Wielu dziwi się dlaczego często tylko USA stoi murem za Izraelem, podczas gdy UE generalnie trzyma z Arabusami czy jakoś tak Otóż wynika to z wielu rzeczy. Po pierwsze żaden z krajów UE nie ma specjalnych relacji z Izraelem na wzór tych jakie mają USA z krajami ANZUS, zwłaszcza Kanadą (NORAD), UK i Izraelem właśnie. UE uczestniczy w dwóch sojuszach pierwszym jest UE która jako sojusz dopiero raczkuje bo tylko w odniesieniu do Rosji udało się jej z trudem wynegocjować politykę bezpieczeństwa, jest też jakiś tam konsensus w sprawie Afryki, to nie jest gotowy sojusz. Drugim sojuszem jest oczywiście NATO, którego członkiem i to bardzo cennym ze względu na bałkańskie i czarnomorskie apetyty Rosji, jest Turcja, a Turcja bywa dość często skonfliktowana z Izraelem. Ostatnio przecież głośna była sprawa tureckiego statku na którym była broń dla palestyńskich bojownikow/terrorystów, rząd turecki twierdził, ze nie wiedział, Izrael nie uwierzył i zrobiła się dyplomatyczna chryja z zawieszeniem kontaktów i w ogóle. Pikanterii dodawało to, że oba państwa miały odrębne zdanie dotyczące słuszności przeszukania statku. W takich sytuacjach kraje UE należące do NATO nie mogą poprzeć Izraela. Drażliwe są też sprawy Cypru i Libany, gdzie Turcja ma spore wpływy. Zarówno Turcja jak i Izrael poruszają się pod względem dyplomacji jako słoń w zakładzie porcelany, Netanjahu zgrywa kolejnego kongresmena Partii Republikańskiej w USA, wtrącając się w wewnętrzne sprawy USA, a Turcja np. prowokuje Rosję bez konsultacji z NATO.
Stosunek UK i UE do Izraela bardzo fajnie opisał Tony Blair. TB rozumie, że Izrael zawsze mści się za atak (wojna z Libanem 2006), ale uważa, że mszcząc się zwykle w dwójnasób traci poparcie świata, które na początku zwykle ma (Blair, Podróż, s. 777), i zostaje uznany za agresora. Mimo domagania się tego przez większość LP, TB nie potępił Izraela (s. 783). Kluczem do pokoju na linii Palestyna-Izrael, jest dialog religijny uważa Blair. http://racjonalista.tv/tony-blair-podroz-a-journey/ Izrael nie ma więc opinii agresora i okrutnika czy okupanta, ale ma niewiele lepszą opinię przesadnego mściciela i to zasłużenie. Kolejny problem to to, że kilka państw UE jest częściowo lub całkowicie neutralna, co sprawia problemy przy wspólnej polityce bezpieczeństwa UE, które są mozolnie przezwyciężane.
Szwecja, Finlandia i Austria co chwilę jednak wierzgają i konflikt bliskowschodni jest jedną z tych wierzgliwych kwestii. Izrael wielokrotnie reagował chorobliwie na rożnych Haiderów w tych krajach, właśnie dlatego, że nie ufa neutrałom, w sumie ma rację, ale powinien być ostrożniejszy w słowach. UE ma według wielu zobowiązania opiekuńcze wobec Izraela, otóż nie ma ich wcale. W 1917 roku UK obiecała syjonistom państwo, UK odpowiadał też za Irak po 1918, a Francja za Syrię, wszystkie te zobowiązania mandatowe wygasły wkrótce po II wojnie światowej. W 2008 roku Sarkozy był w Izraelu i mówił: Jeśli jestem tutaj, to dlatego że jestem bardziej niż kiedykolwiek przekonany, że bezpieczeństwo Izraela będzie w pełni zagwarantowane wraz z powstaniem innego państwa państwa palestyńskiego https://www.wprost.pl/132455/sarkozy-panstwo-palestynskie-gwar antem-izraelskiego-bezpieczenstwa.html. UE ma według wielu zobowiązania cywilizacyjne wobec Izraela. Nie wiadomo jednak co to by było. Huntington należący do żydowskiego lobby w USA uznał arbitralnie, że Latynoameryka (nawet Argentyna i Chile gdzie nie ma Indian) to nie Zachód, a Izrael to Zachód, bo Żydzi się dostosowują albo do islamu albo do Zachodu. Te podziały to kpina.
Wielu bardzo chce wierzyć, że Izrael jest naszym (UE w tym Polski) sprzymierzeńcem. Ostatnio zostałem zaatakowany przez kolegę Jacka Tabisza za stwierdzenie, że nie wierzę w utrzymanie się Izraela, i że warto by pomyśleć o innym miejscu np. Montanie, przypomnę tylko, że takie same obawy wyrażał w 2014 roku Żyd i słynny amerykański dyplomata Kissinger, zapewne on też jest zdrajcą Izraela dla niektórych Izraelolubów: http://www.wykop.pl/link/1872914/henry-kissinger-za-10-lat-nie -bedzie-juz-izraela/ Parę tygodni temu, usłyszawszy, że rozmawiam z kolegami na Starym Rynku w Poznaniu m.in. o Izraelu, izraelski turysta, skądinąd bardzo miły, opowiadał nam duby smalone o tym jak wielkimi sojusznikami są Polska i Izrael. Nie mówił o działkach do śmigłowców i radarach w której to materii faktycznie jest współpraca a nawet wspólne przedsiębiorstwa, lecz o czołgach Merkava jakimi dysponuje, obok Leopardów polska armia (choć nie dysponuje), okrętach, itd.. Uznał jak widać, ze urodziliśmy się wczoraj. Bagatelizował też problemy
z naganianiem ortodoksów do służby wojskowej, a niepływającą Merkavę uznał za najlepszy czołg na świecie, choć przynajmniej przy Abramsie to złom no bo przy Abramsie to każdy w sumie inny czołg to złom. Od Merkavy liczni eksperci uważają za lepsze Challengery i Leopardy ale to tutaj mało istotne. Ta potrzeba przekonywania, że Izrael jest najsilniejszy i nie ma żadnych problemów jest zastanawiające. Izraelscy turyści są z tego znani. Chyba naprawdę się boją, że świat ich zostawi. Faktycznie mają tylko jednego sojusznika USA. Czy to dobrze, że UE nie jest sojusznikiem Izraela? Trudno powiedzieć, wiadomo jednak, że bycie nim oznacza sporo problemów; dalsze spory ze Skandynawami, full front al konflikt z islamem, na który dalekie USA mogą sobie pozwolić, ale my raczej nie, no i problemy z Turcją w NATO.