W poszukiwaniu własnej marki Jakub Łoginow dobne spojrzenie na Europę Wschodnią. Nic bardziej błędnego. Słowacy są obok Serbów najbardziej rusofilskim narodem Europy Środkowej. W przeciwieństwie do Polaków, Ukraińców czy Litwinów, Słowacy nie mieli prozowani jako dobrzy słowiańscy bracia, których przeciwstawiano demonizowanym wówczas Węgrom. wania historii Polacy nie spoglądają aż tak daleko wstecz jak sąsiedzi zza Tatr. Słowacko-węgierskie antagonizmy są jeszcze silniejsze niż polsko-rosyjskie. szuka tożsamości, znajdując ją niestety najczęściej we wspominaniu zmagań przewodnictwem Rosji. na Słowacji jest odwrotnie. Największymi zwolennikami słowiańskiego sojuszu rządzący centrolewicowy SMER Roberta Ficy. Wspomniane partie przywiązują dużą
Jakub Łoginow, W poszukiwaniu własnej marki 97 Środowiska antywęgierskie, które uważają mniejszość węgierską za zagrożenie dla wobec inicjatyw, które mogą być oceniane jako próby osłabienia pozycji Moskwy (na przykład pomarańczowa rewolucja czy pomoc Zachodu dla białoruskiej opozycji). Ukraina źle się kojarzy pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych poprzedniego wieku: wszystko na wschód od Michałowic traktują jako szarą, jednolitą, posowiecką masę, która jest interesująca jedynie jako cel tanich zakupów. wyjazdy zakupowe. A przecież Zakarpacie było przed wojną częścią Czechosłowacji na Słowacji nie tylko nie ma nawet śladu myślenia kresowego, wręcz przeciwnie jako coś obcego kulturowo. Skoro więc dla mieszkańców Bratysławy wschodnia Słowacja to już niechciany dziki wschód, to co dopiero Ukraina? Negatywne łeczeństwie, wyłamują się jedynie intelektualiści Myśląc: Rosja, Słowak ma na uwadze bogatą Moskwę i wspaniałą rosyjską kulturę. Ukraina kojarzy mu się z gastarbeiterami, przemytnikami i ukraińskim gangiem. Co charakterystyczne, nawet ci zakupowi turyści ze wschodniej Słowacji nie wykazują zainteresowania lepszym poznaniem kraju, który tak często odwiedzają. Większość tych wycieczek ogranicza się do stacji benzynowej oraz użhorodzkiego bazaru nieliczni entuzjaści. ignorancją wobec bliskiej Ukrainy? Przede wszystkim Rosja jest idealizowana właśnie
98 Jakub Łoginow, W poszukiwaniu własnej marki dlatego, że jest daleka i nieosiągalna. Myśląc: Rosja, Słowak ma na uwadze bogatą Moskwę czy Petersburg i wspaniałą rosyjską kulturę. Hasło Ukraina kojarzy się natomiast z przyziemnym obrazkiem zapamiętanym zaraz po upadku komunizmu: z brudnymi gastarbeiterami, przemytnikami i ukraińskim gangiem, który na początku transformacji wymuszał haracze od słowackich przedsiębiorców. Wzór udanej transformacji Biorąc pod uwagę wyżej opisane nastawienie Słowaków, pytanie, czy Słowacja może być lepszym pośrednikiem w kontaktach między Ukrainą a Unią Europejską niż Polska, może zaskakiwać. Takie właśnie koncepcje były w obu krajach popularne w pierwszych latach po pomarańczowej rewolucji, w 2005 i 2006 roku. Słowackie MSZ, inne urzędy centralne oraz organizacje pozarządowe aktywnie dzieliły się doświadczeniami ze stroną ukraińską, przy czym ta współpraca miała pragmatyczny charakter i była pozbawiona patosu oraz zaszłości historycznych, które często towarzyszą kontaktom polsko-ukraińskim. Paradoks? Wcale nie: bo stosunek słowackiego społeczeństwa do Wschodu to jedno, a stosunek słowackich elit drugie. Rząd Roberta Ficy stara się prowadzić politykę równoważenia partnerstwa z Moskwą i dążenia do poprawnych, dobrosąsiedzkich relacji z Ukrainą. Lata 2005-2006 to złoty wiek współpracy słowacko-ukraińskiej. Szczególna w tym zasługa takich osób jak Borys Tarasiuk oraz słowackich ukrainofilów: Mikuláša Dzurindy (wówczas premier, w latach 2010-2012 minister spraw zagranicznych), Eduarda Kukana (minister spraw zagranicznych w rządzie Dzurindy) czy Ivana Mikloša (minister finansów). Jednak największą rolę odegrały wpływowe słowackie think tanki, takie jak Nadacia Pontis, Centrum Badań nad Polityką Zagraniczną czy Centrum Badań nad Bezpieczeństwem. Organizacje te, razem z partnerami z Kijowa i Zakarpacia, stworzyły coś, co można nazwać spójną koncepcją słowackiej polityki zagranicznej, z Ukrainą i Bałkanami w jej centrum. Warto tu wspomnieć o ważnej sprawie. Mianowicie, ogromnym problemem słowackiego państwa jest brak słowackiej marki, słaba rozpoznawalność kraju za granicą. Słowacja właściwie jest traktowana jako zupełnie nieistotny gracz na arenie międzynarodowej. I o ile ekipy Mečiara i pierwszego rządu Ficy reagowały na to samoizolacją kraju, alergicznym konfliktem z Węgrami i ideą słowiańskiego sojuszu z Rosją, to rządząca w latach 1998-2006 i 2010-2012 centroprawica wprowadziła do dyskursu politycznego koncepcję słowackich specjalizacji w polityce zagranicznej Unii Europejskiej. Takimi specjalizacjami są Bałkany Zachodnie i właśnie Ukraina przynajmniej w teorii właśnie na tych obszarach ma się skoncentrować słowacka polityka
Jakub Łoginow, W poszukiwaniu własnej marki 99 konfl do wzrostu znaczenia Słowacji jako mimo wszystko istotnego kraju Unii Europejskiej, jest niezastąpionym partnerem. wzór do naśladowania dla Ukrainy? Przede wszystkim oba narody miały podobne doświadczenia historyczne. Słowacja, podobnie jak Ukraina, ma krótkie tradycje państwowości, oba kraje uzyskały niepodległość dopiero pod koniec XX wieku. Słowacy też budować niemal od zera własne państwa oraz na nowo odkrywać tożsamości. państwa ukraińskiego niż Polakom (jednak, jak już wspomniano, rzeczywisty stosunek zwykłych Słowaków do Ukraińców jest zupełnie inny). Mečiar jak Kuczma Dziś już tego nie pamiętamy, ale Słowacja po 1992 roku poszła zupełnie innym tach 1992-1998 panowały niemalże autorytarne rządy Vladimira Mečiara, które zadziwiająco przypominają drugą kadencję Leonida Kuczmy na Ukrainie. Czasy a Mikuláša Černáka liczne głośne skandale (choćby uprowadzenie syna prezydenta Michála Kovača do Austrii, zabójstwo Roberta Remiáša, sfałszowane referendum konstytucyjne), przez nie była lepsza niż Ukraina epoki Kuczmy. Jedyna różnica na korzyść Słowacji tkwi- W każdym razie, mimo tych wszystkich problemów, nasi południowi sąsiedzi
100 Jakub Łoginow, W poszukiwaniu własnej marki reformy gospodarcze, ale w latach 2004-2006 był nawet nazywany gospodarczym tygrysem i stawiany za wzór między innymi Polsce. Nic dziwnego, że ta historia była atrakcyjna dla wielu ukraińskich intelektualistów i polityków. Przykład polskiego sukcesu można wytłumaczyć tym, że Polska zawsze stała na wyższym poziomie gospodarczym, nie musiała od zera tworzyć własnych struktur państwowych itp. A Słowacja? Jeszcze niedawno był to kraj z takimi problemami jak Ukraina, izolowany przez wspólnotę międzynarodową, niezupełnie demokratyczny i rządzony przez mafię a jednak im się udało. A skoro tak, to może udać się i nam tłumaczyli zafascynowani słowackim szlakiem ukraińscy intelektualiści. Partnerstwo Wschodnie? Nie bardzo Kiedy polska i szwedzka dyplomacja zainicjowały projekt Partnerstwa Wschodniego, Warszawa po cichu liczyła, że spotka się on ze wsparciem ze strony wszystkich krajów Grupy Wyszehradzkiej. Tymczasem Partnerstwo Wschodnie zostało co prawda zaaprobowane przez Czechy (które nagłośniły ten temat podczas swojej prezydencji) oraz Węgry, ale Bratysława odniosła się do tej propozycji sceptycznie. Słowaccy dyplomaci w nieoficjalnych rozmowach często wyrażali rozczarowanie tym, że Polska zgłosiła ten projekt bez konsultacji z Bratysławą, zakładając równocześnie, że słowackie wsparcie niejako należy się z automatu. Równocześnie słowaccy politycy proponowali, by do Partnerstwa Wschodniego włączyć Rosję i inne kraje szeroko rozumianego Wschodu mówiło się nawet o Kazachstanie, Afganistanie i Iranie. W momencie zainicjowania Partnerstwa Wschodniego rządy na Słowacji sprawowała koalicja lewicowego SMER-u, mecziarowców (HZDS) i nacjonalistycznej SNS Jana Sloty. Ówczesna ekipa rządząca jako oficjalny cel polityki zagranicznej ogłosiła strategiczne partnerstwo z Rosją, jednak oficjalnie opowiadała się również za przyjaznym sąsiedztwem z Kijowem i popierała ukraińskie aspiracje odnośnie do zniesienia wiz i integracji z Brukselą. Gorącym orędownikiem Partnerstwa Wschodniego zgodnego z polską koncepcją był ówczesny i obecny minister spraw zagranicznych Miroslav Lajčák. W praktyce jednak po 2006 roku doszło do znacznego ochłodzenia relacji słowacko-ukraińskich, przy równoczesnym zachowaniu retoryki o przyjaznym sąsiedztwie i wspólnym doświadczeniu historycznym. Apogeum konfliktu nastąpiło w styczniu 2009 roku, kiedy podczas kryzysu gazowego Fico otwarcie nazwał Ukraińców złodziejami i jednoznacznie poparł Władimira Putina w krytyce Kijowa i poparciu Moskwy słowacki lider posunął się jeszcze dalej niż Silvio Berlusconi. Zainteresowanie Partnerstwem Wschodnim pojawiło się na Słowacji dopiero podczas czeskiej prezydencji (2009 rok) i związane jest z tym, że mimo rozpadu Czechosłowacji oba kraje nadal są ze sobą mocno powiązane. Można powiedzieć,
Jakub Łoginow, W poszukiwaniu własnej marki 101 że Słowacy wyrobili sobie zdanie na temat Partnerstwa Wschodniego na podstazajmuje się niewielu analityków (między innymi Alexander Duleba, Matuš Korba poświęconych polityce międzynarodowej niż sprawy bałkańskie czy węgierskie. Do grona przyjaciół tej inicjatywy można zaliczyć bratysławskie środowiska, skupione Rządząca od wiosny ekipa Roberta Ficy przy równoczesnym zachowaniu formalnie cowało to już między innymi powrotem do Partnerstwo Wschodnie rzadziej gości na łamach słowackich mediów poświęconych polityce międzynarodowej niż sprawy bałkańskie czy węgierskie. jest to, że ministrem spraw zagranicznych został dyplomata Miroslav Lajčak, znanie znalazła się nacjonalistyczna partia SNS Jana Sloty. Na razie wygląda na to, że wspierać inicjatywy firmowane przez Grupę Wyszehradzką, ukierunkowane na inteaby przy tej okazji nie były naruszane interesy rosyjskie. W zamian Słowacja może Jakub Łoginow jest polskim korespondentem kijowskiego tygodnika Dzerkało Tyżnia oraz właścicielem portalu www.porteuropa.eu, poświęconego Europie Środkowej.