Mariusz Dychto Rafał Dąbik
Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy, Choć macie sami doskonalsze wznieść; Na nich się jeszcze święty ogień żarzy I miłość ludzka stoi tam na straży, I wy winniście im cześć! Adam Asnyk Z pośród wielu miejsc pamięci rozsianych na terenie powiatu wieruszowskiego zatrzymajmy się w zadumie nad grobami tych, którzy zginęli z rąk okupantów we wrześniu 1939 roku w Cieszęcinie, Galewicach, Węglewicach, Wyszanowie, Torzeńcu, Wieruszowie. Swoja pamięcią obejmujemy wszystkich poległych żołnierzy oraz ludność cywilną, którzy ponieśli śmierć, w tamtych czasach, z rąk oprawców.
Dziś młodzież zna wojnę jedynie z opowiadań najbliższych, książek, przekazów telewizyjnych czy radiowych. Na terenie wielu miejscowości powiatu działy się wydarzenia o jakich nie wolno nam zapominać pomimo mijającego czasu. Nasz rajd to przybliżenie wydarzeń tamtych dni najmłodszym pokoleniom. Nie sposób w tak krótkim czasie odwiedzić wszystkie takie miejsca. Zatrzymamy się jedynie tam, gdzie pamięć o tamtych zdarzeniach jest ciągle żywa. Cieszęcin Pomnik dwóch żołnierzy Wojska Polskiego z 10 Dywizji Piechoty, poległych we wrześniu 1939 r. w Kolonii Osiek Galewice Obelisk przed budynkiem Gimnazjum im. Jana Pawła II w Galewicach upamiętniający mieszkańców Gminy Galewice poległych w czasie II Wojny Światowej w Katyniu, Charkowie i Miednoje. Odsłonięty w dniu 16 kwietnia 2010 r. Węglewice
Na starym cmentarzu w Węglewicach znajduje się grób 2 żołnierzy Wojska Polskiego Władysława Sawonia i Jana Wiśniewskiego, poległych we wrześniu 1939 r., grób Walentego Pacyny lat 24 zamordowanego przez hitlerowców 29 października 1943 r. oraz grób Andrzeja Kalety zamordowanego przez hitlerowców 23 grudnia 1943 r. Wyszanów i Torzeniec Do najokrutniejszych mordów popełnionych w regionie wieruszowskim w pierwszych dniach wojny zaliczyć należy bestialstwa dokonywane na ludności cywilnej we wsiach Wyszanów i Torzeniec. Wojska hitlerowskie dotarły do Wyszanowa 1 września około godz. 14.00. We wsi panował zupełny spokój. Żołnierze 17 DP gen. Locha zgromadzili w jednym miejscu wszystkich mężczyzn pozostałych we wsi, w tym także kilkunastu żołnierzy polskich, którzy dostali się do niewoli. Naoczny świadek tego wydarzenia Agnieszka Balcerek zeznała, że Niemcy zaczęli zbierać mężczyzn w jej domu. Wśród nich byli też starzy ludzie, a także kilkunastu żołnierzy w polskich mundurach. Trzymali ich w domu naprzeciwko kościoła przez całą noc i następnego dnia przed południem wywieźli wszystkich samochodami ciężarowymi w kierunku Podzamcza. Następnie tę 30-osobowa grupę mężczyzn skierowano
do obozu koncentracyjnego koło Norymbergi. W drodze do obozu pod Mechnicami zastrzelono Walentego Kosa i Michała Powolnego. Opisane wydarzenie stanowiło dopiero wstęp do tragedii, która rozegrała się w Wyszanowie w sobotę 2 IX 1939 r. Tego dnia około południa, jak relacjonują naoczni świadkowie Stanisława Woś i Andrzej Baraniak, do wsi wkroczyły nowe oddziały wojsk niemieckich, które rozpoczęły pacyfikację wsi. Niemcy zastrzelili na polu 80-letniego Hipolita Stasiaka. Natomiast rolnika Kałmuka zastali w domu, więc aresztowali go i zaprowadzili na probostwo. Tam poddali go wyrafinowanemu śledztwu i torturom. Po wypędzeniu z domów kobiet i dzieci, żołnierze niemieccy zaczęli podpalać domy i zabudowania gospodarcze. W ciągu jednej nocy spłonęło 27 zagród. W jednej z piwnic posesji Mariana Szyszki schroniły się kobiety z dziećmi. Po pewnym czasie pocisk niemiecki uderzył w drewnianą werandę budynku mieszkalnego Szyszków. Spowodowało to pożar domu, zasypujac jednocześnie okno piwnicy, w której schroniły się kobiety z dziećmi. Uwięzieni zaczęli gorączkowo szukać ratunku przed uduszeniem. Przy pomocy drewnianej laski udało im się wydrążyć otwór w przysypanym ziemią oknie. Do piwnicy zaczęło dopływać powietrze, a następnie w otworze tym ukazała się kolba karabinu, która go powiększyła, umożliwiając tym samym wrzucenie przezeń wiązki granatów. W wyniku wybuchu granatów na miejscu w piwnicy zginęło 13 osób, a w szpitalu zmarły dalsze 3 osoby. W nocy z 2 na 3 września 1939 r. wydobyto z piwnicy ranne Stefanię Kanicką i Łucję Helenę Wróbel, po czym przewieziono je do Mechnic, gdzie obie zmarły w wyniku odniesionych ran. Ciała ich pochowano na cmentarzu w Mikorzynie. Wśród bestialsko zamordowanych w piwnicy Szyszków znalazły się bezbronne kobiety i dzieci, m. in. 8-letnia Anna Wróbel i jej 10-letnia siostra Wiktoria, 8-letni Jan Woś i jego 4-letnia siostra Anielka, 6-letni Henryk Fiołka i jego 3-letnia siostra Irena. Prawdziwą tragedię osobistą przeżył Marcin Szyszko. Z jego rodziny zginął teść, zastrzelony przez Niemców koło domu, zaś w piwnicy jego domu zginęły żona Maria (lat 35) oraz czworo jego dzieci: Maria (lat 12), Walentyna (lat 11), Henryk (lat 6) i Seweryna (lat 3). On sam ocalał tylko dlatego, że uciekł z Wyszanowa przed wkraczającymi oddziałami Wermachtu w dniu 1 września. Wśród motywów bestialskiego znęcania się nad ludnością cywilną w Wyszanowie przez oddziały Wermachtu i towarzyszące im. oddziały SS wymienia się opór garstki polskich żołnierzy w Lubczynie, leżącej w bliskim sąsiedztwie wsi Wyszanów. E. Serwański przyjmuje opinię, wyrażoną przez Franiszkę Soppel, mieszkankę Wyszanowa, że hitlerowskie akty bestialstwa i gwałtu były odwetem za patriotyczną postawę ludności tej wsi w 1919 roku. Wówczas to młodzież z części Wyszanowa rozbrajała żołnierzy niemieckich. Obok wyjaśnienia motywów zbrodni istotne jest też ustalenie osób, które bezpośrednio dokonywały przestępstw. Naoczni świadkowie tragedii wyszanowskiej wskazywali, że mordowało i paliło wojsko z trupimi główkami na czapkach.
Potwierdzeniem zeznań świadków są dane archiwalne Wojskowego Instytutu Historycznego, stwierdzające, że na kierunku miejscowości Wyszanów, Torzeniec, Wieruszów i Ostrówek we wrześniu 1939 r. działał pułk SS Leibstandarte Adolf Hitler pod dowództwem płk Josefa Dietricha. Naoczni świadkowie podkreślają również czynny udział w morderstwach żołnierzy pułku, dowodzonego przez płk Strobla. Podobne zbrodnie popełnione zostały przez 17 DP oraz pułk SS Leibstandarte Adolf Hitler w Torzeńcu, oddalonym od Wyszanowa o 4 km. Do Torzeńca Niemcy wkroczyli 1 IX około godz. 19.00. Początkowo we wsi panował całkowity spokój. W ciągu nocy przez Torzeniec przechodziły oddziały wojsk hitlerowskich. Po godz. 23.00 rozpoczęła się we wsi strzelanina, którą wywołały oddziały niemieckie, omyłkowo ostrzeliwując się nawzajem. W czasie tej strzelaniny zabitych zostało trzech Niemców. Dowództwo niemieckie o mord ten posądziło ludność cywilną. Rozpoczęła się pacyfikacja wsi. Podpalano domy i zabudowania gospodarcze. Tragiczny los spotkał rodzinę Pietrzaków która podjęła próbę ucieczki. Na podwórzu zginął od kuli 49-letni Piotr, jego zaś żonę Bronisławę z 2-letnią córeczką Heleną kule dosięgły na kartoflisku. W nocy z 1 na 2 IX w Torzeńcu zginęli również 13-letni Piotr Jakubczyk, przebity bagnetem, Antoni Kubera i 76-letni Piotr Kokot. Niemcy nie oszczędzili też kobiet i dzieci ukrytych w piwnicy pod stodołą w gospodarstwie Kubery. Były tam Maria Wieczorek z trojgiem dzieci: 2-letnią Ireną, 5-letnią Czesławą i 12-letnią Janiną. Schroniła się tam również Jadwiga Kubera ze swoją córką i Zofia Muskała z półrocznym niemowlęciem. W chwili podpalania stodoły kobiety i dzieci zaczęły krzyczeć, płakać i prosić o ratunek, niestety bezskutecznie - spłonęły żywcem. W nocy 3 IX Antoni Kokot z sąsiadami Kluciakiem i Głowackim wydobyli z piwnicy 8 zwęglonych ciał. Tej tragicznej nocy ofiarą mordu w Torzeńcu padło 16 osób, 8 spaliło się żywcem, zaś 8 żołnierze Wehrmachtu zastrzelili w pobliżu ich gospodarstw. Wśród ofiar znalazło się sześcioro dzieci.
Ostatni akt tragedii Torzeńca rozegrał się o godz. 6.00 2 IX 1939 r. Niemcy spędzili pozostałych mieszkańców wsi, nie wyłączając kobiet i dzieci, do jej centralnej części, w pobliżu gospodarstwa Teofila Boślaka. Na łące obok zagrody oddzielili mężczyzn od kobiet, po czym jeden z żołnierzy odczytał wyrok śmierci. Spośród zgromadzonych na łące mieszkańców wybrano 18 mężczyzn na zasadzie co drugi, a następnie wszystkich zaprowadzono na podwórze gospodarstwa Boślaka. Tam odbyła się pierwsza masowa egzekucja. W jednym szeregu znaleźli się dwaj Sadowscy, 70-letni ojciec i 40-letni syn. Wyrok śmierci padł na ojca, wówczas syn ofiarował się go zastąpić. Żołnierze niemieccy nie sprzeciwili się i rozstrzelali syna. Ofiarami tej zbrodni, dokonanej przez żołdaków z formacji SS Leibstandarte Adolf Hitler, byli: Wincenty Baraniak, Stanisłąw Brylak, Antoni Brylak, Stanisław Chwalisz, Jan Dembowski, Jan Klepacz, Franciszek Kluska, Antoni Kowaliński, Antoni Malak, Franciszek Malinowski, Piotr Marczak, Antoni Marczak, Idzi Nikodem, Antoni Olek, Jan Podemski, Eugeniusz Przywara, Józef Sadowski i Józef Stępniak. Pozostałych przy życiu Niemcy wysłali po łopaty i polecili wykopać za chlewem Boślaka pierwszy masowy grób dla pomordowanych. W tym czasie, gdy grzebano pomordowanych, paliły się jeszcze zabudowania Torzeńca. Świadków tej potwornej zbrodni wyprowadzono najpierw z zabudowań Boślaka na drogę, gdzie musieli stać z podniesionymi do góry rękami, a następnie na pobliską łąkę, gdzie przetrzymywano ich do godzin popołudniowych i dopiero wtedy zwolniono. Część wróciła do domów, część natomiast uciekła do lasu. Następny akt zbrodni dokonany został w Torzeńcu przez żołnierzy Wehrmachtu na trzech polskich jeńcach wojennych, wziętych do niewoli, których rozstrzelano na podwórzu Ignacego Rybczaka.
Tragiczny bilans ofiar Wyszanowa i Torzeńca z pierwszego i drugiego dnia wojny wynosi: 21 osób w Wyszanowie i 37 w Torzeńcu. Łącznie 58 osób, w tym 21 rozstrzelanych w egzekucji, 11 zastrzelonych, 8 spalonych żywcem i 18 spalonych lub zabitych od wybuchu granatu. Ofiarami tej potwornej zbrodni było 17 dzieci: 11 w Wyszanowie i 6 w Torzeńcu.
Wszystkie ofiary hitlerowskiego bestialstwa ekshumowano 20 IX 1939 r. i pochowano na cmentarzu w Wyszanowie o godz. 11.00 w obecności wójta Wyszanowa Franciszka Sikory, wójta Torzeńca Ignacego Borodzisza oraz 19 innych świadków. Na cmentarzu wyszanowskim spoczywa łącznie 58 ofiar masakry w obu wsiach. Miejsce śmierci dziś upamiętnia kapliczka.
Wieruszów Pomnik Poległych i pomordowanych w walkach o niepodległość w latach 1914 1920 i w latach 1939 1945
Pomnik wybudowany w 1925 roku przez Towarzystwo Powstańców i Wojaków w Podzamczu został zniszczony przez Niemców w 1940 roku. Ponownie odbudowany przez mieszkańców Miasta i Gminy Wieruszów został odsłonięty 27 XII 1983 roku. Trasa rajdu: Wieruszów Cieszęcin Galewice Węglewice Wyszanów Torzeniec - Wieruszów Długość trasy ok. 43,8 km
Znaczek rajdowy Organizatorzy: Towarzystwo historyczne ARSONIUM Oddział PTTK ZIEMIA WIERUSZOWSKA Starostwo Powiatowe w Wieruszowie