Dzień 1 Wszyscy zgromadziliśmy się w poniedziałek o godzinie 20 na parkingu koło szkoły. Czekał tam na nas autokar, który miał nas zawieść do Bawarii. Czekaliśmy z niecierpliwością na policjantów, którzy mieli skontrolować pojazd i kierowców. W międzyczasie pani Magda wraz z panią przewodnik, która towarzyszyła nam podczas podróży, sprawdziły obecność oraz ważność naszych paszportów. Po jakimś czasie gdy paszporty były sprawdzone, autokar przeszedł kontrolę a bagaże leżały w bagażniku, pożegnaliśmy się z rodzicami i wchodząc do autokaru zaczęliśmy zajmować sobie miejsca. Zważając na to, że uczestników wycieczki było ponad 40 zajęło to dłuższą chwilkę. Za jakiś czas wszyscy mieliśmy już miejsca siedzące. Kierowca włączył silnik a rodzice zaczęli machać nam na pożegnanie. W końcu ruszyliśmy. Pani przewodnik przywitała się z nami i zaczęła przedstawiać nam kierowców oraz opiekujących się nami podczas wycieczki nauczycieli. Wspomniała też nieco jak będzie wyglądać nasza podróż. Mieliśmy jechać przez Czechy, a potem przekroczyć granicę Austrii i dojechać do Niemiec. Zapowiadała się długa droga, jednak ze względu na późną porę większość z nas zasnęła. Podróż minęła szybko. Rano, ok. godziny 6.00 zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej na dłuższy postój. W tym czasie mogliśmy się przebrać, odświeżyć czy kupić sobie gorącą herbatkę. Po 45-minutowym postoju ruszyliśmy w dalszą drogę. Po kilku godzinach wreszcie dojechaliśmy do miasteczka Prien, a dokładniej do portu, z którego mieliśmy statkiem wypłynąć na wody Morza Bawarskiego. Tak więc ustawiliśmy się w kolejce na statek, kilka minut później zajęliśmy na nim miejsca i odpłynęliśmy. Przez niecałe pół godziny żeglowaliśmy po wodach Jeziora Chiem. Aż wreszcie dotarliśmy do brzegu wyspy Herrenchiemsee. Zwiedzaliśmy na niej zamek Ludwika II o tej samej nazwie co wyspa, na której się znajdował. Budowla była położona kawałek drogi od portu, więc chcąc nie chcąc szliśmy w ten słoneczny dzień kilkanaście minut. Jednak opłacało się pokonać ten kawałek drogi, ponieważ zamek był piękny.
Cudownie prosty i dość szeroki. Przypominał mi trochę prostokąt. Moją uwagę przykuły trzy złote okiennice w jego centrum. Wyróżniały się spośród innych swoim kolorem. Przed zamkiem stały trzy ogromne fontanny, które włączały się co pół godziny wytryskując wodę kilka metrów w górę. Z każdym krokiem byliśmy coraz bliżej zamku. Wreszcie przeszliśmy przez cały ogród i byliśmy tuż pod nim. Kilka minut później weszliśmy do środka. Nasza pani przewodnik nieprzerwanie opowiadała nam o historii tego obiektu i jego właścicielach. Wewnątrz zamku znajdowało się muzeum, które zwiedziliśmy. Mogliśmy zobaczyć m.in. łoże królewskie, peleryny, w których król Ludwik II był koronowany oraz różne wazy, talerzyki i dzbany zastawy królewskiej. Po zwiedzaniu tego obiektu wyszliśmy na zewnątrz, gdzie mieliśmy kilka minut wolnego czasu aby odpocząć i zrobić sobie zdjęcia. Po tym czasie obeszliśmy zamek, aby zobaczyć jego tylną część. Tam też zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie. Następnie ruszyliśmy leśną ścieżką do starego zamku, znajdującego się na tej samej wyspie. Droga zajęła nam dłuższą chwilkę czasu. Za jakiś czas budynek wreszcie ukazał się naszym oczom. Wszystkich zainteresowały nietypowe drzewa rosnące przed nim. Były to platany. Gdy już wszyscy mieli zdjęcia tych oryginalnych drzew weszliśmy do środka zamku. W nim znajdowała się kuchnia, w której gotowano dla samego króla. Dowiedzieliśmy się, że władca otrzymywał ciepłe posiłki, co jest interesujące, ponieważ zamek jest dość daleko od klasztoru, jednak jak stwierdziła pani przewodnik oni mieli swoje sposoby Następnie statkiem przemieściliśmy się na drugą wyspę - Frauenisel. Tam mieliśmy zwiedzić kolejny klasztor, którego historia sięgała VIII w.
Po zwiedzaniu, niektórzy z uczestników wycieczki poszli do restauracji na lody, inni odpoczywali nad brzegiem jeziora, a inni zwiedzali wyspę. Po błogim czasie odpoczynku wszyscy zebraliśmy się w umówionym miejscu i popłynęliśmy do portu, z którego zaczynaliśmy naszą wycieczkę. Byliśmy bardzo zmęczeni wędrówką i upałem, jednak sił dodawała nam myśl, że jedziemy do hotelu na obiadokolację. Po kilkudziesięciu minutach wreszcie dopłynęliśmy, a czekała nas jeszcze droga autokarem. Jednak i tą drogę jakoś pokonaliśmy. Wreszcie nasz autokar zaparkował przed hotelem. Wszyscy zaczęli zbierać swoje rzeczy i wychodzić na zewnątrz, przez co zrobiło się małe zamieszanie. Kierowcy otworzyli bagażnik a my powyciągaliśmy swoje walizki. Pani Magda razem z panią przewodnik poszły do hotelu odebrać klucze. Minęło sporo czasu zanim każdy trafił do swojego pokoju. Jednak właścicielka hotelu szybko wytłumaczyła nam trochę po niemiecku, angielsku a nawet polsku gdzie są nasze miejsca zakwaterowania. Mieliśmy 15 minut, aby w pokojach umyć rączki i zjawić się na obiadokolacji. Po tym czasie wszyscy siedzieliśmy już w restauracji przy stołach. Po posiłku przedstawiono nam ogólnie panujące zasady zachowania oraz plan jutrzejszego dnia. Po tej czynności mogliśmy wreszcie iść do pokoi. Relacja: Alicja Mosur kl.1a Dzień 2 Drugiego dnia wycieczki wstaliśmy bardzo wcześnie, by udać się na śniadanie do hotelowej stołówki, a o godzinie ósmej rano wyjechaliśmy, żeby zwiedzić Zamek Ludwika II, Neuschwanstein - najbardziej bajkową budowlę, która była inspiracją dla zamku Disney'a. Po wielu pozytywnych przeżyciach, związanych z dotychczasowym zwiedzaniem, Pani przewodnik zaprowadziła nas na most Marienbrücke, łączący oba brzegi wąwozu. Widok zapierał dech w piersiach, a nawet najodważniejszym uczestnikom wycieczki ręce trzęsły się z nadmiaru adrenaliny! W myślach każdy z nas głośno powtarzał sobie:,,nie patrz w dół!, nie patrz w dół!''.
Kiedy już wszyscy zapisali w pamięci i w obiektywie te niesamowite widoki, zeszliśmy z powrotem do autokaru, by udać się w kierunku neobarokowego zamku Linderhof.
Na miejscu mogliśmy podziwiać kolorowe i kwitnące ogrody leżące dookoła pałacu, po czym opiekunowie podzielili nas na dwie grupy i przystąpiliśmy do zwiedzania tej pięknej budowli. Po wyjściu, całą grupą weszliśmy do ciemnej i zimnej groty, oświetlonej pojedynczymi, różnokolorowymi światłami. Było tam naprawdę niesamowicie! Później udaliśmy się do naszego autokaru i pojechaliśmy do alpejskiego miasteczka olimpijskiego, gdzie co roku odbywa się Turniej Czterech Skoczni. Im dalej i wyżej szliśmy, tym robiło się zimniej. Prawdziwe,,alpejskie miasteczko''! Po niedługim czasie doszliśmy do wejścia do wąwozu Partnachklamm. Wszyscy włożyliśmy kurtki, naciągnęliśmy kaptury na głowy i równym krokiem wkroczyliśmy do wąwozu. Ze skalnego,,sufitu'' kapała nam na głowy lodowata woda, a momentami było tak ciemno, że sama nie widziałam, gdzie idę! Kiedy dotarliśmy do końca, nastąpił krótki odpoczynek z przepięknie rozciągającym się widokiem Alp wprost wyrastających z wąwozu Niebawem ruszyliśmy w powrotną drogę,podczas której pani przewodnik zapytała, kto z nas jest chętny do udziału w konkursie,,czterdziestu Rozbójników''. Zgłosiło się 10 osób chętnych, które miały za zadanie całą powrotną drogę do wyjścia ze szlaku przebiec asfaltem jak najszybciej. Lecz wygrać mógł tylko jeden rozbójnik! Był nim Damian Sadzawicki (gratulujemy!).
Gdy reszta wycieczkowiczów dotarła do naszych dziesięciu zawodników, weszliśmy z powrotem do autokaru i pojechaliśmy na szybkie zakupy spożywcze do Lidla, po czym udaliśmy się do holetu i szybko pognaliśmy na kolację, bo kto po tak intensywnie spędzonym dniu nie byłby głodny? :) Po pysznej kolacji, każdy z nas wziął prysznic i położył się spać w oczekiwaniu na kolejny, pełen wrażeń, dzień wycieczki. Relacja: Ada Krzystańska kl.1a Dzień 3 Ostatni dzień w Bawarii zaczął się dość wcześnie. Szybko zjedliśmy śniadanie i od razu po zaniesieniu walizek do autokaru, pojechaliśmy do pobliskiego miasteczka Ettal. Zwiedziliśmy tam przepiękny barokowy kompleks klasztorny Benedyktynów. Następnie udaliśmy się do stolicy Bawarii, Monachium. Spacer po mieście rozpoczął się od podziwiania jednej z trzech bram i znajdującego się tuż obok Kościoła Teatynów. Potem poszliśmy do zrekonstruowanej dawnej rezydencji cesarskiej Ludwika. Idąc uliczkami Monachium, mogliśmy podziwiać także inne osobliwości tego miasta, aż w końcu doszliśmy na Marienplatz. Znajduje się tam ogromny Nowy Ratusz, a na nim 3 ruchome scenki. Na Placu Mariackim (Marienplatz) jest również kolumna maryjna. Kolejnym zabytkiem, który zwiedziliśmy był kościół Św. Piotra. Zobaczyliśmy również Katedrę NMP (Frauenkirche). Znajduje się tam czarny odcisk stopy, a legenda głosi, że budowniczy katedry, Jerg von Halspach, zawarł pakt z diabłem, gdy zabrakło mu pieniędzy na dalsze prace.
Ten zgodził się pod warunkiem, że nie będzie w kościele ani jednego okna. Kiedy katedrę ukończono, diabeł powrócił i okrutnie się zdziwił, widząc okna z witrażami. Już myślał, że upolował kolejną duszę i wszedł do przedsionka. Ten jest jednak tak skonstruowany, że nie widać z niego żadnych okien. Diabeł się rozzłościł, nie mógł przecież wejść dalej, tupnął nogą, zostawiając ślad i uciekł. Opuszczając tę katedrę mogliśmy ujrzeć Stary Ratusz. Byliśmy również pod 2 bramą miasta, skąd udaliśmy się do letniej rezydencji Wittelsbachów - pałacu Nymphenburg. Następnie dojechaliśmy do przygotowanej przez opiekunów niespodzianki koncernu BMW. Mogliśmy tam poczuć się jak prawdziwi kierowcy, wsiadając za kierownice BMW, mini czy motocykli. Niektórzy brali udział w wyścigach, a jeszcze inni tworzyli swoje wymarzone auta. Z koncernu przeszliśmy do Miasteczka Olimpijskiego. Już z daleka można było ujrzeć Olympiaturm, czyli wieżę telewizyjną. Doszliśmy do stadionu, ale tylko wybrani - trzech zwycięzców turnieju Czterdziestu Rozbójników mogli zobaczyć go od środka. Ostatnim punktem programu była obiadokolacja. Po niej udaliśmy się do autokaru i ruszyliśmy do Polski. Tak zakończył się nasz wyjazd do jednego z najpiękniejszych landów Niemiec Bawarii. Relacja: Oliwia Auguścik kl.1a