Zdobycie Tczewa 23 lutego 1807 r. Józef Dopke Celem operacji pomorskiej w 1807 r. w kampanii napoleońskiej było zdobycie Gdańska. Udział w niej wzięła dywizja polska pod dowództwem gen. Jana Henryka Dąbrowskiego, wchodząca w skład X korpusu dowodzonego przez marszałka Josepha Lefebvre a. Składała się ona z legii poznańskiej gen. Jana Henryka Dąbrowskiego i kaliskiej gen. Józefa Zajączka, dwóch szwadronów jazdy, jednego pułku kawalerii narodowej płk Jana Michała Dąbrowskiego oraz oddziałów pospolitego ruszenia zwerbowanych głównie w Wielkopolsce. Zadaniem wojsk polskich i całego X korpusu było zajęcie lewego brzegu Wisły i oczyszczenie drogi na Gdańsk. W dniu 20 stycznia 1807 r. ruszyło natarcie wojsk polskich na Pomorze dowodzone przez Jana Henryka Dąbrowskiego. Zajęto Świecie nad Wisłą i Nowe. 26 stycznia 1807 r. oddziały Dominika Dziewanowskiego zajęły Gniew, gdzie założona została kwatera i sztab wosk polskich. Dwa dni później do Gniewa wkroczył sam gen. Jan Henryk Dąbrowski. Płk Dominikowi Dziewanowskiemu, dowódcy 2 pułku jazdy, udało się rozbić i wziąć do niewoli dwie kompanie piechoty pruskiej, które wcześniej odbiły z rąk polskich Starogard, biorąc do niewoli kompanię kpt. Bystrama. 27 stycznia 1807 r. płk Dziewanowski zaprowadził jeńców do Tczewa zamiast do Gniewa, gdzie znajdowała się kwatera główna wosk polskich [1]. Umieszczono ich w ratuszu miejskim, a ich broń ustawiono na rynku w kozły. Jeńców i broni pilnowały tylko nieliczne straże przy ratuszu i głównej bramie. Nie zabezpieczono dostępu do miasta. Przy trzech bramach miejskich postawiono nieliczne straże a brama 1
Wiślana pozostała bez ochrony. Reszta wojska zakwaterowana była w całym mieście. Część mieszkańców Tczewa poinformowała płk Schaeffera, który z oddziałem w sile 400 żołnierzy zaatakował miasto. Większość polskich żołnierzy została zaskoczona we śnie. Opór stawiły tylko oddziały kpt. Gołaszewskiego i kpt. T. Suchorzewskiego, którzy swoją bitność przypłacili życiem. W ciągu kilku godzin rozbito polski oddział biorąc do niewoli 100 żołnierzy i tyleż samo zabijając. Płk Dziewanowski uciekł do Gniewa. W związku z kontrofensywą wojsk pruskich wojska napoleońskie wycofały się do Świecia. Kolejna ofensywa rozpoczęła się 11 lutego 1807 r. W tym dniu wojska pod dowództwem Dominika Dziewanowskiego ponownie zajęły Gniew a 13 lutego przybył ze sztabem gen. Jan Henryk Dąbrowski. Ponowne zajęcie Tczewa stało się najważniejszym zadaniem dla wojsk Jana Henryka Dąbrowskiego, zarówno ze względu na strategiczne położenie Tczewa, jak i na konieczność rewanżu za doznaną porażkę w dniu 27 stycznia 1807 r. Z Gniewa wojska wyruszyły pod wzmocniony garnizon Tczewa 21 lutego 1807 r. w dwóch grupach. Pierwsza grupą dowodził gen. Józef Niemojewski. W jej skład wchodziły oddziały 1 pułku piechoty Antoniego Pawła Sułkowskiego, 2 pułk piechoty mjr A. Downartowicza, 3 pułk piechoty płk Stanisława Fiszera, 4 pułk piechoty S. Ponińskiego, 1 pułk jazdy narodowej Jana Michała Dąbrowskiego oraz pułk jazdy lekkiej płk D. Dziewanowskiego. Zgrupowanie to posuwało się od strony Świecia nad Wisłą trasą Gręblin-Subkowy-Narkowy-Bałdowo [1]. Druga grupa wojsk maszerowała na Tczew trasą przez Rajkowy-Wielgłowy-Czarlin i dowodzona była przez gen. Jeana Xaviera Menarda. Składała się z dywizji badeńskiej i czterech batalionów Legii Północnej dowodzonej przez gen. Francoise a Puthod a. Obydwie grupy wosk w dniach od 21 do 22 lutego dotarły w okolice Tczewa a sam szturm wyznaczono na dzień następny. 2
Dwaj bohaterowie pamiętnikarze - biorący udział w zdobyciu Tczewa 23 lutego 1807 r. to Dezydery Chłapowski (1788-1879) i Antoni Białkowski (1788-1852). Dezydery Chłapowski to jedna z najbarwniejszych polskich postaci doby wojen napoleońskich oraz powstania listopadowego, a także ziemianin i rolnik. Pamiętnik Chłapowski spisał pod koniec życia a wydany został w 1899 r. [2]. Chłapowski w wieku 14 lat wstąpił jako junkier do wojska do regimentu dragonów Bruesewitz (Dragonem-Regiment No. 12), którego kilka szwadronów w latach 1796-1806 stacjonowało w Kościanie i Śmiglu. Jednocześnie jako słuchacz akademii artylerii w Poczdamie był zwolniony ze służby, poza dorocznymi manewrami. Po wkroczeniu wojsk napoleońskich do Poznania Chłapowski trafił do Gniezna - miejsca tworzenia 1 pułku piechoty Antoniego Pawła Sułkowskiego w Legii Poznańskiej Jana Henryka Dąbrowskiego - gdzie zaciągnął się jako podporucznik w kompanii woltyżerów. Woltyżerowie przeznaczeni byli do działań rozpoznawczych, osłonowych i ubezpieczenia przemarszów. Ich formacje w czasie ataku szły tyralierą przed frontem nacierającego głównego oddziału. Drugi pamiętnikarz to Antoni Białkowski (1788-1852), spisał swoje wspomnienia również pod koniec życia, 40 lat po opisywanych wydarzeniach [3]. Osiemnastoletni Antoni Białkowski chciał się zaciągnąć do pruskiego regimentu (Koeniglisch-Preussisches Infanterie- Regiment Reinhardt No. 52 później Hamberger No. 52), który do Poznania przybył na odsiecz swojej armii. Niepomyślne wiadomości spod Jena zatrzymały go w mieście do dalszego rozkazu. Po przegranej bitwie pod Jeną nasz bohater pisze w pamiętniku, że wiadomości podawane przez gazety upewniały nas że Francuzi pobici, że armia pruska cofnęła się w celu zajęcia lepszych pozycji, by następnie oskrzydlić Francuzów. Wiadomości o tych sukcesach Prusaków zachęciły mnie do wejścia w służbę pruską. Ojciec autora pamiętnika nie miał nic przeciwko karierze wojskowej syna, gdyż w jak najbardziej pruskim regimencie Treskov, służyło już jego dwóch starszych braci. Tak Białkowski wspomina spotkanie z dowódcą regimentu w przebywającym do Poznania pułku ( ) brakowało podchorążych (..). Ojciec udał się ze mną do dowódcy regimentu, a sądząc, że będziemy mieli do czynienia z jakimś Niemcem, przybrał sobie współobywatela jako tłómacza. Jakeśmy się zdziwili, kiedy przychodzimy do kwatery dowódcy regimentu, otoczonego licznym sztabem, a ten wita nas po polsku.. Był to komendant regimentu generał major Johann von Krajewski. Formalnym dowódcą był oczywiście generał Reinhardt, który został w październiku 1806 r. wicegubernatorem Głogowa. W regimencie było paru oficerów Polaków, pochodzących z Prus Królewskich (Zachodnich). Oficerowie ci rozmawiali z młodym Białkowskim, a ten nie posługiwał się ani językiem niemieckim ani francuskim. Szybka ewakuacja tego regimentu w nocy z 1 na 2 listopada 1806 r. do Torunia a następnie do Gdańska przekreśliła jego plany. Pojechał więc po wkroczeniu wojsk napoleońskich do Kościana, gdzie 15 listopada 1806 r. został szeregowcem w formowanym 4 pułku piechoty S. Ponińskiego. Tczew w 1807 r. był otoczony starymi murami miejskimi z czasów krzyżackich. Do środka miasta prowadziły cztery bramy: Młyńska od północy, Gdańska od zachodu, Wiślana od południa i Brama Przeprawowa od wschodu, która wychodziła nad Wisłę. W mieście znajdowały się regiment Hamberger No. 52 w sile 100 żołnierzy, regiment Coubiere No. 58 w sile 100 żołnierzy, regiment Kalckreuth No. 4/III w sile 100 żołnierzy oraz jako rezerwa trzecie baony regimentów Besler No. 14 i Kauffberg No. 51 w sile 200 ludzi. Żołnierze regimentu Hamberger No. 52 jak i Coubiere No. 58 byli rekrutowani z okręgów: Białystok, Augustów, Suwałki i Mariampol, a więc terenów przyłączonych do Królestwa Prus po trzecim rozbiorze Rzeczypospolitej Polski. Szef regimentu Hamberger No. 52 generalmajor Karl Friedrich von Hamberger (1745-1811) od 12 stycznia 1807 r. był komendantem twierdzy Gdańsk [4]. Dowódca obrony Tczewa pruski major Friedrich von Both (1756-?) miał więc do dyspozycji 3
ledwie 590 żołnierzy z oficerami, artylerią i huzarami, z czego prawie połowa pochodziła z trzecich baonów piechoty. Podejścia do bram zostały zastawione kozłami hiszpańskimi, w bramach i murach wycięto otwory strzelnicze na broń ręczną i trzy działa. Na wieży kościoła ustawiono posterunek obserwacyjny. Od strony zachodniej, czyli Bramy Gdańskiej, spodziewał się komendant Tczewa Both odsieczy od stojącego w Miłobądzu majora Wilhelma Augusta von Wostrowsky ego, który miał oddział w sile 800 bagnetów, 300 szabel i 4 działa. Do Tczewa zbliżało się około 12 500 żołnierzy wojsk polskich z Legii Poznańskiej Jana Henryka Dąbrowskiego i badeńskich z kilkunastoma działami. 23 lutego 1807 r. o godzinie 9 rano posterunek obserwacyjny na wieży kościoła zaalarmował załogę. Początkowe działania toczyły się o opanowanie, leżącej na południe od miasta wsi Czyżykowo, której bronili jegrzy i strzelcy. Grupa gen. Józefa Niemojewskiego otrzymała zadanie oczyszczenia przedmieścia czyżykowskiego. Zdobyto wieś Czyżykowo bez większych strat. Jednak jegrzy i strzelcy pruscy w folwarku Czyżykowo Małe dopuścili oddział polskich woltyżerów na najbliższą odległość a następnie ostrzelali silnym ogniem. Żołnierze polscy rzucili się do ucieczki. Sytuację opanował płk M. Hauke, który powstrzymał ucieczkę, zaprowadził porządek w szeregach i poprowadził kolejny atak zakończony zdobyciem folwarku. W trakcie tych starć Czyżykowo Małe zostało spalone [1]. Major F. Both próbował kontratakować i odzyskać utracone pozycje na przedpolu Tczewa, ale szybko został zmuszony do odwrotu Atak na wieś Czyżykowo dowódca kompanii woltyżerów, I batalionu, 1 pułku piechoty porucznik Dezydery Chłapowski wspomina w pamiętniku następująco: Dopuścili nas Prusacy blizko domów, a z tych oknami, drzwiami i dziurami w ścianach porobionemi, dali razem ognia do mojej półkompanii, tak że podoficer, który przy mnie na 4
lewo biegł naprzód, padł śmiertelnie ugodzony. Padło i za mną kilku, więcej rannych zostało. Uciekliśmy wszyscy z 150 kroków może w tył, aż kompania nasza granadyerów na czele batalionu nasz doszła. Po nadejściu posiłków zebrałem ludzi i znowu wyprzedzając batalion, wpadłem z nimi pomiędzy domy, ale prusacy na atak całego batalionu nie czekali. Biegnąc pomiędzy domami na przedmieściu, widzieliśmy jak przed nami uciekali. Z tyłu było kilku konnych, goniliśmy za nimi, ale wpadli do miasta i bramę zawarli. Ci konni to oddział huzarów pruskich pod dowództwem kpt Heselaua, który stacjonował na przedpolu wsi Czyżykowo. Gen. Jan Henryk Dąbrowski wysłał do dowódcy pruskiego garnizonu parlamentarzystę kpt. Feliksa Grotowskiego, który zaproponował kapitulacje. Major Friedrich von Both powiedział, że polskim pastuchom się nie podda [1] i odmówił kapitulacji załogi Tczewa. Po powrocie Grotowskiego do obozu polskiego, Prusacy ostrzelali polskie pozycje silnym ogniem z kartaczy. Wtedy to zostali ranni między innymi gen Jan Henryk Dąbrowski i jego syn Jan Michał Dąbrowski, któremu trzeba była amputować rękę. Wojsko polskie przypuściło pierwszy szturm, ale zakończył się on niepowodzeniem. W tym czasie do polskiego sztabu dotarła wiadomość o nadchodzącej z Miłobądza odsieczy majora Wilhelma Augusta von Wostrowsky ego, który miał oddział w sile 800 bagnetów, 300 szabel i 4 działa. Gen. Jan Henryk Dąbrowski rozkazał gen. Francoise a Puthod owi, by na czele batalionu Legii Północnej składającej się z 3 tysięcy ludzi, samych jeńców pruskich, pułku piechoty badeńskiej odparł Prusaków. Po wstępnym boju zgrupowanie majora Wilhelma Augusta von Wostrowsky zostało rozbite a on sam zawrócił do Gdańska. 5
Zaatakowano Bramę Wiślaną od południa i Bramę Gdańską od zachodu, Bramę Młyńską wychodzącą na mokradła blokowały oddziały 1 pułku jazdy narodowej i oddziały badeńskie a Brama Przeprawowa nie nadawała się do ataku. Żołnierze kompanii woltyżerów, I batalionu, 1 pułku piechoty porucznika Dezyderego Chłapowskiego podchodzili od południa do murów miejskich pod silnym ostrzałem pruskiej załogi miasta. Byliśmy wtedy może o sto kroków od bramy, kiedy grad kul padł na nas ze strzelnic w niej od ręcznej broni wyrobionych i z domów na wale po prawej. Powywracało się kilkunastu naszych. Porucznik Dezydery Chłapowski ze swoimi żołnierzami ponownie wycofał się by czekać tym razem na artylerię. Francuska artyleria przybyła w południe i rozbiła bramy miasta i uciszyła cztery pruskie armaty. Bramę Gdańską atakował II batalion 1 pułku piechoty pod dowództwem ppłk Jana Weyssenhoffa. Brama została zdobyta i batalion wdarł się do miasta. W tym samym czasie I batalion 1 pułku sforsował Bramę Wiślaną. Jak pisał porucznik Dezydery Chłapowski ruszyliśmy pędem, wpadli do miasta, pomiędzy prusaków, którzy się już nie bronili a my za uciekającymi dobiegliśmy aż na rynek, a za nami wkrótce batalion. Mnie kazano zaraz maszerować na drugą stronę miasta, a jedną kompanię za prusakami w ulicę na prawo posłano. 6
Ta ulica na prawo prowadziła do kościoła i cmentarza, gdzie resztka obrońców i wraz z majorem Both em broniła się jeszcze przez pewien czas. Wzięto ich do niewoli byli to jak pisał Chłapowski głównie z regimentu strzelców uczonych, dlatego też tak celnie z okien i zza bramy strzelali i nam sto pięćdziesiąt kilka ludzi w batalionie ubili. Do niewoli trafiło około 150 żołnierzy pruskich wraz rannym majorem Both em, a 150 uznano za zabitych i zaginionych. Wśród zabitych znalazł się kapitan w drugim batalionie Joseph von Schau z regimentu Hamberger, dowodzący obroną Bramy Gdańskiej. Zginął pod murami Tczewa, przygnieciony podczas szturmu II batalionu 4 pułku piechoty Ponińskiego, zastrzelonym koniem. Po polskiej stronie poległo dwóch oficerów, w tym ppłk Michowski z 1 pułku piechoty a rany odniosło 13 innych oficerów prócz Jana Henryka Dąbrowskiego i jego syna. Ta część garnizonu która przez słaby lód Wisły uciekała, a z tych podobno wielu się potopiło zdołało wrócić do Gdańska w sile 270 oficerów i żołnierzy. W topieniu się w zimnej wodzie Wisły skutecznie pomagała francuska artyleria krusząc lód celnymi salwami. Antoni Białkowski w szturmie udziału nie brał, gdyż jego batalion stał w rezerwie. To jemu zawdzięczmy barwny opis plądrowania miasta po zdobyciu. Rozkaz plądrowania miasta wydał prawdopodobnie gen. Antoni Amilkar Kosiński w imieniu cesarza zastępujący rannego gen Jana Henryka Dąbrowskiego. 7
Ogłoszono wojsku polecenie cesarza, dwugodzinny rabunek jest dozwolony. Rozsypały się pułki po mieście. Gdym ( ) wszedł przez bramę pomiędzy trupami tak naszymi jako też i nieprzyjacielskimi dreszcz mnie przeszedł na widok ciał przeszytych kulami armatniemi jak i kartaczami. Rabowano co się da, łup bywał dziwny; spotykam żołnierza, który wpadł do magazynu strojów i zabrał różnego rodzaju czapki i stroje damskie, niósł je jak wiązki siana za wstążki na ręku, pożyteczny innego spotkałem ( ), zegarków co najmniej 50 za łańcuszki trzymał. Inni żołnierze schwyciwszy za piernat leżącej kobiety ściągnął ją razem z pościelą na ziemię. Co za miły widok dla wąsaczy! Dwa worki talarów ukazały się pod pościelą. Chwytają za worki krzyknęli. Zabić Babę i broniącego dobytku mężczyznę żołnierze przyskoczyli do niego i zakłuli go bagnetem, dobijając go kolbami, z głowy czaszkę odbili, potem wziąwszy go z drzwi odwlekli i przerzucili przez sztachety. Żołnierze drugiego pułku w oka mgnieniu dziewczynę odarli tak, ze sukienkę, nie mogąc z niej zdjąć bo się mnie trzymała na niej rozdarli i wzięli. 8
Jak pisał w pamiętniki Białkowski zastałem mnóstwo żołnierzy z naszych pułków, jednych już pijanych leżących, drugich pijących, a innych otwierających czopy takim sposobem, że strzelali w dna, a przez otwory lał się trunek. Tymczasem inni kaszkiety podstawiali i z nich pili, niektórzy zaś mieli satysfakcję strzelanie tylko do beczek ( ) trunki porozlewane były tak, że już stopy ludzkie nurzały się w nich, gdym wychodził z piwnicy. Rano następnego dnia okazało się, że mimo wart nie wpuszczających nikogo do miasta, znaleziono nowe ciała tych co będąc pijanym, po mieście się włóczyli. Szukając sprawców w kościelnej krypcie znaleziono 60 żołnierzy pruskich, niemniej i mieszkańców ukrytych. Ogromne straty poniosło miasto Tczew, zniszczone zostało całe przedmieście czyżykowskie, gdzie spłonęło 80 stodół i zabito blisko 700 sztuk zwierząt. Ostrzał artyleryjski zniszczył też wiele domów w samym Tczewie. Miasto musiało zapłacić także 7500 talarów kontrybucji. Dużych zniszczeń dokonali również żołnierze podczas rabunku miasta. Czy był to odwet za zachowanie tczewskich mieszczan w dniu 27 stycznia 1807 r., którzy doprowadzili do klęski oddział jazdy płk Dominika Dziewanowskiego? W trakcie tego rabunku zginęło 14 mieszczan. Miasto poniosło straty szacowane w 1807 r. na 132 731 talarów. Trzeciego dnia po zdobyciu Tczewa do miasta przyjechał marszałek francuski Francis Joseph Lefebvre na kwaterę. Ale nie mógł w całem mieście znaleźć jednego pokoju, w którym znaleźć by można choćby jedną całą szybę w oknie, piec albo jakikolwiek sprzęt nieporuszony. Podczas zdobywania Tczewa ranny w nogę gen. Jan Henryk Dąbrowski przez kilka miesięcy przebywał na leczeniu w Gniewie. W połowie maja 1807 r. odwiedził syna ppłk Jana Michała Dąbrowskiego ciężko rannego pod Tczewem po amputacji ręki, który się leczył w Klasztorze Oliwskim przez kilka miesięcy. Jana Michała Dąbrowskiego awansowano na stopień generała brygady i przeniesiono do korpusu inwalidów. 9
Gen. bryg. Antoni Amilkar Kosiński objął dowództwo po Janie Henryku Dąbrowskim i poprowadził jego dywizje na Gdańsk. Dezydery Chłapowski i Antoni Białkowski brali następnie udział w oblężeniu Gdańska, gdzie Chłapowski dostał się do niewoli. Został odesłany wraz z innymi jeńcami szwedzkim statkiem do Rygi. Istnieje list Napoleona do Lefebvre a z Kamieńca Suskiego, w którym Napoleon nakazuje marszałkowi zainteresować się sprawą wziętego do niewoli Chłapowskiego i wszcząć starania o jego wymianę. Antoni Białkowski po kapitulacji Gdańska był świadkiem wymarszu załogi, również żołnierzy regimentu Hamberger No. 52, do którego chciał się zaciągnąć w Poznaniu. Nie dowodził nim generał major Johann von Krajewski, choć był naturalnym kandydatem na szefa po Franzu Joachimie Reinhardt. Pomimo, że posiadał właściwy stopień i doświadczenie, powołano na to stanowisko generał majora Karla Friedricha von Hamberger dotychczasowego komendanta regimentu Driecke. Może to świadczyć o braku zaufania do generała o niewłaściwym pochodzeniu narodowym. Dymisję otrzymał w styczniu 1807 r. z pensją 1000 talarów rocznie w wieku 65 lat po 48 latach służby. Literatura [1] Borkowski J.: Walki o Tczew w 1807 roku. Teki Kociewskie, z. 1. Z kociewsko-pomorskich dziejów [2] Chłapowski D.: Pamiętniki. Część I. Wojny napoleońskie 1806-1813. Poznań 1899. [3] Białkowski A.: Pamiętniki starego żołnierza 1806-1814. Warszawa 1903. [4] Napoleon. Regiment Hamberger No. 52 I walki o Tczew w relacjach Dezyderego Chłapowskiego i Antoniego Białkowskiego. http://napoleon.gery.pl/bitwy/tczew.php 10
Józef Dopke jozefdopke@wp.pl 11