12 MAJ 2017 POGAWEDKA O POMIDORACH AKCJA DEGUSTACJI POMIDORKÓW JOYN W SKLEPACH HIT W NIEMCZECH Tekst: Katja Kamp musieliśmy wiele wysilać się, aby pomidorki JOYN trafiły na ich półki. Sieć supermarketów HIT w Niemczech ma około 110 oddziałów i są oni bardzo entuzjastycznie nastawieni do naszych produktów. Sklepy są niezwykle nowoczesne. Jest tam wiele różnych ciekawych rozwiązań od baru sałatkowego po własne stanowisko, na którym wytwarza się Przejście z Vitendo na JOYN dobrze się udało i teraz staramy się dotrzeć do serc konsumentów. Oczywiście przez żołądek. Zaplanowaliśmy około 50 akcji degustacyjnych w całych Niemczech w sklepach HIT. czekoladę wszystko, czego można oczekiwać po comfort food w dziale warzyw i owoców. Mamy ładne stanowisko degustacji z pomidorami JOYN, w całości lub w plasterkach. Klienci bardzo Ponieważ sieć ta podąża za trendami, nie entuzjastycznie odpowiedzieli na tę akcję.
PELETON LOOYE Tekst: Theo Koomen Podczas wielu różnych nieformalnych rozmów w naszej firmie okazało się, że wiele osób pracujących w Looye aktywnie jeździ również na rowerze. Kiedy sobie to uświadomiliśmy, podjęliśmy decyzję o tym, aby zorganizować prawdziwy klasyk kolarski Looye. W zawodowym kolarstwie jest wiele jednodniowych klasyków (np. Amstel Gold Race) i wyścigów wielodniowych. Każdy przecież chyba zna takie wyścigi, jak Tour de France czy Giro d Italia. Regularnie odbywają się również różne krótsze wyścigi wielodniowe. Dlatego właśnie postanowiliśmy zorganizować prawdziwy dwudniowy klasyk Looye. W dwóch wyścigach, które odbyły się w sobotę 22 kwietnia i w sobotę 29 kwietnia, można było doszukać się wiele aspektów zawodowego ścigania. Były skręty i nawroty, podjazdy i zjazdy, podczas których można było nieźle dostać wiatrem w twarz, jeśli nie zajęło się dobrej pozycji w peletonie Looye. Ogólnie rzecz biorąc, doświadczeni kolarze najpierw czekali nieco w tyle, czekając aż reszta się zmęczy. Tych kolarzy można było często znaleźć w środku peletonu. Start obu etapów wyścigu zorganizowano przy siedzibie głównej Looye w Naaldwijk. Trasa etapu z 22 kwietnia biegła przez Zweth w kierunku Voorburg, a następnie wzdłuż stadionu Kyocera w kierunku Zoetermeer, prowadząc przez Rotte w kierunku Bleiswijk. Na tym długim odcinku Martijn van den Berg pokazał, że ma wielkie ambicje. Nadał on peletonowi takie tempo, że spowodowało to jego mocne rozerwanie. Przy malowniczej rzeczce Rotte (w samym środku zielonego serca ) zaplanowany był pierwszy punkt odświeżania. Kierownik zespołu Robbert de Jong miał tam możliwość dać kolarzom ostatnie wskazówki taktyczne. Na tę specjalną okazję Robbert zabrał ze sobą również Vivian, miss podium, która oczywiście dodatkowo zachęciła kolarzy przed drugą częścią trasy. Kiedy wszyscy kolarze mieli już swoje torby z bidonami, wyścig zaczął się na dobre. Wszyscy zaczęli mocnej kręcić pedałami i na wiele sposobów próbowano przechytrzyć siebie na trasie. Szybko okazało się, że zespół mocno chroni swojego lidera Michiela Bontenbala. Trzeba było przecież zachować siły na finał. Obaj kapitanowie Marcel Kortekaas i Herman
van der Wulp ustawili wszystkich członków ekipy w odpowiedniej kolejności. Po Delft był odcinek biegnący po wiejskich obszarach Delfland. Tam Rene Booster kilkakrotnie podejmował próbę ucieczki. Mimo wszystko obaj kapitanowie szybko przywołali go do porządku. Bardzo wyraźnie widać, że chłopak jest niezwykle zwinny i ambitny. Będzie z niego dobry zawodnik. Może nawet Holandia będzie miała z niego tyle pociechy, co z Joopa Zoetemelka podczas Tour de France? Maassluis. Kiedy superman Ron van der Lugt zobaczył swoją rodzinę przy trasie, oczywiście zaczął mocniej naciskać na pedały. Peleton ruszył z pełną prędkością w kierunku Westerlee, gdzie czekał ostatni podjazd tego dnia. Był to ostatni test wytrzymałości dla kolarzy przed ostatnimi punktami górskimi. Ostatni sprint pod górę był pojedynkiem Basa Vreugdenhila i Marcela Kortekaasa. Doświadczenie wygrało w tym przypadku z niesamowitym talentem. Zgodnie ze starym kolarskim obyczajem, nie było żadnych prezentów. Cały peleton dotarł w W rejonie Delfland wiatr wiał w najlepsze, co zmusiło peleton Looye do zmieniania się na całości i bez żadnych usterek do siedziby Looye. Kolarze mogli odpocząć i poświęcić czas na przedzie stawki. Okazało się to doskonałą taktyką dla zespołu Looye, któremu udało się utrzymać w czubie peletonu. Po Vlaardingen był najcięższy odcinek w kierunku Maasland. Na otwartej przestrzeni i po trasie usianej gdzieniegdzie dużymi kocimi łbami. Ten odcinek był bardzo trudny i kolarze musieli dać z siebie wszystko. Dzięki katorżniczej pracy, jaką na czele wykonywali Bas Vreugdenhil i Rene Booster, Ron van der Lugt i Mark van der Wilt powoli zaczynali tracić przygotowania do drugiego dnia tego ciężkiego wyścigu. grunt pod nogami. Na szczęście udało im się wrócić na czoło peletonu, mknąc między samochodami po ulicach Maassluis. Na koniec było jeszcze dużo zakrętów i nawrotów w Na początku drugiego etapu w sobotę 29 kwietnia peleton Looye mógł czuć się zaskoczony. Jechała z nimi bowiem Chantal Stolze. Trenuje ona w towarzystwie panów, podobnie jak Marianne Vos. To była bardzo przyjemna niespodzianka dla panów z zespołu Looye!!! Drugi etap wyścigu zaprowadził kolarzy Looye z Naaldwijk przez De Lier w kierunku Schipluiden. Wszyscy jechali zadowoleni i radośni w stronę
pierwszego podjazdu tego dnia. Czekał na nich owiany złą sławą tunel Benelux. Największy problem polega tam na tym, że podjazd zaczyna się zaraz po zjeździe. Jeszcze przed podjazdem Bastiaan i kapitan dobrze omówili taktykę zdobycia punktów. Niestety realia okazały się trochę inne. Bastiaan Bouwman całkowicie przecenił swoje siły i przed metą premii górskiej na wzniesieniu Benelux zobaczył plecy Marcela. Mimo to Bastiaan zajął dobre drugie miejsce. Również stary wyjadacz Bas Vreugdenhil nie był w stanie odpowiedzieć na eksplozję siły Marcela, bo jego mechanizm przerzutkowy było sprostać zawodnikom z tyłu stawki. Jednak nawet kocie łby w Hellevoetsluis nikogo nie wyeliminowały, a kolarze Looye na starej grobli dostali oprócz wielu much w twarz, również mocny wiatr w plecy. Dzięki temu wyścig pognał w rekordowym tempie w kierunku Rockanje. Dyrektor wyścigu Arja Hilberdink zorganizowała tam iście królewski punkt odświeżania. W zasadzie było to nawet za dużo przed drugą połową, ale przynajmniej nikomu nie burczało w brzuchu. Dobrze najedzeni świeżą tartą kolarze pomknęli więc dalej na swoich stalowych rumakach. Z Rockanje było jeszcze dużo nie działał jak należy. Dobrze przygotowani kolarze poradzili sobie z podjazdem, ustawiając najwyższe ustawienia na tarczy. Jak się okazało, podjazd Benelux nie okazał się decydującym momentem wyścigu. Ostatecznie to sami kolarze zawsze sami utrudniają sobie ściganie. Po podjeździe wszyscy znowu się połączyli i jechali w kierunku Spijkenisse. W pięknym krajobrazie, z jednej strony terenu przemysłowego, a z drugiej wiejskich zabudowań, było dużo walki z wiatrem, który bawił się z kolarzami jak chciał. Peleton Looye mógł również cieszyć się rozmaitymi zapachami wsi, które przywiewał wiatr. Ze Spijkenisse peleton pojechał z pełną prędkością w kierunku Hellevoetsluis. Kolarze zmieniający się na czele nadali mu tempo, któremu trudno pedałowania w kierunku Tinte, a następnie do malowniczego Brielle. Przez obwodnicę Brielle wyścig udał się w kierunku Rozenburg, gdzie promem przetransportowano cały peleton do Maassluis. Było to wyjątkowe wydarzenie w historii kolarstwa. W Maassluis Ron wykonał sprint przy swoim domu i, mając na uwadze swoje przyszłe wyścigi, uznał chyba, że to już wystarczy i zwolnił, aby dać odpocząć nogom
na później. Peleton Looye kontynuował jazdę dotarli do mety. wzdłuż wody. Bastiaan jeszcze raz przetestował tam swoje nogi, nadając niesamowite tempo. Również Mark van der Wilt dołączył do ucieczki i oboje zaczęli szybko mknąć długą prostą drogą. Wszyscy kolarze musieli mocno się napracować, żeby odpowiedzieć na ten atak. Podczas kolejnych zakrętów i nawrotów w Maasdijk, obaj kapitanowie znów zaprowadzili porządek w zespole. Wszystko to odbywało się w cieniu ostatniego podjazdu tego dnia. Linię mety ponownie wyznaczono przy siedzibie głównej Na sam koniec można stwierdzić, że każdy uznał dwudniowy klasyk Looye za bardzo udaną imprezę. Drogi były dobrze dobrane, a także odkryto piękne nowe trasy. Inicjatywę tę z pewnością więc warto powtórzyć. Czy się to uda? Zobaczymy. Jedna rzecz jest jednak pewna Wasz sprawozdawca znów z pewnością będzie uczestniczył w tym wyścigu, by dokładnie obserwować poczynania kolarzy Looye i dobrze to wszystko opisać. Looye, a ostatnim decydującym czynnikiem była Brama do Westland. Również tę górkę łatwo pokonano i wszyscy kolarze bezpieczni i zdrowi Sprawozdawca kolarski, Theo Koomen OPRYSKI W BURGERVEEN Rafał i Marcin bardzo poważnie podchodzą do tematu bezpieczeństwa i jesteśmy z tego bardzo dumni! Dobra robota panowie! MACRO-LUNCH W czwartek miał miejsce lunch zorganizowany specjalne dla specjalistów w dziedznie upraw i ekologii z firm Looye i Rimato. Astrid zrobiła warsztaty na temat uszkodzeń kwiatów spowodowanych przez dziubałeczki. Lunch był poświęcony tylko temu tematowi.
WYCIECZKA PO WSCHODNIEJ EUROPIE CZĘŚĆ II Tekst: Niels Honders Warszawskiego w 1944 roku i po nim. Po tym ostatnim powstaniu wszyscy pozostali W poprzednim wydaniu Pogawędki o Pomidorach pisałem trochę o mojej wizycie w Budapeszcie na Węgrzech. W tym numerze mieszkańcy zostali wypędzeni z miasta. Liczba ludności spadła z 1,3 miliona w 1939 roku do 420 000 we wrześniu 1945 roku. opowiem Wam więcej o mojej wizycie w stolicy Polski, Warszawie. Obecnie miasto liczy 1,7 miliona mieszkańców i przeżywa niesamowity wzrost gospodarczy, ma W okresie zaborów (1795-1918) Warszawa bogatą historię i tętniące życiem centrum. znajdowała się pod rosyjskim panowaniem. Podczas wojny polsko-rosyjskiej (1919-1921) Armia Czerwona doszła aż do bram Warszawy i została zmuszona do odwrotu przez polską armię. Wydarzenie to przeszło do historii jako Cud nad Wisłą, który uchronił resztę Europy przed napływem bolszewizmu. Głównym celem mojej wizyty w Warszawie był udział w targach WorldFood 2017. Są to targi branżowe organizowane w przeznaczonej do takich celów hali EXPO. W tym trzydniowym wydarzeniu wzięło udział od 4000 do 4500 gości z różnych krajów świata. Bardzo interesujące było to, że tego rodzaju Okres II wojny światowej był tragiczny dla tego miasta: duże getto żydowskie zostało projekty związane z branżą spożywczą są organizowane w takich zrównane z ziemią po powstaniu, do którego doszło tam w 1943 roku, a miasto zostało w dużej części zniszczone w trakcie Powstania
miastach jak Warszawa. Nie mają one może jeszcze rozmachu i poziomu wiedzy targów spożywczych z zachodu Europy, ale cały kraj wciąż się rozwija i wszystko działa tutaj coraz bardziej profesjonalnie. Targi zorganizowano w dwóch halach targowych z różnymi produktami spożywczymi. Można było tam znaleźć od orzechów, świeżych soków, biologicznych płatków owsianych po świeże warzywa i owoce. W oczy rzucało się to, że produkty biologiczne miały bardzo duży udział w tych targach. Jeśli chodzi o wystawców było to przede wszystkim wiele firm z Polski, Włoch i Ukrainy; udział holenderskich przedsiębiorstw był bardzo mały. Oprócz 250 stoisk byli również różni mówcy, którzy dzielili się swoją wizją dotyczącą rynku polskiego i tego, jak uważają, że będzie się on rozwijał w najbliższych latach. Ogólnie rzecz Drugi dzień w Warszawie stał pod znakiem zwiedzania supermarketów. Ten dzień był bardzo ciekawy i pouczający. W Warszawie wyraźnie widać, że międzynarodowe koncerty już jakiś czas temu odkryły to miasto i wiele w nim zainwestowały. Nie chodzi tylko o biurowce, ale także o supermarkety. Wyraźnie obecne są duże sieci supermarketów, jak np. Tesco, Auchan, Carrefour i MAKRO. Hipermarkety znajdują się na obrzeżach miasta, supermarkety na osiedlach, a w centrum można znaleźć sklepy ekspresowe. To typowy krajobraz sklepowy większych miast. W supermarketach regularnie widać Polskie pomidory, a im bliżej lata, tym produkcja polskich pomidorów będzie tylko się zwiększać, bo również na tym polu dużo się dzieje. Była to bardzo ciekawa wizyta, bo Polska oferuje wiele wyzwań i możliwości. biorąc, były to ciekawe targi do odwiedzenia. W NOWYM JORKU OSZALELI NA PUNKCIE POMIDORÓW Door: Christina Popma W ubiegłym tygodniu, kiedy byłam w Nowym Jorku, było podobnie. Kwiaty są sprowadzane Niezależnie od tego, gdzie jeżdżę na wakacje, chętnie odwiedzam supermarkety, aby pobuszować trochę wśród warzyw, owoców i kwiatów. Skąd się je sprowadza, jak podchodzą tutaj do kwestii jakości i czy widzę jakieś inne produkty i opakowana, których u nas nie ma? drogą lotniczą w większości z Ameryki Południowej i są bardzo drogie. Kosztują z pewnością dziesięć razy więcej niż jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Również zestawienia kolorystyczne są inne. Niebieski jest według Amerykanów stylowym kolorem.
Mówiąc o warzywach: były tam całe długie stoiska z pomidorami. Półki są wypełnione pomidorkami koktajlowymi, odmianami Grape, Kumato, Campari, Beefsteak, Roma, Sungold oraz żółtymi pomidorami gruszkowymi, pomidorami Brandywine oraz pomidorami Green Zebra. Większość z nich pochodzi z Florydy, Kalifornii i Meksyku i zbiera się je w postaci zielonej. Owoc jest więc tylko częściowo dojrzały i jeszcze twardy, co pozwala uniknąć uszkodzeń podczas Naprawdę pysznych pomidorków trzeba trochę poszukać: słodkie i aromatyczne można znaleźć na małej półce z napisem uprawy lokalne. Amerykańscy konsumenci wciąż kupują pomidory najchętniej w dwóch formach: jako keczup lub w plasterkach. W największej ilości sprzedaje się więc duże pomidory typu beef, które dobrze tnie się w plasterki bez wyciekania nadmiernej ilości soku. Słodkie czy nie pomidory te przecież i tak wylądują w burgerze. długiej podróży.
URODZINY Katarzyna Kot 13-5 Manon Janssen 14-5 Piotr Witkowski 14-5 Magdalena Bartak 15-5 Julita Rymut 15-5 Renata Osiecka-Mazgaj 15-5 Marek Polak 16-5 Saulstare Galvanovska 17-5 Marta Siwiec 17-5 Pawel Babski 19-5 Aneta Marzynska 19-5 Justyna Graban 20-5 Bas Oudshoorn 21-5 Anna Tylak 22-5 Alexandru Curicheru 23-5 Przemyslaw Chrostowski 23-5 Leszek Porwit 23-5 Katarzyna Kowalczyk 23-5 Grzegorz Wroblewski 24-5 Anna Gryczkowska 25-5 CZYM SIĘ ZAJMUJESZ AGNIESZKA TADLA Witam, mam na imię Agnieszka Tadla. Moje rodzinne miasto to Rzeszów, a w Holandii mieszkam w Maassluis. W Looije pracuję w skończę ciąć pomidory, idę również przycinać liście. Praca na szklarni jest zupełnie inna niż na pakowni, lecz i ta również bardzo mi się podoba. sumie od 2011 roku, na początku pracowałam na pakowni do maja 2016 roku. A w styczniu tego roku zaczęłam prace na szklarni w Naaldwijk. Korzystając z okazji pozdrawiam moich znajomych z pakowni. w świecie? Przez ostatnie dwa tygodnie sledze informacje dotyczące stanu zdrowia żużlowca Tomasza Golloba, który uległ groźnemu wypadkowi podczas treningu przed zawodami. Mam w twoim otoczeniu? nadzieję, że szybko wróci do pełnej sprawności. W Holandii mieszkam razem z mężem, z którym również pracuję. Moje główne zainteresowania to sport, a w szczególności tenis i speedway. W wolnym czasie prawie jak każda kobieta lubię chodzić na zakupy. Oprócz tego lubię oglądać ciekawy film, ale najbardziej lubię długie spacery z mężem :). w twojej pracy? W pracy moim głównym zadaniem jest ścinanie pomidorów. Staram się robić to bardzo dokładnie, bo wiem, że zlej jakości pomidory utrudniają prace na pakowni ;). Gdy wcześniej