Konferencja O. Jerzego Marć OFMCap. wygłoszona w dniu 4 marca 2017 r. na spotkaniu Rady Regionu z Przełożonymi Wspólnot Miejscowych Matkami dla Niego są, gdy noszą Go w sercu i w ciele przez miłość Boską oraz czyste sumienie. / I red. 10/; / II red. 53/ Będąc duchowymi synami Świętego Ojca Franciszka z Asyżu, wczytując się w jego pisma, a w tym roku rozważając powyższe Jego słowa jesteśmy powołani, aby poprzez umiłowanie Boga również stać się duszą niosącą światu Jezusa. Najpierw jednak trzeba, aby Jezus był w nas. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. (J 3, 16-17) Bóg dał Jezusa nie jedynie po to, aby ten żył wśród ludzi, wziął na siebie grzechy świata i umarł za nie na krzyżu. Bóg oddał Go upadłej ludzkości! Bóg oddał swego Syna każdemu z nas dla naszej codzienności. Ten, który był jedno z Ojcem, złączył się z ludźmi węzłem, który nigdy nie będzie rozerwany. Z tej to przyczyny nie wstydzi się nazywać ich braćmi" (Hebr. 2,11). Stał się ofiarą za nas, Orędownikiem, Bratem, tym, który niesie nasze człowieczeństwo przed tron Ojca i przez wieczność pozostanie jedno z tym, którego odkupił - z człowiekiem. Uczynił to wszystko po to, aby człowiek mógł być podniesiony z poniżenia grzechu, by mógł odzwierciedlać Bożą miłość i dzielić radość świętości... Przyjęciem ludzkiej natury Chrystus wywyższa całą ludzkość. Grzeszni ludzie mogą rzeczywiście stać się godnymi miana dzieci Bożych... Ta miłość nie ma sobie równej. Możemy bowiem stać się dziećmi niebieskiego Ojca. Co za drogocenna obietnica! Miłość Boga do nas jest tak wielka, iż ta Miłość ustanowiła Wspólnotę Kościoła, w której Bóg pozwolił na to, by przez Dar Eucharystii Jego Syn karmił nas sobą, więcej mieszkał w ludzkim sercu; sercu małym, sercu słabym, sercu grzesznym. Chleb jest niezbędny człowiekowi, aby żywić ciało, jednak Bóg Jezus swym wcieleniem przynosi nam znacznie cenniejszy chleb. Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. (J 6, 35; 51). Tak mówi o sobie Ten, który z woli Ojca przyszedł, aby nas zbawić. Bo Jezus pragnie być naszym chlebem na co dzień - powszednim chlebem dla duszy. Jezus nie mówi, że mamy jeść chleb w Niego przemieniony, lecz po prostu On jest tym chlebem, Jego mamy spożywać, jeść jak chleb. Jeszcze bardziej wyraziście Jezus wypowiada tę prawdę w słowach: Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym" (J 6, 54). Ciało i krew to w języku biblijnym określenie tego wszystkiego, co należy do natury człowieka, co ją stanowi: dusza, myśli, słowa, uczucia, czyny. Te Jezusowe myśli, słowa, uczucia, czyny mają być naszym pokarmem na co dzień. Mamy czytać, rozważać; pokarmem tym zajmować całe 1
swoje wnętrze, jakby trawić go... Tak jak o Maryi mówi święty Łukasz, że zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu (Łk 2,19). Wówczas nie tylko nasza dusza, ale cała ludzka natura staje się napełniona Bożą obecnością stosownie do słów Pisma: Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie? Za [wielką] bowiem cenę zostaliście nabyci. Chwalcie więc Boga w waszym ciele! (1 Kor 6, 19-20). Aby ta chwała Boża, to noszenie Boga w sercu i w ciele było trwałe i emanowało Bożą miłością na innych, a więc było rodzeniem Boga w spotykanych przez nas ludziach, potrzeba troski o życie wolne od grzechów; o życie w łasce uświęcającej; o życie święte. Do takiego stanu prowadzi dobrze uformowane sumienie moralne. Katechizm Kościoła Katolickiego poucza, że każdy człowiek został obdarzony przez Boga sumieniem. Jest ono najskrytszym ośrodkiem i sanktuarium człowieka, w nim pozostaje on sam z Bogiem, którego głos rozbrzmiewa w jego wnętrzu (KKK 1776). Sumienie moralne obecne we wnętrzu osoby nakazuje jej w odpowiedniej chwili pełnić dobro, a unikać zła. Osądza ono również konkretne wybory, aprobując te, które są dobre, i potępiając te, które są złe (KKK 1777). "Sumienie dobrze uformowane jest prawe i prawdziwe. Formułuje ono swoje sądy, kierując się rozumem, zgodnie z prawdziwym dobrem chcianym przez mądrość Stwórcy" (KKK 1783). Jakie są zatem cechy dobrze uformowanego sumienia, które sprawiają, że jesteśmy odpowiedzialni i wrażliwi w moralnym osądzaniu naszych czynów? Otóż, po pierwsze, człowiek prawego sumienia jest człowiekiem pokornym i otwartym na głos Boży. Nie dokonuje oceny własnych czynów według własnych, subiektywnych kryteriów, lecz wsłuchuje się w głos Boży i w Boże przykazania oraz konfrontuje własne życie z postępowaniem Jezusa Chrystusa. Sumienie prawe to także sumienie wrażliwe. Oznacza to, że w obliczu błędnego postępowania i grzechu człowiek kierujący się wrażliwym sumieniem potrafi przed Bogiem i samym sobą szczerze uznać swój błąd. Potrafi też szczerze żałować i podjąć wysiłek nawrócenia czyli zmiany postępowania. Sumienie prawe jest ponadto sumieniem roztropnym. Człowiek kierujący się takim sumieniem potrafi prawidłowo i dojrzale uwzględniać wszelkie uwarunkowania zewnętrzne a także niezawinione ograniczenia własnej wolności i świadomości, związane z określonym czynem czy zachowaniem. Taki człowiek nie jest więc ani okrutny ani naiwny w ocenie moralnej własnych czynów. Również w ocenie swoich zachowań z przeszłości potrafi uwzględnić ówczesny stopień wrażliwości i dojrzałości swojego sumienia. Nie ocenia zatem przeszłych czynów według obecnego stopnia świadomości moralnej, jeśli z jakichś względów nie dysponował wcześniej tak pogłębioną świadomością moralną jak obecnie. 2
Dojrzałość sumienia to także sposób reagowania sumienia w obliczu określonego osądu moralnego. Prawidłowo funkcjonujące sumienie w obliczu grzesznych zachowań potrafi mobilizować do nawrócenia i czynienia dobra, podczas gdy sumienie zaburzone, fałszywe straszy, paraliżuje i demobilizuje. Oto niektóre zasady, które stosują się do wszystkich przypadków osądu i reagowania sumienia: (KKK 1789) - nigdy nie jest dopuszczalne czynienie zła, by wynikło z niego dobro; /Dobra intencja (np. pomoc bliźniemu) nie czyni ani dobrym, ani słusznym zachowania, które samo w sobie jest nieuporządkowane (jak kłamstwo czy oszczerstwo). Cel nie uświęca środków. (KKK 1753)/ - złota zasada : Wszystko... co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie! (Mt 7,12); - nie czynić niczego, co twego brata razi, gorszy albo osłabia (Rz 14,21). Sumienie, by spełniało swoje zadanie, powinno być właściwie uformowane. Tylko wtedy jego sądy będą obiektywne, a droga przez nie wskazywana będzie kierować nas ku Bogu. Dlatego wychowanie sumienia jest nieodzowne w życiu każdego człowieka (KKK 1783). Jest to zadanie na całe życie, począwszy od najmłodszych lat. Pierwszym formatorem naszego sumienia są rodzice, którzy we właściwy sposób wychowując dziecko, kształtują cnoty, chronią lub uwalniają od strachu, egoizmu i pychy, fałszywego poczucia winy i dążeń do upodobania w sobie (por. KKK 1784). Właściwe formowanie sumienia jest źródłem wewnętrznego pokoju i wolności, której nie mogą odebrać czynniki zewnętrzne. Katechizm Kościoła Katolickiego wskazuje na pięć czynników formujących nasze sumienie: - słowo Boże przyjęte z wiarą; - modlitwa; - zapatrzenie się w krzyż Chrystusa; - otwartość na Ducha Świętego i Jego dary; - świadectwo i rady drugiego człowieka; - nauczanie Kościoła. Słowo Boże otwiera nasze serca na prawdę objawioną, uniwersalną i niezależną od okoliczności i trendów mody. Dlatego przyjęte z wiarą jako słowo Stwórcy i miłującego Ojca daje wskazówki naszemu rozumowi i prowadzi nas do prawdy. Modlitwa to czas konfrontacji i spotkania z Bogiem. Ale także czas, w którym sięgamy w głąb naszego serca, podejmujemy decyzje i uczymy się praktycznego zastosowania Bożego słowa. Krzyż Chrystusa, o ile przyłożymy go do naszego życia, pomoże nam popatrzeć na siebie, na swoje decyzje, pragnienia, wybory i przeszłość ze świadomością, że to przecież w krzyżu dokonuje się ostateczna weryfikacja tego, czy jesteśmy uczniami Chrystusa, czy nie. Ktoś, kto odrzuca krzyż, nie może iść za Jezusem.,,Kto chce iść za mną, niech weźmie swój krzyż i niech mnie naśladuje (Łk 9,23). 3
Duch Święty jest tym, który nas poucza i przypomina nam to, co Bóg zapisał w naszych sercach. Jego dary pomagają w kształtowaniu sumienia i wspierają naszą wolę w dokonywaniu właściwych wyborów. Drugi człowiek, zwłaszcza ten, który ma właściwie ukształtowane sumienie, staje się dla nas przykładem dokonywania odpowiednich wyborów i właściwego oceniania dobra i zła. Rady drugiego człowieka, choć nie zawsze muszą być trafne i nie zawsze musimy według nich postępować, dają nam możliwość spojrzenia na problem z innej perspektywy. Dlatego warto słuchać innych, nawet wtedy, gdy nie do końca się z nimi zgadzamy. Ta postawa, choć sprzeczna z dzisiejszymi trendami, jest wyrazem prawdziwej, zdrowej pokory. Słuchać rad i poglądów innych nie po to, by je krytykować i odrzucać, ale po to, by obiektywnie rozważyć ich zasadność. Jest to znakiem dojrzałości człowieka. Taka postawa pomaga właściwie formować sumienie. Nauczanie Kościoła, (nie chodzi tu o pojedynczego księdza, ale o oficjalną naukę Kościoła, zawartą np. w Katechizmie Kościoła Katolickiego, w Prawie Kanonicznym, nauczaniu papieża i biskupów, w niedzielnych kazaniach) stanowi wykładnię prawa Bożego, pomaga we właściwej interpretacji Pisma Świętego i pomaga w rozeznawaniu działania Ducha Świętego i w odkrywaniu Jego darów. Nie można zatem w sposób odpowiedzialny kształtować swojego sumienia, nie uwzględniając nauczania Kościoła. Szczególnie ważnym i skutecznym miejscem kształtowania sumienia jest sakrament pokuty (regularna spowiedź, stały spowiednik, kierownik duchowy). Wyjątkowe miejsce w kształtowaniu moralnego sumienia ma osobisty, codzienny rachunek sumienia, gdy człowiek staje w obliczu kochającego i zbawiającego Boga w całej prawdzie o sobie oraz o własnym postępowaniu. (Najlepiej to zrobić przy wieczornej modlitwie stając przed Bogiem i w perspektywie zła i dobra rozliczyć się z przeżytego dnia). Wychowanie i ustrzeżenie przez całe życie prawego sumienia wiąże się ze stawianiem sobie wymagań, by postępować w sposób szlachetny i zgodny z głosem sumienia. W przeciwnym wypadku człowiek będzie miał tendencję, by zagłuszać lub wypaczać własne sumienie. Jest ważne, by każdy wszedł w siebie, ażeby usłyszeć głos swojego sumienia i za nim pójść. To poszukiwanie głębi wewnętrznej jest tym bardziej konieczne, że życie często sprawia, iż uchylamy się od wszelkiej refleksji, zastanowienia się lub wejścia w siebie (KKK 1779). Warto podejmować trud szlachetnego formowania sumienia, gdyż "wychowanie prawego sumienia zapewnia wolność i prowadzi do pokoju serca" (KKK 1784). Sumienie pozwala wziąć odpowiedzialność za dokonane czyny. Jeżeli człowiek popełnia zło, słuszny sąd sumienia może być w nim świadkiem uniwersalnej prawdy o dobru, a zarazem o złu jego pojedynczego wyboru. Wyrok sądu sumienia stanowi rękojmię nadziei i miłosierdzia. Poświadczając bowiem zły czyn, przypomina o przebaczeniu, o które trzeba prosić, zaś potwierdzając dobro, które należy ciągle praktykować, mobilizuje do cnoty, którą bezustannie należy rozwijać za pomocą łaski Bożej: Uspokoimy przed Nim nasze serce. A jeśli nasze serce oskarża nas, to Bóg jest większy od naszego serca i zna wszystko (1 J 3, 19-20)" (KKK 1781). Zadaniem każdego człowieka jest postępowanie zgodne z dobrze uformowanym własnym sumieniem. "Człowiek powinien być zawsze posłuszny pewnemu sądowi swojego sumienia. Gdyby dobrowolnie działał przeciw takiemu sumieniu, potępiałby sam siebie" (KKK 1790). 4
Kto błądzi i wypacza sumienie, czyli uznaje swój błąd za słuszne postępowanie, ten przekreśla szansę na nawrócenie i nadzieję na lepszą przyszłość. Kto natomiast błądzi, ale zachowuje prawe sumienie, czyli uczciwie odróżnia dobro od zła moralnego oraz wymaga od siebie nieustannego nawrócenia, ten zachowuje szansę na przezwyciężenie zła i na osiągnięcie świętości. Warto jeszcze zaznaczyć, że kompromisy z własnym sumieniem są bardzo niebezpieczne nawet w drobnych sprawach, gdyż rozpoczynają zwykle proces stopniowej demoralizacji i utraty wrażliwości moralnej. Chrystus przestrzega nas przed taką sytuacją w sposób bardzo stanowczy: Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie (Łk 16,10). Tak uformowane moralnie sumienie pozwala nam stawać w prawdzie i pozwala na obecność Boga w nas, obecność, która jest miłością pozwalającą na uobecnianie, czyli rodzenie Boga w sercach spotkanych, na ścieżkach naszego życia, ludziach. Na początku, Bóg stworzył człowieka, jako istotę doskonałą, której udziałem była Boża miłość. Niestety grzech spowodował, że miłość ta zaniknęła, a jej miejsce zajęła przesadna miłość do samego siebie. Z tego powodu, wszyscy przychodzimy na ten świat ze znamieniem grzechu i nikt z nas nie jest w stanie o własnych siłach posiąść miłości. Miłość może stać się naszym udziałem tylko wtedy, gdy zaprosimy do naszych serc Jezusa Chrystusa. On sam niedługo przed swoją śmiercią modlił się o to, aby wraz ze swoją miłością mógł w nas zamieszkać: I objawiłem im imię Twoje, i objawię, aby miłość, którą Mnie umiłowałeś, w nich była, i Ja w nich". (J 17,26) Aby jednak wypływające z tej modlitwy błogosławieństwo stało się naszym udziałem, musimy odpowiedzieć na wezwanie Jezusa, które kieruje On do nas w Apokalipsie poprzez swojego umiłowanego ucznia - Jana: Oto stoję u drzwi i kołaczę; jeśli ktoś usłyszy głos mój i otworzy drzwi, wstąpię do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną". (Ap 3,20) Każdego dnia powinniśmy prosić naszego Zbawiciela, aby mieszkał w naszych sercach i ponownie objawił światu swoją miłość, tym razem poprzez Jego obecność w nas. Jeśli codziennie poświęcimy czas na to, aby patrzeć na Objawioną w życiu Syna Bożego miłość, czytając, rozmyślając i rozmawiając o Nim, wtedy w naszym życiu spełni się wspaniała obietnica: My wszyscy z odsłoniętą twarzą wpatrujemy się w jasność Pańską jakby w zwierciadle; za sprawą Ducha Pańskiego, coraz bardziej jaśniejąc, upodabniamy się do Jego obrazu. (2 Kor 3,18). Oby dokonało się w naszym życiu. O. Jerzy Marć OFMCap. 5