Zuzanna Rogala Z BRZOSTKU RODEM... Brzostek 2009



Podobne dokumenty
Gałąź rodziny Zdrowieckich Historię spisał Damian Pietras

Trzebinia - Moja mała ojczyzna Szczepan Matan

Alwernia. Moja Mała Ojczyzna. Opracowała: Karolina Hojowska

Ten zbiór dedykujemy rodzinie i przyjaciołom.

VIII TO JUŻ WIESZ! ĆWICZENIA GRAMATYCZNE I NIE TYLKO

Jan Draheim, burmistrz Gębic w latach

Własność : Anny i Szczepana Polachowskich


RODZINA JAKUBOWSKICH

Narodowe Czytanie Stefan Żeromski Przedwiośnie

Pani Janina Rogalska urodziła się 16 listopada 1915 roku w Alwerni. Przez prawie całe swoje dorosłe życie mieszkała w rodzinnej miejscowości w Rynku

Internetowy Projekt Zbieramy Wspomnienia

USZATKOWE WIEŚCI. PRZEDSZKOLE NR 272 im. MISIA Uszatka. w Warszawie

E-KRONIKA listopad 2011

WYWIAD Z ŚW. STANISŁAWEM KOSTKĄ

Zwiedziliśmy również rodzinny dom błogosławionej i uczestniczyliśmy we Mszy świętej odprawionej tamtejszej kaplicy.

ZESPÓŁ SZKÓŁ INTEGRACYJNYCH IM. POWSTAŃCÓW WIELKOPOLSKICH W INOWROCŁAWIU

Podziękowania dla Rodziców

1 września 2011r. UROCZYSTE ROZPOCZĘCIE ROKU SZKOLNEGO

Materiały wypracowane w ramach projektu Szkoła Dialogu - projektu edukacyjnego Fundacji Form

ZIEMIANIE W PORTRECIE I FOTOGRAFII

Dwa kwiaty. Historia dwóch sióstr

10 SEKRETÓW NAJLEPSZYCH OJCÓW 1. OKAZUJ SZACUNEK MATCE SWOICH DZIECI 2. DAJ DZIECIOM SWÓJ CZAS

SPRAWOZDANIE Z REALIZACJI PROJEKTU PIĘKNA NASZA POLSKA CAŁA

Izabella Mastalerz siostra, III kl. S.P. Nr. 156 BAJKA O WARTOŚCIACH. Dawno, dawno temu, w dalekim kraju istniały następujące osady,

Ksiądz Profesor Józef Tischner - Łopuszna sierpień 2006

Moja mała Ojczyzna Program ścieżki - edukacja regionalna - dziedzictwo kulturowe w regionie rawskim.

Każdy patron. to wzór do naśladowania. Takim wzorem była dla mnie. Pani Ania. Mądra, dobra. i zawsze wyrozumiała. W ciszy serca

Zestaw pytań o Janie Pawle II

Chwila medytacji na szlaku do Santiago.

Nazywam się Maria i chciałabym ci opowiedzieć, jak moja historia i Święta Wielkanocne ze sobą się łączą

Młodzież Plany, dążenia i aspiracje Materialne warunki życia i dostęp do technologii informacyjnej Znajomości języków obcych

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze.

WŁADYSŁAW KLIMEK. Pedagog, naukowiec, społecznik. Monika Markowska Wojewódzki Ośrodek Metodyczny w Gorzowie Wlkp.

Motto: Nie chciejcie ojczyzny, która was nic nie kosztuje.

Paulina Grzelak MAGICZNY ŚWIAT BAJEK

Świat naszym domem. Mała Jadwinia nr 29

Lp. Temat Metody Osiągnięcia ucznia: Ścieżka 1. Zaczynamy nowy rok pogadanka dyskusja

Czy na pewno jesteś szczęśliwy?

Andrzej Olaszek. Piastowski Słownik Biograficzny

OPERON. W EUROPIE to kolejny blok tematyczny o Unii

W MOJEJ RODZINIE WYWIAD Z OPĄ!!!

a przez to sprawimy dużo radości naszym rodzicom. Oprócz dobrych ocen, chcemy dbać o zdrowie: uprawiać ulubione dziedziny sportu,

Starość zaczyna się już w przedszkolu

SZKOŁA PODSTAWOWA nr 2 im. Partyzantów Ziemi Włoszczowskiej we Włoszczowie. DZIEŃ PATRONA SZKOŁY Włoszczowa 18 stycznia 2008r.

Tematyka godzin wychowawczych dla klasy IV

5. To, jak Ci idzie w szkole jest dla Twoich rodziców (opiekunów): A niezbyt ważne B ważne C bardzo ważne 1 ANKIETA DLA UCZNIÓW GIMNAZJUM

Pan Bóg poprzez niemoc i słabość osób niepełnosprawnych jakby paradoksalnie sprawia, Ŝe mają one ogromną moc przemieniania ludzkich serc.

Jak dzieci spędzają swój wolny czas? Dzieci po szkole wolne czy zajęte

r.

Krystyna Siedlecka. z domu. Cichocka

Gazetka dla najmłodszych dzieci Wydanie III wiosna 2012/2013. Pokoloruj obrazek:

Tak prezentują się laurki i duży obrazek z życzeniami. Juz jesteśmy bardzo blisko.

MAŁA JADWINIA nr 11. o mała Jadwinia p. dodatek do Jadwiżanki 2 (47) Opracowała Daniela Abramczuk

Jezus prowadzi. Wydawnictwo WAM - Księża jezuici

SPRAWOZDANIE Z REALIZACJI PROJEKTU SZKOŁA DIALOGU W GIMNAZJUM W KLEOSINIE

Pytania konkursowe. 3. Kim z zawodu był ojciec Karola Wojtyły i gdzie pracował? 4. Przy jakiej ulicy w Wadowicach mieszkali Państwo Wojtyłowie?

CZYTANIE B1/B2 W małym europejskim domku (wersja dla studenta) Wywiad z Moniką Richardson ( Świat kobiety nr????, rozmawia Monika Gołąb)

Kiermasz w urzędzie odbywa się po raz dwunasty. Dwa razy w roku: przed świętami Bożego

Elementarz XXI wieku, kl. 3 sem. 1 - plan pracy (tygodniowy rozkład zajęć z przewidywaną liczba godzin na realizację poszczególnych edukacji)

BIGOS Bardzo Interesująca Gazetka O Szkole

SCENARIUSZ AKADEMII Z OKAZJI ŚWIĘTA NIEPODLEGŁOŚCI 11 LISTOPADA PATRIOTYCZNE ŚPIEWANIE

Rola placówek opiekuńczo wychowawczych wsparcia dziennego w systemie pomocy dziecku i rodzinie. Przygotował : Wacław Czakon

Patriotyczne rymowanki - klasa VII a. Niepodległość - piękne słowo Doceń to dumny patrioto!

PRZEŹMIEROWO Szkoła Podstawowa im. Arkadego Fiedlera w Przeźmierowie

OKOLICZNOŚCIOWE WYDANIE GAZETKI SZKOLNEJ KLASY III PUBLICZNEJ SZKOŁY PODSTAWOWEJ IM. ARMII KRAJOWEJ

Szczęść Boże, wujku! odpowiedział weselszy już Marcin, a wujek serdecznie uściskał chłopca.

Antoni Guzik. Rektor, Dziekan, Profesor, wybitny Nauczyciel, Przyjaciel Młodzieży

Informator Samorządu Uczniowskiego

A jak odebrali nas, aktorów, widzowie? Oto sprawozdanie jednego z nich uczennicy klasy VI:

HARMONOGRAM WSPÓŁPRACY ZE ŚRODOWISKIEM PRZEDSZKOLA NR 4 NA ROK SZKOLNY 2018/2019

Jaki jest Twój ulubiony dzień tygodnia? Czy wiesz jaki dzień tygodnia najbardziej lubią Twoi bliscy?

Wiadomości. Sprawiedliwi uhonorowani w Bieczu

70. rocznica zakończenia II Wojny Światowej

System wartości w Przedszkolu SMERFOWA KRAINA

Przebieg wydarzeń w zdjęciach

Imprezy organizowane przez MiPBP w Ropczycach w latach 2011 i 2012 w związku z obchodami 650-lecia nadania praw miejskich Ropczycom

W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego

Adwent z Piątką Poznańską

Historia szkoły w Jerzykowie

Hektor i tajemnice zycia

Kto chce niech wierzy

Plan pracy godzin wychowawczych w klasie V

POWIEW HISTORII W PRZEDSZKOLU PUBLICZNYM NR 26 W TARNOWIE

TEMATY GODZIN WYCHOWAWCZYCH W KLASIE V

Aktualności rolnicze r.

Kiedy myślę - Polska? r

MIEĆ WYOBRAŹNIĘ MIŁOSIERDZIA

ZACHOWAĆ PAMIĘĆ OBOZY PRACY PRZYMUSOWEJ NA TERENIE SZCZECINA W OKRESIE II WOJNY ŚWIATOWEJ

W numerze: 2014, numer 1 Grudzień

Uroczystości okolicznościowe

_Karta pracy do biografii oraz materiałów źródłowych dotyczących Maksymiliana Marii Kolbego

PLAN PRACY WYCHOWAWCZEJ DLA ŚWIETLICY SZKOŁY PODSTAWOWEJ W STĘSZEWIE ROK SZKOLNY 2016\2017

11 Listopada. Przedszkole nr 25 ul. Widok Bielsko-Biała

PROGRAM CZYTELNICZY DLA SZKOŁY PODSTAWOWEJ. im. KAZIMIERZA GÓRSKIEGO W LEJKOWIE NA ROK SZKOLNY 2017/2018

Podsumowanie ankiet rekolekcyjnych. (w sumie ankietę wypełniło 110 oso b)

SAMORZĄD UCZNIOWSKI Rok szkolny 2014/2015

Janusz Korczak. przyjaciel dzieci

XVI WARMIŃSKO-MAZURSKIE DNI RODZINY Rodzina fundamentem życia społecznego. Tematy pomocnicze

Transkrypt:

1

2

1 Z BRZOSTKU RODEM... Moim Kochanym Dzieciom i Wnukom Robertowi, Joannie, Piotrowi Balbinie, Kornelowi i Mateuszowi, którzy są dla mnie największą radością, miłością i szczęściem dedykuję

2

3 Zuzanna Rogala Z BRZOSTKU RODEM... Brzostek 2009

4 Zdjęcia Zbiory prywatne, archiwum Wiadomości Brzosteckich Projekt okładki i przygotowanie do druku Józef Nosal ISBN 978-83-7631-034-3 Wydawca Urząd Miejski w Brzostku Wydanie I Druk i oprawa Mała Poligrafia Redemptorystów w Tuchowie

Spis treści Przedmowa...7 Wstęp...9 Apolonia Bejska...13 Rodzina Berków...15 Rodzina Czechowskich...21 Rodzina Bronisławy i Wojciecha Dziedziców... 29 Rodzina Marii i Jakuba Dziedziców... 37 Rodzina Fuglów...43 Rodzina Golców...47 Rodzina Grzesiakowskich...53 Ks. Józef Jałowy...57 Franciszek Jamróz...63 Rodzina Jędrzejczyków...65 Rodzina Kolbuszów...71 Maria Korzeń...79 Cecylia Krzyżak...81 Rodzina Krzyżaków...83 Rodzina Maciejków...95 Rodzina Madejczyków...101 Mieszkańcy dawnego Rynku...105 Rodzina Michalików...109 Katarzyna Niemiec...115 Jan Nosal...121 Rodzina Nowaków...127 Rodzina Nowickich...131 Rodzina Ogrodników...137 Rodzina Oprządków...143 Rodzina Owsiaków...149 Rodzina Pawłowskich...153 Rodzina Pieniądzów...159 Rodzina Pietruchów...163 Rodzina Pietrzyckich...167 Rodzina Piękosiów...173 Rodzina Rozwadowskich...179 Rzemiosło i rękodzielnictwo...185 Rodzina Sieńkowskich...191 Rodzina Sieradzkich...197 Siostry zakonne z parafii Brzostek...203 Rodzina Sobczyków...209 Henryk Stanisz...213 5

6 Spis treści Rodzina Staniszewskich...217 Rodzina Szczepanków...225 Aleksander, Karol Szczepański...229 Rodzina Szybistów...231 Rodzina Szybowiczów...237 Rodzina Weroniki i Andrzeja Tomaszewskich... 239 Rodzina Genowefy i Stefana Tomaszewskich... 245 Rodzina Tułeckich...251 Władysława, Salomea Twardusiowa... 257 Rodzina Warchałów...263 Jan Winiarz...269 Rodzina Wojdyłów...271 Rodzina Wojnarów...277 Rodzina Zdziarskich...283 Rodzina Ziębów...289 Rodzina Ziomków...295 Rodzina Zwięków...299

Przedmowa [...] Jedna już tylko jest kraina taka, W której jest trochę szczęścia dla Polaka: Kraj lat dziecinnych! On zawsze zostanie Święty i czysty jak pierwsze kochanie, Nie zaburzony błędów przypomnieniem, Nie podkopany nadziei złudzeniem Ani zmieniony wypadków strumieniem [...] Adam Mickiewicz Pan Tadeusz 7 Szanowni Państwo! Dzieje ludzi zawsze wyrastają z historii miejsc, w których żyli. Z Brzostku rodem... to historia mieszkańców tej ziemi, ich losów i pracy dla naszej społeczności lokalnej. Śledząc ich losy wracamy do swojej własnej historii, do wspomnień związanych z naszym życiem, do miejsc naszego urodzenia i trwania na tej ziemi. Rok 2009 dla Brzostku jest takim powrotem do historii, jest powrotem do roku 1367 lokacji miejskiej, powrotem do chwil pamiętanych przez starszych mieszkańców kiedy Brzostek był miastem. Odzyskanie praw miejskich to powód do dumy, ale jeszcze bardziej zachęta do ciężkiej pracy na rzecz naszej miejscowości. Musimy zdawać sobie sprawę, że jej rozwój i wygląd zależy od nas samych, od wspólnej pracy, wspólnych pomysłów, wspólnych działań na jej rzecz. Brzostek powoli staje się coraz ładniejszy: odremontowane szkoły, ośrodek zdrowia, dom kultury, remiza OSP, urząd gminy, lepsze zagospodarowanie rynku, budowa nowych ulic i chodników, monitoring. To tylko część działań, które musimy systematycznie realizować. Najważniejsi jednak są ludzie mieszkańcy naszej Małej Ojczyzny. To właśnie od naszego zaangażowania zależeć będzie, czy sprostamy wyzwaniu i Brzostek będzie się rozwijał na każdym kroku. Właśnie takiej postawy począwszy od własnego podwórka, a skończywszy na sprawach publicznych serdecznie Państwu życzę. Leszek Bieniek

8

Wstęp Z iemia Brzostecka - kraina pięknej przyrody, spokoju życia i życzliwości ludzkiej, omszałych mogił dziadów i ojców jest dla mnie zawsze najbliższa. Ilekroć sięgam pamięcią, ciągle odkrywam w niej urokliwy przełom Wisłoki, w dali kolorowe i dostojne lasy, zieleń pól, skałki i pagórki porośnięte krzewami, omszałe tu i ówdzie ukwiecone wrzosem, dziurawcem, storczykiem polnym, umajone rozłożystymi liśćmi paproci, gdzie w kwiatach brzęczą pracowite pszczoły, barwne motyle unoszą się jak mgiełki letnie, a wiatr przegania je tu i tam. Wśród pól wyrastają coraz to inne wymyślne domy z nowoczesnymi ogrodami. A dalej znów stoją dostojne zabudowania gospodarskie pamiętające ciężką, znojną, ręczną pracę na roli, pełne stodoły zbóż wszelakich, obory z bydłem trzodą i drobiem, studnie ocembrowane z wodą źródlaną czystą pełną zdrowych minerałów. Wydeptane ścieżki, po których dreptały niewiasty w chustkach na głowie z sierpem, motyką, a mężczyźni z koniem i pługiem, broną odkładali czarną skibę brzosteckiej ziemi - ziemi urodzajnej pochodzenia bielicowego, ilaste, gliniasto - kamienne, a w dolinie Wisłoki mady piaszczyste i lekkie. W przeszłości nasz teren pokrywała gęsta puszcza porosła rozmaitym drzewem. Z czasem karczowana i zamieniana na osady ludzkie. Stąd też i nazwy miejscowości: Bukowa od buków, Dębowa od dębów, Brzostek od brzostów, drzew, których już prawie nie ma na naszym terenie, gdyż zostały wycięte ręką ludzką. Pozostałe pasma leśne mają swoje nazwy takie, jak: Klonowa Góra, Zamkowa Góra, Tatarka, Piekło, Potoki, Uroczysko, Dańce, Kamera czy Dąbrówka. Ziemia brzostecka kryje w sobie bogactwa naturalne takie, jak: żwir, piasek, węgiel brunatny w rejonie Głobikówki i Grudnej Górnej i Dolnej, rudy żelaza tzw. darniowe, jak również pokłady glinki ceramicznej, z której produkowana jest cegła. Pierwsze wzmianki o istnieniu osady Brzostek pochodzą z epoki neolitu kamienia - na przełomie IV i III tysiąclecia p.n.e. W epoce brązu istniały też w naszych rejonach skupiska ludzkie. W okresie wędrówki plemion słowiańskich Wiślanie mieli swoje grodzisko w Przeczycy. Dokument pisany wydany przez legata papieskiego Idziego za zgodą księcia Bolesława Krzywoustego głosi: iż Brzostek był posiadłością klasztoru Benedyktynów z Tyńca. Głównym ośrodkiem klasztornym były Klecie, w których Benedyktyni wybudowali świątynię pod wezwaniem św. Leonarda. Wiek XIV i XV przynosi informacje o podziale osady brzosteckiej na Brzostek i Mały Brzostek. Na szybki rozwój osad wpłynął postępujący rozwój gospodarczy, któremu towarzyszył wzrost wymiany handlowej koncentrującej się na szlaku węgierskim prowadzącym doliną Wisłoki. Wzrosło też na tym szlaku 9

10 Wstęp handlowym znaczenie Brzostku, co zostało ukoronowane przez króla Kazimierza Wielkiego nadaniem prawa miejskiego w 1357 roku. W XV i XVI wieku następował rozwój naszego miasta aż do 1657 roku kiedy to najazd Rakoczego dokonał spalenia i całkowitego zniszczenia Brzostku. Benedyktyni próbowali szukać ratunku dla miasta: osadzają chłopów pańszczyźnianych, próbują sami prowadzić folwarki, które przynosiły im zyski. Jednak w połowie XVIII wieku dochodzi do sporu mieszczan z opatem Bartoszewskim, co doprowadza do buntu, który zostaje stłumiony przez wojsko. Rok 1772 przynosi pierwszy rozbiór Polski i Brzostek dostaje się pod zabór austriacki gdzie jest bardzo niski poziom gospodarczy. Wybuchają liczne rebelie, ludność coraz to bardziej biednieje. Na przednówkach panuje głód i szerzą się choroby a życie ludzkie jest coraz mniej warte. W okresie Wiosny Ludów następuje ożywienie idei niepodległościowych. W 1848 roku mieszczanie brzosteccy tworzą Gwardię Obywatelską, w ramach której prowadzone są ćwiczenia wojskowe. Rok 1867 przynosi Galicji autonomię, nastąpił rozwój kultury polskiej. W Brzostku utworzono powiat, który po trzech latach został włączony do powiatu pilzneńskiego. Pomimo to w mieście powstają instytucje kredytowe, rozwija się rzemiosło i drobny przemysł, a w dziedzinie kultury dużą rolę odgrywa Towarzystwo Szkoły Ludowej. Powstaje Związek Strzelecki. W sierpniu stu czterdziestu ochotników wstąpiło do oddziałów polskich. W tym czasie Brzostek znalazł się w pasie działań wojsk rosyjskich aż do maja 1915 roku, kiedy wojska austriackie wyparły rosyjskie. Spustoszony i zniszczony Brzostek przeżywał kolejny regres i trudności gospodarcze. Dlatego też duża grupa chłopów wyruszyła na emigrację w poszukiwaniu chleba i godnych warunków życia. W 1932 roku Brzostek został włączony do powiatu jasielskiego. Dwa lata później utworzono gminę wiejską o charakterze Brzostek I z prawem miejskim i Brzostek II wiejskim. Po kampanii wrześniowej 1939 roku nasze tereny zostały włączone do Gubernatorstwa, a ludność brzostecka tak jak i cała okupowana Polska przeżywała terror i ciężkie lata okupacji niemieckiej. Powstają ugrupowania Armii Krajowej, które odgrywają ważną rolę w walce z okupantem nie tylko w akcjach dywersyjnych, ale także sabotażowych między innymi rozbicie kolumny aut niemieckich w Grudnej Górnej, czy też akcja zakończona niepowodzeniem w Bukowej. Rok 1944 i front na linii Grudna Górna, Kamienica Górna i Gogołów przyniósł wysiedlenie i tułaczkę ludności zamieszkującej po prawej stronie Wisłoki. Nowe doznanie cierpień - pozostawienie całego dobytku życia, wymarsz z dziećmi w nieznane, strach, choroby, łapanki, zmuszanie do robót na rzecz nieprzyjaciela i niepewność dnia jutrzejszego. Wkroczenie Rosjan i nadzieja na nowe, spokojne życie, koniec wojny, powrót do domów, gojenie ran i usuwanie zniszczeń wojennych. Czas powojenny przyniósł tez inne relacje polityczne i społeczno-gospodarcze. W 1954 roku Brzostek traci odrębność samorządową i staje się gromadą, a potem gminą wiejską co trwa do końca 2008 roku. Mocno pokręcone są losy Ziemi Brzosteckiej - bo tym terminem nazywam Brzostek wraz z wszystkimi wioskami przyległymi - jej mieszkańców, naszych

Wstęp 11 dziadów, ojców i nas, wyrosłych z korzeni tej ziemi. Ludzi, których cechowała niezwykła pracowitość, gospodarność, rzetelność w wychowywaniu pokoleń, zachowywanie tradycji, przestrzeganie zasad wiary katolickiej, życzliwych i uczynnych umiejących działać w imię Ojczyzny i drugiego człowieka. Ciągle zauroczona jestem niezwykłością pokolenia przodków i tych których spotykałam snujących opowieści o swoich ojcach. Z wnikliwością wsłuchiwałam się w nie i postanowiłam przenieść na papier te opowieści po to, aby ocalić od zapomnienia ludzi prostych ale godnych pamięci, za ich szlachetne i uczciwe życie. Może te opowieści wspomnienia - staną się przyczynkiem do wychowania przyszłych pokoleń Ziemi Brzosteckiej w duchu miłości, z nadzieją na lepsze i jeszcze lepsze przyszłe dni. Publikacja o rodach brzosteckich nie jest dokumentem historycznym, chociaż oparta jest na autentycznych wspomnieniach ludzi i ich fotografiach oraz dostępnych dokumentach. Pragnę serdecznie podziękować tym wszystkim którzy przyczynili się do powstania tej książki. Przede wszystkim Burmistrzowi Brzostku Leszkowi Bieńkowi za ciepłe i życzliwe przyjęcie tej publikacji oraz sponsorowanie jej druku. Szczególne podziękowania składam Józefowi Nosalowi za żmudną pracę strony technicznej, korekty, projektu okładki oraz przygotowanie do druku. Marcie Król kierownikowi Centrum Kultury i Czytelnictwa w Brzostku za pomoc przy przepisywaniu artykułów do publikacji i czasopisma Wiadomości Brzosteckie oraz pracownikowi Biblioteki Marii Kawalec za udostępnienie materiałów historycznych. Ponadto serdecznie dziękuję tym wszystkim Czytelnikom Wiadomości Brzosteckich, którzy wspierali mnie w przeświadczeniu, że pisać o skromnych zwykłych ludziach, którzy tworzą losy Ziemi Brzosteckiej jest rzeczą potrzebną i konieczną. Szczególnie dziękuję tym Brzostowianom, którzy rozsiani po różnych kontynentach i krajach: w Australii, Ameryce, Anglii, Francji, Hiszpanii, są zainteresowani Brzostkiem, czytają i chcą wiedzieć o życiu i losach swoich rodaków. Wiem, że takich rodzin jak te, o których pisałam jest dużo, dużo więcej. Wierzę, że o losach nowych bohaterów jeszcze będą kolejne wydania. Niech ta książka będzie podziękowaniem za to, że urodziłam się tu na tej ziemi, tu jestem wraz z rodziną, chodzę tymi samymi drogami, przeżywam te same radości i smutki - po prostu żyję z Wami na Ziemi Brzosteckiej. Zuzanna Rogala

12

Apolonia Bejska Wyrosłam w Brzostku i tu wracam w myślach i całą sobą, do tych których kocham Pani profesor Apolonia Bejska z domu Twardusiówna, córka wspanialej nauczycielki i dyrektorki Szkoły Podstawowej w Brzostku. Urzeczona wielkością swojej matki, bezgranicznie oddana dzieciom i wnukom - obecna podczas wakacji na swojej posesji Rynek 6. Z wielkim pietyzmem wspomina swoje dzieciństwo, szkolę w Brzostku, zacną nauczycielkę p. Zofię Tułecką, wielką patriotkę, oraz kolegów Tadeusza Kopacza, Ogrodnika, Zastawnego, Juliana Wnęka. Po ukończeniu siedmioklasowej szkoły podstawowej w Brzostku uczęszczała do prywatnego gimnazjum w Jaśle, mieszkała w rodzinie prawniczo-nauczycielskiej, ze szczególną radością wspomina lekcje fortepianu, zajęcia w chórze gimnazjalnym - i zamiłowania te Apolonia Bejska przetrwały do dziś, gdyż śpiewa w chórze parafialnym w Krakowie. Wspomina dyscyplinę szkolną i jednakowe stroje gimnazjalne oraz bezwzględne posłuszeństwo profesorom. Z rozrzewnieniem wspomina oddanych profesorów języka polskiego, historii, niemieckiego, łaciny. Okres wojny przeżyła w Brzostku pracując u swojej babci w restauracji, a potem wysiedlenie do Skurowej i Jodłowej - czasy bardzo ciężkie, w których zaznała co to głód, chłód i choroba. Pomimo tego współpracowała z oddziałami Armii Krajowej, co w czasach stalinowskich zostało jej wytknięte i uznane za wrogą działalność, szczególnie w czasach kiedy otrzymała stypendium z fundacji Kościuszkowskiej w Moundcholydze Colleg, gdzie nie mogła wyjechać. Studiowała germanistykę i anglistykę na Uniwersytecie Lwowskim, a w 1949 roku podjęła pracę pedagogiczną jako nauczycielka języka angielskiego w liceum męskim w Kielcach. Były to czasy stalinowskie, w których prześladowano szczególnie nauczycieli języków zachodnich, jako wrogów ojczyzny, którzy uczą języka imperialistów. Liceum to władze polityczne rozwiązały. Później pracowała w charakterze tłumacza technicznego języka angielskiego na Śląsku oraz w Krakowie w Biprostalu. Od 1953 r. pracowała jako redaktor oraz starszy redaktor w Wydawnictwie Literackim, współpracowała z Jastrunem, Woroszylskim, Jędrychowskim, Sztuherem, Juliuszem Kydryńskim. Tłumaczyła między innymi dzieła słynnych dramaturgów angielskich, współpracowała z katedrami germanistyki, romanistyki, języka rosyjskiego. Pisała liczne recenzje dzieł literackich. Od 1980r. przebywa na emeryturze, ale dalej twórczo pracuje, pisze wiersze, współpracuje z księdzem Bogdanem Stanaszkiem i pisze wspomnienia o dawnym Brzostku. Przeżyła ciężkie operacje oraz tragedię rodzinną i dlatego najchętniej wypowiada się wierszem. Jej pasja życiowa to literatura, historia, filozofia i muzyka. Mieszka w Krakowie, a w Brzostku spędza wakacje - wspo- 13

14 Apolonia Bejska Od lewej: Eliza Wnęk, Julian Wnęk, Władysława Twardusiowa, Apolonia Bejska z synem Pawłem i córką Agnieszką mina dawny Brzostek i ludzi, których kochała ponad wszystko, a dzisiaj już ich nie ma. Wielka kobieta, wspaniała córka, oddana matka, żona i babcia, profesorka, wielce szlachetna postać, patriotka i pozytywistka, Pani Profesor o wielkim sercu. wrzesień 1995

Rodzina Berków [...] Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny [...] Kto? Nie wiem [...] Ktoś odszedł i jestem samotny [...] L. Staff Deszcz jesienny Listopadowe dni zmuszają nas do zadumy i refleksji. W tych dniach całe rodziny spotykają się na cmentarzach. Tutaj stoją nad mogiłami swoich bliskich, układają kwiaty, świecą znicze i zagłębiają się w cichej modlitwie. Smutne refleksje o odległych czasach, w których żyli najbliżsi, byli wśród nas, a dziś już tylko ich prochy tu, w tej ziemi i nasza pamięć o nich oni Ludwika i Władysław Berek z dziećmi Helena i Stanisław Berkowie 15 już są w Domu Ojca. Te dni zmuszają nas do zadumy nad własnym życiem, nad samym sobą. Często spotykam znajomych, którzy wywiedli się z Brzostku do innych miejscowości, a nawet do innych krajów. Właśnie na cmentarzu, w niedzielne popołudnie spotkałam Helenę i Stanisława Berków spacerujących wolnym kroczkiem od mogiły do mogiły swoich rodziców, krewnych, znajomych. Sami też wyjechali z Brzostku, opuścili nasz kraj i już od dwudziestu lat mieszkają w Toronto w Kanadzie. Jednak z sentymentem wracają w ojczyste progi, przyjeżdżają do dzieci, wnuków tutaj spędzają kilka miesięcy i znowu wyruszają w świat. Z sentymentem wspominają zawadzkie góry, na których żyli rodzice, gdzie urodziły się siostry i bracia oraz ich własne dzieci. Stanisław wspomina swój rodzinny dom, w którym zawsze był spokój i z radością tętniło życie. Chociaż nie było wygód dnia dzisiejszego brak elektryczności, gazu, łazienek, wodociągów, telewizorów, Internetów, wymyślnych strojów, czy gier to jednak życie w rodzinnym domu było szczęśli-

16 Rodzina Berków Od lewej: Anna i Andrzej Noga, rodzice Heleny Berek we, naznaczone pracą, nauką, spotkaniami przy rodzinnym stole i szacunkiem do starszych. Zasady dobrego wychowania przekazywane były z pokolenia na pokolenie. Rodzina należała do średniozamożnych, których zamożność wynikała z żmudnej i starannej pracy na roli. Ludwika z domu Wodzisz i Władysław Berek mieszkali w domu na górze zawadzkiej. Z dziada pradziada pracowali na roli, znali smak swojej ziemi i umieli trud włożony w gospodarowanie zamienić na zysk potrzebny do utrzymania rodziny. Pochodzili z wielodzietnych rodzin, umieli dbać o rodzinę i wiedzieli jak zapewnić egzystencję dzieciom. Dzieci Ludwiki i Władysława wzrastały w wielkiej miłości do siebie, razem chodziły do szkoły w Brzostku i codziennie pokonywały kawał drogi pieszo. Starsze opiekowały się młodszymi. Ojciec często opowiadał o swoich młodzieńczych latach, o udziale w wojnie bolszewickiej i o tym jak ze Lwowa wrócił pieszo do domu. Cały spokój rodziny zburzyła wojna. Władysław został zmobilizowany i z Dębicy pojechał na wschód. Nie walczył długo, chociaż ułani byli dzielni i z chłopskim uporem stawiali opór najeźdźcy, to jednak przewaga w uzbrojeniu i wyszkoleniu armii niemieckiej złamała armię polską. Po czterech tygodniach wojny niemiecko polskiej Polska została okupowana przez najeźdźcę. Uczestnicy kampanii wrześniowej ze zwieszonymi głowami przedostawali się na zachód Europy, a inni wracali do domów. Wrócił też Władysław, zaraz też zaczął budowę bunkra w lesie, aby tam mogła się bezpiecznie chować rodzina podczas nalotów niemieckich. Gospodarstwo domowe Berków usytuowane jest na górce pod lasem. Nic też dziwnego, że Niemcy zarekwirowali dom na własną kwaterę, zaś rodzina Berków zamieszkała w pomieszczeniach stajennych. Niestety nie było możliwości sprzeciwu, ani też grymasów, że to są niewygody, czy też małe dzieci nie mogą w

Rodzina Berków 17 stajni mieszkać. Czasy wojny nauczyły Polaków z pokorą żyć, a duma polska i tak została w sercach ukryta, która nakazywała walczyć z okupantem. Najstarsza córka Kazimiera gotowała w kuchni Niemcom, toteż rodzina nie zaznała głodu. Ale codziennym uczuciem towarzyszącym rodzinie był strach i niepokój o jutro. Władysław zarabiał handlując mięsem zawożonym do Tarnowa i Krakowa tym podróżom też towarzyszył strach. Jednak lata okupacji wyrabiały u Polaków ogromną determinację i zmuszały do podejmowania trudnych decyzji w imię utrzymania rodziny. Czas wysiedlenia przeżyła rodzina Berków w domu, a właściwie to przede wszystkim w bunkrze. Koniec wojny przyniósł rodzinie Berków wolność i możliwość powrotu ze stajni do własnego domu. Tyle tylko, że dom pozostał nie uszkodzony przez okupanta. Z całym zapałem Władysław i Ludwika zaczęli organizować życie rodzinne. Pola, na których zaczęto siać zboża, sadzić ziemniaki, groch, kapustę, warzywa, były w dużej części zaminowane. Saperzy sprawdzali krok po kroku tereny w całej gminie, detonowali, rozbrajali miny, niemniej jednak tu i ówdzie dochodziło do wybuchów. To wylatywał w powietrze jakiś zwierzak, to znowu miny urywały ręce i nogi młodym chłopcom bawiącym się niewypałami, czy też ginęli na miejscu. Trzeba było nie lada sprytu wychowawczego, żeby utrzymać gromadkę dzieci na podwórku, żeby nauczyć ich posłuszeństwa, a z drugiej strony umiejętności radzenia sobie w życiu i rzetelnej pracy na roli. Gospodarstwo wyposażone było w narzędzia rolnicze. Praca na roli była o tyle lżejsza, że był koń, który służył również i sąsiadom, a ci z kolei pomagali przy pracach wiosennych, żniwach, omłotach, czy też wykopkach. W tamtych czasach można było liczyć na pomoc sąsiedzką. Wieś polska była spójna, umiała sobie nawzajem pomagać, a galicyjska wieś była w tym aspekcie wzorem dla innych. Wspólnie pracowali, wspólnie spędzali święta, umieli obdzielać się płodami rolnymi, umieli pomagać biednym i to co z podziwem wspominają, umieli dobrze wychowywać dzieci. Rodzina Heleny i Stanisława Berków

18 Rodzina Berków Rodzina Berków należała do takich właśnie przyzwoitych rodzin. Oddawali obowiązkowe dostawy dla państwa, umieli zapełnić piwnice ziemniakami, warzywami i burakami dla bydła, zapełniali sąsieki zbożem, które mełli w młynie, a matka z córkami wypiekała rumiane bochny chleba, bułki, buchty, placki, rogaliki te od święta. W stajniach stało bydło, trzoda chlewna i konie Najstarsza córka Małgorzata z rodziną dobrze utrzymane, w kurnikach drób i żyło się w tej rodzinie dostatnio i spokojnie. Córka Ludwiki i Władysława Berków - Kazimiera - wyjechała do pracy w Krakowie i tam też założyła rodzinę, gdzie do dziś mieszkają. Córki Pelagia i Władysława wyjechały do Tarnowa i tam mieszkają wraz ze swoimi rodzinami. Na ojcowiźnie pozostał Stanisław ożeniony z Heleną z Nogów, zaś brat Bolesław przed stanem wojennym wyjechał do Ameryki, skąd przeniósł się do Kanady, gdzie żyje i pracuje z całą rodziną po dziś dzień. Stanisław Berek podjął pałeczkę ojców i wraz z żoną gospodarzył na włościach zawadzkich. Jego żona Helena mówi, że ciężko było, chociaż nauczona była pracy, to jednak pochodziła z Nawsia Brzosteckiego, a tutaj trzeba było pokonywać górkę, nie było elektryczności, a co za tym idzie i wygód. Przychodziły na świat dzieci sześcioro dzieciaków, to spora grupka, było koło czego robić, a tu jeszcze praca na roli, w zabudowaniach, przy bydle, trzodzie, drobiu. Stanisław poszukał zarobkowej pracy w dębickim Stomilu. Pracował na trzy zmiany, dojeżdżał autobusem zakładowym, do którego trzeba było dojść z gór. Ciężko było, bo po każdej zmianie w zakładzie pracy, po krótkim odpoczynku, szedł do pracy na roli, do chlewów z trzodą i maciorą, do opasów wołowych, do konia. Nic dziwnego, że własnych synów nauczył sprawnej, solidnej pracy w gospodarstwie. Zawsze też dbał o to, aby dzieci były w szkole grzeczne i dobrze się uczyły. Helena Berek nocami, przy lampie naftowej, obszywała dzieci, często też szyła zamówione ubrania sąsiadom trzeba było dorabiać na godne utrzymanie rodziny. Pomimo trudów życia i niewygód w domu Heleny i Stanisława Berków zawsze panowała harmonia i wzajemne zrozumienie. Dzieci miały przykład, jak należy się wzajemnie szanować i nieść sobie pomoc, ale też wiedziały, że mieć to móc. Dlatego solidnie wykonywały powierzone zadania. Skrzętnie odrabiały zadania szkolne, pomagały rodzicom w gospodarowaniu, umiejętnie nawiązywały

Rodzina Berków 19 przyjaźnie i marzyły o życiu w mieście. Najstarsza córka Małgorzata ukończyła technikum ogrodnicze w Tarnowie i tam też osiedliła się na stałe, wyszła za mąż, jest kierownikiem sklepu i wychowuje dwoje dzieci. Tomasz jest studentem na wydziale turystyki i rekreacji, zaś Aneta jest studentką Akademii Wychowania Fizycznego. Córka Lucyna zamieszkała w Jodłowej i razem z mężem prowadzi gospodarstwo rolne. Mają dwoje dzieci Paulinę gimnazjalistkę i Marcina ucznia szkoły podstawowej. Renata po ukończeniu technikum rolniczego pracuje w hurtowni elektrycznej w Woli Rzędzińskiej. Razem z mężem wychowują czwórkę dzieci: Magdalenę licealistkę I Liceum Ogólnokształcącego w Tarnowie, Marzenę uczennicę gimnazjum, Katarzynę i Bogusławę uczennice szkoły podstawowej. Syn Andrzej ożenił się z Barbarą Brajewską ze Straszęcina i po ukończeniu zawodowej szkoły mechanizacji rolniczej podjął pracę w firmie oponiarskiej w Dębicy. Z tego małżeństwa jest dwoje dzieci Szczepan i Hanna. Syn Krzysztof ukończył technikum mechaniczne. Pracuje na Posterunku Policji w Brzostku, gdzie mieszka. Ożenił się z Martą Furman pielęgniarką z Jodłowej i wychowują syna Artura ucznia szkoły podstawowej w Brzostku i córkę Marcelinę przedszkolaczkę. Najmłodszy syn Heleny i Stanisława Berków Piotr ukończył szkołę budowlaną w Jaśle i pozostał na ojcowiźnie w Zawadce. Ożenił się z Jadzią Kmiecik z Jodłowej i prowadzi gospodarstwo rolne. Z tego małżeństwa jest troje dzieci Karol i Edyta gimnazjaliści oraz Aldona uczennica szkoły podstawowej. Piotr wyjechał do rodziców do Kanady, a za zarobione pieniądze wybudował ładny dom już nie w górach zawadzkich, ale u ich podnóży. Helena i Stanisław mieszkają i pracują w Toronto, a właściwie są już na emeryturze. Zakupili mieszkanie w Straszęcinie, blisko syna Andrzeja i tam uścielili sobie gniazdko na starość. I chociaż Kanada jest pięknym krajem, cho- Syn Krzysztof z rodziną i rodzicami

20 Rodzina Berków ciaż żyją tam dostatnio i wygodnie, chociaż sto kilometrów od nich mieszka i pracuje brat Stanisława Bolesław, to jednak nie wyobrażają sobie starości z dala od dzieci i wnuków. Dzieci też bardzo dbają o dobre relacje z rodzicami. Na 45-lecie pożycia małżeńskiego zorganizowali w Straszęcinie niezwykłą fetę poprzedzoną uroczystą Mszą świętą. Potem było 45 kwiatów, wystawny obiad, szampan i tort, a piętnaście wnucząt ozdabiało ten niezwykły jubileusz. I tak trzeba świętować jubileusze, ale wcześniej trzeba rozsądnie wychować dzieci. listopad 2008

Rodzina Czechowskich [...] Ojczyzna moja jest głosem z oddali, słuchana wiernie i słyszana cała. Cały świat po to się tylko zapalił, by ona serce gorejące miała [...] Zbigniew Bieńkowski Dwie ojczyzny Zimowy pejzaż zasnuł cały Brzostek. Domy okryte ciepłą czapą, stoją dostojnie i tajemniczo, jakby ze świata bajki. Zagrody gospodarcze puste, szczelnie zamknięte, tylko czasem kot biegnie do mleka. Nawet strażnicy obejścia, psy łańcuchowe, skryły się głęboko w budach. Niebo szare, tu i ówdzie przesuwają się błękitne obłoki, gnane wiatrem, a spod nich nikłe promyki słońca rozjaśniają przestrzeń całą. Śnieżny puszek lśni bielą, spośród której przebijają się małe kuleczki, jak koraliki perłowe, błękitne, turkusowe. To słońce wydobywa ze śniegu mozaikę barw brylantów. W oknach domów błyszczą kolorowe światełka zwisające na choinkach. Nad drzwiami wiodącymi przez korytarze do domów zawieszone są piękne wieńce z zielonej jedliny, sośniny, czy świerków przewinięte czerwono-złotymi kokardami, ubrane kolorowymi bombkami. Aż dziw bierze, że tak szybko przyjął się w naszym Zofia i Michał Czechwscy z synami Aleksandrem (z lewej) i Józefem kraju zwyczaj amerykański, czy zachodnioeuropejski. To emigracja za pieniądzem, pracą i godziwym życiem, a potem powrót w rodzinne strony przyniosła zwyczaj strojenia drzwi wejściowych wieńcem w okresie bożonarodzeniowym. Co nowsze domy, tym bardziej oświetlone na zewnątrz setkami kolorowych światełek, gwiazdek, bombek. Iglaki w ogrodach błyszczą kolorowym światłem i stoją jak tajemnicze wróżki, które zapraszają do domostwa z dobrym słowem żeby się darzyła pszeniczka i owies wypowiadanym przez kolędników idących z gwiazdą, turoniem, śmiercią, czy też z pradawną polską kolędą Przybieżeli do Betlejem pasterze. Nigdzie na świecie, w żadnym kraju z taką miłością i pobożnością nie wyśpiewuje się chwały świętej Rodziny i Bożego Dzieciątka jak w Polsce. Święta Godnie, bo tak w tradycji polskiej nazywano czas Bożego Narodzenia, są pieczołowicie okrywane tradycją przekazywaną z pokolenia na pokolenie w polskich rodzinach. I chociaż mówimy, że każde pokolenie ma swój czas, to jednak Polacy w przekazywaniu tradycji, zwyczajów świątecznych i nie tylko tych, są dowodem, 21

22 Rodzina Czechowskich że nie rozwieje się, nie zniknie z życia przyszłych pokoleń. Po prostu, będzie szło dalej i dalej, przecież dotąd naród żyje, dokąd jego tradycja trwa. Szkotnia brzostecka w tej scenerii jest równie piękna, chociaż już trochę inna niż przed laty. Stare, drewniane, parterowe domy uległy zniszczeniu, po prostu zestarzały się, a w ich miejsce wyrosły murowane, nowoczesne. Na tej ulicy, między domem Kwiatkowskich i Jędrzejczyków, stał dom zbudowany z grubych bali drewnianych, z jednej strony obrośnięty winogronem własność rodziny Zofii z Szczepanowskich i Michała Czechowskich. Ojciec Zofii, Tomasz Szczepanowski, był znanym mieszczaninem brzosteckim, szanowanym przez sąsiadów i światłym człowiekiem, współzałożycielem Straży Pożarnej w Brzostku. Dbał o wykształcenie swoich dzieci, dlatego też Zofia po ukończeniu szkoły ludowej została oddana do terminu do pracowni krawieckiej Niewodowskiego, a że miała duże zdolności manualne szybko uczyła się szyć, dokładnie kroić wymyślne stroje, jak również haftować i wyszywać. Nic też dziwnego, że stała się szanowaną krawcową dla elity brzosteckiej. U niej matki zamawiały wyprawy ślubne dla swoich córek, a były to komplety pościeli z wyszywanymi inicjałami, pięknie haftowane obrazki, czy dobrze skrojona odzież. Zofia była zawołaną krawcową, a do tego ładną kobietą, gustownie ubraną i obdarzoną niezwykłymi cechami charakteru. Pogodna, życzliwa, spokojna, pełna dostojeństwa i powagi kobieta. Zdobyła sobie życzliwość, zaufanie i klientelę, co wpłynęło na to, że jej pracownia dobrze prosperowała. Michał Czechowski przybył do Brzostku z Bukowiny. Urodził się w Nowej Żuczce pod Czerniowcami w dawnej Galicji, ale miał obywatelstwo rumuńskie. Był w wojsku austro-węgierskim. Podczas I wojny światowej Od lewej: Józef Czechowski, matka Zofia, babcia Katarzyna Szczepanowska, ojciec Michał i bratanica Zofii Tomasz Szczepanowski znalazł się na froncie austriacko-węgierskim na linii Gorlice, Jasło, Brzostek. Był przystojnym, dobrze zbudowanym mężczyzną, nic też dziwnego,

Rodzina Czechowskich 23 że został zauważony przez Zofię Szczepanowską. Przyjaźń, którą się obdarzyli w okresie młodzieńczym przerosła w miłość i w 1918 r. wzięli ślub. W czasie I wojny światowej Michał Czechowski walczył na wielu frontach. We Włoszech był ranny i przebywał w szpitalu w Mediolanie. Z tego okresu pozostała korespondencja z narzeczoną Zofią Szczepanowską. Pisana ręką rumuńskiego wojaka w sprawnym języku polskim, słowa i zdania zapisane z niezwykłą starannością i bardzo poprawną kaligrafią, co świadczy o dużych zdolnościach intelektualnych. Ponadto Michał Czechowski posługiwał się biegle sześcioma językami, co pomagało mu bardzo często wychodzić z różnych sytuacji w życiu, a nawet pozostać przy życiu. Znał język cygański, jidysz, niemiecki, ukraiński, rumuński i polski. Po wojnie został w stopniu rotmistrza w żandarmerii, był policjantem na posterunku w Brzostku. Pracował z Franciszkiem Malińskim, ojcem księdza Mieczysława, a później jako sekwestrator skarbowy w Dębicy. Znajomość języka niemieckiego, bardzo mu pomagała, ale też musiał bardzo dzielnie i z uporem pracować, aby władze okupacyjne nie zmusiły go do współpracy i nie zrobiły z niego folksdojcza. Musiał odznaczać się niezwykłym hartem ducha, aby pracować w tym czasie godnie, pomagać okupowanej ludności i sam nie wpaść w ręce nieprzyjaciela. Rodzina Zofii i Michała Czechowskich powiększyła się o dwóch synów Józefa i Aleksandra. Chłopcy byli zdolni, bystrzy i ułożeni. Syn Józef po ukończeniu szkoły powszechnej w Brzostku został wysłany do gimnazjum w Dębicy, a potem do liceum w Tarnowie. Mieszkał na stancji i pilnie się uczył. Jednak cały świat stawał się coraz to bardziej niespokojny. Hitler ogarnięty żądzą władzy coraz to głośniej wygłaszał mowy faszystowskie, miał mniemanie, że zapanuje nad całym światem, a dominującą będzie rasa germańska. Cała Europa, a przede wszystkim sąsiednie kraje graniczące z Niemcami, musiały zapomnieć o przyjacielskich stosunkach sąsiedzkich. Polski rząd przedwojenny głosił śmiałe hasła silni, zwarci i gotowi, a tymczasem Polska była uzbrojona słabo, w przestarzałą broń, chociaż żołnierz był nastawiony na heroiczną walkę. Jednak wrzesień 1939r. okazał się w nurcie polskich historycznych zdarzeń nie tylko końcem II Rzeczypospolitej, ale Zofia Szczepanowska i Michał Czechowski

24 Rodzina Czechowskich Od lewej: Emilia Czechowska z synem Szczepanem, Stanisław Szczepanowski i jego siostra Zofia Czechowska z synem Aleksandrem Emilia i Józef Czechowscy z synem Krzysztofem i córką Małgorzatą także i momentem zwrotnym losów politycznych świata. Czterotygodniowa kampania wrześniowa była tylko małym epizodem w kontekście pięcioletniej II wojny światowej na różnych frontach. Odparcie niemieckiego faszyzmu kosztowało Polaków utratę szóstej części obywateli międzywojennego państwa polskiego. Koszmar wojny dotknął także rodzinę Zofii i Michała Czechowskich. Najstarszy syn Józef zamiast iść na studia musiał pracować w mleczarni brzosteckiej, aby produkować wyroby z nabiału artykuły potrzebne III Rzeszy. Tutaj pracowała też Emilia Wal późniejsza żona. Podczas wysiedlenia cała rodzina dostaje schronienie po drugiej stronie Wisłoki u Piątków w Przeczycy. Pokonują wszystkie trudy wysiedlonych. W ciasnocie, często o pustym brzuchu, przeżywają miesiące wysiedlenia. W tym czasie Michał Czechowski otrzymuje tylko zasiłek, który pozwala na bardzo skromne życie, bo Zofia nie krawcuje po prostu nie ma komu. Istotą tamtych dni było przeżyć, było pokonać trudną i bolesną egzystencję, a o szyciu ubrań nie było mowy. Powrót po wyzwoleniu do własnego domu, był wielką radością i chociaż trzeba było naprawiać dach, wstawiać okna i drzwi, to jednak było się u siebie i na swoim. Narzeczona Józefa Czechowskiego otrzymała, jako repatriant, przydział mieszkaniowy w Wałbrzychu. Wyjechała tam z całą swoją rodziną i narzeczonym, otrzymała pracę w mleczarni, zaś Józef pracował w fabryce porcelany. Tam wzięli ślub i założyli rodzinę. Jednak byli tam niedługo i ponownie wrócili w rodzinne strony. Emilia wraz z pierworodnym synem Szczepanem zamieszkała u dziadków na Szkotni, zaś Józef dostał pracę w Zakładach Kamienia Łupanego w Krakowie i starał się o mieszkanie, aby móc sprowadzić rodzinę. Otrzymał kawalerkę z maleńką kuchnią bez

Rodzina Czechowskich 25 okna, ale i to było wielką radością rodziny, gdyż byli razem. Przyszedł na świat drugi syn Krzysztof oraz córka Małgorzata i wtedy bycie razem w maleńkim mieszkaniu stało się niemożliwe. Dlatego też Szczepan do dziesiątego roku życia mieszkał u dziadków, a stryja Aleksandra miał za ojca. Tylko na zimę wracał do Krakowa i tam chodził do szkoły. Szczepan był żywym chłopcem, czasem z innymi chłopcami urządzał psikusy, ale zawsze był posłuszny stryjowi. Z rozrzewnieniem wspomina spokój i opanowanie stryja, który godzinami potrafił rozmawiać oraz wspaniałe rosoły i buchty stryjenki Emilii. Do dziś ma pamiątki po dziadku Michale, m.in. mapy z terenów Brzostku i całej Galicji wykonane metodą kopczykową z drobiazgowym zaznaczeniem krzyży, przydrożnych kaplic, a nawet większych drzew. Inną pamiątką po dziadku jest ślubna obrączka z wygrawerowanym nazwiskiem, która przechodzi z pokolenia na pokolenie. Syn Emilii i Józefa Czechowskich Szczepan uczęszczał do V Liceum Ogólnokształcącego w Krakowie, a następnie ukończył pięciosemestralną Państwową Szkołę Techniczną o kierunku metalurgii i stali. Podjął pracę w Nowej Hucie w Krakowie i tam odrabiał staż, a następnie pracował w Zakładzie Badawczym Przemysłu Kamienia Budowlanego. Potem odbył służbę wojskową i wrócił do rodziny w Krakowie. Tutaj ożenił się z Anną Karcz, która pracowała w Domu Książki w Krakowie. Z tego małżeństwa przyszło na świat troje dzieci. Syn Tomasz ukończył Technikum Kuśnierskie i od 15 lat prowadzi zakład krawiecki, w którym szyje odzież ochronną. Córka Agnieszka ukończyła Akademię Ekonomiczną w Krakowie, pracowała w banku, a obecnie prowadzi doradztwo finansowe. Druga córka Magdalena ukończyła Papieską Akademię Teologiczną o kierunku historia sztuki liturgicznej i konserwacji. Jest to niezwykle ciekawa i twórcza praca dla uzdolnionej manualnie kobiety. Pracuje przy konserwacji zabytków sakralnych oraz pisze ikony. Szczepan pracuje w Usługowym Zakładzie Stolarskim i całkiem nieźle sobie radzi. Drugi syn Zofii i Michała Czechowskich Aleksander po ukończeniu szkoły podstawowej zaczął zdobywać fechtunek krawiecki po matce odziedziczył zdolności manualne, ale też żądny był wiedzy i świata. Był młodzieńcem niezwykle otwartym na drugiego człowieka, cechowała go rzetelność w wykonywaniu pracy i niezwykła pogoda ducha. Umiał zjednywać wokół siebie ludzi, miał receptę na wszystkie problemy, a jego poczucie humoru było zawsze na miejscu i wyzwalane z taktem. Aleksander Czechowski przy pracy w kinie Przyszłość

26 Rodzina Czechowskich Mieszkał w domu rodzinnym, gdy zastała go wojna i tym samym marzenia o uczeniu się nowych zawodów spaliły się w sercu Aleksandra. Wysiedlenie razem z rodziną przeżył w Przeczycy, a po wyzwoleniu razem z ojcem remontował zniszczony dom na Szkotni, jak również prowadził gospodarstwo rolne, bo też trzeba było urobić na oddanie obowiązkowych dostaw dla państwa i pomagać starzejącym się rodzicom. Ale Aleksander ciekawy świata, bystry i inteligentny młodzieniec szukał recepty na życie. Brzostek, jak i inne miasta dźwigał się i goił rany wyrządzone podczas wojny. Remonty domów, dróg, powstawanie nowych zakładów pracy, tworzenie się urzędów, budowa linii elektrycznej, gazowej, wszystko to ściągało do Brzostku ludność, która rozpierzchła się podczas wojny. Zaczęto myśleć o otwarciu placówki kulturalnej, w której można by było godziwie spędzić wolny czas. Posłużył do tego Dom Ludowy, który został przez społeczeństwo brzosteckie wyremontowany, a duża sala została przystosowana na użytek kina. Tak w Brzostku powstało kino Przyszłość, w którym długie lata operatorem był Aleksander Czechowski. Wcześniej uczestniczył on w kursach operatorskich i przez całe lata pracy na tym stanowisku doskonalił swoją wiedzę. Czas płynął i dojrzały już Aleksander ożenił się z Emilią Błoniarz, młodą inteligentną dziewczyną z Kamienicy Górnej. Zamieszkali razem z Zofią na Szkotni. Emilia absolwentka liceum ogólnokształcącego podjęła pracę w Urzędzie Gminy, a później w bibliotece, a ponadto pracowała na gospodarstwie rolnym. Emilia i Aleksander postanowili wybudować własny dom marzenie o byciu na swoim było ich poczuciem odpowiedzialności za losy rodziny. Świty i popołudnia spędzali na zagonach, żmudna uprawa buraka cukrowego dawała dobry zysk. Ponadto uprawiali zboża, ziemniaki, warzywa, hodowali bydło, trzodę, drób i pracy było co niemiara. Legitymacja szkolna Aleksandra Czechowskiego Emilia Czechowska w pracy Dzisiaj Emilia wspomina, że było tak, iż świtem pieląc buraki układała, co będzie robić za chwilę w bibliotece, a będąc w bi-

Rodzina Czechowskich 27 bliotece, myślała, co tam dzieje się w domu. Nie było wolnych sobót, a czasami i niedziele były zajęte. Aleksander wyświetlał filmy, a więc pracował popołudniową porą, zaś w niedzielę praktycznie cały dzień był w kinie, bo do południa były tzw. poranki i wtedy wyświetlał filmy dla dzieci, a po południu dwa seanse przeróżnych tematycznie filmów. W ciągu tygodnia młodzież szkolna miała wyświetlane obowiązkowe seanse zwykle lektury i przychodziła młodzież wraz z nauczycielami. Nie było innej formy rozrywki książka i film były najbardziej dostępne dla ludności. Dlatego też biblioteki były potrzebne w każdej wiosce i Emilia Czechowska uruchamiała filie i punkty biblioteczne w całej gminie. Trzeba było mieć ogromny hart ducha i zapał do pracy, aby podołać tym wyzwaniom, ale właśnie Emilia i Aleksander Czechowscy je mieli. W 1960 roku przyszła na świat pierwsza córka Marta, dziewczynka bystra, wrażliwa, inteligentna i obdarzona zdolnościami artystycznymi. Już od przedszkola do końca edukacji szkolnej recytowała, śpiewała w chórkach, zespołach wokalno-instrumentalnych, grała na mandolinie oraz występowała w przedstawieniach teatralnych. Po ukończeniu liceum ogólnokształcącego podjęła naukę w Studium Chemicznym w Kędzierzynie-Koźlu, a potem studiowała na Akademii Pedagogicznej w Krakowie na kierunku bibliotekoznawstwo i informacja naukowo-techniczna. Jest kierownikiem Centrum Kultury i Czytelnictwa w Brzostku i dzisiaj pracuje tu, gdzie jej rodzice dawniej. Chociaż nie ma kina, bo nowoczesność telewizory, magnetowidy, komputery wyparły go, to jednak pracy ma bardzo dużo. Jest w Domu Kultury kawiarenka internetowa, siłownia, klub bilardowy i prowadzone są zajęcia teatralne, plastyczne i muzyczne, a ponadto duża biblioteka gminna z filiami też jest pod jej nadzorem. Wyszła za mąż za Stanisława Króla i mają dwoje dzieci. Syn Michał studiuje na AGH w Krakowie, zaś córka Joanna w Krakowskiej Szkole Wyższej. Druga córka Emilii i Aleksandra Lucyna ukończyła Policealne Studium Ogrodnicze i przez kilka lat pracowała w tym zawodzie. Przy nowym domu rodzinnym, usytuowanym przy ulicy Łukasiewicza, zaprojektowała ogród, w którym prowadziła punkt sprzedaży drzewek i krzewów ozdobnych. Obecnie, wraz z córką Agatą, przebywa w Hiszpanii, zaś syn Tomasz studiuje na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie. Trzecia córka Anna zakochana od dziecka w muzyce i gitarze, po ukończeniu liceum ogólnokształcącego podjęła studia w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Kielcach na kierunku pedagogika społeczno-opiekuń- Emilia i Aleksander Czechowscy z córkami: Lucyną, Martą i Anną

28 Rodzina Czechowskich cza. Pracuje w Warsztatach Terapii Zajęciowej w Pierzchnicy koło Kielc. Nie rozstaje się z gitarą, ma zespół muzyczny i w ten sposób realizuje swoją miłość do muzyki. Wychowuje dwie córki Małgorzatę i Aleksandrę, odwiedza dom rodzinny i ma nieustanny kontakt z całą rodziną. Córki Aleksandra Czechowskiego z rozrzewnieniem wspominają niedawno zmarłego ojca. Wśród wielu zalet wymieniają Emilia Czechowska z córką Lucyną w Hiszpanii obowiązkowość, dokładność, perfekcyjność i odpowiedzialność za losy rodziny. Mówią, że w czasach dzieciństwa nigdy nie używał kar cielesnych, a wychowywał drogą perswazji. Co prawda nie chodził na wywiadówki, bo to była działka matki Emilii, ale wszystko dokładnie wiedział o postępach dzieci. Emilia ze łzą w oku przygląda się fotografiom i mówi, że był kochającym mężem. Tak, to prawda, Emilia i Aleksander Czechowscy byli wzorem rzetelnej, kochającej się rodziny. Nic też dziwnego, że córki zorganizowały matce Emilii niezwykły prezent na 70-te urodziny wycieczkę do Hiszpanii, do córki Lucyny, gdzie była w październiku. Niezwykłe i barwne losy Czechowskich są przykładem dobrze spełnionego obowiązku wobec rodziny i kraju ojczystego. Szczepan Czechowski wspomina dziadka Michała żołnierza Cesarsko Królewskiej Armii, którego szabelka rokrocznie pożyczana jest przez strażaków do prowadzenia warty przy Bożym Grobie w brzosteckim kościele. Wspomina też ojca Józefa, którego cząstka pracy pozostała na Rynku brzosteckim, gdyż pomnik wybudowany jest przez ekipę z Krakowa pod jego kierownictwem. Ponadto pomnik w Baligrodzie, na Górze Św. Anny, czy wiele innych powstawało w jego Zakładach Kamieniarskich przy współpracy z wielkim polskim rzeźbiarzem Xawerym Dunikowskim. Dzieci Szczepana Czechowskiego zorganizowały w listopadzie dla całej rodziny wspólny wyjazd do Ziemi Świętej z okazji 60-tych urodzin ojca. O tej zacnej rodzinie można mówić godzinami. Są wzorem dobrej pracy, zaangażowania w losy ojczyzny i miłości rodzinnej. Mówimy, że każde pokolenie ma swój czas, a przysłuchując się opowieściom o sadze rodu Czechowskich jestem przekonana, że to pokolenie przedłuża się o coraz to młodszych, ale dalej chce zmieniać świat i trwać tak jak i ich dziadowie. grudzień 2008

Rodzina Bronisławy i Wojciecha Dziedziców To obcy człowiek czego chce o kogo pyta to nieznajomy pewnie zbłądził albo się omylił mówił że nas szuka [...] uparcie twierdzi że właśnie nas szuka [...] Tadeusz Różewicz Obcy człowiek Początek lata 2008 r. zapowiada skwarne dni. Powiew ciepłego wiatru niesie zapach skoszonych traw. Srebrzyste i złote łany polskich zbóż kołyszą się dostojnie, wolno i miarowo. Tu i ówdzie kwiat maku czerwonego wychyla swoją rozłożystą główkę. Nie znajdziesz bławatka ani kąkola, te chwasty odeszły już w niepamięć. Sady ciężko dyszą, owoce dobierają kolorów i kształtów będzie zbiór niezły. Na krzewach porzeczkowych dominuje czerwień, bordo, biel. Z agrestowymi krzewami konkurują maliny ogrodowe te całoroczne, polskie jeżyny, borówki wiążą swoje owoce i z dnia na dzień stają się coraz pełniejsze. Kobiałki pełne truskawek oczekujące na kupujących. Pierwsze nowalijki z warzywników wypełniają zapachem kuchenne izby, młoda kapusta, kalarepa, kalafior z polskim młodym ziemniakiem okraszonym masłem ze szczypiorem i koprem, to naprawdę nasze brzosteckie przysmaki, za którymi tęskni się wszędzie gdzie człowieka los poniesie. A do tego pierogi z truskawkami, borówkami polane słodką śmietaną, czy też naleśniki przyozdobione bitą śmietaną cóż lepszego może się zdarzyć przy kuchennym stole. Lipiec ustrojony kwieciem lipy, w 29 Medal SPRAWIEDLIWY WŚRÓD NARO- DÓW ŚWIATA przyznany Wojciechowi i Bronisławie Dziedzic oraz ich córce Zofii Trojan

30 Rodzina Bronisławy i Wojciecha Dziedziców Pracownik Konsulatu Izraela w Polsce wręcza medal Zofii Trojan którym brzęczą pszczoły i pracowicie zbierają nektar na zdrowy i smakowity miód. I jeszcze gdzieniegdzie stare polskie domy, te budowane z okazałych bel drewna. A wokół domu zabudowania gospodarcze, cembrowana studnia to nic że w domu woda z wodociągu, że kanalizacja ale rys polskości sprzed lat to właśnie studnia na korbę z wiaderkiem, bo przecież podróżni mogli podejść, naciągnąć wiaderko wody i pić do woli źródlaną, czystą i rześką wodę. A w ogrodzie pod oknami polskie malwy, słoneczniki piwonie, dalie i przeróżne kolorowe kobierce urozmaicone wszelakim kwieciem. Dom rodzinny Bronisławy i Wojciecha Dziedziców właśnie na takim kolorycie stoi od przeszło stu lat. N a podwórku nie ma już bydła, drobiu, koni, tylko kot przebiega, przymruża ślepie i tajemniczo miauczy jakby chciał opowiedzieć historię tego domu, tej zacnej rodziny i tych potomnych, którzy tutaj pozostali i trwają na posterunku rodzinnym. Wysokie drewniane progi wprowadzają do każdej izby i obszernej kuchni. Tragarze na powale (tak dawniej nazywano sufit) wybielone białym wapnem, cała izba w bieli, w kącie obszerna kuchnia z piecem chlebowym, zabytkowy drewniany kredens kuchenny, szafa kuchenna i duży stół wokół którego poukładane krzesła. Tylko podłoga uległa zniszczeniu dzisiaj jest wylewka a na niej linoleum. Sprzęty kuchenne, rondle, garnki, talerze, porcelana do kawy pieczołowicie jest przechowywana przez córkę Zofię z Dziedziców Trojanową, resztki pościeli po matce Bronisławie już tylko jako pamiątka i kilka obrusów. Na ścianie wiekowy obraz Święta Rodzina oprawiony w drewniane ramy, on tutaj pamięta dole i niedole rodu, chwile trwogi, niezwykle heroicznej odwagi, miłości do bliźniego, nie zawsze tego samego wyznania, chwile bycia wielkim człowiekiem jakim był Wojciech Dziedzic, jego żona i córka. A wszystko zaczęło się przeszło sto lat temu, kiedy to Stanisław Dachowski, mąż Katarzyny, a ojciec Bronisławy Dziedzic wrócił z Ameryki, przywiózł trochę grosza Babcia i dziadek Dachowscy

Rodzina Bronisławy i Wojciecha Dziedziców 31 Bronisława i Wojciech Dziedzicowie z synem Stanisławem i postanowił wyposażyć dorastającą córkę. Zakupił posesję w Brzostku przy ul. 11-listopada i tam wybudował obszerny drewniany dom z zabudowaniami gospodarczymi i zakupił połać pola rolnego, na którym cała rodzina pracowała. Bronisława z domu Dachowska wyszła za mąż za Wojciecha Dziedzica z Kamienicy Dolnej i razem z ojcami zamieszkała w nowo wybudowanym domu. Była kobietą z niezwykłym gustem i z wielkim smakiem urządzała nowy dom. Jej mąż Wojciech był niezwykle pracowitym człowiekiem i już przed wojną zarabiał wożąc towary do sklepów z Jasła i Tarnowa na furmance. Kupił dwa konie, mocny wóz i kilka razy w tygodniu wyjeżdżał nocą do odległych miast po towar, a że był człowiekiem uczciwym i bardzo pracowitym pracy mu nie brakowało. Prowadził też gospodarstwo rolne, w którym pomagali mu wynajęci mężczyźni. Długie lata pracował Jan Dziurdzik, jeździł końmi z Wojciechem Dziedzicem, dbał o dobre utrzymanie bydła, pracował na roli, woził żwir na drogi i był traktowany jak członek rodziny. Wojciech był zapatrzony w swoją urodziwą żonę dlatego zawsze miała pomoc w gospodarstwie z wynajętych ludzi szukających pracy i zawsze też za pomoc w pracach polowych wynagradzał pieniędzmi i wyżywieniem. Życie rodziny Bronisławy i Wojciecha Dziedziców toczyło się szczęśliwie. Przyszło na świat troje dzieci: Stanisław, Józefa i Zofia. Szczęście zostało zakłócone chorobami dzieci a jeszcze na początku XX wieku nie było penicyliny, skutecznych antybiotyków, szczepień. I ten brak środków medycznych dotknął i tę rodzinę. Czternastoletnia Józia zmarła, a Syn Stanisław po nie wyleczonej heinemedinie został ułomny do końca życia. Pomimo tych cierpień rodzinnych Dziedzicowie tworzyli zacną rodzinę, byli uczynnymi Bronisława i Wojciech Dziedzicowie z córką Zofią (1948 r.) sąsiadami, wspierali ludzi biednych, żebrzących i potrzebujących pomocy. Ojciec Wojciech Dziedzic woził towa-

32 Rodzina Bronisławy i Wojciecha Dziedziców ry do sklepów żydowskich bo takie były w Brzostku przed wojną nic też dziwnego, że był bardzo zaprzyjaźniony z nimi. Rodzinę Adama Szusa i Sali Schönwetter traktował na równi z własną rodziną. Córka Zofia przyjaźniła się z ich dziećmi, chodziła do szkoły podstawowej w Brzostku, do której chodziły też dzieci żydowskie. Wspólne zabawy, spotkania, wędrówki, przyjaźnie, bardzo zażyłe koleżeństwo wrosło w tę rodzinę bardzo Rodzina Bronisławy i Wojciecha Dziedziców głęboko. Nadszedł tragiczny wrzesień 1939 roku. Najeźdźca szalał podbijając coraz to większe części Europy. Nienawiść i planowana eksterminacja przez Hitlera w pierwszym rzędzie dosięgła naród żydowski i to tylko dlatego, że byli Żydami. O tamtych dniach tak wspomina Jan Paweł II w książce Przekroczyć próg nadziei : [ ] A potem przyszła II wojna światowa z obozami koncentracyjnymi oraz planowaną eksterminacją. W pierwszym rzędzie ulegli jej właśnie synowie i córki narodu żydowskiego tylko dlatego iż byli Żydami. Każdy, kto żył wówczas w Polsce, musiał się z tym zetknąć przynajmniej w sposób pośredni [ ] Ten niezwykły naród w dalszym ciągu nosi w sobie znamiona Bożego wybrania [ ] Izrael zapłacił wysoką cenę za swoje wybranie [...] Brzostek też stał się areną, tragiczną areną, na której rozgrywały się łapanki, rozstrzeliwania, wywozy do obozu. W chaosie strachu i beznadziei życia codziennego znalazły się rodziny żydowskie. Część z nich wyjechała, zdążyła znaleźć schronienie, chociaż to nie było łatwe. Inni tracili życie, rodziny zostały rozdzielone. Ale też znaleźli się i tacy brzostowianie, którzy nie byli obojętni na Zofia z Dziedziców Trojan, Franciszek Trojan oraz Stanisław Dziedzic