Wpakowali ludzi w długi na lata

Transkrypt

1 Index ISSN , tel.: jeżeli nie znajdziecie nowego tg, to już od najbliższej środy w internecie: Bezpłatny miesięcznik Nr 8 piątek, 31 sierpnia 2012r. Również dla Słubic i Kostrzyna raport tg Mamy gorzowski Amber Gold? Wpakowali ludzi w długi na lata tylko opinie: Jan Kochanowski Stop nepotyzmowi! Rządzący są bezradni. Afera taśmowa i Amber Gold ukazały nam bezradność prawa i nieudolność państwa... R E K L A M A portal miasto na wyciągnięcie ręki! o mieście wszystko sport najlepszy komentarze tylko u nas fotoreportaże najwięcej zdjęć Nie zarobili ani złotówki, ale wydali majątek. Śledczy rozpracowywali ich dwa lata. Oszukali kilkadziesiąt osób i firm. Wyłudzili 2 miliony złotych! Obszerny akt oskarżenia trafił do sądu w czerwcu 2010 roku. Dotąd odbyło się dziesięć rozpraw, ostatnia w ubiegły wtorek. pierwszy niezależny portal internetowy w Gorzowie

2 Spędź rok w amerykańskiej szkole średniej Zamieszkaj w amerykańskiej rodzinie Cena programu już od: USD + opłata operacyjna 500 zł Cena zawiera naukę, zakwaterowanie i wyżywienie Gwarantujemy fachowe doradztwo przy wyborze właściwej szkoły oraz najwyższą jakość usług. Zachęcamy do zapoznania się z ofertą na naszej stronie lub kontaktu z doradcami edukacyjnymi JDJ: NR 8/2012 Poznań, ul. Murawa 31 tel poznan@jdj.com.pl

3 Październik za moment, będzie gorąco! Dopiero co szkoła, a tu nawijka o październiku to może się nie podobać. Tymczasem dla redakcji to świetny miesiąc. Bo za każdym razem przypomina nam o pierwszym czwartku z tg 18 października 2002 roku. Tym razem mamy okrągłą rocznicę gazety. Wspominaliśmy o tym przed miesiącem, tuż przy jubileuszowej ankiecie tym razem również ją publikujemy i gorąco namawiamy do wypełnienia oraz dostarczenia do nas. 10 lat dla gazety to szmat czasu, sporo roboty, a przede wszystkim okazja, aby podziękować zaangażowanym w jej powstanie, pracownikom i oczywiście wiernym czytelnikom. Dlatego dokładnie w dziesiątą rocznicę ukazania się pierwszego numeru organizujemy specjalną imprezę. Więcej na ten temat napiszemy za miesiąc, ale już teraz mogę zapowiedzieć, że miejsce, goście i gwiazdy na scenie będą wyjątkowe. Na nasze święto zaprosimy też czytelników wystarczy przekazać nam wypełnioną ankietę, o której już wspomniałem, i mieć odrobinę szczęścia w losowaniu... W październiku jest coś jeszcze na 4 października stowarzyszenie Tylko Gorzów zaplanowało kolejną debatę. Tym razem o gorzowskiej kulturze. Hasło wywoławcze spotkania w Bibliotece im. Zbigniewa Herberta: Są świątynie kultury, ale czy mamy ludzi kultury? Na spotkaniu na pewno nie zabraknie ludzi kultury artystów, szefów instytucji, urzędników będzie okazja, aby porozmawiać, na przykład, o tym, czy likwidacja Grodzkiego Domu Kultury lub łączenie Filarów i filharmonii to dobry trop? A kolejny numer tg już 28 września. Adam Oziewicz wydawca tylko gorzów : Bachalski Port24 Spółka Komandytowa redakcja: Adam Oziewicz (redaktor naczelny), Przemysław Mazurek, Filip Górecki redakcja kostrzyńsko-słubicka: Krzysztof Ryłko, Jerzy Mieczysław Jabłoński (tks-insert@o2.pl, korekta: Michał Słupczyński specjalista ds. rozliczeń: Beata Kurlus skład DTP: Robert Nowicki, dział reklamy: Marcin Mazur ( w. 103) druk: Presspublica sp. z o.o., drukarnia w Koninku, Gądki k/poznania adres redakcji gorzowskiej: ul. Łokietka 32/40 (kaskada III p.), Gorzów Wielkopolski, tel./fax redakcja@tylkogorzow.com sekretariat@tylkogorzow.com reklama: reklama2@tylkogorzow.com Redakcja zastrzega sobie prawa autorskie projektów reklam. Za treść ogłoszeń miesięcznik nie ponosi odpowiedzialności. tylko na pierwszy ogień tylko gorzów - nr 8, 31 sierpnia tylko opinie felietony Jacek Bachalski, Jan Kochanowski 5-7 tylko raport Wpakowali ludzi w długi na lata 9 tylko reportaż Szacun dla dwóch kółek 10 tylko zdrowie Medi-Raj jest dla ciebie, bo pięknie nie znaczy drogo! 11 tylko polityka Robert Bagiński: Uwolnić potencjał tylko stowarzyszenie Zostań liderem społecznym tylko biznes Wyspa skarbów przy Sikorskiego 15 tylko piękny Gorzów Aby praca była bez łaski 16 tylko reportaż Gorzowska emigracja doczekała się swojej historii! 21 tylko zdrowie Co łączy prehistoryczne mamuty ze współczesną otyłością? tylko kostrzyn, tylko słubice Auta już blokują miasto! 26 tylko na sportowo Nasza brązowa kobra 27 tylko medialni Robert Gorbat: Trampkarz czy Del Bosque, obaj są tak samo ważni! 30 tylko jeden profil, tylko Michałowski, kapitalista z ludzką twarzą bezpłatny miesięcznik TYLKO GORZÓW

4 Political fiction? Ludzie, jedziemy na jednym wózku! Zaraz zderzymy się z kryzysem tak mocno, że zobaczymy gwiazdki. Wszyscy no, może prawie wszyscy. Pracownicy sektora prywatnego, urzędnicy, emeryci, politycy itd. Wyjątków nie będzie. Nie ma znaczenia, że kryzys zawitał do nas z zagranicy. Od chwili, kiedy otworzyliśmy się gospodarczo na świat, korzystamy ze tylko opinie światowej koniunktury, ale też i cierpimy, gdy gospodarka światowa się zwija. Czyli obowiązuje nas swego rodzaju wspólnota bytu na dobre i na złe. Prowadzę swoją działalność gospodarczą od 22 lat z powodzeniem, ale tak przygnębiającej sytuacji gospodarczej nie pamiętam. Nie pamiętam też tak bezradnej polityki gospodarczej polskiego rządu. Nie pamiętam też tak bojaźliwej polityki kredytowej banków. Ale nie chcę dokładać razów rządowi Donalda Tuska, nawet jeśli mu się to należy, ani ganić banków za kunktatorstwo. Zrobię to innym razem. Dziś chcę powiedzieć coś o nas, Polakach, gorzowianach, słubiczanach i kostrzynianach. A raczej powiedzieć coś do nas. Do mieszkańców, przedsiębiorców, urzędników, polityków, robotników itd. Zaufajmy sobie!!! Nawet licząc się z ryzykiem! Kimkolwiek jesteśmy, jakąkolwiek społeczną czy gospodarczą rolę pełnimy w naszym społeczeństwie, musimy sobie zacząć ufać. Życie zrobi się znośniejsze, łatwiejsze i przyjemniejsze. Ułatwmy sobie życie tam, gdzie tylko możemy. Potańmy sobie to, co jesteśmy w stanie zrobić taniej. Zróbmy to, co możemy szybciej. Niby banały wiem! Ale czy jednocześnie wiemy, że nasz dobrobyt zależy w dużej mierze właśnie od tego wzajemnego stosunku do siebie. Tak naprawdę, od zaufania. Zaufania, które może być drogie i trudne do okazania. Wiem to. Brak zaufania wydłuża nam każdą sprawę. Czy to biznesową, społeczną czy iście obywatelską. Czyni ją droższą. My, Polacy nie lubimy sobie ufać. I my, gorzowianie nie jesteśmy inni. Niemal na każdym kroku widzę w nas nieufność, a nawet podejrzliwość. A przecież zależymy od siebie na każdym kroku. Nie ma sukcesu jednego człowieka. Zawsze obok lidera jest drużyna, grupa czy zbiorowość. Na przykład, zbiorowość klientów. Nie funkcjonujemy na księżycu, tylko tu w Gorzowie. Działamy w otoczeniu, od którego zależymy i na które mamy wpływ. Choć zwykle ograniczony. Poprawa poziomu życia ma ścisły związek z ekonomiką każdego społecznego procesu. A szczególnie procesów gospodarczych. Ludzie, którzy przez lata prowadzą udane biznesowe projekty, warci są zaufania. Szczególnie w kryzysie. Bo właśnie wtedy potrzebne jest doświadczenie i umiejętności zawodowe. Skakanie do nieznanej wody jest mega niebezpieczne. W takiej chwili szukanie nowych partnerów, w każdej niemal dziedzinie, jest wielce ryzykowne. Można dodać też mało etyczne. Trudne okresy zdarzają się każdemu, kto działa w gospodarce narażonej na okresy dekoniunktury. A sprawa makroekonomii jest poza kontrolą pojedynczego, choćby największego przedsiębiorcy. I dlatego tak ważne jest to jednostkowe zaufanie, które jest paliwem dla rynków. Niemal wszystkich rynków, nie wyłączając rynku pracy, który powinien interesować większość z nas. Chcemy pracy dla siebie, dla naszych bliskich, dla dzieci. Jej tworzenie ma ścisły związek z powodzeniem naszych lokalnych firm. A te, jak my tlenu potrzebują zaufania i cierpliwości. Dobrego słowa, a czasami dobrego czynu. Nie zazdrości, zawiści czy współczucia. Taki naród jak Niemcy to wie. Idzie czas, w którym możemy pokazać podobną mądrość zbiorową. Ale czy tak zrobimy? Jacek Bachalski Political reality Stop nepotyzmowi! Wakacje się skończyły, wczasowicze mogą być zadowoleni z pogody w kraju, gorzej z tymi, których dopadły upadłości biur podróży, ci z pewnością mają powody do narzekań. Ekipa rządząca od pięciu lat nie może poradzić sobie z wieloma problemami, ale ujawnione dwie afery, to jest taśmowa z udziałem polityków PSL i Amber Gold w tle z synem premiera, ukazały nam bezradność prawa, ale również nieudolność wielu instytucji państwa. Nikt dzisiaj nie potrafi odpowiedzieć, czy działalność parabanków w oparciu o obecnie obowiązujące przepisy jest legalna, natomiast dzisiaj już wiemy, że na ich działalności stracili obywatele. Życie toczy się dalej, jakoby w tym okresie nic się nie działo. Zadziwiające są wyniki pierwszego sondażu wyborczego przeprowadzonego pod koniec wakacji. Słupki poparcia prawie nie drgnęły. Czy to oznacza, że rządzącym już wszystko wolno robić bezkarnie? Dziwi tak wysokie poparcie, mimo ujawnionego nepotyzmu, korupcji, nieudolności w rządzeniu, jakbyśmy dodali podwyższenie wieku emerytalnego do 67 lat bez odpowiednich zabezpieczeń, realne zmniejszenie wynagrodzeń oraz wypłat rent i emerytur. Również wyniki uzyskane przez naszych sportowców na Euro 2012 i olimpiadzie w Londynie świadczą o braku koncepcji kierowania państwem, a jawi nam się jako rzeczpospolita kolesiów, którym dalekie są ideały służby publicznej. Ze wszystkich stron słyszymy głosy, że mamy kryzys, że z finansami państwa jest coraz gorzej, że kasy gminne zaczynają świecić pustkami, że czekają nas podwyżki w przyszłym roku pewnie wszystkiego, zaczynając od paliwa, a na podatku od psa kończąc. Z niecierpliwością czekam na mały gest rządzących do obywateli, chociażby taki, jaki zrobił prezydent Francji, obniżając sobie i rządowi wynagrodzenia o 30%. To się nazywa solidarność obywatelska w sytuacjach trudnych, myślę tutaj o ponad 2 milionach bezrobotnych. Premier Donald Tusk zadeklarował po aferze taśmowej, że przygotuje regulacje ograniczające kolesiostwo i obchodzenie ustawy kominowej. Zapowiadając rozwiązanie tej kwestii, mówił: szczególnie dziś, gdy rośnie bezrobocie, przyzwoici i dobrze wykształceni ludzie nie mogą mieć wrażenia, że dostęp do pracy blokują im lokalne sitwy. Czekamy na konkretne rozwiązania. Stowarzyszenie Tylko Gorzów zaproponowało pierwszy krok w tym zakresie, wprowadzenie okręgów jednomandatowych w wyborach do samorządu wszystkich szczebli, co w znacznym stopniu zwiększy wpływ obywateli na zarządzanie samorządami. Mamy nadzieję, że prezydent Komorowski weźmie pod uwagę zgłoszone uwagi w pracach legislacyjnych. Obsada stanowisk w instytucjach ma również wpływ na ich działalność, doświadczamy tego w Gorzowie Wlkp. Takie firmy jak oddział NFZ, zamiejscowe biuro sejmiku, wojewódzki ośrodek medycyny pracy, szpital wojewódzki tracą swoją podmiotowość a słubicko-kostrzyńska strefa ekonomiczna stała się zielonogórsko-nowosolska. Należy postawić pytanie: czy tak musi być? Przed nami okres podziału środków unijnych na lata , okres decydujący o rozwoju naszych miast i gmin. Zachęcam do wzmożonej aktywności, ten podział nie może się dokonać bez głosu gorzowian. Sprawa jest gorąca!!! Pozdrawiam Jan Kochanowski NR 8/

5 Bulwersująca sprawa Stockbrokers Ludzie do dziś spłacają miliony, których nigdy nie widzieli! tylko raport Śledczy rozpracowywali ich niemal dwa lata. Robert A., Marek S., Beata S. oszukali kilkadziesiąt osób i firm. Wyłudzili 2 miliony złotych! Obszerny akt oskarżenia trafił do sądu w czerwcu 2010 roku. Dotąd odbyło się dziesięć rozpraw, ostatnia w ubiegły wtorek. Pojawili się na gorzowskim rynku pod koniec 2007 roku. Na stronach internetowych i w folderach obiecywali nadzwyczajne zyski i ciekawą pracę. Wyłudzili 2 mln zł właściciele firmy finansowej oszukiwali swoich klientów i pracowników. Zatrudniali młodych gorzowian, obiecując im wielkie zyski. Ale tak naprawdę chodziło tylko o jedno: ludzie mieli brać na siebie kredyty, a pieniądze przekazywać swoim szefom. Mieli sposób na zarobienie kasy chcieli udzielać pożyczek, zarabiać na giełdzie oraz założyć portal internetowy. Pod koniec 2007 roku Robert A. założył firmę Stockbrockers.pl, pomagał mu Marek S., początkowo współpracował z nimi także Marek T. Na rozwinięcie działalności wzięli kredyt. Aby spełnić wymagania banku Robert A. wystawił lewe zaświadczenia o zatrudnieniu i zarobkach. Pierwsze lewe pieniądze I tak 26 lutego 2008 roku cała trójka znalazła się w jednym z gorzowskich banków. Przedstawiając fałszywe zaświadczenie o zatrudnieniu w firmie Stockbrokers.pl, wystawione na Marka T., wzięli pierwszy kredyt gotówkowy na kwotę 20 tys. zł. W niemal identyczny sposób w okresie od marca do października 2008 roku wyłudzili jeszcze kilkanaście innych kredytów gotówkowych oraz na zakup samochodów i sprzętu RTV. Oszukując, pozyskali pieniądze, sa bezpłatny miesięcznik TYLKO GORZÓW

6 mochody i sprzęt z kilkunastu gorzowskich banków, instytucji finansowych, dilerów samochodowych i marketów RTV AGD. Większość z przedsiębiorstw to uznane marki w mieście, kraju i za granicą. Wśród nich było sześć gorzowskich oddziałów najpopularniejszych banków w Polsce. Wzięli kredyty na co najmniej 100 tys. zł oraz cztery samochody o łącznej wartości 150 tys. zł. W ten sposób zdobyli m.in. Mercedesa Benz Vito, Opla Astrę. 12 grudnia 2008 roku, oszukując jednego z gorzowskich dilerów samochodowych, posługując się podrobionym oświadczeniem o wysokości zarobków, wyłudzili pieniądze na zakup samochodu Land Rover Freelander za zł. tylko raport Kim są oszuści? Robert A., gorzowianin z Górczyna, 29 lat, wyższe wykształcenie, kawaler, bezdzietny, ekonomista, dochody około zł miesięcznie. Zatrzymany 2 lutego 2009 roku, aresztowany na dwa miesiące. Zwolniony za poręczeniem majątkowym w kwocie zł. Ma dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju. Marek S., gorzowianin, również z Górczyna, 31 lat, średnie wykształcenie, żonaty, trójka małych dzieci, bez zawodu, pełnomocnik firmy, dochody około zł miesięcznie, bez majątku. Wcześniej karany. Zatrzymany 2 lutego 2009 roku sąd zastosował dozór policyjny oraz poręczenie majątkowe w kwocie zł. Dozór policyjny uchylono 2 czerwca 2010 roku. Beata S., 32 lata, wykształcenie wyższe, mężatka, matka trójki dzieci, specjalistka do spraw administracji, prowadząca własną działalność gospodarczą z dochodami zł miesięcznie, bez majątku. Zatrzymana 2 lutego 2009 roku dziesięć dni później zwolniona. Szefowie firmy Stockbrokers Robert A. i Marek S. to oni wydali te miliony, choć nie zarobili ani złotówki (źródło: Dobra fucha za kredyt W firmie Stockbrokers.pl zarówno Robert A. jak i Marek S. zatrudniali kilkudziesięciu pracowników. Pracę rozpoczęła też żona Marka S. Beata S., prowadziła również zakład ogólnobudowlany Skobud w Maszewie. Zwykle, już przy przyjęciu do pracy lub po kilku dniach, zatrudniony był wzywany na rozmowę z Robertem A. i Markiem S. proszono go o wzięcie kredytu na działalność firmy. Szefowie załatwiali formalności i zaświadczenia o zarobkach i zatrudnieniu. Zaświadczenia wystawiane były na firmę Stockbrokers, Skobud Beaty S. lub Agencję Reklamy i Promocji Marek Inwest. Kredyty brali z wielu banków i firm pośredniczących. Marek S. i Beata S. znali Annę M. działała w firmie współpracującej na zasadzie umowy franczyzy R E K L A M A Gorzów wlkp., ul. Pomorska 34 tel./fax Kursy dla dzieci, młodzieży i osób dorosłych ANGIELSKI NIEMIECKI HISZPAŃSKI ROSYJSKI R E K L A M A Partnerem gazety tylko gorzów jest TVP Gorzów Wielkopolski nr 1 w informacji z regionu NR 8/2012 Informacje Lubuskie codziennie o godz i

7 Młodzi ludzie dali się skusić. Jednak po miesiącu szefostwo firmy przeprowadzało z pracownikami indywidualne rozmowy. Pracownicy dowiadywali się, że czeka na nich stanowisko dyrektora, wysokie zarobki i służbowy samochód. Zatrudniony w zamian musiał jednak zaciągnąć minimum 20 tys. zł kredytu i przekazać kwotę firmie. Pieniądze miały być inwestowane, a po kilku latach wracać do kredytobiorcy wraz z wysokimi odsetkami. Chętni, bez wahania, nawet kilkakrotnie zaciągali zobowiązania. Po tym jednak sprawa się komplikowała, szefowie pod byle pretekstem zwalniali pracownika, który zostawał z długami. R E w sprawach z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń społecznych, uporczywie naruszał prawo z zakresu ubezpieczeń społecznych nie odprowadził składek na fundusz ubezpieczeń społecznych ZUS. Od lutego do października 2008 roku na własnych pracowników wzięli około 50 kredytów na łączna sumę niemal zł! pieniądze wyłudzili w kilkunastu renomowanych bankach i mniejszych instytucjach finansowych. Pieniądze szły na potrzeby Marka S. i Roberta A. Ponadto z kwot kolejnych kredytów pokrywano raty wcześniej zaciągniętych, płacone były też pensje pracowników i czynsze. Sprawą zajęli się śledczy z I Komisariatu Policji. Potwierdzili, że właściciele firmy namówili do wzięcia kredytów około 30 młodych osób. Każda z nich przekazała firmie od 20 do 50 tys. zł. Wystawiano też kredytobiorcom fałszywe zaświadczenia o zatrudnieniu. Z kompletem dokumentów młody człowiek zawożony był do siedziby jednego z banków. Tam pracownica placówki, prywatnie znajoma żony szefa firmy, pomimo świadomości oszustwa, w ciągu kilku minut dopełniała formalności. Kredyt był przyznawany, a pieniądze trafiały do rąk prezesów. Miały być zyski, ale nie wyszło Robert A. i Marek S. przyjmowali też pieniądze za obietnicę zwrotu z dużym zyskiem. W ten sposób naciągnęli wielu ludzi. Wymyślali różne produkty finansowe. Od lutego 2008 roku do stycznia 2009 roku przyjęli gotówkę, oferując depozyty Stockbrokers, od kilkudziesięciu osób za obietnicę ich pomnożenia na łączną kwotę kilkuset tysięcy złotych. Ponadto od kwietnia do sierpnia 2008 roku Robert A. podrabiał podpisy wspólnika i pracowników w ten sposób zlecał przelewy w wielu placówkach bankowych. Ten sam człowiek od marca 2008 roku do stycznia 2009 roku, prowadząc zarejestrowaną działalność gospodarczą pod nazwą Stockbrockers.pl i Stockbrockers sp. z o.o., wykonując czynności K Dowody w sprawie dały podstawy do aresztowania naciągaczy. Zatrzymani to Robert A., Marek S. i Beata S. Cała trójka usłyszała szereg zarzutów związanych z oszustwami, oszustwami bankowymi i fałszowaniem dokumentów, także związane z obrotem gospodarczym, a nawet przestępstwami giełdowymi. Łącznie L A materiał dotyczy popełnienia ponad 100 czynów, za które podejrzanym grozi wysoka kara więzienia i wysokie grzywny. Prowadzący sprawę zabezpieczyli mienie firmy, sprzęt i samochody należące do zatrzymanych osób. Prokurator Agnieszka Hornicka-Mielcarek śledztwo zamknęła w czerwcu 2010 roku. Do sądu trafił obszerny akt oskarżenia. Głównym oskarżonym Robertowi A., Markowi S., Beacie S. oraz Anie M. zarzucono w sumie 95 oszustw. Proces prowadzi VII wydział karny gorzowskiego Sądu Rejonowego, sędzia Krystyna Jurdzińska. Pierwsza rozprawa odbyła się we wrześniu 2011 roku w sumie odbyło się ich już dziesięć, ostatnia w ubiegły wtorek. tylko raport Adam Oziewicz M A KURSY I SZKOLENIA Bhp, obsługa wózków, suwnic, podestów, spawaczy MAG, inne zlecone Gorzów Wlkp., Wełniany Rynek 18/710 Tel ; Zapraszamy na warsztaty z robotyki dla dzieci Są to najciekawsze zajęcia pozalekcyjne gdzie łączymy zabawę z nauką Warsztaty z robotyki prowadzone są przy pomocy zestawów edukacujnych TŁUMACZ PRZYSIĘGŁY ONE WAY Szkoła Języka Angielskiego GorzówWlkp, ul. Bracka 16 Tel Tel. kom , oneway@wp.pl w grupach 6-8 osób dla dzieci klas od 4 do 6. Na zajęciach dzieci uczą się podstaw robotyki, programowania w przyjaznym środowisku graficznym oraz elementów fizyki i matematyki. Zapisy pod numerem telefonu lub na stronie bezpłatny miesięcznik TYLKO GORZÓW z dużym bankiem. Była koordynatorem do spraw rozwoju sieci miała kluczowy udział w podejmowaniu decyzji związanych z działalnością firmy oraz była odpowiedzialna za podpisywanie umów kredytowych. Wprowadzała nieprawdziwe dane o zatrudnieniu, ułatwiając wyłudzenia kredytów. Otrzymywała za to pieniądze w różnych kwotach wręczał je Marek S. za kredyty udzielane Markowi T. i kilkunastu innym osobom zatrudnianym przez Roberta A., Marka S. i Beatę S.

8 Wilki to jeden z najbardziej znanych i cenionych polskich zespołów. Muzycy świetnie sprawdzają się na koncertach, tworząc niesamowitą atmosferę i wyzwalając ogromną energię, która udziela się wszystkim słuchaczom. Bez wątpienia, 21 września będzie wspaniała zabawa! Wilki zagrają Baśkę! Zapowiadamy niezwykły koncert na zakończenie lata! 21 września o godz w gorzowskim amfiteatrze wystąpi Robert Gawliński z zespołem Wilki! Fani Wilków zacierają ręce, gdyż jest to pierwsza okazja, żeby usłyszeć na żywo największe przeboje Wilków w Gorzowie. Na scenie usłyszymy wszystkim znane hity, takie jak Baśka, Nie stało się nic, Bohema i wiele innych. Od kilkunastu dni w Internecie trwa wielkie głosowanie i ustalanie tego, które utwory powinny zostać zagrane, gdyż Robert Gawliński z zespołem oddał głos w tej kwestii fanom. W końcu to oni będą najważniejszymi gośćmi na tych występach mówi nam artysta. Cieszę się bardzo na występ w Gorzowie, uwielbiam atmosferę, wśród ludzi, którzy przychodzą specjalnie dla nas. Tego bliskiego kontaktu z publicznością, możliwości spojrzenia jej w oczy nie można niczym zastąpić podkreśla lider Wilków. Poza samym występem zespołu organizator koncertu przygotował jeszcze kilka niespodzianek. O godzinie 19.00, tuż przed pojawieniem się gwiazdy wieczoru na scenie, odbędzie się wśród publiczności losowanie nagród mówi Łukasz Król, organizator. Po majowym koncercie Grzegorza Markowskiego z zespołem Perfect, który okazał się wielkim sukcesem, wiem, że gorzowianie mają w sobie niesamowitą energię i chęć zabawy przy dobrej muzyce. Tak więc idąc za ciosem, postanowiłem zorganizować kolejny koncert świetnego zespołu, który z pewnością swoją muzyką porwie gorzowską publikę i odniesie jeszcze większy sukces. Robert Gawliński, lider zespołu, zaczynał karierę muzyczną jeszcze jako nastolatek pod koniec lat 70., jednak przełom nastąpił dopiero, gdy w 1982 r. założył Madame nowofalową grupę muzyczną, która przetrwała cztery lata. Z czasem pojawiało się coraz więcej propozycji grania w klubach i na dużych festiwalach, jak na przykład w Jarocinie w 1984 r. ten koncert został zarejestrowany, a jego fragment wykorzystany w dokumentalnym filmie Fala Piotra Łazarkiewicza. W podsumowaniach muzycznych 1985 roku Gawliński został okrzyknięty jednym z najlepszych polskich wokalistów. Zespół Wilki został założony w 1991 roku. W trakcie prac nad pierwszą płytą, nazywaną po prostu Wilki, zmarł nagle Adam Żwirski, ówczesny basista. Jemu też został dedykowany utwór Son of the Blue Sky, który stał się przebojem i ugruntował pozycję zespołu na następne lata. Album okazał się bestsellerem i szacuje się, że rozszedł się w liczbie ponad miliona egzemplarzy. W 1994 roku zespół zawiesił działalność i reaktywował się dopiero po siedmiu latach. W 2001 roku Wilki ruszyły w trasę koncertową i jednocześnie rozpoczęły pracę nad nowym albumem. Rok później w rozgłośniach radiowych pojawiła się piosenka Baśka. Utwór zdobył główną nagrodę na festiwalu w Opolu i stał się przebojem lata W 2002 roku ukazał się nowy album 4, który za sprawą piosenki promującej uzyskał dużą popularność i zdobył status platynowej płyty. Rok później ukazała się walentynkowa wersja albumu, wzbogacona wywiadami z muzykami oraz piosenką Here I Am, którą zastąpiono Balladę o Tolku Bananie. W 2004 zespół nagrał Watrę płytę promował utwór Bohema. Popularność zdobył także drugi singel z krążka Słońce pokonał cień. Początek 2006 roku przyniósł zmiany w składzie Wilków. Odszedł perkusista Marcin Szyszko i basista Marcin Ciempiel, którzy zostali zastąpieni odpowiednio przez Huberta Gasiula i Leszka Biolika. W tym samym roku zespół został nagrodzony Bursztynowym Słowikiem w kategorii Nadzieja Roku oraz kilkoma Mikrofonami Popcornu. Na przestrzeni lat zespół zdobył także kilka nagród Fryderyków. W tym samym czasie ukazał się nowy album Obrazki, promowany przez utwór Na zawsze i na wieczność, a później Love story. W 2009 roku zespół zarejestrował koncert MTV Unplugged, tworząc w ten sposób kolejną płytę. Grupa wykonała wtedy dwadzieścia utworów w specjalnych, akustycznych aranżacjach w warszawskim Studio Buffo. Na liście piosenek znalazły się największe przeboje zespołu, jak Eli lama Sabachtani czy Baśka oraz premierowy utwór Obudź mnie. Muzycy wykonali też cover piosenki Heart of Gold Neila Younga, a także zaprosili do współpracy Kasię Kowalską, która w duecie z Robertem Gawlińskim, zaśpiewała Cień w Dolinie Mgieł oraz Reni Jusis, która gościnnie wystąpiła w utworze Beniamin. Wilki są trzecim polskim artystą, który został zaproszony do takiego projektu przez telewizję MTV. W 2009 roku zespół zawiesił działalność, ale powrócił z nową energią na scenę już w 2011 roku. Sam Robert Gawliński już od 8 września będzie dowodził jedną z drużyn w trzeciej edycji popularnego programu muzycznego Bitwa na głosy. Nie mamy wątpliwości, że pokaże, na co stać jego i jego drużynę. oprac. tg NR 8/

9 Nie chcą tłoku w centrum Szacun dla dwóch kółek Gorzów nigdy nie uchodził za miasto przyjazne rowerzystom. Jeszcze na przełomie wieków jedyną ścieżką dla cyklistów było przejście z sygnalizacją rowerową pomiędzy kolejową estakadą a dawną Matnarą. Obecnie, choć lepiej, to i tak daleko do ideału. Grupa młodych ludzi postanowiła zmienić sytuację cyklistów. (fot. Filip Górecki) Krzysztof Leśnicki ze stowarzyszenia Sztuka Miasta przyczynił się do rozpoczęcia stawiania stojaków na rowery w różnych miejscach Gorzowa Inicjatywa pod nazwą Rowerowy Gorzów powstała w kwietniu. Zaczęło się od utworzenia profilu akcji na facebooku. Przez tę stronę chcemy promować i rozwijać gorzowską infrastrukturę rowerową. Pojawiać się będą również ciekawostki rowerowe, a także będziemy prowadzić akcje, w których rowerzyści będą nam proponować, co powinniśmy zmienić w grodzie nad Wartą, by ułatwić im poruszanie się po mieście mówił wówczas Paweł Najdora, jeden z inicjatorów akcji, na co dzień studiujący na Politechnice w Koszalinie. Głównymi pomysłodawcami są jednak Paweł Kurtyka i Krzysztof Leśnicki ze stowarzyszenia Sztuka Miasta. Gorzowianie przez ostatnie kilka miesięcy nie próżnowali. Doprowadzili m.in. do rozpoczęcia stawiania stojaków na rowery w różnych miesjcach Gorzowa, złożyli też propozycje do kolejnego etapu przebudowy ulicy Dobrej. Masa Krytyczna punktem zwrotnym Krzysztof Leśnicki uważa jednak, że przełomowa była akcja z 27 lipca. Masa Krytyczna stała się punktem zwrotnym naszej działalności. Władze miasta zaczęły z nami rozmawiać, pytać, co można zrobić szybko i małym kosztem dla gorzowskich rowerzystów zauważa. Masa Krytyczna to znany na świecie nieformalny ruch społeczny, polegający na organizowaniu masowego przejazdu rowerzystów przez miasto. W pierwszej na tak wielką skalę edycji w Gorzowie wzięło udział ok. 300 osób. Kilka dni później z młodymi działaczami spotkał się wiceprezydent miasta, Stefan Sejwa. Powołany został zespół do spraw rowerzystów. W jego skład weszli zarówno miejscy urzędnicy, jak i członkowie naszego stowarzyszenia. Wspólnie zastanawiamy się, jakie udogodnienia, przy małych kosztach, możemy wprowadzić relacjonuje Krzysztof Leśnicki. Rower na serio W Gorzowie jest obecnie około 15 km dróg i ścieżek rowerowych. Problemem od lat jest bezpieczeństwo na ulicach. Ponadto rowerzyści narzekają przede wszystkim na wysokie krawężniki przy ulicach, a także brak rowerowych pasów i kontrpasów na drogach. Te ostatnie były m.in. przedmiotem rozmów w gorzowskim magistracie. Krzysztof Leśnicki cieszy się, że władze miasta mocno zainteresowały się inicjatywą. Za sukces można uznać to, że jesteśmy traktowani naprawdę serio podkreśla. Internauci udzielający się na oficjalnym facebookowym profilu akcji zauważają, że problem rowerzystów dotyczy także okolic Gorzowa. Wskazują choćby na brak spójnej Komentarz Filipa Góreckiego: Cieszy zapał młodych rowerzystów! Taka inicjatywa na szeroką skalę może nie tylko poprawić infrastrukturę rowerową w naszym mieście, ale także kulturę jazdy i zachowania kierowców wobec rowerzystów. Warto też podkreślić, jak na razie, pozytywną postawę miejskich urzędników, na czele z wiceprezydentem Stefanem Sejwą. Miejmy nadzieję, że nie będzie to z ich strony krótkotrwałe działanie. Niech za słowami i gestami pójdą czyny. tylko reportaż komunikacji z Kostrzynem nad Odrą, przypominają o niedokończonej ścieżce do Nierzymia, czy też o zaniechanych obecnie planach budowy drogi rowerowej na miejscu dawnych tras kolejowych. Co będzie dalej? Inicjatorzy akcji, zachęceni ogromnym zainteresowaniem, organizują kolejną Masę Krytyczną. Jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, wystartuje 31 sierpnia. Krzysztof Leśnicki liczy, że tego typu działania pozwolą na podtrzymanie kierunku dotychczasowych działań. Na pewno liczymy na kontynuację współpracy z władzami miasta. Będą kolejne spotkania, podczas których przedstawimy problemy zgłaszane przez cyklistów. Pojawią się sprawozdania, co zostało zrobione i w jakim obszarze trzeba działać. Wszystko w celu poprawy infrastruktury rowerowej w naszym mieście kończy Krzysztof Leśnicki. Inicjatorzy akcji zapowiadają również, że Masy Krytyczne będą się odbywać cyklicznie. Filip Górecki bezpłatny miesięcznik TYLKO GORZÓW

10 Medi-Raj jest dla ciebie, bo pięknie nie znaczy drogo! Nasze ceny są porównywalne na rynku, a doskonałe warunki, najwyższa jakość usług medycznych i sprzętu to po prostu nasz standard, za który nie płacisz dodatkowo. Korzystaj z tego, co najlepsze i ciesz się zdrowiem razem z nami. dycznych. To, co nas wyróżnia, to najwyższa jakość usług medycznych, najnowocześniejszy sprzęt i niespotykany dotąd w Gorzowie standard placówki medycznej mówi Agata Moroch z Gorzowskiej Cliniki Medycznej Medi-Raj. tylko polityka tylko zdrowie Gorzowska Clinika Medyczna Medi-Raj usytuowana na gorzowskim Górczynie to najnowocześniejsza tego rodzaju placówka medyczna w naszym regionie. Pomysł, żeby tego typu Clinika powstała w Gorzowie zrodził się w głowie i w sercu gorzowskiego działacza społecznego i gospodarczego, Jacka Bachalskiego, który kilka lat temu sam przeżył poważny wypadek samochodowy i wie, jak ważne jest to, aby pacjent mógł dochodzić do zdrowia w najlepszych warunkach, leczony i rehabilitowany przez najlepszych lekarzy i przy użyciu najnowocześniejszego sprzętu medycznego. Z doświadczenia Jacka Bachalskiego zrodziła się idea przyjaznej, nowoczesnej placówki medycznej dla wszystkich. Tak powstał Medi-Raj. W ten oto sposób Gorzowska Clinika Medyczna otworzyła pacjentom możliwość skorzystania z najlepszych światowych standardów leczenia. Co ważne, najwyższa jakość idzie w parze z atrakcyjnymi cenami, porównywalnymi na naszym rynku medycznym z innymi placówkami. Jeżeli zatem za tę samą cenę korzystasz z najwyższej klasy usług i sprzętu medycznego, to wybór staje się oczywisty. Medi-Raj to Clinika dla każdego. Tu pacjenci obsługiwani są przez wysoko wykwalifikowany personel medyczny, dokładający wszelkich starań, aby jak najlepiej zaspokoić wymagania i potrzeby pacjentów. Sprzęt używany do badań i zabiegów to najwyższa światowa półka. Sam budynek jest bardzo nowoczesny, wygodny i niezwykle funkcjonalny. Wnętrza są przytulne, jasne i kolorowe, w pełni dostosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych. Mieszkańcy naszego regionu przyzwyczaili się do pięknego budynku w sercu najatrakcyjniejszej dzielnicy naszego miasta. Teraz muszą się oswoić z tym, że pięknie nie znaczy drogo, ponieważ nasze ceny są podobne jak w innych placówkach me- Wszystkie lokale użytkowe o łącznej powierzchni 2 tys. metrów kwadratowych przeznaczone są w całości na usługi medyczne. W Medi-Raju przyjmują najlepsi lekarze, funkcjonują gabinety specjalistyczne, dentystyczne oraz pracownia endoskopowa, w której wykonuje są gastroskopię i kolonoskopię. W Gorzowskiej Clinice Medycznej wykonywane są także badania laboratoryjne, USG, bezpieczne dla zdrowia i bardzo dokładne cyfrowe zdjęcia RTG, charakteryzujące się obniżoną dawką promieniowania. Jedno piętro zajmuje rehabilitacja, gdzie fizjoterapeuci dokładają wszelkich starań, by w jak najkrótszym czasie przywrócić pacjentów do pełnej sprawności. W przygotowaniu jest także Klinika Jednego Dnia. To wszystko jest dla ciebie, bo pięknie nie znaczy drogo. Doskonałe warunki, najwyższa jakość usług, sprzętu to po prostu nasz standard, za który nie płacisz dodatkowo. Korzystaj z tego, co najlepsze i ciesz się zdrowiem razem z nami. Marcin Cichoń R E K L A M A ZIELONE DACHY ZAPRASZAMY NR 8/2012 tel

11 Uwolnić potencjał... Gdy zaczynałem przygodę z polityką, a nawet wtedy, gdy w konsekwencji osobistych błędów i dokonanych bezeceństw, odchodziłem z niej, byłem przekonany, że przynależę do grona wybranych. Dziś wiem, bardziej jako obserwator i komentator, że zły pieniądz wypiera dobry, a politycy zajmują się głównie sobą. Wielu niedoszłych polityków nawet nie wie, jak ogromne ma szczęście. Klęska wyborcza lub popełnienie poważnego błędu jest w naszym gorzowskim środowisku do wybaczenia, ale już zwycięstwo, podniesienie się po porażce lub chociażby nowy i świeży pomysł, automatycznie generują złość, zażenowanie i ogromną liczbę wrogów. Można powiedzieć, że lokalni politycy hołubią wręcz cudze klęski i upadki choć nie wiedzieć dlaczego do porządku dziennego przechodzą nad swoimi. Nie twierdzę nawet przez chwilę, że byłem lub jestem od kogoś lepszy, bo swój limit głupstw wyczerpałem w nadmiarze, ale odnoszę wrażenie, że politycy od lewa do prawa, a na umownym centrum i związkach zawodowych kończąc oderwali się od swojej bazy. Tymczasem zmieniająca się rzeczywistość i oczywisty brak energii do działania wśród tzw. lokalnych elit powoduje, że nie potrafią oni wymyślić się od nowa. Nie zastanawiają się już, co i dla jakiej społeczności zrobić, ale kto kogo wspiera i pod kim dołki kopie. Zagryzając się bez pardonu, nie stają się bohaterami współczesnych agor, ale raczej publicznych teatrów, gdzie gawiedź podnieca się krwawymi walkami partyjnych gladiatorów. Kiedyś przywódcy polityczni byli liderami z krwi i kości, czego owocem jest m.in. Umowa Paradyska i cały proces powstawania województwa. Dziś łączy ich jeden wspólny mianownik: absolutny brak charyzmy i autorytetu, traktowanie polityki jako szansy na synekurę, a kontaktów z mieszkańcami jako nieprzyjemnej konieczności. Jeśli sprawa dmuchania platformerskich struktur kogokolwiek bulwersuje, to nie z powodu fałszywych podpisów to niech ocenią prokuratorzy ale z powodu obleśnego lenistwa w budowaniu aktywnego społeczeństwa obywatelskiego. Rzeczywistość ostatnich miesięcy i reakcja polityków na inicjatywy powstające bez formalnego udziału ugrupowań politycznych jak chociażby Stowarzyszenia Tylko Gorzów, potwierdza tezę, że nawet aktywni i szlachetni działacze na ołtarzu konformizmu wobec partii składają marzenia i oczekiwania tych, którzy na nich głosowali. Potem mówią, że się nie udało, bo ci z Zielonej Góry nie pozwolili, liderzy ich powstrzymali, a w ogóle to parlamentarzyści czy radni sejmiku powinni myśleć globalnie, a nie lokalnie. Myśleć o społeczeństwie, a nie ludziach, działać na rzecz regionu, a nie miasta. Można by nieprzyzwoicie zażartować: Hitler i Stalin również kochali ludzkość, ale nie kochali ludzi. Ideałem skuteczności partyjnych inicjatyw w regionie stało się skuteczne zawłaszczanie miasta przez kolejne partie i polityków, czego najlepszą ilustracją jest szkodząca wszystkim afera budowlana. Nasza lokalna polityka zamieniła się w kiepski sitcom, w którym wszyscy rżą jak konie, nikt nie wie dlaczego, ale całej rzeczywistości nie da się zrozumieć bez zimnego piwa. Zasadniczy problem tkwi w tym, że radykalna zmiana akcentów z partyjnego na publiczny jest w sprzeczności z interesem lokalnych partii, koterii i źle pojętego tylko polityka towarzystwa. Inaczej mówiąc uczciwi i aktywni działacze, którzy operują na rzecz społeczności osiedla, środowiska, dyscypliny lub branży, nie wyobrażają sobie działalności bez partii, poza partią i przeciw partii. Kiedy już do niej wstąpią, okazuje się, że idealizowane przez nich ugrupowanie ma twarz zblazowanego aparatu, gdzie abdykują największe indywidualności i wyjątkowe talenty. Reasumując słabi politycy byli codziennością w starożytności, ale również w wiekach średnich i w polskim międzywojniu. Nie twierdzę, że wszyscy radni i szefowie miejskich partii muszą być wybitni, bo tacy zwłaszcza na poziomie miasta pojawiają się raz na kilkadziesiąt lat. Boleję raczej nad plastykowością naszych reprezentantów oraz inflacją ich bierności, a z drugiej strony aktywnością tam, gdzie można komuś coś wyciągnąć lub po prostu dowalić. A przecież suma ukrytych talentów gdyby wykorzystać je wszystkie dla miasta, a nie partii jest tak duża i posiada tak wielki potencjał Robert Bagiński Były polityk, kandydat na prezydenta Gorzowa oraz pracownik Kancelarii Premiera w rządzie Jerzego Buzka R E K L A M A Partnerem gazety tylko gorzów jest TVP Gorzów Wielkopolski nr 1 w informacji z regionu bezpłatny miesięcznik TYLKO GORZÓW

12 Uniwersytet Młodego Wieku. Tego w mieście jeszcze nie było! Zostań liderem społecznym Miejscowi specjaliści i praktycy, także krajowi eksperci w dziedzinie biznesu, polityki i dyplomacji poprowadzą zajęcia przygotowane specjalnie z myślą o młodych gorzowianach. Organizatorzy już czekają na zgłoszenia: sekretariat@tylkogorzow.com. Zajęcia ruszą na przełomie września i października na początek Akademia Małego Biznesu. Wykładowcy podpowiedzą, jak osiągnąć sukces i realizować wytyczone cele, prowadząc własna firmę. Miesiąc później wskażą receptę na to, jak zostać liderem społecznym czy też przywódcą politycznym. Opo- tylko polityka stowarzyszenie wiedzą również o tym, jak skutecznie poruszać się w świecie dyplomacji. Niedawno skończyłeś studia, jesteś studentem, chodzisz do szkoły ponadgimnazjalnej, szukasz wskazówek, aby jak najlepiej wykorzystać swój potencjał? Uniwersytet Młodego Wieku przygotowano specjalnie dla ciebie. Wykładowcy UMW zdradzą, jak zaprogramować swoje życie na sukces i jak poruszać się w gąszczu informacji. Zajęcia przygotowano w trzech sesjach tematycznych Akademia Małego Biznesu przełom września i października; Akademia Przywództwa Politycznego przełom października i listopada Akademia Dyplomacji przełom listopada i grudnia. Organizatorem wykładów jest stowarzyszenie Tylko Gorzów oraz fundacja Edukacja bez granic. Stowarzyszenie Tylko Gorzów Zajęcia Uniwersytetu Młodego Wieku kierowane są do osób w wieku lat. Warunek: ukończone gimnazjum. Zgłoszenia należy wysyłać mailowo pod adresem: sekretariat@tylkogorzow.com W tytule maila należy podać, którym z kursów jesteśmy zainteresowani. R E K L A M A WYDZIAŁ ELEKTRYCZNY Politechniki Poznańskiej Ogłasza nabór na rok akademicki 2012/2013 na atrakcyjne STUDIA NIESTACJONARNE I i II stopnia w następujących kierunkach: AUTOMATYKA I ROBOTYKA ELEKTROTECHNIKA ENERGETYKA INFORMATYKA Rekrutacja kandydatów wyłącznie online do 14 września br. pod adresem oraz na studia stacjonarne i niestacjonarne III stopnia (doktoranckie) Nowoczesna inżynieria elektryczna i informacyjna szczegóły na stronie Chcesz zrobić karierę zostań inżynierem! Wszelkie NR 8/2012 informacje: tel , 12 - na stronie

13 Wszystko się zmienia a złoto jest tam gdzie zawsze tylko polityka tylko biznes Wyspa skarbów przy Sikorskiego Pani Anna jest w stowarzyszeniu rzeczoznawców jubilerskich, swój sklep charakteryzuje krótko: Wysoka jakość za rozsądną cenę Pierwszy jubiler w Gorzowie, sklep z tradycjami. Jest tu niemal od zawsze. Na samym początku działał przy Chrobrego, a do dziś przy Sikorskiego niedaleko okrąglaka. Funkcjonuje nieprzerwanie od 1956 roku. Zdzisław Piaskowski, ojciec pani Anny, prowadził sklep niemal przez pół wieku. Dlatego od lat kojarzony był z miejscem, w którym jesteśmy. Bywa, że po latach nieobecności ktoś przychodzi do nas i mówi, że wszystko dookoła się zmieniło, a jubiler, gdzie był, tam jest. Wspomina pierwszy zakupiony pierścionek, pyta o tatę. Od razu widać, że ma dobre wspomnienia opowiada pani Anna Bachalska. Podkreśla, że w jej branży tradycja i zaufanie są szczególnie ważne. Właśnie dlatego, choć przy sklepie nie ma parkingu i nie jest zlokalizowany w żadnej z modnych galerii, nie brakuje w nim klientów. Córka jubilera Przyznaje, że przed objęciem biznesu rodziców nie była zainteresowana prowadzeniem sklepu jubilerskiego. Do branży weszła trochę przez przypadek i nie żałuje. Poznawała kolejne kamienie, odbywała kursy i ni stąd, ni zowąd odkryła, że to, co robi, jest niezwykle intrygujące. Okazuje się, że trzeba mieć dużą wiedzę, aby swobodnie poruszać się na rynku podejmować trafne decyzje handlowe. Im więcej się wie, tym więcej możliwości i zarazem wątpliwości zauważa. Jaki ma stosunek do przedmiotów, którymi handluje? Gdy już się nimi zajęła, to rzeczywiście pochłonęły ją bez reszty. Pani Anna zwraca uwagę, że po wejściu w szczegóły i po zapoznaniu się ze specyfiką pracy okazuje się, że to frapujące zajęcie. Bywa, że zauroczy ją biżuteria u przechodnia na ulicy. W każdej sytuacji i w każdym miejscu zwraca uwagę na dodatki innych osób. To choroba zawodowa, nie da się tego uniknąć mówi z uśmiechem. Zdarza jej się, że na oko wycenia i ocenia kolczyki czy pierścionki. Co najczęściej jest kupowane u jubilera? Złote zegarki, złota i srebrna biżuteria z kamieniami naturalnymi i bez, precjoza, gadżety biżuteryjne. A w Gorzowie? Tu jest po prostu różnie. Lato urozmaicone królują barwne rzeczy, frywolne. Częściej kupowane są korale. Nosimy lekkie ubrania, dzień jest dłuższy, zatem biżuteria jest lepiej wyeksponowana. Ponadto ludzie są radośni chętniej wydają pieniądze. Z kolei w zimie czy na jesień chcemy poprawić sobie nastrój gustowny drobiazg świetnie się do tego nadaje zauważa pani Anna. Konkurencja i radość klientów Rzadko bywa u konkurencji. Jednak wie, że każdy jubiler ma swój charakter, kreowany przez prowadzącego sklep. Pewnie, że niektóre produkty się powtarzają. Ale każdy ma swoich dostawców a to z kolei różnicuje asortyment. Wszystkim zależy na indywidualnym charakterze widać to i w wystroju, i w doborze produktów zaznacza pani Anna. Nasza rozmówczyni zwraca uwagę, że z biegiem lat przychodzi nawyk zaopatrywania się w towary pod kątem swoich klientów. Poznałam gusty miejscowych nabywców. Po prostu stawiam się w sytuacji potencjalnego klienta i decyduję, co ma trafić na moje półki opowiada. Ale podkreśla, że to nie Komis Gdy ktoś chce spieniężyć złote kolczyki czy pierścionek, wtedy szuka komisu. Od początku roku mamy taką usługę zwraca uwagę właścicielka, prowadząca sklep jubilerski (rok zał. 1956!). Ocenia, że w Gorzowie dotąd brakowało podobnego miejsca. Jak w każdym innym komisie, tak i u jubilera nie ma gwarancji, że dojdzie do transakcji, ale za to w każdej chwili można zabrać przekazane przedmioty. Z kolei klient ma pewność, że nabędzie sprawdzoną biżuterię. Skąd pomysł na komis? pytamy. Na pewno nie chodzi o szczególną chęć gorzowian do lokowania oszczędności w złoto. Raczej o wzbogacenie oferty sklepu wyjaśnia pani Anna. zawsze daje gwarancję handlowego sukcesu. Klienci bywają zdecydowani, ale są i tacy, którzy potrzebują podpowie bezpłatny miesięcznik TYLKO GORZÓW

14 dzi. Generalnie bez przymiarki się nie obejdzie. Każdy przez lata wypracował swój styl, gust i zwykle wie, czego szuka sprzedawca jedynie naprowadza, koryguje. Zdarzają się też znawcy i pasjonaci biżuterii, którzy bez patrzenia na cenę są w stanie ocenić wyjątkowość danego produktu. Mam kilku takich klientów. Poza tym coraz więcej osób jeździ po świecie, odwiedza sklepy za granicą klienci są dobrze zorientowani zauważa nasza rozmówczyni. Królestwo diamentów Wiedzę na temat diamentów i kamieni szlachetnych zdobyła na szkoleniach w Antwerpii. Uczestniczyła też w krajowych kursach dotyczących pereł i diamentów. To właśnie w Antwerpii dysponują doskonałym diamentowym zapleczem. Tam jest europejskie centrum handlu tylko biznes diamentami. Tam działa Wysoka Rada Diamentów, giełda diamentowa. To miasto od wieków słynie z obrotu diamentami wyjaśnia nasza rozmówczyni. Zatem jeżeli chodzi o zdobycie wiedzy na temat tych kamieni to Antwerpia znakomicie się do tego nadaje. Tam też są najwięksi specjaliści w tej dziedzinie. Szkolenia kończą się egzaminem międzynarodowym jest certyfikowany właśnie przez Wysoką Radę Diamentów. To, co na ekranie, także na szyi Okazuje się, że telewizja, a szczególnie popularne seriale dyktują trendy również w branży jubilerskiej. Beata Łusiarczyk, sprzedawca artykułów jubilerskich zauważa, że od kilku lat klienci coraz częściej pytają o biżuterię, którą widzieli na gwieździe kina, w telewizji, na aktorce lub spikerce. Kiedyś tak nie było, a gust przenosił się z pokolenia na pokolenie. Teraz wszyscy coraz częściej odwołują się do tego, co zobaczyli w mediach mówi. Przez lata zmieniło się wzornictwo. Trendy następują po sobie coraz bardziej dynamicznie. Co chwilę pojawia się coś nowego, ale zdarza się, że stare wzory wracają do łask. Ostatnio popularna jest prostota gładka biżuteria. Im mniej fikuśna, tym bardziej użyteczna i uniwersalna. Do wszystkie- go pasuje: i do stroju sportowego i do sukienki wieczorowej zauważa B. Łusiarczyk. Był czas, gdy klienci chętnie wybierali komplety biżuterii na przykład kolczyki, łańcuszek, bransoletkę i pierścionek. Obecnie na własną rękę komponuje się oryginalne zestawy. Ponadto modne jest łączenie srebrnych bransoletek z bransoletkami ze skóry. W czasie kryzysu na początku lat 90 wielu ludzi szukało bezpiecznej lokaty oszczędności złoto i wyroby złotnicze świetnie się sprzedawały, mimo że oferta była znacznie uboższa niż dziś. B. Łusiarczyk, opowiadając o początkach swojej pracy, zaznacza, że gdy była dostawa biżuterii, przed sklepem natychmiast ustawiała się kolejka. Okres przedświąteczny 1992 roku szczególnie utkwił mi w pamięci. Gdy po całym dniu wychodziłam ze sklepu, miałam wszystkiego dość wspomina. Adam Oziewicz R E K L A M A NR 8/

15 Po co spółdzielnia socjalna? Aby praca była bez łaski Nie wspiera ich samorząd. Nie mają dotacji z unii, ani zleceń zewnętrznych. Mogą liczyć tylko na siebie. Sam jestem ciekaw czy nam wyjdzie zdradza Wiesław Antosz, współzałożyciel spółdzielni socjalnej Warto nad Wartą. O co chodzi? O pracę dla niepełnosprawnych. O co tu chodzi? O to, aby uczestnicy warsztatów terapii zajęciowej oraz środowiskowych domów samopomocy mieli pracę wyjaśnia Wiesław Antosz, współorganizator spółdzielni socjalnej. Na zdjęciu podczas lutowej wspólnej wyprawy w Bieszczady Co jest istotą spółdzielni? Otóż to, że nie ma właściciela tym się różni od zakładu pracy chronionej, gdzie oczekiwany jest zysk. Nam nie chodzi o pieniądze dla podmiotu organizującego, ale o zarobek dla zatrudnionych podkreślają założyciele spółdzielni. Zauważyli, że w ramach prowadzonych przez nich instytucji jest sporo zadań, które można powierzyć osobom niepełnosprawnym z zaburzeniami intelektualnymi i psychicznymi. Właśnie, aby wykorzystać ich potencjał powołano spółdzielnię socjalną Warto nad Wartą. Działa od czterech miesięcy w lipcu zatrudniono pierwszych pracowników. Jest w niej dziesięć osób, ale w jej ramach mogą pracować kolejne. Najpierw trzeba rozgryźć problem Jakich zadań się podejmują? Przygotowują i dostarczają posiłki, wykonują prace porządkowe i remontowe, zajmują się opieką i pomocą osobom starszym i niepełnosprawnym. Inicjatorzy przedsięwzięcia zaczynają również szukać zleceń, informują o tym, że istnieją i mogą podjąć się wymienionych zadań, ale pierwsze sygnały zwrotne z firm i instytucji nie są optymistyczne. Zatem skąd wziąć miejsca pracy dla niepełnosprawnych? Próbujemy rozgryźć problem. Od lat realizujemy projekty, których celem jest aktywizacja ludzi z niepełnosprawnością. Działają w naszym najbliższym otoczeniu. Część z nich pracuje bądź pracowała w warsztatach terapii zajęciowej, w swoich domach lub w naszym stowarzyszeniu. Okazuje się, że z trudem znajdują zatrudnienie w zakładach pracy chronionej zauważa Wiesław Antosz, współzałożyciel spółdzielni socjalnej Warto nad Wartą. Wśród nich są ludzie z wyższym wykształceniem. Podkreślam to, bo wcale nie jest tak, że niepełnosprawny to bezmyślny pracownik, który nadaje się tylko do miotły niestety, taka jest opinia o niepełnosprawnych intelektualnie. Fakt, mają zaburzenia poznawcze, pewne czynności trudno im wykonywać, ale przygotowujemy dla nich zadania, które absolutnie nie przekraczają ich możliwości zaznacza W. Antosz. Jak to działa? Mechanizm jest prosty: warsztaty terapii zajęciowej, środowiskowe domy samopomocy zlecają działania spółdzielni, a jej członkowie, ci z odpowiednimi kwalifikacjami, je realizują. Chodzi o zadania informatyczne, prowadzenie rehabilitacji, ale również organizację zakupów, dowóz osób na warsztaty. Dotąd te zadania realizowała firma zewnętrzna, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby tym zajęła się spółdzielnia. Jeden z przykładów: w spółdzielni jest młoda kobieta z niepełnosprawnością intelektualną funkcjonuje dobrze, potrafi czytać, pisać, jest odpowiedzialna. Zawsze marzyła o pracy biurowej. Niestety, w biurze nikt jej nie zatrudni. Właśnie dla niej powołano stanowisko gońcówny dostarcza dokumenty do różnych instytucji, odbiera i nadaje przesyłki na poczcie. Świetnie sobie radzi i jest szczęśliwa, że to robi mówi W. Antosz. Zatem szukają najlepszego sposobu na wykorzystanie kwalifikacji osób niepełnosprawnych. Znajdują dla nich miejsca pracy w instytucjach, które sami prowadzą nie podnosząc zarazem kosztów funkcjonowania tych instytucji. Innym przykładem jest bufet dla lekarzy i pacjentów na terenie szpitala przy Walczaka. Co istotne, spółdzielnia socjalna osób niepełnosprawnych może otrzymać dofinansowanie do wynagrodzeń z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Dlatego jest szansa na to, aby niebawem koszty pracy członków spółdzielni były niższe. Ostatecznie będzie się to opłacać, bo nie jesteśmy nastawieni na zysk, a wyłącznie na pokrycie kosztów wynagrodzenia chodzi tylko o to, aby jak najwięcej ludzi mogło pracować zaznacza W. Antosz. Współzałożyciel spółdzielni, zarazem jej członek podkreśla, że za działania związaną z organizacją pracy nie pobiera żadnego wynagrodzenia. Tak będzie do momentu, gdy spółdzielnia nie wyjdzie poza formułę działania na rzecz instytucji, w których obecnie pracuję deklaruje. Samorząd potrzebuje spółdzielni Były parlamentarzysta, Jan Kochanowski, współautor ram ustawowych dla funkcjonowania spółdzielni socjal- tylko piękny Gorzów nych (jeden z liderów stowarzyszenia Tylko Gorzów) uważa, że bez pomocy samorządu gminnego spółdzielniom socjalnym trudno jest utrzymać się na wolnym rynku. Dlatego powinny być finansowane z budżetu państwa zatem z pominięciem procedur przetargowych. Bo czym właściwie powinien się kierować organizator przetargu? Jeżeli ceną, to spółdzielnie jako konkurencyjne powinny wygrywać, ale tak wcale nie jest zauważa. Ocenia, że organizowanie spółdzielni to dobry kierunek, pod warunkiem że gmina w takim działaniu będzie widzieć głębszy sens, czyli uspołecznienie, aktywizację osób niepełnosprawnych. Ale życie jest życiem... Spółdzielniom jest się trudno przebić, bo gminy idą po linii oporu. Ogłaszają przetarg i dają pracę do realizacji, nie patrząc na to czy są to spółdzielnie czy nie przedstawia sytuację J. Kochanowski. Tymczasem spółdzielnie skutecznie wspomagają państwo w rehabilitacji, wspierają osoby niepełnosprawne w codziennym funkcjonowaniu. One rzeczywiście czują się potrzebne, znajdują sens życia. Same na siebie zarabiają. Funkcjonują w ramach grup, które realizują wyznaczone cele. Nie ma innej drogi jak rozwijanie i wspieranie tych spółdzielni podkreśla były parlamentarzysta. Adam Oziewicz bezpłatny miesięcznik TYLKO GORZÓW

16 Gorzowska emigracja doczekała się swojej historii! Gdy wyjechała do pracy za granicę, była tuż po pięćdziesiątce. Po roku walijskich doświadczeń i zetknięciu się z losami emigrantów pomyślała, że trzeba opisać strach, tęsknotę i płacz do poduszki, czyli to, o czym będąc w kraju nikt nie ma pojęcia. Łucja Fice, gorzowianka, autorka Przeznaczenia już po roku spędzonym za granicą wiedziała, że przygotuje dużą powieść, jednak na dobre za pisanie wzięła się po powrocie do Polski tylko reportaż W Walii pracowała przez cztery lata, od 2004 roku. Właśnie ten okres opisała. W jej powieści wątki autobiograficzne przeplatają się z elementami fikcji literackiej. Autorka przeżyła emigrację walijską, angielską i niemiecką. Każda oznaczała coś nowego odmienną kulturę, obyczajowość i całkiem inny rodzaj pracy. O co innego chodziło w ośrodku opieki, co innego robiłam jako pielęgniarka, chodząc od domu do domu na godziny, jeszcze innych rzeczy oczekiwali w pracy całodobowej w domu u osoby potrzebującej stałej opieki opowiada Łucja Fice, autorka powieści Przeznaczenie. W Polsce była chemikiem w Stilonie. Pracę w największym gorzowskim zakładzie straciła jeszcze pod koniec lat 70, bo jej dział zrestrukturyzowano. Potem prowadziła sklepik z odzieżą, ale nie szło. Emigracja była dla niej jedyną szansą, zarazem aktem desperacji. Nie było czasu na przemyślenia brakowało na wszystko: na rachunki, na leki, na studia córki. Zostawiłam w Polsce dom i dziecko, ale mogłam sobie na to pozwolić, bo mam zaradnego męża zauważa nasza rozmówczyni. NR 8/2012 Bo nikt tego jeszcze nie ruszył Do pracy za granicą z Gorzowa wyjechało tysiące ludzi, ale dotąd nikt nie zdecydował się opisać życia na emigracji. Skąd pomysł na książkę? pytamy Łucję Fice. Jestem w gorzowskim stowarzyszeniu literackim RSTK. Od dawna piszę i lubię pisać wyjaśnia. Dotąd jednak zajmowała się tylko poezją miała na swoim kącie dwa tomiki wierszy i kilka nagród literackich w ogólnopolskich konkursach. Nie próbowała prozy, bo nie wierzyła, że poradzi sobie z większą formą literacką. Dopiero po roku walijskich doświadczeń i zetknięciu się z losami emigrantów pomyślała, że trzeba opisać strach, tęsknotę i płacz do poduszki, czyli to, o czym w kraju nikt nie ma pojęcia. Co znajdziemy w Przenaczeniu Łucji Fice? Wątki na temat pracy opiekunek i pielęgniarek. Autorka opisuje warunki mieszkaniowe. Porusza też drażliwą kwestię dyskryminacji. Mówi się, że w Walii takie zjawisko nie występuje. Nieprawda! Nie ma jej tylko w teorii. W praktyce istnieje i działa zabójczo miałam z nią do czynienia, także moje koleżanki Polki i Rumunki zapewnia. Polakom wytykano słabą znajomość języka angielskiego, wyzywano od nędzarzy. Jej przyjaciel określił to wprost napisała to w książce: w Wielkiej Brytanii mieszka bydło, które dostało pieniądze. Autorka zwraca uwagę, że szczególnie Walijczycy pracujący w domach pomocy i w marketach to ludzie o niskim poziomie kultury i wykształcenia nie interesuje ich nic oprócz tego, ile zarobią. Byłam świadkiem, gdy Polka biła się z Walijczykiem, który ją upokorzył rzucili się do siebie jak dwa wściekłe psy opowiada Łucja Fice. Pięć lat pisania To obszerna książka ma 350 stron. Najpierw powstały krótkie fragmenty na kartkach autorka pisała je w Walii. Już po roku za granicą wiedziała, że przygotuje dużą powieść, jednak na dobre za pisanie wzięła się po powrocie do Polski. Jej bohaterzy to głównie Polacy. Łucja Fice tłumaczy, że jej opowieść to nie tylko fakty czy opisy sytuacji, także refleksje filozoficzne i religijne. Gabrysia, główna bohaterka szuka Boga. Po raz pierwszy w życiu ociera się o starość i śmierć. I odnajduje go właśnie wśród zniedołężniałych, schorowanych ludzi opowiada nasza rozmówczyni. Pracę nad książką rozpoczęła w 2005 roku. Ukończyła powieść na początku Maszynopis najpierw trafił w ręce pani Krystyny Kamińskiej. Przeżywałam to, bo nie miałam pojęcia, czy moje słowa są ważne i czy ktoś zechce je przeczytać przyznaje Ł. Fice. Pierwsza ocena okazała się wyśmienita. Autorka była szczęśliwa. Zaraz zaczęła zabiegać o sponsoring w firmie Promedika24 to największa agencja pracy w Polsce zatrudniająca pielęgniarki, opiekunki i lekarzy w całej Europie. Zaproponowała im reklamę w książce w zamian za sfinansowanie jej wydania. Zgodzili się. Jesienią tego samego roku powieść wysłała do wydawnictwa. Wybrała Warszawską Agencję Wydawniczą (WFW Warszawa) zaproponowali najlepsze warunki. Książka ukazała się pięć miesięcy temu. Można ją kupić w księgarni Daniel. Jest też w bazie Empiku. Emigracja? Tylko dla mocnych Pani Łucja swoją opowieścią nie chce zniechęcać ludzi do wyjazdu z Polski. Chodzi jej o to, aby ludzie mogli pracować w swoim kraju. Uważa, że Polacy, gdy tylko chcą, powinni spać w swoich łóżkach, być przy swoich dzieciach, żonach, mężach, bo emigracja rozbija rodziny. Ludzie wyjeżdżają, aby zrealizować ambitny cel w Polsce. Pracują, dorabiają się, chcą wrócić, aby ich rodziny żyły w lepszych warunkach, tymczasem okazuje się, że tracą wszystko i nie mają do czego wracać mówi autorka Przeznaczenia. Książka wskazuje kilka typów emigrantów. Jedni to ludzie młodzi wyjeżdżający do pracy, aby zdobyć pieniądze na raty kredytu, na mieszkanie lub samochód. Drudzy to dojrzali, już posiadający rodziny mężowie lub żony, którzy za granicą zarabiają na chleb. Kolejni to osoby w różnym wieku trafiają do obcych krajów na krótkie saksy. Jeszcze inni wyjeżdżają z całą rodziną i zostają na zawsze, czują się świetnie za granicą. Zdaniem autorki, książka daje nadzieję, że jednak warto wyjechać, warto umieć sobie radzić, warto być silnym, aby w końcu spełnić swoje marzenia. Od marca tego roku jest na emeryturze nie wybiera się już na emigrację... To niezwykle bogate doświadczenia, ale już dosyć. Cieszę się, że były, ale jeszcze bardziej, że nie wrócą podsumowuje Ł. Fice. Adam Oziewicz

17 bezpłatny miesięcznik TYLKO GORZÓW

18 Zapraszam do Medi-Raju Dentysta Implanty są doskonałym rozwiązaniem w następujących warunkach: brak pojedynczego zęba lub więcej zębów, całkowite bezzębie, brak zawiązków zębów stałych, stabilizacja protez konwencjonalnych. Medi-Raj oferuje usługi z zakresu: stomatologii zachowawczej, endodoncji (leczenia kanałowego), skalingu ultradźwiękowego (usuwanie kamienia nazębnego), piaskowania (usuwania przebarwień zębów), wybielania zębów, szyn relaksacyjnych, lakowania i lakierowania zębów. Implanty najnowocześniejsza metoda odbudowy braków zębowych stomatologiczne Pacjentów Gorzowskiej Cliniki Medycznej Medi-Raj oddajemy pod opiekę najlepszych lekarzy stomatologów. Gwarantujemy leczenie z użyciem najnowocześniejszych technologii, specjalistycznych urządzeń medycznych i materiałów stomatologicznych najwyższej jakości. NR 8/2012 Gorzowska Clinika Medyczna Medi-Raj ul. Górczyńska Gorzów Wlkp Infolinia

19 Medi-Raj: Stać cię na najwyższą jakość. Teraz pieniądze to żaden problem! Specjalna oferta tylko dla klientów Medi-Raju. Gorzowska Clinika Medyczna podpisała umowę z Santander Consumer Finanse S.A. Dzięki temu w Medi-Raju uzyskasz niskooprocentowany kredyt na każdą usługę i sprzęt medyczny dostępny w placówce zlokalizowanej na gorzowskim Górczynie. Wszystko załatwisz na miejscu, szybko i bez zbędnych formalności. Zdrowie to najbardziej pożądany i najcenniejszy produkt na świecie. Chyba nikt z nas nie ma co do tego wątpliwości. Gorzowska Clinika Medyczna wychodzi naprzeciw oczekiwaniom swoich pacjentów. Teraz pieniądze to żaden problem. Na każdą oferowaną przez placówkę usługę lub sprzęt medyczny uzyskasz kredyt na niezwykle korzystnych warunkach. Sam wybierzesz liczbę i wysokość rat. Kredyt, który otrzymasz, jest dużo niżej oprocentowany niż ogólnodostępna w bankach pożyczka gotówkowa. Wszystko załatwisz na miejscu i bez zbędnych formalności. Jak to działa? Klient przychodzi do Medi-Raju i chce kupić, na przykład, usługę stomatologiczną, która kosztuje, przykładowo, 3 tys. zł. Nie posiada tyle środków. Ma tylko tysiąc złotych. Pozostałą kwotę 2 tys. zł może skredytować w naszym banku. Wszystko jest proste, łatwe i dostępne mówi Cezary Gurniewicz, doradca finansowy w Santander Consumer Finanse SA. Okres kredytowania wynosi od 1 do 48 miesięcy (4 lata). Klient wybiera sam najdogodniejszy dla siebie okres spłaty i wysokość raty. Oprocentowa- nie jest bardzo niskie, ponieważ jest to oferta przygotowana specjalnie dla klientów Medi-Raju. Potrzebny jest dowód osobisty i zaświadczenie o wysokości dochodu. Kredyt może zostać udzielony również na podstawie prowadzonej przez klienta działalności gospodarczej, rolniczej. Usługa jest dostępna również dla osób będących na emeryturze lub rencie. Wachlarz możliwości jest bardzo szeroki. Pacjenci uzyskają wszelkie potrzebne informacje w recepcji mówi Barbara Trawińska z Medi-Raju. Sporządzenie wniosku i decyzja kredytowa trwa zaledwie 15 minut. Jeżeli decyzja będzie pozytywna, pacjent podpisuje umowę kredytową i będzie mógł skorzystać natychmiast z usługi medycznej, a książeczka spłat zostanie dostarczona za pośrednictwem poczty na jego adres domowy wyjaśnia C. Gurniewicz z Santander Consumer Finanse S.A. tylko zdrowie Kredyt w wysokości od 100 zł do 50 tys. zł uzyskasz na wszystkie usługi i sprzęt medyczny oferowany przez Medi-Raj. Każdy klient jest weryfikowany indywidualnie - podkreśla C. Gurniewicz. Kredytowanie usług medycznych dostępnych w Medi-Raju to pierwsza tego typu oferta w naszym mieście na tak dużą skalę. Klient otrzymuje kredyt, który jest dużo niżej oprocentowany niż ogólnodostępna pożyczka konsumencka w banku, a do tego wszystko załatwia szybko, na miejscu i bez zbędnych formalności. Usługa jest już dostępna w Medi-Raju. Więcej informacji Gorzowska Clinika Medyczna Medi- -Raj, rejestracja nr tel Marcin Cichoń R E K L A M A bezpłatny miesięcznik TYLKO GORZÓW

20 Optometrysta pomoże! Przejrzyj na oczy! Ponad 80 proc. informacji o otaczającym nas świecie uzyskujemy dzięki zmysłowi wzroku. Dlatego proces widzenia powinien być pozbawiony wszelkich wad i zakłóceń. Na każdym etapie rozwoju człowieka mogą występować różne, specyficzne dla wieku zaburzenia wzroku utrudniające normalne funkcjonowanie. Większość z nich może być usunięta lub skorygowana. Wystarczy wizyta u doświadczonego optometrysty z Medi- Raju. tylko zdrowie Trudności dziecka w nauce, zmęczenie w czasie jazdy samochodem, kłopoty podczas pracy przy komputerze, brak ostrości widzianego obrazu podczas czytania to typowe problemy, których przyczyną jest często zaburzenie procesu widzenia. Nierzadko nie zdajemy sobie z tego sprawy, niepotrzebnie się męcząc, podczas gdy istnieje proste rozwiązanie: korekcja wzroku. Precyzyjna diagnoza! Podstawą właściwej korekcji jest dokładna diagnoza i pomiar wady wzroku. Najczęściej występujące wady to: nadwzroczność, krótkowzroczność i astygmatyzm. Są to wady spowodowane nieprawidłową budową oka. Jednak nie tylko wady budowy powodują problemy z prawidłowym widzeniem. Często mamy do czynienia z zaburzeniami funkcjonowania aparatu wzrokowego, przykładem są zezy, suche oko czy prezbiopia (pogorszenie ostrości widzenia występujące po 40. roku życia). Dobór odpowiedniej korekcji opiera się na prawidłowym rozpoznaniu istniejących wad i dysfunkcji. Szczególnie ważna jest precyzja. Okulary nie mogą być ani za słabe ani za mocne, muszą być idealnie dobrane. Możemy porównać je do butów za małe albo za duże nie będą wygodne mówi dr Barbara Gumber, optometrysta z Gorzowskiej Cliniki Medycznej Medi Raj. Optometria jest dziedziną wiedzy zajmującą się badaniem procesu widzenia, szczególnie jego korekcją, ochroną i usprawnieniem. Jest dyscypliną, która łączy w sobie wiedzę z zakresu NR 8/2012 optyki (działu fizyki) i okulistyki (medycyny). Optometrysta jest w Polsce nowym zawodem medycznym, zarejestrowanym w 2004 roku. Zajmuje się wykonywaniem pomiarów parametrów układu wzrokowego przy pomocy specjalistycznych urządzeń (topograf, refraktometr, oftalmoskop, foropter). Wykrywa i diagnozuje wady układu wzrokowego i w przypadku jakichkolwiek odstępstw od normy zajmuje się korygowaniem wad poprzez dobór odpowiednich okularów, soczewek kontaktowych lub innych pomocy wzrokowych. Co na oczy? Dr Barbara Gumber zajmuje się także projektowaniem i wykonywaniem wszelkiego typu okularów i pomocy wzrokowych w zależności od wad układu wzrokowego pacjenta. Obecnie istnieje wiele różnorodnych możliwości korygowania wad wzroku: Mamy do dyspozycji różnego rodzaju soczewki okularowe i kontaktowe relacjonuje. Optometrysta nie tylko ustala odpowiednie parametry korekcji, lecz również dobiera odpowiedni rodzaj korekcji doradza przy wyborze soczewek i okularów. Taki precyzyjny dobór korekcji pozwala w znacznie większym stopniu poprawić jakość widzenia wyjaśnia doświadczona specjalistka z Gorzowskiej Cliniki Medycznej Medi-Raj. Dr B. Gumber doradza również w zakresie ochrony wzroku. Najczęściej występujący problem to konieczność ochrony wzroku osób pracujących przy sztucznym oświetleniu, a szczególnie przy monitorach komputerów. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, pracodawcy mają obowiązek refundacji okularów dla osób pracujących przy komputerze ponad 4 godziny dziennie. Dla celów ochronnych stosuje się okulary z powłokami antyrefleksyjnymi, warto wiedzieć, że jest wiele rodzajów tych powłok, a optometrysta wyjaśni różnice i pomoże dokonać wyboru. Kolejny problem to szczególnie niebezpieczne dla oczu promieniowanie słoneczne UVA i UVB. Wiadomo, że jest ono przyczyną uszkodzeń wzroku oraz niektórych chorób oczu (np. zaćmy). Jest wiele różnych rodzajów soczewek chroniących przed promieniowaniem UVA i UVB, w zależności od wieku, wykonywanego zawodu, istniejących wad wzroku i chorób oczu, pomagamy dobrać najbardziej odpowiedni rodzaj ochrony zapewnia dr B. Gumber z Medi-Raju. W czasie badania optometrysta może wykryć symptomy niektórych chorób oczu (zaćma, jaskra, stany zapalne, alergie), kieruje wówczas pacjenta do lekarza okulisty, który zajmuje się ich leczeniem. konsultacja dr Barbara Gumber Marcin Cichoń