Załącznik 1 Tadeusz Różewicz Pomniki Nasze pomniki są dwuznaczne mają kształt dołu nasze pomniki mają kształt łzy nasze pomniki budował pod ziemią kret nasze pomniki mają kształt dymu idą prosto do nieba
Wspomnienia Estery Rubinstein: Załącznik 2. Do ostatnich chwil życia wszyscy wierzyli, że są Niemcom potrzebni, że już nic gorszego od tego, co przeżyli nie może ich spotkać W końcu października 1943 roku odbył się wspólny apel dla wszystkich. Dostaliśmy rozkaz kopania dołów... Różnie tłumaczyliśmy sobie tę nagłą pracę. Uspokajaliśmy się tym, że przecież pracujemy w warsztatach i jesteśmy im potrzebni... Wciąż pocieszaliśmy się, że nas zostawią. Wokoło nas było pełno wojska z bronią. Na ulicy była okropna zawieja. Troszkę dalej zobaczyłam stos butów, słyszałam jak krzyczą: " buty zdejmować!" i dalej na bosaka musiałam biec. Zupełnie zdziczałam... Tymczasem esesmani zaczynają i tę grupę, w której ja stałam wyganiać. Biją nas, żebyśmy się rozebrali... Już zupełnie nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Wiem tylko, że gnali nas do dołów, widziałam tylko, ze nad grobami stoją esesmani z automatami i strzelali w głowy nagich kobiet... Jak długo spałam nie wiem. Wiem tylko, że zrobiło mi się zimno i wtuliłam się między trupy... Nagle obudziłam się... Zobaczyłam duży pożar. W tym momencie przypomniałam sobie opowiadanie brata o tym, że Niemcy palą ludzi żywcem... Nie mając innej rady zaczęłam się czołgać na brzuchu po trupach i wydostałam się przez pola do lasu...". "Ta piekielna symfonia śmierci grzmiała cały dzień...", "Słyszałam orkiestrę i różne krzyki...", "mimo nieprzerwanej muzyki, strzałów z automatów i wybuchów granatów słychać było krzyk, jęk i płacz biegnących Żydów i poganiaczy. "W każdej garstce popiołu szukam swoich bliskich" - tylko szukam bo z pewnością nie znajdę... opr. Regina Smoter Grzeszkiewicz http://republika.pl/horajec/
Załącznik 3.
Załącznik 4. Nadszedł rok 1937. W latach trzydziestych, przyjechali mierniczy i zaczęli wytyczać teren pod jakąś budowę. Chłopi znaleźli lżejszą i lepiej płatną prace, u przybyłych geodetów. Zaczęli więc licznie odchodzić od miejscowego dziedzica, co wywoływało jego skargi. Zarabiali o wiele więcej, niż za ciężką całodzienną prace w majątku. Tak powoli zaczęła powstawać fabryka. W ramach Centralnego Okręgu Przemysłowego, w Poniatowej zaczęto produkcję, aparatów łącznościowych dla armii. Dzięki inwestycji COP, wieś Poniatowa zaczęła rozwijać się w szybkim tempie. Dla napływających zewsząd robotników, czekała praca i leprze życie. Przybyli ludzie koczowali po kilkanaście miesięcy, pod bramą fabryki. Zanim niektórzy z nich zostali przyjęci do pracy, musieli spędzić wiele nocy w zimnie, pod gołym niebem, w nadziei na otrzymanie posady. Fabryka rosła w szybkim tempie, a wraz z nią powstawało dzisiejsze miasteczko. Obok fabryki, zaczęto budować osiedle mieszkalne dla pracowników i coraz bardziej napływającej ludności, chcącej zatrudnić się i osiedlić w dynamicznie rozwijającej się Poniatowej. W Niemczech zaczęły nasilać się reperkusje przeciwko Żydom, a perspektywa wojny przybliżać się, także i do Polski. Później nadszedł rok 1939. Do Polski wkroczyły wojska niemieckie. Dobrze ukryty wśród drzew, teren zakładu, jak i jego budynki, świetnie nadawał się na obóz dla więźniów sowieckich, co wykorzystali Niemcy i ogrodzili teren zakładu. Wybudowali kilkadziesiąt wież strażniczych, a cały teren oświetlono. 1 listopada 1941 roku, na Lubelszczyznę dotarły z Białej Podlaskiej pierwsze transporty więźniów sowieckich. Od stacji Nałęczów, do Poniatowej; około 15 km, wycieńczone kolumny jeńców szły pieszo. Wykorzystywano ich jako siłę roboczą, do budowy obozowych baraków, wybijania dróg, oraz grodzenia terenu fabryki. Ich męka nie trwała jednak zbyt długo, wyniszczani pracą i głodem, umierali lub byli dobijani przez współwięźniów, którzy z głodu dopuszczali się kanibalizmu. Inni jako niezdolni do pracy, byli dobijani przez Niemców, a ich ciała palone w zbiorowej mogile - palenisku. Ci, spośród więźniów, którzy nie wytrzymywali ciężkich warunków, aby przeżyć przechodzili na stronę wroga. Do roku 1942, jeńcy sowieccy zostali praktycznie całkowicie wyniszczeni, przez choroby (tyfus) i ciężką pracę. Potem nastąpiła krótka kilkumiesięczna przerwa w egzystowaniu obozu, po której do Poniatowej zaczęły przyjeżdżać pierwsze transporty ludności żydowskiej. We wsi Strzelce, kilka kilometrów od stacji kolejowej Nałęczów, utworzono mały przejściowy obóz dla więźniów sowieckich jak i żydowskich z przybywających transportów. W Strzelcach więźniowie czekali na transport w inne rejony Polski, bądź dalej szły pieszo, m.in. do Poniatowej. Okoliczne lasy, w czasie wojen dawały schronienie, uciekającym przed okupantem ludziom. To w nich ukrywali się walczący z Niemcami partyzanci. To w tych gęstych lasach pracowali więźniowie obozów pracy i gett rozmieszczonych w całej Lubelszczyźnie. To te wiekowe drzewa, słuchały przyspieszonego oddechu uciekinierów i łapczywego ostatniego krzyku życia, konających więźniówsowieckich, żydowskich i późniejszych więźniów NKWD. http://poniatowa.webpark.pl/pol/stowarzyszenie.html
Załącznik 5. W roku 1941 Goering polecił Reinhardowi Heydrichowi poczynić przygotowania w sprawie rozwiązania kwestii żydowskiej w strefie wpływów niemieckich. Polecił zgromadzić ludność żydowską z terenów okupowanych w gettach położonych przy szlakach okupacyjnych, z myślą o ostatecznym rozwiązaniu, które Himmler ustalił na dzień 31 grudzień 1942 roku jako ostateczny termin oczyszczenia Europy z ludności żydowskiej, a zadanie to powierzył Odylo Globocnikowi. Pod kryptonimem Akcja Reinhardt z okolicznych gett ludność żydowska została przesiedlona do obozów pracy na Lubelszczyźnie lub była przewożona do obozów koncentracyjnych budowanych na terenie Polski, w których w niedługim czasie rozpoczęto masowe mordy. W Dystrykcie Lubelskim powstał obóz koncentracyjny, w Lublinie na Majdanku, wraz z jego filiami w Trawnikach, Kraśniku - dawnym Budzyniu, Bliżynie, Dęblinie, Radomiu i Poniatowej. W ośrodkach tych utworzono obozy pracy, dla więźniów żydowskich. W Kraśniku firma Heinkla produkowała części do samolotów, w Dęblinie produkowano uzbrojenie, w Poniatowej założono tekstylne zakłady, które były własnością W.C. Tobbensa. W obozie pracy w Trawnikach powstał futrzarski zakład Szulca, fabrykanta z getta warszawskiego oraz obóz ćwiczebny dla Ukraińców, którzy ćwiczyli się w metodach zabijania, a których później rozsyłano do innych obozów zagłady i pracy, zwanych jako Trawniki Mener. W pobliskim mieście, Opolu Lub. znajdującym się kilka kilometrów od Poniatowej, w marcu 1941 roku założono getto, do którego Niemcy przypędzili ludność żydowską z okolicznych likwidowanych mniejszych gett w powiecie puławskim. Przetransportowano także ludność żydowską z gett w Kazimierzu Dolnym; które założono już w roku 1940 i z Wąwolnicy. W dniu 7 maja 1942 roku z Józefowa nad Wisłą, w asyście Landkomisarza Gode, do Opola Lubelskiego przypędzono Żydów ocalałych z wcześniejszych pogromów. Utworzono także getto w Bełżycach, będące na trasie z Poniatowej do Lublina. Następnie, do tych dwóch gett, przyjechały transporty Żydów z Wiednia i Czechosłowacji. Istniały także i mniejsze obozy pracy, tzw. Baudinst, które znajdowały się w Chodlu, Wilkowie, Piotrawinie, Rozalinie, Łaziskach, Janiszowie i Karczmiskach. Komendantem w Opolu Lubelskim był Landkomisarz Gode. Likwidacja gett nastąpiła 24 X 1942. Ludność żydowską, m.in. z pobliskiego getta w Bełżycach i Opolu Lubelskim, pędzono pieszo lub wywożono furmankami do stacji Nałęczów, skąd przewożono ją dalej do obozów zagłady, m.in. do Bełżca i Sobiboru lub do Lublina na Majdanek. Część więźniów nadających się do pracy trafiała do obozów pracy w Dęblinie, Kraśniku lub m.in. do Poniatowej, gdzie przywożeni byli także Żydzi z terenu całej Europy; z Wiednia, Czechosłowacji, Węgier, Rumuni. Z obozu w Poniatowej wyjeżdżały liczne transporty dorosłych i dzieci do innych obozów, m.in. pod Zamość do Zdanowa. W roku 1942 obóz pracy w Poniatowej został podzielony na dwie części- osiedlową, gdzie mieszkali uprzywilejowani Żydzi i część główną- zakładową, gdzie większość więźniów pracowała i spała w drewnianych barakach. W części obozowej w mieście był samorząd, na czele którego stał Cyter. Więźniowie znajdujący się
w głównej części obozowej- zakładowej, w warsztatach krawieckich, szyli i naprawiali mundury wojskowe dla armii niemieckiej. Wśród więźniów żydowskich byli lekarze, artyści, inżynierowie. Na początku istnienia obóz posiadał niewielką ilość więźniów; około 1500 osób. Dopiero po wysiedleniu Żydów z Getta Warszawskiego, skąd przeniesiono do Poniatowej i Trawnik fabryki Schulca i W.C Tobbensa, liczył już około 18 tys. więźniów, którzy z początku w Poniatowej mieli dosyć dobre warunki bytowania. Z początku więźniowie mogli odwiedzać się w obu częściach obozowych. Jednak po inspekcji Odylla Globocnika, rygor został zaostrzony, a cały obóz ogrodzono drutem kolczastym. Zabroniono odwiedzin i wprowadzono godzinę policyjną o godzinie 20:00. Za jej nieprzestrzeganie groziła śmierć. Komendantem obozu w Poniatowej był Lagerfuhrer- Gottlieb Hering. Załogę obozu stanowili głównie Ukraińcy i tzw. Kałmucy oraz byli więźniowie sowieccy, którzy przeszli na stronę Niemców, chcąc ratować swoje życie. Więźniowie zostali podzieleni na dwie kategorie, pomiędzy fabrykantem W.C. Tobbensem i kierownictwo SS oraz zostali oznaczeni przynależnymi do swoich właścicieli numerami. Z obozem kontaktowały się organizacje podziemne, ŻOB i Żegota, która dostarczyła do obozu fałszywe kenkarty i karty pracy. Przygotowywano także ucieczki z pomocą tychże organizacji. Na teren obozu przeszmuglowano kilkanaście sztuk broni. W dniu 4 listopada 1943 roku Erntefestaktion. Na rozkaz Heinricha Himmlera, 4 listopada 1943 roku, przeprowadzono akcję pod kryptonimem "Dożynki". Żydzi z obozów pracy w Lublinie, zginęli na Majdanku. Natomiast więźniowie w Poniatowej i Trawnikach, zostali wymordowani na miejscu. Obóz w Poniatowej został otoczony 6 tysiącem żołnierzy niemieckich, należących do jednostek SS i SD oraz różnych formacji pomocniczych przybyłych specjalnie tylko na tę akcję do GG z innych obozów, z różnych regionów polski. Podczas ostatecznej likwidacji obozu, więźniowie należący do podziemnej organizacji "Żegota" zamknęli się w jednym z baraków i ostrzeliwując się z wcześniej przeszmuglowanej do obozu broni, próbowali się bronić. Niemcy oblali benzyną i podpalili barak, w którym buntownicy żywcem spłonęli. Więźniowie ograbieni wcześniej z kosztowności i pieniędzy, musieli rozebrać się do naga i stanąć nad dołem gdzie byli rozstrzeliwani. Niewielu ludzi, zdołało się uratować z masakry. Błąkali się po okolicznych lasach. W większości przypadków byli jednak wyłapywani i zabijani. Tylko nielicznym udało się uratować i dotrzeć do Warszawy Po likwidacji, wcześniej wyselekcjonowani i pozostawieni przy życiu Żydzi mieli spalić zwłoki, czego nie chcieli zrobić. Wobec tego i oni zostali rozstrzelani, a do sprzątania pobojowiska przywieziono z Majdanka 150 innych osób. Niemcy załadowali na samochody zrabowany po więźniach majątek i wyjechali, pozostawiając po sobie groby i popioły po spalonych ludziach. Transport PRAWDOPODOBNIE został napadnięty przez partyzantów w okolicach Kazimierza Dolnego lub Kamienia nad Wisłą. W potyczce (prawdopodobnie) zginął uciekający komendant obozu Wallerang. W okolicznych lasach otaczających obóz, działała partyzantka m.in. oddział AL Bolkowiaka - Gustaw Alef- Bolkowiak; zwany jako Bolek i AK Ducha Sochalskiego. http://poniatowa.webpark.pl/pol/stowarzyszenie.html
Podczas budowy obozu pracy w Poniatowej Załącznik 6.
Załącznik 7.
(zdjęcia: Yarek Shalom)