Travel With Mission zabiera wolontariuszy do Nepalu! Cz. 1 z 2 z relacji uczestników W Polsce lato się skończyło, i wielu z nas powoli otwiera coroczny sezon na hibernację pod kocami na kanapach w domowym zaciszu. A co do wakacji to cóż, w tym momencie wydają się być już tylko mglistym wspomnieniem bądź odległym marzeniem, i powoli przyzwyczajamy się do myśli wakacje znów za rok. Ale czy na pewno? Świątynia Buddhanath w Katmandu Buddyjskie flagi modlitewne w Katmandu No właśnie. Czas na przeżycie niezwykłej przygody wbrew naszym przyzwyczajeniom wcale nie musi być zarezerwowany tylko dla miesięcy letnich. Dla wielu osób wrzesień to początek powrotu do rzeczywistości po okresie wakacyjnego odprężenia, ale dla niektórych to najlepszy czas by ruszyć na wyprawę. Poznajcie historie sześciorga osób, które wcześniej się nie znały, choć łączyło je jedno: tęsknota za przeżyciem niecodziennego wyjazdu. I to właśnie ta ich chęć doświadczenia czegoś nowego spowodowała, że w ten czy inny sposób drogi naszych uczestników przecięły się z Travel With Mission, i wspólnie ruszyli w świat. A jak było? Zostańcie z nami i czytajcie dalej pierwszą część ich relacji. Skład W tej wyprawie udział wzięło 6 osób: - Lidia, podróżniczka, mama dwójki dzieci i założycielka Travel With Mission; - Agnieszka, pilot i opiekun grupy, a częściowo również organizator; - Małgosia, która na co dzień zajmuje się marketingiem; - Monika, której naturalnym środowiskiem są cyfry i branża ubezpieczeniowa; - Marta - radca prawny, wspólnik kancelarii, oraz działaczka w Kooperatywie Spożywczej w Łodzi oraz fundacji Ama Canem; - Monika, która w Polsce również jest wolontariuszką.
Nasza ekipa w Katmandu Dla części osób był to pierwszy tego typu wyjazd, choć niektórzy mieli już za sobą wcześniejsze doświadczenia w egzotycznych podróżach, których celem były np. Kenia, Kuba, Indie, Hawaje czy Chiny. Jednak jak mówi Gosia: wyjazdy te wydawały się doskonałe, jednak dopiero po wyjeździe z wolontariatem do Nepalu poczułam, że oprócz wspaniałego spędzania czasu w pięknych okolicznościach przyrody mogą jeszcze wyrosnąć skrzydła ze szczęścia ;-) A taki był efekt po 3 dniowej pracy fizycznej na rzecz dzieci z nepalskiej szkoły. Ale o tym więcej opowiemy w drugiej części naszej relacji Trasa wycieczki Oto jak wyglądał plan wyprawy: ETAP I: Katmandu, gdzie uczestnicy wyprawy zwiedzili: - Durbar Squer najstarszą część miasta z pałacem królewskim i licznymi świątyniami - w tym słynną świątynią żywej bogini Kumari; - Buddhanath centrum życia buddyjskiego i dzielnica tybetańskich uchodźców; - Swayambhunath zwana również świątynią małp, jedno z najważniejszych miejsc kultu w Nepalu, ważne zarówno dla buddystów jak i hinduistów; - Świątynia Pashupatinath miejsce szczególnie czczone przez hinduistów, w pobliżu którego znajduje się miejsce kremacji zwłok.
Masyw Annapurny Zwracamy uwagę na dbanie o higienę jamy ustnej. Szkoła w Sarangkot. ETAP II: Przejazd do Pokhary i: - przeprawa łódkami po uroczym jeziorze Fewa (Phewa Tal), a potem minitrekking do Stupy Pokoju (Shanti Stupa, znana również jako World Peace Pagoda albo Biała Pagoda), która zbudowana została na wzgórzu Ananda na wysokości 1100 m n.p.m.; - zwiedzanie centrum Pokhary, - wizyta w Muzeum Himalajskim (Międzynarodowe Muzeum Gór) gdzie można zobaczyć liczne eksponaty pochodzące z wypraw wysokogórskich oraz wspaniałe fotografie dokumentujące zdobywanie szczytów i ukazujące niewyrażalne piękno wielkich gór; - o świcie spacer na wzgórze Sarangkot i oglądanie wschodu słońca z widokiem na ośnieżony masyw Annapurny; - zwiedzanie lokalnego bazaru położonego niedaleko domu rodziny goszczącej uczestników. ETAP III: odwiedziny w dwóch szkołach i praca wolontariacka (ale na relację z wolontariatu zapraszamy do 2 części): - Mani Jyoti Lower Secondary School Sarangkot (tu przez 3 dni malowano szkołę) - oraz Sijana Primari School Lalagau w Pokhara (tu przekazano wszystkim dzieciom pasty do zębów przywiezione z Polski) ETAP IV: Przejazd do Narodowego Parku Chitwan Tu ekipa spędziła 2 noce, w trakcie których: - odbyła spacer po dżungli z przewodnikiem, - uczestniczyła w wieczorze kultury Taurów, - wybrała się na przejażdżkę łodziami (tzw. canoe) po rzece, w trakcie której była doskonała okazja do obserwowanie ptaków i przeżycia bliskiego, ale bezpiecznego spotkania z aligatorami,
- wyprawiła się jeepem w otuliny parku narodowego gdzie doszło do spotkania z niedźwiadkiem, a także wyruszyła śladami tygrysa i nosorożca, - o świcie wybrała się na słoniach do dżungli gdzie wreszcie udało się spotkać nosorożca! Przygotowania Co do sfery przygotowań, to oprócz obowiązkowych szczepień i zakupów - wyjazd nie był wymagający pod względem fizycznym, i nie było potrzeby specjalnego przygotowywania się. Lidia zaspokajała swój głód wiedzy licznymi artykułami i przewodnikami o Nepalu. Jednak luksusem wypraw organizowanych jest zwolnienie z konieczności organizacji wszystkiego. Małgosia opowiada nam: W tym przypadku miałam pełen komfort. Od tego są w końcu są też wakacje, by głowa mogła być zajęta myśleniem o niebieskich migdałach. Relaksujący widok nad jeziorem Phewa Tal Lake w Pokharze. Wątpliwości przed To naturalne, że przed wyprawą w dalekie i egzotyczne miejsca mogą pojawić się pytania. Zobaczmy, jakie obawy miały uczestniczki tej wyprawy: - czy nasz Partner w Nepalu stanie na wysokości zadania? Takie pytania zadawała sobie przed wyjazdem Lidia. Jak pokazał wyjazd organizacja sprawdziła się w 100% procentach. - czy uczestnicy, aby na pewno, są przygotowani na warunki, w jakich przyjdzie im przebywać? Nad tym zastanawiała się Agnieszka. I jak dopowiada: ta obawa NIE potwierdziła się w najmniejszym stopniu - a jak dam sobie radę podróżować z plecakiem? Zastanawiała się Marta. Ponad 10 lat nie byłam na wakacjach z plecakiem, więc już jego waga i poruszanie się z nim się rodziło moje obawy. Na szczęście wszystko było
świetnie zorganizowane i samo przemieszczanie się między miejscami nie wymagało dużego wysiłku związanego z dźwiganiem plecaka. - czy jedzenie będzie mi smakować? To była kolejna obawa, która, na szczęście, również się nie potwierdziła, a było (jak dowiecie się z drugiej części) wręcz odwrotnie. Pierwsza myśl po wylądowaniu Wylądowaliśmy! Po długim oczekiwaniu i przygotowaniach wreszcie nastąpił ten moment. Zaczęło się od drobnej przygody część ekipy wylądowała w Indiach zamiast w Katmandu, ponieważ pilot nie podjął się lądowania w stolicy Nepalu ze względu na złe warunki atmosferyczne (po kilku godzinach jednak ponowił próbę, i tym razem się udało). Gosi wrażenia są takie: pierwsze co mi przemknęło przez głowę to witaj przygodo! Co się tutaj wydarzy? Na dworcu wieczorem była kumulacja wszystkiego: ludzi, hałasu, dźwięku trąbiących aut. A w głowie rodzą się pytania: czy będzie równie uciążliwie (głośno i brudno) jak w Indiach? Czy będzie to fajnie spędzony czas? Monika: spełniam marzenie, na które długo czekałam, jeszcze kilka dni i zobaczę najwyższe góry Świata :) Marta: O rany, dziewczyny w Indiach, a ja SAMA w Katmandu Kurz I chaos na drogach w Katmandu Zaskoczenie? Co bardzo ważne dla udanego wyjazdu, szybko okazało się, że ta grupa poniekąd przypadkowa świetnie się czuje w swoim towarzystwie, jest otwarta na ludzi i na nowe doświadczenia. A co zdziwiło naszych uczestników? Dla Agnieszki największym pozytywnym doświadczeniem była obserwacja, jak w pracę wolontariuszy w szkole wkręcali się nauczyciele: Pierwszego dnia pomagał nam tylko 1 człowiek, Krishna, nauczyciel angielskiego, który był również organizatorem naszego pobytu w szkole. Drugiego dnia dołączyły 3 kolejne osoby, a trzeciego
dnia do pracy ruszyła cała szkoła Marta wniosła postulat, aby do prac włączyć również dzieciaki, gdyż wtedy miałyby poczucie, że szkoła jest ich. Okazało się, że Krishna miał podobny pomysł. Następnego dnia po naszym wyjeździe, dzieci miały przyjść do szkoły w cywilnych ubraniach i pod okiem nauczycieli, wykonać zlecone zadania. Monika za to zawsze wspominać będzie trekking z Agnieszką. Niezapomniane doświadczenie, z niespodzianką w środku dżungli. Kamienne schody a przy nich kamienne platformy i stupa -buddyjska kapliczka". Nie wszystkie jednak obserwacje uczestników wyprawy należały do pozytywnych. Uwagę Marty zwróciła bieda, brak zaangażowania społecznego i bierność Nepalczyków, choć w pamięć zapadła jej także ich komunikatywność oraz powszechność Internetu Dzieci i lokalni nauczyciele słuchają z ciekawością o innej kulturze Jeśli zastanawiasz się czy taka wycieczka jest dla Ciebie to posłuchaj co na ten temat mają do powiedzenia uczestnicy wyprawy: Lidia: Myślę, że taka forma wyjazdu jest idealna dla osób, które obawiają się samotnych wypraw zagranicznych. Wydaje mi się, że podróż do egzotycznego kraju połączona z wolontariatem przyciąga określoną grupę osób ciekawych i otwartych na świat i innych ludzi, więc towarzystwo będzie zapewnione. Jednak od razu informujemy, że nie jest to wyjazd typu all-inclusive w 5* hotelu ;) Małgosia dodaje: Grupowy wyjazd redukuje poziom stresu ;-) doświadczeni przewodnicy czują się w Nepalu jak ryba w wodzie. Kiedyś usłyszałam takie zdanie, które brzmi mi w uszach: że na tyle się znamy na ile nas sprawdzono. Moja refleksja jest taka, że często nasze wyobrażenie o danym miejscu czy sytuacji jest przepełnione obawami, często niepotrzebnie, bo rzeczywistość nas zazwyczaj mile zaskakuje ;-) Dlatego warto podróżować, aby być miło zaskoczonym, i by móc odkrywać swoje granice.
Monika patrzy na to tak: To jest bardzo naturalne, że boimy się rzeczy, których nie znamy. To daje nam też większą czujność na zagrożenia. Poradziłabym tak: zaufaj organizatorom wyjazdu, pytaj, a oni rozwieją wszystkie Twoje wątpliwości. Spróbuj przełamać swój lęk. Marta za to stwierdza, że Nie ma czego się bać. To jest normalna wycieczka, tylko uczestnicy mają potrzebę pomagania i angażowania się społecznie. To jest główna różnica. Od strony organizacyjnej wszystko było świetnie zorganizowane. Cały czas była z nami pilotka, która również pracowała w trakcie wolontariatu. Jeśli chodzi o pracę, to każda z nas pracowała zgodnie z własnymi możliwościami. Nikt nikogo nie poganiał ani nie zmuszał do pracy. Miałyśmy własną, wewnętrzną motywację, żeby zrobić jak najwięcej i jak najlepiej. Warto to poczuć. Reakcja dzieci na ekipę Travel with Mission Czy warto było? No właśnie. Daleka podróż, czasem ciężkie warunki, praca. Naprawdę ludzie tak chcą spędzać urlopy? Lidia, współorganizatorka wyjazdu, pod koniec wycieczki poprosiła uczestników o informację zwrotną. A oto jakie wnioski zebrała: Po ogólnym podsumowaniu tego naszego pierwszego wyjazdu organizowanego przez Travel with Mission nabrałam pewności, że to ma sens i że na pewno takich wyjazdów będzie więcej W planach na 2017 na 100% jest znów NEPAL (w październiku), bo mamy tam jeszcze sporo do zrobienia;), PERU (maj- czerwiec) i pracujemy jeszcze nad jednym kierunkiem ;) Dziękujemy wszystkim uczestnikom wyprawy za podzielenie się z nami swoimi wrażeniami i zapraszamy na drugą część relacji z wyjazdu na wolontariat w Nepalu z Travel With Mission, z którego dowiemy się o najbardziej smakowitych kąskach kuchni nepalskiej, samym wolontariacie i przygodach w dżungli