CZYLI O WYSTAWIE ZDJĘĆ HENRY EGO N. COBBA: 1947 / BARWY RUIN



Podobne dokumenty
ŚRÓDMIEŚCIE WARSZAWY w XX WIEKU

:10 AK / Expo

ARCHITEKTURA II Rzeczypospolitej inspiracje do przygotowania konkursowego LAPBOOKA

Ulica Zbigniewa Romaszewskiego w Radomiu

BUDUJEMY PRZYSZŁOŚĆ godz. 17:00

ZAGADKI WARSZAWSKIE. IK-finał. mgr inż. Stanisław Żurawski ZDS WIL PW

Raport z wycieczki do Muzem Powstań Śląskich

XX Plener Malarski SZYDŁÓW 2009

KRZYSZTOF JAKUBOWSKI O SOBIE

Relacja z 4. międzynarodowej konferencji naukowej Modernizm w Europie modernizm w Gdyni

O przyszłości miast na VI Kongresie Urbanistyki Polskiej

KONCEPCJA MUZEUM JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO

Władysław Pluta odpowiada na pytania Agnieszki Ziemiszewskiej. największe emocje wywołują we mnie dzieła racjonalne

Interaktywna moc fotografii

RATUNKOWA KONSERWACJA ELEWACJI DOMU LITERATURY

DOSTĘPNOŚĆ MIESZKAŃ I JAKOŚĆ ŚRODOWISKA MIESZKANIOWEGO

W okresie programowym zrealizowany został przez miasto Zduńska Wola największy w dotychczasowej historii samorządu terytorialnego projekt z

Rewitalizacja Rotundy PKO Banku Polskiego. Warszawa, 22 listopada 2016 roku

CZEGO NIE MOGLIŚMY WYKRZYCZEĆ ŚWIATU

ZAGADKI WARSZAWSKIE. IKz6g123. mgr inż. Stanisław Żurawski ZDS WIL PW

Szanowni Państwo, Organizatorzy

Wycieczka młodzieży do Sejmu

ODSŁONIECIE HISTORYCZNEJ TABLICY

AUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr )

Programy Stypendialne Polsko- Amerykańskiej Komisji Fulbrighta

Regulamin Konkursu Fotograficznego Moja miejscowość wczoraj i dziś

Tym którzy odważnie realizują marzenia

"Żył w świecie, który nie był gotowy na jego pomysły". T estament Kościuszki

lat służby Warszawie Towarzystwo Przyjaciół Warszawy Zarząd Główny

WSPÓŁPRACA WYŻSZEJ SZKOŁY TECHNICZNEJ W KATOWICACH Z JEDNOSTKAMI SAMORZĄDOWYMI. WYBRANE PRZYKŁADY PROJEKTÓW STUDENCKICH

Gdynia inspiruje Warszawę

SPRAWOZDANIE Z REALIZACJI PROJEKTU SZKOŁA DIALOGU W GIMNAZJUM W KLEOSINIE

Nowy mural w Śródmieściu!

Izba Pamięci wsi Ręków

Warszawa w latach

PRACOWNIA FOTOGRAFII. Nie można stworzyć dzieła sztuki, jeśli nie jest ono zorganizowane jednoczącą je myślą. E.G. Craig

Ćwiczenie 3. Na tropach średniowiecznego miasta

OBŁAWA. krzysztof trzaska Centrum Promocji Kultur y w Dzielnicy Praga Południe m. st. Warszaw y

Fot. 1 Stacja Radegast obecnie oddział Muzeum Tradycji Niepodległościowych

25 kwietnia 2015 OD MICHAŁOWA DO KAMIONKA podczas Spaceru Warszawskiego prowadziła nas przewodniczka - pani Iwona Gąsiorek

Tymczasowy Dom Kultury

Studenci z Antwerpii odkrywali Gdynię

ERASMUS COVILHA, PORTUGALIA

As pancerny i projektant powojennej Łodzi. Sto lat temu urodził się Edmund Orlik

Antoni Guzik. Rektor, Dziekan, Profesor, wybitny Nauczyciel, Przyjaciel Młodzieży

Detal architektoniczny widoczny ale czy znany

Nowoczesność i tradycja

Seminarium o znaczeniu Centralnego Okręgu Przemysłowego dla regionu. Seminarium o znaczeniu Centralnego Okręgu Przemysłowego dla regionu 1

STARA FABRYKA Bielsko-Biała. www: muzeum.bielsko.pl tel:

SPIS. Wstęp Pod trzema zaborami 13. Niepodległości 31

Uczestnicy VII Międzynarodowej Szkoły Letniej Nauczanie o Holokauście Uniwersytet Jagielloński, 2-8 lipca 2012

PAŁAC DZIEDUSZYCKICH W ZARZECZU WCZORAJ I DZIŚ. mała wystawa o wielkiej rzeczy

Darmowy fragment

PIOTR KUCIA FOTOGRAF MODY / ASP

PROJEKT EDUKACYJNY Irena Sendlerowa pro memoriam. Dialog międzykulturowy


POROZUMIENIE O WSPÓŁPRACY MIĘDZY IPN A KOMENDĄ GŁÓWNĄ POLICJI

Interesant. Doradca. Przykład krótkiego dialogu poradnictwa z pięcioma etapami 1

PROJEKT GMINY SŁOPNICE

Materiały wypracowane w ramach projektu Szkoła Dialogu - projektu edukacyjnego Fundacji Form

Wycieczka do Torunia. Wpisany przez Administrator środa, 12 czerwca :29

ZAPIS STENOGRAFICZNY. Posiedzenie Komisji Budżetu i Finansów Publicznych (103.) w dniu 8 sierpnia 2013 r. VIII kadencja

Medytacja chrześcijańska

MISTRZÓW. Niezwykłe spotkanie

W dniach r. w Sankt Petersburgu odbył się I Światowy

1. Grzegorz Bolek Lato w Podkowie Leśnej Absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie dyplom z wyróżnieniem. Uprawia malarstwo olejne, jest

AKADEMIA DLA MŁODYCH PRZEWODNIK TRENERA. PRACA ŻYCIE UMIEJĘTNOŚCI

Przed podróŝą na Litwę

Implanty pamięci? Od/budowa zamków w Poznaniu i Berlinie interdyscyplinarne studium przypadku

Skwer przed kinem Muranów - startujemy

Konferencja Naukowa INTERNACJONALIZACJA EDUKACJI PRAWNICZEJ. Warszawa, 14 kwietnia 2010

Francja, Paryż - Wieża Montaparnasse, najbrzydszy budynek we Francji

Przed Wami znajduje się test złożony z 35 pytań. Do zdobycia jest 61 punktów. Na rozwiązanie macie 60 minut. POWODZENIA!!!

Trzebinia - Moja mała ojczyzna Szczepan Matan

Maria Salomea Skłodowska-Curie

WNIOSKI. do miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego rejonu Osi Saskiej

Wyższa Szkoła Finansów i Zarządzania w Białymstoku

GNIAZDO. 40 lat. Wystawa Czesława Wasiłowskiego

Ćwiczenie 2. Na tropach średniowiecznego miasta

Programy Stypendialne Polsko-Amerykańskiej Komisji Fulbrighta

Tworząc Przegląd pragniemy wzmacniać pozycję klasycznego malarstwa w świadomości odbiorców i na rynku sztuki.

HISTORIA MUZEUM ŚLĄSKIEGO W KATOWICACH

FILM - W INFORMACJI TURYSTYCZNEJ (A2 / B1)

NASZA WIZYTA W PRACOWNI LITERACKIEJ ARKADEGO FIEDLERA

Konferencja Naukowa Sukces czy porażka? ONZ wobec Arabskiej Wiosny

Festiwal Urban Forms W Łodzi powstał pierwszy w Polsce trójwymiarowy mural!

Rajd, wycieczka, koncert... Lekcja historii w naszej szkole.

KOMUNIKAT TUP POZNAŃ LISTOPAD 2018 R. (NR 3/18)

MUSEUM OF THE HISTORY OF POLISH JEWS TYTUŁ PREZENTACJI PODTYTUŁ PREZENTACJI TU MOŻNA WKLEIĆ ADEKWATNE ZDJĘCIE ROZMIARU: 2562 PIKSELI/1288 PIKSELI

Akademia Młodych Architektów

Propozycje wykorzystania finansowania nauki

To bardzo znana uczelnia na świecie. Przewijała się przez moje życie wielokrotnie. Mój dziadek, profesor chemii, był jej rektorem.

Trasa wycieczki: Synagogi Krakowa. czas trwania: 2 godziny, typ: piesza, liczba miejsc: 7, stopień trudności: bardzo łatwa

20 czerwca 2015 roku. Na czerwca zaplanowaliśmy rajd pieszy do Legionowa szlakiem Armii Krajowej.

Pawilon SARP Pawilon SARP. Pawilon SARP. Pawilon SARP. Pawilon SARP

Rabka na fotografii Zofii Rydet ( )

ŁÓDŹ OSTATNIE NIEODKRYTE MIASTO

AMERYKAŃSKIE WIZY DLA POLAKÓW

POKONKURSOWA WYSTAWA FOTOGRAFICZNA OBLICZA ŁODZI 2016

Transkrypt:

CZYLI O WYSTAWIE ZDJĘĆ HENRY EGO N. COBBA: 1947 / BARWY RUIN Nr 136 GRUDZIEŃ 2012 Żyjemy w czasach niezwykłego postępu, wielkich inwestycji, zmieniających nasze codzienne życie niemalże z dnia na dzień. Czasem już mamy dość tych utrudnień, bo trwa budowa metra, autostrady czy kolejnej ulicy. Żyjemy szybko, w wielkim tempie, goniąc świat, który uciekł nam kilkadziesiąt lat temu. Ale gdy tak pędzimy i narzekamy, warto w wolnej chwili zatrzymać się przed wystawą 1947 / barwy ruin, przygotowaną na podstawie oryginalnych zdjęć autorstwa pana Henry ego N. Cobba. Przed sześćdziesięciu pięciu laty Henry N. Cobb, student architektury Uniwersytetu Harvarda, fotografował Warszawę nie dla smutku jej ruin i zieleni porastających chwastów, lecz ze względu na interdyscyplinarny charakter planów odbudowy miasta oraz jego stołecznych funkcji. Problemy były odmienne, ale rozmach inwestycji porównywalny do czasów dzisiejszych. Jeżeli żyjemy w przekonaniu, że świat wyprzedził nas technologicznie i organizacyjnie, to wspomnienie autora kolorowych fotografii Warszawy z przełomu sierpnia i września 1947 roku pokazuje, że startowaliśmy z podobnego poziomu wiedzy jak Europa. Architekt Henry N. Cobb nadal aktywnie działa w zawodzie, jednak jego podziw dla poznanych w 1947 roku dokonań polskiej architektury i urbanistyki pozostał niezmienny do dziś. Henry emu. N. Cobbowi przypadła rola pierwszego dokumentalisty odbudowy Warszawy w kolorze i historii urbanistyki polskiej w jej regionalnym oraz krajowym wymiarze, co jest treścią wystawy oraz albumu 1947 / barwy ruin. Spojrzenie na Warszawę odbudowaną po II wojnie światowej, na Warszawę podnoszącą się z ruin, musi robić i robi wrażenie także dziś. Jakiż to fenomen, jaka siła woli pozwoliła naszym poprzednikom przywrócić do życia stolicę Polski, jej domy, ulice, place, parki i skwery, jej niezwyciężonego ducha. Wspaniała wystawa, wspaniałe świadectwo wielkiej pracy, niezłomnej wiary w to, że niemożliwe może stać się rzeczywistością. Jacek Wojciechowicz

WYSTAWA ZDJĘĆ HENRY EGO N. COBBA 1947 / BARWY RUIN Od 26 października br. w Domu Spotkań z Historią (DSH) można obejrzeć wystawę fotograficzną 1947 / barwy ruin. Ekspozycja prezentuje około 100 barwnych fotografii zrujnowanej Warszawy, Katowic, Piekar Śląskich, Szczecina i Wrocławia wykonanych w 1947 roku przez Henry ego N. Cobba, amerykańskiego studenta architektury. W wernisażu wziął udział sam autor zdjęć. Organizatorem wystawy jest Dom Spotkań z Historią, a współorganizatorami Biuro Architektury i Planowania Przestrzennego Urzędu m.st. Warszawy oraz Fundacja Warszawa1939.pl. Autorami wystawy są Maria Sołtys i Krzysztof Jaszczyński. Partnerzy projektu to: Archiwum Państwowe m.st. Warszawy, Archiwum Akt Nowych, Instytut Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN, Stowarzyszenie Architektów Polskich SARP oraz Zakład Architektury Polskiej Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej. Wystawę można oglądać w DSH oraz na skwerze im. księdza Jana Twardowskiego (u zbiegu ulic Karowej i Krakowskiego Przedmieścia) do końca kwietnia 2013 roku. Jacek Wojciechowicz (zastępca prezydenta m.st. Warszawy) otwiera wystawę Zdjęcie obok Od lewej: Marek Mikos (dyrektor Biura Architektury i Planowania Przestrzennego Urzędu m.st. Warszawy współorganizator wystawy) i Henry N. Cobb Henry N. Cobb otwiera 2 wystawę

KILKA SŁÓW OD AUTORA ZDJĘĆ Koniec II wojny światowej nastąpił w trakcie mojego szkolenia wojskowego nie służyłem więc w Europie ani nie widziałem na własne oczy skutków wojny. Aż do lata 1947 roku, kiedy to dołączyłem do małej grupy architektów i planistów odbywających podróż studyjną po wielu europejskich miastach w celu zapoznania się z ich powojenną odbudową. Ślady wpływu, jaki wywarła na mnie ta sześciotygodniowa podróż, odnaleźć można w liście, który napisałem do rodziców z Londynu 14 września 1947 roku, w kilka dni po moim wyjeździe z Warszawy: Do tej pory pisałem tak mało, że mogliście się martwić, czy moja wyprawa się udała Zapewniam Was, że tych kilka ostatnich tygodni będzie miało ogromny wpływ na wybór mojej dalszej kariery. Wystarczy powiedzieć, że wrażenia wyniesione przeze mnie z Anglii, Czechosłowacji i w szczególności z Polski mogą stanowić podstawę, na której rozwinie się zupełnie nowe podejście do architektury i planowania przestrzennego. Wnioskować z tego możecie (i to całkiem słusznie), że sympatyzuję z lewicowymi postulatami, z którymi zetknąłem się we wspomnianych krajach. Jestem całkowicie przekonany o konieczności wykorzystania przesłanek społecznych w moim zawodzie. Szczegółowo wyjaśnię Wam, o co mi chodzi (pokazując ponad 250 kolorowych zdjęć), gdy tylko przyjadę do domu. [podkreślenia oryginalne przyp. tł.] Około setki ze wspomnianych fotografii wykonanych zostało w Polsce czterdzieści w Warszawie, pozostałe w Katowicach, Krakowie, Oświęcimiu, Piasecznie, Szczecinie i Wrocławiu. Wszystkie to diapozytywy 35 mm firmy Kodachrome. Niektóre z nich zostały wykorzystane jako ilustracje podczas prelekcji, jaką wygłosiłem w Cambridge, w stanie Massachusetts, 4 listopada 1947 roku, a której tekst został później opublikowany w formie raportu zatytułowanego Odbudowa: Polska w magazynie TASK, redagowanym przez Martina Meyersona w Harvard Graduate School of Design. Sądziłem wtedy, że nic nie mogłoby mi dać większej satysfakcji niż powrót do Warszawy i pomoc przy pracach planistycznych w Biurze Odbudowy Stolicy [BOS]. Tak się jednak nie stało. Gdy wiosną 1949 roku zdobyłem już wykształcenie zawodowe na Harvardzie, realizację moich planów uniemożliwiła zimna wojna. We wrześniu tego roku Hermann Field, amerykański architekt, który kierował naszą grupą dwa lata wcześniej, został aresztowany podczas kolejnej wizyty w Warszawie, uwięziony pod zarzutem szpiegostwa (pomimo tego, że nigdy nie został formalnie oskarżony) i zwolniony dopiero w czasie odwilży, jaka nastąpiła po śmierci Stalina w 1953 roku. Jako że moje marzenie o zdobywaniu wiedzy, jak zmieniać świat, poprzez udział i pomoc w przebudowie Warszawy stało się nieosiągalne, skorzystałem z obiecującej szansy (w innym jednak zakresie) kształtowania architektury miejskiej, przyłączając się do I.M. Peia i jego powstającego wtedy biura, które nawiązało współpracę z nowojorskim deweloperem Williamem Zeckendorfem sen. W kolejnych latach angażowałem się w duże projekty urbanistyczne, realizowane w wielu miastach Ameryki Północnej, a także w moim rodzinnym mieście Bostonie. Ponieważ zrobione w Polsce kolorowe zdjęcia nie miały nic wspólnego z wykonywaną wówczas przeze mnie pracą, zostały odłożone do pudełka i zamknięte na ponad 60 lat. Latem 2011 roku moja firma Pei Cobb Freed & Partners została jako jedna z ośmiu zaproszona do wzięcia udziału w konkursie na projekt budynków biurowych, które miały powstać w atrakcyjnym miejscu w centrum Warszawy. Przyjąłem zaproszenie także z powodu szansy na ponowny kontakt z miastem, którego nie widziałem od 1947 roku. W czasie przygotowań do wyjazdu otworzyłem pudełko z kliszami, zeskanowałem kilka z nich i wziąłem ze sobą do Polski, aby pokazać je na ipadzie. Zaskoczyła mnie żywa reakcja na te obrazy moich warszawskich gospodarzy, którzy twierdzili, że nigdy wcześniej nie widzieli kolorowych zdjęć polskich miast z wczesnego okresu powojennego. Skłoniło mnie to do zeskanowana wszystkich pozostałych klisz które teraz, po raz pierwszy, są prezentowane. Niezależnie od tego, jak dokładnie przedstawiają one zniszczenia ówczesnej stolicy, nie stanowią jedynego obrazu moich wspomnień Warszawy z 1947 roku. Przedstawiają jedynie dekoracje, w których (zgodnie z moją percepcją w tamtym czasie) rozgrywał się arcyciekawy spektakl. Jak opisywałem w liście do rodziców, szczerze wówczas podziwiałem projekty urbanistyczne wykonywane w BOS. Bardziej jednak byłem poruszony jak opisywałem później w TASK energią, entuzjazmem, optymizmem i poświęceniem ludzi, których miałem zaszczyt wtedy spotkać i z których każdy posiadał swój własny wojenny bagaż cierpienia i strat. W moim młodzieńczym idealizmie i naiwności byłem nieświadomy wpływu wielkich sił politycznych, które wkrótce miały przejąć i zmarginalizować BOS. Najwyraźniej jednak również wielu pracowników BOS nie zdawało sobie z tego sprawy. Jak opisał ten okres jeden z badaczy: We wspomnieniach spisanych w wiele lat później przez pierwszych pracowników BOS mowa jest o euforycznej atmosferze i entuzjastycznym poświęceniu się instytucji i jej bieżącym zadaniom, pomimo trudnych warunków pracy i życia. Według Jankowskiego:»Ludzie BOS [byli] najszczęśliwszymi warszawiakami tamtych lat«. Poza Hermannem Fieldem, którego prywatne i zawodowe znajomości otworzyły przed naszą grupą wiele drzwi, które w innym wypadku pozostałyby dla nas zamknięte, wpływ na moje wrażenia z Warszawy z 1947 roku miały w szczególności trzy osoby: Helena i Szymon Syrkusowie architekci, którym zawdzięczamy wiele fascynujących godzin, w tym wspaniały niedzielny wypad do ich domku nad brzegiem rzeki w Serocku, oraz Agnieszka Glinka nasza tłumaczka i przewodniczka, której nadzwyczajna inteligencja, uczciwość i niewyczerpane pokłady dobrego humoru stały się symbolem tego wszystkiego, co tak podziwiałem w Polakach. W ciągu dwóch lat od powrotu do domu otrzymałem kilkanaście kartek pocztowych od Heleny i Agnieszki, niestety po 1949 roku zapadła cisza. Nowy Jork, lipiec 2012 Anna Józefacka, Rebuilding Warsaw: Conflicting Visions of a Capital City, 1916-1956 [ Odbudowa Warszawy: przeciwstawne wizje stolicy, 1916-1956 ] (Rozprawa doktorska, New York University, maj 2011 r.), str. 250-251. 3

HENRY NICOLS COBB Henry Nichols Cobb urodził się 8 kwietnia 1926 roku w Bostonie, w stanie Massachusetts. Po ukończeniu w 1943 roku Phillips Exeter Academy kontynuował studia na Harvardzie, gdzie w roku 1947 przyznano mu stopień licencjacki. Tytuł magistra architektury otrzymał w 1949 roku w Graduate School of Design. W latach 1944 1946 służył w rezerwie Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych. W 1950 roku przeprowadził się do Nowego Jorku, gdzie dołączył do I.M. Peia w firmie Webb & Knapp agencji nieruchomości, kierowanej przez przedsiębiorcę budowlanego Williama Zeckendorfa sen. W 1955 roku wraz z I.M. Peiem i Easonem H. Leonardem założył pracownię architektoniczną, znaną obecnie pod nazwą Pei Cobb Freed & Partners, w której do tej pory pracuje. W jego dorobku znalazło się wiele projektów zrealizowanych w Ameryce Północnej i na całym świecie. Do najważniejszych dzieł należą: Place Ville Marie w Montrealu, John Hancock Tower w Bostonie, Muzeum Sztuki Portland w stanie Maine, Library Tower w Los Angeles, Sąd Stanów Zjednoczonych w Bostonie, Tour EDF w Paryżu, Centrum Studiów nad Rządami i Międzynarodowe Uniwersytetu Harvard, Torre Espacio w Madrycie oraz Palazzo Lombardia w Mediolanie. Przez cały okres swojej kariery łączył działalność zawodową z dydaktyką, jako wykładowca oraz krytyk projektów (design critic) w wielu szkołach architektury. W latach 1980 1985 był profesorem pracowni i przewodniczącym Wydziału Architektury w Podyplomowym Studium Projektowania na Harvardzie. W roku 1992 zajmował stanowisko architekta rezydenta w Akademii Amerykańskiej w Rzymie. Jest członkiem Rady Amerykańskiego Instytutu Architektów (AIA), Amerykańskiej Akademii Sztuk i Literatury, akademikiem Narodowej Akademii Projektowania oraz członkiem Rady Amerykańskiej Akademii Sztuk i Nauk. Otrzymał wiele nagród za swoje osiągnięcia zarówno jako architekt, jak i dydaktyk, m.in. Nagrodę Architektoniczną im. Arnolda W. Brunnera oraz Medal Topaz za Doskonałość w Uczeniu Architektury. Otrzymał również doktoraty honorowe Bowdoin College oraz Szwajcarskiej Politechniki Federalnej. 4

HENRY N. COBB W WARSZAWIE 1947 2 lipca 1947 roku Konsulat Generalny Rzeczypospolitej Polskiej w Nowym Jorku wydał dwutygodniową wizę pobytową obywatelowi amerykańskiemu studentowi Henry emu Nicholsowi Cobbowi, który udawał się do naszego kraju w ramach jak napisano w formularzu wizowym education-study group, na zaproszenie małżeństwa architektów Heleny i Szymona Syrkusów oraz Polskiego Towarzystwa Reformy Mieszkaniowej. Idea wyjazdów studyjnych poza granice Stanów Zjednoczonych narodziła się pod koniec XIX wieku, kiedy to w 1891 roku powstało Uniwersyteckie Biuro Podróży. Wyjazdy młodych ludzi nie miały charakteru naukowego, ale też nie były stricte turystyczne. Chodziło generalnie nie tylko o poznawanie ludzi w innych krajach, ale również przyjrzenie się z bliska ich sposobowi myślenia, życia i pracy. W każdym z państw uczestnicy nie tylko odwiedzali ciekawe miejsca, lecz również brali udział w przygotowanych dla nich wykładach i spotkaniach prowadzonych np. przez lokalnych naukowców czy działaczy społecznych. Pozwalało to na lepsze zrozumienie zmian ekonomicznych, socjologicznych, politycznych i kulturalnych innych krajów, czyli otwarcie się na świat i inne kultury. Zniszczona działaniami wojennymi Europa stała się głównym kierunkiem powojennych wycieczek edukacyjnych z kontynentu amerykańskiego. Pierwsza z nich odbyła się w 1946 roku, a w 18.,w 1947 roku, amerykańsko-kanadyjskiej podróży studyjnej wziął udział przywołany na wstępie student III roku architektury na Uniwersytecie Harvarda Henry Nichols Cobb. Grupa liczyła 5 osób. W jej skład, oprócz wymienionego Cobba, wchodzili: dwie studentki architektury z Uniwersytetu Alberty w Kanadzie Jean Louise Wallbridge i Mary Louise Imrie, emerytowany inżynier Frank Wallace Howard z Winchester w stanie Massachusetts (o którym najmniej wiadomo) oraz szef i jednocześnie organizator wyjazdu, ówczesny profesor architektury na uniwersytecie w Cleveland Hermann Haviland Field. Hermann Haviland Field jeszcze przed II wojną światową poznał Europę, również Wschodnią. W 1934 roku wyjechał na stypendium do Zurychu, a latem tego samego roku, uczestnicząc w radziecko-amerykańskiej wymianie studentów z Moskiewskim Uniwersytetem, zwiedził wschodnią Ukrainę. W czasie studiów w Zurychu obracał się w środowisku lewicujących niemieckich, czeskich i polskich studentów, m.in. przyjaźnił się z małżeństwem Anną i Leonem Gecow studentami medycyny z Łodzi, których odwiedził w czasie pobytu w Polsce w 1947 roku. Początek II wojny światowej zastał go w Anglii, gdzie od marca 1939 roku aktywnie działał wraz z żoną w Brytyjskim Komitecie Pomocy Uchodźcom z Czech. Jako przedstawiciel tego komitetu wiosną tego roku założył w Krakowie punkt repatriacyjny. Do września 1939 roku wyemigrowało przez Polskę na Zachód 1600 czeskich obywateli, wśród nich wielu Żydów. W sierpniu 1954 roku H.H. Field ponownie przyjechał do Europy, by wziąć udział w kongresie CIAM (Międzynarodowy Kongres Architektury Nowoczesnej, fr. Congrès International d'architecture Moderne) w Bergamo. Stamtąd przez Pragę przybył do Warszawy. W drodze powrotnej został aresztowany przez Urząd Bezpieczeństwa. Bez wyroku przesiedział w polskim więzieniu do jesieni tegoż roku. Uwolniony, wrócił do Stanów. Ostatni raz odwiedził Polskę w 1993 roku, w związku z opracowywaniem swojej książki Opóźniony lot (Departure Delayed), opowiadającej o latach 1949 1954. Książka ukazała się na polskim rynku wydawniczym w 1997 roku, a w 1999 w USA. Hermann Haviland Field zmarł w 2001 roku. Trasa 18. podróży studyjnej wiodła przez Anglię, Czechosłowację i Polskę. Celem wycieczki było poszerzenie wiedzy z zakresu planowania i odbudowy miast ze zniszczeń wojennych. Poza tym przewidziano krótkie pobyty we Francji (Paryż) i Szwajcarii (Zurych), a także w Niemczech (Norymberga, Stuttgart). Metą objazdu miał być Sztokholm. Polska 1947 roku znajdowała się w szczególnym momencie prac nad odbudową kraju i Warszawy. Po dwóch latach szacowania strat i analizy stanu zagospodarowania przestrzennego przedstawiono wstępny krajowy plan odbudowy i plany regionalne. Goście poznali te plany w trakcie spotkań i rozmów w Ministerstwie Odbudowy, Głównym Urzędzie Planowania Przestrzennego i regionalnych dyrekcjach planowania przestrzennego odwiedzanych miast. Podczas pobytu w Warszawie (28-30 sierpnia cała grupa; 9-11 września tylko Cobb i Field) odbyło się wiele spotkań ze stołecznymi decydentami w dziedzinie odbudowy, Prezydentem Warszawy, a także z kolegami po fachu, czyli warszawskimi architektami. Największe wrażenie na gościach zrobiły spotkania w działającym już od 1945 roku Biurze Odbudowy Stolicy (BOS), gdzie zapoznano się z harmonogramem prac związanych z rejestracją zniszczeń i planami ich odbudowy, w wielu wypadkach długofalowymi. Plany odbudowy powstawały w pracowniach BOS już od 1945 roku. W 1946 roku zatwierdzono trzyletni plan odbudowy. Ważną dla przyszłego wizerunku miasta była decyzja o odbudowie jego części zabytkowej. W efekcie podróży po Polsce, od 28 sierpnia do 9 września, powstał bogaty zbiór zdjęć nie tylko zniszczonej Warszawy, ale i zrujnowanego Wrocławia i Szczecina oraz nietkniętego w czasie wojny Krakowa, a co godne podkreślenia, zbiór fotografii barwnych, stanowiących dokumentację 18. amerykańsko-kanadyjskiej wycieczki edukacyjnej.

Od lewej: Maria Sołtys (współautorka wystawy), Krzysztof Jaszczyński (współautor wystawy), Henry N. Cobb, Bożena Głowacka (tłumaczka), Monika Cichocka (kuratorka wystawy) DOŚWIADCZENIE, KTÓRE MNIE PRZEOBRAZIŁO Zapis spotkania z Henrym Cobbem Co takiego było w ofercie wycieczki, że zainteresowała Pana na tyle, by wyruszyć w podróż przez ocean, do zniszczonej Europy? Aby zrozumieć motywy naszej wycieczki, trzeba, w pewnym sensie, cofnąć się w czasie i przypomnieć pokolenie architektów, z którego się wywodzę. Proszę pamiętać że byliśmy pierwszym pokoleniem amerykańskich architektów, którzy zostali wykształceni przez europejskich architektów modernizmu. Moim wykładowcą był między innymi Walter Gropius i byliśmy w pełni zaangażowani w modernizm. To był ten kierunek, za którym podążaliśmy. Można by rzec, że tym samym cechowała nas pewna amnezja historyczna i szczęśliwie tak się stało, że zdołaliśmy ponownie odkryć historię. Tym, co wywarło na mnie ogromny wpływ i pewnym sensie mnie ukształtowało, to mój kontakt z Martinem Wagnerem. Był on głównym planistą i urbanistą Republiki Weimarskiej. Musiał oczywiście uciekać z Niemiec, a Walter Gropius sprowadził go do Stanów Zjednoczonych na Uniwersytet Harvarda, gdzie był także moim wykładowcą. Martin Wagner był socjalistą, ale był też znakomitym urbanistą i planistą. Był to człowiek, który zdołał w pewnym sensie zawładnąć moją wyobraźnią i rozkochał mnie w urbanistyce, w planowaniu przestrzennym. Kiedy pojawiła się możliwość uczestniczenia w wyjeździe edukacyjnym, który był planowany w 1947 roku, zdecydowałem się natychmiast. Chciałem uczestniczyć w tym wyjeździe, ponieważ fascynowały mnie działania na rzecz powojennej odbudowy w Wielkiej Brytanii, Czechosłowacji i w Polsce. Czy zetknął się kiedyś Pan z jakimkolwiek architektem europejskim, który uczestniczył w odbudowie Związku Radzieckiego w drugiej połowie lat 20.? To była znaczna grupa ludzi, która zbudowała m.in. Zagłębie Donieckie. Większość z nich musiała również emigrować i wybrała Amerykę. Czy któryś z Pana nauczycieli miał takie doświadczenia? Przyznam, że nie. W każdym razie nie sądzę, żeby tak było. Miałem, co prawda, kolegę, który pracował ze mną w firmie architektonicznej, i on, z tego, co pamiętam, w latach 30. XX wieku udał się do Związku Radzieckiego i tam pracował przy budowie moskiewskiego metra. Przyznam, że sam w owym czasie niewiele wiedziałem na temat modernizmu rosyjskiego i dopiero później zafascynował mnie konstruktywizm. W liście do rodziców napisał Pan, że to, co zobaczył, zwłaszcza w Polsce, będzie miało niewątpliwie wpływ na Pana przyszłą karierę, i że pewne idee, które zobaczył Pan w Polsce, na pewno wykorzysta Pan w swojej przyszłej pracy. Czy tak się faktycznie stało, czy jakąś rzecz, jakiś pomysł, jakiś plan, który zobaczył Pan w czasie swojej wizyty, zainspirował Pana przy projektowaniu? Przyznam, że rzeczywiście, zresztą wspominałem już o tym w moim liście jako autora zdjęć, który został wcześniej odczytany. To właśnie wizyta w Polsce była dla mnie niezwykle ważna. Była tak ważna, że mimo iż sama wizyta edukacyjna w swoim programie przewidywała, że z Warszawy udajemy się do państw skandynawskich, podjąłem decyzję przerwania wyjazdu i pozostania przez kilka dodatkowych dni właśnie w Warszawie. Wyzwoliło to we mnie ogromną pasję i energię. Nie mówię tu o zniszczeniach, które zobaczyłem w mieście, ale o tej niezwykłej pasji, która cechowała pracę w Biurze Odbudowy Stolicy (BOS). To właśnie były te dni, kiedy powstały fotografie, które można zobaczyć na wysta- 6

wie. Był w tym pewien kontrast były to piękne wrześniowe dni, niebieskie niebo i te ruiny zniszczonego miasta. To właśnie ukształtowało moje spojrzenie na świat, a także moją pracę jako architekta. Było to doświadczenie, które mnie przeobraziło i wzmocniło to, o czym marzyłem, co tkwiło we mnie wcześniej, czyli wiarę, że potrafimy na nowo stworzyć świat. Patrząc na pracę, jaką wykonywano w Warszawie, utwierdziłem się w przekonaniu, że to jest szansa, żeby ten świat na nowo stworzyć. Oczywiście bardzo pragnąłem przyjechać ponownie do Warszawy, przede wszystkim po to, by wesprzeć prace prowadzone w BOS. Bardzo mnie to inspirowało, ale było to po prostu niemożliwe. A jak wszyscy architekci, jestem oportunistą. Musiałem tym samym szukać dla siebie szans gdzie indziej. W Stanach Zjednoczonych chciałem przekuć w czyn pewne myślenie, pewne podejście do architektury, urbanistyki, planowania miasta na dużą skalę. W USA nie ma jednak takich projektów rządowych, które byłyby realizowane. Swojej szansy musiałem szukać w przedsięwzięciach prywatnych i dlatego też zatrudniłem się w biurze znanego dewelopera. Człowiek, dla którego rozpocząłem pracę, miał niezwykłą wyobraźnię i aspiracje rozwijania miast na wielką skalę. Były to działania, które wpisywały się również w przepisy prawne, jakie zostały w tamtym czasie przyjęte w Stanach Zjednoczonych. Odnoszę się tutaj do prawa federalnego przyjętego w latach 50., a dotyczącego odnowy tkanki miejskiej. Były to tym samym projekty, które miałem szansę realizować projekty na wielką skalę, niekiedy obejmujące setki kilometrów kwadratowych. Myślę, że to doświadczenie, czyli zamysł rozwoju miasta na ogromną skalę, pokazało, iż jest to błędne podejście. Od tamtej pory ja sam (ale myślę, że także wielu innych architektów, w tym przedstawicieli młodego pokolenia) zdałem sobie sprawę, że nie tak należy zabierać się do architektury, nie chodzi o zagospodarowanie ogromnych części miasta. Należy po prostu rozwijać poszczególne jego fragmenty. W ubiegłym roku odwiedził Pan Warszawę. Jakie wrażenie zrobiła na Panu po tych 60 latach i co zwróciło Pana uwagę? Co z tamtych planów, które Pan widział, odnalazł Pan w tym mieście, a co Pana zainteresowało w tej części miasta, której Pan nie znał, bo jeszcze jej nie było? Gdy w ubiegłym roku przyjechałem ponownie do Warszawy, nie byłem zaskoczony tym, że z taką uwagą dokonano odbudowy Starego Miasta. Jednak pewnym zaskoczeniem było dla mnie to, iż część architektury socrealizmu była lepsza, niż to, czego się spodziewałem. Zarówno z punktu widzenia architektonicznego, jak i urbanistycznego. Oczywiście, jeśli chodzi o socrealizm, to wiadomo, że przede wszystkim są to duże przestrzenie miasta, jak Marszałkowska, wielkie aleje przygotowane do parad. Jednakże byłem zaskoczony, że osiedla mieszkaniowe zostały wykonane w skali ludzkiej, że ta skala była odpowiednia. Stwierdziłem, że pozytywnym aspektem socrealizmu jest przestrzeń miejska jako taka, a nie same budynki, sama architektura. Jeżeli mógłbym się odnieść do współczesnej architektury, do współczesnego planowania miasta, to myślę, że niezależnie od tego, czy projekty mają charakter publiczny czy są realizowane przez prywatnych deweloperów, trzeba bardziej myśleć o przestrzeni miejskiej, o tym, jak owa przestrzeń jest zagospodarowana, niż o samym budynku. Nie chciałbym krytykować, ale przyznam, że jestem trochę rozczarowany sposobem, w jaki rozplanowane są ronda. Być może zbyt wielką uwagę przykłada się do budynków otaczających rondo, a nie do przestrzeni miejskiej, którą rondo tworzy. Zdaję sobie sprawę, że oczywiście są tu istotne kwestie natężenia ruchu i korków miejskich oraz to, co powstaje, jest próbą pogodzenia tych dwóch spraw. Jednocześnie trzeba pamiętać, że rondo jest znakomitą przestrzenią miejską i warto o nim pomyśleć w innym ujęciu architektonicznym. 7

Czy zna Pan realizacje Syrkusów w Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej? To pierwsza na świecie spółdzielnia, która budowała mieszkania dla bezdomnych. Niestety, nie znam akurat tego osiedla. Pytanie jednak uświadamia mi, jak mało wiem na temat Warszawy. W ubiegłym roku zaledwie kilka dni mogłem poświęcić na zwiedzanie miasta. Miasto jest żyjącym organizmem i uważam je za najwspanialszy z ludzkich wynalazków. Jednocześnie jest to przestrzeń niezwykle złożona, w związku z tym zdaję sobie sprawę, jak bardzo wiele chciałbym zobaczyć. Chciałabym zapytać, czy będąc w 1947 roku w Warszawie, dostrzegł Pan w tych ruinach, które Pan zobaczył jako młody architekt i urbanista, piękno tego miasta, które przed wojną było nazywane Paryżem Północy. Czy dostrzegł Pan wprawnym okiem architekta jakąś siatkę ulic, która mogła świadczyć o dosyć specjalistycznym planie naszej stolicy? Przyznam, że nie, nie miałem takiej szansy. Morze ruin, które zasłaniały wszystko, nie pozwalało, żeby odkryć ten pierwotny zamysł urbanistów. Być może były takie obszary, jak Rynek Starego Miasta bądź część Traktu Królewskiego, gdzie można było odczytać tę historyczną strukturę miasta. Sądzę, że jest to wada podejścia realizowanego przez BOS. Nie uwzględniało ono historycznych rozwiązań miejskich, historii miasta, z wyjątkiem pewnych obszarów. Było to podejście zorientowane na budowę nowego miasta w miejscu i przestrzeni, które miały już swoją historię. Brakowało odniesienia do historii i była to z pewnością wada. BOS działał z entuzjazmem i pasją, natomiast możliwe, że istotne były też względy polityczne, które spowodowały, że raczej nie myślano o odbudowie tkanki miejskiej, ale o tym, by zbudować nowe miasto w miejscu, gdzie istniało pierwotne miasto historyczne. Zabrakło pamięci, pamięci historycznej, pamięci o tym, co stanowi istotę miasta. Bardziej postawiono na inwencję twórczą. Miasto powinno być połączeniem takiej inwencji z pamięcią, a tu tego zabrakło i pamięć umarła. Widział Pan zrujnowaną Warszawę, zapewne trochę Pan też wiedział, jak wyglądała Warszawa przed wojną, zresztą w ostatniej wypowiedzi wspomniał Pan o pamięci. Widzi Pan teraz, po sześćdziesięciu paru latach, współczesną Warszawę, która staje się w pewnych miejscach kopią Manhattanu. Czy Warszawa, czy w ogóle Europa, a w szczególności Polska, powinna kopiować wzorce amerykańskie? W jakim kierunku powinna, Pana zdaniem, iść dalsza zabudowa Warszawy? Kolejne doniosłe pytanie. Przyznam, że jest to kwestia budząca kontrowersje i jest to sprawa gorąco dyskutowana przez urbanistów i planistów na całym świecie. Miałem szansę pracować w różnych miastach i wiem, że są to kwestie istotne nie tylko w Polsce, ale także na całym świecie. Jednocześnie też wszyscy zdajemy sobie sprawę, że jeżeli chodzi o przestrzeń handlową, biurową czy też budownictwo mieszkalne, są pewne standardy, które wchodzą w życie. Istnieje pewna funkcjonalność oczekiwana jako standard. Debata dotyczy tego, w jaki sposób, z jednej strony, zachować standard, zapewnić pewną oczekiwaną funkcjonalność, z drugiej zaś, jednocześnie zachować indywidualność i specyficzne cechy danego miasta. Nikt nie chce, żeby Warszawa wyglądała jak Manhattan, Hongkong czy też Londyn. Warszawa powinna być Warszawą. Dlatego też zarówno architekci, jak i urbaniści muszą tak pracować, żeby z jednej strony wykorzystać i uwzględnić standardy, które muszą być zrealizowane, ale jednocześnie interpretować je w taki sposób, żeby zachować unikalne cechy miasta pod względem historycznym oraz z racji specyfiki rozwoju miasta. Jest to wyzwanie, przed którym stoimy wszyscy. To, co jest niezbędne, to wyobraźnia, i to wyobraźnia nie tylko po stronie architektów, ale także po stronie deweloperów, którzy tworzą przestrzeń komercyjną, oraz władz miejskich, które kontrolują rozwój miasta. Wymaga to zaangażowania naprawdę wszystkich uczestników procesu tworzenia przestrzeni, tak aby wykorzystać wyobraźnię w celu wytworzenia równowagi. Równowagi pomiędzy standardem uniwersalnym, a tym, co stanowi o tożsamości lokalnej, równowagę między pamięcią Maria Sołtys i Krzysztof Jaszczyński, autorzy wystawy 8

a inwencją. Miasto to takie laboratorium, gdzie ścierają się te wszystkie potrzeby. Każde miasto musi stanąć wobec takiego wyzwania i dlatego też myślę, że niezbędna jest taka debata wśród tych, którzy są pasjonatami miasta, którzy będą chcieli rozmawiać na temat przyszłego rozwoju miasta. Przyznam, że nie chodzi o sam wynik takiej debaty, dyskursu publicznego i tego, jakie to będzie miało znaczenie dla planowania przestrzeni publicznej. Przede wszystkim jest to debata, która podtrzymuje kulturę, podtrzymuje zainteresowanie, ale także entuzjazm. Chodzi o to, żeby ludzie z pasją odnosili się do swojego miasta, żeby z pasją myśleli o rozwoju tego miasta. Nie chodzi o konkretne rozwiązania, ale o zaangażowanie, o to, żeby żyć z miastem. Należy pamiętać o wadze i istotności przestrzeni publicznej. Nie same budynki są ważne, ale przestrzeń publiczna, w której żyjemy. Przestrzeń jest ważniejsza niż same budynki, które miasto wypełniają. Jaką radę dałby Pan Prezydent miasta, Pani Hannie Gronkiewicz-Waltz, by powstrzymać zniszczenie budynków historycznych przez deweloperów? Wydaje się, że władze miasta nie sprawują kontroli nad tym zjawiskiem i nawet 7 czerwca w Washington Post ukazał się artykuł na temat niszczenia Saskiej Kępy. Saska Kępa to dzielnica Warszawy, która w dużej mierze przetrwała zmagania wojenne, bo znajduje się po drugiej stronie Wisły. Budowana w stylu Bauhaus, czyli jako miasto-ogród. Każdego roku mniej więcej pięć willi jest niszczonych przez deweloperów. Jestem w Warszawie od 24 godzin i jeszcze nie jestem gotowy, żeby doradzać Pani Prezydent miasta. Jeśli chodzi o podejście do tej kwestii, to co z całą pewnością bardzo ważne, żeby odnieść się do tego z pasją. Wiem, że ważne jest, żeby zachować te obiekty architektoniczne z lat 30., ale ważne jest także to, aby byli pasjonaci miasta, którzy są skłonni angażować się w debatę publiczną na ten temat. Myślę, że jest to debata, która dotyczy wielu miast europejskich, szczególnie właśnie teraz zaczynamy doceniać ówczesne prace modernistyczne. Niektóre z nich całkowicie zniszczały i przepadły, inne były od początku źle zbudowane, a jeszcze inne były piękne i są pięknie odrestaurowane. Przede wszystkim to społeczeństwo powinno decydować, co stanowi dla niego wartość i w jaki sposób tę wartość zachować, jak zachować budynki historyczne stanowiące o tożsamości miasta. Pamiętajmy także, że w USA straciliśmy pomniki tego, co nazwałbym architekturą XIX-wieczną. Niestety w ciągu ostatnich 50 lat wiele z tych budynków zostało utraconych. I to w pewnym sensie stanowiło początek ruchu na rzecz konserwacji i ochrony zabytków. Myślę, że Warszawa to miasto, które w pełni zasługuje na to, żeby zabytki, które ocalały, zostały zachowane. Ale decyzje w tej sprawie powinny zapadać w debacie publicznej, która wskaże kierunek takich działań. Z całą pewnością warto dbać o zachowanie historycznych obiektów, ale nie chodzi o to, żeby budynek tylko ocalić, ale także o to, żeby był to żywy budynek. Jest więc pytanie, co zachować, w jaki sposób zachować i jakie reguły w tej sprawie powinny być ustanowione. Myślę, oczywiście, że nie jest rolą sektora publicznego, żeby decydował o wyniku takiej debaty, dlatego że jego rolą jest stworzenie pewnych ram, w których ta debata powinna się toczyć, tak by głos wszystkich zainteresowanych był słyszalny. W wolnym społeczeństwie to nie rządy decydują o wyniku takiej debaty, a jedynie tworzą ramy, by debata miała miejsce i by była właściwie przeprowadzona. Czy spotkał się Pan, tuż po wojnie, wśród amerykańskich architektów z poglądem, że Warszawa nie powinna być odbudowana? To radzili Polsce architekci francuscy przenieść stolicę do Łodzi, a Warszawę zostawić i zaorać. Słyszałem kiedyś o tej propozycji, żeby zarzucić koncepcję odbudowy miasta i stolicę przenieść w inne miejsce, ale to była koncepcja, która nigdy nie była poważnie traktowana w USA. Nie słyszałem o nikim, kto by popierał taką propozycję. Moim zdaniem, zdaniem osoby, która była w Warszawie w 1947 roku, byłoby to niewyobrażalne okrucieństwo. Od lewej: Ryszard Mączewski (Fundacja Warszawa 1939 współorganizator wystawy), Monika Cichocka (kuratorka), Maria Sołtys (współautorka wystawy), Krzysztof Jaszczyński (współautor wystawy), Emma Cobb, przy stoliku siedzi Henry N. Cobb 9

10 Skrzyżowanie alei gen. Władysława Sikorskiego (obecnie Aleje Jerozolimskie, generał Sikorski patronował alei w latach 1946-1949) i ulicy Nowy Świat widziane sprzed budynku Banku Gospodarstwa Krajowego. Widoczne na zdjęciu ruiny budynków pomiędzy ulicą Smolną a aleją zostaną wkrótce rozebrane. W następnymroku rozpocznie się odbudowa stojącego przy Nowym Świecie pałacu Branickich (obecnie siedziba Biura Stołecznego Konserwatora Zabytków oraz Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Warszawie). W miejscu skrzyżowania obecnie jest rondo Generała de Gaulle a.

Ulica Szpitalna, widok w kierunku południowym od skrzyżowania z ulicą Warecką. Na zdjęciu widoczne zniszczone budynki przy wylocie ulicy Boduena. Panorama ruin getta wykonana z przedwojennego skrzyżowania ulic Gęsiej i Zamenhofa w kierunku wschodnim i południowym. Na horyzoncie widoczne zrujnowane Nowe i Stare Miasto. Patrząc od lewej, można odnaleźć m.in.: kościół św. Jacka przy ulicy Freta, kościół Matki Bożej Królowej Polski (garnizonowy) przy ulicy Długiej, ruiny Pasażu Simonsa stojącego na rogu ulic Długiej i Nalewki (obecnie skrzyżowanie Długiej i Bohaterów Getta) i Arsenał. W miejscu, gdzie stał fotograf, jest obecnie skwer z odsłoniętym w 1948 roku pomnikiem Bohaterów Getta, przy którym powstaje Muzeum Historii Żydów Polskich. 11

12 Ruiny zabudowy ulicy Piwnej od strony placu Zamkowego. Po lewej stronie w głębi fasada kościoła pod wezwaniem św. Marcina.

Uszkodzony w czasie Powstania Warszawskiego wieżowiec Towarzystwa Ubezpieczeniowego Prudential. Górna część budynku została trafiona potężnym pociskiem z niemieckiego moździerza Karl (kaliber 600 mm). Wieżowiec, przed wojną mieszczący biura i luksusowe mieszkania, został odbudowany z przeznaczeniem na hotel Warszawa (obecnie od kilku lat w przebudowie). Odbudowany został również,widoczny z lewej strony, budynek Banku Kredytu Wzajemnego. Aktualnie mieści się w nim Warszawski Ośrodek Telewizyjny TVP. 13

14 Plac Zamkowy (widok od strony Krakowskiego Przedmieścia) wkrótce po wykonaniu przez Henry ego N. Cobba tego zdjęcia został przecięty przez głęboki na 12 metrów wykop, w którym zbudowano tunel Trasy W-Z. Widoczne z lewej strony ruiny domów przy Krakowskim Przedmieściu zostały rozebrane, a następnie zrekonstruowane po zakończeniu budowy tunelu.

Panorama wschodniej pierzei placu Napoleona od ulicy Świętokrzyskiej do ulicy Wareckiej. Po lewej spalony we wrześniu 1939 i rozebrany w czasie okupacji dom Mintera, który stał na rogu ulicy Świętokrzyskiej. Mieścił się w nim urząd pocztowy, kontynuujący tradycje Poczty Saskiej, przeniesiony następnie do nowego, sąsiedniego gmachu Poczty Głównej. Poczta Główna jeden z bastionów powstańczych została zniszczona w wyniku bombardowań niemieckiego lotnictwa. Widoczne na zdjęciach ruiny tego gmachu zostaną rozebrane jeszcze w 1947 roku, a cały teren przeznaczony pod budowę siedziby Nardowego Banku Polskiego. W ogłoszonym w tym celu w 1947 roku konkursie SARP nr 164, rozstrzygniętym 30 stycznia 1948, do realizacji wybrano projekt Bohdana Pniewskiego. Plac Krasińskich z widocznymi ruinami pałacu Krasińskich i oficyny nad ulicą Bonifraterską. 15

SUMMARY We are living in times of progress and grand projects that are changing our day-to-day lives just about each and every day. We are living quickly, chasing after the world at a great rate, a world that escaped us a few dozen years ago. However, while we are pressing on and complaining, the 1947 The Colors of Ruin exhibition, prepared on the basis of the original photographs of Henry N. Cobb, is absolutely worth the devoting of a free moment of time. Sixty-five years ago Henry N. Cobb, a student of architecture at Harvard University, photographed Warsaw not for its sad ruins and weed-infested parks, but because of the interdisciplinary character of plans for the reconstruction of the city and its capital function. The problems faced then were different, but the investment momentum was comparable to today s. If we live convinced that world has left us behind in terms of technology and organization, then the memories of the author of the color photographs of Warsaw from August and September 1947 show that we started from a level of knowledge like that of the rest of Europe. Architect Henry N. Cobb is still active in his profession, but his appreciation for the achievements of Polish architecture and urban planning that he discovered in 1947 have remained unchanged to this very day. Henry N. Cobb was given the role of the premiere color documentalist of the reconstruction of Warsaw and of the history of Polish urban planning in its regional and historical dimensions, which is the content of the 1947 The Colors of Ruin exhibition and album. A look at Warsaw rebuilt after World War II, at a Warsaw raising itself up from ruin, must make and does make an impression even today. What phenomenon, what force of willpower allowed out predecessors to bring the capital of Poland back to life, with its houses, streets, squares, parks, greens, and unconquered spirit. It is a remarkable exhibition and remarkable evidence of the enormous effort and unwavering faith in the impossible that can become a reality. Jacek Wojciechowicz projekt graficzny Zbyszek Gonciarz tłumaczenie Ryszard E.L. Nawrocki foto z otwarcia wystawy Tomasz Kubaczyk/DSH 16 MAGAZYN URBANISTYCZNO-ARCHITEKTONICZNY wydaje Biuro Architekrury i Planowania Przestrzennego Urzędu m.st. Warszawy redakcja plac Defilad 1, PKiN XIII p. 00-901 Warszawa, tel. 22 6566589, fax 22 6566802 redaguje zespół Małgorzata Zdancewicz redaktor prowadząca, Marek Mikos, Andrzej Śwital Redakcja zastrzega sobie prawo redagowania i skracania powierzonych tekstów e-mail architektura@um.warszawa.pl http://um.warszawa.pl ISSN 1427-907X