Przemysław Witkowski Preparaty Biuro Literackie Wrocław 2010 3
Poezje 44 Przemysław Witkowski: Preparaty Redakcja Roman Honet Kolaże oraz projekt okładki Nina Łupińska Projekt typograficzny Artur Burszta Skład Nina Łupińska Korekta Anna Krzywania Druk Drukarnia Wydawnictw Naukowych, Łódź Wydane przy wsparciu Miasta Wrocław i Miejskiej Biblioteki Publicznej we Wrocławiu Copyright by Przemysław Witkowski, 2010 Copyright by Biuro Literackie, 2010 Biuro Literackie ul. Tęczowa 50a/9, 53-602 Wrocław tel. 0 71 346 08 23, 0 71 783 90 01 poczta@biuroliterackie.pl www.biuroliterackie.pl ISBN 978-83-62006-05-2 Tom otrzymał Nagrodę Główną XV Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Jacka Bierezina, organizowanego przez łódzki oddział Stowarzyszenia Pisarzy Polskich i Poleski Ośrodek Sztuki w Łodzi 4
powierzchniowe napięcie ten takt jest statyczny, przyciąga. ona tam jest, widziałem. rusza się pod nim, te same odgłosy, które dobrze pamiętam. tak niewiele przeciekło przez palce, a chłód zaczyna znów gościć. były odcienie piołunu, a jest merkurochrom, sen o lepie na muchy, że duszno, że ci ludzie, którzy tu przychodzili po prostu chodzą gdzie indziej, że zamiast otworzyć usta, tyle przydawek, przecinków. gdzie wyznaczyć linię podziału, jak ważne jest, żeby w odpowiednim miejscu się przejęzyczyć, zapomnieć? 5
obudowy aparatów pod wieczór jeziora oddawały ciepło. zaraz obok akwarium, które rozbiła mi siostra. teraz spalanie, preparaty w gabinecie ojca. ostrzyłem nóż i zabijałem ryby. sąsiadka z góry co rano mówiła bóg daje. podglądałem ją, kiedy chodziła się kąpać. nagradzano tych, którzy byli cicho, bo coś już zaczynało węszyć. do ich kroku ćwiczyliśmy oddech. pośród drgań, rozkładów jazdy w nieładzie, wykluwał się wtedy porządek, tamten chłopczyk z zamkniętymi ustami ze zdjęcia. 12
gry i zabawy ruchowe zapach mydła i potu, młode żony, jeszcze młodsze kochanki, czerwone światło wchodzi przez powieki. i nic się nie klei, bo nie ma żadnego mnie, jest nas kilku, spotykamy się i wszystkie kobiety są wspólne. razem kończyliśmy szkoły i kradliśmy książki, choć mieliśmy osobną toaletę i szatnię. jakie plany, pytasz, wszystko ci opowiem w mejlu. wiem niewiele, bo moje ciało jest już ciałem obcym i nie mam pojęcia, po której stronie jestem. ale dobrze pamiętam, jak one uciekały po schodach, jadły słodycze, zostawiając za sobą lepkie papierki, z zazdrością mijały się w przejściu. a rozkład zajęć zapowiadał się nader przejrzyście. proste, nie dać się znaleźć, nie dać się też zgubić. 26
transformacje dzwoniły dziewczynki sąsiadów, chlor na językach, głos się łamał, uderzał w membrany ich oddech. w wilgotnych wnętrzach tlił się cierpki płomień głogu i oczekiwaliśmy pożarów, preparatów tego września, które trzeba było połknąć. pojawiły się pierwsze kolory w naszych zimnych ustach, w bankach rosły złogi właśnie stamtąd płynęły rozkazy, przywleczono granice i rejestry. i trzeba było zostać obywatelem, wyjść z błon i łodyg, wsłuchać się w innych ludzi, nauczyć dialektu reklam. i są już tak dobre kontakty, że pięknie należymy. niewiele z tego zostało: szelest kradzionej energii, mętne sadzawki sal kinowych i ciemne dno rzeki, która płynie wytrwale z projektorów. 35
w seriach, wydaniach kolekcjonerskich mały pożar płoną listy i widokówki, matka napisała jak się masz synu, pod warstwą farby jest kolejna warstwa, pod obrazem jest jaśniejszy kwadrat. piszę na odwrocie (list ma stary adres), lampa odbija się w oknie, jakby wisiała na wierzbie. płomień się przenosi, obejmuje kolejne koperty. chciałbym w końcu wyjść z tego dymu, zmęczyć się, dużo się przemieszczać. spać i nie śnić, jeździć autobusem od pętli do pętli. na przystanku plakaty zrobione przez jakaś staruszkę protestuje, kseruje petycję, pisze youtube z błędem, rozpłakałem się, nie wiem dlaczego. po prostu. 36
pełny obrót, zamknięcie koła widziałem. on był. śnił się twarz miał jeszcze bardziej pociągłą. puste miejsca są po jego zdjęciach. mamy rzeczy niezmienne, inne można wyrzucić, (gwóźdź tkwi tam, gdzie wbiła go jego ręka). chodzi o nostalgię jest w tym królestwie proso i kadzidło; pewna uczciwość, pewien brak reakcji, zgubienie w obłoku, który czasem rzednie. ale już czuje tężenie tych samych mięśni. ciągle śni mi się park przed zamknięciem. 39
Spis wierszy... powierzchniowe napięcie.................. 5 mechanika płynów..................... 6 podstawy dziedziczenia................... 7 pochodzenie zwierząt................... 8 lekkie czasy ciężkich chorób................ 9 rozwój elementów kostnych................. 10 [czy mam na ciebie alergię, szczepiono mnie tobą?]....... 11 obudowy aparatów.................... 12 zapisy przemian, warstwa rytmiczna............. 13 kapitał społeczny..................... 14 wychowanie obywatelskie.................. 15 cyrkulacja atmosferyczna.................. 16 geometria kół, analiza spalin................ 17 tłumienie drgań...................... 18 absorpcja i destylacja.................... 19 chów i hodowla...................... 20 przejście podziemne................... 21 komunikacja masowa................... 22 wytrącanie się osadu.................... 23 zimna wojna....................... 24 w modnych klubach udajemy smutnych rewolucjonistów... 25 gry i zabawy ruchowe................... 26 terror indywidualny................... 27 41
... natężenie pola....................... 28 pielęgnacja, tresura.................... 29 zabiegi, operacje..................... 30 techniki splotów...................... 31 procesy spalania paliw.................. 32 ścisłe łączenie akordów................... 33 struktura naprężeń.................... 34 transformacje....................... 35 w seriach, wydaniach kolekcjonerskich............ 36 fotografie w sepii..................... 37 regulamin pracowni................... 38 pełny obrót, zamknięcie koła............... 39 42