BOHDAN ARCT WIELKI DZIEŃ DWIZJONIJ 303

Wielkość: px
Rozpocząć pokaz od strony:

Download "BOHDAN ARCT WIELKI DZIEŃ DWIZJONIJ 303"

Transkrypt

1 BOHDAN ARCT WIELKI DZIEŃ DWIZJONIJ 303

2 BOHDAN ARCT WIELKI DZIEŃ DYWIZJONU 303 WYDAWNICTWO MINISTERSTWA OBRONY NARODOWEJ

3 0'kład'kę, proj elstował MIECZYSŁAW WISNIEWSKI Printed in Poland Wydawnictwo Mtoisterstwa Obrony Narodowej Warszawa, 18S8 r. Wydanie 2. Nakład: 70 ODO egz. Objętość ark. wyd. 4,1S, airk. druk. 2,8 Papier druk. mat. VII kl. 70 g. Format 70x100/32 z Fabryki Papieru w Głuchołazach Oddano do składu r. Druk. ukończono w lutym Zam. nr 6019 z dnia r. Wojskowe Zakłady Graficzme w Warszawie A-64. Cena zł 5.

4 WIELKA JEST BRYTANIA... Wentylator umieszczony pod sufitem rozległej sali Operations Room* S2ximiał monotonnie. Sala zalana była jasnym światłem docierającym do każdego jej zakątka. Dokoła dużego stołu, pośrodku pomieszczenia poruszało się kilka dziewcząt, trzymających, w dłoniach długie grabki. Na stole znajdowała się wielka mapa wyobrażająca Wielką Brytanię, otaczające ją morza, północną Francję, Belgię i Holandię. Kontroler James Harding otarł spocone czoło. Na mapie nie pojawiły się jeszcze znaczki znamionujące nieprzyjacielskie samoloty. Dzień rozpoczynał się dopiero, ponad Anglią rozpościerała się mgła, ale Harding wiedział, źe za pół godziny, może za trzy kwadranse, może za godzinę ożywią się ruchy dziewcząt z W.A.A.F.**, wtedy jednocześnie, daleko w górze, ponad budynkiem dowództwa powietrze wypełni się warkotem wrogich silników. Wiedział, o tym zarówno Harding, jak i siedzący opodal starszy oficer, siwowłosy, sztywny w ruchach, o suchej, pomarszczonej twarzy. Oficer ten, na którego rękawach widniały igrube paski oznaczające stopień Air Chief * Operations Room centrum naziemnego dowodzenia lotndczeigo. ** W.A.A.F. (Women s Auxiliary Air Force) Pomocnicza Służba Kobiet w lotnictwie R.A.F.

5 Marshaira*, wysłuchawszy meldunku adiutanta spojrzał na duży ścienny zegar. Więc będzie tu za kilka minut, co? mi uknął wreszcie, gdy adiutant skończył i wyprostował się nieruchomo. Tak jest, Sir. Na wąskich wargach Dowdinga pojawił się przelotny uśmiech. Air Chief Marshall Hugh Dowding dowodził Fighter Command** od roku 1936, w lotnictwie służył jeszcze od roku 1914 i posiadał ogromne doświadczenie, tak bardzo mu teraz potrzebne. Mimo jednak brzemienia odpowiedzialności ciążącego na jego barkach, mimo grozy sytuacji, mimo świado^ mości, iż w rękach jego spoczywały, być może, losy kraju, Dowding odczuł owego wrześniowego poranka satysfakcję. Oto za kilka minut w jego podziemnym schronie zjawić się miał człowiek kierujący w tych ciężkich dniach rządem Jego Królewskiej Mości. Przy wejściowych drzwiach ktoś się poruszył, przez salę przeszedł przyciszony szmer. Dowding zerwał się z krzesła, zanim jednak zdołał wypowiedzieć pierwsze powitalne zdanie, stanęła przy nim krępa, przysadzista sylwetka, a nieco zachrypnięty głos spytał niecierpliwie: Zaczęło się już? Jeszcze nie odparł marszałek ale lada chwila podniosą się mgły.... Rozumiem przerwał mu premier i ociężale opadł na krzesło. Będą tu niedługo. Spojrzeli sobie w oczy. Wzrok Churchilla był zimny i przenikliwy, jego charakterystyczna twarz zdradzała wyraźne ślady zmęczenia. * Air Chief Marshall stopień wojskowy R.A.F., marszałek lotnictwa. ** Fighter Command lotnictwo myśliwskie.

6 Dzisiaj niedziela mruknął premier na pół do siebie. Tak jest, Sir, niedziela przytaknął Dowding. Churchiil powolnym ruchem wyciągnął cygaro i wsunął je między mięsiste wargi. Okazywał zadziwiający spokój, lecz tylko on sam wiedział, jak wiele go to kosztowało. Nie przybył tutaj jako gość. W tych przerażających chwilach, kiedy decydowały się losy kraju, ba, całego brytyjskiego imperium, jego obowiązkiem było znajdować się właśnie w centralnym punkcie obrony powietrznej, obrony, będącej kto wie, czy nie ostatnią deską ratunku. Churchill przyznawał sam, że w jego barwnej karierze mało można było naliczyć dni tak pełnych napięcia, jak obecnie. Anglia znalazła się niemal nad brzegiem przepaści, los jej zależał teraz od kilkuset ludzi, którzy w tej samej chwili oczekiwali alarmowego sygnału, aby zasiąść za sterami myśliwskich samolotów, wznieść się w powietrze i runąć naprzeciw nawały nieprzyjacielskich bombowców. Czy starczy im sił? Czy wystarczy ich samych? Poradzimy? rzucił pytanie nie patrząc w twarz swego rozmówcy. Rzeczą Dowdinga było udzielenie odpowiedzi twierdzącej. Ćwierć' wieku na tego rodzaju pytania przełożonych odpowiadał tak właśnie, choć nie zawsze pewien był swego.zdania. Co nam jeszcze pozostało? zapytał Churchill. ' Mam do dyspozycji dwadzieścia jeden dywizjonów Hiirricane ów i Spitfire ów. Szesnaście w Grupie 11 oraz pięć w Grupie 10 i w Grupie 12 wyliczał. W sumie dwustu pięćdziesięciu dwóch puotów. Mało mruknął Churchill wspominając ze złością beztroskę pewnycł" oanów z dawnego rządu.

7 Wczoraj mieliśmy spore straty zauważył Dowding. Wiem. Cóż... Churchill wyjął cygaro z ust i przypatrzył mu się bez zainteresowania. Mogę przypuszczać, że użyje pan wszystkich swoich sił, wszystkich tych dywizjonów. Powiada pan, że dziś niedziela? Spodziewam się, że dzisiaj spróbują nas zdławić i pogrzebać. Wsadził cygaro na powrót w usta i chmurnie zapatrzył się w stół z mapą Anglii. Cygaro zgasło, więc Dowding usłużnie podsunął płomień zapalniczki, ale premier odmownie pokiwał głową. Później burknął. Wzrok jego zatrzymał się na zegarze. Wskazówki były nieruchome, jedynie wielki sekundnik poruszał się dając do zroz.umienia, że czas bynajmniej nie zatrzymał s<ię w miejscu. Gdzieś daleko, poza kanałem La Manche szykowały się do startai niezliczone samoloty hitlerowskich dragiej i trzeciej Luftflotte. Niemieccy generałowie Kesselring i Sperrle wydawah zapewne rozkazy startu. Minęła godzina dziewiąta, gdy do dowództwa Fighter Command nadeszły pierwsze meldunki o dostrzeżeniu niemieckich maszyn. Patrole Luftwaffe zbliżały się do południowych wybrzeży AngHi. Na ekranach brytyjskich stacji radarowych ukazały się maleńkie punkciki, posterunki podsłuchowe uchwyciły szum silników. W podziemnej sali Operations Room w Uxbridge pod Londynem premier Churchill przesunął nie zapalone cygaro z jednego kąta ust w drugi. Zaczyna się powiedział do Dowdinga. Tak sucho przyznał marszałek. Nadeszło kilka nowych meldunków i Dowding wzruszył ramionami.

8 Pozorowany atak? próbował odgadnąć Churcłiill. Tak. Chcą sprawdzić, czy już można skutecznie bonabardować, cży mgły się rozeszły. Przy okazji pragną wyciągnąć w powietrze nasze dywizjony. Ataki właściwe nastąpią nie wcześniej jak za godzinę. Dziewczęta dokoła stołu poruszały się cicho, przejęte swą funkcją, podniecone obecnością wybitnego gościa. Wprawnie poruszały się grabki w ich dłoniach, przesuwały się znaczki na mapie. Dzwoniły telefony, zapalały się i gasły kolorowe światełka. Sztab Figther Command działał, tryby maszyny centrum R.A.F. pracowały bez zacięć. O godzinie jedenastej trzydzieści pierwsza fala hitlerowskich bombowców w sile stu maszyn przekroczyła brzeg angielski w okolicach Ramsgate, Folkestone i Dungeness. Druga fala bombowców nadeszła tuż po pierwszej. Dorniery, Heinkle i Junkersy w otoczeniu s.trażniczych psów myśliwskich samolotów Messerschmitt szły na upatrzone cele. Bombowe szyki po pięć lub siedem maszyn leciały na wysokości około siedmiu tysięcy metrów, myśliwcy trzymali się wyżej. Tempo pracy dowództwa Fighter Command wzmogło się. Marszałek Dowding wydał rozkazy, przekazane natychmiast poszczególnym sektorom myśliwskim i lotniskom. Z piorunującą szybkością poszły w górę dywizjony Spitfire ow i Hurricane ow. W rejonie Maidstone, Canterbury, Dover i Dungeness formacje Spitfire ów związały się w walce z osłoną Messerschmittów. Nieco dalej w głębi lądu, ponad Tunbridge Wells i południowo-wschodnimi przedmieściami Londynu, na niemieckie bombowce spadły z góry plujące ogniem Hurricane y. Rozgorza

9 ła walka, zacięta i bezpardonowa, rozpoczął się decydujący dzień Bitwy o Wielką Brytanię, dzień najbardziej krwawy dla napastników i obrońców. Pomiędzy godziną dwunastą i- dwunastą trzydzieści większość niemiedsich formacji bombowych była rozbita, a na ogromnej przestrzeni powietrznej rozgorzały setki indywidualnych pojedynków lotniczych, toczonych wysoko ponad chmurami, ponad głowami mieszkańców Londynu i farmerów Kentu. Ci, których ciekawość lub odwaga wyciągnęły ze schronów, daremnie jednak spoglądali w niebo, chcąc przypatrzeć się toczonej bitwie. Toczyła się zbyt wysoko, tak wysoko, iż wydawała się nierealna. Ale od czasu do czasu powietrze przecinało wycie spadającego samolotu lub bomby, czasem dawały się słyszeć eksplozje, czasem z chmur wypadały zgniecione płaty metalu, płonącego płótna czy drewna, czasem na niebie rozwijała się biała płachta spadochronu, czasem na ziemię upadały zmiażdżone szczątki ludzkie. W s.ali Operations Room w Uxbiidge nadal płonęło jaskrawe światło, umundurowane dziewczęta niestrudzenie przesuwały po mapie różnokolorowe znaczki, przybliżały je do obszaru stolicy lub też, przenosiły w kierunku wybrzeży, czasem sprawnym ruchem zdejmowały jakiś znaczek z mapy, czasem na jego miejsce stawiały inny. Wyglądało to, jak niewinna dziecinna zabawa i tylko powaga twarzy świadczyła, że mapa na stole była odbiciem, wiernym odzwierciedleniem toczącej się potężnej bitwy powietrznej, że mozaika znaczków i ich kolejny układ oznaczał przebieg walki, wieścił porażkę lub zwycięstwo. O godzinie dwunastej czterdzieści pięć premier Winston Churchill znajdował się jeszcze w dowództwie lotnictwa. Wypił nawet kolejną filiżankę herbaty, O godzinie trzynastej w dowództwie pojawiły się 8

10 pierwsze meldunki o odniesionych zwycięstwach. O igodzinie trzynastej dwadzieścia Churchill zaciągnął się wreszcie dymem cygara. Partia nie została więc rozegrana, jak sobie tego życzył przeciwnik. Churchill nie był na tyle naiwny, aljy wierzyć w to, iż dzień ten kończył udrękę niemieckiego natarcia lotniczego. Mógł jednak już odrzucić od siebie najczarniejsze obawy. Mało ludzi wiedziało o tym, iż nie jeden już raz w ciągu ostatniego okresu widział się opuszczającego brzegi te] wyspy, która dotąd była wyspą niepokonaną. Wszystko zależało od siły oporu lotnictwa myśliwskiego. Nigdy jeszcze przyszłość wielkiego narodu nie zależała w tak ogromnym stopniu od siły i woli tylko garstki ludzi, bo czyż nie garstką byli rozrzuceni po Anglii myśliwscy piloci?... Znów nie zawiedli. W toczącej się bitwie zarysował się przełom. Churchill pomyślał, że nawet wśród najsroższych burz bywają chwile, gdy słońce przenika chmury, by dać znak swego istnienia i swego niewątpliwego nadejścia. Wielka jest Anglia, godna swego miejsca w świecie, skoro ma takich synów stwier^dził w myślach premier W iem ej Brytanii. Na zewnątrz, na tle wyblakłej kopuły nieba snuły się nieprzeliczone białe smugi kondensacyjne, tworzące przedziwną, malowniczą pajęczynę. Pod nimi, bliżej ziemi, pomykały w kierunku wybrzeży resztki rozgromionych formacji niemieckich. W przeciwnym kierunku, na rozrzucone dokoła, Londynu lotniska wracały Spitfire y i Hurricane y- Na kadłubach niejednego z nich widniały mało znane Anglikom biało-czerwone kwadraty, a przy nich cudaczne oznaki. Do bazy na lotnisku Northolt powracali lotnicy rzucając do siebie poprzez eter słowa, których nie potrafiłby zrozumieć żaden Anglik, Nic dziwnego, ludzie ci mówili po polsku.

11 BITWA O ANGLIĘ Nieczęsto się zdarza, by Anglicy potrafili dojrzeć i właściwie ocenić wartości innych narodów lub ich przedstawicieli. Uważają się oni na ogół za naród lepszy, ważniejszy i mądrzejszy od innych. Szczycą się swym imperium, swą rolą cywilizacyjną, tysiącletnimi zamkami, zdobyczami owej nowoczesnej techniki, chłodem i opanowaniem, ogromem Londynu, jakością teksty lii, poziomem sztuld teatralnej, mistrzostwem drużyn piłkarskich. Przeciętny Brytyjczyk spogląda na cudzoziemca z góry. Gdy Anglik mówi o Francuzach, uśmiecha się lekceważąco choć dyskretnie. Gdy wspomina Amerykanów, już w pierwszym zdaniu piętnuje ich brak ogłady. Gdy mówi o Włochach, wzrusza z politowaniem ramionami i wyciąga na jaw ich przysłowiowe niedołęstwo militarne i przesadną gadatliwość. Gdy mówi o Polakach... Ba, do bardzo niedawna Anglicy o Polakach nie mówili. Po prostu rzadko ich dostrzegali. Sytuację zmieniła w pewnym stopniu dopiero ostatnia wojna, a ściślej mówiąc ten jej okres, gdy na północy, w chłodnej Szkocji, usadowiła się polska armia, gdy ze wschodniej Anglii poczęły startować polskie dywizjony bombowe, a na przedmieściach Londynu, na słynnym lotnis.ku Northolt, stanęły polskie dywizjony myśliwskie. Wtedy właśnie w roku 10

12 1940 mieszkańcy wysp brytyjskich poznali Polaków, odkryli ich i z ogrormiym zdziwieniem przekonali się, że ci obcy i dziwni przybysze z odległego kraju środkowej Europy są takimi samymi ludźmi, jak i angielscy gospodarze, że w wielu wypadkach potrafią im dorównać, a nawet, o dziwo, potrafią ich pod niektórymi względami przewyższyć. Musieli więc Anglicy szybko wytworzyć sobie odpowiednią, inną nieco niż uprzednio opinię o niecodziennych swych gościach i towarzyszach broni, a bardzo dopomogła im do tego Bitwa o Wielką Brytanię i udział w niej polskich pilotów myśliwskich. Do polskich lotników z coraz większym uznaniem odnosili się wyżsi dowódcy R.A.F., zaęzęła o nich pisać brytyjska prasa, poczęli ich podziwiać mieszkańcy Londynu. Sukcesy te jednak nie zrodziły się same z siebie, a polscy lotnicy nie spadli na wyspy brytyjskie z nieba. Zanim Skalski, Pniak, Brzezina, Ostowicz, Nowierski i Urbanowicz poczęli odnosić zwycięstwo po zwycięstwie, zanim rozsławił się dywizjon 303 i inne dywizjony* wiele trudności trzeba było przezwyciężyć, wiele uprzedzeń pokonać, wiele argumentów wytoczyć. Zanim Polakom pozwolono zwyciężać w bitwach powietrznych nad Anglią, musieli pokonać Anglików w potyczikach słownych przy stołach konferencyjnych, w biurach sztabowych, na najwyższych szczeblach dowodzenia. Zanim Air Chief Marshall Dowiding w dniu 15 września 1940 r. wysłał dywizjon 303 po jego świetne zwycięst-v7i>, trzeba było długo go przekonywać, by zgodził się na utworzenie polskich jednostek myśliwskich i na użycie ich w działaniach bojowych. Jest faktem, iż we wrześniu 1939 roku Polska posiadała sprzęt lotniczy żałośnie przestarzały i ilościowo nie wystarczający. Jest również faktem, że we 11

13 wrześniu Polska posiadała wspaniałe kadry lotników, że nasi myśliwcy dokonywali cudów waleczności, spotykając się na powolnych i słabo uzbrojonych maszynach z nowoczesnymi Messerschmittami. Świadectwem ich wartości jest zestrzelenie (w okresie- od 1 września do 17 września) 126 samolotów nieprzyj aciels kich. Długa i niewdzięczna była droga polskich lotników po kampanii wrześniowej. Ewakuacja do Rumunii i Węgier, internowanie w obozach, ucieczki i akcja przeidostania się do Francji, bezczynność pierwszych miesięcy w Lyon. Zarówno Francuzi jak i Anglicy spoglądali wtedy na naszych lotników nie jeden raz z pogardą, traktowali ich jako uciążliwych sojuszników, pozbawionych umiejętności, wiedzy i doświadczenia. Nawet wtedy, gdy skutkiem umowy polskofrancusko-^brytyjskiej część polskiego lotnictwa przeniesiona została do Anglii, część zaś rozpoczęła szkolenie we Francji, sytuacja niewiele się polepszyła. Polski personel lotniczy, zgrupowany w bazie w Eastchurch w hrabstwie Kent, uczył się języka angielskiego, zwyczajów i przepisów R;A.F., ale o lataniu i walce mowy na razie nie było. Czyż można było porównać polskich lotników, o których ledwie słyszano, ze wspaniale przeszkolonymi lotnikami Królewskich Sił Powietrznych, zwycięzcami w ''^alce o prędkość i odległość? W e Francji powiodło się naszym lotnikom lepiej, może dlatego, że Francuzom potrzebni byli bardzo chętni do walki ludzie, a może po prostu dlatego, że w maju 1940 roku ruszyła potężna ofensywa Hitlera, która w błyskawicznym tempie doprowadzić miała do upadku Francji. Ofensywie tej starano się przeciwstawić, a skoro pod ręką znaleźli się Polacy, szybko użyto ich w bojach. Niedługo ciągnęła się wojna we Francji, po kilku 12

14 tygodniach upadł Paryż, a zdradziecki rząd Petaina poprosił o zawieszenie broni. Ale w przeciągu tych kilku tygodni polscy myśliwcy po raz drugi pokazali lwi pazur. Około 150 naszych lotników, zgrupowanych bądź w polskich dywizjonach, bądź też w polskich kluczach, zestrzeliło ponad 50 samolotów niemieckich, tracąc zaledwie trzynastu ludzi. Czas szedł naprzód, wojna toczyła się dalej. W dniu 19 czerwca 1940 roku polscy żołnierze we Francji dotarli do portów na wybrzeżach Atlantyku i Morza Sródzienmego celem przedostania się do Anglii. Już w dniach 26 i 27 czerwca pierwsze polskie transporty morskie przybyły do Liverpool i Plymouth w Anglii, skąd lotników skierowano do głównego obozu zbornego w miejscowości Blackpool. W ślad za tymi transportami poszły dalsze, przedostali się do Anglii zarówno polscy lotnicy z Francji, jak i przeróżnych lotnisk północnej Afryki. Otwierała się nowa karta dziejów wojennych polskich wojsk lotniczych, a pierwszym rozdziałem tej karty miała wkrótce stać się bitwa powietrzna, zwana powszechnie w Anglii Battle of Britain Bitwą o Wielką Brytanię. Używając określeń suchych i prozaicznych Battle of Britain była walką powietrzną rozegraną pomiędzy lotnictwem angielskim i niemiecką Luftwaffe ponad kanałem La Manche i południową Anglią w roku 1940, po upadku Francji. Była to pierwsza wielka powietrzna bitwa w dziejach, od jej zaś wyników zależały losy przygotowywanej inwazji wysp brytyjskich przez hitlerowskie armie. Pó pokonaniu Francji oczy Niemcóy/ zwróciły się na Anglię. By stworzyć odpowiednie warunki dla lądowania na wybrzeżach Wielkiej Brytanii, trzeba było uzyskać kompletne panowanie w powietrzu, a jedyną ku temu drogą było zniszczenie lotnictwa 13

15 obronnego Anglii. Dopiero wtedy Niemcy mogliby zniszczyć obronę wybrzeży angielskich do tego stopnia, by udać się mogły właściwe lądowania, dopiero wtedy samoloty Luftwaffe zdolne byłyby sparaliżować system komunikacyjny Anghków na południu kraju i w ten sposób uniemożliwić wysyłanie posiłków na południe. Tak więc bitwa lotnicza miała według koncepcji niemieckiej, stać się pierwszym stadium wielkiej ofensywy, która przy użyciu potężnej armii zakończyć się winna okupacją wysp brytyjskich. W tym czasie Niemcy posiadali do swej dyspozycji około 3500 samolotów bojowych pierwszej linii oraz około 2000 samolotów w rezerwie. Około 1200 samolotów niemieckich stanowiły myśliwce, reszta tworzyłła siły bombowe. Anglicy ze swej strony mogli wystawić zaledwie około samolotów myśliwskich typu Hurricane i Spitfire. Przewaga liczbowa była więc niewątpliwie po stronie hitlerowskiej. Przewagi jakościowej sprzętu na ogół nie było. Spitfire y równać się mogły z Messerschmittami Me-109, Hurricane y ustępowały im nieco szybkością, lecz były zwrotniejsze. Wartość personelu latającego obu stron miała okazać się w walce i właśnie ta wartość wespół z jakością dowodzenia, odpowiedniego rozłożenia i użycia sił zadecydowała o wynikach walki. Battle of Britain trwała niemal przez całe lato i wczesną jesień 1940 roku. Pierwsza jej faza, w okresie czerwca i lipca, polegała na niemieckim rozpoznaniu obrony południowo-wschodniej Anglii. Druga faza, okres od 19 sierpnia, to hitlerowskie ataki na lotniska nadbrzeżne, instalacje radarowe i porty południowej Anglii. Następna faza rozpoczęła się w dniu 26 sierpnia i trwała do 6 września, a w okresie tym Niemcy skoncentrowali się na atakowaniu lotnisk myśliw 14

16 skich wokół Londynu. Później, aż do końca września atakowano Londyn (zarówno w dzień, jak i w nocy). Wreszcie w październiku Bitwa zaczęła zamierać, przerodziła się najpierw w sporadyczne ataki samolotów myśliwsko-ibombowych Me-109 i Me-110, później zaś przeszła w nocne bombardowania, nie będące przygotowaniem do inwazji. Gdy trwała wstępna faza Bitwy, a Polacy z Francji i Afryki przybywali morzem do portów brytyjskich, pierwsi nasi myśliwcy znaj'dowali się już w jednostkach myśliwskich R.Á.F. i brali udział w lotach bojowych. W dniu 19 lipca jeden z tych pilotów, porucznik A. Ostowicz zestrzelił niemiecki samolot. Było to pierwsze zwycięstwo polskie odniesione nad obszarem Wielkiej Brytanii. Na dalsze zwycięstwo nie trzeba było długo czekać. W okresie do 19 sierpnia nasi myśliwcy zapisali na swym koncie 29 pewnych zestrzeleń, nie licząc zestrzeleń prawdopodobnych i uszkodzeń nieprzyjacielskich samolotów. W dniu 24 sierpnia porucznik Głowacki, latający w d y w i z jo n i e brytyjskim, zniszczył 5 niemieckich maszyn. Anglicy poczęli kręcić głowami, dziwić się, zastanawiać. Choć jednak nie rozumieli tego niezwykłego faktu, potrafili wyciągnąć właściwe wnioski. Skoro Polacy umieli latać i walczyć, trzeba im było dać samoloty, trzeba ich było zorganizować w jednostki bojowe, umożliwić walkę. Były to czasy ciężkie dla całej Anglii, a w ciężkich czasach każdego sprzymierzeńca wita się z otwartymi rękami. Szybko wyzbyto się dotychczasowych uprzedzeń w stosunku do Polaków. Jedną po drugiej powstawały polskie jednostki lotnicze, owe groźne dywizjony myśliwskie i bombowe, które już w niedługim czasie okryć się miały nieśmiertelną sławą. 15

17 w początkach lipca zorganizowany został dywizjon bombowy 300. W kilka tygodni później powstał dywizjon bombowy 301, ten sam, który w jesieni 1944 roku tak ofiarnie pomagał powstaniu warszawskiemu. Uformowano także pierwszy polski dywizjon myśliwski 302. W początkach sierpnia powstał dywizjon myśliwski 303. W końcu sierpnia i we wrześniu tworzyły się dalsze polskie jednostki bojowe. Od momentu utworzenia jednostki lotniczej do chwili jej wejścia do akcji upłynąć musi jednak pewien okres czasu, przeznaczony na szkolenie i trening. Chociaż w pierwszych naszych jednostkach myśliwskich znaleźli się piloci o ogromnym doświadczeniu i o dużej praktyce bojowej, choć sytuacja ogólna wymagała maksimum myśliwskiego wysiłku, przez długie tygodnie sierpnia dywizjony 302 i 303 latały na nudne i niepotrzebne, zdaniem pilotów, loty treningowe. Poznawano brytyjski sprzęt i taktykę R.A.F., poznawano sposofby posługiwania się radiem, doskonalono loty w szyku, walkę powietrzną, ćwiczono się w strzelaniu. Tymczasem w górze szalała walka, hitlerowscy generałowie Kesselring i Sperrle dzień w dzień wysyłali przeciw Anglii potężne formacje bombowców. Przyznać trzeba, że brytyjscy lotnicy myśliwscy umieli zadawać nieprzyjacielowi ciężkie ciosy zmniejszając skuteczność jego ataków. Dowódcy Luftwaffe zdecydowali, że jeśli nie mogą unicestwić R.A.F, w powietrzu, mogą go unieszkodliwić na ziemi. W dalszym ciągu atakując statki i porty Niemcy zaczęli intensywnie atakować również lotniska R.A.F. Ataki te przybierały na sile. W dniu 26 sierpnia rano trzy fale niemieckich bombowców i myśliwców przekroczyły brzeg angielski. W kilka godzin później rozpoczął się następny atak, a po południu trzeci nalot. W dniu tym Luftwaffe straci 16

18 ła 49 samolotów, ale straty Royal Air Force były również poważne wynosiły 31 maszyn. Sytuacja stawała się coraz trudniejsza. Czy Niemcom udało się znaleźć klucz do zwycięstwa? Skromne siły myśldwiców angielsikicłi topniały. Nie choidziło tu nawet o samoloty, decydowali ludzie. Potrzeba doświadczonych pilotów, mistrzów walki powietrznej, stawała się coraz bardziej paląca. Bombowce oznaczone czarnymi krzyżami dokonywały dzieła zniszczenia. Warkot ich silników rozlegał się nad południową Anglią niemal bez przerwy, ich bomby stawały się coraz celniejsze. Wyspy brytyjstóe ogarnęła zgroza i nawet tych Anglików, którzy dotąd wierzyli bezgranicznie w ostateczny sukces swych sil powietrznych, nawiedził lęk o przyszłość. W dniu 30 sierpnia ataki niemieckie rozszalały się od samego świtu, wznowione zostały w południe i zakończyły się ciężkim nalotem po południu. W dniu tym polski dywizjon myśliwski nr 303 imienia Tadeusza Kościuszki wystartował z lotniska Northolt na lot treningowy... Tego samego dnia wieczorem w pamiątkowej księdze dywizjonu pojawiła się notatka o pierwszym zwycięstwie. 2 Dywizjon 303

19 DYWIZJON 303 STARTUJE W skład dywizionu 303 imienia Tadeusza Kościuszki weszli przede wszystkim piloci i personel techniczny byłych eskadr 111 i pułku lotniczego z Warszawy. Byli to ludzie zaprawieni w bojach, młodzi wiekiem, ale doświadczeni, wyborowi piloci, dobrzy myśliwcy. Takie nazwiska, jak Krasnodębski, Henneberg, Urbanowicz, Zumbach, Ferić, Łokuciewski, Szaposznikow, Karubin, Wünsche, Paszkiewicz, Cebrzyński, są na zawsze zapisane w historii polskich wojsk lotniczych. Dowódcami tej wyborowej jednostki byli kolejno, od chwili jej powstania aż do jej rozwiązania w roku 1946, następujący oficerowie; major Z, Krasnodąbski, porucznik W. Urbanowicz, porucznik Z. Henneberg, kapitan A. Kowalczyk, porucznik Z. Heneberg, porucznik A. Arentowicz, porucznik W. Łapkowski, kapitan A. Arentowicz, kapitan J. Jankiewicz, porucznik W. Kołaczikowski, kapitan W. Żak, porucznik J. Zumbach, porucznik Z. Bieńkowski, major J. Falkowski, kapitan T. Koc, kapitan B. Drobiński, kapitan W. Łokuciewski. Choć dywizjon był oczywiście jednostką całkowicie polską, w początkach jego działania obok dowódcy polskiego działał i dowódca brytyjski. Spowodowane to było potrzebą przystosowania się do sposobów walki Anglików, koniecznością używania w powie- 18

20 trzu języka angielskiego i wieloma innjrmi względami. Dlatego też, gdy w dniu 30 sierpnia 1940 roku dywizjon wystartował na lot treningowy, na czele jego znalazł sdę Squadron Leader* R. G. Kellett, brytyjski dowódca jednostki. Dzień był piękny, słoneczny, jak każdy prawie dzień owego pamiętnego lata. Ponad Londynem, doskonale widocznym z okolic Northolt, snuły- się dymy i opary, ale w kierunku południowym, nad pofałdowanymi polami Kentu istniała idealna, widoczność, a białawe strzępy cumulusów mile urozmaicały błękit nieba. Hurricane y dywizjonu sprawnie zebrały się do szyku ponad lotniskiem i po nabraniu wysokości 3500 metrów zwróciły się na północ, by przeprowadzić ćwiczenia atakowania angielskich bombowców typu Blenheim. Ćwiczenie to prędko przybrało nieoczekiwany charakter. Jeden z pilotów dywizjonu, porucznik Paszkiewicz, dostrzegł toczącą się w pobliżu walkę. Grupa samolotów kręciła się w diabelskim młyńcu, z którego co chwila wypadały w dół pojedyncze maszyny ciągnąc za sobą smugę dymu. Paszkiewicz, na ziemi cichy i spoko jny, mężczyzna, niewielki przysadkowaty blondynek, którego trudno byłoby posądzić o jakiekolwiek zdolności bojowe, w powietrzu przemieniał się w rozżartego, zaciekłe-, go myśliwca, obdarzonego wspaniałym wzrokiem, panującego mistrzowsko nad maszyną, umiejącego momentalnie powziąć decyzję. Gdy po ra-porcie radiowym dowódca dywizjonu nadal prowadził formację przy Blenheimach, Paszkiewicz, nie namyślając się dłużej, :^jaszył na pełnym gazie w kierunku grupy * Squadron Leader odpowiednik stopnia majora. 19

21 nieprzyjaciół. Na tej samej wysokości pojawił się samotny Dorni er, wykonujący zakręt celem wydostania się z centrum walki. Gdy dostrzegł zbliżającego się myśliwca, wykręcił.gwałtownie i znurkował, by ujść ewentualnej pogoni. Trudno mu jednak było równać się z samolotem Polaka. Waląc się w dół za uciekającym przeciwnikiem Paszkiewicz otworzył ogień z odległości 200 metrów, celując początkov/o w kadłub, a później przenosząc serię na lewy silnik. Sekunda i z silnika Dorniera buchnął płomień. Jeszcze sekunda, ponowna seria pocisków Polaka. Hitlerowski bombowiec runął ku ziemi i roztrzaskując się w polach spłonął niczym pochodnia. Paszkiewicz, ucieszony zwycięstwem, wykręcił w stronę swego lotniska i w niedługim czasie znalazł się w Northolt. Reszta Polaków nie wzięła jednak udziału w walce. Dowódca słusznie zadecydował, iż należy osłaniać Blenheimy, które w danych okolicznościach łatwo mogły stać.się łupem niemieckich myśliwców. W ten sposób zwycięstwo porucznika Paszkiewicza wywołało nieoczekiwany skutek. Angielscy dowódcy w sztabie zdecydowali, iż nie da się dłużej utrzymać Polaków w ryzach, że.zbyt palą się oni do boju, by męczyć ich treningowymi lotami, i że wreszcie treningu już im nie potrzeba. W rezultacie następnego dnia dywizjon 303 został postawiony w stan,,readiness, czyli gotowości bojowej. 31 sierpnia jednostka została poderwana w powietrze. Start odbył się tak sprawnie, żew dw ie minuty po alarmie eskadra A znajdowała się nad lotniskiem, a w chwilę później w ślady jej poszła eskadra B. Drąc maszyny w górę, jak tylko się dało, dywizjon szedł w nakazanym przez naziemną stację radiową kierunku wschodnim. W pewnym momencie 20

22 kurs zmieniono na 100, a później na 150. Wszyscy piloci wiedzieli już, że ziemna stacja naprowadzała ich na nieprzyjaciela. Twarze pilotów polskich, zamkniętych w ciasnych kabinach Hurricane ów były skupione,.oczy bezustannie omiatały horyzont, wypatrywały wroga w górze, szczególnie w słońcu, poszukiwały go też na tle zamazanej w przedwieczornych mgłach ziemi. Hullo, Apeny leader! Aircraft in front of us, to tbe left! * zaraportował w pewnym momencie sierżant Karubin, obdarzony sokolim wzrokiem. Rzeczywiście, duża grupa siedemdziesięciu niemieckich bombowców przecinała kurs dywizjonu, podążąjąc w kierunku północnohwschodnim. Formacja Polaków dodała gwałtownie gazu. Hurricane y rzuciły się do przodu. Zanim jednak zdołali dopaść wrogich bombowców, dostrzeigli eskadrę Messerschmittów 109, dwa klucze po trzy maszyny, lecące w tę samą stronę. Trzeba było nawiązać walkę z osłoną. Polacy znajdowali się nieco powyżej przeciwników, szli ze słońca. Zaskoczenie było kompletne. Do ataku poszła najpierw eskadra A, po niej spłynęła z góry eskadra B. Pierwszy dopadł wroga sierżant Karubin. Messerschmitty już dostrzegły Polaków i usiłowały ratować się gwałtownym nurkowaniem. Karubin chwycił jednego z nich na celownik. Krótka seria nieprzyjaciel wyciągnął w górę. Nowa.seria, oddana wprost w biały brzuch Messerschmitta, i Niemiec poszedł w dół, niczym ognista strzała. Sierżant Wünsche, mały i żywy jak skra Kazik Wünsche, dobrze znał swe obowiązki. Zadaniem jego * Hullo, Apeny leader! Aircraft in iront of us, to the left Halo, dowódca Apeny. Samoloty przed nami, po lewej stronie. Apeny to w roku 1940 szyfrowa nazwa dywizjaniu

23 było nie tylko atakowanie nieprzyjaciela, ale i ubezpieczanie własnych kolegów. Gdy tylko zauważył, że poza Hurricanem Karubina znalazł się jakiś Messerschmitt, wpadł nań na pełnym,gazie, plując ogniem ośmiu karabinów maszynowych. W tym samym momencie, w powietrznej karuzeli, gdy mas.zyny tańczyły śmiertelny kontredans po całym niebie, poniżej Wünschego zjawił się inny Messerschmitt. Kazik zaatakował go, oddał krótką serię i trafiony Niemiec poszedł w dół. Walka toczyła się dalej. Squadron Leader Kellett siedział na ogonie wroga i częstował go celnymi pociskami. Porucznik Henneberg gnał za zestrzelonym przez siebie Messerschmittem i wykańczał go pożegnalną serią. Porucznik Ferić podszedł tak blisko nieprzyjaciela, iż tego sylwetka wypełniła cały krąg celownika. Kilkadziesiąt celnie oddanych pocisków posłało hitlerowca do ziemi. Sierżant Szaposznikow zdołał po krótkiej walce uszkodzić jeszcze jednego przeciwnika. Gdy wreszcie roizwiały się w powietrzu dymy spadających samolotów, a Hurricane y dywizjonu powróciły do bazy, można było podsumować wyniki spotkania. W akcji wzięło udział sześć maszyn polskich, bowiem tylko tyle wystartowało na alarm. Kellett, Henneberg, Ferić'i Karubin zestrzelili po jednym Messerschmitcie. Wünsche i Szaposznikow uszkodzili po jednym. Strat własnych nie było. Szybko zareagowali Anglicy na to piękne zwycięstwo. Do dywizjonu nadeszły gratulacje z Ministerstwa Lotnictwa, z Grupy nr 11 i od dowódcy lotniska Northolt. Polacy jednak nie walczyli po to, by otrzymywać powinszowania. Walczyli o zgoła inne cele. Toteż, gdy następnego dnia dywizjonowi przyznano odpoczynek, polski personel zrezygnował z niego. Nasi myśliwcy mieli zastarzałe porachunki 22

24 z Luftwaffe i teraz, gdy znaleźli się wreszcie na nowoczesnych samolotach, gdy nie istniała jakościowa przewaga sprzętu wroga, porachunki te chcieli załatwić jak najszybciej. Następna okazja nadarzyła się też szybko, bo szybko toczyły się lotnicze wydarzenia 1940 roku. Dnia 2 września dywizjon wysłany został ponad Dover, gdzie niemieckie bombowce w silnej osłonie myśliwskiej atakowały lotniska przybrzeżne i stojące w ujściu Tamizy statki. I znów Polacy spadli na wroga z góry, znów zaskoczyli go brawurowym atakiem. Konto dywizjonu powiększyło się o dwa zestrzelone na pewno i dwa uszkodzone nieprzyjacielskie sanioloty. I nie tylko o te zwycięstwa. Henneberg i Ferić, rozgrzani walką, kąśliwi niczym osy, poszli trop w trop za uciekającymi Niemcami, dopadli ich aż ponad brzegami okupowanej Francji, i dwa z nich posłali w płomieniach do ziemi. Tak upływał dzień po dniu. Dywizjon tkwił w pogotowiu bojowym, raz po raz startował do walki, raz po raz napotykał na nieprzyjaciela, wiązał się z nim w pojedynku i... zwyciężał. Sypały się z nieba Messerschmitty i Dorniery, rozlatywały się zwarte formacje bombowców, a ich bomby spadały w pola, nie czyniąc nikomu szikody. Dumne Hurricane y z białoczerwonymi znakami wracały do Northolt, zbiorniki ich napełniały się benzyną, a skrzydła amiinicją, piloci wypalali papierosa, wypijali pośpiesznie po filiżance herbaty zwyczaj przejęty od angielskich gospodarzy i znów ruszali w górę. Dywizjon 303 zdobywał sławę, ale dni pełne chwały, dni mistrzowskich myśliwskich wyżyn miały dopiero nadejść.

25 NIECH PANOWIE ZAPAMIĘTAJĄ TĘ DATĘ... Marszałek Goerdag uderzył pięścią w stół. Twarz miał zaczerwienioną, oczy błyszczały wściekłością, w kącikach ust pojawiły się drobinki piany. Jego upstrzony orderami mundur wydymał się na dyszącej gniewem piersi. Goering dobrze znał się na lotniczym fachu, trudno było go' wyprowadzić w pole. Toteż zarówno feldmarszałek KesseMnig, jak i jego kolega, Sperrle, siedzący z wyraźnym uszanowaniem naprzeciwko przełożonego, mieli teraz twarze nieco pobladłe. Obaj byli doskonałymi dowódcami, obaj wykonywali bez zarzutu swoje obowiązki, a jednak meldunki, które przedłożyli marszałkowi, nie zdobyły jego uznania. Goering porwał ze stołu duży arkusz papieru, przyjrzał mu się z ironią i rzucił na podłogę. Kłamstwo stwierdził. Zwykłe kłamstwo, propaganda dla maluczkich. Dajcie to Goebbelsowi, na mnie tego rodzaju świstki nie robią wrażenia. Jest to ostatni raport oparty na wiarygodnych sprawozdaniach sprzeciwił się Sperrle. Goering obrócił się ku niemu gwałtownie. Wiarygodne sprawozdanie! Przecież to kpiny! zawołał. Po raz bodaj że trzeci zniszczyliśmy resztki angielskiego lotnictwa! Po raz trzeci przestało ono istnieć, a tymczasem na naszych oczach Feniks wstaje z popiołów. Więc?... 24

26 Nie ja jestem autorem sprawozdań zimno stwierdzi! Sperrle. Pozwolę sobie zauważyć, że Lage-Berichte sporządza oddział Ic sztabu wojsk lotniczych. Kesselring odwrócił twarz, aby ukryć uśmiech, którego nie mógł, siłysząc ite słowa, powstirzymać. Swoją drogą Sperrle wykazał nie byle jaką odwagę atakując najbliższych ludzi Goeringa. Sam Kesselring nie znosił marszałka, lecz bał się go. Poza tym wpajane mu od młodych lat zasady twardej dyscypliny kazały bez zastrzeżeń znosić najbardziej przykre nastroje przełożonych. Co pan chce przez to powiedzieć? Goering wipatrzył się w Sperrlego wzrpkiem jadowitego węża. Czyżby nowa wycieczka pod adresem generała Jeschonoka?... Bynajmniej głos feldmarszałka Sperrlego był zupełnie spokojny. Sądzę, panie marszałku, że powinniśmy oceniać wszystko obiektywnie. Pragnę panu służbowo donieść, że codzienne informacje pułkownika Schmida mijają się z prawdą, o czym zdążyliśmy się przekonać na własnej skórze. PaVi feldmarszałek Kesselring mógłby na ten temat powiedzieć nawet więcej, ponieważ jego flota powietrzna operuje przede wszystkim przeciwko myśliwskim zespołom w południowej Anglii. Otóż według danych oddziału Ic zespoły te przestały istnieć 3 września. Niestety, nasi lotnicy nie zauważyli tego. Goering sapnął. Co pan na to, Kesselring? Pan feldmarszałek Sperrle nie ukrywa powagi sytuacji. Istotnie, informacje sztabu wprowadziły nas w błąd mężnie oświadczył Kesselring. Nie tylko nas. Pozwolę sobie służbowo oświadczyć, że na 25

27 niższych szczeblach dowodzenia wprowadziły pewien zamęt, coś w rodzaju zbytniej pewności siebie. Uwagi obu rozmówców nie w.smak były Goeringowi. Pułkownik Sebmid \waz z pułkownikiem Molierem zajmowali się od początku bitwy powietrznej oceną sytuacji na jego polecenie. Goering mógł teraz przypuszczać, że obaj zbyt optymistycznie nastrojeni sztabowcy narobili nie lada bigosu, Dobrze, zajmę się wyjaśnieniem tej sprawy jeszcze dziś powiedział, Myślę jednak, że nie sztab ponosi wyłączną odpowiedzialność za straty. - W każdej bitwie są straty zauważył dość cierpko Kesselring, a zauważywszy na twarzy Goeringa niemiłą reakcję na te słowa, dorzucił pochlebnie: Pan, panie marszałku, jako doświadczony żołnierz wie o tym najlepiej. Goering uspokoił się. Nie leżało w jego zamiarach wszczynanie sporu z najlepszymi bądź co bądź dowódcami rodzaju wojsk, którego on był głó-wmodowodzącym. Wstał, podszedł do okna i uchylił zwisającą z sufitu kotarę. Konferencja przedłużała się, niebo traciło na wschodzie głębię granatu. Goering zabębnił palcami po okiennym parapecie, jego czoło przeorały głębokie bruzdy. Odwrócił się i znów ruszył przez pokój. Zatrzymał się przed wielkim ściennym kalendarzem i mając jeszcze w oczach zapowiedź świtu zerwał z niego kartkę. Tak, zaczynamy następny dzień ośmielił sią przerwać ciszę Sperrle. Dziś siódmy września poparł go Kesselring, po prostu dlatego, by rozmowę smerować choć na chwilę na tematy obojętne. Goering zacisnął gniewnie usta. Niewinna uwaga wywołała w jego mózgu ponure refleksje. Siódmy września - powtórzył i jego pięść 26

28 spadła znów na stół. A my?... My ciągle jesteśmy tam, gdzie byliśmy miesiąc temu! A oni? Oni ciągle są tam, gdzie byli! Kesselring westchnął. Pomyślał z żalem, że nagłe ataki wzburzenia były wszystkim, co wynosił Goering ze swych licznych spotkań z Hitlerem. Kesselring czuł się zmęczony, wiele oddałby za filiżankę mocnej kawy. Zastanówmy się... odezwał się Goering niespodziewanie spokojnym głosem. Zastanówmy się... Tak jest, H err R eichsm arschall, v/łaśnie O' tym myślałem zgodził się Sperrle.. Goering ulokował się w wygodnym fotelu, przymknął powieki. Zapanowała cisza. Gdzieś w oddali warknął zapuszczony silnik lotniczy; potężniejący odgłos jego pracy przedarł się przez ciężkie kotary i dotarł znajomym dźwiękiem do uszu dowódców Luftwaffe. Goering uśmiechnął się: znajomy, bliski dźwięk. Kesserling wstał, podszedł do okna, szarpnął zasłonę. W pokoju było niebieskawo od tytoniowego dymu i Kesselring spojrzał pytająco na Goeringa. Tak, proszę otworzyć zgodził się. Udusimy się w tej norze. Do wnętrza wtargnęła fala świeżego, porannego powietrza. Kesselring odetchnął głęboko. Zimno Goering potarł dłonie. Niech pan już zaihiknie, Kesselring. Feldmarszałek posłusznie wykonał polecenie. Sytuacja jest taka... rozpoczął Goering i nagle zmieniając ton i postawę klepnął podwładnego po ramieniu. Ech, mój drogi Kesselring, najpierw poczęstuj nas dobrą kawą i szklaneczką koniaku. To nam rozjaśni głowy. Palec Kesserlinga powędrował do przycisku dzwonka. W drzwiach ukazała się wyprężona sylwet 27

29 ka kapitana von Kluge. Sprawnie stuknął obcasami lśniących butów i pytająco spojrzał na swego szeia. Kawa i koniak zarządził Kesselring. Dużo kawy! Po pięciu minutach nachylił się nad aromatycznym napojem. Sperrle ze znawstwem wąchał zawartość pękatego kieliszka. Już choćby dlatego uniósł kieliszek w górę warto było zwyciężyć Francję zażartował. Goering roześmiał się. Tak, to prawda. Niestety, zajęliśmy ją zbyi wcześnie. Sami nie przypuszczaliśmy, że największa lądowa potęga świata, jak mówił o swym kraju nasz kolega Gamelin, rozleci się w miesiąc czasu. I na to nie byliśmy przygotowani. Siła wzrasta w walce, nam zabrakło walki i dlatego Anglia, nie leży jeszcze na obu łopatkach. Wierzę jednak, że to nastąpi. Mało, jestem przekonany, że Anglię potrafi ugiąć nasza Luftwaffe sama jedna. Wyobrażam sobie miny Brauchitscha, Haidera i innych panów od dreptania po ziemi, gdy zamelduję fuehrerowi o białych flagach na wieżach Londynu. Za miesiąc napijemy się angielskiej whisky w pałacu Buckingham odrzekł Kesselring z przechwałką w głosie. Goering odstawił kieliszek. Taak, być może... Teraz zaś, posłuchajcie, panowie, co powiem, gdyż dotyczy to was osobiście. Fuehrer jest, jak dotąd, bardzo' niezadowolony z rozwoju wydarzeń zawiesił głos, deleiktując się wyraźnie niepokojem podwładnych. Polecił mi zakomunikować panom, że działania obu flot powietrznych nie przynoszą spodziewanych rezultatów... Robimy wszystko, oo w waszej mocy odezwał się Sperrle. Ja w to nie wątpię, znam panów i samych 28

30 lotników, fuehrer jednakże wątpi w wartość prowadzonych przez panów operacji. Uważa między innymi, iż są za mało energiczne. Panowie na przykład zbyt mało biorą pod uwagę ośrodki o gęstszym zaludnieniu, choćby Londyn... Śmiały atak, dzienny i nocny, miałby tam ogromne szanse powodzenia, i być może, nieoczekiwane skutki. Angielska flegma ma też swoje granice... Niebo na wschodzie poróżowiało, poikój wypełniło światło wstającego dnia. Sperrle wstał i zmęczonym ruchem przekręcił elektryczny wyłącznik. Do tej pory nie osiągnęliśmy zamierzonych celów ciągnął Goering. Przypuśćmy, że nie było to naszą winą, że działały cz^mniki obiektywne. W tym względzie gotów jestem zgodzić się z panami. Doszedłem jednak do wniosku, że prawa wojny lotniczej są wszędzie jednakowe i doprawdy nie widzę powodu, aby sprzeciwiać się im tylko dlatego, że mamy do czynienia z Anglią. Zechcą więc panowie przypomnieć sobie choćby Polskę i wyciągnąć odpowiednie wnioski. Już dotąd zadaliśmy im spore straty wtrącił Kesselring. Nie prowadzimy dzięki Bogu wojny w rękawiczkach... Goering uciszył go ruchem dłoni. Wcale o to pana nie posądzam wymownie spojrzał na feldmarszałka. Wiemy wszyscy, cały świat wie, że Anglicy ponieśli straty. Zbombardowaliśmy im lotniska, nadszarpnęliśmy produkcję przemysłową, zakłóciliśmy nieco spokój domostw. Z drugiej strony, moi panowie, nie wykonaliście zadania i tak właśnie sądzi fuehrer. Własne straty znacie także? Boję się o tym donieść fuehreirowi i dlatego nie kwestionuję całkowicie sprawozdań pidkownika Schmida. Mają one swoją wartość. Ale mówiąc szczerze, tak jak przystało na ludzi, którzy odgry- 29

31 waią rolę decydującą, muszę stwierdzić, że jest źle. Oto co donosi mi wywiad: nasi ludzie, najlepsi lotnicy świata, tracą zaufanie we własne siły, pewność siebie, niemiecką wolę walki. Spójrzcie! Goering chwycił maleńki arkusik papieru leżący przed nim na stole. Jeden, powtarzam, jeden angielski samolot rozpędził grupę siedmiu Domierów. To niesłychane! Copan teraz powie, Sperrle? Tak się spisuje pana flotą! Był to wypadek odosobniony bronił się Sperrle. - Zaliczam go do aktów rozpaczy. Ostatecznie trudno jest ludziom zdrowym bromć się przed szaleńcem. Zresztą nie bez winy były tu meldunki Schmida. Czy załogi nie mogą być zdetonowane widząc myśliwców, których nie ma? Nieprawda! Nie czas teraz na propagandę i na osobiste urazy, Sperrle! Trzymajmy się faktów. Oto co panom powiem: Goering cedził słowo po słowie. Uzj^skanie decydującego: sukcesu leży w naszych możliw-ościach właśnie obecnie. Anglicy są wyczel-pani, przede wszystldm brak im rezerw ludzkich. Każdy pilot myśliwski przedstawia u nich obecnie już nie wartość złota, lecz całego dominium. Co do tego mam najpewniejsze informacje. Piloci bombowców poczynają przechodzić na myśliwce. To koniec, panowie, to początek końca. Rozważmy więc sprawę na zimno. Rzecz pierwsza: zniszczyć ostatki obrony myśliwskiej, rozumiecie? Tak jest ponuro^ przytaknął Kesselring. Zniszczyć obronę myśliwską. Nie zdołaliśmy jej zniszczyć w otwartej walce i na lotniskach, rozproszymy ją więc po całej Anglii. Zniszczymy ją atakując Londyn! Goering wyciągnął w górę palec i triumfująco popatrzył na podwładnych. Przejdziemy także na ataki nocne, niechże Anglicy odzwyczają się od snu. Sami zreali- 30

32 żujemy operacię Lew morski, sami zdobędziemy Anglię! Oddziały wojsk sipadochronowych oczekują me^o rozkazu, są gotowe. Po raz pierwszy w dziejach świata lotnictwo zdobędzie obcy kraj i to ten kraj, który szczycił się swą tak zwaną wspaniałą izolacją. Udowodnimy wszystkim, że kanał La Manche jest dla Luftwaffe zwykłym cuchnącym rowem i że nie takie przeszkody potrafi ona pokonywać. Kesselring spoglądał na swego szefa z wyraźnym uznaniem. Widział już Goeringa w postaci wielkorządcy Wielkiej Brytanii. Nie ulegało wątpliwości, że marszałek pragn^ gorąco wystąpić w tej roli. Goering zatopił na chwilę wzrok w papierach. Gdy uniósł głowę, obaj feldmarszałkowie dostrzegli ten sam wyraz twarzy, który zwykle towarzyszył decyzjom przełożonego. Rozkazuję rzekł z naciskiem aby z dniem dzisiejszym rozpocząć systematyczne ciężkie ataki na Londyn. Tam uderzać będą w dzień i w nocy główne siły, przy czym dmga flota powietrzna operować będzie za dnia,, trzecia zaś nocą. Nie damy Anglikom odetchnąć. Szczegółowy podział zadań otrzymają panowie z mego sztabu. Jednocześnie, w celu rozbicia angielskiego lotnictwa myśliwsldego, małe grupy, a nawet pojedynoze samoloty atakować będą poje^dyncze cele na możliwie największej powierzchni wyspy. Zwrąciin uwagę na konieczność bezwzględnego niszczenia personelu latającego wroga. Za wszelką cenę wyciągać pilotów nad morze, śmierć jest tam pewniejsza. Wyskakujących ze spadochronami traktować jako aktywnego przeciwnika. Ile dziś jeszcze może pan, Kesselring, wystawić bombowców? Jest nieco późno... bąknął feldmarszałek spojrzawszy na zegarek. Nie pytam pana o godzinę uciął Goering. Pytam o gotowość bojową pańskiej floty. 31

33 Kesselring zastanowił się, choć pamięć miał świetną i znał dokładnie liczbę maszyn na każdym lotnisku. Mogę rzucić dzisiad nie więcej jak trzysta bombowców. Dokładną liczbę podam za pół godziny. Dobrze. Podkreślam potrzebę silnej osłony myśliwskiej. Proszę powiadomić dowódców jednostek, że wchodzimy w fazę decydującą, której punkt kulminacyjny nastąpi 15 września. Niech panowie dobrze zapamiętają tę datę. Wejdzie ona do historii. Nasz obecny wysiłek jest ostateczny. W przeciągu najwyżej dziesięciu dni uzyskamy panowanie w powietrzu, choćby lord Beaverbrook potroił swą lotniczą produkcję. Pilotów na szczęście nie jest w stanie produkować. Goering roześmiał się. Podszedłszy do wielkiej ściennej mapy przypatrywał się jej przez kilkanaście sekund, potem wskazując grubym bezwłosym palcem punkty na wybrzeżu Anglii począł mówić: Tędy pójdzie główne uderzenie. Pomiędzy North Foreland i Dungeness wymawiał te nazwy poprawnie. Mniejsze siły pójdą na lotniska w Surrey. Zgadzają się panowie? Tak jest jednocześnie odparli feldmarszałkowie. To wszystko Goering ziewnął bez żenady, nawet nie zasłaniając ust ręką. D pracy, panowie! Bądźcie dobrej myśli! Zwyciężymy. Wróg pozna raz jeszcze silę,niemieckiego oręża. Heil Hitler! Heil Hitler! zabrzmiała odpowiedź i trzy ramiona uniosły się w górę w faszystowskim salucie.

34 NARODZINY LEGENDY Pogodny, ciepły wrzesień roku Nad południową Anglią szaleje bitwa powietrzna, a nasilenie jej dochodzi do zenitu. Luftwaffe jest butna i pewna siebie, pomimo ciężkich strat nie wątpi w szybkie zwycięstwo, jest nawet pewna, że osłabione siły Royal Air Force wkrótce nie wytrzymają gwałtownego naporu i załamią się. 7 września szef niemieckiego lotnictwa marszałek Hermann Goering przechwala się w przemówieniu radiowj^m, iż niemieckie lotnictwo uderzyło w samo serce nieprzyjaciela. Była to prawda... do pewnego stopnia. Luftwaffe uderzyła potężnie, a celem bombowców było serce brytyjskiej wyspy Londyn. Samoloty z czarnymi krzyżami na skrzydłach szły fala za falą: dołem ciężkie dwusilnikowe bombowce, powyżej groźne Messerschmitty. Niebo ponad stolicą Anglii wypełniło się rykiem silników. Rozszczekały się karabiny maszynowe i pokładowe działka, głucho dudniła artyleria przeciwlotnicza. Na ulice, place, dworce i fabryki Londynu runęły tysiące bomb. Goering miał rację... do pewnego stopnia, do pewnej granicy. Gdy bowiem odleciały znad Anglii ostatnie grupy nieprzyjaciół, gdy ugaszono pożary i poczęto uprzątać ruiny, gdy Spitfire y i Hurricane y zapadły na lotniskach w nocną drzemkę, Air Chief 3 Dywizjon 303 gg

35 Marshall Dowding telefonował z dowództwa Fighter Command do premiera Churchilla: To był ciężki dzień, Sk'. Mieliśmy dużo roboty. Wyniki? przerwał mu Churchill gryząc cygaro. Jego obchodziły przede wszystkim wyniki. Dowding odpowiedział: Według otrzymanych raportów nasi myśliwcy zestrzelili na pewno 61 samolotów niemieckich. Artyleria przeciwlotnicza zestrzeliła Straty własne? rzucił premier, ponieważ sprawa ta była sprawą najbliższe.! przyszłości. Dwudziestu pilotów. Churchill wyjął cygaro z ust. Proszę pamiętać, że to jest jeszcze nie koniec. Dochodzimy do punktu kulminacyjnego. Najbliższe dni, jeden lub dwa tygodnie, pokażą, kto lepszy Musimy wytrzymać, Dowding. W y, lotnicy myśliwscy, musicie wytrzymać. Wytrzymamy. Wierzę w to powiedział Churchill, choć nie był pewien swych słów. Jeszcze jedno. Sir... Słucham mruknął niecierpliwie Churchill. Dowding lubił czasami marudzić, a premier miał także i inne sprawy na głowie. Dowding zawahał się chwilę. Słucham, słucham ponaglił go rozmówca. Muszę przyznać się do pewnej omyłki. Tak? Chodzi mi o Polaków. To są doprawdy doskonali lotnicy, nie doceniłem ich poprzednio. Dzisiaj jeden z dywizjonów polskich, 303, zestrzelił 14 samolotów. Już o tym słyszałem. Good show. Very good show... pośpiesznie zakończył rozmowę Churchill. 34

36 Good show znaczy dobra robota. W dniu 7 września trzysta trzeci dywizjon wykonał rzeczywiście dobrą robotę. Poderwano samoloty w powietrze późno po południu, gdy wrogie bombowce zbhżały się już do Londynu. Hurricane y ostro poszły w górę, silniki ich grzmiały na pełnych obrotach. Trzeba było uzyskać wysokość równą przeciwnikowi, trzeba było wyjść jeszcze wyżej, by zyskać swobodę'manewru, możność skutecznego ataku. Skierowano ich na północ, później zawrócono na południowy wschód, ku londyńskim dokom. W oddali pojawiły się mikroskopijne grzybki wybuchów artyleryjskich, w chwilę później dywizjon dostrzegł nieprzyjacielskie maszyny. Grupy bombowców płynęłj'' iifacznie niżej od trzysta trzeciego, ale w górze sunęła osłona Messerschmittów. Bombowce zdążyły zaatakować ujście Tamizy i leciały na północ, by wyjść zakrętem nad morze. Dywizjonem dowodził tego dnia Flight Lieutenant Forbes, Anglik. Nieszczęśliwie nie dostrzegł on nieprzyjaciół i zamiast natychmiast zwrócić się do ataku, prowadzi! dalej formację po poprzednim kursie. Polacy mieli lepsze oczy od niego. Porucznik Paszkiewicz, ten sam, który niedawno odniósł pierwsze zwycięstwo dla dywizjonu, pokiwał gwałtownie skrzydłami i szybkim przewrotem runął na nieprzyjaciela. Reszta Polaków poszła za nim, na końcu znalazła się sekcja Foibesa, który zdołał połapać się w sytuacji i ubezpieczał teraz jednostkę od tyłu. DyMzjon wgryzł się w grupę Dornierów 215, trzymających się w zwartych trójkach. Nie zwrócono uwagi na osłonę Messerschmittów, głównym celem były bombowce. Zresztą, szczęśliwie dla trzysta trzeciego, inny dywizjon Hurricane ów związał niemieckie myśliwce, nie zezwolił im przyjść z pomocą Dornieróm. 35

37 Rozgorzała walka lub ściślej mówiąc pogrom. Pękły szyki bombowców. Pierwszy z nich zwalił się pod ogniem Paszkiewicza, drugiego wykończył Szaposznikow. Tuż obok sierżant Wojtowicz walił krótkimi seriami w płonące silniki Niemca. Tolo Łokuciewski tak długo trzymał na celowniku Dorniera, aż przeciwnik rozleciał się w potężnej eksplozji. Porucznik Zumbach zestrzeliwszy jeden bombowiec gonił następny, Forbes posyłał swą drugą ofiarę do ziemi, Wojtowicz siedział na ogonie uciekającego wroga. To była dobra robota, good show. Zestrzelono jedenaście Dornierów, ale walka toczyła się dalej. Część Messerschmittów osłony zdołała spłynąć w dół ze spóźnioną pomocą. Momentalnie zwrócił się -ku nim Henneberg, za nim Szaposznikow i Pisarek. Przeciwnik Henneberga poszedł w dół w płomieniach, w takim samym stanie znalazł się przeciwnik Pisarka. Dalsze trzy Messerschmitty, dymiąc z uszkodzonych silników, pogoniły co sił ku zbawczym brzegom Francji. Nie obyło się jednak bez strat własnych, choć szczęśliwie żaden z pilotów trzysta trzeciego^ nie zginął w tjrm locie... Forbes, ranny w spotkaniu z Meserschroittami, wyskoczył ze spadochronem z uszkodzonej maszyny. Porucznik Daszewski, również ranny, także ratował się ze spado chronem. Maszyna porucznika Pisarka, jednego z najlepszych polskich myśliwców, stanęła w płomieniach, Pisarek nie tracąc przytomności umysłu, wyskoczył z Hurricane a, jednak jego lewa stopa zahaczyła o brzeg kabiny. Przez kilka dramatycznych sekund porucznik nie mogąc się uwolnić z potrzasku spadał wraz z samolotem głową w dół. Ogromnym wysiłkiem zdołał się oswobodzić, a w chwilę później otworzył spadochron, by wreszcie bezpiecznie wylądować na ziemi. 36

38 Gorąca to była walka, dobra robota, zimny prysznic na głowę Goeringa. Posypały się nowe gratulacje od najwyższych władz polskich i angielskich. Nadeszły bojowe odznaczenia. Dywizjon został zwolniony na dzień od pracy. Pilotom trzeba było dać zasłużony wypoczynek, maszyny wymagały przeglądu i napraw. O ile jednak piloci cieszyć się mogli odpoczynkiem, personel techniczny nie miał ani chwili spokoju. Mechanicy dywizjonu, szara brać lotnicza, bez której niemożliwe byłyby sukcesy Henneberga czy Urbanowicza, pracowali dzień i noc bez przerwy, nie dojadali, nie dosypiali. Rosły zwycięstwa, ale niejedna maszyna wracała czasem z lotu w takim stanie, że na ziemi zachodzono w głowę, jaskim cudem zdołała ona dociągnąć do lotniska nie rozsypawszy się uprzednio w powietrzu. Dziury w kadłubach i w skrzydłach, rozbite lotki, uszkodzone podwozia i klapy. Tylko bardzo wytrwały pilot potrafi taką maszynę doprowadzić do bazy i tylko bardzo doświadczony mechanik zdoła przygotować ją do' lotu następnego dnia. Latano więc i cerowano, naprawiano i remontowano, dokonywano niewiarygodnych wyczynów technicznych. Uszkodzenia, które w normalnych warunkach wymagały długotrwałej pracy fabrycznej, usuwano na miejscu w Northolt w przeciągu kilkunastu godzin. Postrzelane maszyny przemieniano w pełnowartościowe, gotowe do akcji samoloty. Czyniono to doprawdy, w niezwykły, trudny do uwierzenia sposób. Nowe maszyny napływały z fabryk nikłym strumyczkiem. Z rezerwami ludzkimi było źle, z rezerwami sprzętu nie było najlepiej. Jeszcze tydzień, dwa tygodnie podobnegoi nasilenia walk, a w połowie dywizjonów -Fighter Command zabraknąć mogło maszyn. Jeszcze kilka wielkich nalotów niemieckich 37

39 i utorowana 250stanie droga dla inwazyjnych armii Hitlera. Pracowali więc z wytężeniem mechanicy trzysta trzeciego, dobrze wiedzieli, o co szła gra. Dawali z siebie wszystko, marnowali zdrowie, ryzykowali nieraz życie, bowiem i nad Northolt docierały Dorniery i Junkersy, a na lotnisko sypały się bomby. Wysiłek ich równy był chyba wysiłkowi pilotów, choć innego^ był rodzaju. Arkady Fiedler w swej pięknej książce Dywizjon 303, która sławiła czyny dywizjontkw kraju jeszcze w czasie okupacji, trafnie porównał jed-iostkę lotniczą do owocowego drzewa czy też kwiatu. Owoc jabłoni czy kielich kwiatowy,- piękny błyszczący, mieniący się barwami to pilot. Na nim zatrzymują się z uwielbieniem oczy kobiet, o jego karierze marzą młodzieńcy, nim szczycą się ojcowie i matki. Pilot zasługuje na podziw. Nie zna trwogi, częsito sipogląda w oczy śmierci. Ale obok owocu i kwiatu każda roślina musi mieć pień lub łodygę, musi posiadać korzenie. Tymi pniami, łodygami i korzeniami lotniczymi są mechanicy, personel techniczny, ludzie, których zazwyczaj omija sława, na których nikt nie patrzy z pod^wem, ale bez których nie mogłaby istnieć. żadna jednostka lotnicza. O tych ludziach, o ich ofiarnej pracy nie wolno nigdy mkomu zapominać. Bez nich, bez prze- ' pracowanych, przemęczonych mechaników o dłoniach posiekanych blachą samolotową, o oczach czerwonych z niewyspania, niemożliwe byłyby sukcesy 303 dywizjonu, bez nich nie powstałaby jego porywająca historia. Gdy zapytać któregokolwiek z byłych lotników trzysta trzeciego, jak właściwie się staio, że jednostka jego tak wielką okryła się chwałą, że odniosła tak wspaniale sukcesy, że wyprzedziła ilością zwycięstw 38

40 wszystkie inne polskie dywizjony, uśmiechnie się, wzruszy ramionami i burknie coś o szczęściu, o położeniu lotniska w rejonie najwyższego natężenia walk i... zmieni dyskretnie temat rozmowy. Prawdziwy myśliwiec nie przechwala się swymi sukcesami, nie rozpowiada o soibie na lewo i prawo, najchętniej mówi o powodzeniu innych. Fakty pozostają jednak faktami. Mimo że w czasie bitwy o Wielką Brytanię obok dywizjonu 303 walczyło kilkudziesięciu polskich myśliwców w jednostkach angielskich i polski dywizjon 302, to je dnak większość zwycięstw przypadła dywizjonowi kościuszkowskiemu. Czyż więc w dywizjonie tym znajdowali się,,nadludzie, jacyś superwyborowi piloci, elita polskiego lotnictwa? Ofiarnie i bohatersko walczyli i jedni, i drudzy, i trzeci..wyborowymi myśliwcami byli i ci w jednostkach angielskich, i ci w dywizjonie 302, i ci w dywizjonie 304. Odrobina szczęścia, dogodniejsze warunki walki i sukces gotowy. Płyną zwycięstwa, nadchodzą powinszowania,. sława rośnie,, tworzy się legenda. Legenda o trzysta trzecim oparta jest na faktach. O dywizjonie tym pisała w czasie wojny prasa całego świata, wieść o jego wyczynach dotarła do okupowanej Polski, wzbudzając radość i dumę. Gdy jednak legenda taka wypacza się, gdy zbytnio odchodzi od rzeczywistości, gdy przeradza się w plotkę, wtedy należy sięgnąć do historii, do prawdy, należy jedno sprostować, drugie wyjaśnić, trzecie wytłumaczyć. Są ludzie w Polsce, którzy do dzisiejszego dnia nie słyszeli nic o bohaterskim dywizjonie, są i tacy, co nazwę trzysta trzeci łączą z całością polskiego lotnictwa na zachodzie, są wreszcie i tacy, co myślą, iż nasi myśliwcy walczyli tylko w czasie Bitwy o Wielką Brytanię, że tylko w obranie Londynu ru 39

41 szali oni do boju, że cały i jedyny wysiłek polskiego lotnictwa to rok A. tymczasem w roku 1940 nasze lotnictwo w Anglii dopiero się rozbudowy wało, dopiero wchodziło do akcji. Zaledwie dwa nasize dywizjony myśliwskie walczyły wtedy z wrogiem, a bom-bowcy stawiali pierwsze, skromne kroki. W latach późniejszych, aż do samego końca wojny, w powietrze ruszały liczne nasze jednostki bojowe, równie dzielne, równie waleczne, równie bohaterskie. Myśliwskie dywizjony 306, 308, 315, 316 i 317 oraz, oczywiście, weterani Bitwy: dywizjony 302 i 303. Walczył doskonały dywizjon myśliwsm nocny 307, dywizjon myśhwskorozpożnawczy 309, dywizjon początkowo rozpoznawczy, później myśliwski 318, dywizjony bombowe 300, 304 i 305, wspaniały dywizjon 30i, początkowo bombowy, później do zadań specjalnych. Gdy minęły echa Bitwy o Anglię, a poczęła się kształtować i rozwijać wielka ofensywa powietrzna aliantów, wszystkie te jednostki znalazły się w akcji, walczyły mężnie, odnosiły sukcesy, ponosiły też -bolesne straty. Ratując Anglię, a później biorąc udział w ofensywie przeciw hitlerowskim Niemcom, polscy lotnicy bili się o wolność swego kraju.

42 POLACY GÓRĄ Tolo Łokuciewski ziewnął szeroko i przeciągnął się, aż mu w kościacłi cłirupnęło^. Wielkie z niego było ctiłopisko, postawny, rozłożysty w barach, 0 młodej, różowej twarzy sztubaka. Pogrzebał w kieszeniach za papierosami, wyciągnął puste pudełko 1 odrzucił je w kąt baraku. Daj zapalić, Jasiu zwrócił się do porucznika Z:umbacha. Zumbach zaśmiał się drwiąco. Przed godziną wypalił ostatniego Players a i właśnie zastanawiał się, kogo naciągnąć na fajkę. Pociągnął się za spłaszczony, klusowaty nos, dzięki któremu zyskał przydomek Kaczor i z kolei obrócił się do drzemiącego obok sierżanta Szaposznikowa. Szapofizka, mucha ci po łysinie łazi -wrzasnął na całe gardło, a gdy przebudzony sierżant odruchowo pociągnął ręką po przerzedzonej czuprynie, dodał pytająco: Co palimy? Witold Urbanowicz odłożył na bok ilustrowane pismo angielskie, które studiował bez specjalnego zainteresowania. Urbanowicz dorównywał wzrostem Łokuciewskiemu, miał równie młodą twarz, poważniejszą tylko i może bardziej dojrzałą. Od ikilku dni pełni! obowiązki polskiego dowódcy dywizjonu, bowiem major Krasnodębski, poparzony w walce z nieprzyjacielem, znalazł się w szpitalu. 41

43 Spokój dzisiaj zsauwaźył, Pospali się Hitler 2 Goerinigiem rzucił sierżant Frantiśek, który, mimo że wśród Polaków przebywał j uż długo, inie mógł wyzbyć się swego czieskiego akcentu. Pospali się, pospali! śmiał się Zumibach. Pewnie popijali wczoraj za nasze zdrowie... Mały porucznik Cebrzyński, skradając się jak kot,, otworzył drzwi, rozejrzał się po niebie i zawrócił do wnętrza. Pogoda jak złoto. Urbanowicz rozmawiał :z Focbeisem, który, mimo doznanych przed paru dniami oibrażeń, wrócił już do dywizjonu i pełnił słiiżbę readiness u. Forbes ujął słuchawkę telefonu, rzucił półgłosem, kilka pytań, pokiwał głową, mruknął coś niezrozumiale i zagadał do Urbanowicza. Ten przytaknął i roześmiał się. Grupa twierdzi, że zaraz będą pełne ręce roboty powiedział po polsku. No, zobaczymy. Jakby tej roboty kiedyś brakowało... zauważył Łokuciewski. W drewnianym baraku zapadła cisza. Nie była to jednak senna, beztroska cisza pięknego wrześniowego dnia, gdy człowiek wyciąga się wygodnie w fotelu zapominając o codziennych troskach. Cisza była zmienna, pełna napięcia. Każdy pilot, siedzący w pomieszczeniu trzysta trzeciego dywizjonu, wiedział doskonale, że za moment telefon poderwać go może w powietrze i pchnąć w wir walki, pośród rozpędzone samoloty wroga. Ten kontrast, ten brutalny przeskok z bezpiecznej ziemi w plujące ogniem przestworza, bezustanne balansowanie pomiędzy życiem a śmiercią, stałe zmiany napięcia nerwowęgo były nader charakterystyczne dla pracy myśliwskich pilotów. Tu, w baraku, czy też w oficerskim kasynie, we- 42'

44 scde żarty, koleżeńskie przekomarzanie się, dowcipy. Tam w górze płonący krąg celownika, spust broni pokładowej, wyjące silniki i setki wrogicłi samolotów. Tu kieliszek sherry w barze, smaczny obiad, biała pościel łóżka, wesoła orkiestra w pobliskim Orchard, miłe i pogodne buzie dziewcząt, zieleń podlondyńskich pól, kojący cień drzew. Tam kondensacyjne smugi, zwarte szyki Dornierów i Heinkli, wydłużone mordy Messerschmittów, rozwinięta czasza spadochronu, błysk eksplozji, płomień silnika, kłąb dymu za ogonem. Szaposzka, daj zapalić! Mówię ci, ta Joan całkiem iajna dziewczyna... Pisałem do kraju. Przez Czei'wony Krzyż. Tolo, stawiasz wieczorem podwójną whisky! Za papierosy. Jedziemy do Orchard? Do łóżka bracie, nie do knajpy. Wyspać się trzeba! Znowu dali te zakichane kiełbaski z trocin... Niech je... I nagle w rozgwar baraku, w środek niedokończonego zdania wrzyna się dzwonek telefonu. Zrywają się z krzeseł i foteli postacie pilotów, jednym skokiem dopadają drzwi, gnają ku pobliskim samolotom, rozstawionym dokoła baraku. Alarm! Dywizjon 303 idzie w powietrze! Już siedzi w swym Hurricane Forbes, już dopina pasy Zumibach, już naciska guzik starteru Łokuciewski, już kołuje do przodu Henneberg! Pierwsza trójka myśliwców chowa tuż nad ziemią podwozia, za nią kładą się w zakręcie następne trójki. Alarm! Daleko na południu dudnią silniki Dornierów, zbliża się ława samolotów Luftwaffe, czają się pod ich kadłubami pękate bomby. Czy spadną na stolicę? Czy wywołają łuny pożarów, czy zapełnią się cmen 43

45 tarze i szpitale? Czy roztrzaskają się o ziemię broniące Spitfire y i Hurricane y? Czy sprawdzą się przewidywania Goeringa, Sperrleigo i Kesselringa? Pną się w niebo brytyjs-kie dywizjony, jeden po drugim opuszczają lotniska, nabierają wysokości, nachodzą na bojowy kurs. Pną się w niebo Hurricane y trzysta trzeciego, w promieniach słońca pobłyskują kościuszkowskie oznaki obok biało-czerwonych kwadratów. Z rozkazu Goeringa główna fala bombowców przekroczyła brzeg angielski pomiędzy North Foreland i Dungenes; nad piątkami i siódemkami bombowców uwijają się Messerschmitty. Dużo ich, bardzo dużo, 0 wiele więcej, niż lecących na spotkanie Spitfire ów 1 Hurricane ów. Atakować Londyn! Rozgromić myśliwców R.A.F., otworzyć drogę inwazji! Operacja Seelowe musi zakończyć się sukcesem! Ponad polami i fermami Keńtu nawiązany zostaje kontakt wzrokowy z nieprzyjacielem. Daleko jeszcze do Londynu Dornierom i Junkersom. Jeśli zdołają utrzymać się w szyku, jeżeli skoncentrowanym ogniem karabinów maszynowych odeprą napastników, jeżeli osłona spełni swoje zadanie cel zostanie osiągnięty. Ale już nurkuje maszyna Forbesa, już Frantiśek siedzi za ogonem Heinkla, już Łokuciewski wpada w sam środek grupy Dornierów. Szczekają szybkostrzelne cekaemy ze skrzydeł Hurricane ów, z wylotów ukrytych luf bluzgają strugi ognia! Pękają formacje niemieckie, nie wytrzymują wściekłego ataku Polaków, rozpadają się. Posa^zególne bombowce zrzucają p-ośpiesznie swój ładunek w pola, zawracają z kursu, gnają w panice na powrót do brzegu. A za nimi, niczym sfora rozjuszonych ogarów, pędzą maszyny trzysta trzeciego. 44

46 Już sierżant Brzozowski zestrzeliwuje drugą ofiarę, drugiego Dorniera 215, już Forbes sprzątnął swego drugiego przeciwnika, a Henneberg zniszczył Heinkla. Spadają z niebą Messerschmitty idąc na ratunek ginącym kolegom. Wiążą się z Polakami w walce, by wykonać otrzymane przed startem rozkazy zniszczenia myśliwców przeciwnika. Dziwnie układa się to spotkanie, bynajmniej nie po myśli Goeringa, bo oto Henneberg mistrzowskim manewrem wychodzi poza ogon nieprzyjaciela i naciska spust broni pokładowej. Wali się Messerschmitt w płomieniach, za ńim spada następny strącony przez Tola, za nim trzeci własność Zumbacha. I jeszcze jeden, zestrzelony przez łysawego Szaposznikowa. Frantiśek, czeski as polskiego dywizjonu, dwa Messerschmitty zalicza sobie na konto, sierżant Wojtowicz jeden, porucznik Cebrzyński jeden prawdopodobnie zestrzelony... Ale walka myśliwska to nie tylko zwycięstwa. Dnia 11 września trzysta trzeci zestrzelił rekordową ilość przeciwników ^17 samolotów Luftwaffe. Nie wrócili jednak z tego lotu sierżant Wojtowicz i porucznik Cebrzyński. Pierwszy z nich zapędził się w zaciekłej pogoni, wpadł pod ogień Messerschmitta i zginął w płonącym samolocie. Cebrzyński pragnął wykończyć swą dymiącą ofiarę, lecz nie dostrzegł atakującego znienacka myśliwca. Po skrzydłach Hurricane a zabębniły pociski, przeniosły się na kadłub, na kabinę pilota. Rzygnął ogniem silnik porucznika, zwinęła się w korkociągu maszyna. Niżej, coraz niżej opadał Cebrzyński w płonącym samolocie. Cztery tysiące metrów, trzy tysiące, dwa... Jeszcze czas na opuszczenie maszyny, czas na skok ze spadochronem... Tysiąc metrów, pięćset... dwieście... Cebrzyński nie wyskoczył i spłonął wraz ze szczątkami samolotu. 45

47 Zakończył się dzień 11 września 1940 roku. Jesz-^ cze jedno usiłowanie Luftwaffe spełzło na niczym. Zapadał mrok. Przy okałeczonychi Hurricane ach trzysta trzeciego kręcili się mechanicy, bezimienni bohaterowie lotnictwa. Piloci składali raporty bojowe, zbierali się do powrotu do kasyna. Jeszcze podnieceni byli lotem, krew, nie ostygła po gorączce walki, z twarzy nie zeszły rumieńce. Ale już Zumbach mrugał porozumiewawczo na Łokuciewskieigo, Łokuciewski naciągał Szaposznikowa na następnego papierosa, Henneberg w łamanej angielszczyźnie układał z Forbesem skład pilotów na następny dzień, a Frantiśek myślał o spotkaniu z jasnowłosą Mary. W kasynie oczeikiwali na kolegów: Ferić, Daszewski, Paszkiewicz, Urbanowicz. Był tam dywizjonowy adiutant. Kolacja, kieliszek trunku, karciany stolik, książki na półkach. Jedziemy do Orchard? Angielska kapusta to wynalazek szatana! Czwarty do brydża! Kto na czwartego! Umówiłem się z Jenny, ma koleżankę, chcesz ją poznać? Wpiszcie się do albumu, dranie! Nie puszczę was nigdzie, zanim coś nie naskrobiecie! Ten oetatni głos to Ferić, autor, inicjator słynnej dywizjonowej książki, którą prowadził na przekór Hitlerowi, Goeringowi i wszystkim diabłom. Jeszcze we Francji ją rozpoczął, spisywał osobiste przeżycia, pamiętniki, by dowieźć je do kraju, zaprezentować rodzinie. Gdy powstał dywizjon 303, porucznik Mirosław Ferić rozciągnął treść księgi na wydarzenia jednostki. Zmuszał kolegów, by wpisywali do niej swe wrażenia z lotów, chwytał je na gorąco, tuż po walce. Weszło to w zwyczaj, a stopniowo księga przerodziła się z własności prywatnej we własność

48 dywizjonu, rosła, rozdymałą się. Wpisywano do niej raporty z walk, wklejano wycinki z gazet, fotografie, kładli w niej autografy dystyngowani goście trzysta trzeciego. Wreszcie księga Fericia przemieniła się w oficjalny album dywizjonu, a pod koniec wojny składała się z siedmiu grubych tomów po blisko tysiąc stron każdy.

49 WIELKI d z i e ń Zanim po południu 15 września Winston Cłiurchill odetcłinął z ulgą, gdy szale Bitwy p Anglię przecłayliły się na brytyjską stronę, wiele ataków bombowych poszło na Londyn, wiele setek hitlerowskich bombowców i myśliwców szukało drogi do stolicy Anglii, wiele pojedynków i powietrznych potyczek stoczono nad wyspą. Konsekwentnie i umiejętnie przeprowadzali swój plan Kesselring ze Sperrlem. Dzień po dniu setki bombowców rzucały się na wyspę. Dnia 13 września bombowce niemieckie pod parasolem Hcznych formacji myśliwskich zdołały przedrzeć się przez obronę Londynu i zrzucić bomby, z których część spadła na siedzibę królewską w Buckingham Pałace. W dniu 14 września fala poaad 400 bombowców zaatakowała Londyn i Portland, a w zaciętych walkach powietrznych obie strony poniosły dotkliwe straty. Były one. wyższe po stronie niemieckiej, ale Royal Air Force goniła rzeczywiście resztkami rezerw. Gdyby zaś Goering z Kesselringiem znali dokładny stan tych rezerw... Chmurzyło się więc czoło Dowdinga, w sztabie Fighter Command panowało przygnębienie. Myśliwcy artgielscy, kanadyjscy, polscy i czescy dokonywali cudó^v odwagi. Za każdy strącony Spitfire czy Hurri- 48

50 cane Luftwafie płaciła pięcioma samolotami, ale Luftwaffe mogła sobie na to pozwolić. Wywiad angielski donosił pocieszające wieści. Z dnia na dzień upadało morale lotników Luftwaffe. Wyczerpani nerwowo, nie wytrzymywali silnych ciosów obrony. Nie brakło Niemcom doświadczonych i odważnych lotników. Nie można było odmówić im zręczności, zapału i zaciekłości. Ale lotnik musi wiedzieć, o co się bije, musi wiedzieć, jaki rezultat daje jego poświęcenie. Mus.i znać skutki swej akcji. Tymczasem zaś pilotów Luftwaffe karmiono opowiadaniami o rozgromieniu R.A.F., o zniszczeniu Fighter Conamand, a w czasie lotów przekonywali się ze zdumieniem, że niczym duchy pojawiają się naprzeciw nim zestrzelone już poprzednio Spitfire y, że kąsają ich nieistniejące Hurricane y, że gdziekolwiek się obrócą, w którymkolwiek kierunku polecą, nie zdołają uniknąć spotkania, którego wyniki powodowały dotkliwe straty. Tak więc coraz częściej poczęło się wydarzać, iż załogi Dornierów i Heinidi na widok nadlatujących przeciwników zrzucały pospiesznie bomby i zawracały. Coraz częściej też jeden czy dwa myśliwce brytyjskie lub polskie rozpędzały duże formacje nieprzyjaciół, a przerażeni Niemcy nie przyjmowali walki na swych Messerschmittach. Nie uszło to uwadze lotników brytyjskich i polskich. Oczywiście nie znali całości sytuacji, nie wiedzieli o grozie braku rezerw, nie mogli przewidzieć i przejrzeć planów Goeringa. Ale czuli, iż przełom w bitwie zbliżał się, a ich bojowy trud decydował o szybkości jego nadejścia. Never in the field of human conflict was, so much owed by so many to so few. Nlgdy jeszcze w czasie zmagań ludzkich tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym powi,ed2dał po Bitwie 49

51 0 Wieliką Brytanię premier Churchill, a powiedzenie to najtrafniei charakteryzowało wysiłek powietrznych obrońców Anglii. Wysiłek ten doszedł do szczytowego natężenia w dniu 15 września. Setka po setce nadlatywały bombowce niemiecłde; zaledwie skończył się groźny południow^^ nalot, rozpoczął się następny, również potężny. Dowding rzucił do boju wszystkie dywizjony znajdujące się w jego dyspozycji. Zmieszały się w powietrzu Messerschmitty i Hurricane y, Domiery 1 Heinkłe, Spitfire y i Junkersy! Całość Luftflotte 2 i całość Luftflotte 3, myśliwcy z Northolt, z Northweald, a Tangmere, z Luxford, z każdego angielskiego lotniska. Dywizjony 229, 1, 303, 605, Anglicy i Polacy, Kanadyjczycy i Czesi... Malan i Urbanowicz, Frantiśek i Johnson, Tuck i Zumbach... Grzmią karabiny maszynowe Łokuciewskiego, wtórują im wystrzały Henneberga, Fericia, Szaposznikowa i Drobińskiego. Gna za przeciwnikiem Karubin, Wojtowicz i Wünsche.,.. A opodal, po drugiej stronie Londynu, walczy dywizjon 302, który wreszcie dorwał się do prawdziwej bitwy. Prowadzi ogień jego brytyjski dowódca Satchel, strzela MUmler i Laguna, strzelają inni. Strzelają również Polacy zwierający się z przeciwnikiem obok swych kolegów z dywizjonów angielskich: Skals.ki i Pniak, Nowierski i Głowacki.,. W pojedynkę rozbijają piątkowe formacje, kluczem rozpędzają bombowe grupy, rozcinają je niczym nożem, biją pociskami po silnikach, po kadłubach. Ciągną w górę pionową świecą, zwalają się w przewrotach, dochodzą Messerschmittów, w;y-grywają kołową walkę. Lecą z nieba czarne krzyże, wirują szczątki samolotów, wahadłowo chwieją się spa 50

52 dochrony. Jeszcze jedna seria, jeszcze jedno zwycięstwo, jeszcze jeden przeciwnik zestrzelony! A później nadchodzi noc. Krótkotrwały wypoczynek, obliczenie strat i zysków. Filiżanka herbaty Dowdinga, papieros Łokuciewskiego i Zumbacha, pióro w ręce Fericia, zaciśnięte wargi Kesselringa, grymas twarzy Sperrlego. Przełomowym dniem był 15 września 1940 roku. Dzień ten, jak przepowiedział Goering, wszedł do historii. Chociaż nie przyniósł ostatecznego zwycięstwa R.A.F. i choć wiele jeszcze krwawych i pracowych chwil przeżyć musieli myśliwcy angielscy, w dniu tym łupem Spitfire ów i Hurricane ów padło ponad 150 samolotów wroga. Sto pięćdzi-esiąt Dornierów, Heinkli, Junkersów i Messerschmittów zostało unieszkodliwionych na zawsze. Było to największe z^^ycięstwo R.A.F. w czasie Bitwy o Wielką Brytanię, a zarazem największe zwycięstwo Polaków wchodzących w skład tegoż R.A.F. Dywizjon trzysta trzeci zestrzelił 15 samolotów nieprzyjaciela tracąc jednego pilota, sierżanta Berezowskiego. Dywizjon trzysta drugi zestrzelił 8 samolotów nieprzyjaciela tracąc również jednego pilota. Polacy w jednostkach brytyjskich zestrzelili 3 samoloty nieprzyjaciela. Suma imponująca: 26 pewnych zwycięstw, nie licząc prawdopodobnych i uszkodzonych. Czternaście procent ogółu zestrzeleń całego lotnictwa angielskiego było dziełem lotników polskich. Czy dziwić się można, iż znowu, niczym deszcz, posypały się gratulacje i powinszowania najwyższych dowódców R.A.F. Pośród personelu Luftwaffe poczęła kursować legenda o polskich diabłach, którzy powstali z grobu i straszą po londyńskim niebie. Był to bezwarunkowo największy dzień polskich myśliwców w latach 2 wojny światowej, historia niepowtarzalna. Czy jednak był największym dniem 51

53 dywizjonu 303? W dziejach' tej jednostki wiele było największych dni. Siódmy września, jedenasty września, piętnasty, później dwudziesty szósty i dwudziesty siódmy, a jeszcze później zwycięstwa roku 1941 i 1942, zwycięstwa nad brzegami Francji, nad Dieppe. Nizały się te dni na różańcu dywizjonowej chwały, szły jeden za drugim, zapisywały się na zawsze w dywizjonowej księdze. W każdym z takich dni wyrastali z grona dywizjonu piłoci-bohaterzy, piłoci-asy. Każdy dzień dodawał im laurów, powiększał ich myśliwskie konto. Z pierwotnego, oryginalnego składu trzysta trzeciego niewielu pozostało przy życiu ludzi. Wielu zginęło, niewielka część dostała się do niewoli w czasie powietrznej ofensywy nad północną Francją, Belgią i Holandią. Kilku odeszło na zasłużony odpoczynek jako instruktorzy w szkołach, kontrolerzy w stacjach radiowych lub myśliwcy specjaliści w sztabach. O tych wszystkich ludziach móv7iiy rozkazy generała Sikorskiego przekazujące trzysta trzeciemu królewskie gratulacje, depesze marszałka Leigh-Mallory i wicemarszałka NewelFa; mówił o tych ludziach z entuzjazmem wicemarszałek Park, dowódca Grupy nr 11 i m elu innych wyższych oficerów armii angielskiej. Tych ludzi miał na myśli Air Chief Marshall Dowding, gdy pisał w swym raporcie z Bitwy o Wielką Brytanię: Muszę przyznać, że początkowo miałem wątpliwości co do efektu, jakie doświadczenia w ich własnych krajach i we Francji musiały wywrzeć na polskich i czeskich pilotów. Wątpliwości te szybko zostały rozwiane, ponieważ wszystkie trzy dywizjony rzuciły się do walki z brawurą i entuzjazmem ponad wszelkie pochwały. Podniecała ich paląca nienawiść 52

54 do Niemców, a lo czyniło z nich śmiertelnie groźnych przeciwników. Pierwszy polski dywizjon (nr 303) w Grupie nr 11 w ciągu miesiąca zestrzelił więcej Niemców niż jakakolwiek brytyjska jednostka w tym samym okresie czasu... O tych ludziach mówił wiele lat później premier Polski Ludowej, Józef Cyrankiewicz: Naród polski dumny jest z udziału żołnierzy polskich v/e wspólnych z armiami naszych zachodnich sojuszników, bojach przeciw hitlerows'kiemu i faszystowskiemu barbarzyństwu, dunmy jest z udziału lotników polskich sławnych eskadr 302 i 303 w bitwie o Wielką Brytanię.

55 KRÓLEWSKA W IZYTA Porucznik Witold Urbanowicz był niewątpliwie człowiekiem bardzo opanowanym. Był tak opanowany, że po po'wrocie z lotów bojowych rńomentalnie wszczynał rozmowę na tematy najzupełniej obojętne i błahe. Gkiy naciskał w powietrzu spust pokładowej broni, nigdy nie zadrżała mu dłoń. Dzięki opanowaniu potrafił wykręcić się z wielu niebezpiecznych sytuacji i wiele porażek zamienił w zwycięstwo. Owego jednak dnia Uribanowicz z trudem potrafił ukryć zdenerwowanie. Nic zresztą dziwnego, udzielił mu się nastrój innych. Zdenerwowany był Grup Captain Vincent, dowódca lotniska Northolt, i Air Vice-Marshall Park, dowódca Grupy nr 11, przejęci wszyscy piloci dywizjonu 303, nawet jego adiutant, ruchliwy i żywy porucznik Żyborski, Poruszeni byli dowódcy i piloci dywizjonu angielskiego nr 1 i dywizjonu kanadyjskiego nr 1 również stacjonujących w Northolt. A to heca! mówił Zumbach do Fericia. Tego jeszcze nie było! Jak się do takich mówi? zastanawiał się Łokuciewski. Your Majesty pouczył go Henneberg, najbardziej oblatany w języku angielskim i świadomy dworskiej etykiety., 54

56 Jasne! Przedeż nie powiesz do niego kolego królu grzmiał Zumbach. Angielska para królewska, Jerzy VI i Elżbieta (matka obecnie panującej Elżbiety), odwiedzić miała 26 września 1940 roku lotnisko Northolt i wizytować słynny już dywizjon polski 303. Bądź co bądź było to zaszczytne wyróżnienie, które trafiało się dotąd najlepszym tylko oddziałom angielskiej armii. Król co prawda nie wiele ma w Anglii do powiedzenia, utrzymuje go jedynie tradycja, której Anglicy hołdują ze szczególną czcią, jednakże napięta atmosfera, którą spowodowała wśród angielskich lotników zapowiedź królewskiej wizyty, udzieliła się Polakom. Zaszczyt, wiadomo! rozważał głośno Urbanowicz. Ale i kłopotu do licha i trochę. W readinessle przecież jesteśmy, a Niemcy nie pozostawią nas w spokoju tylko dlatego, że mamy gościć króla, choćby był to król najbardziej oryginalny. Spokojna głowa, Witek. Anglicy tak wszystko urządzą, że nawet palcem nie kiwniesz. U nich wszystko musi w takich wypadkach iść gładko, wszystko jest z góry przygotowane. Mają specjalistów, marszałków dworu, czy jak im tam, którzy tym na chleb sobie zarabiają uspokajał kolegę Henneberg. Zumbach przymrużył łobuzersko oko. A gdyby tak tego całego króla zaprosić na jedną whisky? Miałbym co kiedyś wnukom opowiadać! Oparlibyśmy się o bar, wychylili jednego głębszego, a ja do mego,,panie królu, palniemy po- drugim, co?. A on do mnie Jasiu, z tobą zawsze! Heca! Gorączki dostał stwierdził Ferić. Ty wiesz, co to w Anglii król? Gdyby choć dał autograf w albumie, całą stronę bym mu podsunął. Fotografia, podpis! Jakże on się podpisuje? Przecież on nazwiska nie ma! 55

57 Urbanowicz napierał na Henneberga: Mówisz, że sami urządzą wszystko. Dobrze, przejdą przed frontem, odsalutują i pojadą. A jak -nas akurat w powietrze poderwą? Zostawimy króla i w nogi, czy jak? Może nie poderwą pocieszył go Henneberg bez przekonania. Wiedział, że nie skończyły się jeszcze niemieckie ataki. Dzień w dzień szły na Londyn bombowe naloty. Zresztą zobaczymy, po co się martwić przed czasem? zakończył dyskusję Urbanowicz. Teraz czyścić mundury, polerować guziki, pucować buty! Piłoci w służbie zostają oczywiście w baraku, obsługa maszyn na lotnis.ku, reszta wyszykować się na sto dwa, żeby wstydu nie było. Pokażemy dżemojadom, że skoro. Polacy królów już nie mają, tym bardziej znają się na grzeczności. Wkrótce potem przed bramą wartowni lotniska pojawił się sznur samochodów, zwolnił i skręcił w długą cienistą aleję, wiodącą do budynku oficerskiego kasyna. W pół godziny później Jerzy VI, szczupły mężczyzna o podłużnej twarzy, ubrany w mundur lotnictwa, przechodził przed frontem wyprężonego jak struna dywizjonu 303. O pół kroku za nim podążała królowa, pogodna i bezpośrednia. Król powitał przedstawionych mu polskich oficerów, zamienił z nimi kilka słów, a później, ku konfuzji towarzyszących mu generałów marszałków, kazał się wieźć na lotnisko, do dispersalu trzysta trzeciego. Było to zaskoczenie. Piloci sied.ziełi w baraku, zgrupowani wokół telefonu, który lada chwila przynieść mógł wiadomość o starcie, mechanicy tkwili przy maszynach. Tu żartów nie było, żadna wizyta nie mogła zakłócić bojowego pogotowia. Rozumiał to widać król, bo bez żadnych zbytecznych ceremonii uścisnął ręce poszczególnych pilotów, rozpytał o ich 56

58 pracę. Odpowiadali w łamanej angielszczyźnie, czę- 0 wtrącając sakramentalne Your Majesty, według wskazówek Henneberga. I wish you all good luck* powiedział król zabierając się do wyjścia z baraku. 1 właśnie wtedy, jak w dobrze wyreżyserowanym filmie, zaterkotał telefon, a dyżurny, zapominając 0 obecności królewskiego gościa, krzyknął na całe gardło: Trzysta trzeci dywizjon start na alarm!!! Jeden przez drugiego skoczyli ku wyjściu zapominając o dostojnym gościu, dopadli Hurricane ów. Wprawnymi, niemal automatycznymi ruchami dopinali pasy, naciągali kominiarki i rękawice, naciskali startery. Po chwili rozniósł się po lotnisku ryk startujących maszyn, formacja zebrała się do szyku 1 w zwartych trójkach poszybowała na południe. Piękny start powiedział Jerzy. Yes, Your Majesty zgodził się stojący obok marszałek Park. Gdzie polecieli? Park połączył się z dowództwem i po chwili wyjaśnił ; Grupa około 50 bombowców w osłonie myśliwskiej zbliża się do Portsmouth. Tam właśnie wysłano Polaków, Your Majesty. Hm, tak... Jerzy VI miał defekt wymowy, jąkał się trochę. Tak. Proszę przekazać mi rezultaty tego lotu. Być może przeszłe królowi przez myśl, że alarm urządzono po prostu na jego cześć? Yes, Your Majesty. Zardm król zdołał dojechać do swego londyńskiego pałacu, walka ponad Portsmouth była zakończona. Dywizjon 303 lądował na powrót w Northolt. Gdy * wain wszystkim szcz«jścia. 57

59 Jerzy VI znalazł się w swym gabinecie, czekała już na niego telefoniczna wiadomość: Dywizjon polski 303 zestrzelił 11 samolotów nieprzyjacielskich na pewno', prawdopodobnie zestrzelił jeden! Straty własne zero. Następnego dnia o świcie specjalny wysłannik dostarczył trzysta trzeciemu dużą kopertę, zaopatrzoną w pieczęć królewską. Wewnątrz znajdowała się fotografia Jerzego VI i jego autograf. Księga Fericia wzbogaciła się o dwie nie byle j akie pamiątki: królewski podpis i sprawozdanie ze zwycięskiego lotu. Zanim jednak porucznik Ferić zdołał wkleić fotografię do albumu, dywizjon znowu ruszył do boju. Ostatnie to już były wysiłki Luftwaffe. Bitwa o Wielką Brytanię miała się ku końcowi, lecz jeszcze Kesselring ze Sperrlem liczyli na sukcesy. Szły na Londyn potężne formacje bombowe, a nad nimi samoloty osłony. W portach Calais, Dunkierki i Ostendy gromadziły się inwazyjne barki, wzdłuż wybrzieży Francji i Belgii koncentrowały się hitlerowskie wojska. Dzień w dzień rozbijano naloty wroga nad południową Anglią, noc w noc brytyjskie i polskie bombowce atakowały i rozbijały zgrupowania barek, tmiemożliwiały inwazję. A jednocześnie działały samoloty myśliwskie. Z lewej strony w dole grupa nieprzyjacielskich samolotów! Atakujemy! Messerschmitty w górze z tyłu! Uważać na ogony. Krzyżowały się radiowe zawołania, szły w eter bojowe okrzyki, meldunki i rozkazy, słowa ostrzeżenia, wołania o pomoc. Paszko, z tyłu za tobą... Mam go, sukinsyna! 58

60 Samoloty Apeny do szyku! Zakręt w prawo. Pod nami z przodu grupa bombowców. Wyglądają na Dorniery. Atakujemy! Uwaga! W dole na prawo trzy Heinkle. Ciągną się smugi dymu za ogonami hitlerowskich bombowców. Spadają w płomieniach Messerschmitty. Pomiędzy nimi wali się w dół samolot Paszkiewicza, rozbija się w śmiertelnej Icraksie Hurricane Andruszki. Porucznik Żak, późniejszy dowódca skiego skrzydła, skacze ze sipadochronem z płonącej maszyny. Jeszcze jeden złowrogi nalot unicestwiony. Luftwaffe straciła jeszcze jedną okazję. W dniu 27 września 1940 r. dywizjon 303 zestrzelił 15 samolotów nieprzyjaciela, straty własne wyniosły dwóch pilotów.

61 LEGENDA TRWA Nie należy sądzić, że Bitwa o Wielką Brytanię zakończyła się nagle, że urwała się jednego dnia. Trwała jeszcze przez cały październik. Jej natężenie stopniowo malało, aż przerodziło się w naloty, nié mające już na celu przygotowania do inwazji. Nie należy również sądzić, iż przy końcu Bitwy siły Luftwaffe osłabły do tego stopnia, by R.A.F. uzyskał przewagę w powietrzu. Ten stan rzeczy zaistnieć miał znacznie później. Niemniej stało się jasne, że Hitler nie mógł ryzykować inwazji wysp brytyjskich w roku Okazja została stracona, a dalsze dzienne ataki powietrzne, niesłychanie dla Niemców kosztowne, były bezcelowe. Być może już wtedy sztab hitlerowski planował przyszły atak na Związek Radziecki, a Hitler licząc na polubowne załatwienie sprawy z Anglią pragnął uzyskać swobodę działania na wschodzie. W październiku dywizjon 303 walczył nadal, chociaż nie odnosił tak świetnych sukcesów, jak w miesiącu poprzednim. Skoro nie było wielkich nalotów, nie mogło być wielkich zwycięstw. W każdym jednak razie, w codziennych startach na alarm rosło konto dywizjonu i jego poszczególnych pilotów. Rosły również i straty, 5 października zginął w locie bojowym porucznik Januszewicz następnego dnia zginął sierżant Siudak 60

62 w dwa dni później zabił się w wypadku lotniczym sierżant Frantiśek, czeski as dywizjomi. Również w październiku stracił życie podporucznik Bury-Burzyński. Ale z.a to, gdy dowództwo R.A.F. uznawszy dzień 31 października za oficjalne zakończenie Bitwy, przeliczyło straty nieprzyjaciela i otrzymało imponujący wynik 2375* samolotów zestrzelonycłi na pewno, wkład Polaków uwypuklił się zadziwiająco. Nasi piloci działający w jednostkach brytyjskich zesitrzelili 77 samolotów, dywizjon 302 zestrzelił 18 samolotów, dywizjon 303 zestrzelił 110 samolotów. Cyfry te nie obejmują zestrzeleń prawdopodobnych i maszyn uszkodzonych. Aby jeszcze lepiej ocenić polski udział w Bitwie i wartość naszych myśliwców, należy uświadomić sobie, że dywizjony 303 i 302 weszły do akcji dopiero w środkowym okresie Battle of Britain, należy również pamiętać, że cyfry ogólne R. A. F. obejmują zwycięstwa myśliwców, jak i zestrzelenia przez artylerię przeciwlotniczą. Nastała angielska jesień, przyszedł listopad. Chmury i mgły zalazły na niebo. Znikły teraz z niego czarne krzyże hitlerowskich samolotów. Tempo latania, zarówino bojowego, jak i treningowego, bardzo zmalało. Była to okoliczność nad wyraz korzystna nie tylko dla dywizjonu 303, ale i dla każdego dywizjonu Fighter Command. Ludziom należał się odpoczynek, piloci byli wyczerpani nerwowo i fizycznie, mechanicy przepracowani, stan maszyn był taki, * Różne źródła podają różne cyfry zestrzeleń v/ czasie Bitwy o Wielką Brytanię. Źródła angielskie podają 2375 zestrzeleń, inne angielskile źródła podają Źródła niemieckie, ujawtiione p wojnie, podają oczywiście sumę 1733 strat własnycłi Liuftwaffe. 81

63 że marszałek Dowding zmuszony był stwierdzić w jednym z raportów: Większość dywizjonów została zredukowana do stanu jednostek treningowych i była zdolna tylko do działań przeciw słabym grupom bombowców bez osłony myśliwskiej. Ale fabryki lotnicze pracowały bez w ytchnienia, nowe Spitfire y i Hurricane y opuszczały zakłady Supermarine, Hawker i wielu irmych wytwórni; pracowały szkoły pilotażu, kursy doskonalenia bojowego. Royal Air Force leczyła ciężkie rany, nabierała siły, gotowała się do nowej fazy wojny lotniczej. W trzysta trzecim puszczono pilotów na urlopy, dano im pożądany odpoczynek. Jednostkę zreorganizowano, poczyniono w niej zmiany personalne. Odeszli już piloci angielscy oraz kilku Polaków. Odszedł również dotychczasowy dowódca, porucznik Urbanowicz. miejsce jego zajął początkowo Henneberg, później kapitan Kowalczyk, później ponownie Henneberk. Byłoby ogromną krzywdą dla trzysta trzeciego, gdyby jego historię zakończyć w jesieni 1940 roku, gdy ucichły echa Bitwy o Anglię. Tamten okres to dopiero początek, piękny i wzniosły, krwawy i waleczny, lecz tylko początek. I oto szybko mija zima. Wydłiiżają się dni, nikną mgły, ustają deszcze, słońce przygrzewa coraz silniej ną northolckim lotnisku, coraz częściej idą maszyny w powietrze. Inne mają jednak teraz zadania. Mimo że obrona wysp brytyjskich nadal pozostała głównym obiektem działalności Fightel* Command, lotnictwo R.A.F. poczęło wywalczać rówiowagę i przewagę powietrzną ponad kanałem La Manche i zapuszczać się w ofensywnych działaniach ponad brzegi okupowanej Francji. 62

64 Nie były to łatwe wyprawy. Przewaga liczebna znajdowała się jeszcze po stronie Luftwaffe. Messerschmitty, równe jakością Spitfire om,. strzegły wybrzeży francuskich. Brytyjscy piloci musieli przelatywać ponad Kanałem, liczyć się z każdą kroplą paliwa, a w razie zestrzelenia nie lądowali na własnej ziemi, lecz dostawali się w ręce wroga. Trudny był ten pierwszy okres nowej walki, obfitował on w bolesne straty. Jednak zarówno brytyjskie, jak i polskie dywizjony ruszyły do boju z entuzjazmem. Operacjami ich dyrygował teraz nowy dowódca Fighter Command, marszałek -Sholto- Douglas, który zastąpił Dowdinga (ten ostatni przeszedł w stan spoczynku). Sholto-Dowglas był przyjacielem Polaków, toteż na okres jego dowodzenia przypada rozwój naszych jednostek bojowych i pełne uznanie,-jakim się te jednostki cieszyły. Jak zwykle pierwszym w tych nowych lotach był dywizjon 303. Już w styczniu 1941 roku ruszył on wraz z innymi dywizjonami R.A.F. na operację nad północną Francję, osłaniając formację bombowych Blenheimów. Później, przezbrojony w Spitfire y Mk. II w operacjach tego rodzaju bierze udział niemal codziennie. Dziwnie obco i niegościnnie.lest nad Francją w czasie osłon bombowców lub myśliwskich wymiatań. Dywizjony płyną wysoko, uszykowane schodami do słońca, w słuchawkach radiowych panuje cisza, oczy czujnie omiatają niebo. Wiadomo, że za chwilę ukażą się w pobliżu Messerschmitty, zajdą od strony słońca i uderzą z przewagą wysokości. Nagle, gdy własna formacja zakręca już na północ ku dalekim brzegom Anglii, spadają z góry wydłużone sylwetki nieprzyjaciół i w mgnieniu oka rozpoczyna się walka. Dzieje się tak, jak podczas Bitwy o Anglię, lecz teraz nieprzyjaciel znajduje się w dogodniejszej 63

65 pozycji, może atakować, kiedy chce i jak chce. Zwijają się maszyny, gnają jedna za drugą, kręcą się w'walce kołowej, w śmiertelnej ucieczce i bezlitosnej pogoni... W dniu 12 kwietnia ginie w takim locie dowódca dywizjonu porucznik Henneberg. W dniu 16 kwietnia giną porucznik Mierzwa i podporucznik Waszkiewicz. W dniu 20 kwietnia ginie sierżant Pavlovic. Mija tydzień po tygodniu, mnożą się ofensywne loty. Fighter Command wykuwa ścieżkę pod przyszłe wielkie natarcie powietrzne. W dniu 25 czerwca ginie w trzysta trzecim i>orucznik Paderewski, w dniu 28 czerwca w locie bojowym podporticznik Bondar, w dniu 2 lipca dowódca dywizjonu, kapitan Łapkowski, w dniu 8 lipca giną kapitan Arentowicz i porucznik Strzembosz... Ale dywizjon 303 jest twardy, wytrzymały i... kąśliwy. Traci ludzi, lecz z każdego lotu przywozi zwycięstwa, nierzadko zabłyśnie w pełni swą wielką klasą, pokaże orli pazur. W dniu 22 czerwca w okolicach Hazebrouck dywizjon napotyka formację Messerschmittów, wiąże się z nią w boju i po kilku minutach boju zestrzeliwuje sześć samolotów bez strat własnych. Następnego dnia ponad St. Omer zestrzeliwuje siedem Messerschniittów Me Angielska ofensywa lotnicza narasta, ciężko więc pracuje dywizjon trzysta trzeci. Giną piloci w bojach, nie wracają z lotów. Każdego dnia, każdej godziny może kogoś zabraknąć. Opróżnia się wtedy łóżko na kwaterze, pakuje skromne walizki i odsyła do składnicy, a następnego dnia pojawiają się nowy pilot i nowy samolot. Nie można jednak bezustannie trwać w pierwszej linii. Dywizjon musi odpocząć, przeszkolić nowych pilotów, dać swobodny oddech całemu personelowi. 64

66 Sytuacja pozwalała na to, gdyż główne siły Luftwaffe odpłynęły na front radziecko-niemiecki. W połowie lipca trzysta trzeci przenosi się na odległe lotnisko Speake pod LiYerpoolem i zajmuje się stosunkowo spokojną i bezpieczną pracą patrolowania nad konwojami morskimi. Niedługo trwał odpoczynek. W początkach października dywizjon jest na powrót w Northolt, w tej kolebce polskich myśliwców. W czasie tym Northolt stał się prawdziwie polskim lotniskiem. Od wiosny 1941 roku stacjonowało tam I Polskie Skrzydło Myśliwskie, złożone z trzech dywizjonów i dowodzone przez polskich dowódców. Personel techniczny był przeważnie polski, personel administracyjny podwójny. W kasynach oficerskim i podoficerskim rzadko słyszało się język angielski. Odwiedzający lotnisko Brytyjczycy nieraz stawali zdumieni przed wywieszkami oznajmiającyoni, iż tu się m.ówi również po angielsku. Okoliczna ludność, pamiętająca jeszcze wyczyny trzysta trzeciego w poprzednim roku i orientująca się w obecnym wysiłku polskiego Skrzydła, odnosiła się do naszych myśliwców nad wyraz serdecznie. Jakże tu myśleć jednak o odprężeniu nerwów, skoro Spitfire y czekają przed barakami dispersal, skoro telefon ogłasza, że za pół godziny nastąpi start na lot bojowy nad Francję, a na wielkiej ściennej mapie wyrysowała się trasa przelotu?! Nawet jesień i zima nie zwolniły tempa ofens;s^y, utrudniły jątylko. Ciężkie warunki atmosferyczne powodowały nieraz konieczność lądowań na obcych lotniskach po powrocie z lotów, wymagały zdwojonej uwagi pilotów w czasie, gdy znużeni byli walką i dwugodzinnym przebywaniem w ciasnych kabinach maszyn. Dnia 14 lutego 1942 roku ginie w wypadku lotniczym porucznik Ferić. W dniu 13 marca nie wraca 5 Dywizjon

67 z lotu bojowego i dostaje się do niewoli porucznik Łokuciewski. W dniu 25 marca ginie w locie bojowym por ucznik Wróblewski, W dniu 4 kwietnia ginie w locie bojowym kapitan Daszew.ski, a kapitan Kustrzyński dostaje się do niewoli, W dniu 27 kwietnia nie wraca z lotu bojowego i dostaje się do niewoli kapitan Kolodyński, W Mika dni później, 3 maja do niewoli dostaje się zestrzelony nad Francją sierżant Cybulski, Dnia 5 maja ginie porucznik Domański. W maju obejmuje dowództwo trzysta trzeciego Donald Duck, kapitan Zumbach, jeden z niewielu pozostałych przy życiu członków pierwotnego składu. Urywa się teraz zła seria, dywizjon znowu poczyna dorzucać zwycięstwa do swej długiej listy. I wreszcie nadchodzi dzień 19 sierpnia 1942 roku. Nadchodzi przedsmak inwazji Europy operacja Dieppe, Dowódcy brytyjscy i amerykańscy zdecydowali w tym czasie przeprowadzić próbę lądowania na wybrzeże Francji, by nabrać doświadczenia w tego rodzaju działaniach, a jednocześnie by odciągnąć siły Luftwaffe ze wschodniego frontu, dokąd w.lecie 1942 przeniesiono ogromną większość jednostek lotnictwa niemieckiego. Lądowanie w Dieppe było więc operacją złożoną, do której użyto sił lądowych, marskich i powietrznych. Rzecz jasna, iż panowanie w powietrzu było sprawą zasadniczej wagi, toteż ponad Dieppe działało 56 myśliwskich dywizjonów R.A.F., w tym 5 dywizjonów polsikich (302, 303, 306, 308 i 317V Tak jak się spodziewano, Luftwaffe rzuciła przeciw lotnictajm Royal Air Force wszystkie siły myśliwskie i bombowe stacjonowane we Francji, a ponad Dieppe i okolicą rozgorzały zajadłe walki powietrzne. Polskie dywizjony już przed świtem wystartowały z Northolt i pobliskiego Heston, by po przekrocze 66

68 niu Kanału rozciągnąć osłonę myśliwską ponad walczącymi w Dieppe Kanadyjczykami. W czasie pierwszych patroli napotkano zaledwie kilka maszyn nieprzyjacielskich. Luftwaffe została zaskoczona, szykowała się dopiero do akcji. Spitfire y Polaków, a w czasie tym już niemal wszystide nasze dywizjony wyposażone były w Spitfire y Mk. V o potężnym uzbrojeniu dwóch działek i czterech karabinów maszynowych, kręciły się przez dłuższy czas ponad inwazyjnymi barkami angielskimi, w pobliżu plujących ogniem okrętów wojennych, ponad ulicami Dieppe, gdzie toczyły się zaciekle potyczki, ponad okolicznymi polami, -skąd prażyła ukryta artyleria niemiecka. Wreszcie oba polskie Skrzydła zawróciły do Anglii. Po uzupełnieniu paliwa ponownie wystartowały do boju. Wieść lotnicza niesie, iż przed jednym z następnych lotów dowódcy dywizjonów 303 i 317, operujących w jednym Skrzydle, kapitan Zumbach i kapitan Skals'ki, zeszli się w tajemnicy za barakiem dispersalu i paląc Players y niczym fajkę pokoju, omówili plan działania nad Dieppe, Wieść lotnicza mówi też, iż plan ten polegał na dosyć niezwykłej taktyce myśliwskiej. Dywizjon 317 miał odegrać rolę przynęty. Piloci mieli zachowywać się w powietrzu skandalicznie, latać w taki sposób, by sprawić wrażenie kompletnych niedojdów, najgorszych żółtodziobów. Tego rodzaju mieszanie powietrza winno zwrócić na nich uwagę i ściągnąć na karki trzysta siedemnastego gromady żądnych krwi Messerschmittów. Wtedy zaś z góry spłynąć miał dywizjon 303, czający się w słońcu i czekający na okazję, a żółtodzioby przemienić się miały w powietrzne tygrysy. Tyle lotnicza wieść, niesprawdzona plotka. A fakty? W walkach nad Dieppe dywizjon 303 zestrzelił 8 samolotów nieprzyjacielskich tracąc jednego pilota 67

69 (porucznik Damrn). Dywisjon 31? z^trzeiił 7 samolotów nie ponosząc strat. Ogółem, tego dnia Fighter Command zestrzeli! 87 maszyn niemieckich, a więc Polacy uzyskali około 18 procent zwycięstw. Czyżby wieść lotnicza mówiła prawdę? Spytać o to należy albo Zumbacha, albo Skalskiego.

70 DWUSETNE ZWYCIĘSTWO Gdy zakończył się rok 1942, dywizjon podsumować mógł w7/niki ostatnich dwunastu miesięcy pracy. Wypadły one dobrze, chociaż nie tak błyskotliwie, jak jesienią 1940 roku. Niemnie.i jednak w 1942 trzysta trzeci osiągnął najwyższą liczbę zwycięstw spośród polskich jednostek myśliwskich i zestrzelił 21 samolotów nieprzyjacielskich na pewno, 10 praw- 4ppodo!bnie, zaś 3 uszkodził. Piloci poczęli nabierać apetytu. Suma. zwycięstw jednostki powoli zbliżała się do znamiennej liczby 200. Niemniej jednak jeszcze trzeba było czekać na imponującą dwusetkę. Nie osiągnięto tej liczby ani za panowania Zumbacha, ani jego następcy, kapitana Bieńkowskiego. Koniec roku 1942 i pierwsza połowa 1943 to okres raczej jałowy w pracy myśliwców, okres w którym wykonywano nieprzeliczone wyprawy, osłaniano bombowce, atakowano cele ' ziemne, przeprowadzano wymiatania myśliwskie, ale rzadko napotykano w powietrzu na opozycję nieprzyjaciela. Panowanie powietrzne na Żachodzie było faktem dokonanym. Niesłychanie wzrosły siły R.A.F., do akcji weszły jednostki amerykańskie,, a Luftwaffe, zaangażowana przede wszystkim na froncie wschodnim, nie mogła im się przeciwstawić. Nieliczne były więc walki z Messerschmittami i Focke Wulfami, ale nie odbyło się bez strat w ła s- 69

71 nych w trzysta trzecim. Dnia 15 grudnia 1942 roku zginął w wypadku lotniczym.porucznilc Stankiewicz. Dnia 14 czerwca 1943 zginął w wypadku lotniczym starszy sierżant Dąbrowski. W dniu 24 czerwca dy- 4 wizjon znowu ponosi straty: ginie w locie bojowym podporucznik Kobyliński, a zestrzelony porucznik Karczmarz dostaje się do niewoli... Ale w tym samym czasie zwycięstwa trzysta trzeciego przekroczyły już liczbę 190, ponieważ zaś dywizjon stale znajdował się w pierwszej linii, stale latał na wyprawy w ramach I Skrzydła, dowodzonego podówczas przez wyborowego myśliwca, majora Gabszęwicza, spodziewano się, że lada dzień, lada tydzień liczba dwustu zestrzeleń zostanie osiągnięta. Dnia 17 sierpnia I Skrzydło Myśliwskie osłaniało amerykańskie latające fortece nad Amsterdamem w Holandii. Tego rckjzaju loty odbywały się często, a dywizjon 303 brał w nich zawsze udział. W potężnej ofensywie lotniczej lata 1943 roku brały udzi^ ogromne formacje bombowców amerykańskich, stacjonujących w Anglii. Szły w grupach po maszyn, atakowały cele w Niemczech. Dla osłony ich używano również i Spitfire ów Mk. IX, w które wyposażone wtedy były nasze myśliwskie jednostki. Dla osłony używano też oczywiście myśliwców amerykańskich dalekiego zasięgu: Thunderboltów, Lightingów i Mustangów. Rzecz ciekawa, że gdy pierwsze jednostki myśliwskie amerykańskie poczęły przybywać do Anglii w 1942 roku, jedną z nich wysłano na lotnisko Kirton-in-Lindesey na północy kraju, gdzie akurat przez pewien czas stacjonował na odpoczynku dywizjon 303. Polscy piloci chętnie podzielili się z Amerykanami swymi bogatymi doświadczeniami bojowymi, a nawet wespół z nimi wykonali kilka wy-' praw. Jak bardzo skorzystali Amerykanie z tej 70

72 współpracy, świadczy artykuł wydrukowany- później w amerykańskim piśmie Colliers. Artykuł napisany był przez kapitana Newell Robertsa....Wysłano nas na trening z najgorętszym dywizjonem bojowym w Wielkiej Brytanii, z polską grupą myśliwską nr 303. Latali oni na Spitfire ach. Ci polscy chłopcy nauczyli nas wszystkiego, czego sami się nauczyli w walkach ponad Europą. Później braliśmy udział w siedmiu lotach bojowych nad Francją i w żadnym z tych lotów nie byliśmy zaskoczeni przez Niemców. Gdy przenieśliśmy się wreszcie do Afryki, wiedzieliśmy, jak wymiatać z nieba Niemców i Włochów. Nigdzie nie widziałem tak wspaniałych myśliwców, jak Polacy. Wróćmy jednak do dnia 17. sierpnia. Po południu trzysta trzeci osłaniał latające fortece. Przez pewien czas Skrzydło Polaków leciało w spokoju, bezustannie napotykając powracające Spitfire y innych Skrzydeł, operujących w tym samym rejonie. Niemców nie było na lekarstwo, przewaga ilościowa aliantów była przytłaczająca. Jedynie obłoczki pękające tu i ówdzie przypominały pilotom, że nie byli na treningowej defiladzie, lecz na prawdziwym bojowym locie w głębi nieprzyjacielskiego terytorium. W pewnym momencie nisko na tle ciemnej ziemi pokazały się cztery zamazane sylwetiki samolotów. Na rozkaz dowódcy Skrzydła trójka Spitfire ów trzysta trzeciego, dowodzona przez kapitana Arcta (byłem wtedy dowódcą eskadry w trzysta trzecim), poszła w dół, by zidentyfikować nie rozpoznane maszyny. Szybko okazało się, iż były to Focke Wulfy. Znajdowały się z przodu Polaków, toteż pozycja trójki była idealna do ataku. Krótko trwała ta walka, a w jej rezultacie trzy Focke Wulfy zostały zestrzelone na pewno, czwarty prawdopodobnie, a samoloty trzysta trzeciego powróciły spokojnie do Anglii. 71

73 Spotkanie to podniosło wynik dywizjonu do 198 zestrzeleń pewnych. Byia to oczywiście liczba poważna, trzysta trzeci wyprzedzał wszystkie pozostałe dywizjony polskie i boda] jedna tylko jednostka angielska poszczycić się mogła lepszymi wynikami. Ale do liczby 200 brakowało już tylko dwóch zwycięstw i cały personel latający dywizjonu ogarnięty został swego rodzaju gorączką. Trzysta trzecim dowodził w tym czasie major Koń Falkowski, który uzyskał dziwny przydomek dzięki swej długiej twarzy. Pod wodzą tego właśnie oficera dywizjon wyruszył dnia 6 września 1943 roku po swe dwusetne zwycięstwo. Dzień ten był pracowity dla jednostki. Pogoda była piękną i Fighter Command na spółkę z Bomber Command i Amerykanami organizowały wyprawę po wyprawie. Już przed świtem polskie Skrzydło wystartowało z Northolt, gdzie ciągle jeszcze trzysta trzeci stacjonował, pr^^roczyło kanał Lą Manche i' poczęło kręcić się w oikolicach St. Pol, na próżno rozglądając się za Niemcami. Francuskie niebo pokryło się siatką kondensacyjnych smug, Skrzydło wyszło wyżej, smugi urwały się, Spitfire Mk. IX były maszynami wysokościowymi,' a operacje na dziesięciu lub jedenastu tysiącach metrów nie należały do rzadkości. Na taką wysokość z trudem wdrapywały się Messerschmitty i Focke Wulfy, toteż zawsze zaskoczyć je można było z przewagą wysokości, tak ważnym czynnikiem w walce myśliwskiej. Ale tym razem przeciwników nie było w powietrzu, nie chcieli poderwać się z lotnisk na spotkanie Polaków. Skrzydło w^^kręciło na północ i zwolna obniżając wysokość poszybowało do angielskich wybrzeży. Na ziemi major Falkowski trząsł swą końską głową. Zależało mu na zwycięstwach, a wiedział, że w niedługim czasie opuścić będzie musiał jednostkę 72

74 i przenieść się na odpoczynek. Przepisy R.A.F. były pod tym względem nieubłagane. W południe Operations Room Grupy nr 11 doniosło telefonicznie, że szykuje się następna wyprawa. Dają nam szkołę zauważył kapitan Nartowicz, ówczesny dowódca eskadry,,a. Sierżant Cłiudek, który niedawno zestrzelił 198-mą maszynę dla dywizjonu, wykrzywił twarz grymasem mającym oznaczać uśmiech. Chudek był miłczkiem, co nie zmieniało bynajmniej faktu, że uważany był za jednego z lepszych pilotów jednostki. Im więcej lotów, tym więcej okazji powiedział znacząco. Poruczniik Wandzilak, zastępca dowódcy eskadry B, krępy, dobrze zbudowany brunet, wzruszył ramionami. W takim tempie i za rok nie przejdziemy drugiej setki. W baraku zjawił się dowódca, zabrał pilotów na odprawę. Krótkie wyjaśnienie, podanie kursów i czasóaii, wyznaczenie pilotów i maszyn. Skrzydło, a w nim dywizjon trzysta trzeci, leciało na wymiatanie myśliwskie w okolicach portu Rouen. Start do tego rodzaju wypraw odbywał się w ściśle wyznaczonym czasie, odmienny był od startu na alarm. Piloci spokojnie udali się do Spitfire ów, spokojnie wykonali wszelkie wstępne czynności i oczekiwali na zapuszczenie silnika przez dowódcę. Jedno po drugim zakręcały się śmigła, jeden po drugim wypełzały samoloty na asfaltową bieżnię wiodącą dookoła lotniska. Długim wężem dywizjon pokołował na skraj startowego pasa. Maszyny ustawiły się ciasno w trójkach jedna a drugą, tuż za szykującym się do lotu drugim dywizjonem Skrzydła. Chwila i ryknęły silniki na pełnym gazie, załomotały opony kół 73

75 po asfalcie. Jeszcze chwila i trzysta trzeci był w powietrzu w zwartej, równej formacji. Pozostał w tyle Northolt, uciekły za ogony maszyn zamglone londyńskie przedmieścia, zafalowały z przodu pagórki Kentu. Dowódca Skrzydła ostro darł maszynę w górę, trzeba było szybko osiągnąć nakazaną wysokość metrów. Przekroczono brzeg angielsiki, przeleciano ponad taśmą Kanału. Przed Skrzydłem pojawił się pasek francuskiego wybrzeża, a w chwilę później rozróżnić można już było charakterystyczną wężownicę dolnej Sekwany, a na jej brzegach port i miasto Rouen. Skrzydło leciało w formacji bojowej, w znanej pol-. skiej fo-rmacji trzech czwórek w każdym dywizjonie, ubezpieczających się wzajemnie i uniemożliwiających zaskoczenie przez nieprzyjaciela. Prowadzący dywizjon poniżej, drugi w górze, po stronie przeciwnej od słońca. Na próżno jednak oczy ziachodzily pilotom łzami od wypatrywania po horyzoncie i na próżno dowódca Skrzydła pytał ziemną stację radarową o pozycję bandytów, który to' wyraz oznaczał w języku szyfrowym samoloty niemieckie. Hallo, Boiler leader! odpowiadał głos kontrolera z ziemi. Nic nie mamy dla ciebie. Dywizjon trzysta trzeci posiadał w roku 1940 szyfrową nazwę,,boiler. Kręciło się więc polskie Skrzydło ponad serpentyną Sekwany, dochodziło do brzegów Kanału i znów wykręcało w kierunku Paryża, schodziło w dół, podrywało się w górę. Wszystko na próżno. Drugi lot 6 września zakończył się bezkrwawo. A mówiłem, co? śmiał się w dispersalu poarucznik Wandzilak, który w wyprawie nie brał udziału i który spokojnie napełnił w kasynie żołądek pieczoną wołowiną i filiżanką mocnej kawy. 74

76 Nartowicz zaciągał się dymem papierosa. Głodny jestem oświadczył wreszcie. Wracam do kasyna. Do licha z lotami, szkopami i zwycięstwami! Dwa razy marzłem nad Francją, niech teraz inni pocierpią. Nie ma strachu, na dzisiaj z pewnością koniec zapewnił go Wandzilak. Możemy zwijać manatki. Nartowicz rozglądał się po baraku, wyszedł na chwilę, wrócił do wnętrza. Gdzie Koń? zapytał. Niech dzwoni do dowództwa, może nas zwolnią ze służby... Pojechał gdzieś oświadczył któryś z pilotów. Zabrał auto i pojechał. Nartowicz ruszył do telefonu, a w tej samej chwili otworzyły się drzwi baraku i Koń Falkowski energicznym krokiem wmaszerował do dispersalu. Gdzie piloci? Jaki stan? Maszyny gotowe? zadudnił potężnym basem. Zbiórka pilotów na odprawę! Za pół godziny start! Grupa zwariowała ^odezwał się półgłosem Nartowicz. Nocnych lotów im się zachciało, czy tak? Rzeczywiście, robiło się późno i powrót z wyprawy nastąpić miał tuż przed zmrokiem. Na dużej ściennej tablicy oficer taktyczny wyrysowywał trasę lotu i wpisywał kursy. Falkowski wbijał w głow^'- pilotów złotą zasadę trzymania się w kupie, co zresztą powtarzał im przed każdą wyprawą. Niecierpliv/si przybliżali się do szafek z ekwipunkiem. Lot miał się odbyć, jak zwykle, na dużej wysokości, a kabiny Spitfire ów nie były ogrzewane, toteż każdy dodatkowy szalik, każdy sweter i wełniane rękawice ceniło się na wagę złota. Major Gabszewicz prowadził tym razem dywizjon 316, lecący jako dolna jednostka, trzysta trzeci ulo 75

77 kował się z lewej strony, znacznie w>'żej. Doszli do Francji oipodal Calais, którego zabudowania poiwyskiwały w promieniach zachodzącego słońca. Uwaga, zakręcamy w lewo rozkazał przez radio Gabszewicz. Samoloty posłusznie przechyliły się na lewe skrzydło, dywizjony poczęły się,,przetasowywać, zmieniać położenie względem siebie. I wtedy właśnie odezwało się po raz pierwszy radio z ziemi. Przed wami formacja bandytów. Około dwudziestu maszyn. Lecą na zachód. Są w odległości dwudziestu mil. ' Dobra, dziękuję odparł dowódca Skrzydła i dorzucił: Uwaga, samoloty Boiler, osłaniać górę. Minęło kilka chwil pełnego napięcia oczekiwania. Trudno było wypracować pozycję do atak;u nie widząc przeciwnika, toteż major Gabszewicz prowadził Skrzydło w kierunku podanym przez ziemię, zwiększając tylko na -wszelki wypadek szybkość. Radio odezwało się po raz drugi. Band;5rci tuż koło was, na waszej wysokości. Lecą ciągle na zachód. Zanim dowódca zdołał potwierdzić odbiór depeszj^ już w słuchawkach odezwał się podniecony głos: Mówi,,Boiler dwa sześć.' Z lewej strony nieco poniżej maszyny. Wyglądają na Focke Wulfy! Falkowski zawinął Spitfire m, reszta trzysta trzeciego- poszła za nim. W okamgnieniu znaleźli się za Niemcami, lecącymi w rozrzuconej,' bezładnej formacji. Dywizjon 316 wraz z dowódcą Skrzydła byli zbyt dsleko, by wziąć udział w walce, a doświadczony Gabszewicz wypracował teraz pozycję, by ubezpieczyć i ewentualnie przyjść z pomocą w razie potrzeby. 76

78 Ale pomoc była najzupeiniej zbyteczna, bo już Balkowski siedział za ogonem Focke Wulfa i prażył ogniem działek i karabinów maszynowych, aż wstrząsał się kadłub jego Spitfire a, z silnika Niemca rwała gruba smuga dymu. Już czarnowłosy Wandzilak kręcił się w pojedynku z innym przeciwnikiem. Już długi i chudy sierżant Czeżowski oddawał celną serię, mirukliwy Chudek o niezawodnym oku uporał się ze swoją ofiarą, młodziutki podporucznik Śliwiński walił w jeszcze jednego Niemca. Krótko trwała ta walka, a jej rezultaty dorównywały słynnym bojom trzysta trzeciego z czasów Bitwy o Anglię. Pięć Focke Wulfów kręciło korkociągi do ziemi, za ogonem każdego z nich wiła się długa struga dymu, z którego strzelały języki płomieni. Jeszcze minuta i w dole rozbłysły eksplozje kraksujących samolotów. Trzysta trzeci zbierał się do szyku. Reszta Niemców przerażona atakiem i niespodziewaną klęską, znikła z placu boju. Gabszewicz z trzysta szesnastym dochodził z boku. Good show powiedział po angielsku, chociaż był z tym językiem na bakier. Do kupy Boiler y, jazda do chałupy! Gdy lądowali, słońce schowało się poza horyzont. W doliny wpełzła przedwieczorna mgła. Idę na kolację zawyrokował Wandzilak, gdy już starannie poukładał ekwipunek w szafie. Głodny jestem, jak, jak... zabrakło mu stosownego określenia. Myśl jest przednia podchwycił Nartowicz. Ruszyli ku wyjściu, ale na drodze stanęła potężna postać Falkowskiego, a basowy głos zadudnił: Panoowie, gdzież to znowu? Raporty złożyć, wyspowiadać się z walki! Czyście zapomnieli? Przystanęli na chwilę. Nie pamiętali, że przecież 77

79 właśnie w tym locie przekroczono granicę, rozpoczęto trzecią setkę zwycięstw. Obłiczenie kolejności zestrzeleń nie było łatwe i sprawiło poważne trudności. Normalnie nie było to sprawą ważną, ale w tym wypadku chodziło o zaszczyt dwusetnego zwycięstwa, a w dodatku szczęśliwy pilot otrzymać miał w podarku złoty zegarek, ufundowany przez przyjaciół i entuzjastów trzysta trzeciego (takich ludzi nie brakło ani pośród Anglików, ani pośród Polaków). Koń Falkowski na próżno jednak usiłował rozwiązać zagadnienie. Wyciskał z pilotów wszystkie szczegóły walki, w sukurs przyszedł mu oficer taktyczny wypełniający pokaźne arkusze oficjalnych raportów, ale nie można było sprawdzić, kto zestrzelił dwusetną nieprzyjacielską maszynę. Widziałem maszynę majora atakującą Focke Wulfa. Wybrałem lewego, zaatakowałem otwierając ogień z dwustu metrów mówił Czeżowski. Po drugiej serii zapahł się i poszedł w dół w płomieniach. W tym samym czasie zaobserwowałem dwa inne płonące Focke Wulfy. Wybrałem prowadzącego mówił Wandzilak. Po>ds.zedł6m z tyłu i oddałem serię z trzystu metrów. Widziałem, jak pociski rozrywały się na jego lewym skrzydle. Niemiec wyrwał w górę i skręcił się w walce. Trzymałem się za nim, podszedłem jeszcze bliżej i z około stu pięćdziesięciu metrów dałem mu drugą serię z poprawką. Rzygnął ogniem i*począł nurkować. Dałem mu jeszcze trochę, na wszelki wypadek, a gdy palił się jak świeczka, odszedłem w górę. To wszystko. Czy mogę już iść na kolację? Wandzilak popatrzył pytająco na dowódcę. Falkowski zmełł w zębach przekleństwo. 78

80 Nie, nie możesz, bracie. Bęaziemy tu siedzieć do północy! Następny! Atakowałem tuż za panem majorem raportował Śliwiński. Oddałem dwie krótkie serie z około dwustu metrów, zbliżyłem się do stu metrów. Po trzeciej serii coś w nim wybuchło, posypały się kawałki metalu. Po czwartej serii był wykończony. Chudek, bracie, co masz do powiedzenia? jęknął Falkowski, Z sierżanta Chudka trudno było coś wydusić nawet w takiej chwili., Strzelałem ze stu metrów. Trzy serie. Zapalił się po trzeciej. Koń rozłożył ręce. Poradź się Gabszewicza doradził mu szeptem Nartowicz. To jedyny ratunek. Przy czynnym udziale dowódcy Skrzydła ponownie odtworzono walkę i przedyskutowano. jej przebieg. Doświadczenie i autorytet tego świetnego myśliwca były takie wielkie, że bez zastrzeżeń powierzono mu rozsądzenie sprawy. Gabszewicz długo studiował raporty pilotów, długo ich wypytywał, długo się zastanawiał. Wreszcie wyrok został wydany. Pierwszą maszynę w walce zestrzelił Falkowski. Drugą zestrzelił Sliwińs'ki, zdobywając honor dwusetnego zwycięzcy i stając się posiadaczem złotego zegarka. Trzecim był Wandzilak, czwarty Chudek, a piąte i ostatnie zwycięstwo odniósł Czeżowski. Tak więc trzysta trzeci, zdobywszy upragnione zestrzelenie, począł pracować teraz na trzecią setkę zwycięstw.

81 z WIZYTĄ U HITLERA Po raz czwarty w ciągu tej wojny angielska jesień rozsnuła się mgłą i szarugą dokoła polskich lotnisk, po raz czwarty Northolt począł szykować się do zimy, a tempo latania spadło. Niemniej we wrześniu trzysta trzeci, pracujący jeszcze pełną parą, zdołał uzyskać następne dwa zwycięstwa, a karta zatytułowana straty powiększyła się o nowe nazwiska. Dnia 14 września zabił się w wypadku lotniczym porucznik Kołecki. Dnia 24 września w czasie lotu bojowego zginął sierżant Szymkowiak. Ale za to dzień przedtem dywizjon osłaniając bombowce angielskie nad Le Treport we Francji natknął się na grupę niemieckich myśliwców. Do ataku ruszył Falkowski, pociągając za sobą swoją czwórkę. Reszta dywizjonu, z b ^ oddalona, pozostała z tyłu i osłaniając walczących obserwowała przebieg spotkania. Falkowski wczepił się w ogon Focke Wulfa i grzmiał krótkimi seriami, a chociaż Niemiec wykręcał się w karkołomnej akrobacji, nie zdołał wyrwać się z objęć śmierci. Celne wystrzały z działek przeszyły mu silnik, dotarły do wnętrza opancerzonej kabiny. Oślepiający blask eksplozji i Focke Wulf zwinął się, przewalił przez skrzydło i runął na ziemię. 80

82 Tuż obok mrukliwy Chudek obrabiał innego Niemca, a obrabiał tak systematycznie, że niemiecki pilot po krótkiej walce wyskoczył z płonącego samolotu. Nieco dalej sierżant Kempka walczył z dwoma samolotami -wroga. Gwałtownymi unikami uchodził przed jednym, wydostawał się za ogon drugiego. Dobrze walczył Kempka, ale nie ominęły go nieprzyjacielskie pociski. W drodze powrotnej, gdy znikły z horyzontu Focke Wulfy, a dywizjon obniżał w połowie Kanału wysokość, Kempka zameldował przez radio, że silnik jego samolotu przerywa. Leć dalej tak długo, jak możesz doradzał mu Falkowski. Gdy będziesz na wysokości dwóch tysięcy stóp, skacz. Nie bój się, umiejscowimy cię i wyłowimy, zdążysz do kasyna na obiad dodał optymistycznie, by podtrzymać na duchu sierżanta. Maszyna Kempki traciła wysokość, za jego ogonem wlokła się długa smuga dymu. Na rozkaz dowódcy jedna z czwórek odeszła od formacji i ulokowała się dokoła uszkodzonego Spitfire a, by uchronić go przed atakiem nieprzyjacielskim i by później wziąć udział w akcji ratowniczej. Gdy dymiący samolot znalazł się na wysokości pięciu tysięcy metrów, a do angielskich wybrzeży było jeszcze daleko, padł następny rozkaz: Mówi,,Boiłer jeden cztery. Tamta czwórka zostaje, reszta za mną. Falkowski dodał gazu. Chodziło o to, by jak najprędzej dolecieć do któregoś z wysuniętych lotnisk własnych, uzupełnić paliwo i wrócić ponad Kanał, zluzować osłaniającą czwórkę, której mogło rychło zabraknąć benzyny. Kempka i jego czterech kolegów znaleźli się teraz samotnie nad szeroką, pozornie bezbrzeżną płaszczyzną wody. Jeden ze Spitfire ów wyszedł w górę i przełączywszy się na odpowiednią falę radiową 6 Dywizjon 303 gj^

83 począł nadawać szyfrem sygnały, wzywając pomocy i podając swe położenie. Reszta krążyła dookoła sierżanta. Niżej, coraz niżej, coraz bliżej morza, na którym widać już teraz było spienione grzywy fal. Na wysokości tysiąca metrów Kempka \\^rzucił owiewkę kabiny. Na wysokości ośmiuset metrów wyskoczył, otworzył spadochron i po chwili zanurzył się w wodzie. Odrzucił spadochi on, przekręcił kran butli z gazem napełniając w ten sposób kamizelkę ratowniczą, wyszarpnął z pokrowca gumową łódkę, stale noszoną przez pilotów wraz ze spadochronem. Krzttisząc się i łykając słoną wodę napdnił dinghy gazem z przyczepionej do łódki butli. Wgramolił się z trudem do wnętrza, wylał wodę i położył się na dnie. Ponad sobą widział błękitne niebo, a na nim cztery sylwetki Spitfire ów. Trzy z nich kręciły się blisko niego, czwarty wi,siał wysoko w górze. Nadaje fix y przemknęło przez głowę Kempki i odczuł pewną ulgę. Niezbyt merzył zapewnieniom dowódcy, że na obiad znajdzie się w kasynie. Wiedział, że organizacja służby ratowniczej była w tym czasie postawiona na wysokim poziomie, wiedział jednak również, że w wielu wypadkach nie zdołano odnaileżć zestrzelonych nad Kanałem pilotów. W stacji radarowej w pobliżu Dungeness główny kontroler Harding, ten sam, który tego samego czasu był świadkiem spotkania marszałka Dowdinga z Churchillem, rzucał w telefon szybkie, gorączkowe rozkazy. Na nadbrzeżnym lotnisku Spitfire y trzysta trzeciego po napełnieniu zbiorników szykowały się do startu. Na innym lotnisku do rozkraczonej po^ ciesznie amfibii typu Walrus biegł zaalarmowany pilot angielski. Po falach Kanału skaikały na pełnej szybkości dwie potężne ratownicze motorówki. W pół godziny po wodowaniu sierżanta Kempki 82

84 zmieniły się nad nim patrolujące samoloty kolegów. W czterdzieści miout tuż oibok dinghy wodował Walrus, a jego pilot wprawnie rzucił roz'bitkowi linę. W dwie godziny później Kempka, napojony rumem, owinięty w koce, siedział z papierosem w zębach, w kasynie Nortboit i dzielił się /, kolegami swymi wrażeniami, winszując im jednocześnie odniesionych zwycięstw. Ani jednak major Falkowski, ani sierżant Chudek, ani żaden inny członek dywizjonu nie wiedzieli wtedy, iż zestrzelenia dnia 23 września były ostatnimi zwycięstwami 303, że zamknięta została lista, ostatecznie podkreślona. Nie znaczy to bynajmniej, że trzysta trzeci przestał pracować bojowo, źe skończył latać na wyprawy. Po prostu tak się złożyło, takie były koleje losu jednostki. Trzysta trzeci rozpoczął swą działalność wspaniale w Bitwie o Wielką Brytanię, ofiarnie i owocnie walczył w latach późniejszych, ale gdy pod koniec wojny wiele innych polskich jednostek myśliwskich podnosiło swe konta w zwycięskich walkach, gdy zasłynął niezwykłym lotem dywizjon 315, gdy polskie Skrzydło 131 -pod dowództwem Skalskiego bez wytchnienia posyłało do ziemi zniszczone Messerschmitty i Focke Wulfy, trzysta trzeci zadowolić się musiał dotychczasowymi sukcesami. Kościuszkowską jednostkę opuściło szczęście, nieodłączny towarzysz myśliwskiego powodzenia. Późną jesienią 1943 dywizjon opuścił Northolt i przeniesiony został na odpoczynek do północnej Irlandii, gdzie z lotniska Ballyhalbejrt startował na loty treningowe i na patrolowanie morskich konwojów. Zmienili się znów dowódcy, odszedł Falkowski, na jego miejsce przysłany -został kapitan Koc. Odeszło również wielu starszych pilotów, pojawiły się w jednostce nowe twarze. 83

85 Już przed rozpoczęciem inwazji Francji trzysta trzeci powrócił do Anglii, ale nigdy już nie miał ujrzeć rodzinnego Northolt. Wysłano go na lotnisko Home, potem zaś Westbampnett, skąd latał na wy-prawy wspierające lądowania w Normandii. Później, wchodząc w skład HI Polskiego Skrzydła Myśliwskiego dywizjon latał bojowo z lotriisk Nerston, Westhampnett, Coltishall i Andrews Field. Raz jeszcze zmienili się dowódcy, zamiast kapitana Koca dywizjon objął kapitan Drobiński, który dowo^ dził jednostką aż do końca wojny. Nawet jednak wtedy, gdy na wiosnę 1945 roku trzysta trzeci otrzymał doskonałe samoloty Mustang Mk. IV, szybkie myśliwce dalekiego zasięgu, zdolne do pięcio i sześciogodzinnych lotów, szczęście do dywizjonu nie powróciło. Wojna zresztą dobiegała końca, a chociaż wiele jeszcze zgasnąć miało istnień ludzkich, łatwo było przewidzieć, iż za tydzień, może dwa umilkną na zawsze echa powietrznych pojedynków, że spoczną na lotniskach Spitfire y i Mustangi, a bojowe loty przejdą do historii. Ostatnią Avielką wyprawą dywizjonu, jak gdyby ostatnim potężnym akordem kończącym bohaterską symfonię, była dla trzysta trzeciego osłona bombowców amerykańskich, które w dniu 29 kwietnia 1945 roku wyruszyły na bombardowanie Berchtesgaden, siedziby Hitlera. Wizyta ta była ostatnim lotem wojennym dywizjonu. III Polskie Skrzydło Myśliwskie, złożone z dywizjonów 303, 316 oraz angielskiego dywizjonu 158 wystartowało na swych Mustangach z Andrews Field, lotniska położonego na północny wschód od 84

86 Londynu. Całością dowodził major Wacław Król, jeden z wybitniejszycłi polskicłi myśliwców. Na świecie panowała wiosna, prażyło Icwietniowe słońce, na błękicie kopuły nieba kwitły niewielkie baranki cumulusów. Wydawało się, iż natura wzywała ludzi do zaprzestania walki, do -położenia kresu rpzlewowi krwi. Robotę wojenną trzeba było jednak dokończyć, a wyprawa na Berchtesgaden, gdzie knuto zagładę Europy, była bardzo stosownym finale. Bez historii odbył się ten lot, mimo że był najdłuższą myśliwską operacją Polaków. Opozycji w powietrzu nie było i tylko artyleryjski ogień pojawiający się czasem dokoła samolotów świadczył, że hitlerowcy jeszcze nie złożyli broni. Ponad Liège polskie Skrzydło napotkało bombowce, uszykowane grupami po kilkadziesiąt maszyn. Potężne czterosilnikowe,,fortece leciały dostojnie, równo po kursie, nie zważając na artyleryjskie obłoczki. Długi, nudny lot, ostatnia wyprawa... Błyskają w słońcu skrzydła Mustangów, ciągnących esami ponad bombowcami, szumią lotnicze silniki, czas się wlecze. Godzina, dwie, dwie i pół... Bombowce przygoto-wują się do nalotu, wchodzą, na kurs bojowy. Po chwili na Berchtesgaden, rozłożone pośród skalistych ścian, sypią się bomby. Major Król zawraca w ślad za fortecami. Zawraca kapitan Drybański na czele dywizjonu 316, zawraca kapitan Drobiński.prowadzący dywizjon 303. Za nimi pozostają dymy pożarów, ruiny hitlerowskiego gniazda. Długa jest ostatnia wyprawa trzysta trzeciego. Kręcą się śmigła Mustangów, grają potężne silniki, uciekają w tył kilometry, przesuwa się mozaika ziemi. Dochodzą do bardziej znanych okolic, przekra 85

87 czają kanał La Manche, ponad którym wiele poprzednio bojów stoczyli i wiele zwycięstw odnieśli. Rozpościera się w przedzie płachta angielskiej wyspy, nadchodzi pod skrzydła, narasta. Zielona trawa, lotniska przywołuje. Krótki rozkaz dowódcy, imiówiony znak i samoloty trzysta trzeciego rozciągają się w szerokim okrążeniu do lądowania. Kościuszkowski dywizjon zakończył wojenną pracę.

88 KONIEC EPOSU Tuż ipo zakończeniu działań wojennych dywizjon 303 przeniesiony został na lotnisko Coitishall. W lutym następnego roku dowództwo lego objął kapitan Łokuciewski, któremu przypadł w udziale smutny obowiązek uczestniczenia w rozwiązaniu jednostki. Dziwnym zrządzeniem losu Łokuciewski, członek pierwszego składu trzysta trzeciego, jeden z żelaznej gwardii Bit-wy o Anglię, powróciwszy po' wojnie z niewoli znalazł się w swej jednostce, by pozostać z nią do końca. Wspaniała to była jednostka i wielkich myśliwskich czynów dokonała. W nie kończących się bojach dywizjon trzysita trzy osiągnął rezultaty wyższe od wyników jakiegokolwiek innego polskiego dywizjonu. Czasem cyfry większą mają wymowę od najwznioślejszych, najpiękniejszych słów. Oto cyfry: W okresie od sierpnia 1940 roku do zakończenia ostatniej wojny dywizjon 303 zniszczył ogółem 205 samolotów nieprzyjacielskich na pewno, 40 zniszczył prawdopodobnie, a 18 uszkodził. Z tego w powietrzu zestrzelono 202 samoloty na pewno, 40 prawdopodobnie i 25 uszkodzono. Na ziemi lub na wodzie zniszczono 3 samoloty i uszkodzono 3. Witold Urbanowicz, którego nazwisko tak nierozłącznie wiąże się z trzysta trzecim, był czołowym 87

89 pilotem tej jednostki w okresie Bitwy. Po krótkim odpoczynku od latania wrócił do Northolt na wiosnę 1941 roku, by dowodzić I Polskim Skrzydłem Myśliwskim; później wysłany został do Stanów Zjednoczonych jako lotniczy attache i wreszcie ukoronował swą myśliwską karierę, już w stopniu podpułkownika, na Dalekim Wschodzie. Zestrzelił tam dwa japońskie myśliwce Zero i podniósł swoje konto zwycięstw do 17 samolotów zestrzelonych na pewno oraz 1 prawdopodobnie. W ten sposób Urbanowicz znalazł się na drugim miejscu polskiej myśliwskiej tabeli ustępując jedynie majorowi Skalskiemu. Niewiele gorsze wyniki mieli inni członkowie starej gwardii trzysta trzeciego. Frantiśek zaliczył sobie również 17 zwycięstw, nie licząc tych, które odniósł poprzednio we Francji (podobno około dziesięciu). Wspaniały był myśliwiec z tego młodego, dziecinnie wyglądającego Czecha i kto wie, jak wysoko zaszedłby po drabinie lotniczej chwały, gdyby nie fatalny październikowy lot.' Donald Duck Zumbach nie zdołał wypić whisky z królem angielskim, ale sławę zdobył sobie w inny sposób,' znacznie lepszy. Jego konto wyniosło przy końcu wojny 12 pewnych i 5 prawdopodobnych zestrzeleń. W roku 1942 Zumbach dowodził swym macierzystym dywizjonem, w roku 1944 (w stopniu majora) dowodził II Polskim Skrzydłem Myśliwskim. Marian Pisarek, ten sam, który 7 września uwieszony za nogę spadał ze swym palącym się Hurricane m, jeden z najlepszych naszych pilotów i dowódców, w roku 1941 dowodził dywizjonem 308. W roku następnym dowodził I Polskim Skrzydłem Myśliwskim w stopniu majora. Zginął w locie bojowym, mając na koncie 12 pewnych i 1 prawdopodobne zwycięstwo. 88

90 Osiem zwycięstw miał Zdzisław Henneberg, wzór pilota i oficera, który na wiosnę 1941 roku zginął jako dowódca trzysta trzeciego. Również osiem zwycięstw uzyskał łysawy Szaposzndkow. Tolo Łokuciewski w roku 1942 dostał się do niewoli w locie bojowym ponad Francją, ale i on osiem hitlerowskich samolotów posłał w płomieniach na ziemię. Po powrocie z niewoli, po zakończeniu wojny, Łokuciewski, jak wspomniano, dowodził dywizjonem 303. Porucznik Ferić nie doczekał się końca wojny. Posiadacz ośmiu powietrznych zwycięstw, kawaler orderu Virtuti Militari, odznaczony Krzyżem Walecznych i.angielskim Distinguished Flying Cross zginął w roku 1942 w wypadku lotniczym. Po siedem zwycięstw powietrznych odnieśli kapitan Drobiński, dowodzący później trzysta trzecim w 1945 roku, sierżant Karubin i sierżant Bełc. Z dywizjonu 303 wywodził się również taki przyszły as myśliwski, jak major Horbaczewski, jedna z najpiękniejszych sylwetek w polskim lotnictwie, późniejszy dowódca dywizjonu 315. W trzysta trzecim zestrzelił on 3 samoloty, jako pilot słynnej eskadry afrykańskiej Skalskiego odniósł dalsze 5 zwycięstw, a w roku 1944, gdy prowadził swą jednostkę na wspaniałą walkę z przeważającymi siłami wroga, miał już na koncie 13 zestrzeleń. W walce tej dywizjon 315 odniósł 16 zwycięstw, lecz Horbaczewski, po zestrzeleniu trzech wrogów, sam poniósł śmierć. Inny nasz wybitny myśliwiec, kapitan Gładych, to także członek 303 dywizjonu, w którym uzyskał 5 zwycięstw. Gładych walczył później w jednostkach amerykańskich, a z końcem wojny doszedł doi,,stanu posiadania 14 zwycięstw pewnych i 2 prawdopodobnych. 89

91 Major Żak dowodził w roku 1942 dywizjonem 303 i 308, a w roku 1943 i 1944 kolejno I Polskim Skrzydłem Myśliwskim i II Polskim Skrzydłem Myśliwskim. Major Kołaczkowski dowodził w roku 1942 dywizjonem 303, a w roku 1942 i 1943 kolejno I i II Polskim Skrzydłem Myśliwskim. Kapitan Łapkowski zginął w roku 1941 jako dowódca trzysta trzeciego, żestrzelił on 6 samolotów nieprzyj acielskich. Porucznik Adamek zestrzelił w czasie pobytu w dywizjonie 303 sześć samolotów. Starszy sierżant Chudek zestrzelił 9 samolotów, starszy sierżant Wünsche zestrzelił 4 pewne i 1 prawdopodobnie. Major Falkowski dowodzący dywizjonem w roku 1943 zestrzelił w sumie 9 samolotów niemieckich; później dowodził on III Polskim Skrzydłem Myśliwskim. Kapitan Głowacki zestrzelił 8 pewnych i 3 prawdopodobnie... Długa jest lista zwycięstw dywizjonu, długa jest lista jego wybitnych pilotów. Nie można się dziwić, iż dywizjonowa księga pamiątkowa składa się z siedmiu grubych tomów. W roku 1946 dywizjon 303 został ostatecznie rozwiązany, a jego lotnicy bądź powrócili do kraju, bądź rozsypali się po świecie. Dywizjon 303 spełnił swój obowiązek.

92

93 KRZYŻÓWKA Z TYGRYSEM m a m m \ Poziomo: 1) Olbrzym albo wielki sześciosilnikoiwy samolot niemiecki, używany do przewozu wojsk, 4) c z ę ś ć, oddział, stronnictwo polityczne, 7) imlą męskie, 9) dodatkowa porcja jedzenia w wojsku, io) barwnik błękitny, 11) wielkie naczynie blaszane lub marmurowe, l2) służy do oglądania oddailoinych przedmiotów, 15) staroświecki pojazd, 18) przydomek sławnego pilota dywizjonu 303 Zumbacha, 21) miejscowość francuska, nad którą działało 56 myśliwych dywizjonów B.A.F. w tym pouae dywizjony: 302, 303, 306, 308 i 317, 24) koń w,,piżamie, 26) najpopularniejsze ryby w Bałtyku, 27) rozdwojone kopyto,,2s) tald.e powinno być wojsko, ^ ) części nóg (z owocem w środku), SO) przeclwuderzenia w boiksie. Pionowo: 1) Największa z małp człekokształtnych, 2) drogi wysadzane drzewami, 3) b. popularna roślina, 4) polski paot walczący nad Anglią, później członek,,cyrku Skalskiego, 5),,oko, które pozwala patrzeć nawet we mgle, 6) plac, na którym odbywały się zgromadzenia ludowe u starożytnych Greków, 8) inicjały jednego w największych wdawnietw w Polsce, 13) części nóg, 14) podkład, płaszczyzna podstawowa, 16) Baba miał to przed sobą, 17) kształt zasadniczy, pierwowzór, 18) znana marka aparatów fotograficznych, 19) imię dziewczęce, 20) masa wody, płynąca w jednym kierunku, 21) prezent, 22) najstarsze osadowe po,kłady ziemi, 2.3) pensje, płace mlęsięczne, 25) restauracja. Zwan Wśród Czytelników, którzy nadeślą prawidłowe rozwiązania na adres: Wyd MON Warszawa, u l. Grzybowska 77, z zaiznaczeniem na kopercie Krzyżówłka z tygrysem, rozlosowanych zostanie 10 książek nowych pozycji w tej serii.

94 m ^#;;:i:;r--':, cykl ''^ DRUGA WOJNA ŚWIATOWA BOHATEROW IE - OPERACJE - KULISY o t w i e r a i q; W ielki dzień D yw izjo n u 303 Z a m a c h na Kutsclierę Kam ilcaze-loiniey im ie rc i Z a g ła d a P earl H a rb o r Taje m n ica łulcu Icurskiego ' O s ła łn i za m a ch na H itlera Ludzie>łorpedy D uchy d żu n gli C y rk Skalskiego Lew pustyni w potrzasku Lu d zie z innego iw ia ta A lt m a r k " - okręt widm o W p o icig u z a V-1 G d z ie est Oberleutnant S iebert? W ielki bluh a d m ira licji Cichociem ni Poszczególne tomiki cyklu ukazują się co 2 łygodnie. Ze względu na ograniczony nakład zamawiajcie je z góry w punktach sprzedaży P.P.K. Ruch z a p a m i ę t a j c i e t e n z n a k

Bitwa o Anglię. 10 lipca października 1940

Bitwa o Anglię. 10 lipca października 1940 Bitwa o Anglię 10 lipca 1940 31 października 1940 Historia Bitwa o Anglię kampania powietrzna głównie nad południową i centralną Anglią, toczona między niemieckim lotnictwem Luftwaffe a brytyjskim RAF,

Bardziej szczegółowo

ASY POLSKIEGO LOTNICTWA W BITWIE O ANGLIĘ

ASY POLSKIEGO LOTNICTWA W BITWIE O ANGLIĘ ASY POLSKIEGO LOTNICTWA W BITWIE O ANGLIĘ GRANICE II RZECZYPOSPOLITEJ WYBUCH II WOJNY ŚWIATOWEJ 1 WRZEŚNIA 1939 ATAK NIEMIEC 17 WRZEŚNIA ATAK ZWIĄZKU RADZIECKIEGO EWAKUACJA POLSKIEGO RZĄDU I CZĘŚCI ARMII

Bardziej szczegółowo

Arkady Fiedler DYWIZJON 303

Arkady Fiedler DYWIZJON 303 KARTA PRACY ZAPISKI Z LEKTURY Arkady Fiedler DYWIZJON 303 BITWA O BRYTANIĘ 1940 ROKU 1. Z jakich powodów wśród ludzi na całym świecie w lecie 1940 roku dominowały uczucia niepokoju, zwątpienia, a nawet

Bardziej szczegółowo

DYWIZJON 303 BOHATERZY BITWY O ANGLIĘ

DYWIZJON 303 BOHATERZY BITWY O ANGLIĘ DYWIZJON 303 BOHATERZY BITWY O ANGLIĘ Dywizjon 303 był najskuteczniejszym alianckim dywizjonem lotniczym podczas II wojny światowej. DYWIZJON 303 Utworzony : 2 sierpnia 1940 Northolt Rozwiązany : 11 grudnia

Bardziej szczegółowo

MARIAN BEŁC MIESZKANIEC WSI PAPLIN BOHATER BITWY O ANGLIĘ

MARIAN BEŁC MIESZKANIEC WSI PAPLIN BOHATER BITWY O ANGLIĘ MARIAN BEŁC MIESZKANIEC WSI PAPLIN BOHATER BITWY O ANGLIĘ BIOGRAFIA MARIANA BEŁCA Marian Bełc urodził się 27 stycznia 1914 r. w Paplinie, zginął 27 sierpnia 1942 r., miał 28 lat. Rodzicami jego byli Jan

Bardziej szczegółowo

Gra IPN 111 już w sprzedaży!

Gra IPN 111 już w sprzedaży! Pamięć.pl - portal edukacyjny IPN Źródło: http://pamiec.pl/pa/dzieje-sie/12748,gra-ipn-111-juz-w-sprzedazy.html Wygenerowano: Wtorek, 6 lutego 2018, 13:57 Gra IPN 111 już w sprzedaży! Minęła 74. rocznica

Bardziej szczegółowo

Ulica majora pilota Jana Michałowskiego

Ulica majora pilota Jana Michałowskiego Ulica majora pilota Jana Michałowskiego Uchwałą Rady Miejskiej w Białymstoku z dnia 26 listopada 2001 r. nadano imieniem majora pilota Jana Michałowskiego nazwę ulicy w Białymstoku. Jest to odcinek drogi

Bardziej szczegółowo

Historisch-technisches Informationszentrum.

Historisch-technisches Informationszentrum. 1 Historisch-technisches Informationszentrum. Wojskowy Ośrodek Badawczy w Peenemünde był w latach 1936-1945 jednym z najbardziej nowoczesnych ośrodków technologii na świecie. W październiku 1942 roku udało

Bardziej szczegółowo

Szczęść Boże, wujku! odpowiedział weselszy już Marcin, a wujek serdecznie uściskał chłopca.

Szczęść Boże, wujku! odpowiedział weselszy już Marcin, a wujek serdecznie uściskał chłopca. Sposób na wszystkie kłopoty Marcin wracał ze szkoły w bardzo złym humorze. Wprawdzie wyjątkowo skończył dziś lekcje trochę wcześniej niż zwykle, ale klasówka z matematyki nie poszła mu najlepiej, a rano

Bardziej szczegółowo

Wiersz Horrorek państwowy nr 3 Ania Juryta

Wiersz Horrorek państwowy nr 3 Ania Juryta Wiersz Horrorek państwowy nr 3 Ania Juryta Nie wiem zupełnie jak to się stało, że w końcu zdać mi się to udało... Wszystko zaczęło się standardowo: Samo południe plac manewrowy... Słońce jak zwykle zaciekle

Bardziej szczegółowo

bez-nauki.pl ściągi, opracowania, testy 1

bez-nauki.pl ściągi, opracowania, testy 1 Dywizjon 303 Bitwa o Brytanię w 1940 roku Lato 1940 roku. Niemcy pokonały Polskę, Francję, Norwegię i Belgię. Ostatnim celem ataku jest Anglia. 8 sierpnia rozpoczyna się niemiecka ofensywa pod dowództwem

Bardziej szczegółowo

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze.

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze. Przedmowa Kiedy byłem mały, nawet nie wiedziałem, że jestem dzieckiem specjalnej troski. Jak się o tym dowiedziałem? Ludzie powiedzieli mi, że jestem inny niż wszyscy i że to jest problem. To była prawda.

Bardziej szczegółowo

Izabella Mastalerz siostra, III kl. S.P. Nr. 156 BAJKA O WARTOŚCIACH. Dawno, dawno temu, w dalekim kraju istniały następujące osady,

Izabella Mastalerz siostra, III kl. S.P. Nr. 156 BAJKA O WARTOŚCIACH. Dawno, dawno temu, w dalekim kraju istniały następujące osady, Laura Mastalerz, gr. IV Izabella Mastalerz siostra, III kl. S.P. Nr. 156 BAJKA O WARTOŚCIACH Dawno, dawno temu, w dalekim kraju istniały następujące osady, w których mieszkały wraz ze swoimi rodzinami:

Bardziej szczegółowo

Lotnictwo. Zmiana Program warty rozwoju Wojska Polskiego i jego realizacja

Lotnictwo. Zmiana Program warty rozwoju Wojska Polskiego i jego realizacja Lotnictwo W 1936 r. kończono realizację dotychczasowego 3-letniego programu rozbudowy lotnictwa. Złożony przez szefa Departamentu Aeronautyki MSWojsk. gen. bryg. Ludomiła Rayskiego latem 1936 r. nowy program

Bardziej szczegółowo

Monte Cassino to szczyt wysokości 516m położony w skalistych masywach górskich środkowych Włoch, panujący nad doliną Liri i drogą Neapol-Rzym, na

Monte Cassino to szczyt wysokości 516m położony w skalistych masywach górskich środkowych Włoch, panujący nad doliną Liri i drogą Neapol-Rzym, na MONTE CASSINO 1944 Monte Cassino to szczyt wysokości 516m położony w skalistych masywach górskich środkowych Włoch, panujący nad doliną Liri i drogą Neapol-Rzym, na którym wznosi się stare Opactwo Benedyktynów.

Bardziej szczegółowo

KOCHAM CIĘ-NIEPRZYTOMNIE WIEM, ŻE TY- MNIE PODOBNIE NA CÓŻ WIĘC CZEKAĆ MAMY OBOJE? Z NASZYM SPOTKANIEM WSPÓLNYM? MNIE- SZKODA NA TO CZASU TOBIE-

KOCHAM CIĘ-NIEPRZYTOMNIE WIEM, ŻE TY- MNIE PODOBNIE NA CÓŻ WIĘC CZEKAĆ MAMY OBOJE? Z NASZYM SPOTKANIEM WSPÓLNYM? MNIE- SZKODA NA TO CZASU TOBIE- WCZEŚNIEJSZA GWIAZDKA KOCHAM CIĘ-NIEPRZYTOMNIE WIEM, ŻE TY- MNIE PODOBNIE NA CÓŻ WIĘC CZEKAĆ MAMY OBOJE? Z NASZYM SPOTKANIEM WSPÓLNYM? MNIE- SZKODA NA TO CZASU TOBIE- ZAPEWNE TAKŻE, WIĘC SPOTKAJMY SIĘ

Bardziej szczegółowo

Czy na pewno jesteś szczęśliwy?

Czy na pewno jesteś szczęśliwy? Czy na pewno jesteś szczęśliwy? Mam na imię Kacper i mam 40 lat. Kiedy byłem małym chłopcem nigdy nie marzyłem o dalekich podróżach. Nie fascynował mnie daleki świat i nie chciałem podróżować. Dobrze się

Bardziej szczegółowo

Ankieta. Instrukcja i Pytania Ankiety dla młodzieży.

Ankieta. Instrukcja i Pytania Ankiety dla młodzieży. Ankieta Instrukcja i Pytania Ankiety dla młodzieży www.fundamentywiary.pl Pytania ankiety i instrukcje Informacje wstępne Wybierz datę przeprowadzenia ankiety w czasie typowego spotkania grupy młodzieżowej.

Bardziej szczegółowo

Copyright 2015 Monika Górska

Copyright 2015 Monika Górska 1 Wiesz jaka jest różnica między produktem a marką? Produkt się kupuje a w markę się wierzy. Kiedy używasz opowieści, budujesz Twoją markę. A kiedy kupujesz cos markowego, nie zastanawiasz się specjalnie

Bardziej szczegółowo

Powstanie Warszawskie. Anna Strus 6a

Powstanie Warszawskie. Anna Strus 6a Powstanie Warszawskie Anna Strus 6a Powstanie Warszawskie rozpoczęte 1 sierpnia 1944 roku wystąpienie zbrojne przeciwko okupującym Warszawę wojskom niemieckim, zorganizowane przez Armię Krajową w ramach

Bardziej szczegółowo

30-dniowe #FajneWyzwanie Naucz się prowadzić Dziennik!

30-dniowe #FajneWyzwanie Naucz się prowadzić Dziennik! 30-dniowe #FajneWyzwanie Naucz się prowadzić Dziennik! Witaj w trzydziestodniowym wyzwaniu: Naucz się prowadzić dziennik! Wydrukuj sobie cały arkusz, skrupulatnie każdego dnia uzupełniaj go i wykonuj zadania

Bardziej szczegółowo

BURSZTYNOWY SEN. ALEKSANDRA ADAMCZYK, 12 lat

BURSZTYNOWY SEN. ALEKSANDRA ADAMCZYK, 12 lat BURSZTYNOWY SEN ALEKSANDRA ADAMCZYK, 12 lat Jestem bursztynnikiem. Myślę, że dobrym bursztynnikiem. Mieszkam w Gdańsku, niestety, niewiele osób mnie docenia. Jednak jestem znany z moich dziwnych snów.

Bardziej szczegółowo

Kto chce niech wierzy

Kto chce niech wierzy Kto chce niech wierzy W pewnym miejscu, gdzie mieszka Bóg pojawił się mały wędrowiec. Przysiadł na skale i zapytał: Zechcesz Panie ze mną porozmawiać? Bóg popatrzył i tak odpowiedział: mam wiele czasu,

Bardziej szczegółowo

KATARZYNA POPICIU WYDAWNICTWO WAM

KATARZYNA POPICIU WYDAWNICTWO WAM KATARZYNA ŻYCIEBOSOWSKA POPICIU WYDAWNICTWO WAM Zamiast wstępu Za każdym razem, kiedy zaczynasz pić, czuję się oszukana i porzucona. Na początku Twoich ciągów alkoholowych jestem na Ciebie wściekła o to,

Bardziej szczegółowo

Przygody Jacka- Część 1 Sen o przyszłości

Przygody Jacka- Część 1 Sen o przyszłości Przygody Jacka- Część 1 Sen o przyszłości Rozdział 1 Park Cześć, jestem Jacek. Wczoraj przeprowadziłem się do Londynu. Jeszcze nie znam okolicy, więc z rodzicami Magdą i Radosławem postanowiliśmy wybrać

Bardziej szczegółowo

Sytuacja zawodowa pracujących osób niepełnosprawnych

Sytuacja zawodowa pracujących osób niepełnosprawnych Sytuacja zawodowa pracujących osób niepełnosprawnych dr Renata Maciejewska Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości i Administracji w Lublinie Struktura próby według miasta i płci Lublin Puławy Włodawa Ogółem

Bardziej szczegółowo

Nalot bombowy na Wieluń 1 września

Nalot bombowy na Wieluń 1 września Nr 7/2016 30 08 16 Nalot bombowy na Wieluń 1 września 1939 r. Autor: Bogumił Rudawski (IZ) We wczesnych godzinach porannych 1 września 1939 r. lotnictwo niemieckie przeprowadziło atak bombowy na Wieluń

Bardziej szczegółowo

Przekształcanie wykresów.

Przekształcanie wykresów. Sławomir Jemielity Przekształcanie wykresów. Pokażemy tu, jak zmiana we wzorze funkcji wpływa na wygląd jej wykresu. A. Mamy wykres funkcji f(). Jak będzie wyglądał wykres f ( ) + a, a stała? ( ) f ( )

Bardziej szczegółowo

Latające katamarany

Latające katamarany Latające katamarany 2015-01-23 Jedną z najdziwniejszych wojskowych konstrukcji lotniczych były samoloty dwukadłubowe. Od czasów I wojny światowej pojawiło się kilkadziesiąt tego typu projektów, ale tylko

Bardziej szczegółowo

Wszystkie znaki pokazujemy ręką w której nie ma broni (w tym wypadku jest to prawa).

Wszystkie znaki pokazujemy ręką w której nie ma broni (w tym wypadku jest to prawa). Wszystkie znaki pokazujemy ręką w której nie ma broni (w tym wypadku jest to prawa). Zdjęcie Znaczenie Opis wykonania UWAGA. STOP. Podstawowy znak. Wszyscy w zespole (oddziale) zatrzymują się i oczekują

Bardziej szczegółowo

Dziennik bojowy 14. Pułku Strzeleckiego 72. Dywizji Strzeleckiej

Dziennik bojowy 14. Pułku Strzeleckiego 72. Dywizji Strzeleckiej UWAGA! Zachowano oryginalną stylistykę z dziennika bojowego. Źródło: Pamięć Narodu. Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej. Tłumaczenie: Maciej Krzysik Nysa 1945-2015. Dziennik bojowy 14. Pułku Strzeleckiego

Bardziej szczegółowo

Bóg a prawda... ustanawiana czy odkrywana?

Bóg a prawda... ustanawiana czy odkrywana? Bóg a prawda... ustanawiana czy odkrywana? W skali od 1 do 10 (gdzie 10 jest najwyższą wartością) określ, w jakim stopniu jesteś zaniepokojony faktem, że większość młodzieży należącej do Kościoła hołduje

Bardziej szczegółowo

RELACJA Z PRAKTYKI HUDDERSFIELD/ MANCHESTER

RELACJA Z PRAKTYKI HUDDERSFIELD/ MANCHESTER RELACJA Z PRAKTYKI HUDDERSFIELD/ MANCHESTER O STAŻU W ramach programu Leonardo Da Vinci udało nam się zakwalifikować do wyjazdu na praktyki za granicą. Staż odbył się w angielskich miejscowościach Huddersfield

Bardziej szczegółowo

WYBUCHAJĄCE KROPKI ROZDZIAŁ 1 MASZYNY

WYBUCHAJĄCE KROPKI ROZDZIAŁ 1 MASZYNY WYBUCHAJĄCE KROPKI ROZDZIAŁ 1 MASZYNY Witaj w podróży. Jest to podróż matematyczna oparta na historii mojej, Jamesa, która jednak nie wydarzyła się naprawdę. Kiedy byłem dzieckiem, wynalazłem maszynę -

Bardziej szczegółowo

Jak wytresować swojego psa? Częs ć 7. Zostawanie na miejscu

Jak wytresować swojego psa? Częs ć 7. Zostawanie na miejscu Jak wytresować swojego psa? Częs ć 7 Zostawanie na miejscu Zostawanie na miejscu Zostawanie na miejscu jest jedną z przydatniejszych komend, którą powinien opanować nasz pies. Pomaga zarówno podczas treningów

Bardziej szczegółowo

Każdy patron. to wzór do naśladowania. Takim wzorem była dla mnie. Pani Ania. Mądra, dobra. i zawsze wyrozumiała. W ciszy serca

Każdy patron. to wzór do naśladowania. Takim wzorem była dla mnie. Pani Ania. Mądra, dobra. i zawsze wyrozumiała. W ciszy serca Autor wiersza: Anna Sobotka PATRON Każdy patron to wzór do naśladowania. Takim wzorem była dla mnie Pani Ania. Mądra, dobra i zawsze wyrozumiała. W ciszy serca uszczęśliwić mnie umiała. Myśli moje do Niej

Bardziej szczegółowo

2014 rok Rok Pamięci Narodowej

2014 rok Rok Pamięci Narodowej 2014 rok Rok Pamięci Narodowej I. 100 rocznica wybuchu I wojny światowej I wojna światowa konflikt zbrojny trwający od 28 lipca 1914 do 11 listopada 1918 pomiędzy ententą, tj. Wielką Brytania, Francją,

Bardziej szczegółowo

Podziękowania naszych podopiecznych:

Podziękowania naszych podopiecznych: Podziękowania naszych podopiecznych: W imieniu swoim jak i moich rodziców składam ogromne podziękowanie Stowarzyszeniu za pomoc finansową. Dzięki działaniu właśnie tego Stowarzyszenia osoby niepełnosprawne

Bardziej szczegółowo

Skąd się wzięło rz? Piszę o tym, bo myślę, że bez trudu teraz zrozumiecie, skąd się wzięło w polszczyźnie rz, wymawiane dziś jak ż.

Skąd się wzięło rz? Piszę o tym, bo myślę, że bez trudu teraz zrozumiecie, skąd się wzięło w polszczyźnie rz, wymawiane dziś jak ż. Skąd się wzięło rz? Wiecie już, że kiedy przy wymawianiu spółgłosek wargowych miękkich p, b, m, w wwyrazachtypupiasek, biały, miały, wiara wykonuje się najpierw ruch zbliżenia do siebie warg (czy oparcia

Bardziej szczegółowo

Część 9. Jak się relaksować.

Część 9. Jak się relaksować. Część 9. Jak się relaksować. A CBT Workbook for Children and Adolescents by Gary O Reilly 98 Co lubisz robić by się zrelaksować A CBT Workbook for Children and Adolescents by Gary O Reilly 99 Ćwiczenia

Bardziej szczegółowo

LEOPARDY NA STRONG EUROPE TANK CHALLENGE. DOBRE WYNIKI POLAKÓW

LEOPARDY NA STRONG EUROPE TANK CHALLENGE. DOBRE WYNIKI POLAKÓW 05.06.2018 LEOPARDY NA STRONG EUROPE TANK CHALLENGE. DOBRE WYNIKI POLAKÓW Polscy czołgiści z 34 Brygady Kawalerii Pancernej z Żagania zakończyli pierwszy dzień zawodów Strong Europe Tank Challenge z doskonałymi

Bardziej szczegółowo

Tam gdzie sezon turystyczny nigdy się nie kończy praktyki w Hotelu SOHO Bahia Malaga

Tam gdzie sezon turystyczny nigdy się nie kończy praktyki w Hotelu SOHO Bahia Malaga Działania realizowane w ramach projektu systemowego Ponadnarodowa mobilność uczniów i absolwentów oraz kadry kształcenia zawodowego realizowanego przez Fundację Rozwoju Systemu Edukacji współfinansowanego

Bardziej szczegółowo

Moje pierwsze wrażenia z Wielkiej Brytanii

Moje pierwsze wrażenia z Wielkiej Brytanii Moje pierwsze wrażenia z Wielkiej Brytanii Polska Szkoła Sobotnia im. Jana Pawla II w Worcester Opracował: Maciej Liegmann 30/03hj8988765 03/03/2012r. Wspólna decyzja? Anglia i co dalej? Ja i Anglia. Wielka

Bardziej szczegółowo

70. rocznica zakończenia II Wojny Światowej

70. rocznica zakończenia II Wojny Światowej 70. rocznica zakończenia II Wojny Światowej, 11/05/2015 13:45, autor: Redakcja Bielawa Podobnie jak w całym kraju, tak i w Bielawie, 8 maja odbyły się obchody upamiętniające 70. rocznicę zakończenia II

Bardziej szczegółowo

Spacer? uśmiechnął się zając. Mógłbyś używać nóg do bardziej pożytecznych rzeczy.

Spacer? uśmiechnął się zając. Mógłbyś używać nóg do bardziej pożytecznych rzeczy. Zając wychodził z siebie ze złości i krzyczał: Biegniemy jeszcze raz, jeszcze raz wkoło! Nie ma sprawy, odparł jeż, Ile razy masz ochotę. Biegał więc zając siedemdziesiąt trzy razy, a jeż ciągle dotrzymywał

Bardziej szczegółowo

Konspekt szkółki niedzielnej

Konspekt szkółki niedzielnej Konspekt szkółki niedzielnej 3 NIEDZIELA POSTU Oculi Główna myśl: Pan Bóg jest zawsze z tobą Tekst: Jeremiasz 20,7-11 (skarga Jeremiasza na niedolę powołania prorockiego) Wiersz przewodni: Jr 20,11a Pan

Bardziej szczegółowo

Studenckie Koło Naukowe Rynków Kapitałowych. Luki cenowe

Studenckie Koło Naukowe Rynków Kapitałowych. Luki cenowe Luki cenowe Uczestnik rynku stoi zawsze przed trudnym pytaniem: czy zajmować pozycję wyprzedzając wybicie, wchodzić na rynek zaraz po wybiciu, czy też czekać na ruch powrotny. Istnieją argumenty na rzecz

Bardziej szczegółowo

Pomnik Lotnika. Osiągnięcia polskich lotników w II Rzeczypospolitej

Pomnik Lotnika. Osiągnięcia polskich lotników w II Rzeczypospolitej Pomnik Lotnika. Osiągnięcia polskich lotników w II Rzeczypospolitej Pomnik Lotnika. Osiągnięcia polskich lotników w II Rzeczypospolitej Wstęp Źródło: Eduexpert Sp. z o.o. / Evaco Sp. z o.o., licencja:

Bardziej szczegółowo

Jesper Juul. Zamiast wychowania O sile relacji z dzieckiem

Jesper Juul. Zamiast wychowania O sile relacji z dzieckiem Jesper Juul Zamiast wychowania O sile relacji z dzieckiem Dzieci od najmłodszych lat należy wciągać w proces zastanawiania się nad różnymi decyzjami i zadawania sobie pytań w rodzaju: Czego chcę? Na co

Bardziej szczegółowo

The Mind. Wolfgang Warsch. Gracze: 2-4 osób Wiek: od 8 lat Czas trwania: ok. 15 minut

The Mind. Wolfgang Warsch. Gracze: 2-4 osób Wiek: od 8 lat Czas trwania: ok. 15 minut The Mind Bądźmy jednością! Wolfgang Warsch 935241 Gracze: 2-4 osób Wiek: od 8 lat Czas trwania: ok. 15 minut Wszyscy gracze tworzą jeden zespół. W pierwszej rundzie (poziom 1) każdy otrzymuje 1 kartę,

Bardziej szczegółowo

Igor Siódmiak. Moim wychowawcą był Pan Łukasz Kwiatkowski. Lekcji w-f uczył mnie Pan Jacek Lesiuk, więc chętnie uczęszczałem na te lekcje.

Igor Siódmiak. Moim wychowawcą był Pan Łukasz Kwiatkowski. Lekcji w-f uczył mnie Pan Jacek Lesiuk, więc chętnie uczęszczałem na te lekcje. Igor Siódmiak Jak wspominasz szkołę? Szkołę wspominam bardzo dobrze, miałem bardzo zgraną klasę. Panowała w niej bardzo miłą atmosfera. Z nauczycielami zawsze można było porozmawiać. Kto był Twoim wychowawcą?

Bardziej szczegółowo

3 dzień: Poznaj siebie, czyli współmałżonek lustrem

3 dzień: Poznaj siebie, czyli współmałżonek lustrem 3 dzień: Poznaj siebie, czyli współmałżonek lustrem Trzeba wierzyć w to, co się robi i robić to z entuzjazmem. Modlić się to udać się na pielgrzymkę do wewnętrznego sanktuarium, aby tam uwielbiać Boga

Bardziej szczegółowo

I się zaczęło! Mapka "Dusiołka Górskiego" 19 Maja 2012 oraz zdjęcie grupowe uczestników.

I się zaczęło! Mapka Dusiołka Górskiego 19 Maja 2012 oraz zdjęcie grupowe uczestników. I się zaczęło! Dnia 19-05-2012 roku o godzinie 8:00 po odprawie wystartowali zawodnicy na Dusiołka Górskiego (po raz trzeci) na trasę liczącą 38 km z bazy czyli z Zajazdu w Wiśniowej. Punktów kontrolnych

Bardziej szczegółowo

LEKCJA 1. Diagram 1. Diagram 3

LEKCJA 1. Diagram 1. Diagram 3 Diagram 1 LEKCJA 1 - zaawansowanie czarnych zdecydowanie lepsze, - szansa dojścia czarnych do damki, - przynajmniej jeden kamień białych ginie, ale od czego jest ostatnia deska ratunku - KOMBINACJA! Ale

Bardziej szczegółowo

Hektor i tajemnice zycia

Hektor i tajemnice zycia François Lelord Hektor i tajemnice zycia Przelozyla Agnieszka Trabka WYDAWNICTWO WAM Był sobie kiedyś chłopiec o imieniu Hektor. Hektor miał tatę, także Hektora, więc dla odróżnienia rodzina często nazywała

Bardziej szczegółowo

Bajkę zilustrowały dzieci z Przedszkola Samorządowego POD DĘBEM w Karolewie. z grupy Leśne Ludki. wychowawca: mgr Katarzyna Leopold

Bajkę zilustrowały dzieci z Przedszkola Samorządowego POD DĘBEM w Karolewie. z grupy Leśne Ludki. wychowawca: mgr Katarzyna Leopold KOSMITA W PRZEDSZKOLU B.B Jadach Bajkę zilustrowały dzieci z Przedszkola Samorządowego POD DĘBEM w Karolewie z grupy Leśne Ludki wychowawca: mgr Katarzyna Leopold Pawełek wpadł zdyszany do sali prosto

Bardziej szczegółowo

BĄDŹ SOBĄ, SZUKAJ WŁASNEJ DROGI - JANUSZ KORCZAK

BĄDŹ SOBĄ, SZUKAJ WŁASNEJ DROGI - JANUSZ KORCZAK BĄDŹ SOBĄ, SZUKAJ WŁASNEJ DROGI - JANUSZ KORCZAK Opracowała Gimnazjum nr 2 im. Ireny Sendlerowej w Otwocku Strona 1 Młodzież XXI wieku problemy stare, czy nowe, a może stare po nowemu? Co jest największym

Bardziej szczegółowo

Część 11. Rozwiązywanie problemów.

Część 11. Rozwiązywanie problemów. Część 11. Rozwiązywanie problemów. 3 Rozwiązywanie problemów. Czy jest jakiś problem, który trudno Ci rozwiązać? Jeżeli tak, napisz jaki to problem i czego próbowałeś, żeby go rozwiązać 4 Najlepsze metody

Bardziej szczegółowo

Zadanie 1. NA PODSTAWIE UZYSKANYCH INFORMACJI PODCZAS ZWIEDZANIA EKSPOZYCJI I PRACY WŁASNEJ UDZIEL POPRAWNYCH ODPOWIEDZI.

Zadanie 1. NA PODSTAWIE UZYSKANYCH INFORMACJI PODCZAS ZWIEDZANIA EKSPOZYCJI I PRACY WŁASNEJ UDZIEL POPRAWNYCH ODPOWIEDZI. Zadanie 1. NA PODSTAWIE UZYSKANYCH INFORMACJI PODCZAS ZWIEDZANIA EKSPOZYCJI I PRACY WŁASNEJ UDZIEL POPRAWNYCH ODPOWIEDZI. 1. W którym roku rozegrana została Bitwa o Anglię: a) 1939 b) 1940 c) 1941 2. Wymień

Bardziej szczegółowo

CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ

CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ SEKRETARIAT OŚRODEK INFORMACJI 629-35 - 69, 628-37 - 04 693-46 - 92, 625-76 - 23 UL. ŻURAWIA 4A, SKR. PT.24 00-503 W A R S Z A W A TELEFAX 629-40 - 89 INTERNET http://www.cbos.pl

Bardziej szczegółowo

Copyright 2015 Monika Górska

Copyright 2015 Monika Górska 1 To jest moje ukochane narzędzie, którym posługuję się na co dzień w Fabryce Opowieści, kiedy pomagam swoim klientom - przede wszystkim przedsiębiorcom, właścicielom firm, ekspertom i trenerom - w taki

Bardziej szczegółowo

AUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr )

AUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr ) AUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr 4-5 2009) Ten popularny aktor nie lubi udzielać wywiadów. Dla nas jednak zrobił wyjątek. Beata Rayzacher:

Bardziej szczegółowo

8 sposobów na więcej czasu w ciągu dnia

8 sposobów na więcej czasu w ciągu dnia http://produktywnie.pl RAPORT 8 sposobów na więcej czasu w ciągu dnia Jakub Ujejski Powered 1 by PROINCOME Jakub Ujejski Wszystkie prawa zastrzeżone. Strona 1 z 10 1. Wstawaj wcześniej Pomysł, wydawać

Bardziej szczegółowo

'Jedz../.4 /EMW/Tjn/42. Dnia Xf wrze śnia 1942r. 4,- >11. ą cl25- TAJNE 4 PAN NACZELNY WÓDZ i MINISTER SPRAW WOJSKOWY.Z w miejscu Melduję Panu Generał

'Jedz../.4 /EMW/Tjn/42. Dnia Xf wrze śnia 1942r. 4,- >11. ą cl25- TAJNE 4 PAN NACZELNY WÓDZ i MINISTER SPRAW WOJSKOWY.Z w miejscu Melduję Panu Generał A. )(11.114)3 'Jedz../.4 /EMW/Tjn/42. Dnia Xf wrze śnia 1942r. 4,- >11. ą cl25- TAJNE 4 PAN NACZELNY WÓDZ i MINISTER SPRAW WOJSKOWY.Z w miejscu Melduję Panu Generałowi,że w nocy z dnia 23/24 sierpnia br.ścigacz

Bardziej szczegółowo

GRUDZIEŃ Przy okazji rysunku pacjenta Piotra z oddz. X, Zdrowych i Spokojnych Świąt Bożego Narodzenia. życzy. Andrzej Obuchowicz

GRUDZIEŃ Przy okazji rysunku pacjenta Piotra z oddz. X, Zdrowych i Spokojnych Świąt Bożego Narodzenia. życzy. Andrzej Obuchowicz PAŹDZIERNIK 2006 Jeżeli wyraz twarzy z ludzkim spojrzeniem przechodzi metamorfozy, dla których warunkiem niezbędnym jest kontekst drugiej twarzy (tej naprzeciwko, obok albo z tyłu), to autorowi udało się

Bardziej szczegółowo

Zasady Byłoby bardzo pomocne, gdyby kwestionariusz został wypełniony przed 3 czerwca 2011 roku.

Zasady Byłoby bardzo pomocne, gdyby kwestionariusz został wypełniony przed 3 czerwca 2011 roku. Opieka zdrowotna przyjazna dziecku - Dzieci i młodzież: powiedz nam co myślisz! Rada Europy jest międzynarodową organizacją, którą tworzy 47 krajów członkowskich. Jej działania obejmują 150 milionów dzieci

Bardziej szczegółowo

Podziękowania dla Rodziców

Podziękowania dla Rodziców Podziękowania dla Rodziców Tekst 1 Drodzy Rodzice! Dziękujemy Wam za to, że jesteście przy nas w słoneczne i deszczowe dni, że jesteście blisko. Dziękujemy za Wasze wartościowe rady przez te wszystkie

Bardziej szczegółowo

bab.la Zwroty: Korespondencja osobista Życzenia polski-polski

bab.la Zwroty: Korespondencja osobista Życzenia polski-polski Życzenia : Ślub Gratulujemy! Życzymy Wam wszystkiego, co najlepsze! Gratulujemy! Życzymy Wam wszystkiego, co najlepsze! młodej parze Gratulacje i najlepsze życzenia w dniu ślubu! Gratulacje i najlepsze

Bardziej szczegółowo

Trening tchoukballu. Stowarzyszenie Kultury Fizycznej Tchoukball.pl. Opracowanie: Mikołaj Karolczak

Trening tchoukballu. Stowarzyszenie Kultury Fizycznej Tchoukball.pl. Opracowanie: Mikołaj Karolczak Trening tchoukballu Stowarzyszenie Kultury Fizycznej Tchoukball.pl 009 Opracowanie: Mikołaj Karolczak Oznaczenia: zawodnik drużyny atakującej zawodnik drużyny atakującej (z piłką) zawodnik drużyny broniącej

Bardziej szczegółowo

należy uniemożliwić ruchy wahadłowe nóg i całego ciała, stojąc przed nim lub pomagając sobie ręką.

należy uniemożliwić ruchy wahadłowe nóg i całego ciała, stojąc przed nim lub pomagając sobie ręką. ZASADY PRZEPROWADZANIA PRÓBY SPRAWNOŚCI FIZYCZNEJ DLA KANDYDATÓW DO KLAS VII ODDZIAŁU SPORTOWEGO W DYSCYPLINIE PIŁKA RĘCZNA CHŁOPCÓW I PIŁKA RĘCZNA DZIEWCZĄT W SZKOLE PODSTAWOWEJ NR 3 W GDAŃSKU W ROKU

Bardziej szczegółowo

Podsumowanie projektu. Dobry zawód otwiera drzwi do Europy PL01-KA

Podsumowanie projektu. Dobry zawód otwiera drzwi do Europy PL01-KA Podsumowanie projektu Dobry zawód otwiera drzwi do Europy 2014-1-PL01-KA102-000428 Udział w projekcie zapewnił nam połączenie szkolnej teorii z praktyką, podczas pracy w firmach londyńskich poznanie zawodów

Bardziej szczegółowo

4 września 1939 (poniedziałe k)

4 września 1939 (poniedziałe k) Wojna obronna 1939 https://1wrzesnia39.pl/39p/kalendarium-1/8872,4-wrzesnia-1939-poniedzialek.html 2019-09-26, 13:11 4 września 1939 (poniedziałe k) Wydarzenia Mordy na ludności cywilnej Częstochowy i

Bardziej szczegółowo

Lokomotywa 2. Czytam i piszę. Część 5

Lokomotywa 2. Czytam i piszę. Część 5 Słońce najbliższą gwiazdą Bogacenie słownictwa Kometus i astronauta (fragment) Piaskowy Wilk zwrócił się do Kometusa i zapytał, jak się sprawy mają w wielkim kosmosie. Kometus odpowiedział, że jak zwykle

Bardziej szczegółowo

I Komunia Święta. Parafia pw. Bł. Jana Pawła II w Gdańsku

I Komunia Święta. Parafia pw. Bł. Jana Pawła II w Gdańsku I Komunia Święta Parafia pw. Bł. Jana Pawła II w Gdańsku Ktoś cię dzisiaj woła, Ktoś cię dzisiaj szuka, Ktoś wyciąga dzisiaj swoją dłoń. Wyjdź Mu na spotkanie Z miłym powitaniem, Nie lekceważ znajomości

Bardziej szczegółowo

ppłk mgr Miroslaw Kuświk Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa im. Prezydenta Stanisława Wojciechowskiego w Kaliszu SAMOOBRONA SELF-DEFENSE

ppłk mgr Miroslaw Kuświk Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa im. Prezydenta Stanisława Wojciechowskiego w Kaliszu SAMOOBRONA SELF-DEFENSE Prezentacje dobrych praktyk i inicjatyw ppłk mgr Miroslaw Kuświk Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa im. Prezydenta Stanisława Wojciechowskiego w Kaliszu SAMOOBRONA SELF-DEFENSE Wychodząc naprzeciw dużemu

Bardziej szczegółowo

Wywiad z Panem Krzysztofem Jeziorskim, właścicielem zakładu produkcyjno-usługowo-handlowego JUNIT

Wywiad z Panem Krzysztofem Jeziorskim, właścicielem zakładu produkcyjno-usługowo-handlowego JUNIT Wywiad z Panem Krzysztofem Jeziorskim, właścicielem zakładu produkcyjno-usługowo-handlowego JUNIT Bartosz Burzyński: Panie Krzysztofie proszę powiedzieć, kiedy rozpoczął pan swoją działalność? Krzysztof

Bardziej szczegółowo

ZADANIA DO SPRAWDZIANU

ZADANIA DO SPRAWDZIANU ZADANIA DO SPRAWDZIANU 1. Do daty dopisz wydarzenie: a) 1 IX 1939 r. wybuch II wojny światowej (agresja niemiecka na Polskę) b) 17 IX 1939 r. agresja radziecka na Polskę c) 28 IX 1939 r. kapitulacja Warszawy

Bardziej szczegółowo

bab.la Zwroty: Korespondencja osobista Życzenia chiński-polski

bab.la Zwroty: Korespondencja osobista Życzenia chiński-polski Życzenia : Ślub 祝 贺, 愿 你 们 幸 福 快 乐, 天 长 地 久 Gratulujemy! Życzymy Wam wszystkiego, co najlepsze! młodej parze 致 以 我 对 你 们 婚 姻 真 诚 的 祝 福 Gratulacje i najlepsze życzenia w dniu ślubu! młodej parze 恭 喜 喜 结

Bardziej szczegółowo

II WOJNA ŚWIATOWA GRZEGORZ GRUŻEWSKI KLASA III G SZKOŁA PODSTAWOWA NR 19 GDAŃSK

II WOJNA ŚWIATOWA GRZEGORZ GRUŻEWSKI KLASA III G SZKOŁA PODSTAWOWA NR 19 GDAŃSK KLASA III G SZKOŁA PODSTAWOWA NR 19 GDAŃSK WYBUCH II WOJNY ŚWIATOWEJ PRZEBIEG WOJNY - NAJWAŻNIEJSZE WYDARZENIA UDZIAŁ POLAKÓW W WOJNIE POWSTANIE WARSZAWSKIE KAPITULACJA NIEMIEC I JAPONII II Wojna Światowa

Bardziej szczegółowo

Muszę przyznać, iż niezbyt lubię gry czysto kooperacyjne oraz oparte na bleie. Nemesis na szczęście okazał się grą innego typu.

Muszę przyznać, iż niezbyt lubię gry czysto kooperacyjne oraz oparte na bleie. Nemesis na szczęście okazał się grą innego typu. Zagrałem dziś w prototyp nowej gry FGH Nemesis. Trochę o grze Od kiedy dowiedziałem się o tej grze bardzo chciałem ją poznać zwłaszcza po tekście na Games Fanatic. (http://www.gamesfanatic.pl/2014/02/03/z-tasmy-produkcyjnej-prototypy-fabryki-gierhistorycznych/)

Bardziej szczegółowo

FILM - SALON SPRZEDAŻY TELEFONÓW KOMÓRKOWYCH (A2 / B1 )

FILM - SALON SPRZEDAŻY TELEFONÓW KOMÓRKOWYCH (A2 / B1 ) FILM - SALON SPRZEDAŻY TELEFONÓW KOMÓRKOWYCH (A2 / B1 ) Klient: Dzień dobry panu! Pracownik: Dzień dobry! W czym mogę pomóc? Klient: Pierwsza sprawa: jestem Włochem i nie zawsze jestem pewny, czy wszystko

Bardziej szczegółowo

Punkt 2: Stwórz listę Twoich celów finansowych na kolejne 12 miesięcy

Punkt 2: Stwórz listę Twoich celów finansowych na kolejne 12 miesięcy Miesiąc:. Punkt 1: Wyznacz Twoje 20 minut z finansami Moje 20 minut na finanse to: (np. Pn-Pt od 7:00 do 7:20, So-Ni od 8:00 do 8:20) Poniedziałki:.. Wtorki:... Środy:. Czwartki: Piątki:. Soboty:.. Niedziele:...

Bardziej szczegółowo

Korespondencja osobista Życzenia

Korespondencja osobista Życzenia - Ślub Gratulujemy! Życzymy Wam wszystkiego, co najlepsze! Używane, gdy gratulujemy młodej parze Gratulacje i najlepsze życzenia w dniu ślubu! Używane, gdy gratulujemy młodej parze Wszystkiego najlepszego

Bardziej szczegółowo

Zakończył się obóz survivalowo-militarny zobacz galerię zdjęć

Zakończył się obóz survivalowo-militarny zobacz galerię zdjęć Zakończył się obóz survivalowo-militarny zobacz galerię zdjęć W niedzielę, 14 sierpnia, 30 młodych, zmęczonych, ale szczęśliwych mieszkańców Gminy Ełk, po siedmiodniowej nieobecności wróciło do domu. Zakończył

Bardziej szczegółowo

Jednostka treningowa nr 13 U6-8:

Jednostka treningowa nr 13 U6-8: Jednostka treningowa nr 13 U6-8: 1) Rozgrzewka: dowolny trucht z piłkami, następnie zawodnicy dobierają się w pary i prowadzą piłki w wyznaczonym obszarze, jedna osoba z pary wywołuje drugą po imieniu,

Bardziej szczegółowo

ROZDZIAŁ 7. Nie tylko miłość, czyli związek nasz powszedni

ROZDZIAŁ 7. Nie tylko miłość, czyli związek nasz powszedni ROZDZIAŁ 7 Nie tylko miłość, czyli związek nasz powszedni Miłość to codzienność Kasia: Czy do szczęścia w związku wystarczy miłość? Małgosia: Nie. Potrzebne są jeszcze dojrzałość i mądrość. Kiedy dwoje

Bardziej szczegółowo

Korespondencja osobista Życzenia

Korespondencja osobista Życzenia - Ślub Gratulujemy! Życzymy Wam wszystkiego, co najlepsze! Używane, gdy gratulujemy młodej parze Gratulacje i najlepsze życzenia w dniu ślubu! Używane, gdy gratulujemy młodej parze Gratulujemy! Życzymy

Bardziej szczegółowo

Jak używać poziomów wsparcia i oporu w handlu

Jak używać poziomów wsparcia i oporu w handlu Jak używać poziomów wsparcia i oporu w handlu Teraz, kiedy znasz już podstawy nadszedł czas na to, aby wykorzystać te użyteczne narzędzia w handlu. Chcemy Ci to wytłumaczyć w dość prosty sposób, więc podzielimy

Bardziej szczegółowo

Próby techniczne do naboru do klas sportowych o profilu koszykówka (Szkoła Podstawowa, Gimnazjum, Liceum)

Próby techniczne do naboru do klas sportowych o profilu koszykówka (Szkoła Podstawowa, Gimnazjum, Liceum) Próby techniczne do naboru do klas sportowych o profilu koszykówka (Szkoła Podstawowa, Gimnazjum, Liceum) SZKOŁA PODSTAWOWA 1. Krążenia po ósemce Cel: Próba oceny prawidłowej techniki posługiwania się

Bardziej szczegółowo

Podsumowanie ankiet rekolekcyjnych. (w sumie ankietę wypełniło 110 oso b)

Podsumowanie ankiet rekolekcyjnych. (w sumie ankietę wypełniło 110 oso b) Podsumowanie ankiet rekolekcyjnych. (w sumie ankietę wypełniło 0 oso b) Czy sposób przeprowadzenia rekolekcji (cztery niedziele, zamiast czterech kolejnych dni) był lepszy od dotychczasowego? (=tak; =nie)

Bardziej szczegółowo

Krystyna Wajda Horodko. Opowieści spod złocistej. Kraina Wodospadów. Moim dorosłym już dzieciom: Natalii, Filipkowi i Jakubowi

Krystyna Wajda Horodko. Opowieści spod złocistej. Kraina Wodospadów. Moim dorosłym już dzieciom: Natalii, Filipkowi i Jakubowi 2 Krystyna Wajda Horodko Opowieści spod złocistej tęczy Kraina Wodospadów Moim dorosłym już dzieciom: Natalii, Filipkowi i Jakubowi 4 K o s z a l i n 2013 by Krystyna Wajda, Koszalin 2013 ISBN 978-83-64234-09-5

Bardziej szczegółowo

ODKRYWCZE STUDIUM BIBLIJNE

ODKRYWCZE STUDIUM BIBLIJNE ODKRYWCZE STUDIUM BIBLIJNE EWANGELI JANA 6:44-45 Nikt nie może przyjść do mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który mnie posłał, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Napisano bowiem u proroków: I będą

Bardziej szczegółowo

USTAWA z dnia 24 maja 2007 r. o zmianie ustawy o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej oraz o zmianie niektórych innych ustaw 1)

USTAWA z dnia 24 maja 2007 r. o zmianie ustawy o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej oraz o zmianie niektórych innych ustaw 1) Kancelaria Sejmu s. 1/6 USTAWA z dnia 24 maja 2007 r. o zmianie ustawy o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej oraz o zmianie niektórych innych ustaw 1) Opracowano na podstawie: Dz.U.

Bardziej szczegółowo

Co to jest niewiadoma? Co to są liczby ujemne?

Co to jest niewiadoma? Co to są liczby ujemne? Co to jest niewiadoma? Co to są liczby ujemne? Można to łatwo wyjaśnić przy pomocy Edukrążków! Witold Szwajkowski Copyright: Edutronika Sp. z o.o. www.edutronika.pl 1 Jak wyjaśnić, co to jest niewiadoma?

Bardziej szczegółowo

nego wysiłku w rozwiązywaniu dalszych niewiadomych. To, co dzisiaj jest jeszcze okryte tajemnicą, jutro może nią już nie być. Poszukiwanie nowych

nego wysiłku w rozwiązywaniu dalszych niewiadomych. To, co dzisiaj jest jeszcze okryte tajemnicą, jutro może nią już nie być. Poszukiwanie nowych Od Autora Rozwój jakiejkolwiek dziedziny wiedzy polega na umiejętności rozwiązywania jej niewiadomych i wyjaśniania często zawiłych zagadek. Cieszy nas pokonywanie kolejnych barier i zdobywanie coraz to

Bardziej szczegółowo

Bóg troszczy się o każde swoje dziecko

Bóg troszczy się o każde swoje dziecko Bóg troszczy się o każde swoje dziecko Pieśń: Upadnij na kolana Na samym początku naszej adoracji przywitajmy się z Panem Jezusem ukrytym w tej małej okruszynie chleba. On pragnie dziś spotkać się z każdym

Bardziej szczegółowo

SMOKING GIVING UP DURING PREGNANCY

SMOKING GIVING UP DURING PREGNANCY SMOKING GIVING UP DURING PREGNANCY Rzucanie palenia w czasie ciąży PRZEWODNIK DLA KOBIET W CIĄŻY PRAGNĄCYC H RZUCIĆ PALENIE Ciąża i palenie Większość kobiet palących w czasie ciąży wie, że może być to

Bardziej szczegółowo