Wszyscy już się zmęczyliśmy Z Wołodymyrem Fesenką, ukraińskim politologiem, rozmawia Piotr Pogorzelski PIOTR POGORZELSKI: Jakie zmiany w ukraińskiej polityce przyniosła ostatnia kampania prezydencka? WOŁODYMYR FESENKO: Paradoks tej kampanii polega na tym, że z zewnątrz jej forma przypominała wybory 2004 roku. Znów mieliśmy rosyjskojęzyczny Wschód przeciwko ukraińskojęzycznemu Zachodowi, postpomarańczowych przeciwko antypomarańczowym. Inne były tylko nastroje wtedy nadzieja, dziś rozczarowanie. Ostatnie pięć lat, zwłaszcza w obozie pomarańczowych, upłynęło pod znakiem awantur. To musiało zaowocować zmęczeniem ludzi politycznymi konfliktami, mamy kryzys zaufania do władzy i polityków. To wszystko wpłynęło na kontekst i atmosferę wyborów. Ta kampania miała jednak istotną nową cechę: nie uznawano jej za ważną. Po raz pierwszy wyborów prezydenckich nad Dnieprem nie uznawano za decydujące o przyszłości Ukrainy. Wszyscy rozumieli, że jest to w najlepszym razie przecinek. Zmiany i tak będą zachodziły, a te wybory nie rozwiążą problemów ukraińskiej polityki. Z drugiej strony, choć kampania była może mniej konfliktowa niż w 2004 roku i wybory zostały przeprowadzone wystarczająco demokratycznie, była to kampania półwirtualna: zabrakło konkurencji programów i strategii. Była jedynie konkurencja wyborczych wizerunków polityków, walka politycznych mitów: mitu Janukowycza przeciwko mitowi Tymoszenko. Przed rozpoczęciem kampanii wiele mówiło się o tym, że jest ona szansą dla polityków nowej fali, w rodzaju Arsenija Jaceniuka czy Serhija Tihipki. Dlaczego jej nie wykorzystali? Czy Ukraińcy nie dość, że nie ufają starym politykom, to nie chcą też nowych twarzy? Częściowo tak. Myślę, że paradoksalnie jest to związane z rozczarowaniem. Część wyborców zrezygnowała z głosowania w pierwszej turze, bo nie znalazła polityków, którzy zasługują na ich poparcie. Oprócz tego można było dostrzec pewien konserwatyzm polityczny. Mamy do czynienia z inercją starych politycznych przywódców, ich popularności, ich wpływu na politykę. To też wyjaśnia sukces Serhija Tihipki on jest taki stary nowy. Na razie znaczna część Ukraińców nie jest w stanie poprzeć nowych polityków. Ludzie muszą do nich przywyknąć, przyjrzeć się im. To dotyczy Arsenija Jaceniuka, Anatolija Hrycenki i innych, ale proces już się rozpoczął. Majowe wybory lokalne oraz następne parlamentarne pokażą dalsze odnowienie ukraińskiej polityki i klasy politycznej.
104 Rozmowa Wszyscy już się zmęczyliśmy Z Wołodymyrem Fesenką rozmawia Piotr Pogorzelski Z drugiej strony te wybory, zwłaszcza druga tura, były poważnym ostrzeżeniem dla finalistów, ponieważ większość wyborców głosowała przeciwko kontrkandydatowi i formalny zwycięzca nie otrzymał 50 procent głosów. Dużo ludzi głosowało przeciwko obydwóm kandydatom, szczególnie w wielkich miastach: Kijowie, Dniepropietrowsku. To nie są zwolennicy Wiktora Juszczenki czy Arsenija Jaceniuka, którzy posłuchali ich apeli o głosowanie przeciwko wszystkim, lecz krytycy Wiktora Janukowycza i Julii Tymoszenko. Pokazali żółtą kartkę przede wszystkim Julii Tymoszenko: trzeba się zmieniać, nie można cały czas grać nostalgią za pomarańczową rewolucją, ludzie już nie wierzą w dawne hasła. Widzą, że oświadczenia, obietnice i realne działania polityków nie zawsze się ze sobą pokrywają. Dotyczy to również Wiktora Janukowycza, choć od niego trudno wymagać zmian, z różnych przyczyn. W kampanii wyborczej ogromną rolę odgrywały pieniądze. Za wszystko trzeba było płacić, nawet za dostęp do mediów. W takiej sytuacji biedniejsi kandydaci nie mieli szans zaprezentować się Ukraińcom. Czy można to zmienić? Próbował to zrobić Anatolij Hrycenko, który przeprowadził publiczną zbiórkę pieniędzy. Już taka próba zasługuje na pozytywną ocenę. Trzeba szukać nowych wariantów zdobywania pieniędzy. Na razie zależność wielkiej polityki od wielkich finansów pozostaje na stałym poziomie. Ukraińskie wybory są drogie, a kampania wyborcza, która kosztuje miliony dolarów, skłania do powyborczej i politycznej korupcji. To też jest wyzwanie dla nowych sił politycznych: albo poszukają innych sposobów finansowania zbiórek publicznych, nowych form współpracy ze sponsorami albo będą powtarzać zachowanie swoich poprzedników i znów znajdą się w pułapce korupcji politycznej. Majowe wybory lokalne oraz późniejsze parlamentarne to wyzwanie dla Jaceniuka, Tihipki i Hrycenki oni muszą pokazać, że są nowatorami, którzy nie powtarzają starych praktyk politycznych, lecz tworzą nowe. Ukraina potrzebuje reform, znacznych zmian. Czy prezydent z Partii Regionów będzie miał odwagę je przeprowadzić? Przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę, że nie wszystkie decyzje polityczne i kierunki będzie wyznaczał Wiktor Janukowycz. Wielką rolę będą odgrywali inni gracze z jego obozu: wpływ Rinata Achmetowa i innych znaczących postaci w Partii Regionów na decyzje polityczne będzie dosyć duży. Wewnętrzną politykę będą też wyznaczały wyzwania, które stoją przed krajem, Partią Regionów i prezydentem. Po pierwsze, należy zdobyć kontrolę nad władzą wykonawczą. Bez niej Janukowycz szybko stanie się drugim Juszczenką i powtórzy jego los z 2005 roku. Chciałbym przypomnieć pewną prawidłowość, którą można było zaobserwować i w przypadku Kuczmy, i Juszczenki: dziesięć miesięcy po
Wszyscy już się zmęczyliśmy Z Wołodymyrem Fesenką rozmawia Piotr Pogorzelski Rozmowa 105 zwycięstwie grupa prezydenta przeżywa kryzys. Zobaczymy, jak będzie teraz. Po drugie, potrzebna jest polityczna stabilizacja. Tu zbiegają się interesy polityków, biznesu, społeczeństwa i międzynarodowych partnerów. Wszyscy już się zmęczyliśmy. Pytanie tylko, czy to się uda? Wewnętrzne problemy strukturalne są tak duże, że nieprędko uda się je rozwiązać. Myślę jednak, że Janukowycz i jego grupa będą się starali znormalizować sytuację. Nie wiadomo jeszcze, czy spróbują wziąć pełnię władzy, czy też będą dążyli do kompromisów z potencjalnymi sojusznikami. Trzeba walczyć z kryzysem, tego nie da się uniknąć. Potrzebna jest nowa polityka antykryzysowa, która weźmie pod uwagę obecne wyzwania. Konieczne są natychmiastowe reformy, ponieważ w niektórych sferach bez zmian i modernizacji wszystko się zawali. Szczególnie wielcy biznesmeni w Partii Regionów, w tym Achmetow i jemu podobni, są zainteresowani modernizacją i reformami strukturalnymi. Ale tu dochodzimy do sposobu myślenia charakterystycznego dla grupy Janukowycza: reformy i modernizacja tak, ale bez znacznych zmian systemu. Czy uda się pogodzić te dwie sprzeczności? Nie wiem. Za kadencji Wiktora Juszczenki ogromne znaczenie nadawano polityce historycznej. Co teraz będzie z takimi kwestiami, jak Wielki Głód czy UPA? W ukraińskiej polityce panuje zasada, widoczna już za czasów Leonida Krawczuka, a zwłaszcza Leonida Kuczmy: polityk wygrywa głosami wyborców ze wschodniej części kraju, bo obiecuje rosyjskojęzycznym wyborcom na przykład państwowy status języka rosyjskiego albo sojusz z Rosją. Jednak po zwycięstwie stara się zdobyć zaufanie wyborców z zachodniej Ukrainy. Wiktor Juszczenko nieco naruszył tę zasadę, ale teraz znowu mamy zwycięstwo kandydata popieranego przez Wschód. Za czasów Kuczmy kwestiami gospodarczymi zajmowali się oligarchowie i dyrektorzy wielkich przedsiębiorstw ze Wschodu, ale za kwestie kultury i oświaty odpowiadali ludzie pochodzący z Galicji. Ciekawe, jak będzie teraz. Pewne przesłanki wskazują, że Wiktor Janukowycz choćby częściowo powtórzy działania Kuczmy, będzie szukać pewnych kompromisów. Może to dotyczyć także kwestii kadrowych mówi się, że Partia Regionów szuka do współpracy osób, które budziłyby zaufanie narodowych demokratów. Są pewne problemy, które drażniły Rosję. Przed Janukowyczem stoi bardzo trudne zadanie: znaleźć kompromis między jednością światopoglądową Ukraińców, a niedrażnieniem Moskwy. Musi szukać złotego środka. Nie spodziewam się negowania Wielkiego Głodu, ale temat ten nie będzie szczególnie eksponowany na arenie międzynarodowej. Tego, co robił Wiktor Juszczenko z pomocą ukraińskiego MSZ, Janukowycz na pewno robić nie będzie. Lecz rocznice Wielkiego Głodu będą obchodzone, choć może nie będzie mowy o ludobójstwie
106 Rozmowa Wszyscy już się zmęczyliśmy Z Wołodymyrem Fesenką rozmawia Piotr Pogorzelski narodu ukraińskiego, tylko o jego tragedii. Mówić na ten temat będzie się o wiele mniej niż za kadencji Wiktora Juszczenki i tylko w czasie rocznic. Będą to raczej procedury niż rzeczywiste przeżywanie wydarzeń. Jeszcze większy kłopot jest z przyznaniem Stepanowi Banderze i Romanowi Szuchewyczowi tytułu Bohatera Ukrainy. Będą apele do Wiktora Janukowycza, aby skasować te dekrety, ale on musi znaleźć jakiś kompromis. Być może pojawią się pozwy do sądów domagające się stwierdzenia, że nadanie Banderze i Szuchewyczowi tytułu Bohatera Ukrainy było niezgodne z prawem, ponieważ można go nadać tylko osobom żyjącym i mającym ukraińskie obywatelstwo. Sądy przychylą się do tych wniosków, a Janukowycz powie, że to nie on podjął taką decyzję, tylko sądy. Rysuje Pan obraz Wiktora Janukowycza, który nie będzie dążył do narzucenia zachodowi kraju swoich poglądów i raczej unikał konfrontacji. Bo nie myślę, że Janukowycz jako prezydent będzie się zachowywał agresywnie i narzucał swój punkt widzenia. Jest jeszcze inna sprawa to są dla niego obce tematy i nie wszystko z nich rozumie. Ale obok jest Anna German, była współpracowniczka Wiaczesława Czornowiła i była dziennikarka Radia Swoboda, która będzie prowadziła tę politykę. Będzie formułowała posłania dla zachodniej Ukrainy. Ona będzie głównym rzecznikiem w tych kwestiach, nieważne, na jakim stanowisku. Jaka będzie polityka zagraniczna nowego prezydenta? Wiadomo, że Wiktor Janukowycz jest przeciwnikiem członkostwa Ukrainy w NATO. Odpowiedź na pytanie o politykę zagraniczną należy do najprostszych: będzie lojalna wobec Rosji, ale przy jednoczesnej kontynuacji procesu integracji europejskiej. Ja bym to określił: Iść do Europy twarzą do Rosji. Czego możemy się spodziewać w stosunkach z Polską? W jakim stopniu Polska będzie punktem odniesienia dla Ukrainy, na przykład w stosunkach z Brukselą? Kwestia stosunków z Polską nie będzie przedmiotem dyskusji, jak na przykład stosunki z Rosją. Możemy przewidywać, że niestety dynamika, treść i status stosunków Kijów-Warszawa będą niższe niż za czasów Wiktora Juszczenki. Nie będzie takiej liczby spotkań, wspólnych inicjatyw. Ale dla Janukowycza wystarczająco bliskie i partnerskie stosunki z Polską są ważne, zwłaszcza że wiążą się z interesami ekonomicznymi. Nie będzie przy tym problemów z polsko-ukraińskiej historii, jak UPA czy Bandera. Łatwiej będzie znaleźć neutralną formułę stosunków i myślę, że te stosunki będą kontynuowane. Wiele zależy od ministra spraw zagranicznych Ukrainy. Kierunek polityki zagranicznej nadaje co prawda prezydent, ale ponieważ Janukowycz jest wystarczająco daleki od takich kwestii, rola szefa dyplomacji będzie
Wszyscy już się zmęczyliśmy Z Wołodymyrem Fesenką rozmawia Piotr Pogorzelski Rozmowa 107 znacząca. W stosunkach z Polską dużą rolę odegra Anna German, która jako dziennikarka wiele lat spędziła w Warszawie. Zna Polskę, jest z nią związana i zrobi wszystko, aby Polska nie znalazła się na marginesie ukraińskiej polityki zagranicznej. Ona zdaje sobie sprawę ze znaczenia stosunków z Warszawą. Wołodymyr Fesenko jest ukraińskim politologiem. Wykładał w Charkowie na Ukraińskiej Akademii Pedagogiczno-Inżynieryjnej oraz na tamtejszym uniwersytecie. Współpracował z Fundacją Odrodzenie. Od 2003 roku prowadzi centrum doradztwa politycznego Penta. Piotr Pogorzelski jest korespondentem Polskiego Radia na Ukrainie.