Tak właśnie Wielki Językoznawca, tow. Józef Wissarionowicz Djugashvili (ksywka: Stalin ) określił był kiedyś pisarzy i miał tu akurat rację! Kiedyś zresztą pisarzy za takowych uważano (choć tak nie nazywano). Bycie pisarzem do czegoś z'obowiazywało, utwory literackie były szeroko omawiane i krytykowane właśnie pod tym kątem: czy aby dusza ludzka po przeczytaniu tej książki staje się lepsza? Innymi słowy: bohaterowie mieli zachowywać się lepiej, niż zachowuje się człowiek. Z kim bowiem przestajesz takim się stajesz. Gdy chłopcy czytali o dzielnych bohaterach, uczciwych do bólu bankierach, o uczonych, którzy poświęcali całe życie dociekaniu prawdy to stawali się dzielniejsi, uczciwsi i dociekliwsi; gdy dziewczynki i kobiety czytały o cnotliwych małżonkach, zaradnych gospodyniach, pięknych księżniczkach to stawały się cnotliwsze, zaradniejsze i piękniejsze. Nie to opuszczenie to nie lapsus computerii: dorośli mężczyźni z zasady nie czytali beletrystyki, uczyli się z życia. Mężczyźni tworzyli literaturę, by wychowywać kobiety i dzieci. Jako inżynierowie dusz ludzkich. Z nastaniem d***kracji zapanowała inna doktryna: literatura ma odzwierciedlać życie. Czyli pokazywać ludzi nie lepszych, niż są tylko takich samych. I od razu rozwój moralny Ludzkości zatrzymał się... A potem przyszła moda na pokazywanie ludzi gorszych, niż są. Bohaterami literackimi zostawali tchórze, mięczaki, durnie, złodzieje, flejtuchy i zwykłe k***y. Od czego Ludzkość zaczęła się moralnie cofać. Stąd np. mój Stryj, Jerzy, mówił, że stalinizm był pod jednym względem lepszy od późniejszych systemów. Inżynierowie dusz mieli obowiązek pokazywać bohatera walczącego o socjalizm ale bohatera! To bardzo ważne! O co walczył to już mniejsza: bohater zawsze może zmienić poglądy, i zacząć walczyć z socjalizmem; natomiast w pewnym wieku powiedzmy: powyżej 12 lat już trudno przerobić się z tchórza na bohatera... Postawy kształtują się w bardzo wczesnym wieku. 1 / 5
Dlatego tak ważna jest literatura dla dzieci. Tę, niestety piszą (a) ludzie, którzy umyślnie chcą dzieci zdeprawować; (b) ludzie, którzy piszą byle, byle było coś o żabkach i dzieciach... Odnosze wrażenie, że może 5% piszacych dla dzieci zastanawia się: Co chcę wpoić dzieciom przez tę historyjkę? Pisze to, bo akurat mam tu pęczek wnuczek, które zjechały na Wielkanoc. Tak przy okazji: siedzą i graja na moich komputerach ale w co grają? Popatrzyłem i zdębiałem: W ubieranie panny mlodej do ślubu i w rewelacyjne wirtualne smażenie jajecznicy! Słowo daję: wychowuja się w różnych rodzinach, żaden męski szowinista nie każe im w to grać. A bawią się własnie w to. Ciekawe, czym zajmuja się córki feministek? Otóż czytałem im na dobranoc historyjkę z bardzo zgrabnie pomyślanej książeczki p.grzegorza Kasdepkego: Kuba i Buba. Oto ta historyjka: "Zgadnijcie, ile razy w ciągu roku Kuba i Buba kłócą się ze sobą? Trzysta sześćdziesiąt pięć. A dlaczego właśnie tyle? Bo tyle, jest dni w roku. A o co najczęściej się kłócą? O wszystko. 2 / 5
A dlaczego? Bo tak już jest - i koniec! Nasze sympatyczne bliźniaki same chyba nie wiedzą, jak to jest z tymi ich kłótniami. Z jednej strony nie mogą bez siebie żyć, z drugiej - nie mogą z sobą wytrzymać. - Może gdyby Kuba nie był taki ciapowaty? - tłumaczy Buba. - Może gdyby Buba nie miała takich głupich pomysłów? - wyjaśnia Kuba. - Poza tym to jeszcze dzieciuch! - Buba patrzy na swego brata z wyższością. - Co?! - Kubę aż zatyka na moment. - Przecież mam tyle samo lat co ty! Lecz Buba wzrusza tylko ramionami. - Każdy wie... - uśmiecha się z satysfakcją - że dziewczynki dojrzewają szybciej... Ja jestem już prawie dorosła. - A ja?! - A ty? - prycha Buba. - A ty jeszcze długo będziesz dzieckiem! I w tym momencie wybucha awantura. 3 / 5
- Nie jestem już dzieckiem! - krzyczy Kuba. - A właśnie że jesteś! - wrzeszczy Buba. - Ty jesteś! - drze się Kuba. - Nie ja, tylko ty! - wydziera się Buba. Czasami ich awantury przyciągają uwagę rodziców. - Czy możecie wreszcie ustalić - mama poprosiła kiedyś bliźniaki - które z was jest dzie... - On! - przerwała mamie Buba. - Ona! - przerwał mamie Kuba. I Mama i tata spojrzeli na siebie porozumiewawczo. - Bo dzisiaj jest Dzień Dziecka... - westchnął tata. - I nie wiemy, komu dać prezent... Kuba rozdziawił buzię. Buba wyglądała nie wiele mądrzej. - Właściwie... - bąknęła wreszcie Buba - choć dojrzewam szybciej niż Kuba, to przecież wciąż... - Ale to ja jestem bardziej dziecinny! - wypalił Kuba. 4 / 5
- Ale ja urodziłam się sześć minut po tobie! - krzyknęła Buba. - Bo mnie wypchnęłaś! - wrzasnął Kuba. Na szczęście tata uciszył ich, mówiąc, że skoro zachowują się jak dzieci, obydwoje otrzymają prezenty..." Gdybym ja to pisał, historyjka kończyłaby się tak: "- Właściwie... - bąknęła wreszcie Buba chyba rzeczywiście Kuba jest bardziej dziecinny. Daj mu ten prezent... - Nie wrzasnął Kuba Powiedziałem, że ona jest bardziej dziecinna. Daj to jej! - Daj jemu! - Daj jej! Na szczęście tata uciszył ich mówiąc, że skoro są tacy uczciwi i nie zmieniają zdania za prezent to oboje dostaną po prezencie!" Janusz Korwin-Mikke Źródło: Janusz Korwin-Mikke - portal 5 / 5