Bohaterowie: TAJEMNICZY OGRÓD 10 LAT PÓŹNIEJ Danuta Chylińska Colin 22 lat; studiuje medycynę; przyjeżdża do domu rodzinnego na wakacje; towarzyszy mu koleżanka ze studiów Keit. Mary 20 lat; mieszka w domu wuja Archibalda; ukończyła miejscową szkołę; od pokojówki Marty nauczyła się szyć, gotować, pracy w ogrodzie. Dick 26 lat; od p. Archibalda Cravena otrzymał ziemię, którą uprawia i przystąpił do budowania na niej domu; dalej łączy go wielka przyjaźń z Mary; może to coś więcej niż przyjaźń? Marta 30 lat; dalej prowadzi dom p. Archibalda; sympatyzuje z Benem Ben 40 lat; opiekuje się ogrodem; podkochuje się w Marcie, z którą spędza wiele czasu Archibald Craven 50 lat; dalej podróżuje, prowadzi interesy; stał się pogodnym człowiekiem, lubi żartować Anna 21 lat; przyjaciółka Mary; pochodzi z ubogiej rodziny; mieszka w pobliżu; jej Mary powierza swoje tajemnice Keit 22 lata; przyjaciółka Colina; również studiuje medycynę Emily niepełnosprawna dziewczynka, która otrzymała wózek od Colina Dorothy starsza siostra Emily Matka Emily i Dorothy 1
Scena I Kurtyna zasłonięta. Słychać dochodzące zza kurtyny głosy Mary i Anny, które rozmawiają o strojach i Dicku. Anna: Anna: Anno, doradź mi, w której sukience mam iść w niedzielę do kościoła? Ja myślę, że w tej czerwonej. W tej? Nieee, nie lubię jej! A ta? Mnie się bardzo podoba. Myślę, że Dickowi spodoba się również. Anna: Dickowi? A cóż do tego ma Dick? Jak to co? Czy nie widzisz, jak na ciebie patrzy? Tak nie patrzy zwykły przyjaciel Anna: A kto? Kochanek Ja ci dam kochanka! (dziewczęta sprzeczają się, piszczą, słychać odgłosy biegania) Anna: Kochanek, kochanek Chyba ci się przewidziało! (przed kurtyną pojawia się Marta, która niesie tacę z herbatą; nasłuchuje co dzieje się za kurtyną; znika za kurtyną wchodzi do pokoju Mary) 2
A cóż tu się dzieje? Słychać was w całym domu Przyniosłam herbatę, napijecie się? Oczywiście, że się napijmy Czy ty wiesz, co ta Anna opowiada? Dowiem się później, a teraz biegnij do kuchni po bułeczki. Tylko uważaj na schodach. Już biegnę, a wy nie plotkujcie (Mary przebiega przed kurtyną i podśpiewuje sobie, jest rozmażona) Dick, Dick (Mary szybko wraca do swojego pokoju niesie tacę z bułeczkami) Anna: Już jestem. Ależ te bułeczki pachną! Pycha! No to opowiadajcie. O co chodziło z tym Dickiem? Anna: Ja powiem! Anno! Przestań fantazjować. A ty Marto nie słuchaj jej 3
Scena II Kurtyna odsłonięta. Akcja rozgrywa się przed furtką do ogrodu, do którego wybrały się Mary i Anna. Spostrzegają, że ogród jest zamknięty. Zawsze Ben przychodził pierwszy i gdy ktoś zjawiał się, to ogród był już otwarty. Tym razem było inaczej. Jest to pretekstem do opowiedzenia Annie o pierwszym spotkaniu Mary i ogrodnika. Anna: Znowu niesiesz kwiaty do posadzenia? Tak, jak je zobaczyłam na targu, to nie mogłam się oprzeć i musiałam je kupić. Prawda, że są piękne? Posadzę je przy pergoli Ale co to?! Furtka zamknięta? To niespotykane! Zawsze, jak przychodziłam, to Ben już pracował w ogrodzie Anna: Tak ten ogród jest jego drugim domem. Chętnie w nim przebywa Anna: I ciężko w nim pracuje I potajemnie spotyka się tu z Martą (dziewczęta śmieją się) Wiem o tym, sama ich wiele razy tu widziałam. 4
Anna: Anna: Myślisz że oni mają się ku sobie? No pewnie! Nie widziałaś jak on na nią patrzy? A ona odwzajemnia te czułe spojrzenia i przynosi mu smakołyki (dziewczęta po raz kolejny wybuchają śmiechem) (rozmarzona) Przypomniałam sobie, jak 10 lat temu przyszłam tu po raz pierwszy. Pokłóciłam się wtedy z Benem, a on nazwał mnie krnąbrną panienką. Anna: A potem namówiłaś Dicka do otworzenia furtki i weszliście do ogrodu? Tak, a potem przychodziłam tu już codziennie. Wspólnie z Benem i Dickiem dbaliśmy o ogród, a pewnego razu - sprowadziliśmy do niego również Colina. Ale o tym opowiem ci kiedy indziej. Muszę wracać, bo Marta będzie się niepokoiła. Anna: Ja też się spieszę. (dziewczęta schodzą ze sceny) Kurtyna opada 5
Scena III Kurtyna podniesiona Ben pracuje w ogrodzie. Słychać śpiew ptaków. Do ogrodu przychodzą Mary i Anna. Mary niesie kwiaty do posadzenia. Dziewczęta spostrzegają ogrodnika. Anna: Zobacz Mary, dzisiaj ogród jest już otwarty Ben jesteśmy już! (ogrodnik spostrzega dziewczęta, przerywa swoją pracę, np. grabienie i podchodzi do nich) Anna: Witaj Benie! Co takiego się stało, że nie było cię wczoraj w ogrodzie? Martwiłyśmy się Nic się nie stało. Dick prosił, abym pomógł mu przy budowie jego domu. I tak mi się zeszło. A potem pomagałem sąsiadce wynieść na podwórko jej córkę, która nie chodzi. Nie chodzi? Dlaczego? Taka się już urodziła. A dlaczego? Matka sama nie wie. Lekarz z pobliskiego miasteczka powiedział, że nic się na to nie da poradzić. (do ogrodu zbliża się Colin ze swoją przyjaciółką Keit i przysłuchują się rozmowie) Najłatwiej powiedzieć, że nic nie da się poradzić A pamiętasz Ben, jak było z Colinem? 6
Też mówiono, że nie będzie chodził, że rośnie mu garb i coś tam jeszcze A wyrósł z niego chłopak, jak się patrzy.. Słyszę, że mówicie o mnie czy, aby dobrze? (zaskoczona i zadowolona rzuca się na kuzyna) Colin!? Witaj kuzynie! Cieszę się, że cię widzę! Nie pisałeś, że przyjedziesz. To miała być niespodzianka. I jest! Pamiętasz moją koleżankę Annę? Oczywiście, że pamiętam, witaj Anno! (podaje rękę Annie, która wykonuje dyg; spostrzega Bena) Ben! Witaj stary Tylko nie stary Stary przyjacielu chciałem powiedzieć A to co innego (Colin ściska ogrodnika) A ja chcę przedstawić wam moją przyjaciółkę Keit. (wszyscy witają się podając sobie ręce; Mary wita się ostatnia) Keit: Cześć Keit, jestem kuzynka - Mary. Cześć! Znam cię z opowieści Colina. Mam nadzieję, że nic złego o mnie nie mówił? 7
Droga kuzynko, o tobie mogę mówić tylko dobrze. To dzięki twojemu uporowi chodzę i jestem tym kim jestem. Ale słyszałem, że rozmawialiście o pewnej dziewczynce, która nie chodzi Keit: Tak, to córka mojej sąsiadki. Ma 12 lat i całe dni spędza w domu. Szkoda mi dziewuszki To tak, jak było ze mną. Też miałem 12 lat Colin, a może odwiedzimy tę dziewczynkę i dowiemy się co z nią Dobry pomysł. Ben - zaprowadzisz nas? Tak, ale po południu, bo muszę popracować jeszcze w ogrodzie. Oczywiście, że po południu. Teraz zabieram was do domu. Zrobimy niespodziankę Marcie. Już się nie mogę doczekać, kiedy znajdę się w swoim domu. Do zobaczenia Ben! Prowadźcie dziewczęta! (Anna i Mary idą przodem, a Colin i Keit za nimi. Ben pozostał w ogrodzie) Gasną światła 8
Scena IV Zapalają się światła (słychać śpiew ptaków; Ben pracuje w ogrodzie, do którego zbliżają się Colin i Keit) Keit: Keit: Dlaczego nic nie mówisz Keit? Cały czas myślę o tej dziewczynce, do której zaprowadził nas wczoraj Ben. A więc myślimy o tym samym. Jak moglibyśmy jej pomóc? Chyba wiem! Na początku podaruję jej mój wózek, by mogła wychodzić z domu. Keit: Keit: Keit: Świetny pomysł! Zróbmy to już dzisiaj. Cześć Ben! Dzień dobry panie Benie! Po prostu Ben, proszę tak do mnie mówić. Dobrze, Ben. Bardzo wzruszyła nas wczorajsza wizyta u Emily. Chcemy jej jakoś pomóc. Colin chce podarować jej swój wózek, co ty na to? Sprawicie jej tym wielką radość. Nie odkładajmy tego na później. 9
Robota nie zając, przycinanie drzewek może poczekać Keit: Ja też tak uważam! Nie muszę chyba dodawać, że jestem tego samego zdania. (wszyscy opuszczają ogród, do którego po chwili przychodzą Mary i Dick rozglądają się po ogrodzie szukając Bena) Dick: Dick: Ben! Ben! Ben! Nigdzie go nie ma. Dziwne! Dziwne. Ben nigdy nie zostawiał otwartego ogrodu. Musiało się coś wydarzyć Dick: Mam nadzieję, że nic złego. Może zapomniał czegoś z domu i zaraz wróci. Mary, czy zastanowiłaś się nad moją propozycją i i zostaniesz moją żoną? Dick: Zastanowiłam się i I i co? Dicku po długim namyśle podjęłam decyzję, że że Dick: Że że co?! Że zostanę twoją żoną!!! 10
(Chwytają się za ręce, podskakują, radują się) Dick: Naprawdę! Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie!!! (do ogrodu wchodzi Marta) A co tutaj tak głośno?! (rozgląda się poszukując Bena) Bena nie ma? Nie ma i nie wiemy gdzie jest. Na pewno zaraz przyjdzie. Dick: A głośno jest dlatego, bo jestem bardzo szczęśliwy kochana siostrzyczko! Mary zgodziła się zostać moją żoną! Czyż to nie jest wspaniała wiadomość!!! Pewnie, że jest! Ja też się cieszę, że będziesz moją bratową. Wiesz Mary, że od początku polubiłam cię i traktuję, jak młodszą siostrę. Dick: Ja zgodziłam się, ale zgodę musi wyrazić również mój stryj Archibald Craven. Jak tylko wróci z podróży, poproszę go o twoją rękę. Już nie mogę się doczekać. Ugotowałam pyszny obiad, idźcie do domu i zjedźcie sobie, a ja poczekam tu na Bena. 11
(Dick zagląda do koszyka, który przyniosła Marta) Dick: Widzę, że i dla Bena przyniosłaś ten pyszny obiadek. Czyżby przez żołądek do serca? Dick: Colin! Nie dokuczaj siostrze! Właśnie! Idźcie już, bo obiad będzie zimny i niesmaczny. No dobrze już dobrze! Idziemy Mary! Do zobaczenia Marto! Do widzenia! (Mary i Dick opuszczają scenę; zdenerwowana Marta chodzi po ogrodzie; po chwili do ogrodu przychodzi zadowolony Ben) O Marta! Witaj! Co ty tu robisz? Przyniosłam ci obiad, ale już ostygł. A ty gdzie byłeś i dlaczego jesteś taki zadowolony? Zaraz ci powiem, to i ty będziesz zadowolona. Chodźmy do mnie odgrzejemy obiad i wspólnie go zjemy. I powiesz mi z czego tak się cieszysz. Oczywiście, że ci powiem. (Marta i Ben opuszczają scenę) Gasną światła 12
SCENA V Zapalają się światła ( w ogrodzie pracuje Ben; słychać głosy, śmiech nadchodzącej do ogrodu młodzieży. Colin i Keit pchają wózek, w którym siedzi niepełnosprawna dziewczynka Emily. Obok idzie Mary i Marta, która niesie koszyk ze smakołykami. ) Trzymaj się Emily, bo nie mam wprawy w kierowaniu tym pojazdem. ( wszyscy wybuchają śmiechem) Oczywiście, że nie masz wprawy, bo to my woziłyśmy ciebie w tym, jak to mówisz po jeź - dzie. Prawda Marto! Co prawda, to prawda, ale jak samodzielnie zrobiłeś pierwsze kroki, to strasznie się radowałyśmy. Tak, to była wielka radość! ( zza muru wychodzi Tom i zwraca się do przybyłych) Keit: A co tutaj tak głośno! Czyżby wydarzyło się coś, o czym nie wiem? To Marta i Mary wspominają, jak woziły Colina w wózku. I jak stawiałem pierwsze kroki, tutaj - w tym ogrodzie. 13
Emily: Wszyscy to pamiętamy, ale widzę, że mamy gościa. Witaj Emily! Dzień dobry panie Benie! Jak tutaj jest pięknie! Tak, to piękny ogród To zasługa Bena. Całe swoje serce oddał temu kawałkowi ziemi. Nie całe, nie całe! Spory kawałek mojego serca zarezerwowałem dla ciebie Marto. ( wszyscy wybuchają śmiechem; zawstydzona Marta zwraca się do ogrodnika) Oj Ben! Przestań, bo ( Mary pomaga Marcie rozłożyć koc i wyjmują z koszyka smakołyki.) Emily: Tak się cieszę, że mnie tu przywieźliście. Do tej pory siedziałam tylko w domu. Czasami, dzięki pomocy Bena, mama wynosi mnie na ławkę przed domem. Smutne to moje życie. Ale od tej chwili nie będzie już takie smutne. Już my o to zadbamy! Prawda Colin?! Oczywiście, ja będę zabierał cię na codzienne spacery. 14
Keit: A ja będę czytać ci książki i nauczę cię liter, żebyś mogła sama sobie czytać. A jak Keit i Colin pojadą na studia, obowiązki te przejmę ja. I ja! Nie zapominajcie o mnie Też służę pomocą. Zapraszam wszystkich na podwieczorek. ( Wszyscy siadają na kocu, podają sobie bułeczki, prowadzą rozmowę. Mary podaje Emily bułeczkę, staje obok wózka i rozmawia z dziewczynką. Słychać odgłosy burzy.) Emily: My tu świetnie się bawimy, a nadchodzi burza. Zbierajcie się, szybko! Ja posprzątam narzędzia i też biegnę do domu. Mary, Keit pomóżcie mi posprzątać, a ty Colin zaprowadź Emily do domu. Już się robi! Dziękuję wam za wspaniałe popołudnie. Jeszcze nigdy tak miło nie spędziłam czasu. Nam też było miło! ( Colin z Emily opuszczają ogród, za nimi z ogrodu wychodzi Marta, Keit i Mary. Ben chce również opuścić ogród, ale gdzieś zapodziały mu się klucze.) Posprzątane, a więc i ja mogę zmykać do domu, ale, ale gdzie jest klucz do ogrodu? 15
( chodzi po ogrodzie i szuka klucza; znajduje go na ziemi i schyla się po niego ) O jest! (Ben opuszcza ogród) Gasną światła 16
SCENA VI Zapalają się światła ( Ben, jak zwykle, pracuje w ogrodzie; Keit i Colin pchają wózek z Emily zbliżają się do ogrodu) EMILY: KEIT: KEIT: Ben! Zobacz kogo tu sprowadziliśmy! Widzę, widzę. Cieszę się Emily, że ponownie nas odwiedziłaś. Prosiłam panicza Colina, żeby mnie tu przywiózł. Tutaj jest tak pięknie. To taki zaczarowany ogród. Ja też tak uważam. To miejsce od razu mnie zauroczyło. Keit, Emily - podejdźcie tutaj. Zobaczcie, to gniazdo jest tu od wielu lat. Oczywiście nie to samo. Tylko w tym samym miejscu. Mieszka w nim rodzina szpaków. A jeden z ich przodków pomógł nam w pewnej ważnej sprawie. Dostarczył panu Archbaldowi pilną wiadomość. No i tata szybko przybył i wypędził mojego stryja i panią Medlock. Tę złą kobietę, która wyrządziła ci tyle krzywdy? I chciała zagarnąć cały majątek. 17
Nie rozmawiajmy już o tym, to stare dzieje. ( Do ogrodu przychodzą Mary i Anna. Mary niesie kopertę.) MARY: Colin! List do ciebie. List? Do mnie? (Otwiera kopertę i czyta list. ) Nie uwierzycie! To list od mojego stryja. Przeprasza mnie i prosi o spotkanie. A w ramach zadośćuczynienia za wyrządzone krzywdy chce przepisać mi jedną ze swoich posiadłości. Ale ja, niczego od niego nie potrzebuję! MARY: Masz rację! Chociaż jeżeli wystąpił z taką propozycją, to może należy ją przemyśleć i przyjąć prezent. Nie mówię, że dla siebie, ale po skończeniu studiów - moglibyście z Keit założyć tu klinikę. ( Anna poprawia koc na nogach Emily, następnie zrywa kwiaty i robi z nich bukiet.) EMILY: Świetny pomysł! Dzięki temu wielu ludzi z okolicy miałoby zagwarantowaną opiekę medyczną. Paniczu, proszę się zgodzić. Dla mnie i wielu innych biednych ludzi to ogromna szansa. 18
KEIT: Jestem za! Przemyśl to Colinie. Ja odprowadzę Emily i pouczę ją liter. Dobrze. A ja pójdę do domu i odpowiem na list stryja. (Colin i Keit z Emily opuszczają ogród.) MARY: ANNA: Mary, miałaś świetny pomysł z tą kliniką. Tak, tylko czy Colin się na to zgodzi? Chodź Anno! Idźcie i namówcie go, bo to naprawdę ważna sprawa. Zaraz idziemy, ale najpierw musimy narwać kwiatów. Marta chce nimi ozdobić dom na przyjazd pana Archibalda. ( Anna i Mary opuszczają ogród; Ben powoli szykuje się do wyjścia ) Gasną światła 19
SCENA VII Światła zapalają się (do ogrodu, w którym pracuje Ben przyszedł pan Archibald z synem Colinem) ARCHIBALD: Colin, cieszę się, że mnie tutaj przyprowadziłeś. To miejsce jest cudowne. Spędziłem tu miłe chwile z twoją matką, dopóki, ale nie o tym mamy rozmawiać. Chciałeś mi coś powiedzieć ARCHIBALD: Tak, chciałem się poradzić w pewnej sprawie. Wiesz, że możesz na mnie zawsze liczyć. Mów. Otóż stryj Craven przeprosił mnie, a w ramach zadośćuczynienia, zaproponował jedną ze swoich posiadłości. ARCHIBALD: Mam nadzieję, że nie przyjąłeś tego prezentu!!! Po tym co ci zrobił, ma jeszcze śmiałość się z nami kontaktować? Na początku byłem tym oburzony podobnie, jak ty, ale Mary podsunęła mi pewien pomysł. ARCHIBALD: A cóż to za pomysł? Poradziła mi, abym po skończeniu studiów 20
założył klinikę i leczył w niej ubogich. ARCHIBALD: A wiesz, że to dobry pomysł. (zza muru wychodzi Ben) Odpisz stryjowi, że się zgadzasz. O!!! Pan Archibald! Witam serdecznie! ARCHIBALD: Dzień dobry Benie! Za każdym razem kiedy tu przychodzę, jest tu coraz piękniej. To twoja zasługa. Dziękuję, traktuję ten ogród, jak drugi dom. ARCHIBALD: To miłe co mówisz. (do ogrodu przybiega Dick jest bardzo zmęczony) DICK: ARCHBALD: Dzień dobry panie Craven! Witaj Dick! Dlaczego jesteś taki zmęczony? DICK: Dowiedziałem się, że pan przyjechał A ja chciałem pana o coś poprosić. ARCHIBALD: DICK: Proś o co tylko chcesz! Chciałem prosić pana o 21
ARCHIBALD: DICK: Mów śmiało. Proszę o rękę Mary. Kochamy się i chcemy się pobrać. ARCHIBALD: Gratuluję wyboru. (do rozmowy wtrąca się Ben) Macie moje błogosławieństwo. ARCHIBALD: My z Martą również planujemy ślub. Kolejna dobra wiadomość. Zdradzę wam, że ja również poznałem pewną damę i też planujemy. (do ogrodu wchodzą: Mary i Keit) MARY: ARCHIBALD: Co planujecie? A nic tak sobie rozmawiamy. Muszę odpocząć po podróży. Do zobaczenia! Do widzenia! (pan Archibald opuszcza ogród) KEIT: DICK: KEIT: My również wracamy. Tak szybko! Przyszłyśmy po Colina. To idę. Cześć chłopaki! 22
BEN i DICK: Cześć Colin! Do widzenia panienki. (Colin i dziewczęta opuszczają ogród) DICK: Ben! Pomożesz mi na budowie? Oczywiście. To co, idziemy! Gasną światła 23
SCENA VIII Zapalają się światła (do ogrodu, w którym pracuje Ben przychodzą Colin, Keit i Emily) No nareszcie ktoś przyszedł! Od dwóch dni nikt tu nie zagląda. Siedzę tu sam, jak palec. Raczej pracujesz sam, jak palec. (wszyscy wybuchają śmiechem) KEIT: Wiesz, że Marta i dziewczęta zajęte są przygotowaniami do ślubu. A od dwóch dni szyją suknie ślubne. Wiem! Wczoraj razem z Dickiem odwiedziliśmy je, ale niestety nie wpuściły nas. Powiedziały, że nie możemy oglądać sukien, bo to przynosi nieszczęście. To tym bardziej jesteśmy miłymi gośćmi. Dziewczęta będą uczyły się literek, a ja troszeczkę porysuję. Dawno tego nie robiłem. EMILY: A czy ja mogę też porysować, 24
nigdy tego nie robiłam. KEIT: Nigdy nie rysowałaś? A więc dzisiaj uczymy się rysować. Colin! Poprosimy o blok i ołówek. (Keit podaje Emily kartkę i udziela jej wskazówek, a Colin pozbawiony narzędzi malarskich pomaga Benowi) Proszę! Rysujcie, a ja pomogę Benowi. Dawno nie przycinałem krzewów. Masz drugi sekator? Oddam ci mój, a ja popatrzę, jak Emily rysuje. (Colin przycina bluszcze, a Ben podchodzi do wózka i obserwuje pracę Emily; Keit po cichu udziela jej wskazówek) Colin! Zobacz, jak ona ładnie rysuje. To dziecko naprawdę ma talent! ( Colin przerywa pracę i podchodzi do wózka) Własnym oczom nie wierzę. Emily dziewczyno - ty masz talent. Spójrzcie jaka kreska, coś w tym jest. KEIT: Mówisz, że nigdy nie rysowałaś? Aż trudno w to uwierzyć! Na cześć wybitnej malarki Emily 25
hip hip! KEIT i Hura! Hura! Hura! (do ogrodu przyszła matka i siostra Emily; nieśmiało podchodzą do zgromadzonych w ogrodzie) MATKA: Dzień dobry! Przyszłyśmy z Dorothy, bo tak długo nie wracaliście EMILY: Dorothy siostrzyczko, zobacz co ja robię. (Dorothy podchodzi do wózka i ogląda co narysowała siostra) KEIT: No tak, zasiedzieliśmy się trochę. DOROTHY: Talent? Odkryliśmy u Emily talent. A to do czego ten talent? MATKA: Do rysowania. Do rysowania? Ale ona nigdy nie rysowała i skąd ten talent u niej się wziął? Talent się nie bierze, z talentem do czegoś człowiek się rodzi. A gdy się coś ćwiczy, to talent się rozwija. MATKA: Ale mnie nie stać, aby Emily mogła rysować. Nie stać mnie na kartki i ołówki. KEIT: O to, to my już zadbamy. 26
EMILY: MATKA: EMILY: Mamo, zobacz jakie piękne kwiaty narysowałam. To ty sama to narysowałaś? Tak, to jest takie łatwe i bardzo przyjemne. MATKA: Masz zdolną córkę. To bardzo dobre dziecko, cierpliwie znosiła swój ciężki los. Ale wy, dając jej wózek i opiekując się nią, sprawiliście, że to jej życie stało się ciekawsze. Proszę zobaczcie ile radości daje jej to rysowanie. KEIT: Dlatego, tym bardziej trzeba się tym zająć. Jak już namaluje wiele obrazów, zrobimy wystawę jej prac. KEIT: Proponuję zrobić wystawę w tym ogrodzie. Słusznie! Przecież tutaj odkryty został talent Emily. A następna wystawa w Londynie. Kolejna w Paryżu! (wszyscy wybuchają głośnym śmiechem; do ogrodu zbliża się p. Archibald) ARCHIBALD: O proszę, jak tu wesoło! Przyszedłem odwiedzić Bena, bo Marta mówiła, że biedaczek sam tutaj tak pracuje 27
i jest mu na pewno smutno. A tu proszę nie jest sam i nie jest smutny. Nie jestem sam, a teraz jest mi jeszcze weselej, bo pan przyszedł. Tato, poznaj naszą podopieczną Emily, a to jej mama i siostra. (p. Archibald wita się z matką i siostrą Emily) ARCHIBALD: Cieszę się, że poznałem was osobiście. Dotychczas tylko słyszałem, jakie jesteście dzielne. Zrobię wszystko, aby wam pomóc. Na początek załatwię Emily wizytę u najlepszych lekarzy. A potem - zajmiemy się waszym domem. A jeszcze potem, a może od razu pomyślmy, jak rozwinąć jej talent malarski. ARCHIBALD: Talent malarski? (Keit podaje p. Archibaldiemu rysunek) ARCHIBALD: Widzę drogie dziecko, że czekają cię nowe wyzwania. MATKA: EMILY: Ale czy my temu sprostamy? Oczywiście, że sobie poradzimy. 28
Będę dużo ćwiczyła i chociaż nie chodzę, to mogę robić to, co sprawia mi przyjemność. Mateczko! namaluję wiele obrazów, sprzedamy je i polepszy się nasz los. DOROTHY: To ja też zacznę malować, to będziemy mieli więcej pieniędzy. (wszyscy wybuchają śmiechem) MATKA: Widzicie jakie te moje córki są pomysłowe. Bardzo was dziewczynki kocham, ale zapamiętajcie sobie, że pieniądze nie są w życiu najważniejsze. Najważniejsze jest to, że spotkaliśmy życzliwych ludzi. Dziękujemy wam. ARCHIBALD: Cieszymy się, że możemy wam pomóc. Łatwiej jest pomagać, niż prosić o pomoc. (do ogrodu przychodzi Dick) DICK: Ale tu głośno! Czy coś ciekawego mnie ominęło? Opowiem ci później. Zapraszam wszystkich na pudding! 29
MARY: No to idziemy! ARCHIBALD: Pudding Marty jest przepyszny. (wszyscy opuszczają ogród) KONIEC 30