2 1944-2014-2044 Jednym z najbardziej spektakularnych widoków Warszawy po zmroku jest sierpniowa iluminacja kotwicy symbolizującej Polskę Walczącą, w kolejną rocznicę Powstania Warszawskiego, na jednym ze stołecznych biurowców. Na zdjęciu z okładki widzimy ten wieżowiec symbol tradycji i nowoczesności, który dzięki skomputeryzowanemu systemowi zarządzania energią, pozwala z jednego miejsca sterować oświetleniem w poszczególnych pomieszczeniach. Właścicielem wieżowca jest firma niemiecka, który to fakt w tym kontekście też tworzy nową symbolikę. Takie nowoczesne obiekty powstające w Warszawie, to współczesne pomniki hartu ducha i siły narodu, który podźwignął miasto z ruin i przywrócił mu życie i blask. Wierzę, że w kolejnych latach Warszawa może zmieniać się i pięknieć jeszcze szybciej. Niech każda nowa budowla użyteczna dla ludzi i przyjazna dla środowiska - będzie swoistym hołdem złożonym tym, którzy 70 lat temu walczyli, ginęli, ale przede wszystkim żyli w naszym mieście. Jesteśmy winni naszym przodkom, obywatelom Warszawy z 1944 roku, budowanie miasta pełnego szacunku dla historii i tradycji, ale jednocześnie miasta, które jego mieszkańcom i przybyszom kojarzyć się będzie z liderem nowoczesności, szczególnie w sferze publicznej. Chciałbym, by taka była Warszawa, kiedy będziemy ją przekazywać kolejnemu pokoleniu, gdy od Powstania Warszawskiego minie okrągłe sto lat - w symbolicznym roku 2044. Piotr Guział Wydawca: Warszawska Wspólnota Samorządowa ul. Marszałkowska 34/50 m 99, 00-554 Warszawa tel. 22 119 15 69 lub 739 000 163 mail: biuro@wws.org.pl wws.org.pl redaktor naczelny: Grzegorz Wysocki zdjęcia: Sergiusz Kornatowski (z wyłączeniem str. 11 i 12) skład: Sławomir Potapowicz; Druk: Edytor sp. z o.o.
3 Mieszkańcy miasta w Powstaniu Warszawskim Przed wojną w Warszawie mieszkało 1,3 mln ludzi, przy czym granice miasta obejmowały znacznie mniejszy obszar, mniej więcej siedmiu dzisiejszych dzielnic: Mokotowa, Ochoty, Pragi-Południe, Pragi-Północ, Śródmieścia, Woli i Żoliborza. W 1946 r. pozostało z nich tylko niecałe 0,5 mln. Dziś na tym terenie mieszka 0,9 mln ludzi. Do przedwojennej liczby ludności stolica wróciła dopiero w 1970 r., przede wszystkim w wyniku przyłączenia i rozwoju nowych dzielnic. Rany zadane miastu w czasie wojny bolą do dziś. W sierpniu i wrześniu 1944 r. na terenach objętych Powstaniem działało wolne państwo polskie: z Krajową Radą Ministrów i parlamentem - Radą Jedności Narodowej. Ukazywała się ponad setka tytułów prasowych gazet, działała administracja samorządowa ze starostwami grodzkimi, funkcjonowały polskie sądy i policja, partie polityczne, także te nieprzychylne legalnemu rządowi londyńskiemu. Mimo iż wkrótce zaczęły się kłopoty z zaopatrzeniem w żywność i wodę, pierwszy raz od pięciu lat mieszkańcy centrum miasta cieszyli się życiem: działały kawiarnie, kina, teatry. Cieszyły oko defilady wojskowe. Na naradzie sztabowej zwołanej zaraz po wybuchu Powstania, Hitler wydał rozkaz zrównania Warszawy z ziemią i wymordowania wszystkich jej mieszkańców. Rozkaz ten był powtarzany w pierwszych dniach sierpnia wszystkim niemieckim dowódcom wyznaczonym do stłumienia Powstania. Dlatego w czasie Powstania, obok 16 tysięcy polskich żołnierzy, poległo 150 tysięcy osób cywilnych. Podczas walk Niemcy nie brali jeńców. Najbardziej skoncentrowanym w czasie i miejscu aktem ludobójstwa była rzeź Woli. W dniach 5-7 sierpnia zostało tam zamordowanych pomiędzy 30 a 60 tysięcy ludzi, wyciąganych ulica po ulicy z domów i z piwnic, rozstrzeliwanych na podwórkach i w halach fabrycznych. Ustalenie dokładnej liczby ofiar nie jest możliwe, gdyż ciała ofiar były przez Niemców od razu spalane. Po wojnie, w dniu 6 sierpnia 1946 r. na Cmentarzu Powstańców Warszawy pochowano 117 trumien zawierających 8646 kg prochów ludzkich, zebranych przede wszystkim na Woli.
4 ŚRÓDMIEŚCIE Niemcy, stosując konsekwentnie strategię rozbijania miasta na odseparowane dzielnice obszary oporu, utrzymywali tu podział na Śródmieście Południowe, Śródmieście Północne i Stare Miasto. Łączność pomiędzy dzielnicami możliwa była dzięki kanałom, w których położono linie telefoniczne. Korzystała z nich również Harcerska Poczta Polowa, dostarczająca przesyłki ludności cywilnej. Natomiast bezpośredni dostęp do kanałów mieli zasadniczo tylko żołnierze. Nieprzekraczalną granicą pomiędzy Śródmieściem Południowym i Północnym były Aleje Jerozolimskie. W Alejach działała tylko jedna barykada, na wysokości ul. Brackiej. Przechodzenie wzdłuż niej było jednak bardzo niebezpieczne, gdyż nie towarzyszył jej wykop w tym miejscu płytko pod ulicą znajduje się betonowa obudowa tunelu średnicowego. Częstokroć znajomi i krewni mieszkający po przeciwnych stronach Alej przez całe Powstanie nie mieli wieści o sobie. Głód był równie dotkliwy, jak bombardowania i brak wody. W innych dzielnicach Warszawy, wyzwolonych przez Powstańców, mieszkańcy i żołnierze korzystali z plonów znajdujących się tam ogródków, a nawet pól uprawnych. Śródmieście żywiło się tylko zapasami własnymi oraz... zbożem i cukrem z wielkich magazynów browaru Haberbusch i Schiele przy ul. Grzybowskiej, które zostały zajęte przez Armię Krajową jeszcze przed godziną W. Śródmieście Północne i Południowe przetrwały do końca Powstania. Dla żołnierzy wychodzących 2 września z kanału na Nowym Świecie, po zajęciu Starego Miasta przez Niemców, szokiem był widok spacerowiczów na ulicach i całych szyb w oknach. Po upadku Powstania mieszkańcy Śródmieścia, tak samo jak innych dzielnic, zostali wypędzeni przez Niemców z Warszawy.
5 MOKOTÓW 2 sierpnia w godzinach popołudniowych na teren więzienia przy ul. Rakowieckiej 37 wkroczył oddział SS. Więźniów zmuszono do wykopania masowych grobów na więziennym podwórzu, po czym rozstrzelano ich ogniem broni maszynowej nad wykopanymi mogiłami. W egzekucji zginęło ponad 600 osób. Tego samego dnia Niemcy dokonali masakry w podziemiach jezuickiego Domu Pisarzy przy ul. Rakowieckiej 61. W trakcie walk Niemcy wielokrotnie dokonywali wypadów mających na celu sterroryzowanie polskiej ludności cywilnej. Akcjom tym towarzyszyły doraźne egzekucje, połączone z paleniem domów. Najgorsze mordy miały miejsce wzdłuż ulic Madalińskiego, Kazimierzowskiej, Belgijskiej, Boryszewskiej, Dworkowej, Olesińskiej i Puławskiej. W działaniach tych brali udział także ukraińscy kolaboranci. Gdy na początku września Niemcy zdobyli Sadybę, przystąpili do mordowania ludności cywilnej, szczególnie z rejonu ulic Podhalańskiej, Klarysewskiej i Chochołowskiej. Lotnictwo i artyleria niemiecka bombardowała szpitale powstańcze przy ul. Chełmskiej i ul. Goszczyńskiego, oznaczone znakiem Czerwonego Krzyża. Pod gruzami szpitali zginęło wielu rannych powstańców i ludności cywilnej. W zdobytych kwaterach powstańczych mordowano rannych i personel medyczny. Po upadku Mokotowa Niemcy brutalnie wypędzali mieszkańców, dokonując przy tym grabieży i podpaleń. Niemym symbolem zbrodni i zniszczenia Warszawy jest Kopiec Powstania Warszawskiego przy ul. Bartyckiej, usypany z gruzów budynków zwiezionych z całego miasta.
6 WOLA Bema 54 Jerzy Janowski, współinicjator ustanowienia 5 sierpnia Ogólnowarszawskim Dniem Pamięci Mieszkańców Woli wymordowanych przez Niemców w czasie Powstania Warszawskiego: Ledwo ucichły na Woli salwy plutonów egzekucyjnych i zaczęły gasnąć płomienie stosów ludzkich ciał, rozpoczął się exodus wypędzanej ludności cywilnej. Wijąca się bez końca piesza kolumna szła ulicą Wolską i skręcała obok kościoła Św. Wojciecha w ulicę Bema do Dworca Zachodniego, skąd wagonami kolejowymi była przewożona do obozu w Pruszkowie. Od pieszej kolumny cywili Niemcy z opaskami Czerwonego Krzyża na rękawach odłączali kobiety w ciąży, małe dzieci, osoby starsze i kalekie, kierując je do drewnianego piętrowego domu przy ul. Bema 54, oznaczonego przy wejściu flagą Czerwonego Krzyża. Pod wieczór dnia 9 sierpnia, gdy dom był wypełniony ludźmi, okna i drzwi zabito deskami, a budynek podpalono. Wszyscy zamknięci w budynku spłonęli żywcem. W ten sposób dokonano selekcji osób nie nadających się do niewolniczej pracy w niemieckich fabrykach zbrojeniowych.
7 Zeznanie Wandy Lurie, złożone w 1945 r. przed Okręgową Komisją Badania Zbrodni Niemieckich w Warszawie: Przed bramą fabryki Ursus, położonej przy ul. Wolskiej 55, czekaliśmy około godziny. Z podwórza fabryki słychać było strzały, błagania i jęki. Do wnętrza fabryki Niemcy wpuszczali, a raczej wpychali, przez bramę od Wolskiej po sto osób. Ja trzymałam się z tyłu, w nadziei, że kobiety w ciąży przecież nie zabiją. Zostałam wyprowadzona w ostatniej grupie. Na podwórzu zobaczyłam zwały trupów do wysokości jednego metra. Środkiem podwórza wprowadzono nas w głąb. W grupie prowadzonej było około 20 osób, w tym dużo dzieci lat 10-12, często bez rodziców. Gdy pierwsza czwórka dochodziła do miejsca, gdzie leżały trupy, strzelali Niemcy i Ukraińcy w kark od tyłu. Zabici padali, podchodziła następna czwórka, by tak samo zginąć. Podeszłam w ostatniej czwórce do miejsca egzekucji trzymając prawą ręką dwie rączki młodszych dzieci, lewą - rączkę starszego synka. W pewnym momencie Ukrainiec stojący za nami strzelił najstarszemu synkowi w tył głowy, następne strzały ugodziły młodsze dzieci i mnie. Strzał oddany do mnie nie był śmiertelny. Byłam przytomna i leżąc wśród trupów widziałam prawie wszystko, co się działo dokoła. Wprowadzono dalszą partię kobiet i dzieci, i tak grupa za grupą rozstrzeliwano aż do późnego wieczora. W przerwach oprawcy chodzili po trupach, kopali, przewracali, dobijali żyjących, rabowali kosztowności. Trzeciego dnia poczułam, ze dziecko, którego oczekiwałam, żyje. Próbując wstać, kilka razy dostałam torsji i zawrotu głowy. Wreszcie na czworakach przeczołgałam się po trupach do muru. Syn Wandy Lurie ma dziś dokładnie 70 lat. Wolska 55
8 OCHOTA Myśląc o hekatombie Powstania Warszawskiego i ofiarach cywilnych jako pierwszą w pamięci mamy brutalną rzeź Woli, która pochłonęła tysiące ofiar. Nie była to jedyna taka krwawa pacyfikacja dzielnic powstańczej Warszawy. Podobna tragedia dotknęła warszawską Ochotę. W pierwszej połowie sierpnia oddziały SS i Wermachtu dokonały brutalnej rzezi dzielnicy. Już 4 sierpnia wojska brygady SS RONA zajęły budynek Wolnej Wszechnicy Polskiej i rozpoczęły grabieże, gwałty i morderstwa na ludności cywilnej. 5 sierpnia u zbiegu ulic Grójeckiej Mordercy w mundurach wypędzali mieszkańców na ulice grabiąc resztki dobytku, po czym podpalali domy a ludność mordowali. Dramat ten nie ominął byłego prezydenta RP Stanisława Wojciechowskiego mieszkańca Kolonii Staszica. W domu przy ul. Langiewicza 14 pojawił się niemiecki oddział i zażądał opuszczenia przez Wojciechowskich willi. Prezydent odmówił wskazując na zły stan zdrowia żony. Po odmowie żołnierze podłożyli ogień w domu, zamykając Wojciechowskich w środku. Prezydent wybił szybę i wyniósł żonę przez okno płonącego budynku. Rzeź Ochoty pochłonęła około 10 tysięcy istnień. Szczególnie tragiczny los dotknął kobiety i dziewczęta z tego rejonu, które były gwałcone w bestialskich sposób i na miejscu likwidowane. Liczba ofiar tej zbrodni nie jest możliwa do dokładnego oszacowana. i Opaczewskiej utworzono obóz dla uchodźców, zwany Zieleniakiem. Nazwa ta została wzięta od dawnego targowiska warzyw. W obozie panowały dramatyczne warunki sanitarne nie było latryn, brakowało stałego ujęcia wody. Na Zieleniaku dochodziło do brutalnych gwałtów. Pijani członkowie SS wyciągali kobiety z tłumu gwałcąc je na oczach zebranych. Obóz działał do 19 sierpnia, przeszło przez niego ponad 60 tysięcy osób, a śmierć poniosło około tysiąca. Najwięcej ofiar cywilnych stanowili mieszkańcy Kolonii Druckiego- Lubeckiego i Kolonii Staszica.
9 ŻOLIBORZ Podczas walk o Marymont zbrodni na jeńcach i ludności cywilnej dokonywali przede wszystkim żołnierze 25 Dywizji Pancernej Wehrmachtu, z dużym udziałem kolaborantów ze wschodnich jednostek ochotniczych. Odróżnia to Marymont od innych dzielnic Warszawy, gdzie największych okrucieństw wobec ludności cywilnej dopuszczały się zazwyczaj formacje SS. Jedną z większych zagadek na Żoliborzu stanowi fragment muru pozostałego po domu w parku Kaskada z widniejącym na nim napisem, upamiętniającym Olgę Przyłęcką. Kim była? Pewne fakty udało się ustalić pani Alinie Petrow-Wasilewicz na łamach Informatora Żoliborza: Olga mieszkała z mężem w dużym pięknym domu u wylotu ul. Kolektorskiej. Należeli do dzielnicowej elity. Mąż Olgi był inżynierem i nadzorował pracę znajdującej się w tej okolicy przepompowni (kolektora?). Przyłęccy mieli syna. Gdy wybuchło Powstanie, mąż i syn poszli walczyć. Olga pozostała w domu i zorganizowała punkt sanitarny. Opiekowała się w nim rannymi. Znała doskonale niemiecki. Miała nadzieję, że przekona ludobójców, żeby odstąpili od swojego zbrodniczego zamysłu mordowania rannych. Ta nadzieja okazała się, jak wiadomo, płonna. Została bestialsko zamordowana na progu swojego domu, broniąc dostępu do rannych. Z relacji ludzi, którzy ją znali wynika, że była Rumunką, która świetnie się zaaklimatyzowała w Polsce i aktywnie włączała w życie społeczności lokalnej swojej dzielnicy. W tych dniach wspomnijmy Olgę i tysiące bezimiennych bohaterów tamtego czasu...
10 Wysiedlenia objęły 550 tysięcy warszawiaków - całą lewobrzeżną stolicę w przedwojennych granicach. Zniszczone wcześniej getto było już bezludne. Niemcy wypędzili też 100 tysięcy mieszkańców podwarszawskich miejscowości. Do momentu wysiedlenia przez Czerwonych Khmerów kambodżańskiego Phnom Penh pod koniec lat 70 nowoczesna historia nie znała wygnania całej ludności stolicy kraju. Wysiedleń uniknęła tylko Praga, zdobyta we wrześniu przez armię radziecką, u boku której szli berlingowcy. EXODUS: WYPĘDZENIE WARSZAWIAKÓW Symbolem przesiedleń i towarzyszących im rabunków i rozdzielania rodzin stał się obóz w Pruszkowie na terenie nieczynnych zakładów naprawczych taboru kolejowego, przez który przeszło 400 tysięcy warszawiaków. Poza Pruszkowem cywilnych warszawiaków kierowano łącznie do 38 obozów przejściowych, m. in. w Ursusie, Piastowie i Ożarowie, ale także w odległym Działdowie i w Łambinowicach na Śląsku. Jedną trzecią wypędzonych skierowano następnie do prac przymusowych w Rzeszy i w obozach koncentracyjnych: w Auschwitz, Ravensbruck, Mauthausen-Gusen... Pozostałych, głównie osoby starsze, rozproszono po Generalnym Gubernatorstwie. Dalej się o nich nie troszczono. Dzięki pomocy miejscowej ludności, mobilizowanej przez księży i nauczycieli, mogli przeżyć w warunkach wojennej biedy, niekiedy w wiejskich szkołach i w dworskich oficynach. Grupy warszawiaków kontynuowały tam ruch oporu i tajne nauczanie. W wielu miejscach do dziś wspomina się pracę warszawskich lekarzy oraz udział stołecznych nauczycieli w edukacji zamieszkałych tam dzieci.
11 WIELKI W ruinach nieliczni mieszkańcy, których było około tysiąca, przetrwali do 17 stycznia 1945 r., kiedy stolicę zajęła armia radziecka. Nazwano ich warszawskimi robinsonami. Najbardziej znany to Władysław Szpilman, którego losy utrwalił Roman Polański w Pianiście. Poza tym miasto pozostawało bezludne. Idący wraz z sowietami polscy żołnierze Zygmunta Berlinga z przerażeniem oglądali zniszczenia. powrót Powrót zaczął się spontanicznie i nie łączył się z sympatią dla nowej władzy. Mieszkańcy wszelkimi środkami transportu ruszali, by odnaleźć, co pozostało z dawnych domów. Zagrażało im sto tysięcy min i niewypałów. Piecyk zwany kozą zastępował kaloryfery. Komunikację zapewniały wojskowe ciężarówki, riksze i furmanki. Zdarzało się, że powracających mieszkańców radzieccy żołnierze wysadzali z ciężarówek i pozostawiali w szczerym polu daleko od miasta. Ośrodkiem życia pozostawała Praga, gdzie zniszczenia były mniejsze. Już w pierwszym kwartale 1945 r do zburzonej w 80 % Warszawy powróciło 100 tysięcy osób. Zagłosowali nogami za stołecznością miasta, chociaż część komunistów wolała, by stolicą Polski została czerwona Łódź. Jak opisuje Norman Davies w Bożym igrzysku : W Warszawie dorośli i dzieci gołymi rękami usuwali stosy ruin. (...) Przejazd pierwszego w powojennej stolicy elektrycznego tramwaju wywołał sceny szalonej radości. Marszałkowska znów stała się ulicą handlową. Pod numerem 119 otwarto elegancki Cafe-Bar Fogg. W maju 1945 ruszyły wodociągi, w lipcu kino Tęcza na Żoliborzu. Kolumnę Zygmunta z wykorzystaniem ocalałych części postawiono na powrót w 1949 r. Wpływ na odbudowę zyskali przedwojenni architekci, a oprócz Pałacu Kultury i MDM wyrosła pieczołowicie odtworzona Starówka i nowe osiedla. Zdjęcie ze stycznia 1945 r. Miejsce masowego mordu przy ul. Górczewskiej. W dniach 5-12 sierpnia zamordowano tu 12 tysięcy osób, m. in. pracowników i pacjentów Szpitala Wolskiego. Ich ciała zostały spalone na stosach, a na usypisku popiołów ustawiono później prowizoryczny krzyż. W dniu 6 sierpnia 1946 r. popioły zostały przeniesione na Cmentarz Powstańców Warszawy (źródło: Szpital Dobrej Woli, red. J. Zieliński, Czytelnik 2004).
fot. Andrzej Stawiński/Reporter