JUDENRAT W GETCIE WARSZAWSKIM

Podobne dokumenty
Jak Żydzi kolaborowali z Niemcami

musimy zatem wiedzieć policzyć dokładnie zawołać po imieniu opatrzyć na drogę Zbigniew Herbert

Dostarczenie uczniom wiedzy na temat kultury żydowskiej Przekazanie wiedzy na temat Holocaustu

MINISTERSTWO HAŃBY NARODOWEJ

GETTO WARSZAWSKIE ŻYDZI W WARSZAWIE PRZED II WOJNĄ ŚWIATOWĄ

1 marca Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Ponieważ żyli prawem wilka, historia o nich głucho milczy Zbigniew Herbert

Struktura narodowościowa ludności Polski, Wolnego Miasta Gdańska oraz wschodnich obszarów Niemiec w latach

HOLOCAUST SIEDLECKICH ŻYDÓW

-w Wprowadzenie 12 Wstęp

Kilka słów o autorze. Józef Mackiewicz (ur r., zm. 31 stycznia 1985) polski pisarz i publicysta.

CZEGO NIE MOGLIŚMY WYKRZYCZEĆ ŚWIATU

19 KWIETNIA ROCZNICA WYBUCHU POWSTANIA W GETCIE WARSZAWSKIM

Wykonały: Ania Jankowska Karolina Kolenda Dominika Łubian

ŻYDZI MORDOWALI ŻYDÓW

GRUPA A. a) odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 r. do wybuchu powstania warszawskiego.

AKCJA SPOŁECZNO-EDUKACYJNA ŻONKILE 19 IV 1943 ROCZNICA POWSTANIA W GETCIE WARSZAWSKIM

.htit\ f -i**- J OŚRODEK BRAMA GRODZKA

RODZINA JAKUBOWSKICH

Ewa Kurek: Gdyby to Żydzi mieli ratować Polaków, to nie ocalałby ani jeden Polak Paweł Kopeć

SCENARIUSZ LEKCJI HISTORII DLA UCZNIÓW SZKOŁY PONADGIMNAZJALNEJ

Przed ostatecznym rozwiązaniem 1942

Nie można uczynić niewolnikiem człowieka wolnego, gdyż człowiek wolny pozostaje wolny nawet w więzieniu. Platon

Karpacki Oddział Straży Granicznej

Janusz Korczak, właściwie Henryk Goldszmit, ps. Stary Doktor lub pan doktor (ur. 22 lipca 1878 w Warszawie, zm. około 6 sierpnia 1942 w komorze

70. rocznica zakończenia II Wojny Światowej

Zabytkowy Aron ha-kodesz w synagodze w Szczekocinach, b.d. [ze zbiorów AP w Kielcach].

mnw.org.pl/orientujsie

PROJEKT EDUKACYJNY "Krokus" w GM16

CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ SEKRETARIAT OŚRODEK INFORMACJI

Albert Camus ( ) urodził się w Algierii w rodzinie robotniczej, zginął w wypadku samochodowym pod Paryżem w 1960 roku;

Ustawa z dnia... 1) w art. 10 dotychczasową treść oznacza się art. 10 ust. 1 i dodaje się ustęp 2 w brzmieniu:

Irena Sendlerowa. Sprawiedliwa wśród Narodów Świata

Dr Ihar Melnikau: Władze bały się, że popsujemy im rocznicę 17 września

Podczas uroczystości przypomniano, że Legionowo było jedynym miastem w województwie mazowieckim, w którym wybuchło Powstanie Warszawskie.

CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ SEKRETARIAT OŚRODEK INFORMACJI

Trzebinia - Moja mała ojczyzna Szczepan Matan

Odzyskajcie kontrolę nad swoim losem

Sąsiedzi. Warszawa, październik 2004 r.

CBŚP I KWP W KRAKOWIE ZATRZYMALI PODEJRZANYCH O PORWANIE DZIECKA DLA OKUPU

II ETAP KONKURSU O JÓZEFIE PIŁSUDSKIM

WOJEWÓDZKI KONKURS HUMANISTYCZNY DLA SZKÓŁ PODSTAWOWYCH POZNAŃ 2011/2012 ETAP REJONOWY

Agresja ZSRR na Polskę zbrojna napaść dokonana 17 września 1939 przez ZSRR na Polskę, będącą od 1 września 1939 w stanie wojny z III Rzeszą.

W MOJEJ RODZINIE WYWIAD Z OPĄ!!!

Demografia społeczności żydowskiej w Polsce po Zagładzie

Już od Września 1939 Niemcy nie pozwalali, by Żydzi ukrywali swe mienie u Polaków. Niemiecki plakat propagandowy zohydzający Żydów w oczach Polaków.

Gdynia uczciła pamięć ofiar zbrodni katyńskiej

BIOGRAFIA. Irena Sendlerowa, właściwie Irena Stanisława Sendler,

SCENARIUSZ ZAJĘĆ POZALEKCYJNYCH DLA UCZNIÓW SZKÓŁ GIMNAZJALNYCH

Spadek po krewnym w Niemczech

Scenariusz warsztatów dla uczniów szkół ponadgimnazjalnych

Szkoły imienia Jacka Kuronia

Scenariusz zajęć dla uczniów gimnazjum OKUPACJA NIEMIECKA ZIEM POLSKICH

CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze.

GETTO LUBELSKIE. Podzamcze i Majdan Tatarski

POLICJA.PL 75. ROCZNICA ZBRODNI KATYŃSKIEJ. Strona znajduje się w archiwum.

TRENER MARIUSZ MRÓZ - JEDZ TO, CO LUBISZ I WYGLĄDAJ JAK CHCESZ!

Akcja Rodacy Bohaterom we Lwowie Marzec 2012

Bezpieczna szkoła bezpieczny uczeń. Zespół Szkolno-Przedszkolny w Świerzawie

m-w-michniowie.html , 00:14 ACZCIONKA ŚREDNIA ACZCIONKA

Prawda i kłamstwo o Katyniu

Na krawędzi pamięci rzecz o zagładzie kutnowskich Żydów

Tekst ustawy przekazany do Senatu zgodnie z art. 52 regulaminu Sejmu USTAWA. z dnia 26 stycznia 2018 r.

Getta eksterminacja pośrednia

Pamiętamy! 1 marca Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych

Wymagania edukacyjne dla uczniów klasy VI na poszczególne oceny z przedmiotu: Historia i społeczeństwo

USTAWA z dnia 9 kwietnia 1999 r.

Niepodległa polska 100 lat

Dworek-Siedziba 11 Listopada 139, Sulejówek, Tel: , Konto: PKO SA I Odział w Sulejówku

Uprawnienie do świadczenia substytucyjnego nie będzie przysługiwać osobom, które dopuściły się czynów godzących w niepodległość i suwerenność

Obchody 73. rocznicy likwidacji Litzmannstadt Getto

ZACHOWAĆ PAMIĘĆ OBOZY PRACY PRZYMUSOWEJ NA TERENIE SZCZECINA W OKRESIE II WOJNY ŚWIATOWEJ

Polacy myślą o uchodźcach podobnie jak reszta Europy

WERSJA: B ANKIETER: JEŚLI RESPONDENT JEST MĘŻCZYZNĄ, ZADAĆ GF1. JEŚLI RESPONDENT JEST KOBIETĄ, ZADAĆ GF2.

Świadectwo urodzenia Jakuba Szlomo Bytmana, okres międzywojenny (na górze) oraz strona tytułowa dziennika z Lublina Lubliner Tugblat.

MŁODZIEŻ NA GIGANCIE

WERSJA: A ANKIETER: JEŚLI RESPONDENT JEST MĘŻCZYZNĄ, ZADAĆ GF1. JEŚLI RESPONDENT JEST KOBIETĄ, ZADAĆ GF2.

HISTORIA MOJEJ MAŁEJ OJCZYZNY WSPOMNIENIA O ŻOŁNIERZACH SZP-ZWZ-AK INSPEKTORATU ZAMOŚĆ ORAZ ICH POWOJENNE LOSY

Wiadomości. Sprawiedliwi uhonorowani w Bieczu

To My! W numerze: Wydanie majowe! Redakcja gazetki: Lektury - czy warto je czytać Wiosna - czas na zabawę Strona patrona Dzień MAMY Święta Krzyżówka

BIULETYN PIĄTKA. SZKOLNA WŁADZA, CZYLI CO TO JEST SAMORZĄD UCZNIOWSKI Nr 1 (102) 2014 / 2015

"Żył w świecie, który nie był gotowy na jego pomysły". T estament Kościuszki

LEKCJA 1. Diagram 1. Diagram 3

Wymagania edukacyjne dla uczniów klas VI na poszczególne oceny z przedmiotu: Historia i społeczeństwo. Niedostateczny

Oddali hołd pomordowanym na Brusie

Pamięć.pl - portal edukacyjny IPN

Izabella Mastalerz siostra, III kl. S.P. Nr. 156 BAJKA O WARTOŚCIACH. Dawno, dawno temu, w dalekim kraju istniały następujące osady,

Czy więc zakon unieważniamy przez wiarę? Wręcz przeciwnie, zakon utwierdzamy (Rzymian 3:31)

Sytuacja zawodowa pracujących osób niepełnosprawnych

- żona Rywka, z d. Szumacher - 4 dzieci: Zalman, Jacob, Masza, Mosze. - żona zginęła w Bełzycach miejsce i czas ukrywania

CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ UL. ŻURAWIA 4A, SKR. PT W A R S Z A W A TELEFAX

Rysunek zwykle bardziej przemawia do wyobraźni niż kolumna liczb. Dlatego tak często dane statystyczne przedstawia się graficznie.

SP Klasa V, Temat 17

1 Uzależnienia jak ochronić siebie i bliskich Krzysztof Pilch

ZADANIA DO SPRAWDZIANU

Kiedy potrzebne jest zagraniczne zaświadczenie o niekaralności

_Karta pracy do biografii oraz materiałów źródłowych dotyczących Maksymiliana Marii Kolbego

KATYŃ ocalić od zapomnienia

Transkrypt:

JUDENRAT W GETCIE WARSZAWSKIM Autor: Aleksander Szumanski 27.01.2017. JUDENRATY EMANUEL RINGELBLUM PATRON ŻYDOWSKIEGO INSTYTUTU HISTORYCZNEGO. HANNAH ARENDT NAJWIĘKSZA ŻYDOWSKA FILOZOF I MYSLICIELKA "EICHMAN W JEROZOLIMIE" I "KRONIKA WARSZAWSKIEGO GETTA". "(...)Ta kolaboracja części Żydów z Niemcami była tym bardziej szokująca i wstydliwa ze względu na społeczny charakter jej uczestników. W przeciwieństwie bowiem do Polaków, wśród których z Niemcami godzili się na ogół kolaborować głównie ludzie z marginesu społecznego, męty, wśród Żydów na kolaborację poszła duża część elit z tzw. Judenratów (rad żydowskich)". Przypomnijmy tu, z jak ostrym potępieniem tej kolaboracji wystąpiła najsłynniejsza żydowska myślicielka XX wieku Hannah Arendt w książce "Eichmann w Jerozolimie" (Kraków 1987). Napisała tam m.in. (s. 151): "Dla Żydów rola, jaką przywódcy żydowscy odegrali w unicestwieniu własnego narodu, stanowi niewątpliwie najczarniejszy rozdział całej historii". Uległość Judenratów wobec nazistów oznaczała skrajną kompromitację żydowskich elit w państwach okupowanych przez III Rzeszę. Arend stwierdziła wprost: "O ile jednak członkowie rządów typu quislingowskiego pochodzili zazwyczaj z partii opozycyjnych, członkami rad żydowskich byli z reguły cieszący się uznaniem miejscowi przywódcy żydowscy, którym naziści nadawali ogromną władzę do chwili, gdy ich także deportowano" (tamże, s. 151). Arendt pisała, "..że bez pomocy Judenratów w zarejestrowaniu Żydów, zebraniu ich w gettach, a potem pomocy w skierowaniu do obozów zagłady zginęłoby dużo mniej Żydów. Niemcy mieliby bowiem dużo więcej kłopotów ze spisaniem i wyszukaniem Żydów..." W różnych krajach okupowanej Europy powtarzał się ten sam perfidny schemat: "...funkcjonariusze żydowscy sporządzali wykazy imienne wraz z informacjami o majątku Żydów, zapewniali Niemcom pomoc w chwytaniu Żydów i ładowaniu ich do pociągów, które wiozły ich do obozów zagłady. Także w Polsce doszło do potwornego skompromitowania dużej części żydowskich elit poprzez ich uczestnictwo w Judenratach i posłuszne wykonywanie niemieckich rozkazów godzących w ich współrodaków..." O tym wszystkim Jan Tomasz Gross milczy w swoich książkach, pełnych tak wielu oszczerczych tyrad oskarżycielskich przeciw Polsce, Polakom i polskości. Należy podać fakty, dotąd nieznanej prawdy o sprawach kolaboracji Judenratów i żydowskiej policji, od lat przemilczanej - wbrew prawdzie historycznej - przez różne wpływowe w Polsce środowiska, media i wydawnictwa. Oto niektóre z nich. Żydowski autor Baruch Milch tak pisał w relacji o losach Żydów na byłych wschodnich kresach Rzeczypospolitej (woj. lwowskie i tarnopolskie): "W każdym razie Judenrat stał się narzędziem w rękach Gestapo do niszczenia Żydów, a jak sami członkowie później się wyrażali, są 'Gestapem na ulicy żydowskiej'. Powołali Ordnungsdienst (służbę porządkową) jako organ wykonawczy składający się z najgorszych elementów (...) w gruncie rzeczy Judenrat zaczął prowadzić politykę rabunkową w celu napełnienia własnych kieszeni, by tymi pieniędzmi przekupić władze i Gestapo, ale tylko w celu zabezpieczenia losu swoich i najbliższej rodziny. Nie znane są przypadki, aby Judenrat bezinteresownie pomógł któremuś Żydowi (...). Do wykonania swoich niecnych czynów, jak ściąganie ogromnych podatków i nałożonych kontrybucji, łapanie do łagrów i napadów na domy żydowskie, Judenraty używały swojej Ordnungsdienst, której dawali procent z łupu, a ci ludzie w liczbie dziesięciu-piętnastu napadali na ludzi, bijąc w okrutny sposób, niszcząc i rabując, cokolwiek się dało, i to ze straszną bezwzględnością". (Por. B. Milch: "Testament", Warszawa 2001, s. 106-107). W tejże książce Milcha na str. 126-127: "(...) Judenrat załatwił z tymi mordercami, że do trzech godzin dostarczy im żądane trzysta osób. Sami Żydzi musieli łapać i wydawać braci i siostry w ręce katów, którzy stali na placu folwarku, obok naszego mieszkania, i przyprowadzonych przyjęli pałkami albo nahajkami, a później wywieźli na rzeź do Bełżca (...) Judenratowcy i Ordnungsdienst, przy pomocy ukraińskiej policji i kilku Niemców, którym jeszcze zapłacono, by prędko pracowali, gonili po ulicach, jak wściekłe psy czy opętańcy, a pot się z nich lał strumieniami (...). Straszny to był widok, jak Żyd Żyda prowadził na śmierć (...)". Szczególnie haniebną rolę w wysyłaniu własnych żydowskich rodaków na śmierć odegrał Chaim Rumkowski, prezes Judenratu (Rady Żydowskiej) w Łodzi, "król" getta łódzkiego na usługach Niemców. Był on absolutnym władcą getta, w którym kursowały specjalne pieniądze "chaimki" i "rumki" oraz znaczki pocztowe z jego podobizną. Rumkowski urządził sobie harem w jednej willi i wciąż sprowadzał nowe piękne kobiety.

W zamian za przyzwolenie Niemców na jego tyranię nad mieszkańcami getta wykonywał wszystkie niemieckie rozkazy i wyekspediował olbrzymią większość swych poddanych do obozów zagłady. W końcu jednak i jego Niemcy wysłali do Oświęcimia. Podobno natychmiast padł ofiarą swych żydowskich współwięźniów, którzy nie zwlekając ani chwili, natychmiast po przywiezieniu go do obozu spalili go żywcem w obozowym piecu (Por. E. Reicher: "W ostrym świetle dnia. Dziennik żydowskiego lekarza 1939-1945", oprac. R. Jabłońska, Londyn 1989, s. 29). Najsłynniejszy kronikarz warszawskiego getta wybitny historyk żydowski Emanuel Ringelblum tak pisał o żydowskiej policji, która nawet jednym zdaniem nie została wspomniana w książkach Jana Tomasza Grossa: "Policja żydowska miała bardzo złą opinię jeszcze przed wysiedleniem. W przeciwieństwie do policji polskiej, która nie brała udziału w łapankach do obozu pracy, policja żydowska parała się tą ohydną robotą. Wyróżniała się również straszliwą korupcją i demoralizacją. Dno podłości osiągnęła ona jednak dopiero w czasie wysiedlenia. Nie padło ani jedno słowo protestu przeciwko odrażającej funkcji, polegającej na prowadzeniu swych braci na rzeź. Policja była duchowo przygotowana do tej brudnej roboty i dlatego gorliwie ją wykonała. Obecnie mózg sili się nad rozwiązaniem zagadki: jak to się stało, że Żydzi - przeważnie inteligenci, byli adwokaci (większość oficerów była przed wojną adwokatami) - sami przykładali rękę do zagłady swych braci. Jak doszło do tego, że Żydzi wlekli na wozach dzieci i kobiety, starców i chorych, wiedząc, że wszyscy idą na rzeź (...). Okrucieństwo policji żydowskiej było bardzo często większe niż Niemców, Ukraińców, Łotyszy. Niejedna kryjówka została nakryta przez policję żydowską, która zawsze chciała być plus catholique que le pape, by przypodobać się okupantowi. Ofiary, które znikły z oczu Niemca, wyłapywał policjant żydowski (...). Policja żydowska dała w ogóle dowody niezrozumiałej, dzikiej brutalności. Skąd taka wściekłość u naszych Żydów? Kiedy wyhodowaliśmy tyle setek zabójców, którzy na ulicach łapią dzieci, ciskają je na wozy i ciągną na Umschlag? Do powszechnych po prostu zjawisk należało, że ci zbójcy za ręce i nogi wrzucali kobiety na wozy (...). Każdy Żyd warszawski, każda kobieta i dziecko mogą przytoczyć tysiące faktów nieludzkiego okrucieństwa i wściekłości policji żydowskiej. Niektórzy uważają, że każde społeczeństwo ma taką policję na jaką zasługuje. A za zło - za dopomożenie okupantowi przy wymordowaniu 300.000 (trzystu tysięcy) Żydów - należy winić całe społeczeństwo, nie tylko policję, która jest odzwierciedleniem społeczeństwa. Nic dziwnego, że przy takiej pozbawionej wszelkich skrupułów postawie, która wyraźnie cechowała wszystkich policjantów od najwyższych do najniższych stopni, policja żydowska wykonywała zarządzenia niemieckie w sprawie wysiedlenia z największą gorliwością. Pozostaje przecież faktem, że w czasie wysiedlania policja żydowska przeważnie przekraczała wyznaczone dzienne kontyngenty. Nazywano to przygotowaniem rezerwy na następny dzień. Na twarzach policjantów przeprowadzających te akcje nie znać było smutku i bólu z powodu tej ohydnej roboty. Odwrotnie, widziało się ich zadowolonych, wesołych, obżartych, objuczonych lupami, zrabowanymi wespół a Ukraińcami. Okrucieństwo policji żydowskiej było bardzo często większe niż Niemców, Ukraińców i Łotyszów. Przyglądałem się przez kilka godzin na Umschlagplatzu marszowi do wagonów i zauważyłem, że wielu Żydów, którym udało się szczęśliwie przedostać do miejsca, gdzie stali zwolnieni, zawleczono siłą z powrotem do wagonów. Dziesiątki, a może nawet setki Żydów skazali w ciągu tych dwóch godzin na śmierć policjanci żydowscy. To samo działo się podczas blokad. Tych, którzy nie mieli pieniędzy na wykupienie się, policjanci zaciągali do wagonów lub do kolumny udającej się na Umschlag. Scena, którą pewnego razu widziałem na Dzikiej 3 (naprzeciwko Umschlagplatzu), w dniu, kiedy każdy policjant winien był dostarczyć pięć "łebków"(tak było w ciągu kilku dni przed zakończeniem akcji), pozostanie symbolem policji żydowskiej w Warszawie. Widziałem żydowskiego policjanta prowadzącego za rękę na Umschlagplatz starszą kobietę, na ramieniu miał siekierę. Siekierą rozbijał mieszkania. Kiedy był już blisko Umschlagplatzu, gdzie stała straż, zawstydził się, zdjął z ramienia swój oręż - siekierę i niósł ją w ręku. W owych dniach widziano przeważnie policjantów żydowskich wlokących na Umschlagplatz kobiety, dzieci, mężczyzn. Słabych konwojowali na rikszach. Policja żydowska dała w ogóle dowody niezrozumiałej, dzikiej brutalności. Skąd taka wściekłość u naszych Żydów? Kiedy wyhodowaliśmy tyle setek zbójów, którzy na ulicach łapią dzieci, ciskają je na wozy i ciągną na Umschlag? Do powszechnych po prostu zjawisk należało, że zbójcy ci za ręce i nogi wrzucali kobiety na wozy Kohna i Hellera lub na zwykłe wozy ciężarowe. Bezlitośnie z wściekłością obchodzili się z ludźmi, stawiającymi opór. Nie zadowolali się złamaniem oporu, surowo, bardzo surowo karali "winnych", którzy nie chcieli dobrowolnie pójść na śmierć. Każdy warszawski Żyd, każda kobieta i każde dziecko mogą przytoczyć tysiące faktów nieludzkiego okrucieństwa i wściekłości policji żydowskiej. Ci, którzy pozostali przy życiu, nigdy tego nie zapomną, trzeba będzie należycie to karać. Do akcji wysiedleńczej przyłączyły się dobrowolnie - poza policją - przez inne organizacje i grupy. Czołowe miejsce zajmuje Pogotowie Ratunkowe Gancwajcha o amarantowych czapkach, ta szalbiercza instytucja, która nie udzieliła ani jednemu Żydowi pomocy lekarskiej, a swoją działalność ograniczyła do

wydawania za grube tysiące legitymacji i czapek. Zwalniały one - przy pomocy Gancwajcha - od obozów pracy i w ogóle ochraniały przed najrozmaitszymi nieszczęściami oraz podatkami. Mundur Pogotowia dawał ponadto możność robienia najrozmaitszych afer i szantaży typu sanitarnego (donosy o wypadkach zachorowania na tyfus, "parówki" itd.). Ta oto bandycka szajka aferzystów zgłosiła się ochotniczo do "zbożnej" roboty wysyłania Żydów na tamten świat. I ta właśnie szajka wyróżniła się brutalnością i nieludzkim postępowaniem. Czerwone czapki okryły się czerwonymi plamami krwi nieszczęśliwych mas żydowskich. Oprócz Żydowskiego Pogotowia pomagali w akcji urzędnicy Gminy Żydowskiej (Judenratu), jak również KOS. Spośród Niemców udział w akcji brali esesmani. Ludzie wciąż przypominają łajdackie wyczyny policji żydowskiej podczas wysiedlenia. Opowiadają o następującym fakcie: Na ul Leszno 50 został zabity Żyd. Leżał pod bramą. Przybyli dwaj grabarze z wózkiem, żeby zabrać zwłoki. Tego samego dnia policjanci chodzili jak struci, bo każdy z nich musiał w tym dniu dostarczyć pięciu "łebków". W przeciwnym razie zagrożono im, że zabiorą ich wraz z rodzinami. Niedługo namyślając się policjant zabrał dwóch grabarzy, pozostawiając na wolę boską trupa na środku ulicy. Na ul. Leszno 34 wydarzył się inny fakt. Szesnastoletni syn piekarza bił policjanta, który chciał zabrać jego matkę. Młodzieniec rozerwał policjantowi kurtkę. Zabrali chłopca na podwórze głównej komendy policji i tam wymierzyli mu 25 razów, po których umarł. Inne, nie mniej straszliwe wydarzenie miało miejsce w czasie wysiedlenia. Jakiś policjant wszedł, a ściślej mówiąc wdarł się do mieszkania. Wszyscy lokatorzy gdzieś się ukryli, pozostało tylko trzymiesięczne dziecko w kołysce. Policjant nie namyślając się długo, sprowadził Niemca, który stał na dworze i kierował akcją. Niemiec wpadł w ściekłość, że dostarcza tego rodzaju ofiary. Porządnie zbił policjanta, a dziecko zastrzelił. Dla policjantów nie istniał człowiek, tylko "łebek" od którego można wziąć okup. Można się było wykupić tylko za pieniądze, brylanty, złoto itp. Cena była różna. Początkowo 1000-2000 zł, potem więcej, aż doszło do 10.000 zł od "łebka". Wysokość sumy była zależna od całego szeregu subiektywnych i obiektywnych czynników, gdyż policjanci żydowscy musieli niekiedy wciągać do spółki "junaków" (właściwe "Sonderdienst" - rodzaj formacji przed gettem składającej się głównie z Volksdeutschów, podlegała ona komisarzowi getta), Łotyszów i Ukraińców, którzy pełnili służbę przy Umschlagplatzu. Policjanci żydowscy nie wiedzieli co to litość. Nawet osobę najbardziej wybitną, jeżeli nie miała pieniędzy na okup, lub krewnych, którzy zapłaciliby żądaną sumę, też wysyłali. Znane są wypadki, że policjanci żądali - oprócz pieniędzy - również okupu w naturze: uległości kobiet. Mój przyjaciel Kalman Zylberberg zna numery tych policjantów i nazwiska kobiet, które zapłaciły za zwolnienie swym ciałem. Policjanci mieli do tego specjalny pokój w szpitalu. W ogóle trudno było poznać policjantów podczas wysiedlenia. Bezustannie podszczuwano ich przeciwko opornym, którzy nie pozwolili się wysiedlić. Ustawicznie grożono im zabraniem na Umschlag wraz z żonami i dziećmi. Już przedtem byli zdemoralizowani. Ludzie złapani na Umschlag, zwłaszcza kobiety, stawiali opór. To wszystko razem wytworzyło atmosferę nieznośną dla policjantów, którzy szaleli jako dzicz i popełniali straszne przestępstwa. (...)Czołowe miejsce w naszych pracach zajmują zbrodnie popełnione przez Niemców na ludności żydowskiej. Znajdziecie jednak niemało materiału i o ludzkiej postawie Niemców. W opracowanych tezach, jak również i w ustnych wskazówkach zwracano stale uwagę, że musimy być obiektywni nawet w stosunku do naszych największych wrogów i że powinniśmy obiektywnie przedstawić stosunek Niemców do Żydów. Dotyczy to również stosunku Polaków do Żydów. Panuje u nas pogląd, że antysemityzm znacznie się wzmógł podczas wojny, że większość Polaków jest zadowolona, iż na Żydów polskich spadło takie nieszczęście itp. Uważny czytelnik naszych materiałów znajdzie setki dokumentów świadczących o czymś wręcz przeciwnym. W niejednym sprawozdaniu z miasteczka przeczyta, że ludność polska serdecznie odniosła się do żydowskich uchodźców, że chłopi przez długie miesiące ukrywali i dobrze karmili uchodźców żydowskich z okolicznych miasteczek. Celem zapewnienia jak najpełniejszego obiektywizmu, celem uzyskania jak najdokładniejszego i jak najwszechstronniejszego obrazu wydarzeń w czasie wojny w środowisku żydowskim, staraliśmy się, by to samo wydarzenie zostało opisane przez jak największą liczbę osób. Nietrudno jest historykowi - przez konfrontację różnych opisów - wyłuskać prawdę historyczną, rzeczywisty przebieg wydarzenia.(obszernie pisze o tym autor w eseju "Stosunki polsko - żydowskie podczas II Wojny Światowej"). Nasi współpracownicy pisali prawdę, zapewnialiśmy bowiem wszystkich, że nasz materiał - z uwagi na to, iż dotyczy żyjących ludzi - nie zostanie wyzyskany obecnie, lecz jest przeznaczony przede wszystkim do celów historycznych. Każdy powinien zatem pisać teraz tak, jakby już było po wojnie. Nie powinien się lękać ani Niemców, ani Żydów z Gminy, wymienianych z relacji o danym mieście. I dlatego materiały "Oneg Szabat" przedstawiają ogromne znaczenie dla przyszłego trybunału, który po wojnie pociągnie do odpowiedzialności winnych spośród Żydów, Polaków i Niemców(...) (E. Ringelblum: "Kronika getta warszawskiego wrzesień 1939 - styczeń 1943", Warszawa 1988, str. 426, 427, 428, 479).

ABRAHAM GANCWAJCH Abraham Gancwajch działacz syjonistyczny w ramach Ha-Szomer Ha-Cair. Kolaborant pod okupacją niemiecką. Gancwajch uzyskał tradycyjną edukację żydowską, miał nawet dyplom rabina. Przed wojną był nauczycielem hebrajskiego i działaczem syjonistycznym. Zajmował się również dziennikarstwem, współpracując z prasą lokalną, m.in. jako korespondent z Belgii. Wśród współpracowników pisma był jego przyjaciel, niejaki Ohlenbusch, będący szpiegiem niemieckim. Po zajęciu Austrii przez Niemcy w 1938 roku Gancwajch przyjechał do Łodzi, gdzie wydawał pismo "Wolność" prenumerowane przez wielu Żydów. Po zajęciu Łodzi przez Niemców wszyscy abonenci "Wolności" zostali zatrzymani jako antyhitlerowcy; Gancwajch nie został aresztowany, lecz Ohlenbusch zabrał go do Warszawy. Dzięki przyjaźni z Ohlenbuschem otrzymał rozmaite koncesje, m.in. na administrowanie ponad 100 budynkami, otrzymał też licencję na jedyne w getcie biuro afiszowe. Nie musiał nosić opaski z gwiazdą Dawida, w każdej chwili za zgodą Gestapo mógł z getta przejść na stronę aryjską; udawał tam członka żydowskiego ruchu oporu. Był kierownikiem Urzędu do Walki z Lichwą i Spekulacją (tzw. "Trzynastki") oraz organizacji Żagiew. Jego osobistym przyjacielem był dr Schober z władz dystryktu. Wyrok na niego wydało podziemie żydowskie i polskie, jednak nie udało się go wykonać. Większość żydowskich gestapowców wywodziło się z "Trzynastki". Gancwajch wydaje zarządzenie na podstawie którego każdy kto pojawi się w jego kwaterze dostanie talerz zupy. Żeby zostać funkcjonariuszem "Trzynastki" trzeba było zapłacić kilkaset złotych- kiedy Gancwajch znajdował się w kłopotach finansowych cena członkostwa rosła każdego dnia. Potrzebował pieniędzy na łapówki dla Niemców, by ochraniali jego urząd przed groźbą likwidacji. Ponieważ nie trzeba było spełniać żadnych wymogów, a wystarczyło jedynie zapłacić by stać się funkcjonariuszem "Trzynastki", w jej szeregach pojawiło się wielu przestępców. Gancwajch dostarczał Niemcom raporty o nastrojach w getcie. Gancwajch stał się administratorem i osobą odpowiedzialną za kontakty "Trzynastki" z Niemcami. Osobą odpowiedzialną za organy wykonawcze "Trzynastki" był Sternfeld. Funkcjonariusze "Trzynastki" zajmowali pozycje strategiczne w bramach, pod murami getta i na targowiskach. Nakładali podatki na piekarzy, którzy wypiekają ze szmuglowanej mąki. Za pomocą szantażu uzyskiwali chleb i inne artykuły. Gancwajch dostał od Gestapo zarząd nad ok. setką domów przy ul. Leszno i dystrykt. Gancwajch założył Żydowskie Pogotowie Ratunkowe- został nałożony podatek na jego działalność. Zostały utworzone ambulatoria, lecz nie zostały nigdy otwarte dla pacjentów. Funkcjonariusze Żydowskiego Pogotowia Ratunkowego patrolowali ulice, lecz uciekali od osób w potrzebie, ponieważ nie mieli ani doświadczenia ani przeszkolenia w niesieniu innym pomocy- ich apteczki zawierały jedynie jodynę. Ludzie zgłaszali się tam do pracy, gdyż zwalniało ich to od obozu pracy. Gancwajch ma ok. 200.000zł. Są to pieniądze, które pobiera od osób ubiegających się o posadę w trzynastce. Gancwajch stał na czele powołanej przez Gestapo Urzędu do Walki z Lichwą. Pojawiają się na ulicach żydowscy funkcjonariusze w czapkach z zielonym otokiem. Nader bezwzględne świadectwo na temat poczynań żydowskiej policji w Warszawie dostarczył Baruch Goldstein, przed wojną współorganizator bojówek Bundu. Wspominając lata wojny, Goldstein pisał bez ogródek: "Z poczuciem bólu i wstrętu wspominam żydowską policję, tę hańbę dla pół miliona nieszczęśliwych Żydów w warszawskim getcie (...). Żydowska policja, kierowana przez ludzi z SS i żandarmów, spadała na getto jak banda dzikich zwierząt. Każdego dnia, by uratować własną skórę, każdy policjant żydowski przyprowadzał siedem osób, by je poświęcić na ołtarzu eksterminacji. Przyprowadzał ze sobą kogokolwiek mógł schwytać - przyjaciół, krewnych, nawet członków najbliższej rodziny. Byli policjanci, którzy ofiarowywali swych własnych wiekowych rodziców z usprawiedliwieniem, że ci i tak szybko umrą". (Por. B. Goldstein: "The Star Bear Witness", New York 1949, s. 66, 106, 129). Klara Mirska, Żydówka, która opuściła Polskę w 1968 roku, nie miała w swych wspomnieniach dość złych słów dla odmalowania niegodziwości niektórych przedstawicieli środowisk żydowskich w czasie wojny. Opisała np. następującą historię: "Syn przewodniczącego Judenratu jednego z gett został skazany przez Niemców na śmierć. Przyprowadził go na egzekucję jego ojciec. On miał go powiesić w ciągu kilku minut. Gdyby tego nie uczynił, miał sam zostać powieszony. Taki niesamowity żart wymyślili Niemcy. Ojciec, któremu chęć pozostania przy życiu przysłoniła wszelkie uczucia miłości rodzicielskiej, zaczął poganiać syna. Czynił to na oczach rozbawionych Niemców i stojących w milczeniu przy tej scenie Żydów: 'No, prędko rozbieraj buty! No, pośpiesz się, i tak ci nic nie pomoże'" (Wg K. Mirska: "W cieniu wielkiego strachu", Paryż 1980,

s. 447). W sierpniu 1942 r. żydowski policjant Calel Perechodnik w getcie w Otwocku wyciągnął z bezpiecznej kryjówki swoją żonę i córeczkę i odprowadził je do transportu śmierci. Dlaczego o takich przypadkach zezwierzęcenia niektórych Żydów nie informuje Amerykanów Jan Tomasz Gross, tak gorliwie rozpisujący się na temat sadyzmu Polaków? Warto przytoczyć, co ten sam Perechodnik, skądinąd nienawidzący bez reszty Polaków, wypisywał na temat swych własnych kolegów z żydowskiej policji: "Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla policjantów żydowskich w Warszawie (...). Skamieniały im serca, obce stały się wszelkie ludzkie uczucia. Łapali ludzi, na rękach znosili z mieszkań niemowlęta, przy okazji rabowali. Nic też dziwnego, że Żydzi nienawidzili swojej policji bardziej niż Niemców, bardziej niż Ukraińców" (C. Perechodnik: "Czy ja jestem mordercą?", Warszawa 1993, s. 112-113). Nader bezwzględny jest osąd Judenratu i żydowskiej policji, zawarty w dzienniku byłego dyrektora szkoły hebrajskiej w Warszawie Chaima A. Kaplana. W swym dzienniku Kaplan nazwał wprost Judenraty "hańbą społeczności warszawskiej". Wielokrotnie piętnował zbrodniczą działalność żydowskiej policji, pisząc m.in.: "Żydowska policja, której okrucieństwo jest nie mniejsze od nazistów, dostarczała do punktu przenosin na ulicy Stawki więcej niż było w normie, do której zobowiązała się Rada Żydowska (...). Naziści są zadowoleni, że eksterminacja Żydów jest realizowana z całą niezbędną efektywnością. Czyn ten jest dokonywany przez żydowskich siepaczy (Jewish slaughterers) (...). To żydowska policja jest najokrutniejszą wobec skazanych (...). Naziści są usatysfakcjonowani robotą żydowskiej policji, tej plagi żydowskiego organizmu (...). Wczoraj, trzeciego sierpnia, oni wyrżnęli ulice Zamenhofa i Pawią (...). SS-owscy mordercy stali na straży, podczas gdy żydowska policja pracowała na dziedzińcach. To była rzeź w odpowiednim stylu - oni nie mieli litości nawet dla dzieci i niemowląt. Wszystkich z nich, bez wyjątku, zabrano do wrót śmierci" (Por. "Scroll of Agony. The Warsaw Diary of Chaim A. Kaplan", New York 1973, s. 384, 386, 389, 399). Na s. 231 swej książki Kaplan cytuje jakże gorzki ówczesny dowcip żydowski. Miał on formę krótkiej modlitwy: "Pozwól nam wpaść w ręce agentów gojów, tylko nie pozwól nam wpaść w ręce żydowskiego agenta" STELLA GOLDSCHLAG KÜBLER ISAACKSOHN Wydała na śmierć setki Żydów. Wzięła za to pieniądze. Sama była Żydówką Największym postrachem Żydów ukrywających się przed Niemcami podczas II wojny światowej byli ludzie, którzy w zamian za pieniądze zajmowali się ich tropieniem i wydawaniem na pewną śmierć. W Berlinie najbardziej osławionym Greiferem ("łapaczem") wcale nie był fanatyczny nazista ani nawet Niemiec, lecz... Żydówka - Stella Kübler. Stella Goldschlag - bo tak brzmiało jej panieńskie nazwisko - urodziła się w lipcu 1922 r. w rodzinnie zasymilowanych berlińskich Żydów. Miała to szczęście, że natura obdarowała ją wybitnie "aryjskim" wyglądem. Była wysoką, szczupłą blondynką o niebieskich oczach, co w żadnym razie nie wskazywało na jej semickie korzenie. Jednak i ją w nazistowskich Niemczech dotknęły szykany związane z coraz bardziej restrykcyjnym prawem antyżydowskim. Żydówka jak każda inna? Początkowo historia Stelli nie różniła się niczym od losów tysięcy niemieckich Żydów zmuszonych do noszenia hańbiącej żółtej gwiazdy Dawida i niemal niewolniczej pracy dla dobra "tysiącletniej Rzeszy". Stella znalazła zatrudnienie w jednej z berlińskich fabryk zbrojeniowych, a w 1940 r. wzięła ślub z muzykiem Manfredem Küblerem. Sytuacja uległa zmianie w wyniku tak zwanej Fabrikaktion (akcja "fabryka") z 27 lutego 1943 r., będącej ostateczną łapanką berlińskich Żydów. W jej wyniku - jak pisze w swej książce "Stolica Hitlera. Życie i śmierć w wojennym Berlinie" Roger Moorhouse - funkcjonariusze Gestapo i SS przeprowadzili naloty na wiele stołecznych zakładów przemysłowych i zatrzymali tamtejszych żydowskich robotników. Co prawda Stelli i jej rodzinie udało się chwilowo uniknąć schwytania, jednak musieli oni rozpocząć życie w ukryciu i ciągłym strachu. Zostali tak zwanymi "U-Bootami", określanymi również mianem "nurków" (Taucher). Z początku wszystko układało się dobrze. "Aryjski" wygląd Stelli oraz "papiery" załatwione u świetnego fałszerza Guenthera Rogoffa, pozwalały spoglądać z optymizmem w przyszłość. Wszelako były to tylko pozory, bowiem Stella znalazła się na celowniku jednego z "łapaczy". Zaowocowało to jej aresztowaniem 2 lipca 1943 r. Kilka tygodni później w łapy oprawców z Gestapo wpadli również jej rodzice (jej mąż już wiosną trafił do Auschwitz, skąd nigdy nie wrócił). Podczas przesłuchań poddano ją brutalnym torturom. Liczono przede wszystkim na to, że uda się z niej wyciągnąć informacje na temat miejsca pobytu Rogoffa. W tym wypadku gestapowcy jednak się przeliczyli; Stella po prostu nie wiedziała gdzie przebywa interesujący ich fałszerz. Jednocześnie dotkliwe bicie oraz dwie nieudane próby ucieczki w ostateczności ją złamały i zgodziła się na propozycję zostania "łapaczem". Nie bez znaczenia była również obietnica, że

dzięki współpracy z Gestapo Stella uratuje życie rodzicom. "BLOND TRUTKA" Jak opowiada w swojej książce Roger Moorhouse: Stella szybko stała się wzorowym "łapaczem". Funkcjonariusze byli już wcześniej pod wrażeniem jej pomysłowości [...]. Kiedy już zaczęła dla nich pracować, absolutnie nie zawiodła - miała doskonałą pamięć do nazwisk, dat i adresów, a jej niewymuszona kokieteria stanowiła prawdziwą broń masowego rażenia. Dzięki nieprzeciętnej "skuteczności" bardzo szybko zyskała sobie w środowisku berlińskich "nurków" miano "blond trutki", stając się ich prawdziwym postrachem. Doszło do tego, że jej zdjęcie krążyło wśród zbiegów jako forma ostrzeżenia. Kiedy tylko wchodziła do jakiejś restauracji czy kawiarni, każdy Żyd rzucał się do ucieczki. Podobno była w stanie w ciągu jednego weekendu schwytać nawet ponad 60 Żydów. Za każdego dostawała 200 marek. Dokładnej liczby jej ofiar zapewne już nigdy nie poznamy, ale szacuje się, że skazała na pewną śmierć od kilkuset do nawet kilku tysięcy osób! Mimo przejawianej gorliwości Stelli nie udało się uratować rodziców, którzy trafili do Auschwitz, gdzie zginęli. Kobieta i tak pozostała aktywnym "łapaczem" do końca wojny. W 1945 roku została aresztowana przez Sowietów i skazana na 10 lat ciężkich robót. Później wyszła jednak na wolność i tak naprawdę nigdy nie odpowiedziała za swoje zbrodnie. W 1994 roku popełniła samobójstwo w wieku siedemdziesięciu dwóch lat. Czyżby to ciężar popełnionych czynów prześladował ja do ostatnich dni życia? Jeśli tak to dlaczego zabiła się dopiero po 50 latach? W okupowanej przez Niemców Polsce Żydzi kolaborowali znacznie częściej niż Polacy. Robili to nawet wtedy, gdy rozpoczął się Holokaust. Dziś to Polacy nazywani są kolaborantami i wspólnikami Niemców w żydowskiej Zagładzie (..) Przekaz, że Polacy są wspólnikami Niemców, jest zabiegiem świadomym. Ma zasłonić obraz postaw samych Żydów wobec niemieckiego okupanta. A te, jak pokazują wyniki badań historycznych, nie były monolitem. Wielu Żydów, zanim zostało ofiarami Zagłady, dopuściło się zbrodni największej: kolaboracji i współpracy z oprawcami. ENTUZJAZM DLA OKUPANTÓW Już we wrześniu 1939 r., gdy w Polsce toczyła się jeszcze kampania wojenna, żydowscy mieszkańcy wielu polskich miast i miasteczek witali uroczyście wkraczające oddziały Wehrmachtu. Tak było m.in. w Łodzi i Pabianicach, gdzie z inicjatywy miejscowych Żydów zbudowano nawet ukwiecone triumfalne bramy, a delegacje witały niemieckich żołnierzy chlebem i solą. Taka postawa nie była niczym zaskakującym. Gdy zaczynała się wojna, spora część Żydów była przekonana, że by odnaleźć się w nowej rzeczywistości, wystarczy jedynie respektować niemiecki porządek. Przyjęcie takiego punktu widzenia w oczywisty sposób nakazywało potępienie tego, co było wcześniej przedwojennego polskiego państwa, które w ich ocenie nie było nawet w stanie się obronić. Wyrazy tego potępienia widać było jeszcze mocniej na Kresach Wschodnich, 17 września 1939 r. zajętych przez Sowietów. W wielu kresowych miasteczkach równie triumfalnie Żydzi witali okupantów sowieckich. W ich zachowaniu była niejednokrotnie nie tylko radość z upadku polskiego państwa, ale i drwina z samych Polaków. Według relacji świadków mówili: Już się wasza zasrana Polska skończyła" albo chcieliście Polskę bez Żydów, a macie Żydów bez Polski". Ale na Kresach radość sporej części Żydów nie skończyła się tylko na powitaniu wkraczającej Armii Czerwonej. Jesienią 1939 r. setki kresowych Żydów zaangażowały się w kampanię propagandową przed zaplanowanymi na 22 października sowieckimi wyborami do Zgromadzeń Narodowych Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi, które miały zadecydować o przyłączeniu tych terenów do Związku Sowieckiego. Zdecydowana większość ludności żydowskiej Kresów głosowała właśnie za ich przyłączeniem do Związku Sowieckiego. Porzucenie Polski i entuzjazm dla jej okupantów nie wyrażali jedynie komunizujący jeszcze przed wojną Żydzi. Nową optykę przyjmowali nader często przedstawiciele przedwojennej żydowskiej elity. Jakub Wygodski w latach 1922 1930 poseł na Sejm RP i prezes gminy żydowskiej w Wilnie już w październiku 1939 r. poparł likwidację przez Niemców i Sowietów państwa polskiego. Jasno wówczas deklarował, że większość społeczeństwa żydowskiego wyraża zadowolenie, że do Wilna wkroczyli Litwini". Wygodski szybko stał się z własnego wyboru obywatelem Litwy Jokkbasem Vygodskism. Podobne stanowisko zajął Icchak Giterman, pochodzący z Ukrainy, a w latach 1926 1939 dyrektor krajowego oddziału organizacji charytatywno-pomocowej American Joint Distribution Commitee (AJDC). Gdy po kampanii wrześniowej znalazł się w Wilnie, publicznie pochwalił zabór Wilna przez Litwinów i wystąpił o litewskie obywatelstwo. Jesienią 1939 r. co najmniej kilka tysięcy Żydów z Wileńszczyzny porzuciło Polskę, stając się obywatelami Litwy. Ale Żydzi równie chętnie przyjmowali obywatelstwo sowieckie, zostawali też funkcjonariuszami nowej sowieckiej administracji. Oczywiście, że nie cała, nawet nie większość społeczności żydowskiej, jaka zamieszkiwała przedwojenną

Polskę, wyrażała radość z powodu jej upadku i entuzjazm dla jej okupantów. Ale jesienią 1939 r. takie postawy wśród Żydów były nader częste. A był to dopiero początek wojny.(...) Legendarny Chaim Rumkowski został mianowany przez Niemców szefem Judenratu w łódzkim getcie. Był prawdziwym królem getta, panem życia i śmierci tysięcy rodaków. Z niespotykaną gorliwością i bezwzględnością wykonywał wszelkie niemieckie polecenia. Za jego czasów działy się w łódzkim getcie rzeczy niewyobrażalne. Tak było m.in. 4 września 1943 r., gdy Rumkowski zażądał od mieszkańców getta oddania swoich dzieci po to, aby następnie wysłać je do obozów zagłady. Były przewodniczący izraelskiego Knesetu Szewach Weiss sam jako dziecko uratowany z Zagłady powiedział, że gdyby Rumkowski nie zginął w Auschwitz, stanąłby po wojnie przed sądem". Królami w swoich gettach było wielu innych szefów żydowskich Judenratów Mojżesz Meryn z Sosnowca, Efraim Barsz z Białegostoku, Jakub Gens z Wilna czy Józef Parnas ze Lwowa. Oni i ich Judenraty byli współsprawcami żydowskiej Zagłady. STRAŻNICY ZAGŁADY Jeszcze większą odpowiedzialność od Judenratów za żydowską Zagładę ponosi Żydowska Służba Porządkowa (Jüdischer Ordnungsdienst), zwana potocznie policją żydowską. Była najsprawniejszym narzędziem w rękach Niemców. Tylko w warszawskim getcie służbę pełniło około 2500 żydowskich policjantów. W drugim co wielkości getcie łódzkim było ich 1200, w getcie lwowskim zaś prawie 500. W skali całej okupowanej przez Niemców Polski mogło to być nawet kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Na co dzień członkowie Żydowskiej Służby Porządkowej dokonywali rekwizycji, łapanek i kierowali tysiące Żydów do transportów śmierci. Robili to z gorliwością i bezwzględnością. O tej bezwzględności może świadczyć m.in. to, że jak stwierdził Baruch Goldstein, przed wojną współorganizator bojówek Bundu każdego dnia, by uratować własną skórę, każdy policjant żydowski przyprowadzał siedem osób, aby je poświęcić na ołtarzu dyskryminacji. Przyprowadzał ze sobą kogokolwiek, mógł schwytać przyjaciół, krewnych, nawet członków najbliższej rodziny". Żydowska policja budziła przerażenie i wstręt wśród mieszkańców getta. Miała ona w swoich szeregach postacie szczególnie odrażające. Był nią na pewno Józef Szeryński przedwojenny inspektor policji państwowej w Lublinie, który został szefem żydowskiej policji w warszawskim getcie. W czasie największego dramatu warszawskiego getta osobiście brał udział w selekcji Żydów do transportów śmierci", kierowanych do Treblinki. Pilnował, aby trafiły tam także dzieci i chorzy. Taką postacią był również zastępca Szeryńskiego przedwojenny adwokat Jakub Lejkin. On także osobiście nadzorował deportację warszawskich Żydów do Treblinki. Robił to szczególnie gorliwie na przestrzeni lipca i września 1942 r., z zapałem wyciągając swoich współbraci z mieszkań i kryjówek. Robił to na oczach obserwujących i fotografujących wszystko Niemców. Ale byli także inni, którzy nie zawahali się posłać na śmierć nawet swoich najbliższych. Anatol Chari żydowski policjant w łódzkim getcie wepchnął do transportu śmierci swoją narzeczoną. Calek Perechodnik policjant w getcie w podwarszawskim Otwocku umieścił w transporcie do Treblinki swoją żonę i dwuletnią córeczkę. Najsłynniejszy kronikarz warszawskiego getta Emanuel Ringelblum o roli żydowskiej policji pisał, że wyróżniała się również straszliwą korupcją i demoralizacją".(..) AGENCI GESTAPO Wśród Żydów byli także ci, którzy zostawali agentami niemieckiego gestapo. Były ich dziesiątki, a może nawet setki. Nikt ich nie policzył. To oni, działając skrycie, wydawali innych Żydów na śmierć, szantażowali ich, wymuszali od nich haracz i byli szmalcownikami. Na bieżąco składali do Gestapo meldunki na swoich współbraci. Nie działali tylko w gettach. Specjalne przepustki umożliwiały im poruszanie się także po aryjskiej stronie, czasami nawet po terenie całej Generalnej Guberni. Wiernie służyli niemieckim oprawcom swoich rodzin, żon i dzieci. Robili to bez jakichkolwiek zahamowań, z własnego wyboru, tylko w imię większej porcji żywności lub czasowych przywilejów. Czy mogli zerwać się z niemieckiej smyczy? Mogli, mieli nawet taką możliwość, będąc poza murami getta, jednak takich prób nie podejmowali. Dlatego właśnie ich zdrada była na znacznie wyższym poziomie. Byli wśród nich tacy, którzy w sianiu zła wznieśli się na prawdziwe wyżyny. W warszawskim getcie byli to Abraham Gancweich i Dawid Sternfeld szefowie powstałej w grudniu 1940 r. tzw. trzynastki składającej się z grupy żydowskich policjantów agentów. Gancweich przed wojną był nauczycielem i działaczem syjonistycznym, legitymował się również dyplomem rabina. Z kolei Sternfeld był kapitanem przedwojennej policji. Oficjalnie grupa miała zwalczać przemyt i spekulację w getcie, faktycznie jednak jej działalność nakierowana była na kontrolę działalności Judenratu oraz infiltrowanie działających w getcie podziemnych organizacji. Działała również po stronie aryjskiej, gdzie jej członkowie udawali bojowników żydowskiego ruchu oporu. Spośród agentów Trzynastki" wywodziła się również spora część Żydowskiej Gwardii Wolności

Żagwi" specjalnie stworzonej przez warszawskie Gestapo i głęboko zakonspirowanej organizacji, w której czołową rolę odgrywał Leon Skosowski Lonek". Żagiew" działała zarówno w getcie warszawskim, jak i poza nim. Zasłynęła przede wszystkim z potężnej afery, której ofiarami padły setki Żydów. Na początku 1943 r. w Hotelu Polskim przy ul. Długiej w Warszawie ulokowana została specjalna ekspozytura Żagwi". Grupa żydowskich agentów naganiaczy odszukiwała zamożnych Żydów i w zamian za pieniądze oferowała im paszporty, wizy oraz możliwość wyjazdu do innych krajów. Stawką było co najmniej 20 złotych dolarów od głowy.(..) BIULETYN ŻYDOWSKIEGO INSTYTUTU HISTORYCZNEGO NR 1 /1951 r./ ARCHIWUM DOMOWE ALEKSANDER SZUMANSKI RUCH OPORU I GENEZA POWSTANIA W GETCIE WARSZAWSKIM W ŚWIETLE OSTATNIO ZNALEZIONYCH MATERIAŁÓW PODZIEMNEGO ARCHIWUM GETTA (str. 4, 5, 7, 8,9,21, 22) B. MARK "(...) zawartość dwóch baniek odnalezionych 1 grudnia 1950 roku stanowi faktycznie dalszy ciąg pierwszej części Podziemnego Archiwum Getta, tzw. Archiwum Ringelbluma. Już pobieżny rzut oka utwierdza nas w tym przekonaniu..również daty materiałów potwierdzają, że są one dalszym ciągiem materiałów pierwszej części archiwum...w czasie pierwszej wielkiej likwidacji getta warszawskiego, która zaskoczyła ogromną większość Żydów - głównie dzięki zdradzieckim zapewnieniom Judenratu, uporczywie i gorliwie zaprzeczającego wszelkim pogłoskom na ten temat, - w najszerszych kołach ludności panowało przekonanie, że zagłada jest nieuchronna... KOMITETY DOMOWE Jednym...z problemów historii getta warszawskiego jest...sprawa Komitetów Domowych. Do chwili obecnej przeciwstawiano zazwyczaj antyludowej polityce prowadzonej w getcie przez Judenrat działalność Żydowskiej Pomocy Społecznej...Ze sprawozdań Wydziału Inspekcji i Kontroli przy Żydowskiej Samopomocy Społecznej z września 1940 roku dowiadujemy się o aktach samowoli popełnianych przez poszczególne Komitety Domowe, o walkach różnych klik itd. Na ogół przyznać jednak należy, że działalność Komitetów Domowych była pięknym rozdziałem w historii getta warszawskiego...polityka Judenratu zmierzała do podporządkowania Komitetów Domowych swej woli, do wypaczenia ich charakteru i funkcji społecznej, do faktycznego sparaliżowania ich działalności. Komitety Domowe broniły się przeciwko tej polityce, nie chciały pozwolić by przekształcono je w instrument ucisku swych braci. Materiały archiwum, zwłaszcza datowane z pierwszej połowy 1942 roku świadczą o tej dramatycznej walce. W memoriale z dnia 10 lutego 1942 roku adresowanym do delegacji Żydowskiej Opieki Społecznej, stwierdza się na przykład, że polityka organów administracyjnych Judenratu doprowadza do całkowitego załamania się Komitetów Domowych...Na Komitety Domowe nakłada się szereg trudnych do wykonania obowiązków...polegających na inkasowaniu opłat i grzywien pieniężnych na rzecz różnych organów Judenratu. Zarządzenia te... paraliżują aktywność Komitetów Domowych, pozbawiają je właściwego charakteru instytucji o charytatywnych założeniach i odciągają ich uwagę od tego co było i jest ich pierwszą powinnością - niesienia rychłej pomocy współmieszkańcom. Judenrat posunął się jeszcze dalej w swojej polityce skierowanej przeciwko Komitetom Domowym, ratował własne swe finanse wyciskając przemocą grzywny pieniężne od Komitetów Domowych i zmuszając je do wydatkowania funduszów, przeznaczonych na pomoc dla najbardziej potrzebujących, na zgoła inne cele - na pokrycie ogromnych opłat na rzecz organów Judenratu lub dla osobistych łapówek dla jego urzędników. Komitety Domowe przeciwstawiały się, zaś organy Judenratu odpowiadały na to represjami, przeprowadzając aresztowania, zamykając bramy domów, albo też urządzając słynne "parówki", w wyniku których ulegały zniszczeniu pościel, odzież i mieszkania lokatorów...w swych notatkach z roku 1941 Ringelblum opowiada o przewodniczącym Komitetu Domowego domu na Lesznie - Szpirze, który zorganizował demonstrację przeciwko Judenratowi i przypłacił to więzieniem....należałoby jeszcze wspomnieć o zjawisku omawianym przez Emanuela Ringelbluma w jego pracy "pt. "Nienawiść do policji" (7 grudnia 1942 roku). Autor opisuje powszechną nienawiść mas gettowych do policji żydowskiej. Tragiczne doświadczenia podczas pierwszego wielkiego wysiedlenia z getta ( lipiec - wrzesień 1942 rok) zrodziły masową i zawziętą nienawiść do sługusów okupanta. Z analogicznym zjawiskiem, zarówno w sensie masowego zasięgu jak i stopnia pogardy i nienawiści do zdrajców i denuncjatorów spotykamy się również w getcie białostockim po pierwszej akcji likwidacyjnej w lutym 1943 roku. Uprawnia nas to przeto do uogólnienia powyższego zjawiska. Charakterystyczna jest również reakcja Emanuela Ringelbluma o ustosunkowaniu się polskich robotników do policji żydowskiej, po tym jak dała ona oczywiste dowody swej haniebnej zdrady podczas pierwszej

likwidacji. Podaje on, że tramwajarze polscy dzielili robotników żydowskich, zatrudnionych w warsztatach remizowych, na policjantów żydowskich i na prostych robotników. Do policjantów odnosili się z jawną pogardą i stronili od nich, natomiast prostych robotników żydowskich traktowali po koleżeńsku, zdejmowali im w czasie pracy opaski z gwiazdą Dawida, przynosili im żywność itd. Dokumenty, źródła, cytaty: Na podstawie prac i wspomnień: Hannah Arendt, Baruch Milch, Emanuel Ringelblum, Baruch Goldstein, Klara Mirska, Chaim A. Kaplan,( Michał Stanisław de Zieleśkiewicz w korespondencji do http://aleksanderszumanski.pl ) "Lwowskie Spotkania" http://www.lwow.com.pl/spotkania/spotkania.html opracował Aleksander Szumański http://aleksanderszumanski.pl