Tytuł: Wielkopolska stara technika Autor: Jasiek (MT 033) Nr Relacji: 006/ 2010/ Turystyczne Wojaże Uczestnicy wyprawy: Jasiek z Ewcią GALERIA ZDJĘĆ Z WYPRAWY >>> Kiedy przyszła informacja od kolegi z Poznania, że w nadchodzący weekend będzie się w tym mieście wiele działo, nie zastanawialiśmy się długo. Zabytki techniki, perły historii, ciekawe imprezy. Wyjazd w piątek 04.06.2010. Kolega Andrzej na swoim nowym Triumph Reket 2300, jego żona Danka na swojej CBF 500 i ja z Ewcią na naszym GL1500. Droga z Piekar Śląskich do Poznania bez problemów: pierwsza kawa w Kluczborku; dojazd do Kórnika. W Kórniku oczywiście zamek. Byłem tam wprawdzie w latach 70-tych ubiegłego stulecia, ale mało z tego zostało w pamięci więc warto sobie przypomnieć. Piękna budowla, identyfikowalna z miejscem, kawał historii regionu. 1 / 6
Nolany w sklepie zamkowym! od lewej: model otwarty; pełny ; otwierana szczęka no i który kupić??? Piątkowe popołudnie na spokojnie relaks po podróży. Kilometrów wprawdzie niewiele bo 333, ale upał zrobił swoje. CENTRUM SZKOLENIA WOJSK LĄDOWYCH w Poznaniu Sobota zaplanowana pracowicie. Rano o godz. 9.00 na parkingu przed Poznaniem czekamy na kolegów motocyklistów z grupy Moto Elita, wraz z gośćmi z Danii. W asyście policyjnych radiowozów grupa ok. 100 motocykli przeparadowała ulicami Poznania do Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Poznaniu. Z okazji Dnia Dziecka zarządzono tzw. Dzień Otwartych Koszar, więc jest możliwość pooglądania tego, czego nie da się obejrzeć w zwykły dzień. Trochę sprzętu współczesnego i dużo historii jak się okazało dla mnie Ślązaka, także niemal rodzinnej. 8x8 ROSOMAK -do kwietnia 2009 mój warsztat pracy. Moi byli uczniowie nadal mnie jednak pamiętają. To miłe. 2 / 6
MUZEUM BRONI PANCERNEJ - Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Poznaniu Poza współczesnym sprzętem użytkowanym przez naszą armię, do zwiedzenia zachęcało Muzeum Broni Pancernej. W salach budynku Muzeum wiele eksponatów z okresu walk powstańczych, czasów międzywojennych, II wojny światowej i okresu powojennego. Na placu wokół Muzeum eksponaty uzbrojenia i sprzętu pancernego. Do tego grupy rekonstrukcyjne przebrane w mundury historyczne stosownie do prezentowanego sprzętu. Wśród sprzętu gratka jakich w mało w Europie: wyciągnięty z bagna, odrestaurowany, uruchomiony Stugg 4 samobieżne działo pancerne z 1944 roku. Dla mnie eksponat trochę rodzinny, bo to właśnie w takim pojeździe przez kilka tygodni 1944 roku, pełnił służbę jako działonowy mój ojciec, przymusowo wcielony do wermachtu /jak wielu ślązaków/. Pojazd na tyle sprawny, że oddano strzał z armaty specjalnie elaborowanym ładunkiem hukowym, wykonanym przez 82 letniego zaprzyjaźnionego z muzeum pirotechnika. Można więc powiedzieć, że sprzęt sprawny i strzela. Ponieważ udało mi się być w pojeździe w czasie wyprowadzania go na miejsce oddania strzału, więc mogę powiedzieć: przewieźli mnie działem Stugg 4. Poprowadzić nie dali /szkoda/, ale może kiedyś? Miejsce tego gościa zajmował w 1944 roku mój ojciec. Wyboru niestety nie miał. Stugg 4 wiele godzin pracy wielu ludzi. Efekt tej pracy imponujący. POZNAŃ Stare Miasto Wprawdzie trykających się głowami koziołków nawieży ratusza nie zdołaliśmy zobaczyć /tylko w samo południe/ ale i tak Stare Miasto i odrestaurowany Rynek, to coś na co warto poświęcić czas. A że trafiliśmy na trwający Jarmark Świętojański, więc masa straganów, zgiełk i ruch jak to na jarmarku. Obowiązkowe kosztowanie rogali marcińskich /pychota/ i obiad w małej knajpce opodal rynku. Wszystko to w ramach promocji: Poznań za pół ceny. Później w dalszą drogę, bo dnia szkoda a plan jeszcze nie wykonany. 3 / 6
Urocze uliczki wokół rynku zachęcają do romantycznych spacerów (raczej z płcią piękną, ale żona lubi fotografować) SZRENIAWA Narodowe Muzeum Rolnictwa i Przemysłu Spożywczego Około pół godziny jazdy z Poznania i jesteśmy na miejscu: Narodowe Muzeum Rolnictwa i Przemysłu Spożywczego. Wielki kawał historii ulokowany w kilkunastu pawilonach, a także pod wiatami i na wydzielonych przestrzeniach wystawowych. Wiele ciekawych eksponatów. Historia powstawania poszczególnych działów rolnictwa dokumentowana maszynami i urządzeniami. Napis mówi wszystko. W A R T O!!!!!!! tam zajrzeć. Miałem szczęście był z nami kolega rolnik, dla nas tłumacz - zwłaszcza w zakresie sprzętu, jego przeznaczenia, sposobu i celu jego Ciekawostka: wejście do muzeum - w sobotę bezpłatnie. wykorzystywania. Byliśmy pełni podziwu dla wiedzy Andrzeja. Parowa lokomobila miejscowi mówią, że sprawna, jeżdżąca. Stare powojenne traktory sprzęt którym zaczynam się fascynować. 4 / 6
Trudno w tej relacji opisać wszystkie prezentowane działy rolnictwa a już tym bardziej ich rozwój. Rekomenduję to miejsce i radzę: trzeba zaplanować dobrych kilka godzin na zwiedzanie ale WARTO!!!!. Ja sam nie wiem czy nie pojadę tam kiedyś znowu. PAŁAC RADZIWIŁŁÓW w Antoninie A mówią, że to pałac myśliwski. Wielkie to musiało być koło łowieckie. W drodze powrotnej w niedzielne popołudnie - zgodnie zresztą z planem obiad u Radziwiłłów w Antoninie. Ciekawa drewniana budowla. Okrągła centralna sala z wielkim filarem stanowiącym konstrukcję wsporczą budynku. Wnętrze stylizowane na czasy przypominające naszego Frycka Chopina, z wielkim fortepianem, dużą ilością miejsc do siedzenia i wsłuchiwania się w muzykę mistrza, która z głośników wypełnia wnętrze budynku. Wokół duży park, miejsce do odpoczynku, spaceru. Polecam jako przerywnik w podróży. Dobry obiad rozleniwia, ale na szczęście dobra kawa stawia na nogi. A po niej w drogę do domu, bo wszystko dobre co się dobrze kończy /dotyczy kończącego się weekendu/. Droga powrotna do Piekar Śląskich przebiegła spokojnie mimo temperatury, która nas nie pieściła. Dlatego obowiązkowa kawa, oraz dobrze schłodzona mineralna w okolicach Kluczborka, stała się koniecznością no bo pić się chciało jak psu szczekać. Myśliwski to myśliwski. 5 / 6
PODSUMOWUJĄC Bardzo udany, dobrze rozplanowany weekend. Wiele ciekawostek historycznych, dużo ciekawej techniki. I jeszcze jedno, ważne a nawet bardzo ważne - jeżeli podróżować w grupie to dobrze jest, aby ta grupa dmuchała do jednej trąby. Taka muzyka dobrze brzmi i nie słychać fałszowania. Nasza mała ekipa to potrafiła. Na panujący upał nasz kolega Andrzej miał powiedzenie: nikt nie obiecywał, że to zawsze musi być przyjemne. 6 / 6