Blok ukraiński Wybory lidera Piotr Andrusieczko W październiku rozegra się nie tylko walka opozycji z władzą. W łonie opozycji bowiem dochodzi do zmiany pokoleniowej. Na czoło wysuwają się politycy, którzy nie byli aktywni w czasie pomarańczowej rewolucji, a Julia Tymoszenko i jej otoczenie odsuwane jest na bok. U progu kampanii dwie główne siły polityczne Partia Regionów i Batkiwszczyna (przedstawiająca tak zwaną Zjednoczoną Opozycję) przeprowadziły zjazdy i ogłosiły listy kandydatów na deputowanych do Rady Najwyższej. Opozycja spod znaku Batkiwszczyny zebrała się o godzinie ósmej rano, tak by zdążyć na nadzwyczajną sesję parlamentu zapowiedzianą na godzinę dziesiątą. Zjazd odbył się pod gołym niebem przed siedzibą partii. Członkowie Partii Regionów spotkali się zaś wieczorem w Centrum Targowym (najpojemniejszym miejscu w Kijowie), w odpowiednim dla partii władzy entourage u. Obecni byli prezydent i premier (numer jeden na liście wyborczej), a telewizja państwowa zadbała o relacje. Pozornie więc oba zjazdy wiele różniło, ale z pewnością łączyło jedno: brak przejrzystości w ustalaniu list wyborczych. Kampania wyborcza oficjalnie wystartowała 30 lipca, chociaż tak naprawdę rozpoczęła się o wiele wcześniej, gdy pracowano nie tyle nad programem czy hasłami, ile właśnie nad listami wyborczymi. Według nowej ordynacji, połowa deputowanych wybrana zostanie z list partyjnych (próg wyborczy wynosi 5 procent), a połowa w okręgach jednomandatowych. Ma to spowodować wzrost konkurencji, bo jednomandatowe okręgi to ryzyko i samo wyłożenie pieniędzy na kampanię nie gwarantuje miejsca w parlamencie. Lista kandydatów Zjednoczonej Opozycji wywołała wiele emocji i dyskusji. Pozbyto się wielu ludzi Tymoszenko. Dwoje deputowanych BJuT, którzy znaleźli się na odległych miejscach, w proteście odeszło z frakcji. Oczywiście obrażonych jest więcej i trudno powiedzieć, jak zareagują wyborcy. W kilku okręgach wyborczych może dojść do dodatkowej konkurencji. Taras Steckiw już zapowiedział, że będzie kandydował we Lwowie. Pozostaje więc pytanie, czy Tymoszenko widziała i zaakceptowała ostateczny wariant list? Z drugiej strony zmiana władzy w Batkiwszczynie wydaje się naturalna. Rzeczywistym liderem staje się Jaceniuk i zrozumiałe, że chciał on widzieć na listach osoby, które według niego stworzą zgrany i lojalny zespół. Zresztą ci, którzy układali listy wyborcze,
31 wzięli na siebie całą odpowiedzialność zarówno za wynik wyborczy Zjednoczonej Opozycji, jak i zachowanie opozycyjnej frakcji w przyszłym parlamencie. Genetycznie modyfikowany polityk Jaceniuk, mimo pozy radykała, jest przeciwieństwem Tymoszenko. To raczej bywalec salonów, a nie barykad. Karierę rozpoczynał w latach dziewięćdziesiątych XX wieku w rodzinnych Czerniowcach. Na studiach przyjaźnił się z synem gubernatora obwodu Iwana Hnatyszyna, Walentynem. Wspólnie założyli firmę prawniczą JurEk Ltd. Nieprzychylni twierdzą, że gubernator Hnatyszyn pomógł im pozyskać ważnych klientów. Osoby pamiętające tamte trudne lata mówią, że Jaceniuk i jego partner doradzali również grupom zajmującym się przejmowaniem firm i wymuszeniami. Wkrótce Jaceniuk nawiązał w Kijowie kontakty z wpływowym wówczas środowiskiem szefa Administracji Prezydenta Leonida Kuczmy, Wiktora Medwedczuka. Ówczesne przyśpieszenie kariery Jaceniuka sugeruje, że jego promotorzy musieli należeć do ważnych osób. W 2001 roku Arsenij Petrowycz został ministrem gospodarki Krymu. W 2003 roku został mianowany zastępcą szefa Narodowego Banku Ukrainy. Po 2004 roku, w związku z kojarzeniem jego osoby z Wiktorem Medwedczukiem, popadł chwilowo w niełaskę, ale już jesienią 2005 roku z niebytu wyciągnął go Ołeksandr Zinczenko, w tamtym czasie szef Sekretariatu Prezydenta Wiktora Juszczenki. Zinczenko także pochodził z Bukowiny i był związany z Medwedczukiem, jednak w czasie pomarańczowej rewolucji przeszedł na stronę Juszczenki. Jaceniuk został ministrem gospodarki w rządzie Jurija Jechanurowa. Znalazł też wsparcie w osobach Wiktora Bałogi i samego Juszczenki. Przeszedł do pracy w Sekretariacie Prezydenta. Później został ministrem spraw zagranicznych. I w końcu los rzucił go na fotel przewodniczącego parlamentu. Lista wysokich stanowisk zajmowanych przez tego młodego polityka w tak krótkim czasie jest imponująca. Sam Jaceniuk przedstawia siebie jako wysokiej klasy profesjonalistę. Na przykład, jako p.o. szefa NBU podczas pomarańczowej rewolucji, miał bronić kursu hrywny. Historia tej bohaterskiej walki o stabilną walutę doczekała się nawet książki jego autorstwa. Złośliwi zwracają jednak uwagę, że na każdej z posad Jaceniuk przebywał zbyt krótko, by zdążyć zrobić coś konkretnego, i że w dużej mierze jest produktem PR: ot, taki genetycznie modyfikowany polityk. Gwoli sprawiedliwości trzeba dodać, że na stanowisku przewodniczącego parlamentu Jaceniuk znalazł się w trudnej sytuacji konfliktu między prezydentem a rządem i do tego z agresywną opozycją. Jaceniuk właśnie na tym stanowisku dobrze wyczuł nadchodzące trendy, co zaowocowało założeniem własnej siły politycznej.
33 We wrześniu 2009 roku na zjeździe partii Front Zmian jej lider Arsenij Jaceniuk zaprezentował nowy wizerunek na kampanię prezydencką. Widać było od razu, że billboardy w militarnym stylu to stylizacja zupełnie nieudana. Przypominało to bardziej parodię z Mussoliniego. Była to zadziwiająca kampania. Jaceniuk miał spory potencjał na starcie, a skończył z mizernym rezultatem. Cały przekaz jego kampanii okazał się niezrozumiały nawet dla tych, którzy na początku chcieli na niego głosować. Nie tylko nie zwiększył swojego poparcia, ale jeszcze je stracił wspomina Anatolij Krugłaszow, kierownik Katedry Politologii i Zarządzania Państwowego Uniwersytetu w Czerniowcach. Arsenij Jaceniuk, mimo pozy radykała, jest przeciwieństwem Tymoszenko. To raczej bywalec salonów, a nie barykad. Mimo porażki Jaceniuk nie wyzbył się ambicji politycznych. Niechętni politykowi twierdzą, że to w zasadzie drugi Juszczenko, tylko w jeszcze gorszym wydaniu. Stąd też pewien mesjanizm widoczny niekiedy w wystąpieniach i zachowaniu Jaceniuka. To się pojawiło w ostatnim czasie. Obejrzyjcie jego występ na zjeździe Zjednoczonej Opozycji! Nie sądzę, że on to robi specjalnie, raczej przebija się to podświadomie komentuje mesjanistyczne zapędy Jaceniuka redaktorka naczelna LB.ua Sonia Koszkina. Dziś główne hasło Jaceniuka to Wolność dla Tymoszenko! połączone najczęściej z drugim: Usunąć władzę kryminalistów!. Jednak wbrew radykalnej retoryce (pod koniec ubiegłego roku Front Zmian zainicjował akcję Ukraina przeciw Janukowyczowi ), Arsenij Jaceniuk nie jest politykiem gotowym do akcji ulicznych, tak jak uwięzieni Tymoszenko czy Jurij Łucenko. Przykładem może być nieudana akcja protestu opozycji pod Ukraińskim Domem przeciw zmianom w ustawie językowej. Do internetu przedostał się krótki film z demonstracji pokazujący dziwną rozmowę telefoniczną Arsenija Jaceniuka. Mówi on mniej więcej coś takiego: Ja nie mogę tego zrobić. Jeśli to zrobię, będę musiał wstąpić do waszej partii. Nikt mnie nie zrozumie!. Przeciwnicy Jaceniuka twierdzą, że dzwoniono do niego bezpośrednio z Administracji Prezydenta, żądając zakończenia protestu, co miałoby potwierdzać jego związki z władzą i to, że Jaceniuk uosabia w rzeczywistości kieszonkową opozycję. Obroną był najpierw atak. Jaceniuk na pytanie o telefoniczną rozmowę w jednym z programów telewizyjnych oskarżył dziennikarza, który go nagrał, o współpracę ze służbami. Później zreflektował się i przyznał, że faktycznie dzwoniła do niego osoba z obozu władzy. Stwierdził, że telefon miał podobny charakter do sytuacji, kiedy terroryści dzwonią z żądaniami. Jakkolwiek by było, protest i głodówka opozycji pod Ukraińskim Domem trwały krótko.
34 Piotr Andrusieczko, Wybory lidera Podobne wątpliwości pozostają, gdy Jaceniuk odpowiada na pytania o finansowanie jego siły politycznej. Oficjalnie pieniądze dają różni przedsiębiorcy od małych do dużych, ale nie oligarchowie. Nazwisk większości darczyńców ujawnić nie może. Andrij Pysznyj, wiceszef partii, zapewnia: Liczymy każdą wpłaconą nam kopiejkę i oszczędzamy. Znów można powiedzieć, że z tym oszczędzaniem to chyba pomylony adres. Siedziba Frontu Zmian w Kijowie na specjalne oszczędności nie wskazuje, podobnie jak sześcioosobowa ochrona Jaceniuka. Od lat więc mówi się o pieniądzach różnych oligarchów przekazywanych Jaceniukowi. Wśród nich byli wymieniani: Wiktor Pinczuk, Dmytro Firtasz i Rinat Achmetow. Prezydencką kampanię wyborczą miał podobno finansować Leonid Juruszew, jeden ze starych donieckich miliarderów. Andrij Pysznyj zapewnia, że wszystko to fantastyka. Tu nie będzie rewolucji By stworzyć wspólną listę wyborczą opozycji, Arsenij Jaceniuk i inni kandydaci z jego partii musieli zawiesić członkostwo we Froncie Zmian. Dla Arsenija Jaceniuka nie ma to chyba większego znaczenia. Front Zmian jest tylko jednym z narzędzi, które miało mu zapewnić dojście do władzy lub zagwarantować pozycję lidera opozycji. Zdaniem Soni Koszkiny, Ołeksandr Turczynow, prawa ręka Tymoszenko w Batkiwszczynie, szybko znalazł wspólny język z Jaceniukiem. Tym bardziej, że Turczynow nie jest politykiem publicznym. Turczynow był ostatnio zmęczony i nie chciał brać na swoje barki całej odpowiedzialności za Batkiwszczynę, a spadło to na niego po uwięzieniu Tymoszenko. W parze z Tymoszenko pracowało mu się dobrze, teraz w zasadzie taki tandem powtarza się z Jaceniukiem dodaje Koszkina. Prawdopodobnie największym problemem Jaceniuka byłoby teraz niespodziewane oswobodzenie Tymoszenko, która dla wielu pozostaje symbolem oporu wobec władzy. Dodajmy, że Jaceniuk dopiero po jej uwięzieniu stał się głębokim wyznawcą i obrońcą byłej premier. Wcześniej między Tymoszenko i Jaceniukiem dochodziło do sporów. Co prawda, w Batkiwszczynie jak w każdej partii istnieją koterie, a Arsenij Petrowycz jest człowiekiem z zewnątrz, jednak listy wyborcze wskazują, że decydujący głos przy ich układaniu należał właśnie do niego i Turczynowa. Straciła natomiast wpływy grupa Andrija Kożemjakina (byłego generała SBU, wpływowego do niedawna polityka BJuT). Warto pamiętać, że po dojściu do władzy Janukowycza BJuT stracił sporo działaczy, którzy przeszli na stronę władzy. Te luki zapełnili teraz ludzie z Frontu Zmian.
35 Nie można powiedzieć, że Jaceniuk z premedytacją przejmuje Batkiwszczynę, ale widać pewne naturalne procesy związane z podporządkowaniem sobie jednej partii przez drugą mówi Koszkina. Na pierwszym miejscu listy znalazła się Julia Tymoszenko, a na trzecim Jurij Łucenko to oczywiście gest symboliczny, jeśli Centralna Komisja Wyborcza nakaże wykreślenie tych kandydatur. Jeśli listę porównać z listą wyborczą z 2007 roku, to widać na niej mniej ryzykownych postaci (czyli mogących przejść w parlamencie do innej frakcji). Zabrakło jednak też Ołesia Donija (który jako jedyny w obecnym parlamencie zawsze głosował osobiście). Podobnie pozbyto się Tarasa Steckiwa jednego z komendantów polowych pomarańczowej rewolucji. Natomiast pojawiły się takie osoby, jak żona Jurija Łucenki czy niejaka Tetjana Donec, piękna kobieta raczej pasująca do kronik towarzyskich niż do parlamentu. Dziennikarz Mustafa Najem z Ukraińskiej Prawdy na antenie TVi zapytał jednego z liderów Zjednoczonej Opozycji Anatolija Hrycenkę, dlaczego pozbyto się osób z doświadczeniem prowadzenia akcji ulicznych. Odpowiedź Hrycenki była ogólną deklaracją, że opozycja chce zaprowadzać standardy demokratyczne w pracy parlamentu i że on nie rozumie deputowanych, którzy po dwadzieścia lat grzeją krzesła w parlamencie. W rzeczywistości wszystko wydaje się jasne: opozycja pod kierownictwem Jaceniuka nie będzie w żadnej mierze siłą rewolucyjną. Konkurenci Opozycja pod kierownictwem Jaceniuka nie będzie w żadnej mierze siłą rewolucyjną. Sondaże przedwyborcze z lata pokazują, że Batkiwszczyna ma szansę zająć pierwsze miejsce w wyścigu do Rady w głosowaniu na listy partyjne. Jednak nawet wtedy wątpliwe jest, by udało się jej uzyskać odpowiednio dużą liczbę mandatów w okręgach jednomandatowych. Partia władzy dysponuje potężnym zapleczem administracyjno-finansowo-medialnym. W tym pojedynku szanse są zdecydowanie nierówne. Do tego Zjednoczona Opozycja musi walczyć z innymi partiami. Jej głównym konkurentem w regionach centralnych i zachodnich będzie partia UDAR Witalija Kliczki, z którym nie udało się osiągnąć porozumienia w sprawie wspólnych kandydatów w okręgach jednomandatowych. Siła polityczna Kliczki zajmuje trzecie miejsce w sondażach. Już wiosną z ust liderów Zjednoczonej Opozycji można było usłyszeć, że kto nie z nami, ten przeciwko nam i wspiera władzę. Do internetu przedostały się informacje o rzekomym przygotowywaniu przez sztabowców Batkiwszczyny materiałów mających kompromitować kandydatów UDAR-u. Oczywiście, sytuacja wzajemnego konfliktu i ostrej konkurencji wyborczej zagra na korzyść Partii Regionów.
36 Piotr Andrusieczko, Wybory lidera UDAR dla wielu jest powiewem świeżości w ukraińskiej polityce, kojarzy się pozytywnie z osiągnięciami bokserskimi Kliczki. Dla młodego pokolenia może wypełniać funkcję nowej siły politycznej, chociaż de facto Kliczko nie jest zupełnym nowicjuszem w polityce. Posiada od lat frakcję w Radzie Kijowa, brał udział w wyborach samorządowych w 2010 roku. Na liście partyjnej UDAR-u obok słynnego boksera na drugim miejscu znalazła się pisarka Marija Matios, były szef SBU i bliski współpracownik Juszczenki Walentyn Naływajczenko. Eksperci zarzucali, że wśród kandydatów na deputowanych znaleźli się podejrzani biznesmeni, w tym menadżer jednego z przedsiębiorstw należących do Rinata Achmetowa. Dla równowagi należy stwierdzić, że również na liście Batkiwszczyny znalazła się osoba powiązana z Achmetowem. To tylko potwierdza tezę, że najbogatszy Ukrainiec, który sam zrezygnował z kandydowania, stara się umieścić swoich ludzi we wszystkich startujących partiach. Sam Kliczko zapowiedział zresztą weryfikację kandydatów z list w okręgach jednomandatowych. I chociaż UDAR okazuje się głównym konkurentem, Największym problemem Jaceniuka byłoby teraz niespodziewane oswobodzenie Tymoszenko, która dla wielu wciąż pozostaje symbolem oporu wobec władzy. to jednak nie jedynym. O pokonanie progu wyborczego walczy wychodźca z szeregów BJuT Natalia Korolewska z partią Ukraino Naprzód! [patrz tekst Piotra Pogorzelskiego na stronie 39]. Do tego nastąpiła polityczna reanimacja byłego prezydenta Wiktora Juszczenki, który stanął na czele listy wyborczej Naszej Ukrainy (podłączyły się do
37 niej również: Ukraińska Partia Ludowa oraz Kongres Ukraińskich Nacjonalistów). Szanse przejścia do parlamentu ma raczej żadne, a jednak może on odebrać trochę głosów Zjednoczonej Opozycji, zwłaszcza na Ukrainie zachodniej. Mając na uwadze rolę, jaką odegrał podczas drugiej tury wyborów prezydenckich w 2010 roku, kiedy nawoływał do głosowania przeciw Tymoszenko, złośliwi twierdzą, że i tym razem projekt Juszczenki ma taki cel. A byłemu prezydentowi chodzi o pieniądze. Coś w tym pewnie jest, bo jeszcze kilka miesięcy temu kasa Naszej Ukrainy świeciła pustkami. Nie było środków na wypłaty dla pracowników regionalnych biur, a nawet na utrzymanie strony internetowej. Pod koniec lipca w telewizji pojawiła się reklama wyborcza oraz zarezerwowano billboardy na reklamę uliczną. Cel: 2015 W ukraińskim społeczeństwie istnieje duża niechęć wobec obecnej władzy, podobnie jak zapotrzebowanie na prawdziwą opozycję i nowe zasady politycznej działalności. Wątpliwe jednak, by obecnej opozycji udało się w pełni wykorzystać nastawienie wyborców. Arsenij Jaceniuk twierdzi, że po otrzymaniu mandatu deputowanego on i jego towarzysze odnowią członkostwo we Froncie Zmian. Jednocześnie lider opozycji nie ukrywa, że jego celem jest stworzenie jednej silnej partii na fundamencie Frontu Zmian i Batkiwszczyny. Nie będzie to proste, jeśli wspomnieć chociażby takie same niezrealizowane plany pomarańczowych po 2004 roku. Nie wiadomo również, czy w takim projekcie znajdzie się godziwe miejsce dla Tymoszenko. Wydaje się bowiem, że wraz z upływem czasu znaczna część członków Batkiwszczyny może podporządkować się nowemu liderowi, o ile uwierzą, że jest on w stanie zwyciężyć w wyborach prezydenckich w 2015 roku. Bez wątpienia Jaceniuk już dzisiaj prowadzi grę, której celem są kolejne wybory prezydenckie. Wystarczy spojrzeć na jego dotychczasową biografię, by zrozumieć, jak wielkie są jego ambicje polityczne. Ołeh Bazar, dziennikarz LB.ua, wskazuje na jeszcze jeden ważny element: Jaceniuk to nie Julia Tymoszenko. Niezależnie od warunków, z nim władza będzie rozmawiać. Dlatego już dziś nazywa go konstruktywną opozycją. Zdaniem ukraińskiego dziennikarza, nie wiadomo, co wydarzy się przez następne dwa-trzy lata i niewykluczone, że część otoczenia Janukowycza będzie szukała jego następcy, zaś Jaceniuk nie jest ludziom z Partii Regionów zupełnie obcy. A, jak dodają nieprzychylni, z Arsenija Jaceniuka można wszystko ulepić. Piotr Andrusieczko jest redaktorem naczelnym Ukraińskiego Żurnału, współpracuje z Nową Europą Wschodnią.