAAAAAAAAAMNIK Zwiedzam świat na krótkich nóżkach, czasem włażę ci do łóżka, jem gazety na śniadanie, kiedy lewą łapką wstanę. Jeśli zechcesz, będę wilkiem, psem obronnym lub pupilkiem, który leży na tapczanie i zaraża cię ziewaniem. Mogę cię odnaleźć w tłumie, bo twój ślad wywąchać umiem, zjadam kapcie do połowy, byś nie musiał kupić nowych, bardzo wdzięcznie zadkiem kręcę manewrując na zakręcie, zawsze myję swoją miskę by się przejrzeć w niej psim pyskiem.. Proszę, doceń me zasługi, tylko nie mów na mnie długi... PSI SPADEK Wpisał się mały jamniczek do Psiej Księgi Skarg i Życzeń: Najpokorniej ubolewam nad tym, że oblewam drzewa. Ja rozumiem, murek, kamień... wtedy zasad psich nie łamię. Ale dęby? Lub akacje? Czy to są psie ubikacje? O, psia kostka... Szanuj zieleń! Napis widzę, ale leję! Czemu przodek psiapsiadadek pieski mi zostawił spadek? Taki jestem pełen skruchy, że nie wyjdę bez pieluchy! PSINA Na wsi w zimie dobrze psinie, psina budę ma i imię, a przed budą stoi miska, ślina leci psinie z pyska... Bo w tej misce same cuda, może dziś się podjeść uda! Nos do miski wkłada psina i zaczyna cuda wcinać, lecz to nie jest psiny miska, bo w tej misce koci Whiskas! Na wsi w zimie dobrze psinie, gdy się szczegół ten pominie...

PSI KOSMOS Do księżyca szczeknę sobie, wszechświat psi mym hau ozdobię i zamerdam swym ogonem tam, gdzie gwiazdy rozświetlone, tam, gdzie Wieki Wóz, a przed nim biegnie zaprzęg psów podniebnych. Westchnę hauu i psie życzenie wnet uleci ponad Ziemię. A gdy spadnie kość z Księżyca psia się wyda tajemnica... Bo na Marsie psy kundelki jedzą gwiazdy i serdelki, a tam, gdzie planeta Pluton kości chrupie piesek Pluto. Wenus rajem jest dla mopsów, (mają budy z pysznych klopsów). Neptun to planeta kotów, tam psy mają moc kłopotów! Za to Jowisz i Merkury to kaszanki wielkie góry. Nawet tam, gdzie Mleczna Droga psia powita cię załoga. A na Ziemi? Psów najwięcej! Liżą nosek twój i ręce... DUCHY My jesteśmy straszne duchy strasznie wielkie łakomczuchy Kiedy my robimy "Buch" znaczy to, że głodny duch. Kiedy my robimy "Haaa" w brzuchu aż nam z głodu gra. My jesteśmy straszne duchy strasznie chcemy zjeść racuchy. Kiedy my zrobimy "Trach" to się z racuchami zjaw. Kiedy my zrobimy "Mniam" strrrasznie smakowało nam! My jesteśmy dobre duchy, no po prostu ciepłe kluchy! NA HALI Zawodzi owca i baran kwili "Czemuście szpetnie nas ogolili? Gdzie się podziała piękna wełenka, cud elegancji, komfort ciepełka? Jak teraz mamy po hali hasać? Na golasa?" Trzęsie się owca i baran drży, na goło chodzą od wielu dni. "Gdzie się podziewa nasz góral z hali, dobry opiekun, pasterz owczarni?" Jak teraz mamy po hali hasać? Bez juhasa?" Cieszy się baca, juhas weseli, na widok wełny wprost zbaranieli! Gdzie się podziali mądrzy górale, może im rozum nie wróci wcale? Jak teraz będą po hali hasać? Na golasa? Na szczęście zdolna żona bacy na drutach robi swetry, że cacy. Starczy tych swetrów i dla górali i dla baranów gołych na hali... POŚLIZG Dzień po dniu, z uporem oślim wpadam w niepohamowany poślizg Wpadam jak śliwka wprost do kompotu i mam przez poślizg trochę kłopotów. Zjeżdżam na sankach albo na nartach, choć dziura w spodniach jest już wytarta. Na pupie, w grupie, na łeb na szyję, - cud, że po ślizgach tych jeszcze żyję! I z góry na dół na zelówkach, zjadę i stanę Krupówkach i dzień po dniu, z uporem oślim każę podeszwom wpadać w poślizg! Cieszy mnie nawet plama oleju, kiedy się ślizgam krzyczę "ojeju"! Na lodowisku i na parkiecie, ślady poślizgów moich znajdziecie. Ale nie lubię, gdy wpadam z rana w poślizg na skórce od banana!

OGŁOSZENIE Uwaga, uwaga wygłaszam orędzie: Niechaj tak się stanie i niechaj tak będzie. Wprowadzam dziś w życie te zasady nowe dla wszystkich komarów wprost obowiązkowe! Niechaj w mym rejonie aż po ziemi krańce cały ród komarów zakłada kagańce! Uprasza się wszystkich krwiodawców na świecie, aby nie drażnili już komarów w lecie! KANGURZYCA Kangurzyca w swej kieszeni niesie budyń dla jeleni, ryż dmuchany dla kucyków, miskę smalcu dla królików, kisiel z kapuścianej głowy, (kozi przysmak narodowy), słodka sól i słony cukier oraz z pokrzyw kwaśny lukier. Niesie także kość dla mrówek, dla wróbelków sznur parówek, tort z musztardy dla kociątek, do herbaty zimny wrzątek, dwa twarogi dla stonogi, gar ślimaków na pierogi, żur dla kur i bób dla świnek, bigos z mlecza, pieprz i kminek! Kangurzyca w swej kieszeni dźwiga ciężar nie z tej ziemi! Całą noc ma się tak trudzić?! Nie!!! Więc muszę ją obudzić CHÓR ZWIERZĄT Wczoraj rano gul-gul indyk z kurą ko-ko wszedł do windy, Potem weszły hau-hau psiaki, cztery raki (tak dla draki), pies ponaglił miau-miau kotka, żeby także wszedł do środka, krowa mu-mu weszła z lewej, koza me-me jak wejść nie wie, baran be-be też się wcisnął, aż kurczaczek pi-pi pisnął, komar bzz-bzz wlazł cichutko, ukrył się za kozią bródką, wróbel ćwir-ćwir w tłum zaćwierkał, lis na gąski gę-gę zerkał, kucyk kucnął w samym rogu, koń icha-cha stał na progu, świnkę chrum-chrum ktoś podrapał, kotek miau-miau dał drapaka, ptaszek kukał kuku-kuku kryjąc się za stadem kruków, kaczor kwa-kwa dziób otworzył, sowę hu-hu już sen zmorzył, a mrówkojad siadł na jeża, z czego się kukułce zwierza, bociek kle-kle dziobem kłapnął, bo chciał żabkę kum-kum capnąć, pracowite szopy pracze cap! za kwa-kwa kupry kacze, ślimak chciał udawać kurę, lecz od myszki dostał burę, nosorożec się nie zmieścił, bo tłum już się nie mógł ścieśnić, wąż zasyczał sssss i uciekł, ślizgiem zwinnym po kogucie, kogut zapiał - Kukuryku! Sen się skończył I po krzyku.

POCZĄTEK - Co było pierwsze: kura czy jajo? - żółte kurczaczki mamę pytają. Kura pazurkiem skrobie wykresy, wzory chemiczne, esy floresy, gdacze i móżdżek wysila kurzy, a dzieciom czas się dłuży i kurzy Na nic tabele, na nic gdakanie, więc męża woła: - Ko, ko, kochanie, jaki był świata tego początek? Tata podchodzi do swych kurczątek. - Co było pierwsze: kura czy jajo? - żółte kurczaczki tatę pytają. Tata szykuje mądrości dowód, staje i mówi: PIERWSZY BYŁ KOGUT. HIPOTERAPIA Każde dziecko marzy o tym, by przytulić się do zwierza. Do jakiego? Sama nie wiem Do pająka? Nietoperza? Nie! To musi być zwierzaczek ciepły, miły i przyjazny, z którym można dreptać w kółko lub trenować śmieszne jazdy. Które zwierzę nas udźwignie i jest miękkie jak aksamit? Może puma lub tygrysek? Stop! Postraszą nas zębami! Pewien hipoterapeuta Zna odpowiedź i nie skłamie, bo pomaga chorym dzieciom jeździć na hipopotamie? Czy to właśnie gruby hipcio daje dzieciom ruch i zdrowie? Czy na niego można wsiadać? Proszę, niech pan nam podpowie! Pan uśmiechnął się pod wąsem i zawołał: Hej, rumaki! Kończcie owies jeść i siano, bo pojeździć chcą dzieciaki! To nie hipcio tylko konik tuli dzieci do swej grzywy, a gdy wiezie je na grzbiecie, każdy maluch jest szczęśliwy! STWÓR Sfrunął z nieba stwór skrzydlaty Czy to ważka, czy to motyl? Siadł w ogródku, wącha kwiaty i zaczyna śmieszne psoty: zjada marchew, depcząc natkę, parska głośno na sąsiadkę, krąży w sieni pod okapem, nogą kreśli gwiezdną mapę, szuka smaku w stogu siana, wozi pranie na barana, czasem na kredensie siada, cukier w kostkach z szaf wyjada, liże szyby, straszy koty Ojej! Same z nim kłopoty! Więc gdy już nastała ciemność, cicho, jak malutka myszka, drżąc ze strachu przed nieznanym, do sypialni stwora przyszłam Słodko spał na lewym boku i był piękny jak obrazek, otulony w srebrne skrzydła stwór, okazał się Pegazem! Pegaz to jest koń skrzydlaty, który mieszka w gwiezdnej stajni. Więc ja psoty mu wybaczam, bo to koń jest nadzwyczajny! KOŃSKI TELEGRAM Przyjdź koniecznie dziś na łąkę. STOP Koński ogon miej i wstążkę. STOP Niech wiatr grzywę końską chwyta. STOP Cudzie Gniady, rusz z kopyta. STOP Włóż podkowy i przycwałuj. STOP W koniczynie mnie pocałuj. STOP Bo dla Ciebie dziś na łące STOP Polne kopnie dadzą koncert. STOP Twój Siwek

DYSKDŻOKEJ Gra muzyka, koń się śmieje, bo ten koń jest dyskdżokejem. Każdej nocy w Klubie Grzywa sto rockowych hitów grywa, puszcza płyty, zmienia rytmy, słuch muzyczny ma wybitny! Szust! ogonem. Łup! kopytem. Rety! Ósmą potłukł płytę! Dziś już nie jest dyskdżokejem, lecz jak koń się ciągle śmieje. KARUZELA W lunaparku co niedziela mknie galopem karuzela. Rży i parska, gna i prycha, w głos śpiewając: Iha-ha! Iha-ha!. Klacz za klaczą, koń za koniem depczą sobie po ogonie, para bucha z ciepłych chrapek, żółty kucyk śmiesznie sapie! Żółty kucyk? Nadzwyczajnie! Nie ma takich w żadnej stajni. A następny jest różowy i kraciaste ma podkowy! Julka siedzi mu na grzbiecie, z barwnej grzywy tęczę plecie, za nią Kacper, kowboj mały na rumaku w kropki całym! Jaś przegonić chce Bartosza, który konia w cętki dosiadł, za nim Karol i Hubercik Ten to się dopiero wierci! Dzieci nie chcą zwolnić tempa, choć koniki idą stępa. Może siankiem je zachęcić, by się żwawiej chciały kręcić? Niechaj znów, jak co niedziela, rusza konna karuzela: klacz za klaczą, koń za koniem, pędzą w kółko w jedną stronę! KONIE W SALONIE Do salonu na pedikiur przyszły kłusem dwa koniki. Pierwszy stuknął kopytkami, po czym zarżał: Proszę pani! Chcę mieć nogi jak modelka, chodzić w letnich pantofelkach, na kopytkach nosić gwiazdki, kropki, kratkę albo paski. Lubię tipsy w końskich barwach: kasztan, biały lub musztarda. Pragnę w topić w swe podkowy sto ozdóbek brokatowych. Chcę mieć lakier! Cóż że drogi I na stół wystawił nogi Drugi konik rzekł nieśmiało: Tobie coś się pomieszało Nie wiesz, gdzie się dba o konie? U kowala, nie w salonie! Więc się stąd zbierajmy migiem! Przepraszamy za fatygę KONIE NA BIEGUNACH Dziś na lekcji geografii poruszono nowy temat: Czy ktoś żyje na biegunach, tam, gdzie już zamarza Ziemia? Ja wiem! Hen, hen, na północy, dni są krótkie jak skarpetki, na południu wręcz przeciwnie, jasne, długie jak spaghetti Żyją tam polarne misie, foki, morsy i pingwiny oraz konie na biegunach, które się nie boja zimy. Kiedy Ziemia się obraca, cały świat na głowie staje, konie śmiesznie się bujają, przekręcając patataje: Tapataj, patataj, patataj Pani na to: Ach, nie bujaj! Lepiej czytaj książki. Dwója!

NOCNY MAREK Ach, rozkosznie czuwać nocą, patrzeć, jak się gwiazdy złocą, pić szklankami Mleczną Drogę (zdrowsza jest niż mleko krowie!). Kiedy noc usypia wszystkich, ja mam w oczach dzikie błyski, robię ciasto na pierogi, myję okna lub podłogi. W nocy lubię witać gości, z psem Hultajem grywam w kości, czytam lub dryluję wiśnie, póki dzionek nie rozbłyśnie. Rankiem kładę się w piżamce na kanapie lub leżance i zasypiam w mig jak kamień. Może koło pierwszej wstanę Lepiej budzić się w południe, wtedy nie jest już paskudnie; ptaszki wstały, słońce świeci, MPO wywiozło śmieci A tak mówiąc miedzy nami, jeśli chodzisz spać z kurami, w końcu zaczniesz tak jak one znosić jajka na sadzone! BIEGUSIEM NA BIEGUN Kiedy zima żegna wszystkich, bałwan wsiada do walizki i przenosi się na biegun. Tam się będzie taplał w śniegu! Lato spędzić tu? O, zgrozo! W ciemnej chłodni go zamrożą lub w lodówce, wśród nabiału, będzie topił się pomału. W chłodni nudno jest i cicho, czasem skrzypnie mroźne licho lub awaria się przydarzy zamiast mrozić, zacznie żarzyć! Więc na biegun wśród zamieci bałwan sankolotem leci, aby wraz z polarnym misiem chrupać zamrożony kisiel. Tam bałwanek i pingwiny rzeźbią w lodzie głupie miny, długie listy piszą morsem lub dla foki szyją gorset. Często bawią się w a kuku lub strzelają śniegiem z łuku, łowią śledzie i łososie, lato w mieście mają w nosie! UCHOLUDEK Spacerując w leśnej głuszy, nadepnęłam czyjeś uszy. Pisk wydobył się spod ściółki, a wraz z piskiem wielkie czułki - Skąd ty jesteś? pytam stwora. - Ja? Z planety Wora Wora. I, tak mówiąc między nami, stwór uśmiechnął się uszami! Nie miał trąby ani nóżek, tylko śmieszne uszy w górze, tak ogromne jak dwa worki. I gryzł nimi muchomorki! Ufoludki są zielone? Ten był srebrny! Bezogonek! A gdy się wcisnęło guzik, to uszami dawał buzi! Nagle wydarł się: - Azooorek! Odskoczyłam w samą porę, bo spostrzegłam srebrną budę, z której wyszedł ufopudel! Kiedy grzybów kilo zjedli, do kosmicznej budy wsiedli i, tak mówiąc miedzy nami, odlecieli wraz z uszami!

A TO PECH Ach, poproszę szklankę wody, lód na czoło dla ochłody, bo dziś jest trzynasty, piątek! Włosy z głowy rwę i wątek. Gdzie skarpetki? Są pod łóżkiem Nie! Znalazłam tam pietruszkę! Mleko kipi, radio trzeszczy, klucz się w zamku znów zakleszczył. Drogę mi przebiegły koty, same czarne Oj, kłopoty! Może mi przyniesie szczęście ten kominiarz na zakręcie? Gdzie jest guzik? Och, niestety, dzisiaj wszystko mam na rzepy. Z torby mi wypadła szminka, pies ją porwał! To nie szynka! Pędzę, lecę za tramwajem, choć przystanek ma, nie staje W błocie grzęzną oba buty. Jest autobus lecz zepsuty! A ty do mnie dzwonisz właśnie, trzynastego o trzynastej: Ach, to mój szczęśliwy piątek! Nie masz pecha? To wyjątek! JAJECZNICA Dawno temu jajko kurze chciało stać się bardzo duże, zmieścić w sobie gęś lub strusia. Wreszcie ktoś na jajku usiadł Siedział tak ze dwa tygodnie, choć mu było niewygodnie, wiercił się jak na torturach, ale to nie była kura! Kura najpierw była jajem, więc niech ważnej nie udaje! Ktoś wysiedział ją i tyle może UFO lub motylek? Jajo to był prapoczątek kur, kogutów i kurczątek. Jajo zawsze było pierwsze! Nawet piszą o tym wiersze. Chcesz? Usiądę tu na jajach, niech z nich wyjdzie kurcząt zgraja. Krzyknę głośno ko, ko, dak, zrobię dziób O, właśnie tak! Czekaj, zerknę pod spódnicę No, to mamy jajecznicę! LUSTERECZKO, NIE KŁAM PRZECIE! Lusterko to zwykły kłamczuszek, złośliwie powiększa ci brzuszek, wydłuża twój nos o centymetr i mierzwi niesforną czuprynę! Twym spodniom przygląda się bacznie, wołając: - Wyglądasz pokracznie! Z radością zniekształca ci nogi, a uszy zamienia w pierogi! Lusterko dla zwykłej zabawy pomiesza but lewy i prawy i tak uczyni cię gapą, że lewą przywitasz się łapą. Okrutnie cię zwodzi i mami, rozśmiesza małpimi minami, choć mięśnie masz niczym tic-taki, w siłacza cię zmienia dla draki! Więc jeśli chcesz puścić mu oko, to namyśl się wcześniej głęboko. Ona bowiem była w środku, w białku, w żółtku i w zarodku, rósł jej dziób i kurzy kuper. Zobaczyłam to przez lupę!

MOKRA WODA W deszczowe noce i dżdżyste ranki słucham jak beczą chmury-baranki, Kropla za kroplą wpada mi w ucho baran nie może beczeć na sucho! Woda być musi mokra i płynna, spływać w dół rzeki, ciurkać po rynnach, Nie wolno wody na siłę suszyć, bo wtedy Bałtyk nam się pokruszy! Gdy jej zabraknie, wiesz, co się stanie? Nie będziesz puszczać mydlanych baniek, a kiedy powiesz mleka poproszę, dostaniesz biały, kleisty proszek! Zamiast popływać kraulem lub żabką, będziesz w basenie grzebać łopatką! Woda pomaga wszystkim brudaskom opłukać nogi z szarego piasku, może napoić spragnione psiaki lub wyszorować tłuste prosiaki. Potrafi podlać pola i lasy, a suszą wodę tylko głuptasy! Miotła Na podwórku czarownicy wciąż się kręcą elektrycy. Znów froterkę muszą łatać. A dlaczego? Nie chce latać! Taki pojazd to atrapa! Dywan sprząta niczym gapa, wciąż się psuje, trzeszczy, zgrzyta, nawet pcheł już nie chce chwytać! Tylko miotły staromodne są naprawdę niezawodne. Miotła z drewna to nie wiecheć, na niej można w świat polecieć! Lecz by wiedźmy mogły hulać, nieodzowna jest mikstura: rechot żaby, szczypta soli, litr maślanki, paczka moli, sterta kłaków (z wilkołaków) I coś jeszcze? Tak! Dwa kleszcze! Tego potrzebuje miotła. A froterkę szust, do kotła! Po co wiedźmie anemiczna frotereczka elektryczna? Wstyd jest miotłą zmiatać brudy. To na pudy zwykłe nudy. Pasy zapnij, siedź na drągu, a przegonisz gwizd pociągu! Miotła w korkach stać nie musi, zapach spalin jej nie dusi. Z miotłą dotrzesz tam, gdzie gwiazdy Tylko pokaż prawo jazdy! GDZIE ZIMUJĄ RAKI? Gdy nadchodzi sroga zima, nic już raków nie powstrzyma. Tyłem idą w dwuszeregu Dokąd idą? W przód, kolego! Na hotele żal im grosza (to jak wrzucić grosz do kosza) i nie w głowie im piżamy tak sypiało się u mamy! Zimą raki idą zgodnie tam, gdzie wiszą długie spodnie: zdarte dżinsy, cud biodrówki, szarawary lub bojówki. Tylko to, co właśnie modne, jest naprawdę raków godne. Odpowiada im szalenie, kiedy w spodniach są kieszenie, które mają złoty zamek. To prawdziwy apartament! W tych kieszeniach wiją gniazdka, drzemią albo chrupią ciastka, lecz nie przyjdzie im do głowy, aby mleko pić od krowy. Spodnie lepsze są niż hotel albo spanie pod namiotem, wszystkie raki tam się garną, bo jest modnie i za darmo.