Obóz wędrowny - lipiec 2007 r. (Słowiński Park Narodowy) Autor: Admin 22.09.2007. Zmieniony 26.09.2007. ZSPiG Siedlec Po raz kolejny w tegoroczne wakacje wyjechaliśmy na obóz wędrowny. W tegoroczne wakacje mieliśmy okazję odwiedzić Słowiński Park Narodowy. W ciągu prawie dwóch tygodni zobaczyliśmy wspaniałą przyrodę Parku, morze, ruchome wydmy, zatłoczone nadmorskie plaże... 16. 07. 07 r. Łeba - pierwszy kontakt z morzem Łeba - przed hotelem Neptun Poniedziałek 7.45 zbiórka. Uśmiechy i... łzy. Z niektórymi uczestnikami obozu przyszły mamy, ciocie... Wreszcie przyjechał autobus i nasza niezastąpiona pani Zwirn. Uradowani perspektywą kilku dni bez rodziców zapakowaliśmy nasze bagaże do autobusu, krótkie pożegnanie i ruszyliśmy w drogę. Podróż była dłuuuga i męcząca, gorąco, bez klimatyzacji. Około godziny 17 dotarliśmy do Łeby. Nasze schronisko znajdowało się 50 m od morza. Dziewczyny zamieszkały w jednym pokoju, chłopcy w drugim, a opiekunowie, no cóż,mają osobne lokum. Po zapoznaniu z innymi mieszkańcami schroniska ruszyliśmy na spotkanie z morzem. Notowały: Agata C, Monika, Ewelina
17. 07. 07 r. Łeba - na plaży Łeba - pierwsza kąpiel Czy my na pewno umiemy pływać? Za póąne wyjście z wody - karne pompki pamiątkowe zdjęcie Wtorek. Pobudka... spać się chciało, po takiej nieprzespanej nocy. Po śniadaniu poszliśmy na plażę. Zabraliśmy stroje, ręczniki i inne potrzebne rzeczy. Pogoda dopisywała, więc mogliśmy się kąpać. Rozrywkę zapewnili nam ratownicy. Otóż w ciągu 13 sekund musieliśmy wyjść z wody na plażę. Komu się to nie udało, musiał wykonać np. 30 pompek lub przysiady. Wieczorem po kolacji wybraliśmy się na długi spacer. Zwiedziliśmy port jachtowy. miejscowe sklepy. Udaliśmy się na plażę, by zobaczyć zachód słońca. Wróciliśmy do schroniska i poszliśmy spać, niektórzy. Notowały: Agata C, Monika, Ewelina 18. 07. 07 r.
Na wydmie w Słowińskim Parku Narodowym Czujemy się jak na pustyni Wędrówka mierzeją do Smołdzina Odpoczynek Oddalamy się już od morza Środa. Wakacje, wakacje, odpoczynek, pobudka. Kto wymyślił pobudkę o 6.50! Musieliśmy się przenieść do innego schroniska, do Smołdzina. Dotrzeć tam mieliśmy pieszo. Na szczęście nasze bagaże podwiezie wynajęty samochód. Uregulowaliśmy należność za pobyt i ruszyliśmy w drogę. Kolejnym etapem naszej wędrówki były Rąbki, dokąd podwiozły nas busy. Stamtą poszliśmy do Słowińskiego Parku Narodowego, na terenie którego znajdują się ruchome wydmy. Droga przez piasek była męcząca, ale widoki wynagrodziły nam trudy podróży. Następnie wędrowaliśmy brzegiem morza. Mieliśmy okazję zobaczyć meduzy, które leżały na brzegu wyrzucone przez morskie fale. Trasa naszej wędrówki była długa. Nogi odmawiały nam posłuszeństwa. Przecież to obóz wędrowny, więc nie ma co narzekać. Wreszcie koniec naszej męki. Nadjechał autobus, który podwiózł nas do schroniska. Po spóąnionym posiłku udaliśmy się na zasłużony odpoczynek. Notowały: Agata C, Monika, Ewelina
19. 07. 07 r. Góra Rowokół - na wieży widokowej Czwartek. Wstaliśmy o godzinie 9.00, poszliśmy na śniadanie (choć nie wszyscy grzeszyli punktualnością). Około godziny 10.00 udaliśmy się na przystanek PKS, skąd mieliśmy pojechać do Kluk. Niestety okaząło się, że niedaleko był wypadek i autobus nie może dojechać do Smołdzina. Wykorzystaliśmy czas na zwiedzenie Muzeum Przyrodniczego. Przewodnik ciekawie opowiadał nam o faunie i florze Słowińskiego Parku Narodowego. PóĄniej poszliśmy do pizzerii na obiad. Zdecydowaliśmy się na spacer na Górę Rowokół. Liczy ona 115 m n.p.m., jest ważny punktem nawigacyjnym,a na jej szczycie znajduje się wieża z tarasem widokowym. Widok, jaki rozciągał się z góry, był niezapomniany. Zobaczyliśmy też trasę naszej poprzedniej wędrówki. Oglądaliśmy jeziora Gardno i Łebsko. Spacerkiem zeszliśmy na dół i poszliśmy na zakupy. Potem wróciliśmy do schroniska. Mieliśmy wreszcie czas na długi odpoczynek. Chłopacy grali w piłkę, a dziewczyny wiernie im kibicowały. Minął kolejny dzień, pełen nowych wrażeń. Notowała: Agata K, Paulina 20. 07. 07 r. Kluki - zwiedzaliśmy słowińską "lodówkę" We wnętrzu chaty słowińskiej
Gospodarze przed swoją chatą Nad rzeką Łupawą Piątek. Po poranej toalecie i śniadaniu o 9.00 zbiórka. Autobusem PKS udaliśmy się do Kluk. Tam znajduje się Muzeum Wsi Słowińskiej. Oprowadziła nas po skansenie pani przewodnik, która ciekawie i interesująco opowiadała o znajdujących się tam zabytkach. Na zakończenie wielu z nas kupiło pamiątki. Wróciliśmy do Smołdzina. Odpoczęliśmy w schronisku i poszliśmy na obiad. Dziś kuchnia serwowała zupę oraz ruskie pierogi. Po posiłku udaliśmy się nad rzekę, by zażyć trochę kąpieli słonecznej. Pozostała część dnia upłynęła nam pod tymi samymi hasłami: odpoczynek, kolacja, wieczorna toaleta i kolejna cicha noc. Notowała: Natalia 21. 07. 07 r. Sobota. Tego dnia wstaliśmy o 8.00. Po śniadaniu autobusem pojechaliśmy do miejscowości Rowy. Tam udaliśmy się na plażę. Niektórzy z nas się kąpali w morzu, inni opalali się. Po obiedzie wróciliśmy do schroniska. Mieliśmy zamiar pójść na mszę świętą, ale okazało się, że nie odbyła się. Wróciliśmy do schroniska, chłopcy jak zwykle grali w piłkę nożną. Inni zajęli się siatkówką, graliśmy też w "pyrę". Notowała: Marysia 22. 07. 07 r. Idziemy do latarni w Czołpinie Wędrówka wzdłuż plaży - przerwa
na grę w piłkę Niedziela. "Pamiętaj, abyś dzień święty święcił". Chcieliśmy być dobrymi chrześcijanami, więc po raz drugi poszliśmy do miejscowego kościoła. Na miejscu okazało się, że znowu nie będzie mszy, ponieważ... nie ma księdza! Pojechaliśmy więc do Czołpina zobaczyć latarnię morską. Kolejny spacer na plażę. Po obiedzie udaliśmy się do Łeby, gdzie poszliśmy do kina. Dla wielu z nas dzień bez zakupów to dzień stracony. Opiekunowie dobrze o tym wiedzą i czas na zakupy zawsze mieliśmy. Notowały: Karolina, Klaudia 23. 07. 07 r. Na Diabelskim Kamieniu Rowy - mocno wieje Poniedziałek. Pobudka 8.30, śniadanie. Dzień zaczęliśmy od wyjazdu na plażę w Rowach. Po drodze zatrzymaliśmy się w miejscowości Gardna nad jeziorem Łebsko. Tam zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie na wielkim głazie narzutowym (Diabelskim Kamieniu)leżącym obok jeziora. Legenda mówi, że przyniósł go tutaj diabeł.
Niestety w Rowach nie mogliśmy się kąpać, ponieważ była wywieszona czerwona flaga. Opalaliśmy się. Każdy z nas dostał pieniądze, które mieliśmy przeznaczyć na posiłek. Po zbiórce pojechaliśmy kolejny raz do Kluk, by zobaczyć wystawy i prace znajdujące się w skansenie. Obóz wędrowny i kolejna przeprowadzka, tym razem do schroniska w Objeżdzie. Wieczorem w naszych pokojach rozmawialiśmy, słuchaliśmy muzyki, bawiliśmy się. Czas szybko mijał, przed nami kolejna, szalona noc. Notowała: Marysia 24. 07. 07 r. Ustka - statek "Dragon" Pod pokładem statku Szymon Żak -chrzest przechodził jako jedyny gimnazjalista Chwila zadumy przed snem Wtorek. Kolejna grupa przygotowała dla nas pyszne śniadanie. Program dnia przewidywał wycieczkę do Ustki. Tam zobaczyliśmy wybrzeże klifowe. Potem udaliśmy się w rejs statkiem pirackim "Dragon". Dobrze, że wyprawa ta miała miejsce przed obiadem, ponieważ niektórzy z nas nie czuli się najlepiej. Szczury lądowe.
Statek nie zatonął, wróciliśmy na brzeg i udaliśmy się na zbiórkę obok latarnii morskiej.następnie zwiedzaliśmy Poddębie, gdzie poszliśmy na plażę. Wróciliśmy do schroniska. Ten dzień był szczególny. Obozowicze, którzy byli pierwszy raz, musieli przejść chrzest. Wszyscy zabraliśmy się ochoczo do pracy, przygotowaliśmy konkurencje, miało być ognisko. Jednakże nasze plany pokrzyżował deszcz. Ale i tak było wspaniale. Notowała: Natalia 25. 07. 07 r. Przygotowywanie ostatniego śniadania Pożegnanie z morzem - znowu wiało! Ostatnie lody - oby nie zakręciły w głowie! Środa. Ostatni dzień na obozie. Czas wracać do domu, niektórzy z nas bardzo się z tego powodu cieszą. Spakowaliśmy nasze bagaże i poszliśmy ostatni raz zobaczyć morze. Do widzenia. Kronikę prowadzili uczestnicy obozu. Foto: Z. Wąsik