Ponieważ żyli prawem wilka Historia o nich głucho milczy Pozostał po nich w białym śniegu Żółtawy mocz i ślad ich wilczy. Przegrali bój we własnym domu Kędy zawiewał sypki śnieg Nie było komu z łap wyjmować cierni I gładzić ich zmierzwioną sierść. Nie opłakała ich Elektra Nie pogrzebała Antygona I będą tak przez całą wieczność We własnym domu wiecznie konać Ponieważ żyli prawem wilka Historia o nich głucho milczy Pozostał po nich w kopnym śniegu Ich gniew, ich rozpacz i ślad ich wilczy. Zbigniew Herbert
Żołnierze Wyklęci. Polskie powojenne podziemie niepodległościowe i antykomunistyczne - antykomunistyczny, niepodległościowy ruch partyzancki, stawiający opór sowietyzacji Polski i podporządkowaniu jej ZSRR, toczący walkę ze służbami bezpieczeństwa ZSRR i podporządkowanymi im służbami w Polsce. Taką sztywną definicję możemy znaleźć w Internecie. Ja, kiedy słyszę o Żołnierzach Wyklętych, widzę niezłomnych mężczyzn i dzielne kobiety, którzy stawali przeciw wszechobecnej niesprawiedliwości i kłamstwu. Walczyli dla dobra swojej Ojczyzny, a mimo to przypisano im miano WYKLĘTYCH.
Po pierwsze: na działaniach propagandowych. Przekazywano społeczeństwu informacje na temat prawdziwej sytuacji kraju. Stawano naprzeciw komunistycznej propagandzie. Po drugie: na działaniach zbrojnych. Służyły one głównie samoobronie reagowano na działania resortu bezpieczeństwa. Uwalniano współtowarzyszy broni, atakowano grupy operacyjne, które dokonywały pacyfikacji, czy też posterunki milicji, stanowiące zagrożenie dla konspiracji, likwidowano agenturę. Najbardziej przykre jest jednak, że była to walka bratobójcza. Rozpętało ją komunistyczne piekło, doprowadzając do tego, że synowie donosili na własnych ojców, a matki wydawały własne córki.
Każdy, kto walczył dla Niepodległej Polski zasługuje na uwagę, szacunek i pamięć, ale są osoby, które na kartach naszej historii zapisały się w szczególny sposób. Jedną z nich jest Danuta Siedzikówna pseudonim Inka. Była sanitariuszką 4. szwadronu, odtworzonej na Białostocczyźnie, 5 Wileńskiej Brygady AK, w 1946 w 1. szwadronie Brygady działającym na Pomorzu.
Dziewczyna patriotyczną postawę wyniosła z domu rodzinnego ojciec z łagru przedostał się do armii generała Andersa, a matka została zamordowana przez Gestapo, za współpracę z polskim podziemiem. Po jej śmierci, Danuta wstąpiła w szeregi Armii Krajowej. Służyła czynnie, jako sanitariuszka. Została wydana przez Reginę Żylińską-Mordas, która zgodziła się na współpracę z UB. Siedzikównę poniżano i bito, a mimo to nie zdradziła nikogo z członków brygad wileńskich AK. Aby dowieść swego i nie oddać wolności młodej Ince, oskarżono ją o absurdalną rzecz, jaką miał być jej osobisty udział w zastrzeleniu funkcjonariuszy UB i MO, podczas starcia koło miejscowości Podjazy z oddziałem Łupaszki. Stalinowski sąd ostatecznie uznał, że nie brała ona w tym zdarzeniu bezpośredniego udziału, ale mimo to wymierzył jej karę śmierci. Dziewczyna zginęła 28 sierpnia 1948 nie ukończywszy nawet 18 lat. Jej ostatnie słowa były okrzykiem: Niech żyje Polska! Niech żyje Łupaszko!
Bohaterska postawa? Niezłomność i hart ducha? Skądże! Do 1989 r. PRL-owska propaganda nazywała Inkę bandytą. W wydanej,w 1969 roku książce-paszkwilu Front bez okopów autorstwa m.in. Jana Bobczenki, byłego szefa UBP w Kościerzynie, jest napisane, że krwiożercza Inka uczestniczyła w egzekucji funkcjonariuszy UB w Starej Kiszewie. W dokumentach, zachowanych w archiwum IPN, znajduje się Prośba o łaskę do Bolesława Bieruta. Została zredagowana przez obrońcę Inki z urzędu, Jana Chmielowskiego. Pisana jest w pierwszej osobie, nie została jednak podpisana przez Danutę, a przez samego Chmielowskiego. Ona odmówiła, ponieważ w tekście pisano o jej kolegach z oddziału jako o bandzie. W grypsie do sióstr Mikołajewskich z Gdańska, krótko przed śmiercią, Inka napisała: Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się, jak trzeba. 8 stycznia 2015 roku IPN podał informację o prawdopodobnym zlokalizowaniu szczątków Danuty Siedzikówny. Dziś trudno jest pojąć, jak taka osoba mogła zostać pogrzebana w nieznanym miejscu, a w dodatku jako zdrajca swego kraju. Obecnie nikt już nie użyje w stosunku do niej słowa bandyta. Dziś w szkołach jej nazwisko rozbrzmiewa dumnie i z szacunkiem. Młode osoby coraz częściej widzą w niej wzór do naśladowania, jednak to nadal nie jest wszechobecne zjawisko. Potrzebujemy więcej źródeł wiedzy o takich bohaterach.
Mimo że Żołnierze Wyklęci działali już po wojnie, są wśród nich tacy, którzy wcześniej rozpoczęli walkę o wolność. Rotmistrz Witold Pilecki zasłynął podczas II wojny światowej, gdy specjalnie wpadł w łapankę, aby znaleźć się w obozie Auschwitz. Tam spisywał raporty, a po zakończeniu swojej misji, wraz z Edmundem Ciesielskim i Janem Redzejem uciekł z obozu. Otrzymał za powyższe działania rangę rotmistrza i miał nie brać udziału w walkach powstańczych, w Warszawie. Jednak w 1944 roku i tak dołączył do Warszawiaków. Czy zostało docenione to, co zrobił? Został nagrodzony?
8 maja 1947 został aresztowany. W areszcie był torturowany przez funkcjonariuszy UB. W trakcie ostatniego widzenia z żoną, powiedział do niej: Oświęcim,to była igraszka. Rotmistrzowi Pileckiemu postawiono zarzuty: zorganizowanie na terenie Polski sieci wywiadowczej na rzecz generała Andersa; przygotowywanie zbrojnego zamachu na grupę dygnitarzy MBP; przyjęcie korzyści majątkowej od osób działających w interesie obcego rządu; zorganizowanie trzech składów broni oraz nielegalne posiadanie broni palnej, amunicji i materiałów wybuchowych; brak rejestracji w Rejonowej Komendzie Uzupełnień; posługiwanie się fałszywymi dokumentami na nazwisko Jezierski Roman i Pilecki Witold. Zarzut o przygotowywanie zamachu na procesie Pilecki stanowczo odrzucił, a co do działalności wywiadowczej, to uważał ją za działalność informacyjną na rzecz II Korpusu, za którego oficera nadal się uważał. Do pozostałych zarzutów na procesie przyznał się.
15 marca 1948 roku rotmistrz został skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano dnia 25 maja w więzieniu mokotowskim, strzałem w tył głowy. Wyrok wykonał Piotr Śmietański, zwany Katem z Mokotowa. Witold Pilecki pozostawił żonę, córkę i syna. Pan Andrzej (syn) do dziś na słowo egzekucja ma łzy w oczach. Po przeprowadzonych w 2012 ekshumacjach i badaniach ustalono, że rotmistrz Pilecki został pochowany w Kwaterze na Łączce. Jednak do dziś jego szczątków nie odnaleziono. Oprócz zbiorowej mogiły w Kwaterze na Łączce istnieje symboliczny grób Witolda Pileckiego. Jednak pamięć o Ochotniku żyje nadal. Jego życiorys przestał być tajemnicą. Nagrywane są filmy o jego bohaterstwie, wiele zespołów nagrywa utwory o nim. Najbardziej znanymi są te, które polski zespół Forteca umieścił na albumie Rotmistrz w całości poświęconemu osobie Witolda.
Kolejnym z Wyklętych, których sylwetkę chcę przybliżyć jest Stefan Bronarski Liść. Jego osoba jest mi wyjątkowo bliska, ponieważ pochodził z mojego miasta. Uczęszczał do Szkoły Ćwiczeń i Gimnazjum im. Władysława Jagiełły w Płocku. Później służył w Szkole Podchorążych Rezerwy Piechoty w Pułtusku. Następnie rozpoczął studia w Warszawie, które przerwał wybuch wojny.
Po scaleniu NSZ z AK wiosną 1944 r., został szefem Kedywu w sztabie Inspektoratu Płocko-Sierpeckiego AK. Po zajęciu ziem polskich przez Armię Czerwoną pozostał w konspiracji. W styczniu 1945 r. objął funkcję zastępcy komendanta Podokręgu Północnego NZW, a w 1946 r. komendanta nowo utworzonego Okręgu XXIII Mazowsze Zachodnie NZW. Powołał tzw. patrole do walki z bezprawiem, które operowały w powiatach: Lipno, Mława, Płock, Płońsk, Rypin, Sierpc i Włocławek. 5 lipca 1946 r. oddział rozbił posterunek MO w Lipnie.
6 września 1948 r. został aresztowany przez UB wraz z pozostałymi członkami komendy Okręgu oraz oskarżony wraz z Janem Przybyłowskim, Wiktorem Stryjewskim i Jerzym Wierzbickim o udział w "nielegalnych organizacjach AK i NSZ", współpracę z Niemcami i walkę z "patriotycznie nastawionymi partyzantami GL i AL". Po bardzo brutalnym śledztwie, 3 lipca 1950 r. Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie skazał go na 5-krotną karę śmierci. 18 stycznia 1951 r. został stracony w więzieniu mokotowskim. Grób symboliczny znajduje się w Kwaterze "Na Łączce". Nie zapomnieliśmy o takich bohaterach, jak on. W moim regionie czynnie działa Stowarzyszenie Historyczne im. 11 Grupy Operacyjnej, nagrano o niej utwór, w którym możemy usłyszeć Oddział formuje Stefan Bronarski pseudonim Liść, Jagiellończyk, Płocczanin z kości z krwi. Z nim Ci, którzy poświęcili życie dla idei. Poświęcili swoje życia dla ukochanej Ojczyzny i jej wolności.
Jest mi trudno pojąć, dlaczego dziś wiele osób nie potrafi odpowiedzieć na pytanie Kim byli Żołnierze Polskiego Podziemia?, przecież zawdzięczamy im tak wiele. Jednak są tego przyczyny - od czwartej klasy szkoły podstawowej uczymy się o starożytności, średniowieczu, renesansie, oświeceniu, rewolucji francuskiej i ogłoszeniu niepodległości Stanów Zjednoczonych, zamiast o NASZYCH bohaterach narodowych Ale częściowo historia PRZESTAŁA głucho milczeć. 1 marca obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych.
Stosunkowo niewiele. Są jednak młodzi ludzie, którzy znają polską historię i bez zająknięcia powiedzą, że kochają ten kraj. Mimo młodego wieku uważam się za patriotkę, szanuję i kocham swoją Ojczyznę, a Żołnierze Wyklęci stanowią dla mnie wzór. Swoją postawą uczą skromności, odwagi, męstwa i waleczności do ostatniej kropli krwi. W dzisiejszych czasach trudno jest zatrzymać tożsamość narodową i radość z bycia Polakiem, mimo to z dumą powiem: Urodziłam się w Polsce i dla tej Polski, za którą ONI walczyli chcę żyć.
To bardzo proste. Komuniści byli żądni władzy, każdy kto im się sprzeciwiał stawał się wrogiem. Tak więc Żołnierze Wyklęci zostali bandytami, zdrajcami oraz bestiami. Ukrywano prawdziwe relacje z akcji, a Polaków przedstawiano jako ludzi, którzy nie wiedzą co robią i działają na szkodę własnego państwa. 14 kwietnia 1950 roku Episkopat Polski podpisał porozumienie z władzami komunistycznymi. Punkt 8 porozumienia głosił, że Kościół katolicki, potępiając zgodnie ze swymi założeniami każdą zbrodnię, zwalczać będzie również zbrodniczą działalność band podziemia oraz będzie piętnował i karał konsekwencjami kanonicznymi duchownych, winnych udziału w jakiejkolwiek akcji podziemnej i antypaństwowej W roku 1950 nawet Episkopat potępił działalność Podziemia. Wszystko po to, by zapomnieć o tych, którzy powiedzieli NIE komunie. Naprawdę ciężko uwierzyć w to, że w taki sposób traktowano prawdziwych bohaterów.
Chyba nie ma wątpliwości,co to znaczy ginąć z honorem. To śmierć w boju, w walce, ku chwale Ojczyzny. Czy śmierć, na którą skazywano Żołnierzy Wyklętych była honorową? Czy to nie zdrajców i bandytów zabijano strzałem w tył głowy? Dlaczego komuniści tak bardzo bali się okrzyku Niech żyje wolna i niepodległa!, że kneblowali Polaków? Skąd pomysł na wielokrotne kary śmierci? Wszystko po to, by wyrwać korzenie patriotyzmu z polskich serc. Co działo się po egzekucji? Grzebano ich jak nieznaczących anonimów na łąkach, polach, nie otrzymywali godnego miejsca pochówku.
Swoją postawę noszę w sercu, ale nie wstydzę się nią dzielić z innymi. Nie znam lepszego podziękowania niż pamięć i szacunek. Każdy powinien okazywać je BOHATEROM, jakimi byli Żołnierze Wyklęci. Polacy nie mogą zapomnieć o tych, dzięki którym dziś mówią w ojczystym języku, chodzą do polskich szkół i cieszą się swobodą. Tylko dlaczego słychać o nich tak mało?
Wikipedia Muzeum Historii Polskiej Stowarzyszenie Historyczne im. 11 Grupy Operacyjnej UTWORY: Forteca Żołnierze Wyklęci Niezłomni Żołnierze Forteca A Ty Żołnierzu Wykorzystano teksty: Zbigniewa Herberta, tekst 11 Grupy Operacyjnej autorstwa Myczkinsa, Ochotnika autorstwa Fortecy. Zdjęcia Google Grafika & własne Koszulka Rotmistrzowi cześć i chwała Red is Bad
Guzanek Patrycja, III A Gimnazjum nr 6 im. Władysława Szafera w Płocku Zbigniew Herbert