REKOLEKCJE DLA NARZECZONYCH Wygłoszone przez bpa Karola Wojtyłę W kościele św. Anny w Krakowie 19-21 grudnia 1960 roku 1 ŚLUBOWAĆ PRAWDĘ PRZED BOGIEM Jest bardzo stary zwyczaj w Kościele, że wszyscy przystępujący do sakramentów świętych przechodzą naprzód odpowiednie przygotowanie. Jest to zwyczaj bardzo stary, sięgający samych początków chrześcijaństwa. Tak było w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, jeśli chodziło o te osoby, które przygotowywały się do chrztu, o tak zwanych katechumenów. Przechodzili oni przedtem przez dość długi okres przygotowania trwający rok, dwa lata lub nawet więcej. Tak jest dzisiaj, jeżeli chodzi na przykład o Sakrament Ołtarza. Wiemy, że dzieci przygotowują się do pierwszej spowiedzi i do Pierwszej Komunii świętej przez czas tak długi, jaki jest potrzebny do tego, ażeby zrozumiały tę tajemnicę wiary. Tak samo jest też, gdy chodzi o sakrament bierzmowania. Ci, którzy mają przystąpić do tego sakramentu, naprzód się przygotowują. Nie może być też inaczej, gdy chodzi o sakrament małżeństwa. Ponieważ małżeństwo jest sakramentem, zatem ci, którzy mają go przyjąć, którzy mają do tego sakramentu przystąpić, muszą się przedtem do niego przygotować. A więc potrzebna jest katecheza. Słowo katecheza" jest greckiego pochodzenia i nawiązuje właśnie do słowa katechumen" i do tych odwiecznych zwyczajów przygotowywania wiernych do sakramentów świętych, do pewnego rodzaju wtajemniczania w te sakramenty. Chcę od razu podkreślić, że te trzy dni trwające przygotowania, katechezy, mają na celu przygotowanie do samego sakramentu małżeństwa. Nie mam na myśli przygotowania do małżeństwa jako do pewnego stanu w życiu ludzkim, jako do różnorodnych zadań związanych z tymże stanem. To są wszystko tematy bardzo szerokie i nie zamierzam się w nie zapuszczać. Chodzi mi tylko o przygotowanie do samego sakramentu małżeństwa. Oczywiście, że sakrament rzuca niejako światło na całe życie małżeńskie i jeżeli się przygotowujemy do sakramentu, to się pośrednio przygotowujemy także do całego życia małżeńskiego, do małżeństwa po prostu. Prócz tego sakrament małżeństwa jest wstępem do życia małżeńskiego, jest progiem tego życia. Jeżeli ten próg dobrze przekroczymy, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że i dalsza droga życia małżeńskiego będzie się dobrze układać. Wreszcie te katechezy są podyktowane jakąś głęboką troską, potrzebą czasu. Bo w czasach dzisiejszych małżeństwo chrześcijańskie, sakramentalne, zdaje się być wystawiane na szczególne próby. Musimy więc czynić wszystko, ażeby wśród tych prób ostało się. To tyle, jeżeli chodzi o wstęp, wyjaśnienie, co ma być tematem naszych trzydniowych rozważań. A teraz przejdźmy już do tematu. Religijny charakter przysięgi małżeńskiej Przygotować do sakramentu małżeństwa to znaczy przygotować do czego? Powiedziałbym tak: to znaczy przygotować do przysięgi. Każde małżeństwo, gdziekolwiek zawierane, jest zawsze pewną
umową, z łaciny: kontraktem. I takim kontraktem, taką umową jest też małżeństwo sakramentalne, kościelne. Umowę tę zawierają dwie osoby: mężczyzna i kobieta. Powinni ją zawierać po dojrzałym namyśle, wówczas gdy się już całkowicie zdecydowali na to, ażeby żyć wspólnie jako małżonkowie i żeby zakładać rodzinę. I otóż ta decyzja dwojga ludzi u wszystkich społeczeństw cywilizowanych, a nawet chyba także u pierwotnych, posiada znaczenie społeczne, służy bowiem istnieniu tego czy innego społeczeństwa. I dlatego też społeczeństwo czuwa nad zawieraniem samej umowy małżeństwa. Jednakże małżeństwo kościelne, sakramentalne, jest nie tylko umową, ale jest umową szczególnie uroczystą. Sama umowa jest czymś podobnym do małżeństwa świeckiego, cywilnego, niereligijnego. To natomiast, co stanowi specyfikę, odrębność małżeństwa kościelnego, sakramentalnego, to jest jego charakter religijny, a ten charakter religijny uwydatnia się przede wszystkim przez przysięgę. Wystarczy tutaj odwołać się do tych słów, którymi posługują się w kościele mężczyzna i kobieta, kiedy zawierają małżeństwo. Te słowa na pewno wszyscy umiecie na pamięć, niemniej ja je tutaj przytoczę. Każda z osób zawierających małżeństwo mówi takie słowa: Ja N. biorę sobie ciebie N. za małżonkę (małżonka) i ślubuję ci miłość, wiarę i uczciwość małżeńską oraz to, że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże wszechmogący, w Trójcy Jedyny, i wszyscy Święci" 1. Będziemy się przez te trzy dni zastanawiać właściwie tylko nad słowami tej przysięgi, formuły małżeńskiej. Będziemy ją analizować, bo w ten sposób najgłębiej utrafimy w to, czym jest sakrament małżeństwa. Ślub złożony przed Bogiem W słowach, któreście przed chwilą usłyszeli, wyraźnie brzmi: ślubuję ci". To ślubuję ci" jest zwrócone do drugiej osoby. Mężczyzna wypowiada to słowo pod adresem kobiety, ona pod jego adresem. Zwraca się do niego: ślubuję ci". I dlatego też często nazywa się małżeństwo, sakrament małżeństwa ślubem". Jednakże przysięga zawiera się w innych słowach tej przed chwilą przytoczonej formułki. Oto na końcu słyszymy takie słowa: Tak mi dopomóż, Panie Boże wszechmogący, w Trójcy Jedyny, i wszyscy Święci". Przy takich słowach aż się prosi, ażeby podnieść do góry dwa palce. Tak czyni się zawsze podczas przysięgi. Jednakże na-rzeczeni w tym momencie nie podnoszą do góry palców, mają bowiem prawe ręce połączone stułą kapłańską. To jest symbol jeszcze głębszy. A więc [słowa]: Tak mi dopomóż, Panie Boże wszechmogący", stanowią o charakterze całej formuły, nadają jej wartość przysięgi. To w tych słowach każda z osób zawierających małżeństwo wzywa Boga na świadka, a przysięgać, jak wiecie, znaczy właśnie wzywać Boga na świadka. [Świadka] czego? Albo swojej prawdomówności, albo też jakiegoś swojego postanowienia. W pierwszym wypadku chodzi o prawdę umysłu, w drugim wypadku chodzi o prawdziwość woli. Przy [zawieraniu małżeństwa] chodzi przede wszystkim o to drugie. A więc kiedy 1 Liturgia zawarcia sakramentu małżeństwa podlegała zmianom dotyczącym kolejności poszczególnych rytów oraz sukcesywnego wprowadzania języka polskiego. Na przykład w rytuale obowiązującym w 1960 roku, kiedy bp K. Wojtyła głosił rekolekcje, ryt nałożenia obrączek poprzedzał wypowiedzenie formuły zawarcia małżeństwa. W formule występowało słowo wiara", zaś słowo wierność" wprowadzono do przysięgi małżeńskiej w 1963 roku wraz z nowym rytuałem sakramentów i sakramentaliów. Wzbogacono wtedy liturgię małżeństwa w taki sposób, by przede wszystkim podkreślić czynny udział nowożeńców będących szafarzami sakramentu. Zob. List Episkopatu Polski w związku z zatwierdzeniem nowego wydania Rytuału (24 marca 1963 r.), [w:] Notificationes e Curia Metropolitana Cracoviensi" nr 7-8 (1963), s. 202-205, przyp. red.
mówi się u stóp ołtarza: Tak mi dopomóż, Panie Boże" - to wówczas wzywamy Boga na świadka nie tylko prawdy naszych słów: Ja teraz mówię prawdę". Od biedy można by powiedzieć: To teraz jest prawda, a później już prawdą nie będzie". Tylko wzywamy Boga na świadka prawdziwości naszej woli, naszej decyzji, a więc mówimy jak gdyby: Ja naprawdę chcę tego, co tutaj ślubuję. Ja naprawdę tego chcę". A zatem te ostatnie słowa: Tak mi dopomóż, Panie Boże wszechmogący, w Trójcy Jedyny, i wszyscy Święci", stanowią jak gdyby klamrę zamykającą słowa ślubowania małżeńskiego. W tym miejscu te słowa nabierają znaczenia przysięgi. Wzywamy Boga na świadka. Moi drodzy, trzeba się nad tym dobrze zastanowić, bo to jest wielka rzecz. Ta przysięga stanowi o wielkości waszej decyzji, o wielkości całej sprawy. Jeżeli się Boga wzywa na świadka, to wyżej już sięgnąć nie można. I nie można swojej decyzji, swojego zaangażowania wyżej oprzeć. Nie można jakoś pełniej zweryfikować. Niczego więcej już człowiek powiedzieć nie może w tym momencie ponad to, to jest maksimum. Nie można już tego pełniej zweryfikować. Znaczy to, że w tym momencie ona i on tak są przejęci wielkością swojej decyzji, tak są wewnętrznie dojrzali do tej swojej decyzji, że żaden ludzki autorytet im nie wystarcza. Potrzebują jako świadka swojej gotowości i dojrzałości samego Boga: Tak mi dopomóż, Panie Boże". To trzeba dobrze przemyśleć, bo te słowa raz w życiu powiedziane stanowią o wielkości małżeństwa, o wielkości zaangażowania życiowego i powszedniego. Szafarze małżeństwa i jego świadkowie Każde małżeństwo, gdziekolwiek zawierane, również świeckie małżeństwo, bywa zawierane wobec jakichś świadków, świadków urzędowych. W Kościele jest też podobnie. Małżeństwo sakramentalne jest zawierane wobec świadków urzędowych. Urzędowym świadkiem małżeństwa jest kapłan ze strony Kościoła. Prócz tego powołuje się jeszcze zwykle jakieś dwie osoby, które w imieniu wszystkich innych uczestników tego aktu podpisują dokument małżeństwa, a kapłan po odebraniu przysiąg małżeńskich od nupturientów zwraca się do wszystkich obecnych tymi słowami: Was, którzyście tu obecni, biorę na świadectwo, abyście świadczyli o małżeństwie niniejszym prawnie zawartym i przez Kościół potwierdzonym". A więc są ludzie jako świadkowie. W imieniu Kościoła tym świadkiem urzędowym jest kapłan. Powinien to być, o ile możności, proboszcz tej parafii, z której pochodzi panna młoda, ale może być przez zastępstwo lub delegację inny [ksiądz]. Prócz tego świadkami są ci ludzie świeccy, którzy biorą udział w akcie [zawarcia] małżeństwa. Może was dziwi, że kapłan jest tutaj świadkiem. Normalnie mówi się, że kapłan udziela sakramentów świętych: udziela chrztu, udziela Komunii świętej. Do małżeństwa to się nie odnosi. Ten, kto udziela sakramentu, bywa nazywany szafarzem. Kapłan nie jest szafarzem sakramentu małżeństwa. To sobie zapamiętajcie. To jest jeden jedyny sakrament, którego szafarzem nie tylko nie jest, ale nie może być kapłan katolicki 2. 2 Według tradycji łacińskiej sami małżonkowie jako szafarze łaski Chrystusa udzielają sobie nawzajem sakramentu małżeństwa, wypowiadając wobec Kościoła swoją zgodę. W tradycji Kościołów wschodnich kapłani lub biskupi, którzy przewodniczą ceremonii, są świadkami wzajemnej zgody wyrażonej przez małżonków, ale ich błogosławieństwo jest konieczne także dla ważności sakramentu", Katechizm Kościoła katolickiego nr 1623, przyp. red.
Szafarzami sakramentu małżeństwa, tymi, którzy tego sakramentu udzielają, są sami nupturienci, to znaczy te osoby, które małżeństwo zawierają. I to jest znowu szczegół, który trzeba dobrze przemyśleć. Pamiętajcie, że kiedy znajdziecie się u stopni ołtarza, to wy sobie udzielicie sakramentu małżeństwa. Gdyby się zdarzyła taka niezwykła sytuacja - a czasem takie sytuacje już bywały, chociażby podczas ostatniej wojny - że są chrześcijanie katolicy, którzy zamierzają zawrzeć małżeństwo sakramentalne, a nie ma kapłana, powtarzam: gdyby się zdarzyła taka sytuacja, wówczas także i bez niego mogą sakrament ten zawrzeć. Także i bez niego, ale powtarzam: tylko w tej wyjątkowej sytuacji. Są oni bowiem sami szafarzami sakramentu małżeństwa. A zatem widzimy, że w tym sakramencie występują szafarze: państwo młodzi - nupturienci, i świadkowie: urzędowy świadek - kapłan, prócz niego jeszcze inne osoby biorące udział w akcie małżeńskim. Niemniej przez to, że zawierający sakrament małżeństwa składają przysięgę, przez to cały ten akt sięga jeszcze wyżej, podnosi się do niepomiernie większego majestatu, do nieporównanego Świadka: do Boga. Jego wzywają na świadka, mówiąc: Tak mi dopomóż, Panie Boże wszechmogący, w Trójcy Jedyny, i wszyscy Święci" - tak mi dopomóż. I dlatego też przed sakramentem małżeństwa wypadałoby powtórzyć to, co mówi biskup diakonom przyjmującym wyższe święcenia; mówi im wtedy: Baczcie, co czynicie". Ja wam to dzisiaj powtarzam, moi drodzy: Baczcież, co czynicie! To wszystko nie leży tylko na poziomie człowieka, to nie jest tylko ludzka sprawa. Jeżeli sakrament, to jest to Boża sprawa. Bóg jest tutaj wezwany na świadka, a Boga na świadka na próżno wzywać nie można. Trzeba mieć pełne pokrycie na to, co się czyni, czego się chce, co się zamierza, jeżeli na świadka przyzywa się Boga. Wyprosić łaskę na całe życie Może być, że kiedy tak postawiłem całą sprawę, tom was trochę przeraził. Więc zaraz chcę zwrócić uwagę na inny jeszcze moment tejże samej przysięgi, a nawet tych samych słów. Popatrzcie, mówi się tak: Ja ciebie biorę sobie za małżonkę i ślubuję ci miłość, wiarę i uczciwość małżeńską oraz to, że cię nie opuszczę aż do śmierci". Jest w tym coś wielkiego, jest w tym jakaś bardzo daleka perspektywa. Tutaj dwoje młodych ludzi klęczy, młodych, którym się jeszcze życie uśmiecha, a tu słyszymy, że cię nie opuszczę aż do śmierci". Bardzo daleka perspektywa. Raz na zawsze, nieodwracalnie. Ale zaraz potem: Tak mi dopomóż, Panie Boże wszechmogący, w Trójcy Jedyny, i wszyscy Święci". Powiedziałem przed chwilą, że to dopomóż" jest wezwaniem Boga na świadka. Powiem więcej: wyzwaniem Boga na świadka. Wyzwaniem, ale dopomóż". Zaakcentujmy inaczej to samo słowo i co w nim znajdziemy? Prośbę: dopomóż!" Moi drodzy, kiedy się znajdziecie na stopniach ołtarza w dniu waszego ślubu, to niech w tych słowach przysięgi małżeńskiej zabrzmi i jedno, i drugie. Niech zabrzmi to wezwanie" - wezwanie Boga na świadka. Bądźcie na tyle dojrzali do małżeństwa, żeby to mogło zabrzmieć. Ale niech też zabrzmi i to drugie: dopomóż!". Jako wyraz prośby: Tak mi dopomóż, Panie Boże wszechmogący, w Trójcy Jedyny, i wszyscy Święci". Wyraz prośby. I ta prośba jest tutaj na miejscu. Bo przecież to długa perspektywa życia, życia wspólnego, które może w tym pierwszym momencie rysuje się wam jako
perspektywa samego szczęścia. Ta długa perspektywa życia jest na pewno także związana z cierpieniem i smutkiem, z zawodem, w każdym razie z różnymi trudnościami, przez które trzeba będzie przejść. I dlatego też to słowo: dopomóż", niech będzie wypowiedziane z akcentem głębokiej prośby. I ten akcent, moi drodzy, jest tutaj na miejscu. Dlaczego? Dlatego że małżeństwo jest sakramentem, a wiecie dobrze, że sakrament to jest widzialny, zewnętrzny znak łaski. A więc to słowo: dopomóż", ta prośba: dopomóż" - jest tutaj na miejscu. Pan Bóg, Chrystus ustanowił małżeństwo jako sakrament właśnie z tą myślą, ażeby dopomóc, ażeby dopomagać tym wszystkim, którzy je zawierają, przyjmują sakrament. Łaska uświęcająca czyni nas dziećmi Boga, jest więc stanem nadprzyrodzonym dusz. I to daje nam również sakrament małżeństwa. Tak jak każdy inny sakrament. Z tym że małżeństwo ten stan łaski w nas pogłębia, potęguje, jeżeli jesteśmy do niego dobrze przygotowani. Bo powinniśmy małżeństwo przyjmować w stanie łaski. Dlatego się przedtem spowiadamy, przystępujemy do Komunii świętej, ażeby być w stanie łaski. A samo małżeństwo, jako sakrament, ten stan łaski w nas pogłębia. Ale kiedy mówimy dopomóż", to mamy na myśli nie tyle ten moment, kiedy się przyjmuje sakrament małżeństwa. Mamy raczej na myśli tę przyszłość całą, te różne momenty, chwile, sytuacje, których sobie teraz nawet nie wyobrażamy, te sytuacje trudne, krytyczne, kiedy trzeba głośno wołać do Boga: dopomóż!" I przez to nastawiamy się już niejako na przyszłość, na łaskę uczynkową, którą ten sakrament nam gwarantuje. Oczywiście gwarantuje na przyszłość, ale pod tym warunkiem, że będziecie związani [wspólnym] życiem, dlatego powiedziałem na początku, że zamierzam mówić wprawdzie tylko o przygotowaniu do sakramentu małżeństwa, ale przygotowanie to jakoś rzutuje na całe życie małżeńskie. Tu jest właśnie moment tego rzutowania [na życie małżeńskie aż] do końca. Na tym katechezę przerywamy, jutro będzie jej dalszy ciąg, a teraz proszę uczestniczyć we Mszy świętej, związałem bowiem te nauki dla narzeczonych, którzy w okresie świąt Bożego Narodzenia przystępują do sakramentu małżeństwa, ze Mszą świętą, abyśmy nie tylko słuchali, ale także się modlili, i przez tę najwspanialszą modlitwę, jaką jest Msza święta, przygotowali się możliwie najlepiej do przyjęcia tego wielkiego sakramentu. Amen.