Rozmowa o dekadzie terroryzmu Jakie wrażenia zdominowały dekadę temu dzień 11 września? Chyba poczucie, że reklamują nowy film, który wchodzi do kin? Zdecydowanie tak. Kiedy świat usłyszał o ataku terrorystycznym w Stanach Zjednoczonych, nikt nie chciał wierzyć, że to się dzieje naprawdę. Przed 11 września nie było takich zamachów: nie używano samolotów jako latających bomb, nie ginęły tysiące ludzi, wreszcie nie było aż takich zniszczeń. Nigdy dotąd zamachów terrorystycznych nie relacjonowano na żywo. Dochodziło wprawdzie do nich już wcześniej, ale dziennikarze docierali na miejsce po fakcie. Tu wszyscy byli naocznymi świadkami zbliżania się samolotów do WTC, zawalenia się wież, wreszcie akcji ratunkowej. Świat oglądał 11
Krzysztof Liedel, Dorota Kowalska relację w czasie rzeczywistym, była to nowość, która robiła niezwykłe wrażenie. Specjalista w zakresie terroryzmu, człowiek przez wiele lat pracujący jako funkcjonariusz służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo i porządek publiczny, nie przewidział takiego scenariusza? Nikt go nie przewidział, z wyjątkiem pisarzy political fiction, jak np. Tom Clancy w swojej książce Dekret. Przecież terroryzm nie narodził się 11 września!? To, co w nim najistotniejsze, to fakt, iż zawsze jest metodą walki politycznej. W świecie uprawia się politykę i jedni to robią metodami cywilizowanymi: przeprowadzają wybory, prowadzą debaty, inni stosują przemoc. Krótko mówiąc, terroryzm narodził się w tym samym momencie, w którym narodziła się polityka. Jeśli cofnęlibyśmy się do czasów Na przykład starożytnej Grecji. Chociażby. Przecież już tam zdarzały się zabójstwa polityczne. Mordowano tyranów, jak Efialtes, ateński polityk, prawodawca i mówca, nauczyciel Peryklesa, który wkrótce po przeprowadzeniu reformy demokratycznej padł ofiarą zamachu. Filip II, który rządził zjednoczoną Grecją, także został zamordowany. Podobne przypadki można by mnożyć i to one są przykładem terroryzmu. Popieranego zresztą przez wielkich myślicieli Przecież Platon i Arystoteles rządy tyranów nazywali przestępstwami, a ich zabójstwo uznawali za usprawiedliwione. Seneka stwierdził wprost, że dla bogów nie ma milszej ofiary, niż krew tyrana. Nawet św. To 12
Oswoić strach. Rozmowa o dekadzie terroryzmu masz z Akwinu dzielił rządzących na tyranów legalnych i nielegalnych i tych drugich mógł zabić każdy. Oni wszyscy występowali z pozycji ciemiężonych, niemogących się przebić ze swoimi ideami, pomysłami na świat i kształt państwa. Tyrani często ich prześladowali, nie pozwalali się rozwijać, w kraju szerzyli strach i spustoszenie. Przemoc wobec tyranów była więc akceptowana, a wielcy myśliciele uzasadniali jej stosowanie, co zresztą dzieje się po dziś dzień. Nie ma więc terroryzmu bez polityki? Nie ma. Terroryzm zawsze jest polityczny. Coś, co może być podobne do terroryzmu, a więc wzięcie zakładników, spektakularna kradzież, napad na bank i jego zajęcie będzie terrorem kryminalnym, ale nie terroryzmem. Jeśli jednak ci sami bandyci napadli na bank, wzięli zakładników i twierdzą, że ich uwolnią pod warunkiem wycofania naszych wojsk z Afganistanu, to w tym przypadku możemy już mówić o terroryzmie, bo występuje element polityki przestępcy wysuwają przecież polityczne ultimatum. Tyle że kiedyś terrorystom chodziło o to, aby zabić tyrana. Zamachy na cara Rosji Aleksandra II odkładano kilkakrotnie z obawy o to, że mogą zginąć niewinni ludzie. Potem chodziło terrorystom dokładnie o coś odwrotnego o to, aby zginęło ich jak najwięcej. Dlaczego tak się stało? Z bardzo prostej przyczyny początkowo terroryzm był wykorzystywany przez tych, którzy potrzebowali tzw. trzeciego podmiotu. 13
Krzysztof Liedel, Dorota Kowalska Czy można przybliżyć to pojęcie? Terrorysta miał swojego przeciwnika, ale obok niego grupę społeczną, którą musiał przekonać do swoich poglądów. Dokonywał zatem zamachu, którego celem było nie tyle wywołanie bezpośrednich ofiar w ludziach czy strat materialnych, ile wywarcie wpływu psychologicznego na tych, którzy ten atak obserwowali. Pod wpływem strachu i paniki to właśnie oni mieli wywierać presję na rządzących, aby ci spełnili żądania terrorysty. Ten ostatni chciał swoim postępowaniem pokazać, co myśli, czego chce, jakie ma poglądy. Na przykład terroryści biorą zakładników i mówią, że oto mają swój manifest, trzeba go wydrukować w gazecie albo odczytać w telewizji, a jeśli rząd im to umożliwi, oni wypuszczą pojmanych. Albo zabijają polityka, urzędnika, żołnierza, pokazując, że ten aparat państwowy jest słaby, niewydolny, nie jest w stanie zapewnić społeczeństwu bezpieczeństwa i spokoju, więc trzeba rząd obalić, a wtedy zapanuje ład i porządek. I według takiego schematu terroryzm funkcjonował przez lata, nie tylko ten historyczny, ale chociażby terroryzm lewacki w Niemczech. Jakie grupy reprezentowały nurt lewacki w tym państwie? Na przykład Grupa Baader-Meinhof, czyli Frakcja Czerwonej Armii. Jej członkowie wychodzili z założenia, że trzeba obalić kapitalizm i zmienić ustrój w państwie na wzór komunistycznych rządów, dlatego dokonywali zamachów. Chcieli pokazać, że aparat państwowy jest słaby, a ludzie muszą wymusić zmianę rządu, bo inaczej będą ginąć. To się dzieje także dzisiaj, bo właśnie według tego schematu wciąż działa IRA (Irlandzka Armia Republikańska) i ETA (Kraj Basków i Wolność). Ale ponieważ cel jest inny, te organizacje inaczej niż Al Kaida konstruują zamachy. Nie atakują dworców czy stadionów tak, 14
Oswoić strach. Rozmowa o dekadzie terroryzmu aby ginęło wiele tysięcy ludzi. Uderzają głównie w przedstawicieli aparatu państwowego, polityków i biznesmenów, aby pokazać: Dajcie nam państwo, a będziecie bezpieczni. I co ważne nigdy nie atakują bez ostrzeżenia. Zanim wybuchnie bomba informują władze o tym, że ją podłożyli. Ale i tak osiągają to, co zamierzyli, bo robi się zamieszanie, społeczeństwo o nich słyszy, media przypominają, o co ETA czy IRA walczą, i znowu mają szansę ludzi do siebie przekonać. Dzisiejsi terroryści to już nie romantyczni bojownicy o wolność, jak niektórzy postrzegali partyzantów IRA czy ETA. Ten rodzaj terroryzmu bardzo często jest odbierany romantycznie, bo nie ma w nim eskalacji ofiar. IRA czy ETA to niewielkie grupy terrorystyczne, często ludzie dobrze wykształceni, z tzw. dobrych domów, mający pewną ideę polityczną. Im nie zależało na zabijaniu, ale na uwidocznieniu słabości państwa i administracji. Ich przekaz brzmiał: Dajcie nam wolność i suwerenność, a pokażemy wam, jak sobie z tym radzić. Z Al Kaidą sprawa wygląda zupełnie inaczej: ona nie potrzebuje poklasku, nie zależy jej na sympatii kogokolwiek. Chodzi jej tylko i wyłącznie o wzbudzenie jak największego strachu i chaosu. Im więcej zabitych, tym lepiej? Tylko tak Al Kaida uzyskuje pożądany efekt psychologiczny i nie chodzi już tylko o ataki na metro, stadiony czy hotele. Wystarczy wziąć pod uwagę Afganistan czy Irak. Przecież atakując tam konwoje i patrole, Al Kaida wcale nie liczy, że pokona siły NATO. Chce raczej zadziałać na psychikę żołnierzy przestraszyć ich, pokazać, że każdy z nich może w każdej chwili zginąć. To wojna psychologiczna. Nie pokonają koalicji, 15
Krzysztof Liedel, Dorota Kowalska ale może ją zniechęcą na tyle, że państwa Zachodu powiedzą: Dobrze, radźcie sobie teraz sami, a oni tym samym udowodnią, że w Iraku i Afganistanie nie można zbudować państwa funkcjonującego według zachodnich norm demokracji. Irlandzka Armia Republikańska i ETA też prowadziły wojnę psychologiczną? Idea IRA, czyli Irlandia, wolny kraj, to nie tylko cel polityczny, ale także pewna gra propagandowa, psychologiczna zagrywka. Po wielu latach konfliktu z Wielką Brytanią Irlandia Północna uzyskała pełną autonomię na tyle dużą, że znaczna część głoszonych przez IRA haseł straciła merytoryczne podstawy. Jednak jako radykalna idea nadal służy najbardziej skrajnym odłamom IRA, więc widać, że niektórzy, w tym sami terroryści, dali się w tę grę wciągnąć. Dzisiaj IRA cały czas mówi o zawieszeniu broni, ale niektóre frakcje tej organizacji zajmują się zorganizowaną przestępczością. Pewnie dlatego, że ci ludzie nie potrafią już inaczej. Właśnie tak dlatego dokonują rozbojów, ściągają haracze, żeby przeżyć w podziemiu. Nie bardzo chcą i nie bardzo potrafią inaczej. Całe dorosłe życie zajmowali się przecież zabijaniem. Do pewnego czasu zabijanie było romantyczne, przyświecał mu wyższy cel i nagle okazało się, że tak nie jest. A trzeba funkcjonować dalej: zarabiać pieniądze i utrzymywać rodziny. Więc robią to, co potrafią najlepiej stosują przemoc. Zabijanie stało się dla nich sposobem na życie. Owszem, dla nich tak. Ale nie dla tych, którzy organizują ich działalność. Przywódcy, stratedzy mają pewne idee polityczne, cele ideologiczne i wykorzystują różnych ludzi do wykony- 16
Oswoić strach. Rozmowa o dekadzie terroryzmu wania zadań związanych z bezpośrednim użyciem przemocy. A zawsze znajdą do niej chętnych. Jedni przychodzą do IRA, bo wierzą w sprawę i chcą być członkami organizacji terrorystycznej, inni dlatego, że chcą być w grupie, jeszcze inni, bo po prostu lubią zabijać. Organizatorzy wybierają tych ludzi, którym można zlecać zadania i którzy, bez zadawania pytań, wykonają je. Jak powstają tego typu organizacje terrorystyczne? Organizacje separatystyczne mają często korzenie historyczne. Pojawia się problem, bo jest naród, który ma własną tożsamość: język, kulturę, przeszłość i te elementy, które wynikają z państwowości, ale nie ma państwa. Więc ludzie próbują się organizować, żądają autonomii, chcą zdobyć możliwość samostanowienia. Nikt ich nie słucha, nie chce spełniać żądań, więc organizują się, stawiają opór, tak jak to było np. właśnie w Irlandii. Dochodzi do pierwszych rozruchów, zabójstw, a potem ten proces postępuje coraz dalej. Terroryzm jest taką samonakręcającą się spiralą. Nie tylko ETA czy IRA są tego przykładami, nie można przecież zapomnieć o terroryzmie lewackim, na przykład Frakcji Czerwonej Armii w Niemczech. Mówimy o sytuacji w Niemczech lat 70.? Tak, Frakcja Czerwonej Armii wyrosła na ruchu niezadowolenia studenckiego z 1968 roku, bo wtedy właśnie pojawiły się problemy z pracą, a bezrobocie sięgało kilkunastu procent. Na uczelniach wyższych, których absolwenci nie mieli przed sobą żadnej zawodowej przyszłości, zaczął się szerzyć ferment i dojrzewał bunt. Młodzi ludzie wyszli na ulice, demonstrowali, a potem potoczyło się błyskawicznie: pierwsze starcia z policją, pierwsze ofiary, przemoc, krew. Studenci 17
Krzysztof Liedel, Dorota Kowalska zorganizowali się, zaczęli od podpalania domów towarowych, protestów, z czasem zaczęli sięgać po coraz bardziej skomplikowane i wyrafinowane środki terroru: porywali ludzi albo ich zabijali. Tak właśnie rodzi się działalność terrorystyczna. Dzisiaj w Grecji mamy powtórkę z tego, co działo się wtedy w Niemczech. Możemy zaobserwować powrót do ekstremizmu lewackiego z 1968 roku, inspirowany kryzysem i bezrobociem. Tam też jest spora grupa odrzuconych, która postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Co Frakcja Czerwonej Armii wniosła nowego do działalności ugrupowań terrorystycznych? Jednym z ich najbardziej spektakularnych ataków było porwanie Hannsa Martina Schleyera, biznesmena niemieckiego z aspiracjami politycznymi. Terroryści z Frakcji Czerwonej Armii porwali go, stawiali żądania polityczne, a w końcu zabili. Dlaczego? Taki był ich cel od samego początku. Mówi się, że w pewnym momencie mogły się w tę akcję włączyć służby specjalne, że być może nie wszystkim zależało, aby Schleyer został uwolniony, ale to teorie spiskowe, które zawsze przy tego typu sprawach będą się pojawiać. Ludzie z Frakcji Czerwonej Armii napadali na banki, zabili w zamachu bombowym w Bad Homburg Alfreda Herrhausena, prezesa zarządu Deutsche Banku, Ernesta Zimmermana, szefa koncernu zbrojeniowego MTU, Detleva Rohweddera, prezesa Urzędu Powierniczego, wreszcie prokuratora generalnego Siegfrieda Bubacka. Lista ich dokonań jest naprawdę długa. Frakcji Czerwonej Armii zależało na wywołaniu strachu wśród elity rządzącej i biznesmenów, 18
Oswoić strach. Rozmowa o dekadzie terroryzmu potem próbowali przekonać do swoich poglądów opinię publiczną. Wysyłali listy do redakcji gazet i do stacji telewizyjnych, tłumacząc swoje postępowanie. Działali sami, czy może w porozumieniu z innymi grupami terrorystycznymi? Współpracowali z palestyńskimi terrorystami. Mówi się, że brali udział w co najmniej jednym porwaniu samolotu izraelskiego przez Ludowy Front Wyzwolenia Palestyny, byli też szkoleni w obozach tego ugrupowania. Dzisiaj ETA czy IRA jeszcze się w ogóle liczą? Nie, z przynajmniej dwóch powodów. Po pierwsze Al Kaida je przebiła. Organizacje światowego dżihadu tak wyśrubowały mechanizmy związane z terroryzmem, z osiąganym efektem psychologicznym, że dzisiaj zabicie jednej czy dwóch osób przez IRA lub ETA jest newsem jednego dnia. Mało tego, ci którzy obserwują terroryzm, nie odróżniają terroryzmu ETA i IRA od terroryzmu Al Kaidy. Terroryzm jest dla nich po prostu terroryzmem. Siłą rzeczy tym pierwszym dwóm organizacjom bardzo trudno jest zyskać poparcie społeczne, a dla nich to bardzo ważne. Życie stawia ich w jednym szeregu z Osamą bin Ladenem i doskonale zdają sobie sprawę, że bardzo trudno będzie im osiągnąć zamierzone cele, bo nie są w oczach ludzi romantycznymi bojownikami o wolność, ale bandytami, przestępcami takimi samymi jak ci, którzy odpalają bomby pod hotelami, stadionami czy na pakistańskich targowiskach. Efekt psychologiczny, polegający na zdobyciu społecznego poparcia dla ich sprawy, na który tak liczyli, stał się dla nich nieosiągalny, więc cała ich działalność stoi pod znakiem zapytania. 19